zabójcza podróż
Transkrypt
zabójcza podróż
ZABÓJCZA PODRÓŻ AUTOR:FIFI1259 Czytający proszę abyś chociaż na te kilka chwil wcielił się w Krynia. Jest to napisane tak jakby to on opowiadał. Razem z przyjaciółmi Domiwinem, Skavixem, Akatsukim i Cienistym udaliśmy się na wakacje na Teneryfę. Miały to być wakacje niezapomniane orz pełne wrażeń. Jako pierwsze zwiedziliśmy piękną neoromańską katedrę. Z zewnątrz budynek był bardzo masywny, z czerwonej cegły oraz niewielkimi oknami natomiast wewnątrz było cudownie. Na podłodze piękny marmur, sufit przyozdabiały sklepienia krzyżowe. W nawach bocznych znajdywały się dwa złote ołtarze, zaś w nawie głównej stał wielki ołtarz przyozdobiony aksamitem, a za nim na ścianie widniał dębowy krzyż, na którym spoczywał Zbawiciel. Całość dopełniały piękne witraże. Po zwiedzeniu pięknej katedry wyszliśmy z budynku i udaliśmy się w dalszą podróż. Niestety podczas, gdy przechodziliśmy przez przejście dla pieszych mnie orz Skavixa potrącił samochód. Domiwin w mgnieniu oka wyciągnął telefon i zadzwonił po karetkę. W kilka chwil na miejscu pojawił się oznakowany pojazd, z którego wysiadła dr. Lisiczka wraz ze swoim pomocnikiem Zonkiem. Była ona kobietą wysoką, przy kości, o kasztanowych włosach i czarnych jak węgle oczach. Ubrana była w kitel lekarski, a na nogach miała wielką czerwoną szpilę, zaś jej pomgier był człowiekiem niskim, o garbatej posturze, z okularami na nosie Po ogólnym przeglądzie mnie i Skavixa stwierdziła, iż musimy zostać przetransportowani do szpitala. Gdy dotarliśmy na miejsce położyła mojego przyjaciela na łóżku przy wejściu, a mnie zabrała do małego, białego pomieszczenia, w którym znajdowało się łóżko, stolik, i niewielki telewizor. Następnego dnia przyszedł odwiedzić mnie Akatsuki. W tym samym czasie przyniesiono mi owoce, więc powiedziałem mu żeby się poczęstował, a ja sam poszedłem do toalety. Po drodze oglądałem dyplomy na ścianach. Zaintrygował mnie jeden, na którym było napisane: ,,Dla najlepszego szpitala psychiatrycznego na Teneryfie”. Zacząłem się wtedy zastanawiać czy to na pewno zwyczajny szpital. Po wizycie w toalecie wróciłem do pokoju, lecz nie zastałem tam już przyjaciela tylko kartkę, gdzie widniało, iż jutro przyjdzie mnie odwiedzić Cienisty. Nastał wieczór, jednakże nie mogłem zasnąc, cały czas myślałem o tym jednym dyplomie. Postanowiłem, iż zejdę na dół i odwiedzę Skavixa. Zszedłem po schodach, jednak to co tam zobaczyłem było nie do opisania. Na całym we krwi łóżku leżał półmartwy przyjaciel, który miał odcięte pół głowy i wyjęty mózg, a nad nim stała z piłą pani doktor, która natychmiast kazała mi wrócić do mojego pokoju, albo spotka mnie to samo co jego. Bez wahania szybko wróciłem na górę. Wtedy byłem już pewny, iż nie jestem w zwyczajnym szpitalu. Z trudem udało mi się zasnąć. Następnego dnia udałem się na zwiedzanie ośrodku, w celu dowiedzenia się czegoś więcej. Błądziłem w tysiącach korytarzach, aż nagle natrafiłem na pomieszczenie, w którym pod sufitem wisiały martwe ciała ludzi, a ściany były całe we krwi. Ostrożnie przyjrzałem się temu pomieszczeniu i ujrzałem tam ciało Skavixa. Wisiał on bezwiednie. Próbowałem go uratować, jednak bezskutecznie. Wróciłem do pokoju, w którym czekał już na mnie Cienisty. Powiedział mi, iż muszę stąd jak najszybciej uciekać i, że jutro będzie czekał na mnie na skarpie za ośrodkiem. Gdy nastał ranek wraz z grupą udaliśmy się do galerii sztuki mieszczącej się w prawym skrzydle. Cała sala była oszklona, a na ścianach wisiały obrazy wspaniałych autorów tj. Van Gogh czy Da Vinci. Przyglądałem się dziełom sztuki, aż nagle ujrzałem, że jedno z okien jest otwarte. Wykorzystałem nieuwagę przewodniczki i wymknąłem się przez nie na zewnątrz, gdzie czekał na mnie już Cienisty. Wsiedliśmy na skuter i popłynęliśmy do domu. Nazajutrz zadzwoniliśmy po policję i wróciliśmy do tego potwornego miejsca. Gdy dotarliśmy pod bramy szpitalu wybiegła do nas dr. Lisiczka wraz z Zonkiem. Chciała nas siłą zaciągnąć do szpitala, jednak było za późno, policja już na nią czekała. Została ona zabrana wraz z pomagierem i czekała na rozprawę. Wszyscy potem wróciliśmy do domu, jednakże nie było już z nami naszego przyjaciela Skavixa. Wtem przypomniał mi się wspaniały cytat: ,, Trzeba wielu lat by znaleźć przyjaciela, wystarczy chwila by go stracić”. KONIEC Jest to moje drugie opowiadanie konkursowe, które oparte jest na moim śnie. Mam nadzieje, że się spodoba i nikogo nie urazi.