1. Charakterystyka urządzeń. 2. Konfrontacja

Transkrypt

1. Charakterystyka urządzeń. 2. Konfrontacja
To musiało chyba kiedyś nastąpić – konfrontacja dwóch najlepszych firm akwarystycznych produkującym
między innymi filtry.<br>
Wychodząc naprzeciw licznym sporom przeprowadzonym na grupie dyskusyjnej jak i w realnym świecie,
postanowiłem napisać ten test. Zastrzegam że wysunięte tu opinie są tylko i wyłącznie wynikiem moich
własnych obserwacji. Nie jestem związany w żaden sposób z wymienionymi poniżej firmami i nie mam zamiaru
odwieść czy tez namówić na zakup wyrobu konkretnego producenta (no może troszeczkę). Nie jestem też
profesjonalnym testerem tego typu sprzętu, posiadam tylko te dwa filtry i nie wykluczam że są one w jakiś
sposób inne od reszty produkowanych (czyt. uszkodzone). Uważam że ta potyczka ma jakiś sens bo oba filtry są
podobnej klasy i maja podobne osiągi.<br>
Tak wiec powtarzam: poniższe wywody są moimi prywatnymi – nie interesuje cię = nie czytaj.</p>
<p>
1. Charakterystyka urządzeń.
Filtr Eheim 2211 Classic posiadam od zawsze, czyli od 1996 roku. Jego budowa przypomina walec, posiada
głowice napędową nakładaną z góry na środku której znajduje się wylot. Kubek na spodzie ma rurkę wlotowa w
kształcie fajki zagiętej ku górze. Średnica rury dolotowej jest większa od wylotowej, zapewne dla zwiększenia
ciśnienia finalnego. Rurki są to normalne wężyki wykonane z jakieś mieszaniny gum, koloru zielonego. Na
wlocie i wylocie mam zamontowane zawory kulowe wykonane z plastiku (eheim) są one specjalnej budowy
umożliwiającej odłączenie filtra. Początek wlotu jest w akwarium zaopatrzony w nakładkę z siateczki
plastikowej, zabezpieczający przed zatkaniem rurki. Nakładka ta zakładana jest na sztywny kawałek rurki w
kształcie długiej plastikowej laski, która to z kolej wchodzi już w gumowego węża. „Druga” strona zaopatrzona
jest w deszczownie – jest to rurka ze sztywnego plastiku zatkana na końcu z dużą ilością dziurek umieszczonych
w szeregu. Instaluje się ja by nie wywoływać w akwarium zbyt dużego przepływu (by go złagodzić). Opisuję to
by potem nie dostawać maili w stylu: „Co to ...?”
Fluvala 204 nabyłem w październiku 2002 roku w zaprzyjaźnionym sklepie zoo. Jego gabaryty jak na
przeznaczenie są naprawdę imponujące – duży prostopadłościenny kubeł z równie dużą głowicą. Wlot jak i
wylot znajdują się na szczycie głowicy i zaopatrzone są w zawory szybkiego odcinania dopływu. Spełniają one
w sumie trzy role: regulują przepływem, odcinają filtr od węży, oraz zamykają dopływ i wypływ wody. Węże są
karbowane, siwe, sztywne, nieprzeźroczyste zaopatrzone z jednej strony w plastikowe końcówki pasujące do
zaworów odcinających, a z drugiej strony w gumowe uszczelki. Od strony gumowych uszczelek na wąż
wlotowy nakłada się prostą rurę z przeźroczystego plastiku, a na jej koniec sitko zaopatrzone w kulkę (zawór
zwrotny). Na rurę wylotowa nakładamy fajkę która ma na końcu rozszerzenie dla szerszego wprowadzenia wody
do zbiornika. Można tam również zainstalować deszczownie (nie ma jej w zestawie).
2. Konfrontacja
Zacznijmy od początku, a wiec od momentu kupna.
Eheima dostałem, wiec odpadają koszta (nie jest on, a raczej był tani). Zapakowany w kartonowe pudełko o
rozmiarach troszkę większych od samego urządzenia. Znajdowało się w nim wszystko co potrzebne do
uruchomienia filtracji na pusto. W pudełku nie było jednak żadnego materiału filtracyjnego czy zaworów, trzeba
było je kupić oddzielnie. Dla usprawnienia płukania i wymiany materiału kupiłem specjalną tubę w którą można
włożyć dowolne medium. Filtr spełniał swoją funkcję przez ok. 6 lat i dopiero po tym czasie stworzyłem
piętrowy system filtrujący.<br>
Powracając: montaż nie przysporzył mi żadnych trudności, oprócz walcowatej uszczelki nakładanej na głowicę.
Trzeba ja umieścić w odpowiednim miejscu by filtr dał się zamknąć, równocześnie wymusza to bezpieczeństwo.
Po kilkunastu próbach załapałem o co w tym chodzi. Głowicę przyczepia się do kubka trzema metalowymi
spinkami wykonanymi ze stali nierdzewnej. Wchodzą one pasywnie ale bez użycia siły, to dodatkowo utwierdza
nas w bezpieczeństwie. Węże normalnie przykręca się tak jak to się przyjęło w hydraulice (na sztyfcie jest
nakrętka którą nakręca się na nałożony na sztyft wąż). Ja jednak zrobiłem sobie udogodnienie i kupiłem zestaw
zaworów (brak w zestawie). Dzięki temu nie musze rozkręcaj całej konstrukcji, filtr odłącza się trzema
ruchami.</p><p>
Pudełko Fluvala było naprawdę duże, podobnie jak sam filtr. Było w nim wszystko łącznie z symboliczną ilością
wkładów: dwa worki węgla i jeden grubej ceramiki. Ceramikę wykorzystałem, węgiel zostawiając na awaryjne
sytuacje. Kubeł zaopatrzony jest w „tablice” z gąbki przez która w pierwszej kolejności przepływa woda z
akwarium. Gąbka ta przy okazji dzieli kubeł na 2 komory. Jedna z przepływem skierowanym ku dnu (tu woda
przenika przez gąbkę), druga do góry przechodząc przez system koszyczków z filtratami. Koszyczki te to dobra
rzecz jeśli chce się nie mieszać wkładów, mieć ich różnorodność lub często je zmieniać. Głowice zamyka się
dwoma zatrzaskami po obu stronach filtra. Są one naprawdę duże i wydaje się ze wymagają dużej siły, jest to
jednak mylne – można je połamać. Głowica jest uszczelniona długą uszczelką podobna jak w eheimie, ale o
wiele dłuższą i grubszą. Instaluje się ją na stałe w specjalnym wyżłobieniu w obudowie głowicy. System
szybkiego odcinania wody jest bardzo wygodny bo jednym ruchem zamykamy dopływ i odłączamy urządzenie
od rur.
3. Bitwa
Czyli wady i zalety, połączone z porównaniem.
Eheim, nie da się ukryć, jest od Fluvala droższy, ale za wyższą cenę dostaniemy produkt wysokiej jakości
wykonany z doskonałych materiałów. Fluval jest w moich oczach biedniejszy – plastiki nie są do końca
oczyszczone z farfocli pozostałych po wtryskarce i ogólnie ich jakość odbiega od standardów ustalonych w
mojej głowie przez Eheima (w tym momencie jestem stronniczy, ale chyba każdy by się ze mną zgodził).<br>
Pojemność Eheima jest trochę za mała (fluval ma 2x większą) ale gdy nie jest przytkany tz. zaraz po
oczyszczeniu, ma dobrego kopa. Ogólnie przepływ nie jest ani za duży ani za mały co sprzyja i florze i
samopoczuciu ryb (brak pralki, przyczynia się do tego też deszczownia). Nie można tego powiedzieć o Fluvalu –
nie wiem jak samopoczucie bakterii ale przepływ ma duży, dobrym rozwiązaniem jest w nim deszczownia –
którą można wykonać samodzielnie, bo nie ma jej w zestawie.<br>
Cena części zamiennych do Eheima jest dość duża – nie wiem jak we Fluvalu – nie miałem okazji sprawdzić. O
eksploatacji Eheima przekonałem się gdy uszkodził mi się trzpień na którym obraca się rotor (złamałem go).
Wykonany był on z ceramiki, a jego cena wąchała się w okolicach 11zl (po więcej szczegółów odsyłam do
!!!!!!!!!!!!!!!!!!1opisu wymiany tego trzpienia!!!!!!!!!!!!!!!!!!!1). Ogólnie jeśli chodzi o części ruchome i
mechaniczne nie mam zastrzeżeń do ich wykonania i nawet po tylu latach 24h pracy (Eheim) nie zauważyłem
zużycia. Podobnie sytuacja ma się u przeciwnika – jednak on nie jest tak leciwy, wiec nie jest to
miarodajne.<br>
Cichość Eheima zadziwiła mnie głęboko, jest on <a href=”pliki/eheim_2211.mp3”>niesłyszalny</a>. Przez
wiele lat spałem z nim przy głowie i nie miałem problemów z zaśnięciem w odróżnieniu do Fluvala który chodzi
o wiele głośniej. Trudno było się do tego „hałasu” przyzwyczaić, w absolutnej ciszy jest on słyszalny! Odgłosy
zapewne związane są z mocami obu produktów – Eheim 5W, Fluval 10W – to mówi samo za siebie.<br>
Węże Eheima są dostępne praktycznie w każdym sklepie ogrodowym (są najtańsze), pozatym nie miałem
potrzeby ich przedłużać. W zestawie było one o długości wystarczającej by obsłużyć 90 cm akwarium i postawić
filtr w dowolnym miejscu pod baniakiem. W przypadku Fluvala wąż był jeden który należało przeciąć w
wybranym przez siebie miejscu, po tym zabiegu jest on na styk. Filtr nie stoi tak jak bym tego chciał, jest to
wymuszone krótkością i sztywnością rur.<br>
Kiedy pisze ten tekst nie miałem jeszcze okazji sczyścić Fulvala. Ogólnie przy kubełkach robi się to bardzo
rzadko – przy małej obsadzie ryb nawet raz w roku. Więc nie wiem jak to jest, zauważyłem tylko że jest on
skonstruowany w taki sposób by pozalewać miejsce w którym stoi. Kubełek na szczycie ma wyżłobienie – dość
głębokie – wypełnia się ono wodą podczas mycia. By tę wodę wylać trzeba cały filtr obrócić, jednak by to zrobić
trzeba go zamknąć łącznie z nałożeniem rur. Przy całkowicie zamkniętym filtrze jego obrót jest niemal
niewykonalny z powodu za krótkich węży. Po gimnastyce z wężami, woda leje się nie wiadomo skąd i nie
wiadomo ile. Być może ma to miejsce tylko przy pierwszym zalewaniu urządzenia, ale jednak nie było to zbyt
zachęcające „Dzień dobry”. Fluval, do zalania go wodą, posiada coś w rodzaju pompki, którą normalnie można
się zamordować (nie wymyśliłem jeszcze jak) a nie zalać filtr wodą. Jak wspomniałem tak było przy pierwszej
instalacji (być może już to się nie powtórzy),ale to wystarczyło by nastawić mnie sceptycznie. Pompowałem tą
niby pompka z 10 minut i dopiero odłączenie rur połączone z uzupełnieniem wody w filtrze (przy okazji
wypełniły mi się wspomniane wyżej nieszczęsne wnęki po raz drugi) dało oczekiwany rezultat – Fluval
„zaskoczył”. Pozostało jeszcze wylać wodę z niechcianych miejsc (gimnastyka z miską na bardzo ograniczonej
przestrzeni pod akwarium powinna być zaliczana do dyscyplin olimpijskich) i już mogłem cieszyć się
filtracją.<br>
Eheim to poezja, jeśli chodzi o czyszczenie. Odłączamy, otwieramy, myjemy (po prostu), zalewamy, składamy i
działa. Nie ma się w tej kwestii co rozwodzić bo jest to proste nawet dla początkujacych.</p>
<p>
To chyba tyle elementów które powinny być porównane przy opisie filtrów akwarystycznych, jak bym sobie coś
przypomniał dzięki waszym opiniom, to dopisze.
4. Podsumowanie
EHEIM 2211 CLASSIC
Wady:
drogi, mała pojemność kubełka, trochę za mały przepływ jak na przeznaczenie, droga eksploatacja,
przezroczyste węże zachodzą glonami, trudności przy wymianie materiału filtracyjnego, brak filtratów w
zestawie, brak jakichkolwiek zaworów,
Zalet:
cichy, deszczownia dołączona, wysoka jakość wykonania, „niezniszczalność”, prosta budowa, pełna
rozbieralność, energooszczędny, długie giętkie węże,
FLUVAL 204
Wady:
brak deszczowni, sztywne krótkie karbowane rury, głośny, energio żerny, niepotrzebne otwory wypełniające się
wodą, pompka do zalewania, jakość wykonania
Zalety:
duża wydajność połączona z regulacją, nieprzezroczyste węże, duża powierzchnia filtracyjna, koszyczki na
filtraty, ciekawie rozwiązany tor wody,
5. Epilog
Jeśli jesteś początkujący ale wymagający – kup Fluvala. Jest on tani jak na swoje możliwości, pewne wady są do
zauważenia, ale uśmiechnięty początkujący ich nie rozpozna, dopiero po czasie przekona się że można było
zainwestować w prawdziwe urządzenie którym jest Eheim. Jest ono przeznaczone dla naprawdę wymagających
hodowców i będzie na pewno przez nich szczerze doceniony. Nabywca wie za co płaci i się nie zawiedzie.
Eheim będzie mu „szumiał” przez naprawdę długi czas, bez najmniejszych problemów wytrzyma 24H prace
przez długie lata (u mnie od 1996 roku).</p><p>
Wybór należy do CIEBIE.

Podobne dokumenty