Zobacz publikację - Miejska Biblioteka Publiczna w Szczecinie

Transkrypt

Zobacz publikację - Miejska Biblioteka Publiczna w Szczecinie
,
Dąbie poprzez wieki
Źródła i materiały do dziejów Szczecina,
zeszyt 1
Dąbie poprzez wieki
Materiały z sesji naukowej zorganizowanej 21 września 2010 roku
z okazji 750. rocznicy lokacji Dąbia na prawie magdeburskim
Pod redakcją
Radosława Gazińskiego i Krzysztofa Marcinowskiego
Szczecin 2010
projekt okładki
Grzegorz Pietkiewicz
redakcja i korekta wydawnicza oraz tłumaczenie streszczeń
IRIMIKA Krzysztof Gołda, [email protected]
skład i łamanie
Sławomir Bagiński ([email protected])
organizatorzy sesji
Miasto Szczecin, Miejska Biblioteka Publiczna w Szczecinie, Europejska Stolica Kultury
Szczecin 2016, Miejski Ośrodek Kultury Szczecin-Dąbie
Publikacja przeznaczona do darmowej dystrybucji
ISBN 978-83-931914-0-6
Publikacja przygotowana przez Dział Promocji i Marketingu:
Katarzyna Bazylińska, Dariusz Bitner, Grzegorz Pietkiewicz, Marcin Wilczyński
Wydawnictwo MBP w Szczecinie
ul. Józefa Hoene-Wrońskiego 1
71-302 Szczecin
tel. 091 431 56 99
fax 091 486 19 09
http://www.mbp.szczecin.pl/
Spis treści
Słowo wstępne (Krzysztof Marcinowski).............................................................. 7
Krzysztof Guzikowski
Wokół lokacji Dąbia na prawie niemieckim........................................................ 9
Radosław Gaziński
Handel morski Dąbia do końca XVI wieku........................................................19
Radosław Skrycki
Dąbie w „Topografii Brandenburgii i Pomorza” Martina Zeillera (1652)............ 29
Agnieszka Pawłowska
Cechy miasta Dąbie w XVII i XVIII wieku........................................................ 39
Ewa Gwiazdowska
Dąbie na dawnych widokach............................................................................ 51
Alicja Biranowska-Kurtz
Przekazy kartograficzne dla miasta Dąbie......................................................... 73
Maciej Szukała
Kształtowanie się ustroju miejskiego Dąbia w XIX i pierwszej połowie XX wieku................................................................ 115
Renata Gałaj-Dempniak
Dąbie na starej widokówce..............................................................................129
Tadeusz Białecki
Dąbie w 1945 roku we wspomnieniach Mariana Wieczorka,
pierwszego polskiego komendanta wojennego miasta......................................155
Małgorzata Gwiazdowska
Dzieje i problemy konserwatorskie kościoła pod wezwaniem
Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Marii Panny w Dąbiu............................ 187
Katarzyna Rembacka
Przypadek dąbskich krzyży............................................................................. 201
Od Wydawcy
O naszej dąbskiej bibliotece słów kilka............................................................ 209
Informacje o autorach......................................................................................214
Słowo wstępne
Siedemset pięćdziesiąta rocznica lokacji miasta Dąbie stała się niecodzienną okazją do przypomnienia mieszkańcom Szczecina roli, jaką ta prawobrzeżna
dzisiaj dzielnica*1miasta odgrywała przez niemal siedem wieków, zachowując prawie po czasy współczesne niezależność administracyjną.
Historia Dąbia jako samodzielnego miasta, konkurującego przez wiele wieków ze Szczecinem, jest dla większości obecnych mieszkańców tej dzielnicy powodem do dumy. Nie dziwi zatem fakt, że zarówno Rada Osiedla Dąbie, jak i poszczególni mieszkańcy dzielnicy zabiegali o to, aby wiedza o przeszłości dawnego
miasta, będąca efektem wieloaspektowych badań nad jego historią, dotarła do jak
największej liczby osób. Organizatorzy obchodów rocznicowych doszli do wniosku,
iż postulaty te najlepiej zostaną spełnione poprzez organizację sesji naukowej poświęconej siedemsetpięćdziesięcioleciu lokacji miasta Dąbie.
Jej przeprowadzenie byłoby niemożliwe bez zaangażowania i wsparcia finansowego radnych Rady Miasta Szczecin oraz Wydziału Kultury i Ochrony Zabytków Urzędu Miasta Szczecin. Dużej pomocy w organizacji sesji udzielił Miejski
Ośrodek Kultury Szczecin-Dąbie, udostępniając na czas obrad salę Klubu Delta.
Plonem konferencji jest niniejsza publikacja. Miejska Biblioteka Publiczna
w Szczecinie, jako wydawca, ma nadzieję, że zamieszczone w niej artykuły będą dla
czytelników nie tylko źródłem wiedzy o przeszłości miasta Dąbie, ale staną się też
inspiracją do własnych poszukiwań, gromadzenia informacji lub zbierania pamiątek o „swoim mieście”. Podjęliśmy się tego zadania, będąc w pełni przekonani, iż na
dąbskiej bibliotece, która ma obecnie swoją siedzibę w renesansowym dworku myśliwskim książąt szczecińskich, a jednocześnie na bibliotece jako instytucji, ciąży
obowiązek przekazywania następnym pokoleniom dziedzictwa kulturowego. Ten
obowiązek pamięci o przeszłości stał się jednym z głównych motywów zorganizo*
Zgodnie z obowiązującym od 1990 roku podziałem administracyjnym Szczecin-Dąbie jest osiedlem w dzielnicy Prawobrzeże. Termin „dzielnica” został tu użyty w jego obiegowym i historycznym znaczeniu.
–7–
wania sesji na temat losów Dąbia. Z drugiej strony, widząc autentyczne zainteresowanie tą sesją oraz żywy w niej udział szczecinian, czujemy się zobowiązani do ponawiania prób przybliżenia dziejów miasta jego mieszkańcom. Mówienie i pisanie
o historii dzielnicy, o tym, co nas otacza, jest na Pomorzu tym ważniejsze, że na co
dzień nie towarzyszy nam wielosetletnia polska tradycja. Nie istnieją także przekazy ustnej tradycji polskiej, które pozwalałyby na uzupełnienie wiedzy historycznej
o miejscu, w którym żyjemy. W tej sytuacji nasz wysiłek powinien być zwielokrotniony, bo nie możemy budować tożsamości bez zwracania uwagi na przeszłość.
Zainteresowanie, z jakim została przyjęta sesja naukowa poświęcona jednej
z dzielnic Szczecina, przyjmujemy jako wskazówkę do przyszłych działań. Mamy
nadzieję, że niniejsza publikacja zapoczątkuje serię wydawniczą poświęconą historii naszego miasta, angażując w jej przybliżanie środowisko naukowe, a także
pasjonatów historii, którzy chcieliby się dzielić swoją wiedzą. Widzimy bowiem w
tym działaniu nie tylko walor poznawczy, ale także wychowawczy, służący budowaniu naszych związków z małą ojczyzną
Krzysztof Marcinowski
dyrektor Miejskiej Biblioteki Publicznej w Szczecinie
Krzysztof Guzikowski
Wokół lokacji Dąbia na prawie niemieckim
Lokacja miasta na prawie niemieckim była na ogół procesem długotrwałym. Jego przebieg najlepiej znamy na przykładzie dużych miast, które często zabiegały u książąt o potwierdzenie swoich praw i przywilejów, dzięki czemu zachował się bogatszy zasób dokumentów. Dodajmy, że uzyskanie takiego potwierdzenia
wiązało się niejednokrotnie z uiszczeniem odpowiedniej opłaty i w związku z tym
zamożniejsze ośrodki łatwiej mogły je otrzymać1. W wypadku małych miast, a do
takich należało Dąbie, liczba zachowanych dokumentów jest znacznie skromniejsza i najczęściej nie pozwala na szczegółowe poznanie kolejnych etapów powstawania tych miast. Dlatego też historycy odtwarzający wczesne dzieje Dąbia różnili się
co do szczegółów przebiegu jego lokacji. O powstaniu tego miasta pisano wielokrotnie, najczęściej przy okazji opracowywania różnego rodzaju syntez. I tak, dla dziewiętnastowiecznego historyka niemieckiego Gustava Kratza, który nie znał dokumentu lokacyjnego, przełomowym momentem był rok 1249, kiedy Barnim I wziął
od cystersów Dąbie wraz z dwoma innymi wsiami „do budowy miasta”. Do tego
wydarzenia powrócimy w dalszej części opracowania. Znaczącym uzupełnieniem
wiedzy o początkach Dąbia było opublikowanie w 1933 roku jego aktu lokacji przez
Hansa Frederichsa2. Ponadto pisali na ten temat – zawężając listę autorów jedynie
do najważniejszych opracowań – Dietrich Lucht, Walter Kuhn, Klaus Conrad i Jan
M. Piskorski3.
1
2
3
Przykładem może być potwierdzenie dla Stargardu przez ks. Świętobora w 1374 r. za 7 tys. grzywien tzw. Finkenaugen. F. Boehmer, Geschichte der Stadt Stargard in Pommern, Stargard 1903,
Bd. I, s. 142–144.
H. Frederichs, Die Gründungsurkunde der Stadt Altdamm, „Monatsblätter der Gesellschaft für
pommersche Geschichte und Alterthumskunde” 47 (1933), s. 27–30.
D. Lucht, Die Städtepolitik Herzog Barnims I. von Pommern 1220–1278, Köln–Graz 1965;
W. Kuhn, Die deutschen Stadtgründungen des 13. Jhs. im westlichen Pommern, „Zeitschrift für
Ostforschung” 23 (1974), H. 1; K. Conrad, Herzogliche Städtegründungen in Pommern auf geistlichem Boden, w: Pommern und Mecklenburg. Beiträge zur mittelalterlichen Städtegeschichte,
Köln–Wien 1981; J.M. Piskorski, Miasta księstwa szczecińskiego do połowy XIV wieku, Warszawa–Poznań 1987.
–9–
Krzysztof Guzikowski
O Dąbiu wiemy, że zanim uzyskało status miasta, było wsią należącą do
cystersów z Kołbacza. W 1173 roku opactwo otrzymało od fundatora klasztoru,
Warcisława Świętoborzyca, Dąbie wraz z pięcioma innymi wsiami położonymi nad
Płonią4. Jest to zarazem najstarsza wzmianka o tej wsi. Od tego momentu przez
siedemdziesiąt lat nie mamy żadnych bliższych informacji o jej dziejach. Wprawdzie Dąbie zostało wówczas wymienione w dwunastu dokumentach dotyczących
opactwa w Kołbaczu, ale bez jakichkolwiek dodatkowych informacji, poza nazwą
zapisywaną jako Dambe, Damba5, a wywodzącą się z języka słowiańskiego i utworzoną od gatunku drzewa – dąb. Będąca adideacją na gruncie języka niemieckiego
nazwa Damm, czyli ‘grobla, tama’, weszła na stałe do dokumentów w pierwszej połowie XIV wieku. O ile jeszcze w latach 1301–1310 Dąbie odnotowywano zarówno
pod nazwą Damb, jak i Dam, o tyle już w latach 1321–1345 na 64 dokumenty tylko
pięć razy określono miasto jako Damb6. Prócz nazwy jedyną istotną informacją z
tego czasu jest wzmianka o młynie z 1240 roku, kiedy to książę szczeciński Barnim
I potwierdził klasztorowi posiadłości i przywileje. Wówczas wymieniono między
innymi Dambe cum molendino i informacja ta wydaje się wiarygodna7.
Bardzo ciekawa wzmianka pochodzi z dokumentu z 1243 roku8. Został on
wystawiony w Szczecinie i dla szczecińskich mieszczan, ale odnośnie do Dąbia
zwraca uwagę nazwanie go przez Barnima I „swoim miastem” (nostra civitas Damme), nic bowiem nie wiadomo o tym, aby książę już w tym czasie miał prawa do
Dąbia. Gustav Kratz uznał zatem, że skoro oryginał dokumentu się nie zachował,
a jego treść znana jest z transumptu z 1308 roku, to wyrażenie nostra civitas zostało interpolowane do tego ostatniego dokumentu, to zaś oznacza, iż w 1243 roku
książę nie miał jeszcze praw do Dąbia9. Podobne stanowisko zajęli Paul von Nies­
4
5
6
7
8
9
Pommersches Urkundenbuch (dalej PUB), Bd. I, nr 63. Zob. H. Hoogeweg, Die Stifter und Klöster der Provinz Pommern, Bd. I, Stettin 1924, s. 226; H. Chłopocka, Powstanie i rozwój wielkiej
własności ziemskiej opactwa cystersów w Kołbaczu w XII–XIV w., Poznań 1953, s. 34.
PUB I, nr 83a, 93, 110, 141, 204, 312, 331, 344, 373, 404, 418, 434.
Tymi wyjątkami są następujące dokumenty: PUB VI, nr 3514, 3704, 3883 oraz PUB XI, nr 6017,
6371.
PUB I, nr 373; K. Buczek, Przemiany ustrojowe na Pomorzu Zachodnim w XII i XIII w., „Kwartalnik Historyczny” 1965, z. 2, s. 367.
PUB I, nr 418.
G. Kratz, Die Städte der Provinz Pommern. Abriß ihrer Geschichte, zumeist nach Urkunden,
Einl. u. Vorw. v. R. Klempin, Berlin 1865, s. 109.
– 10 –
Wokół lokacji Dąbia na prawie niemieckim
sen i Benedykt Zientara10. Z kolei Walter Kuhn opowiedział się za wiarygodnością
tej informacji i dopatrywał się lokacji Dąbia już około 1243 roku11. Wreszcie Jan M.
Piskorski przypuszczał, że około tego roku doszło do zawarcia jakiegoś nieznanego
porozumienia Barnima I z cystersami o przejęciu Dąbia przez Gryfitę, które zrealizowano dopiero w 1249 roku12. Wówczas, przypomnijmy, Barnim I porozumiał się
z opatem Abrahamem i konwentem cystersów z Kołbacza i na mocy tego układu
wziął od klasztoru Dąbie wraz z dwoma innymi wsiami (Trzebuszem i Śmierdnicą)
„do budowy miasta” (ad edificandam civitatem Dambe)13. Porozumienie przewidywało, że Dąbie będzie należeć do księcia jedynie dożywotnio, a więc potomkowie
Barnima mieli zwrócić je klasztorowi. Przewidziano także podział wszelkich dochodów, jakich spodziewano się z lokowanego miasta, po połowie między opactwo
a księcia. Jedynie w odniesieniu do młynów dwie trzecie dochodów miały należeć
do księcia, a jedna trzecia do cystersów. Warto podkreślić, że młyn już wówczas
funkcjonował w Dąbiu, o czym zdaje się świadczyć odnotowanie w 1240 roku miejscowego młynarza o imieniu Gerard. Ponadto książę Barnim I zarezerwował dla
siebie cały podatek zwany ungeldem.
Tak więc rok 1249 należy szczególnie podkreślić jako początek budowy miasta. Dąbie jest wymownym przykładem sprawowania kontroli przez Barnima I nad
procesem lokowania miast na prawie niemieckim. Budowa miasta wiązała się z kilkoma aspektami: społeczno-gospodarczym, prawnoustrojowym, przestrzennym.
W sensie gospodarczym Dąbie bardzo szybko zaczęło odgrywać rolę ośrodka miejskiego, stało się bowiem miejscem lokalnej wymiany towarowej. W 1255
roku słychać o funkcjonowaniu tu wolnego targu, który wraz z targami w Wełtyniu
i Starym Czarnowie służył przede wszystkim mieszkańcom wsi należących do
opactwa w Kołbaczu14. Było też Dąbie ośrodkiem przemiału zboża, o czym przekonuje, jak już wcześniej wspomniano, funkcjonowanie młyna.
10
11
12
13
14
P. v. Niessen, Über die Schöffen im ältesten Stettin, „Baltische Studien”, Neue Folge 34 (1932),
s. 58; B. Zientara, Z dziejów walki Szczecina o handel odrzański, „Szczecin” 1958, z. 11–12, s. 52.
W. Kuhn, Die deutschen Stadtgründungen..., s. 19.
J.M. Piskorski, Miasta..., s. 54.
PUB I, nr 494.
PUB II, nr 608.
– 11 –
Krzysztof Guzikowski
Istotny dla poznania przebiegu lokacji w Dąbiu jest dokument odnaleziony i opublikowany przez Hansa Frederichsa w 1933 roku15. Kwestii jego powstania
i treści trzeba poświęcić nieco więcej miejsca. Dokument ten zachował się w dolnoniemieckim tłumaczeniu z XVI wieku. Podstawą tego przekładu nie był, co trzeba
podkreślić, oryginał, lecz transumpt z 1371 roku, wystawiony przez książąt Kazimierza IV i Świętobora III, przy czym datę jego wystawienia zapisano w taki sposób,
że – jak zauważył Frederichs – można ją odczytać aż na trzy sposoby: 1 lutego 1278
roku, 25 stycznia 1270 roku lub 15 stycznia 1260 roku. W dokumencie brakuje
niestety listy świadków, dzięki której historycy zyskaliby dodatkową sposobność
weryfikacji daty jego spisania. Wracając do wspomnianych trzech możliwości odczytania daty wystawienia tego dokumentu, zaznaczmy, że Hans Frederichs opowiedział się za datą najwcześniejszą, czyli za rokiem 1260. Argumenty przemawiające za taką datacją znalazł w dwóch dokumentach. Pierwszy został wystawiony
15 lipca 1260 roku przez Barnima I i wspomniano w nim o polu miejskim16; drugi
pochodzi z 1277 roku, kiedy to Barnim I potwierdził kołbackiemu opactwu prawo
do nowego miasta po jego umocnieniu17. Frederichs uznał, że skoro w 1260 roku
istniało pole miejskie, oznacza to, iż dokonano już lokacji Dąbia. Za datą 1260
przemawia również fakt, że jest ona chronologicznie najbliżej roku 1249, kiedy
to, jak wspomniano powyżej, rozpoczęto budowę miasta. Stanowisko Frederichsa
przyjęto zarówno w niemieckiej, jak i polskiej historiografii18. Odnosząc się do tych
argumentów, trzeba zaznaczyć, iż w żadnym wypadku nie mają one rozstrzygającego charakteru. Analiza zawartości dokumentu nasuwa sporo wątpliwości. Przede
wszystkim przy opisie granic wspomniano o wsiach, o których pierwsze informacje
pochodzą z nieco późniejszego czasu. Najwcześniej, bo w 1273 roku, wspomniano
wieś Hökendorf, a od 1274 roku znana była wieś Buchholtz. Kołowo wymieniono
dopiero w 1282 roku, a Podjuchy – w 1295 roku19. Z dokumentu zdaje się wynikać, że wieś Sadlno (Scedelin) należała do Dąbia. Tymczasem Dąbie nabyło tę wieś
później – po raz pierwszy wspomniano o tym w 1293 roku, przy czym mowa była
15
16
17
18
19
H. Frederichs, Die Gründungsurkunde..., s. 27–30.
PUB II, nr 682.
Tamże, nr 1066.
J.M. Piskorski, Miasta..., s. 54. Autor ten dostrzegł możliwość zafałszowań w tym dokumencie.
PUB II, nr 990, 1000, 1232; PUB III, nr 1712.
– 12 –
Wokół lokacji Dąbia na prawie niemieckim
o polu Sadlno (Zedelin), a nie o wsi. Przyłączenie tej posiadłości do gruntów Dąbia
było chyba stosunkowo świeżej daty, skoro w 1304 roku Otto I zatwierdził umowę
zawartą między Dąbiem a szczecińskimi mieszczanami z rodziny Brakelów o odstąpieniu przez tych ostatnich od roszczeń do wspomnianego pola20. Odnotowane
w opisie granic miasta obiekty – takie jak Hennekenhol, Synderhop – wymieniono
w 1299 roku przy okazji wyznaczania granic między Dąbiem a ziemiami należącymi do opactwa z Kołbacza21. Wszystko to wskazuje, że w omawianym dokumencie
znalazły się treści z aktów późniejszych. Podsumowując uwagi na temat tego dokumentu, trzeba zaznaczyć, iż niezależnie od daty jego wystawienia już około roku
1260 proces lokacji Dąbia na prawie niemieckim był zaawansowany.
We wspomnianym dokumencie jako wzorzec prawny wymieniono prawo
magdeburskie. Wydaje się niewątpliwe, że pierwotnie miasto rządziło się właśnie
tym prawem, podobnie zresztą jak Szczecin i wiele innych miast lokowanych przez
Barnima I22. Wskazanie tego modelu prawa niemieckiego skutkowało ustanowieniem w Szczecinie wyższej instancji dla Dąbia. W 1293 roku Bogusław IV zmienił
dotychczasowe prawo z czasów swojego ojca na prawo lubeckie23. Wprowadzenie
tego wzorca ustrojowego historycy tłumaczyli najczęściej tym, że było ono korzystniejsze dla kupców. Jednak w wypadku Dąbia raczej to nie kupcy wymogli na Bogusławie IV zmianę wersji prawa niemieckiego. Zadecydowały o tym względy polityczne – książę prowadził mianowicie aktywną politykę antybrandenburską i zabiegał
o wsparcie Lubeki, a wyrazem przychylności dla tego miasta miało być nadawanie
prawa lubeckiego miastom Pomorza Zachodniego. Bardzo szybko zresztą, bo już po
czterech latach (1297), nowy władca księstwa szczecińskiego, wyłonionego po podziale Pomorza Zachodniego, Otto I, przywrócił Dąbiu prawo magdeburskie24 i przy
tym wzorcu prawnym Dąbie pozostało aż do XVIII wieku, mimo że, począwszy od
XIV wieku, coraz większe znaczenie zyskiwało na Pomorzu Zachodnim prawo lu-
20
21
22
23
24
PUB IV, nr 2196.
PUB III, nr 1900.
J.M. Piskorski, Prawo magdeburskie w miastach Pomorza Zachodniego od XIII do XVIII wieku,
w: Polska – Niemcy w średniowieczu. Materiały z konferencji naukowej zorganizowanej przez
Instytut Historii UAM w dniach 14–16 XI 1983 roku, red. J. Strzelczyk, Poznań 1986, s. 256–257.
PUB III, nr 1664.
Tamże, nr 1798.
– 13 –
Krzysztof Guzikowski
beckie25. Przy okazji przywrócenia Dąbiu prawa magdeburskiego dowiadujemy się
o konflikcie między miastem a klasztorem z Kołbacza, który wówczas załagodzono.
Nowo lokowane miasta miały instytucje samorządowe. Przede wszystkim
była to rada miejska. Kiedy dokładnie powstała ona w Dąbiu, nie wiadomo; zapewne też – przynajmniej w pierwszym okresie – była wyłaniana pod wpływem księcia,
najprawdopodobniej w porozumieniu z opatem kołbackim. Z członkami rady miejskiej spotykamy się w 1312 roku26. Wówczas to dziesięciu rajców z wójtem (prefekt)
o imieniu Dedeko wystawiło dokument dotyczący granicy na bagnie w Wielgowie
i prawa mieszczan do korzystania z łąki należącej do cystersów z Kołbacza. Wśród
owych dziesięciu rajców były osoby pochodzące z okolicznych wsi, a mianowicie
Albert z Nieborowa (Isinger), Jan z Mechowa, Gerard ze Steklna czy niejaki Dedeko
znad Płoni. Pośród mieszkańców Dąbia znajdowali się jednak i przybysze z odległych terytoriów, jak choćby rodzina pisząca się „znad Renu” (de Reno). Już w 1302
roku odnotowano niejakiego Fardusa de Reno27, a w omawianym dokumencie
z 1312 roku – Gotschalka lub Wolfa de Reno. Przedstawicieli tej rodziny spotykamy
w Dąbiu również i później, jak choćby Christiana de Reno w 1331 roku28. Wzmianka o następnych rajcach pochodzi z roku 1328. Rada miejska składała się wówczas
już tylko z sześciu członków29. W porównaniu ze składem rady z 1312 roku powtarza się osoba Henryka Schillinga. Natomiast dopiero w 1380 roku poznajemy
trzech burmistrzów Dąbia. Byli to: Konrad Hake, Jan Moyser i Jan30.
Każde miasto lokowane w średniowieczu na Pomorzu Zachodnim uzyskiwało ziemię, której część przeznaczona była pod rozplanowanie miasta – w wypadku Dąbia w kształcie niemal regularnego koła – a część stanowiła tak zwane pole
miejskie. Już w 1277 roku Dąbie uzyskało od księcia Barnima I pozwolenie na budowę murów miejskich31. Wiadomo, że na początku XIV wieku mury te istniały,
świadczy o tym dokument z 1312 roku, w którym wymieniono Bramę Młyńską,
25
26
27
28
29
30
31
J.M. Piskorski, Prawo magdeburskie..., s. 260–261.
PUB V, nr 2718.
PUB IV, nr 2052.
PUB VIII, nr 4855.
PUB VII, nr 4382.
G. Kratz, Die Städte..., s. 112.
PUB II, nr 1066.
– 14 –
Wokół lokacji Dąbia na prawie niemieckim
chociaż pierwsza informacja źródłowa mówiąca wprost o murach miejskich pochodzi z 1346 roku32.
Nie wiemy, jaki nadział otrzymało Dąbie. Jan M. Piskorski uznał, że było to
około 150 łanów33. Wyjaśnijmy jednak, iż podana wielkość nie została odnotowana
w źródłach, a jest jedynie domysłem. Autor ten założył, że skoro Dąbie lokowano na gruntach trzech wsi, a przeciętna wielkość okolicznych wsi wynosiła w tym
czasie 50 łanów, to grunty miejskie liczyły wspomniane 150 łanów. To jest prawdopodobne, ale niepotwierdzone źródłowo. Wiadomo natomiast, że Dąbie otrzymało
prawo do połowu ryb na obszarze położonym pół mili w kierunku Gryfina i pół
mili w kierunku Lubczyny. Z czasem, tak jak inne miasta zachodniopomorskie,
Dąbie otrzymało wsie. Już przy okazji nadania prawa lubeckiego przyłączono do
miasta pole, chyba opustoszałej, wsi Sadlno. Najwyraźniej roszczenia do tej wsi
mieli przedstawiciele jednej ze szczecińskich rodzin, Brakelów, ponieważ, jak już
wspomniano, Otto I w 1304 roku zatwierdził umowę między tą rodziną a miastem
o odstąpieniu przez Brakelów wsi Zedelin Dąbiu34. Później, w 1311 roku, miasto
otrzymało od księcia Ottona I stary wik, czyli rodzaj przedmieścia35. Z kolei w roku
1328 Dąbie dostało od tegoż księcia wieś Podjuchy36. Jednak wkrótce, bo w 1334
roku, Podjuchy przejął Szczecin, a Dąbie otrzymało rekompensatę w postaci opuszczonej wsi Bestenbeke37.
W przestrzeni lokowanego miasta zawsze uwzględniano plac pod kościół parafialny. W Dąbiu był to kościół pod wezwaniem Świętego Mikołaja, patrona kupców,
ale też rybaków38. Wspomniano o nim w dokumencie z 1260 roku, o którym była
32
33
34
35
36
37
38
PUB V, nr 2718.
J.M. Piskorski, Miasta..., s. 110.
PUB IV, nr 2196.
PUB V, nr 2650. Szczególnie należy zwrócić uwagę na dyskusję Herberta Ludata z Paulem von
Niessenem. Ludat sprzeciwił się hipotezie Niessena o duńskim pochodzeniu wików i uznał je
za słowiańskie podgrodzia albo osiedla targowe. P. v. Niessen, Die Wieken in Pommern und das
Problem der Wieken überhaupt, „Monatsblätter der Gesellschaft für pommersche Geschichte
und Alterthumskunde” 36 (1922), s. 19–41; H. Ludat, Der Ursprung der ostdeutschen Wieken,
„Vierteljahrschrift für Sozial- und Wirtschaftsgeschichte” 29 (1936), H. 2, s. 114–136 oraz polskie
tłumaczenie tego artykułu: H. Ludat, Słowianie – Niemcy – Europa. Wybór prac, tł. i posłowie
J.M. Piskorski, Marburg–Poznań 2000, s. 169–186.
PUB VII, nr 4422.
PUB VIII, nr 5219, 5239. Zob. J.M. Piskorski, Miasta..., s. 118.
PUB VII, nr 4645; PUB XI, nr 6022; J.M. Piskorski, Miasta..., s. 191.
– 15 –
Krzysztof Guzikowski
mowa wcześniej. Według Hellmutha Heydena w miejsce tego kościoła pojawił się
w 1342 roku kościół pod wezwaniem Świętego Jakuba, co oznaczałoby, że wzmianka o kościele Świętego Mikołaja była jedynym o nim świadectwem źródłowym39.
Informację tę przejęli Karlheinz Blaschke i Jan M. Piskorski40. Tymczasem zaszło
najwyraźniej nieporozumienie. Otóż kościół parafialny w dalszym ciągu funkcjonował pod wezwaniem Świętego Mikołaja, czego dowodem są dwa dokumenty wystawione 14 kwietnia 1342 roku przez księcia Ottona I i biskupa kamieńskiego Fryderyka41. Oba dotyczą ufundowanej przez Radekina Nore altarii właśnie w kościele
Świętego Mikołaja w Dąbiu (in ecclesia sancti Nicolai in opido nostro Dam), uposażonej sześcioma łanami rozmierzonymi na polu wsi Marszewo, położonej około
pięciu kilometrów na wschód od Goleniowa. Z dokumentów tych dowiadujemy się
ponadto, że w kościele tym były cztery altarie, a mianowicie pod wezwaniem Świętego Krzyża, Marii Panny, Jana Chrzciciela i Jana Ewangelisty.
W pierwszej połowie XIV wieku pojawił się w Dąbiu jeszcze jeden kościół
– pod wezwaniem Świętego Ducha, położony koło murów miejskich42. Pierwszym
znanym proboszczem w Dąbiu był Henryk w latach 1302–130943. Później funkcję
tę piastował Jan, który jednocześnie wykonywał obowiązki protonotariusza w kancelarii Ottona I44. Dopiero w 1342 roku wspomniano o wikarym w kościele parafialnym w Dąbiu, Henryku Wachholzu45.
Rozwój gospodarczy Dąbia był mocno ograniczony przez prawa szczecinian. Przedmiot rywalizacji obu miast stanowiła kontrola nad handlem i związanymi z nim cłami. Decydujące znaczenie dla uzyskania przewagi przez Szczecin
miał niewątpliwie przywilej prawa składu, udzielony miastu w roku 1283 lub raczej
w latach 1293–129546. Już w 1305 roku doszło do konfliktu między Szczecinem
39
40
41
42
43
44
45
46
H. Heyden, Kirchengeschichte Pommerns, Bd. I, Köln 1957, s. 75.
K. Blaschke, Nikolaikirchen und Stadtentstehung im pommerschen Raum, „Greifswald-Stralsunder Jahrbuch” 9 (1970/1971), s. 31; J.M. Piskorski, Miasta..., s. 190–191.
PUB XI, nr 6022, 6023.
Archiwum Państwowe w Szczecinie, Dział Rękopisów i Spuścizn, Odpisy dokumentów z lat
1335–1350, 810; J.M. Piskorski, Miasta..., s. 206
PUB IV, nr 2052, 2369, 2453.
PUB V, nr 3216.
PUB XI, nr 6023.
PUB II, nr 1282. Dokument opatrzony jest datą 1283, wobec której zgłosił wątpliwości Benedykt
Zientara. Opowiedział się on za przesunięciem daty otrzymania przez Szczecin prawa składu na
– 16 –
Wokół lokacji Dąbia na prawie niemieckim
i Dąbiem. Wówczas Otto I rozstrzygnął spór na korzyść tego pierwszego, zezwolił
bowiem szczecinianom pobierać cło na grobli wybudowanej między obu miastami,
ale zakazał mieszkańcom Dąbia pobierać je od szczecinian47. I chociaż dąbianie
próbowali czerpać zyski z opłat od przywożonych towarów, to jednak ten sam książę
w 1317 roku ponownie zabronił im pobierania cła od wszelkich towarów przewożonych do Szczecina48.
Zur Gründung Altdamms nach deutschem Recht
Zusammenfassung
Altdamm wurde zum ersten Mal in einem Dokument von 1173 erwähnt. Es war damals ein
Dorf, das von Wartislaw Swantiboriz der neu gestifteten Zisterzienserabtei in Kolbatz übergeben wurde. Siebzig Jahre lang gehörte Altdamm den Mönchen von der Plöne. Diese Situation fing an, sich in
den vierziger Jahren des 13. Jahrhunderts zu verändern, als der Herzog Barnim I. von Pommern-Stettin
mit den Stadtreformen auf dem ihm unterstehenden Gebiet begann. Es muss bemerkt werden, dass
Barnim I. weder den Klöstern noch den Rittern die Gründung von Städten nach deutschem Recht gestattete. Die Berechtigung zu solchen Aktivitäten blieb das ausschließliche Vorrecht des Herzogs. Um
die Stadt zu gründen, beschoss er also, sich mit den Zisterziensern zu verständigen und von ihnen das
bisherige Dorf Altdamm und anderes zur Raumplanung der Stadt erforderliches Gelände zu übernehmen. Wahrscheinlich um 1243 nahm Barnim I. Altdamm in Besitz, obwohl ein diese Rechtslage bestätigendes Dokument erst 1249 ausgestellt wurde. Von 1260 stammt hingegen die Information, dass
das für Altdamm gültige Rechtsmodell das Magdeburger Recht geworden sei. Später ersetzte man es
übrigens durch das Lübische Recht, um nach einigen Jahren wieder zum Magdeburger Modell zurückzukehren. Da die Gründung auf dem Gebiet erfolgte, das den Zisterziensern aus Kolbatz gehört hatte,
erhielten die Mönche einen Anteil am Gewinn aus der neu gegründeten Stadt.
Von Gründung der Stadt Altdamm an war ihre wirtschaftliche Entwicklung durch die
Konkurrenz mit dem mächtigen Stettin eingeschränkt, das von den dort residierenden Greifen unterstützt wurde. Deshalb hatte Altdamm keine Chance auf eine bedeutende wirtschaftliche Entwicklung
und stand im Schatten des Nachbarn von jenseits der Oder. Die Stadt war jedoch ein wichtiges Zentrum
für das Kloster aus Kolbatz.
47
48
lata 1293–1295. B. Zientara, Geneza przywileju składowego Szczecina z r. 1283, „Materiały Zachodniopomorskie” 7 (1961), s. 531–534.
PUB IV, nr 2210.
PUB VI, nr 4087.
– 17 –
Radosław Gaziński
Handel morski Dąbia do końca XVI wieku
Klasztor cysterski w Kołbaczu, założony w 1173 roku i uposażony w zwar-
ty kompleks dóbr leżących nad spławną Płonią, był od swego powstania zainteresowany handlem drogą wodną1. Pierwszym dowodem potwierdzającym tę tezę są
prace hydrotechniczne wykonane około 1183 roku na zlecenie klasztoru u ujścia
Płoni. Ich charakter jest niezupełnie jasny, chociaż najpewniej miały one na celu
polepszenie żeglowności ujściowego fragmentu rzeki między brzegiem jeziora
Dąbie a klasztorną wsią Dąbie (Dam, Dambe). Wiadomo także, iż wspomniane
prace wsparł finansowo książę Bogusław I2. Posiadanie u ujścia rzeki punktu przeładunkowego było ze wszech miar korzystne dla kołbackich cystersów. O ważności
tego miejsca świadczy przywilej z 1245 roku, zezwalający szczecinianom na żeglugę do ujścia Płoni3. Cystersi mogli wodą eksportować – głównie do Szczecina,
a także do innych miast kwartału wendyjskiego Hanzy – płody rolne, a zwłaszcza
zboże oraz towary leśne i drewno4. Niewykluczone, że mnisi wysyłali również za
morze niektóre wyroby rzemieślnicze, w tym obuwie, piwo oraz niewielkie ilości
przedmiotów metalowych5. Podstawowym towarem przywozowym były natomiast
1
2
3
4
5
H. Chłopocka, Powstanie i rozwój wielkiej własności ziemskiej opactwa cystersów w Kołbaczu w XII–XIV w., Poznań 1953, s. 49–61; L. Zajdel, Kołbacz na tle osadnictwa okolicy w okresie wczesnofeudalnym, „Materiały Zachodniopomorskie” 4 (1958); zob. także: Pommersches
Urkundenbuch (dalej PUB), Bd. I, nr 63.
Obiecywał klasztorowi 100 grzywien za wykonanie owych prac hydrotechnicznych na rzece.
PUB I, nr 93.
Tamże, nr 434.
Co prawda, reguła cysterska zabraniała braciom zakonnym uczestniczenia w targach i jarmarkach, ale klasztory, w tym i kołbacki, coraz silniej wiązały się z rynkiem, sprzedając nadwyżki
produktów spożywczych, zwłaszcza zboża, i kupując w zamian towary niezbędne do egzystencji konwentu. T. Manteuffel, Rola cystersów w Polsce w wieku XII, „Przegląd Historyczny” 41
(1950), s. 199–201 oraz tegoż, Papiestwo i cystersi, Warszawa 1955, s. 48–58.
O sprzedaży wyrobów rzemieślniczych przez klasztor kołacki wspomina H. Hoogeweg, Die Stifter
und Klöster der Provinz Pommern, Bd. I, Stettin 1924, s. 235. Natomiast o roli konwersów w produkcji rzemieślniczej: T. Wąsowicz, O roli konwersów w polskich klasztorach cysterskich w XII–
XIII w., w: Wieki średnie. Prace ofiarowane Tadeuszowi Manteufflowi w 60. rocznicę urodzin
[kom. red. A. Gieysztor, M.H. Serejski, S. Trawkowski], Warszawa 1962, s. 125–128.
– 19 –
RADOSŁAW GAZIŃSKI
ryby, w szczególności zaś śledzie, nieodzowne podczas licznych średniowiecznych
postów. Dodatkowo Kołbacz mógł sprowadzać tkaniny, niektóre wyroby rzemieślnicze czy wreszcie sól.
Zarysowana powyżej sytuacja zmieniała się stopniowo w latach 1249–1260
podczas procesu kształtowania się w Dąbiu gminy miejskiej. Warto przy tej okazji
zwrócić uwagę na fakt, że handel konwentu kołbackiego miał olbrzymie znaczenie dla samego powstania lokacyjnego ośrodka nad brzegiem jeziora Dąbie. Układ
z 1249 roku jest dla nas o tyle istotny, iż dzielił wpływy w osadzie między klasztor
a księcia Barnima I. Co prawda, dochody z Dąbia podzielono wówczas po połowie,
a z młyna w stosunku jedna trzecia – klasztor i dwie trzecie – książę, ale cystersi
uzyskali za to dla swoich statków pełne zwolnienia z ceł nie tylko na Płoni, lecz
i na drogach wodnych w całym państwie6. Wydaje się więc, że Barnim I w 1249
roku sankcjonował dotychczasowy rozwój ekonomiczny Dąbia pełniącego funkcję portu morskiego dla posiadłości klasztornych leżących w dorzeczu Płoni. W tej
sytuacji otrzymanie w 1260 roku przez Dąbie magdeburskiego prawa miejskiego
wieńczyło tylko proces powstawania lokacyjnego miasta7. W dość krótkim czasie mieszczanie dąbscy próbowali aktywnie włączyć się w handel morski i zostać
pośrednikami w kontaktach gospodarczych klasztoru kołbackiego ze światem zewnętrznym. Około 1277 roku rozpoczęli prace hydrotechniczne u ujścia rzeki, ułatwiające żeglugę, i uzyskali od Barnima I zgodę na budowę murów miejskich wraz
z zapewnieniem finansowego udziału księcia w tym przedsięwzięciu. Ostatecznie
Barnim I dokumentem z 1277 roku, pod naciskiem mnichów, zabezpieczył interesy Kołbacza w mieście8.
Próbę zdobycia pełnej niezależności w handlu morskim podjęło Dąbie pod
koniec XIII wieku. W 1293 roku miasto uzyskało od księcia Bogusława IV przeniesienie na lubeckie prawo miejskie, sprzyjające kupiectwu, oraz otrzymało wolności
handlowe na całym Pomorzu. W zasadzie dyplom Bogusława IV likwidował wpływy
klasztoru w Dąbiu oraz uniezależniał miasto od sąsiedniego Szczecina, rządzącego
6
7
8
PUB I, nr 494; zob. także: H. Hoogeweg, Die Grundbesitzerwerbung des Klosters Kolbatz,
„Baltische Studien”, Neue Folge 19 (1916), s. 30.
H. Frederichs, Die Gründungsurkunde der Stadt Altdamm, „Monatsblätter der Gesellschaft für
pommersche Geschichte und Alterthumskunde” 47 (1933), s. 27–29 oraz PUB VII, 4645.
PUB II, nr 1066.
– 20 –
HANDEL MORSKI DĄBIA DO KOŃCA XVI WIEKU
się prawem magdeburskim9. Dla naszego ośrodka była to idealna sytuacja, pozwalająca na przekształcenie się w znaczące centrum portowo-handlowe10. Niestety,
w 1295 roku Księstwo Pomorskie zostało podzielone na dwie dzielnice: wołogoską i szczecińską, a sprzyjający miastu Bogusław IV objął władzę w Wołogoszczy.
W Szczecinie na tronie zasiadł Otto I, który w 1297 roku pozbawił Dąbie prawa
lubeckiego i przywrócił magdeburskie na dawnych zasadach11. Przywileje klasztoru w mieście zostały reaktywowane, a mnisi, nabywając w Szczecinie w latach
1302–1305 nieruchomości12, skierowali swój handel przez Dąbie głównie do szczecińskiego portu. Na pewno łatwiej było tutaj sprzedać własne towary oraz kupić
produkty potrzebne w swoim gospodarstwie. Ponadto Dąbie w 1305 roku przegrało
spór ze Szczecinem o pobór ceł na prowadzącej przez Międzyodrze grobli między
obu miastami13. Opisane wydarzenia wskazują, że w pierwszych latach XIV wieku
Dąbie uległo w rywalizacji gospodarczej ze Szczecinem, zostało także uzależnione
ekonomicznie od klasztoru w Kołbaczu.
U ujścia Odry bezapelacyjnie zaczął dominować Szczecin, nakazawszy na
podstawie prawa składu – sfałszowanego najprawdopodobniej pod koniec XIII wieku – aby handel morski odbywał się jedynie na Odrze Zachodniej14. Jednocześnie
przez większą część XIV wieku szczecinianie prowadzili bezwzględną wojnę ekonomiczną z leżącymi na południe od Szczecina Gardźcem i Gryfinem. Z tym ostatnim
walczono szczególnie zdecydowanie, gdy jego mieszczanie zapewnili sobie w 1281
roku prawo wolnej żeglugi Regalicą oraz jeziorem Dąbie do Zalewu Szczecińskiego
i dalej na otwarte morze, a sam port gryfiński określono jako wolny15. Rywalizacja
9
10
11
12
13
14
15
PUB III, nr 1664; por. B. Zientara, Z dziejów walk Szczecina o handel odrzański, „Szczecin” 1958,
z. 11–12, s. 44 oraz tegoż, Handel zbożowy Szczecina w XIII–XIV w., „Przegląd Historyczny” 52
(1961), z. 3, s. 428–429.
Por. R. Gaziński, Dąbie i jego port w średniowieczu, „Materiały Zachodniopomorskie” 30 (1984),
s. 105–127.
PUB III, nr 1798.
H. Hoogeweg, Die Grundbesitzerwerbung…, s. 47 oraz PUB IV, nr 2257.
PUB IV, nr 2210.
Szczecińskie prawo składu jest datowane na rok 1283, lecz przez badaczy zostało uznane za falsyfikat powstały w latach 1293–1295. PUB II, nr 1282. Zaczęło być ono w pełni wykorzystywane
po 1308 r., gdy zostało zatwierdzone przez książąt oraz kiedy do blokowania handlu miast położonych na południe od Szczecina zaczęto używać grobli przez Międzyodrze, na której budowę
uzyskano zezwolenie w 1299 r. PUB III, nr 1912.
PUB II, nr 1206.
– 21 –
RADOSŁAW GAZIŃSKI
gospodarcza między Szczecinem i leżącymi w jego okolicy ośrodkami zakończyła
się w drugiej połowie XIV wieku zwycięstwem szczecinian16.
Fakt, że Dąbie nieco wcześniej, bo już w początkach XIV stulecia, straciło
niezależność w wymianie handlowej drogą wodną, nie oznacza jednak, iż w porcie
położonym na Płoni i jeziorze Dąbie handel zamarł całkowicie17. Miasto nadal pełniło funkcję portu klasztoru kołbackiego, skąd wywożono głównie zboże oraz towary leśne, kierując je przede wszystkim do Szczecina. Przywożono natomiast wszystko, co było niezbędne do funkcjonowania konwentu. Na usilne prośby mnichów
książę Otto I w 1311 roku zwolnił z ceł wszystkie towary sprowadzane przez konwent na terenie całego księstwa szczecińskiego18. Świadczy to jednoznacznie o podtrzymaniu funkcji handlowej i portowej Dąbia. Mimo dominacji wymiany Dąbie–
Szczecin niejednokrotnie zdarzały się bezpośrednie kontakty ośrodka u ujścia Płoni
z innymi miastami pomorskimi, najpewniej ze Stargardem i Goleniowem (poprzez
port w Inoujściu)19, a także bałtyckimi. Fragmentarycznie zachowane lubeckie księgi cła palowego odnotowują, że w latach 1368–1369 z Dąbia do Lubeki przypłynęły
dwa statki ze zbożem o wartości 217 i pół grzywny lubeckiej20. Na podstawie tej
wiadomości możemy domniemywać, że w XIV i pierwszej połowie XV wieku przeładunki Dąbia nie były duże i wynosiły prawdopodobnie kilkadziesiąt, a w lepszych
latach kilkaset łasztów rocznie.
Wielkie zmiany handlowi morskiemu Dąbia przyniosły dwa wydarzenia.
Pierwszym z nich była wojna handlowa między Szczecinem a Stargardem, drugim –
przyjęcie przez Pomorze reformacji. Konflikt między szczecinianami a stargardzia16
17
18
19
20
Szczegółowo problem walki o handel u ujścia Odry przedstawił B. Zientara, Rola Szczecina w odrzańskim i bałtyckim handlu w XIII–XIV w., „Przegląd Historyczny” 52 (1961), z. 3, s. 413–444
i z. 4, s. 641–669.
R. Gaziński, Dąbie…, s. 117–122.
J. Walachowicz, Monopole książęce w skarbowości wczesnofeudalnej Pomorza Zachodniego, Poznań 1963, s. 36 oraz PUB V, nr 2657.
R. Gaziński, Port Inoujście w średniowieczu, „Materiały Zachodniopomorskie” 31 (1985), s. 173–
190.
B. Zientara, Handel zbożowy... (z. 4), s. 662–663, oblicza, że na wspomnianych dwóch statkach
przywieziono z Dąbia do Lubeki ok. 18 łasztów zboża (łaszt to ok. 3900 litrów towarów sypkich)
wartych 217 i ½ grzywny lubeckiej. Oprócz Dąbia odnotowano jeszcze przywóz zboża ze Szczecina o wartości 2951 i ½ grzywny na 49 statkach, ze Stargardu – o wartości 1783 i ½ grzywny na 23
statkach oraz z Goleniowa – o wartości 599 grzywien na 12 statkach. W tej sytuacji przywóz Dąbia
w porównaniu z sąsiednimi miastami wygląda bardzo skromnie.
– 22 –
HANDEL MORSKI DĄBIA DO KOŃCA XVI WIEKU
nami wybuchł w 1454 roku, rozpoczął go zaś szczeciński atak na port w Inoujściu21.
Rzeczywista przyczyna tej wojny była jednak znacznie głębsza. W szeroko pojętej
strefie ujściowej Odry w pierwszych dziesięcioleciach XV wieku samodzielność gospodarczą utrzymywał jedynie Stargard oraz w pewnym stopniu Goleniów, a oba
ośrodki prowadziły zyskowny handel morski przez port u ujścia Iny. Na początku
XV wieku mieszczanie dąbscy mogli mieć nadzieje jedynie na wznowienie wolnej
wymiany drogą wodną, gdy w 1417 roku książęta szczecińscy Otto II i Kazimierz V
odnowili mieszczanom gryfińskim stare przywileje22, zezwalające na swobodną żeglugę Regalicą, jeziorem Dąbie i wodami Zalewu Szczecińskiego aż do samego morza. Było to oczywiście sprzeczne z interesem szczecinian, którzy w 1447 roku uzyskali po raz kolejny potwierdzenie wszystkich uprawnień ekonomicznych, w tym
prawa składu23. W efekcie nierespektowania potwierdzonych Szczecinowi dyplomów, a przede wszystkim wobec naruszania interesów gospodarczych miasta, doszło do wspomnianej wojny, przegranej ostatecznie przez Stargard. Rozejm zawarty
w listopadzie 1464 roku zakończył konflikt stargardzko-szczeciński, a w 1467 roku
książę Warcisław X potwierdził Szczecinowi wszystkie dotychczasowe uprawnienia handlowe24. Po tej dacie Dąbie nie mogło już marzyć o samodzielnej wymianie
drogą wodną.
Druga ważna zmiana dotyczyła przejścia Pomorza na protestantyzm, co
zostało pod naciskiem książąt uchwalone w grudniu 1534 roku na zjeździe stanów
w Trzebiatowie. Konsekwencją tej decyzji była likwidacja między innymi klasztoru
kołbackiego. Jego dobra zostały przejęte przez Gryfitów, a same zabudowania klasztorne zamieniono w książęcą rezydencję. Od tej chwili to książęta byli zainteresowani spławem produktów rolnych, zwłaszcza zaś zboża Płonią do Dąbia i dalej do
Szczecina lub za morze. Trzeba tu podkreślić, że większość ziarna z dawnych posiadłości klasztornych, teraz domeny książęcej, wysyłano wodą w celu zaopatrzenia dworu szczecińskiego. Nie ulega również wątpliwości, iż część zboża i produk21
22
23
24
R. Gaziński, Wojna Szczecina ze Stargardem o handel morski (1454–1464), „Materiały Zachodniopomorskie” 39 (1993), s. 199–214.
Archiwum Państwowe w Szczecinie (dalej APS), Archiwum Książąt Szczecińskich (dalej AKS),
I/2207, k. 5–6.
Tamże, I/6428, k. 177–185.
R. Gaziński, Wojna…, s. 210–212.
– 23 –
RADOSŁAW GAZIŃSKI
tów spożywczych z domeny kołbackiej trafiała do Szczecina drogą lądową. Kościół
klasztorny, z wyjątkiem prezbiterium, został wówczas zamieniony w wielki spichlerz zbożowy25.
W tej sytuacji można stwierdzić, że jezioro Dąbie utrzymało przez cały
schyłkowy okres panowania Gryfitów funkcję miejsca, gdzie odbywały się żegluga i połów ryb. Żegluga musiała tu być na tyle intensywna, iż książętom opłacało się wprowadzenie cła od jednostek przepływających jeziorem. Spowodowało to
w 1587 roku spór ze Szczecinem. Dotyczył on żeglugi między portem szczecińskim
a Lubczyną. W październiku tegoż roku kanclerz książęcy Otto von Ramin wskazał
na konieczność poboru ceł od jednostek pływających po jeziorze Dąbie, a zwłaszcza
do Lubczyny26. Oczywiście inicjatorem poboru ceł był książę Jan Fryderyk, intensywnie poszukujący dodatkowych źródeł dochodów. Wywołało to protest Szczecina,
który powoływał się na przywilej Barnima I z 1234 roku, zezwalający szczecińskim
mieszczanom na wolną żeglugę do Lubczyny27. Pobór opłat od płynących łodzi,
oczywiście szczecińskich, mieszczanie uznali za niezgodny z przywilejami miasta. Ostatecznie doszło do kompromisu między Szczecinem a księciem. Żegluga
do Lubczyny została objęta koncesją. Miało tu pływać sześć dużych szczecińskich
łodzi mogących zabierać nie mniej niż dwudziestu pasażerów oraz kilka łasztów
towaru. Żegluga ta przybrała charakter promowej. Oczywiście towary przewożone
wspomnianymi jednostkami podlegały szczecińskiemu prawu składu. Ustalono
także, iż żaden z szyprów pływających na omawianej trasie nie będzie zdobywał
ładunku na szkodę innego; miało to złagodzić konkurencję. Sześć wspomnianych
koncesjonowanych łodzi płaciło jednego szylinga lubeckiego za rejs, co nie było
kwotą wygórowaną. Do lubeckiej przystani miały prawo przybijać także inne małe
łodzie, natomiast jednostki obce musiały opłacać 8 szylingów cła28. Ostatecznie
w listopadzie 1589 roku książę Jan Fryderyk, mimo że częściowo podzielał stanowisko szczecinian, zatwierdził cła pobierane na jeziorze Dąbie29. Swoją decyzję moty25
26
27
28
29
Filipa Hainhofera dziennik podróży, zawierający obrazki z Frankonii, Saksonii, Marchii Brandenburskiej i Pomorza w roku 1617, przekł. i oprac. K. Gołda, Szczecin 2000 („Źródła do Dziejów
Pomorza Zachodniego” 9), s. 101, 103–104.
APS, AKS, I/6336, s. 6.
Tamże, s. 8–15.
Tamże, s. 16–24.
Tamże, s. 25–28.
– 24 –
HANDEL MORSKI DĄBIA DO KOŃCA XVI WIEKU
wował między innymi tym, iż cła książęce poddani płacić muszą, a stare przywileje
nie mogą się odnosić do nowo wprowadzonych opłat.
W XVI wieku w ograniczonym zakresie wymianę drogą wodną prowadziło
również Dąbie. Atutem miasta wciąż pozostawała spławna Płonia, chociaż pływały
po niej płaskodenne łodzie, które mogły przemierzać jedynie jezioro Dąbie i Zalew
Szczeciński. Nawet skromny handel Dąbia budził niezadowolenie w sąsiednim
Szczecinie. Najprawdopodobniej latem 1569 roku przechwycono u ujścia Odry i zatrzymano w szczecińskim porcie statek z solą płynący z Lubeki do Dąbia, należący
do dąbskiego burmistrza Jürgena Rosenowa. Szypra zmuszono do zapłacenia wysokiego cła, a następnie towar wystawiono na sprzedaż w Szczecinie, korzystając z
miejscowego prawa składu. W rezultacie sól kupili szczecinianie i nie dotarła ona do
Dąbia. W tej sytuacji miasto złożyło skargę na ręce księcia Barnima Starego, wskazując na pogwałcenie prawa wolnej żeglugi. Ponadto mieszkańcy Dąbia skarżyli się
na inne szykany wobec swoich łodzi, szacując poniesione ostatnio straty na około
stu florenów. Protestowano także przeciwko niszczeniu przez Szczecin dąbskiego
rybołówstwa. Wskazywano wreszcie, że Dąbie stale biednieje, nie mogąc swobodnie handlować chlebem, piwem i innymi produktami spożywczymi z Frankfurtem
nad Odrą, Gardźcem czy Goleniowem30. Z samej supliki może wynikać, iż handel
miasta był ograniczony do dolnej Odry i jeziora Dąbie. Nie jest to prawda, gdyż wypływano także na wody Zalewu Szczecińskiego, a czasami nawet na otwarte morze.
Przypadek Jürgena Rosenowa wcale nie był odosobniony. Być może kilku najbogatszych mieszczan posiadało parę jednostek mogących prowadzić żeglugę morską.
Świadczyć o tym może fakt, że udziałowcami nieudanego rejsu z solą było oprócz
burmistrza dwóch innych dąbskich mieszczan – Jacob Voßberg i Jacob Zalberg.
W maju 1570 roku Barnim Stary stanął po stronie Dąbia, uznając prawo miasta do
wolnej żeglugi po najbliższych wodach. Potwierdził to w czerwcu tegoż roku, informując jednocześnie o przychylności wobec postulatów dąbskich panującego w tym
czasie w księstwie szczecińskim Jana Fryderyka31. Okazało się wówczas, iż Jürgen
Rosenow miał dodatkowo książęcy mandat na żeglugę i handel. Jednak pływające do
Dąbia jednostki musiały opłacać cła, żeglując po wodach jeziora. W lipcu 1570 roku
30
31
Tamże, II/1574, s. 13–15, 136–138.
Tamże, s. 2–3, 6–7, 10–11.
– 25 –
RADOSŁAW GAZIŃSKI
Barnim Stary jeszcze raz potwierdził wolną żeglugę do Dąbia, podkreślając jednocześnie, że domena kołbacka oprócz dróg lądowych wykorzystuje także Płonię oraz
przystań w Dąbiu do wywozu zboża i żywności głównie do Szczecina32. Jak można
przypuszczać, wobec nacisku książąt dąbski statek został wypuszczony ze szczecińskiego portu, lecz bez sprzedanego wcześniej w Szczecinie towaru. Nie był to
jednak koniec problemów dąbskiego burmistrza. W marcu 1570 roku jego jednostkę, być może tę samą, szczecinianie zatrzymali na Domiąży, gdy z mąką, grochem,
zbożem, chlebem i inną żywnością płynęła na otwarte morze z pominięciem szczecińskiego prawa składu. Statek cofnięto do Szczecina33. Doszło do eskalacji sporu,
a w swej suplice do książąt mieszczanie dąbscy domagali się wolnego handlu z sąsiadami, do których zaliczono Goleniów i Stargard (przez Inę), Szczecin i Gryfino
(Odrą i Regalicą), Wolin i Kamień (przez Zalew Szczeciński) oraz Trzebiatów (port
w Regoujściu) i Kołobrzeg. Inne zachowane wzmianki wskazują, że żegluga Dąbia
była jeszcze szersza. W 1573 roku mieszczanin dąbski Urban Mantei sprowadził
ze Skanii (Sund) cztery łaszty śledzi, z czego dwa łaszty trafiły do miasta u ujścia
Płoni. W 1575 roku Georg Schrod dostarczył tu Regalicą z Gryfina dwa i pół winspla34 ziarna. Z kolei w 1576 roku wspomniany już Jürgen Rosenow przywiózł do
Dąbia łaszt mąki oraz inne produkty spożywcze, a nieznany z nazwiska mieszczanin stralsundzki – dziesięć i pół łaszta norweskich śledzi35. Wszystkie wymienione
towary dodarły do dąbskiego portu z pominięciem przywilejów Szczecina, a zwłaszcza jego prawa składu.
Innym aspektem sporu Dąbia i Szczecina, jaki ujawnił się w 1574 roku, był
problem żeglugi do Czarnej Łąki. Szczecinianie stali w tym wypadku na stanowisku
pełnej kontroli i ochrony żeglugi u ujścia Odry, także na jeziorze Dąbie, co miało wynikać z ich wcześniejszych przywilejów, a mieszkańcy Dąbia optowali za wolną żeglugą do sąsiedniej miejscowości. Jan Fryderyk, nie widząc innego wyjścia, w lipcu
1574 roku powołał specjalną komisję, która miała generalnie zbadać sprzeczności
między Dąbiem a Szczecinem, poznać argumenty obu stron i ostatecznie rozstrzy-
32
33
34
35
Tamże, s. 8–9.
Tamże, s. 101–103.
Winspel to ok. 1300 litrów towarów sypkich, np. zboża.
APS, AKS, II/1574, s. 214–216; ten ostatni przypłynął do Dąbia na holenderskich bojerze.
– 26 –
HANDEL MORSKI DĄBIA DO KOŃCA XVI WIEKU
gnąć zatarg36. W sierpniu 1574 roku komisja złożona z Jacoba Wobesera – zarządcy domeny w Kołbaczu, Andreasa Borckego – zarządcy domeny w Darłowie oraz
prawników i syndyków stargardzkich – Wilhelma Kniggego i Jacoba Morniga – złożyła swe rozstrzygnięcie. Ogólnie przedstawiciele komisji byli przychylni Dąbiu37.
Stwierdzili, że przez ponad trzysta lat nikt z wyjątkiem szczecinian nie kwestionował dąbskich wolności żeglugowych, a gwałty szczecińskie wobec Dąbia nasiliły się
w ostatnich 6–7 latach. Nie znaleziono również w przywilejach przedstawionych
przez Szczecin konkretnego zapisu nakazującego mieszkańcom Dąbia przestrzegać
szczecińskiego prawa składu. Wreszcie, skoro w sporze z 1570 roku uznano prawo
Dąbia do wolnej żeglugi, to nie inaczej należało postąpić teraz. Ponadto komisarze
zauważyli, że handel u ujścia Płoni i tak w dużej mierze opanowali szczecinianie.
Źródła wymieniały dwudziestu szyprów pływających regularnie między Dąbiem
a Szczecinem. Na przykład około 1574 roku jeden z nich, Jürgen Ludwich, sprowadził z Dąbia 22 łaszty zboża, a niejaki Froye – 20 łasztów38. Mimo przychylnego wyroku komisji w listopadzie 1575 roku władze Dąbia skarżyły się, iż jej rozstrzygniecie nie jest honorowane przez Szczecin39. Omawiany spór ciągnął się do 1584 roku,
przybierając na intensywności w latach 1579–1580 i 158440. Generalnie obie strony
powtarzały te same argumenty, sędziowie i książęta sprzyjali Dąbiu, lecz przewaga
ekonomiczna była po stronie Szczecina. Stąd też Dąbie nie miało większych szans
na prowadzenie wolnego handlu morskiego.
W pierwszej połowie XVII wieku miastu najprawdopodobniej udało się za-
chować względną swobodę w wymianie lokalnej z najbliższymi sąsiadami, chociaż
dominował w niej zdecydowanie Szczecin. O ruchu na jeziorze Dąbie i wpadających do niego rzekach, czyli Inie i Płoni, wspomina przebywający w 1617 roku na
szczecińskim dworze księcia Filipa II Filip Hainhofer, pisząc o wielu statkach pływających po Inie41 oraz o wyprawie dwoma łodziami z Kołbacza Płonią na jezioro
Miedwie42.
36
37
38
39
40
41
42
Tamże, s. 18–24.
Tamże, s. 28–47.
Przytoczono cały komplet szczecińskich przywilejów od 1283 do 1477 r. Tamże, s. 77–83, 85–92.
Tamże, s. 140–144.
Tamże, s. 151–182, 283–319, 323-331.
Filipa Hainhofera…, s. 76.
Tamże, s. 104–105.
– 27 –
RADOSŁAW GAZIŃSKI
Prawdziwy kres dąbskiej żeglugi przyniosła dopiero wojna trzydziestoletnia. Spustoszone i wyludnione zostało nie tylko samo miasteczko, ale i sąsiednie
obszary. Zerwano wszelkie powiązania handlowe, a cała pomorska gospodarka
uległa głębokiemu załamaniu. Jej odbudowa, realizowana w bardzo trudnych warunkach, przypada już na czasy brandenbursko-pruskie. W tym okresie stopniowo
przywrócono do życia także jezioro Dąbie.
Der Seehandel Altdamms bis zum Ausgang des 16. Jahrhunderts
Zusammenfassung
Seit seinen Anfängen wurde in Altdamm der Seehandel betrieben. Bereits 1185 führten dama-
lige Besitzer des Dorfes Altdamm, die Zisterzienser aus Kolbatz, irgendwelche Flussbauarbeiten an der
Mündung der Plöne. In der zweiten Hälfte des 12. und 13. Jahrhunderts erhielt das Kloster Kolbatz auch
zahlreiche Handelsprivilegien.
Die Rolle Altdamms als kleines Handels- und Hafenzentrum wurde durch die Verleihung der
Stadtrechte in den Jahren 1245–1260 gestärkt. Der Übergang auf das Lübische Stadtrecht steigerte,
wenn auch nur kurzzeitig, die Hafenfunktion der Stadt. 1297 kehrte Altdamm zum Magdeburger Recht
zurück, wodurch die Position der Zisterzienser in der Stadt gefestigt wurde. Trotzdem betrieb Altdamm
den Seehandel weiter, was mit entsprechenden Notizen aus den Jahren 1368–1369 in den fragmentarisch erhaltenen Pfahlgeldregistern der Stadt Lübeck belegt ist. Es muss auch hinzugefügt werden, dass
Altdamm seit dem 14. Jahrhundert von dem benachbarten Stettin wirtschaftlich dominiert war. Durch
den gewonnenen Handels- und Schifffahrtskrieg mit Stargard i. P. (1454–1467) errang Stettin die volle
Hegemonie auf dem weit begriffenen Mündungsgebiet der Oder.
Große Veränderungen und einen gewissen Aufschwung erfuhr der Handel infolge der Auflösung
des Zisterzienserklosters im Zuge der Reformation in Pommern. Seitdem werden die Quellennotizen
zum Seehandel Altdamms immer zahlreicher. Die Handelsbelebung bedingte auch, dass die Stadt an
der Plönemündung in immer mehr Konflikte mit Stettin geriet, die 1569–1584 besonders stark waren.
Man hört damals sogar von einigen von den Stettinern beschlagnahmten Schiffen aus Altdamm, was
zu bestätigen scheint, dass die Stadt mindestens bis zur Wende des 16. zum 17. Jahrhundert den Status
eines Seehafens beibehielt.
– 28 –
Radosław Skrycki
Dąbie w Topografii Brandenburgii i Pomorza
Martina Zeillera (1652)
Topographia Germaniae
Wydana we Frankfurcie nad Menem Topografia Brandenburgii i Pomorza
(1652) była częścią wielotomowej Topografii Germanii i przez to stanowiła element
największego tego typu wydawnictwa epoki1. Współoprawne z nią, choć bez porównania skromniejsze objętościowo, były części poświęcone Prusom i Inflantom.
Seria ta syntetycznie przedstawiała kraje niemieckie, opisując historię i położenie
„najznakomitszych miast i osiedli”. Zapoczątkował ją Matthäus Merian i to od
jego nazwiska – nieprecyzyjnie – przyjęło się nazywać cykl; podobnie niedokładnie o rycinach zamieszczanych w tym dziele mówi się powszechnie jako o „merianowskich”. Wartością Topografii... była bogata ikonografia, która dla wielu miast
i wsi stanowiła pierwsze – i na długie czasy jedyne – przedstawienie ich wizerunku
w okresie nowożytnym. Oprócz widoków i ogólnych ujęć wielu miejscowości znalazła się tam także kartografika: plany twierdz, zamków oraz mapy (pomniejszone redakcje dzieł atlasowych, głównie z oficyny Joannesa Blaeua z Amsterdamu).
Kartografię wielkoskalową pozyskiwano z różnych źródeł – najczęściej były to odrysy lub samodzielne dzieła kartografów wojskowych, funkcjonujące na rynku europejskim na prawach pożądanego towaru.
Pośród ponad stu widoków i planów zawartych w omawianej części
Topografii... znajduje się także plan Dąbia. Dołączono do niego stosunkowo krótki
1
M.[artini] Z.[eilleri] Topographia Electorat[us] Brandenburgici et Ducatus Pomeraniae [...].
W skład wydawnictwa wchodziły także topografie Szwajcarii (1642; w nawiasach podano daty
wydania pierwodruku), Szwabii (1643), Alzacji (1644), Bawarii (1643), Nadrenii (1645), Moguncji, Trewiru, Kolonii (1646), Hesji (1646), Westfalii (1647), Frankonii (1648), Czech, Moraw, Śląska (1650), Górnej Saksonii – Saksonii, Turyngii, Miśni, Łużyc (1650), Dolnej Saksonii (1653),
Brunszwiku, Lüneburga (1654), Niderlandów i Burgundii (1654), a także Francji (1655) i Rzymu
(1681). Zob. L.H. Wüthrich, Register zu Merians „Topographia Germaniae”, Kassel u. Basel 1967.
– 29 –
Radosław Skrycki
tekst, który w mocno uproszczonej formie podawał wybrane fakty z dziejów miasta,
nie korespondując jednak w żaden sposób z samym planem.
Tekst
Na stronach 45 i 46 zamieszczono dwuszpaltowy opis Dąbia autorstwa
Martina Zeillera, zatytułowany Damm. Na początku określono położenie miasta
– na jedną milę od Szczecina (ok. 7,5 km) oraz podano współrzędne geograficzne:
53°23’ N i 38°45’ E. Co ciekawe, ani szerokość, ani długość nie zgadzają się z wielką
mapą Pomorza Eilharda Lubinusa w redakcji atlasowej Jodocusa Hondiusa, której
z kolei pomniejszoną wersję zamieścił Zeiller na początku swego dzieła, a która powinna więc stanowić podstawę geograficzną dla autora2. Wynikać to może z faktu,
że autor dysponował dokładniejszymi pomiarami współrzędnych, niemal idealnie
pokrywają się one bowiem ze współczesnymi (biorąc poprawkę na fakt, że jako południk zerowy przyjęto w Topografii... południk paryski). Po tym ustępie następuje
krótki wyciąg z dziejów miasta w układzie chronologicznym. I tak, dowiadujemy
się między innymi, że Dąbie zamknęło swoje bramy (ku wstydowi współczesnych
mieszkańców) przed biskupem Ottonem z Bambergu, przysłanym przez polskiego
księcia Bolesława. Książęta Bogusław II i jego syn Barnim otoczyli miasto murami,
sam zaś Barnim lubił polować w dąbskich lasach, a jezioro Dąbie dostarczało mu
wielu ryb. Tutaj też miał książę swój dwór.
Wśród informacji znajdujemy i taką, że w 1635 roku miasto dwukrotnie
nawiedził pożar. Będzie to mieć pewne znaczenie dalej, gdy przystąpimy do analizy
zamieszczonego w dziele planu miasta.
Przekazy kartograficzne
Pierwszym dokumentem kartograficznym, na którym w Topografii... odnotowano Dąbie, jest wspomniana wyżej mapa. Stanowi ona trzecią z kolei redakcję
2
Pomeraniae Dvcatvs Tabvla. Mapa w Topografii... pozbawiona jest siatki współrzędnych oraz podziałki stopniowej w ramce.
– 30 –
Dąbie w Topografii Brandenburgii i Pomorza...
wielkiej mapy Pomorza Eilharda Lubinusa z 1618 roku3. W 1630 roku sprowadził ją
do formatu atlasowego Jodocus Hondius (potem wydawał ją z tej samej płyty także
Blaeu)4, następnie zaś została zaadaptowana także do dzieła Zeillera5. Dąbie naniesiono tu u ujścia Płoni do jeziora, oznaczając je rozbudowaną sygnaturą (choć,
co zrozumiałe, mniejszą niż sąsiedni Szczecin). Na północ od miasta zaznaczono
symbolicznie połacie leśne, oczywiście dużo dokładniej przedstawione na mapie
Lubinusa, a nawet Hondiusa (tu topografię wzbogacono między innymi o wzniesienia Puszczy Bukowej).
Jednak najważniejszym kartografikiem dąbskim jest plan miasta zamiesz-
czony po 44. stronie na wspólnym arkuszu z widokiem zatytułowanym Hauss
Badingen. Analizując dokładniej przedstawienie, można stwierdzić, że są to przynajmniej dwa lub trzy nałożone na siebie plany miasta w obrębie średniowiecznych
murów i nowożytnych fortyfikacji bastionowych typu holenderskiego.
By dokładniej przeanalizować plan i pokusić się o jego dokładniejszą data-
cję, jako punkt wyjścia należy przyjąć jakieś wcześniej opracowane zdjęcie kartograficzne. Dzięki doskonale zorganizowanym służbom kartograficznym armii szwedzkiej z okresu wojny trzydziestoletniej (1618–1648) dysponujemy pokaźnym zbiorem planów i map wykonanych z natury podczas rozmaitych zmagań militarnych.
Wiele z nich dotyczy ziem historycznie i współcześnie polskich. Przechowywane są
w sztokholmskim Riksarkivet/Krigsarkivet, a ich skany udostępnione są online6.
W zasobie sztokholmskim znajdujemy między innymi plany pochodzące
sprzed wydania drukiem Topografii..., stanowiące więc dobry punkt odniesienia do
dalszych rozważań. Pierwszy z nich, z 1631 roku7, to zdjęcie inwentarzowe obwarowań miasta tuż po zajęciu go przez wojska szwedzkie, wraz ze szkicowym pro-
3
4
5
6
7
Nova Illvstrissimi Principatvs Pomeraniae Descriptio [...], w zbiorach Biblioteki Głównej Uniwersytetu Szczecińskiego, K 1540.
Pomeraniae Dvcatvs Tabvla, tamże, K 1100.
Pomeraniae Dvcatvs Tabvla, tamże, K 1146. Wcześniej wydana także w innym dziele z oficyny
Meriana – Archontologia Cosmica (1638).
http://www.riksarkivet.se/default.aspx?id=7769#Damm (6.10.2010). Zob. także niedawno wydany katalog poloników w zbiorach szwedzkich: U. Ehrensvärd, Cartographica Poloniae 1570–
1930. Katalog źródeł rękopiśmiennych do historii ziem polskich w zbiorach szwedzkich, „Studia
i Materiały z Historii Kartografii” 21, Warszawa–Sztokholm 2008.
Bez tytułu, Krigsarkivet Stockholm (dalej KAS), 0406:25:043:002.
– 31 –
Radosław Skrycki
jektem rozbudowy tymczasowych umocnień ziemnych (il. 1)8. Uzupełnieniem są
zamieszczone w lewym górnym rogu przekroje wałów i fos, a także dość dokładne,
choć schematyczne, szczegóły topografii najbliższej okolicy.
1. Plan Dąbia z 1631 roku (Krigsarkivet Stockholm, 0406:25:043:002)
Plan pokazuje miasto opasane średniowiecznymi murami, wzmocnionymi
czterema bastionami – dwoma od północy, jednym ze wschodu i jednym z południa. Na ten inwentarz naniesiono projekt założenia o pięciu nowych bastionach
i adaptacji jednego już istniejącego (południowego). Ciekawe wydaje się dzieło flankujące miasto od zachodu, czyli od wejścia do Dąbia od strony jeziora. Był to czworoboczny fort o czterech bastionach, posadowiony na północnym brzegu Płoni.
Budowla ta nigdy nie została zrealizowana, ale do koncepcji ubezpieczenia wejścia
do miasta od tej strony kilkakrotnie później wrócono.
8
24 czerwca 1630 r. Szwedzi wylądowali w Peenemünde i szybkim marszem posuwali się na południe, by 10 lipca podejść pod mury Szczecina. Wkrótce zarówno Szczecin, jak i Dąbie zostały
obsadzone szwedzką załogą. Zob. B. Wachowiak, Szczecin w okresie wojny 30-letniej, w: Dzieje
Szczecina, red. G. Labuda, t. II: Wiek X–1805, Warszawa–Poznań 1985, s. 353.
– 32 –
Dąbie w Topografii Brandenburgii i Pomorza...
Na kolejnym planie – z 1649 roku – widać już, w którym kierunku i jak
szybko posuwały się prace fortyfikacyjne wokół miasta (il. 2)9. Jest to już ten plan,
który został interpolowany (on lub jego odrys) w dziele Zeillera. To plan inwen-
2. Plan Dąbia z 1649 roku (Krigsarkivet Stockholm, 0406:25:043:003)
tarzowy, zorientowany na zachód. Pokazuje stan zaawansowania prac fortyfikacyjnych u schyłku wojny trzydziestoletniej. Dodajmy: prac, które nie zostały przerwane, i to ani w sferze praktycznej, ani koncepcyjnej (na co wskazuje analiza wielu
później wykonanych projektów; Dąbie, podobnie jak sąsiedni Szczecin, miało mieć
fortyfikacje wciąż rozbudowywane i unowocześniane).
Jak na nim widać, miasto otoczono już nowymi umocnieniami od południa
i wschodu, a częściowo i od północy. Na planie znajdujemy też zarys zaprojektowanych, a jeszcze niewykonanych wałów. Docelowo powstać miało siedem bastionów
(zamiast dziesięciu), połączonych kurtynami, od południa dodatkowo zabezpieczonych wodami Płoni. Dokładnie wytyczono na planie bieg średniowiecznych murów
miejskich z bramami. Wewnątrz miasta widoczne są wyznaczone ulicami kwartały zabudowy, przy czym, zdaje się, można znaleźć widoczne ślady wspomnianego
9
Damm Ao. 1649, KAS, 0406:25:043:003.
– 33 –
Radosław Skrycki
przez Zeillera pożaru z 1635 roku. Niemal nieprzerwanie wokół całego biegu murów brak jest wyznaczonych ulic. Można więc ostrożnie przypuszczać, że w tych
miejscach powierzchnia była jeszcze niezabudowana i przez to nie było konieczności tyczenia dróg.
Plan zamieszczony w Topografii... stanowi przedstawienie przynajmniej
dwóch nałożonych na siebie planów i także jest zorientowany na zachód (il. 3)10.
Pierwszy z nich pokazuje pierwotną, wykonaną przez Szwedów po zajęciu miasta, fortyfikację dziesięciobastionową, otaczającą średniowieczne mury. Alicja
Biranowska-Kurtz nazywa je prowizorycznymi, wykonanymi w manierze starowłoskiej11. O ile fakt, że wymagały one udoskonalenia, można uznać za wystar-
3. Nałożone na siebie dwa (trzy?) plany Dąbia z Topografii... Zeillera (zbiory autora)
10
11
Damm In Pommern.
A. Biranowska-Kurtz, Fortyfikacje średniowieczne i nowożytne Dąbia, „Przegląd Zachodniopomorski” 1987, z. 3, s. 81. Autorka przywołuje na il. 2 plan Georga Kiliana, wydany w Augsburgu
w 1. poł. XVIII w., błędnie opisując go jako plan „według miedziorytu M. Meriana”, co sugeruje, że
chodzi o Matthäusa Meriana (zmarł 2 lata przed wydaniem Topografii...). Plan Kiliana jest mocno
uproszczoną kopią „merianowskiego”, na której zupełnie brak jest śladu interpolacji dwóch różnych planów, o których autorka przecież pisze na s. 81.
– 34 –
Dąbie w Topografii Brandenburgii i Pomorza...
czający do określenia ich jako „prowizoryczne”, to w żadnym wypadku nie można
się zgodzić, iż były one wykonane w anachronicznej szkole starowłoskiej. Widać tu
raczej wpływy szkoły nowowłoskiej, a także, zwłaszcza na planach projektowych
– holenderskiej. Analiza stanu wyznaczonych kwartałów, jeśli uznać je za oddane prawidłowo, wskazywałaby, że plan ten musiał powstać przed 1649, a po 1635
roku, ponieważ niektóre z nich są wytyczone w mniejszym stopniu niż na planie
omówionym wyżej. Dotyczy to szczególnie północno-wschodniej części miasta.
Ten plan, który traktować możemy jako podkład kartograficzny, przedstawia stan
w znacznej mierze już nieistniejący, ale stanowiący punkt odniesienia dla drugiego,
właściwego planu. Właściwego, bo z jednej strony pokazującego rzeczywisty stan
umocnień, z drugiej zaś kreującego obraz miasta jako silnej, nowoczesnej i rozbudowującej się twierdzy szwedzkiej.
Widzimy więc bardzo podobny do planu z 1649 roku bieg nowo powstałych
umocnień. Co warte odnotowania, kończą się one w tym momencie w miejscach,
gdzie powinny znajdować się znaczniejsze dzieła pierwotne (północne i zachodnie
bastiony). Wskazuje to na fakt, że budowę nowych prowadzono jednocześnie z rozbiórką starych, co powodowało, iż miasto na żadnym etapie realizacji inwestycji nie
pozostało całkowicie bezbronne.
Nałożenie na siebie dwóch planów nie tylko pokazuje, które bastiony zostały zastąpione, a które zlikwidowane, ale daje nam także możliwość porównania,
w czym nowe bastiony przewyższały w praktyce dawniejsze. Otóż same bastiony,
choć w mniejszej liczbie, wydają się bardziej efektywne. Uzyskano to poprzez powiększenie samego bastionu, wydłużenie jego barku i czoła oraz zwiększenie kąta
nachylenia barku względem kurtyny. Pozwoliło to na osłonę tej ostatniej i zminimalizowanie martwych pól na przedpolu twierdzy.
W zachodniej części umocnień, pomiędzy Płonią a drogą do Szczecina (Weg
nach Stettin), zwraca uwagę samotne dzieło, być może rawelin (redan?). Jest to
rzecz tylko projektowana i nigdy niezrealizowana, na co wskazują późniejsze plany
inwentaryzacyjne. Być może to reminiscencja idei, która pojawiła się na pierwszym
z omawianych planów (1631), kiedy to wejście do miasta od strony dąbskiego jeziora miało być flankowane przez czworoboczny fort. Jak widać, szwedzcy architekci
– 35 –
Radosław Skrycki
przez pewien czas widzieli potrzebę zabezpieczenia miasta od strony wody. W ostatecznym rozrachunku zostało to jednak zarzucone.
Na planie naniesiono też w niewielkiej liczbie szczegóły topografii okolicy
oraz ważniejsze budowle. I tak, Dąbie otaczają pola uprawne i ogrody (na co wskazują charakterystyczne założenia na północ od miasta); przy drodze szczecińskiej
opisano grupę domów należących do rybaków (Fischer Wohnungen); po przeciwnej
stronie wyprowadzona z miasta droga rozwidla się na prowadzącą do Goleniowa
(Weg nach Golnau) i Pyrzyc (Weg nach Piritz); na północnym wschodzie widzimy
też grupę wzniesień.
W samym mieście oznaczono cztery bramy (bez podawania ich nazw), młyny (zbożowy i folusz), rynek oraz plac przykościelny. Nałożenie planów wskazuje
także na to, że zmieniano bieg południowego ramienia Płoni, prowadząc je po dawnym bastionie między murem średniowiecznym a wewnętrzną stroną kurtyny.
Projektowane i niedokończone w początkach lat pięćdziesiątych XVII wieku prace nad nowymi fortyfikacjami Dąbia zostały zamknięte (przynajmniej w swej
podstawowej formie) około 1658 roku. Plan z tego okresu (il. 4)12 pokazuje miasto
4. Plan Dąbia z 1658 roku (Krigsarkivet Stockholm, 0406:25:043:006)
12
Damm 1658, KAS, 0406:25:043:006.
– 36 –
Dąbie w Topografii Brandenburgii i Pomorza...
już całkowicie otoczone nowymi umocnieniami. Nie oznacza to jednak, że na tym
poprzestano. I choć w wizerunku miasta niewiele się już zmieniło, to wciąż trwały
prace na koncepcją wzmocnienia i unowocześnienia twierdzy. Dla przykładu – już
na tym samym planie widzimy propozycję budowy samodzielnego fortu gwiaździstego w znacznej odległości od miasta, a więc z założenia samowystarczalnego. Już
w następnym roku z koncepcji tej zrezygnowano. W 1664 roku powrócono do planu
osłony wejścia do miasta od strony jeziora, projektując na północnym brzegu Płoni
dość dużą redutę. W latach osiemdziesiątych XVII wieku inwencja inżynierów wojskowych poszła jeszcze dalej – od zachodu zaprojektowano przylegający do miasta
potężny fort gwiaździsty, przywodzący na myśl zrealizowany kilkadziesiąt lat później w Szczecinie Fort Prusy według projektu Walrawego13. Choć kształt jego był
inny, a uzbrojenie skromniejsze, to uwagę zwracają pieczołowitość i zaangażowanie
w projekt wnętrza budowli.
Plany przechowywane w Szwecji i udostępnione online warto skonfrontować z analogicznymi chronologicznie, przechowywanymi w zbiorach berlińskich.
Przegląd tych ostatnich dała swego czasu Alicja Biranowska-Kurtz14. Taka analiza porównawcza, przeprowadzona dla całego okresu nowożytnego i dla XIX wieku włącznie, pozwoli na pełne opisanie rozwoju nowoczesnych fortyfikacji Dąbia.
Sztych zamieszczony w dziele Martina Zeillera jest tego skromnym elementem,
ale zdaje się, że jedynym w tym okresie, autorskim dziełem drukowanym.
Na koniec trzeba jeszcze raz podkreślić niezaprzeczalną wartość planu
z dzieła Zeillera. Dzięki temu, że jest on interpolacją przynajmniej dwóch różnych
planów, powstałych w różnym czasie i pokazujących różne stany fortyfikacji miejskich, stanowi świetny obraz rozwoju umocnień Dąbia w okresie wojny trzydziestoletniej. Daje pogląd na kierunki rozwoju szwedzkich koncepcji ich rozbudowy.
Warto też dodać, iż plan ten funkcjonuje niezależnie od tekstu Zeillera, będącego
raczej zbiorem ciekawostek z dziejów miasta niż komentarzem do aktualnej jego
sytuacji. W tej materii plan mówi nam dużo więcej.
13
14
Bez tytułu, tamże, 0406:25:043:015.
A. Biranowska-Kurtz, Fortyfikacje...
– 37 –
Radosław Skrycki
Altdamm in Martin Zeillers Topografie
von Brandenburg und Pommern (1652)
Zusammenfassung
Die in Frankfurt am Main 1652 herausgegebene Topographia Electoratus Brandenburgici et
Ducatus Pomeraniae war die größte Veröffentlichung dieser Art, die damals ihresgleichen suchte. Sie
war Bestandteil der großen Topographia Germaniae, welche die deutschen Länder synthetisch darstellte, indem sie ihre Geschichte und Lage beschrieb. Diese topografische Reihe wurde von Matthäus
Merian begründet und später – unpräzise – von seinem Namen genannt. Der Wert der Topographia...
beruhte auf ihrer prächtigen Ikonografie, die für zahlreiche Städte und Dörfer die erste und für lange
Jahre auch die einzige Darstellung ihres Aussehens in der Neuzeit bildete.
Unter einigen Hundert der in der Topographia... enthaltenen Panoramen befindet sich auch
ein Plan von Altdamm. Er wurde einer schwedischen Zeichnung aus der Zeit des Dreißigjährigen
Krieges nachgebildet und mit einem relativ detaillierten Kommentar versehen, was bemerkenswert ist,
da der Plan die erste gedruckte und folglich auch verbreitete Stadtabbildung zu sein scheint.
Der Beitrag bezweckt die Informationen vorzustellen, die sich einerseits aus dem von dem
Historiker Martin Zeiller bearbeiteten Text und andererseits aus der Plananalyse und dem Vergleich
mit der schwedischen Originalvorlage ergeben.
– 38 –
Agnieszka Pawłowska
Cechy miasta Dąbie w XVII i XVIII wieku
Rzemiosło miasta Dąbie jest zagadnieniem w dużej mierze nieopracowa-
nym. Ogólny zarys, całokształt stosunków gospodarczych w regionie – opisany został w różnych pracach na temat Pomorza Zachodniego, z Historią Pomorza na czele, samo Dąbie jednak doczekało się dotychczas zaledwie wzmianek. Z przedwojennej literatury wymienić można Miasta prowincji pomorskiej Gustava Kratza czy
dzieło Ludwiga Wilhelma Brüggemanna1. Podstawą do badań pozostają więc zdecydowanie źródła. Nie zachowało się ich wiele, stąd warto poświecić im szczególną
uwagę. Źródła pisane to przede wszystkim materiały przechowywane w Archiwum
Państwowym w Szczecinie. Najbardziej interesujące są archiwalia w zespole dotyczącym bezpośrednio cechów dąbskich. Jest to niestety niewielki zespół, o szczątkowym stanie zachowania. Zawiera osiem jednostek, odnoszących się do kilku tylko cechów. Ze źródeł niepisanych natomiast pozostały nieliczne pieczęcie cechowe.
Ze względu na rodzaj i fragmentaryczność dostępnych materiałów tekst ni-
niejszy nie może objąć całości dziejów i działalności cechów dąbskich w czasach
nowożytnych. Na podstawie archiwaliów ukazane zostaną natomiast poszczególne
aspekty działań korporacji i w kilku odsłonach – ich życie codzienne.
Zadania cechów były takie same, niezależnie od terenu ich zorganizowania.
Odnosiły się zarówno do sfery zawodowej, jak i socjalnej, towarzyskiej czy religijnej. Cechy miały na celu wspieranie swych członków w ich pracy, dbanie o zakup
surowców i zbyt wyrobów2, zwalczanie konkurencji3, kształcenie nowych rzemieśl-
1
2
3
G. Kratz, Die Städte der Provinz Pommern. Abriß ihrer Geschichte, zumeist nach Urkunden,
Einl. u. Vorw. v. R. Klempin, Berlin 1865; L.W. Brüggemann, Ausführliche Beschreibung des
gegenwärtigen Zustandes des Königl. Preußischen Herzogthums Vor- und Hinter-Pommern,
T. 1, Stettin 1779.
I. Rolska-Boruch, Cech złotników lubelskich (XVI–XVIII w.), Lublin 1997, s. 24; Archiwum
Państwowe w Szczecinie (dalej APS), Cechy miasta Stargard, 29.
E. Borkowska-Bagieńska, Cechowe prawo gospodarcze w miastach Wielkopolski w XVII wieku,
Poznań 1977, s. 101–106.
– 39 –
Agnieszka Pawłowska
ników4 oraz czuwanie nad jakością produkcji5. Doceniając znaczenie cechów jako
organizacji zawodowych, należy zdawać sobie sprawę z tego, iż były one jednocześnie grupami, które w bardzo dużej mierze organizowały życie swoich współbraci i w nie ingerowały. Każdy z członków cechu musiał się podporządkować z góry
określonym normom i wypełniać narzucane mu obowiązki dodatkowe – dotyczące
chociażby uczestnictwa w nabożeństwach, właściwego zachowania, a nawet godnego ożenku. Przy tym jednak przynależność do organizacji dawała poczucie bezpieczeństwa i stabilizacji. Miało to ogromne znaczenie, jako że jednostka nie dysponowała wówczas tak silną pozycją, jak obecnie.
Niewiele wiadomo na temat początków cechów Dąbia. Z całą pewnością
istniały już w XVI wieku. W 1514 roku książę Bogusław X zatwierdził bowiem przywilej organizacji szewców i piekarzy6. W 1593 roku powstała pieczęć krawców, musiał więc istnieć także sam cech. Niewiele później, bo około 1605 roku, rozpoczęła
działalność korporacja kołodziejów i stelmachów, na co również wskazuje odcisk
pieczętny7. Trudno ustalić, w jakiej kolejności powstawały pozostałe korporacje.
Wyjątkowo uchwycić można moment powstania cechu garncarzy. Do XVIII
wieku nie istniała w mieście ich organizacja, co nie oznacza jednak, iż brakowało
profesjonalistów w tej branży. Nie zawsze rzemieślnicy w danym mieście byli wystarczająco silni i liczni, by założyć samodzielną korporację. W takich sytuacjach
powstawały cechy złożone bądź rozproszone. Pierwsze w ramach jednej jednostki
łączyły przedstawicieli kilku zawodów, najczęściej zbliżonych, należących do tej samej lub pokrewnej branży. Cechy rozproszone gromadziły fachowców o tym samym
profilu, pochodzących nie z jednego, lecz z kilku sąsiadujących ze sobą miast8.
4
5
6
7
8
E. Dąbrowska, Dzieje cechów sukienników i postrzygaczy w Bielsku-Białej, Bielsko-Biała 2004,
s. 55–57; W. Najdus, Rodzina i domownicy rzemieślnika polskiego w latach 1772–1918 na podstawie materiałów małopolskich, w: Społeczeństwo polskie XVIII–XIX wieku. Studia o rodzinie, red.
J. Laskiewiczowa, t. 9, Warszawa 1991, s. 36–37; Z. Kropidłowski, Samopomoc w korporacjach
rzemieślniczych Gdańska, Torunia i Elbląga (XIV–XVIII w.), Gdańsk 1997, s. 68; O. Blümcke, Die
Handwerkszünfte im mittelalterlichen Stettin, „Baltische Studien” 34 (1884), s. 118.
Z. Kropidłowski, Samopomoc..., s. 109; APS, Cechy miasta Banie, 6.
G. Kratz, Die Städte..., s. 111.
APS, Cechy miasta Gryfino, 32.
D. Tomczyk, Pieczęcie górnośląskich cechów rzemieślniczych z XV–XVIII w. i ich znaczenie
historyczne, Opole 1975, s. 38–40; A. Grenser, Zunft-Wappen und Handwerker-Insignien. Eine
Heraldik der Künste und Gewerbe, Rommel 1889, s. 2; F. Leśniak, Rzemieślnicy i kupcy w Kroś­
nie, Kraków 1999, s. 21.
– 40 –
Cechy miasta Dąbie w XVII i XVIII wieku
Podobna sytuacja istniała w wypadku garncarzy dąbskich, którzy działali
w połączeniu ze szczecińskimi. Dopiero pod koniec XVIII wieku zdołali się wzmocnić na tyle, by wystąpić o pozwolenie na założenie oddzielnej korporacji. Pierwsze
jej posiedzenie odbyło się 16 stycznia 1787 roku. Wzięło w nim udział czterech
mistrzów z dawnej organizacji oraz jeden rzemieślnik miejscowy, który wprawdzie
ukończył już swój majstersztyk, nie uzyskał jednak jeszcze pełni praw. W dalszych
latach liczebność wspomnianego cechu (szacowana według wpłacanych składek)
nie przekraczała sześciu członków pełnoprawnych. Zebrania odbywały się rzadko,
raz na rok. Wtedy podsumowywano całoroczne działania bądź rozsądzano spory,
chociaż – przynajmniej po pierwszym roku działalności – mistrzowie z satysfakcją
twierdzili, iż jak dotąd praca przebiega „w spokoju i zgodzie”. W dalszych protokołach, zachowanych szczątkowo, brakuje wzmianek o konfliktach9.
Zgromadzenia zajmowały niezwykle ważne miejsce w życiu cechu, stanowiły niejako jego najwyższą władzę10. W trakcie zgromadzeń regulowano również
kwestie finansowe – dokonywano wpłat, podsumowywano całoroczne przychody
i wydatki, decydowano o nowych obciążeniach. Analiza ksiąg rachunkowych pozwala niekiedy rzucić nieco światła na codzienność rzemieślników. Kolejne pozycje w zestawieniach dotyczą przede wszystkim składek mistrzowskich i czeladniczych, opłat dla asesora i pisarza oraz innych powinności. Stan majątkowy różnił
się oczywiście w poszczególnych cechach i dziesięcioleciach. Stosunkowo rzadko
jednak zdarzało się, że cech nie był w stanie pokryć podstawowych zobowiązań.
Przykładowo, na około dwudziestu lat działalności cechu garncarzy z Dąbia tylko
raz znaleźć można notatkę, iż żaden z mistrzów nie zdołał uiścić składki11.
Poza obowiązkowymi płatnościami częste są także kwoty odnoszące się do
przyjemniejszej – towarzyskiej sfery życia organizacji, a szczególnie do mniej lub
bardziej wystawnych uczt, organizowanych z okazji posiedzenia. Czasami wyliczenia są tak szczegółowe, że umożliwiają odtworzenie spisu potraw przygotowanych
na mistrzowski stół. Zapiski cechu garncarzy dąbskich wyszczególniają w roku
1790 kwotę 21 groszy, wydaną na posiłek w czasie zgromadzenia; w roku następ9
10
11
APS, Cechy miasta Dąbie, 2.
Z. Kropidłowski, Samopomoc..., s. 62–63; E. Borkowska-Bagieńska, Cechowe prawo gospodarcze..., s. 72–73.
APS, Cechy miasta Dąbie, 3.
– 41 –
Agnieszka Pawłowska
nym był to jeden talar i osiem groszy12. W zestawieniu z tą pozycją uderza cena,
jaką zapłacili za swą ucztę młynarze w 1779 roku – aż 21 talarów. Nawet biorąc pod
uwagę większą liczebność tego cechu, w którym składki płaciło przeciętnie 11–13
mistrzów, jest to suma bardzo wysoka. Możliwe zresztą, iż w owym momencie
młynarze mieli szczególny, nieznany nam powód do świętowania, inne ich uczty
nie były już bowiem tak kosztowne13.
W rachunkach występują wreszcie wzmianki o sumach przeznaczonych
na cele socjalne. Wsparcie dla biednych, chorych czy poszkodowanych współbraci, sporadycznie także dla obcych, było niezwykle istotne. W epoce, gdy sytuacja
gospodarcza była tak ciężka, nierzadko tylko przynależność do grupy umożliwiała
zabezpieczenie się na wypadek nieprzewidzianych trudności. Zakładano specjalnie
w tym celu różnorodne kasy zapomogowe – kasy chorych, ubogich, wdów, czeladników oraz pogrzebowe14. Nie wszystkie cechy były jednak na tyle dobrze zorganizowane, nie zawsze też wystarczało środków na to, by regularnie odkładać konkretne
sumy. Najczęściej w takich korporacjach udzielano pomocy doraźnie ze środków
wspólnych. Nie były to kwoty wysokie, dawały jednak możliwość przetrwania
chociaż najgorszego okresu. Nierzadko wsparcie przybierało postać niefinansową
– przykładowo, starym mistrzom zezwalano czasem na handel wyrobami cechowymi, zrujnowanym zaś wysyłano żywność lub inne dobra15.
Tego rodzaju wydatki znaleźć można również w przytaczanych rachunkach
garncarzy i młynarzy. Sumy te nie są wysokie, nie widnieją w nich też tak znaczne
dysproporcje, jak w odniesieniu do kosztów ucztowania. W obu wypadkach wyasygnowano dla potrzebujących mistrzów zazwyczaj niewiele ponad dwa grosze, raz
siedem groszy16. Zapewne nie podejmowano się tego obowiązku ze szczególnym
entuzjazmem. Świadczy o tym zarówno skromność kwot, jak i ponawiane upomnienia władców pruskich, nakazujące objęcie chorych opieką, pod groźbą kary
12
13
14
15
16
Tamże, 2.
Tamże, 7.
Z. Kropidłowski, Samopomoc..., s. 140, 150–153, 161–166; APS, Cechy miasta Słupsk, 14; tamże,
Cechy miasta Pyrzyce, 3; J. Kwak, Rola cechów w kształtowaniu kultury obyczajowej i etyki zawodowej w rzemiośle górnośląskim, Katowice 1995, s. 57.
APS, Cechy miasta Słupsk, 29.
Tamże, Cechy miasta Dąbie, 2, 7.
– 42 –
Cechy miasta Dąbie w XVII i XVIII wieku
nałożonej na starszyznę17. Problem pozostawianych samym sobie rzemieślników,
bez odpowiedniego leczenia i pielęgnacji, był najwidoczniej niebagatelny.
Praca rzemieślnicza koncentrowała się w warsztatach mistrzowskich18.
Mistrzowie mogli zatrudnić dodatkowo czeladników oraz przyjmować uczniów.
Wyroby musiały spełniać określone wymogi pod względem miary, jakości czy materiału. Mogły być kontrolowane przez starszyznę cechową i przedstawicieli miasta.
Równie liczne przepisy istniały odnośnie do sposobu zakupu oraz ilości surowca,
a także co do zbytu gotowych produktów czy usług. Codzienna sprzedaż odbywała
się w warsztatach lub jatkach. Wyjątkowymi momentami, kiedy rozszerzał się krąg
zarówno odbiorców, jak i konkurentów, były jarmarki. W wyznaczone dni znoszono
wiele ograniczeń dotyczących ilości towaru, otwierano też rynek dla producentów
spoza miasta. Taka, choćby chwilowa, swoboda handlowa ściągała chętnych nawet
z odległych okolic19. W Dąbiu pod koniec XVIII wieku organizowano trzy jarmarki.
Wszystkie rozpoczynały się w poniedziałki, a ich terminy były ściśle określone, przy
uwzględnieniu targów w innych miastach20.
Hierarchiczna struktura cechów opierała się na podziale na mistrzów, cze-
ladników i uczniów. System kształcenia, jaki stosowano w ramach organizacji,
w założeniu umożliwiać miał stosunkowo płynne przechodzenie z jednego szczebla
kariery zawodowej na drugi. Poszczególne etapy wiązały się z określonymi wymaganiami i zwyczajami. Na przykład uczeń wyzwolony na czeladnika zobowiązany
był do odbycia wędrówki czeladniczej, w trakcie której miał nabyć doświadczenia
i wzbogacić swój warsztat o nowe metody i wzory pracy.
Bardzo ciekawe pismo związane z tą kwestią zachowało się w poszycie z korespondencją cechu bednarzy. Jest to list z 17 marca 1799 roku od organizacji cechowej w Rostocku, gdzie przez pewien czas pracował czeladnik o nazwisku Kudrenz,
pochodzący z Dąbia21. Najwyraźniej nie potrafił on podporządkować się panującym zasadom i – prawdopodobnie wskutek zbytniego folgowania swoim zachcian17
18
19
20
21
Tamże, Cechy miasta Koszalin, 19, nr 10.
Z. Kropidłowski, Samopomoc..., s. 98; APS, Cechy miasta Pyrzyce, 58.
B. Wachowiak, A. Kamiński, Dzieje Brandenburgii-Prus na progu czasów nowożytnych (1500–
1701), Poznań 2001, s. 158–159.
L.W. Brüggemann, Ausführliche Beschreibung..., T. 1, s. 186.
APS, Cechy miasta Dąbie, 4.
– 43 –
Agnieszka Pawłowska
kom – zadłużył się znacznie, przez co wpisano go na „czarną tablicę”. Wykreślił się
z niej samowolnie, zwiększając tym samym swój dług do wysokości 10 talarów,
po czym zbiegł. Zostawił swoje rzeczy, musiał więc zapewne uciekać w pośpiechu.
Pozostawione mienie wystawiono na sprzedaż. Wspomniany list zawiera wykaz
tych przedmiotów wraz z uzyskanymi cenami. Kwota ze sprzedaży nie wystarczyła
na pokrycie nawet połowy długu, stąd piszący wzywają Kudrenza do uregulowania
należności, dzięki czemu zostanie skreślony z czarnej listy i odzyska dobre imię.
Pismo wymienia, iż spieniężono stary plecak, kurtkę, dwie pary spodni, w tym jedne skórzane i podarte, trzy koszule, buty, dwie pary wełnianych pończoch, dwa i pół
łokcia płótna oraz skórzany fartuch. Daje to pewne wyobrażenie o stanie posiadania wędrownych czeladników z tego okresu.
Znaczenie i prestiż poszczególnych cechów nie były jednolite. Wiele zależało naturalnie od regionu, bogactwa surowca i chłonności rynku, a także od tradycji.
Niezmiennie jednak najwyższą pozycję zajmowała gildia kupców, często również
browarników. W Dąbiu pod koniec XVIII wieku, według Brüggemanna, społeczność miejska dzieliła się na trzy stany. Do pierwszego należeli radni, duchowni,
nauczyciele, a także kupcy, browarnicy oraz kramarze. Do stanu drugiego zaliczano
wszystkich pozostałych rzemieślników, do trzeciego zaś resztę mieszkańców22.
Kto dokładnie należał do stanu drugiego i jakie cechy działały w Dąbiu,
określić można dla ostatniego dziesięciolecia XVIII wieku. Brüggemann wymienia
bowiem aż 36 profesji wykonywanych w mieście. Nie zawsze jest to jednak jednoznaczne z istnieniem samodzielnej organizacji. Do najliczniejszych należały cechy
związane z gorzelnictwem (28 i 22 mistrzów), cech rybaków i szewców (po 17), piwowarów (16), piekarzy (11), winiarzy (10), krawców i tkaczy (po 7), kupców (6),
rzeźników, stolarzy oraz kołodziejów i stelmachów (po 4). Pozostałe zawody reprezentowane były zazwyczaj przez jednego, dwóch lub trzech mistrzów; byli to: aptekarz, balwierz, bednarze, farbiarz, tracz, siodlarz, handlarz jedwabiem, ogrodnicy,
szklarz, kramarz, ślusarze, koszykarze, murarze, nożownicy, gwoździarz, pasamonik, żeglarz, kowale podkownicy i zbrojownicy, powroźnik, prządnik tytoniu, garncarze i cieśle. Warto przy tym zwrócić uwagę, iż nożownicy, w porównaniu z pozostałą częścią Pomorza, byli w Dąbiu reprezentowani wyjątkowo licznie (dwóch
22
L.W. Brüggemann, Ausführliche Beschreibung..., T. 1, s. 185.
– 44 –
Cechy miasta Dąbie w XVII i XVIII wieku
z trzech!), podobnie koszykarze; z drugiej zaś strony niektóre profesje nie miały tu
żadnej reprezentacji23.
Organizacje cechowe, pełniąc tak istotną funkcję na niemal wszystkich
płaszczyznach życia swoich członków, potrzebowały odpowiedniej oprawy dla
swych działań. Poszczególnym wydarzeniom, takim jak zgromadzenia, zwoływanie braci, wyzwoliny, przyjmowanie do cechu, pogrzeby i wielu innym – towarzyszyły określone rekwizyty, zachowania, znaki.
Jednym z najważniejszych elementów w obrzędowości cechu, niezbędnym
do prowadzenia organizacji, była pieczęć. Stanowiła ona jeden z najcenniejszych
przedmiotów pozostających w posiadaniu cechu i przechowywano ją w ladzie
(szkatule cechowej), wraz z dokumentacją oraz pieniędzmi. Pieczętowano przede
wszystkim dokumenty, takie jak listy czeladnicze (zaświadczające ukończenie nauki i wyzwolenie na czeladnika) lub korespondencję. W centrum odcisku pieczętnego znajdowało się godło cechowe. Był to znak pełniący dla korporacji funkcję herbu – uwierzytelniającą, identyfikacyjną i własnościową. Przywiązywano do niego
ogromną wagę, stanowił wizytówkę i dumę cechu. Umieszczano go nie tylko na
tłokach pieczętnych, ale także na innych obiektach, takich jak księgi, sztandary,
wilkomy (puchary powitalne), lady, zawieszki. Wizerunek godła musiał być bardzo
czytelny i zrozumiały dla odbiorców – z tego też względu dominującymi elementami były motywy związane z pracą, na przykład surowce, narzędzia czy gotowe
wyroby.
Nie zachował się niestety żaden tłok pieczętny, jedynie cztery odciski – luź-
ne oraz uwierzytelniające listy czeladnicze. Te ostatnie są tym bardziej interesujące, że wskazują w części na żywotność tłoka i czas używania go przez organizację.
Nie były one dotąd publikowane, toteż warto omówić je dokładniej.
1.
Pieczęć cechu krawców, 1593 (il. 1)
ø 40 mm, zewnętrzny otok sznurowy (?) i liniowy, legenda dookolna:
SIGILL: SARTORVM · DAMM · POM
23
L.W. Brüggemann, Beiträge zu der ausführlichen Beschreibung des Königl. Preußischen
Herzogthums Vor- und Hinter-Pommern, T. 1, Stettin 1800, Tab. I, s. CCLXXXVIII–CCC.
– 45 –
Agnieszka Pawłowska
W polu, w otoku liniowym, trzy pary nożyc o wspólnych ostrzach, ułożone
w trójkąt. Pośrodku litery ISH, nad godłem data: ·1·5·9 3·
List czeladniczy z 1780 roku24.
1. Pieczęć cechu krawców z Dąbia, 1593. List czeladniczy z 1780 roku
(Archiwum Państwowe w Szczecinie, Cechy miasta Gryfino, 22)
2.
Pieczęć cechu kołodziejów i stelmachów, 1769 (il. 2)
2. Pieczęć cechu kołodziejów i stelmachów z Dąbia, 1769. List czeladniczy z 1807 roku
(Archiwum Państwowe w Szczecinie, Cechy miasta Gryfino, 32)
24
APS, Cechy miasta Gryfino, 22.
– 46 –
Cechy miasta Dąbie w XVII i XVIII wieku
ø 40 mm, zewnętrzny otok liniowy, legenda dookolna:
... DER STELL ... DEMACHER GEWERCKS SIEGEL ZU ALT D ...
W polu, w otoku liniowym, ukoronowany powóz z półokrągłym dachem, na
podestach wozu po wspiętym gryfie; u dołu godła data 1605, u góry: 17 – 69
List czeladniczy z 1807 roku25.
3.
Pieczęć cechu kołodziejów i stelmachów, 1769 (il. 3)
ø 27 mm, zewnętrzny otok perełkowy
[rozetka trójkątna]
3. Pieczęć cechu kołodziejów i stelmachów z Dąbia, 1769. List czeladniczy z 1791 roku
(Archiwum Państwowe w Szczecinie, Cechy miasta Gryfino, 32)
DER STELL U: RADEMACHER GEWERCKS SIEGEL ZU ALTENDAMM
W polu, w otoku liniowym, godło jak powyżej.
List czeladniczy z 1791 roku26.
25
26
Tamże, 32.
Tamże.
– 47 –
Agnieszka Pawłowska
4.
Pieczęć cechu garncarzy, 1785 (il. 4)
ø 29 mm, otok liniowy, legenda dookolna:
DES TOPFER AMT SIEGEL IN ALT DAMM 1785
W polu, w otoku liniowym, koło garncarskie bezsponowe o dolnej tarczy
większej i ruchomej osi, na kole wazon na krótkiej nóżce, w wazonie rozłożysty bukiet kwiatów (róż?), po bokach koła z podłoża wyrasta po jednym kwitnącym krzewie27.
4. Pieczęć cechu garncarzy z Dąbia, 1785
(Muzeum Narodowe w Szczecinie, MNS-Sf-555/5)
Analizując wymienione pieczęcie, warto zwrócić uwagę na fakt, że poziom
i treść ich wizerunków nie odbiegały od tych, którymi pieczętowały się inne organizacje na terenie Pomorza i poza nim. Interesująca jest szczególnie pierwsza pieczęć.
Typowym godłem krawców są rzeczywiście nożyce, jednak zwyczajowo przedstawione pojedynczo, rozwarte, najczęściej ostrzami do góry. W tym wypadku mamy
do czynienia ze znakiem rzadszym. Także styl wykonania godła – dekoracyjne wygięcie uchwytów nożyc – wskazuje na to, iż starano się nadać mu wygląd możliwie
najbardziej atrakcyjny i godny. Data pochodzenia odcisku (1780) świadczy o długiej
żywotności tłoka. Możliwe przy tym, że następny nigdy już nie powstał.
Dwa kolejne zabytki należą do tego samego cechu i powstały wyraźnie
w tym samym czasie. Różnią się zasadniczo wielkością, co wskazuje, iż miały inną
27
Muzeum Narodowe w Szczecinie, MNS-Sf-555/5.
– 48 –
Cechy miasta Dąbie w XVII i XVIII wieku
rangę i służyć miały odmiennym celom, podobnie jak w wypadku miejskich pieczęci sekretnych. Samo godło wpisuje się w ogólne trendy charakterystyczne dla połączonych cechów kołodziejów i stelmachów, zamieszczających w swoich znakach
zazwyczaj różnego rodzaju pojazdy lub koło. Elementem odróżniającym są dwa gryfy wspięte na podestach. Są one odniesieniem do heraldyki pomorskiej, zarówno
bowiem Pomorze, jak i samo miasto Dąbie miały to legendarne zwierzę w swym
herbie. Pierwsza z dwóch dat zamieszczonych w polu pieczęci wskazuje na moment
powstania cechu, druga zaś na czas sporządzenia tłoka.
Czwarte godło, najbardziej malownicze, jest zbliżone do najpowszechniej-
szych wizerunków, jakie przyjmowano dla cechu garncarzy. Pieczęć została sporządzona dwa lata przed faktycznym rozpoczęciem działalności cechu rzemieślników
dąbskich. Warto porównać ją z analogicznym zabytkiem szczecińskim z XVIII wie-
5. Pieczęć cechu szczecińskich garncarzy z XVIII wieku
(Muzeum Narodowe w Szczecinie, MNS-Sf-559/55)
ku (il. 5)28. Widnieje na nim koło garncarskie czterosponowe o równych tarczach,
na kole finezyjny wazon o długiej, cienkiej nóżce i z szerokimi uchwytami, w wazonie zaś rozłożysty bukiet kwiatów (róż?). Interesujące, na ile godła te się różniły, przy tak krótkim przedziale czasu, jaki je dzielił. Godło dąbskie pokazuje koło
garncarskie nowocześniejsze, o współczesnej budowie, podczas gdy szczecińskie
wciąż prezentuje narzędzie w fazie przejściowej. Co ciekawe, pieczęć z Dąbia jest
jedynym zabytkiem na Pomorzu Zachodnim, przedstawiającym tak zaawansowa28
Tamże, MNS-Sf-559/55.
– 49 –
Agnieszka Pawłowska
ny typ koła29. Wskazuje to na dążenie do aktualizacji form godeł przy jednoczesnym konserwatyzmie przy wyborze ich zasadniczego motywu.
Cechy rzemieślnicze w Dąbiu przetrwały zasadniczo aż do wieku XIX.
Pozostawione przez nie archiwalia pozwalają ukazać przynajmniej niektóre aspekty ich działalności. Na podstawie tych danych można stwierdzić, że cechy powstawały w łączności z korporacjami sąsiednimi i czerpały z nich wzory – ich formy
organizacyjne wraz z towarzyszącą im obrzędowością wpisują się bowiem w pełni
w ogólne tendencje i zwyczaje rzemieślnicze, obecne nie tylko na terenie Pomorza,
ale i poza jego granicami. Źródła, zbyt nieliczne, by umożliwić stworzenie kompleksowego obrazu, wnoszą jednak cenne informacje, ważne dla badaczy historii
nie tylko gospodarczej, ale i społecznej.
Die Zünfte der Stadt Altdamm im 17. und 18. Jahrhundert
Zusammenfassung
In vergangenen Jahrhunderten lag das Handwerk vor allem in den Händen der Zunftgenossen.
Die Zünfte überwachten nicht nur die Produktqualität und Ausbildung, sie sorgten auch für den
Absatzmarkt der Produkte ihrer Mitglieder und griffen sogar in ihr Privatleben ein.
In den erhaltenen Archivalien dieser Körperschaften finden sich Informationen über ihre
Tätigkeit. Die aus Altdamm stammenden und im Staatsarchiv Szczecin aufbewahrten Akten sind
zwar nicht zahlreich, sie stellen aber eine wertvolle Quelle dar, die einige Daten zur Schilderung des
Wirtschafts- und Gesellschaftslebens in der Stadt liefert. Eine beachtliche Ergänzung der Quellenbasis
sind auch die Zunftsiegel aus den Beständen des Nationalmuseums in Szczecin. Der Beitrag bezweckt
den Stand des Altdammer Handwerks in der Neuzeit bis zum Ausgang des 18. Jahrhunderts zu skizzieren.
29
B. Lepówna, Koła garncarskie na pieczęciach cechów zachodniopomorskich, „Pomorania
Antiqua” 5 (1974), s. 162.
– 50 –
Ewa Gwiazdowska
Dąbie na dawnych widokach
Ikonografia niewielkiego średniowiecznego miasta Dąbie sięga daleko
w głąb dziejów – aż do XVI wieku. Stało się tak ze względu na jego położenie. Dąbie,
podobnie jak Szczecin, ulokowane zostało niedaleko ujścia Odry. Powstało na prawym brzegu rzeki, niejako naprzeciw stolicy Pomorza, założonej na brzegu lewym.
Dzięki temu, gdy tworzono widoki Szczecina z lotu ptaka od zachodu, obejmujące
także panoramę okolicy, Dąbie przedstawiano na horyzoncie tego rozległego pejzażu.
Pierwszym znanym źródłem obrazowym ukazującym położenie miasta
i jego ogólny wygląd był miedzioryt Stettin Franza Hogenberga, wydany w 1588
roku w Kolonii na karcie 41 w czwartym tomie publikacji Georga Brauna Civitates
orbis terrarium, poświęconej opisowi i przedstawieniom różnych miast na świecie
(il. 1)1. Sylwetowa panorama Dąbia pokazana została na horyzoncie pejzażu ota-
1. Franz Hogenberg. Panorama Dąbia od południowego wschodu, 1588, miedzioryt
(Muzeum Narodowe w Szczecinie, fot. G. Solecki)
czającego Szczecin, po lewej stronie. Ponad murami przesłaniającymi domy wznoszą się: kościół Mariacki z dwukondygnacyjną wieżą i sygnaturką z iglicowymi
hełmami, na prawo od kościoła ratusz – także z iglicową sygnaturką. Oprócz tych
1
Rycina w zbiorach Muzeum Narodowego w Szczecinie (dalej MNS); E. Gwiazdowska, Widoki
Szczecina. Źródła ikonograficzne do dziejów miasta od XVI wieku do 1945 roku, Szczecin 2001,
s. 76–77, il. 8.
– 51 –
Ewa Gwiazdowska
głównych budowli w pierścieniu murów rozpoznać można cztery bramy miejskie
o zindywidualizowanych kształtach, basztę nakrytą stożkowym hełmem i dwie
czatownie. Porównanie rozmieszczenia fary i ratusza na planie z przedstawieniem
ich na omawianym widoku wskazuje, że miasto ukazane zostało od południowego
wschodu. Na lewo od kościoła pokazano zatem Bramę Szczecińską, basztę i furtę
(?) prowadzącą do portu; na prawo od kościoła – Bramę Młyńską i czatownie, a na
prawo od ratusza – Bramę Goleniowską.
Na kopiach widoku Szczecina z lotu ptaka, wykonywanych od końca XVI
wieku, na których stolicę Pomorza pokazywano w większym uproszczeniu, także
widok Dąbia stawał się bardziej szkicowy i pozbawiony indywidualizacji, odgrywał
rolę znaku topograficznego służącego orientacji w przestrzeni doliny Odry. Taka
szkicowa, wręcz chaotycznie nakreślona panorama pojawiła się między innymi na
widoku Francesco Valegio Stetinum z albumu widoków miast, wydanego w Wenecji
około 1590 roku2. Także na rysunku Johana Lithéna według szkicu Erika Janssona
Dahlberga Staden och Fästning Alten Stettin z około 1677 roku, wykonanego
w trakcie wojny między Szwecją i Brandenburgią, Dąbie ukazano w uproszczeniu3.
W drugim, zaktualizowanym wydaniu ryciny Franza Hogenberga, na akwa-
forcie Alten Stettin z około 1594 roku (il. 2)4, wprowadzona została plastyczna pa-
2. Franz Hogenberg. Panorama Dąbia od południa, ok. 1594, akwaforta, akwarela (Muzeum Narodowe w Szczecinie, fot. G. Solecki)
2
3
4
Stettin. Ansichten aus fünf Jahrhunderten. Szczecin. Widoki z pięciu wieków, bearb. v. A. Blühm,
E. Jäger [Kat. Wyst. Regensburg–Kiel–Bremerhaven–Lüneburg–Szczecin 25.07.1991–19.04.1992],
Regensburg 1991, s. 92–93 i il. 3.
Tamże, s. 110, il. II na s. 66.
Rycina w zbiorach MNS; E. Gwiazdowska, Widoki Szczecina..., s. 77, il. 9.
– 52 –
Dąbie na dawnych widokach
norama Dąbia ujęta z podwyższonego punktu widzenia. Porównanie lokalizacji
kościoła Mariackiego i ratusza, widocznych na tej panoramie blisko siebie, z ich
ustawieniem w przestrzeni prowadzi do wniosku, że tym razem miasto ukazano
od południa. Jednak usytuowanie fary względem stron świata nie odpowiada położeniu w obrębie zabudowy Dąbia. Kościół z wyraźnie zaznaczoną wieżą od zachodu
i sygnaturką nad wschodnim szczytem nawy widoczny jest od północy. Wygląda
on na tej panoramie inaczej niż na kompozycji wcześniejszej. Biała ściana nawy
z szeregiem małych okien przypomina budowle romańskie, co może wskazywać,
że autor widoku wzorował się na jakimś wczesnym przedstawieniu dąbskiej fary5.
Wieża jest jednolita na całej wysokości i oświetlona oknami położonymi w jej
górnej części. Pozostałą zabudowę zróżnicowano przy uproszczonej formie urbanistycznej sprowadzonej do niewielkiej liczby budynków. Trudno wśród niej jednoznacznie wskazać ratusz, ale przypuszczalnie jest nim zwrócony w stronę ulicy
łączącej się z drogą do Szczecina długi budynek, którego szczytową ścianę wieńczy
igliczka sygnaturki6. Przed domniemanym budynkiem ratusza widać młyn stojący
nad Płonią. Ponad niską zabudową mieszkalną i gospodarczą wznosi się na lewo
od kościoła budowla z wysoką cylindryczną wieżą, być może zniekształcona Brama
Szczecińska, oraz trzy niższe cylindryczne budynki i jeden nakryty dachem siodłowym – niektóre są zapewne bramami miejskimi, a inne basztami. Analiza omawianej panoramy i porównanie jej z planem miasta wskazuje, że rytownik rozmieścił
budowle w sposób dość dowolny i zrezygnował z wierności widoku na rzecz jego
okazałości. Na żadnej z obu kompozycji Franza Hogenberga strona świata, z której przedstawiono Dąbie, nie odpowiada stronie świata, z jakiej wykonano widok
Szczecina.
5
6
Kościół istniał w Dąbiu już w 1260 r. M. Höft, Zwischen Wald und See. Die Chronik Altdamms
im Kreis Randow, 1939 eingemeindet nach Stettin. Ein pommersches Heimatbuch, Bremen
1990, s. 19.
Według widoku Dąbia Hansa Wolfarta, omawianego niżej, ratusz stał zwrócony szczytową fasadą do Langestrasse (dziś ul. Emilii Gierczak), łączącej się ze Stettinerstrasse (ul. Przestrzenna).
Heinrich Berghaus potwierdza to położenie ratusza, pisząc o budynku wzniesionym w 1727 r.
H. Berghaus, Landbuch des Herzogthums Stettin, von Kamin und Hinterpommern; oder des Verwaltungsbezirks der Königl. Regierung zu Stettin. Zweiter Band, enthaltend: den Randowschen
Kreis und Allgemeines über die Kreise auf dem linken Oder-Ufer, Anklam–Berlin 1865, s. 1157.
– 53 –
Ewa Gwiazdowska
Druga wersja widoku Dąbia, Brauna/Hogenberga, była wzorem uprosz-
czonego przedstawienia miasta umieszczonego na rycinie z widokiem Szczecina
od zachodu, wydanej przez Matthäusa Meriana w 1641 roku7, oraz jej kolejnych
zmienionych wersjach i kopiach (il. 3), do których należały między innymi mie-
3. Matthäus Merian. Panorama Dąbia, 1649, akwaforta (Muzeum Narodowe w Szczecinie, fot. G. Solecki)
dzioryty Lucasa Schnitzera z około 1660 roku, Pietera van der Aa z 1729 roku8 oraz
J. Cohna z 1849 roku9. Specyficznemu uproszczeniu uległa omawiana panorama
Dąbia na miedziorycie Heinricha Kotego/Petrusa Rollosa, wydanym w 1625 roku
(il. 4)10. Ponieważ okolice Szczecina zostały przedstawione na nim na podstawie
nowych wzorów rysunkowych, można by przypuszczać, że i widok miasta satelickiego wobec Szczecina pokazany będzie w sposób wiarygodny. Tak się jednak nie
stało. Rycina Rollosa według rysunku Kotego ukazuje bardzo uproszczoną panoramę, w której rozpoznać można z pewnością jedynie kościół Mariacki, a z dużą dozą
prawdopodobieństwa – dwie bramy miejskie: Goleniowską i Młyńską.
7
8
9
10
Stettin. Ansichten..., s. 101–102, il. 9.
Tamże, s. 101, 103, il. 10; s. 124–125, il. 20.
F. Thiede, Chronik der Stadt Stettin bearbeitet nach Urkunden und den bewährten historischen
Nachrichten, Stettin 1849, egz. w MNS, repr. w: T. Białecki, Szczecin na starych widokach XVI–
XX wiek. Stettin auf alten Abbildungen 16.–20. Jahrhundert, Szczecin 1995, s. 51.
Faksymile w zbiorach MNS, repr. w: M. Wehrmann, Geschichte der Stadt Stettin, Stettin 1911, po
s. 266.
– 54 –
Dąbie na dawnych widokach
4. Heinrich Kote/Petrus Rollos. Panorama Dąbia, 1625, faksymile
(Muzeum Narodowe w Szczecinie, fot. G. Solecki)
Najwcześniejszym szczegółowym i stosunkowo dokładnym źródłem ikonograficznym informującym o zabudowie Dąbia jest widok z lotu ptaka od południa, umieszczony na Wielkiej Mapie Księstwa Pomorskiego Eilharda Lübbena (Lubinusa), miedziorycie wydanym w 1618 roku w Amsterdamie przez Nikolausa Geelkerckena
i powtórnie wydrukowanym w 1758 roku w Hamburgu na zamówienie Karola
Konrada Oelrichsa, księgarza z Greifswaldu (il. 5)11. Na widoku, wykonanym w formie plastycznego planu według rysunku Hansa Wolfarta z 1612 roku, przedsta-
5. Hans Wolfart/Nikolaus Geelkercken. Widok Dąbia z bordiury Wielkiej Mapy Księstwa
Pomorskiego Eilhardusa Lubinusa, 1618, miedzioryt (Muzeum Narodowe w Szczecinie, fot. G. Solecki)
11
Egz. mapy w zbiorach MNS, oprac. i repr. w: M. Stelmach, Eilhardus Lubinus i jego Wielka Mapa
Księstwa Pomorskiego, wyd. 2, Szczecin 2001.
– 55 –
Ewa Gwiazdowska
wiona została zabudowa w obrębie średniowiecznego systemu obronnego złożonego
z murów otoczonych fosą i wałem oraz czterech bram miejskich (trzech wymienianych przez Heinricha Berghausa: Szczecińskiej, Goleniowskiej i Młyńskiej12 oraz
furty portowej), 31 baszt i jednej czatowni. Siatka prostopadle krzyżujących się ulic
dzieli zabudowę na 12 kwartałów. Pierzeje tworzą typowe dla miast północnych,
zwarte szeregi domów zwróconych szczytami do ulic. Domy są zróżnicowane pod
względem wielkości – w kwartałach przyrynkowych większe, w pozostałych mniejsze – zgodnie ze średniowiecznym i nowożytnym sposobem zasiedlenia przestrzeni
przez bogatszych mieszczan w okolicy głównego placu, a biedniejszych – poza nim.
Pośród zabudowy wyróżnia się formą bądź wielkością pięć obiektów. W południowej części miasta jest to kościół farny otoczony cmentarzem. W części północnej na
rynku stoi ratusz o formie charakterystycznej dla miast pomorskich. Wzniesiony
jest na planie wydłużonego prostokąta, nakryty dwuspadowym dachem, zdobiony schodkowymi szczytami i sygnaturką wieńczącą szczyt zachodni. Od zachodu
przylega do ratusza przybudówka, przypuszczalnie pełniąca funkcje handlowe. Na
dwu parcelach w rejonie rynku widać duże czworoboczne założenia. W kwartale
po zachodniej stronie miasta, w pobliżu murów, stoi folusz. Tylko jeden kwartał
w centrum miasta jest wewnątrz zabudowany. W kwartałach położonych wzdłuż
murów stoją budynki gospodarcze i stodoły. Za ciągiem domów po wschodniej stronie miasta, a także w obrębie większości kwartałów, znajdują się ogrody, a w jednym wypadku sad.
Interesującego materiału porównawczego do losów zabudowy Dąbia do-
starczają dwie panoramy namalowane między rokiem 1732 i 1736 według pierwowzorów z około 1670 roku przez Gottlieba Samuela Pristaffa (?–1736) (il. 6)13.
Znajdują się one na karcie jego albumu z akwarelowymi widokami miast pomorskich, dokumentującymi stan ich zabudowy przed wojną trzydziestoletnią i po
niej. Dąbie przedstawione zostało od strony przeciwnej, niż wiek wcześniej uczynił
12
13
H. Berghaus, Landbuch..., s. 1152.
Album Abbildung aller Pomrisch- und Rügianischen Städte wie sie vor alters und itzo beschaffen,
w zbiorach ikonograficznych Landesarchiv Greifswald (dalej LAG), Rep. 40 III Nr. 231c. Biogram
G. S. Pristaffa – T. Pyl, Pristaff, Gottlieb Samuel, w: Allgemeine Deutsche Biographie, hrsg. v. der
Historischen Comission bei der Königlichen Akademie der Wissenschaften, Bd. 26, Leipzig 1888,
s. 601 i n. Za informację bibliograficzną dotyczącą Pristaffa dziękuję bardzo p. Uwe Rodigowi,
archiwiście z LAG.
– 56 –
Dąbie na dawnych widokach
6. Gottlieb Samuel Pristaff. Panorama Dąbia przed i po wojnie trzydziestoletniej, 1732–1736,
według dzieła z ok. 1670, akwarela (Landesarchiv Greifswald, Rep. 40 III Nr. 231c)
to Hogenberg, o czym świadczy położenie ratusza na lewo od kościoła. Miasto jest
zwartym zespołem domów mieszkalnych, otoczonym murami z bramami miejskimi. Nad zabudową górują dwie budowle: kościół farny i ratusz. Wzdłuż murów
biegnie koryto Płoni (Plöne Fluß), a dalej rozciągają się pola. Na górnej panoramie, przedstawiającej Dąbie przed wspomnianą wojną, wieża kościelna i sygnaturka ratusza nakryte są hełmami iglicowymi. Wschodni szczyt nawy kościelnej
zdobią sterczynki. Przed długą elewacją ratusza znajduje się szczytowa dobudówka. W murach widoczne są trzy bramy miejskie: po lewej – Goleniowska, po prawej – Szczecińska i Młyńska. Czwarta brama, o ile wówczas istniała, zasłonięta
– 57 –
Ewa Gwiazdowska
jest przez budynki. Na dolnym, powojennym widoku miasta, obserwować można
zmiany w jego formie, ale nie są one zbyt duże. Iglica wieży kościelnej jest dużo
wyższa i smuklejsza, co może być wyrazem fantazji malarza albo też świadczyć
o odbudowie wieży w okazalszym kształcie. Szczyt wschodni nawy kościelnej jest
już pozbawiony dekoracyjnych sterczynek. Sylwetka ratusza zmieniła się o tyle, że
szczyt ryzalitu przybrał obłą formę, a iglicę na sygnaturce zastąpiła kopuła. Po zachodniej stronie miasta zabudowa mieszkalna jest wyższa, a w pierścieniu murów
od tej strony brakuje bramy miejskiej. Biorąc pod uwagę, że w XIX wieku istniały
tylko trzy bramy, można przypuszczać, iż czwarta została zniszczona w trakcie wojny trzydziestoletniej i już jej nie odbudowano.
Uproszczona panorama Dąbia widzianego z okolic na południe od Szczecina,
sprowadzona do wieży kościelnej wznoszącej się nad nieokreśloną, płasko rozwiniętą zabudową, uwzględniana była jako znak orientacyjny w pejzażu doliny Odry.
W takiej roli pojawiła się na jednym z cyklu rysunków piórem Abrahama Jansza
Begeijna (?), dokumentujących oblężenie Szczecina przez wojska brandenburskie
w 1677 roku14. Begeijn przedstawił wyrazistą sylwetkę kościoła z iglicowym hełmem wieży, otoczoną kilku luźno stojącymi domami. Zunifikowany widok Dąbia,
sprowadzony do leżącej w pobliżu brzegu jeziora Dąbie, półkoliście uformowanej,
zwartej, jednolitej zabudowy z kilkoma niskimi wieżyczkami, przypuszczalnie
oznaczającymi bramy bądź baszty, otaczającej kościół z charakterystyczną iglicą
wieży – wprowadzony został do osiemnastowiecznych widoków z lotu ptaka od zachodu. Pierwowzorem był rysunek ufortyfikowanego pruskiego Szczecina Johanna
Friedricha Freunda, rytowany przez Georga Paula Buscha w 1736 roku15. Ten widok Dąbia powtarzali w XVIII stuleciu kopiści sztychu Freunda – Matthias Seutter
(il. 7)16, Tobias Conrad Lotter, Gabriel Bodenehr i inni.
Uproszczone, sylwetowe panoramy Dąbia znane są także z dzieł powstają-
cych w pierwszej ćwierci XIX wieku. Karl Friedrich Schinkel na rysunkach ołów-
14
15
16
Blick von Süden auf die Stadt mit dem am 16. August 1677 in Brand geschossenen Turm der
Marienkirche, repr. w: Stettin. Ansichten aus fünf Jahrhunderten..., s. 117, poz. kat. 18b-c, il. po
s. 120, fotografia archiwalna w MNS.
Stadt Stettin, repr. w: Stettin. Ansichten aus fünf Jahrhunderten..., s. 132–133, poz. kat. 25.
Tamże, s. 134, poz. kat. 26, s. 67, il. III.
– 58 –
Dąbie na dawnych widokach
7. Matthias Seutter według Johanna Friedricha Freunda. Panorama Dąbia, po 1736,
miedzioryt, akwarela (Muzeum Narodowe w Szczecinie, fot. G. Solecki)
kiem okolic Szczecina z około 1821 roku zaznaczył lokalizację Dąbia w dolinie
Odry jako iglicę wieży kościelnej, górującą nad płaską linią zabudowy17.
Olejną panoramę Dąbia namalował około 1820 roku Frédéric Frégevize
(il. 8) jako jeden z cyklu trzech obrazów z widokami Szczecina i okolic. Ów cykl
został w 1820 roku zreprodukowany przez Friedricha Augusta Schmidta techniką ręcznie kolorowanych akwafort konturowych. Niestety, kompozycja przedstawiająca Dąbie, eksponowana na wystawie widoków Szczecina zorganizowanej
8. Frédéric Frégevize. Panorama Dąbia od zachodu, 1820, olej
(Archiwum Fotograficzne Muzeum Narodowego w Szczecinie)
w Museum der Stadt Stettin w 1936 roku, znana jest obecnie jedynie z reprodukcji18. Frégevize pokazał krajobraz ze stoku Gór Bukowych między Zdrojami
i Kijewem. Nad rozciągniętą na równinie niską zabudową miejską znacznie góruje
17
18
Zdjęcie archiwalne w zbiorach MNS.
T. Białecki, Szczecin..., s. 73, il. 44.
– 59 –
Ewa Gwiazdowska
bryła kościoła Mariackiego z wieżą zwieńczoną smukłą iglicą – wciąż jeszcze, jak za
czasów Begeijna, najbardziej charakterystycznym punktem orientacyjnym w tym
rejonie19. Na prawo od kościoła, w pewnym oddaleniu, ponad kamienicami wznosi
się stromy dach nieokreślonej budowli, być może młyna. Ponadto w pierścieniu
murów wyróżnia się cylindryczna budowla stojąca w pobliżu kościoła. Jej położenie
pozwala przypuszczać, że jest to Brama Młyńska. Bezpośrednio za miastem rozciąga się pofałdowany teren pól uprawnych. Poniżej Gór Bukowych leżą pastwiska,
w głębi widać rozległy akwen jeziora Dąbie z aleją biegnącą wzdłuż brzegu jeziora
z Dąbia do Szczecina.
Nowe kompozycje przedstawiające zabudowę miejską z bliska i wnętrza
urbanistyczne Dąbia pojawiły się dopiero w drugiej ćwierci XIX wieku, gdy pod
wpływem romantycznego kultu przeszłości widoki budowli – szczególnie tych
dawnych, gotyckich, będących świadectwem świetnych kart historii – nabywane
były chętnie przez mieszczańskich odbiorców jako pamiątki pełne malowniczego
uroku. Anonimowy artysta około 1835 roku utrwalił na obrazie olejnym widok
na miasto zza Bramy Młyńskiej20. Ujęcie to, wkrótce powielone w odbitkach litograficznych, pozwoliło pokazać zarówno romantyczną ruinę ostatniej zachowanej
jeszcze wraz z hełmem średniowiecznej bramy, jak i iglicową wieżę fary oraz kilka
ryglowych domów. Gotycką bramę, zdobioną nad przejazdem szeregiem blend, na
węgłach wzmocnioną przyporami, wieńczą częściowo oberwane blanki i porasta
kilka krzewów. Za bramą widoczne są dwa szczyty tradycyjnych parterowych domów o dachach siodłowych i bryła dużego budynku ryglowego, o charakterystycznym układzie belek „w kratę”, nakrytego wysokim dachem półbrogowym. Przed
bramą, od strony pola, artysta przedstawił parterowy, otynkowany budynek, przypuszczalnie dziewiętnastowieczną rogatkę.
Analogicznym ujęciem zza Bramy Młyńskiej posłużył się w 1844 roku
szczeciński wydawca i drukarz E. Sanne, wykonując litograficzną ilustrację z wido-
19
20
Podkreśla to pomorski historyk Heinrich Berghaus w odniesieniu do roku 1817. Tenże, Landbuch..., s. 1154.
Repr. obrazu na fotografii archiwalnej w zbiorach MNS. Kompozycja litograficzna w zasobie LAG,
repr. w: A. Biranowska-Kurtz, Fortyfikacje średniowieczne i nowożytne Dąbia, „Przegląd Zachodniopomorski” 1987, z. 3, s. 75–90, il. 20.
– 60 –
Dąbie na dawnych widokach
9. E. Sanne. Widok Dąbia od strony Bramy Młyńskiej, 1844, litografia (Muzeum Narodowe w Szczecinie, Biblioteka)
kiem Dąbia do historyczno-geograficznego opisu Pomorza (il. 9)21. Ponieważ Sanne
pracował kopiując wcześniejsze wzory, wykorzystał kompozycję podobną do omówionej wyżej. Wskazuje na to zastosowanie zbliżonego punktu ujęcia zabudowy.
Litografia Sannego obejmuje szerszy fragment miasta. Widać na niej nie tylko przyczółek, ale cały most prowadzący do Bramy Miejskiej oraz stojący przed bramą zespół zabudowy gospodarczej młyna, tak zwanego Hauptmühle albo Kornmühle22:
piętrowy budynek ryglowy z naczółkowym dachem – mieszczący urządzenia młyna, trójkondygnacyjny ryglowy spichlerz i położone w głębi dziedzińca budynki pomocnicze.
W 1865 roku P. Stobe namalował kolejne ujęcie Dąbia zza Bramy
Młyńskiej23. Obraz ten jest najcenniejszym z omawianych widoków. Świadczy
21
22
23
F. Thiede, Pommern. Geschichte und Beschreibung des Pommernlandes zur Förderung der pommerschen Vaterlandskunde, Bd. 1–6, Stettin: Verlag von E. Sanne & Comp., 1844. Publikacja
w zbiorach MNS, s. b. nr.
M. Höft, Zwischen Wald und See..., s. 25.
Obraz olejny, sygnowany monogramem i datowany, w zbiorach MNS. Kartę katalogu naukowego
opracowała p. Zofia Fafius w 1973 r.
– 61 –
Ewa Gwiazdowska
o tym dokładność przedstawienia, uwzględnienie odcinka murów miejskich, biegnącego od bramy miejskiej wzdłuż Płoni w stronę jeziora, oraz zabudowy miejskiej położonej za tym murem. Forma kościoła jest bliska znanej z omawianego
poniżej rysunku inwentaryzacyjnego z 1862 roku. Ten ostatni argument świadczy
też o tym, że obraz musiał być poprzedzony wcześniejszym studium z natury, gdyż
powstał po pożarze kościoła, mającym miejsce w 1863 roku. Wyraźnie widoczna
jest struktura kamiennego przyczółka mostu na Płoni. Porównując obraz Stobego
z wykonanymi w drugiej ćwierci XIX wieku analogicznymi widokami, zauważa się
drobne zmiany w wyglądzie budowli, wynikające z upływu czasu. Blanki koronujące mury Bramy Młyńskiej zostały już zupełnie zniszczone, parterowe domy stojące
przy ulicy biegnącej do tej bramy są nieco inaczej usytuowane. Brakuje schodków
prowadzących z drogi przed bramą miejską na brzeg Płoni.
Na widokach Dąbia z około 1835 roku, litografowanych przez anonimo-
wego autora24, upamiętnione zostały nie tylko relikty średniowiecznej przeszłości,
ale i budynek ratusza odnowiony w stylistyce klasycystycznej, zapewne ówczesna
10. Autor anonimowy. Dąbie, widok rynku w stronę ratusza, ok. 1835, litografia (Landesarchiv Greifswald)
24
Dzieło w zasobie LAG, repr. w: A. Biranowska, Fortyfikacje..., il. 21.
– 62 –
Dąbie na dawnych widokach
chluba miasta (il. 10). Kształt ratusza przypomina sylwetkę tego budynku z akwareli Pristaffa. Gmach municypalny, wzniesiony na planie wydłużonego prostokąta,
piętrowy, nakryty dwuspadowym dachem, zaopatrzony był w ryzalit z arkadowym
podcieniem i wieżyczkę zegarową górującą nad trójkątnym szczytem. Elewację
zdobiły pilastry akcentujące węgły budynku i dzielące osie ryzalitu. Nieznany litograf udokumentował ponadto wygląd klasycystycznych piętrowych kamieniczek
otaczających rynek – ryglowych, o widocznym podziale ścian, oraz otynkowanych,
zdobionych lizenami i gzymsami. Większość z nich stoi kalenicą do pierzei rynkowej, tylko jedna zwrócona jest do niej szczytem, zgodnie z dawną tradycją miast
północnych. Na placu rynkowym, wybrukowanym kamieniami w 1835 roku,
toczy się codzienne życie przechodniów i ukazane są stosowane wówczas środki
transportu oraz lokomocji: powóz, fura i taczki. Obraz Dąbia utrwalony przez nie-
11. Autor anonimowy. Dąbie, mury miejskie w 1831 i 1839 roku, rysunek tuszem
(Archiwum Fotograficzne Muzeum Narodowego w Szczecinie)
– 63 –
Ewa Gwiazdowska
znanego artystę odpowiada opisowi miasta opublikowanemu w 1865 roku przez
Berghausa25.
Znane dziewiętnastowieczne rysunki dokumentujące poszczególne obiek-
ty miejskie, mimo iż pod względem tematyki są dość przypadkowe, mają jednak
istotne znaczenie, dostarczając dokładnych danych odnoszących się do kilku ważnych dziedzin funkcjonowania miasta. W latach trzydziestych XIX wieku zinwentaryzowane zostały mury miejskie wraz z pozostałościami czatowni, dwie bramy
miejskie – Szczecińska i Goleniowska, mające wówczas formę przejazdów flankowanych przez słupy, oraz Brama Młyńska – jedyna zachowana w kształcie gotyckim.
Dokumentacyjne rysunki z lat 1831 i 183926 obejmują rzut murów i widok całej długości pierścienia murów, podzielony na dziewięć odcinków (il. 11). Uwzględnione
zostały ponadto długie, wieloosiowe przybudówki. Rysunki te są bezcenne, nie
12. Hermann. Widok fasady kościoła Mariackiego przed pożarem 18 lipca 1863 roku, rysunek tuszem
z 1862 roku (H. Lemcke, Die Bau- und Kunstdenkmäler des Regierungsbezirks Stettin, T. 2, Bd. 2,
H. 5: Der Kreis Randow, Stettin 1901, s. 16, il. 11)
25
26
H. Berghaus, Landbuch..., s. 1152.
Fotografie w zbiorach MNS.
– 64 –
Dąbie na dawnych widokach
tylko dlatego, że mury zostały rozebrane w latach 1872–187327, ale i z tego względu, że informują o wyglądzie całego pierścienia średniowiecznego systemu obronnego. Ich mankamentem jest brak danych o pierwotnej formie pozostałych bram
miejskich. Równie ważny jest rysunek dokumentacyjny Hermanna z 1862 roku
(il. 12)28, przedstawiający fasadę kościoła Mariackiego przed pożarem, który zniszczył wieżę 18 lipca 1863 roku. Drewniana kondygnacja wieży, osadzona na gotyckich murach pierwotnej wieży, nakryta była iglicowym hełmem o wysokości równej
wysokości samej wieży. Inny inwentaryzacyjny rysunek, z nieokreślonego czasu,
13. Autor anonimowy. Dąbie, pociąg, ok. 1846, litografia niedatowana (M. Höft, Zwischen Wald und
See. Die Chronik Altdamms im Kreis Randow, 1939 eingemeindet nach Stettin. Ein pommersches
Heimatbuch, Bremen 1990, s. 417)
przedstawia długą elewację nowożytnego myśliwskiego dworu książęcego, znanego poza tym z licznych zdjęć dokumentalnych i pamiątkowych, pokazujących go
z różnych stron29. Anonimowa kompozycja graficzna (il. 13)30 uwieczniła wygląd
pociągu, który od lat czterdziestych XIX wieku kursował po torach łączących Dąbie
z Pomorzem i Prusami. Autor ryciny ukazał lokomotywę, węglarkę oraz wagony
osobowe przypominające połączone ze sobą trzy wozy pocztowe.
Kilka rysunków związanych jest ze stacjonowaniem w Dąbiu batalionu ta-
borowego. W archiwum berlińskim zachowały się rysunki projektowe trzech ryglo27
28
29
30
A. Biranowska-Kurtz, Fortyfikacje..., s. 89.
H. Lemcke, Die Bau- und Kunstdenkmäler des Regierungsbezirks Stettin, T. 2, Bd. 2, H. 5: Der
Kreis Randow, Stettin 1901, s. 16, il. 11.
Fotograficzna reprodukcja rysunku i fotografie archiwalne w zbiorach MNS.
M. Höft, Zwischen Wald und See..., s. 417.
– 65 –
Ewa Gwiazdowska
wych budynków pomocniczych położonych poza średniowiecznymi murami miejskimi, wykonane w 1871 roku31. Zawierają one rzuty przyziemia i piwnic, przekroje
i wygląd elewacji. Na jednym przedstawiono trójskrzydłowy budynek stajni, który
wzniesiono na północny wschód od miasta32. Zaplanowano w nim także pomieszczenia pomocnicze, takie jak stajnia dla chorych koni, magazyny paszy, kuźnia,
wozownia, pomieszczenie mieszkalne dla obsługi. Drugi rysunek pokazuje podłuż-
14. G. Krickel. Dragoni Schulenburga ok. 1725, 1895, akwarela (?)
(M. Höft, Zwischen Wald und See..., s. 185)
31
32
Geheimes Staatsarchiv Preußischer Kulturbesitz Berlin-Dahlem, Allgemeine Karten-Sammlung,
Provinz Pommern.
Położenie stajni oznaczone na mapie Garnison Alt-Damm und Umgebung, wydanej przez
H. Susenbetha w Szczecinie w 1897 r., zasób Archiwum Państwowego w Szczecinie, Zbiory Kartograficzne.
– 66 –
Dąbie na dawnych widokach
ny, wieloosiowy, dwutraktowy budynek gospodarczy, w części środkowej wyższy
i szerszy. Na ostatnim projekcie przedstawiono budynek wozowni wraz z pomieszczeniami pomocniczymi: stajniami, magazynami materiałów i sprzętu, składami
drewna oraz izbami dla obsługi. Był to budynek wieloosiowy, trójtraktowy, piętrowy, nakryty dwupołaciowym dachem. Rysunek barwny G. Krickela z 1895 roku
(il. 14)33 objaśnia wygląd mundurów żołnierzy z pułku dragonów Schulenburga,
noszonych w 1725 roku – konnego oficera i kawalerzysty, oficera i żołnierza piechoty oraz dobosza. W tle rysunku artysta ukazał ryglową stajnię z magazynem paszy
zaopatrzonym w kołowrót oraz żołnierza obsługującego stajnię. Anonimowa, malowana kompozycja, rozpowszechniana w formie drukowanej karty pamiątkowej
(il. 15)34, dokumentuje wygląd pięciu mundurów dąbskiego batalionu taborowego
w latach 1861–1903: woźnicy z 1861 roku, podoficera z 1868 roku, konnego podoficera z 1874 roku, porucznika z 1866 roku, rotmistrza z 1903 roku.
15. Autor anonimowy. Mundury Drugiego Pomorskiego Batalionu Taborowego 1861–1903, po 1903, druk (M. Höft, Zwischen Wald und See..., s. 187)
Od początku XX wieku najistotniejszą rolę jako źródła ikonograficzne
odgrywały fotografie. Większość z nich, rozpowszechniana w formie pocztówek,
wykracza poza ramy niniejszego tekstu. Pewna liczba fotografii jednak – tych wykonywanych jako zdjęcia dokumentacyjne czy pamiątkowe, gromadzona w za33
34
M. Höft, Zwischen Wald und See..., s. 185.
Tamże, s. 187.
– 67 –
Ewa Gwiazdowska
sobach archiwów i innych instytucji bądź w kolekcjach domowych – uzupełnia
wiedzę o wyglądzie miasta, czerpaną z kart pocztowych. Wiele przykładów takich
zdjęć opublikował Manfred Höft, autor współczesnej książki poświęconej dziejom
Dąbia35. Sporą kolekcją zdjęć dysponuje także Archiwum Fotograficzne Muzeum
Narodowego w Szczecinie. Pojedyncze dawne zdjęcia reprodukowane są w albumach fotograficznych opowiadających o Pomorzu. Pewna trudność z zaliczeniem
ich do źródeł omawianych w niniejszym artykule wynika z braku możliwości
stwierdzenia, czy są to fotografie oryginalne, czy też druki pocztówkowe.
Ważnym świadectwem wyglądu Dąbia około 1930 roku są fotografie lot-
nicze, gdyż pokazują one zabudowę całościowo, bez skrótów perspektywicznych
i bez pomijania oficyn oraz budynków gospodarczych stojących w głębi działek.
Przedstawiają też przebieg sieci ulicznej i innych tras komunikacyjno-transportowych, kształt kwartałów, położenie i zasięg założeń przemysłowych, ogrodów.
Niektóre z tych zdjęć wykorzystano jako motywy pocztówek, ale nie wszystkie.
Unikatowe zdjęcie lotnicze ze zbiorów muzealnych pokazuje od południowego
wschodu Stare Miasto oraz kwartały zabudowy podmiejskiej po stronie wschodniej,
z wyróżniającymi się budynkami szkolnymi, a także, mniej wyraziście, zabudowę
położoną między dawnym miastem i jeziorem Dąbie. Wartościowe, szczegółowe
fotografie upamiętniają zabudowę niektórych ulic, a także fragmenty pierzei ulicznych, pojedyncze budowle i pozostałości murów miejskich. Heinz Csallner opublikował zdjęcie perspektywy wielkomiejskiej Stargarder Straße (ul. Emilii Gierczak)
z początku XX wieku, której pierzeje tworzyły okazałe, dwupiętrowe, historyzujące kamienice wzniesione w ostatnim ćwierćwieczu XIX stulecia36. Tematem fotografii były też ulice położone poza Starym Miastem, między innymi nowe osiedle
domków jednorodzinnych zbudowane przy Krethweg i Krethplatz (ul. Tczewska)37.
Liczne archiwalne zdjęcia pokazują z różnych stron książęcy pałacyk myśliwski38.
Z innych budynków godnych uwagi na fotografiach znalazły się kamienica mieszcząca aptekę „Pod Orłem”, mającą przywilej królewski wydany w 1763 roku przez
35
36
37
38
Tamże.
H. Csallner, Bilder aus Hinterpommern. Über 360 Fotos vom Leben wie es damals war,
Eggolsheim 2002.
M. Höft, Zwischen Wald und See..., s. 64.
MNS, Archiwum Fotograficzne.
– 68 –
Dąbie na dawnych widokach
Fryderyka Wielkiego, oraz poczta królewska z początku XX wieku przy HolderEgger Str. (ul. Racławicka)39. Cykl zdjęć zgromadzonych przez Höfta upamiętnia
dąbskie pomniki: Friedricha Eberta, batalionu taborowego czy ofiar wojennych –
zniszczone po drugiej wojnie światowej40. Wśród pamiątek rodzinnych zachowały się zdjęcia przedstawiające portrety zbiorowe: urzędników miejskich, uczniów,
wojskowych, sportowców41. Na zbiorowych fotografiach utrwalano różne wydarzenia z życia uczniowskiego, takie jak wycieczki, zawody sportowe, przedstawienia
teatralne, koncerty. Oddziały wojskowe fotografowano podczas uroczystości świątecznych, parad i przemarszów przez miasto związanych z wyjazdem na ćwiczenia
i powrotem z pola; powstawały też statyczne portrety zbiorowe. Także uroczystości obchodzone przez miejską społeczność, takie jak święto bractwa strzeleckiego
czy młodzieży strzeleckiej, dokumentowane były na pamiątkowych fotografiach.
Osobne portrety wykonywano królom kurkowym42. Zespół zdjęć, między innymi
fotografie lotnicze, przedstawia zabudowania, pojazdy i obsługę straży pożarnej
oraz obiekty sportowe: dąbskie lotnisko i kąpieliska43.
Dokumentalne znaczenie mają również zdjęcia pokazujące zniszcze-
nia miasta w rezultacie działań drugiej wojny światowej. Należy do nich widok
Graudenzer Str. (ul. Chorwacka) z domem zniszczonym przez bombę 14/15 listopada 1940 roku czy perspektywa zrujnowanej Breite Str. (ul. Otwocka) z wypalonym
budynkiem ratusza44.
Wybrane widoki Dąbia w XX wieku stały się tematem dzieł grafiki użyt-
kowej. Panorama Dąbia od strony ratusza w kierunku kościoła oraz dziewiętnastowieczny widok miasta z Bramą Młyńską ozdobiły banknoty pieniędzy zastępczych45. Widok z lotu ptaka pralni chemicznej i farbiarni Ottona Badera posłużył
jako winieta papieru firmowego tego zakładu przemysłowego. Powstało również
39
40
41
42
43
44
45
K. Granzow, Pommern in 1440 Bildern, Leer 1993, s. 86; negatyw zdjęcia poczty także w zbiorach
MNS.
M. Höft, Zwischen Wald und See..., s. 44–45.
Tamże, s. 66, 82, 148, 153–155, 157–158, 193–196, 198–199, 201, 209, 328–329.
Tamże, s. 149–151, 168.
Tamże, s. 371–372, 387, 392–394, 403, 406, 411–412.
Tamże, s. 37, 40, 170–171.
Tamże, s. 57.
– 69 –
Ewa Gwiazdowska
16. Winieta reklamowa zakładów chemicznych Ottona Badera, 1938,
druk (M. Höft, Zwischen Wald und See..., s. 248)
pamiątkowe zdjęcie pracowników zakładu Badera (il. 16)46. Niektóre zakłady usługowe czy przemysłowe, między innymi piekarnia i cukiernia Ottona Kölpina przy
Gollnower Str. (ul. Goleniowska), sklep towarów produkowanych przez młyny
czy firma bagrownicza Mitzlaff & Beitzke – utrwalone zostały na fotografiach47.
Specjalny druk firmowy reklamował dąbskie młyny – przedsiębiorstwo „Altdammer
Mühlenwerke O. Fibelkorn”, mieszczące się w ryglowych i murowanych wysokich
budynkach o charakterystycznych industrialnych kształtach. (il. 17)48.
17. Winieta reklamowa młynów Fibelkorna, XX w.,
druk (M. Höft, Zwischen Wald und See..., s. 302)
46
47
48
Tamże, s. 248–249.
Tamże, s. 234, 298, 284.
Tamże, s. 302.
– 70 –
Dąbie na dawnych widokach
Ikonografia Dąbia jest obszernym zbiorem przekazów obrazowych. Dzięki
tym widokom poznać można oblicze miasta obecnie już nieistniejące, a także jego
dawnych mieszkańców, ich środowisko pracy i wypoczynku oraz wydarzenia, jakie
miały miejsce w Dąbiu, i święta, które tu obchodzono. Wiele dokładnych informacji zawierają zwłaszcza fotografie dwudziestowieczne, dostarczające wielostronnego obrazu miasta i życia jego obywateli przed pierwszą wojną światową i w okresie
międzywojennym.
Altdamm auf alten Ansichten
Zusammenfassung
Im Beitrag werden die in den künstlerischen Techniken hergestellten Ansichten von Altdamm,
d. h. Gemälde, Zeichnungen, Kupferstiche, Radierungen, Lithografien und dokumentarische Fotos vom
16. bis in die dreißiger Jahre des 20. Jahrhunderts besprochen. Es werden sowohl Gesamtansichten der
Stadt als auch ihr Innenraum oder einzelne Bauten analysiert, wobei diese in verschiedenen Epochen
ausgeführten Bilder die äußere Erscheinung Altdamms und seine Entwicklung im Laufe der Geschichte
nur fragmentarisch belegen.
Dank seiner Lage am rechten Oderufer erschien das der Stadt Stettin gegenüber liegende
Altdamm bereits auf den ältesten Ansichten Stettins. Auf diesen im letzten Viertel des 16. Jahrhunderts
gestochenen Silhouettenpanoramen wurde es jedoch von großer Entfernung, also ziemlich allgemein
gezeigt. Diese Gesamtansichten Altdamms wiederholte man dann vereinfacht im 17. Jahrhundert. Ein
genaueres plastisches Abbild der Stadt, aus der Vogelperspektive betrachtet, ist von der großen Landkarte
des Herzogtums Pommern von Eilhard Lubinus (1618) bekannt. Weitere Ansichten Altdamms entstanden erst im 19. Jahrhundert. Außer dem Stadtpanorama erschienen damals die ersten Bilder, die auch
Teile der städtischen Bebauung aus der Nähe zeigten. Mehr Belege für das Aussehen der Straßen und
Plätze Altdamms werden erst von dokumentarischen Fotografien aus dem 20. Jahrhundert geliefert.
Trotz ihrer geringen Anzahl stellen die alten Stadtansichten zusammen mit anderen ikono-
grafischen Überlieferungen eine wesentliche Nebenquelle zur Geschichte Altdamms dar.
– 71 –
Alicja Biranowska-Kurtz
Przekazy kartograficzne dla miasta Dąbie
Rok 2010 jest szczególnie ważny dla Dąbia – minęło 750 lat, od kiedy dąb-
ska osada uzyskała prawa miejskie. W tych rozważaniach nie jest istotny fakt, czy
dokumentem lokacyjnym zapoczątkowano, czy też zakończono proces budowy
miasta. Zadaniem artykułu jest przybliżenie wiedzy na temat przestrzeni miejskiej
zapisanej w przekazach kartograficznych i wydobytych z nich informacji lokalizacyjno-przestrzennych. Opracowanie obejmuje kartografię zebraną dla autonomicznego miasta Dąbie, a zatem rozważania doprowadzono do 1939 roku. Pominięto
mapy wielkoskalarne, są one bowiem przedmiotem oddzielnego opracowania.
Najwcześniejszy znany obecnie przekaz kartograficzny Dąbia datowany
jest na 1618 rok. Pochodzi z miedziorytniczej mapy Eilharda Lubinusa1. Jest aksonometrycznym planem, toteż rozpatrywać go można w dwóch aspektach: jako
przestrzeń będącą w wymiarze samego planu lub jako przestrzeń w trzecim wymiarze, to znaczy odnoszącym się do zabudowy, struktury, jakości, charakteru, ilości itd. Dąbie z lat dwudziestych XVII wieku przestrzennie nie wyszło poza obrys
średniowiecznych murów i w ich obwodzie znajdowała się cała tkanka miejska.
Ziemie uprawne podchodziły do samych umocnień. Lubinus narysował miasto
zorientowane, czyli usytuowane zgodnie ze stronami świata. Jest to nieprawidłowe, gdyż w naturze układ ulic wykazuje dość znaczne odchylenia z osi w kierunku
1
Nova Illvstrissimi Principatvs Pomeraniae Descriptio [...], oryg. Archiwum Państwowe w Szczecinie, Zbiór Kartograficzny (dalej APS, Zb. Kart.), Rep. 44, nr 702, repr. w: A. Biranowska-Kurtz,
Fortyfikacje średniowieczne i nowożytne Dąbia, „Przegląd Zachodniopomorski” 1987, z. 3, il. 1.
Eilhard Lubinus (1565–1621), profesor matematyki uniwersytetu w Rostoku, wydał w 1618 r.
w Amsterdamie mapę Pomorza o wymiarach 125 x 221 cm, składającą się z 12 miedziorytniczych arkuszy. Mapa przedstawia Pomorze, które we współczesnym przeliczeniu rysowane jest
w kierunku równoleżnikowym w skali 1 : 229 000, w kierunku południkowym – 1 : 225 000, cała
mapa – 1 : 227 000. Bordiurę mapy otacza 49 sztychów miast pomorskich, z których jedynie kilka ujęto aksonometrycznie (np. Banie, Dąbie, Dobrzany, Gryfino), pozostałe to panoramy miast.
Sztychy uwzględniają miasta z obszaru od Rugii aż po Pomorze Gdańskie. Ryciny umieszczone są
w owalach o wymiarach 15 x 9 cm i stanowią najwcześniejszy materiał graficzny do studiów nad
miastami pomorskimi.
– 73 –
Alicja Biranowska-Kurtz
północnego zachodu i południowego wschodu. To faktyczne zachwianie orientacji
spowodowało, że kościoły miejskie Dąbia nie były stawiane równolegle do ulic (kościół Mariacki) czy do pierzei rynkowych (kościół św. Mikołaja). W średniowieczu
lokalizacja kościołów musiała być zgodna z regułami religii katolickiej, wymagającej orientowania świątyń tak, by wejście główne zawsze było umieszczone od strony
zachodniej, a prezbiterium od wschodu2.
Rycina Lubinusa jest potwierdzeniem funkcjonowania obok siebie dwóch
kościołów gotyckich, mimo że różni autorzy piszący o Dąbiu mają w tym względzie
spore wątpliwości. Znajdujemy też najstarszy, schematycznie wrysowany podział
własnościowy działek siedliskowych. W obwodzie murów były 102 parcele; umocnienia były wyposażone w 33 baszty (w tym jedną pełną), trzy bramy (Goleniowską,
Szczecińską, Młyńską) oraz fosę oblewającą mury miejskie po zewnętrznej ich stronie. Być może rysownik pominął jedną z czatowni3.
Do współczesności zachował się tematyczny zbiór projektów Sigmundusa
Weidera, dotyczący poszukiwań optymalnego rozwiązania projektowo-przestrzennego dla twierdzy Dąbie. Archiwiści niemieccy zbiór ten datowali na rok 1653.
Obejmuje on sześć alternatywnych rozwiązań projektowych. Trzy z nich (il. 1–3)4
akceptują istniejącą wówczas linię brzegową rzeki i podejmują próbę rozwiązania
dodatkowego pasa umocnień, pozostałe skupiają się na różnych elementach kon2
3
4
Sporadycznie zdarzają się świątynie, które nie były podporządkowane tym zasadom. Do takich
należy m.in. kościół w Dobrzanach, w którym nastąpiła adaptacja wcześniejszej realizacji ewangelickiej na potrzeby sakralne katolickiego kościoła. W wyniku powojennej rozbudowy i przekształceń wejście główne przesunięto w odpowiednie miejsce, jednak wieża w dalszym ciągu akcentuje pierwotne założenie. A. Biranowska-Kurtz, Odbudowa i przebudowa Dobrzan – dzieło
Dawida Gilly’ego, „Ochrona Zabytków” 2006, z. 4, s. 23–32.
Pruska inwentaryzacja murów miejskich, wykonana w 1831 r., różni się od przekazów wykonanych przez różnych autorów. Być może różnice wynikają z faktu, że w 1831 r. inwentaryzowano
jedynie zachowane elementy murów.
1. Entwürfe zum Ausbau der Festung Damb, autor Sigmundus Weider, skala graficzna i cyfrowa
oryg. 1 : 2666 (podana przez archiwistów 1 : 2700), 1653, 56 x 42 cm, rkps wielobarwny, oryg.
Deutsche Staatsbibliothek (dalej DSB; obecnie Staatsbibliothek zu Berlin – Preußischer Kulturbesitz), Sx22238/4, neg. w zbiorach autorki, repr. w: A. Biranowska-Kurtz, Fortyfikacje..., il. 3;
2. Entwürfe zum Ausbau der Festung Damb, autor Sigmundus Weider, skala graficzna i cyfrowa oryg. 1 : 2666 (podana przez archiwistów 1 : 2700), 1653, 56 x 43,2 cm, rkps wielobarwny,
oryg. DSB, Sx22238/2, neg. w zbiorach autorki, repr. w: A. Biranowska-Kurtz, Fortyfikacje..., il. 4;
3. Entwürfe zum Ausbau der Festung Damb), autor Sigmundus Weider, skala graficzna i cyfrowa
oryg. 1 : 2666 (podana przez archiwistów 1 : 2700), 1653, 55 x 43 cm, rkps wielobarwny, oryg.
DSB, Sx22238/3, neg. w zbiorach autorki, repr. w: A. Biranowska-Kurtz, Fortyfikacje..., il. 5.
– 74 –
Przekazy kartograficzne dla miasta Dąbie
1. Dąbie, 1653 (źródło i bliższy opis zob. przyp. 4, poz. 1)
2. Dąbie, 1653 (źródło i bliższy opis zob. przyp. 4, poz. 2)
– 75 –
Alicja Biranowska-Kurtz
3. Dąbie, 1653 (źródło i bliższy opis zob. przyp. 4, poz. 3)
strukcyjno-przestrzennych. Dwa przekazy projektowe (il. 4 i 5)5 mają nałożone na
siebie trzy różne wersje przestrzenne. Chodziło w nich o naoczne pokazanie różnic technicznych wynikających z poszczególnych układów i koncepcji oraz o wydobycie najlepszego opracowania przestrzenno-militarnego. Wszystkie projekty
Weidera należy uznać za analityczno-syntetyczne studium dotyczące liczby, rozmieszczenia, kątów nachylenia bastionów, różnych innych detali czy zagadnień
odnoszących się do poszczególnych członów bądź elementów twierdzy. Liczba
rozpatrywanych bastionów wahała się od dziesięciu do siedmiu. Drogą eliminacji
zmniejszano tę liczbę, poszukując najlepszych rozwiązań przestrzennych wprowadzanych na przedpola umocnień. W każdym kolejnym rysunku usuwano je5
1. Entwürfe zum Ausbau der Festung Damb, autor Sigmundus Weider, skala graficzna i cyfrowa oryg. 1 : 2666 (podana przez archiwistów 1 : 2700), 1653, 56 x 43 cm, rkps wielobarwny,
oryg. DSB, Sx22238/5, neg. w zbiorach autorki, repr. w: A. Biranowska-Kurtz, Fortyfikacje..., il. 6;
2. Entwürfe zum Ausbau der Festung Damb, autor Sigmundus Weider, skala graficzna i cyfrowa
oryg. 1 : 2666 (podana przez archiwistów 1 : 2700) 1653, 56 x 42 cm, rkps wielobarwny, oryg. DSB,
Sx22238/6, neg. w zbiorach autorki, repr. w: A. Biranowska-Kurtz, Fortyfikacje..., il. 7.
– 76 –
Przekazy kartograficzne dla miasta Dąbie
4. Dąbie, 1653 (źródło i bliższy opis zob. przyp. 5, poz. 1)
5. Dąbie, 1653 (źródło i bliższy opis zob. przyp. 5, poz. 2)
– 77 –
Alicja Biranowska-Kurtz
den bastion, aby w konsekwencji doprowadzić do siedmiobastionowego produktu.
We wszystkich swych rozważaniach Weider wykorzystał najnowsze sugestie techniczno-przestrzenne zaczerpnięte z teoretycznych rozważań szkoły nowowłoskiej.
Niewykluczone jednak, że czerpał też z przykładów i rozwiązań holenderskich,
twierdzę w Dąbiu wykonano bowiem w konstrukcjach ziemnych wspomaganych
fosami. Siedmiobastionowa twierdza z fosami zasilanymi nurtem rzeki i kanałem
Małej Płoni była optymalnym rozwiązaniem militarnym dla Dąbia z połowy XVII
wieku (il. 6)6. To opracowanie Weidera można utożsamiać z miedziorytniczym
przekazem Matthäusa Meriana, z tą jedynie różnicą, że brakuje w nim rawelinu
naniesionego już na miedziorycie. Końcowy projekt (produkt) Weidera mógł zatem
posłużyć jako materiał wyjściowy do wykonania miedziorytu. Z tych przyczyn datowanie całej kolekcji przesunięto przed rok 1652.
Wszystkie projekty Weidera są zorientowane na północ i nie uwzględniają
naturalnego przesunięcia z osi. Tkanka miejska wrysowana została schematycznie.
6. Dąbie, 1653 (źródło i bliższy opis zob. przyp. 6)
6
Entwürfe zum Ausbau der Festung Damb, autor Sigmundus Weider, skala graficzna i cyfrowa
oryg. 1 : 2666 (podana przez archiwistów 1 : 2700), 1653, 63,3 x 57 cm, rkps wielobarwny, oryg.
DSB, Sx22238/1, neg. w zbiorach autorki, repr. w: A. Biranowska-Kurtz, Fortyfikacje..., il. 8.
– 78 –
Przekazy kartograficzne dla miasta Dąbie
Narysowano mosty na Małej Płoni oraz stare trakty, przy czym w dwóch wypadkach brak jest drogi prowadzącej do Gryfina.
Siedmiobastionowe umocnienia Dąbia zostały potwierdzone miedziorytni-
czym planem z 1652 roku, umieszczonym w rozprawie Meriana (il. 7)7. Plan jest
bardzo ciekawym przekazem kartograficznym, pokazuje bowiem nałożone na siebie trzy różne pasy umocnień. Średniowieczny składał się z 34 czatowni, trzech
bram i jednej furty. Po ich zewnętrznej stronie uwzględniono dodatkowe dwa pasy
najnowszych umocnień. Pojedynczą linią ciągłą narysowano dziesięciobastionowe
fortyfikacje, w których prosty rysunek, charakter poszczególnych elementów, rozstaw bastionów, nachylenie ich czół, obszary martwych pól itd. – świadczą o bardzo wczesnym powstaniu tego rozwiązania oraz o odwołaniu się do starowłoskiej
szkoły fortyfikacji. Bezsprzecznie w ten sposób przedstawione zostały realizacje
7. Dąbie, 1652 (źródło i bliższy opis zob. przyp. 7)
7
M. Merian, Topographia Electoratus Brandenburgici et Ducatus Pomeraniae, Frankfurt a.M.
1652, s. 53, oryg. DSB, Sx22238/6, neg. w zbiorach autorki, repr. w: A. Biranowska-Kurtz, Fortyfikacje..., il. 2.
– 79 –
Alicja Biranowska-Kurtz
szwedzkie z lat 1630–16478. Natomiast drugi pas nowożytny, o bastionach daleko wysuniętych na przedpola, mocno rozczłonkowanych i rozbudowanych dodatkowymi orylonami, z pełnym pokryciem ogniowym i mokrą fosą – to już siedmiobastionowe realizacje najnowsze. Wykazują one cechy szkoły nowowłoskiej.
Powstały nie wcześniej niż po zakończeniu wojny, po 1648 roku. Jedynymi nowymi
ich elementami były rawelin od strony wschodniej, flankujący drogę do Szczecina,
oraz połączenie Płoni w jeden nurt, nieco dalej na północy wpadający do jeziora.
Wprowadzenie rawelinu wymusiło przesunięcie starego traktu szczecińskiego nieznacznie na wschód i połączenie go ze starą drogą szerokim łukiem prowadzonym
pod kątem 90°.
Miedziorytniczy przekaz Meriana jest zatem tym dokumentem kartogra-
ficznym, w którym uwzględniono nałożone na siebie dwie różne koncepcje najnowocześniejszych rozwiązań nowożytnych: prowizoryczną (starowłoską) i trwałą
(nowowłoską). Plan jest orientowany na północ bez uwzględnienia faktycznego
odchylenia z osi, a schematycznie wrysowana siatka ulic nie odzwierciedlała stanu przestrzeni miejskiej. Wrysowano dwa mosty na Małej Płoni oraz niewielkie
otwarte osiedle rybackie zlokalizowane w zakolu rzeki. Uwzględniono drogi wylotowo-wlotowe w kierunku Szczecina i Goleniowa, z rozgałęzieniem do Stargardu
Szczecińskiego. Nie wiadomo, czy brak oznaczenia komunikacji w kierunku
Gryfina był niedopatrzeniem, czy błędem rysownika. Z innych obiektów znajdujemy na planie średniowieczne bramy miejskie, dwa młyny (w tym jeden koronny),
rynek nowomiejski, plac kościelny wraz z kościołem i cmentarzem przykościelnym.
Biorąc pod uwagę rok wydania dzieła Meriana, można się pokusić o stwier-
dzenie, że już w 1652 roku wiedziano, iż siedmiobastionowa twierdza jest optymalnym rozwiązaniem dla Dąbia. Z tego też powodu cały tematyczny zbiór Weidera
należało przesunąć przed 1652 rok, zmieniając jednocześnie kolejność rozpatrywa-
8
Woja trzydziestoletnia (1618–1648) spowodowała, że już w 1630 r. Dąbie zostało podbite przez
Szwedów, którzy osadzili w nim swój garnizon i przystąpili do fortyfikowania miasta, wznosząc w latach 1630–1647 prowizoryczne umocnienia. Powstały one na zewnątrz średniowiecznych murów, jako wały ziemne z dziesięcioma małymi bastionami oblanymi wokół mokrą fosą.
A. Biranowska-Kurtz, Fortyfikacje..., s. 75–90.
– 80 –
Przekazy kartograficzne dla miasta Dąbie
nia oraz interpretacji kartografii historycznej, Merian wykorzystał bowiem znane
wyniki badań studialnych prowadzonych wcześniej przez Weidera.
W 1658 roku przeprowadzono szwedzką inwentaryzację Dąbia9. Jej wyni-
kiem był plan miasta i twierdzy10, który nie jest zorientowany, a północ obrócono
o 180° w odniesieniu do rzeczywistości (il. 8)11. Plan powtarza informacje zawarte w końcowym opracowaniu Weidera, co świadczyłoby o tym, że do tego czasu
nie został wykonany rawelin ani nie skorygowano traktu szczecińskiego, które to
prace znalazły się już na miedziorycie Meriana. W dalszym ciągu schematycznie
wrysowano siatkę ulic, natomiast kościół Mariacki zlokalizowano nieprawidłowo,
sytuując jego bryłę w osi północ–południe. Nowym elementem było przekopanie
8. Dąbie, 1658 (źródło zob. przyp. 10)
9
10
11
Podczas wojen XVII i XVIII w. Szwedzi prowadzili ożywioną działalność kartograficzną,
sporządzając setki planów różnych miejscowości. Powstawały też piękne weduty rysowane przez
Erika J. Dahlberga, towarzyszącego Karolowi X Gustawowi w czasie jego podbojów w Polsce. Plany
te i rysunki zachowały się do dzisiaj w archiwach szwedzkich i są bezcennym źródłem do badań
historii urbanistyki.
Dąbie. Plan miasta i twierdzy z 1658 r., oryg. Biblioteka Królewska w Sztokholmie (dalej BKS),
neg. Archiwum Główne Akt Dawnych w Warszawie (dalej AGAD), Kat. I, poz. 63, nr 492, repr. w:
A. Biranowska-Kurtz, Fortyfikacje..., il. 9.
W opracowaniu wykorzystano zorientowany przerys mapy.
– 81 –
Alicja Biranowska-Kurtz
niewielkiego odcinka rzeki od strony zachodniej, włączonego później do systemu
nawadniającego twierdzę i w bardzo przekształconej formie zachowanego do dzisiaj
jako Kanał Ulgi; w strukturze miasta funkcjonowały trzy zwodzone mosty przerzucone ponad nawodnionymi fosami oblewającymi zewnętrzną linię umocnień
bastionowych. Szczególnie pieczołowicie zaznaczono starą „Kamienną Drogę”12,
w szerokiej i ciągle mocno zabagnionej przestrzeni była ona bowiem miejscem strategicznym i komunikacyjnym – łączyła Dąbie i Szczecin z pozostałą częścią Europy.
Od południowego wschodu istniał już niewielki kwadratowy forcik z czterema narożnymi bastionami, oblanymi wodą. Być może to późniejszy Komarowy Szaniec?
W roku 1659 wojska barona de Souches oblegały twierdzę Dąbie. Plan z tego
oblężenia (il. 9)13 narysowany został w dwóch wymiarach. Przekaz główny, zajmujący całą kartę, dotyczył rozmieszczenia wojska oraz wskazania dodatkowych fortyfikowanych stanowisk rozrzuconych na dalekich przedpolach twierdzy. Na południowy zachód od miasta zastosowano ciągłe linie dzieł oblegających, wzmocnione wałami ziemnymi oraz dodatkowymi kwadratowymi forcikami, z których
jeden pozostawał realizacją niezależną. Od strony południowej dwie linie wałów
oblegających w kształcie litery „V” podchodziły pod same umocnienia miejskie. Od
wschodu, poza linią wału, znajdowały się niezależne, częściowo otwarte stanowiska
oblegających, wykorzystujące wzgórza (prawdopodobnie sztucznie usypane). Inny
kwadratowy forcik blokował miasto od strony jeziora (od północy); obustronnie blokowano też ujście rzeki, a „Kamienna Droga” otrzymała przy samym mieście cztery
niezależne stanowiska oblegających.
Drugi, niewielki element planu zlokalizowano w prawym dolnym narożni-
ku karty. Obrazuje on stanowiska wojskowe rozrzucone wokół twierdzy, począwszy
od mostu celnego na Regalicy, oraz na rozległych obszarach położonych na południe
i wschód od Dąbia. Poza bardzo schematycznie naniesionymi stanowiskami wojskowymi (przywołanymi powyżej) plan pokazuje rozmieszczenie poszczególnych
12
13
W 1299 r. książę pomorski Otto I udzielił przywileju na wybudowanie Steindamm, kamiennej
grobli, błędnie nazywaną kamienną drogą – łączącej Dąbie ze Szczecinem. Prowadziła ona na
nasypowej grobli poprzez tereny bagienne.
Belägerung Damme in Pommern durch Ihr Kaÿserl: Maÿ: H. General Feldzeügmeister Baron
de Souches und mitt acort erobert Ao 1659, skala ok. 1 : 12 000, 34,7 x 26,8 cm, miedzioryt,
w: [Erben Martin,] Theatrum Europeaum, Frankfurt a.M. 1663, T. 8, s. 1962 (DSB, 4o Z 6602),
neg. w zbiorach autorki, repr. w: A. Biranowska-Kurtz, Fortyfikacje..., il. 10.
– 82 –
Przekazy kartograficzne dla miasta Dąbie
oddziałów oblegających Dąbie. W działaniach oblężniczych brały udział między
innymi oddziały dowodzone przez Roberta księcia holsztyńskiego, Stellmachera,
9. Dąbie, 1659 (źródło i bliższy opis zob. przyp. 13)
Fürstenberga i Wallisa. Artylerią dowodził generał Starnberg, a w walkach uczestniczył dodatkowo regiment Chorwatów.
Obydwa przekazy tego planu są orientowane. Nie wykazują zmian prze-
strzennych w głównej twierdzy. W dalszym ciągu była ona realizacją siedmiobastionową, oblaną szeroką fosą i ze średniowiecznymi murami miejskimi w jej wnętrzu.
Z topografii terenu uwzględniono obydwa nurty Płoni oraz jej pierwotne ujście do
jeziora, duże połacie drzew liściastych porastających wschodni brzeg jeziora oraz
rosnących po południowej stronie drogi do Szczecina.
– 83 –
Alicja Biranowska-Kurtz
Innym ujęciem jest plan twierdzy Dąbie według Johanna Georga
Maximiliana Fürstenhoffa (il. 10)14. Znajduje się on w rękopiśmiennym atlasie miast i twierdz europejskich. Rozpatrując charakter przedstawionych na nim
umocnień nowożytnych, należy czas powstania tego kartogramu przesunąć po
10. Dąbie, 1679–1689 (źródło i bliższy opis zob. przyp. 14)
roku 1679, a przed 1689, gdyż w 1679 roku zakończono odbudowę zniszczonej
wcześniej twierdzy Dąbie, a przed 1689 rokiem rozpoczęto realizację drugiego pa14
Plan von Damm in Pommern, autor Johann Georg Maximilian Fürstenhoff, Kursächsischer
General-Leutnant, skala w rutach, rkps. wielobarwny z rękopiśmiennego atlasu datowanego na
2. poł. XVII w., oryg. Sächsische Landesbibliothek, Staats- und Universitätsbibliothek Dresden,
R.30m, neg. w zbiorach autorki, repr. w: A. Biranowska-Kurtz, Fortyfikacje..., il. 12.
– 84 –
Przekazy kartograficzne dla miasta Dąbie
sma jej umocnień15. Plan nie jest orientowany, przesunięty o 90° w prawo, a zarys
samego miasta nie odzwierciedla naturalnego odsunięcia z osi. Rysunek przedstawia twierdzę ograniczoną do dwóch pasów umocnień: średniowiecznego i jednego
siedmiobastionowego z trzema rawelinami flankującymi wyloty traktów. Ta twierdza była już wynikiem odbudowy prowadzonej przez armię brandenburską w latach 1676–167916. Niewykluczone, że do rewitalizacji wykorzystano plan według
miedziorytu z dzieła Meriana, ponieważ w przestrzeni Dąbia system umocnień odtwarzał w planie siedmiobastionowe rozwiązanie przestrzenne poszerzone jedynie
o trzy kolejne raweliny flankujące newralgiczne miejsca w systemie obrony, jakimi
były wloty i wyloty traktów komunikacyjnych.
Mapa Dąbia z 1689 roku (il. 11)17 ma orientację odwróconą o 180°. Obejmuje
teren szeroko ujęty wokół miasta. Topograficznie jest on dość zróżnicowany, poza
11. Dąbie, 1689 (źródło zob. przyp. 17)
15
16
17
Tamże, s. 85.
Na mocy traktatu oliwskiego z 2 maja 1660 r. Dąbie przejęli Szwedzi. Czasowo jednak ustąpili
z tych terenów w 1676 r., wobec marszu Brandenburczyków na Szczecin. Załoga szwedzka
w sile 900 żołnierzy piechoty i 60 rajtarów opuściła Dąbie i ruszyła na pomoc Szczecinowi.
Przed wymarszem zburzono umocnienia na tyle, na ile pozwalał pośpiech, tak że przybyłe do
Dąbia wojska brandenburskie były w stanie szybko je odbudować. Postanowieniem pokojowym
z Saint-Germain z 1679 r. Szczecin wraz z Dąbiem ponownie oddano Szwedom.
Dąbie. Plan miasta i twierdzy z 1689 r., oryg. BKS, neg. AGAD, Kat. I, poz. 6, nr 494-500, przerys
B. Makowska, repr. w: A. Biranowska-Kurtz, Fortyfikacje..., il. 13.
– 85 –
Alicja Biranowska-Kurtz
komunikacją i układem wodnym zawiera bowiem wiele innych informacji o terenach przylegających do miasta. W obszarach bagienno-łąkowych odczytujemy
podmokłe pastwiska, trzęsawiska lub bagna zarośnięte krzewami. Odnajdujemy
też pola uprawne wraz z ich układem oraz charakterem łanów miejskich, zlokalizowanych głównie od strony południowej, a także pagórkowate tereny będące
morenowymi wyniesieniami rozciągającymi się po północno-wschodniej stronie
miasta. Zróżnicowanie kreski oraz charakter rysunku pozwalają na wskazanie innych obszarów kształtujących przestrzeń wokół Dąbia. Odczytujemy liczne ogrody
wkomponowane pomiędzy rozwidlenie rzeki a umocnienia miejskie (od południowej strony), duże regularne działki ogrodowe wzdłuż drogi do Gryfina, inne pomiędzy traktem szczecińskim a Płonią; mniejsze ogrody były też w innych rejonach.
Widać również rozległe tereny leśne.
Miasto w dalszym ciągu było otoczone fortyfikacjami. Poza pasem średnio-
wiecznych murów i siedmiobastionowych umocnień nowożytnych potwierdzone
są duże partie coraz to nowszych realizacji. Zapoczątkowane one zostały budową
drugiego pasa umocnień, rozciągającego się od strony wschodniej, w tym miejscu
bowiem twierdza była najsłabsza, mimo że przylegał do niej szeroki pas mokradeł.
Nowym elementem był niezależny rawelin broniący traktu goleniowskiego, który po rozbudowie znalazł się pomiędzy dwoma pasami nowożytnych umocnień.
Przekaz uwzględnia naturalne odchylenie z osi, ma natomiast bardzo schematycznie wrysowaną siatkę ulic. Część bloków urbanistycznych otrzymała punktowe
wypełnienie. Prawdopodobnie w ten sposób zaznaczono najważniejsze obiekty
ówczesnego miasta, z których jednoznacznie można wskazać ratusz miejski, pałacyk książęcy i działkę kościelno-cmentarną z poprawnie zlokalizowaną świątynią.
Na Małej Płoni znajdujemy trzy mosty oraz dwa młyny (dolny i górny), a na Płoni
właściwej – młyn zbożowy. Pozostałe wrysowane działki lub obiekty trudne są do
jednoznacznego określenia
– 86 –
Przekazy kartograficzne dla miasta Dąbie
12. Dąbie, 1693 (źródło i bliższy opis zob. przyp. 18)
– 87 –
Alicja Biranowska-Kurtz
Plan Dąbia z 1693 roku to najstarszy pomiar katastralny miasta (il. 12)18.
Jest on zorientowany, a miasto ma uwzględnione naturalne odchylenie z osi. Mapę
podzielono na kwadratowe pola, tworząc z nich siatkę topograficzną wypełnioną
dwojakiego rodzaju informacjami. Część terenu zalawowano plamą, zaznaczając
w ten sposób trzęsawiska. Znajdowały się one przy brzegach jeziora, otaczały też
miasto od strony wschodniej i zachodniej. Pozostałą partię kartogramu wypełniono graficznie, rysując symbole odnoszące się do poszczególnych sposobów zagospodarowania. Jedynie grunty miejskie przeznaczone pod uprawy pozbawiono wypełnienia graficznego. Leżały one na południe od miasta oraz poza szeroką strefą
lasów iglastych, rysowanych w postaci wolno stojących drzew o pokroju trójkątnym. Pomiędzy trzęsawiskami były duże połacie podmokłych terenów bagiennych,
porośniętych krzewami i drzewami, co znalazło wyraz w grafice mapy, na której
zaznaczono je symbolami krzewów (kropki) i niskich drzew o pokroju kulistym.
Mocno meandrująca Płonia w strukturze miasta rozdzielała się na dwa
nurty, uchodząc do jeziora starym korytem. Miasto przedstawiono dość schematycznie, wypełniając je „nierealną” siatką ulic, mimo to znajdujemy informacje
niezwykle ważne dla jego przestrzeni. Poza pierścieniem średniowiecznych murów wyraźnie narysowany jest jeden pas umocnień nowożytnych, jednak duże
przesunięcie linii tych umocnień na zewnątrz od strefy miejskiej przemawiałoby
już za faktem, że jest to obraz drugiego pasma, zrealizowanego pomiędzy 1689
a 1693 rokiem19. W obrysie murów uwzględniono kubatury trzech gotyckich bram
miejskich ze schodkowymi szczytami i szerokimi prześwitami w przyziemiu; na
Małej Płoni – bryłę młyna górnego stojącego „okrakiem” nad przepływającą pod
nim rzeką; na Dużej Płoni – bryły różnych obiektów: sporego młyna zbożowego,
Bramy Gryfińskiej z charakterystycznym hełmem i stojącego niedaleko kościoła
Mariackiego. Bardzo wysoka wieża z charakterystycznym ostrosłupowym hełmem
dominowała ponad miastem. Na płycie rynku stały obok siebie dwa obiekty archi18
19
Damms Stads Egor med des Stuthoff No 1, 1693, rkps wielobarwny, skala 1 : 833,33, oryg.
Landesarchiv Greifswald (dalej LAG), Rep. 6a, C.VI.a.10, repr. w: A. Biranowska-Kurtz, Fortyfikacje..., il. 14. Zbiór rękopiśmiennych map wykonanych przez kartografów szwedzkich w XVII
w. jest tzw. katastrem szwedzkim, najstarszym znanym pomiarem, wykonanym dla Pomorza Zaodrzańskiego na zlecenie Karola X Gustawa. Pomiary wykonano w skali 1 : 833,33.
A. Biranowska-Kurtz, Fortyfikacje..., s. 85.
– 88 –
Przekazy kartograficzne dla miasta Dąbie
tektoniczne. Większym był kościół Świętego Mikołaja (w lokacyjnej części miasta),
mniejszy – to ówczesny ratusz. Poza strefą umocnień było już mocno rozbudowane osiedle rybackie, z domami stojącymi po obydwu stronach rzeki. Położona na
południowy wschód od Dąbia wieś Trzebusz (Stutthof) była posiadłością miejską.
Według omawianego katastru należały do niej cztery różnej wielkości pola uprawne
oraz zabudowania położone na wydzielonej kwadratowej działce.
Inny arkusz katastru szwedzkiego z 1693 roku20 nie ma siatki topograficz-
nej; jest orientowany, z zachowaniem naturalnego odchylenia z osi. Zakres informacji oraz sposób graficznego przedstawienia są analogiczne do kartogramu opisanego
powyżej. Różnice polegają na pominięciu jeziora i zawężeniu lasów od strony południowej. Teren poszerzono w kierunku Regalicy, od wschodu wyszedł on poza linię
Żołnierskiej Strugi. Bezpośrednio przy mieście (po wschodniej stronie) część dawnych nieużytków bagiennych włączona została do ziemi użytkowej21 (oznaczonej
literą „G”), najprawdopodobniej w wyniku wcześniejszych melioracji. Osuszenie
gruntów pozwoliło też na szersze otwarcie miasta w kierunku wschodnim. W samą
jego strukturę wrysowano nieco dokładniejszy podział na bloki urbanistyczne; pozostałe informacje powielają wiadomości podane powyżej.
Dąbie z 1713 roku według Johanna Georga Maximiliana Fürstenhoffa
umieszczono na wielkoskalarnej mapie prezentującej starorzecze Odry na wysokości Szczecina i Dąbia (il. 13)22. Pomijając zagadnienia związane z bitwą toczoną
w okolicy Szczecina 29 i 30 września 1713 roku, mapa doskonale unaocznia rozległe tereny pradoliny, przez którą prowadziła jedyna droga lądowa łącząca obydwa
miasta. W stosunku do zatoki jezioro Dąbie narysowano nieprawidłowo, przesu20
21
22
Stadort Damms Egor [...], 1693, rkps wielobarwny, skala 1 : 833,33, oryg. LAG, Rep. 6a, A.I.11.
Najprawdopodobniej teren ten uzyskano w wyniku melioracji i być może łączyć go można z pierwszą melioracją, która miała miejsce w okolicy Dąbia już w latach 1646–1647. Wówczas do upraw
miejskich włączono tereny pierwotnych grzęzawisk. W interpretacji Ericha Keysera zmeliorowane
wówczas ziemie otrzymali nowo osiedleni chłopi i wykorzystali je do uprawy ziemniaków, rozszerzając tym samym areał rolniczej ziemi miejskiej. E. Keyser, Deutsches Städtebuch, Berlin b.r.w.
[1939], s. 133.
Plan von der Festung Stettin nebst seiner Umliegenden Gegend die solche von Ihro Czaarischen
May: Trouppes Commando Ihro Durchl. des Prinzen Menczikovs ist [...] Belagert und den 29.
u. 30. September 1713 mit Accort erobert worden, rkps. wielobarwny z atlasu miast i twierdz
z 2. poł. XVII w., rysowanego przez J.G.M. Fürstenhoffa, oryg. Landesbibliothek Dresden, R.30m,
neg. w zbiorach autorki, repr. w: A. Biranowska-Kurtz, Fortyfikacje..., il. 12.
– 89 –
Alicja Biranowska-Kurtz
13. Dąbie, 1713 (źródło i bliższy opis zob. przyp. 22)
– 90 –
Przekazy kartograficzne dla miasta Dąbie
wając je w kierunku wschodnim, co spowodowało zmianę orientacji przestrzeni
miejskiej o kilkadziesiąt stopni w prawo. Jest to najwcześniejsza wizualizacja dwustronnego systemu umocnień nowożytnych prowadzonych wzdłuż starego traktu,
pomiędzy Szczecinem a Dąbiem.
Na planie Dąbia z 1769 roku (il. 14)23 widzimy projekt umocnienia rogat-
ki na moście Celnym na Regalicy, który ma orientację odwróconą o 180°, pokazujący odcinek rzeki rozdzielony wyspą Siedlińska Kępa na dwa nurty: Martwą
Wodę i Cegielinkę, które powyżej mostu łączą się w jeden nurt Regalicy (Odry
Wschodniej). Przez zabagnione starorzecze prowadziła groblami droga lądowa łącząca Dąbie ze Szczecinem. Projekt przewidywał zabezpieczenie obydwu brzegów
najnowszymi fortyfikacjami – dla wschodniego projektowano dzieło w koronę,
wzmocnione rawelinem oblanym mokrą fosą; dla zachodniego przewidziano rozczłonkowany pas umocnień ziemnych prowadzonych równolegle do linii rzeki.
14. Dąbie, 1769 (źródło i bliższy opis zob. przyp. 23)
23
Feuille détachée de la Carte des Environs de Dam [...], 1769, skala 1 : 2500, rkps wielobarwny,
45 x 77 cm, oryg. DSB, Sx22241/Bl. 1–2, neg. w zbiorach autorki, repr. w: A. Biranowska-Kurtz,
Fortyfikacje..., il. 17.
– 91 –
Alicja Biranowska-Kurtz
Orientacja planu Dąbia z 1769 roku (il. 15)24 jest odwrócona o 180°, a samo
miasto nie ma uwzględnionego odchylenia z osi. Plan objął rozległy teren wokół
Dąbia, wraz z jego topografią. Umocnienia nowożytne przylegały bezpośrednio do
terenów bagiennych, które szerokim pasmem otaczały cały akwen jeziorny. Inne
zabagnione miejsca wiązały się z południowym nurtem Płoni i funkcjonującymi
już spiętrzeniami wodnymi oraz jazami. Doprowadziły one do utworzenia rozle-
15. Dąbie, 1769? (źródło i bliższy opis zob. przyp. 24)
24
Plan de la Forteresse de Damm et de ses environs [...], 1769, skala 1 : 2500, 147 x 145 cm., rkps
wielobarwny, oryg. DSB, Sx22241/1, neg. w zbiorach autorki, repr. w: A. Biranowska-Kurtz, Fortyfikacje..., il. 15.
– 92 –
Przekazy kartograficzne dla miasta Dąbie
głego stawu młyńskiego, rozdzielonego mostem na dwa różnej wielkości człony.
Górny staw młyński napędzał koła młyna, a pomiędzy rzeką i podnóżem wzgórza Pester Berg (Morowe Wzgórze) funkcjonowała już zagroda młynarska (ul.
Młynarska–Pucka). Do Płoni wpadała rzeczka Niedźwiedzianka, której spiętrzenia
wodne utworzyły dwa inne różnej wielkości stawy. W strefie miasta na Małej Płoni
były trzy mosty, na Płoni właściwej – jeden. Do jeziora rzeka uchodziła już nowym
przekopem, stare ujście zaznaczono jako zarastający nurt. Po wschodniej stronie
istniały różne inne cieki: jeden ze spiętrzeniem wody przy trakcie goleniowskim
płynął dalej w kierunku jeziora25; inny, o charakterze długiego przekopu, łączył się
z rzeczką Chełszczącą26. Kartogram uwzględnia liczne pofałdowania terenu, istniejące głównie na obszarach wschodnich oraz w lasach (od południowego wschodu).
Miejskie tereny uprawne rozciągały się na południowym zachodzie. Nowymi elementami strefy przedmiejskiej były rozległe ogrody, lokalizowane w różnych miejscach: duży zespół istniał w pobliżu zagrody młynarskiej; inny – pomiędzy Płonią
a drogą do młyna wodnego (ul. Młynarska); w południowym rozwidleniu Płoni;
w osadzie rybackiej. Były też drobniejsze enklawy w różnych miejscach.
Nowym elementem są skupiska zabudowy mieszczańskiej wykorzystującej
tereny bezpośrednio przylegające do umocnień nowożytnych. Kompleks domów
pojawił się poniżej drogi goleniowskiej oraz po obydwu stronach traktu stargardzkiego. W rawelinie flankującym drogę szczecińską wytyczono osiem zabudowanych
działek siedliskowych, a osiedle rybackie przesunęło się w kierunku miasta, obejmując swoją zabudową obydwie strony ulicy Przestrzennej. Najciekawszy jednak
jest sposób przedstawienia samych fortyfikacji. Mimo że w dalszym ciągu istnieją
trzy ich pasma, to w fosach pomiędzy zewnętrznymi liniami wyraźnie narysowano
zarośla oraz trawy, co świadczyłoby o tym, że umocnienia przestały pełnić funkcje militarne27. Takie same oznaczenia graficzne znalazły się na niektórych frag25
26
27
Jeszcze w latach 70.–80. XX w. podmokły teren występował pomiędzy ulicami Wejherowską–
Pucką i Helską–Portową. W tym miejscu płynął niewielki strumień. Część podmokłego gruntu
istniała jeszcze ok. 2005 r. Badania własne (terenowe) autorki.
Z różnych opisów wynika, że zbiornik ten nazywany był „rowem Winkelmanna” i zapewne jest
wynikiem prac regulacyjnych prowadzonych wokół miasta na polecenie radcy Winkelmanna.
Zgodnie z decyzjami traktatu pokojowego w Hubertusburgu (1763) Dąbie zdemilitaryzowano;
mimo to forty pozostały pod zarządem wojskowym. Brak pieniędzy na ich zabezpieczenie
i prawidłowe utrzymanie doprowadził do kolejnej dewastacji. Według sprawozdania kapitana
– 93 –
Alicja Biranowska-Kurtz
mentach esplanady, na wałach naprzeciw stoków, w północnym rozwidleniu Płoni,
a w górnych płaszczyznach niektórych bastionów pasa wewnętrznego istniały już
ogrody. Nie funkcjonował już także forcik „Komarowy Szaniec”, zlokalizowany na
wschód od drogi szczecińskiej.
Pierwszy projekt rewaloryzacji twierdzy Dąbie z 1769 roku (il. 16)28, z orien-
tacją obróconą o 180°, nie uwzględnił naturalnego przesunięcia osi. Ograniczony
16. Dąbie, 1769 (źródło i bliższy opis zob. przyp. 28)
28
Hansela w 1784 r. fortyfikacje Dąbia były bardzo zaniedbane, wały utraciły pochyłość i zamieniły
się w trawiaste łąki, niektóre partie były całkowitą ruiną, a duże odcinki fos wyschły i pozarastały.
1er Projet sur Damm, 1769, skala 1 : 2500, 60 x 45 cm, rkps wielobarwny, oryg. DSB, Sx22241/
Bl.4, neg. w zbiorach autorki, repr. w: A. Biranowska-Kurtz, Fortyfikacje..., il. 15. W 1769 r. po
raz pierwszy pojawiła się koncepcja wprowadzenia szeregu rawelinów umacniających drugie
pasmo fortyfikacji nowożytnych. Szczególnie rozbudowane ich formy miały dodatkowo umacniać
najsłabsze miejsca w systemie obrony. Należały do nich wloty i wyloty traktów, a od zachodniej
strony – przedmieście rybackie. Przewidziano dla niego niezależny system skromnie rozczłonkowanego wału ziemnego. Wschodnią partię miasta również uznano za słabo chronioną, dlatego zaprojektowano mocno rozbudowane dzieło rogowe z dodatkowym rawelinem, umieszczone
pomiędzy bagnami przyjeziornymi od wschodniej strony a traktem goleniowskim od południa.
– 94 –
Przekazy kartograficzne dla miasta Dąbie
został do terenu wykorzystanego pod zabudowę, w którym zawarto wcześniejsze informacje topograficzne. Ponieważ projekt obejmował odbudowę umocnień, to z ich
dotychczasowej przestrzeni przewidziano usunięcie wszelkich nieprawidłowości,
zakładając jednocześnie wykonanie na wszystkich wałach stoków – specjalnych
umocnień faszynowych. Zaprojektowano też rozbudowane dzieło rogowe, szereg
rawelinów i innych elementów umocnień, w tym dobre ufortyfikowanie osiedla
rybackiego. Szczegółowo przedstawiono zabudowę mieszczańską przy trakcie stargardzkim, który oprócz domów mieszczańskich, działek siedliskowych, ogrodów
miał już aleje drzew liściastych, sadzonych po obydwu stronach traktu i na wschodnim brzegu Płoni. Przy trakcie goleniowskim pojawiła się pierwsza zabudowa wraz
z ogrodami.
Na około roku 1770 datowany jest kartogram dotyczący Szczecina (il. 17)29.
W jego lewym narożniku umieszczono plan Dąbia30. Jest on orientowany, a miasto przedstawiono zgodnie z lokalizacją obejmującą odchylenie z osi. Z topografii
17. Szczecin i Dąbie, ok. 1770 (źródło i bliższy opis zob. przyp. 29)
29
30
Plan v. Stettin, Szczecin i Dąbie, plan twierdz z ok. 1770 r., skala 1 : 15 000, 12,4 x 20,2 cm, rkps
wielobarwny, oryg. DSB, Sx34075, neg. w zbiorach autorki, repr. w: A. Biranowska-Kurtz, Fortyfikacje..., il. 18.
Tamże.
– 95 –
Alicja Biranowska-Kurtz
terenu uwzględniono niewielki wycinek jeziora wraz z Płonią uchodzącą jeszcze
dwoma nurtami31, a w obszarze miasta – trzy mosty przerzucone przez Małą Płonię
i „Kamienną Drogę”. Kartogram ten potwierdza funkcjonowanie potrójnego pasa
umocnień – średniowiecznego i dwóch nowożytnych.
Plan miasta z 1786 roku (il. 18)32 jest odchylony od orientacji o 90° w lewo
i nie uwzględnia naturalnego przesunięcia z osi. Plan przedstawia miasto i najbliż-
18. Dąbie, 1786 (źródło i bliższy opis zob. przyp. 32)
31
32
Jeszcze w połowie XVIII w. w żegludze na Płoni wykorzystywano płaskodenne łodzie. Mimo to
stare ujście rzeki nie mogło podołać wymogom stawianym transportowi wodnemu, a jednostki
pływające napotykały ogromne utrudnienia. W celu polepszenia żeglugi, na polecenie ówczesnego
radcy miejskiego Winkelmanna, dokonano wielu prac regulacyjnych, zwłaszcza na bagiennych
terenach przylegających bezpośrednio do miasta i jeziora. Wykonano też prace w obszarze samej
rzeki. Poza osuszeniem trzęsawisk przekopano nowy odcinek koryta ujściowego, przesuwając je
w obecnie zajmowane miejsce. Stare koryto przegrodzono ostrogą, a po całkowitym zarośnięciu
połączono z południową, zmeliorowaną już partią jeziora.
Plan der Stadt und Festungswerke von Damm, 17 sierpnia 1786 r., skala graficzna w rutach
(ok. 1 : 2860), 48 x 39 cm, rkps wielobarwny, oryg. DSB, Sx22242, neg. w zbiorach autorki, repr.
w: A. Biranowska-Kurtz, Fortyfikacje..., il. 19 i 19a.
– 96 –
Przekazy kartograficzne dla miasta Dąbie
szą okolicę, z niewielkim fragmentem jeziora. Rzeka, uchodząca do jeziora dwoma
nurtami, nie ma ujść zróżnicowanych na nurt zarastający i żeglowny. Istniały trzy
mosty na Małej Płoni i trzy na Płoni właściwej (na osiedlu rybackim i na trakcie
gryfińskim, na trakcie stargardzkim). Nowym elementem komunikacyjnym była
droga prowadząca do przekopu Winkelmanna oraz inna, do młyna wodnego33. Ta
ostatnia pokrywa się z dzisiejszą ulicą Młyńską.
Miasto w dalszym ciągu otoczone było trzema pasami fortyfikacji, a dla
dwóch zewnętrznych rozważano zagadnienia rewaloryzacyjne34. Bastiony ze środkowego pasa ponumerowano, zaprojektowano nowe elementy ich działobitni oraz
zmieniono układ drożny do Gryfina, przesuwając go w nowo projektowaną bramę Cerndorfera i w rawelin o tej samej nazwie. Drugi pas umocnień miał otrzymać pięć dodatkowych rawelinów (Ogrodowy, Goleniowski, Płoński, Inspektora,
Cerndorfera), a stary rawelin przy trakcie szczecińskim zamierzano podnieść do
rangi bastionu de la Chirtes. Mokra fosa od strony zachodniej miała stanowić dopełnienie pierścienia obronnego.
Ten kartogram jest niezwykle ważny dla Dąbia, ponieważ stanowi pierwszą
pełną inwentaryzację tkanki miejskiej. Pokazuje przecinające się pod kątem prostym ulice miasta, czego efektem były regularne prostokątne bloki urbanistyczne.
Zniekształcenia obrzeżnych partii wynikały z wkomponowania zespołu w owalnie
rozwiązane średniowieczne mury. W poszczególnych blokach główne linie własnościowych podziałów wskazują kierunek ważności i podporządkowania działek
w odniesieniu do ulic i całej struktury miejskiej. Pozwala to na wartościowanie nie
tylko ulic, ale wszystkich działek siedliskowych. W piętnastohektarowym obszarze staromiejskim doliczono się 198 działek. Wszystkie ulice zaopatrzono w nazwy. Plan uwzględnił najważniejsze obiekty ówczesnego Dąbia. W średniowiecznych murach narysowano siedemnaście czatowni, sześć baszt pełnych, trzy bramy.
33
34
Młyn pracował już w 1786 r., w jego kierunku bowiem prowadziła z miasta osobna droga (von der
Hammer Mühle).
W latach 1796–1805 stacjonował w twierdzy Dąbie batalion regimentu von Pirch. Mimo to umocnienia coraz bardziej popadały w ruinę. Z wizji lokalnej i późniejszego raportu wynika, że w 1790
r. wały fortów uległy prawie całkowitemu spłaszczeniu. Podobnie zaniedbane były różne budynki
twierdzy – tzw. dom mistrza wałowego, zbudowany w 1758 r. pomiędzy kurtynami wałów a średniowiecznymi murami, oraz obiekty zlokalizowane przed Bramą Szczecińską: mały magazyn
prochowy (1758), lazaret (1758–1760) i odwach (ok. 1758).
– 97 –
Alicja Biranowska-Kurtz
Na Małej Płoni pracował młyn tytoniowy (w partii południowej) i foluszniczy (od
strony północnej), na głównym nurcie – kompleks młynów zbożowych. Kościół
Mariacki, stojący na obszernej działce cmentarnej, otrzymał prawidłową orientację, zgodną z posadowieniem. Na płycie rynku stały obok siebie dwa różne obiekty.
Jednym z nich bezsprzecznie był ratusz, drugi jest trudny do określenia35. Znamy
lokalizację strzelnicy wojskowej; funkcjonował jeszcze forcik „Komarowy Szaniec”.
Potwierdzono istnienie dwóch zespołów zabudowy przedmiejskiej: rozbudowanego kompleksu osiedla rybackiego z niemożliwą do odczytania kubaturą, zlokalizowanego w zakolu rzeki, oraz pierwszych zabudowań stodolnych36, wybudowanych
poza strefą miejską (pomiędzy Płonią a traktem stargardzkim), będących zaczynem
przedmieścia stargardzkiego. Potwierdzono lokalizację ogrodu mieszczańskiego na
wschód od Bramy Szczecińskiej, usytuowanego pomiędzy murami miejskimi a linią fortyfikacji.
Kolejnym obiektem kartograficznym jest inwentaryzacja murów miejskich
1831 roku37, która charakteryzuje stan zachowania umocnień średniowiecznych
oraz przekazuje rzut pełnego ich pierścienia wraz z ich właściwym zarysem.
Warto wreszcie zwrócić uwagę na plan gruntów miejskich tworzony w la-
tach 1814–1837. Pomiaru dokonał w 1814 roku T. Kompana, a uzupełnił go w 1837
roku von Leithale (il. 19)38. Mapa uwzględniała nowe ziemie włączone w obszar
miejski. Wyznaczono je na terenach wcześniej wyłączonych z jakichkolwiek
upraw oraz użytkowania (poza wykorzystaniem militarnym), stanowiły bowiem
35
36
37
38
Trudno powiedzieć, czy mógł to być jeszcze kościół św. Mikołaja.
Zgodnie z przepisami przeciwpożarowymi, obowiązującymi od 1740 r., w strukturze zabudowy staromiejskiej miast pomorskich zabroniono wznoszenia zabudowań o charakterze gospodarskim, głównie stodół. Budowano je, w zależności od potrzeb, na przedmieściach lub w dość
dużym oddaleniu od zabudowy centrów miejskich, tworząc zwarte zespoły albo pojedyncze realizacje rozmieszczone luźno wokół miast. A. Biranowska-Kurtz, Stodoły w miastach Pomorza
Zachodniego, w: Materiały z II Polsko-Niemieckiej Konferencji „Architektura ryglowa – wspólne
dziedzictwo”, Szczecin 2001, s. 175–181.
Inwentaryzacja pruska murów obronnych miasta z 1831 roku, przerys B. Makowska, repr. w:
A. Biranowska-Kurtz, Fortyfikacje..., il. 27.
Die Stadt Alt Damm, repr. z: A. Wielopolski, K. Kroman, Szczecin-Dąbie, woj. szczecińskie. Studium historyczno-urbanistyczne do planu zagospodarowania przestrzennego miasta, Szczecin
1950, mps, Regionalny Ośrodek Badań i Dokumentacji Zabytków w Szczecinie (dalej ROBiDZ).
Kwerenda przeprowadzona w kwietniu 2010 r. w APS oraz Muzeum Narodowym w Szczecinie
w celu dotarcia do oryginału tego kartogramu – nie przyniosła pozytywnych rezultatów.
– 98 –
Przekazy kartograficzne dla miasta Dąbie
19. Dąbie, 1837 (źródło zob. przyp. 38)
pas ochronny niezbędny do prawidłowego funkcjonowania twierdzy. Z mapy wynika, że nowe grunty miejskie przylegały bezpośrednio do umocnień, co dowodzi, iż
przestały już one pełnić funkcję militarną, pomimo że jeszcze do połowy XIX wieku
powstawały kolejne rozwiązania projektowe.
Mapa jest orientowana. Topograficznie uwzględnia Płonię oraz wszyst-
kie połączenia drogowe zmierzające do Dąbia. Obszar zajmowany przez miasto
i dotychczasowe fortyfikacje pozbawiony jest jakiegokolwiek wypełnienia, poza
umieszczonym w tym miejscu tytułem tego planu.
Około 1848 roku powstały dwa projekty rewitalizacji dąbskiej twierdzy.
Pierwszy wykonany został nie wcześniej niż po 1836 roku39. Jego kartogram jest odchylony od orientacji o 90° w lewo. Z topografii terenu uwzględnia dwa nurty Płoni
oraz stare trakty: szczeciński, gryfiński (z rozgałęzieniem do Chojny) i goleniowski
39
Fort Damm [mit Geschützaufstellung], autor Staffehl, skala ok. 1 : 4300, 23,8 x 28,5 cm, rkps
wielobarwny, oryg. DSB, Sx22244, neg. w zbiorach autorki, repr. w: A. Biranowska-Kurtz, Fortyfikacje..., il. 23.
– 99 –
Alicja Biranowska-Kurtz
(z rozgałęzieniem do Pyrzyc, Stargardu i Maszewa). Uwzględnia też nowe połączenie drogowe, prowadzone od trasy goleniowskiej w kierunku północnym, stwarzające możliwość kolejnego dojazdu do Goleniowa (zaczątki ul. Szybowcowej). Przekaz
ten jest typowym studium projektowym, dotyczącym rewitalizacji przestrzennej
drugiego pasma obronny, otaczającego siedmiobastionową twierdzę.
Kolejny projekt studialny sporządzony około 1848 roku40 obejmuje również
rewitalizację twierdzy. Zajęto się na nim opracowaniem optymalnego rozwiązania
dla wszystkich elementów nowo projektowanego dodatkowego pasma umocnień
i uzyskaniem najdoskonalszego rezultatu, jeśli chodzi o pokrycie ogniowe. Ważny
element twierdzy stanowi strzelnica wojskowa, zlokalizowana w lesie przy trakcie
stargardzkim. Potwierdzona jest też lokalizacja starego młyna wodnego na Płoni
oraz nurtu Niedźwiedzianki, rzeczki płynącej w kierunku północno-zachodnim.
Projekt jest orientowany, zarys miasta zgodny z naturalnym przesunięciem z osi.
Dąbie około 1850 roku41 to następny projekt studialny obejmujący zagad-
nienia militarne związane z zewnętrznym pasem potrójnych umocnień miejskich.
Topograficznie potwierdzone są w tym projekcie wszystkie dotychczasowe połączenia drogowe, nowy dojazd do Goleniowa prowadzony dzisiejszą ulicą Szybowcową
(bez późniejszej regulacji), dojazd do starego młyna wodnego nad Płonią. Po raz
pierwszy pokazano lokalizację nowego cmentarza miejskiego (Kaelber Kappel),
założonego przy ulicy Puckiej. Projekt jest orientowany, a zarys miasta zgodny z
naturalnym przesunięciem z osi.
Plan miasta z 1870 roku (il. 20)42 jest przesunięty z orientacji o 90° w pra-
wo i nie uwzględnia naturalnego odchylenia z osi. Topograficznie obejmuje miasto
w zarysie murów miejskich i osady rybackiej. W miejsce zniwelowanych umocnień
nowożytnych, pomiędzy murami miejskimi a Płonią, wprowadzono już pas zieleni,
40
41
42
Stadt Alt Damm [mit Geschützaufstellung und Entferungsangaben], ok. 1848, skala ok. 1 :
2900, 64 x 46,2 cm, rkps wielobarwny, oryg. DSB, Sx22244/1, neg. w zbiorach autorki, repr. w:
A. Biranowska-Kurtz, Fortyfikacje..., il. 24.
Stadt Alt-Damm [mit Geschützaufstellung], ok. 1850, skala ok. 1: 6400, 26,7 x 27,7 cm, rkps
wielobarwny, oryg. DSB, Sx22245, neg. w zbiorach autorki, repr. w: A. Biranowska-Kurtz, Fortyfikacje..., il. 25.
Plan von der Stadt Alten Damm [...], repr. z: A. Wielopolski, K. Kroman, Szczecin-Dąbie... Kwerenda archiwalna mająca na celu dotarcie do oryginału nie przyniosła pozytywnych rezultatów.
– 100 –
Przekazy kartograficzne dla miasta Dąbie
zapewne ogrody. Potwierdzony jest ogród mieszczański, odnotowany już w 1786
roku; dwa inne zlokalizowano pomiędzy Płonią a drogą do Szczecina.
20. Dąbie, 1870 (źródło zob. przyp. 42)
– 101 –
Alicja Biranowska-Kurtz
Kartogram jest bardzo ważnym przekazem do badań nad przekształcaniem
struktury miejskiej. W obrysie murów i dla osady rybackiej ma pełny podział własnościowy (216 działek miejskich, 51 w osadzie) wraz z numeracją wszystkich posesji oraz nazwami poszczególnych ulic. Niektóre posesje opisano, podając sposób
ich użytkowania43. Graficznie zaznaczono działkę kościelną wraz z prawidłowo
zlokalizowaną świątynią, dwa obiekty na płycie rynku (ratusz i obiekt niezidentyfikowany), dwa młyny na Małej Płoni, kompleks młynarski na Płoni właściwej, trzy
bramy miejskie, dziewiętnaści czarowni, trzy baszty pełne oraz pełen pierścień średniowiecznych murów, a także niezidentyfikowany obiekt w zakolu Płoni, powyżej
osady rybackiej. Na Małej Płoni zaznaczono pięć, na właściwej – cztery mosty.
Dąbie według stanu z 1880 roku (il. 21)44 znalazło się na drukowanej mie-
dziorytniczej mapie Szczecina i okolic, wchodzącej w zakres kolekcji niemieckiej
francuskiego atlasu o nieustalonej nazwie. W niniejszym opracowaniu wykorzystano planszę nr 17, będącą luźną kartą45.
21. Dąbie, 1880 (źródło i bliższy opis zob. przyp. 44)
43
44
45
Np. dom pastora wraz ze szkoła kościelną, pałacyk książęcy.
Plan miasta będący wycinkiem z francuskiej mapy Stettin et ses environs par V.A. Malte-Brun,
luźna karta z atlasu (?), tam: Allemagne illustrée, Planche 17, Editeurs J. Rouff et Cie., 14 Cloitre
St. Honoré, gravé par Erhard Fres 35 bis Rue Denfert-Rochereau, Paris, skala 1 : 50 000 plus graficzna w kilometrach i milach niemieckich, druk-miedzioryt wielobarwny, 32,5 x 23,5 cm.
W zbiorach kolekcjonerskich Bogdana Flisiaka z Dąbia.
– 102 –
Przekazy kartograficzne dla miasta Dąbie
Mapa jest orientowana. Z topografii uwzględniono układ wodny, komuni-
kację lądową i kolejową wraz ze wszystkimi mostami. Linie kolejowe narysowano grubą czarną kreską. Główne trakty komunikacji lądowej otrzymały podwójne
czerwone linie, inne połączenia – czarną pojedynczą. Bloki urbanistyczne miast
i wsi potraktowano jednakowo, przy czym ciągi zabudowy wypełniono plamą głębokiej czerwieni, a głębokości działek zaszrafowano na czerwono. Graficznie zaznaczono młyny wodne (uwzględniając jednocześnie ich nazwy), cmentarze, łąki, bagna. W tym czasie Dąbie pozbawione już było fortyfikacji nowożytnych, lecz mimo
to na mapie uwzględniono dwa pasy umocnień bastionowych. Niewykluczone, że
w ten sposób akcentowano dawną funkcję militarną tego i innych ośrodków miejskich.
Plan garnizonów wojskowych z 1897 roku46 jest orientowany, uwzględnia
naturalne odchylenie z osi. Topograficznie obejmuje znaczny teren wokół miasta. Pokazuje Płonię wraz z jej stawem młyńskim i rozwidleniem na dwa nurty,
Kanałem Ulgi będącym pozostałością po nawodnionych fosach nowożytnych oraz
z nowym ujściem do jeziora. Uwzględnia cały nurt Niedźwiedzianki wpadającej do
głównego koryta Płoni, poniżej jej rozwidlenia. Potwierdzony jest jeszcze nurt innej
rzeczki, płynącej w kwartale ulic Helskiej i Portowej, po wschodniej stronie miasta.
Stare trakty przekształcono już w ważne drogi, z którymi łączą się inne, nowsze
połączenia. Wyróżniono obszary łąk i lasów. W strukturze miejskiej pokazano podział na bloki urbanistyczne, zlokalizowano kościół Mariacki i ratusz, a zabudowę
mieszczańską zalawowano.
Jest to najwcześniejszy przykład ukazujący otwarte miasto pozbawione
umocnień. Na pierwotnym ich terenie zlokalizowano dwa kompleksy garnizonów:
od strony południowej Starego Miasta garnizon „Nad Płonią”, rozdzielony nurtem
rzeki na dwie części, oraz garnizon „Portowy” po stronie północno-wschodniej.
Poza linią kolejową na południowy wschód od miasta znalazł się teren należący
do obozu jenieckiego, wraz z pełną infrastrukturą (koszarami, strzelnicą, cmentarzem). Widoczna jest też lokalizacja innych obiektów: nowego cmentarza ko46
Garnison Alt-Damm und Umgegend, 1897, skala graficzna i cyfrowa 1 : 12 500, 24,5 x 24 cm,
druk wielobarwny, oryg. w: Lange-Pläne der Garnison-Städte im Bereiche des II Armee-Corps,
oryg. APS, Zb. Kart., a.IV.19, Bl. 2, s. 2, neg. w zbiorach autorki, repr. w: A. Biranowska-Kurtz,
Fortyfikacje..., il. 26.
– 103 –
Alicja Biranowska-Kurtz
munalnego (ul. Pucka), lazaretu wojskowego (ul. Goleniowska), łaźni wojskowej,
najwcześniejszej zabudowy przedmieścia stargardzkiego, całej zabudowy osady rybackiej oraz linii kolejowej ze Szczecina, z rozgałęzieniem w kierunku Stargardu
i Goleniowa.
Poza samą mapą i jej legendą arkusz zawiera dwa inne plany pokazujące
bardzo szczegółowo rozmieszczenie wszystkich obiektów wojskowych tworzących obydwa garnizony: „Portowy”47 i „Nad Płonią”48. Plany te nie są orientowane,
przesunięto je o kilkanaście stopni – „Portowy” w lewo (na zachód), a „Nad Płonią”
w prawo (na wschód).
Kolejny plan przedstawia Dąbie w 1914 roku (il. 22)49. Jego orientacja
została przesunięta o 45° w lewo (na zachód); ma naturalne przesunięcie z osi.
Topograficznie uwzględnia pasma podmokłych łąk przyjeziornych, kompleksy lasów rozciągających się na południu poza strefą zainwestowania miejskiego, całą
Płonię z potwierdzeniem lokalizacji zagrody młynarskiej, rozwidleniem rzeki na
dwa nurty oraz Kanałem Ulgi. W tym czasie Niedźwiedzianka kończyła swój bieg
na wysokości ulicy Pomorskiej. Nie uwzględniono już cieku płynącego na wschód
od miasta (kwartał ulic Helska–Portowa). Inne przytoczone powyżej obiekty potwierdzono przestrzennie.
Nowymi elementami są: kąpielisko miejskie, nowe pirsy portowe prze-
kopane przy południowym brzegu jeziora wraz z zabudową magazynową, lokal
taneczno-rozrywkowy „Elysium”, rzeźnia miejska, założenie przestrzenno-parkowe Wilhelm Platz wraz z pomnikiem, dom bractwa strzeleckiego (ul. Pomorska),
kaplica cmentarna wzniesiona przy granicy cmentarza komunalnego (ul. Pucka),
kompleks pałacowo-fabryczny należący do Ottona Badera, właściciela pralni i farbiarni (ul. Przestrzenna) oraz kilka kolejnych obiektów produkcyjnych i fabryk.
Schematycznie naniesiona zabudowa mieszczańska opatrzona jest numeracją domów, a ulice – nazwami. W strefie staromiejskiej ponumerowano jedynie narożniki
bloków urbanistycznych50.
47
48
49
50
Tamże, skala 1 : 4000, 7,8 x 13 cm.
Tamże, skala 1 : 4000, 7,8 x 11 cm.
Alt-Damm, skala graficzna i cyfrowa 1 : 10 000, 12 x 14 cm, druk wielobarwny, oryg. APS, Zb.
Kart., 1118, skan w zbiorach autorki.
Księgi wieczyste się nie zachowały, dlatego nie można dokładnie wskazać wielu innych ważnych
– 104 –
Przekazy kartograficzne dla miasta Dąbie
22. Dąbie, 1914–1922 (źródło i bliższy opis zob. przyp. 49)
– 105 –
Alicja Biranowska-Kurtz
W przestrzeni miejskiej pojawiły się nowe połączenia komunikacyjne lub
inne rozwiązania przestrzenne, między innymi ulice: Bürgerstrasse51, Kwiatowa,
Miła, Narzędziowa, Nurkowa, Portowa, Racławicka, zarys Szybowcowej. Ulica
Miernicza, łącząca się z Racławicką, przejęła funkcję drugiego ważnego traktu
miejskiego, prowadzącego w kierunku dworca kolejowego. Ulica Pomorska w dalszym ciągu wprowadzała komunikację do samego centrum, gdzie łączyła się z ulicą
Otwocką. Szczegółowa analiza układu komunikacyjnego uwzględnionego w tej mapie pozwala na wydobycie kolejnych różnic, rozwiązań bądź nowości przestrzennych, niezwykle istotnych przy badaniach struktury miejskiej.
Dokładność map sztabowych jest niepodważalna, wszystkie są oriento-
wane i zgodne z naturą. Mimo skali i znacznego uproszczenia rysunku zawierają
ogromny zasób szczegółowych informacji, zarówno graficznych, jak i opisowych.
Dąbie na takiej mapie z 1922 roku52 przynosi liczne nowe informacje, dotyczące
na przykład nasycenia zabudową mieszczańską bloku urbanistycznego pomiędzy
ulicami: Racławicką, Stacyjną, Pomorską oraz intensywnej zabudowy obydwóch
stron ulicy Pomorskiej i skrzyżowania z ulicą Goleniowską, gdzie zwarta zabudowa
mieszczańska całkowicie przysłoniła cmentarz komunalny (ul. Pucka).
Na potrzeby komunikacji lotniczej wykonano w latach 1926–1927 kilka
prac studialno-badawczych. Dwa powstałe wówczas kartogramy przedstawiono
w dużej skali53, miały one bowiem zobrazować przestrzeń wybraną do prac projektowych. Przy bardzo schematycznym rysunku samego miasta umieszczono jedynie
symbol graficzny przedstawiający świątynię, dokładnie wytyczono teren pod płytę lotniska i jego infrastrukturę. Dodatkowym nowym i bardzo ważnym elementem jest droga poprowadzona od ulicy Przestrzennej równolegle do Regalicy (ul.
Eskadrowa, Hangarowa). Droga ta od tego czasu nabiera znaczenia w przestrzeni
Prawobrzeża. Prowadziła ona ruch drogowy do dworca kolejowego Zdroje, obsłu-
51
52
53
miejsc w przestrzeni ówczesnego Dąbia.
Współcześnie ulica ta nie istnieje. Była równoległa do ul. Stacyjnej i łączyła ul. Racławicką
z Pomorską.
Alt-Damm, 1922, wycinek mapy sztabowej w skali 1 : 25 000, oryg. APS, Zb. Kart. 1075, ksero­
kopia w zbiorach autorki.
Wycinek mapy Pomorza ze Szczecinem i Dąbiem, skala graficzna i cyfrowa 1 : 100 000, druk
czarno-biały, repr. z: D.G. Fabricius, Flughafen Stettin am Dammschen See, „Pommern-Jahrbuch”
2 (1926–1927), s. 68 i 72.
– 106 –
Przekazy kartograficzne dla miasta Dąbie
gującego w tamtym czasie lotnisko, stała się bezpośrednim i najkrótszym połączeniem pomiędzy Rogatką, Zdrojami a innymi miejscowościami Prawobrzeża
i odciążyła Dąbie od wielu połączeń komunikacyjnych prowadzonych od czasów
średniowiecza w kierunku Zdrojów, Podjuch i Gryfina, przez co miasto utraciło dotychczasowy prymat bardzo ważnego węzła regionalnej komunikacji drogowej.
Projekt lotniska (il. 23)54 pokazuje nie tylko teren zajęty pod naziemną płytę
startową, ale również pasy wodne wykorzystywane przez hydroplany. Szczegółowo
naniesiono wszystkie obiekty związane z obsługą stanowisk lotniczych, łącznie
z ich infrastrukturą zlokalizowaną w pobliżu ulicy Lotniczej.
23. Projekt lotniska Dąbie, 1926–1927 (źródło i bliższy opis zob. przyp. 54)
54
Projekt lotniska Dąbie, autor D.G. Fabricius, 1926–1927, skala graficzna 1 : 50 000, druk
czarno-biały, oryg. tamże, s. 68.
– 107 –
Alicja Biranowska-Kurtz
Z kolei Dąbie z 1930 roku (il. 24)55 to orientowana mapa uwzględniająca
naturalne odchylenie z osi, topograficznie obejmująca teren od osiedla rybackiego aż po cmentarz wojskowy przy ulicy Pomorskiej. W obszarze Starego Miasta
pokazano bloki urbanistyczne z naniesionymi nazwami ulic, wraz z lokalizacją
kościoła Mariackiego i ratusza. Z innych obiektów uwzględniono dwa kompleksy garnizonów, jeniecki obóz wojskowy wraz z cmentarzem wojskowym, placem
Wilhelma z pomnikiem, sąd z więzieniem (ul. Pomorska), nowy szpital, nowy kościół katolicki, dom starców i nową pocztę (ul. Racławicka), rzeźnię miejską i lazaret wojskowy (ul. Pomorska), zagrodę młynarską wraz ze stawami na Płoni, młynem wodnym i kompleksem nowej fabryki (ul. Młynarska, Narzędziowa). Nowymi
elementami przestrzennymi były: fabryka mączki ziemniaczanej, zespół stodolny (ul. Mirosławska–Wrzesińska) oraz kompleks wojskowy (ul. Goleniowska–
24. Dąbie, 1930 (źródło i bliższy opis zob. przyp. 55)
55
Altdamm, skala 1 : 10 000, druk czarno-biały, oryg. APS, Zb. Kart., 1163, kseopkopia w zbiorach
autorki.
– 108 –
Przekazy kartograficzne dla miasta Dąbie
Kamieńska–Tczewska). Informacje niezwykle przydatne do badania struktury przestrzennej pojawiły się w postaci parcelacji gruntów i wytyczenia działek siedliskowych przy ulicach: Bürgerstrasse, części Goleniowskiej, Gryfińskiej, Klombowej,
Nurkowej, Puckiej, Wiosennej, Weteranów, Pomorskiej oraz innych odchodzących
od niej, a nieistniejących obecnie.
Rękopiśmienny odręczny szkic Dąbia z 1930 roku (il. 25)56 obejmuje cały
teren administracyjny należący do miasta. Po uwzględnieniu dużych przestrzeni
jeziora, bagien, lasów, terenów należących do lotniska, wojska, przemysłu, a także
wszelkich połączeń (drogowych, kolejowych) oraz miejscowości zlokalizowanych
w pobliżu miasta, okazało się, że jedynym możliwym kierunkiem rozwoju przestrzennego Dąbia był niezagospodarowany suchy teren rozciągający się od centrum
w kierunku północno-wschodnim. Powstanie wspomnianego szkicu można po-
25. Dąbie, 1930 (źródło i bliższy opis zob. przyp. 56)
56
Skala 1 : 50 000, rkps czarno-biały, oryg. tamże, 1192, kserokopia w zbiorach autorki.
– 109 –
Alicja Biranowska-Kurtz
wiązać z założeniem koncepcyjnym wskazującym kierunki rozwoju przestrzennego Dąbia.
Kolejny plan orientowany, przedstawiający Dąbie w 1930 roku (il. 26)57,
uwzględnia naturalne odchylenie z osi. Topograficznie plan obejmuje obszar pomiędzy Chełszczącą a Żołnierską Strugą (od północnego wschodu), zainwestowanym terenem przemysłowym (od południa), aż po Regalicę (od zachodu). Plan ten
jest szczegółowym projektem koncepcyjnym dotyczącym rozbudowy Dąbia wraz
z wytyczeniem nowego obszernego przedmieścia Dąbie-Osiedle, poszerzonego
o dwie dalsze enklawy zabudowy jednorodzinnej. Rolę głównej osi kompozycyj-
26. Dąbie, 1930 (źródło i bliższy opis zob. przyp. 57)
57
Altdamm, 20,5 x 18 cm, druk czarno-biały, oryg. tamże, 845a, kserokopia w zbiorach autorki.
– 110 –
Przekazy kartograficzne dla miasta Dąbie
no-komunikacyjnej (wschód–zachód) przyjęła ulica Goleniowska, zbierająca też
ruch kołowy od strony północnej i południowej nowego osiedla. Osiedle otrzymało
kompozycję zbliżoną kształtem do dużej kropli. Zaprojektowano dwie dodatkowe
enklawy przestrzenne: jedną pomiędzy rzeczką Chełszczącą a ulicą Szybowcową,
drugą zaś za linią kolejową, pomiędzy ulicą Tczewską a Żołnierską Strugą, z włączeniem w tę przestrzeń dwóch pierwotnych wsi: Cieszyc i Trzebusza. Ta ostatnia
z enklaw była przewidziana do późniejszej realizacji, za czym przemawia sposób
rysowania nowo projektowanego układu (przerywaną linią).
Kolejny plan orientowany zgodnie z naturalnym odchyleniem z osi powstał
przypuszczalnie w 1930 roku, lecz unacześniono go, czyli doprowadzono do zgodności z rzeczywistością, około roku 1936 (il. 27)58. Całkowicie pominięto w nim
teren lotniska. Dla całego prezentowanego obszaru uwzględniono podział własno-
27. Dąbie, 1936–1939 (źródło i bliższy opis zob. przyp. 58)
58
Dąbie, mapa miasta, skala 1 : 5000, oryg. Miejska Pracownia Geodezyjna w Szczecinie, ksero­
kopia w zbiorach autorki.
– 111 –
Alicja Biranowska-Kurtz
ściowy poszczególnych parcel, zabudowę miejską wraz z ogrodami i łąkami. Plan
ten można uznać za mapę katastralną. Korzystanie z niej jest bardzo utrudnione
z powodu braku ówczesnych ksiąg katastralnych.
Dąbie około 1936 roku59 przedstawiono na osobnym arkuszu, wykorzysty-
wanym prawdopodobnie przy opracowaniu mapy gospodarczej w skali 1 : 5000,
wykonanej dla całego Szczecina. Mapa jest orientowana, uwzględnia naturalne odchylenie z osi i prezentuje zachodnią partię staromiejskiego zespołu oraz zachodnie
tereny należące do miasta60. Obejmuje część lotniska, z którego wrysowano jedynie
warsztaty naprawcze przy ulicy Lotniczej. Uwidoczniono parcelację i układ działek
położonych pomiędzy Płonią, ulicą Przestrzenną a jeziorem oraz południowe tereny
miejskie pomiędzy ulicami Gryfińską i Hangarową w kierunku ulicy Pomorskiej.
Jest to mapa katastralna ówczesnego Dąbia.
Dąbie w 1939 roku61 jest autorskim opracowaniem Fritza R. Barrana.
Przestrzeń miasta została przedstawiona tak samo, jak na projekcie rozbudowy
miasta o przedmieście Dąbie-Osiedle. Różnica polega jedynie na tym, że na siatkę
ulic naniesiono miejsca zajmowane przez wiele obiektów przedwojennego miasta.
Ponieważ większość z nich dzisiaj już nie istnieje, dlatego to autorskie opracowanie
jest cennym materiałem do badania struktury, zainwestowania miejskiego oraz lokalizacji ważnych obiektów wyższej użyteczności przedwojennego Dąbia.
***
Pomimo dużego niedostatku archiwaliów, będącego wynikiem znisz-
czeń wojennych, zachowała się dla Dąbia dość znaczna liczba przekazów kartograficznych. Są one rozproszone w różnych zbiorach krajowych i zagranicznych.
Przywołane powyżej kartogramy pozwalają na prowadzenie wnikliwych badań
w różnych aspektach, uściślają wiedzę dotyczącą wielu zagadnień (również militarnych), pozwalają uchwycić różnice, przemiany i poszczególne etapy w rozwoju
59
60
61
Plan der Stadt Stettin, Stadtvermessungsamt Stettin, na podst. mapy gospodarczej w skali
1 : 5 000, oryg. ROBiDZ, kserokopia w zbiorach autorki.
Brak jest wiadomości o zachowaniu dalszych sekcji tej mapy.
Altdamm, oprac. F.R. Barran, w: Städte-Atlas Pommern, Rautenberg–Leer 1993, s. 25.
– 112 –
Przekazy kartograficzne dla miasta Dąbie
przestrzennym miasta oraz uświadamiają, jak ważną rolę autonomiczne Dąbie odgrywało w przestrzeni Pomorza.
Kartografische Überlieferungen für die Stadt Altdamm
Zusammenfassung
Der Beitrag befasst sich mit kartografischen Darstellungen von der einst selbstständigen Stadt
Altdamm, wobei man großmaßstäbige Karten bewusst überging, obwohl sie manchmal doch kurz herbeigerufen werden, hauptsächlich um auf die daraus resultierenden räumlichen Fragen hinzuweisen.
Trotz der großen Quellenknappheit ist es gelungen, 38 Beispiele für kartografische
Darstellungen – Karten, Pläne, Projekte und Katasterkarten – von Altdamm aus den Jahren 1618–1939
anzusammeln. Diese Kartogramme werden in verschiedener Form in polnischen und ausländischen,
auch privaten Sammlungen aufbewahrt und ermöglichen dem Forscher eine tiefgründige Analyse unter verschiedenen wissenschaftlichen Aspekten. Sie belegen räumliche (darunter auch militärische)
Begebenheiten und veranschaulichen gewaltige Ausmaße und die Etappen der Stadtentwicklung.
Außerdem bestätigen sie die Rolle, welche die Stadt Altdamm im urbanen Raum des alten Pommern
gespielt hat.
– 113 –
Maciej Szukała
Kształtowanie się ustroju miejskiego Dąbia
w XIX i pierwszej połowie XX wieku
W pierwszym dziesięcioleciu XIX wieku w Dąbiu (Aldamm), podobnie
jak w innych miastach pruskich, weszły w życie nowe formy ustroju miejskiego1.
Zamiast starego systemu, którego pełny rozwój obserwuje się w XVIII wieku, a jego
naczelną zasadą były stanowość i korporacjonizm, powstają podstawy nowoczesnych na owe czasy, ujednoliconych form funkcjonowania władzy municypalnej2.
Dawny system zaprzeczał idei samorządności przez bezpośrednią zależność władz
miejskich od pruskiego państwa absolutystycznego. Wspomnianych zmian ustrojowych zaczęto dokonywać w Prusach w czasie szczególnym, bo w okresie francuskiej dominacji, wyrażającej się wojskową okupacją i finansową eksploatacją.
Jednak właśnie wtedy położone zostały podwaliny pod odnowę państwa i struktur
społecznych3.
Odgórne reformy inicjowane przez światłych przedstawicieli pruskiej biu-
rokracji państwowej zmierzały do usprawnienia wielu sektorów życia społecznego: administracji, gospodarki, szkolnictwa, wojska, stosunków społecznych na
wsi. Wprowadzanie tych zmian napotykało duży opór ze strony środowisk konserwatywnych, toteż wdrażanie reform nie zawsze cechowała konsekwencja. Dla
reformatorów, w dużym zakresie popieranych przez króla Fryderyka Wilhelma
III, najwyższy priorytet miała odnowa przeprowadzona w administracji, obejmująca również ustrój miast. 19 listopada 1808 roku doszło do ogłoszenia ordynacji
1
2
3
Nie zachowały się akta miasta Dąbie dotyczące działalności magistratu i rady miejskiej w XIX
i XX w., jednak dla omawianego tematu wartościowe materiały źródłowe znajdują się w Archiwum Państwowym w Szczecinie (dalej APS), w zespole Rejencja Szczecińska (dalej RS), Wydział
Prezydialny, gdyż urząd rejencji z ramienia państwa sprawował kontrolę nad działalnością
samorządu miejskiego. Istotne informacje o funkcjonowaniu magistratu w Dąbiu znajdują się
również w zespole Starostwo Powiatowe w Szczecinie (dalej StS).
S. Salmonowicz, Podziały terytorialne i ustrój polityczny ziem pomorskich w latach 1815–1850,
w: Historia Pomorza, t. III (1815–1850), cz. 1: Gospodarka, społeczeństwo, ustrój, red. G. Labuda,
oprac. S. Salmonowicz, K. Ślaski, B. Wachowiak, Poznań 1993, s. 117.
T. Nipperdey, Deutsche Geschichte 1800–1866. Bürgerwelt und starker Staat, München 1998, s. 31.
– 115 –
Maciej Szukała
o miastach (Städteordnung). Wzorowała się ona częściowo na francuskim Décret
sur la constitution des municipalités z okresu rewolucji francuskiej, ustanawiającym samorząd miejski. Prawo o samorządzie w miastach francuskich zostało
następnie w dużym stopniu ograniczone przez centralistyczne cesarstwo napoleońskie4. Ordynacja pruska opierała się na pierwotnym zapisie francuskiego prawa
municypalnego i wydana została z inicjatywy jednego z reformatorów, barona Karla
vom und zum Steina. Zmieniła tworzony od początku XVIII stulecia system bezpośredniej kontroli państwa nad miastami i na nowo określiła kompetencje władz
państwowych, przywracając utracony samorząd miejski, co stało się podstawą do
rozwoju samorządności w XIX wieku. Postanowienia tej ordynacji naznaczyły na
kilkadziesiąt lat ustrój pruskich miast, mimo podjętej w 1831 roku przez sfery konserwatywne próby zahamowania procesu kształtowania się samorządności miejskiej5.
Celem reformy z 1808 roku było wzmocnienie mieszczaństwa, którego po-
zycja dotychczas nie była zbyt silna, i tym samym ograniczenie administrowania
miastami przez władzę absolutną6. Baron Stein miał nadzieję, iż obywatele czynnie wezmą udział w życiu politycznym. Pierwszym krokiem było utworzenie wybieralnych organów samorządu miejskiego, co miało zachęcać do aktywniejszej
działalności w sprawach dotyczących interesu wspólnego7. Gmina miejska stała
się jednostką prawa publicznego, a według ordynacji był to ogół obywateli miasta.
Ze względów organizacyjnych nastąpił podział miast na wielkie (ponad 10 tys.
mieszkańców), średnie (od 3,5 tys. do 10 tys.) i małe (poniżej 3,5 tys.). Ordynacja
wprowadziła kategorie obywateli pełnoprawnych (Bürger) i niepełnoprawnych, tak
zwanych chronionych (Schutzverwandte)8. Za pełnoprawnych obywateli uważano
posiadających określony cenzus materialny, w tym dom mieszkalny w mieście.
Mieli oni bierne i czynne prawa wyborcze. Wyrażona tu równoznaczność między
4
5
6
7
8
A. Wielopolski, Ustrój polityczny Pomorza Zachodniego w XIX w., Poznań 1965, s. 53.
S. Salmonowicz, Podziały terytorialne..., s. 118. Ordynacja miejska z 1831 r., w dużym stopniu
niwelująca osiągnięcia ordynacji z 1808 r., nie została wprowadzona w życie.
S. Salmonowicz, Prusy. Dzieje państwa i społeczeństwa, Poznań 1987, s. 312. Stein w swoim memoriale z 1807 r. podkreślał potrzebę stworzenia wspólnoty społecznej w miastach przez zastąpienie magistratów z nominacji – magistratami z wyboru. A. Wielopolski, Ustrój polityczny..., s. 53.
C. Clark, Prusy. Powstanie i upadek 1600–1947, przeł. J. Szkudliński, Warszawa 2009, s. 303.
S. Salmonowicz, Podziały terytorialne..., s. 118.
– 116 –
Kształtowanie się ustroju miejskiego Dąbia...
posiadaniem majątku a udziałem we władzach miała stworzyć trwały element historii dziewiętnastowiecznego liberalizmu9. Uprawnieni obywatele (w tym również
Żydzi – na podstawie edyktu o emancypacji z 1812 r.) dokonywali równego i tajnego
wyboru deputowanych do rady miejskiej. Kompetencje rady były uchwałodawcze,
zatwierdzała ona budżet, decydowała o inwestycjach miejskich i wprowadzanych
podatkach. Rada miejska obradowała niejawnie pod kierownictwem przewodniczącego, co najmniej raz w miesiącu. Rajcy (deputowani) pełnili swe obowiązki
bezpłatnie10. Wybierali oni władzę wykonawczą, czyli kilkuosobowy magistrat wraz
z burmistrzem. Kandydaci na te stanowiska musieli mieć minimum 26 lat. Wybór
władz magistrackich musiał być zatwierdzony przez prezesa rejencji. Magistrat wykonywał uchwały rady miejskiej, mając na względzie obowiązujące prawo oraz interes państwa11. Magistrat administrował mieniem komunalnym, powoływał pracowników administracji komunalnej, wydawał koncesje na handel czy rzemiosło.
Zajmował się również na terenie miasta szkolnictwem, opieką społeczną i medyczną. Sam burmistrz kierował władzą policyjną w mieście. Jednocześnie władze miejskie straciły dotychczasowe uprawnienia władzy sądowniczej na rzecz powstałych
sądów państwowych. Pomocą dla magistratu były powoływane do różnych spraw
komisje i deputacje, takie jak budownictwa, dróg, opieki społecznej, rybołówstwa,
szkolnictwa12. Każda z deputacji kierowała się swoimi przepisami, określającymi
tryb i zakres jej działania. W miastach zaliczanych do małych, takich jak Dąbie,
tylko burmistrz oraz jeden radca magistracki byli płatnymi urzędnikami i wybierano ich na 12 lat. Reszta urzędników magistratu wykonywała swe obowiązki honorowo i wybierano ich na sześć lat, natomiast skład jednej trzeciej rady miejskiej był
odnawiany co dwa lata13.
W Dąbiu ordynacja barona Steina została formalnie wprowadzona 19 lip-
ca 1809 roku. Rozpisano wybory do dwudziestoczteroosobowej rady miejskiej
w dwóch okręgach miejskich. Na funkcję burmistrza rada miejska wybrała do9
10
11
12
13
C. Clark, Prusy..., s. 303.
S. Salmonowicz, Podziały terytorialne..., s. 119.
Tamże.
P. Gut, Szkice z dziejów ustrojowych i politycznych Barlinka w XIX i pierwszej połowie XX wieku,
„Przegląd Zachodniopomorski” 2008, z. 3, s. 26–27.
Tamże.
– 117 –
Maciej Szukała
tychczasowego włodarza miasta, piastującego ten urząd od 1802 roku Augusta
Wilhelma Reichhelma14. Jego kadencję przerwała śmierć w 1817 roku15.
Wprowadzanie prawa miejskiego następowało w Dąbiu w okresie wspo-
mnianej napoleońskiej okupacji wojskowej. Francuski garnizon w mieście musiał
być utrzymywany, tak jak w innych miastach pruskich, z pieniędzy jego mieszkańców. Spowodowało to w dużym stopniu powszechne zubożenie obywateli Dąbia.
Wiele osób wyjechało z miasta. Sytuacja polityczna zmieniła się w 1813 roku, kiedy
przez Dąbie przechodziły wojska francuskie i sojuszników Francji, wycofując się ze
wschodniej Europy wskutek klęski militarnej w Rosji. Następował koniec kilkuletniego panowania francuskiego, który poprzedziło oblężenie Dąbia od 20 marca
do później jesieni 1813 roku przez lądowe oddziały rosyjskie i pruskie oraz flotę
szwedzką na jeziorze Dąbie16. Obrona twierdzy Dąbie przez garnizon francuski
była koordynowana z obroną twierdzy szczecińskiej17. 5 grudnia 1813 roku oddziały
francuskie skapitulowały.
W następnym roku magistrat Dąbia otrzymał od państwa pruskiego 45
tysięcy talarów za szkody poniesione w okresie okupacji francuskiej18. Okupacja
ta i oblężenie miasta wpłynęły na zmniejszenie się liczby jego mieszkańców. O ile
w 1812 roku Dąbie liczyło 2014 mieszkańców, o tyle w 1816 roku mieszkało tam
tylko 1988 osób19.
Następcą burmistrza Reichhelma został Johann Jacob Labes, który kiero-
wał miastem do 1821 roku, a na następną kadencję wybrano Friedricha Heinricha
Michaelsena, pełniącego urząd do 1827 roku. Czasy te nie były dobrze wspominane
przez mieszkańców Dąbia. Działalność rady, magistratu i burmistrzów cechowały
– jak napisano w kronice miejskiej – „nieuctwo i beztroska, a zwłaszcza przeklęte
kłamstwo i oszustwo”20. Z nadzieją na zmianę witano więc wybranego w 1828 roku
14
15
16
17
18
19
20
H. Berghaus, Landbuch des Herzogthums Stettin, von Kamin und Hinterpommern; oder des Verwaltungsbezirks der Königl. Regierung zu Stettin. Zweiter Band, enthaltend: den Randowschen
Kreis und Allgemeines über die Kreise auf dem linken Oder-Ufer, Anklam–Berlin 1865, s. 1252.
G. Kratz, Die Städte der Provinz Pommern. Abriß ihrer Geschichte, zumeist nach Urkunden,
Einl. u. Vorw. v. R. Klempin, Berlin 1865 s. 113.
K. Sacher, Altdamm, „Unser Pommerland” 1930, H. 11–12, s. 455.
M. Wehrmann, Geschichte der Stadt Stettin, Stettin 1911, s. 430.
H. Berghaus, Landbuch..., s. 1254.
G. Kratz, Die Städte..., s. 112.
H. Berghaus, Landbuch..., s. 1161.
– 118 –
Kształtowanie się ustroju miejskiego Dąbia...
na burmistrza Friedricha Pöttckego, który, jak się wkrótce okazało, z powodzeniem
kierował miastem przez całą kadencję do 1840 roku21. Z jego inicjatywy, przezwyciężając wielkie trudności, zarówno finansowe, jak i organizacyjne, zbudowano
w latach 1829–1830 nowy ratusz, ponieważ stary, z roku 1727, groził zawaleniem.
Do koordynowania prac rada miejska wybrała trzyosobową specjalną deputację
(Deputation zur Regelung der Rathhaus-Bau-Angelegenheiten)22. W 1831 roku
Dąbie liczyło 2419 mieszkańców (w tym 35 katolików i 52 Żydów)23. Podczas kadencji Pöttckego część ulic miasta otrzymała w latach 1836–1837 nowe nawierzchnie, wykopano też trzy studnie miejskie, tak że w sumie Dąbie dysponowało wówczas siedmioma publicznymi studniami24.
W 1840 roku burmistrzem Dąbia został Carl Friedrich Heinrich George,
który pełnił ten urząd tylko do 1845 roku, gdyż wyjechał z miasta, objąwszy nowe
stanowisko25. W skład magistratu z burmistrzem na czele wchodzili wtedy (1840):
sekretarz miejski (Stadt-Sekretär) Böttcher, skarbnik (Kammerer) Lichsenring,
trzej radcy miejscy (Rathmann) – Mather, Seydell i Lindemann, poborca podatkowy
(Rendant) Krüger, leśniczy miejski (Stadt-Förster) Eichberg. Natomiast rada miejska liczyła 24 członków wraz z przedstawicielami miejscowości należących do miasta, takich jak kolonia Załom (Arnimswalde), założona w 1747 roku, i Zdunowo
(Hohenkrug). Przewodniczącym rady w 1840 roku był rajca Freumuth26. W tymże roku liczba mieszkańców Dąbia wynosiła 2869, a w mieście było 229 budynków mieszkalnych27. W 1843 roku liczba osób zamieszkujących Dąbie wzrosła do
303228. Kilka lat później w życiu miasta nastąpiło wydarzenie o dużym znaczeniu cywilizacyjnym, stymulujące jego rozwój, zwłaszcza pod względem gospodarczym. Po dwóch latach budowy, od chwili otrzymania zgody od króla Fryderyka
21
22
23
24
25
26
27
28
G. Kratz, Die Städte..., s. 113.
H. Berghaus, Landbuch..., s. 1156–1160.
G. Kratz, Die Städte..., s. 112.
H. Berghaus, Landbuch..., s. 1254.
APS, StS, 262: wprowadzenie na urząd burmistrza Georgego 15 stycznia 1840 r.
Tamże, według sprawozdania z 15 stycznia 1840 r.
Vergleichende Zusammenstellung der Einwohnerzahl der Städte des Preußischen Staates von
1840–1855, „Archiv für Landeskunde der Preußischen Monarchie” 4 (1856), s. 233; M. Höft,
Zwischen Wald und See. Die Chronik Altdamms im Kreis Randow, 1939 eingemeindet nach
Stettin. Ein pommersches Heimatbuch, Bremen 1990, s. 68.
G. Kratz, Die Städte..., s. 112
– 119 –
Maciej Szukała
Wilhelma IV, w 1846 roku uruchomiono linię kolejową Szczecin–Stargard, z dworcem w Dąbiu. Była to druga linia na Pomorzu, po najwcześniejszej, z 1843 roku,
łączącej Berlin ze Szczecinem29. W 1851 roku Dąbie otrzymało połączenie telegraficzne30.
Kolejnym burmistrzem był w latach 1846–1863 August Friedrich
W. Böttcher, który do tego czasu pełnił w magistracie obowiązki sekretarza miasta31.
Lata piastowania przez niego urzędu to okres doniosły w dziejach Prus i Europy. Po
1848 roku, w wyniku Wiosny Ludów, w Prusach ogłoszono konstytucję, a dla miast
i gmin znowelizowano ustawę samorządową. 11 marca 1850 roku uchwalono kolejną, bardzo korzystną dla samorządności miast ustawę, lecz wskutek wydarzeń politycznych, z powodu dochodzącego do głosu nurtu konserwatywnego, a zwłaszcza
oporu stanów prowincji Pomorze – została ona zawieszona, mimo iż w 1851 roku
były w Dąbiu próby jej wprowadzenia32. Kolejna kompromisowa ustawa z 30 maja
1853 roku utrwaliła w mieście ustrój magistracki33. Zmieniła się sytuacja prawna
mieszkańców miasta, gdyż zlikwidowano zasadę o dopuszczonych i niedopuszczonych do prawa miejskiego. Jednak w wyborach nadal decydował cenzus majątkowy.
Prawo wyborcze – zarówno czynne, jak i bierne – przysługiwało mężczyznom, których dzielono na trzy klasy wyborców w zależności od wysokości płaconych podatków i każda klasa wybierała jedną trzecią radnych34. W ustawie ponownie podkreślono też, iż rada miejska jest ciałem ustawodawczym, a władzę wykonawczą
sprawuje kolegialnie magistrat wybierany przez tę radę i składający się z członków
pełniących obowiązki zawodowo bądź honorowo. Nadzór państwa ograniczał się
w dużym stopniu do kontroli finansów miejskich. Istniała jednak możliwość rozwiązania rady miejskiej przez króla – na wniosek ministra spraw wewnętrznych
– i wprowadzenia komisarycznej rady do czasów nowych wyborów. Według ustawy
29
30
31
32
33
34
A. Mielcarek, Transport drogowy, wodny i kolejowy w gospodarce prowincji pomorskiej w latach
1815–1914, Szczecin 2000, s. 196.
A. Mielcarek, Poczta i telekomunikacja w prowincji pomorskiej na tle rozwoju łączności w Prusach i Niemczech w latach 1815–1914, Szczecin 2004, s. 165.
G. Kratz, Die Städte..., s. 113.
APS, StS, 312: Die Einführung der Gemeinde Ordnung in Alt Damm 1851.
Tamże, 259: Die Einführung der Städte-Ordnung vom 30. May 1853 in Alt Damm.
S. Salmonowicz, Administracja i prawo w prowincjach pomorskich, w: Historia Pomorza, t. 4
(1850–1918), cz. 1: Ustrój, gospodarka, społeczeństwo, red. S. Salmonowicz, Toruń 2000, s. 54–55.
– 120 –
Kształtowanie się ustroju miejskiego Dąbia...
ograniczono również liczbę deputowanych w miastach małych – do osiemnastu.
Według regulaminu rady miasta Dąbie z 15 marca 1860 roku osiemnastu deputowanych zbierało się co dwa tygodnie w czwartki w jednej z sal ratusza35. Ich celem
było tworzenie uchwał i kontrola działalności magistratu. O urlopie i wyznaczeniu
następcy na czas swej nieobecności burmistrz musiał każdorazowo zawiadamiać
prezesa rejencji w Szczecinie za pośrednictwem landrata powiatu Randow. Nadzór
nad policją w miastach małych (poniżej 3,5 tys. mieszkańców), do których zaliczało się Dąbie, nadal należał do kompetencji burmistrza. Liczba ludności miasta
w połowie XIX wieku systematycznie się zwiększała. W 1846 roku Dąbie liczyło
3151, a w roku 1855 – 3411 mieszkańców36.
W 1861 roku miasto Dąbie zamieszkiwały już 3794 osoby (w tym 26 ka-
tolików i 76 Żydów), toteż zostało ono zaliczone do miast średnich, mogących
wybierać więcej niż osiemnastu deputowanych do rady miejskiej37. Po burmistrzu
Böttcherze urząd przejął Carl August Gustav Ferdinand Weiland, który wcześniej
piastował urząd sekretarza miasta w Kamieniu Pomorskim38. Burmistrzem Dąbia
był od 6 listopada 1863 do 6 października 1875 roku. Kadencja Weilanda to przełomowy okres w dziejach miasta, na co duży wpływ miały wydarzenia historyczne
wielkiej miary, a mianowicie wojny: prusko-duńska z 1864 roku, prusko-austriacka 1866 roku i francusko-pruska w latach 1870–1871. Podczas tej ostatniej w mieście zbudowano na polecenie władz wojskowych budynki dla dziesięciu tysięcy jeńców francuskich. Pomieszczenia te później, od 1872 roku, służyły usytuowanemu
w Dąbiu garnizonowi39. W latach 1872–1873 ostatecznie usunięto mury twierdzy
wraz z trzema bramami40. Lata siedemdziesiąte XIX wieku były dla Dąbia korzystne pod względem gospodarczym. W 1873 roku i w latach następnych powstały fabryki celulozy, syropu, tartaki, przędzalnie41.
35
36
37
38
39
40
41
APS, RS, 2805: Geschäfts-Ordnung der Stadtverordneten-Versammlung in Alt-Damm.
Vergleichende Zusammenstellung..., s. 233.
G. Kratz, Die Städte..., s. 112.
APS, RS, 2804: Nationale des Bürgermeisters Weiland in Altdamm; również: tamże, StS, 262.
E. Keyser (Hrsg.), Deutsches Städtebuch, Bd. 1: Nordostdeutschland, Stuttgart–Berlin 1939,
s. 133.
K. Sacher, Altdamm..., s. 455.
Vor 750 Jahren: 1260 verleiht Herzog Barnim I. Altdamm das Magdeburger Stadtrecht, „Stettiner
Bürgerbrief” 2010, s. 36.
– 121 –
Maciej Szukała
Po Weilandzie wybrano na burmistrza 39-letniego wówczas Johanna Carla
Wilhelma Kieslera42, który był wcześniej burmistrzem w Egeln43. Objął on urząd 29
listopada 1875 roku, składając przepisową przysięgę w obecności deputowanych
rady miejskiej44. Kiesler stosunkowo krótko włodarzował w Dąbiu, bo już 5 października 1878 roku został wybrany na burmistrza przez radę miejską pobliskiego
Goleniowa45. Wybór ten zatwierdzili w styczniu 1879 roku prezes rejencji szczecińskiej i landrat powiatu nowogardzkiego von Bismarck. Proceder wybierania urzędującego burmistrza jednego miasta na burmistrza innego miasta był akceptowany
przez władze państwowe. Kiesler przeniósł się więc do Goleniowa. Do czasu wyboru
nowego burmistrza prezes rejencji szczecińskiej polecił pełnić te obowiązki radcy
Wendtowi, członkowi magistratu. Jego zastępcą mianowano radcę Sassenhagena46.
W lutym 1879 roku na nowego burmistrza Dąbia rada miejska wybrała referendarza Schulza z Pyrzyc47, który po zatwierdzeniu przez prezesa rejencji został wprowadzony na urząd 3 października 1879 roku48. Burmistrz Schulz rządził miastem do
roku 1883. Opuścił stanowisko, gdyż wybrano go na burmistrza miasta Salzwedel.
Za czasów Schulza Dąbie otrzymało wybudowane w 1882 roku połączenie kolejowe w kierunku Goleniowa i dalej do Nowogardu, Płotów, Gryfic, Trzebiatowa
i Kołobrzegu. Tym samym miasto stało się stacją węzłową49.
Na następcę Schulza wybrano 29 października 1883 roku sekretarza miej-
skiego Marquardta, lecz wybór ten (ze względu na zarzuty wobec niego, dotyczące moralności i uczciwości) nie został zatwierdzony przez prezesa rejencji szczecińskiej, który polecił pełnić obowiązki burmistrza deputowanemu rady miejskiej
Brockmannowi, a tydzień później komisarycznym burmistrzem do czasu nowych wyborów mianował radcę rejencyjnego doktora Spiessa50, a następnie radcę
42
43
44
45
46
47
48
49
50
APS, RS, 2805: pismo magistratu do prezesa rejencji.
Tamże, StS, 262: pismo urzędu rejencji do landrata von Manteuffla z 23 października 1875 r.
Tamże.
Tamże, pismo urzędu rejencji do landrata von Manteuffla z 23 grudnia 1878 r.
Tamże, pismo rejencji do magistratu Dąbia z 3 stycznia 1879 r.
Tamże, RS, 2805: powołanie na urząd 14 września 1879 r.; również: tamże, StS, 262: pismo z 28
lutego 1879 r.
Tamże, StS, 262.
A. Mielcarek, Transport..., s. 196.
APS, StS, 262: pismo prezesa rejencji do magistratu Dąbia z 11 listopada 1883 r.
– 122 –
Kształtowanie się ustroju miejskiego Dąbia...
Koehnego51. Rada miejska odwołała się do nadprezydenta prowincji Pomorze, hrabiego Behr-Negendanka, który jednak potwierdził decyzję prezesa rejencji52. Nie
pomogło kolejne odwołanie się rady miejskiej, tym razem do ministra spraw wewnętrznych53. Dopiero 21 czerwca 1884 roku rada wybrała na burmistrza Dąbia
dotychczasowego burmistrza Rzepina, Augusta Frosta, który został zatwierdzony
przez rejencję i wraz z rodziną przyjechał do Dąbia 26 sierpnia 1884 roku. Burmistrz
Frost pełnił tę funkcję do 1912 roku54. W okresie jego urzędowania nastąpił znaczący wzrost liczby mieszkańców, co było zresztą typowym zjawiskiem dla wielu miast
pomorskich drugiej połowy XIX wieku. W 1900 roku liczba mieszkańców Dąbia
wynosiła 6863, a w 1909 roku – już 7451 osób55.
W kwietniu 1912 roku urząd burmistrza objął doktor Willy Meyer – po
nieoczekiwanej śmierci burmistrza Frosta 4 stycznia 1912 roku56. Meyer pracował
wcześniej w magistracie Reska57. W 1916 roku miał wśród najbliższych współpracowników w dąbskim magistracie radców: Lüttkego, Gerlinga, Kölpina. Natomiast
rada według stanu z 26 czerwca tego samego roku składała się z osiemnastu deputowanych: Hoffmanna, Ladenthina, F. Sassenhagena, Müllera, Korscha, Wildego,
Seydela, C. Sassenhagena, Döhlera, Nathansohna, Burowa, Ernsta, Rosego,
Boettchera, Schulza, Gaedeckego, Colberga, Schaafa58. W okresie pierwszej wojny
światowej przed magistratem stanął problem zapewnienia kwater stacjonującym
w mieście oddziałom wojskowym, bo podczas wojny w mieszkaniach prywatnych
w Dąbiu kwaterowało ogółem około stu tysięcy żołnierzy. W pobliskim obozie jenieckim przebywało blisko 20 tysięcy jeńców francuskich, angielskich, rosyjskich
i belgijskich59.
51
52
53
54
55
56
57
58
59
Tamże, pismo prezesa rejencji do magistratu Dąbia z 15 lutego 1884 r.
Tamże, pismo nadprezydenta prowincji Pomorze do rady miejskiej Dąbia z 9 stycznia 1884 r.
Tamże, pismo ministra spraw wewnętrznych do rady miejskiej Dąbia z 29 marca 1884 r.
Tamże, pismo prezesa rejencji szczecińskiej do landrata z 7 lipca o wyrażeniu zgody na wybór
Frosta na burmistrza miasta Dąbie.
Tamże, Naczelne Prezydium Prowincji Pomorskiej, 935: Verwaltungs-Bericht des Kreises
Randow, März 1910, s. 223.
Zmarł on na atak serca, dzień po ukończeniu 67 lat. M. Höft, Zwischen Wald und See..., s. 28.
APS, RS, 2806 (bez paginacji).
Tamże, 2808, k. 20.
K. Sacher, Altdamm..., s. 456.
– 123 –
Maciej Szukała
Po likwidacji cesarstwa i ukonstytuowaniu się Republiki Weimarskiej
w 1923 roku na mocy ustawy wprowadzono w Prusach nowe, demokratyczne formy wyboru władz miejskich, oparte na powszechności, równości, tajności i bezpośredniości. Po raz pierwszy kobiety uzyskały prawa wyborcze bierne i czynne.
Burmistrza wybierano na sześć lat i mógł on być wybrany także na następną kadencję. W okresie od 1 sierpnia 1923 do 1 maja 1924 roku burmistrz Meyer ze względu
na stan zdrowia przebywał na urlopie. Zastępował go wówczas komisaryczny burmistrz doktor Werner Hein60. Ostatecznie został on wybrany według nowych zasad
na urząd 2 maja 1924 roku, kiedy upłynęła kadencja Meyera61.
Według spisu z 1925 roku miasto liczyło 8769 mieszkańców, w zdecydowa-
nej większości wyznania ewangelickiego (było jedynie 178 katolików i 42 Żydów).
Ogółem istniało 616 domów mieszkalnych (wszystkich budynków było 2472)62.
W 1928 roku magistrat zarządzał szkołą miejską (Stadtschule), istniejącą od czasów reformacji, szkołą zawodową (Berufsschule) dla dziewcząt, założoną w 1902
roku, oraz powołaną w 1919 roku szkołą średnią (Mittelschule), jak również rzeźnią – od 1907 roku oraz szpitalem – od 1877 roku. Magistratowi podlegała administracja cmentarza, zajmował się też opieką społeczną, wykonywał obowiązki policyjne. Pod jego pieczą była również fundacja Holder-Egger z 1903 roku63. Magistrat
wspomagało osiemnaście deputacji i komisji. Rada miejska liczyła dziewiętnastu
deputowanych64. Od 1927 roku istniało lotnisko lądowe dla samolotów, a na jeziorze Dąbie – dla hydroplanów.
W latach trzydziestych XX wieku miasto stanęło przed perspektywą utrace-
nia swojej odrębności, gdyż już od lat dwudziestych stawała się oczywista konieczność poszerzenia granic administracyjnych Szczecina i tym samym uczynienia
z Dąbia jego dzielnicy65. W styczniu 1928 roku rada miejska Dąbia odmówiła połą60
61
62
63
64
65
APS, RS, 2806: pismo magistratu Dąbia z 18 lipca 1923 r.
Tamże, pismo magistratu Dąbia z 8 maja 1924 r.
Gemeindelexikon für den Freistaat Preußen, Bd. 4: Provinz Pommern. Nach dem endgültigen Ergebnis der Volkszählung vom 16. Juni 1925 und anderen amtlichen Quellen unter Zugrundlegung
des Gebietstandes vom 1. Oktober 1932, Berlin 1932, s. 58.
APS, RS, 2821 (bez paginacji).
M. Höft, Zwischen Wald und See..., s. 61.
B. Kozińska, Rozwój przestrzenny Szczecina od początku XIX wieku do II wojny światowej,
Szczecin 2002, s. 268.
– 124 –
Kształtowanie się ustroju miejskiego Dąbia...
czenia administracyjnego ze Szczecinem66, jednak na początku 1930 roku nadburmistrz Szczecina Friedrich Ackermann zwrócił się do prezesa rejencji szczecińskiej
z memoriałem postulującym przyłączenie do Szczecina obszaru o powierzchni
14,5 tysiąca hektarów, w tym miasta Dąbie. Wywołało to opór landratów powiatów
Randow i Gryfino, obawiających się utraty części podatków, i sprawa na jakiś czas
została odłożona.
Wspomniany burmistrz Hein piastował swój urząd do 1933 roku. Miasto
Dąbie należało już do miast dużych, bo liczyło wtedy 10 311 mieszkańców67. Po
przejęciu władzy w 1933 roku przez narodowych socjalistów – w zasadach ustroju miejskiego, ustalonego ustawą z 1853 roku i późniejszymi uzupełnieniami oraz
modyfikacjami, nastąpiły poważne zmiany. Już w lutym 1933 roku rząd pruski wydał zarządzenie o rozwiązaniu działających samorządów. W marcu przeprowadzono nowe wybory, w których zdecydowaną większość zyskali narodowi socjaliści.
W krótkim czasie zlikwidowano partie polityczne, poza NSDAP. W III Rzeszy nastąpiło więc de facto całkowite odejście od zasad demokracji, a tym samym od zasady samorządności, z wybieralnymi przedstawicielstwami miejskimi; zastąpiono
ją zasadą odgórnej nominacji. Tak stało się po usunięciu ze stanowiska Wernera
Heina. Wtedy nowego burmistrza Dąbia, Fritza Paulicha (dotychczasowego burmistrza Węgorzyna) mianował prezes rejencji szczecińskiej w porozumieniu z pomorskim gauleiterem NSDAP68. Zasada odgórnej nominacji na wszelkie stanowiska
została wkrótce prawnie usankcjonowana. 15 grudnia 1933 roku wydano ustawę
o ustroju gminnym, którą dwa lata później znowelizowano pod nazwą Deutsche
Gemeindeordnung („Niemiecka ordynacja gminna”). Zgodnie z zasadą wodzostwa
(Führerprinzip) zlikwidowano wszystkie wybieralne przedstawicielstwa, takie jak
rada miejska i magistrat. W nowym ustroju jednoosobowe kierownictwo sprawował mianowany burmistrz z pomocą administracji miejskiej (Stadtverwaltung).
Kompetencje burmistrza były jednak ograniczone przez nadzór partii w osobie
pełnomocnika NSDAP69. Zamiast deputowanych wprowadzono radców gmin66
67
68
69
M. Höft, Zwischen Wald und See..., s. 31.
W. Witt, Bevölkerungspolitische Fragen der Provinz Pommern, „Ostdeutsche Monatshefte” 1934,
H. 2, s. 113.
APS, StS, 262: pismo prezesa rejencji do burmistrza Węgorzyna, Paulicha, z 12 sierpnia 1933 r.
P. Gut, Szkice..., s. 37.
– 125 –
Maciej Szukała
nych (Gemeinderäte). Wybory zastąpiono systemem delegowania do administracji
miejskiej członków partii oraz przedstawicieli organizacji społecznych i paramilitarnych. Burmistrz Fritz Paulich rządził miastem, mając do pomocy kilku zastępców: pierwszego zastępcę (I. Beigeordneter) Georga Marquardta oraz zwykłych
zastępców, zwanych radcami miejskimi (Stadträte): architekta Adolfa Schreibera,
radcę sądu krajowego doktora Hansa Paulicka, kupca Juliusza Naumanna. Wśród
radców gminnych znajdowali się: ślusarz Walter Hidde, właściciel młyna Wilhelm
Fibelkorn, mistrz farbiarski Franz Reinicke, handlarz węglem Ferdynand Amblank,
malarz pokojowy Albert Falk, adwokat Hans-Werner Johnsen, prokurent Robert
Buß. Administracja miejska składała się z kilkunastu deputacji – budowlanej,
szkolnej, policyjnej, nadzoru budowlanego, prawnej, finansowej, podatkowej, wodociągowej, portowej, pracy i innych. Miastu podlegały też biblioteka, rzeźnia, kasa
oszczędnościowa, administracja cmentarza70. W 1937 roku Dąbie liczyło już 15 tysięcy mieszkańców71.
Pod koniec lat trzydziestych XX wieku powrócono do idei stworzenia na
obszarze Pomorza dużej aglomeracji miejskiej, tak zwanego Wielkiego Szczecina.
W maju 1939 roku ostatecznie zdecydowano o znacznym powiększeniu obszaru
Szczecina. Decyzja została podpisana przez premiera Prus 12 października tego samego roku i weszła w życie 15 października. Na mocy zarządzenia nadprezydenta
prowincji i jednocześnie gauleitera Franza Schwede-Coburga miasto Dąbie, liczące
wówczas 16 197 mieszkańców, oraz miasto Police i 36 gmin wiejskich włączono do
powiatu miejskiego Wielki Szczecin (Stadtkreis Groß-Stettin), który powiększył się
prawie sześciokrotnie – z 8217 do 45 884 hektarów, a dotychczasowy powiat Randow,
w którego skład wchodziło Dąbie, został zlikwidowany72. Miasto Dąbie przemianowano na dzielnicę Szczecina o nazwie Szczecin-Dąbie (Stettin-Altdamm).
Jednocześnie na polecenie nadburmistrza Szczecina Wernera Fabera, z 25 września
1939 roku, dawna administracja miejska Dąbia automatycznie stała się przedstawicielstwem administracji miejskiej Wielkiego Szczecina. Dotychczasowemu burmistrzowi Dąbia, Fritzowi Paulichowi, polecono na okres przejściowy dalej pełnić
70
71
72
M. Höft, Zwischen Wald und See..., s. 66–67.
E. Keyser, Deutsches..., Bd. 1, s. 133.
B. Kozińska, Rozwój przestrzenny..., s. 276.
– 126 –
Kształtowanie się ustroju miejskiego Dąbia...
obowiązki jako pełnomocnikowi nadburmistrza Szczecina. Okres ten skończył się
31 marca 1940 roku, kiedy ostatecznie powołano administrację dzielnicy Szczecin-Dąbie. Kierował nią do marca 1945 roku radca Tessmann73.
Postanowienie władz z 1939 roku o likwidacji odrębności Dąbia jako sa-
modzielnego miasta miało na względzie zwłaszcza kwestie gospodarcze. Decyzją
tą podkreślono nierozerwalność ekonomiczną obszarów prawobrzeża Odry z lewobrzeżnym Szczecinem.
Dzieje ewolucji ustroju miejskiego w XIX i pierwszej połowie XX wieku
na przykładzie Dąbia ukazują stopniowy rozwój samorządności, której apogeum
obserwujemy w Republice Weimarskiej. Po 1933 roku, do końca istnienia rządów
nazistowskich, idea samorządności upadła na rzecz niedemokratycznego etatyzmu
państwowego, w którym władze miejskie stały się mianowanymi przedstawicielami totalitarnej dyktatury narodowosocjalistycznej.
Die Entwicklung der städtischen Ordnung in Altdamm
im 19. und der ersten Hälfte des 20. Jahrhunderts
Zusammenfassung
Der Beitrag wurde weitgehend auf Quellenmaterial gestützt, das im Staatsarchiv Szczecin in
den Aktenbeständen der Regierung Stettin und des Landratsamtes Randow, d. h. der für die Aufsicht
über den Magistrat und Stadtrat in Altdamm zuständigen Verwaltungsbehörden, aufbewahrt werden.
Der Forschungsumfang wurde leider durch den Mangel an den eigenen Akten der Stadt beträchtlich
begrenzt.
Im Beitrag wurde versucht, den Einführungsprozess der damals modernen städtischen
Ordnung vorzustellen, der ähnlich wie in anderen preußischen Städten mit der Städteordnung von
1808 eingeleitet wurde. Anstelle des alten Systems, das dem Selbstverwaltungsprinzip widersprach
und die Stadtbehörden direkt der Zentralgewalt des absolutistischen preußischen Staates unterstellte, begann man die Grundlagen für neue Stadtverwaltungsgrundsätze zu entwickeln. Im Laufe des
19. Jahrhunderts wurden zwar Versuche unternommen, die Selbstverwaltung der Städte einzuschränken (1831) oder sie bedeutend zu stärken (1850), doch zur Grundlage der städtischen Ordnung wurde endlich die Kompromiss-Städteordnung von 1853, die ohne größere Änderungen bis 1933 galt, als
es im Dritten Reich zum Abweichen von den Selbstverwaltungsgrundsätzen kam und die wählbaren
73
M. Höft, Zwischen Wald und See..., s. 36.
– 127 –
Maciej Szukała
Stadtvertretungen abgeschafft wurden. Die Geschichte der Stadtverwaltung Altdamms endet definitiv
im Oktober 1939: Altdamm wurde dann in den Stadtkreis Stettin eingemeindet und hörte auf eine
selbstständige Stadt zu sein.
– 128 –
Renata Gałaj-Dempniak
Dąbie na starej widokówce
Dąbie, dawny Altdamm, ma bogatą historię, po części uwiecznioną na
kartach pocztowych. Widokówki ze zbadanego zbioru obejmują niestety dopiero
schyłek XIX i początek XX stulecia. Rozważania dotyczące Dąbia przeprowadzono na podstawie analizy 592 kart, do których udało się dotrzeć autorce. W zbiorze
tym nie trafia się na wiele popularnych kart tematycznych, występujących nawet
w mniejszych miastach w analogicznym czasie. Na pewno nie jest to zbiór pełny.
Najstarszymi analizowanymi pocztówkami są litografie. Najczęściej
umieszczano na nich obiekty najważniejsze dla mieszkańców miasta, miasteczka
czy wsi, to znaczy kościoły, ratusze, pomniki. Zawsze były one centrami ówczesnego życia politycznego, kulturalnego i administracyjnego. Obok nich umieszczano
symbole postępu i rozwoju gospodarki, na przykład fabryki, mosty. Niekiedy były
to obiekty takie jak hotel, statek, kamienica, należące do osoby wykładającej pieniądze na druk kartki. Czasami najbardziej reprezentacyjne albo charakterystyczne
ulice oraz panoramy miasta ukazywano w sposób zbliżony do historycznych widoków na mapach.
Najwcześniejsza z litografii ukazujących Dąbie w tym zbiorze nosi datę
stempla z 1897 roku1. Na jej treść składają się dwa pola: z panoramą miasta i pomnikiem cesarza Wilhelma I. Pocztówka ukazuje ładnie zagospodarowane miasto,
z trzema – jak należy wnosić – istotnymi dla mieszkańców miejscami: kościołem
Mariackim, koszarami i jeziorem Dąbie. Wraz z pomnikiem cesarza Wilhelma I,
jak się domyślamy, podpisane miejsca stanowiły centrum ówczesnego życia duchowego i społecznego mieszkańców oraz życia gospodarczego. Inna wielopolowa
litografia, pochodząca niewątpliwie również z tego okresu2, z nieprezentowanych
1
2
Karta znajdowała się w Internecie, a jej właściciel jako datę powstania podał rok 1895, co jest
prawdopodobne.
Karta z tą samą treścią nosi datę 1900. Wydał ją Carl Herzog z Dąbia.
– 129 –
Renata Gałaj-Dempniak
wcześniej obiektów pokazuje ratusz, sklep, ulicę, przy której znajdowała się elektrownia, oraz ulicę Fürstenstrasse. Panorama została przejęta z pierwszej opisywanej kartki. Inne litografie dodają do obrazu całości most na Płoni z widocznym
kościołem i restaurację „Schwarzkopf Gaststätte”3. Około 1899 roku na litografiach
zmienia się zapis nazwy miasta – kartki, które dotąd podpisywano Alt-Damm, teraz opisywane są nazwą używaną do końca interesującego nas okresu: Altdamm.
Po raz pierwszy na litografii z datą 1900 figurują dworzec kolejowy, fa-
bryka Badera4 i książęcy pałacyk myśliwski. Obok umieszczono herb miasta5.
Widokówka ta jest niezwykle ważna, wskazuje bowiem na postępujący rozwój przemysłowy ośrodka. Połączenie kolejowe oznaczało zarówno lepszą, jak
i szybszą komunikację osobową, co mogło cieszyć mieszkańców, ale i właścicieli hoteli, restauracji, a także potencjalnych inwestorów. Łatwiej też było przewozić efekty swojej pracy – wytworzone dobra materialne, znajdując im nowe
rynki zbytu. Pierwsze linie kolejowe w Dąbiu wiążą się z latami 1846 (Szczecin–
Stargard) i 1848 (Szczecin–Poznań). Kolej nie była więc niczym niezwykłym, jak
w wypadku wielu innych pomorskich miejscowości, ale też dworzec znacznie
rzadziej pokazywany jest na litografiach. Pralnia chemiczna i farbiarnia Ottona
Badera oraz fabryka celulozy i papieru6 były chyba jednymi z większych zakładów w mieście. Obiekty przedstawiają imponujący widok. Pomiędzy budynkami hal produkcyjnych i magazynów wznoszą się ogromne dymiące kominy.
Wraz z elektrownią stwarzają one wrażenie dosyć szybko postępującej elektryfikacji i industrializacji miasta. Fabryka Badera pojawia się także jako samodzielny obiekt, między innymi na pocztówkach reklamowych z okresu późniejszego7.
3
4
5
6
7
Wyd. Herman Bader, Dąbie (?). Zakład założono w 1853 r.
1917, wyd. Graph. Verl.-Anst. G.m.b.H., Drezno. Fabryka mieściła się przy ul. Przybrzeżnej.
Wyd. M. Gauge, Dąbie. Herby zaczęto wprowadzać do litografii już w XIX w., potem pojawiają się
na kartach ze zdjęciami w początkach XX stulecia, a następnie okazjonalnie, zwłaszcza w latach
30. na pocztówkach wielopolowych.
Chemische Waschanstalt und Kunstfärberei. Zob. hasło: Bader Otto, w: Encyklopedia Szczecina, t. 1, Szczecin 1999, s. 66; Cellulose- und Papierfabrik, Altdamm (Die Papierstoff-Fabrik
Aktien-Gesellschaft, za: T. Białecki, Historia Szczecina, Wrocław 1992, s. 228). Założona w 1875
r. papiernia była spółką akcyjną.
Bader, Otto chem. Waschanstalt u. Kunstfärberei (7–12, 13–17 ½) Stettiner Str. (1941); Bader,
Fritz, Färbermstr. Wohn. Stettiner Str. 7 (1941). Karta reklamowa przedstawia ogromny teren
zakładów i podaje miejsca, w których można nabywać produkty Badera. Od 1861 r. pracowały też
zakłady chemiczne Andreasa i Grynberga.
– 130 –
Dąbie na starej widokówce
Spośród innych litografii8 wymienić należy kartkę, na której umieszczono lazaret
i Langestrasse9. Przy tej ulicy znajdował się między innymi widoczny na pocztówkach duży sklep papierniczy.
Szczególne miejsce wśród widokówek zajmują te, które poświęcono woj-
sku. Najwięcej pocztówek wiążących życie miasta z armią wydano chyba w okresie
do końca pierwszej wojny światowej. W tym czasie armia nie tylko pełniła funkcję
podpory monarchii, zbrojnego ramienia państwa (władców), realizującego mocarstwowe ambicje dworu, ale bardzo mocno związana była z propagandą postawy
i wzorca patriotycznego. Budowała wizerunek silnej władzy i potęgi kraju. Poczucie
dumy i przynależności do jednego państwa i narodu miały utrwalać także pojawiające się w całym państwie karty pocztowe. Przypominały one tradycję walk zbrojnych, formacji, żołnierską postawę panujących oraz miłość i poświęcenie obywateli
wobec państwa. Równie silne propagandowe oddziaływanie nastąpiło ponownie
dopiero w okresie dojścia do władzy nazistów.
Niezwykła karta, nosząca datę 1900, przedstawia maszerujących żołnierzy
i trzy obiekty: ratusz – czyli siedzibę władz miejskich, pomnik cesarza Wilhelma
i budynek kasyna oficerskiego. Napis na szarfie przeplatającej podpórki z dębu
informuje, że jest to Drugi Pomorski Batalion Taborowy (Pommersches Train–
–Bataillon Nr. 2)10 i wymienia jego największe sukcesy bojowe, takie jak Metz
i Paryż. Pocztówka ma wyraźny wydźwięk propagandowy. Dąb i jego liście oraz żołędzie były symbolami siły i trwałości, męstwa i związku z Germanią jako pojęciem
państwa jednego, ciągle trwającego i o długiej tradycji. Symbolizowały zwycięstwa
nad wrogiem pod miejscowościami, których nazwy wymieniono. Kartusze herbowe
zawierają herb miasta i godło pułku. Nad parawanem z liści dębowych siedzi orzeł
cesarski w koronie, a spoza jego głowy unosi się blask rozbłyskujących promieni
słonecznych – symbol rosnącej potęgi, szczęśliwości i chwały rodziny panującej,
państwa i armii. W mieście znajdował się pułk i koszary, pocztówka należy więc do
8
9
10
Wyd. M. Gauge, Dąbie.
Obecna ul. Pomorska, róg Goleniowskiej. 1912, wyd. Reinicke & Rubin, Magdeburg.
Wchodził on w skład II Korpusu Armijnego Cesarstwa Niemieckiego, stacjonował w Dąbiu.
Sformowany 21 kwietnia 1853 r. Żołnierze nosili mundury w kolorze szwedzkiego błękitu,
z jasnoniebieskimi kołnierzami i mankietami oraz złoconymi guzikami, a także pikielhauby
(Pickelhauben) ze skórzanym rzemieniem i złotymi okuciami. Numer batalionu był w kolorze
czerwieni cypryjskiej.
– 131 –
Renata Gałaj-Dempniak
jednej z wielu kart przypominających militarne tradycje i pobudzających uczucie
dumy (nie tylko mieszkańców) oraz budujących postawy patriotyczne. Pułk musiał
odgrywać w Dąbiu ogromną rolę (gospodarka, zatrudnienie, kultura, rola czynnika
integrującego, łącznika z historią). Koszary i pomnik cesarza Wilhelma stanowią
także główną treść litografii, na której widnieje data 190411. Na każdym kroku podkreśla się związek władzy z armią i tradycją. Obiekty związane z garnizonem pojawiły się na pocztówce wysłanej w 1899 roku. Kasyno oficerskie sąsiaduje tu z fotografiami dworca kolejowego, ratusza, szkoły oraz kościoła. Secesyjna widokówka
z początku XX wieku pokazuje zaś zdjęcia Płoni i lazaretu Czerwonego Krzyża, ulokowanego przy ulicach Goleniowskiej i Stargardzkiej12.
Co jest charakterystyczne w kartach z tego okresu? Drugi Batalion Taborowy
pojawia się w różnych kontekstach na większości zgromadzonych litografii i części
kart pocztowych wykorzystujących fotografię. Figurują na nich koszary, obiekty
do ćwiczeń, place przy koszarach, kasyno oficerskie13. Batalion pojawia się na widokówkach wydawanych z okazji prowadzenia ważnych manewrów14. Na kartach
pocztowych dostrzegamy żołnierzy uczestniczących w codziennym ruchu ulicznym. Wybieranie na widokówkę zdjęć z żołnierzami poruszającymi się w naturalny
sposób pośród cywilów, codzienna obecność wojska w życiu miasta, utrwalana na
widokówce – niewątpliwie podkreślały rolę armii w państwie.
Pocztówki, zwłaszcza z wcześniejszego okresu, mają niekiedy niezwykłe
formy. Bardzo ładnymi pozdrowieniami z Dąbia raczy adresata postać żołnierza
odzianego w mundur polowy, z pikielhaubą na głowie i karabinem na ramieniu,
a bagnetem przy pasie. Na plecach mężczyzna dźwiga plecak z przytroczonym kocem, kociołkiem i menażką umieszczoną pod bagażem. Plecak, po podniesieniu
jego pokrywy, ukazuje kolejne obrazki z widokami Dąbia15. Sam wojak w jednej
dłoni trzyma kolbę karabinu, a w drugiej kwiaty, na jego zaś twarzy gości radosny
11
12
13
14
15
Wyd. W. Steinberg, Wrocław.
Gollnowstrasse, Stargarderstarsse.
1909, wyd. Wieland & Hugel, Berlin; 1918, wyd. M. Hertzfeldt, Szczecin; 1907, wyd. Geschw.
Ortmann, Dąbie.
Widokówka dwupolowa z napisem „Cesarskie manewry 1900”.
Ten rodzaj widokówek to leporello. Wyd. ok. 1900–1910 r., na pewno była w obiegu przed 1914 r.
– 132 –
Dąbie na starej widokówce
uśmiech. Postać bardziej kojarzy się z dobrą przygodą i dumą ze służby niż z trudami znoszonymi w polu.
Do starszych kart zalicza się także pocztówka skonstruowana z dwóch pól.
Jedno stanowi kula z wizerunkiem kasyna oficerskiego. Na tej kuli siedzi radosna
malutka dziewczynka trzymająca w dłoniach zabawkę. Co prawda, dzieci chętnie
wykorzystywano wówczas w różnego rodzaju reklamach i na widokówkach, ale to
połączenie może wskazywać na stabilizującą i ochronną rolę jednostki wojskowej
w życiu miasta i jego mieszkańców. Kasyno oficerskie pojawia się jeszcze kilkakrotnie jako samodzielny, rozpoznawalny element wizerunku Dąbia. Kartka z kasynem
i dziewczynką powiela zdjęcie z innej widokówki, na której w korespondencji widnieje rok 1907 (ujęcie, pora roku i wszystkie elementy obrazka są identyczne z poprzednim). Na pewno przed 1914 rokiem wydano pocztówki, na których kasyno
widoczne jest wraz z trzema innymi obiektami. Widać tam kilka osób stojących
pośrodku placu przy skwerze. Zdjęcie to wykorzystano wielokrotnie, między innymi na kartce, na której wklejono je w pejzaż z gołębnikiem i gołębiami pocztowymi, z których jeden przynosi list adresatowi. Na widokówce autor umieścił napis
„Prawdziwie serdeczne pozdrowienia z Dąbia”16. W obiegu były także kartki pokazujące stylowe wnętrze kasyna, wyposażone w eleganckie meble ze skórzaną tapicerką, stoliki pokryte ciężkimi drapowanymi obrusami, zastawione drogą zastawą.
Można by rzec, że oficerom Drugiego Pomorskiego Batalionu Taborowego niczego
tam nie brakowało. Treści okolicznościowe niesie widokówka z 1935 roku, pokazująca uroczystość zaprzysiężenia młodych rekrutów, której towarzyszyło podniesienie wojennej flagi Rzeszy17. Kartką stworzoną, jak się wydaje, na święto jednostki
jest zdjęcie połączone z rodzajem kolażu wyimków z gazet, umieszczonego w lewym rogu. Ich treść eksponuje się na tle ściany koszar, przy której stoją mężczyźni
w historycznych mundurach i ludzie w strojach z lat trzydziestych XX wieku, ale
i z okresu nieco wcześniejszego. Teksty gazet nawiązują do życia armii, stąd napis: „Serdecznie witamy w 2. kompanii”; ale mamy także „Dzień Wehrmachtu”18,
16
17
18
Einen recht herzlichen Gruss aus Altdamm.
Hissung der Reichskriegsflagge, Vereidigung der Rekruten am 7.11.35 in Altdamm.
Święto Wojsk Lądowych. Wehrmacht jako formacja powstał 16 marca 1935 r. Do tego okresu
słowo Wehrmacht oznacza w jęz. niem. siły zbrojne.
– 133 –
Renata Gałaj-Dempniak
swastykę, zapewnienie o zabawie świątecznej. Jest to więc oryginalne powiązanie
przeszłości z teraźniejszością.
Na pozostałych widokówkach pojawiają się stare i nowe koszary, czego
dowiadujemy się z napisów19. Wcześniejsze pocztówki pokazujące nowe koszary
(oddane do użytku w roku 1915)20 mają niekiedy umieszczone w rogach: pagon
z cyfrą „2”, czyli numerem batalionu, wyłaniający się z dębowej gałęzi, a po stronie przeciwnej – portret młodego Wilhelma II Hohenzollerna21. Później pojawiły
się także kartki, na których zamieszczano informacje z nazwą formacji aktualnie
stacjonujących w koszarach. Z okazji obchodzonego uroczyście półwiecza stacjonowania Drugiego Batalionu w Dąbiu ukazała się litografia okolicznościowa, na której
widnieje data 190322. W sześciokącie na niebieskim tle umieszczono złotą podobiznę Wilhelma II. Nad kartuszem widnieją korona cesarska, flaga państwowa oraz
liście dębu. Drugi plan tworzy widok nowych koszar z kasynem oficerskim. Na innej pocztówce pokazującej ten gmach obrazki ujęto w girlandy z liści dębowych,
wśród których widnieje czarny żelazny krzyż z cesarską koroną i literą „W” oraz
data 191423. Bardzo zaangażowaną patriotycznie pocztówką jest wydana w okresie
pierwszej wojny kartka, na której znajdują się nowe koszary przy ulicy Portowej,
placu Wilhelma i widok na Lange Straße24. Tło stanowią słowa marszu Die Vöglein
im Walde: „W Ojczyźnie, w Ojczyźnie będzie nam dane zobaczyć się znowu”25.
Obrazy miasta umieszczone zostały na tle liści dębowych, girlandy z lauru i że19
20
21
22
23
24
25
Karty, które pokazują zabudowania starych koszar i poszczególnych budynków batalionu transportowego, noszą daty: 1903; na zbiorówce z pl. Wilhelma – 1902. Na widokówkach z nowymi
koszarami przy ul. Portowej widnieją daty: 1915, 1917.
Nowe koszary przy ul. Portowej pokazują m.in. karty wydawane przez M. Hertzfeldta ze Szczecina (1915).
Żył w latach 1797–1888. Był ostatnim niemieckim królem Prus i cesarzem Niemiec. Żonaty
z Augustą von Sachsen-Weimar.
G... O..., Stettin. Grensing Otto.
Krzyż ustanowił w 1813 r. Fryderyk Wilhelm III jako odznaczenie pruskie. Niekiedy na ramionach
krzyża umieszczano daty – tak było z rokiem 1870 czy 1914. Początkowo krzyż miał inicjały FW
(Fryderyk Wilhelm), od 1870 r. – W (Wilhelm). Od samego początku na górnym ramieniu krzyża
występuje królewska korona pruska, później cesarska.
Pisownia nazwy ulicy zmienia się na widokówkach w sposób dowolny. Mamy: Langestrasse,
Lange Strasse, Lange Straße – używane wedle woli autora pomiędzy latami 90. XIX w. a rokiem
1940. Obecnie ul. Emilii Gierczak.
Gloria, Gloria, Gloria Viktoria! / Mit Herz und Hand / Fürs Vaterland, fürs Vaterland! – / Die
Vöglein im Walde, / Die singen ja so wunderschön, / |: In der Heimat, in der Heimat, / Da gibt’s
ein Wiedersehn :|.
– 134 –
Dąbie na starej widokówce
laznego krzyża z koroną, inicjałem Wilhelma i datą 1914. Widokówki o tematyce
militarnej pokazują także budynki mieszkalne, administracyjne i place do ćwiczeń.
Uwieczniono stajnie przy ulicy Koszarowej26 i plac ćwiczeń (ujeżdżalnię) dla konnicy, pokazano też żołnierzy podczas codziennych zajęć27. W sumie, jeśli chodzi o tę
tematykę, odnotowałam 36 różnych kart pokazujących zabudowania, mężczyzn
służących w szeregach zbrojnych i ich życie codzienne. Cztery widokówki ilustrują
życie w obozie jenieckim i kondukt żałobny zmarłego rosyjskiego jeńca. W okresie
faszystowskich rządów funkcjonowały w mieście koszary żandarmerii, przy ówczesnej Felix-Dahnstrasse28. Żandarmi mieszkali w nowych budynkach otoczonych
wysokim murowanym ogrodzeniem. Jak przy wielu innych obiektach wojskowych
czy urzędowych z tego okresu, na maszcie powiewała flaga ze swastyką.
Bardzo często na pocztówkach utrwalany jest pomnik cesarza Wilhelma I
Hohenzollerna, projektu Georga Meyera. Władca stoi w żołnierskim płaszczu,
mundurze i czapce, z rękoma założonymi na pasie, na wysokim postumencie29.
Monument odgrywał zapewne ważną rolę w życiu społecznym miasta i w kształtowaniu postaw obywatelskich. Odsłonięto go w 1896 roku30. Na karcie z roku 1897
na cokole widnieje coś, co wygląda na tablicę, ale dopiero pocztówka wydana po
1903 roku uwidacznia jej kształt wzorowany na kartuszu herbowym. Na pocztówce z datą 1899 na przedzie cokołu widać wieniec, zapewne z liści dębowych –
symbol starogermańskiej siły i trwałości, do którego monarcha często nawiązywał.
Autor uchwycił moment związany z jakimiś uroczystościami. Pojawia się on jeszcze tylko na jednym zdjęciu wykonanym na kartę pomiędzy 1905 a 1918 rokiem.
Pierwotne otoczenie pomnika najlepiej widoczne jest na litografiach – pomnik
na tle koszar (1899), jako samodzielny obiekt w parku (1897). Są to niewątpliwie
jedne z pierwszych ujęć tego monumentu. Teren przy nim nie był jeszcze dobrze
zagospodarowany. Cokół pod figurę stanął na okrągłym trawniku. W jego pobliżu
widać nieregularnie nasadzone niegdyś drzewa i kwitnące klomby. Alejki dopiero
26
27
28
29
30
Obecnie boisko przy Szkole Podstawowej nr 23.
Ortmann, Dąbie, 1913, żołnierze przy koniach.
Obecnie ul. Słupska.
Najwcześniejszą datę ma pocztówka z 1897 r. (sama karta datowana jest na ok. 1895 r.). Na wielopolówce, którą wydał M. Gauge, także widnieje ten sam pomnik, z takim samym otoczeniem.
Również na karcie z datą 1900, wydanej przez Carla Herzoga z Dąbia.
Encyklopedia Szczecina, t. 2, Szczecin 2000, s. 151.
– 135 –
Renata Gałaj-Dempniak
wytyczono. Na dwóch kartkach – ze zdjęciem pochodzącym z 1899 roku i na litografiach – przed pomnikiem znajduje się klomb w kształcie żelaznego krzyża, utworzony przez zielone krzewinki. Być może kwiaty widoczne na innych pocztówkach
tworzą ten właśnie motyw, ale rzut rysunku uniemożliwia stwierdzenie tego z całą
pewnością31. Później kompozycję skutecznie zasłaniają na kartkach fragmenty
ogrodzenia. Tylko jedna pocztówka potwierdza, że niskie krzewinki nieprzerwanie
tworzyły wewnątrz ogrodzenia ten sam motyw. Krzyż umieszczony został w kartuszu w kształcie tarczy herbowej, wykonanym być może ze żwiru. Pomnik ustawiony był na placu, którego otoczenie się zmieniało, co widać na pocztówkach. W
latach 1903 i 1905 dostrzegamy kwatery kwiatowe, wypielęgnowaną trawę i dosyć
ładnie wyrośnięte drzewa, które na pocztówkach z wcześniejszego okresu przypominały kijki z kilkoma witkami32. Za pomnikiem, w oddali, dostrzegamy na kilku
kartkach jeden z budynków koszar. W tym czasie okrągły skwer otoczono niższym,
ładnie kutym płotem. Poza motywami roślinnymi w niektóre przęsła wkomponowany został żelazny krzyż ustanowiony przed Fryderyka Wilhelma III. Postawienie
ogrodzenia mogło nastąpić w 1905 lub 1906 roku. Najwcześniej datowana kartka
z płotkiem ma datę 1906. Drzewa w tym okresie tworzyły już zamykające się nad
spacerującymi sklepienie z konarów i liści. Same kwatery z trawą również otoczone
były kutym ogrodzeniem, ale prostym i niewysokim. Z czasem kwatery z trawą
obsadzono krzewami i kwiatami (tworzącymi linie proste). Miejsce to było chętnie
odwiedzane, widzimy bowiem całe rodziny sfotografowane przed pomnikiem. Są
tam także przedstawiciele służb porządkowych, z czego można wnosić, że pilnowano, aby na placu panował prządek i było bezpiecznie.
Monument Wilhelma I z czasem stracił na znaczeniu. Życie mieszkań-
ców skupiło się przed ratuszem, gdzie wystawiono pomnik poległym bohaterom
pierwszej wojny światowej, czcząc poniekąd wszystkich związanych z bohaterskimi dziejami państwa. Pomnika tego nie widać jeszcze na wielopolowej pocztówce
z 1917 roku. Na postumencie umieszczono siedzącą postać atletycznego nagiego
mężczyzny, za którego plecami znajduje się tarcza. Postać budzi skojarzenie z daw31
32
Wyd. Hir... B..., Dąbie. Widokówka z 1902 r. I na pocztówce wydanej przez Carla Herzoga z Dąbia,
z datą 1900.
Nie ma wieńca na kartce składającej się z 2 pól, pochodzącej niechybnie sprzed 1905 r. Brak jest
płotu, a trawnik przy obelisku, na którym stoi posąg cesarza, zasiedlają kępy kwiatów.
– 136 –
Dąbie na starej widokówce
no minionymi epokami. Napis głosił, że jest to „pomnik naszym zasłużonym bohaterom lat 1914–1918”. Później na kartkach pocztowych pojawił się nadruk, iż jest
to monument wystawiony poległym w tych latach. Zresztą na widokówce z tym
nadrukiem widać wieniec ze wstążkami, zapewne w barwach państwowych. Plac
przed siedzibą władz miasta był wybrukowany, przed pomnikiem położono płyty,
a w czterech rogach umieszczono kule, do których przytwierdzony został łańcuch
zastępujący ogrodzenie. Z czasem miejsce to upiększono, tworząc wokół płyt kwadratowy trawnik z kwaterami kwiatowymi i niewielkimi krzewami w czterech rogach vis-à-vis kul. Pod drzewami rosnącymi wokół trawnika okalającego plac ratuszowy urządzono postój dla samochodów. Jedna z pocztówek, datowana na rok
1943, pokazuje uroczystości, podczas których pomnik znajdował się w ich centrum, naprzeciw trybuny włodarzy miasta – czy raczej partyjnych prominentów.
Interesujące są dwupolowe widokówki z datą 1899 (tzw. księżycówki), na których
zamieszczono pomnik władcy i zdjęcie ratusza, przy którym zebrał się tłum z flagami. Może to świadczyć o tym, że oba miejsca stanowiły w tym czasie centrum życia
społecznego.
Z dziejami militarnymi państwa i wychowawczą funkcją związana była
kaplica na dąbskim cmentarzu wojskowym. Widokówki świadczą o tym, że odbywały się tam uroczystości, może nie o charakterze czysto religijnym, ale na pewno
wojskowo-rocznicowym. Sama kaplica o niezwykłym kształcie wieży czy dzwonnicy (?), otwartej na cztery strony świata, zwieńczona była krzyżem. Łagodne łuki
i masywna konstrukcja przywodzą na myśl wczesnośredniowieczne budowle romańskie. Wojskowy cmentarz honorowy (Militär-Ehrenfriedhof)33 znajdował się
przy ulicach: Pomorskiej 115b, Potok i Łąkowej. Utworzono go już w 1870 roku.
W latach 1870–1871 pochowano tam 49 jeńców francuskich, którym wystawiono
pomnikowy obelisk. W 1916 roku wybudowano małą kapliczkę.
Na pocztówkach odnajdujemy jeszcze dwie inne figury: niedźwiedzia w par-
ku leśnym i pomnik Friedricha Eberta przy ulicy Goleniowskiej 534. Pomnik niedźwiedzia pełnił funkcję dekoracyjną i stał pośród kwater różanych w ogrodzie róża33
34
Cmentarz zamknięto w latach 20. XX w. Chowano na nim także jeńców z wojsk rosyjskich, w tym
Polaków.
Park powstał w latach 30. XIX w. Ulokowany był vis-à-vis ul. Słupskiej, przy ul. Junaków. Kartę
z lat 40. wydał Friedrich Handt, Dąbie.
– 137 –
Renata Gałaj-Dempniak
nym. Ebertowi wystawiono na usypanym pagórku obelisk z popiersiem. Zdjęcie na
karcie pochodzi być może z uroczystości odsłonięcia lub obchodów przy pomniku.
Leżą pod nim dwa wieńce, a w pewnym oddaleniu stoją cztery słupy owinięte girlandami i zwieńczone flagami. Taki typ dekoracji towarzyszył zwykle oficjalnym
festynom z okazji odsłonięcia monumentów. Pomnik gromadził mieszkańców na
wspólnych imprezach. Stał w mieście przed dużym trzykondygnacyjnym budynkiem z secesyjną elewacją.
Przy okazji oglądania wizerunku lazaretu, pokazanego na kilku kartkach,
nasuwa się spostrzeżenie dotyczące stojącej przy nim wieży przypisywanej Carlowi
Lüttkemu. Miłośnicy Prawobrzeża na swoim portalu internetowym podają, że powstała ona w 1913 roku35, czemu zaprzecza pocztówka wydana przed 1905 rokiem
przez M. Gaugego i karta z datą 1908, na której widzimy dokładnie tę samą wieżę.
Na większości pocztówek (panoramy, widoki na poszczególne obiekty)
widoczne są fragmenty kościoła Mariackiego (wieża) albo cała bryła świątyni36.
Analizie poddano 28 różnych kart przedstawiających ten obiekt. Protestancki kościół pod wezwaniem Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Marii Panny stał przy
placu Kościelnym. Świątynia, której bryłę podziwiamy, jest dziełem radcy budowlanego Brechta, który po pożarze w 1863 roku opracował projekt przebudowy miejsca kultu. W 1866 roku zakończono odbudowę kościoła, nadając mu wygląd neogotycki. Architekt zdecydował się na zachowanie części średniowiecznych murów
budowli. Od podstaw wzniesiono górne partie obiektu, a także prezbiterium, kaplice, filary i sklepienie. Konsekracja nastąpiła w 1866 roku. Rok później w ołtarzu
umieszczono obraz pędzla berlińskiego malarza Carla Gottfrieda Pfannschmidta37.
Następnego roku prezbiterium przyozdobiono pięcioma nowymi witrażami38.
W 1945 roku, mimo że kościół był uszkodzony, zaczęto odprawiać w nim msze. Na
pocztówkach z początku XX stulecia dostrzegamy nieco dziki, zaniedbany teren
przy świątyni39. Bez wątpienia został on uporządkowany, ponieważ w latach trzy35
36
37
38
39
Kartka wydana przez Ottomanna, dwupolowa, przedstawiająca ratusz i lazaret. Czy Lüttke
wzniósł kolejną, identyczną wieżę?
Np. M. Gauge, 1900, Dąbie; M. Miernik, litografia, 1900, Dąbie.
Utalentowany malarz, 1819–1887.
Dwa ufundował król pruski, a trzy parafianie.
Karta z 1905 r. – pusta przestrzeń, trawa, nieco dużych drzew, brakuje wyraźnych oznak
porządkowania trawników czy dróg.
– 138 –
Dąbie na starej widokówce
dziestych i czterdziestych widać na widokówkach utwardzone place, ulice, oświetlenie, uporządkowaną szatę roślinną. Najbliższe otoczenie zmieniało się chyba
niewiele, gdyż tylko na dwóch kartkach dostrzegamy wyraźnie murek oporowy,
niewidoczny na pozostałych widokówkach. Jedna z nich pochodzi zapewne już z
okresu wojny, widoczne są bowiem uszkodzone ściany świątyni oraz okna zabezpieczone deskami. Sam kościół – jego bryła – robi imponujące wrażenie i wszystkie
zdjęcia (poza jednym wyjątkiem) prezentują nową kopułę wieży40. Ciekawostką
jest pocztówka wydana przez spółkę Reinicke & Rubin z Drezna. Wieża kościelna
nie ma tam koloru ceglastego (mury wykonano z cegły), lecz piaskowy41. Spotkałam
się z tezą, że jest to kolor materiału budowlanego najczęściej używanego w Saksonii
– kamienia wapiennego. Czyżby była to swoista licentia poetica wydawcy związanego z Saksonią? Podobny wypadek zmiany kolorystyki odnotowujemy dla Chojny.
Kościół pod wezwaniem Najświętszej Marii Panny, zlokalizowany w Dąbiu
przy ulicy Mierniczej, pokazują jedynie nieliczne widokówki42. Pozostaje to w zgodzie z niewielką liczbą katolików w mieście. Świątynię konsekrowano w 1903 roku
dla parafii katolickiej, która swoją działalnością obejmowała teren w widłach Płoni.
Budowlę wzniesiono według projektu Carla Lüttkego. Jej bryła przybrała formę
neogotyckiej, ceglanej kaplicy połączonej od wschodniej strony z apsydą i kruchtą.
Okna wieńczył ostry łuk. W pobliżu kościoła znajdowała się plebania. Obiekt popadł w ruinę w 1945 roku, a następnie został rozebrany.
Budynkiem istotnym dla mieszkańców był ratusz, świadczący o posia-
daniu praw miejskich i niezbędny do załatwiania spraw urzędowych związanych
z codziennym życiem miasta43. Na widokówkach pojawia się on regularnie, jednak
rzadziej, niż można by się było spodziewać, zwłaszcza na litografiach. Pierwsze karty pokazują dwukondygnacyjny budynek o spadzistym dachu zwieńczonym wieżyczką (z dzwonem oraz zegarem) i ganku z podcieniami. Bryła budynku na lito40
41
42
43
Zdjęcie zamieszczone na internetowej stronie miłośników Szczecina-Dąbia. Podobnie jak grafika pokazująca kościół ze starą kopułą. Na obu widać także bramę miejską, niewykazywaną na
widokówkach. Mury miejskie usuwano intensywnie w latach 1872–1873.
Karta z 1913 r.
1918, wyd. M. Hertzfeldt, Szczecin.
Budynek oddano do użytku w 1830 r. W 1945 r. uległ kompletnej dewastacji i obecnie nie istnieje.
Poza siedzibą władz mieściły się tam sąd i więzienie. Obiekt przebudowano w 1931 r., dobudowując pomieszczenie łączące go z siedzibą straży ogniowej (od 1887 r. na tyłach ratusza).
– 139 –
Renata Gałaj-Dempniak
grafii, chociaż w dużym uproszczeniu, oddaje właściwe proporcje i kształt. Ratusz
jest otoczony drzewami44, na pocztówkach z datą 1899 i litografii z 1899 roku oraz
propagandowej z datą 1900 widnieje zdjęcie, na którym wyraźnie widać duże drzewa liściaste45. Plac sprawia w tym czasie wrażenie niezupełnie uporządkowanego.
Dopiero pocztówka z 1917 roku pokazuje zagospodarowany obszar, na którym drzewa zasadzono równolegle do utwardzonego brukiem placu ratuszowego46. Wydaje
się, że przy okazji remontu ratusza i wznoszenia pomnika drzewa po raz kolejny
przycięto lub zasadzono nowe (1924). W 1917 roku nie widać jeszcze pomnika, ale
pojawia się latarnia oświetlająca plac przy ratuszu. Interesujące, że na litografiach
i pocztówkach latarnia usytuowana jest w innym miejscu. Wczesne litografie pokazują ją obok ratusza – ma pięć kloszy w układzie kandelabra. Później widać ją przed
ratuszem, na środku jego osi – jeden klosz47, a na jednej pocztówce stoi prawie na
końcu placu ratuszowego – jedno wygięte ramię z dwoma kloszami. Plac przed ratuszem wykorzystywali kierowcy do parkowania pojazdów. Na kartkach z lat 1924
i 1935 widzimy samochody parkujące w ten sposób. Tablica urzędowa może jednak
świadczyć o tym, że wolno było tak czynić tylko urzędnikom miejskim – oznaczenie „P” na znaku pojawia się bliżej lat czterdziestych XX wieku. Nie widać jednak
miejsca na rowery, które mieszkańcy zostawiali początkowo pod arkadami ganku
ratusza, udając się do niego w celu załatwienia swoich spraw. W drugiej połowie
lat trzydziestych urządzono parking kosztem drzew, które wycięto i zasadzono
młode w nowych miejscach48, ustawiono też budkę telefoniczną, pompę z wodą
albo stację paliwa (niezbyt dobra jakość zdjęcia na karcie), słupy na flagi (zastąpiły
maszt umieszczony w latach dwudziestych nad schodami do ratusza), znaki drogowe i oznaczenia parkingowe. Na skrzyżowaniach pojawiły się barierki oraz słupki
z łańcuchami, utrudniające pieszym wtargnięcie pod koła pojazdów. Wytyczono
44
45
46
47
48
Na karcie z datą 1902 nie ma drzew, jest za to ogromna latarnia tuż przy budynku. Nie wszystkie
litografie pokazują latarnię. Na pewno rysunki do nich powstały przed 1899 r., nie oddają więc stanu faktycznego, albo autor celowo zrezygnował z zamieszczania oświetlenia, oszczędzając miejsce
i pokazując wyłącznie najważniejszy obiekt.
1899, wyd. M. Gauge, Dąbie.
1917, wyd. Rabinowitsch, Szczecin; wyd. Ferdinand Tank, Dąbie.
Pierwsza kartka z datą nosi rok 1901, później 1902. Latarnia znika z tego miejsca w latach 30.,
ale jest jeszcze na karcie z datą 1935.
Na pocztówkach, na których po raz pierwszy widać samochody, rośnie kilka młodych drzew.
– 140 –
Dąbie na starej widokówce
chodniki i drogi. Z dawnego ukształtowania przestrzeni pozostał tylko pomnik na
zabezpieczonym barierkami placu. Przebudowano także dach ratusza, z którego
zniknęły dwa potężne kominy i dwa okna dachowe49. Na fasadzie budynku pojawiły się: skrzynka pocztowa (1918) i w latach trzydziestych na słupach ganku podłużne detale – może uchwyty do drzewców flag. Przyglądając się uważnie pocztówkom,
dostrzegamy kolejne, najczęściej powolne zmiany zachodzące w otoczeniu ratusza.
Za czasów faszystowskich stał się on zapewne ponownie centralnym miejscem
uroczystości państwowych, a na pewno partyjnych.
Dosyć stabilna wydaje się zabudowa otaczająca plac rynku. Zmiany zacho-
dzą głównie w adaptacji budynków do kolejnych funkcji, ale zasadnicza zabudowa
pozostaje niska. Być może część obiektów stanowią „plomby”, na co wskazywałyby
ich fasady (mogły też zostać przebudowane). Z fasad domów, zapewne już pod koniec lat dwudziestych XX wieku, zniknęły markizy, niewidoczne w analizowanym
zbiorze pocztówek. Ulice w centrum szybko oświetlono. Początkowo do oświetlenia najważniejszych arterii używano lamp gazowych, ale gdy powstała elektrownia, jeszcze przed pierwszą wojną światową porozwieszano klosze nad ulicami
przy rynku. Pod nielicznymi domami widzimy ławy do siedzenia (karta z 1902 r.),
ale brakuje ich na placu przed ratuszem, mimo że na widokówkach wydanych do
1918 roku niekiedy spaceruje po nim spora grupa ludzi. Czasami udaje się odczytać szyldy sklepów i zakładów ulokowanych przy placu i poszczególnych ulicach.
Najłatwiejsze jest to w wypadku kart reklamowych albo utrwalających obiekty służące lokalnej społeczności50. W budynku ratusza mieścił się sąd okręgowy. Odrębny
budynek sądu rejonowego z lat dwudziestych XX wieku pokazuje jedna kartka
obecna w zbiorze51. Miasto dysponowało szkołą, ale jest ona mało eksponowana
w stosunku do innych miast wydających widokówki52. Nie oznacza to jednak niedoceniania roli edukacji młodzieży.
Proces przemian w zakresie rozwoju gospodarki pokazują umieszczone
na widokówkach: dworzec kolejowy i zakłady przemysłowe. Dworzec z litografii
49
50
51
52
Znikają one mniej więcej w czasie, gdy pojawia się pomnik przed ratuszem.
Na litografii widać np. sklep papierniczy (Papierhandlung), ale zdecydowanie łatwiej posługiwać
się pocztówkami o treści wypełnianej przez zdjęcia.
1920, wyd. Blasewitz, Drezno. Obecnie komisariat policji przy ul. Pomorskiej.
1899, wyd. M. Gauge, Dąbie.
– 141 –
Renata Gałaj-Dempniak
w zasadzie nie różni się od tego, który odnajdujemy na kartkach z początku XX
stulecia53. Na pocztówkach z późniejszego okresu pojawia się coraz więcej słupów
elektrycznych i obiektów służących głównie usprawnieniu ruchu na peronach i torach. Początkowo perony rozdzielone były siatką rozciągniętą na ozdobnym stelażu. Z czasem siatka znikła, a na dworcowych peronach wzniesiono zadaszenie
chroniące podróżnych przed deszczem i nadmiernym nasłonecznieniem. Pierwsze
zadaszenie znajdowało się jedynie nad wyjściem z głównego hallu na pierwszy peron. Stanowiska dla podróżnych dosyć dobrze oświetlono, jak pokazują pocztówki
z lat dwudziestych XX wieku. W latach tych dworzec miał sześć torowisk i rozjazdy
ułatwiające manewrowanie. W miejscu, na którym w pierwszych latach XX stulecia widoczne są jeszcze kominy, pojawiły się bocznica dla pociągów i pomieszczenia
magazynowe. W otoczeniu stacji do 1945 roku stale widnieją budynki i kominy
fabryczne. Na kilku pocztówkach dostrzegamy też pola uprawne. Interesująca jest
kartka przedstawiająca saperów na gruzach wysadzonego w 1909 roku komina fabryki zlokalizowanej przy dworcu. Wskazuje to na zmiany zachodzące w tym czasie w jego okolicy. Droga (chodnik) do dworca wyglądała na odgrodzoną od jezdni i zagonów. W późniejszych ujęciach dostrzegamy utwardzone nawierzchnie
przeznaczone do ruchu pieszych i pojazdów, obsadzone drzewkami i oświetlone.
Przylegająca do stacji Bahnhofstrasse ma raczej niską zabudowę. Domy są otoczone ogrodami, co nie uległo zmianie do 1945 roku. Na dwóch kartach widzimy także
kaplicę katolicką54. Kartki te pochodzą z początku XX wieku i z lat trzydziestych
tego stulecia. Od strony obecnej ulicy Racławickiej powstała wysoka kamienica,
należąca swego czasu do rodziny producentów beczek – Stange55. Willa wznosiła
się w uroczym ogrodzie z pergolami obsadzonymi różami. Na pocztówce z końca lat trzydziestych albo z lat czterdziestych pokazany został dworzec od strony
głównego wejścia. Cechą charakterystyczną nadal była spowijająca go zieleń drzew
i krzewów. Przed głównym wejściem do budynku dworca w latach trzydziestych na
53
54
55
Kartka z 1901 r.; 1899, wyd. M. Gauge, Dąbie.
1915, wyd. M. Hertzfeldt, Szczecin. Obecnie ul. Racławicka.
1931, wyd. H. Rubin & Co., Drezno. Panorama miasta od strony dworca kolejowego z zabudowaniami Zakładów Drzewnych Stange (E. Stange & Co. G.m.b.H., W., Holzverarbeitungsfabr.),
przy Holder-Egger-Strasse (Bahnhofstraße). Fabryka beczek działała jeszcze w okresie drugiej
wojny światowej, korzystając z pracy robotników przymusowych (zob. L. Rózga, http://www.
leszek.rozga.com.pl/kalendarium.html).
– 142 –
Dąbie na starej widokówce
pewno ustawiono ławeczki. Widokówki ujawniają obecność interesującej fasady
ściany frontowej, z charakterystycznym ułożeniem okien i attyką w formie trójkątnych zębów56. Najciekawsza pocztówka z tym obiektem została wysłana w 1901
roku. Jej autor uchwycił rozbudowę dworca w Dąbiu od strony torowisk, co rzadko
się zdarza.
W 1927 roku miasto doczekało się otwarcia portu lotniczego, co dokumen-
tuje kilka widokówek57. Już w XIX stuleciu powstała straż pożarna, wyposażona
z czasem w automobile do przewozu ludzi i w wóz z drabiną, oraz elektrownia wodna, widoczna na pocztówkach ze stemplem z lat 1900, 190258 i 1905. Niskie zabudowania z dużym kominem były bez wątpienia punktem charakterystycznym
na mapie miasta. W podobnym stylu wzniesiono budynek elektrowni na przykład
w Goleniowie. Infrastruktura służąca społeczeństwu rozwijała się chyba w dostatecznym tempie.
Dla mieszkańców istotny był dostęp do opieki medycznej. Już wcześniej
wspomniano, że w XIX wieku istniał w mieście lazaret, ale kartki z początku tego
stulecia pokazują również szpital (szpital miejski)59. Budynek jest co prawda niezbyt okazały, jednokondygnacyjny z użytkowym poddaszem, ale wydaje się, że
zapewniał w tym czasie niezbędną pomoc dla tych, którym trzeba było jej udzielić. Jego teren otoczono płotem, a zapewne w latach trzydziestych i czterdziestych
został on ładnie uporządkowany (trawniki, brzegi kanału, chodniki i droga). Przy
samym szpitalu urządzono przyjemne dla oka skwery i ogród kwiatowy. Szpital
Świętego Ducha60 funkcjonował przy ulicy Dworcowej. Miasto szczyciło się rów56
57
58
59
60
Okna mają dosyć interesujące kształty – są to ułożone obok siebie drobne okienka i półkoliście
wygięte okna nad drzwiami. Pośrodku promienistej ozdoby głównego wejścia znajdował się zegar
(jedna karta).
Od 1924 r. istniała firma „Stettiner Flughafen GmbH”, odpowiedzialna za zgromadzenie środków
i wybudowanie lotniska nad jeziorem Dąbie, tak aby mogły lądować na nim wodnopłaty. Przy nabrzeżu ustawiono dźwig do podnoszenia samolotów z wody. Powstały trzy kanały cumownicze,
umożliwiające start i lądowanie oraz przyjmowanie pasażerów na pokład. Na lądzie wzniesiono
halę dla samolotów, warsztaty, biura zarządu, salę odpraw z pomieszczeniami dla podróżnych,
pilotów i policji powietrznej. Już od 1926 r. z Dąbia prowadziły loty linie wodne. Wyd. Friedrich
Handt, Dąbie. Kartka przedstawia hangar wodnosamolotów i bar dla pasażerów na lotnisku
w Dąbiu
Wyd. Carl Herzog, Dąbie.
Kartki z widokiem od Plönestrasse 12.
Hospital St. Spiritus (1) E. Stadt Altdamm, Holder-Egger Strasse.
– 143 –
Renata Gałaj-Dempniak
nież apteką „Pod Orłem” (Adler-Apotheke), której historia sięgała czasów Fryderyka
Wielkiego61.
Niedaleko przychodni kolejowej mieścił się gmach nowej poczty, poka-
zywany z dumą na kilku pocztówkach62. Miasto dysponowało więcej niż jednym
urzędem pocztowym. Dobrze utrwalono na widokówkach wielką placówkę przy
placu Wilhelma i gmach podpisywany najpierw jako poczta cesarska, a później po
prostu jako urząd pocztowy63. Każda z tych placówek ulokowana była w dużym reprezentacyjnym gmachu. Przy poczcie cesarskiej dostrzegamy zmiany zachodzące
w najbliższym otoczeniu (płot drewniany zastąpiono kutym, a następnie murem
cofniętym w głąb ogrodu; wykarczowano drobne drzewka samosiejki, pozostały
tylko nieliczne okazałe i chyba przycinane drzewa), w końcu lat trzydziestych lub
w latach czterdziestych XX wieku pojawiła się też budka telefoniczna. Widać także,
jak poprawiono estetykę tablic informacyjnych, które jednak, pomimo przebudowy chodnika oraz fundamentów ogrodzenia pobliskiego ogrodu, pozostały w tym
samym miejscu, gdzie ustawiono je zapewne w latach dwudziestych.
W mieście działało bractwo strzeleckie dysponujące własną strzelnicą z to-
warzyszącą jej infrastrukturą64. Na karcie z datą 1900 widać dwa budynki – parterowy i większy, z jedną kondygnacją, przed którymi ustawiono ławy do konsumpcji.
Mimo rosnących w pobliżu wielkich drzew widać mnogość ław dla klientów i wielu
ludzi, z czego można wnosić, że sporo mieszkańców odwiedzało to miejsce. Zdjęcie
przekonuje nas również, iż w okresie przed pierwszą wojną światową spędzały tu
czas całe rodziny. Strzelnica i jej okolice cieszyły się w owym czasie sporą popularnością. Po niej rolę miejsca zabaw przejęły zapewne ogrody i kąpielisko, które coraz
częściej pojawia się na widokówkach. Okolice jeziora na pewno pełniły funkcję rekreacyjną już w początkach XX wieku. Typowy ośrodek z infrastrukturą w postaci
zjeżdżalni, miejsc wydzielonych do kąpieli, pomostów, koszy plażowych, kawiarenek, może też wypożyczalni łódek i motorówek, których kilka leży na brzegu kąpieliska – zaczął powstawać pod koniec lat dwudziestych ubiegłego stulecia. Okres
61
62
63
64
Założona w 1736 r., Lange Strasse 38. W mieście było więcej aptek.
1915, wyd. M. Hertzfeldt, Szczecin. Przychodnia kolejowa, obecna ul. Racławicka. Tu otwarto
czynną raz w tygodniu poradnię dla ubogich matek.
1900, wyd. P. & T.D.
Stargarderstrasse.
– 144 –
Dąbie na starej widokówce
szczególnej prosperity przypadł na lata trzydzieste i czterdzieste65. Przy stadionie
miejskim otwarto restaurację „Hindenburg Kampfbahn Gaststätte”, co potwierdza
wzrost popularności zawodów sportowych i czynnego uprawiania sportów. Uderza
jednak oszczędność w wykonaniu fasady i skromnie wyposażony ogródek z nieutwardzoną nawierzchnią. Przy jeziorze ulokowane były także mariny dla jachtów.
Zachowała się pocztówka pokazująca molo, po którym spacerują ludzie, i stojące
przy pomoście jednostki. Można wnosić, że jachting fascynował sporą grupę zamożnych mieszkańców66.
Ośrodkami sprzyjającymi rozwojowi kultury były zawsze restauracje i ka-
wiarnie, które dodatkowo zapewniały przyjezdnym posiłki. Na kartkach, do których
dotarłam, widnieje „Établissement Elysium”67. Było to właściwie przedsiębiorstwo
rekreacyjno-rozrywkowe. Takie instytucje funkcjonowały jeszcze w początkach
XX wieku, powstawały w atrakcyjnych miejscach nad jeziorem, w parku, tak jak
to widać na widokówce wydanej zapewne nakładem właściciela, Emila Tessnowa.
Wnętrze tego ośrodka było raczej stylowe, miało antresolę i mogło zachęcać zamożną część mieszkańców do konsumpcji i wysłuchania koncertów (sala koncertowa),
które chętnie organizowano w tego typu obiektach. Kartka przedstawia bez wątpienia stan z końca XIX stulecia. Z materiału wynika, że w okresie późniejszym
unowocześniono wygląd poszczególnych sal, nadając im bardzo wyrazisty charakter – sali tanecznej, restauracyjnej. Latem przy restauracji działał uroczy ogródek.
Widzimy, że właściciele większą wagę zaczęli przywiązywać także do aranżacji
ogrodu i porządkowania otoczenia – schody zyskały pergole, a po nich i po płocie
puszczono pnącza.
W mieście było więcej punktów gastronomicznych, niekiedy połączonych
chyba z hotelami. Na litografii z datą 1902 widnieje wspomniana już restauracja
J. Schwarzkopfa, mieszcząca się w okazałym piętrowym gmachu narożnym. „Krug
zum Grünen Kranze” był jedną z licznych restauracji o tej nazwie w ówczesnym
państwie. Lokale te, poza funkcją typowo gastronomiczną, pełniły, jak wynika
z dokumentacji fotograficznej, także funkcję miejsca zebrań związków i stowarzy65
66
67
1928, wyd. G. Ewald, Szczecin.
Nieopodal Große Reglitzbrücke klub motorowodniaków „Motorjachtklub Pommern e.V.”
dzierżawił od miasta teren i wybudował przystanie jachtowe (1932).
Lustgärten, öffentliche Gärten, Volksbelustigungsgärten. Kartki mają daty: 1900, 1905.
– 145 –
Renata Gałaj-Dempniak
szeń różnej proweniencji. Ich historia sięga XIX stulecia. Widokówki ujawniają
też złożoną strukturę wnętrza tych lokali – przestrzenne puste sale o niesprecyzowanym przeznaczeniu. Do tej kategorii obiektów należał również „Kaffeehaus
Sassenhagen”, który najwyraźniej powstał na bazie wcześniejszego obiektu68. Na
karcie pocztowej widnieje na budynku szyld reklamujący restaurację. Na innej
pocztówce, pochodzącej sprzed 1918 roku albo z początkowych lat dwudziestych,
widzimy uroczy, choć niewielki ogródek tej jadłodajni, kryjący się za płotem.
Nad jeziorem mieściła się restauracja z salą koncertową i taneczną –
„Gaststätte Seeblick” (właściciel Alfred Tessendorf)69. Działała w latach trzydziestych i czterdziestych ubiegłego wieku, a najlepszym dowodem przekonań właściciela są dekoracje wnętrz sal: swastyka i wielki portret Führera. Z pocztówek
wiemy, że lokal otoczony był pięknym tarasem i sporym ogródkiem. Kolejny punkt
gastronomiczny o długiej tradycji to „Stettiner Hof” przy ulicy Pomorskiej70 (właściciel Max Dorfstecher). Początkowo mieścił się w niewielkim budynku z zadaszeniem obok ściany, które ocieniało namiastkę ogródka. Teren w pobliżu nie był
jeszcze zagospodarowany, widzimy tylko utwardzoną drogę, drewniany płot, maszt
z flagą. Na późniejszych pocztówkach obiekt składa się już z dwóch różnej wielkości budynków; przed nimi i obok nich urządzono zaś otoczony pnączami ogródek,
częściowo osłaniany przez zadaszenie umocowane wzdłuż ściany frontowej71. Na
pewno punkt gastronomiczny (Gasthaus) prowadziło również kasyno oficerskie,
którego karta reklamowa zachowała się do dziś. Miało ono zarówno kameralne
pomieszczenia o klasycznym wystroju, jak i wielką salę konsumpcyjną72. Jedna
z pocztówek reklamuje to miejsce jako jadłodajnię, co mogłoby wskazywać, że było
ono dostępne także dla osób z zewnątrz.
Wielka restauracja mieściła się w gmachu i w parku w Stutthofie73. Są to
okolice dzisiejszej ulicy Junaków. Przy Stargarderstrasse, jak wskazują widoków68
69
70
71
72
73
Stargarderstrasse 12. Nie istnieje; obecnie róg ul. Racławickiej i Pomorskiej.
Badeanstalt Altdamm, Gaststätte Seeblick, Inh. Alfred Tessendorff, Ruf 1128 (książka telefoniczna z 1941 r.).
Stargarderstrasse 57.
Jako restauracja prowadzona przez sponsora karty obiekt ma historię sięgającą 1898 r. Jej nazwa
pojawia się na karcie z datą 1900.
1909, wyd. Zander & Labisch, Berlin.
„Park Resturant Stutthof”. Kartę ok. 1918 r. wydał Arthur Rogorsch, Gdańsk.
– 146 –
Dąbie na starej widokówce
ki, ulokowana była kafejka74, która znika z pocztówek w latach trzydziestych. Na
pocztówkach widnieją także cukiernia i piekarnia, należące do rodziny Ottona
Kölpina75, i funkcjonująca około 1909 roku cukiernia oraz kawiarnia „Bestell- und
Versandgeschäft” Moritza Klanerta76. Wnętrze tego ostatniego obiektu być może
nie było przestronne, ale właściciel prowadził także sprzedaż na wynos, stąd nie widzimy nadmiaru stolików, a zastępują je regały z produktami. W 1941 roku w księdze adresowej Dąbia figuruje kafejka o nazwie „Trzy Korony”77, a wydaje się, że
wcześniej działał hotel „Drei Kronen”.
Dla miasta istotne było posiadanie hoteli. Zachowała się karta reklamo-
wa hotelu „Deutsches Haus”78 Paula Burowa (1925). Instytucję o tej samej nazwie
posiadał również Paul Rodolff (po 1930 r.), obiekt był jednak wyższy o jedną kondygnację i zewnętrzna jego strona robi wrażenie znacznie nowocześniejszej. Hotel
mieścił się w piętrowym budynku, a sale miały rustykalno-myśliwski wystrój.
Poza częścią jadalną można było je chyba łatwo przystosować do potrzeb zebrań czy
spektakli. Karta pochodząca zapewne z okresu po pierwszej wojnie światowej pokazuje bardziej wyważone i eleganckie wnętrze, jak można wnosić z podpisu, tego
samego obiektu. Albo zmieniono wystrój, albo jest to jedna z sal niepokazywanych
wcześniej na kartach reklamowych.
Widokówki utrwaliły też „Gustav Karow’s Hotel” należący do Alberta
Vintzkego, a mieszczący się w narożnym budynku przy Lange Strasse 25. Poza
typową kartą reklamową zachowały się zwykłe pocztówki, co może świadczyć
o dużej popularności hotelu lub samego miejsca. Obiekt ten, a właściwie jego restauracja, pełnił początkowo funkcję kasyna oficerskiego. Działalność prowadził
do lat czterdziestych XX wieku – można go znaleźć w tym czasie w księgach adresowych. Budynek zmieniał swój wygląd zewnętrzny: przybyło oświetlenie przy
74
75
76
77
78
Istniała zapewne przed 1900 r., bo pierwsza datowana karta nosi datę 1900. Na jednej z kart
pojawiła się E. Bohrisch, Brauerei-Conrad Brennerei Alt. Gef. T. Bohrisch Biere, jako „Gasthof
Haus” przy tej ulicy, później adres przy ul. Goleniowskiej (księga adresowa Dąbia z 1928 r.).
Gollnowerstarsse 14, Dampfbäckerei u. Konditorei.
Przy Stargarderstrasse 1. Nieistniejąca, obecnie ul. Newtona.
W 1941 r. działała kawiarnia „Kaffee Drei Kronen”, której właścicielem był Otto Meier, Lange
Strasse 26.
W 1941 r. prowadził go Adolf Drews, Stargarderstrasse 162 (obecnie ul. Pomorska). W tym samym
roku działały hotel i kawiarnia (Hotel u. Kaffee) „Fürst Bismarck”, prowadzone przez B. Kahle,
Lange Strasse 37.
– 147 –
Renata Gałaj-Dempniak
framudze drzwi wejściowych, przebudowano parter, zmieniono wygląd narożnika
(1928) i szyldy79. „Gasthof” koło ogrodu różanego należał do Wilhelma Lützkego,
a „Gasthof Buchholz” w Płoni prowadził Robert Hamberg. W sumie kartki należące
do tego zbioru pokazują tylko niektóre spośród restauracji istniejących w Dąbiu
i okolicy.
Zachowały się także pocztówki pokazujące rozwój gospodarczy Dąbia.
Zakłady przemysłowe stanowiły bowiem wówczas jeden z istotniejszych walorów
miasta. Z czasem spowszedniały i przestano je eksponować jako istotny atut miejscowości, chociaż ich istnienie wciąż decydowało o jej randze i możliwościach. Do
ważnych zajęć mieszkańców należało rybactwo, uprawiane chyba przez całkiem
liczną grupę. Na widokówkach chętnie pokazywano motyw kanału Płoni z licznie
przycumowanymi łódeczkami rybackimi i jezioro. Zresztą nawet ulicę przy korycie
rzeki nazwano Rybacką80. Przy niej ulokowana była przystań portowa, czy raczej
nabrzeże, wokół widzimy bowiem jedynie typową zabudowę w postaci kamienic
i obiektów przemysłowych. Początkowo był to obszar chyba nawet nie zawsze
utwardzonej ziemi81. Dopiero w latach trzydziestych XX wieku pocztówki pokazują tuż nad kanałem chodniki, drogę, trawniczki, z których wyrastają ustawione już
wcześniej słupy trakcji elektrycznej. Tylko raz rzucają się w oczy niewielkie sieci
rozciągnięte na słupach przy korycie rzeki. Widać, że krajobraz się cywilizował. Do
1918 roku zabudowa okolicy wydaje się stabilna, na kolejnych pocztówkach mamy
te same budynki82. Dopiero późniejsze widokówki pokazują większe obiekty, o nowocześniejszej konstrukcji i architekturze. Niektóre odcinki nabrzeża do 1918 roku
nie tylko były umocnione drewnem, ale wybudowano przy nich stanowiska dla pojedynczych jednostek. Analizując kolejne kartki, dostrzegamy, jak rozbudowywano
zaplecze i przybywały nowe stanowiska. Tylko jedna pocztówka pokazuje większe
obiekty magazynowe przynależące do portu. Muszą one jednak pochodzić już z XX
stulecia. Po zagospodarowanym nabrzeżu chętnie przechadzali się spacerowicze83.
79
80
81
82
83
Karow – Zum goldenen Löwen. W hotelu tym zatrzymywali się podróżujący władcy.
Fischerstrasse.
Kartka z 1900 r. – budynki w większości parterowe, umocnione brzegi, przycumowane łodzie, pomost i kompletnie nieuporządkowany teren z leżącymi na brzegu łodziami i sprzętem rybackim.
1913, wyd. Reinicke & Rubin, Drezno.
1914, wyd. Geschwister Ortmann, Dąbie.
– 148 –
Dąbie na starej widokówce
Trzeba przyznać autorom zdjęć do pocztówek, że potrafili uchwycić także romantyczny, a nie tylko użytkowy walor fotografowanych miejsc. Najbardziej roboczy
charakter mają leżące na obrzeżach, zupełnie nieumocnione albo połowicznie zabezpieczone faszyną nabrzeża, pełne sprzętu rybackiego i suszących się sieci. Przy
nich stoją często równie niechlujne zabudowania i wozy służące jako środek transportu. Można chyba zaryzykować stwierdzenie, że im dalej od centrum, tym dziksze stawały się okolice, w których praktykowano rzemiosło rybackie. Na obrzeżach,
wnosząc z treści kolejnych kartek, usprawniano pracę i życie znacznie wolniej.
Zarówno port rybacki, jak i jachtowy stanowiły o obliczu miasta, dlatego ich
motyw był często wykorzystywany w pocztówkach. Swego rodzaju romantycznym
gadżetem, służącym być może utrwalaniu skojarzeń przyjezdnych z wodnymi tradycjami miasta, jest litografia z 1899 roku, której treść kompletnie nie przystaje do
lokalnej rzeczywistości. Pokazuje ona duży statek żaglowy (handlowy), a obok małą
łódeczkę na brzegu raczej morza aniżeli jeziora. Na dodatek umieszczono obok jakąś skałę, odznaczającą się stromiznami niczym klif. W dali zaś widać unoszące
się na wodzie żaglówki, łódki i mniejsze jednostki żaglowe. Napis nie pozostawia
jednak złudzeń: „Pozdrowienia z Dąbia”84. Istniała co prawda spółka przewozowa
„Reederei Stange & Dreyer G.m.b.H. Altdamm”85, ale powstała ona dopiero w 1928
roku, a pozostały po niej karty reklamowe bez nazwy miasta.
W Dąbiu działał zbożowy młyn wodny, utrwalony na kilku widokówkach86.
Pocztówki pokazują jego zabudowania, urządzenia napędzające i dom właściciela,
zlokalizowany nad wodą87. Na kartce z napisem Hammermühle widoczny jest ponadto jakiś osprzęt.
Stosunkowo rzadko pojawiają się na pocztówkach z Dąbia typowe zabytki,
takie jak brama miejska czy książęcy pałacyk myśliwski (Fürstliches Jagdschloß-Fürstenhaus)88 albo apteka „Pod Orłem”, mająca na frontowej ścianie napis infor84
85
86
87
88
Gruss aus Altdamm.
W księdze adresowej z 1928 r. jej siedziba umieszczona jest przy Bahnhofstrasse 2. Pojawiła się
w 1928 r., jej właścicielami byli Johanes Stange i Franz Dreyer.
1903, wyd. Siegmund Weil. Geschwister Ortmann, Dąbie. Widokówki przedstawiają zabudowania młyna przy dzisiejszej ul. Młyńskiej.
Blaurocksmühle, Hammermühle.
Litografia z 1900 r.; kartka z 1815 r.; 1930, wyd. H. Rubin & Co., Drezno. Przedstawiają one obiekt
przed remontem. Mury miejskie Dąbia wyburzano w latach 70. XIX w.
– 149 –
Renata Gałaj-Dempniak
mujący o jej przeszłości. Jest to dziwne, bo inne ośrodki miejskie eksponują swoją
przeszłość, nawet wydając ryciny z nieistniejącymi już obiektami.
Przy analizie pocztówek z ulicami z początku XX stulecia szczególną uwagę
zwraca Langestrasse, która już w 1904 roku89 różni się od ujęć z wcześniejszych
kart pocztowych. Widać, że ulica została zelektryfikowana – na rozciągniętych nad
jezdnią przewodach widnieją okrągłe klosze prostych lamp ulicznych. Jezdnia wyłożona jest kostką brukową, utwardzono chodniki, przy których dostrzegamy krawężniki, chyba dosyć znacznej wysokości. Ulica była bardzo ruchliwa, pełno jest
na niej przechodniów, widać wozy konne, wysoko wyładowane towarem. O randze
ulicy świadczy jej ciągłe pokazywanie na pocztówkach oraz liczba tych kart. Duża
liczba pocztówek może pomóc w ocenie intensywności życia mieszkańców i zachodzących przemian. Widokówka ma tę przewagę nad materiałem piśmiennym, że
nawet niechcąco autorzy zdjęć przekazują potomnym niuanse dotyczące zabudowy, stanu elewacji, nawierzchni czy gustów estetycznych, wyrażonych w reklamie,
rabatkach, firankach i drobiazgach związanych z przejawami codziennego życia.
Do ważniejszych ulic należała też zapewne Gollnowstrasse. Pocztówki z jej
widokiem przekonują, że była to w znacznej części ulica willowa, ale lokowano przy
niej także obiekty usługowe. Stoją tu zarówno secesyjne kamienice, jak i dwu- oraz
trzykondygnacyjne domy o nowoczesnej architekturze, w otoczeniu ogródków.
Początkowo niezbyt imponująca jezdnia z pozapadanymi krawężnikami z czasem
staje się szeroka i utwardzona, podobnie jak chodniki, przy których założono wąskie trawniczki i posadzono drzewa, co prawda nieliczne. Na widokówkach z początku XX wieku ulica jest także zelektryfikowana, o czym świadczą drewniane
słupy podtrzymujące sieć trakcyjną. Jej rozbudowa nastąpiła po pierwszej wojnie
światowej.
Przy tej ulicy znajdowała się także kaplica cmentarna, nieistniejąca obec-
nie. Została oddana do użytku w 1938 roku, po ośmiu latach od oddania cmentarza
przy ulicy Goleniowskiej (1933–1938). Był to parterowy budynek z przybudówką
z tyłu i podcieniami wspartymi na prostych filarach od strony wejścia. Sześć prostych okien zapewniało dostęp światła do wnętrza. Na dachu o niewielkim spadku
postawiono malutką wieżyczkę. Obok budynku urządzono klomby z roślinami,
89
1904–1914.
– 150 –
Dąbie na starej widokówce
a podjazd utwardzono. W niektórych obiektach funkcjonowały przedsiębiorstwa,
na przykład Gustava Habcka90, prowadzącego sklep z maszynami, urządzeniami
i punkt naprawy samochodów. Na kartce przed firmą wyrasta z chodnika zapewne
dystrybutor firmy Aral. Ta część ulicy jest bardziej zaniedbana. Spomiędzy płytek
chodnikowych wygląda niestrzyżona trawa, chociaż na innych odcinkach widzimy wypielęgnowaną zieleń. Przy tejże ulicy działała wspomniana piekarnia parowa z cukiernią, należąca do rodziny Kölpin91. Mieściła się w dwukondygnacyjnym
secesyjnym budynku, z wyraźnie zaznaczonym porządkiem architektonicznym
każdego z pięter. Przy ulicy Goleniowskiej, przynajmniej na początku XX stulecia,
stały także parterowe budynki z poddaszami, wykonane z drewna. W takim domu
znajdowała się firma handlująca mąką. W tej okolicy ulokowano znany nam już
lazaret z wieżą przypisywaną Carlowi Lüttkemu. Miejsce to leży przy szerokiej wybrukowanej ulicy, której zakręt od strony chodnika chroniony był przez metalową
barierkę, pomalowaną w kontrastujące barwy. Najwyraźniej było to ważne skrzyżowanie – na pierwszym planie jednej z kartek widzimy kierunkowskaz na Szczecin
i w dwóch innych kierunkach.
Starą ulicą była także Stargardzka92. Charakteryzowały ją znaczna długość
i szerokość jezdni oraz wygodne chodniki. Trotuary oddzielał od drogi pas trawnika, na którym posadzono drzewa. Odległości pomiędzy roślinami pozwalały na zaparkowanie dorożki. Świadczy to o rozmachu, z jakim urządzono trakt. W późniejszych latach stanęły w tym miejscu słupy sieci elektrycznej, zarówno drewniane
(1906), jak i nowsze, betonowe. Położenie ulicy decydowało o jej randze. Przebiegała
przy ważnych dla życia mieszkańców obiektach (skwer miejski, restauracje, hotele,
strzelnica, gmach sądu93). Nie była jednolita na całej długości. Tylko jedna kartka pokazuje zagospodarowującą się właśnie aleję, na innych widzimy różnorodną
starszą (secesja) i młodszą architekturę, kamienice i wille, chodniki z pojedynczymi drzewami, podwójnymi szpalerami drzew i bez nasadzeń, obiekty należące do
90
91
92
93
Mistrz kowalstwa, ul. Goleniowska 16 (księga adresowa Dąbia z 1928 r.).
Dampfbäckerei, piekarnia mająca piec z nawiewem pary na ciasto, co zapobiega jego wysychaniu
w trakcie pieczenia. W księdze adresowej znajdujemy informacje, że właściciel był mistrzem piekarskim i prowadził działalność na parterze budynku przy ul. Goleniowskiej 14 (księga adresowa
Dąbia z 1928 r.).
Stargarderstrasse. Obecnie teren należy do ulic Goleniowskiej i Glazurowej.
Dzisiaj mieści się tu V Komenda Policji.
– 151 –
Renata Gałaj-Dempniak
liczących się w mieście postaci – na przykład mistrza murarskiego Bürgera, którego
staraniem ulica obok jego posesji została nazwana jego nazwiskiem. Jeżeli ułożyć
karty chronologicznie, na lepiej udokumentowanych odcinkach dostrzeżemy zachodzące zmiany. Na jednej z pocztówek nad drogą widoczny jest wklejony w pejzaż sterowiec, modny motyw kart pocztowych z okresu pierwszej wojny i lat dwudziestych XX wieku.
Panoramy pokazują, jak miasto wychodzi z osiemnastowiecznej zabudowy,
zagospodarowuje przestrzeń, urbanizuje się, rozwija gospodarczo i komunikacyjnie.
Dawne promenady wykorzystywane do spacerów przestają wystarczać. Pojawiają
się kąpieliska, kluby wioślarskie i jachtowe (motorowodniacy). Porządkuje się
przestrzeń miejską, zachowując duże obszary zieleni i tworząc nowe, na przykład
ogród różany. Mimowolnie na perspektywach ulic dostrzegamy piękno, a niekiedy
brzydotę starej zabudowy. Dąbie miało wiele secesyjnych, zdobionych kamienic,
niekiedy z bogatymi elewacjami i przepięknymi, kutymi balkonami. Z czasem
nawet na obrzeżach, w nowych dzielnicach, powstawały domy lub wille otoczone
ogrodami94. Nie odznaczały się one wielkimi walorami artystycznymi, ale dawały
ludziom, a niekiedy instytucjom, przystań i chwilę wytchnienia. Ulice miejskie,
zwłaszcza stare, miały często niejednolitą architekturę i kubaturę gmachów. Tak
przedstawiały się na przykład Bürgerstrasse95, Greifenhagenerstrasse, Breitestrasse
z bardzo starą zabudową, Fürstenstrasse, Mühlenstrasse. Widać, jak w nowych
dzielnicach rozwija się infrastruktura, powstają sklepy i inne punkty użyteczności
publicznej.
Jezdnie miejskie w większości były wybrukowane, co potwierdzają źródła
donoszące o remontach i modernizacji dróg. Na kartkach widać nawierzchnię różnego typu. Wcześniejsze ulice i chodniki były dosyć wąskie. Na niektórych widokówkach dostrzegamy małe rynsztoki odprowadzające wodę z rynien i trotuarów,
a także kanaliki ściekowe na wodę, poprowadzone wzdłuż jezdni. Później pojawiają
94
95
Jedna z kartek przekazuje taki obraz ulic: Kamieńskiej – Birkenweg, Nurkowej – Plöneufer,
Warmińskiej – Beethoven-Weg, Kostrzyńskiej – Hans-Mallonstrasse, Czarnogórskiej – Bismarckstrasse.
Karta, którą dysponuję, pokazuje wielkie kamienice stojące tuż przy wybrukowanej jezdni i chodniki, ale są też mniejsze budynki. Nie każdy z nich ma ogródek przydomowy. Ulica wygląda na
usytuowaną na krańcach miasta.
– 152 –
Dąbie na starej widokówce
się tu i ówdzie szersze miejsca dla pieszych. Te trakty komunikacyjne obsługiwały
większe grupy mieszkańców, leżały więc na trasach tętniących intensywnym życiem. Interesujące jest podkreślanie dróg komunikacyjnych wiodących z podwórek czy kamienic na ulicę inną fakturą, a może odcieniem kamienia. Jest to charakterystyczne raczej dla końca XIX i początku XX stulecia. Dosyć wysokie, ale
mocno rozjeżdżone na niektórych ulicach, wydają się krawężniki. Pod koniec XIX
i w pierwszych latach XX wieku przed domami ustawiano ławki. Później widać je
tylko w parku przy placu Wilhelma i na promenadach spacerowych. Ulice powoli
oświetlano. Początkowo, w latach sześćdziesiątych XIX wieku, było to oświetlenie
gazowe najważniejszych miejsc i traktów w mieście (dosyć rozwinięte pod koniec
tegoż stulecia). Z czasem pojawiają się lampy elektryczne, w większości rozwieszane nad ulicami. Przy urzędach najczęściej widać stojące latarnie, ale nawet przy placu przed ratuszem ulice rozświetlały zawieszone lampy. Przedmieścia pokazywano
rzadko i rzuca się w oczy brak wyraźnych śladów elektryfikacji oraz oświetlenia,
co oznacza, że tam prace prowadzono znacznie wolniej. Wydaje się, iż oświetlenie
elektryczne najszybciej trafiało na nowo powstające ulice i osiedla niż do oddalonych starych dzielnic.
Na kartach pocztowych odnajdujemy też mosty, zarówno drewnianej, jak
i metalowej konstrukcji. Nie wszystkie zakłady prowadzące działalność w Dąbiu
znalazły się na kartkach pocztowych omawianego zbioru, o ile w ogóle je w ten
sposób utrwalono. Dostrzegamy jednak, jak pod wpływem przemian technicznych
zmieniało się życie ludzi. Poza końmi i dorożkami pojawiały się rowery, a w końcu
samochody. Miasto kroczyło w miarę możliwości z duchem czasu, a mieszkańcy
ulegali modzie docierającej do nich, głównie poprzez Szczecin, z większych ośrodków. Przy tak – jak mi się wydaje – przypadkowym zbiorze widokówek generalizowanie co do gustów ludzi mogłoby się jednak okazać mylące.
Altdamm auf alten Ansichtskarten
Zusammenfassung
Der Beitrag ist den Ansichtskarten gewidmet, auf denen Altdamm verewigt wurde. Die
592 analysierten Postkarten wurden in der zweiten Hälfte des 19. und in der ersten Hälfte des 20.
Jahrhunderts (bis 1945) gedruckt. Die Untersuchung erfolgte mit Hilfe der Methode der Themenanalyse
– 153 –
Renata Gałaj-Dempniak
in den Kategorien: Militär; repräsentative und charakteristische Stadtobjekte; öffentliche Einrichtungen;
Straßen. Untersucht wurden sowohl Lithografien als auch Ansichtskarten, die die Fotografie als bild­
gebende Methode anwenden. Im Falle der Propagandakarten wurde dem Inhalt dieser Karten und den
Zwecken, zu welchen sie wohl bestimmt waren, mehr Aufmerksamkeit geschenkt.
Auf der Basis der die Ausschnitte der Stadt zeigenden Postkarten wurden – soweit das verfügba-
re Material eine Bewertung gestattete – Schlussfolgerungen formuliert, und zwar zu der Entstehungszeit
des Objekts, seinem Standort und den Veränderungen in seiner Umgebung, die im Inhalt der einzelnen
Bilder erhalten blieben, während sie in schriftlichen Quellen manchmal vollkommen abwesend sind.
Die Analyse lässt auch Schlussfolgerungen hinsichtlich der Infrastruktur- und Wirtschaftsentwicklung
Altdamms sowie der kulturellen Präferenzen seiner Bewohner zu. Die Postkarten aus diesem Zeitraum
entsprachen völlig sowohl dem Geschmack der Menschen, die Altdamm bis 1945 bewohnten, als auch
dem der ganzen deutschen Gesellschaft, die in dieser Zeit in einem sich wandelnden politischen System
lebte.
– 154 –
Tadeusz Białecki
Dąbie w 1945 roku
we wspomnieniach Mariana Wieczorka,
pierwszego polskiego komendanta
wojennego miasta
Wspomnienia, których oryginalny tytuł brzmi: Byłem komendantem wo-
jennym miasta Stary Dąb, powstały w początkach lat siedemdziesiątych ubiegłego
wieku, a w roku 1978, przesłane na konkurs „Dzieje szczecińskich rodzin w XX
wieku”, zostały wyróżnione nagrodą. Ich autor (rocznik 1914), z zawodu nauczyciel, wyższe wykształcenie, pochodził z Gniezna. W Dąbiu znalazł się półtora miesiąca po jego zdobyciu przez wojska radzieckie (20 III 1945 r.). Miasto było całkowicie zniszczone, wszędzie zalegały zwały gruzów. Faktycznie stanowiło ono jeszcze
zaplecze frontu, który przesunął się za Odrę i w rejon Berlina. Marian Wieczorek
napisał wprawdzie wiele o samych walkach o Dąbie, ale te informacje pochodzą
już ze znacznie później opracowanej literatury historycznej i nie mają wartości dokumentarnej. O takiej wartości relacji decydują natomiast spostrzeżenia spisane
bezpośrednio, z autopsji, w czasie sprawowanej przez niego funkcji komendanta
wojennego miasta. Samo Dąbie, przez wieki, aż do 1939 roku, było samodzielnym
miastem położonym u ujścia Płoni do jeziora Dąbie i dopiero w październiku 1939
roku zostało przez ówczesne władze niemieckie włączone do Szczecina jako jego
dzielnica. W latach 1945–1948, wskutek braku dostatecznego połączenia komunikacyjnego ze Szczecinem (podczas walk wysadzono w powietrze wszystkie mosty
na Odrze i Regalicy), należało do powiatu gryfińskiego. Dopiero po odbudowie mostów (kolejowych i drogowych) w 1948 roku stało się ponownie dzielnicą stolicy
Pomorza Zachodniego.
Zaciekły opór Niemców, który doprowadził do całkowitego zniszczenia
Dąbia, wynikał z konkretnych uwarunkowań. Ofensywa Armii Czerwonej w styczniu 1945 roku na północnym odcinku frontu zaprowadziła wojska radzieckie na
– 155 –
Tadeusz Białecki
1. Zdjęcie legitymacyjne Mariana Wieczorka
(M. Wieczorek, Byłem komendantem miasta Stary Dąb, Książnica Pomorska,
Oddział Rękopisów – Muzeum Literackie, P. 721)
– 156 –
Dąbie w 1945 roku we wspomnieniach Mariana Wieczorka...
rozległe obszary Pomorza Zachodniego i nad Odrę. W marcu tegoż roku, po rozbiciu
niemieckiej Grupy Armii Wisła (Heeresgruppe Weichsel), całe Pomorza Zachodnie
(w obecnych polskich granicach) znalazło się w rękach radzieckich. Niemcom udało się utrzymać na prawym brzegu Odry jedynie tak zwane przedmoście Dąbie.
Z tego obszaru Niemcy poważnie zagrażali tyłom wojsk I Frontu Białoruskiego,
szykującego się do operacji berlińskiej. Odra, nazwana przez samych hitlerowców
„rzeką niemieckiego losu”, stanowiła ostatnią poważną przeszkodę dla wojsk radzieckich nacierających na Berlin i północne obszary Niemiec. Tędy również, przez
„przedmoście Dąbie”, prowadziły drogi odwrotu rozbitych uprzednio wojsk Grupy
Armii Wisła. Toteż rozkazy obrony do ostatniego żołnierza i niedopuszczenia bolszewików do Odry były przyczyną tego zaciętego oporu. Rejon Dąbia i okolic przekształcony został w potężny system umocnień obronnych z fortyfikacjami polowymi i stałymi. Umocnienia te ciągnęły się od jeziora Dąbie aż po Gryfino. Obszaru
broniły sfanatyzowane jednostki 4. Dywizji Zmotoryzowanej SS, dywizja piechoty
SS, 1. Dywizja Piechoty Morskiej i różne jednostki 11. Armii. Niemcy dysponowali
też poważnymi siłami pancernymi i artylerią.
Do pierwszych walk na podejściach do Dąbia doszło już 9–12 marca, ale
wszystkie natarcia zostały przez Niemców odparte. Dopiero wzmocnienie nacierających jednostek 47. i 61. Armią Ogólnowojskową oraz 2. Armią Pancerną, z których utworzono dwa zgrupowania uderzeniowe z dużą liczbą czołgów i artylerii,
zmieniło sytuację. W wyniku tych posunięć i samego natarcia w dniach od 16 do
20 marca rozgorzały na całym obszarze zażarte walki, których zaciekłość przeszła
wszelkie wyobrażenia. Piechota i czołgi, wspierane artylerią, posuwały się krok po
kroku, niszcząc każdy punkt oporu wroga, zdobywając dom po domu, a o zawziętości walczących świadczyły liczne walki wręcz oraz nieprzerywanie bitwy nawet
w nocy. 20 marca wojska radzieckie dotarły do Regalicy. Straty po obu stronach były
olbrzymie, a Dąbie zniszczone w ponad 70%. Jeden z żołnierzy radzieckich, artylerzysta, tak wspominał po latach zakończenie tych zmagań: „No a potem ostatnie, najgorętsze walki o likwidację hitlerowskiego zgrupowania na przyczółku pod
Dąbiem. Dwa dni byłem głuchy po tej kanonadzie i strzelaninie. Dąbie jednak
wreszcie padło. 20 marca zakończył się bój. Baterie ustawiliśmy na brzegu Regalicy
i jeziora. Sami na miasto, a właściwie w jego ruiny. Jakąż siłę miał tu Niemiec! Bojo-
– 157 –
Tadeusz Białecki
wego sprzętu na ulicach mnóstwo. Długie kolumny jeńców, stosy trupów. Daliśmy
im radę, choć tak byli silni, a my wykrwawieni w poprzednich długich marszach
i bitwach od samej Wisły...”.
Na opanowanych przez wojska radzieckie terenach wprowadzano tymcza-
sową administrację wojskową. W miastach i większych osiedlach władzę sprawowali radzieccy komendanci wojenni, na których spoczywał obowiązek zapewnienia
bezpieczeństwa publicznego na zapleczu terytorialnym frontu, a pozostałej tam
ludności cywilnej – przynajmniej minimalnych podstaw egzystencji. Ponieważ już
na konferencjach teherańskiej (1943) i jałtańskiej (1945) zapadły decyzje o przesunięciu granic państwa polskiego na zachód, do Odry, wojska radzieckie już od marca
1945 roku sukcesywnie przekazywały kompetencje administracyjne na podległym
sobie terenie polskim władzom administracyjnym. W tym najwcześniejszym, po
przesunięciu się linii frontu na zachód, okresie powszechne były przypadki ustanawiania polskich komendantów wojennych. Na Pomorzu Zachodnim byli to na ogół
oficerowie 1. Armii Wojska Polskiego. Kompetencje tych komendantów były takie
same, jak uprawnienia komendantów radzieckich, z tym, że sprawowali oni władzę
tylko nad ludnością polską oraz mieli zgodę polskiego dowództwa. Komendantury
wojskowe istniały do września 1945 roku, to jest do chwili ich likwidacji i przekazania całej władzy stronie polskiej.
Z takim przypadkiem mamy do czynienia w Dąbiu. Los sprawił, że pierw-
szym polskim komendantem wojennym tego miasta został podporucznik Marian
Wieczorek, późniejszy autor pamiętnika, w którym zawarł swoje przeżycia z okresu
sprawowanej przez siebie funkcji. Na ówczesnych „Ziemiach Odzyskanych” jest
to bodajże jedyna tak dokładna relacja z wykonywanych czynności wchodzących
w kompetencje wojennego komendanta miasta.
Na mocy porozumienia między wojskowymi władzami polskimi i radziec-
kimi już w początkach maja 1945 roku ustanowiono w Dąbiu polską komendanturę wojenną, formalnie podległą wojskowemu dowództwu radzieckiemu. Jej kompetencje dotyczyły wyłącznie zapewnienia ludności polskiej podstaw bezpieczeństwa
publicznego i zaopatrzenia w żywność. W Dąbiu i jego okolicach znajdowało się
wielu Polaków przywiezionych tutaj przez Niemców w czasie okupacji na roboty
– 158 –
Dąbie w 1945 roku we wspomnieniach Mariana Wieczorka...
2. Zaświadczenie z 20 sierpnia 1950 roku w językach polskim i rosyjskim o pełnieniu przez ppor.
Mariana Wieczorka stanowiska komendanta wojennego Dąbia (M. Wieczorek, Byłem komendantem
miasta Stary Dąb, Książnica Pomorska, Oddział Rękopisów – Muzeum Literackie, P. 721)
przymusowe oraz przybywających już na te tereny polskich osiedleńców, wiążących
swoje przyszłe losy z nowymi ziemiami, zwanymi wówczas odzyskanymi.
Podporucznik Marian Wieczorek został powołany do wojska w styczniu
1945 roku, a po przeszkoleniu w Biedrusku pod Poznaniem mianowano go dowódcą oddziału rusznic i dział przeciwpancernych w 43. Pułku Piechoty. Skierowany ze
swoim oddziałem do Dąbia, objął funkcję wojennego komendanta miasta. Z tego
okresu pochodzi jego pamiętnik, który z uwagi na czas powstawania zapisków stanowi dziś autentyczne i jedyne w swoim rodzaju źródło oraz świadectwo tamtej
epoki. Autor bardzo realistycznie opisuje wygląd miasta, kompletnie zniszczonego
w marcowych walkach 1945 roku, poszczególne ulice, obiekty użyteczności publicznej, fabryki, lotnisko itp. Przedstawia również stan bezpieczeństwa osiedlającej się w Dąbiu ludności polskiej oraz organizowanie pierwszych polskich władz
administracyjnych, życia społecznego i gospodarczego. Wspomnienia mają wartość
dokumentu. Autor pewną ich część poświęcił także okresowi przedwojennemu,
ściślej – opisowi swojej służby wojskowej, odbytej także w podpoznańskim Biedrusku. Samego przemieszczenia się z Biedruska do Dąbia w maju 1945 roku jego
– 159 –
Tadeusz Białecki
oddział dokonywał forsownym marszem, który również został bardzo realistycznie
opisany we wspomnieniach. W niniejszym wydawnictwie publikujemy tylko kilka
ciekawszych fragmentów pamiętnika, oddających klimat ówczesnego, rodzącego
się dopiero polskiego życia w tym kompletnie zrujnowanym osiedlu.
Marian Wieczorek
Byłem komendantem wojennym miasta Stary Dąb
(Fragment większego pamiętnika)1
Już wyłaniają się zarysy domów miasta Dąbia2. Na wprost przed nami czernieje
duży, fabryczny gmach3, widać też ciemną ścianę drzew, zapewne lasku czy drzew
rosnących przy drodze. Z prawej strony niewyraźne kształty budynku, myślę, że to
pewnie dworzec kolejowy. Nowak mówi, że miasto jest mocno zniszczone przez
moździerze, że był to punkt oporu wojsk niemieckich przed przeprawą przez Odrę.
Teraz ściągam pluton na szosę, maszerujemy czwórkami, jak zresztą czynią to
i inne pododdziały. Mijamy tory kolejowe, przecinające szosę4, a więc ten budynek
z prawej strony to rzeczywiście dworzec. Wchodzimy z szosy na drogę, skręcając
w prawo. Droga wysadzona starymi drzewami. Z prawej mijamy dworzec, wysoki
drewniany barak, dość długi. Przed dworcem grupka ludzi z tobołkami przygląda
się nam, witają nas krzykiem i radością, są skromnie ubrani. Pytają, dokąd idziemy, czy jest tu ktoś z Poznania, a może ktoś jest z Bydgoszczy czy z Łodzi? Pewnie
szukają znajomych. Słyszę, że niektórzy z plutonu informują, że tutaj nie ma, ale
mogą być w innych oddziałach. Przykry widok, ponury. Mijamy dworzec i maszerujemy na wprost ulicą wyłożoną kostką kamienną, miejscami wyboje po zasypanych
dołach. Przed dworcem masa wypalonych ruin, zburzonych domów. Tak po prawej,
1
2
3
4
Fragmenty wspomnień Mariana Wieczorka ukazały się po raz pierwszy w: Drogi powrotu.
Wspomnienie mieszkańców Pomorza Szczecińskiego, wybór, oprac. i wstęp T. Białecki, Poznań:
Wydawnictwo Poznańskie, 1981.
Z dalszego opisu trasy i ulic miasta wynika, że oddział M. Wieczorka wszedł do Dąbia od strony
dzisiejszej ul. Wiosennej i przez skrzyżowanie z ul. Stacyjną dotarł w okolice dworca kolejowego,
następnie do śródmieścia.
Chodzi prawdopodobnie o gmach fabryki papieru i celulozy – Natronzellstoff- und Papierfabrik
AG – mieszczący się przy ul. Pomorskiej 52.
Krzyżują się one z ul. Wiosenną.
– 160 –
Dąbie w 1945 roku we wspomnieniach Mariana Wieczorka...
jak i po lewej stronie ruiny, ruiny sięgają daleko w głąb miasta. Cóż to, miasto ruin?
Czy to jeszcze jest miasto? Straszne pierwsze wrażenie... Nic do siebie nie mówimy.
Tylko szef mówi półgłosem: „Psiakrew, dranie, ale tu widać dobrą robotę”. Czyją?
Mijamy częściowo rozbity mostek, przerzucony przez rzeczkę zawaloną
drzewem5, gruzem, żelastwem, leży jakiś wrak samochodu osobowego, kupa żelastwa sterczy z dna rzeczki. Maszerujemy dalej, rozglądając się na wszystkie strony.
Po prawej mijamy zerwaną ścianę kina, widać napis „Kino”6, naprzeciw zaś duży,
rozległy park7 i znów połamane, strasznie okaleczałe drzewa. Pełno tu różnych
odpadków, śmieci, skrzyń, wykopane rowy stanowisk strzeleckich. Widać niskie
zabudowania betonowych schronów, zapewne dla cywilów niemieckich. Idziemy
i patrzymy. Oko spotyka tylko ruiny i zburzone domy. Boże, czy tu nic nie ocalało?
Nie, są i domy chyba całe, tam, w głębi miasta. Skręcamy w prawo, kierunek pokazuje nam jeden z naszych żołnierzy, stojący na środku jezdni z czerwoną chorągiewką. To „regulowszczyk”. Znów podobny widok. Mijamy typową budowlę kościoła8.
Myślę, że jesteśmy w pobliżu śródmieścia.
Mijamy teraz mało zniszczone domy, nareszcie coś zostało. Ulice częściowo
uporządkowane, choć jeszcze miejscami leży gruz i inne odpadki. Znów skręcamy.
Z jednej strony ulicy kilka zburzonych domów, z drugiej jakoś ich mniej, uchowały
się z pożogi. Spotykamy ludzi starszych, młodszych, dzieci; idą z nami, podchodzą
do żołnierzy, rozmawiają z nami, jest dużo pytań. Tak przelotnie opowiadają, skąd
przybyli, mówią o trudnościach, o ciężkich warunkach bytowania. Słyszę niekiedy
urywki rozmów, bo rozmawiają z żołnierzami dość głośno. Przybyli z Warszawy, mieli trochę rzeczy, ale je im zabrano po drodze; zdarzają się napady, rabunki, grabieże,
a nawet morderstwa, chodzą tacy bez celu, niby to w mundurach wojskowych, niby
po cywilnemu, niby szukają Niemców, a przy okazji kradną. Znów mijamy domy,
wille częściowo zburzone, spalone, dużo ogrodów bez ogrodzenia. Mijamy już drugi
betonowy mostek, także poważnie uszkodzony9. Wychodzimy z ulicy na szosę, po
5
6
7
8
9
Rzeka Płonia w pobliżu dworca kolejowego.
Późniejsze kino „Przyjaźń”.
Chodzi albo o mocno zadrzewiony obecny pl. Słowiański, albo o położony naprzeciwko stary
cmentarz.
Kościół Mariacki.
Nad Płonią przy ul. Przestrzennej, w pobliżu ujścia rzeki do jez. Dąbie.
– 161 –
Tadeusz Białecki
bokach stare drzewa, chyba kasztany. Przy szosie mijamy kilka mogił z drewnianymi krzyżami, a na nich płaskie hełmy. To zapewne z armii sojuszniczych, kto
wie, czy nie lotnicy, polegli daleko od swej ojczyzny. Widać rozległe łąki z wysokimi
badylami, z kępami brudnej, wyschniętej zeszłorocznej trawy, a więc jesteśmy w rejonie przed odnogą Odry, Regalicą. Już z dala wyłaniają się długie budynki, pewnie
hangary, częściowo oszklone, inne zabudowania, baraki i płaska równina, a więc to
lotnisko, miejsce naszego postoju10.
Jestem zmęczony drogą, jak zresztą wszyscy, przygnębiony widokiem mia-
sta. Dość mam na dzisiaj.
Następnego dnia razem z kapralem Kuleszą zwiedzamy hangary. Wcho­
dzimy. Przednia ściana to właściwie rozsuwane, ciężkie drzwi, postrzelane, częściowo wyrwane z „obudowy”. Wewnątrz stoją trzy samoloty sportowo-szkoleniowe,
z obdartą powłoką ze sztywnego, grubego, chyba brezentu. Zwisają resztki powłoki na drewnianej konstrukcji. Samoloty mają całe podwozia, motory w formie
gwiazd przy śmigłach. Kabiny dwuosobowe, odkryte. Na betonowej powierzchni
masa różnorodnego żelastwa. Koła, kółka, rury, rurki, mosiężne, miedziane, baki
do benzyny, kanistry, niektóre z oliwą, inne puste. Na betonie leżą wózki do holowania samolotu, wózki z długimi uchwytami do przeciągania, na małych, pełnych,
gumowych oponach. Są niskie drabinki do wchodzenia do samolotu, leżą rozbite
dwa szybowce kabinowe z połamanymi skrzydłami i podziurawionym pokryciem.
Na rogach skrzydeł wymalowane szarą farbą sylwetki jakiegoś ptaka, chyba symbol fabryczny szybowców. Dach pokryty oszkloną żelazną ramą. W tej chwili mało
jest szkła, przeważnie wala się po betonowej posadzce. Stąpam ostrożnie, bo nie
chcę pociąć butów. Wchodzimy po schodach na półpiętro. Są cztery sale. W jednej,
chyba wykładowej, stoją cztery stoły, takie typowe żołnierskie stołki, szafy oszklone, z rozsuwanymi drzwiczkami. Szyby wybite. W szafach leżą różne pomoce naukowe, odcinki filmowe, przezrocza dotyczące nauki o wiatrach, wzory manometrów, różnych jakichś zegarów, myślę, że służyły do wyjaśniania tajemnic zmian
barometrycznych. Na metalowym wieszaku wiszą tablice do nauki o chmurach,
wykresy torów holowania, startowania szybowców i samolotów, różne sylwetkowe,
10
Lotnisko z zapleczem przy ul. Przestrzennej.
– 162 –
Dąbie w 1945 roku we wspomnieniach Mariana Wieczorka...
kolorowe typy samolotów wojskowych, bojowych, technicznych, transportowych,
sylwetki szybowców, takich z kabiną lotniczą i bez. [...]
Z kancelarii przechodzimy do mniejszego pokoju. Pewnie sekretariat. Są
trzy małe stoliki-biurka pod maszynę do pisania, obok jedna poharatana, z długim wałkiem. Nic już niewarta, postrzelana, też dostała za swoje. Jest jeszcze mała
„Erika”, nie mniej zniszczona. Na podłodze pełno aktówek z grubymi plikami papieru. Akta personalne, bo na okładzinach wypisany numer, nazwisko i imię, data
urodzenia. Kapral Kulesza znajduje w małej szufladzie stolika kilkanaście arkuszy
kalki przebitkowej, skórzany woreczek z kluczami dziwnego kształtu, pewnie od
rozprutej szafy pancernej z kancelarii. Na podłodze leży dość szeroki chodnik, taki
kokosowy, zabrudzony do tego stopnia, że miejscami zatracił swój ciemnoczerwony kolor. Na nim obok papieru walają się butelki czerwonego tuszu stemplowego,
buteleczki atramentu, potłuczone kałamarze.
Schodzimy na dół i wychodzimy na zewnątrz. Mijamy kilka podobnych
hangarów. Są to podłużne, wysokie, dość szerokie hale, nakryte półkolistym dachem, częściowo wypalonym. Nie idziemy tam, na pewno podobne jedna do drugiej, bałagan ten sam. [...]
W codziennej pracy plutonu, oprócz nauki teoretycznej, duży nacisk kładzie
się na opanowanie przez żołnierzy elementów obrony, natarcia w polu, przecież nie
wiadomo, czy nasza jednostka nie otrzyma zadania poza granicami Odry, wiemy, że
sporadyczne walki jeszcze trwają. Wiemy też, że duże jednostki bojowe Niemców
zostały odcięte i buszują po rozległych lasach w okolicach Szczecina i Kamienia
Pomorskiego. Ich częste napady na osiedleńców, a nawet na żołnierzy, świadczą, że
są agresywne i zdeterminowane. Właśnie przedwczoraj nasz patrol pochwycił w odległości trzech kilometrów od obozu grupkę niemieckich żołnierzy, obdartych, zarośniętych, którzy ukryli się w zburzonym domu. Zdradził ich dym z komina. Mieli
przy sobie karabiny, bagnety, maski przeciwgazowe, pełne uzbrojenie. Nie bardzo
wiedzieli, co mają ze sobą począć. Chcieli przejść przez lotnisko do przeprawy przez
Regalicę i dostać się w głąb Niemiec. Nie pierwszy to wypadek uchwycenia wałęsających się rozproszonych grup Niemców.
Szef sztabu mojego pułku major Jan Kaniewiec oznajmia mi, że w Dąbiu
tworzy się komendę wojenną miasta, którą mam objąć pod swoje dowództwo.
– 163 –
Tadeusz Białecki
Wyjaśnia mi podstawowe zadania komendy, pytam o organizację administracji cywilnej. W najbliższych dniach będzie zorganizowany tymczasowy Zarząd Miejski,
także komórka Milicji Obywatelskiej. Zresztą, gdy zaczniemy urzędować, wszystko się wyjaśni, bo przecież wszystko będzie się skupiało w komendzie wojennej.
Komendantury wojenne na Pomorzu Zachodnim zaczęto organizować na
początku lutego 1945 roku. Były one tworzone w ramach poszczególnych frontów,
i tak: na Pomorzu Zachodnim istniały w jednej jego części komendantury I Frontu
Białoruskiego, a w drugiej komendantury II Frontu Białoruskiego. Nasza komendantura w miasteczku Starym Dąbiu należała do I Frontu Białoruskiego.
Przystępujemy do pierwszych prac organizacyjnych. Każdy z nas ma torbę
polową, a w niej trochę czystego papieru. Może się przydać, trzeba będzie jeszcze
dzisiaj wieczorem złożyć meldunek co do wyboru budynku i miejsca komendy.
Idziemy szeroką szosą, wykładaną kostką granitową. Nawierzchnia jest nierówna,
są wgłębienia po gąsienicach czołgów, są lekkie żółtawe pagórki piasku. To zasypane wyrwy i doły po pociskach, zrzucanych na lotnisko. Z prawej strony drogi, w głębi lotniska, widać szereg ładnych budynków willowych, pomalowanych ciemnozieloną farbą w różne pasy ochronne. Tłem budynków są aleje wysokich topoli i gęste
krzewy, okalające nieomal każdy dom. Niedaleko przechodzimy obok zdechłych
koni, które, polanę benzyną, palą się jasnym płomieniem. Był rozkaz natychmiastowego palenia napotkanej padliny, a to ze względu na możliwość wybuchu epidemii.
Wchodzimy na dość szeroką szosę, obramowaną z dwóch stron starymi
kasztanami i lipami. Szosa miejscami wyłożona kamieniem polnym, odcinkami
kostką granitową. Znów zasypane wyrwy, na szosie i po bokach. Ślady bombardowania miasteczka, ulic i szosy, którą Niemcy uciekali w kierunku Szczecina. Po
lewej stronie widnieje z dala niebieskawa taśma Jeziora Dąbskiego, widać też kilka
samotnych domów, typowo gospodarskich. Mijamy mostek betonowy11 na rzece
Płoni, która okala ramieniem Dąbie, wpada do jeziora i tu kończy swój bieg. Domy
i domki po obu stronach szosy. Już widać porujnowane ogrody.
Wchodzimy w ulicę. Na początek domy dwu- i trzypiętrowe. Dotychczas
jakoś nikogo nie spotykamy. Niektóre domy zarówno po prawej, jak i po lewej stro11
Wzmiankowany wyżej.
– 164 –
Dąbie w 1945 roku we wspomnieniach Mariana Wieczorka...
nie mocno postrzelane, tynk upstrzony dziurami od broni maszynowej, niekiedy
dach uszkodzony. Stosunkowo dużo domów całych. Niektóre już zamieszkane,
o czym świadczą firanki w otwartych oknach, nawet na parapetach okien poustawiano już doniczki z kwiatami. Spotykamy kilku mężczyzn idących przed nami.
Dochodzimy do nich i pytamy, gdzie mieszkają, kiedy przyjechali, co w tej chwili robią. Jeden z nich pokazuje kierunek, w którym zdążają. Idą kupić coś z żywności. Około 150 metrów za kościołem jest otwarty sklep spożywczy, prowadzony
przez rodzinę Hołyńskich. Można tu dostać nieomal wszystko. Jest więc już trochę mieszkańców i jeden sklep. Drugi przechodzień objaśnia, gdzie czynne są dwie
piekarnie, ba, nawet rzeźnik jest, choć w sklepie brak jeszcze wyrobów mięsnych.
Mamy więc już pierwsze konkretne wiadomości o początkach życia w miasteczku.
[...]
Idziemy dalej; tu i ówdzie ślady lejów, wyrw zasypanych ziemią.
Przechodzimy obok domu piętrowego z zerwaną ścianą szczytową. Wygląda, jakby ktoś odciął ją równo i zwalił na teren ogródka. Widać zwisające, poszarpane
ramy okienne, w jednym z pokoi pianino zarzucone gruzem, z sufitu zwisają pozrywane przewody elektryczne, na ścianach wiszą jakieś obrazy, jest dużo rogów,
wieńców jelenich. Z łazienki zwisa w powietrzu wanna, lekko oparta o belkowanie.
Nie ma podłogi. Kilka domów, przeważnie jedno- lub dwupiętrowych, jest całych,
pomijając małe wyrwy w ścianach frontowych. Z okien zwieszają się tu i ówdzie
biało-czerwone flagi, a więc już tu mieszkają Polacy. Cieszy nas ten widok, nie będziemy sami. Janek Gorzkoś (Gorzkowski) mówi żartem: „Marych, chyba zorganizujemy tu życie towarzyskie, bo ja już odwykłem od ludzi. Jestem też ciekaw, ilu tu
ludzi mieszka?”.
Mijamy okazały budynek kościoła. Chyba gotyk12. Plac okalający kościół,
otoczony poszczerbionym, niewysokim murkiem. Są w nim duże wyrwy. Widać
okaleczałą spiczastą wieżę kościoła, wysokie gotyckie witraże powybijane, sztukaterie okalające wieńcem poddasze – częściowo odłamane. Front kościoła zwrócony
ku ulicy, którą zdążamy13. Po prawej stronie mijamy wysoki dom z czerwonej cegły, chyba to były urząd pocztowy, bo podobny do takich budynków spotykanych
12
13
Kościół Mariacki jest zbudowany w stylu neogotyckim.
Czyli ul. Anieli Krzywoń.
– 165 –
Tadeusz Białecki
w województwie poznańskim. Podchodzimy bliżej, wygląda solidnie. Nie jest jeszcze zamieszkany. A może ten budynek nadawałby się na nasz urząd? Przystajemy.
Oglądamy dom z zewnątrz, z boku po kamiennych schodkach wchodzimy do
środka. Szeroki korytarz, schody prowadzące na piętro. Dużo tu śmieci, papierów,
połamanych krzeseł, różnego rodzaju mebli. Na parterze jest kilka pootwieranych
pokoi. Niczego ciekawego tam nie ma. Kilka desek leży na podłodze, jakieś worki,
wala się słoma poszatkowana na sieczkę. Pewnie były tu i meble, ale już ktoś się
nimi zaopiekował. Nic nowego, lepiej zresztą, że zabrał, bo przynajmniej ktoś będzie miał z tego korzyść, nikt tu nie przyjechał z meblami, tylko z małymi lichymi
tobołkami. Wchodzimy na piętro. Schody miejscami zniszczone, zdarte czerwone
linoleum, szczyty stopni okute żelazną kantówką, też miejscami powyrywane.
Zapewne był tu jakiś urząd niemiecki. Na piętrze dość szeroki korytarz, z którego
prowadzą drzwi do kilku pokoi. Wszędzie powyrywane zamki, niektóre drzwi mocno uszkodzone, widać otwierano je przemocą. Wszędzie nieporządek. Poniewierają
się papiery, teczki, skoroszyty powalane ziemią i jakąś farbą. W niektórych piecach
brakuje drzwiczek. Widocznie i tego ktoś potrzebował. Różni ludzie się tu przewijali, przechodziło zmarznięte wojsko, przechodzili uciekający Niemcy zdążający do
swego kraju, przechodzili udręczeni Polacy wracający z różnych obozów czy prac
przymusowych. Zatrzymałem się w małym pokoju, gdzie na biurku leżała sterta
teczek z drukowanymi napisami. Wewnątrz teczek jakieś sprawozdania rachunkowe, podpisy, pieczątki „Finanzamt”, a może to był urząd finansowy lub coś w
tym rodzaju? Kilka bloczków przyjmowania opłat, różne kwitariusze. Słyszę, jak
ktoś głośno kroczy po korytarzu. Wchodzi Banaś i woła mnie: „Słuchaj, może tu
się zatrzymamy. Duży budynek, jutro zabierzemy naszych ludzi, uporządkujemy,
no i będziemy pracować”. Odpowiadam, że chyba tak. Punkt dobry, dużo pomieszczeń, nadaje się na komendę miasta.
Następnego dnia wracamy. Widzimy ten sam obraz, co niemal codziennie.
Wśród gruzów kręcą się ludzie, wybierają cegłę, drewno, wynoszą zapobiegliwie
węgiel ze zburzonych domów, gdzie chwilowo nikt nie mieszka, wynoszą ocalały
sprzęt domowy, meble kuchenne, szafy, łóżka, tapczany, dywany, stoły, wszystko,
co im będzie potrzebne, aby rozpocząć nowe życie. Pozdrawiamy się wzajemnie,
głośno, tak po swojsku. Mijamy dzisiejszą ulicę Zamiejską, wchodzimy w ulicę
– 166 –
Dąbie w 1945 roku we wspomnieniach Mariana Wieczorka...
Żaglową. Po prawej i lewej stronie zapuszczone ogrody, a w nich domy, niekiedy nawet całe, tylko z postrzelanym tynkiem, oraz domy częściowo zburzone i ruiny. Tu,
już trochę na skraju miasta, cisza i spokój. Rozległa równina gąszczów, chwastów,
pojedyncze drzewa na skraju ulicy, niektóre miejscami okaleczałe; zwisają połamane konary z wysuszonym listowiem, odartą korą, z drzazgami pnia.
Przechodzimy koło potężnych żelbetowych zwałów, widocznie po wysa-
dzonym w powietrze potężnym bunkrze, który miał powstrzymać zimową wielką
ofensywę. Nic z tego!
Znów w prawo i lewo znany widok, gruz, ruiny domów, domki w ogrodach,
co krok to żelazo, kamienie, doły, dołki, jeszcze tu i ówdzie wyrwy w chodnikach czy
na jezdniach. Przykry to widok, widok martwej ziemi, gdzie jedynym głosem jest
jęk zardzewiałych zawiasów oderwanych okien czy drzwi. Jednak wygląda to jeszcze nie najgorzej przy świetle dziennym. Ile to razy zmuszeni byliśmy przechodzić
tu w głębokiej nocy, bez światła, bo cóż nam mogły dać nasze bateryjne latarki. Te
gruzy urastały wtedy do wymiaru potworów ze strasznymi, poszarpanymi kikutami, z dziurami, przez które przemykało światło jakby martwego księżyca. Ta cisza
złowroga, to niesamowite tło czarnych, spalonych gruzów budziło lęk; chodziliśmy
bez słowa, a każdy nasz krok odbijał się głośnym echem. Często ostra strzelanina czy nagły pożar w głębokiej nocy podrywał nas na nogi – musieliśmy iść, bo to
nasz obowiązek, przecież tu mieszkają ludzie, musimy ich bronić. Tak, to prawda.
Tu był drugi front, tak określaliśmy często warunki, w których nam przyszło żyć.
Wracaliśmy nieraz nad ranem, prowadząc wylęknionych obcych ludzi, którzy gdzieś
tam w rozbitych domach zatrzymali się na nocleg, aby z nastaniem brzasku dalej
ruszać do celu. Jakiego? Nie zawsze wiedzieli, dokąd iść. Chcą się osiedlić gdzieś na
wsi. Pochodzą ze wsi. Rozprężenie wojenne stwarzało podatny grunt do rozbojów,
rabunków, a nawet morderstw. Zdarzali się też ludzie pozbawieni wszelkich skrupułów, dla których nowa rzeczywistość była kamieniem u nogi. Pamiętajmy o tym,
że nowo przybyli czy przechodzący przez miasteczko nie mieli w zasadzie żadnych
dokumentów. To ułatwiało działalność szabrownikom.
Teren naszpikowany był ponadto grupami dywersantów, które utworzone
zostały, aby utrudniać organizowanie przez Polaków nowego życia. Grupy te były
przeznaczone do niszczenia ocalałych obiektów, do podpalania budynków, siania
– 167 –
Tadeusz Białecki
dywersji i niepokoju, nie gardziły też rabunkiem czy nawet mordowaniem nowych
przybyszów. Obok grup dywersyjnych organizowały się różne bandy, złożone z dezerterów różnej maści, oraz grupy pierwszych szabrowników.
W takich to twardych warunkach przybywały z głębi Polski pierwsze grupy
Polaków osadników. Ludzie przyjeżdżali pojedynczo, różnymi środkami komunikacji, nieraz przygodnym transportem wojskowym, samochodami ciężarowymi,
wozami, furmankami, często ciągnąc za sobą ręczne wózki. Wykazali wielki hart
ducha, samozaparcie, siłę woli i upór, to były pierwsze sztafety powrotu Polski na
stare ziemie, utracone przed wiekami. Przychodzili wymęczeni, utrudzeni, niepewni jutra, bo przyszli w nieznane, choć na stare ziemie polskie. Nie dbali o wygody, bo
ich nigdy nie zaznali, przybywali i tu zostawali. Miasto się stopniowo zaludniało.
Do końca lipca na dzisiejszej Goleniowskiej, na odcinku od kina „Przyjaźń”
do parku, zamieszkało około trzydziestu Polaków, o ile dobrze pamiętam, przeważnie byli tu ludzie w sile wieku, od 25 do 45 lat, w tym około dziesięciu kobiet.
Małżeństwa i kawalerowie. Przy bliższym poznaniu okazało się, że było szesnastu
warszawiaków, dziesięciu poznaniaków, kilku znad Bugu. Drugą taką ulicą osiedleńców w pierwszych miesiącach była dzisiejsza ulica Anieli Krzywoń, podobnie rozbita i podobnie tworząca centralną arterię przelotową śródmieścia. Ulica o
dużym znaczeniu komunikacyjnym, ponieważ z jednej strony prowadziła do szosy w kierunku Gryfina, z drugiej zaś, przez krótki odcinek ulicy Mianowskiego,
Taborowej i Szybowcowej, dochodziła krótkim odcinkiem do szosy goleniowskiej.
Ulica Anieli Krzywoń tworzy centralny węzeł ulic śródmieścia. Tu także było dużo
budynków zniszczonych. Na odcinku od wlotu ulicy Gryfińskiej i do ulic w rejonie Szybowcowej zamieszkali osadnicy przybyli z głębi kraju oraz powracający z
Niemiec z prac przymusowych.
Z prawej strony ulicy Anieli Krzywoń znajduje się kościół ewangelicki
(obecnie katolicki). Wieża ma głębokie ślady po pociskach artyleryjskich i moździerzowych. Okna zieją pustką, ani śladu ozdobnych witraży. Przed świątynią plac,
na którym Niemcy chowali zmarłych. Tu należałoby wspomnieć, że w tym czasie
panował tyfus, choć w małym nasileniu. Jezdnia ulicy Anieli Krzywoń, wyłożona
drobną kostką, nosi świeże ślady po zasypaniu wyrw po pociskach artyleryjskich
oraz po bombach lotniczych. Dużo domów częściowo zniszczonych, jednak spo-
– 168 –
Dąbie w 1945 roku we wspomnieniach Mariana Wieczorka...
ro budynków prawie całych, co stwarzało możliwości osiedlania się bez większego
wkładu pracy.
Przed budynkiem pocztowym, w miejscu, gdzie mieści się dzisiaj komenda
Milicji Obywatelskiej, była w tym czasie komenda wojenna miasta. Budynek mało
ucierpiał, był dość obszerny, nadawał się na ten urząd. Zaplecze tworzyło podwórze
graniczące z ogrodem oraz z drewnianym budynkiem gospodarskim. Wybraliśmy
ten budynek, ponieważ był dogodnie położony w samym śródmieściu, blisko okrężnych ulic, gdzie właściwie skupiało się całe życie miasteczka.
Zrozumiałe jest, że obecność komendy dawała pewną gwarancję bezpie-
czeństwa, obrony przed zdarzającymi się jeszcze, choć to już blisko trzy miesiące
po kapitulacji Niemiec, wypadkami gwałtów, terroru, grabieży. Często wybuchały
bez powodu, nawet w biały dzień, pożary, przeważnie na peryferiach miasta, gdzie
mało kto mieszkał. Kto to robił? W jakim celu?
W zasięgu komendy znajdowały się ulice Dziennikarska, Koszarowa,
Weteranów, Klonowa, Cicha, Lekarska, Oficerska i Emilii Gierczak, dochodząca do
dzisiejszej Pomorskiej. Ulice te na niektórych odcinkach były zawalone gruzem,
dużo budynków było w połowie zniszczonych, zbombardowanych, tak że spod gruzów sterczały kikuty żelastwa i kominy, ogrody zdewastowane przez rowy strzeleckie i stanowiska broni maszynowej. Leżały jeszcze zwały różnego rodzaju śmieci
i gruzu, powalone drzewa w ogrodach, sterczały kończyny zakopanej padliny.
Poza rejonem ulic rozchodzących się promieniście od ulicy Anieli Krzywoń
dość dużo ludzi osiedliło się w zabudowaniach wzdłuż ulicy Gryfińskiej, mniej więcej od rozgałęzienia Lotniczej i Wiosennej do rozwidlenia Gryfińskiej i jej zakończenia z Hangarową. Ulica Gryfińska była mało zniszczona, szeroka, po obu stronach
zabudowana domami, jedno- i dwupiętrowymi, które z tylnej strony miały zwykle
ogródki. Tu osiadł przybyły z głębi Polski piekarz, Marian Bertrandt, który bardzo
sprężyście prowadził prawie niezniszczoną piekarnię. Dzięki jego zapobiegliwości
mieszkańcy mogli się już zaopatrywać w chleb. Zboże kupował okazyjnie, tak jak i
mąkę. Z wielkim trudem zaopatrywał się także w hurtowni zorganizowanej już w
Stargardzie Szczecińskim. My z komendy kupowaliśmy u niego chleb w zamian za
zboże, które było zgromadzone w elewatorze, a które podlegało nadzorowi wojskowemu.
– 169 –
Tadeusz Białecki
Niestety, zginął w tajemniczych okolicznościach w drodze powrotnej ze
Stargardu, skąd jechał wozem zaprzężonym w dwa konie. Zginął razem ze swym
pomocnikiem i czeladnikiem rzeźnickim, młodym chłopakiem. Ofiary niespokojnych dni, czasu rozbojów i napadów.
W pobliżu osiedlił się także jeden z pierwszych fachowców, też piekarz,
Henryk Maciaszczyk, obejmując poniemiecki warsztat. Dzięki wrodzonej energii
potrafił sam usunąć szkody i częściowo zdewastowaną piekarnię doprowadził do
stanu używalności. Tak więc już w pierwszych miesiącach mieliśmy uruchomione dwie piekarnie, które dostarczały chleba osadnikom. Zadomowił się tu także
trzeci piekarz, Niczyprowicz, stopniowo wspierając zorganizowane już piekarnie.
Z innych fachowców przyjechał Gromadka, rzeźnik, który w krótkim czasie uruchomił sklep, choć miał bardzo poważne trudności ze zdobyciem żywca. Właściwie
w mieście mięsa nie było, a dalsze rajdy w poszukiwaniu bydła rzeźnego były bardzo niebezpieczne. Wsie były ogołocone z bydła, które szło dla wojska, a uchodzący
Niemcy wywieźli nieomal cały żywy inwentarz.
O ile dobrze pamiętam, po drugiej stronie ulicy zamieszkał ówczesny bur-
mistrz miasta Dąbia, Jan Balcerzak. Mieszkaliśmy przy tej ulicy, ponieważ było
stąd blisko do komendy. W budynkach przy ulicy Anieli Krzywoń, na odcinku od
Otwockiej do Klombowej, mieszkali osadnicy, przeważnie rzemieślnicy i kupcy, którzy po wyremontowaniu i uporządkowaniu mieszkań zorganizowali sobie
warsztaty pracy. Przy tej samej ulicy, w parterowym domu po drugiej stronie komendy, zamieszkał jeden z pionierów osadnictwa, człowiek niezłomny, o niepospolitej energii, powszechnie znany i ceniony pan Bronisław Hołyński, potocznie zwany panem Bronkiem. Zamieszkał z żoną. Przyjechał do miasta w pierwszej połowie
maja, przebył długą i żmudną drogę aż z Równego na Wołyniu. Przed wojną od roku
1929 do 1939 mieszkał w Toruniu, gdzie odbywał służbę wojskową i gdzie później
pracował w administracji wojskowej w 4. pułku lotniczym. Dużym nakładem pracy
zorganizował i otworzył sklep spożywczy, na którego prowadzenie otrzymał urzędowe zezwolenie l października 1945 roku. Był to bodaj jedyny sklep dość dobrze zaopatrzony. Wielkim wysiłkiem właściciele sprowadzali towar z odległego Stargardu
Szczecińskiego, z Poznania, Piły, Krzyża, z różnych wsi wielkopolskich, przywozili,
a niejednokrotnie nieśli na plecach, korzystając z różnych środków lokomocji. W
– 170 –
Dąbie w 1945 roku we wspomnieniach Mariana Wieczorka...
tym czasie nie było to łatwe i bezpieczne. Pomagali im nasi żołnierze z komendy,
którzy będąc codziennie na patrolu na dworcu, przenosili wspólnie towar do sklepu. Dzięki temu w sklepie spożywczym można było otrzymać tak poszukiwany
cukier, sól, naftę, różnego rodzaju kasze, kiełbasę, słoninę, makarony, świece. Tu
także i my, z komendy, zaopatrywaliśmy się w potrzebne artykuły. Podobnie dopiero
co zorganizowana jednostka Milicji Obywatelskiej. Sklep miał, co było dość niezwykłe w tym czasie, własne światło elektryczne, którym oświetlano także budynek
komendy. Światło to zaprowadził jeden z przybyłych elektryków.
W sklepie Bronisława osadnicy nie tylko zaopatrywali się w żywność, tu
skupiało się też pierwotnie życie towarzyskie i kulturalne. Tu była redakcja ustnej
„gazety nowości”, tu można się było dowiedzieć wszystkiego, co się działo w mieście, kto nowy przybył, gdzie mieszka, czym się zajmuje. Tu też czerpaliśmy informacje o życiu codziennym miasta, a także, zwłaszcza wieczorami, prowadziliśmy
długie rozmowy i dyskusje na tematy polityczne i gospodarcze. Oprócz nas, oficerów komendy, przychodzili na rozmowy różni ludzie: młody elektryk prowadzący
zakład napraw radiowych, ślusarz, mechanik, pan Piotr Kozłowski, który przy ulicy Goleniowskiej prowadził piekarnię i restaurację, Benedykt Smogulewski, który
prowadził sklep rzeźnicki (także przy Goleniowskiej), Kazimierz Dembowski, stolarz, też jeden z pierwszych mieszkańców, Władysław Owczarek, pierwszy komendant Komendy Miejskiej Milicji Obywatelskiej i wielu innych.
W połowie sierpnia 1945 roku w mieście było już blisko 70 rodzin polskich
oraz pozostałych jeszcze około 150 Niemców, przeważnie osób starszych, kobiet
i dzieci. Wielu Niemców drogą przez lotnisko przekraczało most na Regalicy i przechodziło do Niemiec.
Życie stopniowo się stabilizowało, ale jeszcze grasowały bandy dezerterów,
jeszcze padali ludzie od strzałów. Czyż mało tego widzieliśmy? Kiedyś w połowie
sierpnia zauważyliśmy rano leżącego na ulicy w pobliżu komendy zabitego starszego człowieka. Nie miał dokumentów, jedynie w zniszczonej marynarce bilet kolejowy z Poznania. Kto go zabił, w jakim celu? Chyba w celu rabunkowym, ale jakiż ten
człowiek mógł mieć majątek? Ubrany w stare, wytarte ubranie, znoszone buty. A
może było to dzieło dywersji niemieckiej? Oni tym nie gardzili, każdy Polak był dla
nich wrogiem. W zasadzie nie mieliśmy z nimi dużo do czynienia, ale przeciekali
– 171 –
Tadeusz Białecki
na pewno ze Szczecina, gdzie ich wyłapywano jeszcze po dwóch, trzech miesiącach
po kapitulacji Niemiec. Innym znów razem znaleźliśmy dwóch zamordowanych
mężczyzn w ruinach domu w pobliżu dworca kolejowego. Jednak życie stopniowo
się normowało, przychodził powoli spokój, choć trzeba było zawsze być ostrożnym
i czujnym. Okolice Dąbia, a szczególnie tereny zalesione i rozległe łąki nadodrzańskie, były przez długi jeszcze czas siedliskiem różnych band.
Każdą wolną chwilę wykorzystywałem na szczegółowe poznanie zgruchota-
nego miasta i jego zakamarków. Z każdej takiej przechadzki wracałem zniechęcony,
ponieważ trudno sobie było wyobrazić, że w ogóle będzie możliwe to wszystko odbudować. Miasto było fatalnie zniszczone.
Wzdłuż ulicy Goleniowskiej pozostał po prawej stronie piękny park ze sta-
rym drzewostanem, naturalnie zniszczony14. Były w nim leje, duże wyrwy po pociskach, drzewa były połamane, odłamane konary walały się po parku. Szeroka ulica
Goleniowska, wyłożona kostką granitową aż do ujścia do szosy, ma po prawej i lewej
stronie boczne uliczki, kryjące w ogródkach domki jedno- i dwurodzinne. Ten sam
widok, podobne zniszczenie. Smętnie tu było i cicho, bo z początkiem 1945 roku,
po wyzwoleniu Dąbia, mało kto tutaj mieszkał. Raz że domy były dość zniszczone,
choć niektóre ucierpiały mało, dwa ze względu na bezpieczeństwo nowo przybyli
osadnicy woleli skupić się w centrum miasta.
Nieopodal dworca rzeczka Płonia: betonowy mostek rozbity, złamany. Z dna
sterczą odłamy betonu, metalowy płotek w połowie zerwany. Rzeczka brudna, pełna różnego żelastwa, odłamanych konarów drzew, zawalona gruzem i kamieniami.
Płonia przepływa przez skraj miasta, przecina ulicę Racławicką, gdzie rozdziela się
na dwa ramiona15, obejmujące część śródmieścia, a przez ulicę Przestrzenną łączące się znów w jeden nurt, który wpływa do jeziora Dąbie, przez piękne łąki. Ma jeszcze i trzecie rozgałęzienie, wartki strumyk, który przechodzi przez ulicę Gryfińską,
krótkim odcinkiem towarzyszy ulicy Klombowej i włącza się tu do właściwego
nurtu, wpływając do jeziora16. Brzegi rzeczki obrośnięte bogatym drzewostanem,
krzewami, rzeczka ginie w mroku konarów, teraz niemiłosiernie okaleczałych.
14
15
16
Faktycznie był to „nowy cmentarz” – Neuer Friedhof.
To odgałęzienie Płoni obecnie od ul. Koszarowej płynie zamkniętym z wierzchu kanałem.
Chodzi o Kanał Ulgi, nadal istniejący.
– 172 –
Dąbie w 1945 roku we wspomnieniach Mariana Wieczorka...
Woda ma przykry zapach zgnilizny, bo czego tam nie ma na dnie! W lipcu, sierpniu
i wrześniu sprzątano ulice, gruz, brudy, śmiecie, niestety, wszystko to wyrzucano do
rzeczki. Znajdowały się tam gnijące szmaty, materace, butwiejące części zniszczonych mebli. Ale i nowi przybysze, często tylko przejazdem w mieście, zatrzymywali
się tu i wrzucali do wody zbędne przedmioty. Nie miał kto usuwać tego śmiecia,
porządkować. Każdy to robił sam w najbliższym otoczeniu domu, gdzie mieszkał.
Często polegało to na tym, że wyrzucał gruz niedaleko od miejsca zamieszkania, na
pobliski teren, do sąsiada. Wynikało to może nie tyle z obojętności, ile z konieczności, bo dom, ogród czy plac, to wszystko było jednym wielkim rumowiskiem.
Po lewej stronie duży, obszerny skwer, ze starymi drzewami, krzewami,
z pozostałościami po pięknych kwietnikach. Ścieżki wiodące na wprost przecinają
się pod kątem prostym, niekiedy krzyżują się. Teraz porosłe chwastami, zniszczone, niekiedy przekopane, są na nich doły, a więc ślady stanowisk strzeleckich, charakterystyczne wykopy broni maszynowej. Niektóre drzewa mają całkowicie ściętą koronę, sterczą kikuty okaleczałych gałęzi czy grubych konarów. Pomimo lata
wszystko tchnie dziwną martwotą, wszędzie cicho, mało kto przechodzi przez te
zielone place, jeszcze straszą one swoimi ranami, kikutami. Dalej, za skrzyżowaniem z dzisiejszą ulicą Pomorską17, po prawej i lewej stronie ciągną się szpalerem
ruiny rozbitych domów. Na gruzach już porosły chwasty, zakrywają puste oczodoły wejść parterowych. Odłamy muru, betonu zagradzają wejście do zniszczonych,
spalonych domków. Przyroda wzięła wszystko w swoje władanie. Dalej znów podobny widok. Ogrody i ogródki okalają zwaliska. Ten rejon chyba najwięcej ucierpiał. Widać systematyczne dzieło zniszczenia. Ani jeden obiekt, ani jeden dom nie
pozostał cały. Okopcone, sterczące kominy, zwęglone bele drzew, poczerniała, waląca się dachówka – oto świadkowie klęski, pożogi, która niczego nie oszczędziła na
swej drodze, nie znała przeszkód. Płoty, a jakże! każdy dom, każdy ogród był ogrodzony płotem, drewnianym, a najczęściej metalowym lub siatką. Pozostały tylko
resztki. [...]
Ulicę Goleniowską przecinają pod kątem prostym w prawo i w lewo krót-
kie, niewykończone uliczki: Helska, Miłosławska, Wrzesińska, Toruńska, w prawo zaś Pucka, Wejherowska, Tczewska, dalej Kamieńska, Kostrzyńska. Ulica
17
Obecnie nosi nazwę ul. Narzędziowej.
– 173 –
Tadeusz Białecki
Goleniowską jest szeroka, jak przystoi na ulicę główną, przelotową, wykładana jest
drobną kostką granitową. Tu i ówdzie wyrwy, w niektórych miejscach zarzucone
naprędce gruzem, kamieniami, piaskiem. Kamienne krawężniki chodników miejscami powyrywane, odrzucone na bok. Na niektórych odcinkach jezdni wyraźne
pasma gąsienic czołgów, które zdążały ku przeprawie przez lotnisko do Regalicy
i właściwej Odry. Przy bocznych, niewykończonych uliczkach prawie zawsze domy
jedno- lub dwupiętrowe, otoczone ogrodami, które z zasady ciągnęły się podłużnym
pasmem poza frontem domu. Tu domy względnie mało ucierpiały. Przeważnie
miały zniszczone dachy, częściowo uszkodzone mury frontowe, wyrwane okna czy
drzwi. Mało było dachów zburzonych czy spalonych. Tynk na ścianach frontowych
popstrzony odłamkami cegieł, podziurawiony, poobijany postrzałami z broni automatycznej.
Ogrody jak wszędzie zapuszczone, zarosłe chwastami, niepielęgnowanymi
krzewami malin, a wśród krzewów młode i starsze drzewa owocowe. Więdnące,
przysychające kwiaty, a na grządkach zachwaszczonych warzywników sałata, głowy kapusty, kwitnąca cebula. W niektórych ogrodach można było spotkać okna
inspektowe, niekiedy całe, niekiedy znów z wybitym szkłem. Z tego ogrodowego
chaosu wyzierał wszędzie miniony porządek. Widać było, że ogrody były nieodłącznym atrybutem każdego domu. Często pomiędzy ogrodem a domem spotykało się
dobudowane lekkie garaże, przeważnie puste. Widać mieszkali tu dość zamożni ludzie, których stać było na samochód czy inny środek lokomocji. Niektóre z nich
bez drzwi dwuczęściowych, wewnątrz różne akcesoria samochodowe. Stare opony, pocięte dętki, puszki ze smarem, bańki z oliwą, na ziemi różne śruby, części
motoru, obdarte siedzenia samochodu, nieraz resztki roboczego fartucha czy drelichowego ubrania. Wszystko to porozrzucane w nieładzie, świadkowie chaotycznej,
nerwowej ucieczki, byle dalej od frontu, od tego, co nadchodzi.
Kilka domów w najbliższym rejonie ulicy Góralskiej, Raciborskiej
i Kurpiowskiej było częściowo wypalonych; ze zgliszcz i osmolonych murów sterczał samotny komin. Tu właśnie widzę z odległości jakichś 50 metrów wypalony
dom, który spłonął ubiegłego tygodnia w dość tajemniczych okolicznościach. Pożar
wybuchł po południu, około godziny 14.00, błyskawicznie się rozszerzył, objął cały
dom. Kto miał go ratować? czym? To nie był ani pierwszy, ani prawdopodobnie
– 174 –
Dąbie w 1945 roku we wspomnieniach Mariana Wieczorka...
ostatni pożar, akt dogorywającego sabotażu grup niemieckich, przesiąkających ze
Szczecina i okolic.
W rejonie ulicy Nurkowej penetrujemy domy, gdzie podobno skryła się
jakaś banda. Drzwi do mieszkań otwarte, wyrwane zamki. Znów ten sam obraz.
Meble zniszczone, szuflady wyłamane, wali się z nich stos papierów, różnych drobiazgów. W kuchni potłuczone talerze, brak lamp, brak jakichkolwiek mosiężnych
okuć do drzwi, kurków gazowych, kranów do wody itp. Jest i piec elektryczny z piekarnikiem, widać, że mieszkał tu dość zamożny człowiek, może kupiec. Sypialnia,
mnóstwo pierza na podłodze, dywan pocięty, zniszczony, pełno kurzu, zeschniętego
błota, jakaś maź, chyba wylana oliwa. Łóżka puste, proste, o ładnej linii, niskie,
nowoczesne. Materace leżą na ziemi, rozprute, ktoś tu koczował, pewnie szukał
skarbów w materacach czy pod podłogą, bo miejscami są wyrwane deski z podłogi, która kiedyś musiała być pomalowana na kolor czerwony. W szafie poniszczone
ubrania, już niezdatne do użytku, bo całe zapleśniałe, nawet trudno określić ich
kolor. Z pieców miejscami powyrywane kafle, widocznie i tutaj szukano złota.
Stoi wysoki zegar, ładny, ale już bez tarczy, ciężarków, pozostały tylko pozry-
wane łańcuszki i zdemontowany mechanizm zegarowy. No nic, zresztą nie pierwszy
raz to widzimy i chyba nie ostatni. Wychodzimy i idziemy dalej przez ogród, przechodzimy przez powalony parkan z siatki drucianej, mijamy jeszcze kilka zniszczonych domów, też tam zaglądamy i ostatecznie wychodzimy na dzisiejszą ulicę
Nurkową, naprzeciw dworca kolejowego. Ulica wyłożona drobną kostką, chodniki
pokryte płytami kamiennymi i cementowymi. Po drugiej stronie aż do torów kolejowych jedno rumowisko, zwały gruzu, sterczą tu i ówdzie wyszczerbione kominy,
powalone drzewa, resztki ogrodzeń przydomowych.
Zdarzało się też, że zabijano ludzi broniących swego mienia. Znam kilka
takich wypadków w naszym mieście. Tak. Były to czasy niebezpieczne, jeszcze wałęsały się bandy ludzi zdegenerowanych moralnie, bandy różnych wyrzutków społecznych, szukających na nowych ziemiach lekkiego chleba, a i bandy maruderów
frontowych, różnego rodzaju dezerterów, którzy pod pozorem rewizji okradali i grabili to mienie. Drobne grupy byłych żołnierzy niemieckich, którzy, zwalniani przez
władze radzieckie z obozów jenieckich, szli w kierunku okupowanych Niemiec,
a po drodze grabili i mordowali spotkanych cywilów, nieraz nowych osadników.
– 175 –
Tadeusz Białecki
Drugi front, front na zapleczu frontu bojowego, to była jeszcze walka z ukrytym
wrogiem, korzystającym ze słabej organizacji nowych władz i nie zawsze skutecznego przeciwdziałania. Cóż znaczyło dziesięciu ludzi z komendy wojennej wobec
całego miasta i okolicy Dąbia. Przecież w samym mieście mieliśmy nieraz ostre
utarczki z bandami ludzi przebranych w wojskowe mundury, którzy nie mieli
żadnych dokumentów. Władze administracyjne dopiero się z wolna organizowały, krzepły. Często przyjmowano także do pracy w milicji ludzi bez dokumentów,
wierząc w to, co sami o sobie mówili. Każdy nowo przybyły był mile widziany, był
potrzebny, niemal konieczny. Brak było ludzi, brak było żywności, był jeszcze czas
przejściowy, trudny, czas niepewności, lęku, czas dla ludzi odważnych, zdecydowanych osiedlić się tu i tu pozostać. Tymczasem warunki sprzyjały raczej elementom
przestępczym, a nie obrońcom ładu i porządku, o czym już niejednokrotnie wspominałem. Wkrótce i z tym się uporano. Ale pamiętam niejeden zorganizowany napad na naszą komendę, pamiętam regularną strzelaninę na ulicach, pamiętam, jak
broniliśmy się, ostrzeliwując się gęsto z okien komendy przed ukrytymi bandami,
czekając na przybycie pomocy naszego pułku. Schwytano kilku cywilów przebranych w wojskowe, polskie i radzieckie mundury, kilku Niemców, przywódców bandy; odesłano ich do punktu postoju dywizji. Były to resztki, odpryski wojennego
wulkanu.
Zaglądałem do rozbitych domów, wszędzie bałagan, wszędzie porozpruwa-
na pościel, stosy pierza, jest i węgiel, drzewo, porozbijane słoje po zaprawach, chaos
świadczy o tym, że ludzie, którzy tu byli, mało, że zabierali, co miało jakąś wartość,
ale przy tej okazji dużo niszczyli. Takie to bezpańskie, zastanawiam się, kiedy będziemy w stanie to wszystko doprowadzić do porządku, kiedy to zatętni nowym
życiem, nowym pulsem.
Pewnego razu spotykam znanych mi już repatriantów, rozmawiamy, dowia-
duję się, że przy ulicy leżącej po prawej stronie od ulicy Goleniowskiej (druga od
cmentarza) zamieszkali ludzie przybyli dopiero co z Poznania. Mieszkają w domkach jedno- lub dwurodzinnych, zajmując parterowe pomieszczenia, bo wyższe są
zniszczone przez wodę. Dachy częściowo pozrywane, rozbite ściany, postrzelane
sufity, tak że tynk odpada, podłoga gnije. Chyba jutro pójdę tam z ludźmi z komendy, zobaczymy, kto przybył. Czy sam, czy z rodziną? Jaki ma zawód, w czym nam
– 176 –
Dąbie w 1945 roku we wspomnieniach Mariana Wieczorka...
będzie pomocny? Trzeba ich też zarejestrować, poinformować o działalności już
zorganizowanych komórek administracyjnych. Formował się i krzepł aparat administracyjny miasta. Żywy, energiczny, dobry organizator, burmistrz Balcerzak oraz
jego najbliżsi współpracownicy: Chrzanowski, Skalski, Rychcicki Kazimierz i inni.
Oni tworzyli pierwsze zaczątki polskiej prawnej administracji na tym terenie. Było
wielu innych, o których nie wspomniałem. To już wina zawodnej pamięci. Dzisiaj
ci pionierzy Dąbia żyją i pracują w spokoju. Bronisław Hołyński wraz z żoną mieszka przy ulicy Klombowej; zajmują się gospodarstwem, mają piękny ogród i sad
z drzewami owocowymi. Zbiera rokrocznie owoce swej pracy; bo któż pamięta to,
że w sierpniu 1945 roku przywiózł na swe gospodarstwo wóz naładowany młodymi
drzewkami owocowymi, któż pamięta to zdziwienie i niedowierzanie, wyrażające
się w słowach: „Teraz? Po co? Czy pan wiecznie tu będzie mieszkał?”. Tak, widocznie wiedział już, że tu będzie mieszkał. Ciężko pracują z żoną w gospodarstwie,
w ogrodzie, skromnie mieszkają, zajmując parterowy dom, sprzedają owoce z tych
kiedyś przywiezionych drzewek.
Przy ulicy Gryfińskiej mieszka pierwszy komendant zorganizowanej
w 1945 roku Straży Ochrony Kolejowej, zwanej dziś w skrócie SOK. Zajmuje
mieszkanie parterowe w ładnym piętrowym domu. Jest obecnie na emeryturze.
Wspólnie z żoną uprawiają działkę ogrodową. Rozkochany w kwiatach, bo też ma
ich bez liku, i to różnych gatunków. Niektórzy z tych pierwszych osadników już pomarli, inni zmienili miejsce zamieszkania. Inni są na zasłużonym wypoczynku, na
emeryturze. W stosunku do mieszkańców dzisiejszej dzielnicy Szczecina mało ich
pozostało. Są w tej dużej społeczności jakby wyspą, tworzą jakby pierwsze pożółkłe
kartki historii Dąbia.
Dzień 12 sierpnia był uroczysty dla naszego miasta. O godzinie 10.00, kto
tylko mieszkał w mieście, kto był w nim choć przelotnie, spieszył na uroczyste urzędowe przejęcie i poświęcenie kościoła. Wewnątrz był poważnie uszkodzony, zamiast
witrażów otwory okienne zasłaniały zasłony ciągnące się od góry aż do posadzki.
Z prawej strony głównego ołtarza szeroka zasłona na całym otworze okiennym była
koloru żółtego, papieskiego. Dwa wysokie okna witrażowe za ołtarzem były przysłonięte pięknie spiętymi flagami narodowymi ze stylizowanym orłem, wyciętym z arkusza papieru brystolowego przez naszego kaprala Leszcza. Większe otwory wybite
– 177 –
Tadeusz Białecki
przez pociski dyskretnie przysłonięto kwiatami. Przez środek kościoła ciągnął się
szeroki, gruby, czerwony chodnik. Otoczenie kościoła zostało uprzątnięte, wejście
było przyozdobione zielenią, girlandami z liści dębowych. Ludzie po brzegi wypełnili kościół. Uroczyście przyjęto księdza staruszka. Było też kilku innych księży,
wśród nich rolę gospodarza pełnił ówczesny proboszcz i zarazem kapelan naszej
jednostki, ksiądz Eugeniusz Kruger. Byłem tam i ja, było kilku oficerów z naszej
jednostki, byli też żołnierze. Uroczystość rozpoczęła się mszą, potem jeden z księży
wygłosił podniosłe kazanie, w którym nawiązał do historii Dąbia i kościoła. Tak to
kościół po tylu latach opuszczenia wrócił wraz z całym narodem do Macierzy.
Przybywają wciąż nowi ludzie do miasta, przybywają z rodzinami, a więc
i z dziećmi. To nas najwięcej cieszy, bo wiemy, że ci na pewno pozostaną. A może
i inni, jak tylko jako tako się zagospodarują i uczepią pracy, też sprowadzą rodziny,
może krewnych czy znajomych?
W czerwcu było już w Dąbiu około osiemdziesięciu Polaków, w tym około
czterdziestu rodzin pełnych. Pozostało jeszcze około osiemdziesięciu rodzin niemieckich, skupionych głównie przy dzisiejszej ulicy Koszarowej, Dziennikarskiej,
częściowo Gryfińskiej i Goleniowskiej. [...]
Dnia 5 sierpnia 1945 roku zaczął urzędować Inspektorat Szkolny. Mieścił
się w budynku dzisiejszego Prezydium Dzielnicowej Rady Narodowej. O ile dobrze
pamiętam, inspektor szkolny nazywał się Chyła. W dniu 2 września 1945 roku powierzył on zorganizowanie szkoły nauczycielce, Stanisławie Ciechomskiej, bodaj
pierwszej nauczycielce, która zatrzymała się na stałe w Dąbiu. Najpierw trzeba było
uzupełnić okna, wprawić szyby. Rodzice dobrowolnie w tym pomogli. Nawet dzieci przyszły pomóc pani nauczycielce, znosiły więc gruz i cegły. Nauczycielka sama
nosiła dosłownie na plecach różne części umeblowania przyszłej szkoły, zamieniła
się w murarza, sama łatała podziurawione ściany, naprawiała drzwi, zamiatała sale,
przyszłe klasy, wreszcie spisała dzieci, które będą przyjęte do szkoły.
W mieście duże poruszenie, widoczne na każdym kroku. Rozmawiam ze
znanymi mi już, na stałe osiadłymi mieszkańcami, cieszą się, że będzie szkoła.
Piątego września 1945 roku dzień uroczysty. Przejdzie on do kroniki szkol-
nej. Dzień otwarcia polskiej szkoły. Na komendzie około godziny 8.00 porucznik Banaś omawia z nami zadania na dzień dzisiejszy. Po krótkim sprawozdaniu
– 178 –
Dąbie w 1945 roku we wspomnieniach Mariana Wieczorka...
z dnia poprzedniego rozdzielamy zajęcia. Dwa patrole w sile po trzech szeregowych
z podoficerami pójdą spenetrować miasto. Jeden patrol uda się w kierunku ulicy
Przestrzennej, drogą na lotnisko, przeglądnąć zamieszkane domy, zobaczyć, kto
mieszka, jak się zadomowił, ile jest dzieci w wieku szkolnym, drugi zaś patrol uda
się ulicą Emilii Gierczak i Goleniowską w kierunku Goleniowa z tym samym zadaniem. Ja mam reprezentować komendę na tej uroczystości.
Zbliżając się do budynku szkolnego, widzę rodziców z dziećmi, zdążających
w tym samym kierunku co ja. Ubrani odświętnie, spieszą się, głośno rozprawiają
między sobą. Dzieci ubrane, o dziwo, w typowy strój szkolny. Chłopcy w granatowych mundurkach z obowiązkowymi tornistrami na plecach, dziewczęta w białych
bluzeczkach, granatowych spódniczkach. Skąd ci ludzie wytrzasnęli ubranka, tornistry, skąd ta zapobiegliwość? Ulice uporządkowane, gruz, kamienie, części omurowania usunięte. Z budynku szkolnego, z okna pierwszego piętra, majestatycznie
zwisa flaga narodowa, zapraszając nas do szkoły. Przed szkołą grupka ludzi, młodszych, starszych i gromadka dzieci. Wchodzimy do budynku szkolnego. Po kamiennych schodach dostajemy się na wysoki parter, gdzie wita nas niestrudzona kierowniczka szkoły, jej organizatorka, pani Ciechomska. Przyjaźnie zaprasza nas do sali,
gdzie są już krzesła, ławki szkolne, nawet tablica szkolna się znalazła. Widocznie
skądś tam ją wydostała. Nastrój jest podniosły, uroczysty. Wszyscy mówią nieomal
szeptem. Obecny jest proboszcz kościoła katolickiego, inspektor szkolny, burmistrz
miasta Jan Balcerzak, rodzice z dziećmi, młodzież i dorośli.
Kierowniczka zagaja uroczystość, mówi o roli i zadaniach szkoły na tych
ziemiach, prosi o pomoc w doprowadzeniu budynku szkolnego do stanu pełnej
używalności, wskazuje na trudności, jakie napotyka przy zabezpieczeniu szkoły
przed dewastacją. Zgłaszają się bowiem różni spece, którzy pod pozorem remontu rozmontowują części stałego urządzenia. Przemawiają kolejno: burmistrz miasta, przedstawiciel Polskiej Partii Robotniczej i ja. Nawiązuję do historii Polski, do
naszych prastarych ziem. Rozgadałem się jak cywil, choć lubię właściwie mówić
krótko, rzeczowo, bardziej wojskowym językiem, już się do tego przyzwyczaiłem.
Widocznie uroczysty moment i szkolna atmosfera odkryła we mnie moje prawdziwe powołanie, zawód nauczyciela. Nie można tego ukryć nawet pod mundurem.
Czyżby stare przysłowie mówiło prawdę, ciągnie wilka do lasu?
– 179 –
Tadeusz Białecki
Po oficjalnych przemówieniach dzieci odśpiewały kilka pieśni, w tym Rotę,
podchwyconą przez obecnych. Ja nie śpiewałem, bo nie mogłem. Coś mi stanęło
w gardle, jakoś mi było nieswojo, czy ja wiem, dlaczego byłem wzruszony uroczystością? Znów odkryłem swoją słabość, jestem za miękki albo za bardzo wrażliwy.
Przecież jestem na uroczystości otwarcia szkoły, mnie też to dotyczy, bo mój zawód
to uczyć dzieci i młodzież. Po uroczystości powoli się rozchodzimy, każdy zamyślony idzie w swoim kierunku.
Punktem poważnego niepokoju, niekiedy nieporozumień, który nam spra-
wiał dużo kłopotu, był dworzec kolejowy, leżący na skaju miasteczka. Budynek
drewniany, dość ładnie zbudowany, obszerny, mieścił hall z okienkami do sprzedaży
biletów, dużą poczekalnię, kilka pomieszczeń administracji kolejowej. Poczekalnia
była punktem zbornym, miejscem wypoczynku i nerwowego wyczekiwania na pociąg, o którym właściwie nikt nie umiał powiedzieć, czy pojedzie, a jak pojedzie, to
kiedy. Ludzie dopytywali się kolejarzy, którzy może już urzędowali, a może próbowali urzędować. Kręcili się po dworcu, czegoś szukali, starali się uruchomić niektóre linie, głównie zdążające do Szczecina lub powracające z tego miasta.
W pobliżu budynku dworcowego znajdowała się parowozownia, częściowo
zniszczona, zbudowana z czerwonej cegły, okopconej, z wyrwanymi drzwiami, leżącymi obok na torach. W pewnej odległości od parowozowni stały na torach nieczynne parowozy, przed nimi rozerwany tor, a w środku głęboki lej. To wynik może
celowego, a może przypadkowego wybuchu pocisku artyleryjskiego. Peron drugi był
na odcinku długości budynku dworca nakryty blaszanym dachem, wiatą. Taki typowy małomiasteczkowy dworzec z typowym zabudowaniem peronów i klasycznym ukierunkowaniem torów.
Naturalnie sam budynek dworca i jego najbliższe otoczenie zaśmiecone,
dużo tu leży gruzu, różnego żelastwa, dużo rozbitych skrzyń towarowych, jakieś
połamane koła, tu i ówdzie walają się blaszane puszki po konserwach, jakieś szmaty, wyrzucona słoma. Ślady zatrzymywania się przelotowych pociągów transportowych, zdążających przeważnie z Niemiec do Związku Radzieckiego czy wiozących
nasze oddziały, przerzucane w inny rejon działania. Przed dworcem dużo rozbitych
domów i domków, znajdujących się w ogrodach, które w zasadzie mało gdzie miały
całe ogrodzenie. Najbliższy rejon dworca widać bardzo ucierpiał, bo nieomal wszyst-
– 180 –
Dąbie w 1945 roku we wspomnieniach Mariana Wieczorka...
kie domy czy domki były mniej lub bardziej uszkodzone, niektóre zaś zburzone aż
do fundamentów. Tylko niemy świadek tragedii, poczerniały komin, był potwierdzeniem, że stał tu dom. Najbliższa droga, a może ulica, bezpośrednio ciągnąca się
wzdłuż zabudowań dworca, była zryta pociskami, miejscami trudna do przebycia.
Widać wyraźnie, że tu chodziło o zniszczenie dworca, ale pociski padały obok, niszcząc drogę, robiąc straszne spustoszenie w pięknych ongiś ogrodach, gdzie obecnie
sterczą obok murów kupy gruzu i połamane drzewa. Na drodze leżą jeszcze grube
konary drzew, tworzących szpaler wzdłuż wspomnianej drogi.
Rejon dworca najwięcej ucierpiał ze strony wycofujących się faszystów,
którzy w ciężkich walkach, usiłując przebić się do ówczesnej twierdzy, jaką był
Szczecin, starali się jak najwięcej zniszczyć, pozostawić spaloną ziemię. Ostatnie
opuszczały miasto grupy dywersantów, które miały właśnie wszystko spalić i zniszczyć. Pomimo że dużo węzłów kolejowych było zniszczonych, a tory pozrywane,
nieomal codziennie przechodziły pociągi towarowe z wojskiem, głównie w kierunku Szczecina i z powrotem. Tor szczeciński został zaraz po ustaniu walk wyremontowany. Wojsko potrzebowało tej drogi, wojsko ją też uruchomiło.
Komenda wojenna miasta miała nad nim bezpośredni dozór i pieczę.
Urządzenia sygnalizacyjne nie działały. Pociągi towarowe nadjeżdżały wolno, kilku
kolejarzy regulowało jako tako ruch. Będąc prawie codziennie na dworcu, nieraz
dostrzegaliśmy w ostatniej chwili nadjeżdżający pociąg, towarowy (osobowy skład
pociągu spotykało się rzadko), zatrzymywaliśmy go już z daleka, aby maszyniście
zwrócić uwagę na miejscowe tory, a właściwie na odcinek toru leżący już za wiaduktem. Odcinek ten, tylko pośpiesznie w miarę doprowadzony do porządku, miał
jeszcze częściowo powyrywane podkłady torowe i przy dość szybkiej jeździe można
tam było spowodować wypadek.
W lipcu czy sierpniu byliśmy dwa lub trzy razy dziennie na dworcu. Patrol li-
czył w zasadzie trzech czy czterech żołnierzy. Tu, w hallu poczekalni, spotykaliśmy
różnych ludzi. Przeważnie mieli małe, mizerne tobołki przewieszone przez ramię,
jakieś skrzyneczki, niekiedy po amunicji, siedzieli lub leżeli pokotem pod ścianami. Jedli chleb, popijając wodą lub czarną kawą, którą sporządzali sobie przy ognisku, rozpalonym w pobliżu dworca. Wielu z nich wracało z Niemiec. Wzajemnie
opowiadali sobie o swych przeżyciach, o silnym bombardowaniu miast i miaste-
– 181 –
Tadeusz Białecki
czek, gdzie były zgrupowane jednostki niemieckie. Niektórzy z nich byli rozmowni,
inni nie mówili dużo, informując lakonicznie o sobie. Ubrani byli bardzo skromnie.
Niektórzy mieli jakieś stare, wytarte płaszcze nieokreślonego koloru i łatane ubrania.
Codziennie będąc na dworcu, rozmawiamy z nimi, doradzamy, jeśli to moż-
liwe, w którym najlepiej iść kierunku i gdzie się zatrzymać. Przywędrowało tu dużo
ludzi młodych, chcą się dostać do Szczecina i tam zatrzymać się na stałe. Nie jest to
łatwą rzeczą, pomimo że do Szczecina jest tylko 18 kilometrów, ale most na Regalicy
zerwany, dalsze połączenia zniszczone. Most na Odrze tuż przed Szczecinem jest,
ale wojskowy, pontonowy, służy głównie wojsku. Nieraz odradzamy im lokum w
Szczecinie. Tu w Dąbiu można się przecież osiedlić, jest już administracja, jest polska komenda wojenna, jest jaki taki porządek. Pomimo ogromnych zniszczeń są
przecież mieszkania nieomal nienaruszone, niezniszczone, są inne zabudowania.
Pomału osiedlają się ludzie.
W pierwszych dniach sierpnia, będąc rano z patrolem czteroosobowym na
dworcu, spotkaliśmy trzech młodych ludzi siedzących na drewnianych skrzyniach,
walizkach. Ubrani skromnie. Jeden z nich miał mocno już wytartą skórzaną kurtkę
z plamami jakichś smarów, rękawy w szwach trochę wydarte, spodnie w nie najlepszym stanie, mocno sfatygowane saperki wojskowe. Włosy długie, w nieładzie.
Robił wrażenie trochę zaniedbanego, opuszczonego. Był z tej trójki najwyższy i chyba najchudszy.
Drugi siedział na drewnianej skrzynce, do której była przymocowana rącz-
ka do trzymania z kawałka skóry, pomalowana na kolor zielony. Ubrany w podobnie
zniszczoną marynarkę, spodnie koloru zielonokawowego. Na nogach miał podobne
saperki w dość dobrym stanie. Krótkie włosy, koszula flanelowa w niebieskie paski.
Widać więcej dbał o siebie. W rozmowie, którą prowadziliśmy chyba ze dwie godziny, zrobił wrażenie oczytanego, dość inteligentnego. Opowiadał nam o różnych tarapatach, jakie w trójkę przechodzili, zdążając z innymi w kierunku Szczeciną („na
ziemie wyzwolone”, jak się wyrażał). On sam chciałby się gdzieś osiedlić w mieście
czy w jakimś miasteczku, znaleźć dla siebie mieszkanie i pracę i już tu pozostać.
Chciałby podjąć pracę w administracji miasta, w jakimś urzędzie. Mówił, że da sobie radę, bo ukończył dwie klasy gimnazjum, ma przy sobie świadectwo szkolne
– 182 –
Dąbie w 1945 roku we wspomnieniach Mariana Wieczorka...
i jak sądzi, zresztą słusznie i logicznie, na tych terenach jest jeszcze mało ludzi, to
o pracę nie będzie trudno. Zgadzam się z tym, bo wiem, że każdy nowo przybyły
jest potrzebny. Będzie miał jeszcze dużo trudności, ale na pewno je przełamie i na
pewno gdzieś się zatrzyma i już tu pozostanie, na tych wyzwolonych terenach.
Trzeci z nich, ubrany podobnie, w podniszczonym ubraniu i w sznurowa-
nych butach, najniższy z tej trójki, też ma podobny zamiar. Dołączył do kolegi
i właściwie razem zaplanowali wędrówkę na ziemie zachodnie.
W czasie okupacji pracowali u miejscowych Niemców po wsiach w okolicy
Konina Wlkp., skąd pochodzili. Byli tam Niemcy, zasiedziali na swych gospodarstwach od lat. Umieli, choć słabo, mówić po polsku, żyli w zgodzie z otoczeniem.
Specjalnie niczym się nie wyróżniali, chyba tym, że gospodarstwa mieli duże, dobrze zaprowadzone, trzymali dużo bydła. Trafili do tych Niemców skierowani przez
miejscowy urząd pracy (Arbeitsamt) w Koninie, coś w lutym 1941 roku. Pracowali
u bauerów, jak to się w czasie okupacji określało pracę u niemieckich gospodarzy.
Zaciekawia mnie nie tylko ich rozmowa między sobą, ale także rozmowa z żołnierzami z patrolu, z którymi tu jestem. Nie chcą pozostać w domu, wiedzą, że dużo
ludzi ciągnie tu, na zachód, w poszukiwaniu miejsca na zagospodarowanie się.
,,No tak, ale gdzie właściwie chcecie iść, co chcecie robić, musicie mieć ja-
kieś plany – mówię do nich. – W miarę możliwości pomożemy wam. Tu w Dąbiu
jest polska komenda wojenna. Stąd niekiedy wyjeżdżają nasi ludzie, wyjeżdżają
mieszkańcy, przeważnie kupcy, do Stargardu Szczecińskiego czy do innych miast.
Możecie się zabrać i zatrzymać tam, gdzie macie ochotę”. Tak ich informuję kolejno. Jak mi mówią, nie mają specjalnego planu, po prostu zatrzymają się tam, gdzie
napotkają odpowiednie warunki do zamieszkania i pracy. Wyjechali tak trochę
w nieznane, idąc w ślady ludzi ciągnących na zachód. Po dłuższej rozmowie decydują się udać do Goleniowa lub do Gryfic. Dajemy im na drogę trochę żywności.
Żegnamy się z przygodnymi znajomymi, życzymy im szczęśliwej dro-
gi i wracamy na dworzec. W hallu siedzą lub leżą na kocach kobiety i mężczyźni.
Przeważnie rozlokowali się na długich drewnianych ławkach, niektórzy pozdejmowali buty. Mają przy sobie walizki, skrzynki drewniane, inni znów jedzą z dużym
apetytem chleb ze słoniną. Kobiety przeważnie starsze, w długich sukniach, na głowach kolorowe chusty. Pytamy, na co czekają, skąd przybyli, dokąd zamierzają się
– 183 –
Tadeusz Białecki
udać. Niektórzy, do których się zwracamy, wstają z ławek, co nas żenuje i sadzamy
ich z powrotem. Jadą przeważnie z miast i miasteczek województwa łódzkiego. Są
i z poznańskiego. Jedni chcą się osiedlić w okolicach Szczecina, na wsi, inni w pobliskich miasteczkach. Obojętnie, czy osobowy, czy towarowy pociąg, zawsze zabiera
ludzi, informuje, dokąd jedzie. Na pewno dzisiaj, i to do południa, doczekają się
jakiegoś pociągu: „Wiemy, że codziennie kilka pociągów przechodzi przez stację,
przynajmniej w kierunku Szczecina”. Podobnych scen i sytuacji spotyka się dziesiątki.
Na dworcu jest już kilku prawdziwych kolejarzy, delegowanych do naszego
miasteczka. Jest Władysław Krupski, pełniący funkcję dyżurnego ruchu, energiczny, w sile wieku, zna się na swej pracy i jak może, tak kieruje zdewastowanym dworcem kolejowym. Pomagają mu koledzy, którzy tworzą Straż Ochrony Kolejowej,
Jan Świderski i Władysław Iwiński, stary kolejarz z okolic Poznania, który zajął się
naprawą uszkodzonych torów kolejowych. Jest Jan Pokrywka, zawiadowca stacji,
Piotr Grylewicz, zawiadowca odcinka elektrycznego, jeszcze inni, których niestety
już nie pamiętam. Oni to tworzyli pierwszą obsługę dworca i w ogóle ruchu kolejowego.
Tu na stacji jestem z patrolem codziennie, nieraz dwa razy, wiem zatem,
jaki tu ruch. Stacja kolejowa to jak brama do miasta, skąd wyjeżdżają i dokąd przyjeżdżają ci, którzy chcą się osiedlić. Przez dworzec przewijają się wszyscy, tu mogą
skorzystać z gorącej kawy czy z prostego gorącego jadła. Zorganizowała to i prowadzi dalej odważna, niestrudzona, niepospolita, niespożyta i jak by ją jeszcze można
określić — żona pana Bronisława Hołyńskiego, pani Zofia Hołyńska, zwana popularnie panią Zosią. Skąd ona bierze tyle sił i zapału, do licha!
Razem z mężem prowadzą, jak już wspomniano, sklep różnobranżowy. Pani
Zofia przeważnie jeździ po towar do Piły, Poznania czy Stargardu Szczecińskiego
i na to wszystko znajduje czas. Przeważnie po południu jest już na dworcu, opiekuje się zabłąkanymi przybyszami, udziela informacji, gotuje w kuchni, restauracji
kolejowej kawę i rozdaje gorący napój tym, którzy chcą się napić. Zrodził się tu
spontanicznie, samorzutnie, typ człowieka społecznika, bezinteresowny odruch
niesienia pomocy, w dość zaskakującej postaci i formie.
– 184 –
Dąbie w 1945 roku we wspomnieniach Mariana Wieczorka...
Wiem, około 14.00 przyjdzie tu na dworzec, dźwigając wiadro z pokrywką.
Postawi je na kuchence przylegającej do poczekalni i będzie gotowała kawę. A z takim trudem sama tę kawę przywozi wraz z innym towarem, przeważnie z Poznania.
I tak bezinteresownie będzie kawę rozdawała, zawsze uśmiechnięta, wewnętrznie
zadowolona, będzie przy tym informowała, jak się tutaj żyje, gdzie można znaleźć
pomoc, zawsze życzliwa, uczynna, chodząca encyklopedia i codzienna „żywa gazeta” ostatnich wiadomości. Jest chyba doskonałym psychologiem, prawdziwą nauczycielką życia, umie rozbudzić wiarę w rychłe powodzenie, choć osowiali długą
wędrówką tracą cierpliwość i widzą wszystko w czarnych kolorach. Jest aniołem
opiekuńczym przyjeżdżających. [...]
Altdamm 1945 in den Erinnerungen von Marian Wieczorek,
dem ersten polnischen Kriegskommandanten der Stadt
Zusammenfassung
Die Erinnerungen, deren polnischer Originaltitel Byłem komendantem wojennym miasta
Stary Dąb („Ich war Kriegskommandant der Stadt Stary Dąb“) lautet, wurden gegen Ende der sechziger
Jahre des 20. Jahrhunderts niedergeschrieben. Der Verfasser (Jahrgang 1914, Hochschulbildung, Lehrer
von Beruf) stammte aus Gniezno (Gnesen). Seine Erinnerungen, 1978 zum Wettbewerb „Geschichte
der Szczeciner Familien im 20. Jahrhundert“ eingesandt, wurden mit einem Preis ausgezeichnet.
Marian Wieczorek wurde im Januar 1945 zum Militärdienst einberufen. Er diente im 43. In-
fanterieregiment der 12. Infanteriedivision der Polnischen Volksarmee und befehligte dort einen Trupp
von Panzerbüchsen und leichten Panzerabwehrkanonen. Nach einer Schulung in Biedrusko bei Poznań
wurde er im Mai 1945 mit seinem Regiment nach Dąbie (Altdamm), damals einer selbstständigen Stadt
im Kreis Gryfino (Greifenhagen), verlegt und bald zum ersten polnischen Kriegskommandanten dieser
Stadt ernannt, die direkt nach dem Krieg zeitweilig den Namen ‘Stary Dąb’ (wortwörtlich: Alteiche)
trug. Aus dieser Zeit stammt auch sein Tagebuch, das in Anbetracht des Zeitraumes, in welchem die
Aufzeichnungen entstanden waren, eine einzigartige Quelle für jene Epoche darstellt. Der Autor beschreibt sehr realistisch das Aussehen der während der Kämpfe im März 1945 völlig zerstörten Stadt,
einzelne Straßen und öffentliche Einrichtungen, den Flugplatz usw. Es werden auch der Sicherheitsstand, die Formung und Tätigkeit der ersten polnischen Verwaltungsbehörden sowie das gesellschaftliche und wirtschaftliche Leben der Stadt geschildert. Die Erinnerungen haben einen nicht unerheblichen Dokumentarwert.
– 185 –
Małgorzata Gwiazdowska
Dzieje i problemy konserwatorskie
kościoła pod wezwaniem Niepokalanego Poczęcia
Najświętszej Marii Panny w Dąbiu
Dąbie – obecnie największe osiedle na terenie Prawobrzeża, a w średniowie-
czu ośrodek miejski niezależny od Szczecina, mający już w 1260 roku prawa miejskie – w wyniku działań drugiej wojny światowej pozbawione zostało znacznej części historycznej zabudowy. Niewiele zachowało się z dawnego układu urbanistycznego tego niegdyś bardzo malowniczego miasteczka. Ocalałe ze zniszczeń relikty
muru średniowiecznego przy ulicy Cichej, budynek dawnego pałacu myśliwskiego
księcia Jana Fryderyka we fragmencie zachowanej zabudowy ulicy Dziennikarskiej
czy neogotycka świątynia przy placu Kościelnym należą do najcenniejszych obiektów architektury przedwojennego Szczecina i na mocy wpisu do rejestru zabytków
zostały objęte ochroną konserwatorską.
Dzisiejszy kościół parafialny pod wezwaniem Niepokalanego Poczęcia
Najświętszej Marii Panny w Dąbiu, przed wojną poświęcony jako kościół Mariacki,
usytuowany jest w miejscu wzmiankowanej tu już w 1260 roku świątyni noszącej
wezwanie Świętego Mikołaja, podległej klasztorowi cystersów z Kołbacza, któremu książę Barnim I darował osiem włók ziemi z miejskich terenów in districtum
civitatis1.
Wizerunek późniejszej świątyni mariackiej odnajdujemy na zachowanych
miedziorytach, w tym najwcześniejszych – między innymi na mapie Eilhardta
Lubinusa z 1618 roku i panoramie Matthäusa Meriana z 1649 roku.
Bryła obecnego kościoła w swoim zasadniczym kształcie zachowuje póź-
nogotycki układ przestrzenny świątyni mariackiej, zniszczonej w wyniku pożaru
18 lipca 1863 roku (il. 2). Odbudowę kościoła rozpoczęto praktycznie bez zwłoki, od
1
Pommersches Urkundenbuch, Bd. II, nr 68; G. Kratz, Die Städte der Provinz Pommern. Abriß
ihrer Geschichte, zumeist nach Urkunden, Einl. u. Vorw. v. R. Klempin, Berlin 1865, s. 109.
– 187 –
Małgorzata Gwiazdowska
1. Widok ogólny górnej części bryły kościoła od strony północno-zachodniej (fot. M. Gwiazdowska)
uprzątnięcia gruzu i wykonania niezbędnych rozbiórek zniszczonych fragmentów,
i kontynuowano prace w latach 1864–1866. Nadzór nad nimi sprawował szczeciński
radca budowlany Brecht, noszący prawdopodobnie imiona Paul Rudolf2. Również
on, już w 1863 roku, opracował projekt odbudowy kościoła, wykorzystując ocalałe
po pożarze fragmenty: dolne partie murów obwodowych korpusu nawowego oraz
fundamenty wieży zachodniej (il. 3). Podejmując się odbudowy kościoła, Brecht dokonał wyceny prac i materiałów między innymi na podstawie szacunkowych kwot
ubezpieczenia kościoła, któremu podlegał on od 1862 roku, obejmujących poszczególne elementy składowe, w tym wyposażenie. Znaczną część kosztów prac pokry2
W aktach Rejencji Szczecińskiej brakuje imienia radcy budowlanego Brechta. Hugo Lemcke,
wzmiankując o budowniczym dąbskiego kościoła, radcy budowlanym Brechcie, pisze, że następnie
ze Szczecina przeniósł się on do Rudolstadt. H. Lemcke, Die Bau- und Kunstdenkmäler des Regierungsbezirks Stettin, T. 2, Bd. 2, H. 5: Der Kreis Randow, Stettin 1901, s. 14–15. Nazwisko radcy
budowlanego Paula Rudolfa Brechta z Rudolstadt pojawia się w „Zentralblatt der Bauverwaltung”,
hrsg. im Ministerium der öffentlichen Arbeiten, Berlin, 25. Mai 1907, 27. Jg., nr 43, s. 281.
– 188 –
Dzieje i problemy konserwatorskie...
2. Widok kościoła od strony zachodniej sprzed pożaru w 1863 roku według ryciny Hermanna
(H. Lemcke, Die Bau- und Kunstdenkmäler des Regierungsbezirks Stettin, T. 2, Bd. 2, H. 5:
Der Kreis Randow, Stettin 1901, s. 16, il. 11)
– 189 –
Małgorzata Gwiazdowska
3. Plan kościoła odbudowanego przez radcę Brechta po pożarze w 1863 roku
(H. Lemcke, Die Bau- und Kunstdenkmäler..., s. 15, il. 9)
ło towarzystwo ubezpieczeniowe Preußische National-Versicherungs-Gesellschaft
Stettin3. W 1863 roku wykonano pierwsze roboty związane z rozbiórką zniszczonych fragmentów murów, nienadających się do dalszego wykorzystania, oraz wywieziono cały gruz. Koszt samego transportu materiałów wyceniono na blisko 22
tysiące talarów. Oszacowany wówczas koszt odbudowy przewidywał wydatek na
ogólną sumę 60 tysięcy talarów, w tym również około pięciu tysięcy na wyposażenie kościoła: organy, ołtarz, ambonę i chrzcielnicę.
Ponadto przewidziano wykonanie trzech nowych dzwonów i zegara.
Opracowane wówczas kosztorysy nie obejmowały planowanych we wnętrzu świątyni witraży oraz polichromii. Prace nad odbudową kościoła zakończono w 1866
roku i 21 stycznia nastąpiło jego uroczyste poświęcenie oraz pierwsza msza w obecności superintendenta doktora Japisa i celebrze pastora Knuppela. Polichromię i witraże stanowiące ostatni element wyposażenia świątyni wykonywano w kolejnych
dwóch latach. 8 stycznia 1867 roku wykończono główny ołtarz, montując obraz
berlińskiego malarza Carla Gottfrieda Pfannschmidta (1819–1887), prawdopodobnie także autora niezachowanego wystroju malarskiego kościoła pod wezwaniem
Świętego Stanisława Kostki w Szczecinie4. W powojennej literaturze spotyka się in3
4
Archiwum Państwowe w Szczecinie, Rejencja Szczecińska, II/122.
Na odwrocie obrazu zachowana jest czytelna sygnatura artysty i data wykonania obrazu: 1866.
– 190 –
Dzieje i problemy konserwatorskie...
formację, że autorem prac był syn Gottfrieda, Friedrich Johann (1864–1914). W wypadku kościoła Mariackiego z pewnością jest to błąd – miał on wówczas zaledwie
3–4 lata.
W 1868 roku zamontowano witraże w prezbiterium. Dwa z nich były darem
pruskiego króla Wilhelma II, a trzy ufundowali parafianie. Pozostałości po niezwykle cennym ołtarzu, będącym według oceny i opisu Franza Kuglera z 1840 roku
naśladownictwem Wita Stwosza, uratowane zostały z pożaru w 1863 roku i przeniesione do szczecińskiego muzeum. Był to ołtarz ze scenami zmartwychwstania
Chrystusa i koronacji Marii, z którego ocalały jedynie cztery rzeźbione w drewnie
kwatery z szafy ołtarzowej, o wysokości 1 m i szerokości 65 cm, z przedstawieniem
scen pasyjnych: biczowania, kolumny męczeństwa Chrystusa, zdjęcia z krzyża,
złożenia do grobu, a także figury apostołów o wysokości około 50 cm5.
Ponadto według Lemckego zniszczeniu uległy także: obraz olejny z wize-
runkami Lutra i Melanchtona naturalnej wielkości (1,7 m x 0,8 m); trzy ozdobne,
wieloramienne, bogato rzeźbione świeczniki z brązu z 1727 roku z motywami roślinnymi i figuralnymi; chrzcielnica z mosiądzu o średnicy 42 cm, zdobiona przy
podstawie scenami grzechu pierworodnego, z inskrypcją wykonaną minuskułą oraz
różami na obrzeżach.
Budowniczy neogotyckiego kościoła, radca budowlany Brecht, zachowując
gotycki plan świątyni oraz fragmenty ocalałych dolnych partii murów obwodowych, połączył w harmonijny sposób zupełnie nową bryłę z dawnym planem gotyckim, znakomicie wpisując sylwetę neogotyckiej świątyni w pierwotny średniowieczny układ przestrzenny. Średniowieczny plan świątyni posłużył kilka stuleci
później do ukształtowania nowej przestrzeni. Nowa świątynia zbudowana została
także jako trójnawowa, sześcioprzęsłowa hala z czworobocznym korpusem wieżowym. Wokoło obiega elewację dekoracyjny szeroki gzyms, barwiony techniką
sgraffito, utworzony ze stylizowanych geometrycznie liści akantu i giętej linii łodyg. Architekt także dla nowo powstałej budowli przyjął formę wcześniej istniejącego późnogotyckiego, bogato rozglifionego portalu głównego wejścia (il. 4), zarówno przed pożarem, jak i po nim prowadzącego do świątyni przez zachodnią ścianę
5
F. Kugler, Kleine Schriften und Studien zur Kunstgeschichte, T. 1, Stuttgart 1853, s. 811;
H. Lemcke, Die Bau- und Kunstdenkmäler..., s. 14–15.
– 191 –
Małgorzata Gwiazdowska
korpusu wieżowego. Wieża oblicowana została na całej wysokości cegłą, łącznie
z wieńczącym ją hełmem. W swoim kształcie, podobnie jak cały kościół, nawiązuje
4. Portal główny świątyni, wzorowany na wcześniej istniejącym
tu gotyckim wejściu od strony zachodniej (fot. M. Gwiazdowska)
ona do wcześniejszego pierwowzoru gotyckiej budowli, jest jednak bardziej okazała
i monumentalna w formie, z uwagi zarówno na zmianę zastosowanego materiału,
jak i podwyższenie iglicy. Wieża zniszczonej świątyni wykonana była w górnej części kondygnacji w konstrukcji drewnianej i miała wysokość 70,5 m; wieża Brechta
jest w całości murowana i ma wysokość 75,6 m (il. 5).
Trójnawowe wnętrze zyskało także lżejsze proporcje i lepsze doświetlenie
poprzez zastosowanie wysokich arkad między nawami, wspartych na smukłych
ośmiobocznych filarach (il. 6). Łączna szerokość świątyni wynosi 19,9 m (szerokość nawy głównej: 8,7 m), a jej długość – 28,5 m6. Nawa główna zamknięta jest
dodanym wielobocznym prezbiterium; nawy boczne – także dodanymi, mniejszymi kaplicami. Nawa główna i prezbiterium kryte są sklepieniem gwiaździstym,
prezbiterium częściowo także baldachimowym, a nawy boczne – krzyżowo-żebrowym. Kaplice kończące nawy boczne mają sklepienie krzyżowe.
Kościół w Dąbiu to stosunkowo wczesna realizacja Brechta, a także jeden
z wcześniejszych obiektów sakralnych ceglanej architektury Szczecina, zbudowanych w stylu neogotyckim. W swojej formie nawiązuje do zasadniczych, według
6
H. Lemcke, Die Bau- und Kunstdenkmäler..., s. 14–16.
– 192 –
Dzieje i problemy konserwatorskie...
5. Widok części środkowej korpusu wieżowego od strony południowo-wschodniej
(fot. M. Gwiazdowska)
6. Wnętrze świątyni odbudowanej przez Brechta na podstawie średniowiecznego planu
z zastosowaniem smuklejszych proporcji ośmiobocznych filarów (fot. M. Gwiazdowska)
– 193 –
Małgorzata Gwiazdowska
7. Widok od strony południowo-wschodniej na dodane przez Brechta
zamknięcie absydą nawy południowej i prezbiterium (fot. M. Gwiazdowska)
Hansa Seldmayra, cech architektury gotyckiej, zgodnych z estetyką średniowieczną, to jest światła oraz związku zachodzącego między strukturą wewnętrzną a zewnętrzną budowli. Podobnie jak w budowli średniowiecznej, poprzez rozświetlenie
wnętrza dzięki ścianom przeprutym olbrzymimi otworami okiennymi oraz podziałowi na nawy wysokimi arkadami, zostaje utworzona czytelna strefa światła, którą
otoczone są prezbiterium i nawy7.
7
H. Seldmayr, Die Entstehung der Kathedrale, Zürich 1950; M. Paszkowska, Die Kontinuität
der mittelalterlichen Motive am Beispiel der Stettiner Ziegelarchitektur des 19. Jahrhunderts,
w: Backsteinarchitektur in Mitteleuropa. Neue Forschungen – Protokollband des Greifswalder
– 194 –
Dzieje i problemy konserwatorskie...
Odpowiadający tym cechom sposób kształtowania przestrzeni odnajduje-
my także w innych neogotyckich kościołach Szczecina. Podobnie jak w wypadku
przestrzeni gotyckiej, tak i tutaj zapewnione jest oświetlenie praktycznie każdego fragmentu wnętrza neogotyckiej świątyni. Oprócz kościoła Wniebowzięcia
Najświętszej Marii Panny przy placu Kościelnym drugim takim bardzo dobrym
przykładem jest kościół pod wezwaniem Świętego Jana Chrzciciela, powstały
w latach 1886–1889 według projektu berlińskiego architekta Engelberta Seibertza
(1813–1905). Również ta budowla to trójnawowa świątynia, zbudowana w układzie
halowym ze sklepieniami: krzyżowo-żebrowymi i gwiaździstym. W planach obu
kościołów odnajdujemy też odniesienie do średniowiecznej estetyki piękna, opartej na liczbach i proporcji. W obu świątyniach łączna długość dwóch przęseł nawy
bocznej równa się szerokości jednego przęsła nawy głównej. Podział przestrzeni
na prezbiterium, korpus nawowy i przedsionek odpowiada kształtowaniu wnętrza
według Szymona z Tesalonik – na trzy odrębne światy. Prezbiterium symbolizuje
niebo, mieszkanie Boga – tu przechowywany jest Najświętszy Sakrament. Korpus
nawowy to symbol wędrówki ludu bożego, podążającego z ciemności ku wschodowi
słońca i światu już stworzonemu i przemienionemu. Przedsionek to świat jeszcze
nieprzemieniony, który należy opuścić, by ruszyć w kierunku świata bożego i nieba,
w odwiecznej wędrówce ku sacrum po opuszczeniu profanum.
W obu świątyniach czytelny jest również – podobnie jak w budowlach go-
tyckich – związek między konstrukcją wewnętrzną a zewnętrzną budowli. Żebra
sklepienne znajdują kontynuację w systemie służek. Dźwigające sklepienie filary
wspomagane są przez zewnętrzne przypory. I podobnie jak w gotyku, tworzą one
geometryczny układ o walorach estetycznych, którymi są przede wszystkim wartości linearne. Oczywiście pojawia się także cała gama detali architektonicznych,
zaczerpnięta z bogatego wzornika motywów historycznych: fryzy, wimpergi, sterczyny, żabki, rozety itp.
Decydując się na uszanowanie fragmentów ceglanej świątyni gotyckiej, ar-
chitekt nawiązał do tradycji architektury ceglanej Pomorza i świadomie wybrał formę będącą próbą przechowania zarówno wartości estetycznych oraz artystycznych,
jak i symboliki średniowiecznego kościoła, poświęconego popularnemu wówczas
Kolloquiums 1998, Berlin 2001 („Studien zur Backsteinarchitektur” 3), s. 364–366.
– 195 –
Małgorzata Gwiazdowska
kultowi Najświętszej Marii Panny. Wystrój świątyni cechują znajomość ornamentyki gotyckiej i dbałość o dekoracyjność detalu architektonicznego. Wyposażenie
kościoła pochodzi z czasów odbudowy świątyni po pożarze w XIX i z początków XX
wieku. Zachował się też wcześniejszy, drewniany krucyfiks z XVIII stulecia.
W marcu 1945 roku kościół został nieznacznie uszkodzony przez pożar,
niemniej ocalały zarówno bryła budynku, jak i wieża. Zniszczone było szklenie
okien, częściowo osmalone wnętrze. Po wykonaniu niezbędnych napraw i uporządkowaniu świątynia została przekazana Kościołowi rzymsko-katolickiemu i poświęcona 12 sierpnia 1945 roku. Nie zachowano wówczas historycznych polichromii,
malując jednolicie wnętrze świątyni na biało. W 1972 roku opracowana została
przez konstruktorów: profesora Suchodolskiego i Józefa Szkwarka ekspertyza konstrukcyjna wieży wraz z projektem prac koniecznych do wykonania, a następnie
betonową konstrukcję wzmacniającą górne kondygnacje wieży wykonała firma
Józefa Hermanowicza z Gorzowa Wielkopolskiego8.
W 1973 roku zreperowano ceglane lico ścian wieży i uzupełniono ubytki
detalu – fiale i kwiatony – zaprawami cementowymi pomalowanymi na kolor piaskowca. W 2009 roku odnowiono tynkami renowacyjnymi dolne partie świątyni,
a w 2010 roku rozpoczęto prace związane z renowacją i rekonstrukcją ubytków posadzki9.
Prowadzone aktualnie prace konserwatorskie posadzki obejmują renowację
zachowanych elementów wystroju i ponowne ułożenie oraz rekonstrukcję ubytków
i uzupełnienie brakujących płaszczyzn zamienionych na betonowe wylewki, ewentualnie późniejszą powojenną terakotę (il. 8 i 9).
Obiekt wymaga oczywiście podjęcia kompleksowych prac remontowo-kon-
serwatorskich, to jest mających na celu przedłużenie istnienia budowli i zachowanie
jej wartości kulturowej. Zasady takiego postępowania zostały opracowane w wielu
aktach prawnych i deklaracjach, od kart Ateńskiej i Weneckiej począwszy, kończąc
8
9
Informacja o pracach remontowych w latach 1945–1973 pochodzi z Białej karty architektury,
oprac. K. Kalita-Skwirzyńska, Szczecin 1991, w: urzędzie Zachodniopomorskiego Wojewódzkiego
Konserwatora Zabytków w Szczecinie.
Prace prowadzone ze środków gminy Miasto Szczecin pod nadzorem Miejskiego Konserwatora
Zabytków w Szczecinie. W roku 2011 planowane jest opracowanie pełnego programu prac konserwatorskich tej niezwykle cennej świątyni, a następnie ich podjęcie.
– 196 –
Dzieje i problemy konserwatorskie...
8. Posadzka korpusu nawowego w trakcie renowacji. Widoczna terakota
oryginalna i przygotowana do rekonstrukcji ubytków (fot. M. Gwiazdowska)
9. Zachowane fragmenty oryginalnej ozdobnej posadzki iluzorycznej w prezbiterium
(for. M. Gwiazdowska)
– 197 –
Małgorzata Gwiazdowska
zaś na regulacjach obowiązujących współcześnie w naszym kraju, z wpisem tej budowli do rejestru zabytków w 1957 roku włącznie. Niemniej w wypadku prowadzonych dotąd prac konserwatorskich – a raczej remontowych – kościoła nastąpiły
znaczne odstępstwa od zasad etyki konserwatorskiej. Znalazła tu odzwierciedlenie
często spotykana postawa współczesnych architektów czy inżynierów branży budowlanej, traktujących obiekt zabytkowy jako „motyw, z którego można coś zrobić”10. Konieczne wzmocnienie konstrukcji wieży, wykonane zgodnie z najlepszą
wiedzą w 1972 roku, nie podlega dyskusji, natomiast poprawa elementów wieńczących, wykonanych w całości z betonu, nie powinna mieć miejsca. Powszechne
w powojennej praktyce bielenie wnętrz pomorskich kościołów, z usuwaniem historycznych polichromii, zastosowane także w tej świątyni – to ze stanowiska konserwatorskiego po prostu dewastacja zabytku, bez względu na to, jakiego rodzaju
argumenty natury ideologicznej czy utylitarnej miałyby tu zastosowanie.
W związku z możliwościami pozyskania funduszy ze środków publicz-
nych – unijnych lub samorządowych – jest nadzieja, że prace konserwatorskie będą
przebiegały w sposób pozwalający zarówno na przedłużenie istnienia budowli, jak
i zachowanie jej wartości kulturowej. Niewątpliwie należy wykonać program prac
konserwatorskich obejmujący niezbędne badania, ekspertyzy, a także prace renowacyjne i rekonstrukcyjne. Podstawowym pomijanym dotąd zagadnieniem jest
kwestia przywrócenia oryginalnych malatur we wnętrzu. Należy więc przewidzieć
wykonanie badań odkrywkowych, pozwalających określić stan zachowania lub
brak historycznych malatur, zarówno w wypadku ścian, sklepień oraz detalu architektonicznego, jak i zabytków ruchomych wyposażenia.
Na zewnątrz wykonano częściowo izolację murów i opaskę wokół świątyni
w obrębie prezbiterium. Należy wykonać odkrywki sprawdzające sposób odprowadzenia wody, stan drenaży i ewentualnie uzupełnić izolację murów. Odkrywki pozwolą również określić pierwotną wysokość cokołu świątyni. Hugo Lemcke w swoim opisie budowli zamieszcza informację o oblicowaniu przyziemia wież kwadrami
granitu.
Na znacznej płaszczyźnie murów obwodowych czytelna jest zachowana
średniowieczna cegła o wymiarach 8 x 28/28,5 x 13/13,5 cm, przewiązana w ukła10
Cyt. za: E. Małachowicz, Ochrona środowiska kulturowego, Warszawa 1988, s. 97.
– 198 –
Dzieje i problemy konserwatorskie...
dzie wendyjskim (il. 10). Zachowany oryginalny wątek wiązania murów wskazuje
jednoznacznie na ich średniowieczne pochodzenie. Ponadto w większości zastosowano średniowieczną cegłę jako wtórnie użytą w partii zewnętrznej murów, w odróżnieniu do wnętrz. Zupełnie inna, nowa, dziewiętnastowieczna cegła występuje
w widocznej nieotynkowanej części wieżowej od strony wewnętrznej. Na pewno
nie jest przypadkiem konsekwentne zastosowanie nowej cegły głównie w partiach
wnętrza otynkowanych lub powszechnie niedostępnych i konsekwentne użycie
cegły średniowiecznej w zewnętrznym licu murów, podkreślające średniowieczny
rodowód świątyni. Konieczny w razie renowacji elewacji jest pełny program prac
konserwatorskich, obejmujący renowację i uzupełnienie ubytków, wzmocnienie
elementów detalu architektonicznego, w tym rekonstrukcję sterczyn ceglano-betonowych, zamienionych podczas reperacji w 1973 roku na odlewy cementowe,
wymiana fug, wykonanie opierzeń blacharskich. Prace powinny się rozpocząć od
wymiany pokrycia dachowego. Zniszczone fragmenty detalu architektonicznego
wieńczącego świątynię od strony wschodniej zostały zabezpieczone w piwnicy bu-
10. Fragment elewacji południowej korpusu świątyni z zachowanym średniowiecznym
wątkiem wendyjskim i fryzem według projektu Brechta (fot. M. Gwiazdowska)
– 199 –
Małgorzata Gwiazdowska
dynku parafii. Wprawdzie do rozpoczęcia prac konserwatorskich świątyni jeszcze
daleka droga, a do ich zakończenia – jeszcze dalsza, ale kościół ma już podświetlenie całej bryły.
Opisywana świątynia jest niewątpliwie dominantą architektoniczną tej
części miasta, a także potencjalnym, niezwykle atrakcyjnym punktem widokowym, z którego roztacza się rozległy widok na Szczecin od strony wschodniej oraz
na malownicze rozlewiska Odry i wody jeziora Dąbie.
Die Geschichte und denkmalpflegerische Probleme der Kirche
der Unbefleckten Empfängnis der Heiligen Jungfrau Maria in Altdamm
Zusammenfassung
Der Baukörper der heutigen Kirche der Unbefleckten Empfängnis der Heiligen Jungfrau
Maria in Altdamm wurde nach dem Projekt des Baurats Brecht an der Stelle der früheren, infolge eines
Stadtbrandes 1863 zum Teil ausgebrannten St.-Jacobi-Kirche ausgeführt. Für den Neubau nutzte der
Architekt bedeutende Teile der vom Brand unversehrt gebliebenen Mauer aus und komponierte die
Gestalt des neugotischen Gotteshauses in die ursprüngliche räumliche Anordnung ausgezeichnet hinein. Der Bau der heutigen Kirche wurde 1866 beendet. Ursprünglich evangelisch, wurde sie nach dem
Zweiten Weltkrieg der römisch-katholischen Kirche übergeben und am 12. August 1945 geweiht.
In der Nachkriegszeit wurde das Gotteshaus nur laufend renoviert. Unter anderem reparier-
te man 1946 den Turm und die Außenmauer, die 1945 durch einen Brand beschädigt wurden. Das
Gebäude bedarf einer Gesamtinstandsetzung und komplexer denkmalpflegerischer Maßnahmen.
– 200 –
Katarzyna Rembacka
Przypadek dąbskich krzyży
W 2010 roku byliśmy świadkami sporu dotyczącego krzyża smoleńskiego.
Sporu, który spolaryzował społeczeństwo, a to z powodu ustawienia krzyża przez
harcerzy pod Pałacem Prezydenckim. Inicjatywa związana była z katastrofą prezydenckiego samolotu, która miała miejsce 10 kwietnia, i tragiczną śmiercią 96
osób. Od momentu jego postawienia (15 kwietnia) do chwili przeniesienia do pałacowej kaplicy (16 września) upłynęło blisko pół roku1. O fakcie tym zawiadamiały
wszystkie serwisy informacyjne, artykuły pojawiły się na łamach ogólnopolskich
dzienników2, po raz kolejny wywołując rozliczne komentarze zarówno publicystów
czy polityków, jak i społeczeństwa. Nie wchodząc w ocenę tego zjawiska, można
zaznaczyć, że konflikt rozgrywający się pomiędzy „obrońcami” i „przeciwnikami”
obecności krzyża na Krakowskim Przedmieściu był możliwy w państwie demokratycznym. W państwie, które powinno szanować stanowisko swoich obywateli i które powinno się liczyć z opinią publiczną.
Rzecz wyglądałaby (i wyglądała) inaczej w rzeczywistości peerelowskiej.
I nie chodzi tu o mroczne lata stalinowskie, pozorną gomułkowską stabilizację czy
„drugą Polskę” Edwarda Gierka, ale o stosunkowo nieodległy rok 1987. Rok, który
prognostycy z Wydziału Społeczno-Zawodowego Komitetu Centralnego Polskiej
Zjednoczonej Partii Robotniczej kreślili następująco: „Analizując dotychczasowe
przyczyny oraz przejawy niezadowolenia [...], a także uwzględniając aktualną sytuację gospodarczą kraju – należy przewidywać, że w 1987 r. niezadowolenie wzrośnie, a ilość napięć, zagrożeń, konfliktów może się zwiększyć”3. Rok, który generał
1
2
3
W. Czuchnowski, 155 dni z krzyżem smoleńskim, „Gazeta Wyborcza”, 17.09.2010.
Zob. m.in.: M. Młocka, W. Wybranowski, Krzyż zabrany do pałacu, „Rzeczpospolita”, 17.09.2010;
W. Czuchnowski, Nie ma krzyża pod Pałacem, „Gazeta Wyborcza”, 17.09.2010.
A. Dudek, Reglamentowana rewolucja. Rozkład dyktatury komunistycznej w Polsce 1988–1990,
Kraków 2004, s. 96.
– 201 –
Katarzyna Rembacka
Wojciech Jaruzelski porównał do wciąż gorącej patelni, na której siedział Sekretariat
KC PZPR4. Rok, który miał przynieść polskim rodzinom „wiatr od morza”.
Słowa te wypowiedział w Szczecinie5 Jan Paweł II podczas trzeciej piel-
grzymki do ojczyzny6. Papieska wizyta odbyła się 11 czerwca 1987 roku, a jej najważniejszą częścią była msza na Jasnych Błoniach. „Tutaj wokół ogromnego ołtarza
ustawionego na tle Pomnika Czynu Polaków z 27-metrowym krzyżem [...] zgromadziło się ok. 700 tys. wiernych”7.
Nim jednak były kardynał Karol Wojtyła tam dotarł, helikopter, który prze-
woził go z goleniowskiego lotniska, wylądował w Szczecinie-Dąbiu8. Na tę okazję zmodernizowano nawierzchnię dróg prowadzących z dąbskiego lotniska do
centrum miasta, a „szczecinianie przez wiele dni [poprzedzających wizytę – K.R.]
ozdabiali okna swoich mieszkań, budynki i kościoły”9. Tego dnia na stacji kolejowej w Szczecinie-Dąbiu „na terenie świetlicy dworcowej próbowano zorganizować
»ołtarzyk«, jednak dzięki skutecznej interwencji podjętej przez tw [tajnego współpracownika] ps. »FAUST« zamiar ten nie doszedł do skutku”10.
4
5
6
7
8
9
10
Tamże, s. 17.
O wizycie Jana Pawła II w Szczecinie zob. m.in.: Jan Paweł II w Szczecinie. Meldunki operacyjne Wojewódzkiego Urzędu Spraw Wewnętrznych z 1987 roku, wstęp Z. Stanuch, wybór i oprac.
M. Semczyszyn, A. Sitkowska, Z. Stanuch, Warszawa–Szczecin 2008; P. Knap, Nim Szczecin
przywitał Papieża..., „Jedność” 2007, nr 3; H. Kołodziejek, Kościoły i inne związki wyznaniowe,
w: Dzieje Szczecina, red. G. Labuda, t. IV: 1945–1990, red. T. Białecki, Z. Silski, Szczecin 1998,
s. 476–478; K. Kozłowski, Pomorze Zachodnie w sześćdziesięcioleciu (1945–2005). Społeczeństwo – władza – gospodarka – kultura, Szczecin 2005, s. 593; Pontyfikat Jana Pawła II. Zagadnienia historyczne i społeczne, red. K. Guzikowski, R. Misiak , Szczecin 2008 („Studia i Rozprawy”
18); G. Wejman, A. Rasmus, Jan Paweł II w Szczecinie, Szczecin 2002; K. Żurawski, Veni Creator
Spiritus! Jan Paweł II w Szczecinie A.D. 1987, Szczecin 2007.
Z obszernej literatury zob. m.in.: A. Dudek, R. Gryz, Komuniści i Kościół w Polsce 1945–1989,
Warszawa 2006; Dzieje Kościoła katolickiego w Polsce 1944–1989, oprac. J. Żaryn, Warszawa
2003; P. Raina, Kościół katolicki a państwo w świetle dokumentów 1945–1989, t. 3, Lata 1975–
1989, Poznań–Pelplin 1996; tegoż, Wizyty Apostolskie Jana Pawła II w Polsce. Rozmowy przygotowawcze Watykan – PRL – Episkopat, Warszawa 1997; Trzecia pielgrzymka Jana Pawła II do
Polski. Przemówienia. Dokumentacja, Poznań–Warszawa 1987.
G. Wejman, Papież Jan Paweł II w Szczecinie 11 czerwca 1987 r., w: Pontyfikat Jana Pawła II...,
s. 28–29.
Tamże, s. 28.
P. Knap, Nim Szczecin przywitał...
Archiwum Instytutu Pamięci Narodowej w Szczecinie (dalej AIPNS), 0053/387: Sprawa Operacyjnego Sprawdzenia „Krucyfiks”, Plan operacyjnych przedsięwzięć do sprawy operac. sprawdz.
krypt. „Krucyfiks” nr 373289, k. 8.
– 202 –
Przypadek dąbskich krzyży
I tutaj się zatrzymajmy, „przypadek dąbskich krzyży” rozpoczyna się bo-
wiem dokładnie miesiąc przed papieską wizytą w zachodniopomorskiej stolicy,
a łączy się ze wspomnianym wcześniej „zagrożeniem”, które nastąpić miało w roku
1987. „W dniu 11.05.87 r. uzyskano informację operacyjną, że w budynku dworca
kolejowego Sz-n Dąbie umieszczono symbole kultu religijnego. Wstępnie ustalono,
że są to krzyże drewniane w ilości około 20 sztuk, powieszone w pomieszczeniach
służbowych m.in. w referacie socjalnym, kadr i kasach biletowych. Powyższe wyczerpuje znamiona zagrożenia [podkr. moje – K.R.] – Negatywne oddziaływanie
kleru na załogi obiektów gospodarki narodowej”11. Zapis taki znalazł się we wniosku napisanym przez starszego szeregowego Marka Grabowskiego, młodszego inspektora Sekcji VIII Wydziału V, dotyczącym wszczęcia sprawy operacyjnego sprawdzenia12. Wyjaśnienie to najwyraźniej wyczerpująco uzasadniało taką konieczność,
skoro dzień po złożeniu dokumentu, to jest 26 czerwca, został on zarejestrowany13
w Wydziale C Komendy Wojewódzkiej Milicji Obywatelskiej w Szczecinie i zatwierdzony przez zastępcę naczelnika Wydziału V Wojewódzkiego Urzędu Spraw
Wewnętrznych14 w Szczecinie, kapitana Waldemara Wojciechowskiego15.
Z czego zatem wynikało zagrożenie, które wystąpiło na stacji kolejowej
Szczecin-Dąbie, kto był za nie odpowiedzialny, jakie czynności operacyjne podjęła Służba Bezpieczeństwa i jak zakończyła się „Sprawa Operacyjnego Sprawdzenia
»Krucyfiks«”?
11
12
13
14
15
Tamże, Wniosek o wszczęcie sprawy operacyjnego sprawdzenia krypt. „Krucyfiks”, k. 4.
„Sprawa operacyjnego sprawdzenia (SOS). Jedna z form pracy operacyjnej w latach 1970–1989,
prowadzona w celu potwierdzenia informacji o zamiarze podjęcia lub prowadzenia przez kogoś
działalności antysystemowej albo wyjaśnienia, czy dane wydarzenie, zjawisko lub zajście miało
miejsce i czy było efektem działań wrogich”. F. Musiał, Podręcznik bezpieki. Teoria pracy operacyjnej Służby Bezpieczeństwa w świetle wydawnictw resortowych Ministerstwa Spraw Wewnętrznych PRL (1970–1989), Kraków 2007.
AIPNS, 0053/387: Wniosek o wszczęcie..., k. 4.
Wydział V w interesującym nas okresie „oficjalnie odpowiadał za kontrolę sytuacji w dużych
zakładach pracy. W rzeczywistości jego głównym zadaniem była neutralizacja wśród robotników wszelkich przejawów oporu społecznego w stosunku do władzy komunistycznej”. Twarze
szczecińskiej bezpieki. Obsada stanowisk kierowniczych Urzędu Bezpieczeństwa i Służby
Bezpieczeństwa województwa szczecińskiego. Informator personalny, red. P. Knap, M. Ozga,
M. Stefaniak, Szczecin 2008, s. 16. Na temat struktury i działalności policji politycznej zob. więcej
m.in.: H. Dominiczak, Organy bezpieczeństwa PRL 1944–1990. Rozwój i działalność w świetle
dokumentów MSW, Warszawa 1997.
Kpt. W. Wojciechowski funkcję tę sprawował od 1 września 1986 do 31 października 1989 r. Twarze szczecińskiej bezpieki..., s. 49.
– 203 –
Katarzyna Rembacka
Osobą, która zainspirowała działania funkcjonariuszy policji politycznej,
był tajny współpracownik16 o pseudonimie „Faust”. To właśnie on 11 maja 1987
roku, podczas spotkania z funkcjonariuszem Służby Bezpieczeństwa, poinformował, że „pomieszczenia służbowe w rejonie parku towarowego i osobowego wyposażone są w krzyże drewniane, które były zawieszone już w roku 1985, natomiast
nie we wszystkich biurach zawieszone są godła państwowe”17. W opinii pracownika
Wydziału V informator podczas spotkania był naturalny i swobodny18. Mamy jednak do czynienia z pewnym paradoksem czasowym, pomimo bowiem świadomości, że krzyże na dąbskiej stacji znalazły się nie później niż 1 listopada 1985 roku
(wówczas to „Faust” podjął tam pracę na stanowisku zastępcy naczelnika do spraw
handlowych), tajny współpracownik o tym fakcie doniósł dopiero w roku 1987.
Fakt ten pośrednio tłumaczył „wzrostem nastrojów »klerykalnych«, w związku
z wizytą papieża”19. Sugerował również funkcjonariuszowi, że inicjatorem całego
przedsięwzięcia jest najprawdopodobniej jedna osoba, gdyż zawieszone krzyże są
identyczne. Jak się wkrótce okazało – sugestia ta była słuszna.
Przyjęty plan działań zakładał realizację następujących zadań:
„ – organizacja spływu informacji z ochranianego obiektu, poprzez pracę operacyjną
z uplasowanym na obiekcie osobowym źródłem informacji;
– prowadzenie rozmów z czynnikami oficjalnymi reprezentującymi kadrę kierowniczą DOKP [Dyrekcji Okręgowej Kolei Państwowych];
– w miarę potrzeb operacyjnych wynikłych z rozwoju sytuacji w trakcie prowadzenia sprawy, pozyskać tw [mogło chodzić o jednego lub kilku tajnych współpracowników – K.R.] dla poszerzenia rozpoznania zagadnienia, do którego realizowana
jest sprawa”20.
16
17
18
19
20
„Tajny współpracownik [...] Jedna z kategorii osobowych źródeł informacji funkcjonująca w latach
1960–1990. Osoba celowo zwerbowana do współpracy z SB, wykonująca zlecane jej przez funkcjonariusza prowadzącego zadania, których efektem miało być rozpoznawanie, wykrywanie bądź
zapobieganie działalności uznanej za wrogą”. F. Musiał, Podręcznik bezpieki..., s. 348. Na temat
osobowych źródeł informacji zob. więcej: Osobowe źródła informacji – zagadnienia metodologiczno-źródłoznawcze, red. F. Musiał, Kraków 2008.
AIPNS, 0053/387: Wyciąg z inf. oper. od TW ps. „FAUST”, k. 17.
Tamże.
Tamże, Plan operacyjnych przedsięwzięć..., k. 8.
Tamże, k. 9–11.
– 204 –
Przypadek dąbskich krzyży
Do realizacji tych zadań przydzielono trzech funkcjonariuszy. Jednakże
w świetle zachowanej dokumentacji wszystko wskazuje na to, że były one faktycznie realizowane jedynie przez inspektora Grabowskiego. 25 września udał się on
z wizytą na „obiekt”, czyli na stację w Szczecinie-Dąbiu, gdzie odbył rozmowę z naczelnikiem tejże, obywatelem Ch.21 Spotkanie dotyczyło przede wszystkim „sprawy
krzyży” i sposobu ich usunięcia, przebiegło spokojnie, „choć dało się zauważyć, że
nie jest on [naczelnik stacji – K.R.] nastawiony przychylnie”22. Podczas wizyty funkcjonariusz powołał się na obowiązujące zarządzenie dyrektora naczelnego kolei
państwowych, które „zabraniało umieszczania symboli kultu religijnego na terenie
podległym PKP”23. Naczelnik stacji zdawał sobie sprawę, że obecność krzyży na stacji jest łamaniem obowiązującego prawa, obawiał się jednak, iż jakakolwiek zmiana
takiego stanu rzeczy może zadrażnić relacje z załogą. Bez wątpienia na zachowanie
naczelnika wpływ miała postawa pierwszego sekretarza Komitetu Zakładowego
(KZ) PZPR przy DOKP, z którym wcześniej Służba Bezpieczeństwa przeprowadziła tak zwaną rozmowę operacyjną. Niestety, wiemy o tym jedynie pośrednio z dokumentacji wytworzonej przez Wojewódzki Urząd Spraw Wewnętrznych, nie zachowały się bowiem lub nie zostały dotychczas zewidencjonowane materiały KZ
DOKP z interesującego nas okresu24. Niemniej w opinii funkcjonariuszy Wydziału
V pierwszy sekretarz KZ „zajął jednoznaczne stanowisko w interesującej nas sprawie, na posiedzeniu Egzekutywy jak też w bezpośredniej rozmowie z Naczelnikiem
Stacji Szczecin-Dąbie. Stanowisko znacznie przyczyniło się do rozwiązania zaistniałego problemu, a tym samym likwidacji zagrożenia”25.
Jak wobec tego sprawę rozwiązano? Otóż na stacji zaplanowano remont
centralnego ogrzewania oraz malowanie pomieszczeń służbowych. Prace te miały
zostać wykonane w październiku, co też się stało. Wówczas to „krzyże w ilości 15
sztuk zostały zdjęte i zdeponowane u Naczelnika ds. Handlowych [czyli u „Fausta”
21
22
23
24
25
Tamże, Notatka służbowa, k. 19.
Tamże, k. 20.
Tamże, k. 21.
Kwerenda przeprowadzona w Archiwum Państwowym w Szczecinie wykazała istnienie zespołu KZ DOKP (sygn. 934), w którym znajduje się 16 jednostek dotyczących lat 1950–1956, oraz
zespołu Komitetu Dzielnicowego PZPR Szczecin-Dąbie (sygn. 930), który zamyka się w latach
1955–1981.
AIPNS, 0053/387: Analiza sprawy operacyjnego sprawdzenia krypt. „Krucyfiks”, k. 22–23.
– 205 –
Katarzyna Rembacka
– K.R.] z poleceniem, aby po dokonanym malowaniu nie zostały ponownie zawieszone”26. Wydaje się, że pracownikom policji politycznej zależało na tym, by cała
operacja odbyła się „po cichu” i „w białych rękawiczkach” – tak, aby przypadkiem
nie doprowadzić do sytuacji, która mogłaby skutkować jakąkolwiek konfrontacją. Wydaje się również, iż taki sam cel przyświecał kierownictwu DOKP i stacji
Szczecin-Dąbie.
Należało jeszcze ustalić sprawcę/sprawców spowodowanego „zagrożenia”.
Osobą odpowiedzialną okazała się pracownica działu socjalnego, obywatelka P. To
ona zainspirowała kolegów i koleżanki do powieszenia krzyży. Jak wcześniej wspomniano, wszystkie wykonane były według takiego samego wzoru, co nasunęło
wniosek, że za przedsięwzięciem kryje się jeden człowiek. Czytając policyjne dokumenty, można ulec wrażeniu, że w zasadzie cała sprawa, przede wszystkim dla
pani P., zakończyła się dobrze. Bo przecież „jedynie” przeprowadzono z nią rozmowę
„na temat postawy społeczno-politycznej w miejscu pracy”27; bo przecież „jedynie”
prześwietlono dokładnie jej życiorys, skrupulatnie odnotowując nie tylko datę jej
urodzenia czy miejsce zamieszkania, ale także to, o czym rozmawiała ze swoimi
przyjaciółmi podczas prywatnych spotkań. Sprawa zakończyła się dobrze również
dla prowadzących ją funkcjonariuszy, bo usunięto „zaistniałe zagrożenie”, a podjęte
przez nich działania przyczyniły się do „zaostrzenia dyscypliny pracy i znacznego
spadku nastrojów klerykalnych”28. I, co najważniejsze, fakt usunięcia krzyży na
stacji kolejowej Szczecin-Dąbie według pracowników Służby Bezpieczeństwa nie
wywołał żadnych komentarzy. Być może tak było.
Der Fall ‘Kreuze in Dąbie’
Zusammenfassung
1987 war das Jahr der Pilgerfahrt des Papstes Johannes Paul II. nach Polen, darunter auch
nach Szczecin. Die Behörden stellten damals eine deutliche Belebung der religiösen Gefühle bei den
26
27
28
Tamże, k. 23.
Tamże.
Tamże.
– 206 –
Przypadek dąbskich krzyży
Stadtbewohnern fest. Unter dem Einfluss davon wurden im Mai 1987 zwanzig hölzerne Kreuze in den
Räumen des Bahnhofs Szczecin-Dąbie (Altdamm) von einer unbekannten Person aufgehängt.
Die Reaktion der Behörden war ziemlich rasch und effektiv, doch angesichts der päpstlichen
Pilgerfahrt musste der Sicherheitsdienst überlegt handeln. Dem Fall wurden drei Sicherheitsbeamte
zugeteilt; über den Ablauf der Ereignisse informierte unmittelbar ein Geheiminformant unter dem
Decknamen ‘Faust’. Man begann auch die Führungskräfte der Regionaldirektion der Staatsbahn intensiv zu befragen.
Um die Kreuze loszuwerden, plante man schließlich, im Oktober 1987 die Zentralheizung
auf dem Bahnhof zu renovieren und anschließend alle Bahnhofsräume neu zu streichen. Vor der
Renovierung wurden die Kreuze entfernt und in Verwahrung gegeben, mit der Anweisung, sie nach der
Renovierung nicht mehr aufzuhängen.
– 207 –
1. Pałacyk myśliwski. Elewacja wschodnia, 1973 (fot. A. Ciaś)
O naszej dąbskiej bibliotece słów kilka
W samym środku Dąbia (chciałoby się napisać: miasta, ale jednak mówi-
my o osiedlu), przy ulicy Dziennikarskiej 39, mieści się biblioteka. Renesansowy
dworek myśliwski jest jej siedzibą od 1975 roku, kiedy to ukończono odbudowę
obiektu. Początkowo była to Dzielnicowa Biblioteka Publiczna, obecnie – filia nr 6
Miejskiej Biblioteki Publicznej w Szczecinie.
Budynek ma swoją długą historię, ściśle związaną z burzliwymi dziejami
Dąbia. Jego początki sięgają XVI wieku. Spalony podczas wielkiego pożaru miasta
w 1592 roku, został odbudowany dzięki staraniom księcia Jana Fryderyka i służył
kolejnym Gryfitom, aż do wymarcia dynastii. W wiekach XVIII i XIX był wielokrotnie przebudowywany. Wprowadzono w nim nowy podział wnętrz i zmianę osi
okiennych. Utworzono drugie wejście z lewej strony portalu oraz odpowiadającą
mu klatkę schodową. Zmieniono więźbę dachu, zrobiono nowy przewód kominowy. W tej postaci dworek służył jako mieszkanie dla wdów po protestanckich
pastorach. W roku 1934 przeprowadzono generalny remont obiektu, połączony
z przywróceniem dawnego wyglądu budynku. Między innymi ujednolicono wtedy okna, zamurowano drugie wejście, zlikwidowano korytarz i schody. Wyburzono
też niewielkie zabudowania gospodarcze otaczające budowlę. Zlokalizowano w niej
teraz pomieszczenia dla konfirmantów i podopiecznych domu opieki nad matką
i dzieckiem. W roku 1940 wykuto wejście w elewacji zachodniej, urządzając w południowej części piwnicy schron przeciwlotniczy. Wojna nie wyrządziła budynkowi
większych szkód, tak że został on zasiedlony i jakiś czas pełnił funkcję mieszkalną,
co w znacznym stopniu przyczyniło się do dewastacji obiektu. Począwszy od roku
1955, prowadzono starania o odbudowę niszczejącego w szybkim tempie obiektu.
Dokumentacja, opracowanie projektów, inwentaryzacja, badania architektoniczne
– wszystko to trwało aż do roku 1972.
„Chodziłam do szkoły obok – wspomina Hanna Wieczorek, późniejsza kie-
rowniczka filii (na różnych stanowiskach pracowała w latach 1975–2006) – i wi-
– 209 –
od wydawcy
działam, co tu się działo. To były ruiny, mieszkali tu ludzie z przypadku, społeczny
element. Strach było przejść ulicą”. W sierpniu 1971 roku wykwaterowano ostatnich lokatorów. Rok później rozpoczęły się prace remontowe i konserwatorskie.
Ukończono je w roku 1975. Budynek został przeznaczony na potrzeby biblioteki.
Na początku była to filia Dzielnicowej Biblioteki Publicznej z dyrek-
cją w Zdrojach, potem siedziba dyrekcji przeniosła się na ulicę Dziennikarską.
Dyrektorem była Maria Wrzesień, organizująca pracę biblioteki od podstaw. Jak
wspomina Hanna Wieczorek – „chodziła po okolicznych domach i zbierała książki
od ludzi, razem z pracownikami przywoziła je na wózku”.
„To były inne czasy, inne charaktery ludzkie – mówi Wanda Kuklewska, kie-
rowniczka biblioteki w Dąbiu od września 1992 do 2008 roku. – Pamiętam, dziś już
nieżyjącą, panią Marię Wrzesień, kobietę energiczną i niezmordowaną w pracy na
rzecz biblioteki. Potrafiła naprawdę walczyć w interesie swoich czytelników, wykłócać się z ówczesnymi władzami, by w rezultacie postawić na swoim. Gdy była już
na emeryturze i przychodziła wypożyczać książki, niby zwykły czytelnik, a w gruncie rzeczy sprawdzała, czy wszystko funkcjonuje jak należy, pilnowała stanu rzeczy.
Potrafiła nawet wyrazić swoją dezaprobatę, gdy coś działo się nie tak, jak według
niej powinno. Do końca żyła sprawami biblioteki”.
„Na fali reformy administracyjnej – wspomina Hanna Wieczorek –
Dzielnicowa Biblioteka została połknięta przez Wojewódzką i Miejską Bibliotekę
Publiczną, dziś Książnicę Pomorską, i stała się jej filią”. Taki stan rzeczy trwał do
roku 1995. Miejska Biblioteka Publiczna (która powstała na podstawie ustawy o samorządzie terytorialnym z 8 III 1990 r. oraz na mocy porozumienia z 10 IV 1995 r.
między wojewodą a gminą Miasto Szczecin) przejęła 51 z 54 filii administrowanych przez Książnicę Pomorską, w tym i filię nr 6 w Dąbiu.
„Gdy przejmowaliśmy filie od Książnicy – wspomina dyrektor Miejskiej
Biblioteki Publicznej Krzysztof Marcinowski – okazało się, że pałacyk myśliwski
jest naszym największym obiektem. Wyobrażałem sobie, że będzie to taka nasza
mała Książnica na Prawobrzeżu. Żeby zrealizować to zadanie, filia została wytypowana jako biblioteka sprofilowana. Zwiększyliśmy zakup książek z dziedziny szeroko pojętej humanistyki – filozofii, psychologii, religioznawstwa, a także, między
innymi, językoznawstwa czy archeologii”.
– 210 –
O naszej dąbskiej bibliotece słów kilka
Kolejna metamorfoza budynku przypadła na rok 2006, kiedy to prze-
prowadzono ostatni remont, dostosowujący obiekt do potrzeb komputeryzacji.
Wykorzystano ten moment do reorganizacji całej struktury biblioteki: przeniesiono dział dziecięcy z parteru na piętro, a czytelnię zrobiono na parterze. Zmienił się
także charakter biblioteki. Hanna Wieczorek, która, jak mówi, „załapała się jeszcze
dwoma palcami na komputeryzację”, z rozrzewnieniem wspomina dawny styl biblioteki, jej familijny nastrój. „Najdłużej pracowałam z dziećmi i myślę, że wiele
z nich zapamiętało bibliotekę jako swój drugi dom, miejsce, do którego zawsze mogły przyjść”. Jest rozpromieniona, gdy opowiada o zajęciach z dziećmi, które dziś
przyprowadzają własne dzieci. Ale zrozumiałe, że w czasach wszechobecnych komputerów, komórek, wideo i DVD – zmienić musiała się też sama biblioteka.
Krzysztof Marcinowski stawia na nowoczesność. „Mamy teraz dwie takie
wyspecjalizowane biblioteki na Prawobrzeżu, oprócz filii numer 6 jeszcze 48 na
Słonecznym – obie placówki uzupełniają się. Przyznam, że początkowo nie satysfakcjonowała mnie liczba czytelników, jednak teraz, po komputeryzacji, sytuacja
2. Fila biblioteczna nr 6 (fot. G. Pietkiewicz)
– 211 –
od wydawcy
uległa zmianie. Trzeba też powiedzieć, że jest to po prostu miejsce, w którym gromadzone są książki nie zawsze poczytne, ale za to potrzebne”.
Dziś księgozbiór filii bibliotecznej nr 6 liczy 28,5 tysiąca woluminów.
Ponadto 6300 materiałów audiowizualnych i bogaty zbiór nut (jeszcze w trakcie
opracowywania). „Filia jest doskonale zaopatrzona – mówi obecna kierowniczka,
Barbara Macuga. – Mamy tu książki-perełki, akademickie podręczniki z wielu dziedzin nauki, z których chętnie korzystają studenci, ale też ci, którzy ustawicznie się
dokształcają; są to książki wysoce specjalistyczne, mamy też poradniki dla laików,
książki popularnonaukowe, przedstawiające zagadnienia w sposób przystępny,
a jednocześnie wyczerpujący”.
Barbara Macuga ma ambitne plany, by wychować nowe pokolenie czytelni-
ków dzisiejszego Dąbia, jednocześnie zdaje sobie sprawę z roli kulturotwórczej prowadzonej przez siebie placówki. „Biblioteka, jak rzadko która instytucja publiczna,
utożsamiana jest z człowiekiem. Nasi czytelnicy pamiętają poprzednie osoby, które
tu pracowały. To stwarza duże możliwości oddziaływania na tutejszą społeczność.
Jestem zwolenniczką nowoczesnej wizji biblioteki, która nie jest tylko miejscem
wypożyczania książek, ale realizuje także inne cele. Propaguje kulturę i – może nawet przede wszystkim – integruje lokalne środowisko. Biblioteka nie może już być
koturnowym przybytkiem, gdzie mówi się szeptem i szybko wychodzi. Tu trzeba
po prostu być, czasem posiedzieć. Porozmawiać. W czasach Internetu i agresywnych mediów musi być miejsce, w którym przystaniemy lub przysiądziemy, by wejrzeć w siebie”.
Einiges über unsere Bibliothek in Dąbie
Zusammenfassung
Die Bibliothek in Dąbie (Altdamm) befindet sich gegenwärtig in einem im Renaissancestil
errichteten Jagdschloss der Greifen in der Strasse Dziennikarska 39 (ehem. Fürstenstr.), wohin sie
1975 nach der Renovierung des Schlosses verlegt wurde. Zuerst war sie eine Bezirksbibliothek, wurde dann zum Bestandteil der Öffentlichen Wojewodschafts- und Stadtbibliothek und schließlich der
Pommerschen Bibliothek in Szczecin. Seit 1995 ist sie eine Filiale der Öffentlichen Stadtbibliothek.
– 212 –
O naszej dąbskiej bibliotece słów kilka
Das Gebäude wurde 2006 erneut renoviert, die Bibliothek restrukturiert und anschließend
computerisiert. Heute umfasst die Büchersammlung der Filiale in Dąbie 28.500 Bände. Darüber hinaus
verfügt sie über 6300 audiovisuelle Einheiten und einen umfangreichen Notenbestand.
Zu den Hauptaufgaben der Bibliothek gehören neben der täglichen Arbeit mit den Lesern auch
die kulturbildende Funktion und die Integration des lokalen Milieus.
– 213 –
Informacje o autorach
Tadeusz Białecki, historyk, prof. dr hab., pracownik Zakładu Historii Porównawczej
Europy w Instytucie Historii i Stosunków Międzynarodowych, redaktor naczelny
kwartalnika „Przegląd Zachodniopomorski”.
Alicja Biranowska-Kurtz, dyplomowany konserwator zabytkoznawca, dr,
wieloletni nauczyciel akademicki, rzeczoznawca Stowarzyszenia Konserwatorów
Zabytków, rzeczoznawca Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego.
Renata Gałaj-Dempniak, historyk, dr hab., pracownik Zakładu Historii
Nowożytnej i Archiwistyki w Instytucie Historii i Stosunków Międzynarodowych
Uniwersytetu Szczecińskiego.
Radosław Gaziński, historyk i archiwista, prof. dr hab., kierownik Zakładu Historii
Nowożytnej i Archiwistyki w Instytucie Historii i Stosunków Międzynarodowych
Uniwersytetu Szczecińskiego, dyrektor Biblioteki Głównej Uniwersytetu
Szczecińskiego, prezes Polskiego Towarzystwa Historycznego Oddział w Szczecinie,
prezes Szczecińskiego Towarzystwa Naukowego.
Krzysztof Guzikowski, historyk, dr, pracownik Zakładu Historii Porównawczej
Europy w Instytucie Historii i Stosunków Międzynarodowych Uniwersytetu
Szczecińskiego.
Ewa Gwiazdowska, historyk sztuki, dr, kierownik Gabinetu Grafik w Muzeum
Narodowym w Szczecinie.
Małgorzata Gwiazdowska, historyk sztuki, Miejski Konserwator Zabytków
w Szczecinie.
Krzysztof Marcinowski, archeolog śródziemnomorski, bibliotekarz, dyrektor
Miejskiej Biblioteki Publicznej w Szczecinie, wiceprezes Stowarzyszenia
Bibliotekarzy Polskich.
Agnieszka Pawłowska, historyk, słuchaczka studiów doktoranckich w Instytucie
Historii i Stosunków Międzynarodowych Uniwersytetu Szczecińskiego, pracownik
Gabinetu Numizmatycznego w Muzeum Narodowym w Szczecinie.
Katarzyna Rembacka, historyk, kierownik Referatu Edukacji Historycznej
w Oddziale Instytutu Pamięci Narodowej w Szczecinie.
– 214 –
Radosław Skrycki, historyk kartografii, dr, pracownik Zakładu Historii
Nowożytnej i Archiwistyki w Instytucie Historii i Stosunków Międzynarodowych
Uniwersytetu Szczecińskiego, zastępca dyrektora Instytutu Historii i Stosunków
Międzynarodowych.
Maciej Szukała, historyk i archiwista, dr, pracownik Oddziału I (akta do 1945 r.)
w Archiwum Państwowym w Szczecinie.

Podobne dokumenty