Pułapka wybaczenia

Transkrypt

Pułapka wybaczenia
Barbara Rogers,
autorka ksi ki "Screams from Childhood (Krzyki Dzieci stwa)".
tøum. Robert TULO Wa kiewicz
Puøapka wybaczenia
(The Trap of Forgiveness) © Barbara Rogers, marzec 2005
Na pocz tek cytat z Judith Herman: „Przebaczenie jest procesem relacyjnym.
<Przebaczam Ci> to odpowied w reakcji na szczer skruch oprawcy i jego pro b o
wybaczenie” – mówi Herman. Je li skrucha nie zostaje nigdy wyra ona, proces
wybaczania nie mo e si zawi za . „Skrucha u oprawcy seksualnego jest niezwykle
rzadko spotykanym cudem” – pisze Herman po dekadach zawodowego do wiadczenia
w terapii. Próby wybaczania oprawcy, który nigdy nie aøowaø autentycznie i nie
wyra aø skruchy, który wci køamie, zaprzecza i nie przyznaje, e zrobiø co zøego, s
dla ofiary pustym do wiadczeniem, daremnym jak caøowanie czyjego odbicia w
lustrze. W dodatku odwodzi to uwag od wøasnej krzywdy i zwi zanych z ni uczu i
strat. Osoba, która prze yøa traum , potrzebuje opowiada swoj histori do wiadków
o otwartym umy le i uczuciach – takich jak jej terapeuta, najbli si przyjaciele czy
ludzie z grupy terapeutycznej lub wsparcia dla ofiar – dopóty, a zda sobie spraw , e
musi od aøowa fakt, i prawdopodobnie nigdy nie spotka si ze strony swojego
krzywdziciela ze skruch i pro b o wybaczenie.
Z: "This Changes Everything (To zmienia wszystko)" Cristina Robb (str. 353)
Relacja mi dzy rodzicami i ich dzie mi jest naznaczona spoøecznym nakazem, by
dzieci czciøy rodziców i im wybaczaøy – podczas gdy traktowanie dzieci skupia si
gøównie na stosowaniu wobec nich tzw. dyscypliny. Dlaczego wøa nie w ten sposób
my limy o tak unikalnej relacji, w której jedna ze stron ma caø fizyczn , emocjonaln
i intelektualn wøadz – i te odpowiedzialno , eby prowadzi podatne na krzywd ,
niewinne dzieci poprzez dawanie im rozstrzygaj cego modelu ról – podczas gdy druga
strona jest bezsilna, wra liwa i zale na od øaski i nieøaski rodziców?
Ró nice mi dzy oczekiwaniami wobec rodziców, a oczekiwaniami wobec dzieci,
mówi prawd o tym, w jaki sposób doro li dzier wøadz i u ywaj jej. Dla
pewno ci, e ich dzieci b d im wierne i posøuszne, rodzice daj sobie pozwolenie (a
tak e otrzymuj je od ró nych „autorytetów”) stosowania wszystkiego, co nazw
dyscyplin . W ten sposób to, co serwujemy dzieciom w postaci kar, uczy je, e wøadza
oznacza prawo do u ywania przemocy i poni ania – i e s to akceptowane formy
ludzkiego zachowania. W ten sposób bezsilne i søabe dziecko jest pozbawione praw
czøowieka.
Nauczamy nasze dzieci, eby nigdy nie atakowaøy, ani nie raniøy innych. Jak jednak
mo emy by dla naszych dzieci znacz cym modelem ról, je eli nie respektujemy ich
praw czøowieka – a przede wszystkim prawa do integralno ci i szacunku dla ciaøa? Z
pewno ci s rodzice, którzy traktuj swoje dzieci z szacunkiem i s dla nich
kochaj cymi przewodnikami po yciu. Ale kary cielesne s nadal aprobowane przez
dwie trzecie Amerykanów i dozwolone w szkoøach w ponad 20 stanach USA.
Spoøecze stwo jest tego milcz cym, biernym wiadkiem i ignoruje cierpienia
krzywdzonych dzieci, których nie chroni adne prawo. A pó niej, o gorzka ironio,
mówimy tym skrzywdzonym dzieciom –cz sto w terapii, gdzie próbujemy upora si
z konsekwencjami tego, co je spotkaøo – eby wybaczyøy swoim oprawcom.
Nakaz czczi i posøusze stwa wobec rodziców pozwala, by ten destrukcyjny
mechanizm – pokoleniowa „fala” polegaj ca na traktowaniu dzieci z okrucie stwem,
lekcewa eniem ich godno ci, czøowiecze stwa i praw – przenosiøa si z dzieci stwa
ycie dorosøe. Prawdziwe uczucia dziecka, które cierpi z powodu krzywdz cego
zachowania rodziców, s albo ignorowane, albo uwa ane za nieistniej ce, a samo
dziecko – za nieposøuszne, buntownicze, nonszalanckie, albo nie chc ce wybaczy
oprawcom.
Nakaz czczenia rodziców (a w szerszej wersji szacunku dla starszych) jest
destrukcyjnym mechanizmem, który blokuje w dziecku uczucia, a potem rozumienie
jego dorosøych problemów yciowych, samego siebie i swojej przeszøo ci. Wiara, e
ludzie z nieograniczon wøadz maj prawo kara , upokarza , umniejsza , ignorowa
uczucia dziecka i jego ból, jest trwa wskutek przykazania, e rodziców zawsze trzeba
czci i zawsze im wybacza . A tak e z powodu przekonania, e aktem "wybaczenia"
jest støumienie prawdziwych uczu dziecka i zaprzeczenie jego prawdzie.
Nawet w sytuacjach, gdy rodzice nie prosz swojego dziecka o wybaczenie ani
zrozumienie ich, przebaczenie dalej jest zalecane jako lek na zøo ci i nienawi ci oraz
sposób na osi gni cie wewn trznego pokoju. Z wøasnego do wiadczenia wiem, e
wewn trzny spokój znalazøam, wybaczaj c samej sobie, a nie im – ale przede
wszystkim na podj ciu wøasnej drogi yciowej, która oddalaøa mnie od drogi moich
rodziców i od ich przekona . Ka dy krok na tej cie ce zbli aø mnie do prawdziwej
Mnie Samej.
Uczucia gniewu, w ciekøo ci, nienawi ci i bólu s oznaczane jako problem tylko
wtedy, gdy pojawiaj si w dziecku cierpi cym wskutek nadu y lub pó niej, w terapii
dorosøego dziecka, które usiøuje upora si z ich konsekwencjami. Doro li za mog
nawet najbardziej okrutne i m ciwe zachowania usprawiedliwi i ukry pod mask
eufemizmu "dyscyplina".
Gdy byøam maøym dzieckiem, moja matka byøa stale cierpi ca i zgorzkniaøa.
Przera aøy mnie i moje rodze stwo jej niekontrolowane wybuchy zøo ci. Moja matka
nigdy nie wybaczaøa dzieciom, a przyswojone przez ni przekonania nie zalecaøy
dyscyplin w miejsce okazywania serca.. Jej wygodna wiara w to, e jest
sprawiedliwa, gdy nas karaøa i prze ladowaøa, dawaøo jej prawo wy ywa si na nas za
jakie swoje wewn trzne, nie rozwi zane problemy. Emocjonalne poj cie, e jej
zachowania wobec mnie i jej systemy przekona byøy okrutne i zøe zaj øo mi ponad
dwa lata w terapii. Nast pnych kilka lat kosztowaøo mnie emocjonalne poj cie, e to
jej post powanie byøo zøe i okrutne – e niczemu nie jestem winna i e to ona sama
byøa tym diabelskim potworem, jakim mnie portretowaøa. W pó niejszym okresie
dorosøego ycia, gdy w ko cu znalazøam wewn trzn moc do stawiania jej granic,
nauczyøam si , e mam prawo mam prawo je okre la i egzekwowa ; w ko cu
zacz øam si skutecznie chroni przez jej ranieniem mnie chøodem brakiem
wspóøczucia i okrutn szorstko ci .
Po trwaj cej wiele lat podró y przez terapi wiem dzi , e ka dy czøowiek do wiadcza
innych uczu wskutek bie cych wydarze , zale nie od tego, co one uruchamiaj z
jego dawnej przeszøo ci i jaka ona byøa. Te uczucia maj moc sprawia , e yjemy w
sposób peøny i przyczynia si do wiedzy, kim w istocie jeste my. Przez døugie lata nie
tylko mieszkania w wielkiej odlegøo ci geograficznej od mojej matki i nie
utrzymywania z ni adnego kontaktu, cz sto dostawaøam rady, ebym jej wybaczyøa i
pojednaøa si . e moja zøo i uraza zabijaj mnie. Ale to wøa nie dzi ki temu, e
trzymam si z dala od niej – od jej uporczywej wiary we wøasn nieskazitelno i
prawo , od jej nie ko cz cego si utyskiwania, od jej niech ci, by cho próbowa
zrozumie , przez co przeszøam w yciu, i nade wszystko od jej da , bym
zaprzeczyøa prawdzie, e mój ojciec, jej m , wykorzystywaø mnie seksualnie –
wøa nie dzi ki temu mog by wierna sobie i d y do swojej peøni. Wøa nie dzi ki
temu mog w silny i wolny sposób do wiadcza moich uczu i mie moje my li. Nie
musz ich ju chowa przed ni ani czeka , czy je usøyszy.
To wøa nie dzi ki odrzuceniu pomysøu wybaczania, przestaøam grz zn w uczuciach
zøo ci i nienawi ci. Gdy te uczucia si pojawiaj , co jest rzadkie, sprawdzam czy maj
co wspólnego z moj bolesn przeszøo ci i je eli to konieczne, pisz o nich w
dzienniku, by z empati zrozumie siebie sam . A potem wybaczam samej sobie, e
tak bardzo cierpiaøam, bez siøy do protestu, obrony i zmieniania mojego ycia i moich
zwi zków. W ko cu nie le radz sobie z tera niejszym yciem, co sprawia, e widz ,
i teraz mam wybór i mog y inaczej: mog si broni i musz dba o swoje dobro.
Uwa am, e przebaczanie sobie samej jest podstawowym i wspaniaøym lekarstwem.
To jedyny rodzaj wybaczenia, który doradzam wszystkim wykorzystywanym
dzieciom, które dorosøy i podj øy terapi w celu pokonania dawnych traum.
Akt przebaczenia – zwøaszcza jednostronny – lub przebaczaj ca postawa wobec
rodzica, nie uzdrawia dawnych traum dzieci stwa ani wynikaj cych z nich
destrukcyjnych wzorców w dorosøym yciu. Przeciwnie, tøumi dawne urazy i wypiera
je do nie wiadomo ci pod nie wypowiadanym, ale kategorycznym rozkazem: "Sied
tam, w lochu, i nie próbuj krwawi ani wydostawa si na wierzch; ja mam to za sob
i przeszøo min øa, wi c nie b d ci søucha . Wybaczenie zwalnia rodziców i
spoøecze stwo z obowi zku skonfrontowania oprawcy z jego czynami i
odpowiedzialno ci za nie, jak te wlok cymi si bez ko ca konsekwencjami tych
krzywd. Wi c rzeczywisto i prawda o dawnych nadu yciach jest powszechnie
grzebana pod tablic wybaczenia, co sprawia, e mo e by od nowa, jeszcze
tragiczniej i destruktywniej, odreagowana na nast pnej generacji.
Kiedy dawna trauma i cierpienia dziecka zostaj dopuszczone, kiedy s omawiane i
otoczenie dzieli si t rzeczywisto ci , oraz kiedy oprawczy rodzice wyra aj skruch ,
bior c win i odpowiedzialno na siebie – wtedy wybaczenie nast puje samoistnie,
jako efekt uboczny, bez przymusu czy oczekiwania go. Jednak wi kszo
spoøecze stwa odnosi ide wybaczania do niewybaczaj cych rodziców, którzy nie
chc nawet søysze o krzywdzie, jak sprawili dzieciom, a tym mniej szczerze
przeprosi za ni , aøowa win czy zdoby si na empati dla swoich ofiar. W ten
sposób wybaczenie staje si niewidocznym, utajnionym køamstwem, które przykuwa
ofiar do jej krzywdziciela. Zalecanie, a nawet nakazywane, ucisza skar cy si gøos
ofiar oraz prawd . Nazywam to puøapk wybaczenia.
Puøapka wybaczenia wtøacza nas w przekonanie, i w ten sposób mamy za sob proces
poznawania tego, co nas zraniøo i zdeformowaøo, gdy byli my dzie mi. Przestajemy
wi c walczy o uzyskanie wiadomo ci i pracowa nad swoj wiktymizacj . Musimy
omija t puøapk nie tylko we wøasnym interesie, ale te po to, by nie odcisn
podobnej traumy na wøasnych dzieciach.
Tymczasem, w celu „opanowania” uczu bólu, zøo ci, buntu lub nienawi ci, ofiara jest
proszona, by wybaczyøa – tak jakby wybaczenie miaøo i mogøo rozwi za wewn trzne
konflikty narosøe w wyniku uciemi enia w dzieci stwie. Tego rodzaju wybaczenie
oznacza dla mnie, e musz odci si od wøasnych uczu , my li i poczucia, e yj .
Tym odebraøabym gøos Sobie prawdziwej. To byøby koniec dla gø bokiego pragnienia,
które mam i które miaøam caøe moje ycie, eby by sob i y autonomicznie. Tylko,
gdy stale jestem otwarta na swoje uczucia i wracaj ce wspomnienia, mog si z nich
uczy i mog by prawdziwa.
Widziaøam wielu ludzi zniewolonych uczuciami zøo ci, nienawi ci, cierpienia,
utyskuj cych nad swoim losem czy peønych zazdro ci. Oni, eby wyj ze swych
tarapatów, nie potrzebuj przebaczy , ale potrzebuj o wiecaj cej terapii. Zazwyczaj
nie podejrzewaj nawet, e te natr tne, przytøaczaj ce ich uczucia, s powodowane
do wiadczanymi w dzieci stwie urazami i cierpieniami.
W mojej terapeutycznej podró y, odbywanej z ró nymi terapeutami, w ró nych
rodzajach terapii i w mojej wøasnej terapii pisania, uczucia zøo ci, smutku, w ciekøo ci
czy nienawi ci potrzebowaøy czasu eby wyj na powierzchni , a ja – eby je przyj
i zaakceptowa . Wszystkie te stany emocjonalne, gdy zostaøy dopuszczone, prze yte i
rozumiane, mijaøy i nie wracaøy, otwieraj c mi dost p do wewn trznego pokoju.
Bolesna, zakøócaj ca pami zmieniaøa si w kronik prostych faktów.
Koncepcja wybaczania cz sto bywa obci ona mglistymi i dogmatycznymi poj ciami
o klimacie religijnym. Jej zamiarem jest zainstalowanie w skrzywdzonej osobie
poczucia winy. Wykorzystuje ona i karmi si uczuciami, które nagromadziøy si
dawno temu, w okresie dzieci stwa – wstydem, l kiem i win . Koncepcja wybaczania
pozwala kontynuowa – w dorosøym yciu jak i w terapii – stosowanie dobrze
znanych z przeszøo ci metod tøumienia wøasnych uczu i potrzeb. Nie pozwala nam
sta si wewn trznie silnymi i wolnymi lud mi, którzy umiej mówi swoj prawd ,
dbaj o siebie i z miøo ci zaspokajaj swe potrzeby.
Wszystkie inne przest pstwa trafiaj do s du, ich sprawcy s oskar ani i karani.
Jedynie przest pstwa rodziców przeciw dzieciom s oddalane od jurysdykcji by
zostaøy, wstydliwie i w po cichu, „zaøatwione” w terapii. Ochraniane przez rady, e
nale y wybaczy , na ogóø nigdy nie doczekuj si sprawiedliwo ci.
Wyzbycie si nienawi ci i wywierania zemsty jest ludzkie i wa ne. Ale wybaczenie
staje si puøapk , gdy wi
nas z rodzicami ró ne poziomy wpojonego przez nich
poczucia winy wobec nich. Uniemo liwia to stawianie im, i innym ludziom, zdrowych
granic, chroni cych nas i nasze dobro. O ile konieczno przebaczenia rodzicom jest
dzieciom ci gle i ci gle wytykana, nikt nie oczekuje uderzenia si w pier i skruchy od
rodziców. Poradniki dla nich s zdominowane przez søowo "dyscyplina", które mo e
usprawiedliwia nie tylko lanie, klapsy, bicie przy pomocy przedmiotów ale i
wszystkie inne poni aj ce i krzywdz ce zachowania. S one nieludzkie i gdyby byøy
stosowane wobec dorosøych, cz sto nazywano by je torturami.
Gdyby my zmienili kierunek i mocno podkre lali znaczenie oraz konieczno
zrozumienia dzieci i wybaczania im przez rodziców, nie byøoby potrzeby, eby dzieci
pó niej wybaczaøy im ich krzywdz ce zachowania, gdy takich by nie byøo. Od
pocz tku ycia do wiadczaøyby one wspóøczucia, troski i miøo ci, zamiast uczy si
j zyka nadu y wobec søabszych – poni ania, wykorzystywania, zn cania si i
sadyzmu – modelowanego zachowaniami nie przebaczaj cych, bezlitosnych i peønych
nienawi ci rodziców.
Dlaczego nie uczymy rodziców wybaczania dzieciom i nie oczekujemy go od nich?
Dzieci potrzebuj robi bø dy i uczy si na nich. Dzieci potrzebuj wi zi,
wspóøczucia i zrozumienia - traktowania w powa ny, czøowieczy sposób, bez
przemocy i poni enia. Tylko do wiadczaj c miøo ci i staj si silne i zdolne budowa
wøasne ycie, czym tworz ludzki wiat, nie zdominowany przez przemoc .