Młody Technik 11/2011

Transkrypt

Młody Technik 11/2011
Istnieje od 1932 roku
szósty zmys I energetyka I Skodowska Jak to dziaa?
przesyam causki I czasoprzestrze I okrty
polski satelita I wodocigi I matematycy
11
str. 34
Dzwonki rowerowe
listopad 2011
cena 9 z 90 gr
(w tym 8% VAT)
ISSN 0462-9760
Indeks 365408
plus:
Ciekawi wiata s zawsze modzi
e-suplement
www.mt.com.pl
Foto
Co to?
znajd nas na skróty:
str. 3
MATEMATYKA acuch Sturma
ASTRONOMIA kosmiczne loty
CHEMIA elektrochemia
NA WARSZTACIE
pojazd marsjaski
pompa membranowa
z Miesięcznik „Młody Technik”
(12 numerów w roku)
wydawany
przez Wydawnictwo AVT
z Adres wydawnictwa:
03-197 Warszawa, ul. Leszczynowa 11,
tel.: 022 257 84 99,
faks: 022 257 84 00,
e-mail:
[email protected]
http://www.avt.pl
z Dyrektor wydawnictwa AVT:
Wiesław Marciniak
z Kontakt do Redakcji:
tel.: 022 257 84 10,
e-mail:
[email protected]
http://www.mt.com.pl
z Redaktor Naczelny:
Adam Dębowski
e-mail:
[email protected]
z Sekretarz Redakcji:
Wisława Karolewska
e-mail:
[email protected]
z Redaktor:
Monika Witan
e-mail:
[email protected]
z Dział Reklamy:
Ewa Owczarek
tel.: 022 257 84 87
faks: 022 257 84 32
e-mail:
[email protected]
z Dział Prenumeraty:
tel.: 022 257 84 22
faks: 022 257 84 00
e-mail:
[email protected]
z Stale współpracują:
Stanisław Bajtlik,
Jan Boratyński,
Jerzy I. Chmielewski,
Paweł Dejnak,
Alvar Hansen,
Piotr Kawalerowicz,
Juliusz Konczalski,
Adam Łowicki,
Magdalena Michalska,
W
listopadowym numerze Młodego Technika nie brakuje tematyki astronautycznej. Polecam artykuł „Lem w Kosmosie” o pierwszym polskim
mikrosatelicie. Jest on elementem pierwszego polskiego programu
satelitarnego noszącego nazwę BRITE-PL. Polska część programu obejmuje budowę
dwóch bliźniaczych satelitów, których nazwy zostały wybrane w drodze konkursu
internetowego. Wybrano nazwy Lem i Heweliusz, na cześć pisarza Stanisława Lema
i gdańskiego astronoma Jana Heweliusza. Tematyka astronautyczna powraca jeszcze
w jednym z artykułów działu „Na Warsztacie” poświęconemu projektowi pojazdu marsjańskiego, który powstał we Wrocławiu. W chwili obecnej większość projektów „marsjańskich” trwa w zwieszeniu i nieznane są ich przyszłe losy, ale i tak cieszymy się
z sukcesów zespołu Politechniki Wrocławskiej, traktując projekt jako temat do budowy
modelu kartonowego.
JEDNĄ NOGĄ W KOSMOSIE
Mimo obfitości tematyki kosmicznej w tym numerze, a może właśnie dla jej
podkreślenia, chciałbym w tym miejscu zwrócić uwagę na inny ciekawy eksperyment
odbywający się obecnie na Międzynarodowej Stacji Kosmicznej. Eksperyment, który
umknął uwadze mediów. Mianowicie, po dziesięciu latach pracy nad prototypami
na Ziemi wysłano na orbitę humanoidalnego robota. Po półrocznym oczekiwaniu (dostarczono go na stację na początku tego roku) przyszedł czas na jego uruchomienie.
Robot R2 ma tors, dwie ręce z dłońmi o pięciu palcach i głowę. Nie zabrano na orbitę
nóg, robot jest zamocowany do nieruchomej podstawy. NASA pokłada duże nadzieje
w projektach robotów humanoidalnych. Naukowcy i inżynierowie twierdzą, że robot
dzięki dłoni przypominającej ludzką będzie mógł korzystać z dokładnie tych samych
narzędzi co astronauci, a to ułatwi planowanie zadań dla niego. Będzie też mógł wykonywać prace konserwacyjne urządzeń, których ergonomia jest dostosowana do ludzkiej budowy. Po prostu dostosuje się do otoczenia. W chwili obecnej trwa wstępny rozruch, robot próbuje właśnie rozruszać po długiej podróży
i leżakowaniu swoje ramiona, o czym donosi... na swoim
profilu na Facebooku. Profil społecznościowy robota jest
w tej chwili najaktualniejszym źródłem informacji i zdjęć
ze stacji kosmicznej. A co dalej? Biorąc pod uwagę ludzkie kształty robota, jeden z projektów na przyszłość wydaje się odrobinę makabryczny. Przewiduje dostarczenie
na orbitę… jednej nogi. Ma to tymczasowo wystarczyć
do pierwszych prób poruszania się robota w nieważkości.
Sergiusz Mitin,
Krzysztof Orliński,
Zdzisław Podbielski,
Stefan Sękowski,
Tomasz Sowiński,
Adam Dębowski
Redaktor Naczelny
Michał Stępień,
Michał Szurek,
Bronisława Średniawa,
Kazimierz Topór,
Marek Utkin.
z Rysunki:
Piotr Kanarek,
Adam Łowicki,
Tomasz Paleczny,
Jacek Wardęcki.
z Skład:
Jacek Wardęcki
e-mail:
[email protected]
z Konsultacja graficzna:
Małgorzata Jabłońska
Redakcja nie ponosi
odpowiedzialności
za treści reklam i ogłoszeń
zamieszczonych w numerze
z Druk:
gallery one 70g
UWAGA SZKOŁY, NAUCZYCIELE I UCZNIOWIE!
Miesięcznik Młody Technik jest dostępny dla szkół podstawowych,
gimnazjalnych i średnich w prenumeracie sponsorowanej przez Ministerstwo
Nauki i Szkolnictwa Wyższego. W roku 2011 szkoły opłacają 40% kosztów
prenumeraty Młodego Technika.
Dzięki tej prenumeracie Młody Technik trafia prawie do każdej
biblioteki szkolnej, co oznacza, że jest czytany przez kilkaset tysięcy uczniów
szkół ponadpodstawowych i podstawowych. Specjalnie dla naszych młodych
Czytelników – uczniów tych szkół – stosujemy dwa ułatwienia:
– w poszczególnych artykułach zamieszczamy leksykon trudniejszych pojęć
– oznaczamy stopień trudności artykułu, przy czym
jeden punkt oznacza, że artykuł powinni zrozumieć uczniowie szkół
podstawowych,
dwa punkty odpowiadają poziomowi uczniów gimnazjum,
trzy punkty – poziom szkoły średniej.
spis treci
16
11/2011
Dzieje krakowskich wodocigów
W Krakowie od zawsze wod pitn
czerpano z rzek i ze studni. Pierwsz
znan inwestycj wodocigow, jeszcze pod koniec rozbicia dzielnicowego
(prawdopodobnie okoo 1286 roku),
byy akwedukty, czyli otwarte sztuczne kanay zbudowane przez klasztor
Dominikanów, doprowadzajce wod
z Rudawy, z Mydlnik do miasta. Z latami
system rozbudowywano.
E
C
H
N
I
K
24
„Urodziam si w Warszawie…”
Maria Salomea Skodowska urodzia si
7 listopada 1867 roku
w Warszawie jako
ostatnie, pite dziecko
Wadysawa i Bronisawy. Rodzice przyszej
noblistki byli znanymi
warszawskimi nauczycielami. Gdy miaa 11 lat
zmara matka, a dwa lata
wczeniej – najstarsza siostra. Do rodzinnej tragedii doszy kopoty caego narodu.
Ojciec straci posad i rodzina znalaza si w trudnej sytuacji.
32
T
A
S
Z
K
O
A
hit !
Miniatury
Dzieje krakowskich wodocigów
PPM Okrt z przystawkami
Poznajemy samochody Nissan Micra K13
„Urodziam si w Warszawie...”
Lem poleci w Kosmos
Ludzie, liczby, maszyny
Matematycy i maszyny
34 – Jak to dziaa? Dzwonki rowerowe
36 – Non-fiction Magiczny kompas
41 – Non-fiction Dogmat nauki obalony?
10
16
21
22
24
29
32
–
–
–
–
–
–
–
44 – Odkryj histori wynalazków
yletka
50 – MT studiuje Energetyka
52 – Matematyka Czego uczylimy dawniej,
a czego uczymy dzi?
54 – Astronomia Kosmos na co dzie cz. III
60 – Chemia Spotkania z elektrochemi cz. II
Dziecice lata elektrochemii
61 – Fizyka Nagroda Nobla w dziedzinie
fizyki za 2011 rok za odkrycie
najwikszego problemu
wspóczesnej fizyki
64 – Klub Wynalazców
Matematycy i maszyny
H
Wielu ludzi uwaa, e do konstrukcji
komputerów przyczynili si jedynie
inynierowie. Jest to nieprawda,
wkad w to dzieo mieli matematycy.
I to ci zajmujcy si w zasadzie
wycznie teori. Niektórzy z nich nie
mieli bladego pojcia, e ich odkrycia
znajd kiedykolwiek zastosowanie tak
przyziemne, jak budowa jakich tam
liczydeek…
O
B
B
68
74
76
82
–
–
–
–
Na warsztacie Mars pressurized vehicle
Na warsztacie W oczekiwaniu na oklaski
Na warsztacie Pompa membranowa
Modelarstwo Szabelka
Y
Nagroda Nobla za odkrycie
najwikszego problemu wspóczesnej fizyki
61
Wszechwiat, wbrew oczekiwaniom, rozszerza si coraz szybciej.
W konsekwencji uznalimy, e Kosmos jest wypeniony w okoo 75%
tajemniczym orodkiem, nazwanym
przez fizyków ciemn energi. Jego
obecno i wasnoci stanowi dzi
najwikszy nierozwizany problem
w fizyce. To odkrycie dokonane
mona porówna do odkrycia
Edwina Hubble’a
R
U
B
R
Y
K
I
3–
8–
57 –
90 –
91 –
92 –
94 –
96 –
98 –
Foto Co to?
Listy
Czy wiesz, e...
Co czyta, co instalowa?
Imprezy
Strefa amania gowy
Active Reader
Prenumerata
Pomysy genialne, zwariowane
i takie sobie
99 – Sdziwy Technik
miniatury
nowa odmiana
SKRZYNIOWY
DOBLO
depesze
z
informacje
prasowe
z
gorące
tematy
F iat Doblo znany jest
jako pojazd z nadwoziem
typu zamkniętego w wersji furgonu dostawczego
lub uniwersalnego samochodu osobowego. Teraz
Fiat Professional, czyli
oddział włoskiej firmy
zajmującej się pojazdami
użytkowymi, wprowadził
nową, skrzyniową odmianę Doblo o nazwie
Work-Up. Jest to jedyny
taki samochód w segmencie tego rodzaju
pojazdów.
Doblo Work-Up wyposażony został w dwuosobową kabinę, za którą umieszczono fabrycznie wykonaną skrzynię
ładunkową. Skrzynia ta
ma 2,3 m długości i 1,82
m szerokości (powierzch2
nia ładunkowa – 4 m ),
na niej zmieszczą się 3
europalety z dostępnością wózka widłowego
z trzech stron, gdyż
wszystkie trzy burty są
opuszczane. Ten niewielki samochód może przewozić aż 1000 kg ładunku, a przed skutkami
ewentualnego przesunięcia się tego ładunku
do przodu, kabina jest
chroniona mocną osłoną
kratownicową. W tylnej
części pojazdu, pod skrzynią ładunkową, wygospodarowano praktyczny
schowek na długie narzędzia, potrzebne np.
w pracach ogrodniczych,
komunalnych i innych,
do których Doblo WorkUp będzie przydatny.
Do napędu samochodu przewidziano wybór spośród trzech silników wysokoprężnych:
1.3 Multijet 90 KM, 1.6
Multijet 105 KM i 2.0
Multijet 135 KM. (zpd)
fot. Z. Podbielski z
Czy to nie obrzydliwe?
PRZESYŁAM
CAŁUSKI...
F abian Hemmert z berlińskiej Akademii Sztuk
uważa, że współczesna
technika wciąż nie wykorzystuje potencjału
tkwiącego w telefonie.
Choć można się wymieniać tekstami, filmami
i rozmawiać, nie daje to
wystarczającego poczucia bliskości. Opracowane przez niego prototypy
pasek. Czujnik przepływu powietrza pozwala
rozpoznać dmuchnięcie
po stronie nadawcy, odtwarzane przez małą
dmuchawę u odbiorcy.
Najbardziej ekstremalny
jest telefon do przesyłania pocałunków – urządzenie nadawcze ma czujnik wilgoci, natomiast
po stronie odbiorcy silni-
mogą transmitować dotyk, oddech, a nawet pocałunek. Zaprezentował
je na konferencji „Mobile
HCI” w Sztokholmie.
Koledzy projektanta określają jego pomysły jako
„obrzydliwe”... Dotykowy prototyp pozwala
uścisnąć rękę rozmówcy
– po bokach telefonu są
czujniki, jest także wyposażony w pasek, którym
otacza się dłoń. Gdy jeden z rozmówców ściśnie
telefon, dłoń drugiego
zostaje ściśnięta przez
czek przyciska gąbkę
do półprzepuszczalnej
membrany. Im bardziej
namiętny całus, tym
mocniej wyciskana jest
gąbka. („New Scientist”) z
sonica oraz pierwszy
na świecie 103-calowy
ekran plazmowy 3D wysokiej rozdzielczości. Do
zarządzania treścią służy
oprogramowanie Dataton
Watchout. Galeria jest
wyposażona również
w Bose Audio System.
(Digital Signage Universe) z
www.youtube.com/watch?
v=-3NKVnRN7kY
nowatorski projekt
C Y F R O WA
10
GALERIA SZTUKI
A nglia Ruskin University, jeden z największych uniwersytetów
wschodniej Anglii, otworzył pierwszą tego typu
cyfrową galerię sztuki na
swoim kampusie w Cambridge. Ruskin Digital
Gallery wykorzystuje wyświetlacze wysokiej rozdzielczości do prezentacji
sztuki. Ruskin Gallery
jest częścią Cambridge
School of Art. Galeria
została utworzona przez
Johna Ruskina w 1858
roku. Projekt został opracowany przez Snelling
Business Systems, brytyjskiego dostawcę zintegrowanych systemów
audiowizualnych i technologii komunikacyjnych.
W instalacji wykorzystano 42-calowe monitory
(wyświetlacze) Pana-
SMS-em MMS-em
po wiecie
najnowsze
zdjcia
Ksiyca
WIDAĆ
ŚLADY
LUDZI!
P o niemal 40 latach
od ostatniego lądowaniu
człowieka na Księżycu
zdjęcia zrobione przez
księżycowego satelitę
NASA pokazują wyraźne
ślady pozostawione przez
misje kosmiczne. Najnowsze zdjęcia wykonano
przy użyciu nowoczesnego orbitera LRO (Lunar
Reconnaissance Orbiter),
który przez blisko miesiąc
z odległości 21 kilometrów fotografował powierzchnię Księżyca. Są
to jak dotychczas najbardziej ostre obrazy obszarów lądowania Apollo 12,
www.youtube.com/watch?
v=BdukjKkcN3w
14 i 17; można na nich
dojrzeć nawet ślady butów pozostawionych
w 1972 roku przez ostatniego astronautę na
Księżycu. (NASA) z
M ał o w o dy
w o ce an ach
dla perfekcjonistów
CYFROWE
KORKI DO
W ciągu ostatniego W ino powinno być poroku średni globalny po- dawane w odpowiedniej
ziom morza spadł o pół temperaturze, więc aby
centymetra. Dlaczego, sko- nie popełnić tego błędu
ro – jak pokazują pomiary
satelitarne – od 18 lat
uparcie rośnie? Niepokojący wzrost poziomu morza to jeden z efektów globalnego ocieplenia – cieplejsza woda zajmuje więcej miejsca niż chłodna; no
i dodatkowo topnieją lo-
dowce Grenlandii, Antarktydy (największe rezerwuary wody pitnej na
świecie), a także te spływające z gór w Europie,
Azji czy Ameryce. Ten
wzrost nie jest jednak idealnie równy. Co prawda
średnio od prawie dwóch
dekad wynosi 3,2 mm na
rok, ale z roku na rok faluje
jak wzburzony ocean – raz
mamy ostrą górkę, a innym razem dołek. (NASA)
Las e ro w y
Internet...
w kosmosie
Już niedługo szybkość transferu danych między Ziemią a Marsem przyśpieszy dwudziestokrotnie. NASA rozpoczęła testy
swojej nowej technologii,
która ma szanse zastąpić
dotychczasowe rozwiązania stosowane do komunikacji z marsjańskimi łazikami. Obecna technologia
transferu wykorzystująca
starą, dobrą łączność radiową pozwala na przesłanie jednego zdjęcia czerwonej planety w wysokiej
rozdzielczości na Ziemię
cd. na stronie 13
WINA
mu zawsze będzie wiadomo, czy wino, które zamierzamy podać do romantycznej kolacji, jest
i nie podać zbyt zimnego
lub zbyt ciepłego, warto
sprawić sobie cyfrowe
korki do butelek. Digital
Cork to urządzenie które
docenią koneserzy win
nie posiadający w swych
domach odpowiednich lodówek do ich przechowywania, które zapewniają
trunkowi optymalną temperaturę. Jest to korek
wyposażony w cyfrowy
termometr, dzięki które-
już odpowiednie. Co więcej, korek wyposażono
w Wi-Fi, a więc informacja, że wino nadaje się
już do spożycia, może zostać przesłana do naszego komputera lub smartfona. Niestety Digital
Cork to na razie tylko
koncept autorstwa Kwanwi Parka i Eun-jil Lima
i nie wiadomo, czy kiedykolwiek trafi do sprzedaży. (Yankodesign.com) z
bez ryzyka
REWOLUCYJNY
WYNALAZEK?
O czy Charlize Theron,
policzki Naomi Campbell, usta Angeliny Jolie
– tego najczęściej
domagają się
klientki chirurgii
plastycznej. Wiele
z nich obawia się
jednak, czy ostateczny efekt będzie zgodny z ich
marzeniami.
Wynalazek naukowców
z Londynu może zrewolucjonizować operacje
plastyczne. Naukowcy
twierdzą, że odkryli najlepszą metodę unikania
pomyłek przy tego typu
zabiegach. Stworzyli trójwymiarowe wirtualne lu-
stro, które na ekranie
komputera pokazuje, jak
zmienia się wizerunek
człowieka w czasie rzeczywistym. „Patrzysz
w lustro i widzisz twarz
tej samej osoby, ale z poprawionym nosem, która
jednak ma tę samą mimikę, co ty”, mówi Vlado Kitanovski, jeden z twórców
programu. (Reuters) z
11
hit
numeru
Mój kolega z Nigru na sowo „woda” mia jedno skojarzenie
„ycie”. My, tu i teraz, traktujemy jednak wod w kranie
jako co zupenie normalnego i naturalnego. Szanujmy j
i zakrcajmy krany, gdy nabierzemy ju tyle wody,
ile potrzebujemy.
cych nieczystości, tworząc na ich
miejscu teren spacerowy – Planty.
W 1912 roku Rudawę ostatecznie
zredukowano do wyprostowanego
koryta biegnącego wzdłuż zachodniego brzegu Błoń i od tej pory
uchodzi ona do Wisły przy klasztorze Norbertanek, dawnym korytem
Dzieje krakowskich wodociągów
TEKST ATWY zzz
Bronisawa redniawa
Młynówki Klasztornej 2 . Odrobinę
dalej od ścisłego centrum Krakowa
na wschód, z malowniczego Ojcowa płynie Prądnik, w mieście zwany Białuchą.
XIV WIEK
1
Wisa i Rudawa w redniowiecznym
Krakowie.
RZEKI KRAKOWA
16
Dla rozwoju i bogacenia się
średniowiecznego miasta najważniejsze było bezpieczeństwo od
grabieży. Bezpieczeństwo wojenne, które wówczas zapewniała obfitość wody, rzek, bagien i mokradeł, przewyższało nawet ciągłą
groźbę powodzi. Gdy wraz z rozwojem techniki wojennej takie naturalne zbiorniki wodne przestały
wystarczać, wznoszono mury miejskie i kopano fosy. Średniowieczny
Kraków dosłownie ze wszystkich
stron oblany był wodą 1 .
Rudawa miała kilka koryt,
naturalnych i sztucznych. Dopływała do samego miasta, dla jego
gospodarki była nawet ważniejsza
niż Wisła, dostarczając wody pitnej, wody do pracy dla kół młyńskich oraz do wypełniania fos
miejskich. Po kilku stuleciach,
w XIX wieku zasypano fosy, będące już tylko zbiornikami cuchną-
W Krakowie od zawsze wodę pitną czerpano z rzek i ze studni 3 . Pierwszą znaną inwestycją
wodociągową, jeszcze pod koniec
rozbicia dzielnicowego (prawdopodobnie około 1286 roku), były
akwedukty, czyli otwarte sztuczne
kanały zbudowane przez klasztor
Dominikanów, doprowadzające
wodę z Rudawy, z Mydlnik do
miasta. Za czasów Władysława
Łokietka system został tak rozbudowany, żeby dostarczał wody
także do stawów rybnych, do młyna w Wesołej (dzisiejszy rejon ulicy Kopernika) oraz prawdopodobnie do podmiejskich osiedli. W XIV
wieku zasypano jedno z koryt
Rudawy dochodzące do obszaru
śródmiejskiego i sprowadzające
wodę pitną do miasta. Pociągnęło
to za sobą konieczność powstania
wodociągów. Zbudowano wówczas systemem grawitacyjny.
Woda płynęła z fosy miejskiej
w przewodach wyżłobionych
w drewnianych balach, przykrytych tylko odpowiednio długimi
deskami. Wodociągi doprowadzone były do niektórych domów, a inni mieszkańcy wodę czerpali z publicznych beczek zwanych rząpiami 4 . Pieczę nad systemem sprawował rurmistrz albo z łaciny –
aqueductor. Sieć się rozbudowywała, na przykład pod koniec XIV
wieku mieszczanin Mikołaj Dąbrowa zbudował odcinek wodociągu
do swojej posesji przy ulicy Szpitalnej, który następnie rada miasta
od niego odkupiła.
DO POTOPU SZWEDZKIEGO
Aby wytworzyć odpowiednie ciśnienie w sieci wodociągowej, należy najpierw wodę wywindować na pewną wysokość; służą
do tego wieże ciśnień. Od początku XV wieku, w Krakowie, urządzenie takie funkcjonowało przy
bramie Sławkowskiej i nosiło nazwę rurmusa lub rurhausu. Na jego
szczyt wodę wynoszono za pomocą koła czerpakowego, którego silnik stanowiło koło wodne. Na dnie
zbiornika woda była filtrowana,
przechodząc przez warstwę piasku. Rurmus zbudowano z drewna,
miejscami wzmacniając konstrukcję metalem. Do smarowania elementów trących stosowano łój lub
szpik. Aby rurmus mógł dobrze
funkcjonować, należało uprzednio
wzmocnić brzegi kanału doprowadzającego wodę. Przewody sieci
miejskiej o 10-centymetrowej średnicy wiercono w balach sosnowych
i układano pod ziemią na głębokości około 170 cm. Poszczególne rury drewniane łączono elementami
metalowymi i uszczelniano mchem
oraz smołą 5 . Za wodę ustalono
tzw. podatek rurny. Już w połowie
XV wieku nakazywano oszczędzanie wody.
W czasie rządów ostatnich
Jagiellonów, wobec szybko wzrastających potrzeb, istniejący system wodociągowy przestał wystarczać. Rurhaus za bramą Sławkowską ciągle działał i jego konstrukcja była unowocześniana,
między innymi poprzez zamontowanie tam w XVI wieku pomp.
Raz w roku gruntownie czyszczono rurmus oraz koryto odnogi Rudawy doprowadzającej do niego
wodę. Wówczas wodę z tej odnogi
przekierowywano do innego kanału i z suchego koryta wybierano
głównie muł i nieczystości, naprawiano umocnienia, równocześnie
konserwowano samą wieżę ciśnień oraz oczyszczano z piasku
rury w mieście. Działano metodycznie i sprawnie, zapewniając
optymalną liczbę ludzi do pracy,
tak by przerwy w dostawie wody
były jak najkrótsze. W zimie problemem było zamarzanie wody
w kanale doprowadzającym wodę
do rurmusa, a na wiosnę spływająca kra. Za panowania Zygmunta
Starego podjęto decyzję o budowie
rurmusów na Wiśle i odnodze Ru-
2
Ujcie Rudawy do Wisy korytem
dawnej Mynówki przy klasztorze
sióstr Norbertanek.
dawy biegnącej przez Błonia. I chociaż do realizacji zamierzenia doszło tylko w przypadku drugiego
rurhausu, to najprawdopodobniej
również on długo nie pracował.
Wawel posiadał osobną sieć
wodociągową. Pokaźny rurhaus,
godny wielkiej siedziby królewskiej, znajdował się na odgałęzieniu Rudawy, w pobliżu Kurzej
Stopki. Woda windowana była
na skałę wawelską za pomocą koła
skrzyniastego (takie jak czerpakowe, tylko w miejsce dzbanów używano skrzyń) oraz za pomocą wielostopniowych pomp.
Pod koniec XVI wieku sieć
wodociągowa się zestarzała,
a w drugim dziesięcioleciu XVII
wieku wymagała szybkiej modernizacji i rozbudowy. Udało się to
przeprowadzić i do potopu szwedzkiego system funkcjonował dobrze.
W 1655 roku Szwedzi najpierw
zniszczyli rurmus za bramą Sławkowską, a potem podczas oblężenia Krakowa zasypali część koryt
rzek i kanałów, aby utrudnić obronę oraz zniszczyć zaopatrzenie
miasta i Wawelu w wodę.
WIEK XIX
U progu XIX wieku Kraków
liczył zaledwie 10 tysięcy mieszkańców. Siedem epidemii chorób
Dziedziniec Collegium Maius UJ ze studni porodku.
3
17
rocznice
W grudniu mija 100 lat od chwili, gdy nasza najsawniejsza
rodaczka po raz drugi otrzymaa Nagrod Nobla. Dla
podkrelenia wagi tego osignicia rok 2011 zosta ustanowiony
Rokiem Marii Skodowskiej-Curie oraz Midzynarodowym
Rokiem Chemii. Z okazji okrgej rocznicy i my spójrzmy
na kilka migawek z ycia dwukrotnej laureatki Nagrody Nobla.
Krzysztof Orliski
czy) oraz pracując w laboratorium
Muzeum Przemysłu i Rolnictwa
pod kierownictwem profesora
Napoleona Milicera oraz jego asystenta, doktora Ludwika Kossakowskiego. O tym, jak ważny był
to etap jej naukowego rozwoju, powie sama podczas odczytu wygłoszonego w Warszawie w roku 1913:
„Gdyby profesor Milicer
id
doktor Kossakowski nie nauczyli
m
mnie chemii analitycznej, nie byłaby
bym w stanie wyizolować polonu
i rradu”.
Wreszcie w listopadzie 1891
ro
roku, w najtańszym wagonie
cz
czwartej klasy (jej środki finansow
we nadal są więcej niż skromne)
w
wyrusza w podróż, która zapewni
je
jej sławę.
„Urodziłam się
w Warszawie...”
W STOLICY ŚWIATA
SZKOŁA ŻYCIA
TEKST ATWY zzz
Maria Salomea Skłodowska
urodziła się 7 listopada 1867 roku
w Warszawie jako ostatnie, piąte
dziecko Władysława i Bronisławy
(z domu Boguskiej). Rodzice byli
nauczycielami. Atmosfera domu
rodzinnego, w którym ceniło się
wykształcenie, miała ogromny
wpływ na zainteresowania i rozwój zdolności Marii. Czasy, w których przyszło jej spędzić dzieciństwo, były prawdziwą szkołą charakteru. Gdy miała 11 lat zmarła
matka, a dwa lata wcześniej – najstarsza siostra. Do rodzinnej tragedii doszły kłopoty całego narodu.
Represje po powstaniu styczniowym dotknęły również Skłodowskich. Ojciec stracił posadę i rodzina znalazła się w trudnej sytuacji.
Rusyfikacja i powszechnie panujące tropienie „nieprawomyślności”
spowodowały, że dla Marii jedynym wytchnieniem stała się nauka.
Po ukończeniu gimnazjum
(z najlepszymi ocenami) należało
zastanowić się nad dalszym
kształceniem. Ojciec nie mógł jednak zapewnić środków do podjęcia
studiów wszystkim dzieciom. Jako
pierwsza do Paryża wyjechała
starsza siostra Bronisława, zaś
młodsza Maria wspomagała ją
finansowo, udzielając korepetycji.
W roku 1886 znalazła lepiej płatną
posadę guwernantki w ziemiańskiej rodzinie Żórawskich. Tam też
poznała syna właścicieli majątku
Szczuki – Kazimierza, przyszłego
znanego matematyka. Mimo uczucia, które rozkwitło pomiędzy młodymi, rodzice wybranka nie wyrazili zgody na „mezalians”, jakim
w ich mniemaniu było małżeństwo
syna z ubogą guwernantką.
Po powrocie do Warszawy
Maria nadal udzielała korepetycji,
jednocześnie studiując na tajnym
Uniwersytecie Latającym (zajęcia
odbywały się w domach słucha-
Jeden z warszawskich murali powicony uczonej (ul. Lipowa 3).
24
Mimo możliwości zamieszkania w domu siostry Maria wybiera samodzielny pokoik na poddaszu. Jego jedyną zaletą – oprócz
niskiego czynszu – jest to, że znajduje się w pobliżu Uniwersytetu
Paryskiego (ciągle musi oszczędzać, w tym wypadku na dojazdach, a często i na jedzeniu).
Nauka przychodzi jej z łatwością
i już w roku 1893 uzyskuje licencjat nauk fizycznych (z pierwszą
lokatą), a w rok później – na drugim miejscu kończy studia z matematyki.
Maria Skłodowska podjęła
również pracę naukową, dotyczącą
badania magnetycznych własności
stali hartowanych. W związku
z trudnościami lokalowymi przez
wspólnych znajomych zwróciła się
o pomoc do Pierre’a Curie (1859–
1906). Mimo stosunkowo, jak na
owe czasy, młodego wieku (miał
wówczas 35 lat) był już znanym fizykiem. Wraz z bratem Jacques’em
odkrył zjawisko piezoelektryczności oraz zbadał wpływ temperatury na własności magnetyczne ciał
(prawo Curie, punkt Curie). Dzięki
wstawiennictwu Piotra Maria mogła ukończyć swe badania w laboratoriach Wyższej Szkoły Fizyki
i Chemii Przemysłowej (gdzie pracował Piotr Curie). Kontakt, który
nawiązali, okazał się tak silny, że
26 lipca 1895 roku młodzi naukowcy pobrali się. Po urodzeniu córki
Ireny w 1897 roku Maria powróciła
do swych zajęć na uczelni i postanowiła ubiegać się o doktorat.
Wybrała temat pozornie mało inte-
Pomnik Marii Skodowskiej-Curie
przy ulicy Wawelskiej w Warszawie
(w pobliu dawnego Instytutu
Radowego).
resujący dla ówczesnego świata
nauki – promienie Becquerela.
W owym czasie fizycy zajmowali się odkrytymi dwa lata
wcześniej przez Wilhelma Conrada
Roentgena promieniami X. Spektakularne doświadczenia pozwalające „widzieć przez skórę” (sam
odkrywca uzyskał zdjęcia szkieletu
swej dłoni) wywołały ogromne zainteresowanie nie tylko naukowców, ale i opinii publicznej. Gdzieś
na marginesie głównego nurtu badań pojawiło się doniesienie Henriego Becquerela, że związki uranu
emitują promienie o podobnym
działaniu – zaczerniające kliszę
fotograficzną. Inni naukowcy nie
podjęli jednak tego tematu i wydawało się, że owo spostrzeżenie pozostanie zapomniane (zwłaszcza,
że sam odkrywca przestał się nim
zajmować).
P R A C A P O N A D S I ŁY
Maria Skłodowska-Curie
zdecydowała się użyć do pomiaru
promieniowania (zamiast mało
dokładnych klisz fotograficznych)
czułego przyrządu – skonstruowanego przez swego męża elektrometru piezoelektrycznego. Dysponując taką aparaturą, mogła wykryć nawet niezwykle małe natężenie prądu jonizacyjnego, spowodowane działaniem promieniowania. Pierwszym osiągnięciem było
stwierdzenie, że natężenie promie-
ni Becquerela nie zależy od stanu
fizycznego, w jakim znajduje się
preparat uranowy, ani od obecności innych pierwiastków w związku, ale jedynie od zawartości uranu. Jest to więc własność atomów
uranu (było to ważne spostrzeżenie, ponieważ na progu XX stulecia jeszcze wielu znanych uczonych nie traktowało atomów jako
realnych bytów, a tylko jako użyteczną hipotezę).
Dalsze doświadczenia objęły
wszystkie znane wówczas pierwiastki. Badaczka stwierdziła,
że jeszcze tylko tor wykazuje zdolność emitowania promieni i że
to także jest własnością jego atomów. Do identycznego stwierdzenia doszedł również niemiecki chemik Gerhard Schmidt i to dwa miesiące wcześniej, ale badania prowadzone były niezależnie.
Maria zauważyła, że niektóre minerały uranu wykazywały
anomalnie duży poziom promieniowania, większy niż wynikałoby
to z zawartości tego pierwiastka.
Wnioski, które nasunęły się z obserwacji, były intrygujące. Minerały nie są czystymi związkami
chemicznymi i z reguły zwierają
domieszki innych substancji.
W tym przypadku obecność domieszek objawiała się emisją promieniowania. W skład minerałów
wchodzi zatem jakiś nieznany pierwiastek, bardziej radioaktywny niż
uran. Badaczka udowodniła hipotezę w bardzo prosty, acz genialny
sposób. Dokonała chemicznej syntezy jednego z minerałów – chalkolitu Cu(UO2)2(PO4)2· (8–12 H2O).
Poziom promieniowania otrzymanej substancji był „normalny”,
wynikający z zawartości uranu.
Istnienie nowego pierwiastka
zostało więc potwierdzone.
Wyniki uzyskane przez żonę
zainteresowały Piotra Curie, który
przerwał swe badania i wspólnie
z Marią rozpoczął prace zmierzające do otrzymania nieznanego pierwiastka. Wybrali znany już sposób
wydzielania śladowych domieszek
– współstrącanie. Metoda polega
na wytrącaniu trudno rozpuszczalnego osadu (zwanego nośnikiem),
wraz z którym wytrącają się również zawarte w mieszaninie minimalne ilości innej substancji (warunkiem powodzenia jest chemiczne podobieństwo do nośnika).
Rozdziału dokonywali, wykorzystując drobne różnice rozpuszczal-
Kamienica przy ulicy Freta 16 w Warszawie – miejce urodzenia Marii
Skodowskiej-Curie (obecnie siedziba Polskiego Towarzystwa Chemicznego i muzeum powiconego
uczonej) oraz ...
... pamitkowa tablica na fasadzie
tego budynku.
ności obu związków (krystalizacja
frakcyjna). Po przeprowadzeniu
pierwszych prób uczeni stwierdzili, że znaczna aktywność promieniotwórcza związana jest z osadem siarczku bizmutu. W tym osadzie musiał więc znajdować się
poszukiwany pierwiastek, wielokrotnie aktywniejszy od uranu.
W doniesieniu z 18 lipca 1898 roku, jakie małżonkowie Curie przekazali Akademii Nauk w Paryżu,
napisali:
„Jeśli istnienie tego metalu
się potwierdzi, proponujemy dla
niego nazwę polon – od imienia
kraju ojczystego jednego z nas”.
Data doniesienia uważana
jest za dzień odkrycia polonu. W tej
samej notatce Maria Skłodowska-
25
ludzie,
liczby,
W
ielu ludzi uważa, że do konstrukcji maszyn matematycznych – a już z pewnością
komputerów – przyczynili się jedynie inżynierowie. Jest to nieprawda, od samego początku trudny
do przecenienia wkład w to dzieło
mieli matematycy. I to ci zajmujący
się w zasadzie wyłącznie teorią.
Prawdę mówiąc, niektórzy z nich
nie mieli bladego pojęcia, że ich
odkrycia znajdą kiedykolwiek zastosowanie tak przyziemne, jak
budowa jakichś tam liczydełek…
maszyny
i nie lubię piwa, znaczy dokładnie
to samo, co nie kocham się w Ani
lub lubię piwo.
Ogólnie: (1) zaprzeczeniem
alternatywy jest koniunkcja zaprzeczeń i (2) zaprzeczeniem koniunkcji jest alternatywa zaprzeczeń.
To są – szalenie ważne – dwa prawa de Morgana dla rachunku zdań.
WĄT ŁY A RY S T O K R ATA
Augustus de Morgan, pierwszy ze wspomnianych na wstępie
Augustus de Morgan.
Matematycy i maszyny
Bogdan Mi
TEKST ATWY zzz
Dziś opowiem o dwóch matematykach z czasów nieco dawniejszych. Jednego jeszcze (czyli
Johna von Neumanna), bez którego prac i pomysłów pewno w ogóle nie powstałyby komputery, zostawiam sobie na później; jest zbyt
wielki i zbyt ważny, aby łączyć go
z innymi w jednej opowieści. Tych
dwóch łączę także dlatego, że byli
serdecznymi przyjaciółmi, choć
dzieliła ich pewna różnica wieku.
A LT E R N AT Y WA I K O N I U N K C J A
32
Ale i ci dwaj są nie mniej
zasłużeni niż Neumann. Zanim jednak dojdziemy do ich biografii proponuję proste zadanie. Weźmy pod
uwagę jakiekolwiek zdanie złożone z dwóch zdań podrzędnych
połączonych spójnikiem lub (takie
zdanie, kto nie pamięta, to alternatywa). Powiedzmy: dziś jest środa
lub pada deszcz. Zadanie brzmi:
zaprzeczyć temu zdaniu. Co to
zatem znaczy: nieprawda, że dziś
jest środa lub teraz pada deszcz?
Otóż reguła jest taka: spójnik
lub zamienimy na i i zaprzeczymy
zdania składowe, zatem: dziś nie
jest środa i teraz nie pada deszcz.
Nietrudne. No to spróbujemy
zaprzeczyć zdaniu złożonemu
z dwóch zdań połączonych spójnikiem i (znów, kto nie pamięta terminu: koniunkcja). Na przykład:
kocham się w Ani i nie lubię piwa. Reguła podobna, czyli i zamieniam na lub, zdania składowe –
zaprzeczam; otrzymujemy więc:
nieprawda, że kocham się w Ani
matematyków autor tych praw,
praw
matematyków,
urodził się w Indiach w 1806 roku
jako syn oficera brytyjskiej armii
kolonialnej. W latach 1823–27 studiował w Cambridge – i zaraz po
ukończeniu studiów został profesorem w tej wspaniałej uczelni.
Był młodzieńcem wątłym, nieśmiałym i niezbyt bogatym, ale niebywale sprawnym intelektualnie.
Wystarczy powiedzieć, że napisał
i opublikował 30 książek o matematyce i ponad 700 artykułów naukowych; jest to dorobek imponujący. Wśród jego uczniów było wielu ówczesnych – jak byśmy dziś
powiedzieli – celebrytów i prominentów. Między innymi córka wielkiego romantycznego poety lorda
Byrona – słynna Ada Lovelace
(1815–1852), uważana dziś za
pierwszą w historii programistkę
(pisała programy do maszyn Charlesa Babbage’a, o którym jeszcze
opowiem). Nawiasem mówiąc, popularny język programowana ADA
nazywa się tak na jej cześć…
Prace de Morgana (zmarł
stosunkowo młodo w 1871 roku)
stanowiły początki umacniania
logicznych podstaw matematyki.
Natomiast jego wymienione powyżej reguły znalazły piękną realizację elektryczną (a potem elektroniczną) w konstrukcji bramek logicznych, które stanowią podstawę działania każdego procesora.
Przy okazji. Jeśli zaprzeczamy zdaniu: istnieje takie x, że zachodzi związek f(x) – dostajemy
zdanie: dla żadnego x związek
f(x) nie zachodzi. Podobnie, jeśli
zaprzeczamy zdaniu: dla każdego
x zachodzi związek f(x),
f(x
(x) to otrzyotrzy
mujemy zdanie: istnieje takie x,
dla którego związek f(x) nie zachodzi. To też prawa de Morgana,
tyle że dla rachunku kwantyfikatorów. Co ciekawe – ale nie ma tu
miejsca, by to pokazać – jest to proste uogólnienie praw de Morgana
dla rachunku zdań…
PIEKIELNIE ZDOLNY
SYN SZEWCA
Mniej więcej współcześnie
z de Morganem żył drugi z naszych
bohaterów, czyli George Boole.
Boole’owie byli rodem drobnych
farmerów i kupców z północnowschodniej Anglii. Rodzina nie wyróżniała się niczym szczególnym
aż do pojawienia się na świecie
Johna Boole’a, który – choć był tylko zwykłym mistrzem szewskim –
Ada Lovelace.
rozmiłował się w matematyce,
astronomii i… muzyce do tego
stopnia, że jako szewc… zbankrutował. Otóż temu Johnowi w 1815
roku urodził się syn George (czyli
Jerzy). Gdy tata zbankrutował,
małego George’a trzeba było zabrać ze szkoły. Matematyki – jak
się okazało, z powodzeniem –
uczył go sam ojciec; ale nie był
to pierwszy przedmiot, który mały
Jurek opanował w domu. Najpierw
była łacina, potem języki: grecki,
francuski, niemiecki i włoski. Ale
największy sukces dało uczenie
chłopca matematyki właśnie: już
w wieku 19 lat chłopak opublikował – w „Cambridge Mathematical
Journal” – pierwszą własną poważną pracę z tej dziedziny. Potem
przyszły następne.
W rok później George, nie
mając przecież żadnego formalnego wykształcenia, otworzył własną
szkołę. A w 1842 poznał de Morgana i zaprzyjaźnił z nim.
De Morgan miał wtedy pewne kłopoty. Jego pomysły były
wyśmiewane i ostro krytykowane
przez zawodowych filozofów,
którym w głowie się nie mieściło,
że oto matematyk zaczyna mieć
coś do powiedzenia w dyscyplinie
uważanej dotychczas za gałąź czystej filozofii, czyli w logice (nawiasem mówiąc, większość współczesnych uczonych uważa dziś, że logika to tylko jedna z gałęzi czystej
matematyki, z filozofią niemająca
niemal nic wspólnego; oczywiście
filozofów oburza to prawie tak samo, jak za czasów de Morgana…).
Boole oczywiście wsparł przyjaciela – i w 1847 roku napisał dziełko
pod tytułem Analiza matematyczna logiki. Rozprawka ta okazała się
przełomowa.
De Morgan docenił to dzieło.
Kilka miesięcy po jego wydaniu
dowiedział się o wolnym etacie
profesora w świeżo powstałym
Queen’s College Uniwersytetu Cork
w Irlandii. Boole wystartował w konkursie na to stanowisko, ale odpadł,
a konkurs nie został rozstrzygnięty.
W jakiś czas potem przyjaciel pomógł mu swoim poparciem – i Boole
katedrę matematyki w tej uczelni
jednak dostał; nie mając absolutnie żadnego formalnego wykształcenia ani w dziedzinie matematyki, ani w jakiejkolwiek innej…
Wiele lat później nieco podobna historia stała się udziałem
naszego genialnego rodaka Stefa-
na Banacha. Z kolei jego nauki
przed objęciem profesury we Lwowie ograniczyły się do matury i jednego semestru studiów politechnicznych…
Wróćmy jednak do Boole’a.
Rozszerzając swoje idee z pierwszej monografii, opublikował on
w roku 1854 swoje głośne i klasyczne dziś dzieło Badanie praw
myślenia… (tytuł zgodnie z ówczesną modą był znacznie dłuższy).
W tym dziele Boole pokazał, że
uprawianie rozumowań logicznych
daje się w gruncie rzeczy sprowadzić do dość prostych – choć wykorzystujących nieco dziwną arytmetykę (dwójkową!) – rachunków.
Dwieście lat przed nim podobną
ideę miał wielki Leibniz, ale temu
tytanowi myśli nie udało się doprowadzić sprawy do końca.
Kto jednak myśli, że świat
padł na kolana przed dziełem
Boole’a i zadziwił się głębią jego
intelektu – jest w błędzie. Wprawdzie od 1857 roku Boole był już
członkiem Royal Academy i powszechnie szanowanym i znanym
matematykiem, ale bardzo długo
jego pomysły logiczne uważano
za pewną ciekawostkę bez większego znaczenia. W gruncie rzeczy
dopiero w roku 1910 wielcy uczeni
brytyjscy Bertrand Russell i Alfred North Whitehead, publikując
pierwszy tom swego genialnego
dzieła Principia mathematica
(Podstawy matematyki), pokazali,
że pomysły Boole’a nie tylko mają
istotny związek z logiką – ale
wręcz są logiką. Poza pomysłami
George’a Boole’a logika klasyczna
po prostu – z niewielką przesadą
mówiąc – w ogóle nie istnieje.
Klasyk logiki Arystoteles stał się
z dniem druku Principiów tylko
ciekawostką historyczną.
Przy okazji inna ciekawa informacja: około pół wieku później
wszystkie twierdzenia opasłych
Principiów przez wiele lat pieczołowicie dowodzone rachunkiem
Boole’a… w ciągu ośmiu minut
udowodnił, nie taki znowu na dzisiejszą miarę potężny, komputer
sprytnie zaprogramowany przez
pewnego genialnego chińskiego
Amerykanina, Wanga Hao.
Swoją drogą, Boole miał trochę szczęścia: gdyby zdetronizował Arystotelesa trzy wieki wcześniej, pewno by spłonął na stosie.
A potem okazało się, że tak
zwane algebry Boole’a – to nie tyl-
George Boole.
ko niezwykle ważny i bogaty, do
dziś rozwijany dział matematyki,
ale też podstawa logiczna konstrukcji maszyn matematycznych.
Co więcej, twierdzenia Boole’a odnoszą się bez żadnej zmiany nie
tylko do logiki, gdzie opisują klasyczny rachunek zdań, oraz do rachunku binarnego (w układzie liczenia, w którym używa się tylko
dwóch cyfr – zera i jedynki, stanowiącym podstawę arytmetyki
komputerowej), ale także stosuje
się je w powstałej znacznie później teorii mnogości. Okazuje się,
że w tej teorii rodzina podzbiorów
dowolnego zbioru może być traktowana jak algebra Boole’a właśnie.
Boole – podobnie jak de
Morgan – był słabego zdrowia.
Powiedzmy też uczciwie, że o to
zdrowie wcale nie dbał: pracował
zbyt dużo i zbyt intensywnie,
w dodatku był nadzwyczajnie sumienny. 24 października 1864 roku,
gdy szedł na swój wykład – potwornie zmókł. Nie chcąc opóźniać
zajęć, nie przebrał się ani nie osuszył. Skutkiem było ciężkie przeziębienie, zapalenie płuc i śmierć
w kilka miesięcy później. Zmarł
w wieku ledwie 49 lat.
Boole był żonaty z Mary Everest, o 17 lat młodszą od niego córką słynnego brytyjskiego podróżnika i geografa (tak, tak – tego od
najwyższej góry świata). Romans
– zakończony niezwykle udanym
małżeństwem – rozpoczął się od…
korepetycji z akustyki, której uczony udzielał pięknej pannie. Miał
z nią pięć córek, z których trzy zasłużyły na miano wybitnych: Alice
została świetną matematyczką,
Lucy była pierwszym w Anglii profesorem chemii, Ethel Lilian zdobyła uznanie w swoich czasach jako
pisarka. z
33
non-
ction
ydaje si, e w wiecie przepenionym
technologi trudno o przeomowe
wynalazki. Prawie wszystkie nowinki powstaj jako poczenie znanych technologii.
Dotykowe ekrany i telefony skadaj si na
smartfony. GPS, komputer i samochód daj
samodzielny pojazd, który po dodaniu broni
staje si robotem zabójc. Komputer liczcy
w czasie rzeczywistym plus dwa koa i elektroniczny yroskop skadaj si na „rewolucyjny” pojazd o nazwie Ginger itd.
Najbardziej zaskakujce i nowatorskie staj si nie same wynalazki, ale nowe
zjawiska spoeczne, które s przez nie wywoywane. Czy potrzebujemy samoczynnie gadajcego telefonu, uprzedzajcego
o promocji w mijanym sklepie? Czy wiemy,
jakie korzyci moemy odnie z tego, e
jedna firma internetowa zna wszystkich
naszych znajomych, nasze hobby i jest
w posiadaniu kopii naszej poczty oraz plików? Do czego prowadzi wspóczesna
technologia i co nas czeka za nastpnych
10 lat? Wszystko, co znajdziesz w tej rubryce, wydarzyo si naprawd. Rewolucja ma
si dobrze bez wynalazków na miar zimnej fuzji.
W
W
wzroku. W takich systemach raczej inne zmysy s „poszerzane” i poddawane stymulacji.
„Kopot z klasyczn wizualn rzeczywistoci rozszerzon jest taki”, mówi futurysta Robert Rice, „e trzeba
powici pewn cz klasycznej rzeczywistoci, eby
dowiadczy tej rozszerzonej”. Niewizualna rzeczywisto
rozszerzona jest sposobem na dowiadczenie dodatkowych
biecych informacji bez ubytku w dowiadczaniu rzeczywistoci.
Niewizualna rzeczywisto rozszerzona stoi w opozycji do wizualnych systemów rzeczywistoci rozszerzonej, zwizanych z zalenoci od przetwarzania obrazu,
poczenia sieciowego i czasu adowania. W systemach
niewizualnych nie ma koniecznoci np. trzymania w rkach telefonu lub noszenia specjalnych gogli czy hemów.
Dotykowa rzeczywisto
rozszerzona
Jak podkrela badaczka Charlotte Magnusson: „moemy uy innych zmysów ni wzrok”. Na przykad jeli
odwiedzasz stanowisko archeologiczne, moesz usysze
ludzi z przeszoci podczas wykonywania swojej pracy lub
rozprawiajcych o wielkiej górze, która okazaa si drzemicym wulkanem. Charlotte prowadzi projekt o nazwie
HaptiMap (www.haptimap.org), w którym stara si poczy wirtualne wraenia z mapami. Na przykad czujniki
podczone do naszych cia mog dawa nam impulsy
o konkretnym znaczeniu, a tym samym s w stanie nas
prowadzi. Wyobramy sobie przejazd rowerem przez
nieznane miasto. Do zorientowania si w kierunkach nie
bdzie suy mapa, tylko impulsy dziaajce na rce,
sygnalizujce, w któr stron naley pojecha. Dziki temu bdzie mona mie obie rce na kierownicy i skupi
si na unikaniu autobusów i innych niebezpieczestw.
Magiczny
kompas
izjoner z uniwersytetu
w Osnabrücku chce podarowa ludziom szósty
zmys. Chce
im zapewnitak orientacj przestrzenn, jaka jest udziaem wdrownych ptaków. Nad jakimi innymi
dodatkowymi zmysami pracuj w laboratoriach na wiecie? Jakie niespodzianki kryje
w sobie ludzki mózg?
Niewizualna rozszerzona
rzeczywisto
Termin „niewizualna rzeczywisto rozszerzona”
opisuje systemy rzeczywistoci rozszerzonej, które nie wykorzystuj ani nie tworz bodców wzrokowych lub obrazów w swoich dziaaniach. Niewizualna rzeczywisto rozszerzona jest czym dodatkowym w rodowisku uytkownika, ale nieangaujcym jego
36
By jak wdrowne ptaki
Pónoc magnetycznie przyciga. Silne wraenie
zaczyna si od ppka, a jeli obróci si wokó wasnej
osi, wdruje, szumic i wibrujc wzdu pasa, a potem
od boku do krgosupa i znowu do przodu. Tak mniej wicej to si odczuwa, kiedy chce si do posiadanych piciu
zmysów doda jeszcze szósty: magnetorecepcj.
Magnetorecepcja to zdolno organizmu do wykrywania
kierunku linii ziemskiego pola magnetycznego umoliwia-
jca orientacj w przestrzeni. Zdolno t posiada wiele
zwierzt, w tym czowiek, przy czym jej aktywne wykorzystanie – nazywane nawigacj geomagnetyczn – zaobserwowano tylko u niektórych, np. u zwierzt wdrownych
(m.in. ptaki, pszczoy, ryby, walenie i ówie).
Narzdziem majcym obdarzy ludzi orientacj
w kierunku i przestrzeni, jak dysponuj jedynie niektóre
zwierzta, jest specjalny pas. Znajduje si w nim kompas,
który nieprzerwanie mierzy ziemskie pole magnetyczne.
Wysya on sygna do jednej z 13 kwadratowych pytek (elementy piezoelektryczne) umieszczonych wokó talii. Ta
pytka, która wskazuje wanie pónoc, zaczyna wibrowa.
non-
ction
Nowy zmys
Przez sze dziwacznych tygodni Udo Wächter mia
niezawodny zmys orientacji. Kadego ranka po tym jak
wychodzi spod prysznica, Wächter – administrator systemu na uniwersytecie w Osnabrücku w Niemczech, wkada
na siebie szeroki beowy pas z wibrujcymi elementami
(takimi, jakie powoduj wibracje w telefonach komórkowych). Na zewntrz pasa byo zasilanie i czujnik wykrywajcy pole magnetyczne Ziemi. Dlatego wanie, niezalenie od pooenia, wibracje wskazyway stale pónoc.
Pas zapewnia Wächterowi wiedz, w jak stron wiata
jest skierowany. Pas feelSpace zosta zaprojektowany
przez Petera Königa – specjalist z dziedziny nauk kognitywnych z uniwersytetu w Osnabrücku. By czci projektu feelSpace (feelspace.cogsci.uni-osnabrueck.de), którego gównym celem byo zbadanie wpywu dugoterminowej stymulacji na orientacj przestrzenn u ludzi. König
ma co pasa wielkie plany – chce z jego pomoc zgbi
tajemnic subiektywnego postrzegania.
Firma o nazwie Sensebridge ma podobne dotykowe
urzdzenie wskazujce pónoc (ale do noszenia na kostce)
o nazwie North Paw. Firma produkuje take inne urzdzenie poszerzajce rzeczywisto – wisiorek Heart Spark.
ledzi on rytm bicia serca osoby noszcej.
Rzeczywisto rozszerzona
oparta na lokalizacji
Ciekawy system rzeczywistoci rozszerzonej opartej
na lokalizacji z automatycznym „meldowaniem si” na
podstawie danych GPS, z aktualizacjami wysyanymi przez
SMS, zosta opracowany przez Aarona Pareckiego. Lokalizacje s definiowane przez krgi na mapie, a wiadomoci
SMS s wysyane, kiedy czowiek pojawia si w obszarze
okrelonym przez ten krg. Jako lokalizacj mona ustawi
dzielnic, najblisze ssiedztwo lub blok. Kiedy kto si
automatycznie zamelduje, kto inny moe mu przesa
strumieniowo dane, pozwalajc urzdzeniu (np. smartfonowi) zbiera lokalne wiadomoci SMS bez koniecznoci
wgrywania kodów QR lub informacji wizualnych. Jednak
w takich systemach jak ten prywatno jest ogromnym
problemem. Nie kada osoba zawsze chce SMS-owych aktualizacji, synchronizacji z danym z GPS czy powiadomie
tekstowych lub innej ingerencji w prywatno.
Rozwamy pewien przykad – spotkanie. Osoby
A i B musz spotka si ze sob, ale dane GPS s wspó-
Pilot noszcy Spatial Orientation Enhancement System
(system wzmocnienia orientacji przestrzennej).
dzielone wycznie wtedy, kiedy maj zaplanowane spotkanie. Gdy spotkanie koczy si, dane znikaj, zwracajc
im ich prywatno. To rozwizuje problem skrajnej formy
cigego meldowania si, jak równie kwesti czstej chci
utajnienia miejsca swojego pobytu.
Systemy audio rzeczywistoci
rozszerzonej
Systemy audio rzeczywistoci rozszerzonej zostay
zaprojektowane dla telefonów komórkowych i innych
urzdze, pozwalajc na „wsparcie audio” codziennej
|rzeczywistoci. Na przykad poruszanie si uytkowników
poprzez ich obszar pracy moe powodowa przesyanie
sygnaów dwikowych. W tym przypadku wiadomoci,
wydarzenia lub konkretne lokalizacje mog by oznaczane
rónymi dwikami na podstawie wanoci i rodzaju
danych.
Dodatkowe zmysy
W jaki sposób nowo narodzone dziecko
uczy si interpretowa bezadne informacje, których dostarczaj mu jego oczy, uszy, skóra, jzyk
37
cz. 90
ŻYLETKA
POGROMCA ZAROSTU
Brak zarostu w naszej kulturze uznawany jest za przejaw elegancji.
Piotr Kawalerowicz
Jedną z najbardziej ludzkich,
spośród wielu charakterystycznych
dla człowieka cech, jest ciekawość.
W połączeniu z uporem, pracowitością i dociekliwością często była
źródłem odkryć – zarówno tych popychających cywilizację do przodu,
jak i tych, które na lata pogrążały ją
w mrokach. Jaka jest historia wynalazków i odkryć, skąd się brały, kto
i gdzie ich dokonywał, jaki był ich
dalszy los i wpływ na cywilizacje?
ŻYLETKA
Jak można wnosić z malowideł naskalnych, już w epoce kamiennej człowiek
pierwotny miał powody, aby usuwać
owłosienie z twarzy. Prawdopodobnie
robił to ze względów rytualnych bądź
Eleganckie Rzymianki usuwaj wosy za pomoc
noyczek, naturalnego pumeksu oraz specjalnych
depilujcych maci. Do regulacji brwi wykorzystuj
psety. Rzymianie, by si ogoli, korzystaj z usug
fryzjerów.
44
praktycznych. Jak było w istocie – tego
już się nie dowiemy. Najprawdopodobniej
zbędne owłosienie wyrywano za pomocą
muszli lub kamieni, które wykorzystywano jako szczypce (pęsetę). Był to sposób
prosty, bolesny i czasochłonny, jednak
również skuteczny, co sprawia, że jest
stosowany również współcześnie. Już
około 30 000 lat p.n.e. do golenia używano
krzemienia – naturalnego kamienia, który
pękając, tworzy ostre krawędzie. Była to
nieco lepsza metoda, ale nadal daleka od
doskonałości. Około 3000 lat p.n.e. pojawiły się narzędzia z metalu. Metal okazał
się bardzo obiecującym tworzywem –
można go było poddać obróbce, odpowiednio ukształtować i naostrzyć. Szybko
więc wyparł inne materiały. Kolejnymi
ważnymi czynnikami dla rozwoju narzędzi
Australopitek i Homo habilis – człowiek
pier wotny
Homo erectus – człowiek wyprostowany
Homo sapiens – człowiek rozumny
Człowiek z Cromagnon
Pier wsze wyraźne przejawy tak zwanej
kultury rolnej – uprawy, co pociąga za sobą początki osiadłego trybu życia (Mezopotamia, Azja Wschodnia, Meksyk, Peru).
Pojawia się: pismo, koło, żagiel, wytop
metali z rud.
Datowane są pierwsze wykonane
z miedzi ostrza najprawdopodobniej służące do golenia, znaleziono je na terenie
Indii i Egiptu.
W starożytnej Grecji popularne jest krótkie przycinanie włosów i golenie twarzy.
Jako jedną z przyczyn późniejszego upowszechnienia się tego trendu uznaje się
obsesję, jaką miał na punkcie ogolonej
twarzy Aleksander Wielki.
W średniowieczu panuje przedziwny zwyczaj usuwania włosów z głowy. Do tych
zabiegów wykorzystywano różne przybory.
Aztekowie zamieszkujący tereny Ameryki
Środkowej golą się za pomocą kawałków
szkła wulkanicznego (obsydianu).
Umiera geniusz nieskrępowanej myśli –
Leonardo da Vinci, pozostawiając po sobie ok. 7000 stron notatek zawierających
pomysły i wynalazki.
Francuski fryzjer Jean-Jacques Perret
pisze traktat pt. Sztuka nauki samogolenia
(La Pogonotomie), mający stanowić pomoc
dla mężczyzn chcących nauczyć się golenia za pomocą różnych przyrządów.
W publikacji tej pojawia się najprawdopodobniej po raz pierwszy koncepcja „bezpiecznej brzytwy”.
3 000 000 lat p.n.e.
2 000 000–1 500 000 lat p.n.e.
350 000–250 000 lat p.n.e.
ok. 10 000 lat p.n.e.
ok. 8000 lat p.n.e.
w IV tysiącleciu p.n.e.
3000 lat p.n.e.
V w. p.n.e.
p.n.e./n.e.
476–1270 r.
XIV–XV w.
V 1519 r.
1770 r.
Brzytwa Perreta miaa drewnian oson
na ostrze zapobiegajc zbyt gbokiemu
skaleczeniu – nie mona zatem uzna jej
za w peni bezpieczn.
Angielski wynalazca Wiliam Henson tworzy pierwszą brzytwę typu motykowego,
w której ostrze zamocowane jest prostopadle do uchwytu, czyli tak,
1847 r.
1875 r.
XVIII–XIX w.
1890 r.
1898 r.
1896–98 r.
1900 r.
1901 r.
IX 1901 r.
jak w narzędziach
Do koca XIX w. w zasadzie jedynym
ogrodniczych. Wydapowszechnym narzdziem do golenia
wałoby się, że to prosta bya brzytwa.
zmiana, jednak znakomicie ułatwia manewrowanie i na stałe zmienia
sposób trzymania
maszynki do golenia.
Bracia Kampfe wprowadzają na rynek w USA
Star Razor – pierwszą
bezpieczną maszynkę
do golenia.
W Sheffield w Anglii
produkowane są stalowe brzytwy.
Łatwo ulegają stępieniu i wymagają
Krok ku bezpiecznej
ostrzenia.
maszynce do golenia –
King Gillette, pracując dla firmy Crown bezpieczna brzytwa
Cork and Seal Company produkującej
z 1879 r. – posiada orym.in. zamknięcia do butelek (kapsle),
ginaln oson zabezuświadamia sobie znaczenie produkpieczajc przed skaletów wielorazowego użytku, tj. takich,
czeniem i typowy dla
których część można w kolejnych cybrzytwy boczny uchwyt.
klach produkcji uzupełniać bądź wymieniać. Zastanawiając się nad możliwościami komercyjnego
wykorzystania tej idei, zauważa, że będące w powszechnym
użyciu, stosunkowo drogie ostrza brzytwy, szybko ulegają stępieniu, po czym wymagają ostrzenia. Dochodzi do wniosku,
że stworzenie prostych i niedrogich wymiennych ostrzy, które –
gdy zachodzi potrzeba – można łatwo wymienić na nowe,
mogłoby okazać się
Pierwsza maszynopłacalne.
ka firmy Gem
Powstaje firma
bardzo wyra
nie
Gem Cutlery
wzorowana bya
Company. Tworzy
na Star Razor,
ją Jerry Reichard,
jednak kolejne
który przez 23 lata
konstrukcje stay
pracował dla Braci
si ju bardziej
Kampfe.
innowacyjne.
Angielska firma
Wilkinson Sword, przez lata zajmująca się m.in.
wytwarzaniem broni białej oraz pistoletów, tworzy swoją
pierwszą bezpieczną maszynkę do golenia Pall Mall.
Firma Gem Cutlery Company zmienia nazwę na The Gem
Safety Razor Company – podkreślając wiodącą linię produktów, którą stanowią maszynki do golenia.
Patent
King Gillette opracowuje bezpieczną
Gillette’a.
maszynkę do golenia z wymiennymi ostrzami
(żyletkami).
Aby sprzedawać nowy produkt,
Gillette tworzy the American
Safety Razor Company, którą
w następnym roku przemianowuje
na Gillette Safety Razor Company.
Wynalazek, dziki rewolucyjnemu designowi, wygrywa wiele midzynarodowych nagród w kategoriach wzornictwa
i jakoci wykonania.
Brzytwa firmy Wilkinson z 1893 r.
Brzytwy byy sprzedawano w czterech
wersjach rónicych si szerokoci,
zwykle pojedynczo, parami, po cztery
sztuki bd
po 7 sztuk (po jednej na
kady dzie tygodnia, czsto z oznaczeniem dnia tygodnia na ostrzu).
Gillette tworzy znak towarowy (trademark registration no.: 0056921) dla
swoich produktów, na który skadaj
si jego podobizna oraz podpis.
Znakiem firmowym Gillette przez wiele
lat bya podobizna waciciela.
45
Wybieramy kierunek studiów
MT
studiuje
Przez kilkanacie miesicy, cay zeszy rok akademicki, omawialimy
róne kierunki studiów z punktu widzenia studenta i absolwenta.
Skupilimy si na tym, czego nie umieszcza si w oficjalnych
informacjach na stronach rekrutacyjnych. Pisalimy,
co moe zaskoczy studenta, jakie bariery napotka podczas nauki,
które przedmioty bd jego sol w oku i jacy wykadowcy
s najlepsi. Obecnie, kontynuujc cykl o kierunkach studiów
technicznych, skupimy si na specjalizacjach wystpujcych
na poszczególnych kierunkach i faktycznych moliwociach
znalezienia pracy przez absolwentów. Zapytamy studentów
i absolwentów, czy podziay na specjalnoci s rzetelne,
jak bardzo róni si midzy sob i poszukamy informacji,
gdzie dan specjalizacj najlepiej zdoby.
Energetyka
W
1973 roku Angus i Malcolm Young założyli hardrockową kapelę AC/DC. Jaki ma to związek
z Wydziałem Energetyki? Z samym wydziałem
niewielki – chociaż pewnie znajdą się studenci słuchający tej muzyki, ale za to zespół ma duży związek
z samą energią. Począwszy od tego, że podczas koncertów pobierają do wzmacniaczy i głośników masę
energii, poprzez to, że oddają jej ogromne ilości w postaci dużego show, a skończywszy na nazwie grupy,
która odwołuje się do energetyki: alternating current/
direct current (prąd przemienny/prąd stały). Przetwarzanie dostępnych form energii i kierowanie ich do
maszyn i urządzeń, tym właśnie zajmuje się energetyka, którą – niezależnie od tego, czy lubi się AC/DC,
czy nie – można studiować na uczelniach technicznych.
„TUNDERSTRUCK”
50
Plan studiów nie będzie dla nikogo zaskoczeniem. Uczelnie proponują studia w trybie dziennym
i zaocznym. Nauka odbywa się dwustopniowo – studia inżynierskie i magisterskie. Pierwszy stopień poświęcony jest samej energetyce w stopniu ogólnym.
Dopiero studia uzupełniające pozwalają na wybór
specjalizacji takiej jak np.: chłodnictwo i klimatyzacja,
maszyny i urządzenia elektryczne, odnawialne źródła
i przetwarzanie energii, systemy informacyjne w energetyce, energetyka jądrowa. Po uzyskaniu tytułu magistra inżyniera, pojawia się możliwość ukończenia
studiów III stopnia. Absolwent Wydziału Energetyki
powinien doszkalać się w ramach ukończonej specjalizacji, by nabyć uprawnienia zawodowe.
Uniwersytet Warszawski –
pomnik studenta.
Micha Pacholski
Tyle jeśli chodzi o strukturę. By nic nie spadło
na nas jak grom z jasnego nieba, zajmijmy się faktami
z życia. Studenci Politechniki Śląskiej i Wrocławskiej
twierdzą, że nie sztuką jest dostać się na studia – dużo trudniej utrzymać się na nich. Potwierdzają to studenci Politechniki Warszawskiej. Średnio tylko 25%
przyjętych studentów kończy ten kierunek. Wynika
to z faktu, że energetyka jest kierunkiem interdyscyplinarnym i wymaga dużej systematyczności w nauce. Często porównywana do informatyki, zostaje
uznana za łatwiejszy wydział, ale wymagający. Przez
pierwsze dwa lata kładzie się duży nacisk na usystematyzowanie koniecznej wiedzy z zakresu matematyki, fizyki, termodynamiki i mechaniki płynów. W trakcie studiów dużo też się rysuje: geometria wykreślna,
rysunek techniczny, rysunki w programie AutoCAD.
Poza przedmiotami ścisłymi student musi posiąść
umiejętności zarządzania, wiedzę ekonomiczną i informatyczną. Szczególnie ta ostatnia wydaje się bardzo przydatna po ukończeniu studiów. Wynika to
z faktu, że w pracy energetyka znajomość informatyki
jest niezwykle cenna. Potwierdza to jeden ze studentów Politechniki Wrocławskiej, który ukończył zarówno informatykę, jak i energetykę. Twierdzi, że na rynku pracy dużo bardziej konkurencyjna jest osoba posiadająca obydwie umiejętności, gdyż pracodawcy
chętniej ją zatrudnią niż dwóch osobnych specjalistów. W trakcie studiów należy szczególną uwagę
zwrócić na naukę języków obcych. Kombinacje przynajmniej dwóch języków: angielski-niemiecki lub angielski-francuski, otworzą drogę do rozwoju kariery
zawodowej.
dlu. W tym wypadku niezbędna jest biegła znajomość
języków obcych, umiejętności negocjacyjne i interpersonalne. Możliwości zatrudnienia zwiększa także poJeśli uznałeś, że to studia dla Ciebie, to znaczy,
siadanie uprawnień do wystawiania świadectw enerże jesteś gotowy dowiedzieć się, co Cię po nich czegetycznych. Kierunek studiów z całą pewnością poka. Energetyka jest kierunkiem zamawianym, a więc
może w uzyskaniu takiej możliwości. Ustawowo naistnieje zapotrzebowanie na absolwentów tego wyrzucony obowiązek wystawiania świadectw energedziału. Jednak, jak wynika z ich relacji, o pracę nie
tycznych, np. dla wszystkich nowych budynków, pojest łatwo. Prawdopodobnie jest to wynikiem zapowoduje, że pracy w tej dziedzinie nigdy nie zabraktrzebowania na energetyków z doświadczeniem.
nie. Jak udało nam się dowiedzieć od osób parających
W takim wypadku nie pozostaje nic innego jak realisię tym zawodem, można nawet traktować to jako
zowanie stażów, praktyk i prac dorywczych już
dodatkową, bardzo dochodową pracę. Do starania się
w trakcie studiów. Jeśli chodzi o zarobki, również
o uzyskanie uprawnień wystarczy zdobyć tytuł inżynie przedstawia się to najlepiej.
niera energetyki, a co za tym idzie,
O ile na stanowisku kierowniczym
pojawia się możliwość na dorabianie
Pomysł z numeru wrześniowego
można zarobić powyżej 10 000 zł,
w trakcie studiów uzupełniających
wyróżniony przez Czytelników
to na początek raczej nie powinno
i wzbogacanie swojego CV. Dzięki
liczyć się na więcej niż 2500 zł.
wdrażaniu Ustawy o efektywności
Ryszard Andruszaniec proponuPortal wynagodzenia.pl podaje,
energetycznej pojawił się zupełnie
je rewolucję energetyczną:
że średnie zarobki w tej dziedzinie
nowy zawód – audytor efektywności
„Elektrownie wiatrowe kojarzą
się zazwyczaj z dużymi farmami
wynoszą około 4000 zł.
energetycznej. Zapotrzebowanie na
wiatrowymi, składającymi się
Oczywiście takie kwoty na poaudytorów istnieje, a ich zarobki waz wielu ogromnych wiatraków,
czątku pracy wynikają z braku dohają się w okolicach 3000–4000 zł.
o wysokości powyżej stu meświadczenia i poziomu, z jakiego
Po ukończeniu studiów mamy także
trów,
lokowanych
z
dala
od
się startuje. W miarę rozwoju kamożliwość wyjazdu do pracy za gramiast i osiedli. W miastach także
riery można liczyć na większe pronicę. Szerzej niż w Polsce rozwinięte
wieją wiatry i to stosunkowo silfity, tym bardziej, że istnieje duże
i wciąż rosnące w zachodniej i półne – szczególnie na dachach wyprawdopodobieństwo wzrostu zanocnej Europie elektrownie korzystasokich budynków. Dlatego propotrzebowania na energetyków.
jące z odnawialnych źródeł energii
ponuję, aby na dachach wysoZwiązane jest to z projektami rząsą doskonałym miejscem na rozpokich budynków w miastach lokodowymi z 2008 r., które zakładają
częcie kariery zawodowej. Magister
wać minifarmy wiatrowe, skławybudowanie w Polsce dwóch
inżynier energetyki z Politechniki
dające się z kilkudziesięciu,
a nawet kilkuset miniturbin wiaelektrowni jądrowych do 2030 roCzęstochowskiej wyznaje nam, że
trowych o osi pionowej, o takiej
ku. Ponadto ciągły rozwój w dziew Polsce pracy w zawodzie szukał
długości, aby zimą wystawały
dzinie odnawialnych źródeł enerponad pół roku bez powodzenia,
ponad warstwę śniegu i swogii otwiera przed absolwentami
aż natknął się na ofertę z Wielkiej
bodnie się obracały, napędzając
nowe możliwości pracy. Poza rzeBrytanii. To było trzy lata temu.
zespolone z nimi generatory prączonymi elektrowniami energetyTeraz pracuje w elektrowni wiatrodu. Wytworzona energia elekcy znajdą pracę na przykład w kowej i zarabia 4800 £ miesięcznie.
tryczna byłaby magazynowana
Studia nie łatwe, ale do przejpalniach, elektrociepłowniach, na
w centralnej akumulatorowni
ścia. O pracę trudno, ale przy odrobudowach i we wciąż powstająi wykorzystywana na cele włabinie szczęścia i uporu można znacych elektrowniach biogazowych.
sne budynku”.
leźć dobrą. z
A także w szeroko pojętym han„ARE YOU READY?”
astro
nomia
TEKST ATWY
zzz
Szczliwe zakoczenie lotu promu
kosmicznego Atlantis 21 lipca 2011 roku
i odesanie wszystkich promów do muzeów
skania do refleksji nad stanem programów
kosmicznych i pówieczem obecnoci ludzi
w Kosmosie. Taka refleksja wymaga
odpowiedniego rozmachu.
Dlatego przeprowadzimy j w kolejnych trzech
odcinkach. W cigu przeszo 50 lat,
które upyny od wystrzelenia Sputnika
w 1957 roku, loty kosmiczne i kosmiczne
technologie przestay by marzeniami
i fantazjami, a stay si codziennoci,
od której zaley nie tylko rozwój wiedzy, ale
te nasz styl ycia, bezpieczestwo i dobrobyt.
W tym artykule kontynuujemy opowie
o zmianie charakteru bada kosmicznych.
Stanisaw Bajtlik,
astrofizyk, pracuje
w Centrum Astronomicznym im.
Kopernika PAN
w Warszawie. Zajmuje si kosmologi.
Jest autorem kilkudziesiciu prac
naukowych i ksiki
„Kosmiczny alfabet”.
Pracowa na uniwersytetach w Princeton,
Kolorado i w Centrum
Fizyki Teoretycznej
w Triecie.
Od lat zajmuje si
popularyzacj nauki.
na orbitę okołoziemską przez rakietę Vega, należącą
do Europejskiej Agencji Kosmicznej (ESA).
Program naukowy PW-sat obejmuje badanie
wpływu wiatru słonecznego na ruch obiektów na orbicie. Po umieszczeniu w Kosmosie satelita rozepnie
Kosmos na co dzień,
J
54
ak na razie Polska miała bardzo skromny udział
w rozwoju kosmicznych technologii i w badaniach
kosmosu. Wprawdzie już pod koniec lat sześćdziesiątych ubiegłego wieku inżynierowie z Politechniki
Warszawskiej zdołali wystrzelić (z poligonu koło Łeby)
rakietę meteorologiczną Meteor 2 na wysokość około
100 km (czyli do umownej granicy, od której zaczyna
się Kosmos), ale później, na samym początku lat siedemdziesiątych, program został wstrzymany. Na
szczęście ta sytuacja może wkrótce ulec zmianie.
Polska bardzo aktywnie włącza się do międzynarodowych programów. Astronomowie z Centrum Astronomicznego im. M. Kopernika PAN w Warszawie, Uniwersytetu Wrocławskiego i inżynierowie z Centrum
Badań Kosmicznych PAN, Politechniki Warszawskiej
i innych instytucji włączają się do międzynarodowych
programów budowy nano- i mikrosatelitów. Te niewielkie, stosunkowo niedrogie urządzenia budowane
w Polsce, będą wystrzelone w Kosmos i posłużą do
realizacji międzynarodowych programów naukowych.
Pierwszy polski sztuczny satelita będzie zaprojektowany i zbudowany przez … studentów i absolwentów Wydziału Mechanicznego Energetyki i Lotnictwa Politechniki Warszawskiej zrzeszonych w Studenckim Kole Astronautycznym. W 100% będzie zaprojektowany i zbudowany w Polsce. Nazwa pierwszego polskiego sztucznego satelity brzmi PW-sat.
Będzie niewielki. Jego wymiary wyniosą 10×10×11,3
cm – doprawdy nanosatelita. To niewiele więcej niż
kostka Rubika. Będzie miał masę nieco ponad 1 kg.
Satelita ten stanie się jednym z grupy studenckich
satelitów z różnych krajów, które zostaną wyniesione
część III
(ostatnia)
Stanisaw Bajtlik
specjalny żagielek, w który będzie uderzał strumień
słonecznych cząstek. Uzyskane dane pomogą zarówno oceniać ruch i sprowadzanie na Ziemię kosmicznych śmieci, jak i całych, nieczynnych już, sztucznych
satelitów.
W Kosmosie robi się coraz tłoczniej, jest coraz
więcej śmieci. Te śmieci to nieczynne satelity i ich
części, zużyte człony rakiet, odpadki powstałe przy
kosmicznych wypadkach itp. NORAD – Dowództwo
Obrony Północnoamerykańskiej Przestrzeni Powietrznej i Kosmicznej śledzi ruch orbitalny około 18 tysięcy
odłamków większych niż 10 cm. Ocenia się jednak, że
poza tym wokół Ziemi krąży około 560 tysięcy odłamków o rozmiarach od 1 do 10 cm. Tych mniejszych
(0,1–1 cm), potencjalnie też groźnych, jest – jak się
szacuje – około 330 milionów.
Nie tylko śmieci ale i „wzmożony ruch” na orbitach stwarza coraz większe zagrożenie. 10 lutego
2009 roku doszło do pierwszego niechcianego i niespodziewanego zderzenia dwóch sztucznych satelitów (wcześniej dochodziło do wypadków przy próbie
łączenia dwóch pojazdów na orbicie lub w wyniku zamierzonego, kontrolowanego zderzenia w celach testowych). 776 km nad półwyspem Tajmyr zderzył się
satelita systemu Irydium (o numerze 33) z rosyjskim
wojskowym satelitą telekomunikacyjnym Kosmos
2251. Energia zderzenia odpowiadała eksplozji 5 ton
TNT (czyli była porównywalna z eksplozjami najcięższych bomb konwencjonalnych, używanych w II wojnie światowej). Powstało przy tym około 600 śledzo-
Za to przypadkowe odkrycie, ze wzgldu na jego donioso, Penzias
i Wilson dostali w 1978 roku Nagrod Nobla w dziedzinie fizyki.
MINI QUIZ MT
LAUREACI KONKURSÓW
Z MT 9/2011
CZYTAM, WIC WIEM
nych (o rozmiarach większych niż 10 cm) odłamków.
pozostał radioastronomem. Penzias zostawił naukę.
Badania podobne do tych, które będą prowadzone
Został dyrektorem działu badań w AT&T. Z żalem móprzy użyciu PW-sat, pozwalają oszacować, jak szybko
wił w latach dziewięćdziesiątych, że pogoń za zysodłamki opadają na Ziemię.
kiem tak zmieniła wspaniałe laboratoria tej firmy,
Pierwszy polski naukowy program satelitarny
iż gdyby dziś ktoś z jego pracowników dostał Nagronosi roboczą nazwę BRITE-PL. W ramach projektu
dę Nobla, to on, jako dyrektor, musiałby się gęsto tłuzostaną zbudowane dwa bliźniacze sztuczne satelity.
maczyć przed zarządem podejrzewającym, że zamiast
19 września 2011 roku w Centrum Badań Kosmicznych
prac przynoszących firmie szybki zysk, fizycy u niego
PAN w Warszawie odbyło się spotkanie z udziałem
zabawiają się badaniami podstawowymi.
minister nauki Barbary Kudryckiej, na którym uroczyZa badaPierwszy polski satelita,
ście nadano imiona budowanym satelitom. W wyniku
nia promieniozbudowany cakowicie
internetowego głosowania wybrano nazwy LEM
wania odkrytew naszym kraju, nosi nazw:
i HEWELIUSZ, na cześć pisarza fantastyczno-naukogo przez Penwego Stanisława Lema i gdańskiego astronoma Jana
ziasa i Wilsona
a) PW-sat
Heweliusza (którego rok właśnie obchodzimy). Zadaprzyznano pob) Lem
niem satelitów będzie wykrycie i zbadanie pulsacji
nownie Nagroc) Heweliusz
bardzo jasnych gwiazd. Austria, Kanada i Polska są
dę Nobla
(info.: str. 96)
partnerami projektu, w którym każda strona buduje
w 2006 roku.
po 2 podobne, niewielkie satelity. Satelity serii BRITE
Tym razem domają wymiary około 200×200×200 mm i masę ok. 6,5 kg.
stali ją John Mather i George Smoot (ur. w 1945 roku).
Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego przyznaBadali promieniowanie pochodzące z Wielkiego
ło na ten projekt 14,2 mln zł. Polskim wkładem do
Wybuchu i robili to przy pomocy instrumentów na poprzedsięwzięcia jest też wiedza teoretyczna oparta
kładzie satelity COBE krążącego wokół Ziemi. Dzięki
o własne programy komputerowe do symulacji pulsatemu możliwe było zredukowanie zakłóceń pochodzącji gwiazd. Istnieje szansa, że tym razem pokonamy
cych od samej planety i otaczającej ją atmosfery.
w Polsce dwa ważne progi. Pierwszy raz w naszym
Badania tego promieniowania są tak ważne dla nakraju zostanie od podstaw zbudowany satelita.
szej wiedzy o Wszechświecie, jego ewolucji i budoTo u nas odbędą się testy naziemne i przygotowanie
wie, że zdecydowano się wydać setki milionów dolado startu. Próg naukowy to realizacja pierwszego
rów na skonstruowanie sond kosmicznych i kolejne
kompletnego polskiego eksperymentu kosmicznego
setki na ich wystrzelenie w Kosmos. Właśnie niedawobejmującego sterowanie satelitą, zbieranie i wstępno zakończyła pracę amerykańska sonda WMAP,
ną analizę danych oraz ich objaśniea rozpoczęła europejska Planck.
nie na gruncie teorii.
Wymagana precyzja obserwacji
Realizacja celów komercyjjest tak wielka (pomiar temperanych w Kosmosie przynosi czasem
tury promieniowania z dokładnozaskakujące, nieoczekiwane odkryścią do milionowych części stopcia naukowe o fundamentalnym znania), że nawet orbita ziemska nie
czeniu. W połowie lat sześćdziesiązapewnia odpowiedniego środoJOLKA
Z
HASŁEM
tych ubiegłego wieku dwóch radiowiska. Zakłócające pomiary ZieGoły rozboju się nie boi
astronomów, Arno Penzias (ur.
mia i Księżyc są zbyt blisko. Obie
Adam Szreter, Piekary Śląskie
w 1933) i Robert Wilson (ur. w 1936),
te sondy, podobnie jak kilka inMarcin Borowicz, Żukowo
pracowało w laboratorium firmy tenych precyzyjnych obserwatoAnita Bielska, Tychy
lekomunikacyjnej Bell (dziś AT&T)
riów kosmicznych, zostały wyJurek Pilichowiak, Nowy Dwór
nad udoskonaleniem anteny do łączstrzelone do tzw. punktu LagranAndrzej Czeczerewski, Komorowo
ności satelitarnej. Zarejestrowali
ge’a L2. Jest to miejsce położone
niezrozumiały, niedający się usunąć
w odległości około 1,5 miliona
MINIQUIZ
szum. Sygnał tego szumu dochodził
km od Ziemi, po przeciwnej stro„CZYTAM, WIĘC WIEM”
ze wszystkich kierunków z jednakonie niż Słońce (dla porównania:
str. 17: a, str. 24: b, str. 27: c, str. 88: b
wym natężeniem. Dopiero ich koleodległość z Ziemi na Księżyc wyDamian Nazaruk, Hajnówka
dzy, fizycy z Princeton, wyjaśnili im,
nosi około 400 tysięcy km, a do
Sławomir Kulik, Hajnowka
że przypadkiem, starając się udoskoSłońca ok. 150 milionów kilomeJarosław Knefel, Legnica
nalić techniczne urządzenie, dokonatrów, ale np. orbita Kosmicznego
Ludwik Ciechański, Kraków
li wielkiego odkrycia. Odkryli mikroTeleskopu Hubble’a znajduje się
Daniel Kopniak, Stanowice
falowe promieniowanie tła – resztkozaledwie ok. 600 km nad Ziemią).
we promieniowanie pochodzące
Ma przy tym tę własność, że okrąPOMYSŁY
z Wielkiego Wybuchu, nazywane
ża Słońce w tym samym czasie
Pomysł miesiąca: nr 3 z 09/2011
„echem stworzenia świata” i niosąco Ziemia (czyli w ciągu jednego
Ryszard Andruszaniec
44% głosów na pomysł nr 3
ce informacje o tym, jak wyglądał
roku). Ten punkt stale znajduje
24% głosów na pomysł nr 1
Wszechświat na samym początku
się więc w cieniu Ziemi. Umiesz12% głosów na pomysł nr 4
swojej ewolucji. Dało to początek
czona tam sonda, odwrócona
rozwojowi nowoczesnej kosmologii.
stale „plecami” (specjalną osłoNA WARSZTACIE
Za to przypadkowe odkrycie, ze
ną termiczną) do Ziemi, Słońca
Maciej Skrzetuszewski za model
względu na jego doniosłość, Penzias
i Księżyca, może bez zakłóceń
barometru Goethego
i Wilson dostali w 1978 roku Nagrowpatrywać się w czerń nocnego
55
dę Nobla w dziedzinie fizyki. Wilson
nieba, w otchłań Kosmosu.
chemia
inna
TEKST ATWY zzz
W poprzednim spotkaniu
zajmowalimy si „prehistori” ogniw galwanicznych. Pokazalimy równie,
e ogniwa mona zbudowa praktycznie z niczego:
wystarcz dwa kawaki rónych metali i roztwór elektrolitu. Dzisiejszy artyku
powicimy ukadom skonstruowanym na przeomie
XVIII i XIX wieku.
ni
w
szkole
Krzysztof Orliski. Z zawodu belfer. Jego pasja popularyzatorska
wzia si wanie z tzw. zawodowego skrzywienia. Chce pokaza,
e chemia to nie tylko wybuchy,
trucizny i zanieczyszczenia.
„W warunkach ziemskich praktycznie wszystko jest chemi” –
podkrela. Dla Modego Technika
pisze artykuy i nagrywa filmy
od 2007 roku. Oprócz swoich
uczniów „wyciga do odpowiedzi”
równie ryby, poniewa wdkarstwo to jego druga pasja.
Spotkania z elektrochemią, cz. 2
Dziecięce lata elektrochemii
Krzysztof Orliski
NARODZINY ELEKTROCHEMII
58
Nowożytna elektrochemia powstała w końcu
XVIII wieku, gdy włoski fizyk i lekarz, Luigi Galvani
(1737–1798), odkrył możliwość wywołania skurczu
mięśni zwierząt za pomocą elektryczności. Legenda
głosi, że w pracowni Galvaniego żabie udko wisiało
na miedzianym drucie, a gdy uczony dotknął kończyny stalowym skalpelem – poruszyło się! Niektórzy
twierdzili jednak, że Galvani uwielbiał kuchnię francuską, a drgnięcie mięśnia zauważył, gdy srebrna
rączka noża zetknęła się z udkiem podanym na cynowym talerzu. Już się raczej nie dowiemy, czy owa
„kulinarna” historia jest prawdziwa. W każdym razie obserwacja
dała początek rozważaniom nad
tzw. elektrycznością zwierzęcą
(Galvani uważał, że źródłem napięcia jest organizm żywy). Hipoteza
ta (choć błędna) spowodowała
wzrost zainteresowania zjawiskami elektrycznymi i w konsekwencji
lawinę odkryć w następnych dziesięcioleciach. Od nazwiska profesora Uniwersytetu Bolońskiego pochodzi nazwa ogniwa galwaniczne.
Prace Galvaniego zainspirowały innego włoskiego fizyka –
Alessandro Voltę (1745–1827).
Podczas badań Volta zauważył, że
źródłem napięcia nie jest organizm
zwierzęcy, lecz styk dwóch różnych
metali. Spostrzeżenie doprowadziło
do skonstruowania ogniwa galwanicznego w roku 1800. Dodajmy
jeszcze, że od nazwiska włoskiego
fizyka utworzono nazwę jednostki
napięcia elektrycznego.
O G N I W O G A LWA N I C Z N E V O LT Y
Do jego zbudowania będziemy potrzebowali
dokładnie oczyszczonych blaszek – miedzianej i cynkowej (z przymocowanymi odcinkami przewodów)
oraz ok. 0,1-molowego (w przybliżeniu 1%) roztworu
kwasu siarkowego(VI). Blaszki mocujemy do kawałka
deseczki lub sztywnego tworzywa sztucznego tak,
aby konstrukcja leżała na krawędzi zlewki, a elementy metalowe zanurzały się w roztworze i nie stykały
ze sobą. Całości nie wkładamy jeszcze do zlewki.
Końce przewodów umocowanych
do blaszek łączymy z zaciskami woltomierza (blaszka cynkowa z „minusem”). Do obwodu możemy również
wpiąć równolegle z miernikiem
odbiornik prądu, np. małą żarówkę
o napięciu 1,5 V. Dopiero teraz
umieszczamy układ w zlewce wypełnionej roztworem H2SO4. Zmierzone
napięcie wynosi około 1 V, a żaróweczka słabo się jarzy. Popatrzmy
uważnie na elektrody. Na cynkowej
nic się nie dzieje (ściślej: musielibyśmy długo czekać, aby zaobserwować ubytek metalu), ale na miedzianej wydzielają się pęcherzyki gazu.
Zapiszmy równania reakcji przebiegających na elektrodach oraz schemat ogniwa:
(–)Zn0 → Zn2+ + 2e–
(+)2H+ + 2e– → H2↑
(–)Zn|0,1M H2SO4|Cu(+)
Konstrukcja ogniwa Volty.
B AT E R I A V O LT Y
Stos Volty.
Tym razem nie dodaliśmy indeksu aq do wzoru
kwasu siarkowego(VI), ponieważ zapis 0,1M oznacza
roztwór wodny o stężeniu 0,1 mol/dm3.
Nie wyjmując układu ze zlewki, odłączmy miernik i odbiornik prądu od przewodów wyprowadzonych z blaszek, po czym ponownie przyjrzyjmy się
elektrodom. Tym razem wodór wydziela się na blaszce cynkowej. Nie powinno nas to dziwić: cynk jako
metal aktywny reaguje z kwasami, zaś miedź nie ulega działaniu rozcieńczonego H2SO4. Zapiszmy równanie reakcji roztwarzania cynku w rozcieńczonym kwasie siarkowym(VI) w różnych postaciach:
Zn + H2SO4 → ZnSO4 + H2↑
Zn0 + 2H+ + SO42– → Zn2+ + SO42– + H2↑
Zn0 + 2H+ → Zn2+ + H2↑
Dodajmy teraz stronami oba zapisane wcześniej równania przemian zachodzących na elektrodach (upraszczając elektrony powtarzające się po obu
stronach):
Zn0 + 2H+ → Zn2+ + H2↑
Otrzymujemy takie samo równanie, jakim zapisaliśmy proces roztwarzania cynku w kwasie. Zachodzące reakcje są więc w obu przypadkach sumarycznie identyczne. Jednak przy prowadzeniu przemiany
w ogniwie galwanicznym dochodzi do przestrzennego rozdzielenia miejsc, w których przebiega redukcja
i utlenianie (w przypadku roztwarzania cynku w kwasie oba procesy zachodzą na powierzchni tego metalu). Jak łatwo możemy stwierdzić, podczas reakcji
cynku z kwasem roztwór wyraźnie się rozgrzewa –
przemiana dostarcza dużo energii. Natomiast rozdzielenie procesów utleniania i redukcji (i związane z nim
przekazywanie elektronów poprzez zewnętrzny obwód) umożliwia zamianę części energii wydzielającej
się w reakcji (podczas pracy również ogniwo nieco
się ogrzewa) na energię elektryczną, którą możemy
w prosty sposób wykorzystać. Taka jest więc istota
działania ogniw galwanicznych. Roztwarzając cynk
w kwasie, całą energię otrzymujemy w najmniej użytecznej dla nas postaci – jako ciepło.
Jedno ogniwo
to jednak za mało –
napięcie z reguły
nie przekracza 1 V.
Zachodzi więc potrzeba szeregowego
zestawienia ogniw
w baterie. Również
Volta wpadł na ten
pomysł, konstruując
swój „wieniec kubeczków”. Był to
układ wielu naczyń
wypełnionych roztwo- Alessandro Volta (1745–1827)
rem H2SO4, w których
zanurzono blaszki cynkowe i srebrne. Elementy z różnych metali połączono ze sobą tak, aby wolna pozostała jedna elektroda cynkowa i jedna srebrna:
(–)Zn|H2SO4aq|Ag|Zn|H2SO4aq|Ag|Zn| H2SO4aq|Ag|
Zn H2SO4aq|Ag(+)
W celu ułatwienia posługiwania się baterią
naczynia ustawiano w okrąg (wieniec) – wtedy końcowe elektrody były położone w pobliżu siebie.
S T O S V O LT Y
Układ był wydajny, ale mało praktyczny i zajmował dużo miejsca. Kolejnym wynalazkiem Włocha
stał się stos z ułożonych na sobie kolejno cynkowych
blaszek i srebrnych monet, przedzielonych filcowymi
przekładkami nasączonymi wodą morską (oryginalna
konstrukcja) lub innym roztworem elektrolitu.
Schemat ogniwa jest analogiczny do przestawionego
powyżej „wieńca kubeczków”. Jako ciekawostkę
można podać fakt, że konstruktor podczas prezentacji
swojego wynalazku otoczył baterię skórą węgorza
elektrycznego.
Skonstruujmy replikę stosu Volty. Wierność oryginałowi zachowamy
pod warunkiem
dysponowania
odpowiednią
liczbą srebrnych
monet (np. wykopaliśmy skarb
w ogródku…).
Będziemy jednak raczej zmuszeni do poszuAlessandro Volta prezentuje Cesakania rozwiązania zastępczego. rzowi ogniwo wasnej konstrukcji.
Najłatwiejsze do
zdobycia są blaszki aluminiowe i miedziane, chociaż
swoją rolę spełni również inny zestaw dwóch metali.
Po zgromadzeniu odpowiedniej liczby metalowych
krążków i wyczyszczeniu ich powierzchni budujemy
ramkę, która utrzyma całą konstrukcję w pozycji pionowej. Jako przekładek użyjmy kilkakrotnie złożonej
bibuły filtracyjnej lub grubszej tkaniny bawełnianej
59
Mars Pressurized Vehicle
27 marca 2000 roku centrala The Mars Society ogosia konkurs
na opracowanie konstrukcji analogowego hermetycznego
pojazdu zaogowego dla misji Mars Direct w roku 2019.
Pojazd ten byby testowany na wyspie Devon w pónocnej
Kanadzie w ramach programu badawczego Flashline Mars
Artic Research Station wraz z ju istniejcym symulatorem
moduu mieszkalnego – habitatu.
Mars Pressurized Vehicle na Marsie – wizja artystyczna Artura Górskiego (MSP).
Pawe Dejnak
bardziej się „krystalizował” i ewoluował.
Finałem prac było spotkanie
29 lipca 2000 roku w CBK. Wtedy
też połączono w jedną całość
wszystkie dotychczasowe rozważania i w ciągu kilku następnych
dni ujęto w jeden spójny dokument. Pojazd został dopracowany
pod kątem kilku rozwiązań szczegółowych, najbardziej istotnych
z punktu widzenia długotrwałego
użytkowania go przez załogę misji
Mars Direct. Były to: system zasilania, systemy podtrzymywania życia i łączności, technologia kadłuba, system zawieszenia, komfort
psychiczny i fizyczny załogi. Dokument wydrukowano i przesłano
3 sierpnia 2000 roku do Kanady
na konferencję The Mars Society.
Polski projekt MPV został zaprezentowany 13 sierpnia 2000 roku
na III Konferencji The Mars Society
na politechnice w Toronto w Kanadzie przez dr. Wojciecha Klimkiewicza, Polaka z Chicago (…) Pod
koniec listopada 2000 komisja TMS
ogłosiła rezultaty.
W konkursie wystartowały
22 zespoły z całego świata. Do finału zakwalifikowało się pięć zespołów, które mogą uzyskać fundusze na realizację.
HISTORIA PROJEKTU
(na podstawie materiałów Mars Society Polska)
68
Pierwsze zebranie osób zainteresowanych projektem MPV
odbyło się 29 kwietnia 2000 roku
w Centrum Badań Kosmicznych
(CBK) PAN. 31 marca 2000 roku zarejestrowane zostało w Warszawie
Mars Society Polska. W ciągu tygodnia ustalono podstawowe założenia dla polskiego projektu MPV.
Zostały one zawarte w abstrakcie,
który wysłano do centrali The
Mars Society jako wstępne zgłoszenie. Prezentację gotowych projektów przewidziano na 13 sierpnia 2000 roku podczas III Konwencji The Mars Society. Intensywne
prace trwały przez kilkanaście tygodni. Projekt MPV powoli coraz
Cz grupy projektowej MPV z Politechniki Wrocawskiej.
1.
2.
3.
4.
5.
Kanada/USA (MIT)
Australia
USA 1 (Michigan)
Polska
USA 2
To był wielki i nieoczekiwany sukces – w ścisłym finale znalazł się projekt z Polski (jako jedyny z Europy!). Od tego momentu
rozpoczęły się intensywne prace
nad stworzeniem analogu – czyli
testowego modelu pojazdu w docelowej skali, z niemal identycznym nadwoziem – choć na standardowym podwoziu terenowej
ciężarówki Star 266 pozyskanej
od Wojska Polskiego. Równolegle
rozpoczęto zaawansowane prace
nad innymi podzespołami pojazdu
– manipulatorami, podnośnikiem,
układami napędowymi i podtrzymania życia itd.
Rendering pojazdu analogowego (testowego) na podwoziu samochodu terenowego Star 266.
POLSKI POJAZD MARSJAŃSKI
MPV to hermetyczny pojazd
wyprawowy, przeznaczony dla
trzech (lub czterech w sytuacji
awaryjnej) członków załogi misji
Mars Direct. Jego przeznaczeniem
jest zapewnienie astronautom bezpieczeństwa osobistego oraz warunków pracy na Marsie w zasięgu
min. 400 km od bazy i przez okres
minimum 45 dni.
DANE POJAZDU MPV:
– masa całkowita: 6000 kg
– masa własna: 2500 kg
– długość całkowita: 7600 mm
– szerokość całkowita: 3910 mm
– wysokość całkowita: 3200 mm
– rozstaw kół: 3610 mm
– prześwit: 750 mm
– długość kadłuba: 6250 mm
– szerokość kadłuba: 2250 mm
– wysokość kadłuba: 2150 mm
– moc układu zasilania: 40 kW
– prędkość maksymalna (po gładkim równym terenie): 30 km/h
– zasięg: min. 400 km
– autonomiczność: min. 45 dni
– załoga: 3 osoby (obsada stała),
4 osoby (sytuacja awaryjna)
Podstawowe kryteria, które
obowiązywały podczas opracowywania polskiej koncepcji hermetycznego pojazdu wyprawowego:
1 pojazd analogowy musi być
maksymalnie zbliżony konstrukcyjnie do rzeczywistego pojazdu
użytkowanego w misji Mars
Direct;
2 pojazd musi być projektowany
dla lokalnych warunków terenowych w rejonie lądowania misji
Model kartonowy pojazdu MPV zaprojektowany zosta ju w 2005 r. Aktualnie
wersja zostaa powtórnie przetestowana (po wprowadzeniu kilku uproszcze).
Wycinanka ta jest dostpna na stronie www.mt.com.pl w zakadce „Na warsztacie” wraz internetow wersj tego artykuu.
Mars Direct;
3 pojazd powinien być zoptymalizowany pod kątem zapewnienia
maksymalnego bezpieczeństwa
dla załogi:
a) mikrobiologicznego: w świetle ostatnich doniesień o możliwej obecności wody na Marsie
nie można wykluczyć możliwości występowania pewnych prymitywnych form – nieznany jest
ich potencjalny wpływ na fizjologię człowieka;
b) radiologicznego: cienka atmosfera i słabe pole magnetyczne
Marsa nie chronią dostatecznie
powierzchni przed oddziaływaniem promieniowania kosmicznego i wiatru słonecznego;
c) mikologicznego: brak dostatecznie dobrych warunków sanitarnych może doprowadzić do
rozwoju grzybów i pleśni, które
mogą łatwo zmutować i szkodzić zdrowiu, a nawet zagrażać
życiu astronautów;
69
W oczekiwaniu na oklaski
Jarosaw Baraski
Tak wyglda zestaw w sklepie.
K
ażdy początkujący elektronik
przechodzi swego rodzaju metamorfozę. Na początku znajomość tej dziedziny techniki roztacza bardzo szerokie perspektywy
i jest powodem zachwytu dla możliwości małych czarnych pudełeczek – scalaków. Potem przychodzi
refleksja, że przecież wszystkiego
nie damy rady sami zrobić, musimy skoncentrować się na rzeczach
łatwiejszych i przydatnych w codziennym życiu. Pamiętam, jak
mnie naszły kiedyś takie myśli
i stanąłem przed wyborem układów, które miałem samodzielnie
wykonać. Zdecydowałem się na
zdalne sterowanie. Jakże to działa
na wyobraźnię, no i jest powodem
do dumy przed znajomymi, którzy
nie znają tajników rządzących ta-
74
Wszystkie elementy.
kimi urządzeniami. Jeśli już się
zdecydujemy, do rozstrzygnięcia
pozostaje tylko system – sposób
działania. Do wyboru mamy np.
sterowanie radiowe. Fajne, ale...
kiedyś oznaczało to kłopotliwe nawijanie cewek, ich strojenie – czyli
coś, czego większość elektroników
nie lubi. Obecnie są gotowe, zestrojone moduły radiowe, lecz ich
zakup wiąże się z kosztami, trzeba
pomyśleć o jakiejś antence, konieczna jest też ładna obudowa pilota. Czyli nie ominą nas prace mechaniczne. Jednym słowem – dyskwalifikacja. Następna możliwość
to zdalne sterowanie za pomocą
podczerwieni – popularne, wykorzystywane w pilotach sprzętu
RTV. Wymagania – dioda i odbiornik podczerwieni, elementy te są
trochę tańsze, trzeba je jednak odpowiednio dobrać. Pozostaje również problem obudowy pilota. Dla
początkujących, a nawet zaawansowanych, cięcie i obróbka tworzyw sztucznych, nawet jeśli wykorzystywane są gotowe skrzyneczki, to droga przez mękę.
Jednym słowem – kolejna dyskwalifikacja. Cóż więc nam pozostaje?
Otóż rozwiązanie najprostsze –
sterowanie dźwiękiem. I nie chodzi mi o (teraz już starodawne)
systemy ultradźwiękowe, a o włączanie i wyłączanie wydawanym
przez nas dźwiękiem. Najbardziej
spektakularne są klaśnięcia – nie
trzeba żadnego pilota,
wystarczają
dwie dłonie,
żeby zapalić
lub zgasić
światło.
Wiele
jest w Internecie i literaturze fachowej schematów włączników dźwiękowych.
Ja pragnę
przedstawić Czytelnikom układ
przygotowany przez firmę Velleman. Jego zaletami marketingowymi, oprócz niewygórowanej ceny,
jest prostota montażu, niezawodność działania i duże możliwości,
znacznie większe niż w przypadku
najprostszych modeli dostępnych
w sieci.
Osiągnięto to między innymi, stosując w kicie scalony mikrokontroler. W połączeniu z drugim,
analogowym układem scalonym
(odpowiedzialnym za tor audio)
stanowi bardzo ciekawe i pewne
rozwiązanie.
Zestaw o oznaczeniu MK139
dostępny jest w sklepie AVT oraz
w sprzedaży wysyłkowej. Niewielkie pudełko zawiera wszystko
(z wyjątkiem zasilacza), co niezbędne do zbudowania włącznika
dźwiękowego. Z narzędzi potrzebować będziemy lutownicę, cynę
i cążki do obcinania końcówek.
Układ po zmontowaniu działa od razu i nie wymaga jakiejkolwiek regulacji czy strojenia. Tor sygnałowy przedstawia się następująco. Dźwięki z otoczenia wychwytuje niewielki mikrofon elektretowy. Sygnały z jego wyjścia kierowane są do toru audio opracowanego na trzech wzmacniaczach
operacyjnych (wszystkie zawarte
w jednym układzie scalonym typu
LM324). Wykorzystano je w obwodach filtra, prostownika i stopnia
wzmacniającego. Po przejściu tych
stopni dźwięki w postaci prostokątnych impulsów trafiają do mikrokontrolera. Zwarty w nim program oferuje różne warianty działania (o czym za chwilę), ale pełni
również rolę aktywnego selektora
dochodzących do urządzenia impulsów. Dobrze opracowany algorytm sprawił, że w ten sposób
ograniczono możliwość fałszywych
włączeń – rzecz bardzo istotna
w tego typu urządzeniach.
A dodatkowe, oferowane
przez układ możliwości to: sposób
działania – przekaźnik pracuje
w trybie bistabilnym (każde klaśnięcie zmienia stan styków na
Zdjcia wykonanych prac wysyaj na e-mail:
[email protected] z dopiskiem w temacie: Na warsztacie
przeciwny) lub monostabilnym
(klaśnięcie powoduje chwilowe
zwarcie styków). Można również
wybrać sposób wyzwalania urządzenia – jednym lub dwoma klaśnięciami. Jeżeli wybierzemy tryb
pracy bistabilny, uruchamiany
dwoma klaśnięciami, to włączy się
dodatkowy czasomierz-timer, który
spowoduje rozwarcie styków przekaźnika po upływie 5 godzin.
Wszystkie elementy zapakowane są w niewielkie pudełko-blister. Na jego wieczku znajduje się
zdjęcie zmontowanego urządzenia
na tle klaszczących dłoni, z tyłu
opakowania rysunek klaszczącego
człowieczka obok stojącej lampy.
Już to sugeruje atrakcyjny efekt
końcowy. W środku – komplet elementów elektronicznych, mikrofon,
płytka drukowana i dokumentacja.
Ta ostatnia jest opracowana w bardzo przejrzysty sposób, wykluczający konieczność znajomości jakiegokolwiek języka obcego. Znajdziemy tu również kompletny schemat
ideowy układu.
Wszystkie fazy montażu elementów są ponumerowane, same
elementy pokazane na rysunkach
i dokładnie opisane. Rezystory
identyfikuje przetłumaczony kod
paskowy. Pozostałe elementy mają
pokazane polaryzacje i sposób ich
umieszczenia w układzie.
Rysunkowo (i szczegółowo)
przedstawiony jest sposób zamontowania elementów mechanicznych – zacisków, przełączników
i mikrofonu.
Na płytce znajdują się również dwie diody LED. Ich obecność
jest wskazana, pełnią bowiem rolę
kontrolek umożliwiających nadzorowanie pracy działania urządzenia. Pierwsza z nich sygnalizuje
obecność zasilania i miga, kiedy
klaśniemy, druga pokazuje aktualny stan przekaźnika – włączony
lub wyłączony.
Płytka drukowana jest główną ramą konstrukcyjną. Jej powierzchnia pokryta została kolorową soldermaską, czyli warstwą
farby zabezpieczającą przed przywieraniem cyny (oczywiście poza
polami lutowniczymi) i możliwością powstania zwarć. Znacząco
ułatwia to lutowanie nawet
sprawniejszym elektronikom.
Po stronie montażowej elementów
umieszczony został dokładny rysunek rozmieszczenia ponumerowanych elementów.
Montaż
układu jest bardzo prosty. Zaczynamy od wlutowania rezystorów, potem diody, tranzystory.
Zasilanie oparto
na dwóch połączonych szeregowo scalonych
stabilizatorach
serii 78. Po ich
zamontowaniu
trzeba jeszcze
wlutować przełączniki, kostkę
zaciskową typu ARK i przekaźnik,
mikrofon. Na końcu – włożyć
w podstawki układy scalone.
Przeznaczenie prezentowanego układu wyklucza jego zasilanie bateryjne. „Klaskacz” trzeba
zasilić ze źródła prądu stałego
o napięciu 12 V i wydajności prądowej co najmniej 150 mA. Może
to być samodzielnie wykonany
prostownik lub gotowy zasilacz
tzw. wtyczkowy. Z myślą o tym
ostatnim na płytce przewidziano
gniazdko zasilające typu Jack.
W ten sposób zasilanie można zrealizować bez potrzeby jakiegokolwiek lutowania.
Po uruchomieniu urządzenia
powinna zaświecić się jedna
z diod LED. Jeśli tak się stało, to
możemy oburącz sprawdzić działanie układu – klaszczemy. Oczywiście trzeba zwrócić uwagę, czy
I przejrzysta instrukcja.
ustawiliśmy (przełącznik) sposób
pracy z jednym, czy z dwoma uderzeniami dłoni. Stan przekaźnika
obserwujemy dzięki drugiej diodzie LED.
Jeśli układ działa zgodnie
z oczekiwaniami, można go zamontować np. w lampce nocnej.
Pamiętać przy tym należy o dwóch
rzeczach. Do mikrofonu muszą dochodzić dźwięki z zewnątrz. Istotne jest również obciążenie – styki
przekaźnika mogą komutować
prąd o napięciu nie większym niż
24 V i obciążeniu do 3 A. Jeśli
chcemy przełączać 230 V (a to już
wyższa szkoła jazdy – bezpieczeństwo!!!), konieczne jest dołączenie
drugiego przekaźnika.
A jeśli wszystko działa poprawnie, zapraszamy znajomych
i… czekamy na oklaski. z
Kompletny, zmontowany ukad – prawy dolny róg – przekanik, prawy górny –
mikrofon.
75
Pompa membranowa
Adam owicki
Nasz szkoln pracownie warto wzbogaci
o jeszcze jeden model pompy. Tym razem
bdzie to dziaajcy model pompy
membranowej. Jest to efektownie
wygldajce urzdzenie i warto od razu
zabra si do pracy.
Przygotowanie szablonu.
Gotowy model.
chy rowerowej. Membrana, poruszając się w górę lub
w dół, zmienia objętość komory pompy. W dolnej części komory pompy pracują dwa zawory. Nazywają się
ssawny i tłoczny. W chwili gdy membrana porusza
się w górę, otwiera się zawór ssawny i woda zostaje
zassana do wnętrza pompy. Gdy dźwignia porusza
się w dół, membrana zmniejsza objętość komory, zawór ssawny zamyka się, natomiast woda wypływa
zaworem tłocznym. Taki naprzemienny cykl powoduje, że woda jest przepompowywana. Schemat działania pompy membranowej widzimy na rysunku. Przed
uruchomieniem naszego modelu powinniśmy pamiętać, że pompa musi być napełniona wodą, czyli zalana, bo inaczej nie będzie chciała pracować.
Narzędzia: elektryczna wiertarka na statywie,
elektryczna wyrzynarka, dremel, glutownica z klejem
na gorąco, piłka do metalu, gruboziarnisty oraz drobny papier ścierny na obrotowej tarczy zamocowanej
K
76
onstruktorzy, wymyślając pompę membranową,
kierowali się tym, by charakteryzowała się przede
wszystkim szczelnością, brakiem przecieków podczas pracy. Do tej pory to tłok był źródłem przecieków. Wyeliminowano go, zastępując elastyczną membraną. Przemysłowe pompy membranowe przeznacza
się do pompowania cieczy toksycznych oraz zanieczyszczonych. Pompa, którą zbudujemy z bardzo prostych materiałów, także nie posiada tłoka. Ma natomiast gumową elastyczną membranę wyciętą ze starej dętki i poruszającą się wewnątrz drewnianego
korpusu. Zrobionym własnoręcznie i działającym urządzeniem, możemy na przykład, w ramach pokazu dla
kolegów, skutecznie opróżnić słoik z wodą.
Działanie pompy membranowej jest proste.
Dźwignia oparta na suporcie porusza się naprzemiennie w górę i w dół. Do dźwigni przymocowane zostało
cięgło, przenoszące ten ruch na membranę. Ponieważ
cięgło musi być sztywne, zrobimy je ze starej szpry-
Drewniane elementy pompy bd wymagay obróbki
i wyrównania papierem ciernym.
Zdjcia wykonanych prac wysyaj na e-mail:
[email protected] z dopiskiem w temacie: Na warsztacie
do wiertarki, wkrętak, chromowy lub srebrny lakier
w spreju. Może być potrzebna narzynka M2 z uchwytem, imadło, młotek, cęgi do cięcia drutu.
Materiały: sklejka o grubości 12 mm, stara gumowa dętka, na przykład samochodowa albo od taczki, szprycha rowerowa, metalowe podkładki, nakrętki,
czerwony silikon wysokotemperaturowy, szklany słoik, mała puszka, drut, sprężynka, igelitowy wężyk
o średnicy 10 mm. Do zalania pompy może być przy3
datna strzykawka 100 cm .
e-suplement
Rozwinicie i materiay dodatkowe
do tego tekstu znajdziesz na naszej
stronie internetowej pod adresem
www.mt.com.pl/e-suplement
my klejem wikolowym korpus pompy. W dnie korpusu
wiercimy osiowo dwa przelotowe otwory o średnicy
10 mm. Otwory mają być blisko brzegów okręgów,
tak jak jest to widoczne na rysunku 1 i fotografii.
Suport dźwigni. Ma kształt jak na rysunku 2.
Potrzebujemy trzech jednakowych elementów o wysokości 160 mm i szerokości 40 mm. Dlatego pomocny
jest i w tym wypadku szablon. Górna część środkowego elementu jest krótsza o 40 mm. W tym miejscu
pomiędzy skrajnymi elementami suportu będzie pracować dźwignia. Wszystkie trzy elementy sklejamy
klejem wikolowym. Gdy wyschną, wiercimy otwór
Do obróbki mona uy frezu palcowego do drewna.
Korpus pompy. To cztery kwadratowe kawałki
sklejki o boku 110 mm każda. W środku trzech z nich
wycinamy centralnie otwory o średnicy 80 mm.
Zaczniemy jednak od narysowania na kartonie szablonu, a następnie precyzyjnie go wytniemy. Dopiero
tak przygotowany szablon odrysowujemy starannie
na sklejce, powielając go czterokrotnie. Wycinamy te elementy elektryczną piłką wykrojnicą
lub ręczną piłą rozpłatnicą. W trzech kwadratach, na których narysowane są okręgi, wiercimy otwór o średnicy 10 mm – musi być na tyle
duży, aby zmieściło się ostrze piły wyrzynarki.
Gdy to zrobimy, możemy zacząć wycinać otwory. Sklejka powinna być przymocowana do stołu warsztatowego za pomocą klejców
czy ścisków stolarskich. To
pozwoli nam precyzyjnie manewrować piłą. Jeśli nie dysponujemy wyrzynarką, możemy ją zastąpić ręczną piłą
włośnicową.
Dwa kwadraty
sklejki z otworami oraz trzeci bez wyciętego otworu
sklejamy ze sobą klejem wikolowym,
tworząc korpus pompy. Powstałą komorę wyrównujemy za pomocą pilnika lub
frezu palcowego do drewna, zamocowanego do uchwytu wiertarki.
Podstawa pompy. Jest to prostokąt o wymiarach 110 na 200 mm, wycięty ze sklejki. Do podstawy przykleja-
Membrana bdzie zrobiona ze starej dtki.
Schemat dziaania pompy membranowej.
77
jak
pomyla,
Pierwszy sprawny Me 262 wpad w rce aliantów 31 marca 1945 roku. Samolot
mia odby fabryczny lot sprawdzajcy przed odstawieniem do jednostki. Zosta
jednak doprowadzony przez uciekajcego pilota na zajte ju przez Amerykanów lotnisko we Frankfurcie nad Menem.
Szabelka
Alvar Hansen
tak
zrobi
wielką moc pierwszych silników
odrzutowych i ich pierwsze seryjnie budowane odrzutowce (Me
262, Gloster Meteor) miały po dwa
silniki umieszczone w oddzielnych
gondolach na skrzydłach, ale Amerykanie nie czuli się póki co zmuszeni do budowania szybko i w dużej ilości. Zdecydowali się na budowę kolejnych maszyn w układzie podobnym do P-59, ale z jednym centralnie umieszczonym silnikiem, licząc na nowe, mocniejsze
jednostki napędowe. Kolejne amerykańskie maszyny, czyli Lockheed
P-80 Shooting Star dla sił powietrznych i Grumman F9F Panther dla
marynarki, powielały układ aerodynamiczny P-59 z prostymi skrzydłami i wlotami powietrza u nasady skrzydeł.
Kolejny wielki amerykański
producent lotniczy, czyli North
American opracowywał prototyp
swojego pierwszego samolotu
odrzutowego już od 1944 roku.
Na szczęście dla siebie i dla USAF
był zbyt zajęty bieżącą produkcją
znakomitych P-51, by ukończyć
projekt przed zakończeniem wojny.
Dzięki temu inżynierowie firmy
mieli szansę zajrzeć do materiałów
TEKST ATWY zzz
Amerykaskie firmy lotnicze byy skore do eksperymentowania
z nowymi typami maszyn i napdów, w tle Bell P-63 Kingcobra,
jedna z wersji radykalnego myliwca z silnikiem za kabin pilota.
Obok Bell P-59 Airacomet, pierwszy amerykaski myliwiec odrzutowy oblatany w padzierniku 1942 roku, czyli trzy miesice po
prototypie Me 262. Way przy starcie 6,2 tony, czyli niemal dokadnie tyle samo, co niemiecki samolot i by napdzany przez
dwa silniki o niemal takim samym cigu (8,9 kN), ale lata duo
wolniej. Nie te ksztaty, nie takie profile...
A
80
merykańska przygoda z napędem odrzutowym rozpoczęła
się już w 1942 roku wraz z oblataniem pierwszego myśliwskiego
samolotu odrzutowego P-59 Airacomet. Maszyna była niezbyt udana, ale doświadczenia zdobyte
przy jej konstrukcji wyznaczyły
Znakomite P-51D wypeniy niebo nad Europ,
zapewniajc aliantom dominacj w powietrzu.
Potrafiy te jako dawa sobie rad z niemieckimi odrzutowcami, wic USAF nie nalega zbytnio
na wprowadzanie do produkcji jakich nowych
supermaszyn. Po upywie 6 lat okazao si, e
najlepsze myliwce z silnikiem tokowym s ju
przeytkiem. Na zdjciu wersja szturmowa P-51D,
czyli F-51 zatrudniony w czasie wojny koreaskiej
do „orania gruntu”.
kierunek rozwoju amerykańskich
samolotów odrzutowych na najbliższe lata. P-59 był napędzany
dwoma silnikami umieszczonymi
w gondolach przylegających do
kadłuba. Niemcy i Brytyjczycy budowali maszyny na potrzeby frontowe, wzięli pod uwagę niezbyt
niemieckich oraz obejrzeć zdobyczne samoloty, często bardzo ciekawe, choć nieukończone prototypy.
Uważa się, że największy wpływ
na kształt aerodynamiczny nowego XP-86, a szczególnie jego skrzydeł, miał zarówno Me 262 (profil
aerodynamiczny, automatyczne
Niski priorytet nadany rozwojowi
maszyn odrzutowych spowodowa,
e Amerykanie budowali kolejne, ale
bardzo do siebie podobne maszyny
z prostymi skrzydami i pojedynczym, tyle e w kadej wersji mocniejszym, silnikiem. Lockheed P-80
Shooting Star zosta oblatany
w 1945 roku, by napdzany duym
amerykaskim silnikiem J-33 o cigu 24 kN z prost, odrodkow
sprark.
sloty), jak i jego prototyp z nowymi
skrzydłami o skosie powiększonym
do 35 stopni. Amerykanie mogli
również inspirować się eksperymentalnym, jednosilnikowym Messerschmittem Me P.1101 o zmiennym czy raczej przestawianym
na ziemi skosie skrzydeł w zakresie od 35 do 45 stopni.
Nowy myśliwiec North American został oblatany 1 października 1947 roku. Czas, jaki upłynął od
Amerykaskie wojska znalazy prototyp Me 1101 na lotnisku orodka badawczego w Oberammergau. Niemiecka maszyna zrobia tak due wraenie na
zdobywcach, e skopiowali wzór, budujc eksperymentaln maszyn Bell X-5,
z t drobn zmian...
... e przestawianie skosu skrzyde od 20 do 60
stopni zostao zmechanizowane i mona byo
dokonywa zmiany geometrii w locie. Skopiowany ukad niemieckiego patowca mia jednak
t wad, e stateczniki
i stery pozostaway
w cieniu aerodynamicznym skrzyde, X-5 by
samolotem niestabilnym
i niebezpiecznym.
Lockheed opracowa P-80, w tym samym czasie
Niemcy budowali maszyny nalece ju do innej epoki. Prototyp Messerschmitta Me 1101 (P.1101 V1) mia
skrzyda ustawiane przed lotem pod ktem 30, 40 i 45
stopni dla wypróbowania optymalnej konfiguracji dla
maszyn seryjnych.
zakończenia wojny, i postęp technologiczny pozwoliły na wyposażenie go w silnik J-35-C3 o ciągu
16,7 kN. Me 262 miał dwa silniki
po 8,8 kN i musiał oczywiście pokonywać opór aerodynamiczny kadłuba i dwóch gondoli. Niektórzy
historycy twierdzą, że tego właśnie dnia pilotowany przez asa lotnictwa II wojny światowej i pilota
oblatywacza – George’a Welcha,
XP-86 przekroczył barierę dźwięku.
Byłoby to na 14 dni przed lotem
Chucka Yeagera na eksperymentalnym rakietowym Bell X-1, ale rekord
ten nie został odnotowany. Nowy
myśliwiec przekroczył już oficjalnie
barierę dźwięku w kwietniu 1948
roku i choć był jedynym wówczas
samolotem zdolnym utrzymać
X-5 oblatano w czerwcu 1951 roku, a w Korei trwaa ju od roku zaarta wojna,
na któr posano amerykaskie odrzutowce pierwszej generacji. Grumman F9F2, najnowoczeniejszy wówczas myliwiec US Navy, wyglda niemal tak samo,
jak Lockheed P-80: proste skrzyda z wlotami powietrza do silnika u ich nasady,
tyle e skromniejsze ni w P-59 Airacomet.
81

Podobne dokumenty