(Charlotte Brontë, Shirley (Warszawa: MG, 2011))

Transkrypt

(Charlotte Brontë, Shirley (Warszawa: MG, 2011))
Zbigniew Białas
Troskliwie wobec Charlotte Brontë (Charlotte Brontë, Shirley (Warszawa: MG, 2011))
Wszystkim czytelnikom zdziwionym faktem, że oto ukazał się polski przekład powieści
Charlotte Brontë, Shirley (MG 2011), należałoby powiedzieć: dziwne jest raczej to, że się
dotąd nie ukazał. Charlotte Brontë była bowiem do niedawna - w sposób niepojęty - znana u
nas w kraju niemal wyłącznie jako autorka Dziwnych losów Jane Eyre. Może to poniekąd
wina kinematografii. Angielskie „kino dziedzictwa”, zasłużone dla dziewiętnastowiecznej
klasyki powieściowej, z upodobaniem ekranizuje Jane Eyre, natomiast Shirley ma tylko jedną
wersję filmową z lat dwudziestych minionego wieku, a zatem z czasów kina niemego. Nie
bardzo właściwie wiadomo z czego to wynika, ponieważ Charlotte Brontë, w odróżnieniu od
swych uzdolnionych sióstr, Emily (Wichrowe wzgórza) i Anne (Agnes Grey), z pewnością nie
była autorką jednej powieści. Nie mówiąc o tym, że jeśli chodzi o portretowanie kobiet i
głębię psychologiczną, to Shirley, czy późniejsza Villette, są być może lepsze od osławionych
Dziwnych losów Jane Eyre.
Dla obecności twórczości Charlotte Brontë w świadomości polskiego czytelnika rok 2011
okazał się przełomowy. Świat Książki przypomniał Villette w dawnym (i z dzisiejszej
perspektywy nieco archaicznym) tłumaczeniu Róży Centerszwerowej, natomiast Shirley
ukazała się po raz pierwszy – we współczesnym przekładzie Magdaleny Hume. Jest podstawą
wiedzy translatologicznej, że każde pokolenie powinno mieć swój własny przekład klasyki
(choć w związku z sytuacją rynkową jest to zawsze postulat czysto teoretyczny), więc choćby
z tej perspektywy ukazanie się Shirley jest wydarzeniem. Przekład Magdaleny Hume ma dwie
podstawowe zalety: ani nie archaizuje powieści, ani jej nadmiernie nie uwspółcześnia. Innymi
słowy oddaje styl w sposób wierny, a nie retro-komiczny, jak to czasem jest praktykowane.
Jeśli ktoś uzna, że powieść momentami czyta się trudno, to dlatego, że proza Brontë nie jest –
i nie miała być w założeniu - stylistycznie łatwa.
Akcja powieści osadzona jest w okresie, jaki nastąpił tuż po wojnach napoleońskich.
Młody przedsiębiorca Robert Moore chce za wszelką cenę zainstalować w swojej fabryce
nowe maszyny, chociaż robotnicy gwałtownie się temu sprzeciwiają. To echo wystąpień
ludytów, robotników, którzy z obawy przed bezrobociem niszczyli nowoczesne urządzenia,
zjawisko często opisywane w angielskiej prasie, stąd nieobce samej Charlotte Brontë, żyjącej
w Północnej Anglii, gdzie takie przypadki były nagminne. Robert Moore jest tak oddany idei
unowocześnienia fabryki, że nie baczy ani na los robotników, ani na zagrożenie własnego
życia. Jednocześnie uważa, że małżeństwo z bogatą Shirley Keeldar rozwiązałoby jego
problemy. Prawdziwym uczuciem pała wprawdzie do swej nieśmiałej kuzynki, Caroline, ta
jednak nie jest osobą mogącą samodzielnie dysponować swoim losem. Shirley Keeldar z
kolei jest zakochana w ubogim guwernerze pracującym u wuja, co grozi skandalicznym
mezaliansem. Przyjaźń między dwoma bohaterkami i różnica w ich sytuacji życiowej stanowi
podstawę akcji powieści. Czytelnik znajdzie też w książce charakterystyczne cechy
światopoglądu Charlotte, uwidocznione już w Jane Eyre, a mianowicie, że kobieta ma takie
samo prawo do satysfakcji zawodowej jak mężczyzna, że kobieta i mężczyzna mogą być
szczęśliwi w związku tylko wówczas, jeśli opiera się on na równości i zaufaniu, a nie na
merkantylnych kalkulacjach.
Być może nie ma w Shirley aż takiej intensywności uczuć, z jaką mamy do czynienia we
wcześniejszym arcydziele wiktoriańskiej autorki, za to zdecydowanie bardziej niż w Jane
Eyre akcentowane są te elementy, które pominięto w poprzedniej powieści, a mianowicie
społeczno-polityczne konsekwencje rewolucji przemysłowej. Shirley należy do nurtu znanego
jako „powieść o kondycji Anglii”. Należą do tego nurtu tak znane utwory jak Ciężkie czasy
Dickensa czy powieści Elizabeth Gaskell. Pisarka nie unika tematu napięć społecznych,
antagonizmów między klasami, nierówności płci oraz konfliktów między pracodawcami, a
robotnikami. Nie przemilcza też kwestii kolonialnej, co uczyniła w Jane Eyre. Czytelnik
zauważy też zapewne pewien pesymizm w utworze. Dla biografów jest on wytłumaczalny,
ponieważ kiedy Brontë tworzyła Shirley, zmarła trójka jej rodzeństwa: brat Branwell i obie
siostry-pisarki: Emily oraz Anne. Zdaniem pierwszej biografki Charlotte, Elizabeth Gaskell,
sama Shirley Keeldar była wzorowana na postaci Emily Brontë i jest w pewnym sensie
złożonym jej hołdem.
W obecnej edycji Shirley doczekała się nie tylko bardzo dobrego przekładu, ale także
pięknego wydania w atrakcyjnej szacie graficznej. Elżbieta Chojna przygotowała projekt
subtelny, estetyczny i adekwatny do charakteru tekstu, a jednocześnie uniknęła nader
modnego i powielanego bez umiaru wzorca, który tak często widzimy na plakatach do filmów
Jane Austen, czy na okładkach książek wystawianych w kioskach (choćby (nie)sławnych
Harlequinów)).
Historyczno-obyczajowa powieść Charlotte Brontë zasługuje na troskliwe i jednocześnie
poważne traktowanie i świetnie się stało, że właśnie tak została potraktowana w
Wydawnictwie MG.

Podobne dokumenty