przekład polski
Transkrypt
przekład polski
Słowo o Melchizedeku Przekład wg odpisu z XVI-wiecznego kodeksu ze zbiorów Biblioteki Narodowej im. św. św. Cyryla i Metodego w Sofii, sygn. 433 (tzw. Kodeks Panagjurski), k. 37’-40. Żył [kiedyś] Melchizedek, nazywany „sierotą” i „bez rodu”, umiłowany przez Boga. Ojciec jego nazywał się Osedek, a matka – Jerozolima 1. Zrodzili oni dwóch synów; jednego nazwali Sedek, a drugiego – Melchi. Król ów wierzył w idole; raz rzekł do swego syna: „Dziecko, idź do Galilei. Idź i wejdź do zagrody i przyprowadź mi młodego byczka, byśmy złożyli bogom ofiarę. Gotuję się bowiem na wojnę i chcę, by mi pomogli”. Usłyszawszy to, Melchi wstał wcześnie, by wypełnić słowa swego ojca. Rozległ się głos z niebios tymi słowy: „Melchi, Melchi!”. Ten rzekł: „Oto ja, Panie!”. Anioł Pański powiedział mu: „Sprawię, by niebo i ziemia dały ci pokój na wieki. A Pan nazwie cię sprawiedliwym prorokiem”. Słysząc głos z nieba, Melchi zawrócił woły do stajni, przyszedł do ojca, a ten zapytał: „Gdzie woły?”. [Syn] odrzekł: „Posłuchaj mnie, ojcze, powiem ci, jak złożyć ofiarę, by chwalić Stwórcę nieba i ziemi”. Wtedy ojciec jego rzekł z gniewem: „Nie przyprowadziłeś wołów na ofiarę moim bogom? Ciebie więc złożę w ofierze, bo ty chcesz krzywdy mojej. Tak uczynię”. Melchi odszedł do Galilei. Ojciec jego rzekł do jego matki: „Złożę moim bogom w ofierze syna naszego Melchiego”. Król [bowiem] miłował Sedeka. A królowa [tak] powiedziała do młodszego syna, Sedeka: „Wyjdź swojemu bratu na spotkanie i powiedz mu tak: ojciec twój chce złożyć cię w ofierze bogom. Uciekaj dokądkolwiek, by się ocalić”. Słysząc – od brata – słowa ojca i matki, Melchi zdjął swoje szaty i dał mu ze słowami: „Weź moje szaty, konia i sługi. Ja, bracie, ucieknę przed gorzką śmiercią tam, gdzie nikt mnie nie zna”. Przybył Sedek do miasta, opowiedział o [postanowieniu brata]. W mieście Jerozolimie podniósł się płacz wielki. Melchi stał pod miastem; słysząc płacz i lament po sobie, westchnął głęboko i pochyliwszy się ku ziemi ze łzami, ręce uniósł ku niebu, mówiąc: „Boże żywy, który stworzyłeś niebo i ziemię, słońce, księżyc i gwiazdy, i wszelkie stworzenie, wysłuchaj mojej modlitwy”. W tejże godzinie miasto zadrżało i ziemia pochłonęła ich bogów, i ojca Melchiego, i zarządców wołów. Na ten widok Melchiego ogarnął strach wielki; zląkł się Boga z niebios i wszedł na górę Tabor. Pozostał na niej czterdzieści lat, nie mówiąc do ludzi ni słowa i nie schodząc w dół; żywił się trawą, pił wodę. Zabrał Abraham odzienie, jak mu polecił Pan, chleb, wino i wszystko [co potrzebne]. I rzekł do niego anioł: „Wejdź na górę Tabor, stań na kamieniu i głośno zawołaj: ‘Człowiecze 1 ST nie wspomina o rodzicach Melchizedeka. boży!’. Wyjdzie do ciebie człowiek, którego włosy sięgać będą ziemi, o paznokciach długich na łokieć. Nie bój się go. Obetnij mu włosy i paznokcie, nakarm go i napój, przyodziej. Przyjmij od niego błogosławieństwo. Będziesz błogosławiony, bo [człowiekiem] tym jest kapłan Boga w niebiesiech, Melchizedek”. Uczynił tak Abraham. Wyszedł ku niemu dziki człowiek i zapytał: „Kim jesteś?”. „Człowiekiem przez Boga posłanym” – odpowiedział Abraham. Spytał [Melchizedek]: „Który Bóg cię przysłał?”, a Abraham odrzekł: „Bóg, stwórca nieba i ziemi, i wszelkich przestworzy”, i pokłonił się. Rzekł też: „O, cudzie wielki; strach u tego człowieka widziałem” i uczynił wszystko tak, jak przykazał mu anioł; dał mu wina i chleba. Powiedział [wtedy] Melchizedek: „Od czterdziestu lat żyję na tym pustkowiu; nie widziałem człowieka, nie jadłem chleba. Teraz mówisz, że Pan cię przysłał. Prosiłem Boga, bym mógł na własne oczy [to] zobaczyć i bym przyjął komunię”. Zawołał Abraham ku Bogu i modlił się; usłyszeli głos z niebios, a Melchizedek przyjął komunię. Powiedział do Boga Abraham: „Panie, jestem dziesiętnikiem w domu króla Cheteja; niech Melchizedek będzie dziesiętnikiem w moim domu”. Tak Pan uczynił z nimi, a wszystkie prośby przyjął. Wyjawił Abraham Melchizedekowi całą prawdę, a ten go pobłogosławił i ustanowił patriarchą. Abraham zaś pobłogosławił Melchizedeka, który został w pustelni Tabor kapłanem i królem. I powrócił Abraham do swego domu, dziękując Bogu za Melchizedeka. przeł. Małgorzata Skowronek