Przegrane glony - Rynek energii elektrycznej
Transkrypt
Przegrane glony - Rynek energii elektrycznej
Przegrane glony Autor: Andrzej Hołdys ("Polska Energia" - marzec 2016) Dziesięć lat temu, kiedy ropa naftowa była droga, rozpędu nabrała idea, że można ją zastąpić paliwem wytwarzanym z jednokomórkowych glonów. Skończyło się głównie na fantazjach… Jest rok 2010. Na 120 hektarach półpustyni zajmującej południową część amerykańskiego stanu Nowy Meksyk trwają intensywne prace budowlane. W miejscu do niedawna pokrytym jedynie przez skąpą roślinność powstają rzędy długich basenów. Mają być gotowe w pół roku. Potem zostaną napełnione wodą, która w ciągu kilkunastu dni przybierze intensywnie zielony kolor szafiru. Barwę nadadzą jej jednokomórkowe glony z grupy zielenic. Ich zadanie to produkcja surowca energetycznego - mieszaniny węglowodorów, która pod względem właściwości chemicznych i fizycznych niewiele różni się od dobrej ropy naftowej. Odważni inwestorzy wyjaśniają, że ich glonowa ropa będzie miała taki sam kolor jak jej mikroskopijni producenci - intensywnie zielony. Otrzymuje nazwę Green Crude, która od razu jest zastrzeżona. Prowadzone są testy. Nowe paliwo łączy się z tradycyjnymi, aby sprawdzić, czy na takiej mieszance mogą latać samoloty i jeździć samochody. Mogą. Zapada decyzja o budowie nietypowej minirafinerii na pustyni. - W ciągu dwóch lat będzie z niej wyjeżdżać 100 baryłek glonowej ropy dziennie. Biotechnologia wprawi w ruch nasze auta entuzjazmuje się James Levine, prezes firmy Sapphire Energy. Snuje wizję dziesięciokrotnego zwiększenia dostaw w okresie kolejnych 2-3 lat. - Wciąż będzie to tylko zakład pilotażowy. Dopiero później przyjdzie czas na wielkie komercyjne rafinerie - dodaje śmiało. TŁUSTY DROBIAZG Firmę Sapphire Energy założyło kilku podekscytowanych naukowców z Kalifornii. Nie zaczynali od zera. Pełnymi garściami czerpali z wiedzy gromadzonej przez lata w dwóch placówkach naukowych o światowej renomie ulokowanych na przedmieściach San Diego. Pierwsza to Scripps Research Institute, druga - Centrum Biotechnologii Glonów przy Uniwersytecie Kalifornijskim. W obu próbowano wyselekcjonować, a następnie zmusić glony do tego, aby „dawały ropę niczym krowy mleko”, jak mawiał jeden z badaczy. Optymistów nie było jednak wielu. Nie napawał nadzieją los wcześniejszego projektu Aquatic Species Program uruchomionego w USA jeszcze w latach 70. XX w. Przez prawie 20 lat naukowcy sprawdzali możliwości wytwarzania biopaliw z glonów. Szukali mikroorganizmów najlepiej nadających się do tego celu: zdolnych wyprodukować w krótkim czasie dużą ilość biomasy, mało wrażliwych na zmiany temperatury wody, odpornych na ataki wirusów i nadających się do hodowli w otwartych zbiornikach. I przede wszystkim zasobnych w tłuszcze, które dałoby się przerobić na biopaliwo. Teoretycznie glony mogą ich wyprodukować dziesiątki razy więcej niż palma oleista, rzepak czy kukurydza. To jedna z zalet fotosyntetyzujących jednokomórkowców. Druga jest taka, że potrzebują do życia głównie światła słonecznego oraz wody i dwutlenku węgla. W sprzyjających warunkach potrafią się błyskawicznie namnażać, wytwarzając gigantyczną ilość biomasy. Na dodatek nie potrzebują nawet hektara ziemi uprawnej, a wiele gatunków świetnie czuje się w wodzie niezbyt czystej, zasolonej i przenawożonej. Przy okazji można ją więc oczyszczać. DEKADA ENTUZJASTÓW Mimo tych wszystkich zalet glonów Amerykanie w połowie lat 90. zamknęli Aquatic Species Program. Dlaczego? Po pierwsze, uznano, że droga do pozyskania tłuszczów z glonów jest długa i żmudna. Po drugie, nie znaleziono ideału, który nadawałby się do masowej hodowli. Po trzecie wreszcie, wyliczono, iż paliwo glonowe byłoby zbyt drogie. Kosztowałoby 40-60 dol. za baryłkę, czyli w tamtym czasie 2-3 razy więcej niż zwykła ropa. Paradoksalnie, niedługo potem badania nad glonami przyspieszyły dzięki osiągnięciom biotechnologii i genetyki. Pod koniec poprzedniej dekady pierwsi odważni zaczęli zakładać małe firmy innowacyjne. Jedną z nich była Sapphire Energy. W 2008 r. dostała ona 100 mln dol. od funduszy wysokiego ryzyka. Rok później ExxonMobile postanowił przeznaczyć na badania nad glonami 600 mln dol. Obiecał je kilkunastu laboratoriom i firmom, które pochwalą się najlepszymi wynikami. Rodziły się niesłychane pomysły, które - co jeszcze bardziej niezwykłe -znajdowały inwestorów. Badacze z dwóch renomowanych uczelni MIT i Uniwersytetu Harvarda dostali 110 mln dol. na zbudowanie demonstracyjnej fabryki paliwa wytwarzanego przez sinice. To również jednokomórkowe organizmy, ale zaliczane do królestwa bakterii, choć – jak glony – pozyskujące energię dzięki fotosyntezie. Po kilku latach eksperymentów naukowcy otrzymali kilkanaście szczepów zmodyfikowanych sinic produkujących olej napędowy, etanol i rozmaite mieszaniny węglowodorów dla przemysłu chemicznego. Sinice wytwarzały go w specjalnych bioreaktorach. Z jednej strony do bioreaktora płynęła woda z substancjami pokarmowymi, z drugiej – odpływała woda z paliwem, które po odseparowaniu trafiało do zbiornika. Badacze marzyli o uruchomieniu komercyjnej produkcji, założyli więc firmę o nazwie Joule Unlimited, która miała ustawić bioreaktory na granicy stanów Teksas i Nowy Meksyk. Ich sinicowa rafineria miała ruszyć w 2013 r. i docelowo dostarczać 50 mln l paliwa rocznie. KONIEC MARZEŃ? Dziś niewiele pozostało z tego boomu. Firmy, które postawiły na paliwo glonowe, bankrutują albo pośpiesznie zmieniają profil produkcji – z glonów wytwarzają już nie paliwo, tylko glonowe kosmetyki, artykuły spożywcze lub karmę dla zwierząt. Sapphire Energy zmieniła prezesa. Nowy nie zna się na paliwach, lecz na żywności i rolnictwie. Pod jego kierunkiem firma zaczęła oferować nowe produkty: kwasy omega-3 i omega-7, suplementy diety oraz surowce dla przemysłu farmaceutycznego. Największą nadzieją kierownictwa nie jest już glonowa ropa, ale glonowe nutraceutyki, czyli produkty spożywcze wzbogacone substancjami leczniczymi. Oczywiście, Sapphire nie wyrzekło się swojego pierwotnego celu, tyle że tymczasowo odłożyło go na półkę. Oficjalnie mówi się o dywersyfikacji produktów. Podobnie postępują inne firmy: Cellana, Heliae, Solazyne. Żadna z nich formalnie nie wycofała się z pomysłu produkowania ropy z glonów. Nadal planują wznoszenie swoich rafinerii, a na razie – jak wyjaśniają – po prostu poszerzają ofertę, bo ceny ropy naftowej tak spadły, że żadne glonowe paliwo nie dorówna jej ceną. Solazyne wciąż hoduje swoje glony w zamkniętych, stalowych zbiornikach. Jednokomórkowce są karmione cukrem, który przetwarzają w różne rodzaje olejów, białek i włókien. W 2011 r. samolot linii United Airlines odbył pierwszy komercyjny lot na paliwie glonowym dostarczonym przez Solazyne. Wtedy za jej akcje płacono 27 dol. Poszły w górę po podpisaniu z UA listu intencyjnego, w którym linia lotnicza deklarowała odbiór 20 mln galonów glonowego paliwa rocznie, począwszy od 2014 r. Dziś akcje Solazyne są warte ok. 3 dol., ale firma się nie poddaje. W zeszłym roku wypuściła na rynek olej glonowy dobrze przyjęty przez kupujących. Jej najnowszy produkt to masło glonowe, które ma zastąpić w wyrobach ciastkarskich niezdrowe twarde tłuszcze. Marzenie o glonowej ropie nie do końca jednak umarło. Wierni są mu przede wszystkim naukowcy na uczelniach. W zeszłym roku amerykański Departament Energii przeznaczył 18 mln dol. na badania nad kolejną generacją tego rodzaju surowca. Dofinansowanie dostało sześć projektów. Celem jest otrzymanie paliwa kosztującego nie więcej niż 3 dol. za galon (1 galon amerykański to 3,79 l), czyli konkurencyjnego wobec benzyny. – Za Churchillem mogę powiedzieć, że to nie jest koniec, to nawet nie jest początek końca. To dopiero koniec początku – ocenia optymistycznie Levine, założyciel Sapphire Energy. Na razie jednak wygląda na to, że glonowa ropa trafi na półkę. Zamiast niej będziemy mieli glonowe masło. Czy wiesz, że… Glony potrafią podwoić swoją masę w ciągu 24 godzin (w sprzyjających warunkach nawet w ciągu 3,5 h). Dodatkowo w porównaniu z innymi roślinami mają krótki czas wzrostu – około 1-10 dni