Kornel Maliszewski: Noc to czas, kiedy świat nas nie chce. Wtedy

Transkrypt

Kornel Maliszewski: Noc to czas, kiedy świat nas nie chce. Wtedy
Miejska Biblioteka Publiczna w Nowej Rudzie - aktualności
Kornel Maliszewski: Noc to czas, kiedy świat
nas nie chce. Wtedy mamy czas dla siebie.
Wtedy tworzymy
Poniedziałek, 09 czerwca 2014 r.
Akcja
„Sardynki” – drugiej powieści młodego pisarza, toczy się w dolnośląskich miejscowościach. Autor
pochodzi z Nowej Rudy, z którą związanych jest wielu literatów m.in. laureatka nagrody Nike - Olga
Tokarczuk.
25-letni Kornel Maliszewski mieszka we Wrocławiu, gdzie pracuje jako recepcjonista. Najpierw
debiutował powieścią „Wintro”, teraz wydał „Sardynkę”, której akcja toczy się m.in. w Wałbrzychu,
Wrocławiu, Szczawnie-Zdrój i Nowej Rudzie. Z tą ostatnią związanych jest wielu literatów, a od 1990
roku organizowane są w niej Noworudzkie Spotkania z Poezją. Biorą w nich udział poeci z całego kraju.
W tym roku gościem specjalnym był Jacek Podsiadło. Pojawili się również literaci z Czech i Ukrainy.
To właśnie w bibliotece w Nowej Rudzie odbyło się wczoraj spotkanie autorskie Kornela Maliszewskiego.
Pisarz wyjaśnił, z jakim problemami spotykają się w Polsce młodzi twórcy i opowiedział o tym, jak
zmieniło się jego podejście do pisania.
-Najpierw myślałem, że pisanie to sprawa życia lub śmierci. Coś się zmieniło. Teraz traktuję to jako pasję.
Istotą zdaje się być łączenie różnych stylów życia. Pracuję, doświadczam i piszę w wolnych chwilach –
wyjaśnia młody pisarz. - Nie chcę przez to powiedzieć, że państwo powinno utrzymywać pisarzy. W wielu
krajach istnieją jednak stypendia – młodzi twórcy nie muszą pracować na budowach, a za zarobione w ten
sposób pieniądze wydawać swoje pierwsze książki – dodaje.
Kornel Maliszewski podkreśla, że „noc to czas, kiedy świat nas nie chce. Wtedy mamy czas dla siebie.
Wtedy tworzymy”. Nie podoba mu się również mieszanie literatury z polityką.
-W Polsce istnieje ten straszy zero-jedynkowy system: ten pisarz jest lewicowy, tamten – prawicowy.
Literatura nie jest polityczna. Polityka ją zabija. Pisarz powinien tworzyć historie uniwersalne – mówi.
W 2011 roku Kornel Maliszewski wydał swój debiut – „Wintro”. Spotkanie autorskie we Wrocławiu
poprowadził wówczas Rafał Różewicz – młody poeta z Nowej Rudy, który przygotowuje właśnie swój
pierwszy tomik nakładem Zeszytów Poetyckich - „Product placement” . Różewicz, który aktualnie
mieszka we Wrocławiu, publikował już m.in. w „8 Arkuszu Odry”, „Arteriach”, „Akancie” „Redzie”,
„Cegle”, „Szafie”, „Zeszytach Poetyckich”, „Pomostach”, „Fragmencie”. Jest również finalistą i laureatem
wielu ogólnopolskich konkursów literackich. Współredaguje pismo „Inter.-Literatura-Krytyka-Kultura” i
stronę poecipolscy.pl.
Przez wiele lat przy noworudzkiej bibliotece działał klub literacki OGMA. Był z nim związany miedzy
innymi dr Karol Maliszewski (ojciec Kornela) – poeta i prozaik, wykładowca uniwersytecki. OGMA to
również m.in. Tomasz Leśniowski i Krzysztof Karwowski.
Nowa Ruda pojawia się także w powieściach Olgi Tokarczuk, której posiadłość znajduje się w pobliskim
Krajanowie (gmina Nowa Ruda).
Fragment powieści „Sardynka” Kornela Maliszewskiego.
„Jechaliśmy rankiem do Wałbrzycha przez oblepiony śniegiem postindustrial. W fabrycznych budowlach
przez wybite okna wystawiały głowy młode brzozy. Wszystko, co cenne, było doszczętnie opędzlowane
przez pokolenia nieustraszonych ludzi z niewielkimi wózeczkami napędzanymi kołami od rowerów.
Pomiędzy resztą wykwitły zachodnie stacje benzynowe, karłowate piekarnie i domy starców, małe
warsztaty samochodowe reklamowane pociętymi kawałkami blachy, która ma przypominać auta w ruchu
zawieszone w próżni. W plecaku obijały się o siebie buteleczki z czarnym płynem, wyłuszczałem bratu
szczegóły wypadu: mamy stówę od matki, więc na pierwszy nocleg jest. Meldujemy się, idziemy na
deptak, szukamy drużyn starszych babek. Uśmiechamy się, przymilamy się, proponujemy produkt,
opychamy produkt. Za ile?, brat spytał. Hm, trzeba zacząć od ceny zaporowej. Albo inaczej, podchodzisz
lub podchodzimy, mówimy: powróżyć pani za dwie stówki? Babka oczywiście odpowie: zmykaj, hultaju,
oszukańcu. My do niej: co pani, co pani, to nie koniec naszych możliwości, oferujemy pani, tutaj
1/2
następuje wielki szok wraz z wyjęciem ampuły, eliksir młodości. Babka, jak to babka, skontruje, czy ja
wyglądam tak staro? Pani, staro? Jeśli ktoś tak pani powiedział, my się nim zajmiemy, proszę pokazać,
który to kalecznik? Kobiecina się zaśmieje, co będzie oznaczać, że zbliżamy się do transakcji. Nie
zapominaj o kontakcie wzrokowym i cielesnym, tu komplement, tu oczko, tu dotknięcie ramienia.
Targujemy się i spuszczamy do pięciu dych, mniej nie ma mowy, trzeba szanować produkt, zaśmiałem się
i zacząłem bazgrać w skroplonej parze na szybie. Odmalowałem babki jako kropki i nas, większe kropki.
Atak, atak, atak, sprzedaż, zniszczyłem bohomazami całe szklane płótno. Brat wyjął małe winko,
pociągnęliśmy po łyku. Wigilia za dwa dni, tam może nie być babek. I drugie, czemu nie sprzedajemy w
tych szklankach na przykład soku porzeczkowego, też jest ciemny. Primo, jak się dostaje przydział z NFZ
na sanatorium, to się przyjmuje, niezależnie od daty. Primo dwa, sok by nie zadziałał, a tutaj łykasz i coś
ci wibruje w głowie, możesz to nazwać nawet młodością, sam poczułeś, nasz towar nie jest trefny`. Kamil
ruszył szyją, patrząc na swojego brata jak na mądrego człowieka, co mnie ucieszyło.”
Autorką tekstu jest Magdalena Groń. Tekst opublikowano na portalu www.wdolnymslasku.pl
2/2