Komu zależy na kolejnym unicestwieniu produkcji artykułów

Transkrypt

Komu zależy na kolejnym unicestwieniu produkcji artykułów
OID (284) 5/2015
Komu zależy na kolejnym
unicestwieniu produkcji artykułów
żywnościowych pochodzenia
zwierzęcego w Polsce?
Szanowni Czytelnicy „ Ogólnopolskiego Informatora Drobiarskiego”
Od dłuższego już czasu trwa w Polsce dyskusja nad zakazem stosowania w żywieniu zwierząt pasz
genetycznie zmodyfikowanych. W tym przypadku chodzi o importowaną śrutę sojową GMO. Zakaz prawny zawarty jest w ustawie o paszach z 22 lipca 2006 r. (z późn.zm.), zakaz ten miałby
obowiązywać - po kolejnych dwóch prolongatach tego terminu - od dnia 1 stycznia 2017 r. Wprowadzono go do ustawy „chyłkiem” po ustaleniach w komisjach sejmowych, gdzie zakazu nie
było, w ostatnią noc przed obradami Sejmu.
Istota sprawy tkwi w tym, że śruta sojowa modyfikowana genetycznie stanowi przeszło 95% jej
obrotów na światowych rynkach. Mitem jest propagowanie przez niektórych producentów, głównie drobiu, że jego chów odbywa się na paszach wolnych od GMO.
W aktualnych uwarunkowaniach śruta sojowa GMO pokrywa w Polsce około 70% potrzeb białka paszowego. Szczególnie problem ten dotyka producentów żywca drobiowego i jaj konsumpcyjnych. Bowiem przy rocznej produkcji pasz przemysłowych rzędu 8,5 mln ton, mieszanki dla
drobiu stanowią prawie 70%.
Nie ma obecnie - a twierdzę, że także w najbliższych 10-15 latach nie będzie - substytutów krajowych, aby zastąpić nimi śrutę sojową GMO. Już wiadomo, że nie zastąpimy jej w pełni roślinami strączkowymi produkowanymi w kraju, bowiem pomimo rządowego programu aktywizacji
ich uprawy efekty są mało obiecujące. Analizy wykazują, aby zwiększyć krajową produkcję roślin
strączkowych, która by pozwoliła na zmniejszenie importu poekstrakcyjnej śruty sojowej o około
30%, konieczne byłoby zwiększenie w ciągu 5-6 lat areału uprawy roślin strączkowych ze 180 tys.
ha obecnie do ok. 500 tys. ha. Założenie już w samej swej istocie jest mało realne. Ponadto trzeba mieć na uwadze, że wykorzystanie łubinów oraz grochu przez kurczęta rzeźne jest limitowane przez zawarte w nich substancje antyżywieniowe, które przyczyniają się do pogorszenia wyników produkcyjnych ptaków, czyniąc produkcję drobiarską nieopłacalną.
Wyniki badań zagranicznych i krajowych, w tym wykonanych przez Instytut Zootechniki Państwowy Instytut Badawczy w Krakowie wespół z Instytutem Weterynarii Państwowym Instytutem Badawczym w Puławach, jednoznacznie wykazały, że skarmianie śruty sojowej genetycznie modyfikowanej jest bezpieczne dla zdrowia zwierząt i konsumentów, nie wpływa na jakość
i bezpieczeństwo produktów zwierzęcych oraz nie szkodzi środowisku. Dalsze badania wielo54
OID (284) 5/2015
pokoleniowe na zwierzętach laboratoryjnych wykonane w Niemczech przez prof. Flachowskiego, a w Instytucie Zootechniki PIB przez prof. Szymczyk w zespole prof. Brzóski, nie wykazały
jakichkolwiek zagrożeń dla zdrowia zwierząt, w tym ich płodności, transferu transgenicznego
DNA z pasz do krwi i tkanek. Naukowcy publikujący „rzekomo” negatywne skutki pasz GMO
dla zdrowia zwierząt, nie chcą poddać wyniki badań własnych sprawdzeniu i weryfikacji Biura
Bezpieczeństwa Żywnościowego UE (EFSA), a przeciwnicy pasz GMO wyniki te nagłaśniają.
Wprowadzenie wspomnianego zakazu spowodowałoby negatywne następstwa ekonomiczne
i społeczne dla kraju. Ocenia się, że nastąpiłby spadek produkcji drobiu rzędu 40%, a jego ceny
wzrosłyby o około 40-50%, mięso wieprzowe podrożałoby o około 15-20%, jaja o 30-40%. Polska utraciłaby rolę wiodącą w produkcji mięsa drobiowego w Unii. Spadła by produkcja mleka
u wysokowydajnych krów rzędu 20%. Produkcja pasz ze względu na brak zbilansowania potrzeb
białka paszowego obniżyłaby się nawet o ponad 60%. Takie byłyby skutki, gdyby zakaz stosowania w żywieniu zwierząt pasz GMO wszedłby w życie z dniem 1.01.2017 r. Wolny rynek nie znosi pustki. Pojawiłyby się kurczęta z importu, droższe jak krajowe o co najmniej 30-50% i produkowane na paszach GMO, bo dotychczas żaden parlament ani rząd na świecie nie zakazał
stosowania pasz GMO w żywieniu zwierząt. Kiedyś zrobił to podobno rząd Turecki, ale czym
prędzej wycofał się z tej decyzji, bo jest to kraj, gdzie drób jest podstawowym białkiem w diecie człowieka, a ze względów religijnych wieprzowina nie jest spożywana.
Antoni Rączka
Wiceprezes Zarządu
Krajowej rady Drobiarstwa Izby Gospodarczej
56

Podobne dokumenty