Untitled - Surfmix
Transkrypt
Untitled - Surfmix
ZAWODY III Windsurfingowe Mistrzostwa Polski w Snowboardzie Tekst i foto: Marek Olech Wiosna w pełni i niektórzy mają już za sobą sporo sesji na wodzie. My nie czekaliśmy na pierwsze wiosenne 4Bf. Zaczęliśmy z grubej rury, organizując po raz trzeci Windsurfingowe Mistrzostwa Polski w Snowboardzie w dniach 19 – 20 marca. Dlaczego „Windsurfingowe”? Ponieważ celem imprezy było pokazanie, że zima wcale nie musi być sezonem martwym dla surferów. Dlaczego „Mistrzostwa Polski”? A dlaczego by nie? Dlaczego „Snowboardowe”? Ponieważ deska windsurfingowa w ślizgu niewiele się różni od snowboardowej w puchu, czy na trasie boardercrossu. Zacznijmy jednak po angielsku – od pogody. Aura była jedynym czynnikiem, na który organizatorzy imprezy nie mieli wpływu. Nie martwiliśmy się o śnieg. Pewne było, że nawet kilkunastostopniowe upały nie będą w stanie tak szybko zamienić w wodę rekordowej warstwy śniegu, która na tydzień przed zawodami sięgała powyżej pierwszego piętra schroniska na Hali Szrenickiej. Nie martwiliśmy się także wiatrem, do którego my, windsurferzy, jesteśmy przyzwyczajeni. Problem mógł stanowić deszcz i ewentualna gęsta mgła. W piątek, dzień przed zawodami, na Hali padał deszcz, była mgła i wiało tak, że gdyby ktoś chciał spróbować w tych warunkach nowego sportu, jakim jest snowkiting, mógłby z powodzeniem zastosować chusteczkę do nosa zamiast latawca. Beznadziejna aura nie przeszkodziła jednak snowboarderom, którzy już w piątek stawili się na Hali Szrenickiej w liczbie przekraczającej ilość wolnych pryczy w schronisku – wielu nocowało na „glebie”, czyli na podłodze w świetlicy. Lodowisko Nazajutrz pogoda zaczęła się poprawiać, a po południu na horyzoncie pojawiło się słońce i zrobiło się niemal bezwietrznie. Niestety, czego można było się spodziewać, piątkowy deszcz i sobotni mróz zrobiły z Hali jedno wielkie lodowisko, co oznaczało poważne kłopoty w przypadku wywrotki. Ponadto oprócz starych wyjadaczy wśród zawodników byli również początkujący. Windsurferzy nazywają ich „żółtodziobami”, a snow- boarderzy „leszczami”. W końcu zawody miały rangę „Mistrzostw Polski”, a to w połączeniu z konkretnymi nagrodami czekającymi na linii mety powoduje, że „leszcze” często zostawiają zdrowy rozsądek na linii startu. Oczywiście w tej sytuacji, my jako organizatorzy tego cyrku, nie mogliśmy sobie pozwolić na prawdziwy boardercross. W trosce o bezpieczeństwo zawodników trasa została poprowadzona tak, aby nie była zbyt szybka. Zrezygnowaliśmy również z dziesięciometrowego „kickera”, którego wyznaczona trasa omijała z daleka. Ostatecznie obyło się bez strat w ludziach i sprzęcie - wszyscy dobrnęli do mety w całości. Rozegrane zostały minibordercross oraz „Wielka Szrenicka”. Na linii startu do boardercrossu stawiło się 54 zawodników, a wśród nich całe snowboardowo-windsurfingowe klany rodzinne. Podobnie jak w poprzednim roku trasę pokonywały jednocześnie dwie osoby. Średni czas wyniósł 00:45,83 min. Tradycyjnie windsurferzy z czasem 00:39,87 min. dołożyli niepływającej Reszcie Świata (00: 55,11 min). Najlepszym w klasyfikacji generalnej okazał się Bogdan Gut (00:30,58 min), który zgarnął główną nagrodę (wiązania z górnej półki Flow Pro S FS) ufundowaną przez firmę Board Travel. Jednocześnie Bogdan był najlepszy wśród pływających. Zwycięstwo w tej kategorii pozwoli mu rozpocząć sezon windsurfingowy w nowym trapezie ufundowanym przez sklep internetowy Surfmix.com oraz gadżetami CocaColi. Na pudle stanęli także: Robert Urbaniak ( drugie miejsce w klasyfikacji generalnej i pierwsze wśród niepływających) oraz Maciej Gut Junior (trzecie miejsce w klasyfikacji generalnej i drugie wśród windsurferów). Wśród Pań bez niespodzianek. Na najwyższym podium stanęła, tak jak w poprzednich dwóch edycjach, Paulina Różyło (00:34,86 min). Drugie miejsce zajęła Agnieszka Gut Junior (00:35,05 min), a tuż za nią uplasowała się Adriana Olech (00:35,51 min). Jagodzianka Druga konkurencja polegała na pokonaniu tej samej trasy z kubkiem wypełnionym płynem. Do wyboru mieliśmy jagodziankę POWERADE sponsorowaną przez CocaColę lub piwo (bez sponsora). Nikt nie prowadził statystyki, ale wyglądało na to, że napój sponsorowany cieszył się większym powodzeniem, niż płyn z pianką. W ubiegłych latach prawie wszyscy dojeżdżali do mety z pełnym kubkiem – wyjątek stanowili ci najbardziej spragnieni, którzy swój kufelek opróżnili w trakcie jazdy lub pechowcy, którzy zaliczyli wywrotkę. Tym razem reguły zostały zaostrzone i uproszczo- ...I NIE TYLKO | 020 ne. Piwo i POWERADE lane były do określonego poziomu i aby wygrać, należało w jak najkrótszym czasie dowieźć tyle płynu, ile zostało nalane na starcie. Większość zawodników wybrała błędną strategię, próbując za wszelką cenę pokonać trasę w jak najkrótszym czasie. W rezultacie wiele osób nie dowiozło płynu na metę. Jednym brakowało więcej, innym tylko trochę. Reguły były jednak nieubłagane – uronienie nawet kropli groziło dyskwalifikacją. Aby wygrać bardziej liczyła się rozwaga niż brawura. Jednym z tych, którzy zastosowali „złoty środek” odpowiednio dostosowując prędkość do warunków jazdy, był ponownie Bogdan Gut. Do wiązań wygranych w poprzedniej konkurencji Bogdan dołożył deskę... sedesową oraz komplet nagród ufundowanych między innymi przez CocaColę. Nie przewidziano klasyfikacji rodzinnej, ale gdyby taka istniała to bezkonkurencyjnym okazałby się Gut-team, a pod względem liczebności team Stefaniaków (4 sztuki). Balet na fristajlu Rozdanie nagród miało miejsce o 18:30, jak zwykle w schronisku. Tym razem obyło się bez poślizgów, które trafiały się w poprzednich latach. Wszystko odbyło się bez większych zgrzytów. Atmosfera przypominała windsurfingowy luz rodem z helskich kampingów. Po zakończeniu części oficjalnej najbardziej wytrwali jeszcze raz przypięli deski i poszli wypróbować przy świetle księżyca świeżo wyratrakowaną nawierzchnię Hali. Pozostali wybrali wspólne oglądanie zdjęć. Nie obyło się także bez imprezy w trakcie, której rozegrane zostały halowe mistrzostwa w trzech dyscyplinach. Na pierwszy ogień poszły skrzynki z piwem, za pomocą których sprawdzana była wytrzymałość zawodników. W następnej konkurencji testowaliśmy najnowsze kaski snowboardowe wyposażone w camelbagi. W ostatnim konkursie testowaliśmy narty. Okazuje się, że narty na stoku łamią się równie łatwo jak zapałki, a piłce do metalu stawiają taki opór, jakby były zrobione z tytanu. Najlepsi w tych „fristajlowych” konkurencjach mieli okazję wygrać między innymi elektroniczne tarcze do darta ufundowane przez CocaColę. Ubrania topnieją Niedzielny poranek przywitał nas po włosku – słońcem rodem z Val di Sole. Z godziny na godzinę temperatura rosła, a warstwa ubrań topniała. Koło południa Hala przypominała raczej nadmorską plażę niż górski stok położony na wysokości 1200 m.n.p.m. Większość przywitała pierwszy dzień wiosny jeżdżąc w T-shirtach lub bikini. Byli i tacy, co poszli o krok dalej. Nie wiadomo czy miała na to wpływ pogoda, czy tzw. syndrom dnia wczorajszego. W godzinach popołudniowych rozpoczęła się ewakuacja. Spora grupa postanowiła jednak pozostać jeszcze na dzień lub dwa pod pretekstem opalenia drugiej połowy twarzy, która przez całą niedzielę skryta była pod goglami. Kwarantanna dla zwycięzcy O tym, czy impreza wypaliła, decydują uczestnicy, a wśród nich jak zwykle znaleźli się obok zadowolonych również malkontenci. Padały na przykład zarzuty, że jedna osoba zgarnęła najbardziej wartościowe nagrody, a ktoś inny dostał dwa pokrowce. Padały propozycje, żeby następnym razem wprowadzić kategorie wiekowe. Jednak wszelkie rekordy pobił pomysł wprowadzenia dla aktualnego zwycięzcy „kwarantanny” w następnych mistrzostwach. Zawody miałaby zupełnie inny charakter gdyby nie sponsorzy. Jest z nami Deemeed (poprzednio Loop Performance), V-tech Sport, reprezentujący w Polsce F2 oraz biuro podróży Windtravel. W tym roku dołączył Board Travel reprezentujący markę Flow oraz sklep internetowy Surfmix.com. Jednym z głównych sponsorów była również CocaCola, promująca napój energetyzujący POWERADE. Najbardziej cieszy nas fakt, że kolejny raz zaufały nam lokalne firmy nie związane ani ze snowboardem, ani z windsurfingiem. Ich właściciele inwestują w zawody na Hali dla własnej satysfakcji. Tymczasem zamieniamy deski snowboardowe na windsurfingowe i bawimy się dalej. Komitet Organizacyjny: SurfAkademia, Schronisko na Hali Szrenickiej Pełna lista wyników: www.hala-szrenicka.com III Windsurfingowe Mistrzostwa Polski w Snowboardzie |