Mikołaj Bierdiajew i kreacjonistyczna wizja eschatonu
Transkrypt
Mikołaj Bierdiajew i kreacjonistyczna wizja eschatonu
Filozofia w kulturach krajów słowiańskich, Rzeszów 2007 Janusz Jusiak UMCS Lublin Mikołaj Bierdiajew i kreacjonistyczna wizja eschatonu 1. Ożywienie zainteresowań eschatologicznym wymiarem teologii Wedle utrwalonego w tradycji myśli chrześcijańskiej zwyczaju językowego, eschatologia jest teologiczną doktryną rozpatrującą tzw. rzeczy ostateczne (gr. eschata), które tworzą granicę oddzielającą czas, historię i wolność od ich ostatecznego wymiaru, jakim jest nadzieja na spełnienie naszych podstawowych oczekiwań, i które są różnymi elementami, czy też może aspektami, jednego całościowo ujętego stanu ostatecznego każdego człowieka jako niepowtarzalnej jednostki egzystencjalnie odniesionej do Boga i do całej ludzkości. W myśl tej doktryny, rzeczy ostateczne to śmierć jednostki, piekło rozumiane jako aspekt jej osobowego losu, czyściec, niebo, przeznaczenie ludzkości, ponowne przyjście Chrystusa, sąd ostateczny, zmartwychwstanie ciał, królestwo Boże. Na przestrzeni wieków teolodzy chrześcijańscy z mniejszym lub większym naciskiem podkreślali, iż rzeczy ostateczne są określeniami nie tylko przyszłych wydarzeń, do których człowiek nieuchronnie zmierza, ale i wydarzeń antycypowanych w wierze i nadziei, oddziałujących przeto na teraźniejszość (zarówno w jej wymiarze jednostkowym, jak i społecznym), a więc w jakimś sensie obecnych w istniejącym stanie rzeczy zrelatywizowanym każdorazowo do nieco innej sytuacji. Gdyby z takiego potraktowania eschatologii chciano wyciągnąć wszystkie teoretycznie doniosłe konsekwencje, nauka ta mogłaby pełnić kluczową rolę nie tylko w całej chrześcijańskiej dogmatyce, ale i w filozofii – być może także pozachrześcijańskiej. W praktyce jednak przez całe stulecia eschatologia, jako dział dogmatycznej antropologii, osadzana była zwykle u końca wykładu teologii, gdzie wiodła niczym nie zakłócony żywot, będąc raczej swoistym zwieńczeniem chrześcijańskiej wizji Boga, człowieka i historii, aniżeli jej podstawą. Jednakże w wieku XX-tym zapoczątkowany został, głównie w nurcie myślenia liberalnego, ruch jej odnowy, który w krajach Europy Zachodniej doprowadził do nieoczekiwanej rewaloryzacji dociekań na ten temat. Spekulacje eschatologiczne, dawniej traktowane jako peryferyjne, zostały uznane za centralne dla całej myśli chrześcijańskiej. 406 JANUSZ JUSIAK Jeszcze u schyłku dziewiętnastego stulecia niemiecki teolog Johannes Weiss wystąpił z twierdzeniem (w pracy Die Predigt Jesu vom Reiche Gottes, 1989), że orędzie Jezusa miało charakter na wskroś eschatologiczny i że przedstawiało ono wiarę z perspektywy nadziei na rychłe nadejście Królestwa Bożego, a nie np. z punktu widzenia zawartych w nim pouczeń moralnych czy sztywnego kodeksu postępowania. Do opinii tej dołączył wkrótce także Albert Schweizer, który w swych wczesnych pismach egzegetycznych, opublikowanych na początku ubiegłego wieku (Skizze des Lebens Jesu 1901, Von reimarus Zu Werde, 1906), doszedł do wniosku, że duch chrześcijaństwa najpełniej wyraża się w centralnej modlitwie tej religii: „Ojcze nasz: Przyjdź Królestwo Twoje”, czyli w prośbie wierzącego, ażeby obecny świat przeminął i nastał świat nowy – taki, który sprawić może tylko sam Bóg. Opinia ta stała się dla wielu teologów i filozofów chrześcijańskich (zarówno katolickich, jak i protestanckich) czymś na tyle ważnym i wiążącym, iż nie bez podstaw można dziś twierdzić, że myśl filozoficzno-teologiczna ostatnich stu lat obracała się w głównej mierze wokół pytania, jak należy bliżej pojmować sens owej prośby: „Przyjdź Królestwo Twoje”. Eschatologia na powrót stała się nauką żywą. „Dzisiaj wydaje się – stwierdza czołowy teolog współczesnego katolicyzmu i obecny papież Benedykt XVI – że eschatologia zawładnęła całą dziedziną teologii. Unaocznia to fakt, że synod biskupów niemieckich, formułując swoje wyznanie wiary, nadał mu tytuł: Nasza nadzieja. Przedstawił zatem wiarę z perspektywy nadziei” 1. Powód tego niezwykłego ożywienia tkwi również w tym, iż na postawione na początku XX wieku przez liberałów pytanie dotyczące miejsca i znaczenia eschatologii udzielano odpowiedzi rozmaitych, zwykle sprzecznych lub rozbieżnych, co nie może dziwić, skoro do pomocy w rozstrzygnięciu tej kwestii zaangażowano rodzącą się w tym czasie filozoficzną refleksję nad człowiekiem i sensem ludzkiego życia, opozycyjną wobec ówczesnego pozytywizmu i neokantyzmu. Już zatem w pierwszych dziesięcioleciach ubiegłego stulecia dawna eschatologia, opatrywana zwykle etykietką „zbawienie duszy”, została oddalona i zaniechana. Człowiek współczesny uświadomił sobie, że zbawienie indywidualne, które obiecuje wiara, nie może się dokonać w oderwaniu od pytania o przyszłość świata. Zrodzona na tej fali nowa teologia – stawiająca w centrum swej uwagi namysł na eschatonem – podkreślała, że pytanie to wymaga od jednostki ludzkiej zaangażowania w aktywną przemianę rzeczywistości oraz czasowego wyrzeczenia się skrojonego na ludzką miarę „szczęścia”: rezygnacji z „teraz” na rzecz tego, co się dopiero stanie. Nadzieja na zbawienie, kiedy zostaje zawężona do troski o indywidualne wybawienie, traci wszakże z pola widzenia nadzieję 1 J. Ratzinger, Śmierć i życie wieczne, tłum. M. Węcławski, Instytut Wydaw. Pax. Warszawa 1986, s. 16. Mikołaj Bierdiajew i kreacjonistyczna wizja eschatonu 407 skierowaną do dziejów świata, która w dobie cywilizacji rządzącej się regułami wolnego rynku łatwo przemienić się może w czysto ziemską wiarę w postęp. 2. Miejsce eschatologii w filozoficznych poglądach Bierdiajewa Radykalny zwrot w ocenie teologicznej i religijnej rangi problematyki eschatologicznej miał równie ważne reperkusje na terenie ówczesnej myśli filozoficznej, zwłaszcza w filozofii egzystencjalnej, której głównym przedstawicielem jest w myśli rosyjskiej Mikołaj Bierdiajew. I rzeczywiście, problematyka eschatologiczna ma w pismach Bierdiajewa znaczenie zupełnie podstawowe. Jest ona rodzajem jego „ostatecznej filozofii”, wyznaniem wiary wypowiedzianym językiem egzystencjalnego dyskursu. Nie ulega wątpliwości, iż sposób potraktowania i ujęcia przez rosyjskiego filozofa tej problematyki można rozpatrywać w kontekście toczących się w latach dwudziestych i trzydziestych XX wieku sporów o miejsce tej nauki w obrębie teologii, a także w zorientowanej na tego rodzaju problematykę filozofii człowieka. Zapewne nie bez znaczenia jest tu fakt, że Bierdiajew od początku lat dwudziestych przebywał na przymusowej emigracji (najpierw w Niemczech, a później we Francji), miał więc możliwość bezpośredniego obserwowania tych sporów. Na poparcie tej tezy można przytoczyć następujące słowa filozofa: „Moje rozumienie chrześcijaństwa zawsze było eschatologiczne, a każde inne rozumienie wydawało mi się skażone i dostosowane do przeciętnego człowieka. Zgadza się to z poglądami wielu historyków chrześcijaństwa. Od końca XIX wieku, poczynając od Weissa i szkoły Ritschla, przeważało eschatologiczne wyjaśnianie Dobrej Nowiny o królestwie Bożym. Loisy jako historyk bronił eschatologicznego rozumienia chrześcijaństwa. Mój eschatologizm ma źródła metafizyczne, a nie historyczne. Bliski jest mi Schweitzer, po części Blumhardt i Ragaz” 2. Eschatologia Bierdiajewa nie jest jednak uwarunkowana teologicznie. Nie wyrasta ona ze szczegółowej egzegezy tekstów biblijnych, ani też nie stanowi prostej konsekwencji sporów teologów o znaczenia orędzia Jezusa. Jest bardzo rzadkim w historii myśli przykładem teologii ugruntowanej filozoficznie, uzasadnianej za pomocą argumentów racjonalnych. Dlatego może być rozpatrywana niezależnie od kontrowersji, jakie w teologii zachodniej zostały wywołane liberalną czy modernistyczną próbą interpretacji religii chrześcijańskiej. Czym innym jest bowiem ogólny klimat, w jakim kształtowały się przemyślenia Bierdiajewa dotyczące teologicznego znaczenia eschatologicznych fragmentów Starego 2 M. Bierdiajew, Autobiografia filozoficzna, tłum. H. Paprocki, Kęty 2002, s. 275 i n. 408 JANUSZ JUSIAK i Nowego Testamentu, a czymś zgoła innym jego własny, ugruntowany na przemyśleniach filozoficznych namysł nad głębokim sensem czasu, przemijania i nietrwałości wszystkich rzeczy. „Eschatologizm – pisał – związany był dla mnie z tym, że wszystko wydaje mi się zniszczalne, ludzie są śmiertelni, wszystko w historii przemija i wisi na otchłanią. W życiu osobistym jestem skłonny oczekiwać katastrof, a tym bardziej w historycznym życiu narodów. (...) Wyraźnie postrzegałem, że w świecie dokonuje się nie tylko dechrystianizacja, ale także dehumanizacja, że egzystencja człowieka jest zagrożona. Wszystko to wydawało mi się zrozumiałe jedynie w perspektywie chrześcijaństwa eschatololicznego” 3. W rosnącej stale liczbie publikacji poświeconych interpretacji myśli Bierdiajewa – zwłaszcza rozumieniu jego koncepcji wolności – rzadko podkreśla się centralne znaczenie eschatologicznego odniesienia jego koncepcji Boga, religii i człowieka, którego nieuwzględnianie prowadzić może do zaciemnienia głównego jej przesłania. Zazwyczaj odczytuje się to przesłanie akcentując sprzeciw filozofa wobec tradycji myślenia transcendentalno-krytycznego, jego odrzucenie epistemologicznego sposobu traktowania problemów filozoficznych. Równie często podkreśla się podobieństwo myśli Bierdiajewa do filozofii życia typu Bergsona czy do zachodniej myśli egzystencjalnej. Inni komentatorzy dostrzegają u rosyjskiego myśliciela przede wszystkim jego krytykę monizmu absolutnego, scjentyzmu i racjonalistycznego sposobu ujmowania świata oraz, rzecz jasna, bezkompromisową obronę personalizmu. Choć odczytania takie są zasadne, nie oddają one należycie podstawowego wymiaru rozważań Bierdiajewa, zorientowanych przede wszystkim na problematykę czasu i wieczności 4. Przy takim podejściu do zagadnienia pomija się coś bardzo ważnego pod względem przede wszystkim filozoficznym, a dopiero w drugiej kolejności religijnym czy egzegetycznym. Eschatologia jest wszakże określoną wizją czasu realnego, z której wyrasta takie lub inne pojmowanie rzeczy ostatecznych, w tradycyjnym myśleniu religijnym utożsamianych z paruzja i końcem życia na ziemi. W filozofii Bierdiajewa pojęcia rzeczy ostatecznej, jako czegoś odwiecznie bytującego i niezmiennego, w ogólne nie ma. Jest ono z jego myślenia wprost wyrugowane. Rzecz jest skutkiem uprzedmiotowienia i zaprzeczeniem wybawienia czy wolności, bytuje jedynie w dziedzinie rzeczywistości fenome3 Ibidem, s. 276. O tym, co w swojej filozofii Bierdiajew uważał za kluczowe i centralne, najwymowniej świadczy tytuł przedostatniego, jedenastego, rozdziału Autobiografii filozoficznej, będącego swoistym podsumowaniem jego dokonań na polu filozofii: Moja ostateczna filozofia. Wyznanie wiary. Świat eschatologii. Czas i wieczność. Oczywistą wymowę ma także wiele razy powtarzane przezeń stwierdzenie, iż swoją metafizykę najlepiej udało mu się wyłożyć w książce Zarys metafizyki eschatologicznej (wydanie polskie w tłum. Wiery i Ryszarda Paradowskich, Kęty 2004, s. 174). 4 Mikołaj Bierdiajew i kreacjonistyczna wizja eschatonu 409 nalnej, która względem świata noumenalnego ma ontycznie wtórny charakter. Cały niemal wysiłek autora kieruje się przeto ku pojęciu twórczego stawania się i ku refleksji nad kategorią czasu realnego, którego pogłębione pojmowanie stanowi warunek wypełnienia się sensu dziejów oraz ich pomyślnego zakończenia. Bierdiajew wychodził zatem w swych rozważaniach na temat wolności i osoby ludzkiej od przekonania, iż kluczem do filozofii, która pojęcia te chciałaby uzasadnić i uratować, powinna być właśnie eschatologia jako nauka o naturze relacji czasowych oraz o uwikłaniu w czas wolności i twórczości. Sprzeciwiając się wywodzącej się od Kanta tradycji myślenia transcendentalno-krytycznego, nie zamierzał dokonać jeszcze jednego zwrotu czy przewrotu, przypominającego przewrót kopernikański, by cofnąć się na pozycje tradycyjnej filozofii i zapoczątkować epokę „nowego średniowiecza”, której nadejście prorokował. Hasło powrotu do średniowiecza ma w pismach rosyjskiego filozofa inny sens niż w pismach Kanta postulat cofnięcia się do badania podmiotowych uwarunkowań poznania. Nie jest ono zapowiedzią powrotu do tego, co już było i co w niezmienionej postaci należałoby powtórnie odbudować oraz uczynić absolutną podstawą myślenia i działania, z racji jego zapoznania lub braku ujawnienia. „Średniowiecze” to ogólne określenie postawy duchowej człowieka, dla której centralną wartością jest utracona w czasach nowożytnych, lecz nadal przezeń poszukiwana – i to wszelkimi możliwymi sposobami – integralność duchowa, polegająca na poczuciu żywej więzi z Transcendencją. Średniowiecze zatem, o ile w ogóle nadejdzie, będzie epoką radykalnie nową, stworzoną przez człowieka nowoczesnego i dostosowaną do jego potrzeb duchowych odpowiadających nowej, wytworzonej przezeń sytuacji, w której dojść powinno do dobrowolnego samoograniczenia się człowieka 5. Zgadzając się z Kantem co do tego, iż metafizyka dogmatyczna jest już dalej niemożliwa, Bierdiajew kwestionował przeto prawomocność postawionej przez Kanta i kontynuowanej przez neokantystów diagnozy dotyczącej przyczyn niepowodzeń tradycyjnej filozofii i teologii. W ślepy zaułek zabrnęła bowiem również myśl pokantowska, niezdolna ukazać na czym polega realna więź człowieka z istnieniem, ani wykroczyć poza horyzont subiektywistycznego intelektualizmu. Idealizm filozoficzny i cała zachodnia myśl krytyczna ujawniły przeto swą niemoc wobec podstawowego zagadnienia życia. Ratując się przed całkowitym unieważnieniem swoich wyników, przybrały groźną w praktycznych skutkach postać „filozofii policyjnej”, której ostatnim słowem było mnożenie zakazów i czysto racjonalistycznych, pozbawionych konkretnej treści, norm postępowania. Dla Bierdiajewa było zatem oczywiste, iż ratunkiem nie może być nowa, bardziej krytyczna epistemologia czy radykalna krytyka tradycyjnej kultury. 5 M. Bierdiajew, Nowe średniowiecze, tłum. M. Reutt, Komorów 1997, s. 86 i n. 410 JANUSZ JUSIAK Receptą na wyjście z impasu powinno być ponowne przemyślenie egzystencjalnej i eschatologicznej rangi tradycyjnych sporów metafizycznych, które w nowej sytuacji, wywołanej przekształceniem się nowożytnego humanizmu w antyhumanizm, powinny być interpretowane z punktu widzenia narastającego powszechnie poczucia, iż „przeciętne ludzkie królestwo, przede wszystkim królestwo kultury, zaczyna się rozkładać i kończy się” 6. To przede wszystkim w tym poczuciu, a nie w jego negowaniu, człowiek współczesny powinien poddać namysłowi sens wyzwania, jaki zgotował samemu sobie, gdy stawiając przed sobą zadanie zapanowania nad światem, uczynił siebie jego niewolnikiem. Wedle Bierdiajewa, proces zniewolenia światem rozpoczął się już u schyłku średniowiecza, które wprawdzie wyrosło z wyrzeczenia się świata, ale zarazem doprowadziło do wysunięcia i urzeczywistnienia idei panowania Kościoła nad światem. Toteż wolność duchowa nie zdołała się dotąd w pełni ukształtować. W tradycyjnej metafizyce i teologii była ona najczęściej ujmowana transcendenstnie, jako zewnętrzna wobec jednostki ludzkiej moc, która w nowej sytuacji, wytworzonej w czasach nowożytnych przez powszechne panowanie technicyzmu i kultu maszyn, powinna być przeżyta od wewnątrz, immanentnie. Mając ten fakt na uwadze Bierdiajew twierdził, że człowiek „powinien przejść przez nowe wyrzeczenie dla zwycięstwa nad światem w sobie i wokół siebie, aby stać się władcą, a nie niewolnikiem”. (...) Jedynie „dobrowolna dyscyplina, podporządkowanie się wyższej zasadzie, może powstrzymać ostatecznie wyniszczenie twórczych sił człowieka, doprowadzić do skupienia nowych sił twórczych i uczynić możliwym nowy Renesans chrześcijański, który dla wybranej ludzkości nastąpi jedynie na gruncie umacniania ludzkiej osobowości” 7. 3. Eschatologia a egzystencjalne pojmowanie czasu Poszukując historycznych źródeł niedowładu i rozkładu zachodniej kultury duchowej, Bierdiajew wykazywał, że destrukcyjny wpływ na pojmowanie kondycji człowieka miał, z jednej strony, późny renesans, który doprowadził do podziału kultury na autonomiczne centra rozwijające się niezależnie od siebie i wprowadzające do życia społecznego duchowy bezwład, z drugiej zaś strony – na poziomie rozważań czysto intelektualnych – antyprocesualny paradygmat myślowy, który już w starożytności zdominował sposób ujmowania kwestii dla człowieka podstawowych. W paradygmacie tym nie było miejsca na dogłębne potraktowanie zagadnień eschatologicznych. Ilekroć bowiem próbowano wprowadzać do rozważań czas, tylekroć natrafiano na sprzeczności i antynomie, 6 7 Idem, Autobiografia..., s. 286. Idem, Sens historii. Filozofia losu człowieka, tłum. H. Paprocki, Kęty 2002, s. 121. Mikołaj Bierdiajew i kreacjonistyczna wizja eschatonu 411 których tradycyjna metafizyka nie potrafiła uniknąć ani rozwiązać. Podkreślając ten fakt Bierdiajew utrzymywał, że „słabość starych metafizyk polegała właśnie na tym, że nie były one eschatologiczne. Natomiast słabość eschatologii systemów teologicznych polegała na tym, że były one gnoseologicznie i metafizycznie naiwne”. Wypowiedź tę można uznać za punkt wyjścia filozoficznej eschatologii Bierdiajewa. Próbując ją zrozumieć, można pójść tokiem dalszych rozważań autora tych słów. Otóż metafizyka, pisał Bierdiajew, która nie jest eschatologiczna, pojęciu końca czasu nie może nadać żadnego zrozumiałego znaczenia. Przyjmuje ona, iż czas musi trwać w nieskończoność i być albo nieskończonym powracaniem wszystkiego, albo nigdy niekończącym się rozwojem czy historią. Ani jedno, ani drugie rozwiązanie nie wytrzymuje próby krytyki. Czas jest bowiem przez takie koncepcje nie tyle wyjaśniony, co raczej zanegowany, uznany za rodzaj złudzenia lub za pojęcie pozbawione wszelkiej konkretnej treści. Koncepcję pierwszą wprowadzili do metafizycznych rozważań starożytni Grecy, dla których świat był kosmosem, uniwersalnym porządkiem wszystkich rzeczy, zaś człowiek jego elementem czy swoistym przedłużeniem. Druga koncepcja jest wytworem żydowskiej kultury umysłowej i stanowi przeciwieństwo koncepcji greckiej. O ile bowiem dla Greków metafizycznym centrum świata był uniwersalny kosmos rozumiany jako odwieczny i niezmienny porządek przenikający wszystko co istnieje, o tyle dla starożytnych Żydów centrum to wyznaczał człowiek, który swą aktywnością, swoim czynnym życiem, zdolny jest ustanawiać porządek wszystkich zdarzeń. Bierdiajew podkreślał, że są to całkowicie rozbieżne wizje czasu, ale żadna z nich nie zna pojęcia końca czasu, skutkiem czego nie może być rozważana w perspektywie eschatologii i filozofii człowieka. Gdyby czas mógł być przedstawiony jako odwieczny kołowrót zdarzeń, nie miałoby sensu mówienie ani o jego początku, ani końcu: każdy punkt na okręgu obrazującym ten kołowrót byłby jednocześnie jego początkiem i końcem. Ale również wtedy, gdyby pętla czasu mogła być rozerwana i przedstawiona za pomocą wznoszącej się linii, pojęcie końca czasu byłoby niemożliwe do pomyślenia. A więc i w tym przypadku – jakkolwiek początek i koniec nigdy by się z sobą nie pokryły – kres czasu byłby czymś umownym, zawsze dającym się przekroczyć. Bierdiajew uważał, że obydwie rywalizujące z sobą metafizyki czasu zdominowały całą niemal zachodnią wykładnię sensu eschatonu. I stało się tak pomimo tego, iż praktyczne konsekwencje tych koncepcji były dla kształtującego się pod ich wpływem pojmowania kondycji ludzkiej nadzwyczaj pesymistyczne, wręcz diaboliczne. Diaboliczny charakter pojęcia czasu, uniemożliwiającego pomyślenie jego końca, polega na tym, iż posługując się takim jego pojmowa8 Idem, Zarys metafizyki..., s. 155. 412 JANUSZ JUSIAK niem, nie można w żaden sposób uzasadnić pojęcia wolności czy twórczości. Jeśli czas nie ma swojego końca, każdy jego moment (w tym także człowiek, którego życie przebiega zawsze w jakiejś teraźniejszej chwili) albo nieskończenie wiele razy powtarza się, albo bezpowrotnie ginie, niczym kropla wody w bezmiarze oceanu. Na gruncie czysto historycznego pojmowania czasu, podobnie jak na gruncie koncepcji kołowrotowej, człowiek może być zatem pojmowany jedynie jako niewolnik czasu, od którego winien szukać ucieczki czy też wybawienia. Dlatego Grecy, którzy przyjmowali, iż wszystkie zdarzenia muszą w końcu powrócić i powtórzyć się, w ogóle nie znali pojęcia wolności jako tożsamej ze zdolnością tworzenia. Wolność utożsamiali z bezruchem, pozostawaniem w stanie apatii lub z kontemplacją świata idei. Natomiast większość filozofów żyjących w epoce nowożytnej i nawiązujących do semickiego pojmowania czasu jako otwartej linii zdarzeń historycznych, pojęciu wolności nadało całkowicie opaczny sens. Na przykład w systemach idealizmu obiektywnego i u marksistów pojęcie wolności wykorzystano dla uzasadnienia systemów panowania skrajnej przemocy. W ocenie Bierdiajewa, w pewnym sensie musiało się tak stać. Nie istnieje bowiem inny niż metafizyczny sposób usprawiedliwienia czy uprawomocnienia życia. Ponieważ tradycyjna metafizyka nie była eschatologiczna, skutkiem czego nie wiedziała, jak można uwolnić się od ciążącego na człowieku brzemienia czasu – o wolności nie mogła mówić inaczej, jak tylko poprzez jawne lub ukryte jej zanegowanie. Można wszakże werbalnie posługiwać się terminami „wolność”, „wartość” czy „wolna twórczość”, dowodząc jednocześnie, iż pojęcia te muszą być „nie do pomyślenia” lub że musimy się nimi posługiwać tak, jakby ich desygnaty były jedynie fikcjami lub co najwyżej formalnymi postulatami rozumu. Zarzut ten Bierdiajew stawiał całej zachodniej filozofii, nie tylko marksistowskiej czy neoheglowskiej. Do właściwego pojmowania wolności i twórczości nikomu, twierdził, w czasach nowożytnych nie udało się zbliżyć, nawet tzw. filozofom wolności czy prorokom zapowiadającym pojawienie się nowego człowieka – Kantowi, Heglowi, Nietzschemu, Bergsonowi, Heideggerowi, Jaspersowi. Pewnym wyjątkiem był jedynie Jakub Boehme (1575-1624). Dzięki umiejętnemu wykorzystaniu niektórych elementów teologii negatywnej Dionizego Areopagity oraz ich połączeniu z nauką mistrza Eckharta dotyczącą różnicy między bóstwem (Gottheit) a Bogiem (Gott), Boehme, w ocenie Bierdiajewa, trafnie uchwycił naturę irracjonalnego aspektu wolności, polegającą na jej niezależności od Boga i wywodzeniu się z pierwotnego chaosu czy nicości (Ungrund), nie mającej w czymkolwiek ugruntowania. Nawiązując do swojej interpretacji pism niemieckiego mistyka, Bierdiajew rozróżniał trzy hierarchicznie do siebie odniesione rodzaje wolności: 1) irracjonalną wolność pierwotną, będącą odpowiednikiem Ungrund Boehmego i oznaczającą samowolę, 2) wolność racjonalną, urzeczywistniającą się poprzez spełnianie obowiązku moralnego, 3) wolność przenikniętą miłością Mikołaj Bierdiajew i kreacjonistyczna wizja eschatonu 413 Boga. Odrzucał ponadto wszechmoc i wszechwiedzę Boga: Bóg nie stwarza woli istot świata (ta niejako sama wyłania się z irracjonalnej wolności pierwotnej), a jedynie pomaga w tym, by wola stawała się dobra. Gdyby wolność była stworzona, wtedy Bóg odpowiadałby za zło w świecie, w konsekwencji czego teodycea i eschatologia byłyby niemożliwe 9. Odrębnego omówienia – na które nie ma tu miejsca – wymagałoby stwierdzenie Bierdiajewa, że słabość eschatologii tradycyjnych systemów teologii polegała na ich gnoseologicznej naiwności. Trzeba tu poprzestać jedynie na zasygnalizowaniu pewnych podstawowych tez i przemyśleń, które w wywodach Bierdiajewa pełnią funkcję uzasadnienia tej diagnozy. Otóż dla Bierdiajewa naiwną gnoseologicznie jest taka koncepcja wiedzy, która zapoznaje fakt jej przedracjonalnego, zanurzonego ostatecznie w micie, uwarunkowania będącego konsekwencją bezpośredniego ujmowania więzi osoby ludzkiej z istnieniem rozumianym jako twórcza siła, której obecności nie sposób zakwestionować. Naiwne gnozeologicznie są wiec czysto scjentystyczne czy intelektualistyczne koncepcje poznania, które za pierwszą daną poznania uznają intelektualnie ujęty przedmiot przeciwstawiony pomiotowi i w rezultacie całkowicie pomijają świadectwo doświadczeń egzystencjalnych. Naiwną jest np. koncepcja czasu, która z pojęciem tym wiąże jedynie następstwo odrębnych momentów czy chwil i nie wnika bliżej w naturę ich wzajemnego powiązania. Koncepcja taka prowadzi do skrajnej obiektywizacji bądź subiektywizacji czasu i pomija to, co w realnie przeżywanym czasie jest najistotniejsze – jego swoistą jakość i koloryt emocjonalny. Racjonalistyczne koncepcje czasu są więc naiwne poprzez to, że całkowicie ignorują pojęcie czasu egzystencjalnego, równie istotnego jak pojęcie czasu kosmicznego czy historycznego. Charakterystyczną własnością czasu egzystencjalnego jest to, iż można w nim wyróżnić początek i koniec, pojąć go jako stawanie się, dochodzenie do momentów, które nadają sens wcześniejszym działaniom oraz stanowią odskocznię dla działań przyszłych. Czas egzystencjalny jest czasem pamięci, uwagi i oczekiwania, dokonuje się zatem w obrębie ludzkiej świadomości. Jedynie w czasie egzystencjalnym człowiek doświadcza sensu i bezsensu, raduje się i cierpi, myśli i działa. Bierdiajew wyraźnie tu nawiązywał do Augustyna, który jest jednym z niewielu filozofów zachodnich, o których wypowiadał się z prawdziwym uznaniem. Byłoby jednak błędem sadzić, iż jego koncepcja czasu była prostym nawiązaniem do koncepcji Augustiańskiej. Augustyn zapoczątkował m. in. idealizm subiektywny, był także jednym z prekursorów dwudziestowiecznej fenomenologii czasu, do której Bierdiajew odnosił się z dystansem. 9 Zob. M. Łosski, Historia filozofii rosyjskiej, tłum. H. Paprocki, Kety 2000, s. 264 i n. 414 JANUSZ JUSIAK 4. Twórczy wymiar eschatonu Eschatologia Bierdiajewa jest niezrozumiała, jeśli zestawia się ją głównie z wcześniejszymi koncepcjami bytu czy poznania. Składające się na nią rozważania należy traktować jako dzieło nowatora oraz starać się uchwycić sens zawartych w nich przemyśleń w niejakim oderwaniu od historii. Tradycyjne podziały stanowisk na racjonalizm i antyracjonalizm, monizm i dualizm, realizm i idealizm historyzm i antyhistoryzm nie znajdują bowiem zastosowania w zgodnej z literą pism Bierdiajewa interpretacji wyłożonej w nich koncepcji czasu. Centralna idea tej koncepcji, wyrażona w zawołaniu „głoszę wolność” 10, wydaje się jasna. Kłopotliwe jest jedynie wydobycie jej głównych konsekwencji. Podstawową treść tej idei można wypowiedzieć następująco: Sens dziejów powszechnych, podobnie jak sens jednostkowego ludzkiego życia, dopełnia się u jego kresu. Życie wolne to zatem takie życie, które zdąża do swojego dopełnienia oczekiwanego przez jednostkę ludzką i przez całą ludzkość. I przeciwnie, szczytem bezsensu byłoby uznanie, iż żadnego dopełnienia życia być nie może, bo już w samym jego pomyśleniu tkwić muszą rozpoznawane przez intelekt antynomie. Innym, nie mniej dojmującym bezsensem, byłaby jednak wiara, iż kres czasu jest od początku przez kogoś wyznaczony, czyli że – jak głosi popularne porzekadło – „czas ucieka, wieczność czeka”. Przeciwko obydwu tym koncepcjom eschatonu zwraca się cała filozoficzna twórczość Bierdiajewa. To właśnie takim, pozornie jasnym, wyjaśnieniom postawiony został zarzut naiwności. Obydwa wyjaśnienia przyjmują, iż jeśli koniec czasu istnieje, musi być jakąś gotową „rzeczą”, zaprojektowaną przez Boga i zapowiedzianą w Piśmie lub wynikającą (ewentualnie) z samego działania praw natury czy historii. Dla Bierdiajewa było oczywiste coś z gruntu innego, coś co – jak sądził – jest zgodne zarówno z tym, co mówi doświadczenie, jak i z tym, co podpowiada rozum: wszystkie apokaliptyczne proroctwa na temat końca czasu są czysto umowne i mają nie mniej symboliczny czy mityczny charakter, jak wszystkie inne wytwory kultury. Nie zapowiadają one nadejścia Królestwa Bożego jako zwykłego ukoronowania zewnętrznej historii człowieka, która kiedyś nieuchronnie dobiegnie swego końca. Są to jedynie symbole odsyłające wyobraźnię ludzką ku wierze w możliwość gruntownego przeobrażenia człowieka, jego wewnętrznej przemiany, która w konsekwencji doprowadzi również do gruntownego przeobrażenia świata. Nie mają one zatem statusu twierdzeń o obiektywnych przedmiotach czy prawach, jakim przedmioty te podlegają. Są jedynie wypowiedziami, poprzez które człowiek wypowiada i ujmuje – posługując się 10 Zawołanie: „Głoszę wolność” to tytuł polskiego wydania wyboru artykułów Bierdiajewa, trafnie oddający podstawowe przesłanie twórczości filozofa; zob. M. Bierdiajew, Głoszę wolność, tłum. H. Paprocki, Wyd. Aletheia 1999, s. 278. Mikołaj Bierdiajew i kreacjonistyczna wizja eschatonu 415 mitycznymi obrazami czy symbolami – możliwość twórczej przemiany zastanej rzeczywistości. Gdyby rzeczywistość była jedynie zbiorem rzeczy, którymi rządzą żelazne prawa, twórcza nowość byłaby niemożliwa, a czas realny byłby iluzją. Wbrew temu jednak przekonaniu, ugruntowanemu w Europie dzięki wielowiekowej dominacji substancjalistycznej metafizyki pomijającej lub powierzchownie traktującej eschatologiczny wymiar czasu, twórczość bez wątpienia istnieje. Możliwa jest ona poprzez wiarę w możliwość przeobrażania panujących w świecie stosunków między rzeczami. Tam, gdzie jest pełna zgoda na czysto przedmiotowy byt związków między rzeczami, tam twórczości nie ma, a w konsekwencji nie ma również końca czasu i eschatologicznego wybawienia z trwania w czasie poddanego prawom ścisłego determinizmu. Wybawienie jest możliwe jedynie dzięki ekstatycznemu wyjściu poza granice świata zakreślone przez intelekt, czyli poprzez przełamanie determinizmu panującego w świecie. Jest to twórcze przeobrażenie czasu w wieczność, możliwe wtedy, gdy również wieczność przeobraża się w czas. W języku religii sens tego zdania wyraża artykuł wiary mówiący, iż człowiek sam stworzyć musi obraz Boga, ażeby Bóg mógł stworzyć osobę ludzką i w niej zamieszkać. Człowiek w równej mierze potrzebuje Boga, odniesienia swoich działań do wieczności, jak i Bóg człowieka, bez którego Jego istnienie pozbawione byłoby sensu. Dlatego eschaton nie może być rozpatrywany jako pojedynczy moment dziejów lub jako czysto zewnętrzne wydarzenie. Zbawienie może być dla zewnętrznej obserwacji niedostępne i nadejść może niepostrzeżenie, choć nigdy bez twórczego wysiłku ze strony człowieka. Uzasadniając ten pogląd, Bierdiajew dowodził, że akt twórczy zawsze wyrasta z niezgody na zastany stan świata, czyli bierze się z wyobrażenia czegoś wyższego, lepszego i piękniejszego niż to, co ukazuje naoczność. Dlatego twórczości nie można wyjaśnić racjonalnie, np. poprzez jej sprowadzenie do oddziaływania środowiskowych czynników życia. Gdyby twórczość była w pełni racjonalna, relacje zachodzące między wyobraźnią twórczą a światem zewnętrznym byłyby proste i powszechnie zrozumiałe oraz dałyby się wyjaśnić na drodze czysto naukowej. Tak jednak nie jest. Produktywna wyobraźnia jest metafizyczną siłą, która rozsadza wszystkie znane świadomości przedmiotowej schematy wyjaśniania. Nie ma więc czegoś takiego, jak racjonalna logika stawania się bytu, której prawa usiłował sformułować Hegel. Twórcza wolność ontycznie poprzedza wszelkie możliwe do wyobrażenia formy przeobrażonego świata i jest nawet czymś bardziej pierwotnym niż Bóg. Eschatologia Bierdiajewa stanowi, jak stąd widać, nieodłączny składnik jego procesualnej metafizyki, w której centralnymi kategoriami są pojęcia czasu realnego, końca czasu i twórczości. Pojęcia te w dotychczasowym rozwoju filozofii rzadko były dogłębnie analizowane. Dlatego wiodą w niej one podskórny i raczej marginalny żywot. Wydaje się, iż to z tej głównie racji eschatologia Bier- 416 JANUSZ JUSIAK diajewa jawi się większości ludzi wychowanym w zachodnioeuropejskim kulcie myślenia naukowego jako propozycja nazbyt radykalna, zbyt mocno zanurzona w klimacie myślenia rosyjskiego, dla którego – jak często, i niesłusznie, powtarza się – ważne są tylko dwie, skrajnie przeciwstawne rzeczy: wszystko albo nic. Faktycznie, Bierdiajew jest myślicielem radykalnym, ale radykalizm jego filozofii nie polega na upodobaniu do zajmowania stanowisk skrajnych, za którymi stoją jedynie nieracjonalne dążenia. Źródłem jego niezłomnej postawy jest wręcz coś przeciwnego – domaganie się, by filozofia i teologia na powrót, podobnie jak w złotym okresie średniowiecza, respektowały podstawowe wymogi rozumu, i by należycie analizowały wnioski wypływające z doświadczeń historycznych. Stąd właśnie wzięła się zdecydowana i jednoznaczna ocena całej niemal filozofii zachodniej, której Bierdiajew stawiał zasadniczo jeden tylko, lecz za to bardzo mocny zarzut: iż sprzeniewierzyła się człowiekowi i kulturze duchowej, a to byłoby niemożliwe, gdyby sama nie popadła w skrajny antyracjonalizm. Jest to zarzut bardzo trudny do przełknięcia na Zachodzie. Dlatego zbywa się go zwykle milczeniem lub pozornie odpiera poprzez wskazanie, iż proponowana wizja eschatonu jest nie mniej antyracjonalna niż wizje znane z teologii tradycyjnej. Wyrasta ona wszakże ostatecznie z religii i wiary, która z natury jest czymś antyracjonalnym. Replika ta jest jednak mało przekonująca, choć wielu ludziom może wydawać się trafna. O jej problematyczności świadczy już to, iż myślenie w kategoriach mitów i symboli przenika całą kulturę i jest obecne daleko poza zasięgiem teologii. Granice między myśleniem racjonalnym a poza- czy ponadracjonalnym są wszakże nadzwyczaj płynne. Tematu tego nie będziemy jednak tutaj drążyć: zdecydowanie wykracza on poza zakres zagadnień wybranych w tym artykule do rozpatrzenia i krótkiego omówienia.