Kroniki Archeo. Skarb Atlantów Kroniki Archeo to nie

Transkrypt

Kroniki Archeo. Skarb Atlantów Kroniki Archeo to nie
Kroniki Archeo. Skarb Atlantów
Kroniki Archeo to nie tylko książka. To niezwykłe połączenie pasjonującej opowieści z jeszcze
bardziej interesującą historią. To arcyciekawy zlepek teraźniejszości i przeszłości, ubrany w
zgrabną fabułę i spięty jedną klamrą, wspólnym mianownikiem: pasją odkrywania.
Polska rodzina Ostrowskich oraz ich przyjaciół Gardnerów przebywa na obiecanych wakacjach w
Grecji, która jak powszechnie wiadomo wita wszystkich piękną pogodą, zapierającymi dech w
piersiach pejzażami oraz niezwykłą aurą tajemniczości. Jest też miejscem, niegdyś rządzonym
przez mitycznych bogów, których siedzibą była majestatyczna góra Olimp. Jest jednak w Grecji,
także wiele miejsc kojarzonych z zaginioną Atlantydą, a także wysp, jeszcze dzisiaj z nią
utożsamianych.
Znana nam już z poprzednich przygód dobrana kampania przyjaciół wspólnymi siłami prowadzi
pamiętnik z podróży nazwany Kroniką Archeo. Zupełnym przypadkiem Bartek, najstarszy z grupy
młodych odkrywców znajduje niezwykły klejnot oprawiony w złoto. Jak się niebawem okazuje, jest
to gemma i jedna z dwóch starożytnych Pieczęci Posejdona. Tymczasem w Zatoce Cieni grupa
nieznanych nikomu archeologów prowadzi podwodne badania okryte wielką tajemnicą. A jak głosi
jedna z mitycznych legend przed tysiącami lat mieszkańcy Santorini ukryli na Krecie ogromny
skarb Atlantów z gigantycznym, złotym posągiem Posejdona, prawowitego boga mórz i oceanów.
Dowodów na istnienie tej zaginionej wyspy utożsamianej przez naukowców z cywilizacją minojską
poszukiwał już przed wiekami sam Juliusz Cezar, a znacznie później Napoleon Bonaparte. W
niewielu dokumentach znajdowane były wzmianki o Atlantydzie, jednak jednymi z najbardziej
znanych są dialogi słynnego Platona. Można się z nich dowiedzieć, że osławione Królestwo
Atlantydy znajdowało się za słupami Heraklesa, a w czasach, gdy antyczni bogowie dzielili między
siebie świat, jego twórcą i patronem był sam Posejdon. Jednak owa okrągła wyspa zniknęła z
powierzchni ziemi w ciągu jednej doby w 9 stuleciu p.n.e. I do dnia dzisiejszego pozostała jedynie
legendą. Niektóre dokumenty aleksandryjskie także zawierały informacje o Atlantydzie, a dokładnie
mówiąc o wielkim skarbie wywiezionym z wyspy i wskazówkach jak go odnaleźć.
Dzieci, przy ogromnej pomocy Klejto, miejscowej dziewczynki oraz jej dziadka, rybaka znającego
prawdziwie fascynujące legendy, odkrywają mityczne artefakty, naprowadzające ich na kolejne
ślady. W taki oto sposób zwykłe wakacje z rodzicami zmieniają się w intrygująco fascynującą
wędrówkę tropem zaginionej cywilizacji. Dzięki przebiegłości i sprytowi, o krok wyprzedzają
Midasa, podszywającego się za profesora B. Flemminga. Najbardziej niebezpieczna jest jednak
Mojra, wynajęta przez łowcę skarbów pani detektyw o paskudnym charakterze i zbrodniczym
temperamencie. To jej dzieci muszą się obawiać najbardziej. A zagadka okazuje się coraz bardziej
pasjonująca. Dzieci są coraz bliższe odnalezienia mitycznego skarbu.
Książka, podobnie jak jej poprzedniczka, nasycona jest historycznymi odniesieniami i
legendarnymi podaniami. Klimat mistycyzmu rozbrzmiewa echem mitologicznej przeszłości
dostarczając czytelnikowi zarówno wiedzy jak i rozrywki. Książka z niebywałą lekkością
przekonuje, jak wiele jest takich miejsc na ziemi, gdzie przeszłość szepce do nas współczesnych,
cichutko, a jednocześnie z ogromną siłą. Wystarczy umieć słuchać. Pośród wartkiej akcji i
arcyciekawej przygody przewija się antyczna tajemnica, tak misternie i umiejętnie wkomponowana
w fabułę, że czytelnik odnosi wrażenie, iż litery jako wieszczki delfickie przemawiają do niego w
imieniu samych bogów. Autorka już wcześniej, pozwoliła się nam przyzwyczaić do tego, że w
książce pojawiają się niesamowicie realistyczne rysunki i szkice, a także notatki prasowe,
fragmenty pamiętnika pisanego przez dzieci i liczne notatki na marginesach, wyjaśniające trudne
pojęcia, ważne nazwy, słynne nazwiska. Na plan pierwszy wysuwają się portrety takich osobistości
jak: Henryka Schliemanna, który odkopał ruiny Troi, sir Artura Johna Evansa, który odnalazł
pierwsze ślady kultury minojskiej czy Kazimierza Nowaka, jednego z najsłynniejszych polskich
podróżników. Ponadto wplotła autorka do opowieści liczne odwołania do mitów greckich, często
podając ich wyjaśnienia i genealogię, a idąc krok naprzód nadała imiona bohaterom, ściśle z nimi
związane, jak Klejto, która według podań była żoną Posejdona i dla której po śmierci zbudował
właśnie Atlantydę, Mojra utożsamiana z losem, przeznaczeniem i fatum czy Atena, na cześć bogini
mądrości i sztuki.
Wszystko to razem sprawia, że „Kroniki Archeo” to niebywale oryginalna lekcja z zakresu historii i
greckiej kultury starożytnej. Lekka, przyjemna i fascynująca lektura, podkreślona przyjemnym
stylem, przystępnym językiem i ogromnym, sympatycznym humorem wciąga czytelnika w wir
opowieści i trzyma w napięciu do samego końca. Zgrabnie uknuta intryga prowadzi czytelnika po
barwnym, niemal kreteńskim labiryncie, poprzez liczne miasta greckie, naznaczone pamiątkami
przeszłości. Pomysł i fabuła nadal pozostają niezwykle oryginalne, a powieść snuta na minojskim
gruncie zachwyca ogromną znajomością rozległej tematyki. To jedna z tych lektur, które łatwo
trafiają do głowy i pozostawiają trwały ślad w naszej pamięci. Taka, która rozbudza ciekawość
świata i zachęca nie tylko do zgłębiania historii, ale i do podróżowania. To wreszcie taka książka,
po którą można sięgać raz za razem, gdyż niesie ze sobą ową lekką mądrość i przygodę, której nie
sposób nie pokochać.
Polecam gorąco, sama będąc pod tajemnym wpływem szeptu antycznych kamieni, zaklętych
dotknięciem mitologicznych bogów…
Źródło: http://urodaizdrowie.pl/kroniki-archeo-skarb-atlantow-recenzja