Ibsen współczesny, czyli Hedda Aleksandry Bednarz w Horzycy

Transkrypt

Ibsen współczesny, czyli Hedda Aleksandry Bednarz w Horzycy
Ibsen współczesny, czyli Hedda Aleksandry Bednarz w Horzycy
Hedda Gabler to jedna z najciekawszych ról kobiecych w nowożytnej literaturze dramatycznej.
Nowoczesna bohaterka tragiczna. Osobowość na miarę "Damy Kameliowej" czy "Anny Kareniny".
Demoniczna piękność ginąca śmiercią samobójczą. Aleksandra Bednarz idealnie przystaje do tej
postaci zarówno warunkami fizycznym, jak i możliwościami aktorskimi. Jaką Heddę nam proponuje?
W pierwszych scenach rozkapryszoną pannę z wyższych sfer, która małżeństwo z Jrgenem Tesmanem
traktuje jako życiową porażkę czy akt desperacji po romansie z Eilertem Lvborgiem. Kobietę, która do
swego nowego otoczenia odnosi się z wyższością i pastwi się psychicznie nad starą ciotką męża - Julą
(tu świetna, operująca ciekawymi podtekstami Maria Kierzkowska).
Z czasem Hedda Aleksandry Bednarz zdaje się już nawet być pogodzona z sytuacją. Bardzo
wiarygodnie brata się z panią Elvsted, obecną kochanką Lvborga. Niepowodzenia zawodowe męża, a
co za tym idzie - perspektywa dalszego obniżenia standardu życia, nie robią też na niej większego
wrażenia. Bywa radosna i rozbawiona. Ale to tylko pozory maskujące neurotyczne wnętrze bohaterki.
Bo przez cały czas bawi się jednak odziedziczonymi po ojcu pistoletami. Prowokuje nimi, straszy.
O samobójstwie Heddy mówi się nam już na początku spektaklu, w lekko groteskowej formie (inaczej
niż w oryginale), możemy więc śledzić zachowania bohaterki pod tym właśnie kątem. Szukać w każdej
sytuacji powodu jej nieuchronnej śmierci. Narzuca to skojarzenie ze starożytną Ananke. Jej los jest z
góry przesądzony. Od przeznaczenia nie ma ucieczki.
Ale sceniczna Hedda prowadzi z nami podwójną grę. Zwodzi nas Ukrywa prawdę o swoich
prawdziwych stanach psychicznych. Momentami zaczynamy jej współczuć. Sądzimy, że z czasem
zaczęło jej jednak na mężu zależeć, dlatego niszczy pracę dawnego kochanka, a potem nawet
przyczynia się do jego śmierci, za co nie otrzymuje od Jorgena ani odrobiny wdzięczności, nie
wzbudza nawet jego zainteresowania.
W tym momencie Hedda Gabler Aleksandry Bednarz przypomina Norę z innej sztuki Ibsena czy
Marię, bohaterkę dramatu Rittnera "W małym domku". Podobnie jak one traktowana jest przez męża
niczym element wyposażenia mieszkania. Okazuje się jednak, że wewnątrz Hedda nigdy nie pogodziła
się z nową sytuacją. Dalej pogardza tym wszystkim, co po śmierci ojca zaoferował jej los. I przez cały
czas gdy przebywa u Tesmanów, jedynego wyjścia z tego upokarzającego ją układu upatruje w
śmierci. Jej decyzję o samobójstwie przyspiesza szantaż ze strony asesora Bracka, a zwłaszcza cena,
której starzec domaga się za milczenie na temat powiązań Heddy ze śmiercią Lvborga.
Hedda jest znacznie silniejsza i odważniejsza niż Jorgen. Dla niej wzorcem mężczyzny na zawsze
pozostaje generał Gabler. Cały czas bardziej czuje się córką swego ojca niż żoną Jorgena. Co zresztą
sugeruje sam tytuł dramatu. Bo przecież poznajemy Heddę już po ślubie z Tesmanem, w którego
bardzo dobrze wciela się Paweł Kowalski. Jorgen - jako wieczny chłopiec, zdominowany przez
otaczające go kobiety - rzeczywiście nie jest w stanie żonie zaimponować. I bohater Kowalskiego tę
chłopięcość ma w sobie zarówno dzięki warunkom zewnętrznym, jak i delikatnym środkom, którymi
szkicuje graną postać.
Czy przeniesienie akcji przez reżyserkę Agatę Dyczko do czasów współczesnych ma jakiś wpływ na
psychologiczny portret tej postaci? Raczej nie. Pomijając oczywiście to publiczne żonglowanie bronią,
Hedda ze swą neurotyczną osobowością, i jak dziś powiedzielibyśmy - odlotami, jest i w obecnych
czasach bardzo wiarygodna. A zdecydowanie bliższa nam dzięki aktualnemu kostiumowi i sposobowi
bycia współczesnej dziewczyny. Aleksandra Bednarz doskonale Heddę w te aktualne klimaty wpisuje.
Jednak czy podzielenie dramatu na część filmową i część teatralną, z wokalno-instrumentalną
wstawką pośrodku, wnosi do tej inscenizacji coś poza urozmaiceniem? Można się zastanawiać. I ja już
zastanawiam się nad tym tydzień. Można więc powiedzieć, że toruńska "Hedda Gabbler" na długo
pozostaje w pamięci widza, nie tylko ze względu na wspaniałe kreacje aktorskie...
--Recenzja prezentowana w Polskim Radiu Pik 26 czerwca 2016 w "Śniadaniu z Muzami"
Anita Nowak
27-06-2016