"Operetka" w re . J. Grzegorzewskiego
Transkrypt
"Operetka" w re . J. Grzegorzewskiego
VIII Liceum Ogólnokształcące i 58 Gimnazjum im. Władysława IV w Warszawie - Start "Operetka" w reż. J. Grzegorzewskiego Nazwisko Gombrowicza kojarzymy głównie z "Ferdydurke". "Operetka" natomiast to jeden z jego najznakomitszych dramatów. To właśnie inscenizacji tego utworu podjął się Jerzy Grzegorzewski, reżyser Teatru Narodowego. "Jak tu nadziać marionetkową pustotę operetkową istotnym dramatem? Gdyż, jak wiadomo, robota artysty jest wiecznym łączeniem sprzeczności, przeciwieństw-i, jeśli zabierałem się do formy tak lekkomyślnej, to żeby opatrzyć ją i uzupełnić powagą oraz bólem. Z jednej strony, przeto ta operetka winna być od początku do końca tylko operetką, nienaruszalną i suwerenną w swoich operetkowych elementach; a z drugiej ma być jednakże patetycznym ludzkości dramatem. Nikt by nie uwierzył, ile wysiłku pochłonęła organizacja dramatyczna tego głupstwa. Zamknąć w operetce pewną pasję, pewien dramat, pewien patos, nie naruszając jej świętej głupoty-oto kłopot niemały!" Ten "kłopot niemały" jednak nie okazał się zbyt wielki dla naszego pisarza. Stworzył on dramat, doskonale operując groteską, absurdem i parodią. W utworze tym obserwujemy dążenie do wyzwolenia się od form, z fałszu i wszechwładnej pozy krępującej ludzkość. Z kolei wartością przeciwną, symbolem prawdy i wyzwolenia od formy jest tu słowo "nagość"- pojęcie sprzeczne z terminem "kostium". Przy kreowaniu bohaterów widoczne są groteskowe przerysowania. Jak pisał Gombrowicz w " Dzienniku": "w operetce postacie muszą być operetkowe, akcja operetkowa, mity operetkowe, a ja usiłowałem władować w nią za dużo. Dopiero więc, gdym te treści zawarł w metaforach ściśle operetkowych jak strój, rewia mód, wszystko bardziej składnie mi się zamknęło." I tak postacie dramatu przedstawione są jako marionetki, grają role narzucone im przez wszechobecną konwencję. Nie są autentyczne, przybierają fałszywe, sztuczne pozy. Manifestują się one przez groteskowy gest, strój, sposób mówienia. Ludzie ubrani w maski przypominają kukiełki. Gombrowicz opozycyjnie usytuował dwie postacie: Fiora i Albertynkę. Fior, doskonale zagrany przez Wojciecha Malajkata, to centralna postać świata "aktorów", poprzebieranych w maski i kostiumy, świata zniewolenia konwencją. Kreator i dyktator mody, który wszechwładnie panuje, kontroluje zewnętrzność oddanych mu w niewolę ludzi. Albertyna natomiast, (odważna rola Pauliny Kinaszwskiej), jest nośnikiem idei nagości, która jest prawdą wrogą w stosunku do konwencji pozorów, do wszelkiej formy, która odbiera człowiekowi atrybut jego wolności i autentyczności. Groteskowe są tu również pozy bohaterów: sposób mówienia (charakterystyczne francuskie "r"), gesty lokajów (sposób czyszczenia "pańskich" butów), przedstawienie rewolucji sygnalizowanej to przedziwną ciemnością, to "wiatrem historii, to cwałującą hordą lokajów, tak samo jak pojawienie się złodziejaszkówniby ludzi, niby psów spuszczonych ze smyczy, czy metamorfoza Księżnej Himalaj w stolik, a Księcia - w lampę. Parodia pojawia się jako prześmiewcza reakcja na formy zużyte, zbanalizowane- zarówno w konwencjach literackich, jak też w sposobie ludzkiego myślenia i zachowań. Już sam tytuł sygnalizuje parodiowanie operetki jako utworu scenicznego. Śmiejemy się z Księstwa Himalaj, śmiesznego w swej "wymizdrzonej", "wyfiokowanej" nieautentyczności w porównaniu do Okopów św. Trójcy z "Nie-Boskiej komedii" Krasińskiego. Kolejna parodia to postać Fiora, wygłaszającego monologi do narodu, niczym romantyczny bohater. Jerzy Grzegorzewski spojrzał głęboko na rewolucję i ostrożnie na młodość. Przypomniał, że światowy przewrót to XX-wieczna rzeź, a nie przebieranka, marzenie zaś o wyzwoleniu z więzów kultury rychło może obrócić się w jakąś współczesną formę niebezpiecznego barbarzyństwa. Gombrowicz zasugerował najtrafniejszą inscenizację "Operetki" w teatrze i w wyobraźni czytelnika słowami: "Monumentalny idiotyzm operetkowy idący w parze z monumentalnym patosem dziejowym maska operetki, za którą krwawi śmiesznym bólem wykrzywione ludzkości oblicze". Tym właśnie tropem poszedł reżyser, wykorzystując każdą okazję do zabawy "bosko idiotycznym" żywiołem operetkowym, scenicznym żartem, aluzją literacką czy muzyczną. Pokazał świat pędzący na oślep, przez groteskową rewolucję ku autentycznej zagładzie wszystkiego, co dotychczas było ważne. Kiedy "wiatr historii" już zrobił swoje i w finale rozlega się hymn na cześć młodości i nagości, "wszystko zmierza ku czarnej trumnie. I wówczas z trumny wynurza się młoda nagość ludzka, wieczna radość naszej wiecznej młodości". Nagle pojawia się złowroga nuta, ekran ciemnieje, widowisko się już kończy, a groźne skandowanie i tupot podkutych butów nadal trwają...i będą trwać w naszych konwencjonalizowanych/wyzwolonych "JA". Wielka feeria kostiumów, znakomita muzyka gwarantują, obok zadumy i refleksji, wspaniałą zabawę na dworze Księstwa Himalaj. I ja tam byłam, miód i wino piłam, a co widziałam... zobaczcie sami w Teatrze Narodowym. http://wladyslaw.edu.pl Kreator PDF Utworzono 3 March, 2017, 21:12 VIII Liceum Ogólnokształcące i 58 Gimnazjum im. Władysława IV w Warszawie - Start Zapraszam! przyg. Dorota Nakonieczna kl. IIc http://wladyslaw.edu.pl Kreator PDF Utworzono 3 March, 2017, 21:12