DNA
Transkrypt
DNA
Od jakiegoś czasu nosiłem się z zamiarem napisania artykułu na temat pochodzenia życia. Jednak stwierdziłem, że najlepszym tekstem będzie relacja z "pierwszej linii frontu". Otóż tekst ten jest podsumowaniem dłuższej i zażartej dyskusji, która się odbyła na grupie pl.sci.biologia. Dyskusji, którą przeprowadziłem ze zwolennikami koncepcji SMOistnego powstania życia. Polemikę tą urozmaiciłem zrozumiałymi dla każdego ilustracjami poglądowymi. W roli głównej występuje niejaki "hiharz", role drugoplanowe grają niejacy: "przemol" i „marecki”. Osoby te, to usenetowi bajkopisarze, którym prawdziwa nauka pomyliła się z "nauką”. Dyskutantów miałem więcej, lecz tych trzech osobników, to dobra reprezentatywna grupa kontrolna pozwalająca na ustalenie merytorycznego poziomu , z którego startowali moi dyskutanci. Hiharz (jak i wszelkiej maści zwolennicy SAMOdziejstwa) za pomocą nieadekwatnych analogii usiłował udowodnić możliwość ewolucji aparatu replikacji DNA, którego obecna postać jest nieodzowna dla życia współczesnych komórek www.youtube.com/watch? v=4jtmOZaIvS0 POWYŻEJ NA REPLIKACYJNY DNA. ILUSTRACJI KOMPLEKS Wszystkie enzymy biorące udział w replikacji DNA (zaznaczone na powyższym schemacie uproszczonymi symbolami w postaci figur geometrycznych), to wyrafinowane maszyny molekularne. Poniżej prezentuję wysoce uproszczony model jednego z nich. Helikazy. Helikaza jest to wyrafinowana nano-maszyna, molekularny robot zasilany energią uzyskaną z ATP, który służy do rozplatania DNA przed jego replikacją. www.youtube.com/watch?v=h9OZL0jOmTU Innymi enzymami niezbędnymi do prawidłowego przeprowadzenia niezbędnego dla życia komórki, podstawowego procesu replikacji są enzymy Topoizomerazy. Topoizomeraza I oraz topizomeraza II. Enzymy te działają jak nożyce elektryczne, które w dodatku potrafią łączyć przecięte uprzednio łańcuchy DNA. Rozplatanie nici DNA przez helikazę generuje tzw. skręceniowe naprężenie, gdy jest ono bardzo duże uniemożliwia dalsze rozplatanie (helikaza po prostu się zatrzymuje, co uniemożliwia dalsze rozplatanie podwójnej helisy). Topoizomeraza I przecinając wiązanie fosfodwuestrowe jednej z nici DNA, umożliwia jej swobodny obrót wokół drugiego wiązania, co likwiduje naprężenie. Kiedy topoizometaza I przyłącza się do łańcuchów DNA to najpierw jeden z nich przecina. Następnie wiruje on swobodnie wokół drugiego z dwóch komplementarnych łańcuchów DNA i kiedy naprężenie się rozluzni topoizomeraza I łączy oddzielone łańcuchy DNA. Topoizomerazy I jak i topoizomerazy II są niezbędnymi elementami podstawowego dla życia komórki kompleksu replikacyjnego DNA. Schemat działania topoizomerazy I. Topoizomerazy II zapobiegają poplątaniu się DNA w trakcie replikacji i rozdziału chromosomów. Topoizomeraza II (enzym zależny od energii uzyskanej z ATP) powoduje nacięcie podwójnej nici DNA i przejście jednej cząsteczki poprzez drugą. Umożliwia to rozplątanie cząsteczek DNA. Topoizomeraza II działa jak nożyce, które ułatwiają rozplatanie długiej poplątanej nici. Jednak w przeciwieństwie do nożyczek nacięcia wprowadzane przez topoizomerazę II są odwracalne i nie pozostawiają śladu. Więc owe molekularne 'nożyce elektryczne' posiadają też umiejętność łączenia uprzednio przeciętych nici (ligacja). W bakteriach topoizomeraza II zwana gyrazą może ulec zatruciu jakimś lekiem. Wówczas praca tych molekularnych nożyc zostaje sparaliżowana, a tym samym działanie całego kompleksu replikacyjnego DNA. Co nieuchronnie kończy się śmiercią komórki. Schemat działania topoizomerazy II. O RYBOZYMACH SAMEGO RNA). (ENZYMACH ZŁOŻONYCH Z Ustalenia naukowców dotyczące rybozymów są jasne i nie pozostawiają żadnych uzasadnionych wątpliwości. Rybozymy (złożone z RNA enzymy), które składają się z czterech nukleotydów (A,U,G,C) nie były w stanie wytworzyć pra-replikatora, który mógłby dać początek żywej komórce. Naukowcy już dawno temu doszli do wniosku, że nawet rybozymy są na tyle skomplikowanymi cząsteczkami, iż jest nieprawdopodobne, żeby złożony z nich 'rybo-organizm' mógł powstać w wyniku spontanicznych cykli abiotycznych. Postulują, że przed tym 'rybo-organizmem' mógł istnieć jakiś inny/niezidentyfikowany (i w żaden sposób z naukową rzetelnością nie zdefiniowany) protokomórkowy byt, oparty na samym metabolizmie (bez replikacji materiału genetycznego). A więc do powstania obecnego życia komórkowego ich zdaniem było potrzebne poprzednie prostsze życie komórkowe, które było poprzedzane innym, jeszcze prostszym życiem komórkowym. Jeżeli usunąć z tej argumentacji słowo "prostsze", które niczego nie wnosi do naszej wiedzy na temat pochodzenia życia, a za to zwodniczo sugeruje, że współczesna żywa komórka mogła powstać w sposób STOPNIOWY, to cała ta bajkowa argumentacja rozsypuje się w drobny pył. Jeżeli przyjrzeć się jej bliżej, to dostrzegamy też, że jest to argumentacja na zasadzie błędnego koła: NAJPROSTSZA KOMÓRKA-->PROSTA KOMÓRKA--> SKOMPLIKOWANA KOMÓRKA. Wypisz wymaluj dylemat w rodzaju, jak przy rozpatrywaniu co było pierwsze: DNA, RNA czy białka. A przecież koncepcja 'Świata RNA' zasłynęła z tego, że skutecznie wyklucza ten dylemat ze sfery rzeczowej dyskusji ! Z tej błędno-kołowej argumentacji wynika jedno : aby mogło istnieć życie KOMÓRKOWE od początku musi ono być KOMÓRKOWE (tautologia w czystym wydaniu!). Wróćmy jednak do rybozymów i do 'Hipotezy Świata RNA'. Uczeni już dawno stwierdzili ograniczone możliwości biochemiczne rybozymów, Ich możliwości to: cięcie innych kwasów RNA, ligacja [łączenie innych kwasów RNA] oraz katalizowanie łączenia peptydwego w polipeptydzie wydłużającym się na rybosomie [do tego 'wydłużania' [translacji] potrzeba dodatkowo przynajmniej 39 ściśle określonych białek]. Nic dziwnego, że rybozymy mają takie ograniczenia biochemiczne: w końcu składają się tylko z 4 nukleotydów, a nie z 20 różnych aminokwasów jak białka ! Białka to bardzo złożone struktury biochemiczne (złożone z 20 cząsteczek [monomerów:Laminokwasów), o różnym stopniu złożoności . Złożoność ta pozwala im przyjmować postać różnych maszyn molekularnych, np. uczestniczących podczas replikacji DNA. Rybozymy (RNA-enzymy) nie mają takich możliwość. Ten empirycznie potwierdzony fakt pokazuje, że takie wydumane z sufitu koncepcje, jak „Świat RNA” są zupełnie oderwane od rzeczywistości biologicznej i empirycznej. Mało tego: przeprowadzając najnowsze doświadczenia naukowcy stwierdzili, że większe rybozymy [złożone z dłuższych łańcuchów polirybonukleinowych, lub z kilku takich łańcuchów] nie potrafi samodzielnie przyjąć właściwej konformacji. Watro się zastanowić; która funkcja była pierwsza. Czy najpierw pojawiły się rybozymy czy białkowi pomocnicy ? Kolejny przykład błędno-kołowej argumentacji. Z powyższego cytatu dowiadujemy się, że po transkrypcji istotne dla życia rybozymy przyjmują losowe kształty i aby przyjąć ten właściwy, który umożliwia im pełnienie swojej funkcji w komórce; potrzebują one białkowych pomocników (chaperonów) Chaperony („molekularne przyzwoitki”) wchodzą w skład WYRAFINOWANYCH I ZAAWANSOWANYCH BIOTECHNOLOGICZNIE ściśle współpracujących ze sobą kompleksów białkowych o różnym stopniu złożoności, aż do występowania odpowiedników 'molekularnych pras hydraulicznych' (napędzanych wysokoenergetycznymi nukleotydami) włącznie. Kompleksy te są nieodzowne do przyjmowania użytecznej konformacji przez rybozymy, jak i do prawidłowego zwijania się wielu białek, a więc i prawidłowego funkcjonowania komórki http://www.youtube.com/watch? v=k3z4Nd8G2qE>www.youtube.com/watch? v=u3bSNOUg1-8 ]. PONIŻEJ POGLĄDOWY SCHEMAT FUNKCJONOWANIA BIAŁEK CHAPERONOWYCH. (Takie kompleksy są nieredukowalnie złożone pod względem pełnionej funkcji) Translacja polipeptydu. 2) Przyłączenie się do powstającego na rybosomie polipeptydu białek chaperonowych, które mają zdolność rozpoznawania i łączenia się z konkretnymi domenami polipeptydu 3) Następnie po częściowym zwinięciu polipeptydu uwalniany on jest z rybosomu i w dalszym ciągu zwijany oraz 'transportowany' do innego wielobiałkowego kompleksu chaperonowego, który napędzany energią uzyskiwaną z wysokoenergetycznych nukleotydów działa jak prasa hydrauliczna i pomaga przyjąć polipeptydowi ostateczną strukturę (konformację). Po przyjęciu odpowiedniej struktury i przy udziale energii z rozpadu nukleotydów 'wieczko prasy' oddziela się od 'prasy' i gotowe białko zostaje uwolnione. Trochę wyżej napisałem, że należy się zastanowić, która z tych funkcji była pierwsza (czy najpierw pojawiły się białka chaperonowe czy rybozymy), ponieważ czytając zacytowany wyżej wywód A.K. Dunkera i R. W.Kriwacka nasuwa się nieodparty wniosek , że badacze usiłują użyć do poparcia swoich tez dobranego tendencyjnie przykładu, który akurat tym tezom przeczy. U zwolenników SAMOdziejstwa popieranie swoich wniosków tezami, które same domagają się uzasadnienia, to reguła ! No ale cóż: na bezrybiu i rak ryba. Hiharz-w odpowiedzi na tego tupu (uzasadnione na gruncie nauki) wątpliwości i pytanie o ewolucyjnych prekursorów przeróżnych mechanizmów molekularnych, odnośnie dyskusji dotyczącej możliwości/niemożliwości istnienia w przeszłości 'Świata RNA', zarzucił mnie stekiem obelg, sugerując nieuctwo, obłęd i to, że moje wnioski nie wynikają z przemyśleń i znajomości procesów biologicznych (jak i ich zrozumienia), lecz z tego, że jestem powodowany ideologicznie. Zakwestionował też wszelką moją działalność w internecie, sugerując, że moje teksty są nie na temat oraz, że są przepełnione obrazkami, które wcale do nich nie pasują. W to miejsce, przy okazji obrażając się i jak ten Kajfasz i w teatralnym geście 'rozdzierając szaty', po prostu (przy poklasku reszty audytorium z pl.sci.biologia) uciekł z dyskusji. Zamiast bronić swoich rewelacji zaczął mnie zarzucać linkami do pseudonaukowych tekstów, gwałcących zasady logiki. W dodatku kierując te linki do innych, ponieważ zdaniem hiharza: „nie okazałem się godzien”, aby kierować je bezpośrednio do mojej osoby. Kabaret w czystej postaci:) Przed swoją ucieczką hiharz pozostawił jednak do wyjaśnienia kilka niepowiązanych logicznie wniosków, które dało się wyłowić z jego chaotycznospazmatycznego wywodu. Otóż hiharz pozostawił kilka namiarów na literaturę dotyczącą 'Hipotezy Świata RNA', oględnie mówiąc już przestarzałej (to taka zasłona dymna, zwykły blef, którego mu darować nie mogłem i stąd ten post). Fani hiharzowej twórczości potraktowali jego wygniociny, jako renomowany dowód na moją porażkę, a jego samego potraktowali jak jakiegoś wyzwoliciela. Marecki stwierdził, że ja cechuję się nieznajomością procesów biochemicznych na poziomie atomów, więc nic mądrego nie mogę powiedzieć na temat możliwości zajścia abiogenezy, a tym bardziej zrozumieć funkcjonowanie procesów molekularnych (jeszcze się nie zdarzyło, żeby marecki na poziomie, do którego chce mnie zniżyć udzielił mi odpowiedzi. Widać i dla niego są to zbyt niskie progi.). Hiharz w pewnym momencie swojej argumentacji poszedł jeszcze dalej. Zszedł ze swoją argumentacją aż do poziomu kwantów podczas powstawania Wszechświata:). Natomiast przemol w ekstatycznym uniesieniu dosłownie oddał chwałę hiharzowi. Przemol w naszych dyskusjach napisał, że 'nikt nie twierdzi iż elementy żywej komórki nie przypominają zaawansowanych technicznie urządzeń'. Zaraz potem stwierdził jednak, że nie jest to dowód na ich zaprojektowanie. Nie potrafiąc dostarczyć uzasadnienia tej konkluzji usiłował twierdzeniami tautologicznymi zastępować twierdzenia analogiczne (desygnaty). Przemol usiłował w ten sposób udowodnić, że silnik (molekularny) nie jest silnikiem inteligentnie zaprojektowanym, ponieważ, zdaniem przemola, porównywanie siników molekularnych do silników zbudowanych przez człowieka, to jak twierdzić, że „silnik jest silnikowy”:) Widać twórczość hiharza w jakiś sposób rozwiązała ten paradoks w głowie przemola, choć nie potrafię sobie wyobrazić w jaki sposób. Widać nie każdemu jest dane zrozumieć twórczość hiharza i wnioskowanie przemola :). W ogólnych zarysach na takich właśnie (poza merytorycznych) podstawach opiera się myślenie i wnioskowanie większości uczestników grupy pl.sci.biologia. To na tyle jeżeli chodzi o moich dyskutantów i poziom ich argumentacji (choć do części „merytorycznej” za chwilkę powrócę). Teraz powróćmy do sedna sprawy. Dorobek zebrany z pola uprawianego przez naukowców, którzy usiłowali wyjaśnić postulowaną przez siebie możliwość SAMOdziejnego powstania życia, można zebrać na kilku kartkach papieru, z których większą część zajmują fantastyczne, oderwane od rzeczywistości biologicznej, kolorowe rysuneczki. Wnioski te zostały opublikowane w polskojęzycznej literaturze, na łamach "Świata Nauki". Autorami są ludzie uważani za tytanów w dziedzinie badań nad pochodzeniem życia: Jack Szostak czy Robert Shapiro. Jack Szostak. Robert Shapiro. Wracając do blefowania hiharza, to (poza zarzuceniem mnie stertą linków do artykułów dotyczących rozważań na temat „Świata RNA”) powołał się on na kilka zjawisk biologicznych, które miały sugerować możliwość istnienia w przeszłości prostszych, pośrednich typów replikacji DNA, w ewolucji aparatu replikacyjnego DNA, niż ten podstawowy występujący już u najprostszych żywych organizmów. Między innymi (inne przykłady mają taką samą irracjonalną wymowę, więc nie będę ich tutaj rozbierał) posłużył się motywem związanym z jednym z biotechnologicznych narzędzi, to znaczy z techniką PCR. Jest to zaplanowany i kontrolowany przez inteligentnego człowieka proces, który wykorzystuje naturalną (uzyskaną z żywych organizmów) skomplikowaną maszynę molekularną polimerazę DNA (i to specjalny jej typ, odporny na wysokie temperatury) oraz pobrane z żywych komórek fragmenty DNA, które mają ulec namnożeniu (amplifikacji) i nukleotydy. Syntetyzuje się startery, dostarcza odpowiednią ilość substratu (wysoko-energetycznych nukleotydów) i wszystko umieszcza w precyzyjnym urządzeniu elektronicznym (amplifikatorze), które poprzez naprzemienne podnoszenie i obniżanie temperatury w mieszance reakcyjnej umożliwia rozdzielanie się powielonych fragmentów DNA i ponowne przyłączenie się do nich polimeraz DNA, w celu rozpoczęcia kolejnego cyklu replikacyjnego. I tak aż do wyczerpania substratów (nukleotydów). PONIŻEJ SCHEMATY UŁATWIAJĄCE ZROZUMIENIE PRZEBIEGU PROCESU PCR. Analogiczny do techniki PCR proces ani nie mógł dać początku obecnemu życiu, ani nie mógł być w żaden sposób pośrednim procesem wiodącym do współczesnego typu replikacji DNA. Domaga się tez odpowiedzi pytanie: skąd na początku takiej ewolucji mógł się wziąć tak skomplikowany enzym, jak polimeraza? Więc jak wyewoluował obecny typ replikacji DNA ? Pytanie to pozostaje w mocy. W kontekście tej argumentacji (przy nieadekwatnym do rozważanego problemu powoływaniu się na technikę PCR) hikarz dorzucił informację z innej beczki. To znaczy zasugerował, że replikacji w proto-komórkach początkowo mogła dokonywać prymaza. Jest to skomplikowany enzym (jeden z typów polimerazy RNA), który w wyniku zmian w centrum aktywnym może nabrać zdolności syntetyzowania łańcucha DNA na matrycy DNA. A więc polimeraza RNA może się przekształcić w polimerazę DNA. W połączeniu z powołaniem się na całkowicie błędny i nieadekwatny przykład z użyciem techniki PCR, jakże łatwo w głowie laika zostawić obraz 'proto-replikacji DNA'. Replikacji bez konieczności uczestniczenia w nim całego współczesnego kompleksu replikacyjnego DNA, w którym to proto-aparacie replikacyjnym główną rolę grała przekształcona w proto-polimerazę DNA protoprymaza. Oczywiście hiharz, czy ktokolwiek inny z usenetowych gawędziarzy, darował sobie wyjaśnienie, co było przed powstaniem tej proto-prymazy (jakie konkretne procesy mogły tego dokonać) oraz co było pózniej. Ten jego dodatkowy pomysł, to taki ochłap rzucony na odczepnego. Prymaza, to polimeraza RNA, która jest niezbędnym elementem współczesnego kompleksu replikacyjnego DNA wszystkich organizmów żywych. Kompleks replikacyjny, jak wiadomo, jest złożony z wielu enzymów (maszyn molekularnych), które jedną z nici DNA syntetyzują w sposób ciągły [nić wiodąca] , drugą natomiast poprzez syntetyzowanie fragmentów okazaki, niejako od tyłu, ponieważ podczas replikacji komplementarne łańcuchy DNA mogą być syntetyzowane tylko od końca '5 do końca '5-AGCCCTGATCGT-'3 '3-GCGGGACTAGCA-'5 '3 Miejsca startu replikacji (fragmentów okazaki), w której udział bierze polimeraza DNA, muszą być zaznaczone poprzez wstawienie kilkunastu rybonukleotydów, czym właśnie zajmuje się prymaza. PONIŻEJ SCHEMATY OBRAZUJĄCE FUNKCJE PRYMAZY W APARACIE REPLIKACYJNYM DNA. Ewolucjonista i zwolennik SAMOdziejstwa chciał niejako wyrwać z kontekstu całej tej maszynerii enzym prymazę i przekształcając ten enzym w polimerazę DNA dowodzić, że to ona mogła być zasadniczym prekursorem podczas ewolucji współczesnego aparatu replikacyjnego DNA. A więc i w tym przypadku pojawia się stawiane wcześniej pytanie o szczegóły związane z odpowiedzią: która funkcja była pierwsza? A raczej: czy taka funkcja mogła być pierwsza? Czyli argumentacja mojego dyskutanta, to kolejny błędno-kołowy argument, który nie prowadzi do żadnego konsensusu. To kolejny przykład nielogicznego wniosku, który polega na powoływaniu się na koncepcję, która sama domaga się uzasadnienia. Hiharz usiłował dać mi do zrozumienia, że mam obowiązek zaakceptować jego wnioski, oparte na tendencyjnie dobranych przykładach, a wszelki opór, będący reakcją na zadawanie gwałtu doświadczeniu, logice i zdrowemu rozsądkowi, hiharz starał się stłumić obelgami i pomówieniami ! Hiharzowi i miłośnikom jego "naukowości" rzeczywiście niewiele "dowodów" potrzeba, żeby dowodzić swoich racji oraz bronić ich z tak fanatycznym zaangażowaniem. Uczeni zajmujący się badaniem możliwości abiogenezy (SAMOdziejstwa) twierdzą, że nawet złożone rybozymy i zdolne do jakiejś formy replikacji nie miały szans powstać spontanicznie w rybo-nukleinowym racemacie (mieszaninie) pierwotnego oceanu. Jedyne zdolne do pewnego typu replikacji rybozymy , które i tak nie mogły dać początku replikacji DNA, od której uzależnione są współczesne organizmy żywe, zostały stworzone przy zastosowaniu skomplikowanych technik molekularnych, a ich replikowanie musi być ściśle kontrolowane, natomiast wysoce złożone substraty rozmiarami tylko nieznacznie różniły się od produktów końcowych. PONIŻEJ SCHEMAT ZDOLNYCH DO RYBOREPLIKACJI SZTUCZNIE STWORZONYCH RYBOZYMÓW. RYBO-REPLIKACJA: W wyniku połączenia substratów (nieznacznie mniejszych niż produkty) powstawały kompleksy rybozymowe, które się składały z dwóch połączonych rybozymów, natomiast każdy z nich z większej i mniejszej podjenostki. Eksperyment nieco przypominał przebieg PCR. Należy raz jeszcze zaznaczyć, że każda z tych pojedynczych jednostek (rybozymów/substratów) musiała być wykonana przy użyciu inteligencji i złożonych narzędzi molekularnych. A więc jeżeli już znajdujemy jakieś potwierdzenie opierając się na tym eksperymencie, to (jak w przypadku techniki PCR) jest to potwierdzenie słuszności założeń Teorii Inteligentnego Projektu. ! Jak zaznaczyłem: tego typu replikujące się rybozymy nie miały żadnych szans spontanicznie wyewoluować w rybo-racemacie pierwotnego oceanu, natomiast analogiczny proces ich replikacji nie mógł dać początku współczesnemu typowi replikacji DNA (co zresztą stanowczo potwierdzają sami autorzy eksperymentu!) . Ten eksperyment wbija ostatniego gwozdzia do trumny mitomańskiej koncepcji "Świata RNA", ponieważ wyczerpująco wykazał biochemiczne granice związane z możliwościami enzymów złożonych z samego RNA. Eksperymenty mające na celu pokazać, jak SAMOdziejnie ewoluują molekularne maszyny, mające wszystkie cechy zaawansowanych technicznie urządzeń inteligentnie zaprojektowanych, kolejny raz UTKNĘŁY W MARTWYM PUNKCIE ! Innych opcji, aby móc dowieść swoich fantazji, zwolennicy SAMOdziejstwa już nie mają. SCHEMAT RYBOREPLIKACJI: Replikujący się system składał się z dwóch enzymów (E i 'E), a każdy z nich z dwóch podjednostek (A i B). Enzymy działały na siebie jak katalizatory, skłaniające się wzajemnie do syntetyzowania swoich replik (Ligacji - to znaczy katalizowania łączenia pomiędzy podjednostkami A i B). Proces ten zachodził cyklicznie – pierwszy enzym (E [złożony z podjednostek A i B]) wiązał dwie podjednostki (A i B) tworzące drugi enzym ('E) i łączył je ze sobą (Ligacja), by stworzyć nową kopię drugiego enzymu, podczas gdy drugi enzym robił to samo z podjednostkami pierwszego enzymu. Taka współbieżna replikacja potrzebuje tylko niewielkiej ilości obu enzymów i stałego dopływu podjednostek, by działać bez końca. Gerald F. Joyce Zadajmy sobie pytanie: skoro istnieje żadne prawdopodobieństwo spontanicznego powstania powyżej opisanego procesu, to w jaki sposób SAMOdziejnie mogło wyewoluować życie typu współczesnego, wraz ze swoim wyrafinowanym aparatem replikacji DNA (transkrypcji i translacji) ? Przecież nawet najprostsza bakteria jest bardziej podobna do człowieka niż DO OPISANEGO POWYŻEJ PROCESU ! Więc czy żywa komórka, nawet ta najprostsza, mogła powstać w wyniku oddziaływań; wody, ognia i wiatru? Czy takie pomysły są naukowe , czy raczej rodzą się tylko w chorych od nieracjonalnego myślenia i knucia spekulacji umysłach? PODSUMOWANIE: Doświadczenia przemawiają jednogłośnie : 'Hipoteza Świata RNA" jest do luftu, jest zapchajdziurą, naiwną bajeczką. Ponadto opisane prze zemnie doświadczenia (o ironio!) pokazują nam sposoby w jakie życie powstać SAMOistnie nie miało szans, zamiast pokazywać, jak powstawać mogło na proponowane przez zwolenników SAMOdziejstwa sposoby! Nie przeszkadza ten fakt jednak przeróżnym anonimowym gawędziarzom, jak i innym ludziom, którzy podpisują się z imienia i nazwiska, powoływać się na takie eksperymenty, jako na dowodzące czegoś wręcz przeciwnego. ! Ludzi ośmielających się wytykać błędy merytoryczne i metodologiczne, zafałszowania i niekonsekwencje tych pomysłów obrzuca się błotem, jako: "nieuków i pomyleńców" ! Mało tego: jest to najzwyklejsze w świecie oszustwo, którego owoce, jak dawniej było z hipotezą Oparina, czy z mitami związanymi z eksperymentami Millera, hoduje się w głowach laików dokarmiając je w kółko tymi samymi kłamliwymi sloganami: "pogląd, że do powstania życia przyczyniła się inteligencja jest nienaukowy"... A właśnie, że pogląd ten wyczerpuje wszystkie znamiona NAUKOWOŚCI, ponieważ jest zgodny z ludzkim DOŚWIADCZENIEM, doświadczeniem zdobywanym przez wszystkie ludzkie pokolenia. Doświadczeniem, które nas uczy, że urządzenia zaawansowane technicznie muszą mieć inteligentnego Projektanta ! Analiza filogenetyczna dobitnie wskazuje na fakt, że najprostsze organizmy musiały charakteryzować się sztywno ustaloną konformacją białek, które umożliwiały im prawidłowe funkcjonowanie. Innymi słowy nie mogło być prostego początku podczas wydumanej ewolucji chemicznej (prebiotycznej), w czasie której takie białka mogłyby eksperymentować podczas ewolucji swoich sekwencji aż do postaci, jaką obecnie obserwujemy. Niestety końcowe wnioski autorów artykułu są wyciągane wbrew analizie filogenetycznej, o której wynikach przed chwilą mieliśmy okazję przeczytać w zacytowanym fragmencie, jak i te wcześniejsze, wyciągane przy okazji rozważań nad rybozymami i ich ewentualnej roli w powstawaniu życia. Raz jeszcze zaznaczam uzasadniając, że końcowe wnioski zacytowanych autorów są ewidentnie wycelowane w metody, jakimi się posługują do testowania słuszności własnych założeń. W tym przypadku w analizę filogenetyczną. A przecież z zacytowanych badań jasno wynika, że niestabilne struktury istotnych białek biorących udział w metabolizmie prostej komórki doprowadzałyby do molekularnych kolizji, w tym do śmierci tej komórki, która nie posiadała przedziałów komórkowych, które by zabezpieczały ją przed kolizjami wielofunkcyjnych białek. Bakteria jest „jednym workiem na wszystko”. A tym bardziej takim „workiem” musiałby być jej wydumany ewolucyjny antenat. Jednak zwolennicy SAMOdziejstwa w takich przypadkach mawiają :”kiedyś mogło być inaczej”. Czyli kolejny raz mamy do czynienia z błędem logicznym, który polega na uzasadnianiu swoich tez, tezami, które same domagają się uzasadnienia. W dodatku argumentacja ta jest wewnętrznie sprzeczna. Jedną z bajeczek serwowanych przez zwolenników udziału SAMOdziejstwa w powstawaniu zaawansowanych technicznie urządzeń molekularnych, jest koncepcja Roberta Shapiro "Najpierw metabolizm". Zamiast opisywać tą bajeczkę, która się zawiera w kilku obrazkach po prostu pokażę te obrazki oraz towarzyszące im komentarze autora. Robert Shapiro w tym samym artykule opisuje też przeciwstawną hipotezę: „Najpierw replikator”. Zdaniem Roberta Shapiro od postaci replikatora ewolucja ku życiu wystartować nie miała szans, gdyż jego zdaniem najprostsze rybozymy są tak bardzo złożone iż nie miały szans powstać przypadkowo w bulionie pierwotnym. Powyższa argumentacja Roberta Shapiro, to wystarczające podsumowanie całego współczesnego dorobku naukowego, związanego z zagadnieniem możliwości SAMOistnego powstania życia. Jednak inny badacz tej dziedziny marzeń: Jack Szostak obstaje przy słuszności hipotezy „najpierw replikator” i nieco rozszerza argumentację Roberta Shapiro o kilka wywróżonych z sufitu szczegółów (papier przyjmie wszystko!). Jack Szostak, uzyskał w laboratorium pęcherzyki tłuszczowe, które, gdy kilka z nich połączy się w większe kompleksy, potrafią podzielić się na kilka mniejszych (podobnie jak w niedzielnym rosole). Kiedy powstają te pęcherzyki, to po drodze potrafią złapać kilka molekularnych śmieci np. w postaci fragmentów RNA (mogą one też do nich przenikać przez nieszczelne błony). Kiedy powstałe z mniejszych pęcherzyki rozpadają się na kilka mniejszych, to każdy z potomnych pęcherzyków może zawierać kilka takich molekularnych śmieci. Jack Szostak wydumał sobie, że taki proces mógł doprowadzić do powstania wyrafinowanego enzymu umożliwiającego skuteczną replikację materiału genetycznego proto-komórki oraz jej ewolucję w taki typ komórki, jaki obserwujemy współcześnie. W dodatku te spontaniczne łączenie się pęcherzyków i rozpadanie nazywa „proto-replikacją”, natomiast te molekularne śmieci nazywa „pierwotnym materiałem genetycznym”. Jack Szostak twierdzi, że w czasie takiej ewolucji pojedyncze rybonukleotydy, które dostały się do takich pęcherzyków mogły łączyć się w dłuższe łańcuchy. Następnie do tych łańcuchów spontanicznie dołączały się inne rybonukleotydy i na tej matrycy (bez udziału żadnego enzymu replikującego) powstawały komplementarne łańcuchy. Następnym etapem, jaki przewiduje ten scenariusz jest oddzielanie się tych łańcuchów w wyniku wzrostu temperatury otoczenia (coś jak podczas przebiegu techniki PCR. Może stąd skojarzenia moich dyskutantów z grupy pl.sci.biologia). Scenariusz zakłada, że kiedy temperatura otoczenia spadała komplementarne łańcuchy rozdzielały się, co umożliwiało przyłączenie się do tych matryc kolejnych rybonukleotydów. Następnie według tych spekulacji po spontanicznym rozpadzie pęcherzyka, w którym rzekomo miała miejsce ta replikacja na zasadzie naturalnej skłonności rybonukleotydów do spontanicznego komplementarnego parowania zasad, część w ten sposób powstałych łańcuchów polirybonukleotydowych potomnych pęcherzyków. przechodziła do Jack Szostak spekuluje, że mutacje (błędy w parowaniu zasad) podczas tej spontanicznej replikacji i odpowiednie czynniki selekcjonujące te błędy pod kątem odcedzania korzystnych, mogły napędzać ewolucję w stronę powstania złożonego enzymu, który byłby zdolny do przeprowadzania replikacji, jaką obserwujemy u współcześnie żywych organizmów. Szostak spekuluje ponadto, że dalsza ewolucja, już z udziałem tego enzymu, mogła doprowadzić do powstania współczesnej żywej komórki z jej wyrafinowanym aparatem replikacji DNA. Opisana zdolność do spontanicznego (bez udziału enzymu) łączenia się komplementarnych łańcuchów rybonukleinowych, oraz ich oddzielania podczas podnoszenia temperatury otoczenia jest wykorzystywana przez biotechnologów do przeprowadzania wielu badań. Jednak Jack Szostak nawet takiej „ewolucji” nie uzyskał w swoich eksperymentach. Natomiast twierdzenie, że taki proces byłby w stanie doprowadzić do powstania współczesnego życia to zwykła szarlataneria w naukowej otoczce! Zanim przejdę do zacytowania pomysłów Jacka Szostaka w dwóch ilustracjach poglądowych podsumuję jego fantazje. Spontaniczne powstawanie pęcherzyków, do wnętrza których przenikają molekularne śmiecie, m.in. w postaci fragmentów RNA. 1) Replikacja na zasadzie spontanicznego łączenia się pojedynczych rybonukleotydów z matrycą. 2) Oddzielenie się dwóch komplementarnych łańcuchów po tym, jak w środowisku podnosiła się temperatura (np. podczas dnia, gdy świeciło słońce). Na koniec, jak to uczyniłem z wywodem Roberta Shapiro, zacytuję dosłowne wywody Jacka Szostaka. W połączeniu z argumentacją Roberta Shapiro te kilka fantazji w postaci kolorowych obrazków i komentarzy do nich, to współczesne podsumowanie całego wieloletniego, naukowego dorobku na temat możliwości SAMOistnego powstania życia. Materialistyczna nauka w tym zakresie nie poszła dalej niż starożytni Grecy, którzy wyznawali ideę SAMOrództwa.. Aristoteles Myślący człowiek i dysponujący podstawową wiedzą biologiczną, oglądając powyższe obrazki może tylko stwierdzić: jak to mało potrzeba, żeby złamać opór laików, żeby skutecznie złamać ich blokadę psychiczną i nasiać w ich umysłach chwastów pseudonaukowych. Przy wspomaganiu się chwytnymi obrazkami i komentarzem do nich, naszpikowanym naukowym żargonem, przeciętny laik czuje się po prostu bezsilny wobec tak „przekonujących argumentów” laureata nagrody Nobla. Zastanawiam się czasami, jak takie bzdury przechodzą przez filtry recenzentów naukowych. No cóż 'na bezrybiu i rak ryba'. Francesco Redi
Podobne dokumenty
DNA
wyrafinowane maszyny molekularne. Poniżej prezentuję wysoce uproszczony model jednego z nich. Helikazy. Helikaza jest to wyrafinowana nano-maszyna, molekularny robot zasilany energią uzyskaną z ATP...
Bardziej szczegółowo