„INNI”
Transkrypt
„INNI”
1 Tomasz Kierepko „INNI” Osoby: Aśka Bartek Oliwia Olka Gocha I Koleżanka II Koleżanka III Koleżanka Darek Pati Iza Wika Anka Nauczycielka Ojciec Bartka Matka Bartka Matka Anki Scena I Spotkanie koleżanek w czasie przerwy. Koleżanka I - Widziałaś? Znowu to zrobili! Gocha - Ale co? Koleżanka II - No, nie udawaj niewidomej, tak jak połowa naszej szkoły. Gocha - Ale ja naprawdę nie wiem, o co chodzi. Koleżanka I - Jak można tego nie widzieć? Gocha - Czy ktoś mi wreszcie powie, co jest grane? Koleżanka III - Hello! Czy coś mnie ominęło? Koleżanka I - No właśnie staramy się jej wytłumaczyć, o co poszło wczoraj po lekcjach. Koleżanka III - A, to wiadomość dnia! Znowu rozróba! Gocha - Rany! Powiedzcie powoli i wyraźnie: co się stało? Koleżanka II - Gocha, czyś ty się z choinki urwała?! Koleżanka I - Ekipa Darka osiągnęła szczyty w tępieniu kolesi z tamtej dzielnicy. Koleżanka III 2 - Wczoraj upokorzyli ich na maksa. Musieli sprzątać cały korytarz, bo podobno to oni zasmarowali podłogi czekoladą. Koleżanka II - Ale wszyscy wiedzą, że to nieprawda. Gocha - I co? Nikt nie powiedział prawdy? Koleżanka III - Wiesz co, Gocha, ty naprawdę jesteś nie z tego świata. A kto chciałby się im narażać? Koleżanka I - Mają wszystko: kasę, ciuchy, wakacje, przyjaciół.... Koleżanka II - Tak, oni są nie do ruszenia. Gocha - Ale przecież nie można na to bezczynnie patrzeć. Kogo tak tępili? Koleżanka I - No, mówiłam Ci: Aśkę, Bartka, Oliwię i Olkę. Gocha - Ale przecież ... Koleżanka II - No właśnie. Ci z kolei mają niewiele. A tamci to wykorzystują. Gocha - Musimy coś z tym zrobić. Koleżanka III - Ty jednak upadłaś na tę swoją głowę. Myślisz, że jak jesteś przewodniczącą samorządu, to zdołasz coś zrobić? Przegrasz na starcie. Gocha - Przegram, jeśli nie zrobię nic. Koleżanka I - Idealistka ... Scena II Spotyka się grupa Darka. Są modnie ubrani, zachowują się arogancko. Darek - No, moi drodzy. Tak załatwia się przeciętniaków. Pati - To było niesamowite! Iza - Snuli się po tym korytarzu, jak dżdżownice. Wika - A najlepsze było to, jak ten przygłup wdepnął w tę czekoladę! Ha, ha. Myślałem, że nie wytrzymam. Pati - Dyrektorka nieźle się na nich wkurzyła. Iza - Kto by pomyślał, że pójdzie tak łatwo? Wika - To była najłatwiejsza z akcji, które ostatnio przeprowadziliśmy, chociaż czekolady trochę szkoda. Darek -Wika, coś ty? Mogę Ci kupić 50 tabliczek. I to jakiej chcesz. Wika - Sama sobie kupię. Pati - A propos zakupów. Dzisiaj o 19.00? Iza 3 - A co dziś maraton zakupowy? Wika - Tak jak wczoraj. Pati - Sporo wydałam, ale ojciec dał mi dzisiaj drugie tyle. Iza - Ja też nie narzekam. Moi starsi powiedzieli mi, że pieniędzmi mam się ni przejmować. Wika - I tymi, którzy ich nie mają. Pati - Niestety, takich jest wielu. Iza - Jak mogą z nami chodzić do szkoły, a nawet do klasy. To po prostu żenujące. Darek - Dlatego trzeba ich tępić. Niech idą do jakiejś innej szkoły. Właśnie ... innej. Oni są inni. Pati - A ty, Anka, co taka zamyślona jesteś? Przecież wczoraj byłaś zadowolona z tych nowych butów. Anka - Nie, nie, buty są w porządku Darek - No to co? Zakochałaś się, czy co? Anka - Daj spokój! Tak sobie myślę .... Pati - To ty daj spokój! Na myślenie jej się zebrało. Zakupy czekają, a ona myśli. Anka - No bo nie wiem, czy z tym Bartkiem, Oliwią i resztą powinniśmy tak.... bezwzględnie. Darek - A ty co? Siostra miłosierdzia? Wika - Z biedakami chcesz się zadawać? Darek - Tamtą dzielnicę powinni całkowicie odizolować od reszty miasta. Iza - Oni do nas w ogóle nie pasują. Pati - Pamiętasz? Są inni. Anka - Tak, tak, ale ... Pati - Anka, no wyluzuj. Jedziemy. Zaraz złe myśli Cię opuszczą, a jak karta kredytowa pójdzie w ruch, to w ogóle będzie dobrze. Wszyscy - Jedziemy!!! Scena III Pokrzywdzeni uczniowie są smutni, na ich twarzach widać rezygnację. Nie są ubrani jak poprzednia grupa. Mówią z troską i zniechęceniem w głosie. Bartek - Cześć! Aśka - Cześć! Oliwia 4 - To był fascynujący dzień. Olka - Tak, znowu porozrzucane buty i guma do żucia na krześle. Wspaniale! Bartek - Ale wiecie, co jest najgorsze? Aśka - No co? Bartek - To, że nikt nie powiedział prawdy, że nikt nam nie pomógł. Oliwia - No, wszyscy omijali nas jak trędowatych. Tak, jakby byli niewidomi. A przecież każdy wie, że to typowa zagrywka Darka i jego bandy. Olka - Jak długo to jeszcze będzie trwać? Bartek - Nie wiem, do końca szkoły jeszcze dwa lata. Aśka - O nie! Ja nie wytrzymam! Oliwia - A co? Przeniesiesz się do innej szkoły? Przecież o to im chodzi! Aśka - No nie, ale nie widzę sposobu na zaradzenie tej sytuacji. Olka - A widzieliście, jakie mieli super komórki? Oliwia - Przestań. Komóra to nie wszystko. Olka - Ale i tak chciałabym taką mieć. Słuchałabym muzyki cały dzień. Bartek - Zasadniczo to telefon służy do czegoś innego. Olka - Nowoczesne telefony są wielofunkcyjne. Warto czasami o tym poczytać. Aśka - No właśnie, my możemy o tym tylko poczytać, a oni to mają na co dzień. Bartek - Ale z nas materialiści się zrobili, a wszystko przez grupę egoistów. Oliwia - Mnie to też drażni, ale nic nie możemy zrobić. Lepiej chodźmy do domu. Aśka - Na razie. Olka - Cześć. Scena IV Napotyka ich grupa Darka. Są agresywni. Zaczepiają grupę Bartka. Darek - Hola, hola! A gdzie to zdążacie, ofiary losu? Bartek - Odczepcie się! Wika - Odczepić?! No wiesz? Od takiego eleganta? Iza - Gdzie kupiłeś te ciuchy? Na targowisku starzyzną? Pati 5 - A ta bluza? Przecież to chyba zamierzchłe lata dziewięćdziesiąte. Darek - Buty też ekstra! Wika - No, prosto z Paryża! Oliwia - Nie chcemy z wami gadać. Idziemy do domu. Iza - A idziecie? No tak. Na autobus pieniążków brakuje. Pati - A tam, gdzie mieszkacie w ogóle dociera autobus? Wika - Przecież to koniec świata. Jak można mieszkać w takiej zapadłej dzielnicy? Nic tak nie ma: ani porządnego sklepu, ani restauracji. Nic. Darek - Tak, tam mieszkają inni. Aśka - Weź przestań, bo nie wytrzymam. Wika - A w dodatku jesteście jeszcze agresywni, niegrzeczni, niewychowani. Jak my możemy się z nimi zadawać? Iza - Już czuję się brudna. Od samego patrzenia. Anka - Posłuchajcie .... Darek - Co, Anka? Anka - Może nie powinniśmy .... Pati - A ta dalej swoje. Chyba za mało zakupów dzisiaj mamy na koncie. Potem pogadamy. Anka - Chodzi o to, że ... Iza - Oj, przestań. Darek - No , biedaki, szczęśliwej drogi! Niech was nogi nie rozbolą! Pati - A my pakujmy się. Zaraz przyjedzie po mnie szofer. Zabierze nas do centrum. A ty nie rób więcej takich numerów. Anka - Wydaje mi się po prostu, że przesadzamy. Iza - Też coś! To ty przesadzasz z tym swoim intelektualizmem. Anka - Jestem z tego dumna. Darek - O, jaka poważna. Anka - Wiecie co? Ja już chyba pojadę do domu. Pati - Jak to, przecież zaraz przyjedzie szofer. Wika 6 - A centrum? Anka - Dzisiaj jakoś źle się czuję. Wrócę sama! Pati - Jak uważasz. Wika - Pamiętaj, jutro impreza u Izy. Anka - Cześć! Scena V Dom Bartka. Matka krząta się koło stołu, Ojciec czyta gazetę. Matka - Cześć, Bartku ! Bartek - Cześć, mamo... Ojciec - A co to za smutna mina? Bartek - Cześć, tato. Nie, nic ... Matka - No, przecież widzę. Co się stało? Bartek - No nic. Ojciec - Jeśli nie chcesz powiedzieć, to nie mów, ale pamiętaj, że z każdą sprawą możesz do nas przyjść. Bartek - Tak, wiem. Matka - Teraz siadaj do stołu. Przygotowałam rosół. Bartek (z narastającym gniewem w głosie) - Znowu rosół?! Matka - Czy mój rosół Ci nie smakuje? Bartek - Smakuje, ale to już trzeci raz w tym tygodniu. Ojciec - Posłuchaj. Ciesz się, że mamy co jeść. Wiesz, ilu ludzi nie ma tego przywileju? Bartek - Nie chcę takich przywilejów! Ojciec - Co się z tobą stało? Czemu jesteś taki nerwowy? Bartek - Wcale nie jestem. Po prostu chciałby normalnie żyć. Matka - Ale co to znaczy normalnie? Masz dach nad głową, nie chodzisz w dziurawych ubraniach, masz nas. Bartek - I to jest życie!? Ojciec - A masz inny pomysł na to, jak żyć? Matka - Robimy wszystko, żeby zapewnić Ci godną przyszłość. Czego chcesz więcej? Bartek 7 - Chcę normalności: telefonu, komputera, ciuchów z górnej półki i w ogóle chcę mieszkać gdzie indziej, nie w tej zapyziałej dzielnicy. Matka - Bartek? Nie poznaję Cię! Jak możesz tak mówić? Ojciec - Jest mi bardzo przykro. Bartek - Po prostu ..., po prostu.... dlaczego jedni mają wszystko, a inni nic? Ojciec - Myślisz, ze posiadanie jest najważniejsze? Bartek - Sam już nie wiem .... Ojciec - Ale ja wiem. Najważniejsze jest to, jakim jesteś człowiekiem. A ty jesteś dobrym człowiekiem. Zapewniam Cię. I masz przyjaciół, którzy uważają tak samo: Oliwię, Aśkę, Olkę. Podobno ta wasza przewodnicząca też jest w porządku. Bartek - A, Gocha. Tak. Da się z nią porozmawiać. Matka - No dobrze, a teraz jedz ten nasz rosół. Jutro wykombinuję coś innego. Scena VI Dom Anki. Jej Matka siedzi przez lustrem, poprawia makijaż. Matka - Witaj, Aniu! Anka - Cześć, mamo. Matka - O, co to za smutek na twarzy mojego skarbu? Anka - No, nic... Matka - Daj spokój. Swojej matki nie oszukasz. Czyżby złą ocena? Anka - Nie, zupełni inny kaliber. Matka - To brzmi poważnie. Co się stało? Anka - Nie wiem, jak to powiedzieć. Chodzi o Darka i mają paczkę. Matka - A co się tu mogło wydarzyć. Odniosłam wrażenie, że dogadujesz się z nimi. W końcu to Twoja paczka. Anka - No właśnie. Nie wiem, czy moja. Matka - Co masz na myśli? Anka - Nie do końca podoba mi się traktowanie przez nich Bartka i tych dziewczyn, które z nim się trzymają. Matka - A dokładniej? Anka - Tępią ich, rozrzucają buty, oklejają krzesła gumą. Ostatnio doprowadzili do tego, że tamci musieli cały korytarz sprzątać. A z jakiego powodu to wszystko? Bo mają mniej niż my! Matka - A to też się z nimi tak bawiłaś? 8 Anka - Niestety, tak. Coś mnie w środku szarpie i woła, że tak nie powinno być. Zresztą w ogóle wydaje mi się, że wychowywałaś mnie inaczej niż rodzice Darka, Izy czy Wiki. Dla nich najważniejsze są zakupy, kupowanie, kupowanie i kupowanie. Muszą wszystko mieć i mają. Nas też stać na wszystko, ale jakoś inaczej. Nie za wszelką cenę. Na czym polega różnica? Wytłumacz mi? Matka - Sprawa jest bardzo prosta. Nigdy Ci tego nie mówiłam, ale musisz wiedzieć, że nie zawsze mieliśmy to wszystko, co teraz Cię otacza. Na początku nie mieliśmy nic. I to było najpiękniejsze. Nasz świat mogliśmy zbudować od podstaw, pamiętając, że najważniejszy jest człowiek. Anka - Byliście biedni? Matka - Byliśmy szczęśliwi. Za jakiś czas na pewno przekonasz się, że posiadanie to nie wszystko. Anka - A gdzie mieszkaliście? Matka - Właśnie w tej dzielnicy, w której mieszka Bartek i inni. Było wspaniale. Anka - Ale tam nic nie ma. Matka - Czego nie ma? Nie ma domów, podwórek, ulic? Anka - No, są. Matka - A więc jest tam wszystko, czego trzeba. Niczego nie brakuje. Na pewno ludzi, którzy pomagają sobie w potrzebie i są po prostu dla siebie dobrzy. Tu u nas jest inaczej. Anka - Nigdy mi o tym nie mówiłaś. Matka - Nie wiedziałam, czy jesteś gotowa. Ale teraz już wiem. Anka - Ja też wiem. Matka - Co? Anka - Co powinnam jutro zrobić. Matka - Będzie groźnie? Anka - Nie, ale to, że ktoś mieszka w innej dzielnicy i nosi niemarkowe ciuchy nie może decydować o jego wartości. Matka - Masz rację. Nie wiesz, jak się cieszę. Scena VII Klasa, lekcja, godzina wychowawcza, wszyscy siedzą w ławkach. Nauczycielka - No już spokój, siadajcie. Mamy dzisiaj dużo spraw do załatwienia, ale jedna jest szczególnie ważna. Pati - Proszę pani, porozmawiajmy o wycieczce. Nauczycielka - O wycieczce? Ale to nie jest ta ważna sprawa. Iza - Nie? Przecież to najważniejsze wydarzenie w tym roku. Nie ma chyba nic ważniejszego. 9 Darek - Mamy już przygotowane pomysły, projekty. Nauczycielka - Sami to przygotowaliście? Wika - Tak, proszę spojrzeć: Londyn, Paryż, ewentualnie Berlin. Wszystko na nas czeka. Wpłacamy kasę i jedziemy. Nauczycielka - Londyn mówicie. Dla was wszystko jest takie łatwe? Darek - No, a jaki problem może się tu pojawić? Nauczycielka - Drogi Darku, ty chyba nie do końca orientujesz się, jaka jest istota wycieczki klasowej. Darek - No, jedzie klasa. Nauczycielka - Właśnie! Jedzie klasa. Cała klasa. Czy sądzisz, że pokazaną tu kwotę każdy będzie mógł zapłacić? Pati - A czy to są takie wielkie koszta? Gocha - Wybacz, ale dla każdego określona kwota ma nieco inne znaczenie. Darek - A ty co się wtrącasz? Gocha - Po pierwsze mam takie samo prawo, jak ty, by się odzywać. Po drugie jestem przewodniczącą. Iza - Ale przywileje! Wróćmy lepiej do naszego wyjazdu zagranicznego. Nauczycielka - Nie, nie. Gośka ma rację. Wyjazd klasowy to wyprawa całej klasy. Nie tam, gdzie jeszcze ktoś nie był, w jakiej egzotyczne strony. To wyjazd, który ma integrować zespół. Największą atrakcją takiej wycieczki nie jest miejsce, lecz to, że możemy być razem. Darek - To są zdania z jakiegoś podręcznika psychologii. One nie mają nic wspólnego z naszym projektem. Anka - Nasza pani ma rację. Wika - O, proszę, Anka. Wreszcie się odezwałaś. Tylko chyba nie przemyślałaś, co masz powiedzieć. Anka - Ja sobie dokładnie to wszystko przemyślałam. Nie można planować czegoś, na co nie będzie wszystkich stać. Darek - To przez jakichś biedaków mamy rezygnować z przyjemności? Nauczycielka - Darek, nie pozwalam Ci tak mówić! Jak możesz kogoś nazywać biedakiem. Darek - A jak inaczej ich określić: Bartusia, Asię, Olę i Oliwunię. Biedaki z podejrzanej dzielnicy. Nauczycielka - Natychmiast przestań. Jestem przerażona tym, co powiedziałeś. Ktoś jeszcze z nim się zgadza? A tak. Gwardia przyboczna. Tego się spodziewałam. Jestem rozczarowana i zaniepokojona tym , że z takim spokojem serca zgadzacie się z tymi przerażającymi hasłami. Wika - Ale to prawda. Przez nich mamy nie jechać? Nauczycielka 10 - Wika. Za granicę mogą Cię wziąć rodzice w każdej chwili. Zresztą w każdym z wymienionych miejsc byłaś już kilkakrotnie. Pojechanie, żeby pokazać, że mnie na to stać nie ma sensu. Bartek - Proszę pani, ale naprawdę nie ma co robić kłopotu. Nauczycielka - Bartku, to nie jest żaden kłopot. Nie można godzić się na poniżanie kogoś z powodów materialnych. A wiem, że do tego dochodzi w tej klasie. I nikt nie reaguje. Oliwia - Dorośli nie reagują. Nauczycielka - Dorośli nie pomogą wam, jeśli wy nie zaczniecie działać. A tobie, Anka, dziękuję za odwagę. To nie było łatwe. A teraz pytam: grupka jedzie za granicę, czy całą klasą ruszamy na rajd po naszym górach? Wszyscy - W góry!!!! Darek - Co za ciołki! W górach nie byliście? Będziecie się tam szwędać jak barany! Gocha - Przestań. Jako klasa zdecydowaliśmy jechać w góry. Jeśli nie chcesz, to nie jedź. I wy też. Nauczycielka - Doskonale! A więc postanowione. A po wycieczce zorganizujemy zbiórkę materiałów szkolnych dla dzieciaków z rodzin, które zbyt dobrze sobie nie radzą. Nie na pozytywne uwagi. Dla satysfakcji. Darek, weźmiesz udział?