Tyszkiewicz w miedzi - Muzeum Miedzi w Legnicy

Transkrypt

Tyszkiewicz w miedzi - Muzeum Miedzi w Legnicy
Tyszkiewicz w miedzi
Artysta kreuje osobliwe stwory, "bestie" przypominające wyobrażenia autorów dawnych map o
mieszkańcach nieznanych lądów, wód i powietrznych przestworzy. Tworzy także fascynującą,
odrealnioną wizję rodzinnego miasta. Graficzna twórczość Przemysława Tyszkiewicza choć
budziła zainteresowanie już w latach 80-tych, została być może w pełni dostrzeżona dopiero
wtedy, gdy artysta otrzymał w 1999 roku Nagrodę im. Daniela Chodowieckiego od Fundacji
Güntera Grassa. Było to bardzo istotne uhonorowanie młodego artysty przez jury działające w
imieniu pisarza, który sam jest znaczącą postacią w sferze grafiki. A wyróżnienie przyznała
Fundacja za złożony z 5 części graficzny pentaptyk „Krew księżyca płynie w moim
gardle”(1996-98), który „zaskakiwał nie tylko poetyką świata przedstawionego i poziomem
warsztatowym, ale także i wielkością”.
Tyszkiewicz buduje treści z kolażowego sąsiedztwa, wynurzających się jak z czeluści, swych
hybrydalnych wyobrażeń, nabierających charakteru zależnie od swego miejsca w formowanej
kompozycji. Jest w odbitkach artysty duży repertuar motywów zawieszonych aerodynamicznie
w przestrzeni jakiej iluzję daje samo użycie matrycy. Ale bywa też dużo sugestii oceanów lub
rzek, przepływów z naturalnymi w nich motywami węgorzy czy prehistorycznych ryb. W wysoce
imaginatywnych (halucynacyjnych niemal) przejmująco czarnych akwafortach i akwatintach
takich jak „Węże i samoloty” (2001), „O świcie zakwitł czarny ocean” (2002) czy „Magiczne
skutki połykania świeżych motyli” (2003) jest albo zderzenie ze sobą rekwizytów industrialnych i
przyrodniczych albo też spiętrzenie motywów pochodzących z różnych światów. W wspaniałej
akwaforcie z 2008 „Meteorologia przypadkowych halucynacji” (z grzybami lecącymi nad wielkim
ciężarowym samochodem) wyraźnie wybijają się wizje psychodeliczne.
Sam twórca przyznawał: „Nie chodzi tu o symbole czy znaki lecz hybrydy aktywnie zmienne”. I
trzeba przyznać, że w swej dziwności owe zbitki wyobrażeń (hybrydy) zaciekawiają nas, mają
magię, która wciąga w owe nieprawdopodobne światy i choć pełno jest w niej strachów oraz
potworów, w gruncie rzeczy sytuacja jest nadzwyczaj łagodna, czasem wręcz uśmiechamy się.
Z drugiej strony patrząc, zdumiewa u artysty narzucona dyscyplina. Biorąc pod uwagę mozolny
proces powstawania grafik, jest tu widoczne pogłębianie możliwości czarno-białego zapisu. Od
1996 roku stopniowo coraz większą rolę odgrywa przepaścista czerń, która zamiast być
stereotypowym tłem zaczyna pełnić rolę jakby ideowej deklaracji i monitora dla wyobrażeń.
Czasem jest ona pewnego rodzaju kurtyną osłaniającą lub odsłaniającą inne światy. Z
technicznego punktu widzenia następuje niezwykle konsekwentne wykorzystanie
ugruntowanych tradycją reguł grafiki warsztatowej, głównie wklęsłodruku (przede wszystkim
akwaforty i akwatinty, ale niejednokrotnie i z równym mistrzostwem zgłębianie efektów
mezzotinty, miedziorytu, suchej igły, odprysku, miękkiego werniksu).
1/2
Tyszkiewicz w miedzi
Dzieła Przemysława Tyszkiewicza są precyzyjnie opracowane aż do końca, eleganckie w swej
bujnej formie często nawet dekoracyjnej. Artysta pisze o sobie: „jestem bardzo powolnym
twórcą. Im bardziej celebruję tworzenie danego obrazu tym bardziej on mnie
zachwyca...Czas...daje szansę wypróbowania wielu inspiracji, między którymi można lawirować
bawiąc się w zaskakujące łączenie pomysłów”. Natomiast alchemia grafika warsztatowego,
którą Tyszkiewicz opanował mistrzowsko, kieruje ku wielu możliwościom choć jednocześnie
poprzez konieczność takiego a nie innego wytrawiania, stawia tamę nieskończoności wyborów.
Zahaczający o niektóre wątki bliskie gotyckości, Tyszkiewicz w duchu tych idei zdaje się
uruchamiać wzory starej grafiki (Albrecht Dürer, Martin Schongauer, Gustave Doré).
Specjalnego znaczenia z punktu widzenia owych idei nabiera świetnie opracowana miękką
kreską, jak karty tarota, seria demoniczno-sakralnych miedziorytów w owalach (1993 – 2004).
Motywy w tych odbitkach są jak makabryczni bohaterowie horroru : „Głowa z Krzyża” to postać
trzymająca w dłoniach własną czaszkę a „Czarcia firanka” jest ludzkim kościotrupem z długim
jaszczurczym ogonem. Już prawie zaczynamy się bać tych dziwnych kreatur, lecz zaraz potem
stwierdzamy, że są one baśniowo zabawne. Także przy zderzeniu potworów z drapieżnych
bestiariuszy z zimnymi wehikułami (statkami, samochodami, samolotami itd.) czy też wręcz w
potraktowaniu współczesnego motocykla jako podłoża do zapisów, artysta bliski jest temu co
łączy wyrafinowaną technikę z melancholią życia i śmierci.
W swym spojrzeniu na topograficznie odwzorowywane pejzaże (np. w akwaforcie „Miastu
votum” w 1999r.) zawarł z kolei kontrast inżynieryjnego formowania „map” (ma wykształcenie
geodety) ze swobodnym, imaginacyjnym ujęciem rajdów przestrzennych wędrowcy bez celu.
Wyobraźnia z jej magią wyobrażeń, ale też i alchemia warsztatu, stawiają Przemysława
Tyszkiewicza wśród najwybitniejszych grafików w skali nie tylko polskiej.
Otwarcie wystawy - 12.09.2008 r.
Wernisaż - 10.10.2008 r.
Czynna do - 29.11.2008 r.
{gallery}zdjecia_galerie/czasowe/2008/tyszkiewicz{/gallery}
2/2

Podobne dokumenty