Tajemnica Lwa Myszkina
Transkrypt
Tajemnica Lwa Myszkina
Radosław Romaniuk Tajemnica Lwa Myszkina Dostojewski nie jest wyłącznie „znawcą dusz ludzkich”. Poznanie tajemnicy człowieka samo w sobie nie rozwiązuje jeszcze ludzkich problemów i znaczy tyle, co informowanie cierpiącego, że go boli ząb. Autor Zbrodni i kary nie zatrzymał się najgłębszym choćby i najtrafniejszym opisie ludzkiej osobowości. Można w nim dostrzec teologa, który przedstawia nie tylko człowieka uwikłanego w „przeklęte problemy”, lecz ukazuje tych problemów rozwiązanie. Myśl pisarza sytuuje się w obrębie mistycznej teologii prawosławia. Polskiemu miłośnikowi jego twórczości praktycznie nieznany jest bogaty dorobek interpretatorski poświęcony autorowi Idioty, wywodzący się z kręgu wschodniej teologii. Lukę tę znakomicie uzupełnia książka ks. Henryka Paprockiego - polskiego teologa prawosławnego obficie korzystającego z dorobku poprzedników i prezentującego przy tym własną oryginalną wizję teologicznej i antropologicznej myśli Dostojewskiego. Myśl ta wg autora, kreując osobowość irracjonalną, uwikłaną w sprzeczności czynów i pragnień, przeciwstawiała się zarówno tradycyjnej idealistycznej antropologii, jak również ówczesnej akademickiej teologii. Paprocki umieszcza ją w kontekście wschodnich tekstów liturgicznych (przede wszystkim wiąże ją z czytanym w kościele prawosławnym w okresie Wielkiego Postu Wielkim kanonem pokutnym św. Andrzeja z Krety, który bogato cytowany w tekście, znakomicie komponuje się ze słowami i uczuciami bohaterów książki.), apokaliptycznej myśli sekt rosyjskich, zwłaszcza okresu tzw. raskoła oraz współczesnej Dostojewskiemu koncepcją Sofii-Mądrości Bożej, autorstwa zaprzyjaźnionego z pisarzem filozofa Włodzimierza Sołowiowa. Paprocki jako kluczem do tytułowej tajemnicy człowieka posługuje się alegorią lwa i myszy, która staje się symbolem przeciwstawnych pierwiastków ludzkiej natury. Tak więc lwią częścią natury są cechy związane z rządzą władzy, pychą, siłą, mysiej części przynależy słabość, małość, pokora. Człowiek-lew i człowiek-mysz to dwa skrajne antropologiczne wizerunki. Bohaterowie Dostojewskiego łączą je w sobie w naturalny sposób. Lew reprezentuje ciemną stronę ich natury - podświadomość - jako siłę kierującą życiem i jednocześnie paradoksalnie prowadzącą do samozagłady, mysz zaś symbolizuje sumienie, zdolne okiełznać potęgę lwa. „Człowiek-lew i człowiek-mysz nieustannie walczą ze sobą, co stanowi tajemnicę człowieka” pisze autor, przedstawiając galerię lwich i mysich bohaterów Dostojewskiego. Tak więc lwem jest Raskolnikow, wykorzystujący wolną wolę do konstruowania nowej moralności nadczłowieka, samodzielnie decydującego o przekraczaniu etycznych praw, z zamiarem zbawienia ludzkości. Raskolnikow jednak uświadamia sobie, że nie 1 jest w stanie konstruować własnej moralności bez szkody dla samego siebie, nie dekonstruując swojego życia. Lew-umysł zderza się z małą myszką-sumieniem, której głos łączy się z głosem innej mysiej postaci - Soni, tak charakterystycznego dla Dostojewskiego wizerunku człowieka, który na dnie upadku zachował ewangeliczne cnoty. Dla Paprockiego spotkanie tych dwóch postaci, inicjujące ich moralne odrodzenie, jest teologiczną deklaracją Dostojewskiego. Przeciwstawia w niej „prawdzie rozumu” „prawdy objawienia”, zaś upadkowi moralnemu, tajemnicę niezasłużonej łaski. „Grzech całego stworzenia jest jak garść piasku rzucona w bezkresny ocean” - cytuje teolog zdanie Izaaka Syryjczyka. Z lwią rodziną mamy do czynienia w przypadku Braci Karamazow, możliwych do odczytania od poziomu obrazu społeczeństwa rosyjskiego XIX wieku, do poziomu traktatu teologicznego dotykającego tajemnicy zła. Jej bohaterowie są ze sobą powiązani lwią mocą „karamazowskiej siły”. Iwan, w buncie przeciwko okrucieństwu Boga, konstruuje ideę odrzucającą chrześcijańską moralność. Idea „Wszystko jest dozwolone” zostaje wcielona w życie przez kolejnego z braci - lokaja Smierdiakowa, który zabija ojca - lwa pożeranego przez własną żądzę. Po przekroczeniu granicy zakreślonej przez moralność, Smierdiakow, w ostatnim akcie demonicznej samowoli kończy życie samobójstwem. Przyczyną śmierci obu i cierpień pozostałych członków rodziny jest - jak pisze Paprocki - „diabeł ze swoją tajemnicą (Bóg i nieśmiertelność istnieją, ale trzeba twierdzić, że ich nie ma). Schował się w świecie antynomii - kontynuuje teolog - i żył tam pod nazwą antytezy, skąd wyszedł na świat ukryty pod maską „nauki”. Jest to rozum dialektyczny, bohater antynomii Kanta, stwarzający swoim wyznawcom „piekło intelektu”. Problemem Iwana Karamazowa jest odwieczny problem teodycei, który lwią siłą pcha go w objęcia nihilizmu. Jest to problem Hioba, który w starotestamentowej opowieści odnajduje swą realizację i rozwiązanie. „Niewinny Hiob krzyczy do swego Boga pisze Paprocki - i słyszy odpowiedź Demiurga, który druzgoce stworzenie ciężarem swojej wyższości: „Gdzie byłeś, gdy zakładałem ziemię? Powiedz, jeśli wiesz i rozumiesz, kto wyznaczył jej rozmiary? Czy wiesz?(...)Czy kiedykolwiek, odkąd żyjesz, powołałeś świat, a zorzy wskazałeś jej miejsce?” Hiob położył ręce na ustach i zamilkł, ponieważ człowiek nigdy nie ma racji wobec Boga” - kończy teolog. Jednak Hiob i bohater Dostojewskiego otrzymują odpowiedź. „Słowa Dziewicy Maryi „Niech się tak stanie” oznaczają: Tak, niech Hiobowi zostanie dana odpowiedź” - pisze autor - I Bóg sam zajmuje miejsce na barłogu Hioba, aby przynieść mu odpowiedź (...) i słychać krzyk opuszczonego Boga-Hioba: Boże mój, Boże mój, czemuś mnie opuścił?” Ręka Chrystusa dotyka ust Hioba i przez jej ranę Hiob dostrzega ludzkie oblicze Boga”. Bóg przyjmujący zło w pokorze i przemieniający ciemność śmierci w jasność Zmartwychwstania udziela odpowiedzi powieściowemu bohaterowi. Jedyną może istotą zasługującą na miłość jawi mu się 2 Chrystus z Legendy o Wielkim Inkwizytorze, który przerywa krąg zła, w milczeniu całując swojego prześladowcę. Grzechem Inkwizytora (Lwa w purpurze) jest zawieszenie miłości do Boga na rzecz realizowanej bezwzględnie miłości do człowieka, która prowadzi do stworzenia systemu zniewolenia, pozwalającego na panowanie nad światem. Motyw ten wcześniej pojawia się w Biesach, gdzie idea zdobycia świata siłą staje się realizacją logiki lwa. Paprocki widzi w Biesach stado lwów, pożerających siebie nawzajem, lecz z drugiej strony, prawdziwym lwem okazuje się w powieści organizacja, która kieruje ich losem i pożera swoich członków. Przed postaciami Dostojewskiego, które ulegają lwiej części swej natury, staje konieczność wyboru między miłością do człowieka, a miłością do Boga. Ta pierwsza będzie jednak postawieniem człowieka na miejscu Boga, jako Zbawiciela, zdolnego do przemiany życia bliskich sobie ludzi (i ludzi w ogóle) oraz jako moralnego prawodawcy. Są to więc uczucia sprzeczne, wymagające ideowego wyboru, który, jak wskazuje Dostojewski, w momencie wyboru miłości do człowieka pozbawionej miłości do Boga, kończy się katastrofą - destrukcją moralnych wartości i samodestrukcją jednostki. W tym miejscu należy zaznaczyć drugą perspektywę, z której prawosławny teolog analizuje twórczość Dostojewskiego. Jest to perspektywa eschatologiczna, oczekiwania końca dziejów. Wiąże ona twórczość pisarza z teologią rosyjskich raskolników, wierzących, że Antychryst objawi się na Rusi, jako ostatnim kraju broniącym prawdziwej wiary. Wśród apokaliptycznych sekt prawosławnych teoria o nadejściu Antychrysta krążyła w różnych postaciach, od poglądu, że jego przyjście będzie miało charakter duchowy i przejawi się jako wzrost potęgi zła, przez pogląd, że świat z państwem i cerkwią już podlegają władzy szatana, po teorię że Antychrystem jest każdy odstępca od ortodoksyjnej wiary. Ostatni punkt widzenia znajduje odbicie w twórczości Włodzimierza Sołowiowa, prawosławnego teologa i filozofa, przyjaciela Dostojewskiego, pod którego intelektualnym wpływem pisarz znajdował się w ostatnim okresie swojej twórczości, szczególnie w czasie pracy nad Braćmi Karamazow. Zawarta w powieści Legenda o Wielkim Inkwizytorze jest wyraźnie inspirowana przez Wykłady o Bogoczłowieczeństwie Sołowiowa, zawierające m.in. historiozoficzną krytykę zachodniej cywilizacji i kościoła. Paprocki szczegółowo śledzi związki Dostojewskiego z filozofią Sołowiowa, związki ogromnie istotne i ciekawe, rozszerzając je nawet na okres Zbrodni i kary. Bardzo prawdopodobny, choć stwarzający pewne chronologiczne problemy, jest wpływ na Dostojewskiego sołowiowowskiej koncepcji Antychrysta, zaprezentowanej przez filozofa w wydanych dwadzieścia lat po śmierci pisarza Trzech rozmowach. Można uznać, że teoria ta dojrzewała od czasów Wykładów o Bogoczłowieczeństwie i że autor Idioty zetknął się z jej pierwotną postacią. Sołowiow ostatecznie sformułował ją jako odpowiedź na teologię Lwa Tołstoja, a 3 szczególnie obrazoburcze fragmenty powieści Zmartwychwstanie. Sołowiow głosi, że „syn nieprzyjaźni, twórca pokus i nieprawości”, przebrany jest za baranka i łączy w sobie mariaż kłamstwa i prawdy, dobra i zła. Jedynym faktem, jaki go demaskuje, są „złe owoce”. Cytując 1 List apostoła Jana „słyszeliście dzieci, że Antychryst przyjdzie, teraz pojawiło się wielu Antychrystów, stąd poznajemy, że jest ostateczna godzina”, Sołowiow opowiada się za istnieniem wielu Antychrystów przedstawicieli skondensowanego zła, rozbitego na części i zmieszanego z dobrem. Bohater Trzech rozmów zapytany więc, czy uważa Księcia (alter ego Tołstoja) za Antychrysta, odpowiada: „Nie, jego osobiście nie: do pięt mu nie dorasta! A mimo wszystko linia jest ta sama”. W ten sposób również postaci Dostojewskiego, znajdujące się - mówiąc językiem Blakea - w stronnictwie szatana, w wymiarze eschatologicznym można traktować jako wielu Antychrystów. Największym chyba nowum interpretacyjnym Paprockiego jest potraktowanie bohatera Idioty - księcia Myszkina, właśnie jako postać jednego z Antychrystów. Zazwyczaj traktowało się go wręcz przeciwnie, jako literacki wizerunek współczesnego Chrystusa. Dla prawosławnego teologa przydanie Myszkinowi tego miana jest tworzeniem anty-Chrystusa, Chrystusa-uzurpatora. Istotna w tym przypadku wydaje się intencja pisarza, którą, jak się okazuje, również można rozumieć dwojako. Dostojewski w notatkach do powieści określa Myszkina skrótem Książe-Chrystus. „Tytuł ten, na pierwszy rzut oka pochlebny - pisze prawosławny teolog - jest w gruncie rzeczy bluźnierczy”. Równie surowej ocenie zostają poddane „owoce” jego działalności. Czyny księcia, mimo idealnych zamiarów, wywołują tragiczne skutki. Myszkin próbuje pomóc kolejnej świętej grzesznicy Dostojewskiego - Nastazji Filipownie, lecz zdaniem Paprockiego stawia się w tym momencie na miejscu Chrystusa i kobieta, mimo iż pragnie zbawienia, pogrąża siebie wyjeżdżając z rywalem księcia. Między nim a Myszkinem toczy się walka o duszę Nastazji, w której autor Lwa i myszy widzi realizację sofiologicznej teorii Sołowiowa. Nastazja, podobnie jak wiele innych bohaterek Dostojewskiego, podobnie wreszcie jak sama Sofia, odpadła od Boga i wykorzystała wolność ku czynieniu zła, lecz nigdy nie zapomniała o niebie, nie straciła poczucia winy, i jedynym ratunkiem dla cierpień i zamętu, w jakim się znajduje jest powrót do Ojca. Zbawienie Nastazji przekracza siły „Idioty”. „Myszkin pokazuje - pisze Paprocki - że zwykły człowiek nie może już być doskonałym człowiekiem, że to przekracza jego możliwości, że o prawdziwym człowiekiem może być jedynie Bóg”. Myszkin, jak każdy, kto pretenduje do roli Zbawiciela musi zginąć. Książe Lew Nikołajewicz Myszkin wydaje się posiadać jeszcze jedną tajemnicę. Otóż imię Lew Nikołajewicz rosyjskim czytelnikom powieści nieuchronnie musiało kojarzyć się z postacią Lwa Nikołajewicza Tołstoja. Pamiętając koncepcję Sołowiowa, Tołstoja jako „jednego z wielu” Antychrystów, można połączyć ją z 4 interpretacją ks. Paprockiego, widzącego w księciu fałszywego Zbawiciela, reprezentanta chrześcijaństwa bez Chrystusa. Pasuje doskonale, dopóki nie sprawdzimy, że w czasie, gdy urodziła się postać Lwa Nikołajewicza Myszkina, hrabia Lew Nikołajewicz Tołstoj był Bogu ducha winnym pisarzem, autorem Wojny i pokoju, nie zainteresowanym głębiej religijnymi problemami, i niczym się na Antychrysta nie zapowiadał. Być może Dostojewski wybrał dla bohatera po prostu imię „rasowe”, przydające godności zubożałemu księciu. Jeśli istnieją przypadki, mamy tu do czynienia z przypadkiem. Sam Dostojewski zrobił wiele, by w jego powieściach przypadki nie istniały; mówią one najdrobniejszymi szczegółami, i tak jak w prawosławnej ikonie, można w nich odnaleźć nakładające się elementy symboliki: liczb, barw, miejsc, imion, kontekstów, zdarzeń.(I, należy dodać, jak ikona wznoszą czytelnika w przestrzeni góra-dół.) Prawdziwy to raj dla badacza, zwłaszcza tak wnikliwego jak ks. Henryk Paprocki. A i czytelnik, mimo iż w przypadku autora Biesów mówi się o zejściu do piekieł, w jego powieściach, jak się okazuje, może odnaleźć nie tylko wiedzę o tajemnicach człowieka, ale i chrześcijańskie przesłanie o życiu, które nie będzie piekłem. 5