Drzewo Życia nr 4 - Ruch Światło

Transkrypt

Drzewo Życia nr 4 - Ruch Światło
1
DRZEWO ¯YCIA Nr
4 Zmartwychwstanie Pańskie AD 2011
PISMO RUCHU ŚWIATŁO–ŻYCIE ARCHIDIECEZJI GDAŃSKIEJ
2
DRZEWO ¯YCIA Nr
4 Zmartwychwstanie Pańskie AD 2011
Umiejętności rezygnacji
z dobra na rzecz
większego DOBRA
w okresie Wielkiego Postu
i na
DZIEŃ ZWYCIĘSTWA
NAD ŚMIERCIĄ
życzy wszystkim
wspaniałym Czytelnikom
Redakcja
foto na stronie nr 1 i 2 Piotr Kwiatkowski
W numerze
Potrzeba osób dobrej woli...
Ksi¹dz Zdzis³aw P³awecki SCJ ...................27
Służ ymy...
Czujê się częścią Ruchu
Z odpowiedzialn¹ za Diakonię
Komunikowania Społecznego Sylwią Konkol
rozmawia Robert Sobczyk ..........................29
Służ ymy...
Kerygmat w Pucku
Ala i Andrzej Matkowscy ...........................32
Nasi Bracia
Cena wolnoœci???
Jula Fralova, Gala Zelvovich,
wtrącenia Robert Sobczyk..........................34
Jaki jest ten numer?
Krótko można skwitować: nowy.
Pojawili się nowi autorzy, nowi fotografowie.
Wreszcie, co było moim marzeniem, rozpoczynamy artykułem programowym „Pascha”, doskonale wprowadzającym
Czytelników w niedaleką przyszłość.
Wywiad z Księdzem Tomaszem można tylko podsumować, że to trzeba przeczytać i wcale nie dlatego, że są mądre
pytania, ale po to by…
Dzięki pomocy ludzi Ruchu udało się namówić ludzi z zewnątrz do napisania artykułów. Pierwszym jest artykuł o pochodzie Trzech Króli w Gdańsku (Działo się…). Drugi, to
wspomnienie o śp. Księdzu Arcybiskupie Józefie Życińskim
(Niezastąpieni), i wreszcie pierwszy artykuł w nowym cyklu
o Afryce, czyli misje. Wszystkim bardzo, bardzo dziękuję.
Dwa artykuły o naszych Ruchowych Niezastąpionych
– wspaniałe wspomnienia o tych, których nam brak.
Jest również o muzyce, jako narzędziu ewangelizacji; polecamy też płytę do słuchania – zespołu nie najmłodszego, ale
grającego pięknie.
W cyklu Służymy… przedstawiamy „komputerowców”,
czyli Diakonię Komunikowania Społecznego. Jest również
relacja z głoszenia najważniejszych prawd ewangelicznych
w Pucku.
Na końcu chyba najbardziej emocjonujący artykuł z nowego cyklu (Nasi Bracia) o Białorusi: świadectwa naszych sióstr
o tym, że Bóg żyje na Białorusi.
Doświadczeniem tego numeru jest dla mnie to, że ludzie
nie odmawiają, jak się ich poprosi – i dlatego jest tylu nowych
autorów.
Wszystkim autorom, fotografom, korektorowi z całego serca dziękuję i zapewniam o modlitwie.
Jak zwykle liczę na nowych …
Kontakt:
E–mail: [email protected], lub [email protected]
tel.: 58 6650290 lub 607 701 609
Robert Sobczyk
4 Zmartwychwstanie Pańskie AD 2011
Afryka
Drodzy Czytelnicy
Wielki Post, Pascha, minęły szaleństwa karnawału i zaczął
się czas porządkowania swojej duszy.
Czwarty raz mam nadzieję, że ktoś przeczyta Drzewo Życia. Nadzieja zawieść nie może i muszę się pochwalić (choć to
ponoć brzydko), że spłynęły na mnie i jak rozumiem na całą
redakcję słowa pochwały od tych, którzy czytają; wierzcie mi,
bardzo mi były potrzebne i to nie dla poratowania swojej próżności, lecz dla uwierzenia, że godziny spędzone przed komputerem wszystkich autorów, korektora, mają sens.
DRZEWO ¯YCIA Nr
Na początek
Pascha
Marcin Miloch ............................................4
Ludzie Ruchu
Trzeba mieæ przyjació³...
Z Moderatorem Diecezjalnym Domowego
Koœcio³a rozmawia Robert Sobczyk ..............7
Działo się...
Wszyscy jesteśmy Królami
czyli Orszak Trzech Króli w Gdańsku
Joanna Kotarska .......................................13
Działo się...
Radość i zabawa bez wspomagaczy
Edward i Barbara Mu¿a .............................15
Animator???
Kapitan...
Izabela i Wojciech Kohnke .........................17
Niezastąpieni
Umarł KSIĄDZ...
Ojciec Wies³aw Dawidowski OSA ...............18
Niezastąpieni
Czy by³ gotowy
Ewa Miska ................................................20
Niezastąpieni
Dziadek Stanis³aw i Babcia Wisia
Ludwigowie
El¿bieta i Maciej Brzeziñscy .......................21
Działo się...
Potę¿ne narzędzie ewangelizacji
Barbara Toton...........................................22
Słuchamy…
SBB – Blue Trance
Robert Sobczyk .........................................24
Działo się...
Na Przymorzu by³o weso³o...
Anna Szkodzińska .....................................25
3
4
Na początek...
Pascha
„Ha pesach” po hebrajsku
znaczy: ochraniać,
przechodzić, przechodząc
ochraniać. Izraelici co roku
w święto Paschy wspominali
dzień, w którym Jahwe
przeprowadził ich przez
Morze Czerwone, czuwając
nad nimi pod postacią słupa
ognia i obłoku. Dziś my,
chrześcijanie, co roku
świętujemy nową Paschę,
czyli przejście Jezusa przez
mękę, śmierć do
DRZEWO ¯YCIA Nr
4 Zmartwychwstanie Pańskie AD 2011
zmartwychwstania.
Doświadczamy skutków tego przejścia – została otwarta dla nas droga do
zjednoczenia z Bogiem w niebie. To jest
podstawowa prawda, którą niesie ze sobą
czas Świętego Triduum.
Dla właściwego zrozumienia znaczenia celebrowania Paschy trzeba wyjaśnić,
czym dla liturgii jest pojęcie anamnezy
i misterium. Słowa te oznaczają pamiątkę, wspomnienie dzieł zbawczych, których dokonał Bóg. W liturgii Triduum
wspominamy ostatnią wieczerzę, mękę,
śmierć, zstąpienie do otchłani i zmartwychwstanie Jezusa Chrystusa. Jednak
nie jest to wspominanie takie, jak np. obchodzenie urodzin – coś wydarzyło się w
przeszłości i w przeszłości też się zakończyło. Misterium i anamneza oznaczają,
że Jezus Chrystus rzeczywiście tu i teraz
Mówiąc o liturgii nie sposób
pominąć pojęcia znaku. Każdy
znak liturgiczny z jednej strony
poucza nas o wydarzeniu, które
przywołuje, np. słowa konsekracji „Bierzcie i jedzcie...”, „Bierzcie i pijcie...” mówią nam o tym,
co wydarzyło się w Wieczerniku
i jakie to ma dla nas znaczenie.
Z drugiej zaś strony znak uobecnia je, czyli dokonuje anamnezy.
Słowa konsekracji sprawiają,
że rzeczywiście dokonuje się
bezkrwawa ofiara Chrystusa,
a my mocą Ducha Świętego jesteśmy w nią włączeni. Znak
również zaprasza i zobowiązuje
nas do współwypełniania (dzięki
łasce Ducha Świętego) jego treści
w naszym życiu, tj. uczestnicząc
Ukrzyżowanie, 1500 r., Dionizy
w konsekracji jesteśmy wezwani,
aby „czynić to na pamiątkę” Jezusa,
starać się tak jak Chrystus
zmartwychwstaje, a my zmartwychwstaofiarowywać
się
Ojcu i służyć bliźnim.
jemy razem z Nim. Co więcej, nie jest
Wigilia Paschalna, szczyt roku liturto za każdym razem „ponowne” zmartwychwstanie, lecz to samo, które miało gicznego, w swoich znakach ukazuje nam
miejsce dwa tysiące lat temu. Wydarzenia zbawcze ciągle trwają w wieczności.
Kiedy uświadomimy sobie znaczenie misterium i anamnezy, wtedy liturgia może stać się dla nas czymś żywym
i aktualnym. Będzie zawiązywaniem
miłosnej relacji i budowaniem jedności
z Bogiem, a przyjmowana Komunia św.
– miejscem, w którym Bóg udziela siebie
mi, a ja oddaję się Bogu. Wtedy przyjście do kościoła na Mszę nie będzie tylko śpiewaniem kolęd o narodzeniu Jezusa
i słuchaniem, co ksiądz nam powie. Liturgia nie ograniczy się do zanoszenia Panu
Bogu intencji, podtrzymywania tradycji,
czy spełniania obowiązku. Przystępowanie do Komunii św. przestanie być jedynie przyjmowaniem paczuszki od Pana
Boga, która ma nas zmienić albo pokrzepić. Te wszystkie postawy są bardzo dobre, jednak nie wyczerpują istoty liturgii,
Umycie nóg, X w., Ewangeliarz
jaką jest spotkanie z Bogiem osobowym,
Ottona
który zbawia nas tu i teraz.
Na początek...
Niewiasty u grobu
i uobecnia centralną prawdę chrześcijaństwa – że Chrystus umarł i zmartwychwstał dla naszego zbawienia, zmazał
nasze grzechy i otworzył nam drogę do
Ojca w niebie. W znakach tych zaprasza
nas także do współpracy z łaską Bożą i realizacji tych prawd w naszym życiu.
Wigilia Paschalna składa się z czterech części: liturgii światła, liturgii
słowa, liturgii chrzcielnej oraz liturgii
Eucharystii. Kończy się oddzielnym obrzędem procesji rezurekcyjnej, która jest
ogłoszeniem światu radości zmartwychwstania i wezwaniem, byśmy my swoim
życiem nieśli ją bliźnim.
je. Podobnie świeca, „chociaż dzieli się
użyczając światła, nie doznaje jednak
uszczerbku, żywi się bowiem strugami
wosku, który dla utworzenia tej cennej
pochodni wydała pracowita pszczoła”
(Exsultet). Paschał oznaczony jest symbolami Chrystusa: krzyżem, literami
Alfa i Omega, pięcioma gwoździami
(inaczej: gronami), symbolizującymi
Jego rany. Jest na nim także bieżąca data,
która wskazuje, że Jezus jest Królem
wszystkich czasów, a nasze zbawienie
dokonuje się tu i teraz.
Procesja z paschałem wypełnia także
znaczenie słowa „ha pesach”. Podobnie
jak Bóg w słupie ognia i dymu osłaniał
i prowadził Izraelitów podczas przejścia
przez Morze Czerwone, tak Chrystus Paschalny jest naszym przewodnikiem i opiekunem w drodze do Ojca. Przywodzi to
na myśl słowa: „Ja jestem światłością
świata. Kto idzie za Mną, nie będzie błądził w ciemnościach, lecz będzie miał
światłość życia” (J 8,12).
W liturgii światła jesteśmy zaproszeni do tego, aby spotkać się z Panem,
który uwalnia nas spod władzy ciemności grzechu i śmierci, abyśmy mogli żyć
w prawdzie i wolności, w zjednoczeniu
z Bogiem. Po procesji wejścia odśpiewywany jest Exsultet, czyli starożytny
hymn chwalący i błogosławiący światło.
Jego przepiękna i bogata treść może pomóc nam w przeżywaniu Wielkanocy.
Liturgia słowa
W słowie Bożym, czytanym podczas
każdej celebracji, jest pośród nas obecny
5
Chrystus. Jednocześnie „Bóg przemawia
do swego ludu, ujawnia misterium odkupienia i zbawienia oraz dostarcza wiernym duchowego pokarmu” (OWMR 55).
Słowo karmi i umacnia nas na drodze do
Ojca. To ono pobudza nas, byśmy uwierzyli i doświadczyli Paschy.
Liturgia słowa w Wigilię Paschalną
ma szczególny charakter. Dziewięć czytań: siedem ze Starego Testamentu, Epistoła, czyli List św. Pawła do Rzymian
oraz Ewangelia o zmartwychwstaniu.
Tak bogaty dobór czytań ma za zadanie
przedstawić nam historię zbawienia, ukazać, że Jezus jest wypełnieniem zapowiedzi starotestamentalnych oraz że ta historia dotyczy bezpośrednio każdego z nas.
Liturgii słowa towarzyszą szczególne znaki radości. Kiedy przechodzimy
do Nowego Testamentu, na znak radości zmartwychwstania odśpiewuje się
Gloria i zapala świece na ołtarzu. Przed
Ewangelią zaś Alleluja jest rozbudowane
i bardzo uroczyste.
Liturgia chrzcielna
Woda bardzo wymownie wskazuje
na Paschę Chrystusa i nasz w niej udział
przez chrzest. Podobnie jak ogień, jest
ona żywiołem, który z jednej strony
przynosi śmierć, z drugiej zaś jest niezbędna do życia. Takie samo znaczenie
w wymiarze duchowym ma chrzest – zadaje śmierć staremu człowiekowi i tworzy w nas nowego człowieka.
Słowa Apostoła Pawła najlepiej
obrazują to przejście: „Czyż nie wiadomo wam, że my wszyscy, którzyśmy
Marcin Miloch
Urodziłem się w 1986 r. Od
20 lat mieszkam w Gdańsku
Chełmie, w parafii św. Urszuli
Ledóchowskiej, gdzie od 7. roku
życia jestem ministrantem, a od
2000 r. należę do wspólnoty
oazowej. W tworzenie Diakonii
Liturgicznej w naszej archidiecezji
zaangażowałem się w 2005 r., od
tego też czasu jestem odpowiedzialnym za diakonię z ramienia
młodzieży.
Ukończyłem studia licencjackie
na kierunku filologia rosyjska na
UG. Obecnie studiuję śpiew solowy na Akademii Muzycznej
w Gdańsku.
DRZEWO ¯YCIA Nr
Światło mieści w sobie wiele znaczeń, koncentrujących się wokół Paschy
Chrystusa. Przede wszystkim wskazuje
ono na Jego przejście z mroków śmierci
do jasności życia. To przejście staje się
naszym udziałem poprzez chrzest. Wprowadzenie paschału do wnętrza ciemnego
kościoła z trzykrotnym śpiewem „Światło Chrystusa” jest pięknym i wymownym
znakiem. Nasza uwaga skupia się wtedy
na płomieniu „woskowej kolumny”, od
której wszyscy uczestnicy odpalają swoje świece. Blask światła rozchodzi się po
całej świątyni, podobnie jak zmartwychwstanie Chrystusa obejmuje całe stworzenie, a wierzący w Niego dostępują
zbawienia.
Sam paschał symbolizuje Jezusa i jego
ofiarę, która jest służbą wobec człowieka.
Jezus „spala się” w tej służbie, pozwala
zniszczyć siebie i zabić, aby dać nam życie. Pokonuje śmierć i zmartwychwsta-
4 Zmartwychwstanie Pańskie AD 2011
Liturgia światła
6
Na początek...
DRZEWO ¯YCIA Nr
4 Zmartwychwstanie Pańskie AD 2011
Złożenie do grobu, XV
otrzymali chrzest zanurzający w Chrystusa Jezusa, zostaliśmy zanurzeni w Jego
śmierć? Zatem przez chrzest zanurzający nas
w śmierć zostaliśmy razem z Nim pogrzebani po to, abyśmy i my wkroczyli w nowe
życie – jak Chrystus powstał z martwych
dzięki chwale Ojca” (Rz 6,3–4). Chrzest
włącza nas w misterium Paschy, sprawia,
że cały czas uobecnia się ono w naszym
życiu, gdyż „opieczętowuje chrześcijanina niezatartym duchowym znamieniem”
(KKK 1272). W ten sposób gładzi nasz
grzech pierworodny, otwiera drogę do
Boga i pozwala zjednoczyć się z Nim.
Przez chrzest upodabniamy się do Jezusa. Otrzymujemy prawo, a jednocześnie
zobowiązanie, aby uczestniczyć w Jego
funkcji: prorockiej, kapłańskiej i królewskiej. To oznacza, że jesteśmy zaproszeni,
aby głosić Dobrą Nowinę, składać Bogu
Ojcu ofiarę z siebie i zanosić modlitwy za
innych oraz uczestniczyć w chwale Królestwa Bożego, które jest w niebie, ale które
już wypełnia się pośród nas.
Nasze zanurzenie się w Chrystusie dokonuje się mocą Ducha Świętego.
Woda jest także Jego znakiem. Jezus
powiedział do Nikodema: „Zaprawdę,
zaprawdę, powiadam ci, jeśli się ktoś
nie narodzi z wody i z Ducha, nie może
wejść do królestwa Bożego” (J 3,5).
Skoro chrzest jest pierwszym sakramentem, który włącza nas w Paschę
Chrystusa i jej skutki, nie jest niczym
dziwnym, że liturgia
chrzcielna zajmuje w
Wigilii Paschalnej tak
ważne miejsce. Już
pierwsi chrześcijanie
związali tę celebrację
z udzielaniem chrztu.
Obecnie, nawet jeśli
nie udziela się chrztu,
błogosławi się wodę
chrzcielną, wzywając
nad nią Ducha Świętego oraz dokonuje
odnowienia przyrzeczeń chrzcielnych i pokropienia.
W czasie liturgii
chrzcielnej
jesteśmy wezwani, aby
uświadomić
sobie
rolę chrztu w naszym
życiu i odnowić w
sobie decyzję, którą
najczęściej podjęli
za nas rodzice. Jest
w.
to szczególna okazja,
by na nowo przeżyć
Paschę, która ciągle trwa w naszym życiu dzięki temu
sakramentowi.
Warto zwrócić uwagę, że formacja całego Ruchu Światło–Życie, prowadząca
do dojrzałego chrześcijaństwa, jest oparta na katechumenacie, czyli przygotowaniu dorosłych do przyjęcia chrztu (dokumentem stanowiącym podstawę formacji
w RŚŻ, a także w Neokatechumenacie,
jest OICA – Ordo Initiationis Christianae
Adultorum, czyli Obrzędy Wtajemniczenia Chrześcijańskiego Dorosłych). Stąd tak
ważnym momentem w formacji jest uczestnictwo w Triduum Paschalnym w formie rekolekcyjnej, w którym w sposób pogłębiony
możemy przeżyć w naszym życiu treści
centralnej prawdy chrześcijaństwa, jaką
jest Pascha Chrystusa.
Zmartwychwstanie, XV w., Mistrz
Księgi Domowej
która jest największą formą zjednoczenia
z Bogiem tu, na ziemi. Eucharystia jest
także środkiem naszego zbawienia: „Kto
spożywa moje Ciało i pije moją Krew, ma
życie wieczne, a Ja go wskrzeszę w dniu
ostatecznym” (J 6,54), a także umacniającym pokarmem na drogę do Ojca.
Jak widać, w sakramencie Eucharystii
wypełnia się Pascha Chrystusa, w której
i my mamy swój udział. Dokonuje się ona
w każdej Mszy św., a każda niedziela jest
świętem zmartwychwstania Jezusa. Jesteśmy zaproszeni, aby doświadczenie
Triduum przenieść także w codzienność,
w każdą liturgię, w każde wydarzenie
życia, w każdą naszą czynność. Tą drogą może dokonać się coś, co nazywamy
„życiem liturgią”.
Marcin Miloch
Liturgia
eucharystyczna
Liturgia eucharystyczna jest wypełnieniem poprzedzających ją znaków,
stanowi centrum Wigilii Paschalnej. To
w niej w sposób rzeczywisty przychodzi
Chrystus Paschalny w Ciele i Krwi, dokonuje się w sposób bezkrwawy ofiara
Jezusa, uobecnia męka, śmierć i zmartwychwstanie, przechodzimy ze śmierci
do życia. W Jezusie „mamy śmiały przystęp do Ojca z ufnością dzięki wierze w
Niego” (Ef 3,12), a dokonuje się to w sposób szczególny w czasie Komunii św.,
Zmartwychwstanie, XV w., Mistrz
Księgi Domowej
Ludzie Ruchu
7
Trzeba
mieć
przyjaciół ...
przyjemność, tym razem to
była wieeeelka przyjemność,
bo ksiądz Tomasz wielkim
kapłanem jest i basta, a dla
nas – członków Domowego
Kościoła to zaszczyt, że jest
naszym moderatorem.
Z księdzem Tomaszem
Knuthem – moderatorem
Domowego Kościoła
Archidiecezji Gdańskiej –
o Ruchu i nie tylko rozmawia
Robert Sobczyk
Fajnie jest być księdzem?
Na pewno tak, choć coraz trudniej. Może dlatego, że ludzie dzisiaj zmienili
priorytety. Ale długo by o tym mówić.
Jak się żyje na Stogach?
Patrząc z perspektywy Gdyni,
to prawie kresy wschodnie!?
Inaczej niż w Gdyni. Ale ludzie bardzo
życzliwi. Do centrum jednak kawałek
drogi.
Dźwigając zasoby Księdza biblioteki
zadawałem sobie pytanie: ile lat
trzeba gromadzić takie zbiory?
No cóż, książki zbieram od wczesnej młodości. Trzeba mieć przyjaciół, a książka
– jak mawiał pewien mędrzec – jest
wiernym przyjacielem. Oczywiście nie
zastąpi człowieka, ale bez książki nie
wyobrażam sobie kapłaństwa. Moi katecheci, księża zmartwychwstańcy byli
ludźmi modlitwy i dobrej teologicznej
(i nie tylko) książki. Z nich czerpię wzór
do naśladowania. I po drugie: trzeba się
ciągle dokształcać. To mój obowiązek!
Może Ksiądz opisać swoje
pierwsze spotkanie z Ruchem?
Ruch młodzieżowy spotkałem już w Kościerzynie. Z Domowym Kościołem zapoznał mnie ksiądz Sylwek Dober z Pelplina. 2 tury rekolekcji w Chełmży w 1989
roku, to początek mojej przygody z Ruchem, któremu jestem wierny do dzisiaj.
Dziękuję Bogu za ludzi Ruchu, z którymi służyłem i służę Bogu i rodzinie.
Może Ksiądz opisać nam, co takiego
jest w Ruchu, że Ksiądz jest z nami?
W Domowym Kościele czuję Bożego
Ducha i genialną myśl ks. Blachnickiego. Ważne jest też to, że ten Ruch buduje
poczucie wspólnoty i jakby to powiedzieć: tu czuję się jak w rodzinie. Czuję,
jakbym miał swoją rodzinę! Czy to nie
4 Zmartwychwstanie Pańskie AD 2011
człowiekiem to zawsze
Zawsze chciałem Księdzu zadać to
pytanie: jak się żyje bez samochodu
i telewizora, tak się da? Bez
telewizora to jeszcze sobie mogę
wyobrazić, ale bez czterech kółek?
Sprawa przyzwyczajenia i uświadomienia sobie, żeby do pewnych spraw się
nie zabierać, a za to lepiej czynić te, które można załatwić bez czterech kółek.
DRZEWO ¯YCIA Nr
Rozmowa z drugim
8
Ludzie Ruchu
piękne i wspaniałe, że Ruch daje takie
poczucie ciepła.
Dlaczego Ksiądz z dwóch gałęzi
wybrał Domowy Kościół? Czy
może DK wybrał Księdza?
Wybrałem Domowy Kościół (choć mogłem być z młodzieżą oazową, bo na Witominie przez szereg lat im też służyłem)
bo czuję takie powołanie i tu czuję się
potrzebny.
Czy Ksiądz pamięta swoje pierwsze
rekolekcje w Ruchu? Ludzi? Miejsce?
A może coś szczególnego?
Rekolekcje, to Chełmża i jej ośrodek
rekolekcyjny u infułata Alfonsa Groszkowskiego. Przez kilka lat, do „upadku”
Diecezji Chełmińskiej tam jeździłem.
Tam wspaniali ludzie pokazali mi, jak
wspaniały jest Ruch Światło–Życie.
Wielu z nich już nie żyje. A tak wiele
im zawdzięczam. Z nieżyjących wspomnę Jurka i Anię Borek, a z żyjących:
Rajmunda i Terenię Żelewskich, Anię
i Zbyszka Malinowskich, czy Basię i Lesia Brzezińskich.
Na co w Ruchu chciałby Ksiądz
– jako Moderator DK – zwrócić
szczególną uwagę?
Być dla innych. Służba, czyli diakonia
w Ruchu. O tym ostatnio dużo i słusznie
mówią Basia i Olek.
Słyszę różne głosy na temat spotkań
pierwszoponiedziałkowych, dotyczące
sensu, miejsca, częstotliwości itd.,
itp. Te spotkania w Świętej Rodzinie
są potrzebne DK w naszej diecezji?
To wielki dar, te nasze spotkania i to właśnie u księdza Topolewskiego. To miejsce
jest nasączone historią Ruchu i nie można
tego zniszczyć.
Mam nieodparte wrażenie, że nasz Ruch
staje się sterowany odgórnie
(i to wcale nie przez Ducha Świętego)
i próbuje się z Niego zrobić coś
w rodzaju przedsiębiorstwa,
lub dobrej organizacji. Jak
Ksiądz widzi ten problem?
W dużej mierze się z tym odczuciem
zgadzam. Nie mam jednak pomysłu, jak
to zmienić. Może Pan Nasz i ojciec Franciszek pomogą nam z tym problemem się
uporać.
Nasz Ruch na początku miał dynamikę
Ducha Świętego i był żywy. Teraz
powoli staje się organizacją katolicką,
bez dynamiki, którą próbuje się
wtłoczyć w jakieś sztywne ramy. Nie
jestem przeciwnikiem struktur, ale w
tej chwili obserwuję rozrost struktur
niesłużących niczemu. Przykładem
dla mnie są struktury Stowarzyszenia
Diakonia Ruchu Światło–Życie, które
funkcjonują równolegle do struktur
Ruchu, a szczególnie DK. Po lekturach
Czy są różnice w prowadzeniu
rekolekcji teraz i przed laty?
Oczywiście, że tak – inni ludzie, inny
czas. Zawsze coś nowego. Inne problemy, czy wymagania.
DRZEWO ¯YCIA Nr
4 Zmartwychwstanie Pańskie AD 2011
Jak i kiedy Ksiądz został Moderatorem
Diecezjalnym Domowego Kościoła?
Moderatorem Diecezjalnym Domowego Kościoła zostałem mianowany przez
Metropolitę Gdańskiego we wrześniu
2009 roku. Zaproponowała księdzu arcybiskupowi moją kandydaturę ówczesna para diecezjalna: Aldona i Tadeusz
Jasińscy, po konsultacji z obecną parą
diecezjalną Basią i Olkiem.
Trudno było Księdzu przejąć schedę
po Księdzu Piotrze Topolewskim?
Bardzo trudno, bo Ksiądz Piotr to wielki
autorytet i wielka historia. A ja, to tylko
mały żuczek.
Jak Ksiądz widzi swoją posługę
Moderatora Diecezjalnego
DK? Ewentualne wzory?
Posługę widzę prosto: być dla ludzi Ruchu (oczywiście w miarę możliwości
– bo jest też praca w parafii). Służyć im
radą, słowem, a nade wszystko być tam,
gdzie potrzebują. Zawsze można do mnie
przyjechać, gdy ktoś potrzebuje: choćby
dobrego słowa, czy rady. Numer mojego telefonu też jest dla każdego i wielu
z tego korzysta. Na pewno ks. Piotr jest
w wielu sprawach takim wzorem, który
warto naśladować.
Ksi¹dz Tomasz Knuth
Urodziłem się w Gdańsku, lecz od urodzenia mieszkałem w Kościerzynie. W 1990 roku ukończyłem seminarium w Pelplinie.
27 maja 1990 roku ks. biskup Marian Przykucki udzielił mi święceń
kapłańskich.
Krótkie prace w Chełmży – tam poznałem się z Domowym Kościołem,
a potem 20–letnia przygoda z Gdynią.
Od zeszłego roku jestem w Gdańsku Stogach.
Ludzie Ruchu
to formalizowałem tę działalność.
W 99% nie było takiej potrzeby,
a robota była wykonana. Jakie
Ksiądz widzi rozwiązania problemu
niektórych diakonii, które niby są, ale
tak właściwie, to niewiele robią?
Działaczy zawsze było wielu, a charyzmatyków jak na lekarstwo. Dzisiaj
Jak znajdować ludzi do diakonii, którzy
chcą służyć, robić coś dla innych?
Myślę, że przede wszystkim rozmawiać
indywidualnie z poszczególnymi małżeństwami. Ogólne odezwy w stylu tow.
Gierka: „Pomożecie?” nie zdadzą egzaminu.
Ostatnio w naszej diecezji obserwuję
bardzo silny nacisk na wstąpienie
do Stowarzyszenia Diakonia Ruchu
Światło–Życie. Z tego, co pamiętam
– decyzją Księdza Arcybiskupa
Gocłowskiego – nasza diecezja nie
przystąpiła do Stowarzyszenia? Czy
coś się zmieniło w tej materii?
Myślę, że się nic nie zmieniło, ale trzeba też pamiętać, że niektórym członkom
Ruchu trwanie w Stowarzyszeniu pomaga lepiej służyć. Każdy czuje w sercu,
jak ma postąpić.
Można inaczej zapytać: co nam,
jako Ruchowi Archidiecezji
Gdańskiej, da ewentualne
przystąpienie do Stowarzyszenia?
Trudno mi na to pytanie odpowiedzieć
dlatego, że nie jestem z problemem na
bieżąco.
Czy jako DK Archidiecezji
Gdańskiej przekazujemy
pieniądze na Stowarzyszenie?
Nic mi nie wiadomo na ten temat. Na kręgu diecezjalnym mówi się tylko o odprowadzaniu pieniędzy do centrali Ruchu.
Jakie są powiązania centrali ze Stowarzyszeniem, tego nie wiem.
Czytając statut Stowarzyszenia
(notabene niemający w sobie nic
z dynamiki Ducha Świętego i napisany
językiem, który może zrozumieć tylko
prawnik) mam nieodparte wrażenie,
że tych, co nie są w Stowarzyszeniu
traktuje się jako „obywateli drugiej
kategorii”, niemających zupełnie
wpływu na to, co się dzieje w Ruchu.
Powołuje się na odpowiedzialność, czyli
czytaj wprost: ci nie ze Stowarzyszenia
nie są odpowiedzialni. Może ja źle
spostrzegam członków Stowarzyszenia,
ale mam nieodparte wrażenie, że
odpowiedzialność jest po stronie
tych „zwykłych” członków Ruchu.
Jak Ksiądz – jako doświadczony
Oazowicz – ocenia postępowanie władz
Ruchu w temacie Stowarzyszenia?
Powiem szczerze, że statut Stowarzyszenia miałem w ręku tylko raz, kilka lat
temu, gdy toczyły się te zażarte spory.
Jeśli w statucie jest tak, jak mówisz (bo
ja już nie pamiętam) to jest to smutne.
Ja rozumiem, że statut i Stowarzyszenie
ma pomóc w działalności Ruchu. To czy
pomaga, zależeć będzie i tak od nas samych. Najlepszym statutem jest Ewan-
4 Zmartwychwstanie Pańskie AD 2011
Innym tego przykładem jest tworzenie
niektórych diakonii w myśl zasady:
zróbmy diakonię, a jakoś to będzie; bez
kompletnego zastanowienia się, po co
ona ma być. Kończy się to szukaniem
na siłę ludzi do tworzenia diakonii. Ja
zawsze najpierw robiłem coś
z ludźmi i dopiero jak była potrzeba,
również potrzeba nie działaczy, ale ludzi
pełnych Ducha Bożego.
DRZEWO ¯YCIA Nr
Proroka i paru innych artykułów
Ojca Blachnickiego mam nieodparte
wrażenie, że nasz Sługa Boży trochę
inaczej to widział. U Niego zawsze
była potrzeba, rozeznanie (modlitwa),
próba w boju (praca), a potem – jeżeli
była taka potrzeba – formalizowanie.
Dla mnie teraz kolejność jest zupełnie
odwrotna. Jak Ksiądz widzi ten problem?
Gdzie podziała się ta dynamika?
Czyżby zabrakło Ducha Świętego?
A może ja mam złą perspektywę?
Dynamiki brakuje naszemu Ruchowi
już od wielu lat. Zresztą to jest nie tylko
problem wspólnot czy ruchów, ale całego
polskiego Kościoła. Ciągle, nieustannie
potrzebujemy odnowy. Ruch też. Zawsze jednak reformę musimy zaczynać
od siebie. A o to najtrudniej. Czuję po
sobie, jak bardzo trzeba się otworzyć na
Ducha Świętego, ale to wymaga zmiany
mentalności, wzmożenia wysiłku duchowego. Podobnie jest z innymi członkami
Ruchu.
9
10
Ludzie Ruchu
gelia i wypływająca z niej miłość. To jest
pewne, a reszta ma w tym pomagać.
I jeszcze jedna myśl, która nurtuje mnie,
jako obserwatora: mam nieodparte
wrażenie, że ludzie wybrani do posługi
wyższego szczebla, zmieniają się.
Zmiana nie jest czymś złym, ale
w moim odczuciu polega ona głównie
na oddaleniu się od „zwykłych
śmiertelników”. Ten proces bardzo
wyraźnie widać na przykładzie szczebla
centralnego i filialnego, w diecezji
chyba mniej, ale moim zdaniem też
jest zauważalny. Wiem, że Ksiądz jest
bardzo dobrym obserwatorem: jak to
wygląda z Księdza perspektywy?
To wszystko zależy od ludzi. Wielu jest
niedojrzałych i rzeczywiście oddala się
od zwykłych spraw Ruchu, ale są i tacy,
którzy bardzo gorliwie służą. Problem
leży w nas samych!! Tak przynajmniej
wydaje się mi, jako moderatorowi, który
przez lat wiele pracuje z ludźmi.
Trudne pytania zadajesz Robert.
DRZEWO ¯YCIA Nr
4 Zmartwychwstanie Pańskie AD 2011
Ksiądz, uczestnicząc w kongregacjach,
podsumowaniach i innych ważnych
i ciekawych spotkaniach widzi Ruch
hierarchiczny, a jednocześnie jest Ksiądz
w stałym kontakcie z szeregowymi
członkami. Czy to, co się dzieje „na
górze” ma przełożenie na bycie w
Ruchu dla zwykłego jego uczestnika?
Tak, ma przełożenie. U „góry” jest troska
o Ruch i ludzi. Są też słabości, bo tam,
gdzie są ludzie, tam i niedoskonałości. Ja
powiem tylko jedno – najlepiej czuję się na
rekolekcjach, które prowadzę i w I Poniedziałki u św. Rodziny. Być z ludźmi i dla
ludzi, a reszta to sprawa drugorzędna.
DK jest Ruchem formacyjno–
modlitewnym, czyli stawiającym
na pracę organiczną, krok po
kroczku prowadzącą do stawania się
chrześcijaninem. Czy
w obecnym czasie widać tę pracę
organiczną w nas – członkach?
W jakimś stopniu zawsze idziemy do
przodu, ale jest co robić!
Rozmawialiśmy już o diakoniach.
Patrząc z boku powiem: jest problem.
Brakuje ludzi do wyjazdów, aby służyć,
pojedyncze diakonie jakoś funkcjonują,
generalnie, jakby ludziom nie chciało
się służyć. Z drugiej strony obserwuję
i doświadczam tego, że jak kogoś
indywidualnie poproszę, to – z małymi
wyjątkami – nie odmawiają. Jak Ksiądz
to widzi, czy rzeczywiście jesteśmy
nastawieni na branie, czy nie umiemy
szukać tych, którzy chcą służyć?
Ludzie Ruchu
11
Pewien egoizm zawsze w nas jest, ale
istotna jest też komunikacja z ludźmi.
Czyli inaczej: dużo rozmowy indywidualnej. Wtedy wielu nie odmówi.
Obserwując to, co się dzieje w DK
dochodzę do wniosku, że nadchodzi
wymiana pokoleń. Moim zdaniem, to
bardzo dobre zjawisko. Rodzi się tylko
problem ludzi „do służenia”. „Starym”
się już nie chce (wypalenie), a młodzi
jeszcze nie do końca mogą
i umieją. Myślę, że gdzieś kiedyś został
popełniony błąd angażowania zbyt
małej liczby ludzi do służenia. Sam
pamiętam takie lata, kiedy określone
rekolekcje organizowali jedni i ci
sami ludzie przez wiele lat z rzędu
– trzeba od razu przyznać, że robili
to bardzo dobrze! W tym przypadku
chyba sprawdziło się powiedzenie
mojego znajomego: „lepsze jest
wrogiem dobrego”. Jak w przyszłości
uniknąć tej „luki pokoleniowej”?
„Luki pokoleniowej” trudno uniknąć do
końca, bo z wstępowaniem do Ruchu jest
różnie. Są okresy, że jest wielu chętnych
i są takie chwile „zastoju”. Ważne, by od
początku pilnować, żeby nie było w Ruchu
ludzi niezastąpionych. Od pierwszych
chwil w Domowym Kościele pokazywać
małżonkom, że są powołani, by służyć.
Dla mnie jest to bezpośrednie
nawiązanie do Krucjaty Wyzwolenia
Człowieka. Jak Ksiądz widzi współpracę
KWC z Domowym Kościołem?
Bardzo pozytywnie. KWC jest szerokim
polem wspólnej służby DK i ludzi niebędących w Ruchu. KWC jest lekarstwem na
wiele bolączek polskich. Widzę to z perspektywy Gdańska bardziej wyraźnie, niż
to było w Gdyni.
DRZEWO ¯YCIA Nr
Czy czasami – po odzyskaniu tej
zewnętrznej wolności w 1989 r.
– nie zapomnieliśmy o źródle wolności
pochodzącym z naszego wnętrza,
od samego Ducha Świętego?
Więcej trzeba zaufać Duchowi Świętemu.
Przepisy i prawa są potrzebne, ale najważniejsze jest posłuszeństwo Bogu i Jego natchnieniom, które rozeznajemy z pomocą
Kościoła.
4 Zmartwychwstanie Pańskie AD 2011
Patrząc na ostatnie lata historii
naszej Ojczyzny, ciągle mnie nurtuje
pytanie: czy Domowy Kościół
zdał egzamin z wolności?
Jeśli Kościół w Polsce nie do końca zdał
egzamin z wolności, to co mówić o Domowym Kościele. On też musi się uczyć
„nieszczęsnego daru wolności” – jak
mawiał ks. Tischner.
12
Ludzie Ruchu
nie mówieniem nie tylko do innych, ale
nade wszystko do siebie.
Jeśli może Ksiądz odkryć coś ze
swojego warsztatu: jak wygląda
Księdza przygotowanie do kazania?
Lektura Biblii, to pierwszy krok, potem
dobry komentarz egzegezy biblijnej, a następnie coś z życia. Jednak Słowo Boże
nade wszystko.
DRZEWO ¯YCIA Nr
4 Zmartwychwstanie Pańskie AD 2011
Porozmawiajmy może na tematy ogólno
Kościelne. Widzę olbrzymi problem
współdziałania ludzi świeckich
z konsekrowanymi, a szczególnie
z proboszczami. Z mojego punktu
widzenia wygląda to tak, że
proboszczowie w swoich działaniach
nie biorą pod uwagę współpracy
ze świeckimi. Co robić, aby
jedni i drudzy widzieli w sobie
partnerów we wspólnym dziele?
Powolutku następuje wymiana pokoleń
wśród duchowieństwa i to tchnie jakąś
nadzieją. Trzeba też cierpliwości i mądrości ze strony laikatu. Ten temat jest
tak obszerny, że potrzebna byłaby oddzielna rozmowa.
I duszpasterstwo młodzieżowe. Jego
brak (bo tak to wygląda „na dole”)
jest spowodowany natłokiem innych
propozycji, czy brakiem pomysłu ze
strony ludzi Kościoła? Z drugie strony
widzę, jak młodzież idzie
za swoimi duszpasterzami,
ale tymi nietuzinkowymi.
Czy jest to brak osobowości
ze strony potencjalnych
duszpasterzy młodzieżowych,
czy raczej niewystarczające
przygotowanie w seminarium
– a może widzi Ksiądz
jakieś inne przyczyny?
Temat rzeka, bo przyczyn
jest wiele. Ale na pewno
ogrom winy leży po naszej
– czyli duchownych – stronie. Potrzeba duszpasterzy,
którzy są świadkami, ludźmi
modlitwy. Oni są autentyczni
i młodzież za nimi idzie.
Jest Ksiądz – moim zdaniem
– wybitnym kaznodzieją
(no, może czasami kazania
są za długie, ale jest to
wybaczalne). Co robić, aby poziom
kazań w naszych parafiach był taki
sam, jak w pierwsze poniedziałki
miesiąca w Świętej Rodzinie?
Daleko mi do wybitnego kaznodziei.W moim
kapłańskim życiu spotkałem może trzech,
czy czterech naprawdę wybitnych homiletyków. Ale to tak na marginesie. Natomiast
jeśli chodzi o poziom homilii w parafiach,
to jest on w jakimś sensie zależny od tego, czym żyje kapłan. Jeśli żyje Bożymi
sprawami: Kościołem, teologią, sprawami
ludzi i narodu, to i homilie mają jakiś tam
poziom. Jeśli jednak jedyną jego lekturą
jest „Polityka” i kryminał, no to trudno
o dobry poziom homilii.
Lubi Ksiądz to robić?
Lubię, bo też lubię czytać i żyję sprawami Kościoła. A nade wszystko homilia
jest dla mnie otwarciem serca dla słuchacza. Jest dzieleniem się sobą i jednocześ-
I jeszcze rekolekcje. Długo przed
rozpoczęciem ćwiczeń duchowych
zaczyna Ksiądz przygotowania? Czy
może odbywa się to z dnia na dzień,
już na samych rekolekcjach?
Cały czas coś zbieram, ulepszam i przygotowuję się kilka tygodni przed rekolekcjami. A i tak Bóg działa po swojemu.
I może najtrudniejsze
pytania na sam koniec:
Ulubiony fragment Biblii?
Mam ich wiele.
Ulubiona książka?
Wywiad z Ratzingerem: „Sól ziemi”.
Muzyka?
Abba – znakomity zespół ze Szwecji i nasza †Anna Jantar
Czynność, czyli hobby?
Moje kochane książki. Właśnie skończyłem czytać znakomitą książkę Ratzingera „Śmierć i życie wieczne” oraz pracę
wspaniałego historyka brytyjskiego
Normana Daviesa „Europa walczy”. Moi
katecheci z Kościerzyny i profesorowie
z Pelplina byli ludźmi modlitwy i dobrej
książki.
Dziękuję za poświęcony czas.
Działo się...
Wszyscy jesteśmy
Królami
13
czyli Orszak Trzech Króli w Gdańsku
Kolorowe flagi i proporce,
mali rycerze z własnoręcznie
wykonanymi tarczami,
mieczami i hełmami, setki
ludzi w tekturowych
koronach. Tak wyglądał
barwny Orszak Trzech Króli,
który 6. stycznia tego roku
przeszedł w Gdańsku
alejkami Parku Oliwskiego do
podjęto przed Świętami Bożego Narodzenia, zaś faktyczne przygotowania rozpoczęto przed Nowym Rokiem
– przemarsz zgromadził blisko 600 osób,
Orszak wsparł swoim Patronatem JE
Metropolita Gdański Arcybiskup Sławoj
Leszek Głódź, a uczestnikom podziękował sam Papież Benedykt XVI po modlitwie Anioł Pański.
Organizatorzy z FREGATY są bardzo dumni, że wszystko udało się przygotować samodzielnie i bez wcześniej-
szych doświadczeń w organizacji imprez
plenerowych.
Uczniowie Szkoły wspólnie z rodzicami i nauczycielami przerobili pewnego
dnia pokój nauczycielski na „Zbrojownię”
i dzielnie „wykuwali” miecze, pomagali
w klejeniu hełmów, wykrawaniu i malowaniu tarcz, przygotowywaniu Gwiazdy
Betlejemskiej i szkatułek na dary. To
wspaniały czas nie tylko na trenowanie
umiejętności plastycznych i technicznych dla dzieci, ale przede wszystkim
DRZEWO ¯YCIA Nr
Wielkie chrześcijańskie święto, jakim
jest Objawienie Pańskie – Święto Trzech
Króli od kilku lat gromadzi na ulicach
Warszawy wielotysięczny tłum mieszkańców. W tym roku po raz pierwszy
Orszaki zorganizowane zostały także w
innych miastach Polski. Poza Gdańskiem
(www.gdanski.orszak.pl) odbyły się one
także w Krakowie, Wrocławiu, Poznaniu
i Szczecinie.
„To wspaniale, że po 50 latach 6. stycznia znowu się stał dniem wolnym od pracy i możemy wspólnie wyjść na ulice
i z całymi rodzinami śpiewać kolędy
i towarzyszyć Trzem Królom w ich wędrówce do stajenki, w której narodził się
Jezus” – mówi Grzegorz Meck – dyrektor Szkoły Podstawowej FREGATA w
Gdańsku (www.fregata.edu.pl). To właśnie ta szkoła, wraz z Przedszkolem FREGATA była organizatorem Orszaku.
Impreza okazała się ogromnym sukcesem. Mimo, że decyzję o organizacji
4 Zmartwychwstanie Pańskie AD 2011
Katedry Oliwskiej.
14
Działo się...
Rozdano kilkaset kolorowych tekturowych koron. Założenie ich na głowę
każdego uczestnika przemarszu miało
pokazać, że wszyscy jesteśmy jak ci Trzej
Królowie – w drodze do Boga. Od nas zależy, czy oddanie pokłonu Narodzonemu
Jezusowi zmieni nasze życie i czy odejdziemy od stajenki przemienieni?
Po przejściu alejkami Parku Oliwskiego – gdy do maszerujących dołączali
także przypadkowi spacerowicze, a obcokrajowcy robili sobie zdjęcia na tle tłumu
– Orszak dotarł do Katedry Oliwskiej.
Tam Trzech Króli z darami powitał Metropolita Gdański Abp Sławoj Leszek
Głódź. Po uroczystej mszy pod jego
przewodnictwem, Królowie złożyli swe
dary Dzieciątku Jezus i wszyscy wspólnie zaśpiewali kolędy.
W przyszłym roku Orszak na pewno
znowu pojawi się na ulicach Gdańska.
Grzegorz Meck zapowiedział, że „kolejny Orszak będzie trójkolorowy: zielony, czerwony i niebieski, symbolizujący
Trzech Króli. Zaprosimy inne szkoły do
przyłączenia się do Orszaku i przebrania
się. Aby uatrakcyjnić Orszak, odegramy
scenki jasełkowe oraz nawiążemy współpracę z Bractwami Rycerskimi, z kolędnikami z Kaszub oraz z oliwskim ZOO
– wielbłądy na ulicach to byłaby atrakcja.
Już dziś wszystkich zapraszamy!”.
Joanna Kotarska
DRZEWO ¯YCIA Nr
4 Zmartwychwstanie Pańskie AD 2011
wspólna praca i wysiłek dla szczytnego celu,
integracja
rodziców,
uczniów, nauczycieli,
dyrekcji. Tak naprawdę,
to tylko dzięki ciężkiej
pracy i zaangażowaniu
ich wszystkich możliwe było uczczenie tego
Święta.
„Nasza szkoła jest
kontynuacją
domu;
mimo, że jesteśmy placówką świecką, opieramy
wychowanie na uznanych
normach i wartościach
katolickich. Chcemy nie
tyle o nich mówić, co
faktycznie wdrażać je
w życie. Orszak jest dobrym tego przykładem” –
mówi Michał Chojnacki,
nauczyciel–wychowawca
w Szkole FREGATA.
Wszystko wykonano własnoręcznie.
Zamówiono jedynie proporce FREGATY, zaś dzięki wsparciu Fundacji Orszak
Trzech Króli pojawiły się trzy wspaniałe
wielkie chorągwie, a wszyscy uczestnicy przemarszu mogli otrzymać kolorowe
tekturowe korony i specjalnie wydrukowane na ten dzień śpiewniki z kolędami.
Orszak Trzech Króli wyruszył spod
Szkoły Podstawowej FREGATA, która
mieści się przy ul. Cystersów (w budynku Gimnazjum nr 23) w Oliwie. Pochód
otwierała Gwiazda Betlejemska i flagi
Orszaku, za nimi szli Trzej Królowie.
Towarzyszył im ich dwór i wojsko, złożone z dzieci w rycerskich zbrojach i w
strojach aniołków, dorośli w koronach.
Joanna Kotarska
mama Mateusza (7 l.) i Jasia (3 l.). Z
wykształcenia psycholog i logopeda,
absolwentka UG. Aktualnie członek
Rady Zarządzającej Szkoły FREGATA w Gdańsku.
Działo się...
15
Radość i zabawa
bez wspomagaczy
5 lutego w Pucku, w pięknej
przyparafialnej sali (Centrum
bpa Dominika) odbyła się
bezalkoholowa zabawa
karnawałowa. Jest ona
organizowana od kilku lat
przez ludzi Domowego
Kościoła. W tym roku bawiło
się 60 par, a gości zabawiał
Barbara i Edward Muża
27 lat po ślubie 1 córka 6 synów.
15 lat w DK. Zakochani w Bogu
służymy jak się da i gdzie się da.
Uważamy, że najważniejsza dla
człowieka Ruchu i chrześcijanina
jest Eucharystia i modlitwa serca
(namiot spotkania). Z ludźmi, którzy się modlą można by bardzo
szybko zdobyć świat dla Chrystusa. Latem na kutrze Ewangelizujemy ok. 4000 ludzi, którzy gdy
wchodzą na pokład mówią „dzień
dobry”, gdy wychodzą „szczęść
Boże”. www.kutermagdalena.pl
4 Zmartwychwstanie Pańskie AD 2011
Gospodarze zabawy: Basia i Edek
dziękują wszystkim za dobrą zabawę (są
tacy, którzy bawią się co roku), dziękują
za świadectwo, że alkohol nie jest konieczny, aby się bawić i być radosnym.
Alkohol – jak wszystko, co Pan Bóg
stworzył – jest dobry dla ludzi mądrych,
ale dla wielu staje się tragedią życiową.
W rodzinie, gdzie nie nadużywa się alko-
DRZEWO ¯YCIA Nr
wodzirej Marek Filar.
16
Działo się...
DRZEWO ¯YCIA Nr
4 Zmartwychwstanie Pańskie AD 2011
holu, wszyscy, a szczególnie dzieci czują
się bezpieczniej. Warto więc budować
nową kulturę, kulturę życia. Cały dochód
z zabawy przeznaczony został na zakup
sprzętu nagłaśniającego do prowadzenia
rekolekcji ewangelizacyjnych.
Wracając do zabawy: przyjeżdżają
na nią małżeństwa ze wspólnoty, ale też
wszyscy inni, którzy preferują taką formę rozrywki. Tworzymy jedną radosną
rodzinę cieszącą się sobą, dobrą muzyką,
dobrym jedzeniem, które wspólnie przynosimy. Nie brakuje zabaw, konkursów,
które integrują uczestników zabawy ze
sobą. Tradycyjny stał się taniec z kotylionami, gdzie dobieramy się w pary, aby
zatańczyć taniec czekoladowy. W tańcu tym partner kupuje dla kotylionowej
partnerki czekoladę, którą ona może go
poczęstować. Takie zabawy pozwalają nawiązywać nowe znajomości, dają
otwartość na innych ludzi. Każdy bal
otwiera nasz moderator Ks. Bogusław
Kotewicz. Dziękujemy, że znajduje czas,
aby nam towarzyszyć i błogosławić.
Barbara i Edek Muża
Animator???
17
Kapitan...
Pan Bóg obdarzył nas trójką
naszych dzieci plus jeszcze
jednym, dla którego
zdecydowaliśmy się być
rodziną zastępczą i tak
stanowimy sześcioosobową
rodzinkę stale poszukującą
woli Bożej i starającą się ją
realizować w codziennym
życiu.
Nasza „przygoda” z „Domowym
Kościołem” zaczęła się 15 lat temu, kiedy nieświadomi na co się decydujemy,
zostaliśmy zaproszeni na spotkanie małżeństw i skorzystaliśmy z niego. W miarę
trwania w Ruchu poznawaliśmy zasady
jego funkcjonowania i struktury: animator, para rejonowa, para diecezjalna
i tak coraz wyżej. Mieliśmy wyobraże-
Bycie animatorem to zaszczyt
i obowiązek świadczenia sobą,
swoją postawą, to bodziec do
poznawania Ruchu, jego założyciela i do życia zgodnie
z zasadami, które on proponuje
i poleca. Nie da się nikogo
prowadzić, samemu nie wiedząc
dokąd się idzie i po co. Animator
jest jak kapitan na okręcie, który
zna kurs i razem
z całym kręgiem w tym kierunku
podąża, mając świadomość
swoich słabości i zniechęceń,
które nieraz nas ogarniają.
steśmy, z naszymi zaletami i wadami, na
takim etapie drogi do świętości, na jakim
jesteśmy. Bóg nas potrzebuje,
Bóg nas wybrał, byśmy przede
wszystkim zaczęli wymagać od
siebie, ale również abyśmy pomagali innym Go poznawać i do
Niego się zbliżać.
Pełnienie posługi animatorskiej, ilekroć zostajemy do niej
powołani, wyzwala w nas poczucie: z jednej strony radości
i dziękczynienia Bogu, za to,
że chce posługiwać się takimi
narzędziami jak my, ale i po-
Izabela i Wojciech Kohnke
Małżeństwem jesteśmy od
ponad 20 lat, mamy czwórkę
dzieci (w tym jedno przysposobione), pracujemy i żyjemy w
Jastarni, w Domowym Kościele
od 15 lat.
4 Zmartwychwstanie Pańskie AD 2011
ponad 20 lat. W tym czasie
czucie odpowiedzialności za współbraci
ze wspólnoty. Bycie animatorem to zaszczyt i obowiązek świadczenia sobą,
swoją postawą, to bodziec do poznawania Ruchu, jego założyciela i do życia
zgodnie z zasadami, które on proponuje
i poleca. Nie da się nikogo prowadzić,
samemu nie wiedząc dokąd się idzie i po
co. Animator jest jak kapitan na okręcie,
który zna kurs i razem z całym kręgiem
w tym kierunku podąża, mając świadomość swoich słabości i zniechęceń, które
nieraz nas ogarniają.
Nie możemy jednak zapominać o tym,
że oprócz bycia animatorem jesteśmy
przede wszystkim małżonkami, rodzicami, pracownikami, czy sąsiadami, żeby
nie zapędzić się w „działactwo”, które
bardzo często staje się jałowe i bezowocne. Wierność przyjętym zobowiązaniom,
a w szczególności codziennemu Namiotowi Spotkania, pomaga dokonywać
wiele codziennych wyborów, które oby
były odbiciem chrześcijanina i dawały
poczucie spełnienia i pełnienia woli Bożej w codzienności.
Iza i Wojciech
DRZEWO ¯YCIA Nr
Jesteśmy małżeństwem od
nie, że animatorem musi być „ktoś”, kto
prowadzi grupę, musi być przygotowany na prowadzenie tematu formacyjnego, że jest to ktoś lepszy, pobożniejszy,
mądrzejszy...
Dopiero przeżycie ORAR–u II stopnia
otworzyło nam oczy i pozwoliło spojrzeć
na posługę animatora jako powołanie nas
przez Ducha Świętego takimi, jakimi je-
Niezastąpieni
18
Umarł
KSIĄDZ...
Historia Kościoła pełna jest
losów ludzi nietuzinkowych,
ciekawych... Ciekawa jest
historia tego artykułu, bo oto
jeden indywidualista pisze
o drugim, już niestety świętej
pamięci. Dziękuję Bogu, że
w polskim Kościele są tacy
Umarł
Ksiądz…
Niby się oswoiłem ze śmiercią.
Odprowadziłem na
cmentarz wielu ludzi
i kilku osobom towarzyszyłem w umieraniu. Ale po niespodziewanej śmierci
Arcybiskupa Józefa
Życińskiego jest mi
po prostu smutno.
W środku nocy zadzwonił do mnie
ludzie.
Dziękuję również Autorowi za
zgodę i polecam jego blog,
jego erudycją i osiągnięciami naukowymi. Brzmi to jak frazes, ale tak jest. Rok temu
widziałem, jak mówi kazanie. Z głowy. Złośliwi powiedzą, z głowy czyli z niczego, a On
trzymając w lewej ręce pastorał, prawą
szukał na pamięć cytatów z przyniesionej na ambonę książki. Przemawiając do
z którego zaczerpnąłem treść
tego artykułu: http://religia.tv/
wpis,104–umarl_ksiadz.html.
DRZEWO ¯YCIA Nr
4 Zmartwychwstanie Pańskie AD 2011
Blog jest własnością kanału
telewizyjnego Religia TV.
Ktoś osamotniony.
Ktoś, dla Kogo Arcybiskup Józef był
oparciem i inspiracją do szukania
obecności Boga we
własnym wnętrzu.
Trudnej obecności.
Szloch w słuchawce
i żal do Boga.
O. Wiesław Dawidowski OSA
Urodzony w Gdyni w 1964 r. Prezbiter zakonu augustianów od 1991 r.
Teolog, duszpasterz, publicysta. Studiował m.in. na ATK w Warszawie
i Papieskim Uniwersytecie Gregoriańskim w Rzymie, gdzie uzyskał doktorat z teologii. W latach
1991–1995 duszpasterz młodzieży i
katecheta. W latach 2001–2004 był
Umarł
Ksiądz… proboszczem parafii św. Katarzyny
w Krakowie. Od 2004 r. jest rektoWszyscy o Nim
rem anglojęzycznego Ośrodka Duszteraz piszą. Zawsze
pasterskiego dla cudzoziemców
byłem onieśmielony
Niezastąpieni
funkcję nuncjusza apostolskiego w Jerozolimie? I wtedy ośmieliłem się odbić piłeczkę i powiedzieć: „pierś do niby
orderu gotowa, ale czy plecy na krzyż
przygotowane?” Zaśmiał się i zaczęła się
długa rozmowa. Uwielbiał usłyszeć ciętą
ripostę.
Umarł Ksiądz….
Miał w sobie coś takiego, że patrząc
w oczy patrzył w serce. Poznałem sporo
w Warszawie. Współprzewodniczący Polskiej Rady Chrześcijan
i Żydów.
Członek Laboratorium Więzi i Polskiego Stowarzyszenia Teologów
Fundamentalnych. Stały współpracownik kanału Religia TV od
chwili jego powstania. Publikował
m.in. w Tygodniku Powszechnym,
Więzi, W Drodze.
Znajomi i przyjaciele śmieją się, że
jest ciągle w podróży.
Wielbiciel jazzu, bluesa i rocka.
Ulubiony instrument: Fender Stratocaster.
Poznałem go bliżej na pogrzebie Czesława Miłosza. Dziś
mało kto pamięta,
że prawica katolicka
protestowała wtedy
przeciw pochówkowi Poety na Skałce.
Poeta był odsądzany
od czci i wiary. Polska katolicka spod
znaku Radia Maryja zarzucała Nobliście
antypolskość, komunizm, ateizm. We
Mszy pogrzebowej wzięło wtedy udział
pięciu (sic!) księży. Kardynał Macharski,
księża: Boniecki, Luter, ja i Arcybiskup
Józef. Arcybiskup wygłosił wtedy kazanie o poszukiwaniu Boga przez Miłosza.
Z ambony porównał teksty Poety z Wyznaniami i Soliloquiami św. Augustyna.
Nie. Nie beatyfikował Miłosza. Pokazał
jedynie, że wielkość człowieka polega na
samoświadomości meandrów własnego
sumienia, konfliktów własnych etycznych wyborów, ocieraniu się człowieka
o dramat grzechu i zdolności przyznania się do
tego przed samym sobą
i innymi.
Umarł
Ksiądz…
Trzeba jeszcze i to
powiedzieć, jak wielokrotnie obrzucano Go
błotem, odsądzając od
czci i wiary. Mówiono,
że jest taki biskup, który w kazaniu nie potrafi
Umarł Ksiądz…
Tak sobie myślę: Panie Boże, czy Ty
możesz sobie na chwilę odpuścić i zostawić nam na świecie ludzi, których tak
bardzo tam w niebie potrzebujesz? Nam
też przecież potrzeba świeżego oddechu.
Powiesz, że mamy Ducha Świętego...
Ale Ty Panie Boże sam dobrze wiesz,
że nie każdy, kto mówi Panie, Panie...
itd. itd... Więc wieczny odpoczynek dla
Abpa Józefa Ż. a nam niestety smutek i…
robota.
Ojciec Wiesław Dawidowski OSA
4 Zmartwychwstanie Pańskie AD 2011
Umarł
Ksiądz…
wymówić słowa Bóg. Trzeba powiedzieć
nad tą trumną, że mówiono o nim: mason, liberał, Żyd. W pewnych środowiskach przezywano go nawet „Żydziński”. Oskarżano o współpracę z SB. Zapytałem Go rok temu, czy to boli. Zbył
to uśmiechem odpowiadając „to jest jak
komedia Szekspira: Wiele hałasu o nic”.
W tym jednak racji nie miał.
DRZEWO ¯YCIA Nr
księży czytał na bieżąco książkę! Dwa
lata temu byliśmy na wspólnej kolacji
u Rabina Alona Gottsteina w Jerozolimie. Wchodząc do domu powiedział:
Jestem Józef, Twój brat. Tak zawsze się
przedstawiał wobec Żydów. Po kolacji,
gdy wracaliśmy do hotelu mówi: Wiesiu, kochany filosemito, czy przyjąłbyś
duchownych – z sobą
włącznie – i wiem, że
to nie jest kwestia talentu. Jest to kwestia
świadomości. Skoro
Pan mnie naznaczył,
to muszę iść. Do
więźniów, do prostytutek, do złodziei, do
ludzi z marginesu.
Stojących w Kościele
i tych poza Kościołem. Potrafił znaleźć
czas dla wszystkich.
Nie robił tego dlatego, że to fajne i nabija słupki popularności w rankingach ludzkiej pychy. Robił
to z wyboru. Po prostu święcie wierzył,
że drogą Kościoła
do Boga jest drugi
człowiek.
19
Niezastąpieni
20
Czy był gotowy...
Rok 1948.
Mój mąż Ryszard mieszka
z rodzicami
w Jeleniej Górze –
Sobieszewie, gdzie ojciec
jego jest na przeszkoleniu
w Centralnej Szkole PZPR.
Rok 1998
DRZEWO ¯YCIA Nr
4 Zmartwychwstanie Pańskie AD 2011
Od roku należymy do Domowego
Kościoła Ruchu Światło–Życie. Ten rok
był rokiem ciągłych prób – bycia i wypisywania się z Ruchu mojego męża.
Pierwszy ORAR w Lutówku przeżywamy bardzo mocno, zapala w nas iskrę,
wspomnienia pozostają na długo. Ale, by
„naładować akumulatory“ potrzebne są
rekolekcje letnie – piętnastodniowe; dobrze, pojedziemy, ale gdzieś na południe
Polski, bo stamtąd pochodzimy, więc po
rekolekcjach będzie bliżej do rodziny.
Są rekolekcje: w Jeleniej Górze–Sobieszewie. Jak przedziwnie Bóg reżyseruje nasze życie. Mój mąż wychowany w
„letniej rodzinie katolickiej“ jako oficer
Marynarki Wojennej, (niepraktykujący
przez wiele lat), pięćdziesiąt lat po kursie swojego ojca, na rekolekcjach I st.
ogłasza, że PANEM JEGO JEST BÓG.
Od tego momentu rozpoczyna się jego i
moja wielka przygoda z Bogiem. Pokój i
radość wstępują w nasze serca i umysły.
Od mojej mamy słyszymy: „jeszcze nigdy nie widziałam was tak radosnych“.
Jadąc samochodem odmawiamy różaniec lub śpiewamy piosenki oazowe. Na
copiątkowe msze święte wspólnotowe
już nie ja zapraszam mojego męża, ale
on mnie. Rodzice i rodzeństwo męża ze
zdumieniem mówią: co się z nim stało,
kiedyś niechodzący do kościoła – teraz
nie tylko uczęszczający na niedzielne
eucharystie, ale i w ciągu tygodnia, jeżdżący na rekolekcje.
Rok 1999
Czyż można urlopu nie spędzić na
rekolekcjach? Nie! Więc jedziemy – tym
razem Wisła i rekolekcje II st. – radość
przeogromna. Coraz bardziej poznajemy Boga, coraz bardziej zbliżamy się do
Niego i do siebie. Każdy dzień rozpoczynamy o świcie jutrznią – śpiewaną.
Stan jest bardzo ciężki, ponieważ rozpoznanie przychodzi późno. Rozpoczyna
się walka, krąg nasz wspiera nas modlitwą. Z niej czerpiemy siłę do przetrwania tych bardzo trudnych chwil. Ostatnie
zwolnienie lekarskie mojego męża jest
do 7 lutego (na jego prośbę, bo 8 musi
być w pracy). Trochę się tym denerwuję, mam złe przeczucie. Mam rację, bo
7 lutego Pan zabiera go do siebie. Przez
te trzy lata naszego bycia w Domowym
Kościele, Bóg przygotowuje mojego
męża do przejścia, do przepłynięcia (jak
widziałam to we śnie) z jednego brzegu
na drugi.
Czy był gotowy
na to przejście?
Ksiądz moderator, który zaprosił nas
do Ruchu napisał w liście do mnie i dzieci: „Bóg powołuje człowieka do siebie w
najlepszym momencie, kiedy jest najbliżej Niego“. Muszę wierzyć, że tak właśnie było z moim mężem Ryszardem i za
to dziękuję Bogu.
Ewa
Listopad 2002
Ryszard nie może wyleczyć się z grypowych objawów. Przechodzi dodatkowe
badania i jest diagnoza – nowotwór płuc.
Ewa Miska
W Domowym Kościele od
1998 roku. Ma dwoje dorosłych
dzieci. Z mężem Ryszardem
przeżyli rekolekcje formacyjne
I i II st. Po śmierci męża nadal
aktywnie uczestniczy w formacji
Ruchu w kręgu przy parafii pw.
Ducha św. w Gdyni Obłużu.
Niezastąpieni
Dziadek Stanis³aw
i Babcia Wisia
Ludwigowie
Pawełka nawet dziadkami;
o tych wspaniałych rolach
śp. Państwa Ludwigów piszą
ich przyjaciele z Ruchu.
Wisię i Stanisława Ludwigów poznaliśmy w czasie, gdy wstąpiliśmy do
kręgu DK na Obłużu. Było to we wrześniu 1982 roku. Stanisław bardzo ciekawie mówił nam o tym, co to jest Ruch,
dlaczego warto zaangażować się w to
wszystko, co daje Ruch Światło–Życie.
A potem, w następnym roku na rekolekcjach w Chełmży podziwialiśmy ich
wielkie zaangażowanie w sprawy Ruchu,
ich wielką delikatność, która charaktery-
sław pamiętali o wszystkich uroczystościach naszego dziecka i czynnie w nich
uczestniczyli. Byli też honorowymi gośćmi, gdy Paweł przystępował do I Komunii Świętej. Uświetnili swoją obecnością
uroczystość naszego 25–lecia sakramentu małżeństwa. My też pamiętaliśmy o
naszych Dziadkach. Wraz z Pawełkiem,
a potem już z Pawłem, wielokrotnie byliśmy gośćmi u Ludwigów.
Ostatnie nasze spotkanie z Wisią
miało miejsce w 2009 roku. W Dniu
Chorych uczestniczyliśmy wspólnie we
mszy świętej, w czasie której Wisia przyjęła sakrament chorych. Była to dla nas
wszystkich wielka radość. Po tej uroczystości Wisia koniecznie chciała z własnej
emerytury kupić ciastka od Sowy, które
przy czarnej kawie i herbacie wspólnie
spożyliśmy. W rozmowie interesowała
się naszymi sprawami rodzinnymi, ale
przede wszystkim mówiliśmy o sprawach
Ruchu, jego problemach i radościach.
W miesiąc później Wisia odeszła do
Pana.
Elżbieta i Maciej Brzezińscy
4 Zmartwychwstanie Pańskie AD 2011
i Wujenką, a dla małego
zowała ich kontakty z ludźmi. Chętnie
dzielili się swoim doświadczeniem życiowym, bo byli przecież w wieku naszych rodziców.
Gdy nasz najmłodszy, wówczas
3–letni Pawełek chodził do przedszkola, zbliżał się dzień Dziadka i Babci, na
który mieli być zaproszeni dziadkowie.
Będąc z Wisią i Stanisławem na rekolekcjach ewangelizacyjnych w Juracie,
przy obiedzie, Paweł w ich obecności
głośno powiedział jaki ma problem. Reakcja Wisi była natychmiastowa; powiedziała do Pawełka: my będziemy twoimi dziadkami. Radość naszego dziecka
była ogromna. Jak się później okazało, to
nie były tylko słowa, które miały uspokoić dziecko na chwilę. W dniu Babci i
Dziadka, na uroczystość do obłuskiego
przedszkola przyjechali oboje dziadkowie. Była wielka radość, bo tylko do nielicznych przedszkolaków przybyli oboje
dziadkowie. Od tego czasu Wisia i Stani-
Elżbieta i Maciej Brzezińscy
Małżeństwem jesteśmy 37 lat. Parafia Ducha św. w Gdyni Obłużu.
Czworo dorosłych dzieci. W Domowym Kościele od 1982 roku.
DRZEWO ¯YCIA Nr
Dla niektórych byli Wujkiem
21
22
Działo się...
Potężne narzędzie
ewangelizacji
16 stycznia br. w kościele
pw. Bł. Doroty z Mątowów
w Gdańsku Jasieniu odbył
się pierwszy koncert naszego
zespołu o nazwie...
od zorganizowanych przez nią „3 Dni
Odnowy Wiary” na Akademii Muzycznej w październiku 2009 roku. Po nich
przy Bazylice Mariackiej powstała nowa
wspólnota młodzieżowa. Jako, że od początku byliśmy mocno związani z muzyką, chcieliśmy robić coś więcej, niż tylko
godzinami ćwiczyć na instrumentach w
czterech ścianach własnych pokojów.
„Grać dla Pana!” – myślę, że to była ta
myśl, która zmotywowała nas do podjęcia wyzwania: stworzenia profesjonalnego muzycznego zespołu. Większość
z nas studiuje na Akademii Muzycznej,
toteż granie i śpiewanie to jest to, co
umiemy robić najlepiej. Więc chcemy to
robić dla Pana Boga!
Zadebiutowaliśmy z repertuarem
kolędowym; notabene „Mizerną cichą” oraz góralską kolędę „Kiej łowiecek” w naszym wykonaniu można
zobaczyć w Internecie pod adresami:
http://www.youtube.
com/watch?v=4yZW8BwjDqY
http://www.youtube.com/
watch?v=Vax9HleuK–
A&feature=related.
DRZEWO ¯YCIA Nr
4 Zmartwychwstanie Pańskie AD 2011
No właśnie, to wtedy jeszcze nie było
do końca ustalone – teraz jest już pewne:
nazywamy się AMDG. Litery te, to skrót
od łacińskiego zawołania ”Ad Maiorem
Dei Gloriam” – czyli ”na większą chwałę Bożą”. Dobrze oddaje ona cel istnienia
naszej grupy. Akustyczny skład naszego zespołu tworzą: Basia Toton – śpiew
i skrzypce, Gosia Kania – drugi śpiew,
Magda Staniszewska – drugie skrzypce,
Krzysiek Pawłocki – gitara, Tomek Zieliński – djembe.
Skąd się wzięliśmy? Nasze korzenie, to z pewnością Ruch Światło–Życie, w szczególności Rejonowa Diakonia
Ewangelizacji w Gdańsku. Zaczęło się
Tomek Zieliński, Marek Kawa (menedżer zespołu), Ksiądz Sławek Skoblik (moderator wspólnoty RŚŻ przy Bazylice Mariackiej), (pierwszy rząd od lewej) Basia
Toton, Magda Staniszewska
Barbara Toton,
wokalistka i skrzypaczka zespołu
AMDG, absolwentka Akademii
Muzycznej w Gdańsku.
Działo się...
śpiewywać je pod nosem, nie zwracając
uwagi na to, jakie treści tak naprawdę
utrwalamy w naszym umyśle. Muzyka
może wywoływać zachwyt, wzruszenie,
radość, ale także niepokój, strach, pobudzać do agresji. Dlatego moim zdaniem
warto zwrócić uwagę na to, jakiego rodzaju utworów się słucha, jakie treści one
ze sobą niosą. Zachęcam do sięgania po
muzykę tworzoną przez chrześcijan, zespoły takie jak New Life’m, TGD, Deus
Meus, Full Power Spirit, 2Tm 2,3, New
Day i oczywiście... AMDG!
Wobec powyższych zjawisk muzyka
jawi się nam przed oczami także jako potężne narzędzie ewangelizacji – coś, co
jest dostępne i zrozumiałe dla większości
ludzi. Ostatni nakaz Pana Jezusa wciąż
pozostaje aktualny: „Idźcie na cały świat
i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu!” (Mk 16,15). Toteż nie można zapomnieć o głoszeniu Dobrej Nowiny na tej
bliskiej większości ludziom płaszczyźnie, jaką jest muzyka.
Chcemy służyć naszymi talentami tam, gdzie będziemy potrzebni – na
różnych uroczystościach, festiwalach,
festynach parafialnych, rekolekcjach.
Chcemy dzielić się swoją wiarą, aby jak
najwięcej osób zapragnęło bliżej poznać
Jezusa. I choć w większości jesteśmy w
oazie, to jesteśmy otwarci na współpracę z każdym muzykiem, który pragnie
ewangelizować.
Zachęcamy do śledzenia facebooka
naszego zespołu (user: AMDG) oraz
youtube’a www.youtube.com/amdg2011.
Kontakt e–mailowy do nas: [email protected]
Prosimy o modlitwę, abyśmy w tych
naszych muzycznych poczynaniach wypełniali wolę Boga. Aby głoszona przez
nas Dobra Nowina otwierała serca słuchaczy na Osobę Jezusa. Byśmy byli
rzeczywiście Jego świadkami i nie bali
się obwieszczać światu wielkich rzeczy,
jakie On dla nas uczynił. Bóg zapłać!
Barbara Toton
Od lewej: Magda Staniszewska, Krzysiek Pawłocki, Basia Toton, Tomek Zieliński.
DRZEWO ¯YCIA Nr
4 Zmartwychwstanie Pańskie AD 2011
Mamy jednak w repertuarze także
znane pieśni uwielbieniowe oraz własne
utwory, sięgające stylistycznie do popu,
rocka czy soulu. Dzięki temu możemy w
swoisty sposób przekazywać chrześcijańskie treści, manifestując naszą przynależność do Pana Jezusa za pomocą
talentów, którymi nas obdarzył.
Osobiście boli mnie często spotykany
brak profesjonalizmu w muzyce chrześcijańskiej – która przecież powinna być
najpiękniejsza, skoro ma chwalić Stwórcę Wszechrzeczy. Nie jest to łatwe, bo
świat zwykle nie ma ochoty finansować
przedsięwzięć zmierzających do zmiany
takiego stanu rzeczy.
Muzyka zewsząd nas otacza – w domu,
w pracy, w hipermarkecie czy w salonie
fryzjerskim – nieustannie w tle „coś leci”.
A mimo to nie zdajemy sobie sprawy, że
to, czego słuchamy – choćby podświadomie – wpływa na nasze życie, kształtuje
nasze myśli, zachowania czy reakcje. Wiele obecnych w mediach piosenek zawiera
treści rażąco niezgodne z nauką Jezusa
– a mimo to nieraz zdarza się nam pod-
23
24
Słuchamy...
DRZEWO ¯YCIA Nr
4 Zmartwychwstanie Pańskie AD 2011
SBB
Blue Trance
1. Etiuda Trance
Muzyka: Józef Skrzek
2. Los człowieka
Muzyka: Józef Skrzek
Słowa: Alina Skrzek
3. Red Joe
Muzyka: Józef Skrzek
Słowa: Józef Skrzek
4. Święto Dioni
Muzyka: Anthimos Apostolis
5. Szczęście jak na dłoni
Muzyka: Józef Skrzek
Słowa: Alina Skrzek
6. Pentatonica (bonus track)
Muzyka: Józef Skrzek
7. Doliny strumieni
Muzyka: Józef Skrzek
Słowa: Alina Skrzek
8. Karida Beach
Muzyka: Anthimos Apostolis
9. Going Awal (bonus track)
Muzyka: Józef Skrzek
Słowa: Paweł Brodowski
10. Blue trance
Muzyka: Józef Skrzek
Słowa: Alina Skrzek
11. Muśnięcie Kalimby
Muzyka: Anthimos Apostolis
12. Pamięci czas
Muzyka: Józef Skrzek
Słowa: Alina Skrzek
13. Coda Trance
Muzyka: Józef Skrzek
Muzycy:
Józef Skrzek – śpiew, fortepian
Fazioli, gitara basowa Cramer,
harmonijka Hohner, Mini
Moog, Gem, Nord Lead.
Anthimos Apostolis – Marshall JCM900,
Nord Lead 2x, percusion LP,
gitary Gibson Doubleneck, Fender
Stratocaster, struny Ernie Ball.
Gabor Nemeth – blachy Paiste,
bębny Premier.
SBB to skrót – wymyślonego przez
Franciszka Walickiego – hasła: Szukaj,
Burz, Buduj. Zespół powstał w 1971 roku
jako Silesian Blues Band. Na początku
kariery występowali jako zespół Czesława Niemena, by w 1973 stać się już niezależnym SBB. To dla mnie najlepszy
polski zespół rocka progresywnego, któremu socjalizm przeszkodził zrobić wielką karierą na Świecie. W swojej karierze
zespół nagrał kilkadziesiąt płyt, również
za granicą. Co tu dużo pisać, to po prostu
legenda polskiego rocka i to w dodatku
żywa. Dla chętnych więcej informacji na
www.sbb.pl i www.skrzek.pl.
Płyta Blue Trance to najnowsza płyta tria, czyli krótko mówiąc polsko–grecko–węgierskie muzykowanie.
Jaka jest ta płyta? 100% zawartości
SBB w SBB – można by sparafrazować
znany dialog z filmu „Poszukiwany poszukiwana”. Muzyka charakterystyczna dla tego zespołu, ale nowa i świeża.
Słychać i można łatwo rozróżnić kompozycje Skrzeka i Apostolisa. Słowa pani
Aliny (prywatnie żony Józefa i matki
trzech córek) nadają tej płycie szczyptę
poetyckości i metafizyczną przestrzeń.
To wspaniałe zestawienie muzyki rockowej (czasami ostrej i dynamicznej)
ze słowami poetki – a nie tekściarza. W
słowach i muzyce można znaleźć Boga
i słychać to, że autorzy są z Nim w bliskiej relacji. Józef Skrzek to – myślę,
że w Polsce trochę niedoceniany – autor muzyki sakralnej, wykonywanej przy
współudziale organów, jak również orkiestry symfonicznej.
Płyta tworzy całość, w każdym utworze słychać kunszt muzyków i energię, która iskrzyła miedzy nimi w czasie
nagrywania.
Po włożeniu płyty do napędu CD
usłyszymy piękne brzmienia analogowych syntetyzatorów, gitary bez specjalnych udziwnień i „pukanie” perkusji, jakiego próżno szukać gdzie indziej,
chyba, że przypadkiem gdzie indziej grają muzycy SBB.
W tej muzyce słychać brzmienia poszczególnych muzyków: Coda Trance
przypominają mi muzykę z filmu Piotra
Szulkina Wojna Światów i z płyty Welcome, którą napisał i stworzył pan Józef, a Karida Beach od razu przywołuje wspomnienie koncertu tria Anthimosa
Apostolisa.
Wreszcie naszego bratanka pana Gabora słuchać wszędzie i jest niepowtarzalnym perkusistą, bo po odejściu Jerzego Piotrowskiego to on na stałe szuka,
burzy i buduje.
Będąc na koncercie w gdańskim klubie Parlament nie mogłem wyjść z podziwu jak „starsi panowie” grali i śpiewali
przez 2,5 godziny i było to przeżycie, po
którym lepiej widzi się świat i ludzi wokół nas.
Najlepsze na koncercie są te chwile, kiedy pan Józef bierze bas w swe ręce, a reszta dostraja się ze swoimi instrumentami;
i jeszcze wspólna gra na dwie perkusje:
Greka (idzie mu tak samo dobrze jak na
gitarze) i Węgra (dwa centrale to jest
to – całym ciałem czuje się moc tego
zestawu).
rs
Działo się...
25
Na Przymorzu
było wesoło...
się 11. Przymorski Bal
Sportowy EURO 2011. Brzmi
to bardzo poważnie i na tym
zdaniu powaga się kończy.
Przybyło bowiem tam wiele ciekawych wesołków przebranych za
sportowców i wyglądających bardzo
wiarygodnie.
Bal rozpoczął oficjalnie prezes
PZPN, czyli x. Andrzej w pełnej krasie
– czarna marynara, ciemne okularki,
krawacik i żółta trąbka obwieszczająca
początek imprezy. Następnie nadworny
kapelan sportowy x. Jerzy zagrzał wszystkich
do boju i poloneza.
Paradowali
więc
piłkarze z cheerleaderkami, sędziowie z kibicami, lekarze z ratownikami medycznymi i inni
przedstawiciele różnych
dziedzin sportowych.
Popłynęła muzyka i lu-
Dzięki Gabrysi i Krzysiowi kolejny
bal na Przymorzu był odlotowy i gołym
okiem było widać, że bawiącym się małżeństwom na sportowym szlaku było
wesoło i tego dnia wszyscy stanęli na
podium.
Anna Szkodzińska
4 Zmartwychwstanie Pańskie AD 2011
Kultury na Przymorzu odbył
dzie w sportowym stylu
raźno ruszyli w tany.
Pomiędzy tanecznym szaleństwem też
nikt się nie nudził. Najpierw
wysportowana
Jola zrobiła wszystkim
nieziemską rozgrzewkę
– było ostro.
Potem był pokaz ratownictwa medycznego,
gdzie panowie bandażowali swoje panie i dziarsko układali je na noszach, by zrobić z
nimi kilka rundek dookoła sali – pisku i
śmiechu było co niemiara.
Prawdziwa zabawa zaczęła się, gdy na salę weszli dwaj
zawodnicy sumo, ubrani w
zabójczo wielkie napompowane kombinezony i zaczęła się
walka. Przypominali 2 słodkie,
wielkie misie.
Prawdziwych wrażeń estetycznych dostarczyły gdyńskie
cheerleaderki ze swoimi piłkarzami, a wszyscy ubrani na
niebiesko, aż biło po oczach.
Co jakiś czas przechadzał się
po sali czarny hokeista – to x.
Karol czuwał. Tradycyjnie o
godzinie 00:00 wjechał tort, też
ubrany na sportowo i zaczęło się wspólne
łasuchowanie.
To był niezapomniany czas, a powiedzenie „W zdrowym ciele zdrowy duch”
dosłownie oddało klimat tego wieczoru.
Anna Szkodzińska
żoną jednego męża i mama 6
dzieci. Studiuję pedagogikę i
logopedię i bardzo lubię pracę z
dziećmi.
DRZEWO ¯YCIA Nr
W dniu 8.01.2011 r. w Domu
DRZEWO ¯YCIA Nr
4 Zmartwychwstanie Pańskie AD 2011
26
Działo się...
Afryka
27
Potrzeba osób
dobrej woli...
i niedoceniany temat.
Redakcja DŻ chce to
zmienić. Prosząc księdza
Zdzisława o napisanie paru
słów o miejscu swojej pracy
gdzieś daleko od nas
obiecałam mu, że nasi
Kamerun leży w Afryce Centralnej, na
wybrzeżu Atlantyku. Liczba ludności kraju jest szacowana na około 18 mln i szybko
Kamerun jest krajem o ogromnej
różnorodności kulturowej, co
jest spowodowane faktem, że
ludność złożona jest z ponad
200 plemion. Każde plemię
posiada swój język, a w ramach
jednej społeczności plemiennej
czasami występuje jeszcze kilka
dialektów. Żaden z rodzimych języków nie stał się jednak oficjalnym. Są nimi: francuski i angielski, pozostałość po państwach
kolonialnych – przed uzyskaniem
niepodległości Kamerun był pod
panowaniem Francji i Anglii.
Chór parafialny z parafii świętego
Piotra
tego zjawiska jest fenomen rozrastających się nieustannie miast, które wyludniają wioski będące ostoją tradycji.
Kościół katolicki jest obecny w Kamerunie od ponad 100 lat. Pierwsi misjonarze katoliccy – niemieccy Pallotyni
– przybyli tutaj pod koniec XIX wieku.
W 1912 roku ewangelizację podjęło także
Zgromadzenie Księży Sercanów, do którego należy piszący te słowa. Porównując
ewangelizację w Afryce z tą na innych
Czytelnicy zapłacą jemu
niebieskimi dolarami czyli
modlitwą, postem, a może
czymś więcej.
Proszę co najmniej
o modlitwę, która jest
misjonarzom potrzebna.
Msza święta niedzielna w
kościele parafialnym w Ndiembou
kontynentach, to właśnie na Czarnym
Lądzie postępuje ona najszybciej. Po
niespełna 120 latach Kościół kameruński ma własne struktury. Zdecydowana
większość biskupów jest pochodzenia
rodzimego, tylko kilku to Europejczycy, w tym dwóch Polaków. Parafie są
obsługiwane w coraz większej mierze
przez rodzimy kler. Liczba powołań
także ma tendencję wzrostową, chociaż
problemem jest ich jakość. Z tego też
powodu obecność misjonarzy jest ciągle
konieczna, by obok aspektu powszechności Kościoła świadczyć o absolutnym
pierwszeństwie Chrystusa w życiu ludzkim. Misjonarze to osoby, które oddały
życie w służbie Bogu i Kościołowi.
Konieczność głoszenia Ewangelii
jest nagląca. Mimo, że chrześcijanie
stanowią ponad połowę kameruńskiego
społeczeństwa (prezydent i wielu ministrów deklarują się jako katolicy), to jednak grzęźnie ono w ogromnej korupcji,
wyzysku i niesprawiedliwości społecznej, które hamują jego rozwój. Prawo siły
jest najbardziej powszechnym sposobem
rozwiązywania problemów na niemalże
wszystkich szczeblach życia społecznego. Więzienia pękają w szwach, jednak
są zapełnione przede wszystkim drobnymi opryszkami, podczas gdy najwięksi
przestępcy, którzy blokują rozwój kraju,
są bezkarni – do więzień trafiają dopiero
wtedy, gdy stają się w jakiś sposób zagrożeniem dla władzy. Sytuacja ta sprzyja
pogłębianiu się atmosfery zastraszenia,
4 Zmartwychwstanie Pańskie AD 2011
trochę zapomniany
rośnie, mimo niskiej średniej długości
życia – około 44 lat dla mężczyzn i 48 dla
kobiet. Kamerun jest krajem o ogromnej
różnorodności kulturowej, co jest spowodowane faktem, że ludność złożona
jest z ponad 200 plemion. Każde plemię
posiada swój język, a w ramach jednej
społeczności plemiennej czasami występuje jeszcze kilka dialektów. Żaden
z rodzimych języków nie stał się jednak
oficjalnym. Są nimi: francuski i angielski, pozostałość po państwach kolonialnych – przed uzyskaniem niepodległości
Kamerun był pod panowaniem Francji i
Anglii. Stan taki powoduje zanikanie rodzimych dialektów, a głównym sprawcą
DRZEWO ¯YCIA Nr
Misje, to w polskim Kościele
28
Afryka
niepewności. Zewnętrzny pokój jest
utrzymywany dzięki wojsku i policji.
Siły te są dobrze opłacane – w ten sposób
rządzący reżim kupuje ich wierność.
Rzeczywistość ta wymaga wytrwałej
i głębokiej misji ewangelizacyjnej. Jedynie Chrystus może ją przekształcić bez
rozlewu krwi. Żalu, rozgoryczenia, chęci
DRZEWO ¯YCIA Nr
4 Zmartwychwstanie Pańskie AD 2011
Konieczność głoszenia Ewangelii
jest nagląca. Mimo, że chrześcijanie stanowią ponad połowę
kameruńskiego społeczeństwa
(prezydent i wielu ministrów
deklarują się jako katolicy), to
jednak grzęźnie ono w ogromnej
korupcji, wyzysku i niesprawiedliwości społecznej, które
hamują jego rozwój. Prawo siły
jest najbardziej powszechnym
sposobem rozwiązywania problemów na niemalże wszystkich
szczeblach życia społecznego.
odwetu nie da się ugasić bez Ewangelii
miłości. Lud ten jest spragniony sprawiedliwości, miłości, braterstwa. Pragnienie to może być zaspokojone przez
jedynego Pasterza – Jezusa Chrystusa. Jego Dobra Nowina ma tutaj żyzną
glebę, która może wydać obfite owoce.
Słowo nadziei, odsłaniające perspektywę nowej rzeczywistości opartej o prawo Boże jawi się jako jutrzenka nowego
dnia, który nadchodzi.
Dodatkowym atutem tutejszej ludność jest jeden z aspektów kulturowych,
który kieruje ku przeżywaniu rzeczywistości TU I TERAZ, ku chwili obecnej.
Afrykańczyk chce doświadczać radości
w codzienności, nie gdzieś w odległej,
niepewnej przyszłości. Umiłowanie śpiewu, tańca jest tego prostym wyrazem.
Nie jest trudno dla mieszkańców Czar-
Parafianie podczas Mszy świętej
w kościele św. Piotra
w Ndiembou
nego Lądu przejść ze smutku do radości.
Można oczywiście postawić pytanie, na
ile jest to realne i szczere, a na ile jest
tylko próbą uwolnienia się od brzemienia smutku, zniechęcenia. W tym kontekście wymiar odkupieńczy Ewangelii
jest ewidentny. Jezus dając nam zbawienie zaprasza nas do przeżywania tego
daru już tu i teraz. Wymiar zwrócenia
się ku przyszłości, w której dokona się
powtórne przyjście Odkupiciela, będące
wypełnieniem wszystkich oczekiwań i
pragnień jest oczywisty, jednak nie niweczy on daru odkupienia urzeczywistniającego się już tu i teraz.
W liturgii Kościoła wyrażenie ”dzisiaj” zajmuje bardzo ważne miejsce.
Dzięki Duchowi Świętemu zbawienie
ofiarowane w Jezusie dokonuje się nieustannie. Liturgia Kościoła przepełniona jest radością z nieustannej obecności
Jezusa Chrystusa pośród swego ludu.
Znajduje to odzwierciadlenie w liturgii
miejscowego Kościoła, która jest bardzo
żywa, radosna, barwna i pełna ruchu.
Celebracje liturgiczne w dni świątecz-
Razem z katechumenami
pierwszego rocznika
ne trwają 3–4 godziny, jednak radosny
sposób ich przeżywania sprawia, że nie
odbiera się tego negatywnie. Ten aspekt
kulturalno–religiny jest szansą dla dalszej ewangelizacji.
Ewangelia Jezusa Chrystusa jest
ogromną szansą dla całego Czarnego
Lądu. Istnieje jednak potrzeba dużego
wsparcia tego dzieła. Niezależnie od
miejsca na ziemi możemy je wspomóc
przez naszą modlitwę. Jest ona sercem
każdego dzieła wiary, bo to sprawa duchowa. Dlatego kieruję gorącą prośbę
do wszystkich czytelników o wytrwałą
modlitwę w intencji misjonarzy i tych,
którym oni służą. Konieczna jest także
pomoc materialna – ta zależy od możliwości indywidualnych – zachęcam także do tej formy wspierania misji. Niech
Błogosławieństwo Pana spłynie na każdą osobę dobrej woli.
Ksiądz Zdzisław Pławecki SCJ
Ksi¹dz Zdzis³aw P³awecki SCJ
Jestem zakonnikiem należącym do
Zgromadzenia Księży Najświętszego
Serca Jezusowego. Obecnie pełnię
posługę misyjną w Kamerunie. Pochodzę z diecezji tarnowskiej. Moja
rodzinna parafia, to Muchówka. Pan
dał mi rodzinę głęboko wierzącą
i praktykującą. To w jej łonie odbywało się powolne rozwijanie się
ziarna powołania ofiarowanego
przez dobrego Boga. Dorastałem
pod okiem rodziców i babci ze strony
taty, razem z czterema siostrami. Od
szóstego roku życia byłem ministrantem, a następnie lektorem. Pierwsze
dziecięce marzenia o zostaniu księdzem zostały szybko zastąpione innymi planami. Przed maturą, czując
delikatny głos powołania, starałem
się go zagłuszyć. Nie chciałem być
księdzem, a tym bardziej zakonnikiem i misjonarzem. Jednak Pan ma
swoje plany i oto dziś jestem misjonarzem na ziemi afrykańskiej, za co Mu
dziękuję z całego serca.
Do Zgromadzenia Sercanów wstąpiłem w 1992 r. Zostałem wyświęcony
w 1999 r., po czym przez trzy lata
posługiwałem w dwóch sercańskich
parafiach – Bełchatów (2 lata) i Gołąb k. Puław (1 rok). Odpowiadając
na zapotrzebowania misyjne napisałem prośbę o wyjazd na misje, która
została pozytywnie rozpatrzona
i – po przygotowaniu językowym we
Francji – 4 lipca 2003 r. znalazłem
się w Kamerunie. Dziękuję Bogu za
wszystkie etapy mojego życia, które
staje się coraz bardziej przygodą miłości z Tym, który nas nieskończenie
ukochał.
Służymy...
29
Czuję się częścią Ruchu
uczyć pisać, a co dopiero
napełniać treścią te literki.
Z odpowiedzialną za
Diakonię Komunikowania
Społecznego Sylwią Konkol
rozmawia Robert Sobczyk
Na samym początku przepraszam za
moje skojarzenia człowieka, który
pamięta jeszcze czasy socjalizmu,
ale nazwa Diakonia Komunikacji
Społecznej trąci tą epoką, o której jako
młoda osoba mogłaś tylko słyszeć. Czy
to dobra nazwa dla tej Diakonii?
Podkreślę na początek, że nie Komunikacji, a Komunikowania. Kiedy prześledzimy tematy, jakie porusza Ojciec
Święty, pisząc orędzia na Światowe Dni
Środków Społecznego Przekazu, zauważymy, że główną uwagę skupia na komunikowaniu. Zadania, jakie stawia sobie
Diakonia Komunikowania Społecznego
(DKS), to coś szerszego niż same środki
przekazu. Obejmują one także ludzki, a nie
tylko medialny aspekt komunikowania.
Myślę więc, że nazwa jest jak najbardziej odpowiednia.
Jak trafiłaś do DKS?
Długo by o tym pisać. Takie trzy najważniejsze rzeczy to: po pierwsze – ludzie,
którzy działali w DKS w kilku diecezjach na południu Polski. Dzięki nim dowiedziałam się, czym jest ta Diakonia. Po
drugie: moje zainteresowania związane
z informatyką, które chciałam jakoś zainwestować w Ruch, zwłaszcza poprzez
wkład w rozwój strony diecezjalnej. Po
trzecie: możliwość uczestniczenia w rekolekcjach ORDKS (Oaza Rekolekcyjna
Diakonii Komunikowania Społecznego).
Przeczytałem maila z „familii”, że
ogłaszacie „zaciąg” do Diakonii.
W jakim celu przygotowałaś
takie ogłoszenie? Rzeczywiście
potrzebni są nowi ludzie?
Nie jesteśmy pierwszą Diakonią, która
zaprasza na spotkanie nowych członków.
W chwili obecnej w DDKS (Diecezjalnej
Diakonii Komunikowania Społecznego) są 4 osoby. To chyba nie pozostawia
wątpliwości co do potrzeby szukania nowych osób, które zaangażują się w działalność Diakonii.
Jakie cele stawiacie sobie jako Diakonia?
W obecnym kształcie i składzie Diakonii
Diecezjalnej nacisk kładziemy na to, by
zapewniać jak najlepszą możliwość komunikowania członkom Ruchu w naszej
archidiecezji. Chodzi o to, aby informacje docierały do odpowiednich osób, we
właściwym czasie i w przystępnej formie.
Marzy nam się rozwinąć rzeczy bardziej
redakcyjne, by zaciekawiać ludzi, a nie
tylko informować.
Chcielibyśmy również wychowywać do
korzystania z mediów. To póki co duże
słowa. Tutaj musimy zacząć również od
siebie, od formacji w Diakonii.
Możesz przedstawić członków
Diakonii i czym się zajmują?
W DDKS od jej początków jest Marek
Karpiński, bez którego zaangażowania
nie osiągnęlibyśmy tego, co teraz mamy.
Jest administratorem i twórcą strony.
Tak samo długo jest z nami Marcin Miloch, który zajmuje się na stronie działami z kontaktami. Niedawno dołączył do
nas również Radek Pieczonka.
Jak do Was trafić?
Najprościej kontaktować się z nami mailowo lub telefonicznie. Wszelkie informacje zamieszczone są na stronie www.
gdansk.oaza.pl/dks/ . Spotykamy się nieregularnie i w różnych miejscach. Mamy
nadzieję, że to się kiedyś zmieni.
Z tego, co widzę i słyszę, to przede
wszystkim stawiacie na komputer, czyli
Internet. To niewątpliwie bardzo ważne
narzędzie. Rzekłbym, bez tego nie da się
żyć. Jednak to nie zastąpi osobistego
spotkania z człowiekiem, a komunikacja
zaczyna się właśnie od tego. Jak
zamierzacie pokonać tę barierę?
Internet pozwala w krótkim czasie dotrzeć do setek ludzi. Kiedyś, żeby przekazać sobie informacje, trzeba było
do każdego z osobna zadzwonić. Dziś
wysyłamy maila na listę „angelus” lub
„familia” i w parę sekund trafia on do
ponad 300 skrzynek, a informację na
stronie może przeczytać każdy.
Często komunikuję się z ludźmi z DKS
z różnych stron Polski. Internet daje nam
szansę tworzyć coś razem. Nie próbujemy nim zastąpić osobistego spotkania z
człowiekiem.
4 Zmartwychwstanie Pańskie AD 2011
wyraz, którego trzeba się
Dlaczego wybrałaś Diakonię
Komunikowania Społecznego
jako Twój „sposób” na Ruch?
Nie wiem czy to ja wybrałam DKS, czy
raczej było odwrotnie, Diakonia wybrała
mnie. Pan Bóg tak pokierował moją drogą
w Ruchu i postawił właśnie takich ludzi
na mojej drodze, dzięki którym mogę służyć właśnie w Diakonii Komunikowania
Społecznego. Kiedyś myślałam o Diakonii
Liturgicznej, jednak w tej chwili wiem, że
jestem we właściwym miejscu.
DRZEWO ¯YCIA Nr
Komunikowanie to taki trudny
30
Służymy...
Ruch Światło–Życie to
ewangelizacja. Czy możliwa jest
ewangelizacja przez Internet?
Oczywiście! Świat coraz bardziej ulega
komputeryzacji. Trzeba wyjść temu naprzeciw. To właśnie w Internecie możemy znaleźć wielu ludzi, którzy szukają
drogi do Boga. Oczywiście nie można
pozostać tylko przy tym, jest to jednak w
dzisiejszych czasach dobry pierwszy etap.
DRZEWO ¯YCIA Nr
4 Zmartwychwstanie Pańskie AD 2011
Z moich doświadczeń wynika, że jak
indywidualnie nie poprosisz
o pomoc, czy współpracę, to ochotnicy
z reguły się nie zgłaszają. Czy
jako DKS macie jakiś sposób na
„wydobywanie” ludzi do służenia?
Chyba nie mamy żadnego wypracowanego
sposobu, cały czas myślimy o tym. Są jednak na szczęście ludzie, którzy sami podsyłają nam zdjęcia i informacje. Chcielibyśmy, by było ich więcej. Sami nie jesteśmy
na każdym wydarzeniu w diecezji. Jeśli
nie dostaniemy zdjęć, to ich po prostu nie
będzie zamieszczonych w sieci. Wszystkie
informacje na stronie to rzeczy, które ktoś
przysyła lub wstawia. To bardzo ważne,
bo stronę tworzą wszyscy, którzy coś organizują lub w czymś uczestniczą.
Czy odbywają się rekolekcje DKS,
a jeżeli tak, to jak one wyglądają?
Co roku odbywają się rekolekcje
ORDKS. Tak naprawdę każdego roku
wyglądają one trochę inaczej. Nieraz są
na nich spotkania warsztatowe, dotyczące pisania np. notki prasowej, przypominana jest historia diakonii. Poruszane są
tematy techniczne, dotyczące serwerów
i technologii, oraz społeczne, mówiące
o tym, jak z rozwagą korzystać z mediów. Dla każdego znajdzie się coś ciekawego. Skupiamy się na tym, co Papież
pisał i wciąż do nas pisze w Orędziach
na Światowe Dni Środków Społecznego
Przekazu. Słuchamy także słów księdza
Franciszka Blachnickiego z archiwalnych nagrań.
Dane mi było już trzykrotnie w takich
rekolekcjach uczestniczyć i naprawdę
mogę je polecić. Bardzo ważna jest możliwość spotkania na żywo ludzi, z którymi nieraz współpracuje się przy różnych
dziełach.
„Tak naprawdę koniec formacji
podstawowej, to początek właściwego
trwania w Ruchu Światło–Życie.
Nigdy nie można powiedzieć, że
„zaliczając” kolejne stopnie, „przeszło
się formację oazową” – w przeciwnym
razie od razu po powrocie z „trójki”
człowiek żegna się z Ruchem!
Sensem i celem posługi w Ruchu jest
formacja permanentna w diakonii”.
Te słowa wziąłem z otrzymanego od
Ciebie maila. Co dla Ciebie znaczą
te słowa? Jak je realizujesz w swoim
życiu, będąc członkinią Diakonii
Komunikowania Społecznego?
Nie zamierzam żegnać się z Ruchem.
Te słowa bardzo do mnie przemawiają i cytując je, miałam nadzieję, że trafią również do innych. W bardzo wielu przypadkach widzę, że jeśli ludzie
zaangażują się w diakonię, to czują się
naprawdę częścią Ruchu i stają się za
niego odpowiedzialni. Kiedy brakuje tego zaangażowania, to pierwszy zachwyt
Ruchem w końcu mija i nie pozostaje
nic. Kiedyś usłyszałam jeszcze inne słowa: „Jeżeli człowiek się nie rozwija, to się
cofa”. Kiepsko jest z formacją w naszej
DDKS. Wiem jednak, że formację perma-
nentną członkowie (również ja) przeżywają w swoich wspólnotach parafialnych i to
jest bardzo ważne.
Czy służba w DKS daje Ci satysfakcję?
Tak. Cieszę się, że mogę wykorzystywać
talenty, które dostałam od Boga, i w ten
sposób służyć innym.
Jak możesz zachęcić ludzi Ruchu
do służenia w Waszej Diakonii?
Na początek może podkreślę, że to nie
jest Diakonia tylko dla informatyków ;),
bo tak się pewnie wielu może wydawać
i dlatego nawet nie biorą pod uwagę służenia w DKS.
Mnie samej służba w DKS dała naprawdę wiele, zmieniła moje spojrzenie na
Ruch. Teraz patrzę na niego bardziej
całościowo, nie tylko lokalnie. Przez
ostatnie lata, służąc już w Diakonii, doj-
rzewałam do zakończenia swojej formacji podstawowej. Gdyby nie ta posługa,
nie wiem, czy nie straciłabym gdzieś po
drodze zapału.
To, co mnie bardzo w DKS pociągnęło, to
jedność i współpraca, ogromna chęć i nieraz nawet walka o to, by wszystkie dzieła,
które wychodzą spod skrzydeł tej Diakonii, tworzone w całej Polsce przez różne
osoby, były realizowane w jedności.
Na koniec jeszcze dodam, może bardziej
ogólnie, że diakonii nie należy się bać,
trzeba próbować i pytać Pana Boga,
gdzie chce, byśmy Jemu służyli.
Jak wyglądają Wasze
spotkania formacyjne?
W 2003 roku ówczesny moderator DKS
zaproponował program 4–letniej formacji Diakonii. Korzystamy nadal z tych
materiałów. Są to spotkania na temat
szeroko pojętego komunikowania. Korzystamy też, jak już wcześniej wspominałam, z Orędzi Papieża na Światowy
Dzień Środków Społecznego Przekazu.
Spotkania rozpoczynają się i kończą
modlitwą. Potem czytane są przygotowane wcześniej materiały, na których temat później rozmawiamy i dzielimy się
swoimi przemyśleniami.
Jak widzisz ogólnie problem służenia w
Ruchu? Dużo jest ludzi, którym się chce
coś robić w Ruchu? Jak to oceniasz?
Wszystko zależy od chęci. Usłyszałam
kiedyś zdanie, które do tej pory jest dla
mnie bardzo ważne: „Gdzie jest chęć,
tam jest sposób. Gdzie brak chęci, tam
jest powód.”
W Ruchu mamy problem ze służeniem
i ogólnie z zaangażowaniem. Wymówek
zawsze się znajdzie wiele: matura, studia, sesja, potem magisterka/inżynierka,
dzieci, praca, przeszkadzają nam w służeniu na rekolekcjach i tak w kółko. Są
jednak ludzie, którym nie brakuje zapału oraz wytrwałości. Służą całym sobą
i chwała im i Panu Bogu za to. :)
A może bardziej ogólnie: w środowisku,
w którym się poruszasz, jest dużo ludzi,
którym chce się coś robić dla innych?
Dużo, to pojęcie bardzo względne. Jest
ich trochę, ale zawsze mogłoby być więcej. :)
Czy służenie innym jest modne?
Modne? Nie wydaje mi się. Jeśli służymy, to daje nam radość i to ona może pociągać również innych do podejmowania
służby.
Czy może my ciągle za mało mówimy,
opisujemy ludzi, którzy służą?
Służymy...
Po co są te listy wysyłkowe?
Kiedy zakładaliśmy listę angelus w 2008 r., przyjęliśmy
założenie, że będziemy tą
drogą rozsyłać informacje o
sprawach typowo oazowych
oraz o wydarzeniach oazowych i nie tylko oazowych,
odbywających się w diecezji. Zanim lista powstała,
wszystkie wydarzenia musiały przejść przez ręce jednej
osoby, posiadającej kontakty
do wszystkich. Dzięki listom
mailingowym każdy może
wysłać wiadomość bezpośrednio do naszych skrzynek. Daje to możliwość
szybszego dotarcia do większego grona ludzi. Sama pocztę sprawdzam częściej,
niż wchodzę na stronę diecezjalną. Jak coś trafi do mojej skrzynki, to wiem, że
warto zajrzeć na stronę. Kiedy ruszyła familia, znalazła też inne cenne zastosowanie. Znajduję tam ogłoszenia o tym, że ktoś poszukuje pracy czy mieszkania.
Dzięki temu oazowicze mogą
pomagać sobie wzajemnie.
Wielu członków Domowego
Kościoła nie bardzo wie
jak się „dostać” do familii,
a jak do angelusa. Proszę
o instrukcję obsługi: jak
się dostać do tych list?
Najprostszą drogą jest wejść
na stronę diecezjalną: www.
gdansk.oaza.pl Po lewej stronie, pod linkiem Diakonii
Słowa znajdują się nasze listy
dyskusyjne, podzielone według przeznaczenia. Familia
jest tu określona jako „Domowy Kościół”, a angelus jako „Młodzież”. Zapisanie się na familię wymaga wypełnienia prostego formularza znajdującego
się pod linkiem „ZAPISZ SIĘ” na stronie: http://www.gdansk.oaza.pl/lista-dk/.
Do angelusa można się zapisywać, kontaktując się bezpośrednio ze mną.
Chciałbym Cię zapytać o
rzeczy niezwiązane z DKS.
Ulubiona płyta i dlaczego?
W zasadzie nie mam ulubionej. ;) W zależności od tego, na co mam ochotę i co
akurat wpadnie mi w ucho. Jedną z ulubionych jest Lord of The Dance – wspaniała irlandzka muzyka.
Książka?
Rzadko jakąś książkę czytam dwa razy.
Z pewnością jednak jedną z takich pozycji jest „Duma i Uprzedzenie” Jane Austen, którą cenię za opis XVIII–wiecznej
Anglii i dobry humor.
Film?
Lubię filmy lekkie, ale z morałem.
I coś innego ulubionego?
Podróże małe i duże. :)
Dziękuje za rozmowę.
Sylwia Konkol
Urodziłam się w 1986 roku. Do
Oazy trafiłam dzięki siostrze
w 1998 roku. Do Diakonii Komunikowania Społecznego wstąpiłam
w roku 2006, po rekolekcjach
ORDKS w Loretto. Od zeszłego
roku pomagam w redakcji
oaza.pl oraz jestem w CDKS (Centralna Diakonia Komunikowania
Społecznego) jednym z koordynatorów filialnych. W 2010 roku
skończyłam studia informatyczne na
Politechnice Gdańskiej. Teraz pracuję w zawodzie.
4 Zmartwychwstanie Pańskie AD 2011
Odpowiedź na to pytanie
można znaleźć na stronie
http://www.gdansk.oaza.pl/
lista-dk/. Familia i angelus to
listy dyskusyjne/mailingowe.
Zasada działania jest prosta:
kiedy piszemy na adres listy,
jej członkowie automatycznie dostaną naszego maila do
swojej skrzynki e-mailowej.
Dzięki temu możemy szybko uzyskać odpowiedź na
pytanie, znaleźć pomoc lub
też podzielić się informacją
na jakiś temat ze wszystkimi
użytkownikami. W przypadku familii może zapisać się każde małżeństwo z
Domowego Kościoła. Angelus jest listą dla młodzieży po II st. ONŻ.
Wydaje mi się, że nie piszemy wcale tak
mało. W pismach i na stronach Ruchu
wiele jest o dziełach oraz ludziach w nie
zaangażowanych. Pytanie, czy korzystamy z tego, czy to po prostu czytamy
i dzielimy się z innymi? :)
DRZEWO ¯YCIA Nr
Często ludzie z Ruchu mówią coś o familii, o jakichś informacjach tam
umieszczonych. Możesz wyjaśnić tak, by ludzie w średnim wieku, niemający
wiele do czynienia z komputerem zrozumieli, co to jest familia i angelus?
31
32
Służymy...
KErygmat
w Pucku
W dniach 28–30.01.2011
odbyły się w Pucku
w tamtejszej farze rekolekcje
ewangelizacyjne. Dosyć
nietypowe – inne od tych
adwentowych, czy
wielkopostnych.
DRZEWO ¯YCIA Nr
4 Zmartwychwstanie Pańskie AD 2011
Przede wszystkim inne z racji samego planu rekolekcji, który zawierał
nie tylko konferencje księdza głoszone
na Mszach świętych, ale również filmy,
świadectwa ludzi świeckich, spotkania
w małych grupach i to wszystko po to,
aby dowiedzieć się, że:
1. BÓG JEST MIŁOŚCIĄ I MA DLA
NAS WSPANIAŁY PLAN.
2. ZGRZESZYLIŚMY I ODDZIELILIŚMY SIĘ OD BOGA.
3. JEZUS CHRYSTUS JEST JEDYNĄ
DROGĄ RATUNKU.
4. JEZUS JEST NASZYM PANEM
I ZBAWICIELEM.
Te podstawowe prawdy ewangeliczne były przybliżane zgromadzonym ludziom już od piątku od 18.30 na Mszy
św. Po niej zaś pokrzepialiśmy ciało kawą,
herbata i wspaniałym kuchem w Budynku
Centrum im. Biskupa Konstantego Dominika – doskonałym zapleczu zarówno
Ala i Andrzej Matkowscy
Jesteśmy małżeństwem od 17
lat, mamy 3 dzieci i od 8 lat
jesteśmy w DK.
Należymy do parafii pod wezwaniem św. Walentego w
Gdańsku Matarni.
z księdzem. A potem oglądaliśmy film, który mocno uświadamiał, jak daleko człowiek
odsunął się od Boga i stało się
to nie tylko jednorazowo, lecz
człowiek grzeszy cały czas.
Rozmowy w grupach doprowadziły nas do wniosku, że obdarowani Bożą miłością i wolną
wolą odsuwamy się od Boga,
zapominając o jego nakazach popadamy w grzech. Tracąc i zagłuszając relacje z Bogiem trwamy
w grzechu. Usprawiedliwiamy
się sami i pozwalamy na kolejne zniewolenia. Film „Postęp
po szwedzku” pokazał nam, jak
daleko można odejść od Boga.
W ciszy wysłuchaliśmy kolejnego świadectwa i konferencji.
Druga część dnia rozpoczęła się koronką do Miłosierdzia
Bożego. Pokazane fragmenty filmu „Pasja” uświadomiły nam,
że mimo grzechu jest dla nas
ratunek. Dla każdego z nas,
niezależnie kim jest i jak zgrzeszył „Bóg tak umiłował świat,
że Syna swego Jednorodzonego dał, aby każdy kto w Niego wierzy nie zginał, ale miał
życie wieczne. Albowiem Bóg
posłał swego Syna na świat nie
po to, aby świat potępił, ale po
to, by świat został przez Niego
zbawiony” (J 3,16–17).
Uświadomienie sobie grzechu i tej właśnie prawdy o Synu
Bożym, który jest naszym
Zbawcą doprowadziło wielu
z nas do progu konfesjonału,
gdzie sam Bóg odpuszcza nam
grzechy. Radośniej było uczestniczyć we Mszy św. po sakramencie pokuty.
Sobota miała jeszcze jeden mocny, ale i uzdrawiający
punkt w programie rekolekcyjnym: modlitwę
wstawienniczą. Przed
Najświętszym
Sakramentem najpierw wspólnie modliliśmy się w różnych sprawach, często
raniących nasze relacje
z Bogiem, a potem każdy
z nas mógł indywidualnie przed Najświętszym
Sakramentem i przez
nałożone ręce kapłanów
wypowiedzieć w cichości swojego serca intencję. Dzień zakończyliśmy ok.
21.00.
Niedziela była ostatnim
dniem rekolekcji. Zaczęliśmy
bardzo wcześnie, ale Basia
i Edek Muża szybko nas rozbudzili, a modlitwa wprowadziła
w kolejne rozważania. Treść
filmu „Jezus z Nazaretu” wlała
w nasze serca pokój i radość.
Niedzielna Msza św. zgromadziła dużo wiernych. Słowo
Boże z Ewangelii św. Mateusza
sprawiło, że poczuliśmy się
wielcy duchem.
Bardzo ważnym momentem były świadectwa dawane
przez każdego uczestnika rekolekcji tuż po Mszy św. Chyba niektórzy nie wierzyli, że
można dawać świadectwo na
szerszym forum, ale przeżycia
rekolekcyjne dodawały sił. W
świadectwach przebijały się
słowa wdzięczności dla prowadzących (Basi i Edka Muża,
Danusi i Krzyśka Śramskich,
Hani i Roberta Sobczyków,
Ani i Brunona Bałachowskich)
i dla księdza proboszcza Jerzego Kuncy za zgodę na głoszenie i prowadzenie. Widać było
potrzebę takich rekolekcji. Kto
„zaryzykował” uczestnictwo,
był poruszony.
Ala i Andrzej Matkowscy
4 Zmartwychwstanie Pańskie AD 2011
do strawy cielesnej, jak i duchowej. Tematem filmu zaś była
ogromna moc Boga Stwórcy. Nie
mniejszym pokrzepieniem serca
było świadectwo pani, która opowiadała o uzdrowieniu z choroby
nowotworowej za wstawiennictwem modlitewnym.
Bardzo bogata i intensywna
była sobota. Dzień rozpoczął
się o 9.00 wspólną modlitwą
33
DRZEWO ¯YCIA Nr
Służymy...
34
Cena
wolności???
Zaczęło się od apelu Juli
Fralovej – Białorusinki,
członkini Międzynarodowej
Wspólnoty Ewangelizacji
“Ploshcha” (Plac). Wiedziałam, że to
wyjście ludzi będzie, ponieważ wiedzieliśmy już wcześniej, że wyborów nie
będzie, że będzie falsyfikacja. Prosiłam
wielu ludzi w różnych krajach o modlitwę
za tę Ploshche! Przyjechałam do Mińska
z Niemiec wcześniej, aby tam być. Zdecydowałam pójść tam z białą flagą, na
której czerwonymi literami było napisane: “Bóg żyje na Białorusi” (to są słowa
z wiersza białoruskiego poety Karatkevicha). Tak się stało, że miałam bardzo
długi kij i moja flaga unosiła się nad innymi
:-))! Bardzo się cieszyłam z tego powodu,
ponieważ byłam przekonana, że to też
jest ewangelizacja i że to jest promyk na-
DRZEWO ¯YCIA Nr
4 Zmartwychwstanie Pańskie AD 2011
„Drogocenna Perła”:
Bardzo prosimy o modlitwę za Białoruś, nasz zbolały i umiłowany kraj!!!!!
19.12.2010 na ulice Mińska wyszło kilka
tysięcy WOLNYCH BIAŁORUSINÓW
na znak protestu przeciw FAŁSZOWANIU WYBORÓW!!!!!!
Milicja brutalnie zbiła i uwięziła setki ludzi, w większości młodych.
Kandydaci na prezydenta w większości są zatrzymani w budynku KGB
w Mińsku: w tym Vital Rymashewski,
Paval Sieviaryniec i inni!
Wczoraj, tj. 20.12.2010 kilkadziesiąt
osób wyszło znów na Plac Niepodległości obok kościoła pw. św. Szymona i św.
Heleny, po kilku minutach milicja zgarnęła prawie wszystkich!!!!!
Przy nas zbito, a następnie zatrzymano naszego brata ze wspólnoty – Andreia
Dashkevicha!!!! Prosimy, módlcie się za
Białoruś!!!! Rozpowiadajcie innym!!!!
W naszym kraju na razie prawdziwe
ZŁO, ale my wierzymy, że Jezus Chrystus zwyciężył szatana!!!!
Jest to bardzo emocjonalna relacja, jednak myślę, że jest w tym wiele prawdy. Jula
bardzo przeżyła te straszne chwile. Nieco
później próbowałem prosić ją o relację napisaną może troszkę chłodniejszym piórem.
Dostałem od niej następujący tekst:
Teraz się modliłam Koronką do Bożego Miłosierdzia i pomyślałam, że chcę
podzielić się również tym:
Też uczestniczyłam w tym wydarzeniu 19 grudnia 2011 roku w Mińsku.
Już od miesiąca modliłam się przed tym
mityngiem, nazwanym po białorusku
Czerwony Kościół pw. św. Szymona i św. Heleny w Mińsku
35
dziei dla ludzi. Moja flaga trafiła prawie
na wszystkie filmy i na wiele zdjęć. Jeden
młody polityk, chrześcijanin, powiedział
tam na Placu: „To jest najważniejsza flaga na tej demonstracji!” Byłam w centrum wydarzeń, tam gdzie pierwszych
ludzi zaczęli bić. Uratowałam się tylko
dlatego, że usłyszałam głos chwiejącego
się chłopca z rozbitą głową: „Pomóżcie
mi, potrzebuję zadzwonić na pogotowie”, ale telefony nie działały. Obok był
nasz słynny Czerwony Kościół (kościół
pw. św. Szymona i św. Heleny położony
w centrum wspomnianego placu), wiec
zaproponowałam, abyśmy tam pobiegli;
i tak wydostaliśmy się z tego piekła.
Te dwie lub trzy godziny w gronie
50 lub 60 tysięcy wspaniałych ludzi były
oddechem prawdziwej wolności, poczuliśmy ten powiew. Nawet tłumy milicji
i wojska nie były takie groźne dla tego,
kto zaczerpnął chociaż trochę wiatru
wolności!
W telewizji następnego dnia pokazali
jak zwykle bzdury i kłamstwo!
Wieczorem miała być następna akcja
przed naszym kościołem. Przyszłam i zdziwiłam się, było tylko ok. 40 osób i przede
wszystkim młodzi ludzie. Okazało się, że
wszystkich liderów zatrzymano w nocy.
Wtedy postanowiłam, aby głośno modlić
się w kościele za politycznych więźniów, za
zmianę naszego kraju,
za wyzwolenie, za nawrócenie rządzących.
Spotkani ludzie (w tym
jeden kapłan) mówili do
mnie: „Ty się nie boisz?
Może trzeba to mówić
inaczej... Za każdym razem patrzymy, czy dojdziesz do kościoła, czy
Ciebie nie zatrzymają...”
W Mińsku przed dawnym kościołem
Z tych ludzi, co
o.o.bernadynów (obecnie Archiwum
„siedzą” od 19 grudnia
Państwowe, a w przyszłości być może hotel)
w KGB, znam osobiście Pavla Seviarynca.
bliskich relacji Jana Pawła II z Duchem
Wiem, że to bardzo wierzący człowiek,
Wolności, ale w obecnym czasie jestem
który kocha swój kraj, pisze wspaniałe
przekonany, że trzeba szturmować niebo
książki i już od 1996 roku walczy o woli prosić Boga o wyzwolenie dla Białoruność, sprawiedliwość i prawdę. Proszę
sinów i niepowtórzenie naszych błędów
o modlitwę za niego, jego rodzinę i za
w drodze do wolności.
całą Białoruś, która ze względów histoRodzi się pytanie, co Białorusini sami
rycznych powinna być bardzo bliska Polrobią,
by odzyskać wolność. Nie jestem
sce! Dziękuję!
ekspertem w tych sprawach, ale chciałbym przedstawić krótkie świadectwo innej członkini Wspólnoty z Mińska, Gali
Zelvovich.
Międzynarodowa Diakonia Ewangelizacji „Drogocenna Perła” Mt 13,46
działa w Mińsku już 18 lat. W tym czasie wiele, wiele osób przeszło przez łono
tej wspólnoty. Dzięki rekolekcjom ewangelizacyjnym, oazom i formacji ciągłej,
które wytrwale organizuje „Drogocenna
Perła”, setki osób otrzymało pomoc duchową i wsparcie na drodze do Boga.
W Mińsku wspólnota działa przy
parafii św. Szymona i św. Heleny (tzw.
Czerwony Kościół). Ten kościół znajduje
się w centrum stolicy na Placu Niepodległości. Często wchodzą do niego ludzie
z zewnątrz, żeby tylko zobaczyć i pozwiedzać. Nieraz tacy ludzie trafiają na
spotkania ewangelizacyjne oazy, które
stają się dla nich okazją odkrycia Boga.
DRZEWO ¯YCIA Nr
Staliśmy dosłownie przez 5 minut,
kiedy podjechały 2 busy, z których wybiegli ludzie ubrani na czarno. Rzucili się
na nas i zaczęli bić i wyłapywać, zanosić,
zaciągać do busów. Na zdjęciu jestem po
prawej stronie, z jakimś chłopcem wyrywamy z rąk “tajniaka” innego chłopca, a po
prawej rzuca się do nas – jak się później
dowiedzieliśmy – pułkownik milicji Igor
Jewsejew. Ci milicjanci zachowywali się
jak prawdziwi kryminaliści: krzyczeli,
przeklinali, bili rękami i nogami. Biegali
po placu przed kościołem jak na boisku
sportowym! Ja się bardzo przeciwstawiałam, wołałam na pomoc ludzi, broniłam
tych, co byli bici, ale znów cudem mnie
nie zatrzymano.
Do tego trzeba dodać wpisy na blogu
http://drogocennaperla.blogspot.com/
– chętnych proszę o zapoznanie się.
My Polacy, którzy dzięki słowom naszego kandydata na ołtarze, Jana Pawła
II „Niech zstąpi Duch Twój i …” doświadczyliśmy działania Ducha Wolności, jesteśmy zobowiązani do modlitwy za
naszych braci Białorusinów.
Nie wiem ile w naszym przypadku
było błagania ludu, a ile bardzo, bardzo
4 Zmartwychwstanie Pańskie AD 2011
Rozbicie manifestacji na Ploshcha
36
Koncert solidarności z Białorusią
Sługa Boży ks. Franciszek Blachnicki bez lęku walczył z komunizmem
za swojego życia. Na Białorusi jeszcze
tak wiele zostało postkomunistycznego
dziedzictwa. Przede wszystkim w myśleniu ludzi. Przez wojujący ateizm kilka pokoleń zostało wyrwanych z tradycyjnego wychowania religijnego. Duża
część społeczeństwa na Białorusi nie posiada podstawowej wiedzy religijnej, nie
wspominając już o praktykowaniu wiary. Oaza w takich okolicznościach służy
wielką pomocą, niesie dar Nowego Życia
i wyzwolenia w Chrystusie; wyzwolenia
przede wszystkim od kłamstwa, gdyż
Chrystus jest Prawdą. Człowiek, który
doświadczy wolności w Chrystusie, staje się prawdziwie wolnym i nie boi się
stawić opór kłamstwu.
Wspólnota MDE „Drogocenna Perła”
Mt 13,46 jest Międzynarodową Diako-
DRZEWO ¯YCIA Nr
4 Zmartwychwstanie Pańskie AD 2011
Międzynarodowa Diakonia
Ewangelizacji „Drogocenna Perła”
Mt 13,46 Ruchu Światło-Życie
serdecznie zaprasza na
Ewangelizacyjną
Oazę Modlitwy
2033
o temacie
ŚWIADECTWO
w dniach
08-10.04.2011
w Trąbkach Wielkich
www.drogocennaperla.blogspot.com
Zgłoszenie udziału:
[email protected]
tel: kom 509639858
tel. domowy: 58 665 02 90
Koszt: 70 zł.
Serdecznie zapraszamy:
ks. Ireneusz Kopacz z Carlsbergu
oraz Hanna i Robert Sobczyk
“Różne są dary łaski, lecz ten sam
Duch; Wszystko zaś sprawia jeden i
ten sam Duch, udzielając każdemu
tak, jak chce.“ 1 Kor 12,4.11
nią Ewangelizacji Ruchu Światło–Życie,
prowadzi oazy nie tylko na Białorusi,
lecz także w innych krajach (np. Niemcy,
Turkmenistan i inne). Więcej informacji
na temat tej wspólnoty, jej działalności
oraz o najbliższych terminach można
przeczytać na blogu http://drogocennaperla.blogspot.com/. „Drogocenna Perła” jest otwarta na współpracę i chętnie
przyjmie każdą pomóc i wsparcie.
Polski Sejm potępił krwawe wydarzenia w Mińsku. Nasi politycy się „napracowali” i są święcie przekonani, że
takimi odezwami i goszczeniem białoru-
Flaga „Bóg żyje na Białorusi” w
czasie manifestacji na Ploshcha
skich opozycjonistów spowodują upadek
dyktatora na Białorusi. Można im tylko
powiedzieć, że nie doceniają Pana Boga.
To On jest Panem czasów i wydarzeń, a
my możemy zmieniać rzeczywistość tylko
zgodnie z Jego wolą.
W tym miejscu możemy zmienić zadane nieco wcześniej pytanie: co my, jako
Polacy możemy zrobić dla Białorusinów,
ale coś konkretnego?
Drogi czytelniku: jesteś człowiekiem
przez Boga obdarzonym wolną wolą,
więc sam w swoim sumieniu musisz sobie
odpowiedzieć.
Znając paru Białorusinów wiem jedno, że trzeba ich pokochać i zaprzyjaźnić
się choćby z jednym z nich. Jak? Trzeba chcieć, a Bóg podsunie rozwiązania.
Sam tego doświadczyłem. Bóg w swoich
planach ma naprawdę poczucie humoru
i układa nam życie tak, byśmy zbliżali się
do Niego i do ludzi wokół nas.
Przychodzi mi do głowy takie porównanie: gdyby każdy Polak chciał pomóc
Białorusinowi, to nie starczyłoby tych
drugich (Polaków jest około cztery razy
więcej), więc jest szansa na to, by nasi
sąsiedzi doświadczyli wolności.
Od czego zacząć? Od modlitwy,
bo tak trzeba wszystko zaczynać i ufać
Bogu, bo On jest Panem czasu, wolności,
przestrzeni i wszystkiego.
O modlitwę Was
proszę, bo jesteśmy
naszym braciom
Słowianom to winni.
Jula Fralova
Gala Zelvovich
Wtrącenia Robert Sobczyk
Jula Fralova
Jest Białorusinką, absolwentką
anglistyki, członkinią Międzynarodowej Diakonii Ewangelizacji
„Drogocenna Perła”, obecnie
na stałe mieszka w Carlsbergu.
Aktualnie wraz z księdzem Ireneuszem Kopaczem jeździ po Europie i Azji, prowadząc rekolekcje.
Gala Zelvovich
Jest Białorusinką, pochodzi z
Mińska. Obecnie studiuje w Polsce, na KULu. Należy do parafii
św. Szymona i św. Heleny w
Mińsku. Od 7 lat jest członkiem
wspólnoty Międzynarodowej Diakonii Ewangelizacji „Drogocenna
Perła” Mt 13,46.
37
DRZEWO ¯YCIA Nr
Plan
14.30 Zawiązanie Wspólnoty
14.40 Konferencja Moderatora Generalnego
15.30 Namiot Spotkania
(przynosimy ze sobą PISMO ŚWIĘTE)
16.00 Przygotowanie do Eucharystii
16.15 EUCHARYSTIA
Przejście do kościoła dolnego
17.30 Przedstawienie przygotowane przez
wspólnotę młodzieżową z Rumi
17.50 Świadectwa
Przejście do szkoły
18.30 Agapa
4 Zmartwychwstanie Pańskie AD 2011
w dniu 13.03.2011
do parafii św. Andrzeja Boboli
w Gdyni plac św. Andrzeja 1
Foto: Krzysztof Lewna
DRZEWO ¯YCIA Nr
4 Zmartwychwstanie Pańskie AD 2011
38
Drzewo ŻYCIA
Foto: Andrzej Kwiatkowski

Podobne dokumenty