Drzewo Życia nr 4 - Ruch Światło
Transkrypt
Drzewo Życia nr 4 - Ruch Światło
1 DRZEWO ¯YCIA Nr 4 Zmartwychwstanie Pańskie AD 2011 PISMO RUCHU ŚWIATŁO–ŻYCIE ARCHIDIECEZJI GDAŃSKIEJ 2 DRZEWO ¯YCIA Nr 4 Zmartwychwstanie Pańskie AD 2011 Umiejętności rezygnacji z dobra na rzecz większego DOBRA w okresie Wielkiego Postu i na DZIEŃ ZWYCIĘSTWA NAD ŚMIERCIĄ życzy wszystkim wspaniałym Czytelnikom Redakcja foto na stronie nr 1 i 2 Piotr Kwiatkowski W numerze Potrzeba osób dobrej woli... Ksi¹dz Zdzis³aw P³awecki SCJ ...................27 Służ ymy... Czujê się częścią Ruchu Z odpowiedzialn¹ za Diakonię Komunikowania Społecznego Sylwią Konkol rozmawia Robert Sobczyk ..........................29 Służ ymy... Kerygmat w Pucku Ala i Andrzej Matkowscy ...........................32 Nasi Bracia Cena wolnoœci??? Jula Fralova, Gala Zelvovich, wtrącenia Robert Sobczyk..........................34 Jaki jest ten numer? Krótko można skwitować: nowy. Pojawili się nowi autorzy, nowi fotografowie. Wreszcie, co było moim marzeniem, rozpoczynamy artykułem programowym „Pascha”, doskonale wprowadzającym Czytelników w niedaleką przyszłość. Wywiad z Księdzem Tomaszem można tylko podsumować, że to trzeba przeczytać i wcale nie dlatego, że są mądre pytania, ale po to by… Dzięki pomocy ludzi Ruchu udało się namówić ludzi z zewnątrz do napisania artykułów. Pierwszym jest artykuł o pochodzie Trzech Króli w Gdańsku (Działo się…). Drugi, to wspomnienie o śp. Księdzu Arcybiskupie Józefie Życińskim (Niezastąpieni), i wreszcie pierwszy artykuł w nowym cyklu o Afryce, czyli misje. Wszystkim bardzo, bardzo dziękuję. Dwa artykuły o naszych Ruchowych Niezastąpionych – wspaniałe wspomnienia o tych, których nam brak. Jest również o muzyce, jako narzędziu ewangelizacji; polecamy też płytę do słuchania – zespołu nie najmłodszego, ale grającego pięknie. W cyklu Służymy… przedstawiamy „komputerowców”, czyli Diakonię Komunikowania Społecznego. Jest również relacja z głoszenia najważniejszych prawd ewangelicznych w Pucku. Na końcu chyba najbardziej emocjonujący artykuł z nowego cyklu (Nasi Bracia) o Białorusi: świadectwa naszych sióstr o tym, że Bóg żyje na Białorusi. Doświadczeniem tego numeru jest dla mnie to, że ludzie nie odmawiają, jak się ich poprosi – i dlatego jest tylu nowych autorów. Wszystkim autorom, fotografom, korektorowi z całego serca dziękuję i zapewniam o modlitwie. Jak zwykle liczę na nowych … Kontakt: E–mail: [email protected], lub [email protected] tel.: 58 6650290 lub 607 701 609 Robert Sobczyk 4 Zmartwychwstanie Pańskie AD 2011 Afryka Drodzy Czytelnicy Wielki Post, Pascha, minęły szaleństwa karnawału i zaczął się czas porządkowania swojej duszy. Czwarty raz mam nadzieję, że ktoś przeczyta Drzewo Życia. Nadzieja zawieść nie może i muszę się pochwalić (choć to ponoć brzydko), że spłynęły na mnie i jak rozumiem na całą redakcję słowa pochwały od tych, którzy czytają; wierzcie mi, bardzo mi były potrzebne i to nie dla poratowania swojej próżności, lecz dla uwierzenia, że godziny spędzone przed komputerem wszystkich autorów, korektora, mają sens. DRZEWO ¯YCIA Nr Na początek Pascha Marcin Miloch ............................................4 Ludzie Ruchu Trzeba mieæ przyjació³... Z Moderatorem Diecezjalnym Domowego Koœcio³a rozmawia Robert Sobczyk ..............7 Działo się... Wszyscy jesteśmy Królami czyli Orszak Trzech Króli w Gdańsku Joanna Kotarska .......................................13 Działo się... Radość i zabawa bez wspomagaczy Edward i Barbara Mu¿a .............................15 Animator??? Kapitan... Izabela i Wojciech Kohnke .........................17 Niezastąpieni Umarł KSIĄDZ... Ojciec Wies³aw Dawidowski OSA ...............18 Niezastąpieni Czy by³ gotowy Ewa Miska ................................................20 Niezastąpieni Dziadek Stanis³aw i Babcia Wisia Ludwigowie El¿bieta i Maciej Brzeziñscy .......................21 Działo się... Potę¿ne narzędzie ewangelizacji Barbara Toton...........................................22 Słuchamy… SBB – Blue Trance Robert Sobczyk .........................................24 Działo się... Na Przymorzu by³o weso³o... Anna Szkodzińska .....................................25 3 4 Na początek... Pascha „Ha pesach” po hebrajsku znaczy: ochraniać, przechodzić, przechodząc ochraniać. Izraelici co roku w święto Paschy wspominali dzień, w którym Jahwe przeprowadził ich przez Morze Czerwone, czuwając nad nimi pod postacią słupa ognia i obłoku. Dziś my, chrześcijanie, co roku świętujemy nową Paschę, czyli przejście Jezusa przez mękę, śmierć do DRZEWO ¯YCIA Nr 4 Zmartwychwstanie Pańskie AD 2011 zmartwychwstania. Doświadczamy skutków tego przejścia – została otwarta dla nas droga do zjednoczenia z Bogiem w niebie. To jest podstawowa prawda, którą niesie ze sobą czas Świętego Triduum. Dla właściwego zrozumienia znaczenia celebrowania Paschy trzeba wyjaśnić, czym dla liturgii jest pojęcie anamnezy i misterium. Słowa te oznaczają pamiątkę, wspomnienie dzieł zbawczych, których dokonał Bóg. W liturgii Triduum wspominamy ostatnią wieczerzę, mękę, śmierć, zstąpienie do otchłani i zmartwychwstanie Jezusa Chrystusa. Jednak nie jest to wspominanie takie, jak np. obchodzenie urodzin – coś wydarzyło się w przeszłości i w przeszłości też się zakończyło. Misterium i anamneza oznaczają, że Jezus Chrystus rzeczywiście tu i teraz Mówiąc o liturgii nie sposób pominąć pojęcia znaku. Każdy znak liturgiczny z jednej strony poucza nas o wydarzeniu, które przywołuje, np. słowa konsekracji „Bierzcie i jedzcie...”, „Bierzcie i pijcie...” mówią nam o tym, co wydarzyło się w Wieczerniku i jakie to ma dla nas znaczenie. Z drugiej zaś strony znak uobecnia je, czyli dokonuje anamnezy. Słowa konsekracji sprawiają, że rzeczywiście dokonuje się bezkrwawa ofiara Chrystusa, a my mocą Ducha Świętego jesteśmy w nią włączeni. Znak również zaprasza i zobowiązuje nas do współwypełniania (dzięki łasce Ducha Świętego) jego treści w naszym życiu, tj. uczestnicząc Ukrzyżowanie, 1500 r., Dionizy w konsekracji jesteśmy wezwani, aby „czynić to na pamiątkę” Jezusa, starać się tak jak Chrystus zmartwychwstaje, a my zmartwychwstaofiarowywać się Ojcu i służyć bliźnim. jemy razem z Nim. Co więcej, nie jest Wigilia Paschalna, szczyt roku liturto za każdym razem „ponowne” zmartwychwstanie, lecz to samo, które miało gicznego, w swoich znakach ukazuje nam miejsce dwa tysiące lat temu. Wydarzenia zbawcze ciągle trwają w wieczności. Kiedy uświadomimy sobie znaczenie misterium i anamnezy, wtedy liturgia może stać się dla nas czymś żywym i aktualnym. Będzie zawiązywaniem miłosnej relacji i budowaniem jedności z Bogiem, a przyjmowana Komunia św. – miejscem, w którym Bóg udziela siebie mi, a ja oddaję się Bogu. Wtedy przyjście do kościoła na Mszę nie będzie tylko śpiewaniem kolęd o narodzeniu Jezusa i słuchaniem, co ksiądz nam powie. Liturgia nie ograniczy się do zanoszenia Panu Bogu intencji, podtrzymywania tradycji, czy spełniania obowiązku. Przystępowanie do Komunii św. przestanie być jedynie przyjmowaniem paczuszki od Pana Boga, która ma nas zmienić albo pokrzepić. Te wszystkie postawy są bardzo dobre, jednak nie wyczerpują istoty liturgii, Umycie nóg, X w., Ewangeliarz jaką jest spotkanie z Bogiem osobowym, Ottona który zbawia nas tu i teraz. Na początek... Niewiasty u grobu i uobecnia centralną prawdę chrześcijaństwa – że Chrystus umarł i zmartwychwstał dla naszego zbawienia, zmazał nasze grzechy i otworzył nam drogę do Ojca w niebie. W znakach tych zaprasza nas także do współpracy z łaską Bożą i realizacji tych prawd w naszym życiu. Wigilia Paschalna składa się z czterech części: liturgii światła, liturgii słowa, liturgii chrzcielnej oraz liturgii Eucharystii. Kończy się oddzielnym obrzędem procesji rezurekcyjnej, która jest ogłoszeniem światu radości zmartwychwstania i wezwaniem, byśmy my swoim życiem nieśli ją bliźnim. je. Podobnie świeca, „chociaż dzieli się użyczając światła, nie doznaje jednak uszczerbku, żywi się bowiem strugami wosku, który dla utworzenia tej cennej pochodni wydała pracowita pszczoła” (Exsultet). Paschał oznaczony jest symbolami Chrystusa: krzyżem, literami Alfa i Omega, pięcioma gwoździami (inaczej: gronami), symbolizującymi Jego rany. Jest na nim także bieżąca data, która wskazuje, że Jezus jest Królem wszystkich czasów, a nasze zbawienie dokonuje się tu i teraz. Procesja z paschałem wypełnia także znaczenie słowa „ha pesach”. Podobnie jak Bóg w słupie ognia i dymu osłaniał i prowadził Izraelitów podczas przejścia przez Morze Czerwone, tak Chrystus Paschalny jest naszym przewodnikiem i opiekunem w drodze do Ojca. Przywodzi to na myśl słowa: „Ja jestem światłością świata. Kto idzie za Mną, nie będzie błądził w ciemnościach, lecz będzie miał światłość życia” (J 8,12). W liturgii światła jesteśmy zaproszeni do tego, aby spotkać się z Panem, który uwalnia nas spod władzy ciemności grzechu i śmierci, abyśmy mogli żyć w prawdzie i wolności, w zjednoczeniu z Bogiem. Po procesji wejścia odśpiewywany jest Exsultet, czyli starożytny hymn chwalący i błogosławiący światło. Jego przepiękna i bogata treść może pomóc nam w przeżywaniu Wielkanocy. Liturgia słowa W słowie Bożym, czytanym podczas każdej celebracji, jest pośród nas obecny 5 Chrystus. Jednocześnie „Bóg przemawia do swego ludu, ujawnia misterium odkupienia i zbawienia oraz dostarcza wiernym duchowego pokarmu” (OWMR 55). Słowo karmi i umacnia nas na drodze do Ojca. To ono pobudza nas, byśmy uwierzyli i doświadczyli Paschy. Liturgia słowa w Wigilię Paschalną ma szczególny charakter. Dziewięć czytań: siedem ze Starego Testamentu, Epistoła, czyli List św. Pawła do Rzymian oraz Ewangelia o zmartwychwstaniu. Tak bogaty dobór czytań ma za zadanie przedstawić nam historię zbawienia, ukazać, że Jezus jest wypełnieniem zapowiedzi starotestamentalnych oraz że ta historia dotyczy bezpośrednio każdego z nas. Liturgii słowa towarzyszą szczególne znaki radości. Kiedy przechodzimy do Nowego Testamentu, na znak radości zmartwychwstania odśpiewuje się Gloria i zapala świece na ołtarzu. Przed Ewangelią zaś Alleluja jest rozbudowane i bardzo uroczyste. Liturgia chrzcielna Woda bardzo wymownie wskazuje na Paschę Chrystusa i nasz w niej udział przez chrzest. Podobnie jak ogień, jest ona żywiołem, który z jednej strony przynosi śmierć, z drugiej zaś jest niezbędna do życia. Takie samo znaczenie w wymiarze duchowym ma chrzest – zadaje śmierć staremu człowiekowi i tworzy w nas nowego człowieka. Słowa Apostoła Pawła najlepiej obrazują to przejście: „Czyż nie wiadomo wam, że my wszyscy, którzyśmy Marcin Miloch Urodziłem się w 1986 r. Od 20 lat mieszkam w Gdańsku Chełmie, w parafii św. Urszuli Ledóchowskiej, gdzie od 7. roku życia jestem ministrantem, a od 2000 r. należę do wspólnoty oazowej. W tworzenie Diakonii Liturgicznej w naszej archidiecezji zaangażowałem się w 2005 r., od tego też czasu jestem odpowiedzialnym za diakonię z ramienia młodzieży. Ukończyłem studia licencjackie na kierunku filologia rosyjska na UG. Obecnie studiuję śpiew solowy na Akademii Muzycznej w Gdańsku. DRZEWO ¯YCIA Nr Światło mieści w sobie wiele znaczeń, koncentrujących się wokół Paschy Chrystusa. Przede wszystkim wskazuje ono na Jego przejście z mroków śmierci do jasności życia. To przejście staje się naszym udziałem poprzez chrzest. Wprowadzenie paschału do wnętrza ciemnego kościoła z trzykrotnym śpiewem „Światło Chrystusa” jest pięknym i wymownym znakiem. Nasza uwaga skupia się wtedy na płomieniu „woskowej kolumny”, od której wszyscy uczestnicy odpalają swoje świece. Blask światła rozchodzi się po całej świątyni, podobnie jak zmartwychwstanie Chrystusa obejmuje całe stworzenie, a wierzący w Niego dostępują zbawienia. Sam paschał symbolizuje Jezusa i jego ofiarę, która jest służbą wobec człowieka. Jezus „spala się” w tej służbie, pozwala zniszczyć siebie i zabić, aby dać nam życie. Pokonuje śmierć i zmartwychwsta- 4 Zmartwychwstanie Pańskie AD 2011 Liturgia światła 6 Na początek... DRZEWO ¯YCIA Nr 4 Zmartwychwstanie Pańskie AD 2011 Złożenie do grobu, XV otrzymali chrzest zanurzający w Chrystusa Jezusa, zostaliśmy zanurzeni w Jego śmierć? Zatem przez chrzest zanurzający nas w śmierć zostaliśmy razem z Nim pogrzebani po to, abyśmy i my wkroczyli w nowe życie – jak Chrystus powstał z martwych dzięki chwale Ojca” (Rz 6,3–4). Chrzest włącza nas w misterium Paschy, sprawia, że cały czas uobecnia się ono w naszym życiu, gdyż „opieczętowuje chrześcijanina niezatartym duchowym znamieniem” (KKK 1272). W ten sposób gładzi nasz grzech pierworodny, otwiera drogę do Boga i pozwala zjednoczyć się z Nim. Przez chrzest upodabniamy się do Jezusa. Otrzymujemy prawo, a jednocześnie zobowiązanie, aby uczestniczyć w Jego funkcji: prorockiej, kapłańskiej i królewskiej. To oznacza, że jesteśmy zaproszeni, aby głosić Dobrą Nowinę, składać Bogu Ojcu ofiarę z siebie i zanosić modlitwy za innych oraz uczestniczyć w chwale Królestwa Bożego, które jest w niebie, ale które już wypełnia się pośród nas. Nasze zanurzenie się w Chrystusie dokonuje się mocą Ducha Świętego. Woda jest także Jego znakiem. Jezus powiedział do Nikodema: „Zaprawdę, zaprawdę, powiadam ci, jeśli się ktoś nie narodzi z wody i z Ducha, nie może wejść do królestwa Bożego” (J 3,5). Skoro chrzest jest pierwszym sakramentem, który włącza nas w Paschę Chrystusa i jej skutki, nie jest niczym dziwnym, że liturgia chrzcielna zajmuje w Wigilii Paschalnej tak ważne miejsce. Już pierwsi chrześcijanie związali tę celebrację z udzielaniem chrztu. Obecnie, nawet jeśli nie udziela się chrztu, błogosławi się wodę chrzcielną, wzywając nad nią Ducha Świętego oraz dokonuje odnowienia przyrzeczeń chrzcielnych i pokropienia. W czasie liturgii chrzcielnej jesteśmy wezwani, aby uświadomić sobie rolę chrztu w naszym życiu i odnowić w sobie decyzję, którą najczęściej podjęli za nas rodzice. Jest w. to szczególna okazja, by na nowo przeżyć Paschę, która ciągle trwa w naszym życiu dzięki temu sakramentowi. Warto zwrócić uwagę, że formacja całego Ruchu Światło–Życie, prowadząca do dojrzałego chrześcijaństwa, jest oparta na katechumenacie, czyli przygotowaniu dorosłych do przyjęcia chrztu (dokumentem stanowiącym podstawę formacji w RŚŻ, a także w Neokatechumenacie, jest OICA – Ordo Initiationis Christianae Adultorum, czyli Obrzędy Wtajemniczenia Chrześcijańskiego Dorosłych). Stąd tak ważnym momentem w formacji jest uczestnictwo w Triduum Paschalnym w formie rekolekcyjnej, w którym w sposób pogłębiony możemy przeżyć w naszym życiu treści centralnej prawdy chrześcijaństwa, jaką jest Pascha Chrystusa. Zmartwychwstanie, XV w., Mistrz Księgi Domowej która jest największą formą zjednoczenia z Bogiem tu, na ziemi. Eucharystia jest także środkiem naszego zbawienia: „Kto spożywa moje Ciało i pije moją Krew, ma życie wieczne, a Ja go wskrzeszę w dniu ostatecznym” (J 6,54), a także umacniającym pokarmem na drogę do Ojca. Jak widać, w sakramencie Eucharystii wypełnia się Pascha Chrystusa, w której i my mamy swój udział. Dokonuje się ona w każdej Mszy św., a każda niedziela jest świętem zmartwychwstania Jezusa. Jesteśmy zaproszeni, aby doświadczenie Triduum przenieść także w codzienność, w każdą liturgię, w każde wydarzenie życia, w każdą naszą czynność. Tą drogą może dokonać się coś, co nazywamy „życiem liturgią”. Marcin Miloch Liturgia eucharystyczna Liturgia eucharystyczna jest wypełnieniem poprzedzających ją znaków, stanowi centrum Wigilii Paschalnej. To w niej w sposób rzeczywisty przychodzi Chrystus Paschalny w Ciele i Krwi, dokonuje się w sposób bezkrwawy ofiara Jezusa, uobecnia męka, śmierć i zmartwychwstanie, przechodzimy ze śmierci do życia. W Jezusie „mamy śmiały przystęp do Ojca z ufnością dzięki wierze w Niego” (Ef 3,12), a dokonuje się to w sposób szczególny w czasie Komunii św., Zmartwychwstanie, XV w., Mistrz Księgi Domowej Ludzie Ruchu 7 Trzeba mieć przyjaciół ... przyjemność, tym razem to była wieeeelka przyjemność, bo ksiądz Tomasz wielkim kapłanem jest i basta, a dla nas – członków Domowego Kościoła to zaszczyt, że jest naszym moderatorem. Z księdzem Tomaszem Knuthem – moderatorem Domowego Kościoła Archidiecezji Gdańskiej – o Ruchu i nie tylko rozmawia Robert Sobczyk Fajnie jest być księdzem? Na pewno tak, choć coraz trudniej. Może dlatego, że ludzie dzisiaj zmienili priorytety. Ale długo by o tym mówić. Jak się żyje na Stogach? Patrząc z perspektywy Gdyni, to prawie kresy wschodnie!? Inaczej niż w Gdyni. Ale ludzie bardzo życzliwi. Do centrum jednak kawałek drogi. Dźwigając zasoby Księdza biblioteki zadawałem sobie pytanie: ile lat trzeba gromadzić takie zbiory? No cóż, książki zbieram od wczesnej młodości. Trzeba mieć przyjaciół, a książka – jak mawiał pewien mędrzec – jest wiernym przyjacielem. Oczywiście nie zastąpi człowieka, ale bez książki nie wyobrażam sobie kapłaństwa. Moi katecheci, księża zmartwychwstańcy byli ludźmi modlitwy i dobrej teologicznej (i nie tylko) książki. Z nich czerpię wzór do naśladowania. I po drugie: trzeba się ciągle dokształcać. To mój obowiązek! Może Ksiądz opisać swoje pierwsze spotkanie z Ruchem? Ruch młodzieżowy spotkałem już w Kościerzynie. Z Domowym Kościołem zapoznał mnie ksiądz Sylwek Dober z Pelplina. 2 tury rekolekcji w Chełmży w 1989 roku, to początek mojej przygody z Ruchem, któremu jestem wierny do dzisiaj. Dziękuję Bogu za ludzi Ruchu, z którymi służyłem i służę Bogu i rodzinie. Może Ksiądz opisać nam, co takiego jest w Ruchu, że Ksiądz jest z nami? W Domowym Kościele czuję Bożego Ducha i genialną myśl ks. Blachnickiego. Ważne jest też to, że ten Ruch buduje poczucie wspólnoty i jakby to powiedzieć: tu czuję się jak w rodzinie. Czuję, jakbym miał swoją rodzinę! Czy to nie 4 Zmartwychwstanie Pańskie AD 2011 człowiekiem to zawsze Zawsze chciałem Księdzu zadać to pytanie: jak się żyje bez samochodu i telewizora, tak się da? Bez telewizora to jeszcze sobie mogę wyobrazić, ale bez czterech kółek? Sprawa przyzwyczajenia i uświadomienia sobie, żeby do pewnych spraw się nie zabierać, a za to lepiej czynić te, które można załatwić bez czterech kółek. DRZEWO ¯YCIA Nr Rozmowa z drugim 8 Ludzie Ruchu piękne i wspaniałe, że Ruch daje takie poczucie ciepła. Dlaczego Ksiądz z dwóch gałęzi wybrał Domowy Kościół? Czy może DK wybrał Księdza? Wybrałem Domowy Kościół (choć mogłem być z młodzieżą oazową, bo na Witominie przez szereg lat im też służyłem) bo czuję takie powołanie i tu czuję się potrzebny. Czy Ksiądz pamięta swoje pierwsze rekolekcje w Ruchu? Ludzi? Miejsce? A może coś szczególnego? Rekolekcje, to Chełmża i jej ośrodek rekolekcyjny u infułata Alfonsa Groszkowskiego. Przez kilka lat, do „upadku” Diecezji Chełmińskiej tam jeździłem. Tam wspaniali ludzie pokazali mi, jak wspaniały jest Ruch Światło–Życie. Wielu z nich już nie żyje. A tak wiele im zawdzięczam. Z nieżyjących wspomnę Jurka i Anię Borek, a z żyjących: Rajmunda i Terenię Żelewskich, Anię i Zbyszka Malinowskich, czy Basię i Lesia Brzezińskich. Na co w Ruchu chciałby Ksiądz – jako Moderator DK – zwrócić szczególną uwagę? Być dla innych. Służba, czyli diakonia w Ruchu. O tym ostatnio dużo i słusznie mówią Basia i Olek. Słyszę różne głosy na temat spotkań pierwszoponiedziałkowych, dotyczące sensu, miejsca, częstotliwości itd., itp. Te spotkania w Świętej Rodzinie są potrzebne DK w naszej diecezji? To wielki dar, te nasze spotkania i to właśnie u księdza Topolewskiego. To miejsce jest nasączone historią Ruchu i nie można tego zniszczyć. Mam nieodparte wrażenie, że nasz Ruch staje się sterowany odgórnie (i to wcale nie przez Ducha Świętego) i próbuje się z Niego zrobić coś w rodzaju przedsiębiorstwa, lub dobrej organizacji. Jak Ksiądz widzi ten problem? W dużej mierze się z tym odczuciem zgadzam. Nie mam jednak pomysłu, jak to zmienić. Może Pan Nasz i ojciec Franciszek pomogą nam z tym problemem się uporać. Nasz Ruch na początku miał dynamikę Ducha Świętego i był żywy. Teraz powoli staje się organizacją katolicką, bez dynamiki, którą próbuje się wtłoczyć w jakieś sztywne ramy. Nie jestem przeciwnikiem struktur, ale w tej chwili obserwuję rozrost struktur niesłużących niczemu. Przykładem dla mnie są struktury Stowarzyszenia Diakonia Ruchu Światło–Życie, które funkcjonują równolegle do struktur Ruchu, a szczególnie DK. Po lekturach Czy są różnice w prowadzeniu rekolekcji teraz i przed laty? Oczywiście, że tak – inni ludzie, inny czas. Zawsze coś nowego. Inne problemy, czy wymagania. DRZEWO ¯YCIA Nr 4 Zmartwychwstanie Pańskie AD 2011 Jak i kiedy Ksiądz został Moderatorem Diecezjalnym Domowego Kościoła? Moderatorem Diecezjalnym Domowego Kościoła zostałem mianowany przez Metropolitę Gdańskiego we wrześniu 2009 roku. Zaproponowała księdzu arcybiskupowi moją kandydaturę ówczesna para diecezjalna: Aldona i Tadeusz Jasińscy, po konsultacji z obecną parą diecezjalną Basią i Olkiem. Trudno było Księdzu przejąć schedę po Księdzu Piotrze Topolewskim? Bardzo trudno, bo Ksiądz Piotr to wielki autorytet i wielka historia. A ja, to tylko mały żuczek. Jak Ksiądz widzi swoją posługę Moderatora Diecezjalnego DK? Ewentualne wzory? Posługę widzę prosto: być dla ludzi Ruchu (oczywiście w miarę możliwości – bo jest też praca w parafii). Służyć im radą, słowem, a nade wszystko być tam, gdzie potrzebują. Zawsze można do mnie przyjechać, gdy ktoś potrzebuje: choćby dobrego słowa, czy rady. Numer mojego telefonu też jest dla każdego i wielu z tego korzysta. Na pewno ks. Piotr jest w wielu sprawach takim wzorem, który warto naśladować. Ksi¹dz Tomasz Knuth Urodziłem się w Gdańsku, lecz od urodzenia mieszkałem w Kościerzynie. W 1990 roku ukończyłem seminarium w Pelplinie. 27 maja 1990 roku ks. biskup Marian Przykucki udzielił mi święceń kapłańskich. Krótkie prace w Chełmży – tam poznałem się z Domowym Kościołem, a potem 20–letnia przygoda z Gdynią. Od zeszłego roku jestem w Gdańsku Stogach. Ludzie Ruchu to formalizowałem tę działalność. W 99% nie było takiej potrzeby, a robota była wykonana. Jakie Ksiądz widzi rozwiązania problemu niektórych diakonii, które niby są, ale tak właściwie, to niewiele robią? Działaczy zawsze było wielu, a charyzmatyków jak na lekarstwo. Dzisiaj Jak znajdować ludzi do diakonii, którzy chcą służyć, robić coś dla innych? Myślę, że przede wszystkim rozmawiać indywidualnie z poszczególnymi małżeństwami. Ogólne odezwy w stylu tow. Gierka: „Pomożecie?” nie zdadzą egzaminu. Ostatnio w naszej diecezji obserwuję bardzo silny nacisk na wstąpienie do Stowarzyszenia Diakonia Ruchu Światło–Życie. Z tego, co pamiętam – decyzją Księdza Arcybiskupa Gocłowskiego – nasza diecezja nie przystąpiła do Stowarzyszenia? Czy coś się zmieniło w tej materii? Myślę, że się nic nie zmieniło, ale trzeba też pamiętać, że niektórym członkom Ruchu trwanie w Stowarzyszeniu pomaga lepiej służyć. Każdy czuje w sercu, jak ma postąpić. Można inaczej zapytać: co nam, jako Ruchowi Archidiecezji Gdańskiej, da ewentualne przystąpienie do Stowarzyszenia? Trudno mi na to pytanie odpowiedzieć dlatego, że nie jestem z problemem na bieżąco. Czy jako DK Archidiecezji Gdańskiej przekazujemy pieniądze na Stowarzyszenie? Nic mi nie wiadomo na ten temat. Na kręgu diecezjalnym mówi się tylko o odprowadzaniu pieniędzy do centrali Ruchu. Jakie są powiązania centrali ze Stowarzyszeniem, tego nie wiem. Czytając statut Stowarzyszenia (notabene niemający w sobie nic z dynamiki Ducha Świętego i napisany językiem, który może zrozumieć tylko prawnik) mam nieodparte wrażenie, że tych, co nie są w Stowarzyszeniu traktuje się jako „obywateli drugiej kategorii”, niemających zupełnie wpływu na to, co się dzieje w Ruchu. Powołuje się na odpowiedzialność, czyli czytaj wprost: ci nie ze Stowarzyszenia nie są odpowiedzialni. Może ja źle spostrzegam członków Stowarzyszenia, ale mam nieodparte wrażenie, że odpowiedzialność jest po stronie tych „zwykłych” członków Ruchu. Jak Ksiądz – jako doświadczony Oazowicz – ocenia postępowanie władz Ruchu w temacie Stowarzyszenia? Powiem szczerze, że statut Stowarzyszenia miałem w ręku tylko raz, kilka lat temu, gdy toczyły się te zażarte spory. Jeśli w statucie jest tak, jak mówisz (bo ja już nie pamiętam) to jest to smutne. Ja rozumiem, że statut i Stowarzyszenie ma pomóc w działalności Ruchu. To czy pomaga, zależeć będzie i tak od nas samych. Najlepszym statutem jest Ewan- 4 Zmartwychwstanie Pańskie AD 2011 Innym tego przykładem jest tworzenie niektórych diakonii w myśl zasady: zróbmy diakonię, a jakoś to będzie; bez kompletnego zastanowienia się, po co ona ma być. Kończy się to szukaniem na siłę ludzi do tworzenia diakonii. Ja zawsze najpierw robiłem coś z ludźmi i dopiero jak była potrzeba, również potrzeba nie działaczy, ale ludzi pełnych Ducha Bożego. DRZEWO ¯YCIA Nr Proroka i paru innych artykułów Ojca Blachnickiego mam nieodparte wrażenie, że nasz Sługa Boży trochę inaczej to widział. U Niego zawsze była potrzeba, rozeznanie (modlitwa), próba w boju (praca), a potem – jeżeli była taka potrzeba – formalizowanie. Dla mnie teraz kolejność jest zupełnie odwrotna. Jak Ksiądz widzi ten problem? Gdzie podziała się ta dynamika? Czyżby zabrakło Ducha Świętego? A może ja mam złą perspektywę? Dynamiki brakuje naszemu Ruchowi już od wielu lat. Zresztą to jest nie tylko problem wspólnot czy ruchów, ale całego polskiego Kościoła. Ciągle, nieustannie potrzebujemy odnowy. Ruch też. Zawsze jednak reformę musimy zaczynać od siebie. A o to najtrudniej. Czuję po sobie, jak bardzo trzeba się otworzyć na Ducha Świętego, ale to wymaga zmiany mentalności, wzmożenia wysiłku duchowego. Podobnie jest z innymi członkami Ruchu. 9 10 Ludzie Ruchu gelia i wypływająca z niej miłość. To jest pewne, a reszta ma w tym pomagać. I jeszcze jedna myśl, która nurtuje mnie, jako obserwatora: mam nieodparte wrażenie, że ludzie wybrani do posługi wyższego szczebla, zmieniają się. Zmiana nie jest czymś złym, ale w moim odczuciu polega ona głównie na oddaleniu się od „zwykłych śmiertelników”. Ten proces bardzo wyraźnie widać na przykładzie szczebla centralnego i filialnego, w diecezji chyba mniej, ale moim zdaniem też jest zauważalny. Wiem, że Ksiądz jest bardzo dobrym obserwatorem: jak to wygląda z Księdza perspektywy? To wszystko zależy od ludzi. Wielu jest niedojrzałych i rzeczywiście oddala się od zwykłych spraw Ruchu, ale są i tacy, którzy bardzo gorliwie służą. Problem leży w nas samych!! Tak przynajmniej wydaje się mi, jako moderatorowi, który przez lat wiele pracuje z ludźmi. Trudne pytania zadajesz Robert. DRZEWO ¯YCIA Nr 4 Zmartwychwstanie Pańskie AD 2011 Ksiądz, uczestnicząc w kongregacjach, podsumowaniach i innych ważnych i ciekawych spotkaniach widzi Ruch hierarchiczny, a jednocześnie jest Ksiądz w stałym kontakcie z szeregowymi członkami. Czy to, co się dzieje „na górze” ma przełożenie na bycie w Ruchu dla zwykłego jego uczestnika? Tak, ma przełożenie. U „góry” jest troska o Ruch i ludzi. Są też słabości, bo tam, gdzie są ludzie, tam i niedoskonałości. Ja powiem tylko jedno – najlepiej czuję się na rekolekcjach, które prowadzę i w I Poniedziałki u św. Rodziny. Być z ludźmi i dla ludzi, a reszta to sprawa drugorzędna. DK jest Ruchem formacyjno– modlitewnym, czyli stawiającym na pracę organiczną, krok po kroczku prowadzącą do stawania się chrześcijaninem. Czy w obecnym czasie widać tę pracę organiczną w nas – członkach? W jakimś stopniu zawsze idziemy do przodu, ale jest co robić! Rozmawialiśmy już o diakoniach. Patrząc z boku powiem: jest problem. Brakuje ludzi do wyjazdów, aby służyć, pojedyncze diakonie jakoś funkcjonują, generalnie, jakby ludziom nie chciało się służyć. Z drugiej strony obserwuję i doświadczam tego, że jak kogoś indywidualnie poproszę, to – z małymi wyjątkami – nie odmawiają. Jak Ksiądz to widzi, czy rzeczywiście jesteśmy nastawieni na branie, czy nie umiemy szukać tych, którzy chcą służyć? Ludzie Ruchu 11 Pewien egoizm zawsze w nas jest, ale istotna jest też komunikacja z ludźmi. Czyli inaczej: dużo rozmowy indywidualnej. Wtedy wielu nie odmówi. Obserwując to, co się dzieje w DK dochodzę do wniosku, że nadchodzi wymiana pokoleń. Moim zdaniem, to bardzo dobre zjawisko. Rodzi się tylko problem ludzi „do służenia”. „Starym” się już nie chce (wypalenie), a młodzi jeszcze nie do końca mogą i umieją. Myślę, że gdzieś kiedyś został popełniony błąd angażowania zbyt małej liczby ludzi do służenia. Sam pamiętam takie lata, kiedy określone rekolekcje organizowali jedni i ci sami ludzie przez wiele lat z rzędu – trzeba od razu przyznać, że robili to bardzo dobrze! W tym przypadku chyba sprawdziło się powiedzenie mojego znajomego: „lepsze jest wrogiem dobrego”. Jak w przyszłości uniknąć tej „luki pokoleniowej”? „Luki pokoleniowej” trudno uniknąć do końca, bo z wstępowaniem do Ruchu jest różnie. Są okresy, że jest wielu chętnych i są takie chwile „zastoju”. Ważne, by od początku pilnować, żeby nie było w Ruchu ludzi niezastąpionych. Od pierwszych chwil w Domowym Kościele pokazywać małżonkom, że są powołani, by służyć. Dla mnie jest to bezpośrednie nawiązanie do Krucjaty Wyzwolenia Człowieka. Jak Ksiądz widzi współpracę KWC z Domowym Kościołem? Bardzo pozytywnie. KWC jest szerokim polem wspólnej służby DK i ludzi niebędących w Ruchu. KWC jest lekarstwem na wiele bolączek polskich. Widzę to z perspektywy Gdańska bardziej wyraźnie, niż to było w Gdyni. DRZEWO ¯YCIA Nr Czy czasami – po odzyskaniu tej zewnętrznej wolności w 1989 r. – nie zapomnieliśmy o źródle wolności pochodzącym z naszego wnętrza, od samego Ducha Świętego? Więcej trzeba zaufać Duchowi Świętemu. Przepisy i prawa są potrzebne, ale najważniejsze jest posłuszeństwo Bogu i Jego natchnieniom, które rozeznajemy z pomocą Kościoła. 4 Zmartwychwstanie Pańskie AD 2011 Patrząc na ostatnie lata historii naszej Ojczyzny, ciągle mnie nurtuje pytanie: czy Domowy Kościół zdał egzamin z wolności? Jeśli Kościół w Polsce nie do końca zdał egzamin z wolności, to co mówić o Domowym Kościele. On też musi się uczyć „nieszczęsnego daru wolności” – jak mawiał ks. Tischner. 12 Ludzie Ruchu nie mówieniem nie tylko do innych, ale nade wszystko do siebie. Jeśli może Ksiądz odkryć coś ze swojego warsztatu: jak wygląda Księdza przygotowanie do kazania? Lektura Biblii, to pierwszy krok, potem dobry komentarz egzegezy biblijnej, a następnie coś z życia. Jednak Słowo Boże nade wszystko. DRZEWO ¯YCIA Nr 4 Zmartwychwstanie Pańskie AD 2011 Porozmawiajmy może na tematy ogólno Kościelne. Widzę olbrzymi problem współdziałania ludzi świeckich z konsekrowanymi, a szczególnie z proboszczami. Z mojego punktu widzenia wygląda to tak, że proboszczowie w swoich działaniach nie biorą pod uwagę współpracy ze świeckimi. Co robić, aby jedni i drudzy widzieli w sobie partnerów we wspólnym dziele? Powolutku następuje wymiana pokoleń wśród duchowieństwa i to tchnie jakąś nadzieją. Trzeba też cierpliwości i mądrości ze strony laikatu. Ten temat jest tak obszerny, że potrzebna byłaby oddzielna rozmowa. I duszpasterstwo młodzieżowe. Jego brak (bo tak to wygląda „na dole”) jest spowodowany natłokiem innych propozycji, czy brakiem pomysłu ze strony ludzi Kościoła? Z drugie strony widzę, jak młodzież idzie za swoimi duszpasterzami, ale tymi nietuzinkowymi. Czy jest to brak osobowości ze strony potencjalnych duszpasterzy młodzieżowych, czy raczej niewystarczające przygotowanie w seminarium – a może widzi Ksiądz jakieś inne przyczyny? Temat rzeka, bo przyczyn jest wiele. Ale na pewno ogrom winy leży po naszej – czyli duchownych – stronie. Potrzeba duszpasterzy, którzy są świadkami, ludźmi modlitwy. Oni są autentyczni i młodzież za nimi idzie. Jest Ksiądz – moim zdaniem – wybitnym kaznodzieją (no, może czasami kazania są za długie, ale jest to wybaczalne). Co robić, aby poziom kazań w naszych parafiach był taki sam, jak w pierwsze poniedziałki miesiąca w Świętej Rodzinie? Daleko mi do wybitnego kaznodziei.W moim kapłańskim życiu spotkałem może trzech, czy czterech naprawdę wybitnych homiletyków. Ale to tak na marginesie. Natomiast jeśli chodzi o poziom homilii w parafiach, to jest on w jakimś sensie zależny od tego, czym żyje kapłan. Jeśli żyje Bożymi sprawami: Kościołem, teologią, sprawami ludzi i narodu, to i homilie mają jakiś tam poziom. Jeśli jednak jedyną jego lekturą jest „Polityka” i kryminał, no to trudno o dobry poziom homilii. Lubi Ksiądz to robić? Lubię, bo też lubię czytać i żyję sprawami Kościoła. A nade wszystko homilia jest dla mnie otwarciem serca dla słuchacza. Jest dzieleniem się sobą i jednocześ- I jeszcze rekolekcje. Długo przed rozpoczęciem ćwiczeń duchowych zaczyna Ksiądz przygotowania? Czy może odbywa się to z dnia na dzień, już na samych rekolekcjach? Cały czas coś zbieram, ulepszam i przygotowuję się kilka tygodni przed rekolekcjami. A i tak Bóg działa po swojemu. I może najtrudniejsze pytania na sam koniec: Ulubiony fragment Biblii? Mam ich wiele. Ulubiona książka? Wywiad z Ratzingerem: „Sól ziemi”. Muzyka? Abba – znakomity zespół ze Szwecji i nasza †Anna Jantar Czynność, czyli hobby? Moje kochane książki. Właśnie skończyłem czytać znakomitą książkę Ratzingera „Śmierć i życie wieczne” oraz pracę wspaniałego historyka brytyjskiego Normana Daviesa „Europa walczy”. Moi katecheci z Kościerzyny i profesorowie z Pelplina byli ludźmi modlitwy i dobrej książki. Dziękuję za poświęcony czas. Działo się... Wszyscy jesteśmy Królami 13 czyli Orszak Trzech Króli w Gdańsku Kolorowe flagi i proporce, mali rycerze z własnoręcznie wykonanymi tarczami, mieczami i hełmami, setki ludzi w tekturowych koronach. Tak wyglądał barwny Orszak Trzech Króli, który 6. stycznia tego roku przeszedł w Gdańsku alejkami Parku Oliwskiego do podjęto przed Świętami Bożego Narodzenia, zaś faktyczne przygotowania rozpoczęto przed Nowym Rokiem – przemarsz zgromadził blisko 600 osób, Orszak wsparł swoim Patronatem JE Metropolita Gdański Arcybiskup Sławoj Leszek Głódź, a uczestnikom podziękował sam Papież Benedykt XVI po modlitwie Anioł Pański. Organizatorzy z FREGATY są bardzo dumni, że wszystko udało się przygotować samodzielnie i bez wcześniej- szych doświadczeń w organizacji imprez plenerowych. Uczniowie Szkoły wspólnie z rodzicami i nauczycielami przerobili pewnego dnia pokój nauczycielski na „Zbrojownię” i dzielnie „wykuwali” miecze, pomagali w klejeniu hełmów, wykrawaniu i malowaniu tarcz, przygotowywaniu Gwiazdy Betlejemskiej i szkatułek na dary. To wspaniały czas nie tylko na trenowanie umiejętności plastycznych i technicznych dla dzieci, ale przede wszystkim DRZEWO ¯YCIA Nr Wielkie chrześcijańskie święto, jakim jest Objawienie Pańskie – Święto Trzech Króli od kilku lat gromadzi na ulicach Warszawy wielotysięczny tłum mieszkańców. W tym roku po raz pierwszy Orszaki zorganizowane zostały także w innych miastach Polski. Poza Gdańskiem (www.gdanski.orszak.pl) odbyły się one także w Krakowie, Wrocławiu, Poznaniu i Szczecinie. „To wspaniale, że po 50 latach 6. stycznia znowu się stał dniem wolnym od pracy i możemy wspólnie wyjść na ulice i z całymi rodzinami śpiewać kolędy i towarzyszyć Trzem Królom w ich wędrówce do stajenki, w której narodził się Jezus” – mówi Grzegorz Meck – dyrektor Szkoły Podstawowej FREGATA w Gdańsku (www.fregata.edu.pl). To właśnie ta szkoła, wraz z Przedszkolem FREGATA była organizatorem Orszaku. Impreza okazała się ogromnym sukcesem. Mimo, że decyzję o organizacji 4 Zmartwychwstanie Pańskie AD 2011 Katedry Oliwskiej. 14 Działo się... Rozdano kilkaset kolorowych tekturowych koron. Założenie ich na głowę każdego uczestnika przemarszu miało pokazać, że wszyscy jesteśmy jak ci Trzej Królowie – w drodze do Boga. Od nas zależy, czy oddanie pokłonu Narodzonemu Jezusowi zmieni nasze życie i czy odejdziemy od stajenki przemienieni? Po przejściu alejkami Parku Oliwskiego – gdy do maszerujących dołączali także przypadkowi spacerowicze, a obcokrajowcy robili sobie zdjęcia na tle tłumu – Orszak dotarł do Katedry Oliwskiej. Tam Trzech Króli z darami powitał Metropolita Gdański Abp Sławoj Leszek Głódź. Po uroczystej mszy pod jego przewodnictwem, Królowie złożyli swe dary Dzieciątku Jezus i wszyscy wspólnie zaśpiewali kolędy. W przyszłym roku Orszak na pewno znowu pojawi się na ulicach Gdańska. Grzegorz Meck zapowiedział, że „kolejny Orszak będzie trójkolorowy: zielony, czerwony i niebieski, symbolizujący Trzech Króli. Zaprosimy inne szkoły do przyłączenia się do Orszaku i przebrania się. Aby uatrakcyjnić Orszak, odegramy scenki jasełkowe oraz nawiążemy współpracę z Bractwami Rycerskimi, z kolędnikami z Kaszub oraz z oliwskim ZOO – wielbłądy na ulicach to byłaby atrakcja. Już dziś wszystkich zapraszamy!”. Joanna Kotarska DRZEWO ¯YCIA Nr 4 Zmartwychwstanie Pańskie AD 2011 wspólna praca i wysiłek dla szczytnego celu, integracja rodziców, uczniów, nauczycieli, dyrekcji. Tak naprawdę, to tylko dzięki ciężkiej pracy i zaangażowaniu ich wszystkich możliwe było uczczenie tego Święta. „Nasza szkoła jest kontynuacją domu; mimo, że jesteśmy placówką świecką, opieramy wychowanie na uznanych normach i wartościach katolickich. Chcemy nie tyle o nich mówić, co faktycznie wdrażać je w życie. Orszak jest dobrym tego przykładem” – mówi Michał Chojnacki, nauczyciel–wychowawca w Szkole FREGATA. Wszystko wykonano własnoręcznie. Zamówiono jedynie proporce FREGATY, zaś dzięki wsparciu Fundacji Orszak Trzech Króli pojawiły się trzy wspaniałe wielkie chorągwie, a wszyscy uczestnicy przemarszu mogli otrzymać kolorowe tekturowe korony i specjalnie wydrukowane na ten dzień śpiewniki z kolędami. Orszak Trzech Króli wyruszył spod Szkoły Podstawowej FREGATA, która mieści się przy ul. Cystersów (w budynku Gimnazjum nr 23) w Oliwie. Pochód otwierała Gwiazda Betlejemska i flagi Orszaku, za nimi szli Trzej Królowie. Towarzyszył im ich dwór i wojsko, złożone z dzieci w rycerskich zbrojach i w strojach aniołków, dorośli w koronach. Joanna Kotarska mama Mateusza (7 l.) i Jasia (3 l.). Z wykształcenia psycholog i logopeda, absolwentka UG. Aktualnie członek Rady Zarządzającej Szkoły FREGATA w Gdańsku. Działo się... 15 Radość i zabawa bez wspomagaczy 5 lutego w Pucku, w pięknej przyparafialnej sali (Centrum bpa Dominika) odbyła się bezalkoholowa zabawa karnawałowa. Jest ona organizowana od kilku lat przez ludzi Domowego Kościoła. W tym roku bawiło się 60 par, a gości zabawiał Barbara i Edward Muża 27 lat po ślubie 1 córka 6 synów. 15 lat w DK. Zakochani w Bogu służymy jak się da i gdzie się da. Uważamy, że najważniejsza dla człowieka Ruchu i chrześcijanina jest Eucharystia i modlitwa serca (namiot spotkania). Z ludźmi, którzy się modlą można by bardzo szybko zdobyć świat dla Chrystusa. Latem na kutrze Ewangelizujemy ok. 4000 ludzi, którzy gdy wchodzą na pokład mówią „dzień dobry”, gdy wychodzą „szczęść Boże”. www.kutermagdalena.pl 4 Zmartwychwstanie Pańskie AD 2011 Gospodarze zabawy: Basia i Edek dziękują wszystkim za dobrą zabawę (są tacy, którzy bawią się co roku), dziękują za świadectwo, że alkohol nie jest konieczny, aby się bawić i być radosnym. Alkohol – jak wszystko, co Pan Bóg stworzył – jest dobry dla ludzi mądrych, ale dla wielu staje się tragedią życiową. W rodzinie, gdzie nie nadużywa się alko- DRZEWO ¯YCIA Nr wodzirej Marek Filar. 16 Działo się... DRZEWO ¯YCIA Nr 4 Zmartwychwstanie Pańskie AD 2011 holu, wszyscy, a szczególnie dzieci czują się bezpieczniej. Warto więc budować nową kulturę, kulturę życia. Cały dochód z zabawy przeznaczony został na zakup sprzętu nagłaśniającego do prowadzenia rekolekcji ewangelizacyjnych. Wracając do zabawy: przyjeżdżają na nią małżeństwa ze wspólnoty, ale też wszyscy inni, którzy preferują taką formę rozrywki. Tworzymy jedną radosną rodzinę cieszącą się sobą, dobrą muzyką, dobrym jedzeniem, które wspólnie przynosimy. Nie brakuje zabaw, konkursów, które integrują uczestników zabawy ze sobą. Tradycyjny stał się taniec z kotylionami, gdzie dobieramy się w pary, aby zatańczyć taniec czekoladowy. W tańcu tym partner kupuje dla kotylionowej partnerki czekoladę, którą ona może go poczęstować. Takie zabawy pozwalają nawiązywać nowe znajomości, dają otwartość na innych ludzi. Każdy bal otwiera nasz moderator Ks. Bogusław Kotewicz. Dziękujemy, że znajduje czas, aby nam towarzyszyć i błogosławić. Barbara i Edek Muża Animator??? 17 Kapitan... Pan Bóg obdarzył nas trójką naszych dzieci plus jeszcze jednym, dla którego zdecydowaliśmy się być rodziną zastępczą i tak stanowimy sześcioosobową rodzinkę stale poszukującą woli Bożej i starającą się ją realizować w codziennym życiu. Nasza „przygoda” z „Domowym Kościołem” zaczęła się 15 lat temu, kiedy nieświadomi na co się decydujemy, zostaliśmy zaproszeni na spotkanie małżeństw i skorzystaliśmy z niego. W miarę trwania w Ruchu poznawaliśmy zasady jego funkcjonowania i struktury: animator, para rejonowa, para diecezjalna i tak coraz wyżej. Mieliśmy wyobraże- Bycie animatorem to zaszczyt i obowiązek świadczenia sobą, swoją postawą, to bodziec do poznawania Ruchu, jego założyciela i do życia zgodnie z zasadami, które on proponuje i poleca. Nie da się nikogo prowadzić, samemu nie wiedząc dokąd się idzie i po co. Animator jest jak kapitan na okręcie, który zna kurs i razem z całym kręgiem w tym kierunku podąża, mając świadomość swoich słabości i zniechęceń, które nieraz nas ogarniają. steśmy, z naszymi zaletami i wadami, na takim etapie drogi do świętości, na jakim jesteśmy. Bóg nas potrzebuje, Bóg nas wybrał, byśmy przede wszystkim zaczęli wymagać od siebie, ale również abyśmy pomagali innym Go poznawać i do Niego się zbliżać. Pełnienie posługi animatorskiej, ilekroć zostajemy do niej powołani, wyzwala w nas poczucie: z jednej strony radości i dziękczynienia Bogu, za to, że chce posługiwać się takimi narzędziami jak my, ale i po- Izabela i Wojciech Kohnke Małżeństwem jesteśmy od ponad 20 lat, mamy czwórkę dzieci (w tym jedno przysposobione), pracujemy i żyjemy w Jastarni, w Domowym Kościele od 15 lat. 4 Zmartwychwstanie Pańskie AD 2011 ponad 20 lat. W tym czasie czucie odpowiedzialności za współbraci ze wspólnoty. Bycie animatorem to zaszczyt i obowiązek świadczenia sobą, swoją postawą, to bodziec do poznawania Ruchu, jego założyciela i do życia zgodnie z zasadami, które on proponuje i poleca. Nie da się nikogo prowadzić, samemu nie wiedząc dokąd się idzie i po co. Animator jest jak kapitan na okręcie, który zna kurs i razem z całym kręgiem w tym kierunku podąża, mając świadomość swoich słabości i zniechęceń, które nieraz nas ogarniają. Nie możemy jednak zapominać o tym, że oprócz bycia animatorem jesteśmy przede wszystkim małżonkami, rodzicami, pracownikami, czy sąsiadami, żeby nie zapędzić się w „działactwo”, które bardzo często staje się jałowe i bezowocne. Wierność przyjętym zobowiązaniom, a w szczególności codziennemu Namiotowi Spotkania, pomaga dokonywać wiele codziennych wyborów, które oby były odbiciem chrześcijanina i dawały poczucie spełnienia i pełnienia woli Bożej w codzienności. Iza i Wojciech DRZEWO ¯YCIA Nr Jesteśmy małżeństwem od nie, że animatorem musi być „ktoś”, kto prowadzi grupę, musi być przygotowany na prowadzenie tematu formacyjnego, że jest to ktoś lepszy, pobożniejszy, mądrzejszy... Dopiero przeżycie ORAR–u II stopnia otworzyło nam oczy i pozwoliło spojrzeć na posługę animatora jako powołanie nas przez Ducha Świętego takimi, jakimi je- Niezastąpieni 18 Umarł KSIĄDZ... Historia Kościoła pełna jest losów ludzi nietuzinkowych, ciekawych... Ciekawa jest historia tego artykułu, bo oto jeden indywidualista pisze o drugim, już niestety świętej pamięci. Dziękuję Bogu, że w polskim Kościele są tacy Umarł Ksiądz… Niby się oswoiłem ze śmiercią. Odprowadziłem na cmentarz wielu ludzi i kilku osobom towarzyszyłem w umieraniu. Ale po niespodziewanej śmierci Arcybiskupa Józefa Życińskiego jest mi po prostu smutno. W środku nocy zadzwonił do mnie ludzie. Dziękuję również Autorowi za zgodę i polecam jego blog, jego erudycją i osiągnięciami naukowymi. Brzmi to jak frazes, ale tak jest. Rok temu widziałem, jak mówi kazanie. Z głowy. Złośliwi powiedzą, z głowy czyli z niczego, a On trzymając w lewej ręce pastorał, prawą szukał na pamięć cytatów z przyniesionej na ambonę książki. Przemawiając do z którego zaczerpnąłem treść tego artykułu: http://religia.tv/ wpis,104–umarl_ksiadz.html. DRZEWO ¯YCIA Nr 4 Zmartwychwstanie Pańskie AD 2011 Blog jest własnością kanału telewizyjnego Religia TV. Ktoś osamotniony. Ktoś, dla Kogo Arcybiskup Józef był oparciem i inspiracją do szukania obecności Boga we własnym wnętrzu. Trudnej obecności. Szloch w słuchawce i żal do Boga. O. Wiesław Dawidowski OSA Urodzony w Gdyni w 1964 r. Prezbiter zakonu augustianów od 1991 r. Teolog, duszpasterz, publicysta. Studiował m.in. na ATK w Warszawie i Papieskim Uniwersytecie Gregoriańskim w Rzymie, gdzie uzyskał doktorat z teologii. W latach 1991–1995 duszpasterz młodzieży i katecheta. W latach 2001–2004 był Umarł Ksiądz… proboszczem parafii św. Katarzyny w Krakowie. Od 2004 r. jest rektoWszyscy o Nim rem anglojęzycznego Ośrodka Duszteraz piszą. Zawsze pasterskiego dla cudzoziemców byłem onieśmielony Niezastąpieni funkcję nuncjusza apostolskiego w Jerozolimie? I wtedy ośmieliłem się odbić piłeczkę i powiedzieć: „pierś do niby orderu gotowa, ale czy plecy na krzyż przygotowane?” Zaśmiał się i zaczęła się długa rozmowa. Uwielbiał usłyszeć ciętą ripostę. Umarł Ksiądz…. Miał w sobie coś takiego, że patrząc w oczy patrzył w serce. Poznałem sporo w Warszawie. Współprzewodniczący Polskiej Rady Chrześcijan i Żydów. Członek Laboratorium Więzi i Polskiego Stowarzyszenia Teologów Fundamentalnych. Stały współpracownik kanału Religia TV od chwili jego powstania. Publikował m.in. w Tygodniku Powszechnym, Więzi, W Drodze. Znajomi i przyjaciele śmieją się, że jest ciągle w podróży. Wielbiciel jazzu, bluesa i rocka. Ulubiony instrument: Fender Stratocaster. Poznałem go bliżej na pogrzebie Czesława Miłosza. Dziś mało kto pamięta, że prawica katolicka protestowała wtedy przeciw pochówkowi Poety na Skałce. Poeta był odsądzany od czci i wiary. Polska katolicka spod znaku Radia Maryja zarzucała Nobliście antypolskość, komunizm, ateizm. We Mszy pogrzebowej wzięło wtedy udział pięciu (sic!) księży. Kardynał Macharski, księża: Boniecki, Luter, ja i Arcybiskup Józef. Arcybiskup wygłosił wtedy kazanie o poszukiwaniu Boga przez Miłosza. Z ambony porównał teksty Poety z Wyznaniami i Soliloquiami św. Augustyna. Nie. Nie beatyfikował Miłosza. Pokazał jedynie, że wielkość człowieka polega na samoświadomości meandrów własnego sumienia, konfliktów własnych etycznych wyborów, ocieraniu się człowieka o dramat grzechu i zdolności przyznania się do tego przed samym sobą i innymi. Umarł Ksiądz… Trzeba jeszcze i to powiedzieć, jak wielokrotnie obrzucano Go błotem, odsądzając od czci i wiary. Mówiono, że jest taki biskup, który w kazaniu nie potrafi Umarł Ksiądz… Tak sobie myślę: Panie Boże, czy Ty możesz sobie na chwilę odpuścić i zostawić nam na świecie ludzi, których tak bardzo tam w niebie potrzebujesz? Nam też przecież potrzeba świeżego oddechu. Powiesz, że mamy Ducha Świętego... Ale Ty Panie Boże sam dobrze wiesz, że nie każdy, kto mówi Panie, Panie... itd. itd... Więc wieczny odpoczynek dla Abpa Józefa Ż. a nam niestety smutek i… robota. Ojciec Wiesław Dawidowski OSA 4 Zmartwychwstanie Pańskie AD 2011 Umarł Ksiądz… wymówić słowa Bóg. Trzeba powiedzieć nad tą trumną, że mówiono o nim: mason, liberał, Żyd. W pewnych środowiskach przezywano go nawet „Żydziński”. Oskarżano o współpracę z SB. Zapytałem Go rok temu, czy to boli. Zbył to uśmiechem odpowiadając „to jest jak komedia Szekspira: Wiele hałasu o nic”. W tym jednak racji nie miał. DRZEWO ¯YCIA Nr księży czytał na bieżąco książkę! Dwa lata temu byliśmy na wspólnej kolacji u Rabina Alona Gottsteina w Jerozolimie. Wchodząc do domu powiedział: Jestem Józef, Twój brat. Tak zawsze się przedstawiał wobec Żydów. Po kolacji, gdy wracaliśmy do hotelu mówi: Wiesiu, kochany filosemito, czy przyjąłbyś duchownych – z sobą włącznie – i wiem, że to nie jest kwestia talentu. Jest to kwestia świadomości. Skoro Pan mnie naznaczył, to muszę iść. Do więźniów, do prostytutek, do złodziei, do ludzi z marginesu. Stojących w Kościele i tych poza Kościołem. Potrafił znaleźć czas dla wszystkich. Nie robił tego dlatego, że to fajne i nabija słupki popularności w rankingach ludzkiej pychy. Robił to z wyboru. Po prostu święcie wierzył, że drogą Kościoła do Boga jest drugi człowiek. 19 Niezastąpieni 20 Czy był gotowy... Rok 1948. Mój mąż Ryszard mieszka z rodzicami w Jeleniej Górze – Sobieszewie, gdzie ojciec jego jest na przeszkoleniu w Centralnej Szkole PZPR. Rok 1998 DRZEWO ¯YCIA Nr 4 Zmartwychwstanie Pańskie AD 2011 Od roku należymy do Domowego Kościoła Ruchu Światło–Życie. Ten rok był rokiem ciągłych prób – bycia i wypisywania się z Ruchu mojego męża. Pierwszy ORAR w Lutówku przeżywamy bardzo mocno, zapala w nas iskrę, wspomnienia pozostają na długo. Ale, by „naładować akumulatory“ potrzebne są rekolekcje letnie – piętnastodniowe; dobrze, pojedziemy, ale gdzieś na południe Polski, bo stamtąd pochodzimy, więc po rekolekcjach będzie bliżej do rodziny. Są rekolekcje: w Jeleniej Górze–Sobieszewie. Jak przedziwnie Bóg reżyseruje nasze życie. Mój mąż wychowany w „letniej rodzinie katolickiej“ jako oficer Marynarki Wojennej, (niepraktykujący przez wiele lat), pięćdziesiąt lat po kursie swojego ojca, na rekolekcjach I st. ogłasza, że PANEM JEGO JEST BÓG. Od tego momentu rozpoczyna się jego i moja wielka przygoda z Bogiem. Pokój i radość wstępują w nasze serca i umysły. Od mojej mamy słyszymy: „jeszcze nigdy nie widziałam was tak radosnych“. Jadąc samochodem odmawiamy różaniec lub śpiewamy piosenki oazowe. Na copiątkowe msze święte wspólnotowe już nie ja zapraszam mojego męża, ale on mnie. Rodzice i rodzeństwo męża ze zdumieniem mówią: co się z nim stało, kiedyś niechodzący do kościoła – teraz nie tylko uczęszczający na niedzielne eucharystie, ale i w ciągu tygodnia, jeżdżący na rekolekcje. Rok 1999 Czyż można urlopu nie spędzić na rekolekcjach? Nie! Więc jedziemy – tym razem Wisła i rekolekcje II st. – radość przeogromna. Coraz bardziej poznajemy Boga, coraz bardziej zbliżamy się do Niego i do siebie. Każdy dzień rozpoczynamy o świcie jutrznią – śpiewaną. Stan jest bardzo ciężki, ponieważ rozpoznanie przychodzi późno. Rozpoczyna się walka, krąg nasz wspiera nas modlitwą. Z niej czerpiemy siłę do przetrwania tych bardzo trudnych chwil. Ostatnie zwolnienie lekarskie mojego męża jest do 7 lutego (na jego prośbę, bo 8 musi być w pracy). Trochę się tym denerwuję, mam złe przeczucie. Mam rację, bo 7 lutego Pan zabiera go do siebie. Przez te trzy lata naszego bycia w Domowym Kościele, Bóg przygotowuje mojego męża do przejścia, do przepłynięcia (jak widziałam to we śnie) z jednego brzegu na drugi. Czy był gotowy na to przejście? Ksiądz moderator, który zaprosił nas do Ruchu napisał w liście do mnie i dzieci: „Bóg powołuje człowieka do siebie w najlepszym momencie, kiedy jest najbliżej Niego“. Muszę wierzyć, że tak właśnie było z moim mężem Ryszardem i za to dziękuję Bogu. Ewa Listopad 2002 Ryszard nie może wyleczyć się z grypowych objawów. Przechodzi dodatkowe badania i jest diagnoza – nowotwór płuc. Ewa Miska W Domowym Kościele od 1998 roku. Ma dwoje dorosłych dzieci. Z mężem Ryszardem przeżyli rekolekcje formacyjne I i II st. Po śmierci męża nadal aktywnie uczestniczy w formacji Ruchu w kręgu przy parafii pw. Ducha św. w Gdyni Obłużu. Niezastąpieni Dziadek Stanis³aw i Babcia Wisia Ludwigowie Pawełka nawet dziadkami; o tych wspaniałych rolach śp. Państwa Ludwigów piszą ich przyjaciele z Ruchu. Wisię i Stanisława Ludwigów poznaliśmy w czasie, gdy wstąpiliśmy do kręgu DK na Obłużu. Było to we wrześniu 1982 roku. Stanisław bardzo ciekawie mówił nam o tym, co to jest Ruch, dlaczego warto zaangażować się w to wszystko, co daje Ruch Światło–Życie. A potem, w następnym roku na rekolekcjach w Chełmży podziwialiśmy ich wielkie zaangażowanie w sprawy Ruchu, ich wielką delikatność, która charaktery- sław pamiętali o wszystkich uroczystościach naszego dziecka i czynnie w nich uczestniczyli. Byli też honorowymi gośćmi, gdy Paweł przystępował do I Komunii Świętej. Uświetnili swoją obecnością uroczystość naszego 25–lecia sakramentu małżeństwa. My też pamiętaliśmy o naszych Dziadkach. Wraz z Pawełkiem, a potem już z Pawłem, wielokrotnie byliśmy gośćmi u Ludwigów. Ostatnie nasze spotkanie z Wisią miało miejsce w 2009 roku. W Dniu Chorych uczestniczyliśmy wspólnie we mszy świętej, w czasie której Wisia przyjęła sakrament chorych. Była to dla nas wszystkich wielka radość. Po tej uroczystości Wisia koniecznie chciała z własnej emerytury kupić ciastka od Sowy, które przy czarnej kawie i herbacie wspólnie spożyliśmy. W rozmowie interesowała się naszymi sprawami rodzinnymi, ale przede wszystkim mówiliśmy o sprawach Ruchu, jego problemach i radościach. W miesiąc później Wisia odeszła do Pana. Elżbieta i Maciej Brzezińscy 4 Zmartwychwstanie Pańskie AD 2011 i Wujenką, a dla małego zowała ich kontakty z ludźmi. Chętnie dzielili się swoim doświadczeniem życiowym, bo byli przecież w wieku naszych rodziców. Gdy nasz najmłodszy, wówczas 3–letni Pawełek chodził do przedszkola, zbliżał się dzień Dziadka i Babci, na który mieli być zaproszeni dziadkowie. Będąc z Wisią i Stanisławem na rekolekcjach ewangelizacyjnych w Juracie, przy obiedzie, Paweł w ich obecności głośno powiedział jaki ma problem. Reakcja Wisi była natychmiastowa; powiedziała do Pawełka: my będziemy twoimi dziadkami. Radość naszego dziecka była ogromna. Jak się później okazało, to nie były tylko słowa, które miały uspokoić dziecko na chwilę. W dniu Babci i Dziadka, na uroczystość do obłuskiego przedszkola przyjechali oboje dziadkowie. Była wielka radość, bo tylko do nielicznych przedszkolaków przybyli oboje dziadkowie. Od tego czasu Wisia i Stani- Elżbieta i Maciej Brzezińscy Małżeństwem jesteśmy 37 lat. Parafia Ducha św. w Gdyni Obłużu. Czworo dorosłych dzieci. W Domowym Kościele od 1982 roku. DRZEWO ¯YCIA Nr Dla niektórych byli Wujkiem 21 22 Działo się... Potężne narzędzie ewangelizacji 16 stycznia br. w kościele pw. Bł. Doroty z Mątowów w Gdańsku Jasieniu odbył się pierwszy koncert naszego zespołu o nazwie... od zorganizowanych przez nią „3 Dni Odnowy Wiary” na Akademii Muzycznej w październiku 2009 roku. Po nich przy Bazylice Mariackiej powstała nowa wspólnota młodzieżowa. Jako, że od początku byliśmy mocno związani z muzyką, chcieliśmy robić coś więcej, niż tylko godzinami ćwiczyć na instrumentach w czterech ścianach własnych pokojów. „Grać dla Pana!” – myślę, że to była ta myśl, która zmotywowała nas do podjęcia wyzwania: stworzenia profesjonalnego muzycznego zespołu. Większość z nas studiuje na Akademii Muzycznej, toteż granie i śpiewanie to jest to, co umiemy robić najlepiej. Więc chcemy to robić dla Pana Boga! Zadebiutowaliśmy z repertuarem kolędowym; notabene „Mizerną cichą” oraz góralską kolędę „Kiej łowiecek” w naszym wykonaniu można zobaczyć w Internecie pod adresami: http://www.youtube. com/watch?v=4yZW8BwjDqY http://www.youtube.com/ watch?v=Vax9HleuK– A&feature=related. DRZEWO ¯YCIA Nr 4 Zmartwychwstanie Pańskie AD 2011 No właśnie, to wtedy jeszcze nie było do końca ustalone – teraz jest już pewne: nazywamy się AMDG. Litery te, to skrót od łacińskiego zawołania ”Ad Maiorem Dei Gloriam” – czyli ”na większą chwałę Bożą”. Dobrze oddaje ona cel istnienia naszej grupy. Akustyczny skład naszego zespołu tworzą: Basia Toton – śpiew i skrzypce, Gosia Kania – drugi śpiew, Magda Staniszewska – drugie skrzypce, Krzysiek Pawłocki – gitara, Tomek Zieliński – djembe. Skąd się wzięliśmy? Nasze korzenie, to z pewnością Ruch Światło–Życie, w szczególności Rejonowa Diakonia Ewangelizacji w Gdańsku. Zaczęło się Tomek Zieliński, Marek Kawa (menedżer zespołu), Ksiądz Sławek Skoblik (moderator wspólnoty RŚŻ przy Bazylice Mariackiej), (pierwszy rząd od lewej) Basia Toton, Magda Staniszewska Barbara Toton, wokalistka i skrzypaczka zespołu AMDG, absolwentka Akademii Muzycznej w Gdańsku. Działo się... śpiewywać je pod nosem, nie zwracając uwagi na to, jakie treści tak naprawdę utrwalamy w naszym umyśle. Muzyka może wywoływać zachwyt, wzruszenie, radość, ale także niepokój, strach, pobudzać do agresji. Dlatego moim zdaniem warto zwrócić uwagę na to, jakiego rodzaju utworów się słucha, jakie treści one ze sobą niosą. Zachęcam do sięgania po muzykę tworzoną przez chrześcijan, zespoły takie jak New Life’m, TGD, Deus Meus, Full Power Spirit, 2Tm 2,3, New Day i oczywiście... AMDG! Wobec powyższych zjawisk muzyka jawi się nam przed oczami także jako potężne narzędzie ewangelizacji – coś, co jest dostępne i zrozumiałe dla większości ludzi. Ostatni nakaz Pana Jezusa wciąż pozostaje aktualny: „Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu!” (Mk 16,15). Toteż nie można zapomnieć o głoszeniu Dobrej Nowiny na tej bliskiej większości ludziom płaszczyźnie, jaką jest muzyka. Chcemy służyć naszymi talentami tam, gdzie będziemy potrzebni – na różnych uroczystościach, festiwalach, festynach parafialnych, rekolekcjach. Chcemy dzielić się swoją wiarą, aby jak najwięcej osób zapragnęło bliżej poznać Jezusa. I choć w większości jesteśmy w oazie, to jesteśmy otwarci na współpracę z każdym muzykiem, który pragnie ewangelizować. Zachęcamy do śledzenia facebooka naszego zespołu (user: AMDG) oraz youtube’a www.youtube.com/amdg2011. Kontakt e–mailowy do nas: [email protected] Prosimy o modlitwę, abyśmy w tych naszych muzycznych poczynaniach wypełniali wolę Boga. Aby głoszona przez nas Dobra Nowina otwierała serca słuchaczy na Osobę Jezusa. Byśmy byli rzeczywiście Jego świadkami i nie bali się obwieszczać światu wielkich rzeczy, jakie On dla nas uczynił. Bóg zapłać! Barbara Toton Od lewej: Magda Staniszewska, Krzysiek Pawłocki, Basia Toton, Tomek Zieliński. DRZEWO ¯YCIA Nr 4 Zmartwychwstanie Pańskie AD 2011 Mamy jednak w repertuarze także znane pieśni uwielbieniowe oraz własne utwory, sięgające stylistycznie do popu, rocka czy soulu. Dzięki temu możemy w swoisty sposób przekazywać chrześcijańskie treści, manifestując naszą przynależność do Pana Jezusa za pomocą talentów, którymi nas obdarzył. Osobiście boli mnie często spotykany brak profesjonalizmu w muzyce chrześcijańskiej – która przecież powinna być najpiękniejsza, skoro ma chwalić Stwórcę Wszechrzeczy. Nie jest to łatwe, bo świat zwykle nie ma ochoty finansować przedsięwzięć zmierzających do zmiany takiego stanu rzeczy. Muzyka zewsząd nas otacza – w domu, w pracy, w hipermarkecie czy w salonie fryzjerskim – nieustannie w tle „coś leci”. A mimo to nie zdajemy sobie sprawy, że to, czego słuchamy – choćby podświadomie – wpływa na nasze życie, kształtuje nasze myśli, zachowania czy reakcje. Wiele obecnych w mediach piosenek zawiera treści rażąco niezgodne z nauką Jezusa – a mimo to nieraz zdarza się nam pod- 23 24 Słuchamy... DRZEWO ¯YCIA Nr 4 Zmartwychwstanie Pańskie AD 2011 SBB Blue Trance 1. Etiuda Trance Muzyka: Józef Skrzek 2. Los człowieka Muzyka: Józef Skrzek Słowa: Alina Skrzek 3. Red Joe Muzyka: Józef Skrzek Słowa: Józef Skrzek 4. Święto Dioni Muzyka: Anthimos Apostolis 5. Szczęście jak na dłoni Muzyka: Józef Skrzek Słowa: Alina Skrzek 6. Pentatonica (bonus track) Muzyka: Józef Skrzek 7. Doliny strumieni Muzyka: Józef Skrzek Słowa: Alina Skrzek 8. Karida Beach Muzyka: Anthimos Apostolis 9. Going Awal (bonus track) Muzyka: Józef Skrzek Słowa: Paweł Brodowski 10. Blue trance Muzyka: Józef Skrzek Słowa: Alina Skrzek 11. Muśnięcie Kalimby Muzyka: Anthimos Apostolis 12. Pamięci czas Muzyka: Józef Skrzek Słowa: Alina Skrzek 13. Coda Trance Muzyka: Józef Skrzek Muzycy: Józef Skrzek – śpiew, fortepian Fazioli, gitara basowa Cramer, harmonijka Hohner, Mini Moog, Gem, Nord Lead. Anthimos Apostolis – Marshall JCM900, Nord Lead 2x, percusion LP, gitary Gibson Doubleneck, Fender Stratocaster, struny Ernie Ball. Gabor Nemeth – blachy Paiste, bębny Premier. SBB to skrót – wymyślonego przez Franciszka Walickiego – hasła: Szukaj, Burz, Buduj. Zespół powstał w 1971 roku jako Silesian Blues Band. Na początku kariery występowali jako zespół Czesława Niemena, by w 1973 stać się już niezależnym SBB. To dla mnie najlepszy polski zespół rocka progresywnego, któremu socjalizm przeszkodził zrobić wielką karierą na Świecie. W swojej karierze zespół nagrał kilkadziesiąt płyt, również za granicą. Co tu dużo pisać, to po prostu legenda polskiego rocka i to w dodatku żywa. Dla chętnych więcej informacji na www.sbb.pl i www.skrzek.pl. Płyta Blue Trance to najnowsza płyta tria, czyli krótko mówiąc polsko–grecko–węgierskie muzykowanie. Jaka jest ta płyta? 100% zawartości SBB w SBB – można by sparafrazować znany dialog z filmu „Poszukiwany poszukiwana”. Muzyka charakterystyczna dla tego zespołu, ale nowa i świeża. Słychać i można łatwo rozróżnić kompozycje Skrzeka i Apostolisa. Słowa pani Aliny (prywatnie żony Józefa i matki trzech córek) nadają tej płycie szczyptę poetyckości i metafizyczną przestrzeń. To wspaniałe zestawienie muzyki rockowej (czasami ostrej i dynamicznej) ze słowami poetki – a nie tekściarza. W słowach i muzyce można znaleźć Boga i słychać to, że autorzy są z Nim w bliskiej relacji. Józef Skrzek to – myślę, że w Polsce trochę niedoceniany – autor muzyki sakralnej, wykonywanej przy współudziale organów, jak również orkiestry symfonicznej. Płyta tworzy całość, w każdym utworze słychać kunszt muzyków i energię, która iskrzyła miedzy nimi w czasie nagrywania. Po włożeniu płyty do napędu CD usłyszymy piękne brzmienia analogowych syntetyzatorów, gitary bez specjalnych udziwnień i „pukanie” perkusji, jakiego próżno szukać gdzie indziej, chyba, że przypadkiem gdzie indziej grają muzycy SBB. W tej muzyce słychać brzmienia poszczególnych muzyków: Coda Trance przypominają mi muzykę z filmu Piotra Szulkina Wojna Światów i z płyty Welcome, którą napisał i stworzył pan Józef, a Karida Beach od razu przywołuje wspomnienie koncertu tria Anthimosa Apostolisa. Wreszcie naszego bratanka pana Gabora słuchać wszędzie i jest niepowtarzalnym perkusistą, bo po odejściu Jerzego Piotrowskiego to on na stałe szuka, burzy i buduje. Będąc na koncercie w gdańskim klubie Parlament nie mogłem wyjść z podziwu jak „starsi panowie” grali i śpiewali przez 2,5 godziny i było to przeżycie, po którym lepiej widzi się świat i ludzi wokół nas. Najlepsze na koncercie są te chwile, kiedy pan Józef bierze bas w swe ręce, a reszta dostraja się ze swoimi instrumentami; i jeszcze wspólna gra na dwie perkusje: Greka (idzie mu tak samo dobrze jak na gitarze) i Węgra (dwa centrale to jest to – całym ciałem czuje się moc tego zestawu). rs Działo się... 25 Na Przymorzu było wesoło... się 11. Przymorski Bal Sportowy EURO 2011. Brzmi to bardzo poważnie i na tym zdaniu powaga się kończy. Przybyło bowiem tam wiele ciekawych wesołków przebranych za sportowców i wyglądających bardzo wiarygodnie. Bal rozpoczął oficjalnie prezes PZPN, czyli x. Andrzej w pełnej krasie – czarna marynara, ciemne okularki, krawacik i żółta trąbka obwieszczająca początek imprezy. Następnie nadworny kapelan sportowy x. Jerzy zagrzał wszystkich do boju i poloneza. Paradowali więc piłkarze z cheerleaderkami, sędziowie z kibicami, lekarze z ratownikami medycznymi i inni przedstawiciele różnych dziedzin sportowych. Popłynęła muzyka i lu- Dzięki Gabrysi i Krzysiowi kolejny bal na Przymorzu był odlotowy i gołym okiem było widać, że bawiącym się małżeństwom na sportowym szlaku było wesoło i tego dnia wszyscy stanęli na podium. Anna Szkodzińska 4 Zmartwychwstanie Pańskie AD 2011 Kultury na Przymorzu odbył dzie w sportowym stylu raźno ruszyli w tany. Pomiędzy tanecznym szaleństwem też nikt się nie nudził. Najpierw wysportowana Jola zrobiła wszystkim nieziemską rozgrzewkę – było ostro. Potem był pokaz ratownictwa medycznego, gdzie panowie bandażowali swoje panie i dziarsko układali je na noszach, by zrobić z nimi kilka rundek dookoła sali – pisku i śmiechu było co niemiara. Prawdziwa zabawa zaczęła się, gdy na salę weszli dwaj zawodnicy sumo, ubrani w zabójczo wielkie napompowane kombinezony i zaczęła się walka. Przypominali 2 słodkie, wielkie misie. Prawdziwych wrażeń estetycznych dostarczyły gdyńskie cheerleaderki ze swoimi piłkarzami, a wszyscy ubrani na niebiesko, aż biło po oczach. Co jakiś czas przechadzał się po sali czarny hokeista – to x. Karol czuwał. Tradycyjnie o godzinie 00:00 wjechał tort, też ubrany na sportowo i zaczęło się wspólne łasuchowanie. To był niezapomniany czas, a powiedzenie „W zdrowym ciele zdrowy duch” dosłownie oddało klimat tego wieczoru. Anna Szkodzińska żoną jednego męża i mama 6 dzieci. Studiuję pedagogikę i logopedię i bardzo lubię pracę z dziećmi. DRZEWO ¯YCIA Nr W dniu 8.01.2011 r. w Domu DRZEWO ¯YCIA Nr 4 Zmartwychwstanie Pańskie AD 2011 26 Działo się... Afryka 27 Potrzeba osób dobrej woli... i niedoceniany temat. Redakcja DŻ chce to zmienić. Prosząc księdza Zdzisława o napisanie paru słów o miejscu swojej pracy gdzieś daleko od nas obiecałam mu, że nasi Kamerun leży w Afryce Centralnej, na wybrzeżu Atlantyku. Liczba ludności kraju jest szacowana na około 18 mln i szybko Kamerun jest krajem o ogromnej różnorodności kulturowej, co jest spowodowane faktem, że ludność złożona jest z ponad 200 plemion. Każde plemię posiada swój język, a w ramach jednej społeczności plemiennej czasami występuje jeszcze kilka dialektów. Żaden z rodzimych języków nie stał się jednak oficjalnym. Są nimi: francuski i angielski, pozostałość po państwach kolonialnych – przed uzyskaniem niepodległości Kamerun był pod panowaniem Francji i Anglii. Chór parafialny z parafii świętego Piotra tego zjawiska jest fenomen rozrastających się nieustannie miast, które wyludniają wioski będące ostoją tradycji. Kościół katolicki jest obecny w Kamerunie od ponad 100 lat. Pierwsi misjonarze katoliccy – niemieccy Pallotyni – przybyli tutaj pod koniec XIX wieku. W 1912 roku ewangelizację podjęło także Zgromadzenie Księży Sercanów, do którego należy piszący te słowa. Porównując ewangelizację w Afryce z tą na innych Czytelnicy zapłacą jemu niebieskimi dolarami czyli modlitwą, postem, a może czymś więcej. Proszę co najmniej o modlitwę, która jest misjonarzom potrzebna. Msza święta niedzielna w kościele parafialnym w Ndiembou kontynentach, to właśnie na Czarnym Lądzie postępuje ona najszybciej. Po niespełna 120 latach Kościół kameruński ma własne struktury. Zdecydowana większość biskupów jest pochodzenia rodzimego, tylko kilku to Europejczycy, w tym dwóch Polaków. Parafie są obsługiwane w coraz większej mierze przez rodzimy kler. Liczba powołań także ma tendencję wzrostową, chociaż problemem jest ich jakość. Z tego też powodu obecność misjonarzy jest ciągle konieczna, by obok aspektu powszechności Kościoła świadczyć o absolutnym pierwszeństwie Chrystusa w życiu ludzkim. Misjonarze to osoby, które oddały życie w służbie Bogu i Kościołowi. Konieczność głoszenia Ewangelii jest nagląca. Mimo, że chrześcijanie stanowią ponad połowę kameruńskiego społeczeństwa (prezydent i wielu ministrów deklarują się jako katolicy), to jednak grzęźnie ono w ogromnej korupcji, wyzysku i niesprawiedliwości społecznej, które hamują jego rozwój. Prawo siły jest najbardziej powszechnym sposobem rozwiązywania problemów na niemalże wszystkich szczeblach życia społecznego. Więzienia pękają w szwach, jednak są zapełnione przede wszystkim drobnymi opryszkami, podczas gdy najwięksi przestępcy, którzy blokują rozwój kraju, są bezkarni – do więzień trafiają dopiero wtedy, gdy stają się w jakiś sposób zagrożeniem dla władzy. Sytuacja ta sprzyja pogłębianiu się atmosfery zastraszenia, 4 Zmartwychwstanie Pańskie AD 2011 trochę zapomniany rośnie, mimo niskiej średniej długości życia – około 44 lat dla mężczyzn i 48 dla kobiet. Kamerun jest krajem o ogromnej różnorodności kulturowej, co jest spowodowane faktem, że ludność złożona jest z ponad 200 plemion. Każde plemię posiada swój język, a w ramach jednej społeczności plemiennej czasami występuje jeszcze kilka dialektów. Żaden z rodzimych języków nie stał się jednak oficjalnym. Są nimi: francuski i angielski, pozostałość po państwach kolonialnych – przed uzyskaniem niepodległości Kamerun był pod panowaniem Francji i Anglii. Stan taki powoduje zanikanie rodzimych dialektów, a głównym sprawcą DRZEWO ¯YCIA Nr Misje, to w polskim Kościele 28 Afryka niepewności. Zewnętrzny pokój jest utrzymywany dzięki wojsku i policji. Siły te są dobrze opłacane – w ten sposób rządzący reżim kupuje ich wierność. Rzeczywistość ta wymaga wytrwałej i głębokiej misji ewangelizacyjnej. Jedynie Chrystus może ją przekształcić bez rozlewu krwi. Żalu, rozgoryczenia, chęci DRZEWO ¯YCIA Nr 4 Zmartwychwstanie Pańskie AD 2011 Konieczność głoszenia Ewangelii jest nagląca. Mimo, że chrześcijanie stanowią ponad połowę kameruńskiego społeczeństwa (prezydent i wielu ministrów deklarują się jako katolicy), to jednak grzęźnie ono w ogromnej korupcji, wyzysku i niesprawiedliwości społecznej, które hamują jego rozwój. Prawo siły jest najbardziej powszechnym sposobem rozwiązywania problemów na niemalże wszystkich szczeblach życia społecznego. odwetu nie da się ugasić bez Ewangelii miłości. Lud ten jest spragniony sprawiedliwości, miłości, braterstwa. Pragnienie to może być zaspokojone przez jedynego Pasterza – Jezusa Chrystusa. Jego Dobra Nowina ma tutaj żyzną glebę, która może wydać obfite owoce. Słowo nadziei, odsłaniające perspektywę nowej rzeczywistości opartej o prawo Boże jawi się jako jutrzenka nowego dnia, który nadchodzi. Dodatkowym atutem tutejszej ludność jest jeden z aspektów kulturowych, który kieruje ku przeżywaniu rzeczywistości TU I TERAZ, ku chwili obecnej. Afrykańczyk chce doświadczać radości w codzienności, nie gdzieś w odległej, niepewnej przyszłości. Umiłowanie śpiewu, tańca jest tego prostym wyrazem. Nie jest trudno dla mieszkańców Czar- Parafianie podczas Mszy świętej w kościele św. Piotra w Ndiembou nego Lądu przejść ze smutku do radości. Można oczywiście postawić pytanie, na ile jest to realne i szczere, a na ile jest tylko próbą uwolnienia się od brzemienia smutku, zniechęcenia. W tym kontekście wymiar odkupieńczy Ewangelii jest ewidentny. Jezus dając nam zbawienie zaprasza nas do przeżywania tego daru już tu i teraz. Wymiar zwrócenia się ku przyszłości, w której dokona się powtórne przyjście Odkupiciela, będące wypełnieniem wszystkich oczekiwań i pragnień jest oczywisty, jednak nie niweczy on daru odkupienia urzeczywistniającego się już tu i teraz. W liturgii Kościoła wyrażenie ”dzisiaj” zajmuje bardzo ważne miejsce. Dzięki Duchowi Świętemu zbawienie ofiarowane w Jezusie dokonuje się nieustannie. Liturgia Kościoła przepełniona jest radością z nieustannej obecności Jezusa Chrystusa pośród swego ludu. Znajduje to odzwierciadlenie w liturgii miejscowego Kościoła, która jest bardzo żywa, radosna, barwna i pełna ruchu. Celebracje liturgiczne w dni świątecz- Razem z katechumenami pierwszego rocznika ne trwają 3–4 godziny, jednak radosny sposób ich przeżywania sprawia, że nie odbiera się tego negatywnie. Ten aspekt kulturalno–religiny jest szansą dla dalszej ewangelizacji. Ewangelia Jezusa Chrystusa jest ogromną szansą dla całego Czarnego Lądu. Istnieje jednak potrzeba dużego wsparcia tego dzieła. Niezależnie od miejsca na ziemi możemy je wspomóc przez naszą modlitwę. Jest ona sercem każdego dzieła wiary, bo to sprawa duchowa. Dlatego kieruję gorącą prośbę do wszystkich czytelników o wytrwałą modlitwę w intencji misjonarzy i tych, którym oni służą. Konieczna jest także pomoc materialna – ta zależy od możliwości indywidualnych – zachęcam także do tej formy wspierania misji. Niech Błogosławieństwo Pana spłynie na każdą osobę dobrej woli. Ksiądz Zdzisław Pławecki SCJ Ksi¹dz Zdzis³aw P³awecki SCJ Jestem zakonnikiem należącym do Zgromadzenia Księży Najświętszego Serca Jezusowego. Obecnie pełnię posługę misyjną w Kamerunie. Pochodzę z diecezji tarnowskiej. Moja rodzinna parafia, to Muchówka. Pan dał mi rodzinę głęboko wierzącą i praktykującą. To w jej łonie odbywało się powolne rozwijanie się ziarna powołania ofiarowanego przez dobrego Boga. Dorastałem pod okiem rodziców i babci ze strony taty, razem z czterema siostrami. Od szóstego roku życia byłem ministrantem, a następnie lektorem. Pierwsze dziecięce marzenia o zostaniu księdzem zostały szybko zastąpione innymi planami. Przed maturą, czując delikatny głos powołania, starałem się go zagłuszyć. Nie chciałem być księdzem, a tym bardziej zakonnikiem i misjonarzem. Jednak Pan ma swoje plany i oto dziś jestem misjonarzem na ziemi afrykańskiej, za co Mu dziękuję z całego serca. Do Zgromadzenia Sercanów wstąpiłem w 1992 r. Zostałem wyświęcony w 1999 r., po czym przez trzy lata posługiwałem w dwóch sercańskich parafiach – Bełchatów (2 lata) i Gołąb k. Puław (1 rok). Odpowiadając na zapotrzebowania misyjne napisałem prośbę o wyjazd na misje, która została pozytywnie rozpatrzona i – po przygotowaniu językowym we Francji – 4 lipca 2003 r. znalazłem się w Kamerunie. Dziękuję Bogu za wszystkie etapy mojego życia, które staje się coraz bardziej przygodą miłości z Tym, który nas nieskończenie ukochał. Służymy... 29 Czuję się częścią Ruchu uczyć pisać, a co dopiero napełniać treścią te literki. Z odpowiedzialną za Diakonię Komunikowania Społecznego Sylwią Konkol rozmawia Robert Sobczyk Na samym początku przepraszam za moje skojarzenia człowieka, który pamięta jeszcze czasy socjalizmu, ale nazwa Diakonia Komunikacji Społecznej trąci tą epoką, o której jako młoda osoba mogłaś tylko słyszeć. Czy to dobra nazwa dla tej Diakonii? Podkreślę na początek, że nie Komunikacji, a Komunikowania. Kiedy prześledzimy tematy, jakie porusza Ojciec Święty, pisząc orędzia na Światowe Dni Środków Społecznego Przekazu, zauważymy, że główną uwagę skupia na komunikowaniu. Zadania, jakie stawia sobie Diakonia Komunikowania Społecznego (DKS), to coś szerszego niż same środki przekazu. Obejmują one także ludzki, a nie tylko medialny aspekt komunikowania. Myślę więc, że nazwa jest jak najbardziej odpowiednia. Jak trafiłaś do DKS? Długo by o tym pisać. Takie trzy najważniejsze rzeczy to: po pierwsze – ludzie, którzy działali w DKS w kilku diecezjach na południu Polski. Dzięki nim dowiedziałam się, czym jest ta Diakonia. Po drugie: moje zainteresowania związane z informatyką, które chciałam jakoś zainwestować w Ruch, zwłaszcza poprzez wkład w rozwój strony diecezjalnej. Po trzecie: możliwość uczestniczenia w rekolekcjach ORDKS (Oaza Rekolekcyjna Diakonii Komunikowania Społecznego). Przeczytałem maila z „familii”, że ogłaszacie „zaciąg” do Diakonii. W jakim celu przygotowałaś takie ogłoszenie? Rzeczywiście potrzebni są nowi ludzie? Nie jesteśmy pierwszą Diakonią, która zaprasza na spotkanie nowych członków. W chwili obecnej w DDKS (Diecezjalnej Diakonii Komunikowania Społecznego) są 4 osoby. To chyba nie pozostawia wątpliwości co do potrzeby szukania nowych osób, które zaangażują się w działalność Diakonii. Jakie cele stawiacie sobie jako Diakonia? W obecnym kształcie i składzie Diakonii Diecezjalnej nacisk kładziemy na to, by zapewniać jak najlepszą możliwość komunikowania członkom Ruchu w naszej archidiecezji. Chodzi o to, aby informacje docierały do odpowiednich osób, we właściwym czasie i w przystępnej formie. Marzy nam się rozwinąć rzeczy bardziej redakcyjne, by zaciekawiać ludzi, a nie tylko informować. Chcielibyśmy również wychowywać do korzystania z mediów. To póki co duże słowa. Tutaj musimy zacząć również od siebie, od formacji w Diakonii. Możesz przedstawić członków Diakonii i czym się zajmują? W DDKS od jej początków jest Marek Karpiński, bez którego zaangażowania nie osiągnęlibyśmy tego, co teraz mamy. Jest administratorem i twórcą strony. Tak samo długo jest z nami Marcin Miloch, który zajmuje się na stronie działami z kontaktami. Niedawno dołączył do nas również Radek Pieczonka. Jak do Was trafić? Najprościej kontaktować się z nami mailowo lub telefonicznie. Wszelkie informacje zamieszczone są na stronie www. gdansk.oaza.pl/dks/ . Spotykamy się nieregularnie i w różnych miejscach. Mamy nadzieję, że to się kiedyś zmieni. Z tego, co widzę i słyszę, to przede wszystkim stawiacie na komputer, czyli Internet. To niewątpliwie bardzo ważne narzędzie. Rzekłbym, bez tego nie da się żyć. Jednak to nie zastąpi osobistego spotkania z człowiekiem, a komunikacja zaczyna się właśnie od tego. Jak zamierzacie pokonać tę barierę? Internet pozwala w krótkim czasie dotrzeć do setek ludzi. Kiedyś, żeby przekazać sobie informacje, trzeba było do każdego z osobna zadzwonić. Dziś wysyłamy maila na listę „angelus” lub „familia” i w parę sekund trafia on do ponad 300 skrzynek, a informację na stronie może przeczytać każdy. Często komunikuję się z ludźmi z DKS z różnych stron Polski. Internet daje nam szansę tworzyć coś razem. Nie próbujemy nim zastąpić osobistego spotkania z człowiekiem. 4 Zmartwychwstanie Pańskie AD 2011 wyraz, którego trzeba się Dlaczego wybrałaś Diakonię Komunikowania Społecznego jako Twój „sposób” na Ruch? Nie wiem czy to ja wybrałam DKS, czy raczej było odwrotnie, Diakonia wybrała mnie. Pan Bóg tak pokierował moją drogą w Ruchu i postawił właśnie takich ludzi na mojej drodze, dzięki którym mogę służyć właśnie w Diakonii Komunikowania Społecznego. Kiedyś myślałam o Diakonii Liturgicznej, jednak w tej chwili wiem, że jestem we właściwym miejscu. DRZEWO ¯YCIA Nr Komunikowanie to taki trudny 30 Służymy... Ruch Światło–Życie to ewangelizacja. Czy możliwa jest ewangelizacja przez Internet? Oczywiście! Świat coraz bardziej ulega komputeryzacji. Trzeba wyjść temu naprzeciw. To właśnie w Internecie możemy znaleźć wielu ludzi, którzy szukają drogi do Boga. Oczywiście nie można pozostać tylko przy tym, jest to jednak w dzisiejszych czasach dobry pierwszy etap. DRZEWO ¯YCIA Nr 4 Zmartwychwstanie Pańskie AD 2011 Z moich doświadczeń wynika, że jak indywidualnie nie poprosisz o pomoc, czy współpracę, to ochotnicy z reguły się nie zgłaszają. Czy jako DKS macie jakiś sposób na „wydobywanie” ludzi do służenia? Chyba nie mamy żadnego wypracowanego sposobu, cały czas myślimy o tym. Są jednak na szczęście ludzie, którzy sami podsyłają nam zdjęcia i informacje. Chcielibyśmy, by było ich więcej. Sami nie jesteśmy na każdym wydarzeniu w diecezji. Jeśli nie dostaniemy zdjęć, to ich po prostu nie będzie zamieszczonych w sieci. Wszystkie informacje na stronie to rzeczy, które ktoś przysyła lub wstawia. To bardzo ważne, bo stronę tworzą wszyscy, którzy coś organizują lub w czymś uczestniczą. Czy odbywają się rekolekcje DKS, a jeżeli tak, to jak one wyglądają? Co roku odbywają się rekolekcje ORDKS. Tak naprawdę każdego roku wyglądają one trochę inaczej. Nieraz są na nich spotkania warsztatowe, dotyczące pisania np. notki prasowej, przypominana jest historia diakonii. Poruszane są tematy techniczne, dotyczące serwerów i technologii, oraz społeczne, mówiące o tym, jak z rozwagą korzystać z mediów. Dla każdego znajdzie się coś ciekawego. Skupiamy się na tym, co Papież pisał i wciąż do nas pisze w Orędziach na Światowe Dni Środków Społecznego Przekazu. Słuchamy także słów księdza Franciszka Blachnickiego z archiwalnych nagrań. Dane mi było już trzykrotnie w takich rekolekcjach uczestniczyć i naprawdę mogę je polecić. Bardzo ważna jest możliwość spotkania na żywo ludzi, z którymi nieraz współpracuje się przy różnych dziełach. „Tak naprawdę koniec formacji podstawowej, to początek właściwego trwania w Ruchu Światło–Życie. Nigdy nie można powiedzieć, że „zaliczając” kolejne stopnie, „przeszło się formację oazową” – w przeciwnym razie od razu po powrocie z „trójki” człowiek żegna się z Ruchem! Sensem i celem posługi w Ruchu jest formacja permanentna w diakonii”. Te słowa wziąłem z otrzymanego od Ciebie maila. Co dla Ciebie znaczą te słowa? Jak je realizujesz w swoim życiu, będąc członkinią Diakonii Komunikowania Społecznego? Nie zamierzam żegnać się z Ruchem. Te słowa bardzo do mnie przemawiają i cytując je, miałam nadzieję, że trafią również do innych. W bardzo wielu przypadkach widzę, że jeśli ludzie zaangażują się w diakonię, to czują się naprawdę częścią Ruchu i stają się za niego odpowiedzialni. Kiedy brakuje tego zaangażowania, to pierwszy zachwyt Ruchem w końcu mija i nie pozostaje nic. Kiedyś usłyszałam jeszcze inne słowa: „Jeżeli człowiek się nie rozwija, to się cofa”. Kiepsko jest z formacją w naszej DDKS. Wiem jednak, że formację perma- nentną członkowie (również ja) przeżywają w swoich wspólnotach parafialnych i to jest bardzo ważne. Czy służba w DKS daje Ci satysfakcję? Tak. Cieszę się, że mogę wykorzystywać talenty, które dostałam od Boga, i w ten sposób służyć innym. Jak możesz zachęcić ludzi Ruchu do służenia w Waszej Diakonii? Na początek może podkreślę, że to nie jest Diakonia tylko dla informatyków ;), bo tak się pewnie wielu może wydawać i dlatego nawet nie biorą pod uwagę służenia w DKS. Mnie samej służba w DKS dała naprawdę wiele, zmieniła moje spojrzenie na Ruch. Teraz patrzę na niego bardziej całościowo, nie tylko lokalnie. Przez ostatnie lata, służąc już w Diakonii, doj- rzewałam do zakończenia swojej formacji podstawowej. Gdyby nie ta posługa, nie wiem, czy nie straciłabym gdzieś po drodze zapału. To, co mnie bardzo w DKS pociągnęło, to jedność i współpraca, ogromna chęć i nieraz nawet walka o to, by wszystkie dzieła, które wychodzą spod skrzydeł tej Diakonii, tworzone w całej Polsce przez różne osoby, były realizowane w jedności. Na koniec jeszcze dodam, może bardziej ogólnie, że diakonii nie należy się bać, trzeba próbować i pytać Pana Boga, gdzie chce, byśmy Jemu służyli. Jak wyglądają Wasze spotkania formacyjne? W 2003 roku ówczesny moderator DKS zaproponował program 4–letniej formacji Diakonii. Korzystamy nadal z tych materiałów. Są to spotkania na temat szeroko pojętego komunikowania. Korzystamy też, jak już wcześniej wspominałam, z Orędzi Papieża na Światowy Dzień Środków Społecznego Przekazu. Spotkania rozpoczynają się i kończą modlitwą. Potem czytane są przygotowane wcześniej materiały, na których temat później rozmawiamy i dzielimy się swoimi przemyśleniami. Jak widzisz ogólnie problem służenia w Ruchu? Dużo jest ludzi, którym się chce coś robić w Ruchu? Jak to oceniasz? Wszystko zależy od chęci. Usłyszałam kiedyś zdanie, które do tej pory jest dla mnie bardzo ważne: „Gdzie jest chęć, tam jest sposób. Gdzie brak chęci, tam jest powód.” W Ruchu mamy problem ze służeniem i ogólnie z zaangażowaniem. Wymówek zawsze się znajdzie wiele: matura, studia, sesja, potem magisterka/inżynierka, dzieci, praca, przeszkadzają nam w służeniu na rekolekcjach i tak w kółko. Są jednak ludzie, którym nie brakuje zapału oraz wytrwałości. Służą całym sobą i chwała im i Panu Bogu za to. :) A może bardziej ogólnie: w środowisku, w którym się poruszasz, jest dużo ludzi, którym chce się coś robić dla innych? Dużo, to pojęcie bardzo względne. Jest ich trochę, ale zawsze mogłoby być więcej. :) Czy służenie innym jest modne? Modne? Nie wydaje mi się. Jeśli służymy, to daje nam radość i to ona może pociągać również innych do podejmowania służby. Czy może my ciągle za mało mówimy, opisujemy ludzi, którzy służą? Służymy... Po co są te listy wysyłkowe? Kiedy zakładaliśmy listę angelus w 2008 r., przyjęliśmy założenie, że będziemy tą drogą rozsyłać informacje o sprawach typowo oazowych oraz o wydarzeniach oazowych i nie tylko oazowych, odbywających się w diecezji. Zanim lista powstała, wszystkie wydarzenia musiały przejść przez ręce jednej osoby, posiadającej kontakty do wszystkich. Dzięki listom mailingowym każdy może wysłać wiadomość bezpośrednio do naszych skrzynek. Daje to możliwość szybszego dotarcia do większego grona ludzi. Sama pocztę sprawdzam częściej, niż wchodzę na stronę diecezjalną. Jak coś trafi do mojej skrzynki, to wiem, że warto zajrzeć na stronę. Kiedy ruszyła familia, znalazła też inne cenne zastosowanie. Znajduję tam ogłoszenia o tym, że ktoś poszukuje pracy czy mieszkania. Dzięki temu oazowicze mogą pomagać sobie wzajemnie. Wielu członków Domowego Kościoła nie bardzo wie jak się „dostać” do familii, a jak do angelusa. Proszę o instrukcję obsługi: jak się dostać do tych list? Najprostszą drogą jest wejść na stronę diecezjalną: www. gdansk.oaza.pl Po lewej stronie, pod linkiem Diakonii Słowa znajdują się nasze listy dyskusyjne, podzielone według przeznaczenia. Familia jest tu określona jako „Domowy Kościół”, a angelus jako „Młodzież”. Zapisanie się na familię wymaga wypełnienia prostego formularza znajdującego się pod linkiem „ZAPISZ SIĘ” na stronie: http://www.gdansk.oaza.pl/lista-dk/. Do angelusa można się zapisywać, kontaktując się bezpośrednio ze mną. Chciałbym Cię zapytać o rzeczy niezwiązane z DKS. Ulubiona płyta i dlaczego? W zasadzie nie mam ulubionej. ;) W zależności od tego, na co mam ochotę i co akurat wpadnie mi w ucho. Jedną z ulubionych jest Lord of The Dance – wspaniała irlandzka muzyka. Książka? Rzadko jakąś książkę czytam dwa razy. Z pewnością jednak jedną z takich pozycji jest „Duma i Uprzedzenie” Jane Austen, którą cenię za opis XVIII–wiecznej Anglii i dobry humor. Film? Lubię filmy lekkie, ale z morałem. I coś innego ulubionego? Podróże małe i duże. :) Dziękuje za rozmowę. Sylwia Konkol Urodziłam się w 1986 roku. Do Oazy trafiłam dzięki siostrze w 1998 roku. Do Diakonii Komunikowania Społecznego wstąpiłam w roku 2006, po rekolekcjach ORDKS w Loretto. Od zeszłego roku pomagam w redakcji oaza.pl oraz jestem w CDKS (Centralna Diakonia Komunikowania Społecznego) jednym z koordynatorów filialnych. W 2010 roku skończyłam studia informatyczne na Politechnice Gdańskiej. Teraz pracuję w zawodzie. 4 Zmartwychwstanie Pańskie AD 2011 Odpowiedź na to pytanie można znaleźć na stronie http://www.gdansk.oaza.pl/ lista-dk/. Familia i angelus to listy dyskusyjne/mailingowe. Zasada działania jest prosta: kiedy piszemy na adres listy, jej członkowie automatycznie dostaną naszego maila do swojej skrzynki e-mailowej. Dzięki temu możemy szybko uzyskać odpowiedź na pytanie, znaleźć pomoc lub też podzielić się informacją na jakiś temat ze wszystkimi użytkownikami. W przypadku familii może zapisać się każde małżeństwo z Domowego Kościoła. Angelus jest listą dla młodzieży po II st. ONŻ. Wydaje mi się, że nie piszemy wcale tak mało. W pismach i na stronach Ruchu wiele jest o dziełach oraz ludziach w nie zaangażowanych. Pytanie, czy korzystamy z tego, czy to po prostu czytamy i dzielimy się z innymi? :) DRZEWO ¯YCIA Nr Często ludzie z Ruchu mówią coś o familii, o jakichś informacjach tam umieszczonych. Możesz wyjaśnić tak, by ludzie w średnim wieku, niemający wiele do czynienia z komputerem zrozumieli, co to jest familia i angelus? 31 32 Służymy... KErygmat w Pucku W dniach 28–30.01.2011 odbyły się w Pucku w tamtejszej farze rekolekcje ewangelizacyjne. Dosyć nietypowe – inne od tych adwentowych, czy wielkopostnych. DRZEWO ¯YCIA Nr 4 Zmartwychwstanie Pańskie AD 2011 Przede wszystkim inne z racji samego planu rekolekcji, który zawierał nie tylko konferencje księdza głoszone na Mszach świętych, ale również filmy, świadectwa ludzi świeckich, spotkania w małych grupach i to wszystko po to, aby dowiedzieć się, że: 1. BÓG JEST MIŁOŚCIĄ I MA DLA NAS WSPANIAŁY PLAN. 2. ZGRZESZYLIŚMY I ODDZIELILIŚMY SIĘ OD BOGA. 3. JEZUS CHRYSTUS JEST JEDYNĄ DROGĄ RATUNKU. 4. JEZUS JEST NASZYM PANEM I ZBAWICIELEM. Te podstawowe prawdy ewangeliczne były przybliżane zgromadzonym ludziom już od piątku od 18.30 na Mszy św. Po niej zaś pokrzepialiśmy ciało kawą, herbata i wspaniałym kuchem w Budynku Centrum im. Biskupa Konstantego Dominika – doskonałym zapleczu zarówno Ala i Andrzej Matkowscy Jesteśmy małżeństwem od 17 lat, mamy 3 dzieci i od 8 lat jesteśmy w DK. Należymy do parafii pod wezwaniem św. Walentego w Gdańsku Matarni. z księdzem. A potem oglądaliśmy film, który mocno uświadamiał, jak daleko człowiek odsunął się od Boga i stało się to nie tylko jednorazowo, lecz człowiek grzeszy cały czas. Rozmowy w grupach doprowadziły nas do wniosku, że obdarowani Bożą miłością i wolną wolą odsuwamy się od Boga, zapominając o jego nakazach popadamy w grzech. Tracąc i zagłuszając relacje z Bogiem trwamy w grzechu. Usprawiedliwiamy się sami i pozwalamy na kolejne zniewolenia. Film „Postęp po szwedzku” pokazał nam, jak daleko można odejść od Boga. W ciszy wysłuchaliśmy kolejnego świadectwa i konferencji. Druga część dnia rozpoczęła się koronką do Miłosierdzia Bożego. Pokazane fragmenty filmu „Pasja” uświadomiły nam, że mimo grzechu jest dla nas ratunek. Dla każdego z nas, niezależnie kim jest i jak zgrzeszył „Bóg tak umiłował świat, że Syna swego Jednorodzonego dał, aby każdy kto w Niego wierzy nie zginał, ale miał życie wieczne. Albowiem Bóg posłał swego Syna na świat nie po to, aby świat potępił, ale po to, by świat został przez Niego zbawiony” (J 3,16–17). Uświadomienie sobie grzechu i tej właśnie prawdy o Synu Bożym, który jest naszym Zbawcą doprowadziło wielu z nas do progu konfesjonału, gdzie sam Bóg odpuszcza nam grzechy. Radośniej było uczestniczyć we Mszy św. po sakramencie pokuty. Sobota miała jeszcze jeden mocny, ale i uzdrawiający punkt w programie rekolekcyjnym: modlitwę wstawienniczą. Przed Najświętszym Sakramentem najpierw wspólnie modliliśmy się w różnych sprawach, często raniących nasze relacje z Bogiem, a potem każdy z nas mógł indywidualnie przed Najświętszym Sakramentem i przez nałożone ręce kapłanów wypowiedzieć w cichości swojego serca intencję. Dzień zakończyliśmy ok. 21.00. Niedziela była ostatnim dniem rekolekcji. Zaczęliśmy bardzo wcześnie, ale Basia i Edek Muża szybko nas rozbudzili, a modlitwa wprowadziła w kolejne rozważania. Treść filmu „Jezus z Nazaretu” wlała w nasze serca pokój i radość. Niedzielna Msza św. zgromadziła dużo wiernych. Słowo Boże z Ewangelii św. Mateusza sprawiło, że poczuliśmy się wielcy duchem. Bardzo ważnym momentem były świadectwa dawane przez każdego uczestnika rekolekcji tuż po Mszy św. Chyba niektórzy nie wierzyli, że można dawać świadectwo na szerszym forum, ale przeżycia rekolekcyjne dodawały sił. W świadectwach przebijały się słowa wdzięczności dla prowadzących (Basi i Edka Muża, Danusi i Krzyśka Śramskich, Hani i Roberta Sobczyków, Ani i Brunona Bałachowskich) i dla księdza proboszcza Jerzego Kuncy za zgodę na głoszenie i prowadzenie. Widać było potrzebę takich rekolekcji. Kto „zaryzykował” uczestnictwo, był poruszony. Ala i Andrzej Matkowscy 4 Zmartwychwstanie Pańskie AD 2011 do strawy cielesnej, jak i duchowej. Tematem filmu zaś była ogromna moc Boga Stwórcy. Nie mniejszym pokrzepieniem serca było świadectwo pani, która opowiadała o uzdrowieniu z choroby nowotworowej za wstawiennictwem modlitewnym. Bardzo bogata i intensywna była sobota. Dzień rozpoczął się o 9.00 wspólną modlitwą 33 DRZEWO ¯YCIA Nr Służymy... 34 Cena wolności??? Zaczęło się od apelu Juli Fralovej – Białorusinki, członkini Międzynarodowej Wspólnoty Ewangelizacji “Ploshcha” (Plac). Wiedziałam, że to wyjście ludzi będzie, ponieważ wiedzieliśmy już wcześniej, że wyborów nie będzie, że będzie falsyfikacja. Prosiłam wielu ludzi w różnych krajach o modlitwę za tę Ploshche! Przyjechałam do Mińska z Niemiec wcześniej, aby tam być. Zdecydowałam pójść tam z białą flagą, na której czerwonymi literami było napisane: “Bóg żyje na Białorusi” (to są słowa z wiersza białoruskiego poety Karatkevicha). Tak się stało, że miałam bardzo długi kij i moja flaga unosiła się nad innymi :-))! Bardzo się cieszyłam z tego powodu, ponieważ byłam przekonana, że to też jest ewangelizacja i że to jest promyk na- DRZEWO ¯YCIA Nr 4 Zmartwychwstanie Pańskie AD 2011 „Drogocenna Perła”: Bardzo prosimy o modlitwę za Białoruś, nasz zbolały i umiłowany kraj!!!!! 19.12.2010 na ulice Mińska wyszło kilka tysięcy WOLNYCH BIAŁORUSINÓW na znak protestu przeciw FAŁSZOWANIU WYBORÓW!!!!!! Milicja brutalnie zbiła i uwięziła setki ludzi, w większości młodych. Kandydaci na prezydenta w większości są zatrzymani w budynku KGB w Mińsku: w tym Vital Rymashewski, Paval Sieviaryniec i inni! Wczoraj, tj. 20.12.2010 kilkadziesiąt osób wyszło znów na Plac Niepodległości obok kościoła pw. św. Szymona i św. Heleny, po kilku minutach milicja zgarnęła prawie wszystkich!!!!! Przy nas zbito, a następnie zatrzymano naszego brata ze wspólnoty – Andreia Dashkevicha!!!! Prosimy, módlcie się za Białoruś!!!! Rozpowiadajcie innym!!!! W naszym kraju na razie prawdziwe ZŁO, ale my wierzymy, że Jezus Chrystus zwyciężył szatana!!!! Jest to bardzo emocjonalna relacja, jednak myślę, że jest w tym wiele prawdy. Jula bardzo przeżyła te straszne chwile. Nieco później próbowałem prosić ją o relację napisaną może troszkę chłodniejszym piórem. Dostałem od niej następujący tekst: Teraz się modliłam Koronką do Bożego Miłosierdzia i pomyślałam, że chcę podzielić się również tym: Też uczestniczyłam w tym wydarzeniu 19 grudnia 2011 roku w Mińsku. Już od miesiąca modliłam się przed tym mityngiem, nazwanym po białorusku Czerwony Kościół pw. św. Szymona i św. Heleny w Mińsku 35 dziei dla ludzi. Moja flaga trafiła prawie na wszystkie filmy i na wiele zdjęć. Jeden młody polityk, chrześcijanin, powiedział tam na Placu: „To jest najważniejsza flaga na tej demonstracji!” Byłam w centrum wydarzeń, tam gdzie pierwszych ludzi zaczęli bić. Uratowałam się tylko dlatego, że usłyszałam głos chwiejącego się chłopca z rozbitą głową: „Pomóżcie mi, potrzebuję zadzwonić na pogotowie”, ale telefony nie działały. Obok był nasz słynny Czerwony Kościół (kościół pw. św. Szymona i św. Heleny położony w centrum wspomnianego placu), wiec zaproponowałam, abyśmy tam pobiegli; i tak wydostaliśmy się z tego piekła. Te dwie lub trzy godziny w gronie 50 lub 60 tysięcy wspaniałych ludzi były oddechem prawdziwej wolności, poczuliśmy ten powiew. Nawet tłumy milicji i wojska nie były takie groźne dla tego, kto zaczerpnął chociaż trochę wiatru wolności! W telewizji następnego dnia pokazali jak zwykle bzdury i kłamstwo! Wieczorem miała być następna akcja przed naszym kościołem. Przyszłam i zdziwiłam się, było tylko ok. 40 osób i przede wszystkim młodzi ludzie. Okazało się, że wszystkich liderów zatrzymano w nocy. Wtedy postanowiłam, aby głośno modlić się w kościele za politycznych więźniów, za zmianę naszego kraju, za wyzwolenie, za nawrócenie rządzących. Spotkani ludzie (w tym jeden kapłan) mówili do mnie: „Ty się nie boisz? Może trzeba to mówić inaczej... Za każdym razem patrzymy, czy dojdziesz do kościoła, czy Ciebie nie zatrzymają...” W Mińsku przed dawnym kościołem Z tych ludzi, co o.o.bernadynów (obecnie Archiwum „siedzą” od 19 grudnia Państwowe, a w przyszłości być może hotel) w KGB, znam osobiście Pavla Seviarynca. bliskich relacji Jana Pawła II z Duchem Wiem, że to bardzo wierzący człowiek, Wolności, ale w obecnym czasie jestem który kocha swój kraj, pisze wspaniałe przekonany, że trzeba szturmować niebo książki i już od 1996 roku walczy o woli prosić Boga o wyzwolenie dla Białoruność, sprawiedliwość i prawdę. Proszę sinów i niepowtórzenie naszych błędów o modlitwę za niego, jego rodzinę i za w drodze do wolności. całą Białoruś, która ze względów histoRodzi się pytanie, co Białorusini sami rycznych powinna być bardzo bliska Polrobią, by odzyskać wolność. Nie jestem sce! Dziękuję! ekspertem w tych sprawach, ale chciałbym przedstawić krótkie świadectwo innej członkini Wspólnoty z Mińska, Gali Zelvovich. Międzynarodowa Diakonia Ewangelizacji „Drogocenna Perła” Mt 13,46 działa w Mińsku już 18 lat. W tym czasie wiele, wiele osób przeszło przez łono tej wspólnoty. Dzięki rekolekcjom ewangelizacyjnym, oazom i formacji ciągłej, które wytrwale organizuje „Drogocenna Perła”, setki osób otrzymało pomoc duchową i wsparcie na drodze do Boga. W Mińsku wspólnota działa przy parafii św. Szymona i św. Heleny (tzw. Czerwony Kościół). Ten kościół znajduje się w centrum stolicy na Placu Niepodległości. Często wchodzą do niego ludzie z zewnątrz, żeby tylko zobaczyć i pozwiedzać. Nieraz tacy ludzie trafiają na spotkania ewangelizacyjne oazy, które stają się dla nich okazją odkrycia Boga. DRZEWO ¯YCIA Nr Staliśmy dosłownie przez 5 minut, kiedy podjechały 2 busy, z których wybiegli ludzie ubrani na czarno. Rzucili się na nas i zaczęli bić i wyłapywać, zanosić, zaciągać do busów. Na zdjęciu jestem po prawej stronie, z jakimś chłopcem wyrywamy z rąk “tajniaka” innego chłopca, a po prawej rzuca się do nas – jak się później dowiedzieliśmy – pułkownik milicji Igor Jewsejew. Ci milicjanci zachowywali się jak prawdziwi kryminaliści: krzyczeli, przeklinali, bili rękami i nogami. Biegali po placu przed kościołem jak na boisku sportowym! Ja się bardzo przeciwstawiałam, wołałam na pomoc ludzi, broniłam tych, co byli bici, ale znów cudem mnie nie zatrzymano. Do tego trzeba dodać wpisy na blogu http://drogocennaperla.blogspot.com/ – chętnych proszę o zapoznanie się. My Polacy, którzy dzięki słowom naszego kandydata na ołtarze, Jana Pawła II „Niech zstąpi Duch Twój i …” doświadczyliśmy działania Ducha Wolności, jesteśmy zobowiązani do modlitwy za naszych braci Białorusinów. Nie wiem ile w naszym przypadku było błagania ludu, a ile bardzo, bardzo 4 Zmartwychwstanie Pańskie AD 2011 Rozbicie manifestacji na Ploshcha 36 Koncert solidarności z Białorusią Sługa Boży ks. Franciszek Blachnicki bez lęku walczył z komunizmem za swojego życia. Na Białorusi jeszcze tak wiele zostało postkomunistycznego dziedzictwa. Przede wszystkim w myśleniu ludzi. Przez wojujący ateizm kilka pokoleń zostało wyrwanych z tradycyjnego wychowania religijnego. Duża część społeczeństwa na Białorusi nie posiada podstawowej wiedzy religijnej, nie wspominając już o praktykowaniu wiary. Oaza w takich okolicznościach służy wielką pomocą, niesie dar Nowego Życia i wyzwolenia w Chrystusie; wyzwolenia przede wszystkim od kłamstwa, gdyż Chrystus jest Prawdą. Człowiek, który doświadczy wolności w Chrystusie, staje się prawdziwie wolnym i nie boi się stawić opór kłamstwu. Wspólnota MDE „Drogocenna Perła” Mt 13,46 jest Międzynarodową Diako- DRZEWO ¯YCIA Nr 4 Zmartwychwstanie Pańskie AD 2011 Międzynarodowa Diakonia Ewangelizacji „Drogocenna Perła” Mt 13,46 Ruchu Światło-Życie serdecznie zaprasza na Ewangelizacyjną Oazę Modlitwy 2033 o temacie ŚWIADECTWO w dniach 08-10.04.2011 w Trąbkach Wielkich www.drogocennaperla.blogspot.com Zgłoszenie udziału: [email protected] tel: kom 509639858 tel. domowy: 58 665 02 90 Koszt: 70 zł. Serdecznie zapraszamy: ks. Ireneusz Kopacz z Carlsbergu oraz Hanna i Robert Sobczyk “Różne są dary łaski, lecz ten sam Duch; Wszystko zaś sprawia jeden i ten sam Duch, udzielając każdemu tak, jak chce.“ 1 Kor 12,4.11 nią Ewangelizacji Ruchu Światło–Życie, prowadzi oazy nie tylko na Białorusi, lecz także w innych krajach (np. Niemcy, Turkmenistan i inne). Więcej informacji na temat tej wspólnoty, jej działalności oraz o najbliższych terminach można przeczytać na blogu http://drogocennaperla.blogspot.com/. „Drogocenna Perła” jest otwarta na współpracę i chętnie przyjmie każdą pomóc i wsparcie. Polski Sejm potępił krwawe wydarzenia w Mińsku. Nasi politycy się „napracowali” i są święcie przekonani, że takimi odezwami i goszczeniem białoru- Flaga „Bóg żyje na Białorusi” w czasie manifestacji na Ploshcha skich opozycjonistów spowodują upadek dyktatora na Białorusi. Można im tylko powiedzieć, że nie doceniają Pana Boga. To On jest Panem czasów i wydarzeń, a my możemy zmieniać rzeczywistość tylko zgodnie z Jego wolą. W tym miejscu możemy zmienić zadane nieco wcześniej pytanie: co my, jako Polacy możemy zrobić dla Białorusinów, ale coś konkretnego? Drogi czytelniku: jesteś człowiekiem przez Boga obdarzonym wolną wolą, więc sam w swoim sumieniu musisz sobie odpowiedzieć. Znając paru Białorusinów wiem jedno, że trzeba ich pokochać i zaprzyjaźnić się choćby z jednym z nich. Jak? Trzeba chcieć, a Bóg podsunie rozwiązania. Sam tego doświadczyłem. Bóg w swoich planach ma naprawdę poczucie humoru i układa nam życie tak, byśmy zbliżali się do Niego i do ludzi wokół nas. Przychodzi mi do głowy takie porównanie: gdyby każdy Polak chciał pomóc Białorusinowi, to nie starczyłoby tych drugich (Polaków jest około cztery razy więcej), więc jest szansa na to, by nasi sąsiedzi doświadczyli wolności. Od czego zacząć? Od modlitwy, bo tak trzeba wszystko zaczynać i ufać Bogu, bo On jest Panem czasu, wolności, przestrzeni i wszystkiego. O modlitwę Was proszę, bo jesteśmy naszym braciom Słowianom to winni. Jula Fralova Gala Zelvovich Wtrącenia Robert Sobczyk Jula Fralova Jest Białorusinką, absolwentką anglistyki, członkinią Międzynarodowej Diakonii Ewangelizacji „Drogocenna Perła”, obecnie na stałe mieszka w Carlsbergu. Aktualnie wraz z księdzem Ireneuszem Kopaczem jeździ po Europie i Azji, prowadząc rekolekcje. Gala Zelvovich Jest Białorusinką, pochodzi z Mińska. Obecnie studiuje w Polsce, na KULu. Należy do parafii św. Szymona i św. Heleny w Mińsku. Od 7 lat jest członkiem wspólnoty Międzynarodowej Diakonii Ewangelizacji „Drogocenna Perła” Mt 13,46. 37 DRZEWO ¯YCIA Nr Plan 14.30 Zawiązanie Wspólnoty 14.40 Konferencja Moderatora Generalnego 15.30 Namiot Spotkania (przynosimy ze sobą PISMO ŚWIĘTE) 16.00 Przygotowanie do Eucharystii 16.15 EUCHARYSTIA Przejście do kościoła dolnego 17.30 Przedstawienie przygotowane przez wspólnotę młodzieżową z Rumi 17.50 Świadectwa Przejście do szkoły 18.30 Agapa 4 Zmartwychwstanie Pańskie AD 2011 w dniu 13.03.2011 do parafii św. Andrzeja Boboli w Gdyni plac św. Andrzeja 1 Foto: Krzysztof Lewna DRZEWO ¯YCIA Nr 4 Zmartwychwstanie Pańskie AD 2011 38 Drzewo ŻYCIA Foto: Andrzej Kwiatkowski