Gazetka z miesiąca: kwiecień 2010
Transkrypt
Gazetka z miesiąca: kwiecień 2010
Klasowy Mistrz Ortografii W marcu wyłoniliśmy w wyniku dyktanda dwunastu Klasowych Mistrzów Ortografii. Mamy nadzieję, że w kwietniu będzie ich jeszcze więcej. Życzymy wszystkim powodzenia! Oto lista wyrazów do nauczenia się w kwietniu: Prima Aprilis Wielkanoc śmigus - dyngus święconka chleb chrzan sól babka mazurek kurczak kura wydmuszka króliczek grządki tulipan żuraw warzywa porządki kapuśniaczek Wietrzyk D(r)eszczyk kwiecień nr 22/2010 gazetka wydawana w Terapeutycznej Szkole Podstawowej Nr 119 we Wrocławiu Kwiecień, plecień, bo przeplata, trochę zimy, trochę lata, pół wiosenny, pół zimowy, nie każdemu bywa zdrowy, to zaświeci błyskawicą, to zasypie twarz śnieżycą. ************************************************************************* Opiekun zespołu redakcyjnego: D. Kuchta A jeśli komu droga otwarta do nieba, Tym co służą ojczyźnie; wątpić nie potrzeba, Że co im zazdrość ujmie, Bóg nagradzać będzie, A cnota kiedykolwiek miejsce swe osiędzie. Jan Kochanowski, Pieśń XII Z głębokim smutkiem przyjęliśmy 10 kwietnia wiadomość o katastrofie prezydenckiego samolotu nad Smoleńskiem. W dniu wczorajszym odbyło się spotkanie w auli, w czasie którego nauczyciele i uczniowie uczcili pamięć ofiar minutą ciszy. Pani Dyrektor prosiła uczniów, aby godnie przeżyli czas żałoby, starając się być dobrymi dla innych. Chciałabym, żeby prezydent żył. Nie był to dla mnie nikt bliski, ale czuję się tak, jakby umarł ktoś z mojej rodziny. Bardzo współczuję rodzinom wszystkich zmarłych. Moja mama mówi, że Pan Bóg zwrócił uwagę wszystkich ludzi na Katyń, na pamięć o rozstrzelanych polskich oficerach. Julia kl. 4a Wiem, że żałoba to smutek. Kurczaczek powiedział mu swoje imię. Wraz z przjacielem przeżyli mnóstwo dni pełnych przygód. W tym czasie dużo urośli. Rej nie był już małym skrzatem, lecz dorosłym krasnoludkiem, a Miki wysokim kolorowym kogutem. Pewnego ranka Miki pozbierał potrzebne rzeczy, pożegnał się z przyjacielem i ruszył w drogę. Gdy znalazł się w domu wszyscy byli szczęśliwi, a szczególnie mama kogucika. Miki ożenił się z córką państwa Berłowskich, młodą i ładną kurką. Potrzech tygodniach wykluły im się pisklęta. Było ich siedem, trzy dziewczynki żółciutkie i czterech chłopców, takich jak ich tata, kiedy był mały, całych w kolorowe kropki i paski. Naeszła Wielkanoc. Cała rodzina przeżyła ją w szczęściu i radości. Marta kl. 5a Przysłowia o kwietniu Kiedy w kwietniu słonko grzeje, wtedy chłop nie zubożeje. Kamil kl.3b O wypadku dowiedziałam się w sobotę, w świetlicy środowiskowej. Mieliśmy jechać do kina, ale przyszła nasza pani, płakała. Powiedziała nam, że jest żałoba narodowa. To bardzo smutne, szkoda mi było brata pana prezydenta, gdy płakał. Odmówiliśmy modlitwę za wszystkich, którzy zginęli. Kinga kl.4b Czasem kwietnia pora letnia, człeka zwiedzie, w zimę zjedzie. Gdyby w kwietniu nie padało, to owoców będzie mało. Ciepły kwiecień, mokry maj, będzie żytko jako gaj. Kwiecień, plecień, bo przeplata, trochę zimy, trochę lata, pół wiosenny, pół zimowy, nie każdemu bywa zdrowy, to zaświeci błyskawicą, to zasypie twarz śnieżycą. Choć i w kwietniu słonko grzeje, nieraz pole śnieg zawieje. i Tasiek. Najbardziej dokuczali dzieciom pani Julity, a między innymi Mikiemu. Ciągle zastawiali jakieś pułapki na biednego Mikusia. Raz huśtały się na ulubionej gałęzi swojej mamy, a gdy gałąź się złamała zwalili wszystko na niego. Mały kurczaczek miał już dosyć i postanowił ruszyć w świat. Zamarzył zwiedzić go i dowiedzieć się, co jest za płotem oddzielającym podwórze. Mały kurczaczek poszedł razem z rodziną spać. Bardzo wcześnie wstał i wziął coś do jedzenia na drogę. Zabrał kijek, zawiązał na jego końcu swoją ulubioną chustkę - całą czerwoną w białe groszki i wrzucił do niej kilka kromek chleba, pół kolby kukurydzy, trochę sianka, mały - naprawdę bardzo mały - kocyk. Dorzucił też procę z patyka, a do tego dużo małych kamyczków. Kurczaczek długo wędrował, a gdy wreszcie miał zapaść zmrok Miki znalazł miłe miejsce na nocleg. Było ono w wysokich szuwarach. Pisklak nazbierał dużo twardych, małych i dużych patyków i zaczął budować domek.Po skończeniu konstrukcji poprzetykał dach mchem, małymi gałązkami, trawą i liścmi. Domek był półokrągły. Mały kolorowy kurczaczek zaczął urządzać wnętrze. W środku było dużo miejsca. Łóżeczko zrobił z sianka, a kołderkę z kocyka, który wziął z domu. Do ścian poprzytykał mnóstwo gałązek kwitnącej jabłoni, wiśni, czereśni i innych kwiatów. Podłoga była zrobiona z mchu. Urządzając wnętrze, Miki znalazł nagle w kocyku zdjęcie rodziny. Powiesił je nad łóżkiem i poczuł, że za nimi tęskni. Wytrzymał jeszcze tydzień i postanowił, że wróci do domu. Po drodze spotkał małego krasnoludka, który płakał, bo nikt nie chciał go przyjąć do siebie, a sam nie umiał zbudować domku. Miki zaprzyjaźnił się z krasnalem, ale nie wiedział jak ma on na imię. Spytał go więc, a on odpowiedział, że Marlej, ale wszyscy mówią Rej. A Ty? - zapytał Rej z ciekawością. Opowiadania z kurczaczkiem Dawno, dawno temu… co ja mówię, przecież to było wczoraj, kura Misia miała złożyć cztery jajka. Wszyscy we wsi dziwili się, że Misia złożyła tylko jedno jajko, które było całe czerwone. Mówili, że to chyba pisanka, ale wykluł się z niego kurczaczek. Małego nazwano Pomidor, dlatego że jajko pisklaka było czerwone. Pewnego dnia Pomidor wybrał się na długi spacer po lesie. Zanim opuścił podwórko, przeszedł przez starą budę owczarka Reksia, który nie znosił nieproszonych gości. Pies zobaczył małego kurczaczka i zapytał: - Co ty tu robisz??? - Nic… Idę na spacer, a co nie mogę??? - Nie, bo to moja buda! Zaraz Cię ugryzę! Co teraz zrobisz? Rozpłaczesz się? - Nie… - Pobiegniesz do Misi??? - Nie, ale pójdę inną drogą… Nie będę Ci przeszkadzał... - Dobrze. Uciekaj stąd i nie pokazuj się więcej! Przestraszony kurczak pobiegł koło domku Kapelusznika, który nagle zawołał: - Pomidorze, wstąp na herbatkę! Zapraszam! - Chętnie! Dziękuję! - Wspaniale! Witam Cię w moich progach! Kapelusznik opowiedział pisklakowi o przygodach Alicji w Krainie Czarów. Po wypiciu herbaty pisklak spotkał małego konia, który powiedział mu, że złe psy chcą zepsuć Wielkanoc. Kurczaczek wiedział, że nie pozwoli zepsuć tak ważnego święta. Jeszcze raz więc poszedł do Reksia, choć się go bardzo bał. - Wstawaj psie!!! - zawołał. - Bądź cicho - warknął pies. - Złe psy chcą zepsuć wszystkim Wielkanoc. Musisz mi pomóc! - Kto ci takich bzdur naopowiadał? - zapytał zdziwiony Reksio. - Dziwny koń… Reksio zaczął się strasznie śmiać i robił się coraz większy… większy i pisklak zaczął się coraz bardziej bać… i wołać: - Mamo, mamo ratuj! Nagle kurczaczek obudził się koło Misi. Opowiedział wszystko kurze, która go przytuliła i powiedziała: to tylko zły sen malutki. Karolina kl. 5a To, co chcę wam opowiedzieć wydarzyło się w wiosenny wieczór. Na skraju wsi żyło dwoje biednych ludzi, Gospoda i Gospodanin. W kurniku mięli kurę i kurczaka. Trudno mi o tym mówić, ale okazało się, że na Święta Wielkanocne nie mieli co jeść. Musieli przyrządzić potrawę z kury. W ostatniej chwili, w dniu świąt sprawili przykrość kurczaczkowi. Jest smutno. Wzięli więc kurczaka do chałupy i posadzili na świątecznym stole. Wszystkim było bardzo radośnie. Wierzcie lub nie, ale ten sposób powstała tradycja kurczaka w koszyku w każdym domu. Damian kl.5a Barwny kurczaczek Bardzo dawno temu żyła na wsi, w gospodarstwie wynalazcy butów magnetycznych pana Alberta Soleta, pewna pstrokata kura. Kura była mądrą, młoda panią, która niedługo miała znieść pierwsze jajka. Kura o imieniu Julita była bardzo dumna, gdy wreszcie zniosła aż siedem jajek. Po kilkunastu trudnych dniach wysiadywania jajeczek, pisklaki zaczęły wydostawać się na świat. Pierwsze trzy były bardzo śliczne i żółciutkie. Potem przyszła pora na kolejne cztery, które zaczęły rozłupywać skorupki jajek. Jedno jajko było dziwne, całe w jakieś kolorowe paski i kropki, z gawiazdką na czubku. Julita pomyślała, że może po wykluciu będzie taki śliczny lub śliczna jak jego rodzeństwo. Nagle wszystkie cztery pisklaki wyszły z jajek. Młoda mama aż podskoczyła ze zdziwienia zobaczywszy dziwnego pisklaka, całego w kolorowe paski i kropki. Po przywitaniu przyszła kolej na podsumowania, Julita obliczyła wszystkie kurki i koguciki. Powiedziała, że są cztery dziewczynki i trzech chłopców. Każdy kurczacek dostał jakieś imię. Kolorowemu pisklakowi dano na imię Miki. Mikiemu i jego rodzeństwu żyło się wspaniale, dopóki nie podrośli i nie musieli iść do szkoły. Zajęcia prowadziła bardzo mądra gęś - pani Balbina Taśtasiowa będąca znaną na całym podwórzu nauczycielką. Zajęcia odbywały się pod dużą jabłonią, która zaczynała właśnie kwitnąć. Do szkoły rodzice pozapisywali dużą liczbę dzieci. Było tam pięć kurczaków państwa Berłowskich, siedem indyczków Gulgutowskich, trzy szczeniaki pana i pani Owczarków, dwa kocięta państwa Mruczków i oczywiście Miki z rodzeństwem. Pani Balbina miała dwójkę dzieci, syna i córkę. Dokuczali wszystkim, a mieli na imię Tasia