2010-02-20 - POLSKA - Sobota : Lublin : 13 : LB13

Transkrypt

2010-02-20 - POLSKA - Sobota : Lublin : 13 : LB13
Polska Kurier Lubelski | 20–21 lutego 2010 | 13
www.kurierlubelski.pl
Światowy Dzień Kota
Już nie jestem bezradna,
wiem, jak pomóc kotom
Pani dom jest miejscem,
gdzie trafiają kociaki
porzucone przez swoich
właścicieli, znalezione
przy śmietnikach czy na
ogródkach działkowych.
Tutaj nabierają sił, a później znajdują nowy dom.
Jak to się stało, że utworzyła Pani tzw. dom tymczasowy dla kotów?
Nigdy tego nie planowałam.
Współczucie dla zwierząt
nosiłam w sobie od małego,
bo w dzieciństwie miałam
zwykle pod opieką jakiegoś
czworonoga. Nie przypuszczałam jednak, że gdy dorosnę, stanę się dla wielu z nich
ostatnią deską ratunku.
Co więcej, jeszcze kilka lat
temu chciałam już na zawsze
zakończyć swoją przygodę
z kotami. Miałam dwa persy,
które dostałam od znajomych. Po tym, co przeżyłam
z moimi sąsiadami, postanowiłam wycofać się z pomocy
zwierzętom.
Nie akceptowali tego, że
w bloku mieszkała Pani
z dwoma zwierzakami?
Dokładnie tak było. Ale nie
chcę już do tego wracać.
Persy godnie dożyły swoich
dni i już ich nie ma.
Jak to się stało, że zmieniła
Pani zdanie w sprawie
„kociej” działalności?
Mam działkę pod Lublinem,
gdzie kręci się mnóstwo kotów. Spontanicznie zaczęłam
je dokarmiać. Nie minęło
wiele czasu, gdy zaczęły się
do mnie zbiegać zwierzaki
z sąsiednich działek. Wśród
nich była malutka kotka,
wychudzona, z dużym
brzuszkiem. Przyczepiła się
do mnie i chodziła za mną
krok w krok. W pewnej chwili zobaczyłam, że ona zaczyna rodzić. Poczułam się taka
bezradna. Nie wiedziałam,
co powinnam zrobić. U moich stóp urodziły się pierwsze dwa kociaki. Po pewnym
czasie, gdy zaczęłam głaskać
kocicę, urodziły się jeszcze
dwa kolejne. Najwyraźniej
We wczorajszym wydaniu Kuriera Lubelskiego opublikowaliśmy zdjęcia Państwa
kotów. Dzisiaj ciąg dalszy „mruczących” fotek.
ani Elżbieta za
koty oddałaby
wszystko. Są dla
niej najważniejsze w życiu. Ma
gromadkę swoich, których
imiona wymawia z czułością: Besi, Kocio, Rudasek,
Mizio, Pusia i jej dzieci,
Czika, Lola, Bambo, Niuniuś, Kicia, Misio, Puszek
i Mikuś. - Byłabym jednak
P
Katarzyna Drelich i Renata Wilczyńska z jedzeniem dla kotów, które ofiarowali Czytelnicy Kuriera
rodząca kotka potrzebowała
czyjejś obecności.
Co się stało z tą kocią
rodziną?
Nie wiem. Myśląc racjonalnie, nie mogłam przecież
całej piątki zabrać do domu.
Nie mam dużego mieszkania
i nie zdecydowałam się wówczas podjąć tak odpowiedzialnego zadania. Gdy wróciłam tam po kilku dniach,
kocicy z małymi już nie było.
Obawiam się, że mogły nie
przeżyć. Ta historia dała mi
wiele do myślenia. Skłoniła
mnie do odpowiedzi na pytanie: co ja dobrego robię dla
tych kotów?
Ale czy miała Pani jakieś
inne wyjście? Schronisko
nie przyjmuje przecież
wolno żyjących zwierząt,
a zabieranie ich wszystkich
do własnego domu też nie
przyniosłoby pewnie niczego dobrego.
Nie wiedziałam, jakie mam
możliwości. Dlatego zaczęłam szukać wsparcia wśród
osób, które na co dzień
pomagają kotom. Trafiłam
na Fundację Felis, gdzie
uświadomiono mi, że odpowiedzialne dokarmianie
kotów musi się wiązać z ich
sterylizacją. Wtedy kocice
nie będą rodzić kolejnych
bezdomnych zwierząt.
Nie zastanawiając się długo,
postanowiłam wyłapać
wszystkie kocice na działce
i zanieść je do weterynarza.
Ale jak je wyłapać, skoro to
dzikie koty? I skąd wziąć
pieniądze na zabiegi
u weterynarza?
Pomogła mi Fundacja Felis.
Dostałam specjalną klatkę -
łapkę. Do środka wrzuciłam
jedzenie, a gdy kotka weszła
do klatki - drzwi same się
zatrzasnęły. Zwierzaka przewiozłam do weterynarza.
Tam został wysterylizowany
i dochodził do siebie przez
około tydzień. Następnie
wypuściłam go dokładnie
w tym samym miejscu, skąd
go zabrałam. Sama nie przypuszczałam, że to takie proste. Niestety, za zabiegi
musiałam zapłacić z własnej
kieszeni. Co prawda Urząd
Miasta wydaje talony na sterylizację kotów wolno żyją-
Odpowiedzialne
dokarmianie
kotów musi się
wiązać z ich
sterylizacją
cych, ale jest ich za mało
na potrzeby całego Lublina.
Ile kotek Pani w ten sposób
wysterylizowała?
Dwadzieścia.
Przecież to musiało kosztować majątek!
Wiem, ale nie żałuję. Niech
pani sobie wyobrazi, że każda z tych kotek urodziłaby
w ciągu roku co najmniej
cztery maluchy. To dałoby
nam już 80 kolejnych kociąt.
A przecież kotki rodzą nawet
trzy razy do roku! Czyż nie
było warto?
A jak to się stało, że ma
Pani u siebie znajdy?
Jedną kotkę wzięłam z działki. Nazywam ją Matką Polką.
FOT. JACEK BABICZ
Nigdy nie marzyła
o tym, by pomagać
bezdomnym zwierzakom. Dziś prowadzi dom tymczasowy
dla Fundacji Felis
i opiekuje się kilkoma sierściuszkami.
,
na co dzień nauczycielka biologii, obok
żadnego cierpiącego
kociaka nie przejdzie
obojętnie. Co więcej,
mruczki same
do niej lgną i oddają
miłość dwa razy.
Nasze
koty
egoistką, gdybym nie pomyślała o bezdomnych
zwierzętach, Dokarmiam
regularnie małe stadko mówi nasza Czytelniczka
i prosi, żeby nie pisać,
gdzie mieszka, bo w Lublinie, Polsce nie wszyscy kochają bezdomniaczki, ludzie potrafią być wobec
nich wręcz okrutni.
Dokończenie na str. 14-15
Proszę sobie wyobrazić, że
wykarmiła mnóstwo kociąt,
także tych podrzutków, które
trafiały do mnie. Najmniejszy z moich domowników to
Gucio. Znaleziony dwa miesiące temu przy ul. Chemicznej ze strasznym zapaleniem
płuc. Jego stan nie rokował
żadnych nadziei, ale wzięłam
go. Dziś już biega, skacze, ma
jeszcze trudności z oddychaniem, ale żyje.
Łatwo znaleźć dla takich
kotów nowy dom?
Koty małe i zdrowe szybko
znajdują swoich właścicieli.
Gorzej z takimi, które ledwo
uszły z życiem, mają koci
katar i nie wyglądają dobrze.
Właśnie takie zwierzaki trafiają do tzw. domów tymczasowych. Tutaj odzyskują siły,
przyzwyczajają się do kuwetki. Uczę je, by jadły z miseczki, by nie wchodziły na stół.
Po prostu je oswajam.
Po takiej nauce są idealnymi
domowymi kotkami i łatwiej
znajdują nowy dom. W ten
sposób oddałam w dobre
ręce już 11 kotów.
Besi,Kocio,Rudasek,
Mizio
Pusia
DzieciPusi
Na co dzień jest Pani nauczycielką biologii, jak znajduje Pani czas na zajmowanie się zwierzakami?
Po pierwsze, koty nie są tak
czasochłonne jak np. psy,
z którymi trzeba codziennie
wychodzić na spacer. One
potrafią się sobą zająć. Po
drugie, biorę na siebie tyle
obowiązków, ile jestem
w stanie odpowiedzialnie
podjąć. Dlatego tak bardzo
potrzeba nam kolejnych domów tymczasowych. A poza
tym, koty to przecież sama
radość. One odwzajemniają
nasze uczucia. I to dwa razy!
Czika,Lola,BamboiNiuniuś
TU SIĘ DOWIESZ, JAK POMÓC ZWIERZĘTOM
a Fundacja Felis, tel. 601 28
11 56, adres mailowy:
[email protected].
a Stowarzyszenie Lubelski
Animals, tel. 792 371 992,
mail: [email protected].
pl.
a Schronisko dla Bezdomnych Zwierząt, ul. Metalurgiczna 5, tel. 81 466 26 42.
a Lubelska Straż Ochrony
Zwierząt, tel. 512 085 286,
[email protected].
a Straż dla Zwierząt, tel. 506
577 600.
Kicia,Misio,Puszek,Mikuś