Hodowca - Buldog Angielski CENTRUM

Transkrypt

Hodowca - Buldog Angielski CENTRUM
Hodowca
Wpisany przez Administrator
czwartek, 20 października 2011 21:30 - Poprawiony niedziela, 01 kwietnia 2012 15:24
Hodowca - artykuł "Przyjaciel Pies" Nr.3 Marzec 2010
W słownikach i leksykonach hodowca jest definiowany jako ktoś kto zajmuje się hodowlą.
Tak lakoniczna treść hasła daje duże pole do interpretacji. Wystarczy posłuchać dyskusji
hodowców psów lub choćby poczytać, co piszą na forach internetowych, by się zorientować,
jak wiele emocji budzi ich działalność. Spróbujmy zatem przyjrzeć się bliżej rozmaitym
kategoriom ludzi parających się hodowlą psów, uwzględniając ich podejście do tego zajęcia.
Stare wygi i nowicjusze
Taki podział jest moim zdaniem jak najbardziej naturalny Nowicjuszom wszystko wydaje się
proste. Ot wystarczy suczkę pokryć pieskiem i będą szczeniaczki, bez wątpienia najpiękniejsze
na świecie. Początkujący hodowcy po odchowaniu dwóch, trzech miotów czują się ekspertami
od danej rasy. Są poniekąd usprawiedliwieni, bo zdobyli już jakąś wiedzę, a brakuje im jeszcze
dystansu do tego, co robią. Na dodatek sprzyja im fart, bo nowicjuszom zazwyczaj wszystko
idzie jak po maśle ? suki się zaszczeniają, porody przebiegają bez komplikacji, szczenięta
odchowują się bez problemów, Nic zatem dziwnego, że ich pewność siebie rośnie z każdym
miotem.
Stare wygi świetnie wiedzą, że łatwo wpaść w pułapkę kosztownego i wymagającego hobby A
zastawia ją Matka Natura, którą wyobrażam sobie jako dobrotliwie uśmiechniętą babuleńkę w
płaszczu o bardzo szerokich rękawach, z pobłażliwym uśmieszkiem przypatrującą się wysiłkom
nowicjuszy. Starowinka czeka, aż nowicjusze okrzepną, utkwią w tej pułapce na dobre, i wtedy
powiada :..."Jesteś pewny, że wszystko wiesz? No to mam dla ciebie niespodziankę?...
Pogrzebie w tych swoich szerokich rękawach i zastawi przeszkodę, spiętrzy trudności. Nagle
zaczyna ją pojawiać się komplikacje tam gdzie wszystko szło jak z płatka. Stare wygi drżą
przed Matką Naturą, wystrzegając się nawet myśli, że już wszystko wiedzą i nic ich nie
zaskoczy, bo zawsze może się zdarzyć coś nieprzewidzianego, z czym nie tylko hodowca, ale i
lekarze weterynarii nie po trafią sobie poradzić. Lata pracy hodowlanej dają coraz większe
doświadczenie. ale i uczą pokory pokazując, że często tak niewiele zależy od nas.
Artyści
Stanowią wąską grupę hodowców którzy całe życie poświęcili jednej rasie. Każdy miot jest dla
nich jak akt tworzenia. Na szczenięta decydują się rzadko, każde krycie jest przemyślane, a
zwierzęta do puszczane do hodowli poddane bezwzględnej ocenie zarówno eksterieru, jak i
charakteru. Psy, które wychodzą spod ich ręki, są jak doskonałe dzieła sztuki. Dla artystów
niedościgły wzór stanowi na przykład norweska hodowla Jest prowadzona przez Kan i Espena
Engh, gdzie w ten sposób hodowane są od lat greyhoundy (zobacz PP 1/2010). Co prawda
złośliwi mówią, że łatwo hodować artystycznie tak mało chodliwą rasę, bo unika się
komercjalizacji. Ale dla artystów względy rynkowe i tak się nie liczą.
Rzemieślnicy
1/5
Hodowca
Wpisany przez Administrator
czwartek, 20 października 2011 21:30 - Poprawiony niedziela, 01 kwietnia 2012 15:24
Ci nie kierują się artystycznymi mrzonkami, ale dokładają wszelkich starań, by ich psy były
towarem najwyższej jakości. Dbają o swoją dobrą markę i nie wstydzą się mówić o
pieniądzach. Tak naprawdę do postępu hodowlanego przyczyniają się właśnie rzemieślnicy, bo
artyści zbyt rzadko decydują się w swych hodowlach na mioty, by odcisnąć piętno na rozwoju
danej rasy. Zresztą rzemieślnicy chętnie korzystają z osiągnięć artystów, nabywając ich dzieła
sztuki?, by coraz bardziej podnosić jakość swoich wyrobów?.
Hurtownicy
Tej grupie hodowców brakuje artystycznej wrażliwości, ale i rzemieślniczego honoru. To raczej
zwolennicy materializmu dialektycznego, którzy wierzą, że ilość przechodzi w jakość, a gdy nie
przechodzi, nie ma problemu, bo i tak trzymają rasy chodliwe. Nie zawracają sobie głowy
sukcesami wystawowymi psów, których używają do hodowli. Wysilają się jedynie na
zapewnienie im minimum hodowlanego (3 oceny bardzo dobre dla suki), a szczeniętom
wyrabiają rodowody tylko po to, by uzyskać za nie wyższą cenę. Ambitniejsi próbują czasami
kupić psa z niezłym po chodzeniem do dalszej hodowli, mniej ambitni pozyskują najtaniej jak
się da czworonoga z rodowodem dowodzącym przynależności do danej rasy Często tylko ten
dokument o tym zaświadcza, bo wygląd nie koniecznie.
Hurtownicy wiedzą, że ich działalność nie cieszy się poparciem kynologicznego środowiska,
więc co lepsze psy zdobywają podstępem, albo udając kogoś zupełnie innego, albo przez
podstawione osoby.
Choć nie zawsze zadają sobie aż tyle trudu. Nie dawno miałam taką rozmowę telefoniczną:
Potrzebuję suczki ? czy nie??
? dopytuję. ?E, nie ? słyszę w telefonie ? chcę taką na rozmnażanie?.
Tłumaczenie, że ?na mnóż? nie sprzedaję, nie zostało przyjęte ze zrozumieniem.
Ze skrajnym przypadkiem hurtowniczki spotkałam się kiedyś przy okazji wycieczki busem na
wystawę psów Pani chwaliła się:
?Mam tych małych, różnych, bo dobrze schodzą, ale mam bez papierka, bo i tak się
sprzedają. Te duże to już mam z papierkiem, bo cena lepsza. Jeszcze bym kupiła parę tych, no
tych... labradorów i tych drugich... bo teraz modne, ale najlepiej dorosłe już suki, to prędzej
będzie?.
U hurtowników suki zaczynają bowiem rodzić tuż po uzyskaniu uprawnień hodowlanych.
Weteranów się u nich nie widuje; wyeksploatowane psy są sprzedawane do innych hodowli,
póki jeszcze mają jakąś wartość rozrodczą, albo umierają na tajemnicze choroby.
Hurtownicy bez żalu zmieniają asortyment hodowanych psów ? koniec mody na daną rasę
oznacza definitywny koniec zainteresowania nią.
Hurtownicy hodują po to, żeby jak najszybciej sprzedać. Nie zależy im na tytułach swoich
podopiecznych ani na ich zdrowiu. Hurtownika tylko mały krok dzieli od pseudohodowcy.
Profesjonaliści
Ci też mają duże hodowle, ale u nich są to dokładnie przemyślane inwestycje. Najpierw teren i
porządne kennele z dużymi wybiegami i personel do pomocy ? dopiero potem psy. I oczywiście
2/5
Hodowca
Wpisany przez Administrator
czwartek, 20 października 2011 21:30 - Poprawiony niedziela, 01 kwietnia 2012 15:24
pomysł na utrzymanie całego interesu, bo to hobby dość kosztowne. Profesjonalne hodowle
bardzo dbają o reputację. Wiedzą, że nie wszyscy nabywcy akceptują taki kojcowy styl
trzymania psów, więc robią, co mogą, by na odbierane od nich szczenięta nie było żadnych
skarg ? że chore czy źle zsocjalizowane. Potwierdzeniem ich profesjonalizmu są tytuły, toteż ci
hodowcy sporo wystawiają, starając się przygotować fachowo swoje psy, i osiągają sukcesy na
ringach. Na zachodzie Europy moda na duże profesjonalne hodowle zdecydowanie przemija,
ale w obu Amerykach są one wciąż bardzo popularne. W Polsce jest ich kilka.
Profesjonaliści dbają o swój wizerunek. Nawet jeśli w ich kennelach przebywa kilkadziesiąt
zwierząt, starają się, by byty czystej zadbane. Często organizują im zajęcia, by się nie nudziły.
Kupują też najświeższe nowinki techniczne dla siebie i swoich podopiecznych.
Chałupnicy
Całkiem spora grupa ludzi, którzy od lat zajmują się hodowlą. Jedni poświęcają się wybranej
rasie; inni coraz to przerzucają się na inną. Niby chcą dobrze, niby się starają, ale im nie
wychodzi. Nie ma znaczenia, czy zaczynali od dobrych zwierząt, czy od słabych, i tak do
niczego nie doszli. Od wielkiego święta udaje im się wypracować tytuł championa, ale
większość przez lata nie wyszła poza ocenę bardzo dobrą na wystawach. O takich hodowcach
niezrównani w zgryźliwym humorze Anglicy mawiają:
"....Jak to nie znasz Browna? On już trzydzieści lat hoduje. Dochował się nawet jednego
championa Australii?.
Pechowcy
Zwyczajnie nie mają szczęścia. Nie żeby się nie starali. Przeciwnie, mają ogromną wiedzę o
ukochanej rasie, rodowody kolejnych pokoleń hodowanych przez nich psów są wręcz idealnie
skonstruowane, tylko ich psy jakieś takie nieładne. A przynajmniej nie tak ładne, jakby to
wynikało ze starannie zaplanowanych kryć. Znam takich pechowców którzy zaczynali od
bardzo dobrych psów, a potem z pokolenia na pokolenie było już tylko gorzej.
Dzieci Midasa
Wszystko w życiu zamieniają w złoto i są przekonani, że wszystko mają najwspanialsze. A
przede wszystkim siebie uważają za doskonałych. Nic więc dziwnego, że kiedy zajmują się
hodowlą, nie mają wątpliwości, że ich psy też są najdoskonalsze na świecie, bez względu na
to, czy ich wizja przy staje do rzeczywistości. Uszczypliwi Anglicy mawiają o takich ludziach:
- "0, to świetny hodowca. Urodziło mu się siedmioro szczeniąt, siedmioro najlepszych w
miocie?. Z takim podejściem pozbawionym samokrytyki trudno się dochować dobrych psów bo
bez umiejętnej oceny własnych dokonań niemożliwy jest jakikolwiek postęp hodowlany.
PR-owcy
To ulepszona wersja dzieci Midasa. Oni doskonale wiedzą, że reklama jest dźwignią handlu,
więc by zaistnieć w kynologicznej społeczności, głośno krzyczą o swych jakichkolwiek
osiągnięciach. Wygrana na maleńkiej, regionalnej wystawie urasta na ich stronie internetowej
do rozmiaru wszechkontynentalnego sukcesu. Od dzieci Midasa różni ich to, że zdają sobie
3/5
Hodowca
Wpisany przez Administrator
czwartek, 20 października 2011 21:30 - Poprawiony niedziela, 01 kwietnia 2012 15:24
sprawę z wartości własnych piesków. A także z tego, że tytuł Championa Mołdawii bądź
Czarnogóry zdobyty na jednej wystawie, na której w dodatku nie było żadnej konkurencji, nie
jest równoważny z Championatem zrobionym na kilku wystawach i po wyrównanej walce z
innymi psami. Ale co tam! W po-manipulować faktami, tu dodać, tam naciągnąć, i za chwilę już
nikt nie będzie pamiętał, jak naprawdę było. Jest champion? Jest! I tylko to się liczy.
Taki PR bardzo pomaga w handlowaniu szczeniaczkami, bo zawsze znajdą się naiwni, którzy
się złapią na lep rzekomych sukcesów Lecz czasem walka o klienta bywa zacięta i wtedy
trzeba sięgnąć po inną metodę. Polega ona na szkalowaniu konkurencji. Retoryka jest mniej
więcej taka:
?Inni hodowcy są nieuczciwi i mają chore, agresywne itp. psy. My oferujemy szczenięta
zdrowe i piękne, które nie mają szans na wystawach tylko dlatego, że tam ci wraz z sędziami
tworzą klikę?. W krajach zachodnich, gdzie rozprawy o naruszenie dóbr osobistych odbywają
się niemal natychmiast (nie tak jak w Polsce), za taki czarny PR wymierza się wysoką
grzywnę, dlatego tam jest on znacznie bardziej finezyjny
Naukowcy
Zawodowo lub hobbystycznie parają się genetyką i zgodnie z jej prawami hodują psy. Są
ekspertami w swojej ulubionej dziedzinie nauki, jak również na wyrywki znają przodków
najwybitniejszych przedstawicieli danej rasy do dziesiątego pokolenia wstecz. Niektórzy z nich
rzeczywiście hodują niezłe psy, ale reszta w ostatecznym rozrachunku okazuje się
pechowcami. Wiele lat temu jeden z najbardziej szanowanych sędziów na pewnej wystawie
przypatrywał się w zadumie ringowi, po którym biegały akurat psy ówczesnych genetycznych
sław Warszawy i wzdychał: Niech nas ręka boska broni przed naukową hodowlą psów?.
Genealodzy
Pokrewni naukowcom. W nocy o północy wyrwani z głębokiego snu potrafią wyrecytować z
pamięci rodowody czołowych psów danej rasy. Niestety upierają się inbredować w hodowli na
jakiegoś wybitne go przodka, obecnego w tychże rodowodach jakieś dziesięć pokoleń wstecz, i
ignorują fakt, że wybrane do hodowli zwierzęta tak naprawdę mogą nie mieć nawet śladu jego
genów Ci wybitni teoretycy nie zawsze sprawdzają się w praktyce.
Amatorzy
Polska hodowla przez lata opierała się na amatorach. Mieli oni jedną, czasem dwie suczki,
które bywały kryte raz, dwa razy w życiu psem z najbliższego sąsiedztwa. Amatorzy często nie
mieli o hodowli pojęcia, pokornie prosząc o wybór reproduktora kierownika sekcji. Ale byli i
zapaleńcy, którzy nie bacząc na ograniczenia minionego ustroju, dokładali wszelkich starań, by
sprowadzać psy z zagranicy, dokonywać ambitnych kryć i hodować jak najlepiej. Czasem
udało im się na czas załatwić paszport i wizę i pojechać na wymarzone krycie w innym kraju.
Niektórzy umawiali się z zagranicznymi hodowcami na granicy i krycie dokonywało się na pasie
ziemi niczyjej. Amatorzy w swych działaniach kierują się często emocjami, więc decyzja o
4/5
Hodowca
Wpisany przez Administrator
czwartek, 20 października 2011 21:30 - Poprawiony niedziela, 01 kwietnia 2012 15:24
kryciu tym, a nie innym psem podyktowana bywa względami towarzyskimi. Cóż, przy takim
podejściu trudno oczekiwać spektakularnych wyników wystawowych.
Designerzy
Psy designerskie robią furorę w USA. Ich hodowcy nie należą do żadnej organizacji
kynologicznej, więc nie są skrępowani żadnymi regulaminami i zakazami. Według własnej
fantazji mieszają różne rasy, reklamując szczenięta jako zdrowe, ekologiczne i hipoalergiczne
mieszańce (np. labrado -odle). Ich wygląd jest bardzo wyszukany, można odnieść wrażenie,
że im dziwaczniejszy, tym lepszy Designerzy pojawili się też w Rosji, ale tam starają się działać
w ramach organizacji kynologicznych. Należy zauważyć, że właśnie w wyniku takiej
designerskiej działalności przed laty powstało wiele ras, które dziś cieszą się wielką
popularnością na całym świecie, np. doberman czy czarny terier rosyjski.
Prawda o hodowli
Hodowanie psów to sztuka. Niesłychanie trudna, poparta wiedzą i doświadczeniem, które
przychodzą z czasem, stopniowo, przez lata. Z drugiej strony, im więcej wiemy, tym jest
trudniej. Oprócz doświadczenia niezbędne jest jeszcze coś, czego nie nabędzie się z czasem,
nie kupi za żadne pieniądze. Można to nazwać fartem, intuicją, szczęściem. Obdarzeni tym
przymiotem rzadko mylą się w doborze reproduktora, bezbłędnie wybierają najlepsze szczenię
w miocie, choć czasami nie potrafią wyjaśnić motywów swojej decyzji.
Gdyby hodowanie psów było takie łatwe, jak się wydaje nowicjuszom, to skąd by się brały
rzesze zwierząt ledwie przypominających swym wyglądem wzorzec? Wszyscy prezentowaliby
piękne psy, a sędziowie, których zadaniem jest ocenianie efektów pracy hodowcy podczas
wystaw mieliby nie lada kłopot z wyborem konkurenta najpiękniejszego z najpiękniejszych.
autor Anna Redlicka
Przyjaciel Pies
Artykuł zamieszczony dzięki:
Justine
www.DevilishSacrum.com
5/5

Podobne dokumenty