Nr 190 - Kulturalny Chrzanów
Transkrypt
Nr 190 - Kulturalny Chrzanów
NR ISSN 1232-4566 Nr 190 październik-grudzień 2014 rok XXIV kwartalnik Chrzanów ma nowego burmistrza i nową radę miejską. O zmianach po wyborach piszemy na STR. 4 Chrzanowscy modelarze nadal latają wysoko - STR. 23 Świątecznie oświetlony Rynek w Chrzanowie. Uroczyste zapalenie choinki odbyło się podczas inauguracji Chrzanowskiego Jarmarku Bożonarodzeniowego fot. Dariusz Szuba 2 z miasta KronikaChrzanowska CHRZANOWSKI JARMARK BOŻONARODZENIOWY Orszak Trzech Króli i XVII Małopolski Przegląd Grup Kolędniczych HERODY 2015 zakończyły cykl imprez zorganizowanych w ramach Chrzanowskiego Jarmarku Bożonarodzeniowego Orszak zakoczył się wspólnym śpiewaniem kolęd na rynku Inauguracja Jarmarku nastąpiła już 5 grudnia, pięknym przedstawieniem baletowym „W krainie gwiazd”, w wykonaniu uczniów Studia Baletowego MOKSiR w Chrzanowie, w reżyserii i choreografii Marii Bieleń, podczas którego nie zabrakło św. Mikołaja, szczodrze obdarowywującego uradowane dzieci paczkami. Natomiast 6 grudnia św. Mikołaj najpierw uczestniczył w uroczystej dziękczynnej mszy świętej, w setną rocznicę rozbudowy kościoła pod wezwaniem św. Mikołaja, której przewodniczył ksiądz kardynał Stanisław Dziwisz. Potem na rynku patron miasta zaprosił dzieci do wspólnej zabawy. Nie zabrakło licznych konkursów z nagrodami, wspólnych zabaw i pląsów przy wesołej muzyce, malowania i zawieszania bombek świątecznych, wspólnego ubierania choinki oraz uroczystego jej rozświetlenia tysiącem światełek. Tego dnia odbyła się też wesoła parada mikołajkowo-świąteczna, z udziałem szczudlarzy i pokazami pirotechnicznymi, a przed budynkiem MOKSiR wybudowano węgierski piec ceramiczny, w którym wypalono dużą rzeźbę świętego Mikołaja autorstwa Kaji Sawickiej – absolwentki ASP w Krakowie. Natomiast w galerii „Na Styku” otwarto wystawę rzeźby „Śladami św. Mikołaja” – członków stowarzyszenia „Ceramika bez granic”, w większości absolwentów ASP w Krakowie: Marity Benke Gajdy, Magdaleny Cisło, Marii Bieńkowskiej-Kopczyńskiej Pestki, Jakuba Niewdana,Barbary Arabskiej, Beaty Kopek, Bogdana Czesaka, Zbigniewa Gierczaka, Barbary Zgody, Krystyny Zaboklickiej, Agaty Kardas, Katarzyny Ślęczkowskiej, Kaji Sawickiej i Barbary Zgody. W zamyśle pomysłodawców projektu było, aby najpiękniejsze rzeźby św. Mikołaja stanęły w różnych miejscach Chrzanowa, związanych z kulturą i sztuką. Powstał też wart obejrzenia katalog wystawy „Szlakami św. Mikołaja’, który rozpoczyna się wymownym listem do patrona Chrzanowa, w którym wspomina się o potrzebie powrotu do tradycji i przeciwstawienia się wszechobecnej komercji. W 2008 roku pojawił się pomysł przywrócenia opiekunowi miasta jego tradycyjnego wizerunku. Sprzyjał temu, organizowany już po raz trzeci, konkurs na rzeź- bę św. Mikołaja. W tym roku rozmach przedsięwzięcia był większy, dzięki współpracy MOKSiR-u ze Stowarzyszeniem „Ceramika bez Granic” oraz wsparciu finansowemu Fundacji Gospodarki i Administracji Publicznej. W październiku w MOKSiR rozpoczęły się warsztaty, w których w sumie wzięło udział ok. 300 dzieci. Zajęcia prowadziły dwie artystki ze Stowarzyszenia „Ceramika bez granic” – Kaja Sawicka i Weronika Gajda. Pod ich okiem dzieci nie tylko lepiły św. Mikołaja, ale również poznawały jego prawdziwą historię. Okazało się, że w ich świadomości funkcjonował komercyjny, fałszywy wizerunek Mikołaja, znanego głownie z reklam. Ulepione figurki wypalane były w Krakowie, na wydziale ceramiki ASP, a potem przetransportowane do Chrzanowa. Z dzieł dzieci powstała niezwykła wystawa, którą można było oglądać w sali Sokoła. Tam również nastąpiło 6 grudnia rozstrzygnięcie konkursu i wręczenie nagród oraz upominków. Święty Mikołaj pozostał w Chrzanowie do niedzieli 7 grudnia, aby osobiście poprowadzić finał Mikołajkowego Konkursu Piosenki. Do ścisłego finału przedostało się aż 25 wykonawców, ponieważ poziom konkursu był bardzo wyrównany. Główne trofeum, Grande Prix konkursu, zdobyła piętnastolatka z Krakowa Zofia Sydor, za profesjonalne zaprezentowanie piosenki „Nasz świat”. W pierwszej kategorii wiekowej ( 3-6 lat) nagrody zdobyły Matylda Żabińska, Pola Solarczyk i Jesika Reszka. W kategorii II ( 7-10 lat) wyróżniono Hannę Solarczyk, Adama Chabińskiego i Oliwie Modrzejewską. W kategorii III ( 11-14 lat) najwyżej oceniono Julię Biskup, Annę Suruło i Julię Łatkę. Natomiast w kategorii IV ( powyżej 14 lat) nagrody otrzymały Kinga Harat, Angelika Szewc i Krzysztof Piegzik. W sobotę 20 grudnia wyjątkową atmosferę Bożego Narodzenia można było poczuć na chrzanowskim rynku podczas wspólnej wigilii, która rozpoczęła się występem kapeli ludowej Trzcinicoki z Trzcinicy. Wspólnie zaśpiewano popularne kolędy. Potem nadszedł czas na rozstrzygnięcie konkursów, organizowanych przez MOKSiR, a związanych z okresem Świąt Bożego Narodzenia. Nagrodzono zwycięzców konkursu „Wszyscy jesteśmy aniołami” oraz kon- kursu „Ozdób Bożonarodzeniowych”. Zebranym na rynku, życzenia złożył burmistrz Marek Niechwiej, który z wieloma osobami łamał się też opłatkiem. Podobnie mogli postąpić wszyscy zgromadzeni. Nie tylko opłatki rozdawano podczas tego spotkania. Można było także wziąć sianko, czy bombkę ze swoim imieniem i zawiesić ją przy szopce na rynku. Jak co roku nie brakowało amatorów degustacji wigilijnych potraw. W tym roku wspaniałe potrawy wigilijne przygotowały chrzanowskie restauracje: „Platan”, „Vasco”, „Odyseja”, oraz „Barter”. Ponadto dwa koła gospodyń z Chrzanowskiego Stowarzyszenia Folklorystycznego: Balinianki i Luszowianki. Wszyscy zadbali także o piękną aranżacje stołów na których wydawali posiłki. Degustacji towarzyszył koncert kolęd śpiewanych przez kapelę ludową. Na zakończenie dnia na chrzanowskim Rynku można było uczestniczyć w niezwykłym widowisku teatralno- muzycznym „Pierwsza gwiazdka”. Artyści w rolach mieszczan, czartów, aniołów i św. Mikołaja przybliżyli publiczności mało znane zwyczaje wigilijne. Całość zwieńczyła pirotechniczna choinka. Jarmark zakończył się trzecim Orszakiem Trzech Króli, połączonym z XVII Małopolskim Przeglądem Grup Kolędniczych HERODY 2015. Orszak tradycyjnie wyruszył o 12.30 z małego rynku , udając się dalej na ulicę Broniewskiego. Trzej Królowie jechali w karetach na czele orszaku, w asyście kawalerzystów z Towarzystwa Krzewienia Tradycji Kawalerii Polskiej im. Rotmistrza Witolda Pileckiego. Na placu Tysiaclecia na orszak czekały setki mieszkańców chrzanowa, którzy wcześniej mogli podziwiać występy barwnych i rozśpiewanych grup kolędniczych oraz obejrzeć jasełkowe przedstawienie, w wykonaniu Służby Liturgicznej i Oazy z parafii św. Mikołaj, pod kierunkiem księdza Jakuba Wisniewskiego. Potem Orszak udał się ulicą Kusocińskiego na pasaż za domem kultury, gdzie wystąpiła grupa kolędnicza „Herody z Modlnicy”. Następnie uczestnicy orszaku przemaszerowali ul. Krakowską, Garncarską i Matejki, by dojść do chrzanowskiego rynku. Właśnie tam, Trzej Królowie i pozostali uczestnicy orszaku złożyli pokłon Świętej Rodzinie. W tym roku ta rola przypadła Annie, Marcinowi i małemu Leonowi Szczurkom. W rolę królów, tradycyjnie już, wcielili się Ryszard Sobieraj, Franciszek Marchaj i Jan Patejko. Wystąpiły też dzieci ze szkoły podstawowej nr 1 w Chrzanowie, ze specjalnie przygotowanym programem artystycznym. Dzieci do występu przygotowały: dyr. Szkoły Małgorzata Dziuba i nauczycielki - Anna Zielonka oraz Izabela Gębicka. Na zakończenie dnia w sali teatralnej MOKSiR odbył się Małopolski Przegląd Grup Kolędniczych HERODY 2015, który jest organizowany już od siedemnastu lat, aby zachować tradycyjne formy kolędowania, oraz ratować dawne zwyczaje ludowe od zapomnienia, szczególnie Krakowiaków Zachodnich. DOKOŃCZENIE NA STR. 3 KronikaChrzanowska z miasta Sylwestrowy Orient Express Po raz pierwszy w historii w sylwestrowy wieczór, legendarny Orient Express zatrzymał się w sali teatralnej MOKSiR. Tym razem nie był to jednak pociąg pasażerski, ale muzyczny, bo przybyła nim Orkiestra Filharmonii Lwowskiej oraz kwartet tenorów Bel’Canto. Muzyczna wyprawa wiodła przez takie znane europejskie miasta jak Paryż, Londyn, Wenecja, Monachium, Budapeszt, Bukareszt. W sali teatralnej zabrzmiała muzyka kompozytorów austriackich, włoskich, francuskich, a także azjatyckich. Koncert był również transmitowany na miejskim telebimie. Na zakończenie sylwestrowej gali burmistrz Chrzanowa Marek Niechwiej złożył wszystkie noworoczne życzenia A o północy tradycyjnie nad Chrzanowem rozbłysły sztuczne ognie. (ad) DOKOŃCZENIE ZE STR. 2 Tradycje kolędowania na Ziemi Chrzanowskiej sięgają lata 50-tych ubiegłego wieku. Wtedy to kolędnicy z gwiazdą, z szopką i herody, szczególnie w miejscowościach Luszowice i Pogorzyce, odwiedzali domostwa w okresie Świąt Bożego Narodzenia i Nowego Roku, życząc gospodarzowi szczęścia i pomyślności. Dzisiaj te tradycje z sukcesami od lat kontynuują kolędnicy z gwiazdą z Luszowic oraz herody z Bolęcina. W tegorocznej edycji przeglądu udział wzięło 8 grup kolędniczych: pastuszkowie z gwiazdą z Dobczyc z powiatu myślenickiego, grupa kolędnicza Bibiczanie z gminy Zielonki, kolędnicy z gwiazdą z Luszowic, herody z Czajowic z gminy Wielka Wieś, kolędnicy z szopką z lalkami z Dobczyc, pasterze z Koźlicy z gminy Igołomnia i Wawrzeńczyce, herody z Trojanowic z gminy Zielonki i herody z Modlnicy z pow. Krakowskiego. Prezentacjom konkursowym przysłuchiwały się etnografki: Agnieszka Oczkowska, Teresa Marcinkowska i Elżbieta Porębska – znakomite ekspertki w dziedzinie folkloru – pełniąc obowiązki jurorek. Oceniały głównie tradycyjność tekstów, stroje, rekwizyty i maski, prezentację każdej postaci w sposobie poruszania się, w śpiewie i mowie. Ostatecznie, nominację do udziału w XVIII Ogólnopolskich Spotkaniach Grup Kolędniczych „Pastuszkowe Kolędowanie” w Podegrodziu, otrzymałi kolędnicy z gwiazdą z Luszowic. Natomiast trzy równorzędne nominacje do udziału w 43. „Góralskim Karnawale” w Bukowinie Tatrzańskiej przyznano herodom z Trojanowic, Pastuszkom z Dobczyc i Herodom z Modlnicy. To był bardzo udany artystycznie miesiąc, wypełniony licznymi i zróżnicowanymi propozycjami kulturalnymi, w których uczestniczyło blisko 6000 mieszkańców naszego grodu. Antoni Dobrowolski Głównego organizatora JARMARKU – MOKSiR Chrzanów - wspierali: Lokalna Grupa Działania „Partnerstwo na Jurze”, Chrzanowskie Stowarzyszenie Folklorystyczne, Parafia św. Mikołaja w Chrzanowie, Stowarzyszenie „Ceramika bez granic”, SP nr 1 w Chrzanowie, Towarzystwo Krzewienia Tradycji Kawalerii Polskiej im. Rotmistrza Witolda Pileckiego. 3 Sylwestrowy Orient Express w MOKSiR Jarmark Bożonarodzeniowy rozpoczął w dniu święta patrona miasta, czyli św. Mikołaja Mikołajkowy Konkurs Piosenki Orszak Trzech Króli 4 Z MIASTA KronikaChrzanowska Zdjęcia Łukasz Michalik Nowa Rada Miejska Chrzanowa NOWA WŁADZA W CHRZANOWIE J esienne wybory samorządowe wyłoniły nowe chrzanowskie władze. Po 12 latach rządów z fotela burmistrza ustąpił Ryszard Kosowski. W drugiej turze wyborów pokonał go Marek Niechwiej. Uzyskał lepszy wynik o 427 głosów. Na kandydata Towarzystwa Przyjaciół Ziemi Chrzanowskiej zagłosowało 5710 osób, zaś popieranego przez Platformę Obywatelską Ryszarda Kosowskiego poparło 5283 wyborców. Kosowski dostał zatem mniej głosów niż w pierwszej turze. Różnica była spora, bo wyniosła aż 976 głosów. Nieco zmienił się też układ sił w nowej Radzie Miejskiej Chrzanowa. Najwięcej osób do niej wprowadziła Platforma Obywatelska. Z jej listy mandat zdobyło 12 radnych: Alicja Bębenek, Kamil Bogusz, Miłosz Kocot, Małgorzata Kowalska, Konrad Madeja, Zdzisława Musiał, Andrzej, Oczkowski, Małgorzata Pawlik, Piotr Potocki, Marek Rokicki, Roman Tomaszewski, Krzysztof Zubik. Prawo i Sprawiedliwość wprowadziło do rady pięcioro osób: Stanisława Czarnego, Annę Kasprzyk, Romana Madejskiego, Przemysława Pająka oraz Pawła Szczyptę. Z kolei mandat radnego z ramienia Wspólnego Chrzanowa zdobyli: Dominik Godyń, Janusz Jedynak, Marcin Krauz i Stanisław Zygadło. Przewodniczącym rady został Krzysztof Zubik, a jego zastępcami: Marek Rokicki oraz Stanisław Zygadło. Radni dokonali też wyboru szefów komisji rady miejskiej. Szefem komisji rewizyjnej został Andrzej Oczkowski, a jego zastępcą Janusz Jedynak. Na czele komisji budżetu i finansów stanął Roman Tomaszewski. Wiceprzewodniczącym został Andrzej Oczkowski. Z kolei komisją ochrony środowiska, rolnictwa leśnictwa kieruje Alicja Bębenek, a zastępcą został Konrad Madeja. Stery w komisji rozwoju gospodarczego, promocji gminy i przeciwdziała bezrobociu objęła Małgorzata Pawlik. Wiceprzewodniczącym został natomiast Stanisław Zygadło. Komisją edukacji pokieruje Dominik Godyń. Wiceprzewodniczącą została Małgorzata Pawlik. Szefową komisji ochrony zdrowia, rodziny i opieki spo- łecznej jest teraz Małgorzata Kowalska, a zastępuje ją Marek Rokicki. Zaś na czele komisji kultury, sportu i rekreacji stanął Kamil Bogusz. Wiceprzewodniczącym został Stanisław Zygadło. Komisją praworządności, samorządu i integracji europejskiej pokieruje Krauz. Jego zastępca został Janusz Jedynak. Dodajmy, że sprawa jednego mandatu stoi jednak pod znakiem zapytania. Chodzi o Pawła Szczyptę z Prawa i Sprawiedliwości. Jego mandat zawiesił Sąd Okręgowy w Krakowie uznając, że mogło dojść do złego przeliczenia głosów. To efekt protestu wyborczego. Pierwotnie z Pawłem Szczyptą przegrał zaledwie dwoma głosami Przemysław Deda z Platformy Obywatelskiej. Po ponownym przeliczeniu głosów okazało sie jednak, że wśród 120 przypisanych Pawłowi Szczypcie znalazł się jeden głos oddany na Przemysława Dedę. A zatem obaj uzyskali po 119 głosów. Sąd zarządził ponownie ustalenie wyników głosowania w tym okręgu. Jeśli potwierdzi się równa liczba głosów, odbędzie się losowanie. (af ) Burmistrz Marek Niechwiej jest doktorem nauk humanistycznych, prawnikiem i filozofem Beata Wątor, zastępca burmistrza ds. społecznych, ukończyła filologię polską, ostatnio pracowała z trudną młodzieżą w świetlicy środowiskowej w Libiążu Bożena Jopek, zastępca burmistrza ds. inwestycyjnych, polonistka, ostatnio pracowała jako zastępca Komendanta Wojewódzkiego OHP w Krakowie (odpowiadała za rynek pracy i fundusze unijne) KronikaChrzanowska 5 KULTURA LIRYKI NIEUJARZMIONE Wieczór poetycki Antoniego Dobrowolskiego zentowanych na łamach ogólnopolskiego miesięcznika „Nieznany Świat” ( nr 1/ 2015 r.) w Salonie Poezji Ezoterycznej. Kilka z nich prezentujemy poniżej. ZAUFAŁ SKRZYDŁOM Wiersz dedykuję Carlosowi Castanedzie, nagualowi, który posiadł mądrość Tolteków Na zdjęciu: Antoni Dobrowolski z synem Filipem 21 listopada br. w Starej Kotłowni MOKSiR odbył się wieczór poetycki Antoniego Dobrowolskiego – autora zbiorów wierszy „Stało się to przypadkiem” i „Liryki nieujarzmione” oraz współautora kilkudziesięciu antologii wydanych w oficynach całego kraju. Wiersze, własną muzyką, okrasił syn poety Filip Dobrowolski - imitator dźwięku, sound designer, twórca muzyki elektronicznej. Poezja Antoniego Dobrowolskiego jest w swej oryginalności osobna. Oscyluje na granicy doskonałej kondycji twórczej. Zna ciężar słów, nie ma tu spoczynku gołosłowia – nie ma stanów benessere. Wsłuchując się w tok wierszy wraz z autorem wchodzimy w przestrzeń zaniepokojenia ludzką kondycją być a nie mieć i stajemy bliżej tajemnicy egzystencjalnego być ! A parafrazując augustiańską syntezę po prostu: myślimy aby rozumieć i rozumiemy, aby głębiej myśleć. Tak zatem, głębokiego zamyślenia domagają się wiersze autora. Nie są łatwe w odbiorze, autor bowiem podąża wieloma tropami symboliki odległych miejsc i kultur. Penetruje filozoficzne systemy i z własnych stanów emocjonalnych i wizji – marzeń o nieskończoności, tej castanedowskiej, wznosi poetyckie konstrukcje strof ( głównie wiersze „ Zaufał skrzydłom” oraz „Droga do Xland”) Autorowi duszno w ciasnej, zastanej rzeczywistości wiersza. Zdumiewa też wielotematyczność. Od wiersza prostego, bawiącego się magią natury ( „Radostowa” ) przeskok do łamigłówek „chiczkokowskich” stanów („Wieczorna toaleta poety”), a zaraz też do motywów baśniowych ( „I byłeś tam” ). Czasem w wierszach – ciemność („W razie czego”) , ale zaraz z tunelu wyprowadza strumień światła ( „...kiedy się lepiej poznaliśmy ubywało czerni, jakby wiosenniała, moją śmierć posadziłem nawet na swoim lewym ramieniu, aby ją mieć pod ręką w razie czego”). Lejtmotivem tej poetyki jest światło, a siłą poetyckich obrazów świeżość i trafność skojarzeń. Bogactwo środków artystycznych – magia słowa i piękno jego operowaniem są dodatkowym atutem. Prezentowaną poezję wzbogacała muzyka – własne kompozycje syna autora – Filipa Dobrowolskiego. Ta muzyka to bogactwo i piękno dźwięków natury. Krople deszczu, szept i porywistość wiatru, potykanie się strumienia o kamienie – zaklęte w dźwięki instrumentów. Jakże pięknie brzmiały te melodie z poematem świętokrzyskim („Radostowa” ).Kompozycje Filipa Dobrowolskiego w swym klimacie przypominają kompozycje Gheorgha Zemfira, aczkolwiek wykonywane na pan flecie. Poezja i muzyka - doskonały związek w pełnym blasku świec. Lucyna Szubel Blisko 20 wierszy poety zostało zapre- stworzony na obraz i podobieństwo Białego Orła próbował wzlecieć ponad dekoracjami życia i przejściowymi stanami krajobrazów zza okna ze łzami w oczach przeciskał się poza granicę światów odrzucił nawet rozum i jego potęgę zaufał skrzydłom które zbudował z motylich nadziei wiedział że go przeniosą ponad ciemnymi lądami do bezczasu i bezlęku w błękit światła I BYŁEŚ TAM i byłeś tam w ten wieczór sobótkowy od ognisk strzelistych rozzłocony i otworzyłeś ściany tego domu a tam dziewczynka stuletnia włosy rozczesywała srebrne dla kochanka i łzy nawlekała na promyki gwiaździste i przechodziłeś tamtędy w ten dzień wiśniami brzemienny zielenią czereśniową malowany i widziałeś ich budowali domy i dzieci i przechodziłeś tamtędy w tę noc kiedy księżyc złotem obdzielał za pracę a oni śnili że są dziećmi tańczącymi po dachach Antoni Dobrowolski urodzony w Dąbrowicy koło Bochni. Aktualnie mieszka w Chrzanowie. Jest absolwentem Uniwersytetu Śląskiego w Cieszynie. Poetycki debiut w czasopismach „Życie Literackie” i „Twórczość Robotników” w 1972 roku. Tamte wiersze nawiązywały do dzieciństwa i Dąbrowicy - wsi utrwalonej w świadomości poety, jako miejsce zaczarowane. Natomiast późniejsze wiersze to niekończące się pytania o sens życia, przeplatane wątpliwościami etycznymi i filozoficznymi. Był też czas fascynacji fotografiką, jogą, taichi i reiki, który trwa do dzisiaj ( jest m.in. mistrzem reiki). W 1966 roku ukazał się jego debiutancki tomik poezji Stało się to przypadkiem. Potem zaznaczył swe miejsce w kilkudziesięciu tomach poezji jako autor i współautor. Pracuje w MOKSiR w Chrzanowie zajmując się upowszechnianiem kultury, jest też redaktorem naczelnym „Kroniki Chrzanowskiej”. Zasłużony Działacz Kultury. Przed rokiem otrzymał Specjalną Nagrodę popartą dyplomem uznania przyznanej przez Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego. 6 KronikaChrzanowska Z MIASTA Chrzanowska biblioteka wyróżniona przez władze województwa małopolskiego Rozdanie nagród w Miejsko-Gminnym Ośrodku Kultury w Piwnicznej-Zdroju 27 listopada 2014 roku. M iejska Biblioteka Publiczna w Chrzanowie otrzymała wyróżnienie w ramach Nagrody Województwa Małopolskiego im. Władysława Orkana za propagowanie idei regionalizmu oraz wybitne osiągnięcia w dziedzinie działalności artystycznej i kulturalnej lokalnych wspólnot Małopolski. Po raz pierwszy Zarząd Województwa Małopolskiego po uwzględnieniu rekomendacji Kapituły Nagrody przyznał wyróżnienie bibliotece publicznej doceniając wysiłek chrzanowskich bi- bliotekarzy w systematyczne i różnorodne promowanie dziedzictwa kulturowego ziemi chrzanowskiej. Wyróżnienie zostało przyznane za prowadzenie działań przyczyniających się do promowania małych miejscowości regionu i wspierania tożsamości kulturowej ich mieszkańców, zachowanie dziedzictwa kulturowego ziemi chrzanowskiej i tradycji małopolskich poprzez prowadzenie Wszechnicy Chrzanowskiej - mini-uczelni regionalnej, której celem jest m.in. kształcenie w zakresie regionalnej historii i kultury ziemi chrzanowskiej. Doceniono, że Biblioteka tworzy również autoportrety miejscowości - dla małych sołectw Gminy Chrzanów prowadzi portale informacyjne, które poświęcone są historii, przyrodzie, zabytkom, turystyce, kulturze. Poprzez Cyfrowe Archiwum Tradycji Lokalnej - zbiór dokumentów, fotografii, listów, pamiętników oraz relacji i wspomnień mieszkańców ziemi chrzanowskiej, pobudza aktywność społeczności lokalnych w promowaniu ich miejsca zamieszkania; czytelnia upowszechnia również wiedzę o tradycjach, kulturze wśród dzieci i młodzieży. Naszą kandydaturę do Nagrody Województwa Małopolskiego im. Władysława Orkana zgłosiła sołtys Pogorzyc Zdzisława Musiał. Miejska Biblioteka Publiczna w Chrzanowie od lat realizując swoje zadania statutowe upowszechniając dziedzictwo kulturowe ziemi chrzanowskiej. Swoje projekty i działania kieruje do mieszkańców, ale też wiele z nich realizuje przy czynnym ich udziale. Dzięki chrzanowskiej bibliotece takie małe miejscowości-sołectwa, jak moje Pogorzyce, mogą zaistnieć na arenie ogólnopolskiej. Dzięki bibliotece małe Pogorzyce fot. T. Dziedzina mają swoją stronę internetową, swój autoportret miejscowości, podczas dożynek i Pogorzyckiej Sielanki są robione wystawy historii miejscowości i ludzi-świadków historii. O Pogorzycach ukazał się artykuł w Przekroju oraz w książce Centrum Aktywności Lokalnej „Lokalne Społeczności”, a filmy o wsi były prezentowane podczas 31. Międzynarodowego Festiwalu Filmowego w Warszawie. Rozdanie wyróżnień odbyło się w MiejskoGminnym Ośrodku Kultury w PiwnicznejZdroju 27 listopada 2014 roku. Małgorzata Zbroszczyk KronikaChrzanowska KULTURA 7 Otwarcie odnowionej siedziby filii bibliotecznej w Płazie 8 grudnia czytelnicy Miejskiej Biblioteki Publicznej Filii w Płazie oraz mieszkańcy Płazy wraz z zaproszonymi gośćmi wspólnie otwierali odnowioną siedzibę biblioteki. Po trwającej ponad rok przebudowie budynku, biblioteka szeroko otworzyła swe podwoje w zupełnie nowej szacie. Stało się to za sprawą realizacji zadania:Przebudowa i nadbudowa domu gromadzkiego wraz adaptacją poddasza na regionalną izbę „Przy kominie” dla biblioteki w Płazie, dzięki pozyskaniu środków finansowych Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego z Programu Wieloletniego Kultura+, Priorytet „Biblioteka+.Infrastruktura Bibliotek, środków finansowych Województwa Małopolskiego w ramach konkursu „Małopolska Biblioteka+ oraz dotacji celowej Gminy Chrzanów. Filia biblioteki w Płazie istnieje od 1955r. Jest jedyną instytucją kultury w sołectwie liczącym 3604 mieszkańców. Oferuje uniwersalny księgozbiór (ponad 16 tys. wol.), z którego korzysta rocznie ponad 900osób. Tutaj skupia się życie kulturalne mieszkańców. Dotychczas Biblioteka zajmowała 132 m2 w budynku z 1920r., który nie spełniał wymagań stawianych budynkom użyteczności publicznej i nie był przystosowany dla osób niepełnosprawnych. Największe pomieszczenie biblioteczne o pow. 62,9m2 pełniło jednocześnie funkcję wypożyczalni, czytelni, pracowni komputerowej oraz sali spotkań. Brak wydzielonej powierzchni do organizacji imprez czytelniczych i obsługi różnych kategorii czytelników wprowadzało wiele ograniczeń do oferty edukacyjnej i kulturalnej, a zainteresowanie mieszkańców ofertą przekraczało do tej pory możliwości lokalowe biblioteki. Realizacja wnioskowanego zadania umożliwiła: zmodernizowanie starej powierzchni biblioteki i pozyskanie nowej przestrzeni co dało łącznie 508,80m2 obiektu, zakup wyposażenia, w tym 18 nowych komputerów wraz z oprogramowaniem, powstanie pracowni komputerowej i czytelni prasy, miejsc do pracy, powstanie wielofunkcyjnej sali - izby regionalnej „Przy komi- nie”, w wyniku adaptacji strychu, umożliwiającej realizację różnych form aktywności dla dzieci, młodzieży i dorosłych (oferta zwiększy się o warsztaty komputerowe, warsztaty kulinarne, Dyskusyjne Kluby Książek, spotkania autorskie i inne). Dodatkowo powstała pracownia do zajęć warsztatowych realizowanych we współpracy z partnerami m.in. Stowarzyszeniem Folklorystycznym Ziemi Chrzanowskiej – Grupa Śpiewaczo-Obrzędowa Płazianki, Stowarzyszeniem Emerytów, Rencistów i Inwalidów Relax, Przedszkolem Samorządowymw Płazie, Zespołem Szkół w Płazie, czy też Domem Pomocy Społecznej w Płazie. Niezwykle ważne jest również przystosowanie obiektu do osób poruszających się na wózkach inwalidzkich (winda). Korzyści z tych zmian będą obopólne zarówno dla pracowników biblioteki jak i dla czytelników i użytkowników. Zwiększy się możliwość dostępu mieszkańców do informacji, nauki, kultury i wypoczynku, pogłębi się integracja międzypokoleniowa mieszkańców Płazy służąca przekazywaniu i podtrzymywaniu regionalnej tradycji i obyczajów, zwiększy się aktywność kulturalna mieszkańców Płazyi popularyzacja regionalnej twórczości artystycznej co upowszechni wartości kulturowych Płazy i regionu Ziemi Chrzanowskiej. Zapraszamy do odnowionej siedziby Miejskiej Biblioteki Publicznej Filii w Płazie. Biblioteka czynna: poniedziałek – piątek 9.00-17.00, sobota nieczynne. Olga Nowicka 8 LISTY CZYTELNIKÓW Opowiem Wam historię KronikaChrzanowska List od Czytelnika O d tysiącleci człowiekowi i jego historii wiernie towarzyszy książka. Jest ona jego pamięcią, skarbnicą jego wiedzy i doświadczeń. Podobnie od tysiącleci istnieją miejsca, gdzie książki się gromadzi, opracowuje, przechowuje i udostępnia. Dawniej miejsca te nazywano książnicami, teraz zwiemy je bibliotekami. Duże czy małe, zasobne czy ubogie, były one i są nadal miejscem spotkań książek z czytelnikami. Jedną z kart historii bibliotek na Ziemi Chrzanowskiej zajmuje filia w Płazie Miejskiej Biblioteki Publicznej w Chrzanowie. Czas leci nieubłaganie… Przypomnijmy historię tej biblioteki w nieco odmienny sposób. Opowiem Wam historię… taki tytuł nosi wystawa (czynna: (8.12.2014-31.12.2015) poświęcona płaziańskiej bibliotece, która stanowi preludium do przyszłorocznych obchodów Jubileuszu 60-lecia istnienia Miejskiej Biblioteki Publicznej Filii w Płazie. Oto „list czytelnika”… Dawno, dawno temu… a może nie tak dawno w maju roku 1955… za górami, za lasami, a właściwie całkiem niedaleko, bo w mojej rodzinnej Płazie powstało zaczarowane miejsce BIBLIOTEKA. Nie była może ani ładna, ani zbyt duża, ale dla mnie wyjątkowa. Choć byłem wtedy dzieckiem doskonale ją pamiętam – widzę jedno niewielkie pomieszczenie, rzędy regałów z gęsto ustawionymi książkami, które zapowiadały wielką literacką przygodę. Każda z nich spoglądała na mnie i wyrywała się do moich rąk… obiecywała świat nowy, kolorowy, nieznany. Było ich wtedy ok. 1100, ale jedna była najważniejsza – to pierwsza książka wpisana do inwentarza pod datą 12 maja 1955 r. – Igor Newerly, Archipelag ludzi odzyskanych. Potem były kolejne i kolejne. Czas mijał, dorastałem a wraz ze mną rozwijała się moja BIBLIOTEKA – od roku 1980: poddawane remontom nowe pomieszczenia, coraz większy księgozbiór, coraz więcej czytelników korzystających z wszelkich jej dobrodziejstw. Na pierwszym miejscu zawsze książka, ale przyszedł czas na nowości: komputer, Internet, nowe nośniki, multimedia. W płaziańskiej BIBLIOTECE działo się coraz więcej. Bywałem uczestnikiem wielu zajęć czytelniczych, edukacyjnych lekcji bibliotecznych, literackich spotkań autorskich, muzycznych koncertów, wystaw, wielu konkursów i regionalnych warsztatów. W lipcu 2004 r. rozpoczynają się kolejne, rozległe prace remontowe. Większa powierzchnia, nowy wystrój, aktualny księgozbiór już w liczbie 15.264 woluminów i nowe atrakcje dla najmłodszych czytelników, jak chociażby kolorowa Komnata Bajek.. To miejsce stawało się coraz bardziej fascynujące. Widziałem jak ważną informacyjną rolę pełni BIBLIOTEKA, jak duże są oczekiwania czytelników w zmieniającym się lokalnym środowisku, jak pięknie rozwija się współpraca z pobliską szkołą, lokalnymi instytucjami, stowarzysze- niami i organizacjami. To miejsce na stałe wpisywało się w krajobraz kulturowy Płazy.Widziałem jak rodzą się przez te wszystkie lata przyjaźnie, jak przy serdeczności i otwartości moich ukochanych Pań bibliotekarek rozwijają się pasje i zainteresowania kolejnych pokoleń czytelników. Aż nadszedł rok 2014 - kolejny remont, tym razem generalny – realizacja zadania „Przebudowa i nadbudowa domu gromadzkiego wraz z adaptacją poddasza na regionalną izbę Przy kominie dla biblioteki w Płazie”, dzięki pozyskaniu środków finansowych Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego z Programu Wieloletniego Kultura+, Priorytet „Biblioteka+. Infrastruktura Bibliotek, środków finansowych Województwa Małopolskiego, w ramach konkursu „Małopolska Biblioteka+” oraz dotacji celowej Gminy Chrzanów. I tak oto BIBLIOTEKA w Płazie wypiękniała.Kiedy patrzę na pachnące nowością miejsce uśmiecham się i zwyczajnie-nadzwyczajnie jestem szczęśliwy. Nie pamiętam niestety pierwszej kierowniczki BIBLIOTEKI Janiny Pipczyńskiej, byłem wtedy zbyt mały, ale kolejne Panie, które kierowały filią na zawsze nosić będę w sercu: Józefa Kieres, Helena Wielomek, Marta Burkiewicz, Maria Łanoszka, Maria Kania. To one pomagały mi w wyborze książek i rozbudziły we mnie, trwającą do dziś miłość do literatury.Pamiętam doskonale rok 1985 i dzień kiedy filią biblioteczną w Płazie kierować zaczęła Pani Jolanta Mazgaj. Uśmiech i życzliwość to słowa kojarzące mi się z tą chwilą i tą osobą. Zresztą cały zespół pracowników tej placówki zawsze cechował się otwartością i profesjonalizmem.„Książki są jak ludzie, a ludzie są jak książki” – może dlatego świat literatury wydaje nam się taki ludzki i fascynujący. Jako dziecko nie zdawałem sobie z tego sprawy, dzisiaj już wiem, że siła mojej BIBLIOTEKI w Płazie to również zasługa bibliotekarek tam pracujących. Zawsze ciepło, zawsze serdecznie, czasem lepiej niż w domu. W BIBLIOTECE jakiś niewidzialny zegar zatrzymuje nagle czas… Wracają wspomnienia pewnych spotkań. Pamiętam doskonale ZAJĘCIA GŁOŚNEGO CZYTANIA i BIBLIOTERAPII.Filia w Płazie towarzyszyła początkom kampanii „Cała Polska czyta dzieciom”, a hasło >Czytaj dziecku 20 minut dziennie. Codziennie< towarzyszy mi do dziś. Jak ważną rolę pełniły i pełnią nadal zajęcia biblioterapeutyczne zaświadczą z pewnością dzieci i nauczyciele, którzy brali w nich udział, jak również podopieczni Domu Pomocy Społecznej w Płazie wraz z opiekunami. Bo przecież BIBLIOTEKA to niejako apteka z książkami, które odpowiednio dobrane leczą i pomagają rozwiązywać wiele problemów, tych dużych i tych małych. Miód – samo zdrowie – każdy to powie… Tym hasłem okraszone zostało PIERWSZE ŚWIĘTO MIODU W PŁAZIE. Był to rok 2005. Wtedy zaczęła się ta „miodowa”, coroczna przygoda, która trwa do dziś. Święto Miodu stało się powoli naszą miejscową tradycją. Integruje miłośników miodu i propaguje wiedzę o jego niezwykłych właściwościach. To wielka akcja edukacyjna – uczestniczyłem, bawiąc się znakomicie przez wiele sezo- nów, w licznych wykładach, prelekcjach, oglądałem wiele wystaw. To również impreza kulturalna, podczas której prezentują się rokrocznie miejscowi artyści. To również znakomita promocja lokalnych wyrobów miejscowych pszczelarzy. Degustacjom nigdy nie ma końca. Nigdy nie zapomnę smaku płaziańskiego miodu. Parafrazując słowa wieszcza Adama Mickiewicza – I ja tam z gośćmi byłem, miód i wino piłem, a com widział i słyszał w opowieści tej umieściłem. Niech żyją wakacje! ale jakie?! pożyteczne!... oraz wolny, swobodny czas, który zawsze mogą wykorzystać dzieciaki z Płazy na ruch, zabawę, ale też i edukację. Każdego lata, od 2005r. BIBLIOTEKA organizuje akcję letnią – czyli cykl wakacyjnych spotkań pod hasłem POŻYTECZNE WAKACJE. Mali czytelnicy płaziańskiej filii korzystają z bogatej oferty: zajęć czytelniczych, tematycznych warsztatów regionalnych, zabaw muzycznych, ruchowych, plastycznych. Dzieciaki w myśl zasady >bawimy się ucząc, uczymy się bawiąc< poznają atrakcje turystyczne regionu, wyjeżdżają na wycieczki, zwiedzają muzea. Spotykają się z lokalnymi twórcami, którzy dzielą się z nimi swoimi pasjami. Jakież wspaniałe były wakacje z rycerzami, baśniowe ogrody, wakacyjna podróż dookoła świata, czy też tajemnicze poszukiwania zarazy niebieskiej i wyplatanie dożynkowych wieńców! Kształtowanie kultury czytelniczej, rozwijanie zainteresowań czytelników i szerzenie nawyku sięgania po literaturę to tylko część realizowanej misji BIBLIOTEKI. Zawsze to wiedziałem bywając min. na SPOTKANIACH AUTORSKICH. Bezpośredni kontakt z pisarzami, często osobami z pierwszych stron gazet, to zawsze jest prawdziwa uczta duchowa - Beata Ostrowicka, Agnieszka Frączek, Renata Piątkowska, Arkadiusz Niemirski – to tylko niektórzy literaci, którzy odwiedzili BIBLIOTEKĘ w Płazie.Po drodze wstępowałem na SPOTKANIA LITERACKO – MUZYCZNE i WARSZTATY LITERACKO-PLASTYCZNE CZYTAM I TWORZĘ. Każdego roku świętowałem wspólnie z bibliotekarkami majowy TYDZIEŃ BIBLIOTEK, podczas którego działo się zawsze wiele.A KONKURSÓW i WYSTAW? Ich było bez liku. Stefan Lema, Maria Kania, Magda Skóra, Zofia i Edward Góreccy - to tylko niektórzy twórcy wystawiający swe prace w bibliotecznej galerii, pamiętam również, wspólnymi siłami z mieszkańcami Płazy organizację regionalnych wystaw: Płazianie w szkolnej ławie i Dzieje Płazy. Właśnie - REGIONALIZM to ważne słowo. Jak uczyć młode pokolenie miłości do naszej małej Ojczyzny i pielęgnowania lokalnych tradycji? Z pewnością wiedzą to płaziańskie bibliotekarki organizując REGIONALNE WARSZTATY WIELKANOCNE i BOŻONARODZENIOWE, wspólnie ze Stowarzyszeniem Folklorystycznym Grupą Śpiewaczo-Obrzędową „Płazianki”. Kiedy myślę o mojej BIBLIOTECE widzę również inne instytucje i organizacje związane z Płazą. Świat biblioteki i przestrzeń wokół niej mają sobie tak wiele do zaoferowania. DOKOŃCZENIE NA STR. 9 KronikaChrzanowska 9 KULTURA Chrzanowski chór męski Żaby otrzymał wyróżnienie JUBILEUSZOWY PRZEGLĄD CHÓRÓW S iedem chórów walczyło o Grand Prix jubileuszowej, dziesiątej edycji Wielopokoleniowego Przeglądu Zespołów Chóralnych w Chrzanowie. Jury najbardziej urzekło wykonanie, a przede wszystkim zgranie wokalne śpiewaków z zespołu „BRAND CAMERALIS”, który na przegląd przyjechał z Jaworzna. N ależy jednak pamiętać, przy okazji tego jubileuszu, że tradycje śpiewu chóralnego w Miejskim Ośrodku kultury, Sportu i Rekreacji mają już przeszło 45 lat, bowiem sięgają początków istnienia tego ośrodka kultury. Wtedy to bowiem narodził się pomysł organizowania przeglądów chórów męskich i mieszanych, naprzemiennie co drugi rok. Organizatorom konkursu przyświecał cel popularyzowania pieśni chóralnej, prezentacja dorobku chórów, mobilizacja zespołów do szlachetnego współzawodnictwa oraz zachęta dla słuchaczy do wstępowania zespołów chóralnych. W organizację przeglądu mocno zaangażował się też Chór Męski „Żaby”, założony w 1916 roku w Gimnazjum w Chrzanowie, który działa do chwili obecnej jako najstarszy zespół artystyczny w mieście i regionie. Chór nieustannie krzewi polską pieśń chóralną, uczestnicząc w koncertach okolicznościowych, upamiętniając święta państwowe i ważne wydarzenia rocznicowe. W 2004 roku, dzięki inicjatywie chrzanowskich chórmistrzów, narodził się pomysł powołania do życia przeglądu, który do konkursu dopuści także małe zespoły chóralne, bez względu na płeć i wiek – i tak narodził się Wielopokoleniowy Przegląd Zespołów Chóralnych. W jubileuszowym przeglądzie chóry oceniało jury w składzie: Barbara Gajek-Kraska przewodnicząca, oraz Jolanta Błażełek i Irena Hydel. Każdy zespół, zgodnie z regulaminem, zaprezentował maksymalnie 10-minutowy program złożony z dowolnych, zróżnicowanych pod względem charakteru utworów, w tym jeden utwór kompozytora polskiego. Jurorki pod uwagę brały frazowanie, dykcję, emisję głosów, zgranie chóru czy wreszcie ogólne wrażenie. Połączenie tych wszystkich cech nie jest proste i wyma- ga wielu godzin prób. Jak twierdzą chórzyści, dla nich to przyjemność. Kochają muzykę i wspólne spotkania. – Przyjechaliśmy tu właśnie dlatego, że bardzo lubimy śpiewać i występować. Jeśli jeszcze jesteśmy doceniani, to cieszy podwójnie – mówiła Violetta Golec dyrygentka zespołu „BRAND CAMERALIS”. Śpiewacy tej formacji wyjechali z Chrzanowa ze statuetką GRAND PRIX oraz czekiem na tysiąc złotych. Z kolei I nagrodę otrzymał zespół „VOCALIS” z Trzebini, który dwa lata temu wygrał konkurs. W tym roku także ich doceniono przyznając wysokie miejsce i czek na 500 złotych. Na drugim miejscu znalazł się chór mieszany „SŁOWICZEK” z Katowic, zaś trzecie miejsce należało w tym roku do chóru mieszanego „Canzona” z Chrzanowa. Jury wyróżniło także chór męski „ŻABY” z Chrzanowa oraz chór mieszany „MILENIUM” z Trzebini. (AD) OPOWIEM WAM HISTORIĘ List od Czytelnika DOKOŃCZENIE ZE STR. 8 Przez lata rozwijała się i wierzę, że trwać będzie nadal współpraca z ZESPOŁEM SZKÓŁ, PRZEDSZKOLEM SAMORZĄDOWYM, GRUPĄ ŚPIEWACZO - OBRZĘDOWĄ PŁAZIANKI, DOMEM POMOCY SPOŁECZNEJ, PARAFIĄ P.W. PODWYŻSZENIA KRZYŻA ŚWIĘTEGO, STOWARZYSZENIEM EMERYTÓW, RENCISTÓW I INWALIDÓW RELAX”, POLSKIM ZWIĄZKIEM EMERYTÓW, RENCISTÓW I INWALIDÓW KOŁO NR. 9, OCHOTNICZĄ STRAŻĄ POŻARNĄ, czy też KLUBEM SPORTOWYM „TEMPO” lub PASIEKĄ „KAMIONKA”. Profesjonalizm BIBLIOTEKI był i jest doceniany przez lokalne władze samorządowe. Cel zawsze jest jeden – korzyści dla mieszkańców wsi Płaza. Z własnych wieloletnich doświadczeń, relacji czytelników i mieszkańców Płazy, wiem, że przyjaciół BIBLIOTEKA ma wielu. Mała i cicha wioska na południu kraju. Płaza, a w jej centrum BIBLIOTEKA z szeroko otwartymi drzwiami, czekająca wciąż na czytelników. Właśnie rozpoczyna Jubileusz 60-lecia swojego istnienia. Jest jak książka zapisana od pierwszej stronicy, z historią, miejscami i ludźmi. Kiedy zostanie zapisana jej ostatnia strona? Wierzę, że nigdy!Jestem emocjonalnym molem książkowym. Przywiązuje się do miejsc i ludzi – nadaję im znacze- nie.Pomiędzy książkami zawsze czuję się jak zaczarowany. Książkami zaczarowana jest również moja rodzina. Dzisiaj przyprowadzam do BIBLIOTEKI moje wnuki, aby kochały książki, uwrażliwiały się na piękno słowa, dostrzegały i rozróżniały świat prawdy i fikcji oraz otwierały swoje umysły na wieloletnią, długotrwałą przygodę z książką i BIBLIOTEKĄ. Wszystkiego dobrego! Oddany czytelnik. Tak od serca i literacko opisał swoją ulubioną bibliotekę wierny jej czytelnik. Z sentymentem i rozrzewnieniem jak na 60 lat przystało. opracowanie wystawy Opowiem Wam historię…, tekst listu (Olga Nowicka, Ewelina Deluga, 10 kultura KronikaChrzanowska Noty Biblio-Redaktora Aby się wszystko uprościło… Tym razem krótki felieton z myślą, która od kilku lat krąży mi nieustannie wokół głowy kiedy zbliżają się Święta Bożego Narodzenia… Już w listopadzie ogarnia nas szaleństwo świąteczne. Zdecydowanie miesiąc grudzień jest najlepszym miesiącem dla handlu, kupujemy dużo, dużo, bardzo dużo….. Czy z roku na rok święta ulegają zeświecczeniu i komercjalizacji? Może warto sobie zadać to pytanie w tym właśnie okresie? Z dzieciństwa nie pamiętam szału zakupów, bo i czasy były ciężkie, chociaż prezenty zawsze były „wyczarowane” przez mamę i na Mikołaja – pod poduszką i na gwiazdkę – pod choinką. Co pamiętam doskonale? Pamiętam pachnącą choinkę, pastowaną podłogę, zapachy z kuchni, smak pomarańczy i cudownego żuru z grzybami, słyszę kolędy Mazowsza puszczane z adapteru Bambino kiedy wspólnie z Tatą i rodzeństwem przystrajamy świąteczną choinkę i czuję zapach siana włożonego pod świąteczny obrus. Wymieniałabym długo… alepamiętam też obowiązkową spowiedź przedświąteczną, obowiązkową Pasterkę i obowiązkowe głośne śpiewanie kolęd przez wszystkich domowników. „Obowiązkowe” wcale nie oznacza, że mnie do tego ktoś zmuszał, wprost przeciwnie, było to rzeczą naturalną i nawet przez myśl mi nie przeszło , że mogłoby tego wszystkiego nie być. Było to tak oczywiste, jak pierwsza gwiazdka na niebie tuż przed Wigilią. A tymczasem mamy szał prezentów – gorączkęświąteczną, na którą zapada prawie każdy z nas, bez względu na wiek i płeć. Nieustająca bieganina za promocjami, która objawia niekiedy symptomy groźnej choroby nerwowej. Przeczytałam w pewnym artykule, że pewna brytyjska gazeta zapytała 1000 osób: ”Czym jest dla ciebie Boże Narodzenie?” Odpowiedź była nieco zaskakująca, ponieważ tylko 6 % uznało to święto za religijne. Większość ankietowanych uważała je przede wszystkim za święto rodzinne. Z kolei pewien kaznodzieja baptystów w USA skarżył się: „Gdyby całkowicie wyeliminować aspekt handlowy, to większość ludzi doszłaby do wniosku, że nie było świąt. Można by jednak całkowicie usunąć aspekt religijny i wielu nie zauważyłoby żadnej różnicy”. Zmroziło mnie trochę… ale chwileczkę nie dajmy się zwariować.Zwolnijmy, przystańmy, pomyślmy… Odkąd mam dzieci zawsze się zastanawiam w okresie świątecznym, jak będą pamiętać swoje święta z dzieciństwa? Czy też tak cudownie jak ja moje? To zależy od nas rodziców. Jeśli >wierzymy< - oprócz uroczej skądinąd komercji świątecznej – wszystkich tych błyskotek i świątecznych gadżetów, serwujmy i to nie tylko dzieciom ale sobie nawzajem „przyzwoitą dawkę aspektu religijnego świąt”, cieszmy się barwnością i dostatkiem naszych stołów, ale też pielęgnujmy tradycję i religię. Aby w Bożym Narodzeniu nie zabrakło Jezusa. A na koniec wszystkim Państwu dedykuję cudownie mądry „Wiersz staroświecki” Ks. Jana Olga Nowicka Twardowskiego. Olga Nowicka, dział promocji MBP w Chrzanowie, moderator Dyskusyjnego Klubu Książki, pasjonatka literatury Pomódlmy się w noc betlejemską, W Noc Szczęśliwego Rozwiązania By wszystko nam się rozplątało, Węzły, konflikty, powikłania. Oby się wszystkie trudne sprawy Porozkręcały jak supełki Własne ambicje i urazy Zaczęły śmieszyć jak kukiełki I oby w nas złośliwe jędze Pozamieniały jak owieczki A w oczach mądre łzy stanęły Jak na choince barwnej świeczki By anioł podarł każdy dramat Aż do rozdziału ostatniego Kładąc na serce pogmatwane Jak na osiołka – kompres śniegu Aby się wszystko uprościło, Było zwyczajne, proste sobie, By szpak pstrokaty, zagrypiony Fikał koziołki nam na grobie. Aby wątpiący się rozpłakał Na cud czekając w swej kolejce, A Matka Boska cichych, ufnych, Jak ciepły pled wzięła na ręce. Wesołych i zarazem spokojnych Świąt! W grudniu NA REGALE : TAK– powieść Kamińskiego „Rozwiązła” W TEJ RUBRYCE CO MIESIĄC POLECAMY KSIĄŻKI, KTÓRE WARTO PRZECZYTAĆ LUB OMIJAĆ Z DALEKA… chodź podobno de_gustibus_non_est_disputandum, czyli o gustach się nie dyskutuje… pozwolę sobie jednak na kilka słów uwag o książkach – ale to chyba dobrze, że książka ma zwolenników i przeciwników. CZYTAJCIE… BO WTEDY KSIĄŻKA ŻYJE! W TEJ RUBRYCE CO MIESIĄC POLECAMY KSIĄŻKI, KTÓRE WARTO PRZECZYTAĆ LUB OMIJAĆ Z DALEKA… chodź podobno de_gustibus_non_est_disputandum, czyli o gustach się nie dyskutuje… pozwolę sobie jednak na kilka słów uwag o książkach – ale to chyba dobrze, że książka ma zwolenników i przeciwników. CZYTAJCIE… BO WTEDY KSIĄŻKA ŻYJE! Zofia – kobieta dobiegająca czterdziestki, inteligentna i dojrzała, duchem czuje się o wiele młodsza.Zawodowo zajmuje się wizażem w filmie, reklamach i teledyskach. Zakochana w Adamie. Dużo młodszy (o 18 lat), zdolny i kapryśny student ASP, malarz o wrażliwej duszy i trudnym charakterze… cóż idealnym partnerem zdecydowanie nie jest. A jednak w powietrzu pełno miłości, pożądania, tajemnic z przeszłości, niedomówień i żali. Wiele wątków łączy misternie utkana nić , tworząc skomplikowaną fabułę pełną niespodziewanych zwrotów. Narracja nie jest łatwa, wymaga skupienia w trakcie czytanie, chociażby ze względu na brak tradycyjnych dialogów. Trochę z powieści obyczajowej, historycznej i psychologicznej – wszystko to tworzy specyficzny klimat powieści.Rozwiązła to powieść o szukaniu własnych korzeni, o uświadomieniu sobie, że jedynie znając swoją przeszłość możemy budować szczęśliwą przyszłość oraz o tym, że czasem to historia decyduje za nas. To książka o szukaniu prawdy o sobie. Debiut powieściowy Jarosława Kamińskiego, dramaturga, scenarzysty i publicysty, to proza konfrontacji, niesłychanie ambitna i intrygująca. „Rozwiązłą” ukazała się w znakomitym cyklu ArchipelagiWydawnictwa W. A. B. POLECAM! Powieścią „Rozwiązła” rozpoczniemy pierwsze spotkanie w Dyskusyjnym Klubie Książki, 29.01.2015r.. Zapraszamy na dyskusję, godz. 17.30, Klub Literacki, ul. Broniewskiego 10C Olga Nowicka KronikaChrzanowska 11 kultura Biblioteka przyjazna wolontariuszom Z wielką przyjemnością pragniemy poinformować, że Miejska Biblioteka Publiczna w Chrzanowie uzyskała certyfikat „dobry wolontariat”. Certyfikat jest potwierdzeniem profesjonalnej oraz przyjaznej współpracy z wolontariuszami i wolontariuszkami. Dla Biblioteki promocja i organizacja wolontariatu jest ważna, przyznany certyfikat jest dla nas ogromnym wyróżnieniem. Jest to również potwierdzenie, że forma, zakres i jakość współpracy z wolontariuszami spełniają ogólnokrajowe standardy. Pragniemy serdecznie podziękować przede wszystkim naszym wolontariuszom za zaangażowanie i zaufanie, jakim obdarzyli naszą Bibliotekę. Dziękujemy za zaangażowanie i poświęcony czas. Historia programu Dobrywolontariat.pl sięga 2010 roku, kiedy Fundacja Pracownia Badań i Innowacji Społecznych „Stocznia” przeprowadziła badania poświęcone standardom i procesom zarządzania wolontariuszami w organizacjach i instytucjach w Polsce. Wyniki tych badań zainspirowały do stworzenia cyklu dobrej współpracy z wolontariuszami oraz poradnika, który mógłby poprawić jakość działań z ochotnikami. Wypracowane zasady były następnie inspiracją do stworzenia nowatorskiego narzędzia internetowego, dzięki któremu organizatorzy wolontariatu mogliby sami ocenić jakość swojej współpracy z wolontariuszami. Tak powstał portal i narzędzie do certyfikacji www.dobrywolontariat.pl. Równolegle, w tym czasie Ogólnopolska Sieć Centrów Wolontariatu realizowała coroczny konkurs: Organizacja Przyjazna Wolontariuszom, w ramach którego przyznawane były certyfikaty przyjazności organizacjom i instytucjom spełniającym standardy dobrej współpracy z ochotnikami. Począwszy od roku 2013 Fundacja Stocznia oraz Ogólnopolska Sieć Centrów Wolontariatu podjęły współpracę partnerską przy programie Dobry Wolontariat, w ramach którego kontynuowana będzie procedura przyznawania certyfikatu przyjazności. Sieć Centrów Wolontariatu podjęła się roli operatora programu w wybranych regionach Polski. Do zadań operatorów regionalnych należy czuwanie nad przestrzeganiem standardów Dobrego Wolontariatu oraz przyznawanie tytułu Organizacji lub Instytucji Przyjaznej Wolontariuszom. Dzięki partnerstwu Stoczni i Sieci Centrów Wolontariatu wspólnie zwiększyliśmy zasięg programu Dobry Wolontariat i stale poszerzamy ogólnopolską mapę Organizacji i Instytucji Przyjaznych Wolontariuszom. Idea Program Dobry Wolontariat powstał, aby podnosić jakość współpracy organizacji III sektora i instytucji publicznych z wolontariuszami w Polsce, a także wzmocnić wizerunek wolontariatu w odbiorze społecznym. Cele programu • Edukować organizacje, instytucje oraz samych wolontariuszy poprzez udostępnianie wiedzy i dobrych praktyk o wolontariacie oraz wymianę doświadczeń; • Podnosić standardy współpracy z wolontariuszami i dbać o jakość zarządzania poprzez zaświadczanie o organizacji lub instytucji przyjaznej wolontariuszom; • Promować dobry wolontariat poprzez wzmocnienie wizerunku wolontariatu w Polsce i przełamać panujące na jego temat stereotypy. Każda organizacja czy instytucja może sprawdzić czy jest przyjazna wolontariuszom i wypełnić test ze strony www.dobrywolontariat.pl a następnie wysłać swoje zgłoszenie do moderatora portalu. W terminie do trzech miesięcy od wypełnienia zgłoszenia, z organizacją kontaktuje się ekspert programu Dobry Wolontariat. Ekspert dokonuje weryfikacji informacji podanych w formularzu przez osobę, która zgłosiła organizację do uzyskania certyfikatu. Ekspert ocenia też stopień przestrzegania zasad Organizacji/Instytucji Przyjaznej Wolontariuszom. Ekspert ma prawo do kontaktów z obecnymi i byłymi wolontariuszami oraz obserwacji organizacji. Po spotkaniu z organizacją ekspert przekazuje swoje uwagi operatorowi programu. Operator podejmuje ostateczną decyzję o przyznaniu lub nieprzyznaniu certyfikatu i umieszczaniu na liście Organizacji/Instytucji Przyjaznych. Zaświadczenie, że dana organizacja spełnia wymagania programu Dobry Wolontariat oraz otrzymuje tytuł Organizacji/Instytucji Przyjaznej Wolontariuszom, który jest ważny przez okres 2 lat od momentu wydania decyzji przez operatora programu. Po tym okresie organizacja zostanie ponownie zweryfikowana przez eksperta na okoliczność przestrzegania zasad dobrego wolontariatu. W przypadku zmian w regulaminie czy zasadach – organizacja będzie poproszona o ponowne wypełnienie testu zasad umieszczonych na stroniewww.dobrywolontariat.pl. Wolontariuszy chętnych do współpracy z chrzanowską biblioteką zachęcamy do kontaktu: Dział Informacji Regionalnej koordynator wolontariatu Małgorzata Zbroszczyk e-mail: [email protected] tel. 32 763 27 48 Z SZUFLADY Mamy swoje sekretne szuflady… W nich listy miłosne, stary ołówek, zaschniętą stalówkę z atramentowego pióra, kilka koralików, pamiętnik z czasów szkolnych i lalka szmacianka… Może znajdziesz w niej napisany kiedyś wiersz, fragment opowiadania? Przynieś je do naszej SZUFLADY! Mamy pomysł na promocję twojej twórczości! Tym razem cudowny wiersz Ks. Jana Twardowskiego, w świątecznym klimacie Bożego Narodzenia. Dawna wigilia Przyszła mi na wigilię zziębnięta głuchociemna z gwiazdą jak z jasną twarzą – wigilia przedwojenna z domem co został jeszcze na cienkiej fotografii z sercem co nigdy umrzeć porządnie nie potrafi z niemądrym bardzo piórem skrobiącym w kałamarzu z przedpotopowym świętym z Piłsudskim w kalendarzu z mamusią co od nieszczęść zasłonić chciała łzami podając barszcz czerwony co śmieszył nas uszkami z lampką z czajnikiem starym wydartym chyba niebu z całą rodziną jeszcze to znaczy sprzed pogrzebów Nad stołem mym samotnym zwiesiła czułą głowę Nad wszystkie figi z makiem – dziś już posoborowe Przyszła usiadła sobie. Jak żołnierz pomilczała Jezusa z klasy pierwszej z opłatkiem mi podała Kontakt z SZUFLADĄ: Dział Promocji Biblioteki i Upowszechniania Czytelnictwa / Klub Literacki, e-mail:[email protected], tel:32 7632755 12 Z MIASTA KronikaChrzanowska Górnictwo post mortem, czyli przyroda kontratakuje Niniejszy artykuł stanowi uzupełnienie do trwającej właśnie w Muzeum w Chrzanowie wystawy czasowej – Górnictwo ziemi Chrzanowskiej. Moja część wystawy to geologia oraz tytułowe post mortem, czyli opis zjawisk, które mają miejsce z chwilą zaprzestania działalności górniczej. Więcej na ten temat w lutowym wykładzie Kawiarni Naukowej. Nic nie może przecież wiecznie trwać, głoszą słowa popularnej piosenki. Dotyczy to także wszelkiego rodzaju kopalin, które jako zasoby nieodnawialne muszą się kiedyś wyczerpać. Budując jakąkolwiek kopalnię wkraczamy na teren nierzadko dziewiczy, czasem przekształcony rolniczo, rzadko mający inną formę zagospodarowania. Już podczas budowy dokonuje się pewne spustoszenie w krajobrazie. Potem bywa nierzadko gorzej. Prymitywne formy górnictwa kruszcowego pozostawiły po sobie krajobraz warpiowy. Tu i ówdzie pozostały niewielkie hałdy. Po kopalniach przemysłowych pozostały obiekty infrastruktury oraz hałdy. Ubocznym rezultatem oddziaływania górnictwa węglowego są hałdy, czasami dymiące wskutek samozapłonu oraz zapadliska. Te z kolei stają się akwenami lub lejami sufozyjnymi. Wszystko to, co my teraz robimy z powierzchnia naszej planety w stratygrafii określa się mianem antropocenu. W wyniku tych działań powstaje interesująca mozaika struktur powierzchniowych jako pole dla spontanicznej sukcesji. O tym, jakie zaskakujące rezultaty daje to zjawisko można się przekonać wertując uważnie mój kącik w sieci – Wędrówki z Grzegorzkiem, gdzie liczba fotoreportaży powoli zbliża się 2200. Na początku skupię się na negatywnych aspektach zagospodarowywania terenów, gdzie skończyła się eksploatacja. Opuszczone szybiki czyli warpie, przede wszystkim te z terenu Balina były nagminnie wykorzystywane jako kosze na śmieci. Podobnie działo się wszędzie. Mam to udokumentowane w wielu fotoreportażach z Trzebini, Paryża, Libiąża, Chrzanowa i Jaworzna. Najczęściej na te tak zwane dzikie wysypiska śmieci trafiały odpady komunalne. Osobiście dla tej formy aktywności gospodarczej posługuję się określeniem - osady najwyższego piętra antropocenu. Skupmy się na pięknych okolicznościach przyrody. Otóż każdy opuszczony teren, o ile jest lądem w warunkach klimatu Polski podlega sukcesji w kierunku leśnym. To zrozumiałe, ponieważ w świetle definicji, opierając się o przesłanki naukowe, którą swego czasu ułożyłem na okoliczność jednej z wystaw lasem nazywamy obszar, na który w ciągu roku spada co najmniej 77mm deszczu na metr kwadratowy zaś średnia roczna temperatura wynosi więcej niż 8 stopni C a wiatry nie są zbyt silne. Obecność drzew nie jest obowiązkowa. W świetle tej definicji cały nasz kraj pokrywa las na znacznym obszarze przejściowo pozbawiony drzew. Sukcesję w kierunku leśnym przez wiele lat obserwowałem w Jaworznie na terenie po szybie Kościuszko. Teraz w tej okolicy powstaje galeria handlowa Galena. Ostała się jedynie za- Warpie w Krystynowie drzewiona hałda, którą lokalni działacze nazywają Górą Kościuszki. W Chrzanowie bardzo ważnym elementem krajobrazu była hałda po kopalni Matylda. Znaczna jej część została już rozwieziona tu i ówdzie. Innym obiektem jest osadnik po kopalni Trzebionka. Jego stoki także porósł las, chociaż kilkanaście lat temu wydawało się to niemożliwe. Zapewne pomogło w tym dziele nasadzenie znacznych ilości rokitnika. Teraz w pomiędzy drzewami na stoku znajdujemy storczyki z rodzaju kruszczyk. Są też płaty skrzypu olbrzymiego oraz skupisko największego grzyba świata, purchawicy olbrzymiej. Obecnie jest to teren prywatny. Latem tego roku, podczas jednej z wakacyjnych wędrówek na stwierdziłem na szczycie istnienie uprawy soi. Jednocześnie zauważyłem, że południowo-zachodni stok osadnika jest znacznie uszkodzony. Teraz skupmy się na ładnych kwiatkach. Da się zauważyć, że w wielu miejscach warpie masowo opanowały przylaszczki pospolite. Większość mieszkańców Chrzanowa zna je z terenu Kolonii Rospontowej. Inne spore skupisko to lasek Jagodowy Dół w sąsiedztwie Zakładu gospodarki Odpadami Komunalnymi oraz zagajnik przy ulicy Myśliwskiej W Balinie Małym. Gatunek ten w rozproszeniu pojawia się na wszystkich warpiach na terenie byłego powiatu chrzanowskiego. Jest go tutaj tyle, iż powiada się, że w okolicy Chrzanowa przylaszczka jest godna swojej nazwy gatunkowej. W świetle najnowszej ustawy o ochronie przyrody nie podlega ochronie gatunkowej. Roślina ta bywa także często spotykana poza terenami przekształconymi w związku z działalnością górniczą. Tutaj też należą konwalia majowa, lepiężnik biały, wawrzynek wilcze łyko, pierwiosnka lekarska, storczyki z rodzaju kruszczyk. Inną osobliwością florystyczną krajobrazu warpiowego jest nader liczny dziewięćsił bezłodygowy w odmianie łodygowej. Uwaga dziewięćsił bezłodygowy najczęściej występuje w formach o różnej długości łodyg. Im bliżej Atlantyku, im dalej od gór tym dłuższych. Nazwa może być nieco myląca, ale trudno spierać się w tym momencie z Karolem Linneuszem, który był jego ojcem chrzestnym. W zielniku Muzeum w Chrzanowie znajduje się okaz zebrany z ze stanowiska na Rosowej Górze, gdzie po raz pierwszy spotkałem się z tym dziwolągiem. Okaz posiada łodygę o długości nieco ponad 30cm i zajmuje cały arkusz zielnikowy. Znajduję go teraz poza strefami aktywności górniczej, na przykład na stokach Strzałby w Libiążu. Do najbardziej zaskakujących przypadków należy odkrycie stanowiska buławnika czerwonego w Trzebini Krystynowie. Miejscem akcji jest południowy cypel większego kompleksu leśnego z licznymi warpiami położony na zachód od cmentarza. Tutaj w runie brzozowego lasu znajdziemy około 1000 osobników tego gatunku w zwartych łanach. Jeśli dodamy do tego rozproszone stanowiska ciągnące się po użytek ekologiczny Podbuczyna to okaże się, że jest to najobfitsze stanowisko tego gatunku w Polsce. Aby móc delektować się urodą tego najokazalszego storczyka ziemi chrzanowskiej należy tutaj przybyć w połowie czerwca. Wówczas, jak zaznaczam w kolejnych fotoreportażach czeka nas buławnikowa uczta. Po ras pierwszy ten gatunek stwierdziłem tutaj w 2009 roku, w 2010 roku znalazłem go w większej ilości i od tego czasu stan opisany powyżej trwa. Nie tylko na warpiach spotkamy się z lilią złotogłów. Jest jej sporo w Krystynowie, Balinie Małym oraz na obszarze byłej kopalni Katarzyna na Borowcu. Jest też sporo na stokach Zbójnika w sąsiedztwie kamieniołomu Żelatowa. Kolejny interesujący gatunek to naparstnica zwyczajna. W Polsce bywa spotykana zarówno na niżu jak i w górach. Zawsze była objęta jakimiś formami ochrony. Obecnie jest to ochrona częściowa. Na obszarze objętym działaniami Muzeum w Chrzanowie większość stanowisk tego gatunku jest związana z terenami po górnictwie kruszcowym. W niektórych przypadkach przyroda nie czeka aż zakończymy aktywność górniczą. Na osadnikach w Jeleniu Białym Brzegu część powierzchni zarastają typowe dla takich siedlisk podbiały oraz trzcina pospolita. W sierpniu 2014 roku znalazłem tam także wilżynę ciernista, ale i to jest gatunek częsty poza obszarami górniczymi. Tym nie mniej coraz częściej pojawiają się wśród naukowców głosy, że takie miejsca powinny być chronione, pozostawione spontanicznej sukcesji, ewentualnie z niewielkim wspomaganiem, bo tylko tym sposobem szereg roślin chronionych ma szansę przetrwać. W sąsiednim Jaworznie również otwarto wystawę górniczą, tym razem stałą. Mało kto zadaje sobie sprawę z tego, że to tu, na jaworznickiej ziemi, w ówczesnej wsi Szczakowa, jeszcze pod ostatnim rozbiorem Polski wszystko się zaczęło, jeśli chodzi o wydobycie węgla. Nasza wystawa jest rozbudowana wokół kopalni Matylda i Trzebionka. Jej zamknięcie w 2008 roku zamknęło około 1000 letnią historię wydobycia kruszców na naszej ziemi. Tedy pojawia się pytanie co dalej. Istniejące kopalnie węgla kamiennego maja co wydobywać w najbliższej przyszłości. Złoża węgla kamiennego udokumentowane pomiędzy Kroczymiechem a Dębem są szacowane na 50 lat. Czy zatem po krótkim kryzysie wszystko zmierza cum resurrectionem. To tylko pozornie jest dobrze. Mając tę wiedzę powinniśmy postąpić jak nasi starsi bracia w wierze, wiedząc, że mamy znacznie więcej czasu niż oni. DOKOŃCZENIE NA STR. 22 KronikaChrzanowska historia Wspominając własny ślub 13 D ługo zastanawiałem się, czy wypada pisać o własnym ślubie. Fakt, że piszę wynika zapewne z rozwiania wątpliwości w tym zakresie. Przede wszystkim jest to okazja, aby przypomnieć znanych Chrzanowian, ale też pretekst, by wspomnieć o wystawie, jaką można obecnie oglądać w piwniczce Domu Urbańczyka i o książce, której promocja już 28 stycznia br. odbędzie się w Muzeum w Chrzanowie, także w Domu Urbańczyka. Ślub nasz (Marii Grabowskiej i mój) miał miejsce 18 sierpnia 1973 roku. Jesteśmy małżeństwem klasowym z chrzanowskiego Liceum Ogólnokształcącego, z klasy 8-11f profesora Mariana Romanowskiego z maturą w 1968 roku. Za podobne małżeństwo można uważać moich Teściów: znaną chrzanowską pielęgniarkę z przedwojennym cenzusem Uniwersytetu Jagiellońskiego Marię z Bigajskich i uczestnika kampanii wrześniowej, jeńca Murnau Bronisława Grabowskich. Można chyba mówić już o pewnej w tym względzie tradycji, bo małżeństwo naszego młodszego syna też jest małżeństwem klasowymlicealnym, a starszego syna małżeństwem z roku studiów. No, ale nie o tym miałem pisać. Ślub nasz miał miejsce w kościele p.w. Matki Bożej Ostrobramskiej na Rospontowej. Ponieważ jednak przyszła żona była z parafii św. Mikołaja nauki przedślubne braliśmy właśnie w niej. W ten sposób należymy chyba do bardzo nielicznego grona małżeństw, których ślub wiąże się z dwoma bardzo znanymi chrzanowskimi postaciami, będącymi kandydatami na ołtarze, przy czym jedna już oficjalną Służebnicą Bożą. To właśnie Janina Woynarowska przygotowywała nas do „chrześcijańskiego życia po ślubie”. A ślubu udzielił nam ks. Michał Potaczało, zmarły równi 40 lat temu w opinii świętości, a dzięki swemu orędownictwu w Niebie te opinię jeszcze mocno utwierdzający. Także nas spotkała z Jego strony odmowa przyjęcia zapłaty za udzielenie sakramentu. Jak wróciły do nas pieniądze, które jednak na siłę wcisnąłem Księdzu, opisałem w rozdzialiku książki „Chcę do Boga wrócić jako Zwycięzca”. Ale bynajmniej nie dla zaspokojenia ciekawości akurat w tym temacie zachęcam do jej nabycia i przeczytania. Składa się ona z przywołania tekstów samego Księdza Michała, nowych wspomnień o Nim (i kilku starszych), a także bardzo wielu opinii o tym niezwykłym Duszpasterzu. Może chyba zaciekawić już sam fakt, że teksty, jakie trafiły na łamy tej książki powstawały w: Chełmku, Chicago (USA), Chrzanowie, Drohiczynie, Funchal na portugalskiej Maderze, Katowicach, Oświęcimiu, Poroninie, Przemyślu, Pysznicy, Regulicach, Rabie Niżnej, Rozwadowie, Rzeszowie, Sędziszowie, Stalowej Woli, Sułkowicach, Świdnicy, Toruniu, Trzebini, Wadowicach, Warszawie, Wrocławiu… Najwięcej jednak tekstów – co zrozumiałe – powstało jednak na Rospontowej w Chrzanowie, gdzie w tamtejszej Parafii ksiądz Michał Potaczało był przez ponad 20 lat niezwykle cenionym przez parafian proboszczem (administratorem). Jemu też poświęcona jest wystawa „Obecny wśród nas”, którą w piwniczce Domu Urbańczyka można będzie oglądać do początków marca, a może nawet trochę dłużej. Przy okazji wspomnienia naszego ślubu chciałbym jeszcze wymienić dwie inne znakomite postaci chrzanowskie. Wśród obecnych na ślubie był również m.in. współorganizator chrzanowskiego harcerstwa a potem znany adwokat Aleksander Szolce, ojciec chrzestny mojej żony, współtowarzysz niedoli jenieckiej Teścia w jednym bloku w Murnau. Druga z postaci na naszym ślubie nie była obecna, ale to właśnie dzięki Niej… na tym ślubie mogłem być ja, chociaż jeszcze „na zwolnieniu lekarskim”. Były to czasy, w których wszystkie soboty były tak zwanymi sobotami pracującymi. Tydzień przed ślubem, w bardzo upalne popołudnie wracałem pociągiem z Katowic, gdzie pracowałem w Hucie Baildon, do Trzebini, gdzie na Trzebionce jest nasz dom rodzinny. Była jakaś „awaria na kolei” i pociąg jechał niezwykle powoli do Szczakowej okrężną drogą przez Maczki. Pociąg był przepełniony. Stałem w popularnym „żółto-niebieskim składzie” w przejściu do wysiadania. Ze względu na upał drzwi pociągu z obydwu stron były otwarte, dając od czasu do czasu miły, orzeźwiający przeciąg. W pewnym momencie pociąg na chwilę zdecydowanie przyspieszył i wtedy poczułem, ze coś wpadło mi do oka. W domu Mama niczego w moim oku nie dostrzegła. Po nieprzespanej z bólu nocy w niedzielę bardzo wcześnie rano pojechałem do Chrzanowa licząc na pomoc przyszłej Teściowej – pielęgniarki. Ona jednak też niczego w moim zapuchniętym już oku nie dostrzegła. Przedzwoniła od razu do mieszkającej w pobliżu pani doktor Elżbiety Głuskiej i niewiele minut po godz. 7 byliśmy już u Niej. Okazało się, że wbiły mi się do oka dziesiątki-setki drewnianych, mikro- skopijnych drzazg. Żadnym magnesem nie dałoby się ich wyciągnąć. W warunkach domowych zabieg pozbycia się z oka takich „intruzów” musiał być niezwykle trudny, długotrwały. Ale zakończył się pełnym sukcesem. Jedyną przyjętą przez Panią Doktor zapłatą było przypomnienie, że od czasów przedwojennych cieszyła się ona w naszym domu wielkim mirem, była traktowana jako lekarz rodzinny, bywała w naszym domu, także mną opiekowała się i do końca życia moją babcią Marią Wasiczek. Dwadzieścia kilka lat potem zawieziono mnie z Huty do katowickiej kliniki okulistycznej przy ul. Francuskiej. Też chodziło o wyciągnięcie czegoś z tego samego, widać trochę pechowego oka. Uznano, że konieczna jest poważniejsza konsultacja i zebrało się w tym celu kilku profesorów. Nie było niczego poważnego, a spotkanie jeden z profesorów zakończył z uśmiechem: „A któż to panu tak spaprał wygładzanie gałki ocznej”. Odpowiedziałem: „Nie miałem dotąd świadomości, że spaprał… Prawie ćwierć wieku temu wbiła mi się do oka podczas jazdy pociągiem przy otwartych drzwiach setki drewnianych, mikroskopijnych drzazg. W warunkach domowych wyciągnęła mi je wówczas ponad 75-cioletnia lekarka…”. Pan Profesor zawstydził się, zaczął mnie przepraszać, a co ważniejsze radykalnie zmienił swą pierwotną diagnozę: „W takim razie muszę powiedzieć, że to wygładzenie u Pana gałki ocznej jest mistrzostwem świata”. A wracając jeszcze na moment do księdza Michała Potaczały, zapraszając do zwiedzenia wystawy pragnę jeszcze zachęcić do spisywania jeszcze wspomnie o tym Kapłanie, jeśli dotąd są one obecne tylko w Państwa pamięci. Henryk Czarnik 14 KronikaChrzanowska HISTORIA Cyfrowe Archiwum Tradycji Lokalnej Ziemi Chrzanowskiej ZAPOMNIANE HISTORIE ZWIĄZANE Z KOPALNIĄ MATYLDA Życie mieszkańców toczy się zazwyczaj wokół jakiegoś zakładu, znajdującego się w ich mieście czy dzielnicy. Zakład daje miejsca pracy, przyczyniając się do rozwoju danej miejscowości. Zawsze wkomponowany jest w pobliski krajobraz, a mieszkańcy się z nim utożsamiają. Tak było, jest i będzie z mieszkańcami Osiedla Kąty w Chrzanowie. Tu właśnie powstała kopalnia ,,Matylda” i chociaż dzisiaj już nie istnieje, to przecież pozostały po niej budynki, zdjęcia i wspomnienia mieszkańców. Górnik kopalni Matylda - Zygmunt Sikora Od lewej: inż. Korczyński sztygar Jan Chrząszcz nymi świadkami zdarzeń, o których mało kto pamięta . Przenieśmy się w lata dwudzieste XX wieku. W 1926 r. podjęto kolejną decyzję o odwodnieniu kopalni. Trwają różnego rodzaju prace z tym związane. W kwietniu 1929 roku wznowiono wydobycie. Panuje radość wśród pracowników, a zwłaszcza wśród mieszkańców Kątów. Ich ,,matka Matylda” znów daje pracę, górnicy mogą utrzymywać swoje rodziny. Niestety radość nie trwa długo. Już w lipcu 1930 roku podjęto decyzję o ponownym zatopieniu kopalni, między innymi ze względu na niskie ceny metali, a ponieważ koszty odwadniania były bardzo duże, więc wydobycie okazało się nieopłacalne. W sierpniu 1930 roku zostają wyłączone pompy i kopalnia zostaje zatopiona. Dokładnie 7 VIII 1930 r. na dole kopalni znajduje się 10 ostatnich górników. Jeden z nich wpada na pomysł, aby napisać na kartce papieru życzenia dla przyszłych odwadniaczy ,,Matyldy” wiedząc, że musi to nastąpić, gdyż złoża rudy nie kończą się. Tak też się stało. Napisali życzenia, butelkę zakorkowali, zostawili na podszybiu i wyłączając pompy wyjechali na powierzchnię kopalni. Na kartce znajdował się tekst o następującej treści: ,,...7.08.1930 r godz. 10 Matylda zastawiona i zatopiona, na pamiątkę nowym odwadniaczom życzymy lepszej doli na Matyldzie – Szczęść Boże”. Kartka zostaje podpisana ich nazwiskami i imionami: Kolorus Andrzej, Oliwa Ludwik, Ormianin Jan, Michalik Franciszek, Mikunda Stanisław, Kulig Bronisław, Siewniak Władysław, Ślusarczyk Kazimierz, Zimoląg Józef, Kosowski Ludwik...”, Udało mi się dotrzeć do mieszkańców Kątów, którzy są związani poprzez koligacje rodzinnie z niektórymi górnikami, których nazwiska znajdują się na słynnej kartce i otrzymałem ich fotografie. Historia lubi się powtarzać. Minęły 23 lata. W 1953 roku następuje kolejne odwodnienie kopalni. W kopalni zatrudniony jest syn pana Ludwika Kosowskiego, Stanisław oraz syn Jana Ormianina, Eugeniusz. Ponownie zatrudniony zostaje Stanisław Mikunda. Pan Mikunda opowiada historię zatopionej butelki, co budzi wśród górników wielkie emocje i chęć jej odnalezienia. Jak wspomniałem, wśród górników pracujących przy odwadnianiu, znajduje się Stanisław Kosowski oraz Eugeniusz Ormianin, którzy odczuwają podwójne emocje, gdyż to ich ojcowie 23 lata temu byli przy zatapianiu kopalni i ich nazwiska są zapisane na kartce. DOKOŃCZENIE NA STR. 15 Jan Ormianin Stanisław Mikunda Ludwik Kosowski Zbierając materiały związane z kopalnią ,,Matylda” oraz rozmawiając z mieszkańcami Osiedla Kąty, dowiedziałem się, że prawie każda rodzina jest emocjonalnie związana z tą kopalnią. Ja również zaliczam się do tych rodzin, gdyż moja mama pracowała na kopalni w ostatnich latach jej świetności. Głębinowa kopalnia rud ołowiu ,, Matylda” powstała w połowie XIX wieku i istniała do lat osiemdziesiątych XX z tym, że wydobycie zakończyła w grudniu 1972 r. Podczas swojego istnienia swojej działalności przechodziła wzloty i upadki, co przełożyło się na różne koleje losu jej pracowników. Dostępne są materiały historyczne o działalności ,, Matyldy”z którymi można się zapoznać, natomiast ja chciałem podać kilka informacji, uzyskanych podczas rozmów z naocz- KronikaChrzanowska Stanisław Mikunda Tunel, który odwadniał szyb „Karol” DOKOŃCZENIE ZE STR. 14 Pan Stanisław niewiele pamiętał z opowiadań ojca o zatapianiu kopalni w 1930 r. Dzisiaj wspomina: ,, … zapamiętałem jak ojciec mi opowiadał o zatapianiu kopalni ,,Matylda”, że z kolegami wspólnie napisali życzenia dla przyszłych pokoleń umieścili ją w szczelnie zamkniętej butelce, a butelkę pozostawili we wnęce na telefon na podszybiu ,,Ludwik”. Tata opowiadał mi dużo o pracy na kopalni, również o ostatnich chwilach przed jej zatopieniem w 1930 roku. Miałem wówczas tylko trzy latka więc dużo zapomniałem. W 1939 roku ojciec poszedł na wojnę i niestety w 1943 roku zostało przywiezione jego ciało. Jak już wspomniałem, byłem przy odwodnieniu kopalni i przy znalezieniu słynnej butelki. W dniu 12 września 1953 roku, przy końcowym odwadnianiu i zejściu na poziom podszybia szybu ,, Ludwik”, odnaleziono butelkę z listą pracowników, którzy pracowali przy zatapianiu i powiadomili dyrektora kopalni(...) Dyrektor oznajmił, że butelka musi być uroczyście otwarta. Tak tez się stało, jednak butelki nie można było otworzyć więc musiała być rozbita. Odbyła się impreza, pieczone ziemniaki...” Ta ciekawa historia ma jednak ciąg dalszy. Zbierając materiały historyczne związane z Osiedlem Kąty, spotkałem się z rodziną pana Stanisława Mikundy. Podczas rozmowy uzyskałem informacje, iż pan Mikunda prenume- 15 HISTORIA Stanisław Kosowski rował ówczesną gazetę ,,Dookoła Świata”. Końcem 1953 roku jego mieszkanie odwiedził reporter tego tygodnika z prośbą o udzielenie informacji na temat ,, historycznej butelki”. Po udzieleniu wywiadu artykuł ukazał się w styczniu 1954 roku. Aby pozyskać informację naocznych świadków tego zdarzenia, wspólnie z Miejską Biblioteką Publiczną w Chrzanowie, a dokładnie z Działem Informacji Regionalnej, udało nam się dotrzeć do tego artykułu. Z artykułu dowiadujemy się trochę innych faktów związanych z historią butelki, między innymi, że istniały dwa kawałki papieru i pojawiło się kilka innych nazwisk wśród dziesięciu górników, których nazwiska umieszczono na papierze w 1930 roku. Artykuł bardzo dobrze odzwierciedla to co działo się 7 sierpnia 1930 r. Po kopalni ,,Matylda” pozostało wiele historycznych miejsc. Oprócz budynków, które możemy oglądać jadąc przez Osiedle Kąty ulicą Śląską, ciekawym miejscem jest tzw. ,,tunel”, znajdujący się w lasach kąckich, niedaleko ulicy Kopanina. Tunel został wykopany przez pracowników kopalni, jednak trudno mi określić kiedy to było. Z pewnością istniał już przed II wojną światową i być może został wykonany końcem XIX wieku lub początkiem XX wieku. Do tego tunelu była skierowana woda podczas odwodnienia szybu ,,Karol”. Z opowiadań rodziców i dziadków wiemy, że podczas drugiej wojny światowej Niem- Eugeniusz Ormianin cy wywozili coś i wsypywali do tunelu. Plotki mówią, że mogła to być broń lub amunicja ze strzelnicy jaką mieli na boisku na Kątach. Kolejna plotka mówi, że w tunelu mogła być broń partyzantów i mieszkańców Kątów i Chrzanowa, związanych z ruchem oporu. Wiemy również, że mieszkańcy chronili się w tunelu przed bombardowaniem. Nie znamy dokładnie długości tego betonowego tunelu. Z niepotwierdzonych informacji wiemy, że w tunelu znajdują się pozostałości szyn. Kolejnym historycznym miejscem jest studnia przy ulicy Studziennej na Kątach. Studnia ma głębokość 11 metrów i została wybita przez pracowników kopalni. Była to pierwsza studnia dostępna dla ogółu mieszkańców. Znajdowała się w niej źródlana woda zdatna do picia. Wysokość obudowy pompy ponad ziemią wynosiła 2,5 metra z kapturem na górze, który chronił przed deszczem. Z czasem obudowa została zmieniona, a obecnie całkowicie zdewastowana. Ze względu na to, że studnia znajduje się na ulicy Studziennej, prawdopodobnie od niej pochodzi nazwa tej ulicy. 18 listopada w chrzanowskiej bibliotece odbyła się ,,Wszechnica Chrzanowska”, w czasie której przedstawiłem te i inne pozyskane informacje od mieszkańców Osiedla Kąty, związane z kopalnią ,,Matylda”. Zaprezentowałem zdjęcia i dokumenty. Cała prezentacja jest dostępna w bibliotece. Roman Madejski Studnia przy ul. Studziennej na osiedlu Kąty 16 KronikaChrzanowska historia 30-lecie Letniej Bazy Obozowej w Szarym Dworze Obchody jubileuszowe: 11-13.07.2014r. na terenie bazy Obozowej w Szarym Dworze. W lipcu 1984 roku w maleńkiej miejscowości Szary Dwór na polanie pomiędzy lasem a oborą SHR–u na gruncie (kartoflisku), na którym jeszcze przed rokiem były uprawiane ziemniaki stanęły po raz pierwszy harcerskie namioty. Przeszło 140 zuchów, harcerzy i instruktorów chrzanowskiego Hufca ZHP spędziło tam harcerskie wakacje! Przypuszczam, że większość tych, którzy tam przyjechali nie wyobrażało sobie, że za rok mieliby tutaj powrócić... … jeden problem to nie problem, .. a było ich kilka „... ustawimy mały obóz bramy zbudujemy z serc, a z tych dusz co tak gorące zbudujemy sobie piec, …” Nie było planów ani pomysłu Komendy Hufca Chrzanów na jakiś dłuższy pobyt naszych harcerskich obozów w Szarym Dworze. W prawdzie pierwszy obóz na tym terenie pomimo wyjątkowo marnej pogody należało uznać jako udany, dyrektor SHR – u jakby „zmiękł” i zgodził się na ponowne rozbicie obozu w roku przyszłym. Okazało się również, że nie brak chętnych na wyjazd w przyszłym roku , a nawet będzie możliwość zorganizowania dwóch turnusów, co też stało się faktem w 1985 roku... jednak jakiegoś większego zaangażowania ze strony Komendy Hufca raczej nie można było zaobserwować. I tak przez kolejne trzy lata żadne istotne zmiany jeżeli chodzi o podniesienie standardu wypoczynku nie zaistniały, chyba, że za takowe uznać można przywiezienie w kolejnych latach dwóch „melamin” które zostały odkupione od Chrzanowskiego Przedsiębiorstwa Budowlanego za symboliczną złotówkę i od samego początku zostały zaadoptowane na magazyny żywnościowe służąc dobrze temu celowi do 2009 roku. Drugim pozytywnym „nowum” było osadzenie na stałe konstrukcji kuchni, co za tym idzie nie była ona po zakończeniu kolejnych obozów demontowana i wraz z dwoma melaminami po zakończeniu akcji letnich służyła jako zamykane magazyny dla części sprzętu obozowego. Tak mijały kolejne lata z tą tylko różnicą, że kopanie latryn w lesie oraz dołów na śmieci i zlewki w każdym roku zmieniały nieco swoje miejsca, a niestety z upływem kolejnych lat coraz trudniej było trafić na miejsce jeszcze „dziewicze”. W 1988 roku po raz pierwszy została podpisana Umowa Dzierżawy działki nr 7/2 w Szarym Dworze pomiędzy ZHP Komendą Hufca Chrzanów reprezentowaną przez druha harcmistrza Janusza Krupnika pełniącego wówczas funkcję Komendanta Hufca oraz Tadeuszem Gniazdowskim - dyrektorem Stacji Hodowli Roślin w Krokowej. Powyższa umowa obowiązywać miała przez dziesięć lat, a co najważniejsze, w jej treści zawarty został zapis ( punkt ), że strona dzierżawiąca ( czyli Komenda Hufca ) może, celem podniesienia standardu wypoczynku, realizować niezbędne inwestycje zgodnie z ówcześnie obowiązującym wymogami budow- lanymi po wcześniejszym uzgodnieniu i wyrażeniu zgody przez właściciela terenu. Podpisanie tej umowy było przełomem i początkiem tworzenia Harcerskiej Letniej Bazy Obozowej Hufca Chrzanów z prawdziwego zdarzenia! Pomimo wielu problemów technicznych, sprzętowych, zaopatrzeniowych występujących w latach 90 – tych oraz problemów stworzonych na przełomie lat 1994 - 2002 przez ówczesne Władze Gminy Krokowa, polegających głównie na próbach blokowania wszelkich inicjatyw związanych z rozbudową bazy obozowej poprzez całkowitą ignorancję ze strony Urzędu Gminy Krokowa ( czytaj Wójta Gminy … ), braku jakiejkolwiek reakcji – odpowiedzi na wszelkiego rodzaju pisma, dokumentację techniczną składaną przez nas w Urzędzie Gminy, a skończywszy na założeniu sprawy w Sądzie Administracyjnym w w Gdańsku dotyczącej legalności zabudowy działki. Sprawa zakończyła się na pierwszej rozprawie jej umorzeniem! Oprócz trwającej „zimnej wojny” z Urzędem Gminy w Krokowej powstał kolejny problem. W 1993 roku zlikwidowana została Stacja Hodowli Roślin w Krokowej, a co za tym idzie cały majątek SHR w tym i nasza działka przeszła na własność Agencji Własności Rolnej Skarbu Państwa w Warszawie. Umowa dzierżawy zawarta w 1988 straciła ważność. Należało jak najszybciej negocjować nową umowę z obecnym właścicielem czyli AWR S.P. Po dwóch „podejściach” podpisana została Umowa Dzierżawy w AWR SP. w Oddziale w Gdańsku. Tym razem umowa zawarta została na 15 lat. Wydawać by się mogło, że wreszcie będzie „z górki”, po kilku „chudych latach, teraz czekają nas tylko lata tłuste”. Nic jednak bardziej mylnego. Była wprawdzie umowa dzierżawy którą jednak każda ze stron mogła wypowiedzieć z zachowaniem sześciomiesięcznego okresu. Nie to było jednak największym zagrożeniem. Zdecydowanie pogarszały się relacje z Urzędem Gminy! Nie było na co czekać! Jako Komenda Hufca podjęliśmy decyzję o próbie wykupienia działki na własność. „Próby” te trwały blisko trzy lata, w którym to czasie osiem razy odwiedziliśmy Agencję Własności Rolnej w Warszawie każdorazowo dostarczając wymagane dokumenty, pisma, tylko po to, żeby już na miejscu w AWR dowiedzieć się, że dany przepis czy inny paragraf dwa tygodnie temu uległ zmianie. Determinacja z naszej strony była jednak tak wielka, że postanowiliśmy poprosić o pomoc ( „ Przedstawicieli Narodu” ) Posła RP Kazimierza Milnera oraz Senatora RP Bogusława Mąsiora, przedkładając im pełną dokumentację naszych dotychczasowych starań. Jakież ogromne a zarazem miłe było dla nas zaskoczenie, że po ok. dwóch tygodniach od chwili przekazania Parlamentarzystom dokumentacji, zostaliśmy poproszeni o przyjazd do Warszawy celem podpisania Umowy Sprzedaży działki nr 7/2 w Szarym Dworze. 10 kwietnia 1996 roku w siedzibie Oddziału Terenowego Agencji Własności Rolnej Skarbu Państwa w Warszawie podpisany został AKT NOTARIALNY przez Dyrektora AWR SP w Warszawie Jerzego Jana Olejniczaka, hm. Mariana Pałczyńskiego– Komendanta Hufca i hm. Otylię Koszelów – Kwatermistrza Hufca ZHP Chrzanów. Można by powiedzieć, że w dniu 10.04.1996 skończyła się w Szarym Dworze epoka „rób ta co chce ta”, a rozpoczął się czas „budowy”, realizacji marzeń, wielu osób związanych z chrzanowskim harcerstwem i hufcem. Efekty realizacji tych zadań i marzeń możemy dzisiaj ocenić! Wspominałem o kilku istotnych problemach, które raczej nie ułatwiały nam życia przy organizacji kolejnych HAL, niemniej jeszcze o jednym, nie tyle może problemie, co raczej utrudnieniu, chciałbym nadmienić. Dotyczy on głównie początków naszej budowy, przełomu lat osiemdziesiątych i początku lat dziewięćdziesiątych. DOKOŃCZENIE NA STR. 17 KronikaChrzanowska DOKOŃCZENIE ZE STR. 16 Pomimo wspomnianych różnych zawirowań w tym okresie, w 1989 roku powstał pierwszy obiekt na terenie bazy pieszczotliwie przez uczestników zwany „Bębenkiem”, a utrudnienie polegało na tym, że jako „ekipa budowlana” nie posiadaliśmy praktycznie żadnego zabezpieczenia narzędziowego, materiałowego, itp. Jedyne narzędzia, które mieliśmy do swojej dyspozycji to : kilka młotków, tyle samo łopat, jakaś siekiera, grabki, przecinaki i kilka pędzli. Spawarka pożyczana była z warsztatu mechanicznego w Łętowicach . Taka „partyzantka” trwa przez kilka kolejnych lat, a mimo tego powstawały nowe obiekty, takie jak: domek zuchowy ( 1994r. ) projekt inż. Adama Niewieńcza (w planie zagospodarowania terenu takich domków powstać miało jaszcze trzy), umywalnia ( 1995r. ) oraz magazyn sprzętowy – warsztat, który – co istotne – z każdym rokiem jest coraz lepiej wyposażony, mamy historiA wreszcie własną spawarkę oraz pierwsze elektronarzędzia. Pawilon WC ( 1996r. ) projekt inż. Adam Bartnik. W tym okresie powstają również inne inwestycje: trzykomorowe szambo zbiorcze, kanalizacja zewnętrzna, doprowadzona zostaje woda pitna z ujęcia miejskiego z pominięciem obory oraz nowa sieć elektryczna z Trafo Nr 1 w Szarym Dworze, teren bazy zostaje oświetlony. W połowie lat 90-tych rozpoczęliśmy „zalesianie” terenu bazy, głównie w okolicach zaplecza kuchennego. Od 2000 r nastapiła dalsza rozbudowa bazy. Powstała druga świetlico – jadalnia, magazyn żywnościowy i magazyn sprzętu obozowego. Przeprowadzona została całkowita przebudowa kuchni oraz rozbudowane zaplecze kuchenne. W 1999 roku wybudowano nowa bramę (w 2013 przebudowana) która stanowi obecnie wizytówkę naszej bazy. Ostatnie półtorej dekady to ogromny „skok cywilizacyjny” pod względem 17 wyposażenia bazy w sprzęt obozowy, pionierski, sportowo–rekreacyjny: nowe namioty, łóżka, rowery, sprzęt multimedialny. Jeżeli dodamy do tego wcześniej wykonane i na bieżąco modernizowane inwestycje medialne, prąd, woda, ścieki, odpady, to wszystko klasyfikuje naszą bazę jako jedną z najlepszych w całym Związku. Latryny, doły na śmieci, namioty sanitarne to już historia i wielka abstrakcja dla młodych adeptów „sztuki obozowania”. Wypada jeszcze nadmienić, że wszystkie wymienione obiekty i inwestycje poza autorskimi projektami domku zuchowego i pawilonu WC oraz wykonanie „elektryfikacji” bazy, są autorstwem ludzi „pozytywnie zakręconych”, których w naszym hufcu nigdy nie brakowało. Jak widać problemów było wiele... a w tym wszystkim siła i wiara ludzi, którzy widzą sens działań i maja wspólny cel. hm. Marian Pałczyński c.d.n. 18 KronikaChrzanowska HISTORIa OŚWIATA CHRZANOWSKA PO AGRESJI HITLEROWSKIEJ P oniżej prezentujemy Państwu dalszy ciąg okupacyjnych wspomnień śp. pamięci Antoniego Willimka, zebranych przez jego syna Andrzeja Willimka. Wcześniejsze części wspomnień opublikowaliśmy w 166 i 189 numerze „Kroniki Chrzanowskiej”. Lata okupacji hitlerowskiej, na ziemiach polskich, stworzyły dla szkolnictwa i oświaty, nader ciężkie i beznadziejne położenie. Niemcy podbijając nasz kraj, zdawali sobie jasno sprawę, że zagarnięcie państwa, drogą agresji i przemocy, a zawładnięcie narodu, jego kultury, to nie jest jedno i to samo. Dlatego aby całkowicie zapanować na terenach nowo zdobytych, trzeba naród zniszczyć, albo całkowicie zakuć go w kajdany niewoli. Zagarnięcie ludności ziem słowiańskich, od wieków wrogo nastawionej do Niemców, a teraz tym bardziej, do faszystowskiego reżimu Hitlera, było wielkim problemem. Mówił o tym Hans Frank, generalny gubernator - „Nigdy już, nie odrodzi się Rzeczypospolita, czy też jakieś inne państwo polskie. Polska będzie traktowana jako kolonia. Polacy, zostaną niewolnikami niemieckiego imperium światowego.” Skoro Polska, miała być krajem niewolników i rezerwuarem siły roboczej, dlatego też oświata i nauka, narodowi niewolników, nie tylko nie jest potrzebna, ale stosownie do założeń planu niemieckiego, winna być zakazana lub mocno ograniczona. Według tego planu, Polacy, powinni znać na tyle język niemiecki, by mogli natychmiast wykonać polecenia, swoich „nadpanów übermensch”. Takie były urzędowe sentencje, wypowiedzi Hansa Franka, w październiku 1939 roku, kiedy mówił do swych podwładnych władz oświatowych, niemieckich inspektorów szkolnych, Schulratów, z całą akcentowaną wyrazistością. „Musi być zasadnicza różnica, pomiędzy narodem panów, a Polakami”. Polacy będą odtąd posiadali takie możliwości kształcenia, które pokażą im, beznadziejność ich narodowego bytu”. Jeden z okólników chrzanowskiego Schulrata, podał to oświadczenie, Hansa Franka w streszczeniu. Nauczycielstwo chrzanowskie, na ogół nie było tym zaskoczone i przybite. Zdawało sobie sprawę z powagi sytuacji i wrogiego stosunku Niemców, do nas Polaków, więc cytowane wypowiedzi, przyjęło ze spokojem i opanowaniem. W powiecie chrzanowskim, zlikwidowano wszystkie szkoły średnie, gimnazja i szkoły zawodowe. Utrzymywano natomiast szkoły podstawowe, z niezmiernie okrojonym programem nauki. Wyrzucono z programu nauczania, literaturę, historię i geografię polską. Szkoły i nauczycieli, poddano policyjnemu nadzorowi. We wsiach czuwali nad nauczaniem, burmistrze gmin zbiorowych lub poszczególni urzędnicy, do takiego nadzoru polskiej szkoły, wytypowani. Sama realizacja programu, metody, jakość i ilość przyswojonej wiedzy, były nie istotne. Nadzór szkolny, z całą skrupulatnością badał ilość dzieci, podawanych co miesiąc, w wykazie sprawozdawczym, bo było to związane z utrzymaniem etatu nauczycielskiego. Szkoła nie posiadała, żadnych pomocy nauko- wych, przyrządów, czy też obrazów. Nauka miała się odbywać, czysto werbalnie. Nauka rysunków i zajęć praktycznych, była znacznie poszerzona, kosztem innych przedmiotów. Przy nauce języka rodzimego, nie wolno było się posługiwać żadną lekturą, ani też cytować wierszy poetów, czy pisarzy polskich. Można było korzystać z prasy lub książek brukowych, wydawanych za zezwoleniem niemieckim, często o treści kryminalnej. Polskie budynki szkolne, pozajmowano na szkoły niemieckie. W miastach i po wsiach, taka szkoła, stawała się kuźnią germanizmu. Uczono w niej, nie tylko dzieci, ale też i starszych, a szczególnie, z hitlerjugend, których wychowywano ze specjalnie wrogim nastawieniem do Polaków. Nauczyciel polski, powiatu chrzanowskiego, ziem przyłączonych do Niemiec, był prawdziwym ambasadorem polskości. On to odpierał, ataki wrogiej propagandy, dążącej do zniweczenia wszystkiego, co polskie, on prowadził nauczanie w zakonspirowanej formie, on umacniał patriotyzm i zagrzewał, do konspiracyjnej działalności, a w przyszłości walki o wolność. To właśnie on, nauczyciel szary, wiejski, chronił lud przed wydarciem mu, ostatniego kęsa chleba. Nauczyciel wiejski, to najwniklejszy i zarazem najserdeczniejszy, przyjaciel i znawca ludu. On to intuicyjnie, wyczuwał potrzeby społeczności wiejskiej i często ją chronił, przed zdradzieckimi ciosami, zagłady polskości i bytowej egzystencji. Tenże nauczyciel, mógł działać w ruchu podziemnym i organizować wszelkiego rodzaju akcje, ponieważ znał doskonale swój teren i ludzi. Nauczyciel z ludem a wieś z nauczycielem, tworzyli jednolitą spójnię. Ramie w ramie szli, po ciernistej drodze, wspólnego znoju i cierpienia, aż po strefę ocalenia. Strzegli oni wspólnie, jak oka w głowie, polskości i polskiego honoru, a byli tak zwarci, że szczegółowe działanie policji i gestapo, wedrzeć się do wnętrza, nie mogło. Jeżeli ten prosty lud i całe społeczeństwo polskie, było tak zwarte i scalone, nie było zobojęt- nienia, na sprawy narodowe, ale przeciwnie, całe życie Polaków, przenikała wola walki bez reszty, aż do wyzwolenia i zwycięstwa, to wolność przyszła sama. Jakież to siły, ukształtowały tak mocną postawę i takie twarde podwaliny, że naród zniósł bohatersko, napór krwawej walki z wrogiem, nie poddał się, nie załamał ani też nie zdradził społeczności polskiej ani państwa? To sprawiły siły wychowania patriotycznego a batalię wygrał nauczyciel i ten z pokoleń przedwojennych i ten w czasie okupacji. Chwała Ci, Polska Oświato! To Ty tak dzielnie, wychowałaś, swoich polskich synów, że woleli przelewać swoją krew, cierpieć i ginąć niż zdradzić i odnosić faszystowskie sukcesy. Antoni Willimek cdn KronikaChrzanowska 19 kultura MÓJ NAUCZYCIEL B yły wakacje 1951 r. Mieszkałem na Kolonii Fabrycznej, obok Technikum Mechaniczno-Elektrycznego. Któregoś dnia szedłem do centrum miasta. Przed dworcem kolejowym PKP spotkałem młodego mężczyznę, który z wielką kulturą i taktem zwrócił się do mnie, 14-latka: „przepraszam pana, gdzie w Chrzanowie znajduje się ulica Jana Kochanowskiego?” Dobrze się składa – odpowiedziałem, ponieważ idę w tym kierunku, to pana zaprowadzę na wskazany adres. Postanowiłem być „przewodnikiem” dla sympatycznego człowieka. Przez kładkę nad dworcem kolejowym skierowaliśmy się na reprezentacyjną ulicę Chrzanowa – Aleję …..(dzisiejszą Henryka). Podczas wspólnego marszu ów nieznajomy pan poinformował mnie, że jako inżynier po studiach dostał propozycję pracy w Fabloku z możliwością uzyskania mieszkania w nowo wybudowanym bloku na ulicy Jana Kochanowskiego. Po dokonaniu „lustracji” przyszłego zamieszkania postanowił poznać miasto. Aleją w górę poprowadziłem miłego pana. Na trasie przekazywałem krótkie informacje o: kinie „Zorza”, Szkole Podstawowej nr 3 (byłem jej absolwentem), Banku Spółdzielczym, Starostwie Powiatowym, wili profesora T. Urbańczyka, Magistracie i dalej do kościoła św. Mikołaja. W kościele parafialnym pokazałem panu mozaikę wenecką Matki Boskiej jako dar Ojca Świętego Leona XIII dla Chrzanowa. Mozaika ta zafascynowała mojego gościa. Wspólną wędrówkę zakończyliśmy na Rynku. „Dziękuję panu za przybliżenie mi Chrzanowa” – oświadczył inżynier. To miasto zrobiło na mnie inne wrażenie, niż to co przekazali mi znajomi, którzy odradzali mi zamieszkanie w Chrzanowie, mającego opinię „zapyziałej dziury żydowskiej”. Byłem pierwszym chrzanowianinem, który miał zaszczyt i przyjemność poznać tego niezwykłego człowieka. Z perspektywy lat mogę stwierdzić, że był to mój skromny wkład w podjęciu decyzji inżyniera o rozpoczęciu pracy w Fabloku i zamieszkaniu w Chrzanowie. Przypuszczam, że zdałem swój pierwszy test jako późniejszy przewodnik. W nowym roku szkolnym 1951 byłem uczniem drugiej klasy Technikum Mechaniczno-Elektrycznego. W programie nauczania znalazł się nowy przedmiot – maszynoznawstwo. Miłe zaskoczenie spotkało mnie, gdy na początku września do sali lekcyjnej wszedł ….poznany w czasie wakacji młody inżynier. „Nazywam się Jan Michalcewicz, jestem inżynierem i będę was uczył maszynoznawstwa”- oświadczył. W tym czasie prawie nie było książek do nauki. Na każdej lekcji omawiana była maszyna lub urządzenie, które z wielką precyzją kredą na tablicy rysował inżynier, a my uczniowie musieliśmy te rysunki przerysowywać do swoich zeszytów. Wtedy podziwialiśmy kunszt i precyzję naszego nauczyciela. Inżynier Michalcewicz był mistrzem odręcznego rysowania koła. Bardzo często (w czasie przerwy) sprawdzaliśmy cyrklem narysowane koła. Odstępstwo od ideału było zawsze nieznaczne. Podczas jednorocznego szkolenia wykładowca nasz dał się poznać jako człowiek wielkiej kultury, taktu i mistrz przekazywa- Obraz nieistniejącej już zabytkowej drewnianej cerkwi w Lutowiskach nej wiedzy, przez co był lubiany przez uczniów. Po skończonych moich studiach technicznych pracowałem w Fabloku jako konstruktor i tutaj znów miałem kontakt z inżynierem Michalcewiczem, który w tym czasie pełnił funkcje kierownika Wydziału Mechanicznego, zatrudniającego kilkaset osób. Po kilku latach pracy w Fabloku przeszedł do Rafinerii w Trzebini, a później do Instytutu Nafty w Krakowie. Nastąpiła wieloletnia przerwa w naszych kontaktach. Powtórne zbliżenie nastąpiło dopiero w 1980 r., gdy na terenie Chrzanowa powstał KIK. Tutaj znalazło się pole do wspólnych kontaktów przez uczestnictwo w spotkaniach klubowych, prelekcjach oraz wycieczkach-pielgrzymkach, które w ramach KIK-u prowadziłem już jako przewodnik. W tym czasie dowiedziałem się o wielkiej pasji i zdolnościach malarskich pana Jana. Swoje prace prezentował na wystawach w wielu polskich miast, jak również za granicą. Malarstwo inżyniera Michalcewicza cechował realizm. Praktycznie malował wszystko: pejzaże, zabytki, kwiaty, itp. Jedna z wystaw w Chrzanowie zrobiła na mnie duże wrażenie. Postanowiłem nabyć Jego prace. Aktualnie jestem w posiadaniu 28 obrazów, głównie miniatur kwiatowych. Posiadam zestaw zabytków Nadwiślańskiego Parku Etnograficznego w Wygiełzowie. Dla mnie najcenniejszym jest obraz nieistniejącej już zabytkowej drewnianej cerkwi w Lutowiskach, którą poznałem w 1971 r. podczas wycieczki szkoleniowej kursu przewodników beskidzkich w Chrzanowie. Cerkiew p.w. św. Michała Archanioła została namalowana z wielkim pietyzmem, dokładnością i niezwykłą precyzją, w czym pan Jan wykazał wielki kunszt malarski, przez co można Mu przypisać przydomek „chrzanowski Canaletto”. Cerkiew nawiązywała do tradycyj- nej architektury ukraińskiej. Była to świątynia trójkopułowa z transeptem, otoczona wydatnym dachem okapowym, nawiązującym do sobót w drewnianych kościółkach śląsko-małopolskich. Świątynia ta była dziełem architektów lwowskich i wzniesiona została w 1898 r. Na terenie polskich Bieszczadów na przełomie XIX/XX wieku wybudowano 5 bliźniaczo podobnych cerkwi, z których pozostała tylko jedna w Bystrem. Niestety świątynię w Lutowiskach spotkał tragiczny los. W 1980 r. została rozebrana i miała zostać odtworzona w Dwerniku. W tej miejscowości powstał kościół z niewielkim fragmentami rozebranej świątyni, pozostałe (w większości) części zostały w barbarzyński sposób zniszczone i rozgrabione. Obraz cerkwi, której jestem w posiadaniu namalowany został w 1988 r., a więc w czasie, gdy świątynia już nie istniała. Mistrz Jan wykazał wielkie zdolności i talent malarski, aby z fotografii precyzyjnie odtworzyć najpiękniejszą cerkiew bojkowską w Bieszczadach. Drugą dla mnie cenną pamiątką jest nieduży obrazek kapliczki na tle górskiej panoramy, którą otrzymałem z rąk ówczesnego proboszcza parafii św. Mikołaja w Chrzanowie, ks. Prałata Zbigniewa Mońki jako podziękowanie za zrealizowanie swojego programu w ramach VI Tygodnia Kultury Chrześcijańskiej w Chrzanowie. Zapytałem Autora obrazu, gdzie znajduje się ta kaplica? Gdzieś w Beskidzie Sądeckim – padła odpowiedź. Dziś, gdy nie ma już żyjącego Mojego Nauczyciela utrzymuję z nim kontakt uczuciowy patrząc na zawieszone obrazy Jego autorstwa w moim mieszkaniu. Stanisław Trębacz 20 kultura KronikaChrzanowska Z Adamem Mickiewiczem… POLONEZA CZAS ZACZĄĆ M róz był siarczysty, śnieg skrzypiał pod płozami, janczary grały kapela srebrzystą. W dzień wigilii Bożego Narodzenia Barbara i Mikołaj Mickiewiczowie jechali na święta do stryja Bazylego, z Nowogródka ku Zaosiu. Czterdzieści kilometrów sanny dla spodziewającej się dziecka kobiety - to daleka droga. Zasłabła. Wyniesiona do przydrożnej karczemki urodziła syna. Nie było nawet stołu, żeby by ułożyć niemowlę. Tedy ojciec wydobył z sepetów podróżnych księgę. Tom poezji księdza biskupa Ignacego Krasickiego, (...) Na tejże księdze spowito w pieluszki chłopię, które miało otrzymać imię, jakie mu przyniósł dzień urodzin - Adam. Był 24 grudnia 1798 roku.[...]I pierwszą kołysanką była kolęda? Jak mówi legenda, w tę cudowną wigilijną noc, akuszerka - szlachcianka Barbara Mołodecką - przecięła pępowinę noworodka na książce jako podkładce, aby „Adama przeznaczyć na rozumnego”. Pisze Barbara Wachowicz w „Wigiliach polskich. Adam Mickiewicz” 12 lutego 1799 w nowogródzkiej farze odbył się chrzest Adama Bernarda - syna urodzonego Mikołaja Mickiewicza, komornika mińskiego, adwokata nowogródzkiego i Barbary Majewskiej, ślubnych i szlachetnych małżonków. Mikołaj i Barbara Mickiewiczowie, mając majątek (...) dość szczupły, nie z bogactwa, nie z urzędów, dygnitarskich tytułów, ale z cnot własnych słynęli, ze zgodnego małżeństwa, z miłości ku bliźnim, z litości ku biednym, z religii bez bigoterii, ze szczerości, prawdy (...), ze staropolskiej gościnności i zachowania wszelkich godziwych obyczajów i zwyczajów; wreszcie z roztropności, dobrego gospodarzenia, porządnego wychowywania dziatek? -pisał najstarszy syn Adama, Franciszek w „Pamiętniku”. Szczęśliwe lata dzieciństwa Mickiewicz w swych ostatnich liryka nazwie sielskie anielskie, pisał: Kraje dzieciństwa gdzie człowiek po świcie Biegł jak po łące, a znał tylko kwiecie? Po wielu latach wspominał: W dzieciństwie czułem wstręt do pisania, uczono nas wtedy kreślić litery na deszczułce, na której te arabeski robiły mi wrażenia wnętrzności zgniecionego pająka, a do pająków zawsze żywiłem szczególna odrazę ? Żył w czasach, gdy nie znano maszyny do pisania. Sztukę czytania zdobył szybko, ale kaligrafia zawsze przychodziła mu z trudem. Matka mówiła do niego: Piszesz, jak kura grzebie. Gdybyś był wielkim panem, sekretarz by za ciebie machał piórem, a ponieważ jesteś ubogim szlachcicem, musisz sam sobie dać radę. Później zdarzało się często, że Mickiewicz prosił przyjaciół o przepisywanie rękopisów na czysto. Jego charakter pisma pozostał na stałe nieczytelny. To, oraz popełniane błędy ortograficzne sprawiły, że profesor Ernst Groddeck nie przyjął Adamowej magisterskiej rozprawy łacińskiej. Pozostał więc Adam z niższym stopniem naukowym z filozofii, co jednak nie przeszkodziło mu w przyszłości wykazać się gruntownym przygotowaniem w tym zakresie. Adam był namiętnym palaczem tytoniu. Lubił fajki, na któ- re mówił lulki i cygara..., świetnie znał łacinę - w Szwajcarii na Uniwersytecie w Lozannie wykładał jako profesor łaciny. Biegle posługiwał się językiem rosyjskim, niemieckim, francuskim i angielskim. Nie tylko czytał w oryginale dzieła Woltera, Rousseau, Schillera, Goethego, Byrona, ale je przerabiał i tłumaczył.[...]Jak donoszą źródła Mickiewicz brał również udział w reklamie. W ubiegłym wieku imienia i wizerunków Mickiewicza używano w najróżniejszych i najprzedziwniejszych okolicznościach. Było więc : mydło Mickiewicz, papierosy Mickiewicz, karmelki Mickiewicz, pióro stalowe Mickiewicz, kartki na ziemniaki z 1916 „Mickiewicz”. Mickiewicz i przyjaciele. Na studiach nawiązał liczne przyjaźnie: min. Jan Czeczot, Tomasz Zan, Józef Jeżowski, Franciszek Malewski, Onufry Pietraszkiewicz, Ignacy Domejko. To oni dzielnie sekundowali mu zarówno w jego twórczości, jak i wielu podbojach miłosnych (ale o tym za chwilę?). I tak na przykład Onufry Pietraszkiewicz, najstarszy z Filomatów, nie mając złudzeń co do własnego talentu literackiego zadowalał się rola wodzireja życia towarzyskiego. On zawsze wiedział gdzie w Wilnie można nabyć najtańszy alkohol i jakie zioła zażyć po wieczornym pijaństwie.Puste sakiewki Mickiewicza i przyjaciół ułatwiały poszukiwanie wyższych wartości. Zan studiował wyłącznie dzięki korepetycjom, a Czeczot pracował jako skryba przy podziale majątku Radziwiłłów z Nieświeża. Zamożny z domu był jedynie Franciszek Malewski (syn rektora), ale jego ojciec uchodził, za wyjątkowego skąpca i chłopak nigdy nie dysponował większą gotówką. Wspólnie stworzyli słynna pieśń Filaretów jako symbol młodzieńczej beztroski i swobody: Hej użyjmy żywota, wszak żyjem tylko raz Niech ta czara złota Nie próżno wabi nas [...]Z kolei nieoceniony Jan Czeczot nawet na imprezach okolicznościowych Filomatów notował improwizacje Adama, których ten nie szczędził podekscytowany atmosferą i winem. Rysunki wina daliście łaskawie Ja cóż wam przydam jeszcze Co mam to wystawię Oczy wytrzeszczę Gębę rozdziawię Słuchajcie, Adam zaczyna, bo się dobrze napił wina Mickiewicz i kobiety. [...]Kobieto, boski diable! dziwaczna istoto! - to pierwotna wersja znanych słów monologu Gustawa z IV części Dziadów, które ostatecznie otrzymały kształt: Kobieto, puchu marny, ty wietrzna istoto!” Boskie diabły”, to trzy kobiety w życiu Adama: żona - Celina z Szymanowskich, kochanka - Ksawera Deybel, autorytet moralny - Karolina Towiańska. Ale pięknych kobiet w jego życiu było znacznie więcej. Sławomir Koper w książce „Kobiety w życiu Mickiewicza” pisze: Bardzo ważną rolę w zafałszowaniu życia poety odegrał jego syn i biograf - Władysław Mickiewicz. Bez skrupułów niszczył niewygodne dokumenty. Starał się nakreślać obraz ojca jako człowieka bez wad i ludzkich błędów. Sytuacje zmieniły dopiero publikacje Boya - Żeleńskiego w latach 30. ubiegłego stulecia. Za nim poszli inni. Zza idealnego obrazu wieszcza wyłania się osoba zwykłego śmiertelnika. Maryla Wereszczakówna, Karolina Sobańska, księżna ZinaidaWołkońska, Maria Szymanowska (matka Celiny), hrabina Konstancja Łubieńska czy amerykanka Małgorzata Fuller - to tylko niektóre z kobiet, które kochały poetę i były z nim w związkach. Dla nich i pod ich wpływem tworzył erotyki i sonety.[...] Z listu Karoliny Jaenisch do Adama: Przekonałam się, że nie mogę żyć nie myśląc o Tobie, że całe moje życie jest tylko ciągłym wspomnienie. Mickiewiczu! Jakkolwiek bądź, dusza moja do Ciebie należy. Spotkała Cię, poznałam , zrozumiałam. Tak! Mogę to powiedzieć, potęga mojej miłości pojęła dusze Twoją! A były przecież jeszcze: Grażyna, Aldona, Zosia, Telimena i zastęp innych, stworzonych przez Mickiewicza heroin literackich, które w pewnym sensie maja znamiona realnych postaci, z którymi poeta miał do czynienia. DOKOŃCZENIE NA STR. 21 KronikaChrzanowska DOKOŃCZENIE ZE STR. 20 Czego więcej miał w swoim życiu Adam Mickiewicz w zetknięciu ze światem kobiet: wolności czy niewoli? utrapień czy szczęścia? Odsyłam do lektury RimantasaSalny i Wojciech Piotrowicza „Adam Mickiewicz a kobiety”. [...]Podbojom miłosnym Mickiewicza towarzyszyły niestety kłopoty ekonomiczne. Adam przez całe życie nie potrafił prowadzić swoich spraw finansowych. Doszło nawet do tego, że jeden z kowieńskich nauczycieli, znany skąpiec, dyskretnie włożył mu do kieszeni 6 rubli, widząc fatalną sytuację kolegi.O krytycznym stanie finansów poety wspominał prefekt Dobrowolski: niepokoił mnie jednak na nim ubiór zawsze taki sam, coraz bardziej wytarty; niepokoiło, żem nie wiedział gdzie się stołuje, co je, a myśl, że może niedostatek znosi, boleśnie mnie trapić zaczynała (...) Wnet się dowiedziałem, że wszystko co jego osi ze sobą a para koszul w szufladzie, płaszcz, którym się okrywał i przykrywał, oraz skórzana poduszka, cała jego garderobę i pościel stanowiły. Pieczone w piecu kartofle służyły mu za codzienne pożywienie, a całym jego zbytkiem była herbata i kawa, cała pociecha fajka tytoniu[...] Wspomniany przez prefekta płaszcz też nie był własnością Mickiewicza. Wyjeżdżając do Kowna pożyczył go od Jana Czeczota.Po latach, na emigracji, wchodzącego do wytwornego salonu w zabłoconych butach Mickiewicza księżna (prawdopodobnie żona Hieronima Bonapartego) miała zapytać: „Czy deszcz pada? „ Dalszy ciąg tej salonowej konwersacji - jak zapamiętał ją i przekazał potomnym Alojzy Ligęza Niewiarowicz - miał taki oto przebieg: „Tak jest, księżno, pada. „ - „Pan pieszo przyszedłeś? „ - „Tak jest, piechotą. „ - „A czemu pan nie wziąłeś powozu? „ - „Sprzeciwiało się to moim opiniom politycznym” - miał odrzec Adam, którego tak chętnie oskarżano o abnegację, podczas gdy on, w rzeczywistości, borykał się z trudnościami finansowymi. …to tylko część oprawy literackiej, jaka towarzyszyła literackiemu wieczorowi w Miejskiej Bibliotece Publicznej w Chrzanowie podczas podsumowania projektu „POLONEZA CZAS kultura ZACZĄĆ!”–przygotowanego przez I Liceum Ogólnokształcącego w Chrzanowie i Uniwersytetu Trzeciego Wieku w Chrzanowie.W czasie wieczoru miał również miejsce wernisaż wystawy fotograficznej ilustrującej realizację projektu autorstwa Dominiki Biercy. A wszystko to działo się 7 listopada 2014 oryginalny tekst „Pana Tadeusza” w realiach lat 80-tych. To tegoroczna koncepcja spektaklu w reżyserii Marcina Kobierskiego. Autorzy i realizatorzy: Marcin Kobierski (reżyser przedstawienia), Małgorzata Ciupek (asystent reżysera), Olga Piotrowska (I LO), Olga Nowicka, Ewelina Deluga(scenariusz, oprawa literacka, MBP), Dominika Bierca (autorka wystawy), serwis foto: Bogusław Mucha, (MBP) ; Oprawa muzyczna - ścieżka dźwiękowa Woj- 21 ciech Kilar / z filmu „Pan Tadeusz” Andrzeja Wajdy. ; Przebieg wieczoru: spektakl „Pan Tadeusz”, fragmenty filmu kręconego w Dworze z Drogini, oprawa literacka w oparciu o ciekawostki z życia wieszcza Adama Mickiewicza, quiz literacki z nagrodami (prosto z ogrodu Zosi), wernisaż wystawy i oprawa wernisażu w kulinarnych soplicowskich klimatach. [...]... i ostatnie słowa z „Pana Tadeusza” - POLONEZA CZAS ZACZĄĆ!... i tak też się stało - aktorzy wraz z publicznością przeszli przez bibliotekę tanecznym krokiem. A potem poczęstunek jak w Soplicowie, którzy przygotowali uczniowie I LO w Chrzanowie i słuchacze UTW w Chrzanowie i zwiedzanie wystawy. Olga Nowicka 22 rekreacja KronikaChrzanowska Transport zrównoważony… Żyjemy coraz szybciej, a współczesność stawia przed nami coraz większe wymagania, chyba już we wszystkich dziedzinach życia, również w transporcie. Coraz częściej słyszymy o transporcie zrównoważonym. No właśnie zrównoważony czyli jaki? Nie wszyscy wiedzą co ten termin oznacza w rzeczywistości. O tym, że zrównoważony – to min. przyjazny, staramy się informować i edukować od lat już 4, organizując w Chrzanowie EUROPEJSKI TYDZIEŃ ZRÓWNOWAZONEGO TRANSPORTU (16-22.09) Wróćmy jeszcze do źródeł terminu. Najprościej opisuje to hasło popularne źródło internetowe: Transport zrównoważony - idea transportu efektywnego, spełniającego oczekiwania społeczeństwa, korzystnego ekonomicznie, minimalizującego jednocześnie szkodliwy wpływ środków transportu na środowisko. […] Transport zrównoważony zakłada także zmniejszenie skali niszczenia przestrzeni (szczególnie miejskiej) wskutek dominacji indywidualnego transportu samochodowego (wielkie parkingi lub samochody zajmujące chodniki i inną przestrzeń dla pieszych). Środkami, poprzez które można osiągnąć bardziej zrównoważony transport są przede wszystkim: rozwój i propagowanie komunikacji rowerowej i transportu publicznego, promowanie pieszych podróży i grupowych dojazdów[…] Zgodnie z opinią ekspertów Komisji Europejskiej, zrównoważony transport to taki, który: zapewnia dostępność celów komunikacyjnych w sposób bezpieczny, niezagrażający zdrowiu ludzi i środowisku […] Pozwala funkcjonować efektywnie, oferować możliwość wyboru środka transportowego […] Ogranicza emisje i odpady do ilości możliwej do ich zaabsorbowania przez środowisko[…] System transportu zrównoważonego w Polsce opisuje Alternatywna Polityka TransportowaInstytutu na rzecz Ekorozwoju. Na temat zrównoważonej mobilności na poziomie metropolitalnym pisze Dariusz Szwed w publikacji „Zrównoważony Rozwój Metropolii Silesia. (http://pl.wikipedia.org) Wszyscy chcemy żyć w czystym i pozbawionym zanieczyszczeń otoczeniu, chcemy szybko, wygodnie podróżować, najlepiej niedrogo. W transporcie ulicznym przeżywamy męki, stojąc w korkach czy też nie mogąc znaleźć miejsca parkingowego. Jako środek transportu najczęściej wybieramy samochód… alternatywą dla „czterech kółek” są „dwa kółka” czyli rower, szczególnie w komunikacji miejskiej. Aby propagować min. ten środek transportu stworzono Europejski Tydzień ZrównoważonegoTransportu. Jest to to największa ogólnoeuropejska inicjatywa po- święcona zrównoważonemu transportowi miejskiemu, organizowana pod kierownictwem Komisji Europejskiej. Rokrocznie obchodzony jest w dniach 16-22 września (w Europie od 1998r. a w Polsce od 2004r.), co roku pod innym hasłem przewodnim. W tych dniach miasta europejskie łączą się w działaniach na rzecz poprawy jakości życia w mieście oraz ochrony środowiska. W tym roku chrzanowska biblioteka po raz czwarty koordynowała akcję w mieście, min dzięki współorganizatorowi - Urzędowi Miejskiemu w Chrzanowie. Od 4 lat przyświeca nam hasło, które wpisało się już chyba w koloryt naszego miasta - BIBLIOTEKA NA DWÓCH KÓŁKACH. Akcja ta ma na celu pokazanie w ciągu tego tygodnia (16-22.09) wszelkich korzyści płynnych z ograniczenia korzystania z samochodów na rzecz przyjaznego dla środowiska formy transportu – czyli roweru. Co działo się przez cały tydzień? Przeprowadzono wiele form edukacyjnych związanych ze zrównoważonym transportem: ekologiczną grę biblioteczną Złoty Środek, ekologiczne zajęcia czytelnicze dla dzieci, warsztaty edukacyjne, prezentację multimedialną, dyskusję panelową, wystawy o tematyce rowerowej i ekologicznej. Była też historia roweru, zasady bezpiecznego poruszania się na drodze, ochrony regionalnej przyrody i turystyczne walory Ziemi Chrzanowskiej. Podsumowaniem programu zajęć edukacyjnych związanych ze zrównoważonym transportem był festyn edukacyjny z Rowerowym RETRO-SHOWorazkonkursna temat zrównoważonego transportu. A jaki był cel akcji? od czterech lat ten sam promowanie zdrowego trybu życia, popularyzująca roweru jako znakomity środek zrównoważonego transportu, także w mieście, promocja edukacyjnych i wychowawczych wartości spor- tu. To również propozycja i zachęta do czynnego spędzania wolnego czasu. W akcji uczestniczyli czytelnicy biblioteki, uczniowie chrzanowskich szkół, nauczyciele, bibliotekarze Miejskiej Biblioteki Publicznej w Chrzanowie, pasjonaci i miłośnicy rowerów, członkowie Stowarzyszenia Chrzanowskich Cyklistów, przedstawiciele władz miasta i osoby zainteresowane tematami spotkań. W ramach poszczególnych realizowanych form akcji sporządzono scenariusze, literaturę do tematu, materiały informacyjne, zaproszenia i plakaty. Podsumowaniem całości był FESTYN EDUKACYJNY podsumowujący rajd rowerowy zorganizowany przez Stowarzyszenie Chrzanowskich Cyklistów (20.09.2014), który odbył się w Zespole Szkół nr 2 w Chrzanowie, ul. Wyszyńskiego 19.W trakcie festynu odbył się POKAZ ROWEROWY - RETRO-SHOW(w wykonaniu cyklistów z Łodzi), dotyczący historii roweru orazKONKURS dot. zrównoważonego transportu połączony z prezentacją folderu edukacyjnego „Wokół nas” rowerem po Ziemi Chrzanowskiej. Nagrodę Główną w konkursie - ROWER - ufundował Bank Spółdzielczy w Chrzanowie. Zwyciężczynią konkursu o zrównoważonym transporcie została uczennica I kl. Gimnazjum nr 2 - Julia Dudek.W całej akcji udział wzięły 542 osoby. Współorganizator: Urząd Miejski w Chrzanowie, Patronat honorowy: Ryszard Kosowski Burmistrz Miasta Chrzanowa , Patronat medialny: Chrzanowska Telewizja Lokalna (MOKSiR Chrzanów), Partner: Zespół Szkół nr 2 w Chrzanowie, Stowarzyszenie Chrzanowskich Cyklistów, Współpraca: „Zielona Planeta” Bogdan Bębenek, Sponsor: Bank Spółdzielczy w Chrzanowie Olga Nowicka, Górnictwo post mortem, czyli przyroda kontratakuje DOKOŃCZENIE ZE STR. 20 Otóż zapowiedziano drugi potop. Już wiadomo, że rozpocznie się on za pięć dni. Dalaj Lama zwraca się z posłannictwem do buddystów: „Pogrążcie się w medytacji i przygotujcie do reinkarnacji.” Papież do katolików: „Wyznawajcie grzechy i módlcie się.” Główny rabin Izraela oświadcza w telewizji: „Mamy tylko pięć dni, że by na- uczyć się żyć pod wodą”. My zatem mamy aż 50 lat, aby opracować naprawdę skuteczne sposoby produkowania dużych ilości energii opartych o odnawialne źródła, zdając sobie sprawę z tego, że wszystko to co wymyślono do tej pory pod presją ekoterrorystów i dyrektyw unijnych można określić skrótem AWS, co się tłumaczy jako Aby Wziąć Szmal. Pi- szę to z pewną troska, jako człowiek tuż przed sześćdziesiątką, ponieważ to z pokolenia dzisiejszej młodzieży zwiedzającej obie wystawy wywodzić będą się przyszli politycy zmagający się ze skutkami kolejnego post mortem. O przyrodę martwić się nie trzeba – ona zawsze i wszędzie daje sobie radę. Piotr Grzegorzek KronikaChrzanowska 23 SPORT CHRZANOWSCY MODELARZE NADAL LATAJĄ WYSOKO Rozmowa z Jerzym Włodarczykiem, instruktorem Klubu Modelarstwa Lotniczego przy MOKSiR w Chrzanowie. Panie instruktorze, jak rozpoczął się ubiegłoroczny, modelarski sezon? Sezon zawodniczy 2014 rozpoczęły 15 lutego zawody szybowców halowych o ,, Puchar Burmistrza Miasta Chrzanowa’’. Była to pierwsza impreza rozegrana w cyklu Pucharu Polski Następne jego edycje odbyły się w Grodkowie, Krośnie, Bochni, w Zielonkach i Suwałkach. Po zakończeniu całej edycji pucharu, zawodnicy MOKSiR Chrzanów zajęli następujące miejsca: w grupie młodzików (do lat 14-tu) Paweł Żuławiński miejsce jedenaste, Maciej Potempa dwudzieste drugie. Wśród juniorów młodszych(do lat 16-tu ) Daniel Bogomaz był czwarty, a Michł Ferlak piąty . Natomiast w grupie seniorów (powyżej 18-tu lat) Jerzy Włodarczyk zajął miejsce czwarte, Adam Tanasiewicz dwudzieste czwarte, a Patryk Straś trzydzieste drugie. W całym pucharze startowało 181 zawodników. Natomiast podsumowaniem startów, w kategorii szybowców halowych, były Mistrzostwa Polski rozegrane w Suwałkach, w dniach od 7- 9 listopada. W grupie juniorów młodszych zwyciężył Michał Ferlak, Daniel Bogomaz był piąty, a Paweł Żuławiński dziewiąty. Drużynowo zajęliśmy ostatecznie miejsce pierwsze. To był wielki sukces naszych juniorów. Potem było całe mnóstwo startów na kolejnych, ważnych zawodach krajowych... Tak to prawda, uczestniczymy od lat we wszystkich najważniejszych modelarskich zawodach, organizowanych w naszym kraju. Szczególnie łaskawy był dla nas miesiąc czerwiec, bowiem w dniach 13-15 na Mistrzostwa Polski Modeli Swobodnie Latających dla juniorów (Suwałki) w kategorii modeli z napędem silnikowym miejsce pierwsze wywalczył Daniel Bogomaz, przed Michałem Ferlakiem, natomiast Paweł Żuławiński był szósty. Drużynowo nasi juniorzy zdobyli złoty medal. Z kolei 29 czerwca na Mistrzostwa Polski Małych Form w Gliwicach, Mariusz Gąsiorowski był drugi, a Patryk Straś trzeci. Drużynowo nasi seniorzy również zdobyli złoto. W mistrzostwach startowało sześciu zawodników z Chrzanowa. silnikowym, na których wywalczyłem miejsce pierwsze, Mariusz Gąsiorowski był piąty, a Patryk Straś szósty. Natomiast na podsumowaniu Pucharu Polski Modeli Swobodnie Latających w kategorii modeli z napędem silnikowym zająłem miejsce drugie, Mariusz Gąsiorowski uplasował się na pozycji czwartej, a Patryk Straś był szósty. Obok startów krajowych było kilka zagranicznych. Jak ocenia Pan ubiegłoroczne starty w zawodach międzynarodowych? Na podstawie wysokich wyników uzyskanych w 2014 roku do Kadry Narodowej powołanie otrzymali nasi modelarze: w grupie juniorów Daniel Bogomaz, Michał Ferlak, w grupie seniorów - Mariusz Gąsiorowski, Jerzy Włodarczyk i Patryk Straś. W ubiegłorocznym Pucharze Świata Modeli Swobodnie Latających w kategorii modeli z napędem silnikowym w grupie seniorów zdobyłem jedenaste miejsce, osiemnaste mój klubowy kolega Mariusz Gąsiorowski. Natomiast w grupie juniorów, zaszczytne miejsce drugie, wywalczył Daniel Bogomaz. Dobra pozycja w światowej czołówce Pucharu Świata świadczy o wysokim poziomie sportowym zawodników z Chrzanowa. Tak, ale były jeszcze Mistrzostwa Świata Juniorów w Rumunii, w miejscowości Salonta? To prawda, ale nie tylko. Najpierw rzeczywiście na Mistrzostwach Świata Juniorów w kategorii modeli z napędem silnikowym nasi zawodnicy zajęli wysokie miejsca. Daniel Bogomaz uplasował się na pozycji piątej , a drużyna w składzie: Daniel Bogomaz , Michał Fer- lak i Dawid Lipski – na czwartej, natomiast w klasyfikacji generalnej Polacy zajęli miejsce drugie. Na tych zawodach byłem trenerem w kategorii modeli silnikowych. Potem, w dniach 11-17 sierpnia, na Mistrzostwach Europy Seniorów (Rumunia-Salonta) startowałem w kategorii modeli z napędem silnikowym, zajmując miejsce trzydzieste drugie . Drużynowo Polacy zajęli pozycję siódmą. Kierownikiem ekipy był Mariusz Gąsiorowski. Następnie, w dniach 30-31 sierpnia, odbył się Puchar Świata w Kietrzu – Kietrz Cup, na którym zdobyłem miejsce czwarte, siódmy był Mariusz Gąsiorowski, dziewiąty Daniel Bogomaz, a jedenasty Patryk Straś. W grupie juniorów zwyciężył Daniel Bogomaz. Generalnie jest bardzo dobrze, chociaż nie zawsze wygrywacie, to zawsze jesteście w czołówce. Jak osiąga się tak dobre wyniki sportowe? Uzyskanie takich wyników wymagało bardzo dużego zaangażowania podczas pracy w klubie, podczas treningów, jak i dużej ilości startów na zawodach krajowych i międzynarodowych. Obok licznych startów ogólnopolskich, w roku 2014 startowaliśmy pięciokrotnie za granicą - w Słowacji, Czechach, Rumunii, w poprzednich latach również w Chorwacji , Włoszech, Słowenii, Litwie, Węgrzech - finansując te wyjazdy głównie ze środków własnych. W roku 2015 Klub obchodził będzie 40- lecie nieprzerwanej działalności, a zatem już dzisiaj gratulujemy i życzymy dalszych sukcesów. Rozmawiał Antoni Dobrowolski Mam wrażenie, że jeszcze nie odkrył Pan wszystkich kart... Tak, bo tych zawodów było tak dużo, że muszę stopniowo, jak to się Pan wyraził, odkrywać karty naszych startów. W ubiegłym roku startowaliśmy jeszcze w zawodach Racibórz Cup, na których Mariusz Gąsiorowski był trzeci, ja byłem szósty, Daniel Bogomaz dziewiąty, a Patryk Straś jedenasty. Natomiast w grupie juniorów zwyciężył Daniel Bogomaz. Po drodze były też (13 września) Mistrzostwa Polski Modeli Swobodnie Latających (Stalowa Wola) z napędem silnikowym, na których wywalczyliśmy tytuł wicemistrzów Polski w składzie - Jerzy Włodarczyk, Patryk Straś i Mariusz Gąsiorowski. Nasi modelarze uczestniczyli też (14.09 ) w Pucharze Polski (Stalowa Wola) modeli z napędem Na Mistrzostwach Polski w Suwałkach, w grupie juniorów młodszych, zwyciężyli chrzanowscy modelarze w składzie: Michał Ferlak, Daniel Bogomaz i Paweł Żuławiński 24 co się wydarzy KronikaChrzanowska Subiektywny przegląd wydarzeń kulturalnych i turystycznych ziemi chrzanowskiej W ubiegłym roku w Chrzanowie mieliśmy okazję skorzystać z naprawdę bogatej oferty instytucji kultury. Ciekawe spotkania, prelekcje, spektakle czy zajęcia dla dzieci to tylko część z oferowanych imprez. Rozpoczynając nowy rok warto zapoznać się z ofertą instytucji kultury i tym co proponują w pierwszym kwartale 2015 roku. Oto przegląd najważniejszych imprez z naszego regionu, w których warto wziąć udział. Styczeń Początek roku to możliwość obejrzenia wielu wystaw. Jedną z nich jest na pewno GÓRNICTWO ZIEMI CHRZANOWSKIEJ. Celem wystawy, po raz pierwszy prezentowanej w naszym Muzeum, jest przybliżenie historii górnictwa na terenie dawnego powiatu chrzanowskiego, od czasów najstarszych (XV w.) aż do współczesności. Do końca stycznia w Bibliotece można zobaczyć wystawę DWA ŚWIATY autorstwa Katarzyny Skuczyńskiej i Izabeli Kozik – malarstwo, grafika, rzeźba, a w Dworze z Drogini w Wygiełzowie wystawę „Z DZIEJÓW HIGIENY NA PRZEŁOMIE XIX I XX WIEKU”. WSZECHNICA CHRZANOWSKA, której tematem przewodnim będą sławne rody na chrzanowskiej ziemi, odbędzie się 21 stycznia w Bibliotece. Historię tychże rodów przybliży prelegent Bogna Wernichowska, autorka kilkunastu książek o tematyce historyczno-obyczajowej. W roku 2006 otrzymała Złoty Laur Fundacji Kultury Polskiej za mistrzostwo w dziedzinie publicystyki kulturalnej i twórczości literackiej. Luty Muzealna KAWIARNIA NAUKOWA to propozycja na 11 lutego. Tym razem będzie można posłuchać ciekawego wykładu „GÓRNICTWO POST MORTEM”. Będąc w Muzeum warto zobaczyć wystawę OBECNY WŚRÓD NAS – w czterdziestą rocznicę śmierci niezwykłego Proboszcza z Rospontowej Księdza Michała Potaczały. 14 lutego propozycje dla zakochanych (i nie tylko) ma chrzanowskie Kino „Sztuka”. Filmy LOVE, ROSIE oraz SMAK ŻYCIA 3, CZYLI CHIŃSKA UKŁADANKA będą wyświetlane od godziny 21:30. Alternatywą dla kina bę- dzie spektakl POD NIEMIECKIMI ŁÓŻKAMI o godz. 17.00, w reżyserii Łukasza Witt-Michałowskiego. Bohaterką spektaklu jest polska sprzątaczka, wygarniająca wstydliwe brudy spod stereotypowo schludnych łóżek swoich niemieckich pracodawców. Historia ta przeznaczona jest dla widzów dorosłych. 14 lutego poznamy także zwycięzcę XVI OGÓLNOPOLSKIEGO KONKURSU POETYCKIEGO „BEZ GRANIC”. Zimowe ferie przypadają na okres od 16 do 27 lutego. Biblioteczna ZIMA Z MAŁYM KSIĘCIEM, muzealne FERIE WOKÓŁ PAPIERU czy ZIMA Z MOKSiR to projekty chrzanowskich instytucji kultury skierowane są do dzieci i młodzieży z powiatu chrzanowskiego, które nie wyjeżdżają na wypoczynek zimowy. Przez ten okres Biblioteka, Muzeum i MOKSiR zapraszają na zorganizowane zajęcia dla dzieci i młodzieży chcących ciekawie spędzić wolny czas od szkoły. Będzie można wziąć udział w zajęciach artystycznych, edukacyjnych, sportowych, tanecznych. Wśród licznych atrakcji znajdą się prelekcje, wykłady, wystawy, wycieczki, seanse filmowe, gry i zabawy. Marzec W dniach 1-5 marca odbędą się OBCHODY DNIA ŻOŁNIERZY WYKLĘTYCH, których organizatorem jest Muzeum. Wystawę podopiecznych fundacji im. Brata Alberta pt. ANIOŁY obejrzymy w Muzeum od 11 marca. Do Amazoni przeniesie nas prelekcja KAWIARNI NAUKOWEJ. W miesiącu marcu chrzanowskie Muzeum zaprasza dzieci na WIELKANOCNE WARSZTATY. W okresie poprzedzającym Święta Wielkiej Nocy płaziańska filia chrzanowskiej biblioteki zapraszać będzie czytelników na spotkania warsztatowe, które plastycznie i literacko wprowadzą uczestników w uroczysty świąteczny nastrój, podkreślający regionalne tradycje naszych mam i babć. WIELKANOCNE WARSZTATY REGIONALNE odbywać będą się w okresie 23 – 27 marca. 28 marca o godz. 18:00 rozpocznie się IV EDYCJA NOCY TEATRU. Ta edycja jest wyjątkowa, ze względu na to, że teatr Imagianrium obchodzi 5 –lecie działalności. 29 marca w NIEDZIELĘ PALMOWĄ w chrzanowskich Ko- Podczas FERII ZIMOWYCH chrzanowskie instytucje kultury zapraszają dzieci i młodzież na różnorodne zajęcia ściołach odbędą się uroczyste msze święte, a na Chrzanowskim Rynku odbędzie się konkurs na najpiękniejszą palmę wielkanocną. Oferta jest szeroka, więc z kwartalnego kalendarium imprez każdy wybierze coś dla siebie. Katarzyna Kowalska Anna Kosowska – Czak Więcej informacji... ...można znaleźć na stronie www.kulturalnychrzanow.pl poświęconej wydarzeniom kulturalno-rozrywkowym w Chrzanowie. Portal zawiera szeroki wachlarz imprez, z których każdy wybierze coś dla siebie. Ich organizatorami są gmina Chrzanów, miejskie instytucje kultury oraz organizacje pozarządowe. facebook.com/kulturalnychrzanow Redakcja: [email protected]
Podobne dokumenty
Nr 176 - Kulturalny Chrzanów
Boiska będą gotowe być może już nawet na wakacje. Nieco mniej optymistyczny scenariusz zakłada zakończenie inwestycji we wrześniu tego roku. Jej koszt oszacowano na 245 tys. zł. (af )
Bardziej szczegółowoNr 187 - Kulturalny Chrzanów
okazało, wystartowali z sukcesem. Zanim jednak przyszedł czas na nagrody, trzeba było przejść kilka etapów. Dzieci przygotowywały pracę, była także prezentacja dotycząca działań szkoły w zakresie p...
Bardziej szczegółowo