Prawo dla monitoringu

Transkrypt

Prawo dla monitoringu
forum
Prawo dla monitoringu
wizyjnego
(Nie całkiem) luźne
spostrzeżenia po debacie
Waldemar Więckowski
Polska Izba Systemów Alarmowych
doradca Zarządu
Tytułowy temat został wprowadzony
do publicznego obiegu przez Generalnego Inspektora Ochrony Danych Osobowych. Wystąpił on – już dwukrotnie
– do MSW o unormowanie w przepisach rangi ustawowej ogólnych zasad
dotyczących wideonadzoru. I chociaż
publiczna debata nad Wielkim Bratem
(tak się w niej nazywa systemy monitoringu wizyjnego) ma się dobrze i jest
coraz szerzej odnotowywana w mediach, jest niezauważana (poza
)
w branży zabezpieczeń.
Chcąc uwrażliwić środowisko na tę
dyskusję, która – prędzej czy później –
zakończy się wydaniem ustawy, PISA
wraz z Międzynarodowymi Targami
Poznańskimi zorganizowała debatę
„Prawo dla monitoringu?”.
Zasygnalizowane w podtytule artykułu spostrzeżenia odnoszą się do
kilku kwestii swobodnie wybranych
spośród poruszonych w publicznej
dyskusji o prawnym uregulowaniu stosowania monitoringu telewizyjnego w
kraju. Znane jest już stanowisko GIODO, a także pogląd – chyba to właściwe
określenie – środowiska naukowego.
Zagadnienia te wymagają przedstawienia szczegółowego opisu czy też
analizy lub komentarza również ze
strony branży zabezpieczeń.
MSW w związanych kwestiach szczegółowych jeszcze się nie wypowiedziało. Ale (pierwsza) wypowiedź tej
strony może mieć (bardzo prawdopodobnie) formę projektu ustawy lub
rozporządzenia.
GIODO
Sygnalizacja pierwsza,
czyli dane osobowe
i prywatność
Pierwsze wystąpienie, a właściwie sygnalizacja,
bo taka jest oficjalna nazwa dokumentu GIODO
do MSW, miało miejsce 24 marca 2010 r. [1], wystąpienie drugie natomiast 24 sierpnia 2011 r. [2].
Treści obu wystąpień, a także odpowiedzi MSW
znajdują się na stronie GIODO.
Punktem wyjścia pierwszej sygnalizacji jest
stwierdzenie, że obowiązująca ustawa o ochronie danych osobowych nie reguluje w sposób
szczególny kwestii przetwarzania danych wizualnych i dźwiękowych, zaś skutkiem stosowania
monitoringu może być tymczasem utrwalanie
wizerunku osób fizycznych, a następnie jego
przechowywanie, opracowywanie i wykorzystywanie dla różnych celów. I dalej: W niektórych
przypadkach, wskutek stosowania monitoringu
dochodzi do pozyskiwania danych osobowych
(wyróżnienie autora) – czy to danych osobowych zwykłych, czy też szczególnie chronionych – a wówczas zastosowanie znajdą przepisy o ochronie danych osobowych. I w kolejnym
zdaniu: Dostrzegana jest jednak potrzeba odrębnej ustawowej regulacji, albowiem w wielu sytuacjach nie dochodzi do przetwarzania
danych osobowych, jednakże ograniczane jest
prawo jednostki do prywatności (wyróżnienie
autora), zagwarantowane mocą przepisów
ustawy z dnia 2 kwietnia 1997 r. Konstytucja
Rzeczypospolitej Polskiej (Dz.U. z 1997 r., nr 78
poz. 483) oraz w ustawodawstwie unijnym.
Pierwsza sygnalizacja GIODO w obszarze zainteresowania umieszcza więc nie tylko ochronę
(już pozyskanych) danych osobowych, ale też
ochronę prywatności, a więc warunki, w jakich
te dane można pozyskiwać (gdzie, kiedy i w jakim celu). W pierwszym przypadku podstawą
zainteresowania jest Ustawa o ochronie danych
osobowych; w drugim – Konstytucja RP oraz
ustawodawstwo unijne. Powiązanie ochrony
danych (wizyjnych zawierających wizerunek)
systemy alarmowe nr 4, lipiec – sierpień 2012
z ochroną prywatności znacząco poszerza
zakres regulacji, którą proponuje się wprowadzić, a także podwyższa jej rangę. Dlatego, wg
GIODO, konieczne wydaje się uregulowanie
kwestii dotyczących monitoringu (wideonadzoru) w odrębnym akcie prawnym, niż ustawa o ochronie danych osobowych pod kątem
zagwarantowania odpowiedniego standardu
ochrony informacji pozyskanych tą drogą.
Pierwszą sygnalizację zamykają dwa zdania,
z których pierwsze wskazuje na konieczność
zbalansowania interesów stron, drugie zaś – na
kryteria wyboru, w przypadku gdy nie da się
tych interesów pogodzić. Przy wprowadzaniu
nowych regulacji należy zachować równowagę
pomiędzy zagwarantowaniem praw jednostki
a ogólnym interesem podmiotów, które stosować miałyby systemy monitoringu. Niewątpliwie przyjęte rozwiązania muszą mieć na celu
ograniczenie stosowania przedmiotowych systemów, w sytuacji, gdy korzyści z nich płynące
są zbyt małe, niewspółmierne do ograniczania
prawa jednostki do prywatności.
GIODO
Sygnalizacja druga,
czyli co ma Facebook
do monitoringu wizyjnego
Punktem wyjścia drugiego wystąpienia jest
stwierdzenie, że monitoring wizyjny i audiowizyjny stosowany jako środek wspomagający
utrzymanie bezpieczeństwa i porządku w miejscach zarówno otwartych, jak i zamkniętych
publicznie budzi coraz więcej kontrowersji.
Powstają one nie tylko na gruncie wątpliwości
co do samego faktu jego stosowania, ale coraz
większych dysproporcji między celem, któremu
ma służyć, i ograniczeniem prawa do prywatności, jakie wprowadza jego stosowanie.
W zacytowanym tekście dokonałem dwóch
wyróżnień, które – moim zdaniem – wskazują na różnice pomiędzy sygnalizacją pierwszą
a drugą. Można je interpretować na co najmniej
dwa sposoby: albo GIODO chciał uniknąć powtórzeń przedstawionych wcześniej argumen-
forum
Odniesienia do technologii,
jakie mogłyby się znaleźć
w postulowanych uregulowaniach
prawnych, stanowią przedmiot
pierwszoplanowego
zainteresowania PISA
Staramy się chronić prywatność
osób, które robią wszystko, aby
swoją prywatność wystawić
na widok publiczny w Internecie
tów i dlatego, wznawiając sygnalizację, zwraca
uwagę na palącą i rosnącą społeczną potrzebę ochrony prywatności, albo GIODO zmienił
rozłożenie akcentów. W pierwszej sygnalizacji
rozkłada je równo pomiędzy oba zawarte w niej
stwierdzenia (zacytowane w poprzednim rozdziale), w drugiej akcentowane jest tylko drugie
zdanie, mimo że – formalnie rzecz biorąc – są
w niej ponowione oba te zdania.
Dalsza treść wydaje się potwierdzać prawdziwość drugiej interpretacji. Treść ta jest ważna
dla branży security, ponieważ zawiera odniesienia do technologii (rozwiązań technicznych),
których nie było w pierwszej sygnalizacji. W drugim wystąpieniu coraz szersza dostępność zaawansowanych produktów rozwoju technologicznego jest przedstawiana jako argument za
jak najszybszym unormowaniem w przepisach
rangi ustawowej ogólnych zasad dotyczących
wideonadzoru.
Reprezentując PISA, podzielam pogląd wyrażony przez GIODO, że monitoring wizyjny powinien być w miarę szybko uregulowany w ustawie. Nie jestem natomiast pewien, czy trafnie
są dobrane przykłady technologii przywołane
przez GIODO. Jest to o tyle istotne, że ich dobór
może mieć wpływ na kształt regulacji. Chodzi
o przykład podany w treści sygnalizacji (o nim
dalej) i przykłady znajdujące się w dołączonym
do niej dokumencie Wymagania w zakresie regulacji monitoringu.
Odniesienia do technologii, jakie mogłyby się
znaleźć w postulowanych uregulowaniach
prawnych, stanowią przedmiot pierwszoplanowego zainteresowania PISA – izby gospodarczej
firm dostarczających technologię w różnych
jej postaciach (czy to samych urządzeń, czy też
rozwiązań systemowych pod klucz), a także mojego w niniejszym artykule. Wobec toczącej się
dyskusji o prawnym uregulowaniu zasad stosowania technologii dostarczanej przez branżę
security musimy wejść w obszar języka (i myślenia) odmiennego od specjalistycznego języka (i myślenia) dobrej praktyki specjalistycznej,
sformalizowanego choćby w uregulowaniach
normalizacyjnych.
Wracając do drugiej sygnalizacji GIODO i przywołanego w niej przykładu rozwoju technologicznego. W dalszej części wystąpienia czytamy:
Należy zwrócić uwagę również, że dysproporcje
te (między celem, któremu ma służyć monitoring i ograniczeniem prawa do prywatności, jakie wprowadza jego stosowanie) narastają wraz
ze stosowaniem coraz to nowszych rozwiązań
technologicznych. Warto w tym kontekście
zwrócić chociażby uwagę na systemy rozpoznawania osób na podstawie baz wzorów wizerunku używanych już nie tylko przez systemy służb
specjalnych i policję, ale również przez podmioty
prywatne, czego przykładem jest portal społecznościowy Facebook, w którym uruchomiono
funkcję rozpoznawania osób na podstawie zamieszczonego wizerunku. Jak wyjaśnia rzecznik
hamburskiego organu ochrony danych, problemem w powyższym przypadku nie jest sam mechanizm rozpoznawania twarzy, ale to, że w tle
tworzona jest baza danych do celów rozpoznawania. Według danych Facebooka przy łącznej
liczbie ponad 75 miliardów umieszczonych zdjęć
450 milionów osób już zostało oznaczonych
i dane te mogą być użyte do identyfikacji osób
tylko na podstawie wizerunku. Środki te są coraz
częściej stosowane głównie z powodu oszczędności i szybkiego zwrotu poniesionych kosztów
ich instalacji w porównaniu z kosztami monitoringu tradycyjnego.
Kowal zawinił,
Cygana powiesili?
Nie jestem pewien, czy dobrze rozumiem
związek Facebooka z systemami monitoringu
wizyjnego przedstawiony w zacytowanym
fragmencie. Czyżby chodziło w nim o to, że
zdjęć z Facebooka używa się do identyfikacji
osób, których wizerunek nagrano przy użyciu
monitoringu wizyjnego? Jeśli tak miałoby być,
to w dążeniu do ograniczania stosowania systemów monitoringu w sytuacji, gdy korzyści
z nich płynące są zbyt małe, niewspółmierne
do ograniczania prawa jednostki do prywatności dostrzegam pewien paradoks.
Mała dygresja odnośnie do tego czym jest Facebook. Nie – co to jest, ale – czym jest. Mnie
odpowiada opis Kingi Dunin, który zawarła
w swoim felietonie pt. FB-proletariat zamieszczonym w „Wysokich Obcasach”. [3] Oto stosowny fragment: (…) bywanie na FB to nie
jest rozrywka ani życie towarzyskie, ani nawet
rozwój osobisty – to ciężka praca, która nas nie
wzbogaca. Za to kogoś innego tak. Staroświecki fabrykant też musiał sporo zainwestować
i pieniędzy, i umiejętności organizacyjnych,
żeby zbudować fabrykę. Następnie jednak
przynajmniej cokolwiek musiał zapłacić robotnikom, którzy w niej pracowali. Właściciele FB
rozbudowują swoją fabrykę i jej działy sprzedaży, i to rzecz jasna kosztuje, robotnikom nie
płacą jednak ani grosza.
FB-proletariat czasem trochę się pobuntuje, ponarzeka na warunki pracy, np. na to, że prywatność
nie jest dość dobrze chroniona, ale zasuwa, bo nie
zdaje sobie sprawy z istoty swojej sytuacji.
Mamy więc wszyscy do czynienia z sytuacją,
w której miliony osób ciężko pracują za darmo, aby wystawić na widok publiczny swoją
prywatność. (Facebooka proszę traktować jako
przykład dostępnych w Internecie – i nie tylko
– środków do niewymuszonego upublicznienia
swojej prywatności). Udało się 450 milionom
dobrowolnie wykonać tę pracę na Facebooku
na tyle skutecznie, że już zostały oznaczone
i ich zdjęcia – dostępne dla każdego w miejscu
znanym wszystkim – mogą być użyte do identyfikacji.
Co więc należy zrobić, gdy miliony osób za pomocą mediów społecznościowych wystawia
na widok publiczny swoją prywatność w stopniu, który zapewne może stanowić dla nich
zagrożenie ze strony pewnych działów administracji państwowej, chociaż przede wszystkim
to już stanowi zagrożenie ze strony biznesu?
Należy przyjąć rozwiązania prawne mające na
celu ograniczenie stosowania... systemów monitoringu wizyjnego.
Zapewne mam proste skojarzenia, bowiem
wobec takiego postawienia sprawy, pierwsze,
co mi przychodzi na myśl, to porzekadło: Kowal
zawinił, Cygana powiesili.
Ale przyjmijmy, że nie tak się sprawy mają i że to,
co wskazałem, to tylko pozorny paradoks. Wte-
systemy alarmowe nr 4, lipiec – sierpień 2012
dy pozostaje uzmysłowić sobie sens tego, co
próbujemy robić – staramy się chronić prywatność osób, które robią wszystko, aby swoją prywatność wystawić na widok publiczny. A tego
to nie da się tylko ubrać w szaty interesującego
paradoksu.
Wymagania w zakresie
regulacji monitoringu,
czyli „wideofilmowanie”
Drugą sygnalizację kończy następujący akapit:
Mając powyższe na uwadze, Generalny Inspektor Ochrony Danych Osobowych przekazuje Panu Ministrowi dokument zatytułowany
„Wymagania w zakresie regulacji monitoringu”
jako swój wkład do pracy nad przygotowaniem
ustawy regulującej w sposób kompleksowy
sprawę monitoringu w kontekście praw do
ochrony wolności i prywatności.
W akapicie tym pojawia się kwestia ochrony
wolności. Nie występuje ona w pierwszej sygnalizacji, a podsumowuje drugą. Zwracam na
nią uwagę po tym, co usłyszeliśmy od GIODO
podczas debaty. Jest ona kluczowym punktem
jego stanowiska w odniesieniu do tego, czego
miałoby dotyczyć przedmiotowe uregulowania
prawne. Otóż nie tego, aby (właściwie) chronić
dane osobowe zebrane za pomocą monitoringu
wizyjnego, ale by ograniczyć jego stosowanie.
GIODO
Do zawartych w Wymaganiach odniesień do
technologii, w tym przede wszystkim z dziedziny rozwiązań stosowanych w CCTV oraz w systemach dozorowych CCTV, planuję nawiązać
w kolejnych artykułach. Teraz chciałbym się
odnieść do użytej w tym dokumencie terminologii specjalistycznej, a w istocie rzeczy do
kwestii poprawności i jednoznaczności języka
stosowanego w odniesieniu do technologii.
Na kwestię tę natknąłem się już w pierwszych
zdaniach wstępu: Technologie rejestracji obrazu znajdują coraz szersze zastosowanie (…).
Podstawowym składnikiem tej technologii jest
kamera, która sprowadza obraz najbliższego
otoczenia do postaci sygnałów elektrycznych
analogowych lub cyfrowych. Tak przekształcony obraz może być przekazywany na duże odległości – do centrum obserwacyjnego, gdzie
odtwarzany jest na monitorach i/lub zapisywany na elektronicznych nośnikach danych.
Czynności związane ze stosowaniem kamer do
rejestracji, przesyłania, zapamiętywania i obróbki obrazu ogólnie nazywane są wideofilmowaniem (wyróżnienie autora).) W szczególnych
przypadkach, gdy celem wideofilmowania jest
między innymi zapewnienie kontroli nad obserwowanym obiektem, w tym nadzoru nad
zachodzącymi tam zdarzeniami, czynności
takie nazywamy wideonadzorem lub monitoringiem, bądź audio-wideomonitoringiem, jeśli
rejestrowany jest nie tylko obraz otoczenia, ale
i dźwięki. W niniejszym opracowaniu stosowanie technologii wideofilmowania we wszystkich wyżej wymienionych znaczeniach nazywane będzie ogólnie monitoringiem.
Wystarczy wrzucić w Google określenie wideofilmowanie, aby dowiedzieć się, że ogólnie i powszechnie nazywa się nim czynność utrwalania – posługując się językiem rozporządzenia
MSWiA w sprawie utrwalania przebiegu impre-
zy masowej – lub rejestracji – posługując się językiem normy PN-EN 50132-7 – przebiegu wesel
i ślubów. Co ważne, czynność wideofilmowania
powszechnie jest postrzegana (i słusznie) jako
czynność realizowana za pomocą urządzeń
przenośnych. Urządzenia te, powszechnie ale
niepoprawnie nazywa się kamerami.
Poprawna nazwa to kamkorder od angielskiego słowa camcorder (camera i recorder) lub
kamerowid jako tłumaczenie na polski (kamera i magnetowid). Różnica pomiędzy kamerą
a kamerowidem jest taka, że to ostatnie urządzenie w jednej kompaktowej i nierozdzielnej
konstrukcji opracowanej do zastosowań mobilnych (przenośnych) zawiera kamerę (urządzenie
optyczno-elektryczne do przechwytywania obrazu i zamiany go do postaci sygnału elektrycznego), magnetowid (urządzenie elektryczne do
zapisu sygnałów elektrycznych reprezentujących tenże obraz), a także elektroniczny wizjer,
miniaturowy monitor wizyjny (elektryczno-optyczne urządzenie do wyświetlania obrazu telewizyjnego).
Określenie wideofilmowanie prawie na pewno
(mogłem coś przeoczyć) nie występuje w dokumentach prawnych (ustawach i rozporządzeniach) i na pewno (jestem członkiem KT nr 52
w PKN) nie występuje w dokumentach normalizacyjnych związanych z dziedziną monitoringu wizyjnego, a ściślej – z dziedziną systemów
dozorowych CCTV, jak się je nazywa w polskich
i europejskich normach.
Za oczywiste należy przyjąć, że celem wystąpienia GIODO nie jest chęć uregulowania wideofilmowania wesel i ślubów (żeby wymienić
tylko przyjemne momenty z naszego życia)
ani też, że jest nim ograniczenie regulacji do
czynności realizowanych za pomocą urządzeń
przenośnych. Dobrze by więc było, aby użyty
w dokumentach język nie stwarzał wątpliwości
interpretacyjnych. Ponieważ dokument Wymagania w zakresie regulacji monitoringu nie
zawiera takich informacji, nie wiadomo z jakimi
ekspertami konsultowano te jego fragmenty,
które dotyczą technologii monitoringu wizyjnego. Śmiem twierdzić, że to nie są eksperci
od systemów dozorowych CCTV. Stwierdzenie
opieram nie tylko na przytoczonym przykładzie
wideofilmowania, ale przede wszystkim na dalszej treści tego dokumentu, do czego wrócę
w kolejnych artykułach.
Jeżeli przedmiotowa regulacja w randze ustawowej ma zawierać odniesienia do technologii
(techniki), a wszystko na to wskazuje, że będzie,
to dobrze by było, żeby były napisane w sposób
niebudzący wątpliwości (jak należy je rozumieć)
tych, którzy mają ich przestrzegać (wdrażać w życie). A jeśli już te wątpliwości będą mieli, to aby
wyjaśnienie mogli znaleźć w dostępnych dokumentach publicznych takich jak Polskie Normy.
PISA
Debata
„Prawo dla monitoringu?”
W imieniu PISA wyjaśniam, że znak zapytania
w tytule debaty jest wyłącznie zamierzoną prowokacją. W żadnym przypadku i w żaden sposób
nie podaje się w wątpliwość konieczności opracowania odpowiednich unormowań prawnych.
Według oceny PISA branża jest zainteresowana
zarówno ich powstaniem, jak i uczestnictwem
systemy alarmowe nr 4, lipiec – sierpień 2012
w procesie ich powstawania, stosownie do roli,
jaką mogłaby w nim odegrać. W rozumieniu PISA
taka regulacja mogłaby przysłużyć się podniesieniu stopnia profesjonalizmu oraz upowszechnieniu dobrych praktyk związanych ze stosowaniem
systemów dozorowych CCTV (czy monitoringu
wizyjnego, jak się je też nazywa).
Relację z debaty można przeczytać w nr. 2/2012 . [4] Uczestniczyłem w niej, oddelegowany
przez PISA, w celu wyjaśnienia ewentualnych
wątpliwości technicznych związanych z systemami dozorowymi CCTV. W zasadzie nie pojawiły się, gdyż dyskusję zdominował inny wątek (o czym dalej). „Wyrwany do tablicy” przez
prowadzącego debatę zostałem raz pytaniem,
jakie zapisy dotyczące techniki powinny znaleźć
się w ustawie, aby monitoring wizyjny był skuteczny. Odpowiedziałem, że zasadniczo powinny to być odwołania do Polskiej Normy, mając
na myśli PN-EN 50132-7, a także że w żadnym
przypadku nie powinny w ustawie znaleźć się
absolutnie żadne wymagania techniczne (technologie, parametry i ich wielkości).
W krótkiej dyskusji, jaka się wywiązała wokół
tego wątku, powiedziano, że aczkolwiek stosowanie norm technicznych w polskim systemie
prawnym z zasady jest dobrowolne, to właściwy minister ustawą może wprowadzić taki obowiązek, jeśli jest to uzasadnione oczywiście. Jeśli
z kolei ustanowienie PN, jako obowiązującej nie
jest konieczne, a w przedmiotowym przypadku
wydaje się tak właśnie być, to zawsze w ustawie
można przywołać poszczególne postanowienia PN, o ile jest ona w języku polskim. PN-EN
50132-7 akurat jest w języku polskim, więc – jeśli
zajdzie taka potrzeba – może być przywołana
w ustawie o monitoringu wizyjnym.
Osobom spoza branży muszę wyjaśnić, że wspomniana norma jest normą systemową, a nie
produktową. Zawiera definicje oraz uniwersalne procedury (metody) postępowania, którymi
należy się posłużyć, aby powstał dobry system
dozorowy CCTV. Określenie „dobry” w tym
przypadku oznacza spełniający wymagania
użytkowe (funkcjonalne) użytkownika. Norma
nie zawiera żadnych wymagań technicznych,
nie wyszczególnia parametrów technicznych
i ich wielkości i nie odwołuje się do technologii.
W swojej istocie została stworzona jako uniwersalny zapis dobrej praktyki branży, abstrahujący
od technologii – również po to, aby mogła być
przywoływana, gdy zachodzi konieczność odwołania się do funkcji realizowanych za pomocą
systemów monitoringu.
Katedra Kryminalistyki
UW
Skuteczność systemów
monitoringu miejskiego
Dyskusja po prelekcjach zaproszonych gości poszła w kierunku odmiennym do tytułu
określonego w debacie – praktycznie została
zdominowana przez zagadnienie skuteczności
instalacji systemów monitoringu miejskiego.
Ramy dyskusji zostały wyznaczone wspólnie
przez jednego z prelegentów – Pawła Waszkiewicza (Katedra Kryminalistyki, WPiA UW)
oraz Pawła Witticha (Akademia Monitoringu
Wizyjnego). Wymiana poglądów między obu
panami podczas debaty wpisuje się w polemiprzed
kę prowadzoną przez nich na łamach
targami Securex [5] i [6], a jak się potem okaza-
forum
ło – również i po [7] i [8]. Wymiana opinii jest
prowadzona „na gruncie” wytyczonym przez
badania nad monitoringiem wizyjnym, które
przeprowadził Paweł Waszkiewicz i przedstawił je w książce Wielki Brat Rok 2010. Systemy
monitoringu wizyjnego – aspekty kryminalistyczne, kryminologiczne i prawne, a w formie
skróconej – choćby we wspomnianej prezentacji podczas debaty. [9] Polecającą (!) recenzję
tej książki zaprezentował w
adwersarz w tej
polemice Paweł Wittich [10].
Wideonadzór to najgorszy żargon,
jaki nigdy nie powinien pojawić się
w formie pisanej
Badania Pawła Waszkiewicza wymagają odrębnego omówienia, co wykracza poza ramy
niniejszego artykułu. W przyjętej konwencji
artykułu mieści się natomiast kwestia terminologii użytej przy opisie zagadnień specjalistycznych z dziedziny telewizji. (Patrz wyżej
komentarz do Wymagań w zakresie regulacji
monitoringu GIODO). Dobrym przykładem
jest tytuł prezentacji wygłoszonej podczas
debaty: Telewizja przemysłowa/monitoring
wizyjny/wideonadzór/CCTV jako narzędzie służące bezpieczeństwu. Użyte w nim
sformułowanie wskazuje na to, że telewizja
przemysłowa, monitoring wizyjny, wideonadzór oraz CCTV to synonimy tego samego
pojęcia. Tymczasem każde znaczy coś inne-
Jako krótki przerywnik zacytuję kilka zdań
ze wstępu do książki Jana Walczyka [11]:
Dobrze by było, aby użyty
w dokumentach język nie stwarzał
wątpliwości interpretacyjnych
PN-EN 50132-7 jest w języku
polskim, więc może być
przywołana w ustawie
o monitoringu wizyjnym
(…) Prekursorem telewizji użytkowej była telewizja programowa (…). Upowszechnienie
i rozszerzenie techniki telewizyjnej w wielu
dziedzinach wybiegających poza telewizję
programową stało się możliwe dopiero po
wynalezieniu widikonu, lampy analizującej
o prostej konstrukcji i małych wymiarach. Pozwoliło to na budowę tanich, łatwych w obsłudze kamer telewizyjnych. Obsługa kamery widikonowej stała się tak prosta, że bez
trudności może się nią posługiwać lekarz,
nauczyciel, górnik i inni niemający przygotowania w zakresie elektroniki. Telewizja zyskała
sobie prawo obywatelstwa w wielu dziedzinach życia: w technice, przemyśle, badaniach
naukowych, transporcie, w kontroli i sterowaniu procesami chemicznymi, w kolejnictwie
i komunikacji i wielu innych.
Tej nowej odmianie telewizji, w odróżnieniu
od telewizji programowej służącej do nada-
go, a określenia, które byłoby najwłaściwsze
w odniesieniu do przedmiotu prezentacji,
nie użyto.
CCTV to pojęcie ogólne służące odróżnieniu
technologii telewizji pracującej w obwodzie zamkniętym (adresowanej do ściśle określonych
odbiorców) od technologii telewizji rozsiewczej
(Broadcasting TV ), adresowanej do wszystkich,
powszechnie nazywanej telewizją programową. Określenie telewizja przemysłowa odnosi
się do wszelkich tych zastosowań CCTV, które
nie są związane z ochroną osób i mienia, czyli
z bezpieczeństwem (ale nie rozumianym jako
BHP) i zabezpieczeniami, a ograniczają się do
przemysłu. Zastosowania CCTV w ochronie
osób i mienia – zgodnie z Europejskimi i Polskimi Normami – nazywa się systemami dozorowymi CCTV, a popularnie telewizją dozorową.
Monitoring wizyjny to określenie zamienne do
określenia telewizja dozorowa, powszechnie
stosowane w branży zabezpieczeń i poza nią.
Wideonadzór to najgorszy żargon, jaki nigdy
nie powinien pojawić się w formie pisanej. Już
raczej jako ciekawostkę należy odnotować fakt,
że nie pada w tej wyliczance poprawne polskie
określenie, odpowiednik CCTV, mianowicie telewizja użytkowa.
Podsumowując wątek słownictwa: od kogoś
z poziomu uniwersyteckiego, kto zdecydował
się poświęcić swój czas jakiemuś zagadnieniu
specjalistycznemu, można by oczekiwać większej dbałości o terminologię. Ale cóż – nie jest
to widać dzisiaj kanonem. Takie samo swobodne, żeby nie powiedzieć lekceważące podejście
do terminologii z obcej sobie dziedziny zaprezentował i GIODO (casus: wideofilmowanie).
A przecież nadal funkcjonuje instytucja konsultanta specjalistycznego.
Wracając do badań Pawła Waszkiewicza – warto przytoczyć – w możliwie skompresowanej
formie – (a) wnioski z badań oraz (b) hipotezy,
które w ich trakcie były weryfikowane. (Oba
wania programu telewizyjnego, nadano
początkowo nazwę telewizji przemysłowej.
Ze względu na rozszerzenie zakresu jej zastosowań poza przemysł, np. w lecznictwie,
dydaktyce, bankowości, komunikacji przyjęto nazwę telewizji użytkowej.
W Anglii i USA jest stosowana nazwa telewizji w obwodzie zamkniętym (Closed Circuit
Television), co nie jest w pełni określeniem
adekwatnym, gdyż współczesne sieci i systemy telewizji użytkowej niejednokrotnie silnie
rozgałęziają się i rozrastają, wykraczając poza
określenie obwodu zamkniętego. Dlatego też
w krajach używających języka niemieckiego
jest stosowana nazwa Angewandte Fernsehen, a języku rosyjskim Prikladnoje telewidienie lub Niewieszczatelnoje telewidienie.
W Polsce rozwój telewizji użytkowej rozpoczął się od roku 1957 wraz z uruchomieniem
w Warszawskich Zakładach Telewizyjnych
produkcji kamer i monitorów telewizji użytkowej oraz innych urządzeń niezbędnych
do budowy systemów telewizyjnych. (…)
systemy alarmowe nr 4, lipiec – sierpień 2012
cytuję za prezentacją przedstawioną podczas
debaty). Najpierw wnioski:
• Brak jest dowodów na to, że systemy monitoringu wizyjnego zapobiegają popełnianiu
przestępstw.
• Brak jest dowodów na to, że systemy monitoringu wizyjnego mają wpływ na poczucie
bezpieczeństwa mieszkańców terenów, na
których są instalowane.
• Systemy CCTV są postrzegane przez polityków i opinię publiczną, a także niestety przez
część środowiska naukowego, jako skuteczny
środek walki z przestępczością.
• Istnieją jednak obszary wykorzystania monitoringu wizyjnego, gdzie mierzalny jest wpływ
na przestępczość.
• Można poprawiać funkcjonowanie systemów,
ale efektem w większości przypadków nie będzie ani spadek liczby przestępstw, ani poprawa poczucia bezpieczeństwa.
I hipotezy poddane weryfikacji:
Cele (deklarowane) montażu systemów CCTV:
- zapobieganie popełnianiu przestępstw dzięki
odstraszeniu potencjalnych sprawców,
- zwiększenie poczucia bezpieczeństwa „uczciwych” obywateli,
- lepsze zarządzanie siłami porządkowymi –
kierowanie funkcjonariuszy w zależności od
występujących zagrożeń,
- rejestrowanie sprawców wykroczeń i przestępstw w celach śledczych i procesowych.
Wnioski z badań, w połączeniu z ustaloną również w ich trakcie niską efektywnością finansową telewizyjnego monitoringu miejskiego (wg
przyjętych kryteriów), skłoniły Pawła Waszkiewicza do sformułowania opinii, że pieniądze
przeznaczone na monitoring są zmarnowane
i można je było lepiej wydać, przeznaczając na
inne formy walki z przestępczością.
W odniesieniu do wniosków pozwolę sobie
na komentarz nieco publicystyczno-felietonistyczny. Wnioski te „poszły w świat”, w przestrzeń publiczną. Częściowo dzięki publikacji
książki, ale o wiele bardziej poprzez wystąpienia
jej autora na różnych forach. Książka jest długa
i dla niespecjalisty może być nudna. Prezentacja jest zrozumiała, a przesłanie klarowne: monitoring telewizyjny nie działa. Taki komunikat
poszedł w przestrzeń publiczną i czy się branży
zabezpieczeń podoba, czy nie – takie są fakty.
Paweł Wittich w swoim artykule Monitoring „po
warszawsku” nie zadziała [5] porównał omawiane badania do kontroli stanu samochodu,
zakończonej konstatacją samochód nie jedzie,
ale nie wiadomo co jest przyczyną, bo tego
nie sprawdzano. Jak się wydaje, porównanie
to jest trafne, jeśli będzie użyte na poziomie
ogólności wyznaczonym przez przesłanie monitoring telewizyjny nie działa. Natomiast użyte
na łamach czasopisma specjalistycznego nie do
końca jest adekwatne. Po pierwsze, autor badań
stwierdza: Można poprawiać funkcjonowanie
systemów, ale efektem w większości przypadków nie będzie spadek liczby przestępstw ani
poprawa poczucia bezpieczeństwa. Czytaj:
można naprawiać samochód, ale i tak jest duże
prawdopodobieństwo, że nie pojedzie. W domyśle – dokładnie zdiagnozowano jego stan
techniczny i stąd ta ocena.
Ważniejsze w tym porównaniu jest wg mnie
to, że wyrób samochód zasadniczo kojarzy
się z produkcją seryjną, starannie i świadomie
skonstruowanego wyrobu, wykonywaną przy
zastosowaniu dobrze onarzędziowanej technologii. Instalacje systemów monitoringu telewizyjnego miast są zawsze: (a) produkowane
jednostkowo, (b) na indywidualne zamówienie
(c) kogoś, kto nigdy wcześniej ich nie zamawiał
i nie użytkował (więc nie bardzo wie, co ma
zamówić). A to istotnie poszerza zakres możliwych przyczyn „nieskuteczności” systemów
monitoringu telewizyjnego miast.
Z kolei, jak chodzi o hipotezy, cytując je za
prezentacją przedstawioną w trakcie debaty,
to niewłaściwy jest już nagłówek, pod jakim
zostały zaprezentowane – Cele (deklarowane)
montażu systemów CCTV. Badane bowiem
były nie systemy CCTV, lecz systemy monitoringu telewizyjnego miast. Różnicę między CCTV
a monitoringiem wizyjnym wyjaśniłem wyżej.
Ktoś, kto swoją wiedzę o CCTV czerpie wyłącznie z wystąpień Pawła Waszkiewicza (a jest takie
grono osób), wejdzie w posiadanie błędnych
informacji.
Bardzo dobrze, że omawiając te cele, Paweł Waszkiewicz zawsze konsekwentnie podkreśla, że są
to cele deklarowane, chociaż nie podaje przez
kogo. Rzeczywiście, takie cele są deklarowane,
ale przede wszystkim przez polityków i opinię
publiczną, a także niestety przez część środowiska naukowego. (Pod określeniem opinia publiczna mam na myśli prasę codzienną, tygodniki
i inne środki komunikacji społecznej). Natomiast
nie takie są rzeczywiste cele, które w systemach
monitoringu telewizyjnego miast można realizować przy zastosowaniu środka technicznego,
jakim są systemy dozorowe CCTV.
Omawiając cele, Paweł Waszkiewicz jako główne przedstawia pierwsze dwa (na ich badanie
położony jest cały ciężar pracy), a trzeci i czwarty – jako uzupełniające. W jego słowach brzmi to
mniej więcej tak: Dopiero innym z argumentów,
które się pojawiają, to lepsze zarządzanie służbami porządkowymi. Policjant potrzebuje zrobić sobie przerwę, a kamery pracują 24 godziny
na dobę. Dzięki temu będziemy mogli skierować patrole tam, gdzie nie ma kamer. I ostatnie
– to najrzadziej się pojawia w deklarowanych
celach – to jest rejestrowanie sprawców wykroczeń i przestępstw w celach procesowych. Czyli już nie wierzymy tylko w to, że odstraszymy
potencjalnych sprawców, ale dzięki nagraniom,
na których oni się pojawią, będzie można doprowadzić do sprawnego przebiegu śledztwa,
a następnie postępowania przed sądem [12].
Paradoks związany z tak deklarowanymi celami
monitoringu wizyjnego miast polega na tym,
że spośród nich tylko jeden jest rzeczywistym
(faktycznym) celem, który można realizować
za pomocą środków technicznych, jakimi są
systemy dozorowe CCTV. Jest nim cel czwarty
– zapis obrazu telewizyjnego. W celu trzecim
(lepsze zarządzanie siłami porządkowymi) można doszukać się opisu drugiego faktycznego
celu, jakim jest „widzenie na odległość”, chociaż
użyte sformułowanie wskazuje na działanie
człowieka będące skutkiem zdalnej obserwacji.
Zaś cel pierwszy i drugi to... marketing. Marke-
systemy alarmowe nr 4, lipiec – sierpień 2012
ting stosowany przez władze samorządowe
(wymienionych wyżej polityków), które muszą
uzasadniać wydawanie publicznych pieniędzy.
Marketing wymyślony bynajmniej nie w Polsce,
ale dużo wcześniej na Zachodzie, i nie przez te
władze, ale przez branżę security.
O tym, że jest to marketing, wie każdy w branży zabezpieczeń, kto rozumie dobrą praktykę
planowania i projektowania instalacji systemów
dozorowych CCTV (sformalizowaną w formie
normy PN-EN 50132-7), a także uczestniczył
w sposób świadomy w cokolwiek lepszym
szkoleniu handlowym (technik sprzedaży i marketingu). W trakcie takiego szkolenia usłyszy od
wykładowcy pytanie: Jak się państwu wydaje,
co jest przedmiotem sprzedaży w branży zabezpieczeń? I dalej: Pewnie sądzicie, że sprzedajecie kamery, czujki, centralki i takie tam jakieś
systemy alarmowe czy monitoringu? Otóż nie
– wasza branża zapewnia klientowi poczucie
bezpieczeństwa. Od trenerów technik handlowania analogicznych prawd dowiadują się
handlowcy w branży elektronicznego sprzętu
powszechnego użytku. Takich mianowicie, że
nie sprzedają radioodbiorników, telewizorów,
konsol gier czy odtwarzaczy, ale zapewniają
przyjemność spędzania wolnego czasu. Zaś
handlowcy w branży kosmetyków, że nie sprzedają perfum, kremów czy wód toaletowych, ale
dostarczają pewność bycia sobą temu, kto jest
tego wart.
Handlowcy w naszej branży zapobiegają więc
popełnianiu przestępstw, a rezultat tego jest
taki sam, jak działań handlowców zapobiegających upływowi czasu za pomocą kremów przeciwzmarszczkowych.
Mówiąc o marketingu, użyłem pewnego skrótu – kryją się pod nim tzw. argumenty sprzedażowe (sales arguments), kategoria korzyści dla
użytkownika (user advantages). Wymyśla je zazwyczaj dział marketingu producenta urządzeń
po to, aby ułatwić użytkownikowi oszacowanie
korzyści, jakie uzyska, kupując ten sprzęt. Argumenty te są często sformułowane „na wyrost”,
gdyż obejmują nie tylko parametry techniczne
sprzedawanego narzędzia, ale także zakładają
jego prawidłowy wybór (stosownie do rzeczywistych potrzeb) oraz właściwe użytkowanie
(eksploatację).
I zdarzyło się, że tak sformułowane argumenty
bezrefleksyjnie, a może i cynicznie przeniesiono
w przestrzeń publiczną. Łańcuch przenoszących jest tutaj dość długi, poczynając od handlowców, producentów urządzeń, kończąc na
władzach miejskich. A rzeczywistość związana
z procesem wyboru narzędzia i sposobem jego
użytkowania ma luźny związek z założeniami
przyjętymi przez marketing. To, jak są użytkowane (w szerokim – systemowym – rozumieniu
tego słowa), instalacje telewizyjnego monitoringu miast w Polsce wystarczająco dużo w swoich
artykułach
przedstawił Paweł Wittich.
O planowaniu, rozumianym jako formułowanie wymagań użytkowych (kto, gdzie, kiedy,
a przede wszystkim w jakim celu ma być dozorowany), a także o projektowaniu rozumianym
jako przełożenia wymagań użytkowych na wymagania techniczne i w konsekwencji na dobór
rodzaju i liczby sprzętu spróbuję powiedzieć
w kolejnych artykułach. Znakomicie by było,
forum
Znakomicie by było, gdy w tej
sprawie na naszych łamach
wypowiedział się ktoś,
kto projektuje instalacje
telewizyjnego monitoringu miast
Zasadnicze pytanie brzmi:
Co, w kontekście regulacji
prawnych, o monitoringu myśli
minister spraw wewnętrznych?
gdy w tej sprawie na naszych łamach wypowiedział się w kontekście tej dyskusji ktoś, kto
projektuje takie instalacje.
Na to, co w dziedzinie systemów dozorowych
CCTV i stosowanych w nich urządzeń jest marketingiem, a co parametrami techniczno-użytkowymi, zwracam uwagę niemal w każdym
swoim artykule w
. Jako inżynier uczestniczący też w normalizacji uważam, że techniki sprzedaży i marketingu wypracowane dla
branż dóbr powszechnego użytku (a innych
praktycznie nie wypracowano) i dobra praktyka w branżach dóbr inwestycyjnych (a taką jest
niewątpliwie branża zabezpieczeń) są nie do
pogodzenia.
Ten marketing, nieumiarkowanie stosowany, zawsze „odbija się czkawką”. Mamy najlepszy tego
przykład: argumenty sprzedażowe użyte przez
naszą branżę wiele lat temu wracają do nas jako
argumenty przeciwko stosowaniu systemów dozorowych CCTV. I na dodatek wracają w wyjątkowo trudnej do polemiki formie i najgorszym możliwym momencie – publicznej debaty o Wielkim
Bracie i o prawnym uregulowaniu zasad stosowania monitoringu. Badania przeprowadzone
przez P. Waszkiewicza pokazują ten „powrót”
argumentów sprzedażowych w sposób najbardziej bezstronny, bo niezamierzony.
Uważam, że telewizyjny monitoring jest przydatnym narzędziem technicznym, ale tylko
narzędziem w realizacji celu zasadniczego,
określonego jako tzw. walka z przestępczością.
Mam natomiast duże zastrzeżenia do planowania i projektowania instalacji (nieprzestrzeganie
procedur zapisanych w odpowiedniej PN) oraz
do stosowanych w nim urządzeń CCTV (co jest
skutkiem stosowanego w przetargach kryterium wyboru ofert „100% – najniższa cena”).
Wymieniam to w uzupełnieniu błędów wskazywanych przez Pawła Witticha w jego artykułach
drukowanych ostatnio (ale też i dużo wcześniej)
na naszych łamach.
Wielki Brat
Zaryzykuję stwierdzenie, że ton publicznej
debacie na temat telewizyjnego monitoringu
miast nadały konferencje organizowane przez
fundację Panoptykon. Na tych forach dyskusje
o nim odbywają się pod takimi tytułami jak
Monitoring wizyjny – Wielki Brat czy mały braciszek? czy Wielki Brat, nowoczesny standard
bezpieczeństwa czy groźna fikcja?
Określenie Wielki Brat ma jednoznaczne odniesienia negatywne. Mówi o wszechobecnej
inwigilacji – zawsze i wszędzie – przed którą
nie ma ucieczki. Jest w ten sposób postrzegane
nie tylko przez tych, którzy przeczytali Rok 1984
Orwella. Nie ma znaczenia, czy zrobili to przed
rokiem 1989, kiedy władze państwowe mogły
tylko pomarzyć o technologii niezbędnej do
realizacji wizji Orwella, czy też współcześnie,
gdy biznes już ma, względnie jest bliski wejścia
w posiadanie takich technologii.
Zrozumiałe jest, dlaczego organizacje pozarządowe monitorujące przestrzeganie praw obywatelskich czy też środki masowego przekazu
posługują się określeniem Wielki Brat. Umieszczone w tytule książkowego wydania monografii (Wielki Brat Rok 2010. Systemy monitoringu
wizyjnego – aspekty kryminalistyczne, krymi-
nologiczne i prawne) funkcjonuje jako etykieta
stanowiska autora odnośnie do przedmiotu badań. Staroświecka i nieaktualna może wydać się
opinia, że w przypadku naukowca wydaje się to
cokolwiek dziwne posunięcie. Również dlatego,
że jak sam autor wcześniej zadeklarował: Żeby
to było jasne, nie jestem przeciwnikiem systemów CCTV, ponieważ często materiały z nich
pochodzące przydają się np. w toku śledztwa,
ale jestem za skończeniem uprawiania kultu
tego środka jako cudownego narzędzia prewencji kryminalnej [13].
Podsumowanie
Jako branża zabezpieczeń w Polsce otrzymaliśmy z dwóch – a właściwie z trzech różnych
kierunków klarowne i uzupełniające się komunikaty, jak jest postrzegany wytwarzany przez
nas produkt. W przesłaniu sygnalizacji GIODO
otrzymaliśmy wyraźną opinię: stosowanie monitoringu telewizyjnego tak istotnie narusza
prawa do prywatności i wolności, że drogą
uregulowań prawnych należy maksymalnie
ograniczyć to stosowanie. Opinia środowiska
naukowego jest taka, że monitoring telewizyjny jest nieskuteczny w realizacji celu, jakim jest
zapobieganie popełnianiu przestępstw oraz
zwiększenie poczucia bezpieczeństwa. Opinia
publiczna widzi systemy monitoringu wizyjnego jako Wielkiego Brata.
Zasadnicze pytanie brzmi: Co, w kontekście
regulacji prawnych, o monitoringu myśli minister spraw wewnętrznych?
Literatura:
[1] Sygnalizacja GIODO nr DOLiS-035-2114/09 z 24 marca
2010 r. do Ministra Spraw Wewnętrznych i Administracji
w sprawie unormowania w przepisach wideonadzoru.
[2] Sygnalizacja GIODO nr GI-035-12/11/40490 z 24 sierpnia
2011 r. do Ministra Spraw Wewnętrznych i Administracji
w sprawie konieczności uregulowania monitoringu, wraz
z opracowaniem Wymagania w zakresie regulacji monitoringu.
[3] FB-proletariat, Kinga Dunin, 18.11.2010, „Wysokie Obcasy”.
[4] Prawo dla monitoringu? Oczywiście!, Paweł Wittich, „Systemy Alarmowe”, nr 3/2012.
[5] Monitoring „po warszawsku” nie zadziała, Paweł Wittich,
„Systemy Alarmowe”, nr 1/2012.
[6] Jak to było naprawdę…, Paweł Waszkiewicz, „Systemy
Alarmowe”, nr 2/2012.
[7] Badania, które nie dotyczą skuteczności systemów monitoringu wizyjnego, Paweł Wittich, „Systemy Alarmowe”,
nr 3/2012.
[8] Badania dotyczące wpływu na bezpieczeństwo i poczucie bezpieczeństwa rzeczywistych systemów monitoringu wizyjnego, Paweł Waszkiewicz, „Systemy Alarmowe”
nr 3/2012.
[9] Wielki Brat Rok 2010. Systemy monitoringu wizyjnego –
aspekty kryminalistyczne, kryminologiczne i prawne, Paweł
Waszkiewicz, Wydawnictwo Wolters Kluwer Polska – OFICYNA, Warszawa 2011.
[10] Warto przeczytać, Paweł Wittich, „Systemy Alarmowe”
nr 4/2011.
[11] Podstawy systemów telewizji użytkowej, Jan Walczyk,
WKiŁ, 1982.
[12] Monitoring wizyjny – Wielki Brat czy mały braciszek?,
Seminarium fundacji Panoptykon, 20 września 2009 r.
[13] Po seminarium Monitoring wizyjny – Wielki Brat czy
mały braciszek?, 2009-10-22, prawo VaGla, http://prawo.vagla.pl/node/8707
systemy alarmowe nr 4, lipiec – sierpień 2012