Magnes 17 - Mondial Assistance

Transkrypt

Magnes 17 - Mondial Assistance
Blog Job
Roman Gutek:
Nie jestem biznesmenem
Rysiek, ty świnio!
EkoMondial
Spis treści
Odpowiedzialnie
Tomasz Frączek: EkoMondial 2012
04
Stowarzyszenie Przyjaciół Integracji: „Sprawni w Pracy” już wkrótce w nowej odsłonie
WWF: 51 lat na świecie, 11 lat w Polsce
Rekopol: Wprowadzasz na rynek produkt w opakowaniu? Masz obowiązki!
Sylwia Kobayashi: Ekologia przynosi oszczędności
Magnes numeru
Blog Job
Krótko i na temat
10
14
Chińska zadyszka
Szeroki strumień wypłat ubezpieczeń
Dobra moneta
16
Z głową w chmurze
Pierwsza wojna patentowa
Bez komentarza
20
Panie, dobrze to jest, jak wyjdziemy na zero...
As serwisowy
21
Mondial Assistance dla seniorów
Polskie drogi coraz bardziej niebezpieczne
Dialogi
22
Roman Gutek: Nie jestem biznesmenem
MA styl
24
E.T., ty świnio!
Ekscentrum
Nicolas Berggruen: bezdomny bogacz
MAGnes Dwumiesięcznik Mondial Assistance
Wydawca:
Mondial Assistance sp. z o.o., ul. Domaniewska 50B, 02-672 Warszawa, 22 522 25 00, [email protected].
Kierownictwo publikacji: Rafał Mrozowski.
Redakcja, koncepcja i realizacja: Szara Strefa, www.szarastrefa.net. Redaktor naczelny: Rafał Modzelewski.
Zespół: Maria Fijołek, Jacek Frąś, Krzysztof Kluska, Beata Krowicka, Wojciech Kwilecki. DTP: Maciej T. Krawczyński.
Magazyn drukowany jest na papierze Cocoon Silk w 100% pochodzącym z recyklingu i posiadającym certyfikat FSC w drukarni posiadającej certyfikat FSC.
Foto na okładce: Ryan McVay / Thinkstock
27
Foto: Thinkstock
Szanowni Państwo!
Z przyjemnością informujemy o zmianach, jakie od tego numeru wprowadziliśmy w naszym dwumiesięczniku.
Zmiany te wiążą się z rozszerzeniem formuły, w jakiej Mondial Assistance realizuje ideę społecznej
odpowiedzialności biznesu. Szeroko na temat inicjatywy „Assistance for nature” na kolejnej stronie pisze
Tomasz Frączek, Prezes Mondial Assistance. W tym miejscu omówimy zaś fakty związane z samym
magazynem.
To, co znajdą Państwo w „Magnesie” nowego to dodatkowe cztery strony, na których co numer prezentować
się będą CSR-owi partnerzy firmy: znane z wieloletniej współpracy z Mondial Assistance, Stowarzyszenie
Przyjaciół Integracji, ale także nowi – fundacja WWF i Rekopol Organizacja Odzysku. Ich działalność wiąże
się z obszarem ekologii. Prośrodowiskowe elementy bowiem to główna zmiana w „Magnesie”. Oprócz
dodatkowych ekostron, które zagoszczą u nas na stałe, w tym numerze proponujemy Państwu dodatkowo
wywiad z Sylwią Kobayashi z WWF.
W stopce redakcyjnej „Magnesu” od początku 2012 r. znajdą Państwo nowe logo. Nasz magazyn drukowany
jest na recyklingowym papierze Cocoon Silk. Całość procesu natomiast certyfikowana jest przez Forest
Stewardship Council (FSC). To daje pewność, że „Magnes” jest wytworem w pełni ekologicznym. Logo
FSC jest zastrzeżonym znakiem odpowiedzialnego leśnictwa. Umieszczone na produkcie oznacza, że
surowiec leśny (drzewny i niedrzewny) użyty do jego produkcji, pochodzi z lasów zarządzanych zgodnie ze
standardami prawidłowej gospodarki leśnej FSC. Dzięki numerowi certyfikatu przy logo FSC, możliwa jest
skuteczna kontrola przepływu surowca od momentu jego pozyskania w lesie, aż do końcowego użytkownika
certyfikowanego produktu.
Dwumiesięcznik nadal pozostaje magazynem biznesowym. W tym numerze znajdą Państwo mnóstwo
ciekawych informacji, wywiadów i omówień. I to na 28 stronach! Szczególnie polecamy materiał Mateusza
Wilka „Blog Job”. Naprawdę warto się w niego zagłębić.
Zapraszamy do wertowania zielonych stron „Magnesu”.
Redakcja
3
Odpowiedzialnie
EkoMondial 2012
Tomasz Frączek
Tomasz Frączek – prezes Zarządu Mondial
Assistance
W bieżącym roku Mondial Assistance poszerza swoje działania z zakresu
odpowiedzialności społecznej o obszar ekologii.
Tematyka odpowiedzialnego biznesu
(CSR) jest pojmowana bardzo różnie.
Często ogranicza się do przekazywania
pewnych sum pieniężnych na cele społeczne. Innym razem polega na krótkotrwałym przyłączeniu się przedsiębiorstwa
do jakiegoś charytatywnego wydarzenia.
Spotkałem się nawet z postawą, wedle
której firma jest poniekąd odpowiedzialna
społecznie wówczas, gdy... płaci terminowo pensje i faktury. Czyli generalnie po
prostu przestrzega prawa. Te definicje to
rozumienie tej sprawy w dosyć wąskim
zakresie, a ten ostatni przykład stanowi
wręcz jej błędne pojmowanie.
My w Mondial Assistance hołdujemy innej
definicji. Dla nas firma odpowiedzialna
społecznie to taka organizacja, która
z jednej strony pozostaje otwarta i słucha
swojego otoczenia, z drugiej zaś wyciąga
wnioski i podejmuje odpowiednie działania we wszystkich obszarach funkcjonowania. Jedną z ważniejszych dziedzin
CSR jest też ochrona środowiska naturalnego. Takie podejście zakłada dbanie nie
tylko o dobre relacje firmy z jej klientami,
ale również w trzech innych istotnych
płaszczyznach: z pracownikami, dostawcami i społecznościami lokalnymi.
Przejdę teraz do konkretów i przedstawię,
co dokładnie robimy na każdym z tych
pól. Zacznijmy od ostatniego punktu,
4
czyli od działań skierowanych do społeczności lokalnej. Od kilku lat wspieramy
program „Sprawni w pracy”, realizowany
przez Stowarzyszenie Przyjaciół Integracji,
Pełnomocnika Rządu ds. Osób Niepełnosprawnych i Państwowy Fundusz Osób
Niepełnosprawnych. Akcja ma kreować pozytywny wizerunek osób z niepełnosprawnością jako pracowników, pobudzać je do
aktywności na rynku pracy i promować ich
zatrudnianie wśród przedsiębiorców. W tym
zakresie nie jesteśmy tylko teoretykami.
Sami zatrudniamy osoby z niepełnosprawnością. W 2012 r. weźmiemy także udział
w akcji „Pobudźmy nasze najbliższe otoczenie”. Wszyscy nasi pracownicy, a także
zatrudnieni w innych firmach mieszczących
się w wielu biurowcach przy ul. Domaniewskiej w Warszawie, oddadzą
krew w specjalnym ambulansie
medycznym.
W relacjach biznesowych wykorzystujemy naszą obecność
w programie „Sprawni w pracy”
i namawiamy naszych partnerów do zatrudniania niepełnosprawnych. Z pozytywnym
skutkiem. Naszą nową inicjatywą jest natomiast „Assistance
for nature”. Postanowiliśmy mocniej
zaangażować się w ochronę środowiska
naturalnego i wyjść z tą ideą do naszych
partnerów biznesowych i klientów. Od
początku 2012 r. pod szyldem Zielonego
Punktu, wraz z WWF Polska (World
Wildlife Fund), naturalnie troszczymy się
o środowisko. Oprócz budowania świadomości ekologicznej ideę tę realizujemy
praktycznie, namawiając wszystkich interesariuszy do zwrotu naszych firmowych
pudełek. Tak zaoszczędzone środki przeznaczamy na program „Cites” WWF skierowany przeciwko kłusownictwu i handlu
stanowiącemu zagrożenie dla ginących
gatunków zwierząt. Wszelkie dodatkowe
informacje na temat naszych działań prośrodowiskowych można znaleźć
na ekomondial.pl.
I wreszcie nasi pracownicy. Oprócz tego,
że dbamy o ich rozwój zawodowy oraz
pilnujemy, aby pomiędzy ich
pracą a życiem prywatnym zachodziła równowaga, szkolimy
i informujemy w zakresie tego,
co firma robi i planuje. Nasi pracownicy są też w pełni zaangażowani w działania z obszaru
CSR. Zarówno w nasz najnowszy program „Assistance for
nature”, jak i w akcje „Sprawni
w pracy” czy w niedalekiej
przyszłości w zbiórkę krwi.
Społeczna odpowiedzialność biznesu to
dla nas nie tylko nośne hasło. To odpowiedzialność przez duże „O”. Wiemy, że
spoczywa także na nas.
Odpowiedzialnie
„Sprawni w Pracy 2012”
to nowa odsłona znanego
programu społecznego
prowadzonego przez
Stowarzyszenie Przyjaciół
Integracji. Mondial
Assistance już po raz
drugi został partnerem
strategicznym tego
ważnego przedsięwzięcia.
„Sprawni w pracy” już wkrótce
w nowej odsłonie!
60%
Foto: Thinkstock, Olga Gajocha
dydatów, którzy
osób z niepełnoprzejdą wstępny
sprawnością będzie
pracodawców uważa, że
etap rekrutacji
łatwiejszy i bardziej
przeszkodą w zatrudnianiu
przeprowadzony
precyzyjny.
osób z niepełnosprawnością
przez Stowarzy„Sprawni w Pracy
jest
niewystarczający
dostęp
szenie Przyjaciół
2012” to oprócz
do profesjonalnego doradztwa
Integracji. To nowo„Wirtualnego NaŹródło:
czesne narzędzie
rzędzia Integracji”
Instytut Spraw Publicznych, 2009
będące odpowiekampania infordzią na potrzeby
macyjna mająca
zarówno poszukujących pracy, jak i prana celu poszerzenie wiedzy na temat
codawców. Dzięki „Wirtualnemu Narzękorzyści z zatrudniania osób z niepełnodziu Integracji” oraz wsparciu ekspertów
sprawnością. To również próba pokonyze Stowarzyszenia proces rekrutacyjny
wania stereotypów dotyczących osób
z niepełnosprawnością na rynku pracy.
Udział w projekcie to dla firm partnerJulita Błońska-Charchut, psychoterapeutka pracująca
skich możliwość pozyskania wartościoz osobami z niepełnosprawnością:
wych i zaangażowanych pracowników,
Dla osoby z niepełnosprawnością potrzeba prowadzenia
a także liczne korzyści wizerunkowe.
życia zawodowego jest naturalna i bardzo ważna w osiągaDla osób niepełnosprawnych to z kolei
niu psychicznego dobrostanu. Praca dla niej często stanowi
łatwiejszy i skuteczniejszy sposób na
sens życia, daje poczucie bycia potrzebnym oraz możliwość
znalezienie pracy.
realizowania swoich planów życiowych. Z mojego doświadJuż wkrótce zapraszamy na stronę
czenia wynika, że osoby z niepełnosprawnością to pracowwww.sprawniwpracy.pl, gdzie będzie
nicy lojalni i szanujący swoją pracę. Ważne jest jednak, aby
można znaleźć więcej szczegółów
osoba taka miała stanowisko odpowiednio dobrane do jej możliwości i kwalifikacji
i pobrać „Wirtualne Narzędzie
zawodowych.
Integracji”.
Tym razem działania prowadzone będą
w jeszcze szerszym zakresie, dzięki
czemu mogą w znaczący sposób przyczynić się do zwiększenia aktywności
zawodowej osób z niepełnosprawnością.
Nowa odsłona programu to nie tylko działania informacyjne, ale także konkretne,
użyteczne rozwiązania, z których będą
mogli korzystać partnerzy kampanii.
Kluczowym elementem działań w 2012
roku będzie „Wirtualne Narzędzie Integracji”. To aplikacja on-line dedykowana
działom HR firm partnerskich, będąca
aktualizowaną na bieżąco bazą CV kan-
Spis
treści
▲
5
Odpowiedzialnie
WWF: 51 lat na świecie,
11 lat w Polsce
WWF jest jedną z największych organizacji ochrony przyrody na świecie. Naszą
misją jest powstrzymanie dalszej degradacji środowiska naturalnego Ziemi
i kształtowanie przyszłości, w której ludzie będą żyli w harmonii z przyrodą.
42
6
To da nam ogromne możliwości.
Zapewniamy, że zgromadzone
w ten sposób pieniądze wydajemy
bardzo rozważnie na nasze działania,
o których będziemy Cię regularnie
informować.
 Przekaż jednorazową darowiznę na ratowanie przyrody w Polsce i na świecie,
i dołącz do grupy naszych darczyńców.
 Używaj karty WWF Millennium Master Card, ponieważ w ten sposób
pomagasz nam ratować środowisko
naturalne. Od każdej Twojej transakcji
dokonanej z użyciem karty „z Pandą”
Bank Millennium przekazuje nam
środki na ochronę środowiska naturalnego.
 Przekaż 1% podatku na ochronę życia
na ziemi. To doskonała okazja do
wsparcia naszych projektów na rzecz
ochrony środowiska. Ty decydujesz.
Wpisz w PIT nasz KRS 0000160673.
 Ściągnij baner, stań się partnerem naszej strony, lub zostań cyberaktywistą!
Dowiedz się, jak nam pomóc i odwiedź
naszą stronę www.wwf.pl, sekcja „Możesz pomóc”.
Foto: WWF Germany
nia energii i przeciwdziałania zmianom
klimatu.
Doprowadziliśmy do zmiany prawa
dotyczącego szkodliwych chemikaliów
w produktach codziennego użytku
w Unii Europejskiej.
Przyczyniliśmy się do ochrony doliny
Za sprawą WWF zostały nałożone
rzeki Biebrzy i powstania Biebrzańskiego
większe kary za przestępstwa związane
Parku Narodowego.
z nielegalnym handlem zagrożonymi gaDziałaliśmy na rzecz objęcia parkiem
tunkami.
narodowym całego obszaru Puszczy
Dzięki naszemu projekBiałowieskiej.
towi prowadzonemu we
Byliśmy jednym z autorów
współpracy z dr. Anmapy terenów zalewodrzejem Krzywińskim do
wych nad Odrą, które
osoby liczy skład
Puszczy Piskiej powróciło
pomagają zapobiegać
Błękitnego Patrolu
już osiem rysi.
powodziom.
WWF działający na
Na wybrzeżu stworzyliśmy
Dzięki WWF i kilku innym
polskim Wybrzeżu
wyjątkowy 42-osobowy
organizacjom większy
Błękitny Patrol WWF, który
niż planowano procent
pomaga potrzebującym ssakom bałtyckim.
powierzchni Polski został objęty prograMiędzy innymi dzięki naszym działaniom
mem Natura 2000, chroniącym cenne
populacja dorsza zagrożonego wyginięprzyrodniczo siedliska oraz zagrożone
ciem w Bałtyku zaczęła się odnawiać.
wyginięciem gatunki zwierząt i roślin.
W ciągu czterech lat zaangażowaliśmy
Jak TY możesz nam pomóc chronić śrotysiące Polaków do tego, żeby jednego
dowisko?
dnia zgasili światło w ramach akcji
 Zostań członkiem WWF i wspieraj
„Godzina dla Ziemi”. Jest to symboochronę przyrody comiesięcznie.
liczny gest zachęcający do oszczędzaW tym roku obchodzimy nie tylko
51. urodziny na świecie, ale również
11. rocznicę naszego istnienia w Polsce.
Zobaczcie, co udało nam się zrobić!
Odpowiedzialnie
Zielony Punkt
w Mondial
Assistance
Znak towarowy Zielony Punkt umieszczany na opakowaniach oznacza, ze producent
wniósł wkład finansowy w budowę i funkcjonowanie systemu odzysku i recyklingu
odpadów opakowaniowych tworzonego przez Rekopol Organizacja
Odzysku S.A., zgodnie z przepisami wynikającymi z prawa polskiego i Unii Europejskiej
w sprawie opakowań i odpadów opakowaniowych. Znak towarowy Zielony Punkt jest
zastrzeżonym znakiem towarowym.
Zielony Punkt jest znakiem
będącym własnością Der
Grüne Punkt – Duales System
Deutschland (DSD) z siedzibą
w Kolonii. W imieniu właściciela
znakiem zarządza Packaging
Recovery Organization Europe
– PRO EUROPE z siedzibą
w Brukseli.
Od 2012 r. prawa do używania
znaku posiada Mondial
Assistance.
Dlaczego Zielony Punkt?
 Znak towarowy Zielony Punkt
jest znakiem powszechnie
znanym i renomowanym,
zarejestrowanym i chronionym
w ponad
170 państwach na świecie.
 34 państwa europejskie
należały w 2011 roku do
systemu „Zielonego Punktu”
w tym Polska, ale także
państwa partnerskie (np.
Kanada).
 Ponad 170 tysięcy przedsiębiorców
w Europie i na świecie uczestniczy
w systemie „Zielonego Punktu”
i stosuje ten znak na swoich
opakowaniach.
 Rocznie umieszczany jest na ponad
460 miliardach produktów.
 Ponad 400 milionów mieszkańców
państw europejskich uczestniczy
w systemie zbiórki selektywnej „Zielonego Punktu”, dzięki czemu ponad 12
milionów ton odpadów opakowaniowych jest odzyskiwanych
 Przedsiębiorca umieszczający znak
towarowy „Zielony Punkt” na swoich
opakowaniach ma wpływ na rozwój
systemu selektywnej zbiórki w Polsce.
 Znak towarowy „Zielony Punkt”
jest symbolem odpowiedzialności
Przedsiębiorcy za środowisko.
 Wpływa na wybór produktu z tym
znakiem przez konsumenta.
 Znak towarowy „Zielony Punkt” może
pomóc przedsiębiorcy funkcjonować
na rynkach innych państw – jako znak
powszechnie rozpoznawalny.
Spis
treści
▲
7
Ekspertyza
Ekologia przynosi
oszczędności
O biznesowych pozytywach płynących z ochrony środowiska, sposobach
na CSR z prawdziwego zdarzenia oraz o sympatii Polaków dla pewnej miłej pandy
mówi Sylwia Kobayashi, kierownik działu marketingu i pozyskiwania funduszy
w WWF Polska.
Sylwia Kobayashi – kierownik Działu
Marketingu i Pozyskiwania Funduszy
WWF Polska, dołączyła do Fundacji
WWF 8 lat temu. Wcześniej jako absolwent Wyższej Szkoły Zarządzania
w Warszawie pracowała po stronie biznesu miedzy innymi dla takich firm jak
Bosch Siemens Hausgeraete, a także
Helwett-Packard Polska. W czasie
ponad 14 lat spedzonych w działach
marketingu, zyskała doświadzenie
w zarządzaniu marką, implementacji
nowych produktów, a także public relations. To wszystko zarówno w obszarze B2B, jak i B2C. W fundacji WWF
prowadzi dział fundraisingu zajmujący
się pozyskaniem funduszy na cele
ochrony przyrody od darczyńców indywidualnych, instytucji grantodawczych,
a także ze strony bizesu. Docenia w ludziach myślenie o dobru wspólnym.
Pasjonuje się fotografią.
8
do ogromnej liczby osób
wyjeżdżających za granicę.
Nie każda firma ma możliwość wsparcia tak dużego programu. Jak organizacjom takim jak WWF mogą pomóc
mniejsze firmy?
Prawdą jest, że wśród naszych partnerów są z małymi wyjątkami same
duże, międzynarodowe firmy. Ale nie
oznacza to, że inni nie mogą pomóc.
Potrzebujemy wsparcia biznesu dla
naszych specjalistycznych projektów
ochrony środowiska. Równolegle
możemy pracować z firmami w obszarze
edukacji ich pracowników i klientów.
A także rozmawiać o bardziej przyjaznych środowisku procesach wewnątrz
firmy.
dla nas komunikaty, czasem tworzą
kreacje. Mieliśmy partnerstwo z firmą
kurierską, która dawała nam pakiet usług
o określonej wartości, które mogliśmy
wykorzystać w ciągu roku. Częściowo
pro bono naszą siedzibę wyposażyła sieć
IKEA. Bardzo cieszy nas taka pomoc.
Choć odpowiedzialność społeczna
z zasady jest bezinteresowna, z pewnością każda firma chciałaby osiągnąć dzięki niej jakieś dodatkowe
korzyści. Co biznes zyskuje dzięki
współpracy z WWF?
Kiedy rozmawiamy z naszymi partnerami,
widzimy, że często są to osoby prywatnie przekonane, że to po prostu jest
potrzebne. Dlatego czysta filantropia jest
dla nas najważniejszym argumentem
w rozmowach. Bazujemy przede wszystCo oprócz wspierania organizacji
kim na tym, że realną korzyść odniesie
przedstawiciele świata biznesu mogą
miejsce, w którym żyjemy. Ale oczywiście
zrobić, by pomóc środowisku?
najlepiej, gdy dzięki takiemu partnerstwu
każdy jest wyNajważniejsze
granym. Jesteśmy
jest włączenie
Mondial Assistance zdecydował
międzynarodową
myślenia
się wspierać finansowo projekt
fundacją
o środowisku
ochrony zagrożonych gatunków
z ogromnym
w strategię firmy.
zwierząt i roślin
doświadczeniem.
Niestety instytucje
Nasza panda
często działają
budzi bardzo ciepłe skojarzenia. Polacy
wybiórczo, skupiają się np. tylko na
dobrze ją znają i bardzo lubią. Choć
społeczności lokalnej. Ale staramy się
często nie potrafią wymienić jednym
to zmieniać. Chcielibyśmy, żeby firmy
tchem naszych projektów, to wiedzą,
przestały myśleć o ochronie środowiska
że WWF robi dla przyrody dobre rzeczy.
jako o wyższych kosztach. Tak
Asocjacja logo firmy z naszym logo jest
naprawdę w wielu przypadkach ekologia
więc dla niej wartością. Logo z pandą to
potrafi od razu przynieść oszczędności.
jeden z naszych największych zasobów.
Mieliśmy ciekawe doświadczenie z firmą
Dlatego jedną z form współpracy jest liprzewozową, która była naszym partcencja na jego wykorzystywanie.
nerem. Zaproponowaliśmy, by zamiast
zwykłych kopert stosowała takie z cerCzy na przestrzeni lat przybywa firm
tyfikatem FSC, świadczącym o tym,
chętnych do współpracy z fundacją?
że produkcja papieru nie szkodzi przyPracuję w WWF ósmy rok. Kiedy
rodzie. Ku naszemu zdziwieniu te kozaczynałam pracę, musiałam wykonywać
perty okazały się tańsze od zwykłych.
sporo telefonów, by zainteresować biPewnym pomysłem na pomoc organiznes naszymi projektami. Niebawem
zacjom jest też świadczenie dla nich
będziemy musieli wydelegować więcej
usług pro bono. Jakiego typu wsparsił do obsługi naszych partnerstw, bo
współpracujemy już z kilkunastoma
cie jest potrzebne najbardziej?
dużymi firmami. I teraz to my odbieramy
Od 10 lat na takiej zasadzie wspiera nas
telefony, za co dziękujemy i oczywiście
firma badawcza SMG/KRC, która przywciąż czekamy na więcej.
gotowuje dla WWF badania i służy nam
doradztwem. Zdarza się, że sieciowe
agencje reklamowe przygotowują
Beata Krowicka
Foto: Bartosz Bobkowski / Agencja Gazeta
Pod koniec ubiegłego roku Mondial
Assistance został partnerem organizacji WWF. Na czym ta współpraca
będzie polegała?
Firma Mondial Assistance zdecydowała
się wspierać finansowo projekt ochrony
zagrożonych gatunków zwierząt i roślin.
Na całym świecie tysiące zwierząt
traci życie lub zostaje wyrwanych
z naturalnego otoczenia w wyniku zachcianek ludzi. Po pierwsze dlatego, że
chcemy je mieć jako domowych pupili.
Zagrożone wyginięciem żółwie, papugi
i legwany można kupić także w Polsce.
Polacy nie wiedzą, że kupując zwierzę,
trzeba dopytać o certyfikat jego legalnego pochodzenia. A przemyt zwierząt
jest na świecie trzecim co do wielkości
po narkotykach i broni. W dodatku
jest postrzegany jako coś znacznie
mniej szkodliwego. Polacy nie zdają
sobie sprawy, że przemycone zwierzę
nie przeszło kwarantanny, może być
chore i zarazić całą rodzinę. Kolejny
powód, dla którego zwierzęta tracą
swój dom, to fakt, że chcemy je zjeść
lub na coś przerobić. W tradycyjnej
medycynie chińskiej powszechnie
wykorzystuje się części tygrysa. W egzotycznych krajach zagrożone gatunki
używane są też do wyrobu pamiątek.
Polscy turyści uwielbiają je kupować
i rozstawiać w mieszkaniu. Dlatego
prowadzimy w tym temacie liczne
działania edukacyjne, by przekonać
ludzi, że najlepszą pamiątką jest zdjęcie.
Mondial Assistance postanowił pomóc
nam w zwalczaniu wszystkich tych
problemów. Fundusze są konieczne,
by edukować społeczeństwo, zmieniać
prawo i szkolić odpowiednie służby
tak, aby przeciwdziałały temu procederowi. Wiemy np., że nasi celnicy mają
bardzo słabe zaplecze techniczne, jeśli
chodzi o przechowywanie znalezionych
zwierząt. Brak im klatek, łapaków, terrariów. Dzięki pieniądzom uzyskanym
od darczyńców z Ecco Walkathonu
udało nam się kupić trochę specjalistycznego sprzętu, ale to wciąż za
mało. Wierzymy też, że Mondial
Assistance wesprze nas w działaniach
edukacyjnych. Jako ubezpieczyciel,
który sprzedaje m.in. ubezpieczenia
podróżne, firma może dotrzeć
Spis
treści
▲
9
Magnes numeru
Blog Job
Boją się ich zarówno meksykańskie kartele, jak i egipska armia czy chiński rząd.
Często cytują ich media, zapraszają do siebie politycy, firmy wysyłają prezenty
i nawet prezydent Barack Obama jednemu z nich udzielił wywiadu w Polsce.
Blogerzy – czy powoli przejmują władzę?
Dziewczęta przy Kominku
10
Zgodnie ze statystykami zajmującego
się analizą globalnej blogosfery portalu
blogpulse.com obecnie na świecie jest
ponad 180 mln blogów, a każdego
dnia pojawia się kolejnych 81 tys.
Codziennie blogerzy publikują prawie
1,3 mln postów. Praktycznie nie ma już
dziedziny, która by nie miała swojego
bloga – od motoryzacji i relacji damsko-męskich zaczynając, a na hodowli
jeżyków afrykańskich i japońskim
designie toaletowym kończąc. Są wśród
nich takie, które w ciągu kilku zaledwie
lat przekształciły się w gigantyczne
serwisy zatrudniające pracowników,
generujące całkiem spore dochody oraz
trafiające do milionów userów z całego
świata. Przykładem może być Mashable,
niegdyś blog technologiczny, dziś portal,
który miesięcznie odwiedza prawie 6 mln
użytkowników.
Blogerze, pokaż twarz
Jeszcze kilka lat temu na hasło
„bloger/blogerka” przed oczami
rysował się obraz rozemocjonowanej
nastolatki wzdychającej do Billa
z Tokio Hotel. Dziś karty rozdają
kreatorzy trendów, niekryjący swojej
tożsamości charyzmatyczni pisarze
jednoczący sobie tłumy autentycznością,
szczerością, wiedzą, niepodrabialnym
stylem, umiejętnością i odwagą
mówienia tego, o czym myślą inni.
Obecnie ci najpoważniejsi blogerzy to
świadomi i aktywni uczestnicy życia
społecznego, doskonale znani z imienia,
nazwiska i twarzy, a także mający
pełną świadomość odpowiedzialności
za słowo. Tym bardziej że internet jako
nośnik sam jest idealnym weryfikatorem,
a userzy bezlitosnymi odbiorcami.
– 99 proc. blogerów kończy
publikowanie już pod dwóch wpisach.
A blog musi działać jak firma. U jego
podstaw powinny leżeć pomysł i plan.
Gdy ja zaczynałem prowadzenie
bloga, a było to sześć lat temu, miałem
pomysłów na prawie 200 artykułów
i dokładny plan, gdzie ten blog ma
mnie zaprowadzić – mówi Tomek
Tomczyk, lepiej znany jako Kominek. To
obecnie najpopularniejszy polski bloger
prowadzący trzy różne blogi (kominek.in,
kominek.tv oraz kominek.es) oraz
Blogi firmowe
– z czym do ludzi?
Czy blogi firmowe mają sens i czy to
dobre rozwiązanie dla każdej firmy?
Pytamy Pawła Tkaczyka, blogera, właściciela agencji reklamowej Midea zajmującej się między innymi doradztwem
dla firm z zakresu obecności i obsługi
narzędzi social media, autora książki
„Zakamarki marki”.
Każdego dnia jesteśmy bombardowani treściami z wielu źródeł, cenimy sobie
więc informacje wartościowe, które ktoś za nas wyselekcjonuje. Dotyczy to również blogów firmowych, dzięki którym możemy zaistnieć w świadomości konsumenta i zapisać się w niej jako profesjonalna marka. Blogi firmowe są dobrą
propozycją dla wszystkich firm, które mają coś do powiedzenia i mają w swoich
szeregach kogoś, kto potrafi i chce pisać i będzie to robił systematycznie. Jeśli nie
ma takiej osoby, lepiej powierzyć realizację takiego bloga zewnętrznej firmie. Największym grzechem bowiem są blogi, na których nic się nie dzieje.
aktywnie korzystający z innych kanałów
social media.
emocje go poniosły, zmienił jednak zdanie po otrzymaniu od działu PR firmy…
gotowego posta do podmiany. Tego
samego, ale napisanego w bardziej stoDym z Kominka
nowanym języku. Odmawiając usunięcia
Każdego miesiąca kominkowe blogi
wpisu (wciąż jest wysoko pozycjonoodwiedza ponad 260 tys. unikalnych
wany) i upubliczniając przesłaną propoużytkowników. Autor wyrobił sobie inzycję, Kominek zapoczątkował z jednej
dywidualny i trudny do podrobienia styl:
strony delikatny kryzys wizerunkowy
cięty, bezpardonowy, nieprzebierający
marki, a z drugiej
w środkach, ale
dyskusję nt. wolczęsto niezwykle
ności wypowietrafny i spójny.
dzi w internecie
O Kominku głopostów publikują codziennie blogerzy
oraz siły bloga
śno zrobiło się za
na całym świecie
jako narzędzia
sprawą wpisu,
budowania i…
w którym, nie
rujnowania wizerunku. Dziś firmy wieprzebierając w słowach, skrytykował
dzą, że blogerów lepiej mieć po swojej
znaną markę z branży FMCG. Wpis ten
stronie, bo za nimi podążają setki tysięcy
pochodził z roku 2006 i już został przez
lojalnych czytelników: potencjalnych
autora zapomniany, gdy trzy lata późklientów firmy, którzy dodatkowo mogą
niej odezwał się do niego reprezentant
firmie zafundować niezłe (albo fatalne)
owej firmy z prośbą o „wyłagodzenie
publicity. Widać to szczególnie w branży
wypowiedzi”. Okazało się bowiem, że
fashion, gdzie blogerzy należą do ścisłej
silniki Google tak zaindeksowały wpis
czołówki osób, które koniecznie trzeba
Kominka, iż pojawiał się on wśród pierwzaprosić na pokaz, a najlepiej jeszcze
szych zapytań o rzeczoną firmę. Dla
posadzić w pierwszym rzędzie. Już
marki specjalizującej się m.in. w produknie wystarczy przyjaźnić się z naczelną
tach dla dzieci nazwa firmy z dopiskiem
„Vogue`a”. Teraz trzeba również dobrze
„Ty Pi*do!” nie była miłym prezentem.
żyć z 14-letnią blogerką Tavi Gevinson,
Kominek, jak sam wspomina, chciał
zaprosić Sartorialistę, wysłać prezent do
usunąć ów wpis, przyznając, że nieco
1 300 000
Spis
treści
▲
11
Niekryty Krytyk,
teraz gwiazda Radia Zet
Diane Pernet czy zafundować przelot do
egzotycznego kraju dla Bryana Boya. To
właśnie oni są wyrocznią stylu i jeśli któryś z nich napisze, że nowa kolekcja to
dno, zapewne ktoś straci pracę.
Szanuj blogera swego
Jak pokazują Polskie Badania Internetu,
w naszym kraju blogi czyta prawie
11 milionów internautów. Z przygotowanego przez agencję Multi Communication
raportu „Dziennikarze i Social Media
2011” wynika też, że z blogów w poszukiwaniu inspiracji i źródeł korzysta ponad
30 proc. dziennikarzy. Dla polskich firm
blogi stanowią bardzo obiecujące pole
działań marketingowych i PR-owych,
toteż chętnie zabiegają o obecność
najpopularniejszych blogerów na swoich eventach, rozsyłają im prezenty,
umożliwiają testowanie urządzeń (często
zostawiając je do dyspozycji blogera) czy
angażują w ciekawe akcje. W połowie
grudnia 2011 r. najpopularniejsi polscy
blogerzy otrzymali przesyłkę z prośbą,
aby otworzyli ją dokładnie 14 grudnia
o godz. 15, nadając online bezpośrednią
relację z otwarcia i poznania zawartości
skrzynki. Okazało się, że w środku była…
butelka piwa Bock (Żywiec) powracającego na rynek. Po co angażować nośniki
12
ATL i BTL? Wystarczy kilku blogerów
i mamy świetne publicity (do którego włączyć można czytelników „Magnesu”, bo
zapewne byśmy o tym nie pisali).
Trampoliną do reala
W październiku br. Nick Bilton, specjalista ds. technologii „New York Timesa”,
otrzymał od serwisu CNET propozycję
prowadzenia blogu i występowania
w telewizji w imieniu firmy, za co miałby
dostać 1,5 mld USD (trzyletni kontrakt
– 500 tys. USD rocznie). Kwota ta może
wydawać się zawrotna, ale światowa
blogosfera zna wyższe (patrz ramka).
Niestety nie w naszym kraju. – W Polsce
blogerów, którzy zarabiają na swojej
działalności więcej, niż wynosi średnia
Najbogatsi
blogerzy 2011 r.
(miesięczne dochody)
1. Pete Cashmore, Mashable,
560 000–600 000 USD
2. Michael Arrington, TechCrunch,
500 000–600 000 USD
3. Mario Lavandeira, Perez Hilton,
200 000–400 000 USD
4. Vitaly Friedman, Smashing Magazine,
150 000–190 000 USD
5. Timothy Sykes, Timothy Sykes,
150 000–180 000 USD
6. Jake Dobkin, Gothamist, 80 000–110 000 USD
7. Collis Taeed, TutsPlus, 55 000–120 000 USD
8. Gina Trapani, Lifehacker, 110 000 USD
9. Matt Marshall, Venture Beat, 50 000–100 000 USD
10. Ewdison Then, Slash Gear, 60 000–80 000 USD
Źródło: webhostingbreak.com
krajowa, jest może 15 – mówi Kominek. – Jeśli więc ktoś chce zarabiać na
blogu poważne pieniądze, musi zbudować swoją markę nie na blogu, ale
wokół niego. Ja na prowadzeniu blogu
pierwsze pieniądze zarobiłem dopiero
cztery lata po jego założeniu. Ale nie
nastawiałem się na to, że blog ma na
mnie zarabiać. Planowałem, że będzie to
narzędzie budowania mojej marki, i to się
dzieje. Prowadzę kilka blogów, jestem
felietonistą w jednym z magazynów,
piszę książkę, a niebawem rozpoczynam
szkolenia dla firm.
Z podobnego założenia wyszedł Maciej
Frączyk, w polskiej blogosferze, choć
może poprawniej byłoby powiedzieć
vlogosferze (video blogi), znany jako
Niekryty Krytyk. Sławę w internecie
przyniosły mu zmontowane filmiki, na
których komentuje otaczającą rzeczywistość czy też z nostalgią wspomina
wynalazki z przeszłości.
– Byłem zafascynowany tym, co robili
amerykańscy komicy w stylu Raya
Williama Johnsona i zauważyłem, że
Czy anonimowy bloger
może być wiarygodny?
Kamil Durczok
redaktor naczelny „Faktów”
Blogerzy w sieci potrafią wywołać burzę.
Jest to jednak, moim zdaniem, efektem treści, a nie kanału jako takiego. Przebijają się
tematy głośne, kontrowersyjne, chwytliwe
– blogerzy o tym wiedzą. Wiarygodność, jak
w każdych mediach, jest kwestią ważną, ale
w mojej opinii jest ona pochodną tego, czy znam autora czy nie. Zastanawiałbym
się nad tym, czy ktoś, kto publikuje pod pseudonimem, może być uznany za wiarygodne źródło informacji. W kraju z zagwarantowaną konstytucyjnie wolnością
słowa anonimowe blogowanie szkodzi.
w polskim internecie nikt jeszcze w taki
sposób nie komentuje. Tak narodził
się Niekryty Krytyk. Mimo iż mam w tej
chwili ręce pełne roboty, ja wciąż nie
potrafię myśleć o tym jako o pracy.
Aczkolwiek gdybym bardziej szedł na
kasę, to było kilka ciekawych propo-
Foto: Opera Software, Flickr.com/hyku, Thinkstock
zycji. Zwłaszcza w czasie wyborów
zgłaszały się do mnie różne ugrupowania z prośbą o skomentowanie ich
spotu tylko po to, aby bardziej zaistniał.
I muszę podkreślić, oferowali za to całkiem niezłe pieniądze. Ja jednak wychodzę z założenia, że mój program nie jest
na sprzedaż – mówi Maciej Frączyk.
Dla vlogera działalność internetowa
przeniosła się za to na płaszczyznę biznesową na innym polu. Sława programu
zaowocowała propozycją od Radia Zet,
w którym obecnie Niekryty Krytyk ma
poranną audycję. Podobnym przykładem jest Przemysław Pająk, założyciel
bloga technologicznego Spidersweb.
Obecnie to jeden z najpoczytniejszych
polskich serwisów technologicznych,
a sam Przemek stał się regularnym
współpracownikiem „Newsweeka”,
„Przekroju” oraz Gazety.pl. I nawet
córka premiera Donalda Tuska, Kasia,
współprowadząca blogu Makelifeeasier,
dzięki blogowi dziś udziela wywiadów
w charakterze trendsetterki, ma własną
kolumnę w magazynie kobiecym i właśnie startuje ze sklepem internetowym.
Blog nie jest więc biznesem dla
niecierpliwych oraz tych, którzy nie
mają nic do powiedzenia, lub, co
gorsza, pomysłu na siebie. Bo aby
być słuchanym, nie wystarczy głośno
krzyczeć.
Mateusz Wilk
Spis
treści
▲
13
Krótko i na temat
▲
100%
wzrosły zarobki pracowników
sektora publicznego w Zjednoczonych Emiratach Arabskich
w styczniu 2012 r. To prezent
od prezydenta, szejka Chalifa
ibn Zajed an-Nahajana, z okazji
40-lecia federacji.
▼
Twoją marką jest to, co ludzie mówią
o tobie, kiedy wyjdziesz z pokoju.
3,8 mln
nieaktywnych i ryzykownych
kart kredytowych zlikwidowały
polskie banki od 2009 r.
Jeff Bezos
prezes Amazonu
Źródło: NBP
Chińska
zadyszka
14
zakupu nieruchomości – przykładowo
w Pekinie liczba transakcji spadła
o 22% r/r. Dziesięciu największych
miejscowych deweloperów podało
również, że w sierpniu posiadało
niesprzedane mieszkania o łącznej
wartości 50 miliardów dolarów,
z czego prawie połowa została
wybudowana jeszcze w ubiegłym
roku. Eksperci uspokajają jednak, że
siłą chińskiej gospodarki jest eksport
i nawet problemy wewnątrzrynkowe
nie powinny doprowadzić do
powtórzenia się scenariusza
amerykańskiego.
Co ciekawe, obecnie w Polsce
również doświadczamy przeceny na
rynku nieruchomości, która według
analityków PKO BP może wynieść
30%. Warto jednak zwrócić uwagę,
że rodzimi eksperci mówią o skali
dwóch lat, a nie jak miało to miejsce
w Chinach – miesiąca.
Foto: Tomwang112 / Thinkstock, Thinkstock, Marcin Kempski / I Like Photo.
W listopadzie 2011 r. z miesiąca
na miesiąc ceny nieruchomości
w Chinach spadły aż o 35%. Tak
gwałtowna obniżka wartości w tym
segmencie może doprowadzić
do efektu domina i w znacznym
stopniu wpłynąć na kondycję całej
gospodarki. Jak podał chiński bank
centralny, już w chwili obecnej
nastąpiło wyhamowanie tempa
inwestycji budowlanych, podobnie jak
zadłużania się obywateli pod kątem
Najpopularniejsze kraje, które
w 2011 r. wybrali Polacy
pracujący za granicą (w proc.)
4,3 mln USD
Niemcy
Za tyle w listopadzie br.
zlicytowano zdjęcie autorstwa
Andreasa Gursky`ego. Powstała
w 1999 r. fotografia brzegu
rzeki Ren stała się tym samym
najdroższym zdjęciem świata.
Nabywcy nie przeszkadzało nawet to, że zdjęcie zostało poddane „drobnym
manipulacjom” – artysta usunął w photoshopie przechodnia z psem oraz
fabryki w tle.
43
Wielka Brytania
Holandia
25
13
Włochy
8
USA
5
Francja
5
Norwegia
4
Źródło: CBOS
Szeroki strumień
wypłat ubezpieczeń
Krótki
wpis
Wojna na patenty, którą opisuje
w tym numerze Mateusz
Wilk, stworzyła niszę na
rynku. Powstają mianowicie
firmy, zwane patentowymi
trollami, które specjalizują
się w skupowaniu patentów,
a następnie zaskarżaniu innych
przedsiębiorstw. Dla aktywnych
biznesmenów mam propozycję.
Zakładajcie firmy, które będą
podrzucać innym pomysły
na patenty. My w redakcji
zasypiać gruszek w popiele nie
zamierzamy i rozpoczęliśmy
procedurę patentową, której
celem będzie zagarnięcie
magnesu. Już wkrótce nikt
oprócz nas nie będzie go mógł
oferować i używać. No, chyba
że nam zapłaci.
Rafał Modzelewski
Rok 2011 był jednym z rekordowych pod
względem wypłacanych odszkodowań
tytułem ubezpieczeń na świecie. Według
szacunkowych obliczeń katastrofy i klęski
żywiołowe spowodowały powstanie
strat na blisko 350 mld dolarów. To duży
wzrost, jeśli porównamy zeszłoroczne
226 mld dolarów. Więcej szkód oznacza
wyższe koszty dla firm ubezpieczeniowych
w postaci wypłat odszkodowań. W tym
roku ma być to 108 mld dolarów
(w zeszłym roku 48 mld dolarów).
Zostało to spowodowane między innymi
trzęsieniem ziemi i tsunami w Japonii
i huraganem „Irene”. Rekordowy pod
względem wypłat ubezpieczeń pozostaje
jednak rok 2005, w którym tylko same
huragany „Katrina”, „Wilma” i „Rita”
oznaczały koszt dla ubezpieczycieli
przekraczający 100 mld dolarów.
Spis
treści
▲
15
Dobra moneta
Z głową w chmurze
Jeśli myślisz, że ciebie to nie dotyczy, mylisz się. Jeśli sądzisz, że nigdy tego nie
zrobisz, jesteś w błędzie. Bez synchronizacji i związanych z nią cyfrowych organizerów
jesteś kilka kroków do tyłu.
Czas już wyrzucić stare kalendarze i przytępione ołówki. Chcesz tego czy nie –
witaj w zsynchronizowanym świecie.
Mocne uderzenie
Był lipiec 2010 r., kiedy przed zebranymi
w sali konferencyjnej dziennikarzami pojawił się Gabriel Striker z Google. W kilku
słowach zaprezentował innowacyjny
system Chrome OS, tworzony na bazie
„otwartego źródła”, i funkcjonujący z nim
Chromebook, laptop nieposiadający
w zasadzie niczego poza... przeglądarką
internetową. Zaimplementowany w nim
system, bazujący na jądrze Linuxa, miał
stanowić swego rodzaju okno do rozmaitych aplikacji ukrytych bezpiecznie na
serwerach firmy Google. Edytory tekstu,
arkusze kalkulacyjne, gry – wszystko
miało być podpięte pod konkretnego
użytkownika, a sam laptop miał być tylko
16
w tabletach i telefonach. Nawet drobne,
elektroniczne sprzęty, którymi jesteśmy
otoczeni, bazują na fragmentach ich kodu.
Dlatego też to oni grają pierwsze skrzypce,
jeśli chodzi o synchronizację i organizery
GTD (z ang. Getting Things Done).
Google, nie licząc chmury związanej
z Chromebookiem, oferuje xCloud, Apple
iCloud, a Microsoft – najuboższą jak na
razie usługę Windows Live, czyli pewien
pakiet aplikacji ze wsparciem dla microsoftowej chmury. Każda z wymienionych
chmur ma konkretne zadanie: najważniejsze czynności wykonywane przez
użytkownika w systemie mają znaleźć
swoje odzwierciedlenie w kopiach bezpieczeństwa, umiejscowionych na serwerach
każdej z firm. Dodatkowo, część usług
ma być dostępna jedynie online – czyli
w chmurze (np. Windows Mail). Ale
chmura nie byłaby prawdziwą chmurą,
łatwym do wymiany urządzeniem umożgdyby wprowadzanych danych nie można
liwiającym mu komunikację z systemem.
było synchronizować ze wszystkimi podAle to sam sprzęt czy nawet system okapiętymi pod chmurę urządzeniami. Dla
zał się kluczowy dla prezentacji Strikera.
xCloud będą to
Były to dwa
zatem laptopy i tesłowa, które
lefony z systemem
sprawiły, że
Android, dla Apple
czołowym graosób będzie korzystało z chmury, a
– pełna gama
czom na rynku
oferowanych przez
– Microsoftowi
firmę urządzeń
i Apple – zapaliły
będzie wart „pochmurny” rynek w 2015 r.
i dla Microsoft
się czerwone
– urządzenia balampki. Słowa te
zujące
na
architekturze
PC
i systemie Winbrzmiały: „chmura” i „synchronizacja”.
dows. W ten sposób chroni się dane, pliki
muzyczne czy zdjęcia. Jest to wszakże
Wielka Trójka
tylko jeszcze jedna forma przechowywania
Wielka Trójka królującej nam obecnie ery
danych, a nie pełne usprawnienie wykoinformatycznej to Microsoft, Apple i Google
nywanej pracy. W tym mają pomóc już
(ze swoim systemem Android). Ci cyfrowi
„chmurowe” programy organizacyjne GTD.
potentaci są wszędzie: na dysku twardym
180 000 000
5,5 mld USD
komputera, w pamięciach kas fiskalnych,
Marcin Podlewski
Producteev
Shuffle
Wunderlist
EssentialPIM
EpicWin!
Getting Things Done
Programy typu GTD są dostępne na wszystkich wersjach
systemów komputerowych i komórkowych: od Androida przez
Windowsa na iOS kończąc. Przedstawiamy kilka przykładów.
Dla Windows
EssentialPIM to aplikacja umożliwiająca zarządzanie
czasem, kontaktami, notatkami i zaplanowanymi zadaniami.
Program posiada pełną synchronizację z MS Outlook, oferuje
również import i eksport z plików HTML, RTF, CSV, TXT oraz
aplikacji Outlook Express i TreePad. Wszystkie dane zapisane
w EssentialPIM mogą zostać zabezpieczone hasłem, a plik
z bazą zakodowany jednym z wielu dostępnych algorytmów
szyfrowania, począwszy do standardowego AES (Rijndael).
Dla Android
Dla iOS i Mac OS
Tu sprawa jest o tyle trudna, że Apple przoduje
w programach typu GTD, głównie dzięki mnogości
Multiplatforma
Niezwykle interesującym rozwiązaniem jest
multiplatformowy Wunderlist. Ten program, dostępny
na każdą platformę sprzętową (i łączący wszystkie
w trybie synchronizacji), jest programem darmowym,
umożliwiającym tworzenie list zadań podpiętych pod
określony terminarz. Dodatkowo, jest to wyjątkowo
ładnie wyglądająca aplikacja. Jeśli korzystamy z wielu
urządzeń, a każde z nich funkcjonuje pod innym systemem,
Wunderlist wydaje się być najlepszym rozwiązaniem
wspomagającym naszą organizację pracy.
Foto: George Doyle / Thinkstock
Shuffle – zaletą tego organizera jest bezproblemowa
integracja z Kalendarzem Google (a więc z jego ustawieniami
organizacyjnymi). Projekty, zadania – to wszystko można
wstawić w Shuffle, a jego zaleta to przyjemny dla oka interfejs.
oferowanych rozwiązań w AppleStore. Nie licząc programów
funkcjonujących podobnie jak opisane powyżej dla
Windowsa czy Androida, można natknąć się na mniej
typowe rozwiązania:
EpicWin! – to GTD udający grę typu RPG. Lista
wykonywanych w nim zadań posiada określoną wartość
punktową. Wykonanie każdego zadania wzmacnia
stworzoną dla potrzeb programu wirtualną postać
Producteev – to już poważna usługa sieciowa, pozwalająca
na tworzenie list rzeczy do zrobienia i dostępna przez
przeglądarkę oraz dedykowane aplikacje.
Spis
treści
▲
17
Dobra moneta
Pierwsza wojna patentowa
Na pytanie, czym jest patent, można by powiedzieć ogólnie: „to narzędzie ochrony
własności intelektualnej”. Zataczające coraz szersze kręgi wojny patentowe
pokazują, że do tego należałoby dodać: „będące jednocześnie doskonałym
instrumentem marketingowym, nowym źródłem dochodów oraz silną bronią wymierzoną
w konkurencję”.
Czy da się ustalić, kto wymyślił koło?
W sensie prawnym tak. W 2001 r.
australijski prawnik John Keogh bez
większego problemu zgromadził
komplet dokumentów, dzięki którym
otrzymał oficjalny patent na koło, a tym
samym pełnię praw do tego znanego
od tysiącleci wynalazku. Chciał w ten
sposób zdemaskować nieudolność
i pułapki australijskiego prawa
patentowego. Strach pomyśleć, co by
się stało, gdyby teraz zechciał pozywać
wszystkich tych, którzy w swoim
produkcie skorzystali z jego „koncepcji”.
Wydawałoby się, że sytuacja ta, choć
zgodna z prawem, jest absurdalna
18
i oderwana od rzeczywistości. Nic
bardziej mylnego.
Apple`a… wszystko: zaokrąglenia, koncept ekranu znajdującego się na środku
urządzenia, kolor ramek wokół ekranu,
Pomysł na… czarny prostokąt
sposób włączania urządzenia i odblokoW kwietniu 2011 r. wybuchła najwiękwania urządzenia, krzywizna kształtu ikosza wojna patentowa w historii, w której
nek, a nawet kształt tableta. Firma Jobsa
zarzekała się, że to oni wymyślili, iż tego
kształt geometryczny znów odegrał
typu urządzenie
ważną rolę.
ma być czarnym
Apple poprostokątem. Na
zwał do sądu
swoją obronę reSamsunga,
patentów mogą kryć smartfony,
prezentanci Samoskarżając go
jak obliczyli specjaliści z Google
sunga przywołali
o skopiowanie
film „Odyseja kopomysłów
smiczna 2001” z 1968, w którym w jednej
zastosowanych w iProduktach. Co doze scen bohaterzy korzystają z tabletokładnie zostało „zmałpowane”? Zdaniem
250 000
podobnych urządzeń o prostokątnym
kształcie, co miało dowieść, że to Apple
skradł koncepcję… Stanleya Kubricka.
Tak oto zaczęła się wojna, w której każdy
pozywa każdego, a patent stał się cenionym towarem, za który firmy potrafią
wyłożyć naprawdę wielkie pieniądze.
Wyścig zbrojeń
W sierpniu świat obiegła informacja:
Google wsadziło rękę w najgłębsze
partie swych kieszeni i położyło na stole
skromne 12,5 mld USD. W ten sposób
doszło do największej transakcji w historii
firmy Larry`ego Page`a – zakupu Motoroli
Mobillity. Nie jest tajemnicą, iż ojciec Androida wydał te pieniądze, aby zapisać na
swoje konto 17 000 patentów należących
dotychczas do Motoroli i kolejne 7500,
o których uznanie firma złożyła wnioski.
Co prawda transakcja została wstrzymana z powodu braku zgody Komisji
Europejskiej, jednak jej finalizacja i tak
pozostaje kwestią czasu. Kilka miesięcy
wcześniej firma z Mountain View odkupiła też ponad 1000 patentów od IBM.
Wszystko po to, aby zapewnić sobie
ochronę prawną w obszarach, w których póki co działała nieco po omacku,
narażając się na pozwy konkurentów.
Obawy firmy nie są bezpodstawne. Wielu
producentów znalazło w patencie nowe
narzędzie umożliwiające usunięcie z rynku
niewygodnych konkurentów.
pozew
pozwy
wzajemne
licencja
Pozwy patentowe między producentami komponentów
i urządzeń mobilnych
Amazon
Apple
Barnes
& Noble
Ericsson
Foxconn
Qualcomm
Google
RIM
HTC
Samsung
Huawei
Sony
Inventec
ZTE
Kodak
używa
Androida
Google Microsoft
sprawy
zakończone
Motorola
Qualcomm/Nokia (2005-08)
Apple/Nokia (2009-11)
Nokia
Oracle
Kodak/Samsung (2008-09)
Kodak/LG (2008-09)
LG
Apple/Kodak (2010-11)
Źródło: Reuters, news report
jest 500 tys. urządzeń z Androidem, na
tym ruchu Steve Ballmer może zarabiać
nawet 1 mld USD rocznie! Co ciekawe,
w ten sposób Microsoft de facto na
konkurencyjnym systemie zarabia więcej
niż na własnym – Windows Mobile – i to
nawet pięciokrotnie!
Ty trollu patentowy!
Wojny mają to do siebie, że niezależnie
od tego, która ze stron wygrywa, każda
ponosi straty; oczywiście nie licząc akcji
z białą flagą. Inaczej ma się rzecz w przypadku wojen patentowych, na których
niektórzy postanowili zarobić, mimo iż
niczego nie produkują. Mowa tutaj o tzw.
trollach patentowych, czyli firmach, które
są zakładane tylko po to, aby wykupywać patenty innych, a następnie na lewo
i prawo rozsyłać pozwy. Działają one na
jeden z dwóch sposobów: albo udostępniają tzw. patenty defensywne, czyli pod-
powiadają firmom, o co mogą oskarżyć
inne, albo samemu skupują patenty, by
wszczynać sprawy sądowe. Jedną z nich
jest Implicit Networks, która odkupuje od
innych pomysły lub patenty i pozywa –
i to nie byle kogo, bo obecnie sądzi się
m.in. z firmami Sun Microsystems, Real
Networks i AMD. Taką samą działalność
prowadzi Lodsys, mała firma z Teksasu,
która pozwała już prawie 40 firm i organizacji – np. redakcję „New York Timesa”.
Relacje wojenne mają to do siebie, że
często zanim ukażą się w druku, już są
nieaktualne. Wielce prawdopodobne
więc, że gdzieś właśnie pada kolejny
bastion herbu Nadgryzione Jabłko, Zielony Robocik, Okienka czy Trójgwiazda.
Pewne jest natomiast, że wojna trwa
i trwać będzie, bo w tym przypadku przegranym będzie ten, kto batalię zakończy.
Foto: Gadgetoz.com
Kupujesz u Bezosa, karmisz Ballmera
Póki co największym wygranym wojny
patentowej jest najpoważniejszy rywal Apple`a na rynku IT – Microsoft. Firma obrała
zupełnie inną strategię i, jak czas pokazał,
znacznie skuteczniejszą. Zamiast armii
adwokatów, do klientów wysyła armię
mediatorów. Efekt? Do skarbony Microsoftu wpływają obecnie udziały ze sprzedaży 55 proc. smartfonów z Androidem.
Np. z każdego urządzenia marki HTC
do Ballmera płynie 5 USD, dzięki czemu
na tym jednym tylko producencie firma
z Redmond zarobić mogła nawet 150 mln
USD. Taki sam układ obowiązuje również
Samsunga – wartość tej umowy nie została przedstawiona opinii publicznej, ale
spekuluje się, że z każdego sprzedanego
smartfona oddaje 15 USD. Biorąc pod
uwagę fakt, iż codziennie aktywowanych
POZWY O ROZWIĄZANIA
MOBILNE
Mateusz Wilk
Spis
treści
▲
19
Krzysztof Kluska
– dziennikarz
ekonomiczny (m.in.
TVN24, Puls Biznesu,
Gazeta Giełdy
Parkiet). Specjalizuje
się w takich
dziedzinach jak
transport i logistyka,
motoryzacja,
infrastruktura.
Bez komentarza
Panie, dobrze to jest,
jak wyjdziemy na zero...
Krzysztof Kluska
Kupić, nie kupić? Oto jest pytanie. Zarobimy czy stracimy? Co kupować,
w co inwestować? Czy potrafimy pomnażać swój kapitał? Czy umie to tylko garstka
najbogatszych umieszczana regularnie na liście Forbesa czy innym szacownym zestawieniu?
Sylwester za nami, czyli czas wszelkich
rachunków i rocznych bilansów także. Po
świąteczno-noworocznym objadaniu się
niektórzy mogą spojrzeć na swój mocno
nadwyrężony portfel i złapać się za głowę.
No właśnie, dlaczego jest tak co roku?
Święta na kredyt, sylwester też. Dlaczego
nie stać nas na to, żeby wydawać swoje?
Ktoś mądry powiedział kiedyś, że nie jesteśmy biedni, bo mało zarabiamy, lecz dlatego, że zbyt dużo wydajemy. Coś w tym
jest. Może nie potrafimy oszczędzać.
Paradoksem PRL-u było to, że wszyscy
pracowali, nikt nic nie robił i wszyscy mieli
na wszystko, bo każdego było stać. Teraz
większość pracuje, ci, co pracują, mają
masę roboty, sporo zarabiamy i niewielu
stać na cokolwiek. Dlaczego?
Ostatnio usłyszałem od przeciętnego
polskiego małżeństwa, że nie będą raczej
inwestować, bo do tej pory ich sukcesy
inwestycyjne oznaczały, że odzyskali to, co
włożyli, więc nie wierzą już, że można na
czymś zarobić, że można odłożyć pieniądze. Lepiej mieć coś w domu w skarpecie.
Wiara czy wiedza
Temat wiedzy i ślepej wiary w to, co nam
mówią, poruszaliśmy już nieraz. Jak
zatem wygląda to w kwestii inwestowania przez naszych rodaków? Niestety
szału nie ma. Znakomita większość
naszych małych inwestorów to pospolici
ciułacze, którzy mają dość niezdrowe
przywiązania do pieniądza, muszą go
widzieć i czuć. Lokata bankowa to chyba
nadal najpopularniejszy sposób pomnażania kapitału. Jak ją postrzegamy? Ano
20
dość naiwnie. Wkładamy do banku
100 tys. zł. Lokata oprocentowana jest
na 7 proc. w skali roku czyli po 12 miesiącach wyciągamy 7 tys. zł. Niestety
wielu się rozczaruje, bo okaże się, że nie
wiedzieliśmy o podatku, o inflacji i jakiejś
opłacie za likwidację lokaty. I tak z 7
tys. zostaje nam 4–5 tys. po opłatach
i w rzeczywistości 2 tys. po odliczeniu
średniorocznej inflacji. Cóż, niezły strzał,
który na 99 proc. zniechęca klienta do
ponownych tego typu inwestycji.
Idziemy na giełdę. Dla większości jest to
czarna magia. Kupują na górce. Jak widzą
spadki kursów, to w celu uratowania
czegokolwiek ze swoich oszczędności
sprzedają ze stratą i tracą majątek. Ba,
żeby tylko. Ostatnio poznałem pana, który
przygodę z giełdą przypłacił zawałem.
Co gorsza, stracił pieniądze na akcjach,
które dzisiaj dałyby mu bardzo dobry zysk.
Następna wtopa i następny powód do
nieinwestowania. Niestety wielu naszych
rodaków zniechęconych lokatami, giełdą
czy funduszami, na których potracili pieniądze, woli trzymać je w przysłowiowej
skarpecie, gdzie jak wiemy tracą one
swoją wartość niemal każdego dnia. Przeciętny Kowalski chciałby dzisiaj wpłacić
i już jutro widzieć zysk, a tak się nie da.
Niewiele wiemy o pieniądzu, o tym, jak
go pomnażać. Nieźle za to radzimy sobie
w kwestiach kredytowych. Pożyczać potrafimy, oj, bardzo dobrze potrafimy.
Kupić czy nie kupić
Czy jest możliwe, żeby statystyczny Kowalski mógł zacząć inwestować i zarobić,
pomnożyć swoje oszczędności? Moim
zdaniem tak. Trzeba tylko pomyśleć,
zastanowić się, ułożyć plan działania. Nie
patrzeć wyłącznie na historyczne zyski.
Nie bać się spadków. Wiem, zaszaleję
z tym postulatem, ale proponuję właśnie
kupować, jak coś tanieje. Przynajmniej na
giełdzie. Uważam, że zanim ktoś weźmie
się za inwestowanie, powinien udać się
na kurs ćwiczenia cierpliwości. Zarabianie
to proces długofalowy. Tu jak ulał pasuje
stara prawda o budowaniu i o Rzymie.
Oszczędzanie to naprawdę sztuka, a pomnażanie jeszcze większa. Ale nie dajmy
się zwariować. To nie fizyka kwantowa.
Przysłowiowi prości ludzie też mogą. Nie
każdy musi znać się na analizach spółek,
punktach oporu czy wsparcia. Na początek wystarczy chcieć, postanowić działać
systematycznie i to już połowa sukcesu.
Obecnie rynek oferuje naprawdę sporo
możliwości odkładania pieniędzy i co najważniejsze pomnażania ich. Są fundusze,
ubezpieczenia połączone z inwestycjami,
lokaty surowcowe. Złoto to naprawdę
dobra lokata kapitału. Na nieruchomościach trzeba się postarać, żeby stracić,
więc można zarobić.
Proponuję zmianę optyki. Popatrzmy na
pieniądze jak na swoich pracowników.
Dajmy im czas, niech wykonają swoją
pracę. Czy od majstra na budowie
oczekujemy, żeby w jeden dzień postawił dom? Nie. Musi mieć na to czas,
pieniądz podobnie. Nie pozostaje mi nic
innego jak życzyć wszystkim finansowej
cierpliwości w nowym, miejmy nadzieję,
bogatszym 2012 roku.
As serwisowy
Mondial Assistance dla seniorów
Mondial Assistance rozszerzył w Polsce
swoje usługi o teleopiekę. Jest to
nowoczesny sposób na zapewnienie
należytej ochrony w sytuacjach
zagrażających zdrowiu bądź życiu
osoby starszej, niepełnosprawnej czy też
w innym stanie wymagającym nadzoru
osób trzecich za pomocą specjalnego
aparatu oraz opaski. Dzięki nowej
usłudze klient ma dostęp do całodobowej
pomocy, nawet w przypadku, kiedy nie
jest w stanie rozmawiać przez telefon.
Dlatego jest to idealne rozwiązanie dla
wszystkich osób, które nie mogą liczyć na
stały dogląd i opiekę przez osoby bliskie.
Teleopiekę można swobodnie łączyć
z innymi usługami assistance i produktami
ubezpieczeniowymi, tworząc tym samym
kompleksowy pakiet usług dopasowanych
do indywidualnych potrzeb klienta.
Polskie drogi coraz bardziej niebezpieczne
Dane zbierane przez Centrum
Operacyjne Mondial Assistance
pokazują, że jazda po polskich
drogach jest coraz bardziej
ryzykowna. Podczas jednego
weekendu listopadowego
Foto: Alexander Raths / Thinkstock, Robert Bocian / Thinkstock
w porównaniu rok do roku,
odnotowano aż 31% więcej zdarzeń
wymagających interwencji. Oznacza
to, że jednocześnie wzrosła liczba
stłuczek (wzrost o 35%), ale również
awarii (wzrost o 24%). Pod względem
interwencji w poszczególnych
województwach najwięcej z nich
przypadło na województwa
mazowieckie, śląskie oraz łódzkie.
Podobnie jak w zeszłych latach klienci
Mondial Assistance potrzebowali
pomocy holownika (ponad połowa
przypadków), a także dokonania
napraw w miejscu zdarzenia (co
piąte zgłoszenie) oraz zapewnienia
pojazdu zastępczego (17% spraw).
Z danych wynika, że Polacy nie
tylko jeżdżą mniej bezpiecznie, ale
również nie dbają o swoje pojazdy, co
doprowadza do powstawania usterek
częściej niż w latach ubiegłych.
Spis
treści
▲
21
Dialogi
Nie jestem biznesmenem
W czasach, gdy do kin tłumy ściągają „Transformers” czy „Wyjazd integracyjny”,
on konsekwentnie woli iść pod prąd, wprowadzając filmy mniej kasowe, za to
pozostawiające w głowie refleksję. O kinowych czarnych koniach i ambitnym filmie
w publicznej telewizji rozmawiamy z Romanem Gutkiem, założycielem Gutek Film,
organizatorem międzynarodowego festiwalu filmowego Nowe Horyzonty.
Roman Gutek – twórca Warszawskiego Festiwalu Filmowego,
którego był dyrektorem do 1992 r.
Jeden z założycieli Fundacji Sztuki
Filmowej, w której był dyrektorem
dystrybucji w latach 1990–1994.
Założyciel Gutek Film – firmy zajmującej się dystrybucją kina niezależnego. Wprowadził na polski rynek
filmy takich twórców, jak Pedro
Almodóvar, Peter Greenaway, Jim
Jarmusch, Lars von Trier, Derek Jarman czy Mike Leigh. Od 2001 r. jest
organizatorem festiwalu filmowego
Nowe Horyzonty, a od 2010 r. również American Film Festiwal.
22
Wprowadzanie filmów takich reżyserów jak Almodóvar, Lynch, Allen czy
Jarmusch jest chyba jednak dość
przewidywalne – sprzedadzą się dobrze albo bardzo dobrze.
Ten spokój ma też swoją cenę. Każdy
kolejny film Almodóvara kosztuje więcej
od poprzedniego. Teraz np. mieliśmy
taką sytuację z obrazem „Skóra, w której
żyję”. Wiedzieliśmy, że z każdym filmem
opłata licencyjna jest coraz wyższa jest
coraz wyższa, ale propozycja, którą usłyszeliśmy, ścięła
nas z nóg. Była
zdecydowanie
za wysoka, więc
powiedzieliśmy,
Nowe Horyzonty
że to jakieś szaleństwo i tym
razem podziękujemy. Po konsultacjach
agentka sama do nas zadzwoniła ze
znacznie rozsądniejszą propozycją cenową, dużo niższą od poprzedniej.
W jaki sposób można docierać do
odbiorców z kinem ambitnym? Jak
przyciągnąć filmem reżysera, którego
nazwisko zbyt wiele nie mówi?
W ciągu 17 lat firma Gutek Film wprowadziła do kin ponad 300 filmów, a obejrzało je ponad 10 milionów widzów.
Staramy się układać nasz repertuar tak,
żeby mieć dwa większe tytuły w ciągu
roku, które by zgromadziły kilkusettysięczną publiczność. Są to filmy Almodóvara, Jarmuscha czy von Triera,
którego „Antychrysta” czy „Melancholię”
obejrzało ponad 100 tys. osób. Reszta
to tytuły, które nie są drogie, ale za to
bardzo ambitne.
Czy podczas planowania Nowych Horyzontów obowiązują te same reguły?
Podczas festiwalu wpływy ze sprzedaży
biletów i karnetów stanowią jedynie
10 proc. dochodu, więc czy będzie
o 1 proc. więcej czy mniej – to nie ma
znaczenia. Rolą festiwalu Nowe Horyzonty jest odkrywanie talentów, pokazywanie zjawisk i rzeczy mniej znanych.
A druga sprawa jest bardziej osobista.
Dzięki Nowym Horyzontom mogę zapraszać tych, których zawsze chciałem
spotkać. Spełniam własne marzenia i to
jest frajda.
Dystrybuowane przez Gutek Film
i stowarzyszenie filmy można zoba-
111 000
czyć na „Horyzontach”, w warszawskim kinie „Muranów” lub na DVD.
Dlaczego tak trudno je spotkać w telewizji – nawet publicznej, w której
przecież ambitne kino mogłoby wypełniać funkcję misyjności?
To jest taki dziwny trend trwający już od
wielu lat, że telewizja publiczna woli wydać
pieniądze na jakiś głupiutki film, a na ambitne kino nie ma środków. Miałem nawet
taki okres, że przez dwa lata żadnego filmu
nie sprzedałem. Przyszedłem z „Pachnidłem”, to usłyszałem, że to „arthouse” i zaproponowali mi za to niewielkie pieniądze.
Wolałem więc zaczekać, bo wiedziałem,
że gdy o filmie zrobi się głośno, wtedy
sami będą chcieli kupić – mnie się nie
śpieszy, licencję mam na kilka lat. Ostatnio
jednak w TVP dużo zmienia się na lepsze.
Jak się pan czuje widząc, że takie
filmy jak „Erratum” czy „Chrzest”
przechodzą bez echa, a ludzie walą
drzwiami i oknami na „Ciacho”?
Już dawno zrozumiałem, że tak po prostu jest skonstruowany ten świat. Jedni
czytają mało ambitne romansidła, inni
wybierają Stachurę, Wojaczka czy Szymborską. Trzeba robić swoje, próbować
zmieniać rzeczywistość: z grupą przyjaciół organizuję festiwal, kupuję i wprowadzam ambitne filmy, programuję
warszawskie kino „Muranów”, wydajemy
też książki i prowadzimy warsztaty edukacyjne, w których w tym roku szkolnym
udział bierze 60 tys. dzieci. Nie mam
problemu z tym, aby trafiać do mniejszości.
A nie miewał pan myśli, że gdyby trafiał pan do większości, firma miałaby
mocniejszą pozycję i może wtedy udałoby się docierać do większej grupy?
Wie pan, może i tak, ale nie czułbym się
z tym dobrze. Pieniądze nie dawałyby mi
szczęścia. Obecnie mamy jakieś 2 proc.
udziału w rynku i to nam wystarczy. Za
to cieszy mnie, że trafiam do kilku tysięcy
ludzi, że udaje się w jakimś stopniu kształtować gust, zarażać ambitnym kinem,
że filmy na Nowych Horyzontach ogląda
111 000 osób, że coraz więcej młodych
widzów szuka mądrzejszego kina. Pod
szyldem Gutek Film propagujemy wyższą
kulturę, co daje mi frajdę i przez to nigdy
nie czułem, że jestem biznesmenem.
Foto: Maciej Zienkiewicz / Agencja Gazeta
Czy wciąż przerażają Pana duże
kwoty? Tak pan przyznał w jednym
z wywiadów przed laty.
To było dawno temu i dotyczyło sytuacji, w której musiałem postawić
bardzo ważny dla mnie krok. Zajmowałem się wtedy pokazywaniem filmów
w dyskusyjnych klubach filmowych na
Uniwersytecie Warszawskim. W tzw.
międzyczasie zorganizowałem też kilka
edycji Warszawskiego Festiwalu Filmowego, a właściwie Warszawskiego Tygodnia Filmowego,
bo festiwalem
stał się później.
Te działania,
choć ciekawe,
osób przyjeżdża na
nie były obarczone specjalnie
dużym ryzykiem, bo choć budżety spore
– umówmy się, ryzyko fiaska finansowego niewielkie. Obawy pojawiły się, gdy
byłem szefem działu dystrybucji Fundacji
Sztuki Filmowej i miałem podjąć decyzję,
czy wyłożyć kilkaset tysięcy dolarów na
prawa do filmu czy nie. Tym filmem był
„Tańczący z wilkami”. Opłacało się zaryzykować – podpisałem umowę z firmą
Solopan i wprowadziłem do polskich kin
„Tańczącego z wilkami”, co okazało się
jednym z najbardziej spektakularnych
sukcesów finansowych w mojej karierze.
Dziś Gutek Film to firma z 17-letnim
doświadczeniem. Czy to doświadczenie pomaga w oszacowaniu, który film
się sprzeda, a który nie?
Doświadczenie nauczyło mnie, że nie da
się przewidzieć wszystkiego. Np. prawa
do nowego filmu Almodóvara, Lyncha,
Jarmuscha czy von Triera kupuje się na
etapie scenariusza, czyli nie do końca
wiedząc, co się kupuje.
Z drugiej strony to musi być ciekawe
uczucie, postawić na kogoś, na kogo
nie stawiali inni, i wygrać.
To prawda i zdarzają się takie fenomeny,
a przykładem może być choćby „Pina”.
Żaden inny polski dystrybutor nie był nim
zainteresowany. Postanowiliśmy więc
wyczekać i kupiło go Stowarzyszenie
Nowe Horyzonty za minimalne pieniądze.
Film okazał się sukcesem, jak na dokument sprzedaje się świetnie. Właśnie to
jest fajne w kinie, nic nie jest do końca
przewidywalne.
Mateusz Wilk
Spis
treści
▲
23
MA styl
E.T., ty świnio!
Franz Maurer tylko prosił, żeby
nic nie mówić.
24
To może być
szok! Czy to
możliwe, że
najbardziej
kultowe
cytaty filmowe
zaistniały tylko
w zbiorowej
wyobraźni?
Możliwe.
Wiele z nich
w prawdziwym,
dość nudnym
brzmieniu nie
miałoby szans
na przetrwanie
w codziennym
języku.
Kto tworzy najlepsze filmowe kwestie?
Widzowie! Wielu scenarzystów
niesłusznie zyskało poklask za
fantastyczne dialogi, których tak
naprawdę nie napisali. Może i mieli niezły
pomysł, może bardzo się starali, ale
nic by z tego nie wyszło bez twórczej
inwencji fanów kinematografii. Cytaty ze
„Stawki większej niż życie” albo z „Misia”
weszły do naszego codziennego
języka i do dziś pozwalają zabłysnąć
w towarzyskich pogawędkach.
Problem pojawia się wtedy, gdy te
pamiętne kwestie próbujemy odnaleźć
w ulubionych filmach. Okazuje się
bowiem, że niczym w zabawie w „głuchy
telefon”, cytaty przekazywane z ust
do ust nieco zmieniają swoją formę.
Wychodzi im to na dobre, bo stają się
lapidarne, dźwięczniejsze lub bardziej
dosadne. Oto najbardziej znane kwestie,
które wcale nie brzmiały w oryginale tak
ciekawie.
Kanalia podobna do świni
Opowieść o przygodach Hansa Klossa
ma w naszym kraju status narodowego
dobra. Nieważne, ile razy „Stawka
większa niż życie” będzie powtarzana
w telewizji, zawsze znajdzie ogromne
rzesze widzów. Doskonale sprzedają
się też DVD i komiksy na bazie tej
produkcji. Z pewnością nie byłoby tak
wielkiej sławy tego serialu, gdyby nie
E.T. nie miał ochoty na powrót do domu.
Ryśki nie są fajne.
porywające przepychanki słowne Hansa
Klossa i Sturmbannführera Hermanna
Brunnera. To właśnie one najbardziej
zapadły widzom w pamięć i są chętnie
cytowane nie tylko w codziennych
rozmowach. Kwestie „Brunner, ty świnio”
czy „Nie ze mną te numery, Brunner”
inspirują scenarzystów i kabareciarzy. No
właśnie, ale czy Hans Kloss rzeczywiście
w ten sposób zwracał się do swego
przeciwnika? Być może, ale raczej poza
kamerą. Wprawdzie polski oficer wywiadu
chętnie przyrównywał ludzi do świń, ale
akurat Brunner bardziej skojarzył mu się
z kanalią. Nie było też mowy o żadnych
numerach. Kloss odnosił się raczej do
świata magii, ostrzegając: „Te sztuczki to
nie ze mną, Brunner”.
Ryszard Porządny
Jest upalne letnie popołudnie, mecz
polityków z dziennikarzami. Na murawę
wybiega Ryszard Kalisz, po kilku
kopnięciach piłki zmęczony schodzi
z boiska. Widzowie są oczarowani, ktoś
z tylnych rzędów krzyczy: „wszystkie
Ryśki to fajne chłopaki!”. To jeden
z najchętniej powtarzanych cytatów
z „Misia”. Ryszard Ochódzki w dość
niekomfortowej sytuacji poznaje ministra,
nowego narzeczonego swojej byłej
żony. Gdy tylko się przedstawia, zostaje
obdarowany komplementem. Czy
minister nazywa go fajnym chłopakiem?
O nie, tu nie ma miejsca na dziecinadę.
Niech każdy Ryszard zapamięta, że:
„wszystkie Ryśki to porządne chłopy”.
O zabijaniu cicho sza
Filmu „Psy” można nie znać, można
nie orientować się w fabule ani nie
kojarzyć nazwisk bohaterów. Ale każdy
Polak kojarzy Bogusława Lindę, który
z nonszalancją rzuca retoryczne pytanie:
„Co ty, k***a, wiesz o zabijaniu?”. Z czym
kojarzymy te scenę? Trudno powiedzieć.
W „Psach” takiej nie znajdziemy.
Zamiast pytać krótko i dosadnie,
Bogusław Linda lekko przynudza. Z ust
granego przez niego Franza Maurera
pada jedynie: „Nie mów mi, k***a, nic
o zabijaniu, bo coś o tym wiem”. Tekst,
który z lubością powtarza cała Polska,
to mieszanka właściwej kwestii z filmu
oraz cytatu z „Kilera”. To tam Cezary
Pazura pyta przed lustrem: „Co ty wiesz
o zabijaniu?”. I tak parodia przerosła
oryginał.
Dzwoniący kosmita
Każdy, komu dane było obejrzeć dzieło
Stevena Spielberga „E.T.”, wyobraża
Spis
treści
▲
25
Tak wygląda zabawa w stocking. Po lewej
zdjęcie stockowe, po prawej zmałpowane.
Sam nie grał jeszcze raz tego samego.
sobie kosmitę jako paskudnego knypka,
który wprawdzie mówi po angielsku, ale
robi to na poziomie polskiego parlamentarzysty. Z jego niespójnego bełkotu dało
się wyłowić jeden cytat, którego zdarza
się używać ziemianom do wykręcenia
się z nudnego towarzystwa. Kiedy nie
masz argumentu, dlaczego chcesz się
oddalić, wystarczy powiedzieć „E.T. go
home”. Rozmówcy albo oglądali film,
więc roześmieją się i wybaczą wszystko,
albo go nie oglądali i po prostu będą
zbyt zdezorientowani, by o cokolwiek
pytać. Istnieje jednak pewne ryzyko,
że jakiś fan filmu „E.T.” wda się w tym
Brunner wiedział, że to wcale nie chodzi o numery z Klossem.
Sam gra tylko raz
Woody Allen to niezły żartowniś. Jego
urok osobisty i inteligentny humor działają na widzów jak magnes. Nic dziw-
Cytat „znany”
powszechnie
Cytat prawdziwy
„Stawka większa
niż życie”
Nie ze mną te numery, Brunner!
Te sztuczki to nie ze mną,
Brunner!
„Miś”
Wszystkie Ryśki to fajne
chłopaki!
Wszystkie Ryśki to porządne
chłopy!
„Psy”
Co ty, k***a, wiesz o zabijaniu?
Nie mów mi, k***a, nic o zabijaniu,
bo coś o tym wiem.
„E.T.”
E.T. go home.
E.T., phone home.
„Casablanca”
Zagraj to jeszcze raz, Sam!
Zagraj to raz, Sam, przez wzgląd
na dawne czasy.
nego, że jesteśmy w stanie uwierzyć mu
we wszystko. Na przykład w to, że kultowa kwestia wypowiadana przez Ingrid
Bergman w „Casablance” brzmi: „Zagraj
to jeszcze raz, Sam”. Tymczasem Sam
wcale nie grał wcześniej piosenki „As
time goes by”, dlatego trudno, by mógł
to powtórzyć. Właściwy cytat to: „Zagraj
to raz Sam, przez wzgląd na dawne
czasy”. Całemu zamieszaniu winny jest
Woody Allen i jego spektakl „Zagraj to
jeszcze raz, Sam”, który jest znany także
w Polsce. To ten tytuł w świadomości
widzów z całego świata funkcjonuje jako
słowa Ingrid Bergman. Innym mylącym
tropem jest film „Noc w Casablance”
braci Marx. W tej parodii Sam również
ma zagrać jeszcze raz. Najwyraźniej
smutne historie miłosne to doskonałe
źródło inspiracji dla komików. Pamiętajmy tylko, by nie uczyć się od nich kultowych cytatów.
Beata Krowicka
Foto: Roman Sumik / Filmoteka Narodowa, Filmoteka Narodowa
Film
momencie w dyskusję o używaniu błędnych cytatów. Niestety, E.T. choć swym
wielkim palcem pokazywał niebo, wcale
26
nie mówił o powrocie
do domu. On po prostu chciał zadzwonić
do rodziny, dlatego
niezbyt gramatycznie powtarzał: „E.T.
phone home”. Kultowy cytat został więc
wyssany z dużego,
kosmicznego palca.
Ekscentrum
Czego do życia
potrzebuje miliarder?
Hotel – zastępuje mieszkanie, nie
trzeba zatrudniać służby, można
w nim nawet przechowywać ubrania
Prywatny odrzutowiec – można
żyć bez samochodu, ale dalsze
podróże w tradycyjnych liniach
lotniczych to katorga
Muzeum – idealne miejsce do
przechowywania kolekcji dzieł
sztuki, nie trzeba się przejmować
złodziejami
Maskotki – łatwo spakować je do
walizki i zabrać ze sobą wszędzie,
a zawsze to coś własnego
Nicolas Berggruen:
bezdomny bogacz
Mając ogromny majątek na koncie, większość bogaczy
kupuje kolejne pałace, sportowe auta i jachty. Ale to
nie w stylu Nicolasa Berggruena. Francuski miliarder nie
posiada domu, samochodu ani nawet zegarka.
Przestronny apartament, jasne ściany,
łoże z bogato zdobionym wezgłowiem,
śnieżnobiała pościel, a na poduszkach
dwa pluszowe misie. Te maskotki to
jedyny element wystroju, który należy do
Nicolasa Berggruena, pochodzącego
z Francji biznesmena. Cała reszta jest
własnością nowojorskiego hotelu Carlyle,
w którym od czasu do czasu mieszka
ten miliarder. Jak sam przyznaje, zupełnie stracił zainteresowanie kupowaniem
rzeczy. Bogactwo to jego zdaniem możliwość wywierania długotrwałego wpływu
na rzeczywistość, a nie luksusowe
przedmioty. – Nie chcę żyć po to, by
pokazać innym, że mam dużo pieniędzy.
Wszystko co mamy, jest tymczasowe,
bo żyjemy krótko. Prawdziwą wartością są nasze czyny, które mają szanse
przetrwać wieki – powiedział biznesmen
w jednym z wywiadów. Na dowód, że
nie przywiązuje wagi do dóbr materialnych, postanowił sprzedać apartament
w Nowym Jorku i willę na Florydzie,
a także swój jedyny samochód. Jego
kolekcja dzieł sztuki trafiła do muzeów.
Od tego czasu nocuje w hotelach, przy
czym w tych najczęściej odwiedzanych
przechowuje także swoje ubrania. To
daje Berggruenowi olbrzymią niezależność. Tylko w lipcu i sierpniu tego roku
miliarder zdążył prywatnym odrzutowcem odwiedzić 14 krajów. Własny samolot to jedyny pojazd, jaki posiada. – Jest
mi zbyt potrzebny, bym mógł z niego
zrezygnować – przyznaje bogacz.
Sieć sklepów za 1 euro
Powodów do podróży ma wiele. Jego
imperium Berggruen Holdings prowa-
dzi działalność niemal na wszystkich
kontynentach. Rozpiętość branż jest
ogromna. Firma zajmuje się budowaniem
apartamentowców i osiedli willowych,
posiada własne elektrownie wiatrowe,
rozwija sieć tanich hoteli w Indiach,
sprzedaje ubezpieczenia na życie, zarządza kopalniami w Turcji. W zeszłym
roku do portfolio holdingu dołączyła
znana sieć niemieckich domów
towarowych Karstadt. Berggruen kupił
ją za… 1 euro. Musiał jednak obiecać,
że zainwestuje w podupadającą firmę
70 mln euro i ocali 25 tys. miejsc pracy.
Po roku miliarder ogłosił, że przychody
sieci wreszcie zaczęły rosnąć. Ten bogacz o aparycji hollywoodzkiego aktora
jest bowiem nie tylko ekscentrykiem, ale
też naprawdę sprawnym biznesmenem.
Zaczynał od 250 tys. dol., które otrzymał
od ojca, znanego kolekcjonera sztuki.
Majątek pomnażał na giełdzie, by potem
inwestować już w nieruchomości. Dziś
magazyn Forbes szacuje zasoby Berggruena na 2,2 mld dol. Ale sukces biznesowy mu nie wystarcza. Miliarder tak
bardzo przejął się kryzysem europejskich
gospodarek, że uruchomił własny think
tank. Skupieni wokół niego eksperci
mają doradzać rządom, jak sprostać
wyzwaniom XXI wieku. Porzucenie willi
i drogich samochodów powinno być
pierwszą pozycją na liście wytycznych
dla polityków z całego świata.
Beata Krowicka
Spis
treści
▲
27
Gadżetomania
redaguje Inspektor Gadżet
Rok pełen bąbelków
Skrobanie na gorąco
Wprawdzie Nowy Rok już za nami, ale styczeń to
ciągle jeszcze moment, w którym można zaopatrzyć
się w kalendarz. To,
co widzicie Państwo
na zdjęciu, nie jest
panelem windy do nieba,
lecz kalendarzem właśnie.
Kalendarzem bąbelkowym.
Teraz zamiast wściekle
wyciskać rano pryszcza,
można zgnieść bąbla.
Każdy dzień możemy tym
sposobem rozpocząć
wystrzałowo!
Uwaga! Informacja
dla snobów: projekt
oparty jest na czcionce
Helvetica Neue, używanej
przez Mondial Assistance i „Magnes”. To świadczy
o najwyższym możliwym poziomie.
Cena: 20,12 USD.
Ostatnio zajmowaliśmy się ciepłą stopą, w tym numerze
przechodzimy do kończyn górnych, które tej zimy
wyposażamy w Gorącą Skrobaczkę. Urządzenie to
przeznaczone jest do usuwania lodu i szronu z szyb
samochodu w technice na gorąco. Podgrzewanie zapewnia
długi jak remont torów PKP kabel podłączany do wtyku na
zapalniczkę. Wszędzie dosięgniemy, chyba że jesteśmy
posiadaczami
limuzyny wykonanej
w stylu jamnika
krótkowłosego. Do
zestawu dołączona
jest jakaś Blokada
Rozmrażacza.
Podobno potrzebne,
jak twierdzi
producent, choć my
nie za bardzo kleimy,
po co. Ciekawe, czy dla Gorącej Skrobaczki można znaleźć
jakieś alternatywne zastosowanie...
Cena: 24,99 USD.
Spis
treści
▲

Podobne dokumenty