Magnes 17 - Mondial Assistance
Transkrypt
Magnes 17 - Mondial Assistance
Blog Job Roman Gutek: Nie jestem biznesmenem Rysiek, ty świnio! EkoMondial Spis treści Odpowiedzialnie Tomasz Frączek: EkoMondial 2012 04 Stowarzyszenie Przyjaciół Integracji: „Sprawni w Pracy” już wkrótce w nowej odsłonie WWF: 51 lat na świecie, 11 lat w Polsce Rekopol: Wprowadzasz na rynek produkt w opakowaniu? Masz obowiązki! Sylwia Kobayashi: Ekologia przynosi oszczędności Magnes numeru Blog Job Krótko i na temat 10 14 Chińska zadyszka Szeroki strumień wypłat ubezpieczeń Dobra moneta 16 Z głową w chmurze Pierwsza wojna patentowa Bez komentarza 20 Panie, dobrze to jest, jak wyjdziemy na zero... As serwisowy 21 Mondial Assistance dla seniorów Polskie drogi coraz bardziej niebezpieczne Dialogi 22 Roman Gutek: Nie jestem biznesmenem MA styl 24 E.T., ty świnio! Ekscentrum Nicolas Berggruen: bezdomny bogacz MAGnes Dwumiesięcznik Mondial Assistance Wydawca: Mondial Assistance sp. z o.o., ul. Domaniewska 50B, 02-672 Warszawa, 22 522 25 00, [email protected]. Kierownictwo publikacji: Rafał Mrozowski. Redakcja, koncepcja i realizacja: Szara Strefa, www.szarastrefa.net. Redaktor naczelny: Rafał Modzelewski. Zespół: Maria Fijołek, Jacek Frąś, Krzysztof Kluska, Beata Krowicka, Wojciech Kwilecki. DTP: Maciej T. Krawczyński. Magazyn drukowany jest na papierze Cocoon Silk w 100% pochodzącym z recyklingu i posiadającym certyfikat FSC w drukarni posiadającej certyfikat FSC. Foto na okładce: Ryan McVay / Thinkstock 27 Foto: Thinkstock Szanowni Państwo! Z przyjemnością informujemy o zmianach, jakie od tego numeru wprowadziliśmy w naszym dwumiesięczniku. Zmiany te wiążą się z rozszerzeniem formuły, w jakiej Mondial Assistance realizuje ideę społecznej odpowiedzialności biznesu. Szeroko na temat inicjatywy „Assistance for nature” na kolejnej stronie pisze Tomasz Frączek, Prezes Mondial Assistance. W tym miejscu omówimy zaś fakty związane z samym magazynem. To, co znajdą Państwo w „Magnesie” nowego to dodatkowe cztery strony, na których co numer prezentować się będą CSR-owi partnerzy firmy: znane z wieloletniej współpracy z Mondial Assistance, Stowarzyszenie Przyjaciół Integracji, ale także nowi – fundacja WWF i Rekopol Organizacja Odzysku. Ich działalność wiąże się z obszarem ekologii. Prośrodowiskowe elementy bowiem to główna zmiana w „Magnesie”. Oprócz dodatkowych ekostron, które zagoszczą u nas na stałe, w tym numerze proponujemy Państwu dodatkowo wywiad z Sylwią Kobayashi z WWF. W stopce redakcyjnej „Magnesu” od początku 2012 r. znajdą Państwo nowe logo. Nasz magazyn drukowany jest na recyklingowym papierze Cocoon Silk. Całość procesu natomiast certyfikowana jest przez Forest Stewardship Council (FSC). To daje pewność, że „Magnes” jest wytworem w pełni ekologicznym. Logo FSC jest zastrzeżonym znakiem odpowiedzialnego leśnictwa. Umieszczone na produkcie oznacza, że surowiec leśny (drzewny i niedrzewny) użyty do jego produkcji, pochodzi z lasów zarządzanych zgodnie ze standardami prawidłowej gospodarki leśnej FSC. Dzięki numerowi certyfikatu przy logo FSC, możliwa jest skuteczna kontrola przepływu surowca od momentu jego pozyskania w lesie, aż do końcowego użytkownika certyfikowanego produktu. Dwumiesięcznik nadal pozostaje magazynem biznesowym. W tym numerze znajdą Państwo mnóstwo ciekawych informacji, wywiadów i omówień. I to na 28 stronach! Szczególnie polecamy materiał Mateusza Wilka „Blog Job”. Naprawdę warto się w niego zagłębić. Zapraszamy do wertowania zielonych stron „Magnesu”. Redakcja 3 Odpowiedzialnie EkoMondial 2012 Tomasz Frączek Tomasz Frączek – prezes Zarządu Mondial Assistance W bieżącym roku Mondial Assistance poszerza swoje działania z zakresu odpowiedzialności społecznej o obszar ekologii. Tematyka odpowiedzialnego biznesu (CSR) jest pojmowana bardzo różnie. Często ogranicza się do przekazywania pewnych sum pieniężnych na cele społeczne. Innym razem polega na krótkotrwałym przyłączeniu się przedsiębiorstwa do jakiegoś charytatywnego wydarzenia. Spotkałem się nawet z postawą, wedle której firma jest poniekąd odpowiedzialna społecznie wówczas, gdy... płaci terminowo pensje i faktury. Czyli generalnie po prostu przestrzega prawa. Te definicje to rozumienie tej sprawy w dosyć wąskim zakresie, a ten ostatni przykład stanowi wręcz jej błędne pojmowanie. My w Mondial Assistance hołdujemy innej definicji. Dla nas firma odpowiedzialna społecznie to taka organizacja, która z jednej strony pozostaje otwarta i słucha swojego otoczenia, z drugiej zaś wyciąga wnioski i podejmuje odpowiednie działania we wszystkich obszarach funkcjonowania. Jedną z ważniejszych dziedzin CSR jest też ochrona środowiska naturalnego. Takie podejście zakłada dbanie nie tylko o dobre relacje firmy z jej klientami, ale również w trzech innych istotnych płaszczyznach: z pracownikami, dostawcami i społecznościami lokalnymi. Przejdę teraz do konkretów i przedstawię, co dokładnie robimy na każdym z tych pól. Zacznijmy od ostatniego punktu, 4 czyli od działań skierowanych do społeczności lokalnej. Od kilku lat wspieramy program „Sprawni w pracy”, realizowany przez Stowarzyszenie Przyjaciół Integracji, Pełnomocnika Rządu ds. Osób Niepełnosprawnych i Państwowy Fundusz Osób Niepełnosprawnych. Akcja ma kreować pozytywny wizerunek osób z niepełnosprawnością jako pracowników, pobudzać je do aktywności na rynku pracy i promować ich zatrudnianie wśród przedsiębiorców. W tym zakresie nie jesteśmy tylko teoretykami. Sami zatrudniamy osoby z niepełnosprawnością. W 2012 r. weźmiemy także udział w akcji „Pobudźmy nasze najbliższe otoczenie”. Wszyscy nasi pracownicy, a także zatrudnieni w innych firmach mieszczących się w wielu biurowcach przy ul. Domaniewskiej w Warszawie, oddadzą krew w specjalnym ambulansie medycznym. W relacjach biznesowych wykorzystujemy naszą obecność w programie „Sprawni w pracy” i namawiamy naszych partnerów do zatrudniania niepełnosprawnych. Z pozytywnym skutkiem. Naszą nową inicjatywą jest natomiast „Assistance for nature”. Postanowiliśmy mocniej zaangażować się w ochronę środowiska naturalnego i wyjść z tą ideą do naszych partnerów biznesowych i klientów. Od początku 2012 r. pod szyldem Zielonego Punktu, wraz z WWF Polska (World Wildlife Fund), naturalnie troszczymy się o środowisko. Oprócz budowania świadomości ekologicznej ideę tę realizujemy praktycznie, namawiając wszystkich interesariuszy do zwrotu naszych firmowych pudełek. Tak zaoszczędzone środki przeznaczamy na program „Cites” WWF skierowany przeciwko kłusownictwu i handlu stanowiącemu zagrożenie dla ginących gatunków zwierząt. Wszelkie dodatkowe informacje na temat naszych działań prośrodowiskowych można znaleźć na ekomondial.pl. I wreszcie nasi pracownicy. Oprócz tego, że dbamy o ich rozwój zawodowy oraz pilnujemy, aby pomiędzy ich pracą a życiem prywatnym zachodziła równowaga, szkolimy i informujemy w zakresie tego, co firma robi i planuje. Nasi pracownicy są też w pełni zaangażowani w działania z obszaru CSR. Zarówno w nasz najnowszy program „Assistance for nature”, jak i w akcje „Sprawni w pracy” czy w niedalekiej przyszłości w zbiórkę krwi. Społeczna odpowiedzialność biznesu to dla nas nie tylko nośne hasło. To odpowiedzialność przez duże „O”. Wiemy, że spoczywa także na nas. Odpowiedzialnie „Sprawni w Pracy 2012” to nowa odsłona znanego programu społecznego prowadzonego przez Stowarzyszenie Przyjaciół Integracji. Mondial Assistance już po raz drugi został partnerem strategicznym tego ważnego przedsięwzięcia. „Sprawni w pracy” już wkrótce w nowej odsłonie! 60% Foto: Thinkstock, Olga Gajocha dydatów, którzy osób z niepełnoprzejdą wstępny sprawnością będzie pracodawców uważa, że etap rekrutacji łatwiejszy i bardziej przeszkodą w zatrudnianiu przeprowadzony precyzyjny. osób z niepełnosprawnością przez Stowarzy„Sprawni w Pracy jest niewystarczający dostęp szenie Przyjaciół 2012” to oprócz do profesjonalnego doradztwa Integracji. To nowo„Wirtualnego NaŹródło: czesne narzędzie rzędzia Integracji” Instytut Spraw Publicznych, 2009 będące odpowiekampania infordzią na potrzeby macyjna mająca zarówno poszukujących pracy, jak i prana celu poszerzenie wiedzy na temat codawców. Dzięki „Wirtualnemu Narzękorzyści z zatrudniania osób z niepełnodziu Integracji” oraz wsparciu ekspertów sprawnością. To również próba pokonyze Stowarzyszenia proces rekrutacyjny wania stereotypów dotyczących osób z niepełnosprawnością na rynku pracy. Udział w projekcie to dla firm partnerJulita Błońska-Charchut, psychoterapeutka pracująca skich możliwość pozyskania wartościoz osobami z niepełnosprawnością: wych i zaangażowanych pracowników, Dla osoby z niepełnosprawnością potrzeba prowadzenia a także liczne korzyści wizerunkowe. życia zawodowego jest naturalna i bardzo ważna w osiągaDla osób niepełnosprawnych to z kolei niu psychicznego dobrostanu. Praca dla niej często stanowi łatwiejszy i skuteczniejszy sposób na sens życia, daje poczucie bycia potrzebnym oraz możliwość znalezienie pracy. realizowania swoich planów życiowych. Z mojego doświadJuż wkrótce zapraszamy na stronę czenia wynika, że osoby z niepełnosprawnością to pracowwww.sprawniwpracy.pl, gdzie będzie nicy lojalni i szanujący swoją pracę. Ważne jest jednak, aby można znaleźć więcej szczegółów osoba taka miała stanowisko odpowiednio dobrane do jej możliwości i kwalifikacji i pobrać „Wirtualne Narzędzie zawodowych. Integracji”. Tym razem działania prowadzone będą w jeszcze szerszym zakresie, dzięki czemu mogą w znaczący sposób przyczynić się do zwiększenia aktywności zawodowej osób z niepełnosprawnością. Nowa odsłona programu to nie tylko działania informacyjne, ale także konkretne, użyteczne rozwiązania, z których będą mogli korzystać partnerzy kampanii. Kluczowym elementem działań w 2012 roku będzie „Wirtualne Narzędzie Integracji”. To aplikacja on-line dedykowana działom HR firm partnerskich, będąca aktualizowaną na bieżąco bazą CV kan- Spis treści ▲ 5 Odpowiedzialnie WWF: 51 lat na świecie, 11 lat w Polsce WWF jest jedną z największych organizacji ochrony przyrody na świecie. Naszą misją jest powstrzymanie dalszej degradacji środowiska naturalnego Ziemi i kształtowanie przyszłości, w której ludzie będą żyli w harmonii z przyrodą. 42 6 To da nam ogromne możliwości. Zapewniamy, że zgromadzone w ten sposób pieniądze wydajemy bardzo rozważnie na nasze działania, o których będziemy Cię regularnie informować. Przekaż jednorazową darowiznę na ratowanie przyrody w Polsce i na świecie, i dołącz do grupy naszych darczyńców. Używaj karty WWF Millennium Master Card, ponieważ w ten sposób pomagasz nam ratować środowisko naturalne. Od każdej Twojej transakcji dokonanej z użyciem karty „z Pandą” Bank Millennium przekazuje nam środki na ochronę środowiska naturalnego. Przekaż 1% podatku na ochronę życia na ziemi. To doskonała okazja do wsparcia naszych projektów na rzecz ochrony środowiska. Ty decydujesz. Wpisz w PIT nasz KRS 0000160673. Ściągnij baner, stań się partnerem naszej strony, lub zostań cyberaktywistą! Dowiedz się, jak nam pomóc i odwiedź naszą stronę www.wwf.pl, sekcja „Możesz pomóc”. Foto: WWF Germany nia energii i przeciwdziałania zmianom klimatu. Doprowadziliśmy do zmiany prawa dotyczącego szkodliwych chemikaliów w produktach codziennego użytku w Unii Europejskiej. Przyczyniliśmy się do ochrony doliny Za sprawą WWF zostały nałożone rzeki Biebrzy i powstania Biebrzańskiego większe kary za przestępstwa związane Parku Narodowego. z nielegalnym handlem zagrożonymi gaDziałaliśmy na rzecz objęcia parkiem tunkami. narodowym całego obszaru Puszczy Dzięki naszemu projekBiałowieskiej. towi prowadzonemu we Byliśmy jednym z autorów współpracy z dr. Anmapy terenów zalewodrzejem Krzywińskim do wych nad Odrą, które osoby liczy skład Puszczy Piskiej powróciło pomagają zapobiegać Błękitnego Patrolu już osiem rysi. powodziom. WWF działający na Na wybrzeżu stworzyliśmy Dzięki WWF i kilku innym polskim Wybrzeżu wyjątkowy 42-osobowy organizacjom większy Błękitny Patrol WWF, który niż planowano procent pomaga potrzebującym ssakom bałtyckim. powierzchni Polski został objęty prograMiędzy innymi dzięki naszym działaniom mem Natura 2000, chroniącym cenne populacja dorsza zagrożonego wyginięprzyrodniczo siedliska oraz zagrożone ciem w Bałtyku zaczęła się odnawiać. wyginięciem gatunki zwierząt i roślin. W ciągu czterech lat zaangażowaliśmy Jak TY możesz nam pomóc chronić śrotysiące Polaków do tego, żeby jednego dowisko? dnia zgasili światło w ramach akcji Zostań członkiem WWF i wspieraj „Godzina dla Ziemi”. Jest to symboochronę przyrody comiesięcznie. liczny gest zachęcający do oszczędzaW tym roku obchodzimy nie tylko 51. urodziny na świecie, ale również 11. rocznicę naszego istnienia w Polsce. Zobaczcie, co udało nam się zrobić! Odpowiedzialnie Zielony Punkt w Mondial Assistance Znak towarowy Zielony Punkt umieszczany na opakowaniach oznacza, ze producent wniósł wkład finansowy w budowę i funkcjonowanie systemu odzysku i recyklingu odpadów opakowaniowych tworzonego przez Rekopol Organizacja Odzysku S.A., zgodnie z przepisami wynikającymi z prawa polskiego i Unii Europejskiej w sprawie opakowań i odpadów opakowaniowych. Znak towarowy Zielony Punkt jest zastrzeżonym znakiem towarowym. Zielony Punkt jest znakiem będącym własnością Der Grüne Punkt – Duales System Deutschland (DSD) z siedzibą w Kolonii. W imieniu właściciela znakiem zarządza Packaging Recovery Organization Europe – PRO EUROPE z siedzibą w Brukseli. Od 2012 r. prawa do używania znaku posiada Mondial Assistance. Dlaczego Zielony Punkt? Znak towarowy Zielony Punkt jest znakiem powszechnie znanym i renomowanym, zarejestrowanym i chronionym w ponad 170 państwach na świecie. 34 państwa europejskie należały w 2011 roku do systemu „Zielonego Punktu” w tym Polska, ale także państwa partnerskie (np. Kanada). Ponad 170 tysięcy przedsiębiorców w Europie i na świecie uczestniczy w systemie „Zielonego Punktu” i stosuje ten znak na swoich opakowaniach. Rocznie umieszczany jest na ponad 460 miliardach produktów. Ponad 400 milionów mieszkańców państw europejskich uczestniczy w systemie zbiórki selektywnej „Zielonego Punktu”, dzięki czemu ponad 12 milionów ton odpadów opakowaniowych jest odzyskiwanych Przedsiębiorca umieszczający znak towarowy „Zielony Punkt” na swoich opakowaniach ma wpływ na rozwój systemu selektywnej zbiórki w Polsce. Znak towarowy „Zielony Punkt” jest symbolem odpowiedzialności Przedsiębiorcy za środowisko. Wpływa na wybór produktu z tym znakiem przez konsumenta. Znak towarowy „Zielony Punkt” może pomóc przedsiębiorcy funkcjonować na rynkach innych państw – jako znak powszechnie rozpoznawalny. Spis treści ▲ 7 Ekspertyza Ekologia przynosi oszczędności O biznesowych pozytywach płynących z ochrony środowiska, sposobach na CSR z prawdziwego zdarzenia oraz o sympatii Polaków dla pewnej miłej pandy mówi Sylwia Kobayashi, kierownik działu marketingu i pozyskiwania funduszy w WWF Polska. Sylwia Kobayashi – kierownik Działu Marketingu i Pozyskiwania Funduszy WWF Polska, dołączyła do Fundacji WWF 8 lat temu. Wcześniej jako absolwent Wyższej Szkoły Zarządzania w Warszawie pracowała po stronie biznesu miedzy innymi dla takich firm jak Bosch Siemens Hausgeraete, a także Helwett-Packard Polska. W czasie ponad 14 lat spedzonych w działach marketingu, zyskała doświadzenie w zarządzaniu marką, implementacji nowych produktów, a także public relations. To wszystko zarówno w obszarze B2B, jak i B2C. W fundacji WWF prowadzi dział fundraisingu zajmujący się pozyskaniem funduszy na cele ochrony przyrody od darczyńców indywidualnych, instytucji grantodawczych, a także ze strony bizesu. Docenia w ludziach myślenie o dobru wspólnym. Pasjonuje się fotografią. 8 do ogromnej liczby osób wyjeżdżających za granicę. Nie każda firma ma możliwość wsparcia tak dużego programu. Jak organizacjom takim jak WWF mogą pomóc mniejsze firmy? Prawdą jest, że wśród naszych partnerów są z małymi wyjątkami same duże, międzynarodowe firmy. Ale nie oznacza to, że inni nie mogą pomóc. Potrzebujemy wsparcia biznesu dla naszych specjalistycznych projektów ochrony środowiska. Równolegle możemy pracować z firmami w obszarze edukacji ich pracowników i klientów. A także rozmawiać o bardziej przyjaznych środowisku procesach wewnątrz firmy. dla nas komunikaty, czasem tworzą kreacje. Mieliśmy partnerstwo z firmą kurierską, która dawała nam pakiet usług o określonej wartości, które mogliśmy wykorzystać w ciągu roku. Częściowo pro bono naszą siedzibę wyposażyła sieć IKEA. Bardzo cieszy nas taka pomoc. Choć odpowiedzialność społeczna z zasady jest bezinteresowna, z pewnością każda firma chciałaby osiągnąć dzięki niej jakieś dodatkowe korzyści. Co biznes zyskuje dzięki współpracy z WWF? Kiedy rozmawiamy z naszymi partnerami, widzimy, że często są to osoby prywatnie przekonane, że to po prostu jest potrzebne. Dlatego czysta filantropia jest dla nas najważniejszym argumentem w rozmowach. Bazujemy przede wszystCo oprócz wspierania organizacji kim na tym, że realną korzyść odniesie przedstawiciele świata biznesu mogą miejsce, w którym żyjemy. Ale oczywiście zrobić, by pomóc środowisku? najlepiej, gdy dzięki takiemu partnerstwu każdy jest wyNajważniejsze granym. Jesteśmy jest włączenie Mondial Assistance zdecydował międzynarodową myślenia się wspierać finansowo projekt fundacją o środowisku ochrony zagrożonych gatunków z ogromnym w strategię firmy. zwierząt i roślin doświadczeniem. Niestety instytucje Nasza panda często działają budzi bardzo ciepłe skojarzenia. Polacy wybiórczo, skupiają się np. tylko na dobrze ją znają i bardzo lubią. Choć społeczności lokalnej. Ale staramy się często nie potrafią wymienić jednym to zmieniać. Chcielibyśmy, żeby firmy tchem naszych projektów, to wiedzą, przestały myśleć o ochronie środowiska że WWF robi dla przyrody dobre rzeczy. jako o wyższych kosztach. Tak Asocjacja logo firmy z naszym logo jest naprawdę w wielu przypadkach ekologia więc dla niej wartością. Logo z pandą to potrafi od razu przynieść oszczędności. jeden z naszych największych zasobów. Mieliśmy ciekawe doświadczenie z firmą Dlatego jedną z form współpracy jest liprzewozową, która była naszym partcencja na jego wykorzystywanie. nerem. Zaproponowaliśmy, by zamiast zwykłych kopert stosowała takie z cerCzy na przestrzeni lat przybywa firm tyfikatem FSC, świadczącym o tym, chętnych do współpracy z fundacją? że produkcja papieru nie szkodzi przyPracuję w WWF ósmy rok. Kiedy rodzie. Ku naszemu zdziwieniu te kozaczynałam pracę, musiałam wykonywać perty okazały się tańsze od zwykłych. sporo telefonów, by zainteresować biPewnym pomysłem na pomoc organiznes naszymi projektami. Niebawem zacjom jest też świadczenie dla nich będziemy musieli wydelegować więcej usług pro bono. Jakiego typu wsparsił do obsługi naszych partnerstw, bo współpracujemy już z kilkunastoma cie jest potrzebne najbardziej? dużymi firmami. I teraz to my odbieramy Od 10 lat na takiej zasadzie wspiera nas telefony, za co dziękujemy i oczywiście firma badawcza SMG/KRC, która przywciąż czekamy na więcej. gotowuje dla WWF badania i służy nam doradztwem. Zdarza się, że sieciowe agencje reklamowe przygotowują Beata Krowicka Foto: Bartosz Bobkowski / Agencja Gazeta Pod koniec ubiegłego roku Mondial Assistance został partnerem organizacji WWF. Na czym ta współpraca będzie polegała? Firma Mondial Assistance zdecydowała się wspierać finansowo projekt ochrony zagrożonych gatunków zwierząt i roślin. Na całym świecie tysiące zwierząt traci życie lub zostaje wyrwanych z naturalnego otoczenia w wyniku zachcianek ludzi. Po pierwsze dlatego, że chcemy je mieć jako domowych pupili. Zagrożone wyginięciem żółwie, papugi i legwany można kupić także w Polsce. Polacy nie wiedzą, że kupując zwierzę, trzeba dopytać o certyfikat jego legalnego pochodzenia. A przemyt zwierząt jest na świecie trzecim co do wielkości po narkotykach i broni. W dodatku jest postrzegany jako coś znacznie mniej szkodliwego. Polacy nie zdają sobie sprawy, że przemycone zwierzę nie przeszło kwarantanny, może być chore i zarazić całą rodzinę. Kolejny powód, dla którego zwierzęta tracą swój dom, to fakt, że chcemy je zjeść lub na coś przerobić. W tradycyjnej medycynie chińskiej powszechnie wykorzystuje się części tygrysa. W egzotycznych krajach zagrożone gatunki używane są też do wyrobu pamiątek. Polscy turyści uwielbiają je kupować i rozstawiać w mieszkaniu. Dlatego prowadzimy w tym temacie liczne działania edukacyjne, by przekonać ludzi, że najlepszą pamiątką jest zdjęcie. Mondial Assistance postanowił pomóc nam w zwalczaniu wszystkich tych problemów. Fundusze są konieczne, by edukować społeczeństwo, zmieniać prawo i szkolić odpowiednie służby tak, aby przeciwdziałały temu procederowi. Wiemy np., że nasi celnicy mają bardzo słabe zaplecze techniczne, jeśli chodzi o przechowywanie znalezionych zwierząt. Brak im klatek, łapaków, terrariów. Dzięki pieniądzom uzyskanym od darczyńców z Ecco Walkathonu udało nam się kupić trochę specjalistycznego sprzętu, ale to wciąż za mało. Wierzymy też, że Mondial Assistance wesprze nas w działaniach edukacyjnych. Jako ubezpieczyciel, który sprzedaje m.in. ubezpieczenia podróżne, firma może dotrzeć Spis treści ▲ 9 Magnes numeru Blog Job Boją się ich zarówno meksykańskie kartele, jak i egipska armia czy chiński rząd. Często cytują ich media, zapraszają do siebie politycy, firmy wysyłają prezenty i nawet prezydent Barack Obama jednemu z nich udzielił wywiadu w Polsce. Blogerzy – czy powoli przejmują władzę? Dziewczęta przy Kominku 10 Zgodnie ze statystykami zajmującego się analizą globalnej blogosfery portalu blogpulse.com obecnie na świecie jest ponad 180 mln blogów, a każdego dnia pojawia się kolejnych 81 tys. Codziennie blogerzy publikują prawie 1,3 mln postów. Praktycznie nie ma już dziedziny, która by nie miała swojego bloga – od motoryzacji i relacji damsko-męskich zaczynając, a na hodowli jeżyków afrykańskich i japońskim designie toaletowym kończąc. Są wśród nich takie, które w ciągu kilku zaledwie lat przekształciły się w gigantyczne serwisy zatrudniające pracowników, generujące całkiem spore dochody oraz trafiające do milionów userów z całego świata. Przykładem może być Mashable, niegdyś blog technologiczny, dziś portal, który miesięcznie odwiedza prawie 6 mln użytkowników. Blogerze, pokaż twarz Jeszcze kilka lat temu na hasło „bloger/blogerka” przed oczami rysował się obraz rozemocjonowanej nastolatki wzdychającej do Billa z Tokio Hotel. Dziś karty rozdają kreatorzy trendów, niekryjący swojej tożsamości charyzmatyczni pisarze jednoczący sobie tłumy autentycznością, szczerością, wiedzą, niepodrabialnym stylem, umiejętnością i odwagą mówienia tego, o czym myślą inni. Obecnie ci najpoważniejsi blogerzy to świadomi i aktywni uczestnicy życia społecznego, doskonale znani z imienia, nazwiska i twarzy, a także mający pełną świadomość odpowiedzialności za słowo. Tym bardziej że internet jako nośnik sam jest idealnym weryfikatorem, a userzy bezlitosnymi odbiorcami. – 99 proc. blogerów kończy publikowanie już pod dwóch wpisach. A blog musi działać jak firma. U jego podstaw powinny leżeć pomysł i plan. Gdy ja zaczynałem prowadzenie bloga, a było to sześć lat temu, miałem pomysłów na prawie 200 artykułów i dokładny plan, gdzie ten blog ma mnie zaprowadzić – mówi Tomek Tomczyk, lepiej znany jako Kominek. To obecnie najpopularniejszy polski bloger prowadzący trzy różne blogi (kominek.in, kominek.tv oraz kominek.es) oraz Blogi firmowe – z czym do ludzi? Czy blogi firmowe mają sens i czy to dobre rozwiązanie dla każdej firmy? Pytamy Pawła Tkaczyka, blogera, właściciela agencji reklamowej Midea zajmującej się między innymi doradztwem dla firm z zakresu obecności i obsługi narzędzi social media, autora książki „Zakamarki marki”. Każdego dnia jesteśmy bombardowani treściami z wielu źródeł, cenimy sobie więc informacje wartościowe, które ktoś za nas wyselekcjonuje. Dotyczy to również blogów firmowych, dzięki którym możemy zaistnieć w świadomości konsumenta i zapisać się w niej jako profesjonalna marka. Blogi firmowe są dobrą propozycją dla wszystkich firm, które mają coś do powiedzenia i mają w swoich szeregach kogoś, kto potrafi i chce pisać i będzie to robił systematycznie. Jeśli nie ma takiej osoby, lepiej powierzyć realizację takiego bloga zewnętrznej firmie. Największym grzechem bowiem są blogi, na których nic się nie dzieje. aktywnie korzystający z innych kanałów social media. emocje go poniosły, zmienił jednak zdanie po otrzymaniu od działu PR firmy… gotowego posta do podmiany. Tego samego, ale napisanego w bardziej stoDym z Kominka nowanym języku. Odmawiając usunięcia Każdego miesiąca kominkowe blogi wpisu (wciąż jest wysoko pozycjonoodwiedza ponad 260 tys. unikalnych wany) i upubliczniając przesłaną propoużytkowników. Autor wyrobił sobie inzycję, Kominek zapoczątkował z jednej dywidualny i trudny do podrobienia styl: strony delikatny kryzys wizerunkowy cięty, bezpardonowy, nieprzebierający marki, a z drugiej w środkach, ale dyskusję nt. wolczęsto niezwykle ności wypowietrafny i spójny. dzi w internecie O Kominku głopostów publikują codziennie blogerzy oraz siły bloga śno zrobiło się za na całym świecie jako narzędzia sprawą wpisu, budowania i… w którym, nie rujnowania wizerunku. Dziś firmy wieprzebierając w słowach, skrytykował dzą, że blogerów lepiej mieć po swojej znaną markę z branży FMCG. Wpis ten stronie, bo za nimi podążają setki tysięcy pochodził z roku 2006 i już został przez lojalnych czytelników: potencjalnych autora zapomniany, gdy trzy lata późklientów firmy, którzy dodatkowo mogą niej odezwał się do niego reprezentant firmie zafundować niezłe (albo fatalne) owej firmy z prośbą o „wyłagodzenie publicity. Widać to szczególnie w branży wypowiedzi”. Okazało się bowiem, że fashion, gdzie blogerzy należą do ścisłej silniki Google tak zaindeksowały wpis czołówki osób, które koniecznie trzeba Kominka, iż pojawiał się on wśród pierwzaprosić na pokaz, a najlepiej jeszcze szych zapytań o rzeczoną firmę. Dla posadzić w pierwszym rzędzie. Już marki specjalizującej się m.in. w produknie wystarczy przyjaźnić się z naczelną tach dla dzieci nazwa firmy z dopiskiem „Vogue`a”. Teraz trzeba również dobrze „Ty Pi*do!” nie była miłym prezentem. żyć z 14-letnią blogerką Tavi Gevinson, Kominek, jak sam wspomina, chciał zaprosić Sartorialistę, wysłać prezent do usunąć ów wpis, przyznając, że nieco 1 300 000 Spis treści ▲ 11 Niekryty Krytyk, teraz gwiazda Radia Zet Diane Pernet czy zafundować przelot do egzotycznego kraju dla Bryana Boya. To właśnie oni są wyrocznią stylu i jeśli któryś z nich napisze, że nowa kolekcja to dno, zapewne ktoś straci pracę. Szanuj blogera swego Jak pokazują Polskie Badania Internetu, w naszym kraju blogi czyta prawie 11 milionów internautów. Z przygotowanego przez agencję Multi Communication raportu „Dziennikarze i Social Media 2011” wynika też, że z blogów w poszukiwaniu inspiracji i źródeł korzysta ponad 30 proc. dziennikarzy. Dla polskich firm blogi stanowią bardzo obiecujące pole działań marketingowych i PR-owych, toteż chętnie zabiegają o obecność najpopularniejszych blogerów na swoich eventach, rozsyłają im prezenty, umożliwiają testowanie urządzeń (często zostawiając je do dyspozycji blogera) czy angażują w ciekawe akcje. W połowie grudnia 2011 r. najpopularniejsi polscy blogerzy otrzymali przesyłkę z prośbą, aby otworzyli ją dokładnie 14 grudnia o godz. 15, nadając online bezpośrednią relację z otwarcia i poznania zawartości skrzynki. Okazało się, że w środku była… butelka piwa Bock (Żywiec) powracającego na rynek. Po co angażować nośniki 12 ATL i BTL? Wystarczy kilku blogerów i mamy świetne publicity (do którego włączyć można czytelników „Magnesu”, bo zapewne byśmy o tym nie pisali). Trampoliną do reala W październiku br. Nick Bilton, specjalista ds. technologii „New York Timesa”, otrzymał od serwisu CNET propozycję prowadzenia blogu i występowania w telewizji w imieniu firmy, za co miałby dostać 1,5 mld USD (trzyletni kontrakt – 500 tys. USD rocznie). Kwota ta może wydawać się zawrotna, ale światowa blogosfera zna wyższe (patrz ramka). Niestety nie w naszym kraju. – W Polsce blogerów, którzy zarabiają na swojej działalności więcej, niż wynosi średnia Najbogatsi blogerzy 2011 r. (miesięczne dochody) 1. Pete Cashmore, Mashable, 560 000–600 000 USD 2. Michael Arrington, TechCrunch, 500 000–600 000 USD 3. Mario Lavandeira, Perez Hilton, 200 000–400 000 USD 4. Vitaly Friedman, Smashing Magazine, 150 000–190 000 USD 5. Timothy Sykes, Timothy Sykes, 150 000–180 000 USD 6. Jake Dobkin, Gothamist, 80 000–110 000 USD 7. Collis Taeed, TutsPlus, 55 000–120 000 USD 8. Gina Trapani, Lifehacker, 110 000 USD 9. Matt Marshall, Venture Beat, 50 000–100 000 USD 10. Ewdison Then, Slash Gear, 60 000–80 000 USD Źródło: webhostingbreak.com krajowa, jest może 15 – mówi Kominek. – Jeśli więc ktoś chce zarabiać na blogu poważne pieniądze, musi zbudować swoją markę nie na blogu, ale wokół niego. Ja na prowadzeniu blogu pierwsze pieniądze zarobiłem dopiero cztery lata po jego założeniu. Ale nie nastawiałem się na to, że blog ma na mnie zarabiać. Planowałem, że będzie to narzędzie budowania mojej marki, i to się dzieje. Prowadzę kilka blogów, jestem felietonistą w jednym z magazynów, piszę książkę, a niebawem rozpoczynam szkolenia dla firm. Z podobnego założenia wyszedł Maciej Frączyk, w polskiej blogosferze, choć może poprawniej byłoby powiedzieć vlogosferze (video blogi), znany jako Niekryty Krytyk. Sławę w internecie przyniosły mu zmontowane filmiki, na których komentuje otaczającą rzeczywistość czy też z nostalgią wspomina wynalazki z przeszłości. – Byłem zafascynowany tym, co robili amerykańscy komicy w stylu Raya Williama Johnsona i zauważyłem, że Czy anonimowy bloger może być wiarygodny? Kamil Durczok redaktor naczelny „Faktów” Blogerzy w sieci potrafią wywołać burzę. Jest to jednak, moim zdaniem, efektem treści, a nie kanału jako takiego. Przebijają się tematy głośne, kontrowersyjne, chwytliwe – blogerzy o tym wiedzą. Wiarygodność, jak w każdych mediach, jest kwestią ważną, ale w mojej opinii jest ona pochodną tego, czy znam autora czy nie. Zastanawiałbym się nad tym, czy ktoś, kto publikuje pod pseudonimem, może być uznany za wiarygodne źródło informacji. W kraju z zagwarantowaną konstytucyjnie wolnością słowa anonimowe blogowanie szkodzi. w polskim internecie nikt jeszcze w taki sposób nie komentuje. Tak narodził się Niekryty Krytyk. Mimo iż mam w tej chwili ręce pełne roboty, ja wciąż nie potrafię myśleć o tym jako o pracy. Aczkolwiek gdybym bardziej szedł na kasę, to było kilka ciekawych propo- Foto: Opera Software, Flickr.com/hyku, Thinkstock zycji. Zwłaszcza w czasie wyborów zgłaszały się do mnie różne ugrupowania z prośbą o skomentowanie ich spotu tylko po to, aby bardziej zaistniał. I muszę podkreślić, oferowali za to całkiem niezłe pieniądze. Ja jednak wychodzę z założenia, że mój program nie jest na sprzedaż – mówi Maciej Frączyk. Dla vlogera działalność internetowa przeniosła się za to na płaszczyznę biznesową na innym polu. Sława programu zaowocowała propozycją od Radia Zet, w którym obecnie Niekryty Krytyk ma poranną audycję. Podobnym przykładem jest Przemysław Pająk, założyciel bloga technologicznego Spidersweb. Obecnie to jeden z najpoczytniejszych polskich serwisów technologicznych, a sam Przemek stał się regularnym współpracownikiem „Newsweeka”, „Przekroju” oraz Gazety.pl. I nawet córka premiera Donalda Tuska, Kasia, współprowadząca blogu Makelifeeasier, dzięki blogowi dziś udziela wywiadów w charakterze trendsetterki, ma własną kolumnę w magazynie kobiecym i właśnie startuje ze sklepem internetowym. Blog nie jest więc biznesem dla niecierpliwych oraz tych, którzy nie mają nic do powiedzenia, lub, co gorsza, pomysłu na siebie. Bo aby być słuchanym, nie wystarczy głośno krzyczeć. Mateusz Wilk Spis treści ▲ 13 Krótko i na temat ▲ 100% wzrosły zarobki pracowników sektora publicznego w Zjednoczonych Emiratach Arabskich w styczniu 2012 r. To prezent od prezydenta, szejka Chalifa ibn Zajed an-Nahajana, z okazji 40-lecia federacji. ▼ Twoją marką jest to, co ludzie mówią o tobie, kiedy wyjdziesz z pokoju. 3,8 mln nieaktywnych i ryzykownych kart kredytowych zlikwidowały polskie banki od 2009 r. Jeff Bezos prezes Amazonu Źródło: NBP Chińska zadyszka 14 zakupu nieruchomości – przykładowo w Pekinie liczba transakcji spadła o 22% r/r. Dziesięciu największych miejscowych deweloperów podało również, że w sierpniu posiadało niesprzedane mieszkania o łącznej wartości 50 miliardów dolarów, z czego prawie połowa została wybudowana jeszcze w ubiegłym roku. Eksperci uspokajają jednak, że siłą chińskiej gospodarki jest eksport i nawet problemy wewnątrzrynkowe nie powinny doprowadzić do powtórzenia się scenariusza amerykańskiego. Co ciekawe, obecnie w Polsce również doświadczamy przeceny na rynku nieruchomości, która według analityków PKO BP może wynieść 30%. Warto jednak zwrócić uwagę, że rodzimi eksperci mówią o skali dwóch lat, a nie jak miało to miejsce w Chinach – miesiąca. Foto: Tomwang112 / Thinkstock, Thinkstock, Marcin Kempski / I Like Photo. W listopadzie 2011 r. z miesiąca na miesiąc ceny nieruchomości w Chinach spadły aż o 35%. Tak gwałtowna obniżka wartości w tym segmencie może doprowadzić do efektu domina i w znacznym stopniu wpłynąć na kondycję całej gospodarki. Jak podał chiński bank centralny, już w chwili obecnej nastąpiło wyhamowanie tempa inwestycji budowlanych, podobnie jak zadłużania się obywateli pod kątem Najpopularniejsze kraje, które w 2011 r. wybrali Polacy pracujący za granicą (w proc.) 4,3 mln USD Niemcy Za tyle w listopadzie br. zlicytowano zdjęcie autorstwa Andreasa Gursky`ego. Powstała w 1999 r. fotografia brzegu rzeki Ren stała się tym samym najdroższym zdjęciem świata. Nabywcy nie przeszkadzało nawet to, że zdjęcie zostało poddane „drobnym manipulacjom” – artysta usunął w photoshopie przechodnia z psem oraz fabryki w tle. 43 Wielka Brytania Holandia 25 13 Włochy 8 USA 5 Francja 5 Norwegia 4 Źródło: CBOS Szeroki strumień wypłat ubezpieczeń Krótki wpis Wojna na patenty, którą opisuje w tym numerze Mateusz Wilk, stworzyła niszę na rynku. Powstają mianowicie firmy, zwane patentowymi trollami, które specjalizują się w skupowaniu patentów, a następnie zaskarżaniu innych przedsiębiorstw. Dla aktywnych biznesmenów mam propozycję. Zakładajcie firmy, które będą podrzucać innym pomysły na patenty. My w redakcji zasypiać gruszek w popiele nie zamierzamy i rozpoczęliśmy procedurę patentową, której celem będzie zagarnięcie magnesu. Już wkrótce nikt oprócz nas nie będzie go mógł oferować i używać. No, chyba że nam zapłaci. Rafał Modzelewski Rok 2011 był jednym z rekordowych pod względem wypłacanych odszkodowań tytułem ubezpieczeń na świecie. Według szacunkowych obliczeń katastrofy i klęski żywiołowe spowodowały powstanie strat na blisko 350 mld dolarów. To duży wzrost, jeśli porównamy zeszłoroczne 226 mld dolarów. Więcej szkód oznacza wyższe koszty dla firm ubezpieczeniowych w postaci wypłat odszkodowań. W tym roku ma być to 108 mld dolarów (w zeszłym roku 48 mld dolarów). Zostało to spowodowane między innymi trzęsieniem ziemi i tsunami w Japonii i huraganem „Irene”. Rekordowy pod względem wypłat ubezpieczeń pozostaje jednak rok 2005, w którym tylko same huragany „Katrina”, „Wilma” i „Rita” oznaczały koszt dla ubezpieczycieli przekraczający 100 mld dolarów. Spis treści ▲ 15 Dobra moneta Z głową w chmurze Jeśli myślisz, że ciebie to nie dotyczy, mylisz się. Jeśli sądzisz, że nigdy tego nie zrobisz, jesteś w błędzie. Bez synchronizacji i związanych z nią cyfrowych organizerów jesteś kilka kroków do tyłu. Czas już wyrzucić stare kalendarze i przytępione ołówki. Chcesz tego czy nie – witaj w zsynchronizowanym świecie. Mocne uderzenie Był lipiec 2010 r., kiedy przed zebranymi w sali konferencyjnej dziennikarzami pojawił się Gabriel Striker z Google. W kilku słowach zaprezentował innowacyjny system Chrome OS, tworzony na bazie „otwartego źródła”, i funkcjonujący z nim Chromebook, laptop nieposiadający w zasadzie niczego poza... przeglądarką internetową. Zaimplementowany w nim system, bazujący na jądrze Linuxa, miał stanowić swego rodzaju okno do rozmaitych aplikacji ukrytych bezpiecznie na serwerach firmy Google. Edytory tekstu, arkusze kalkulacyjne, gry – wszystko miało być podpięte pod konkretnego użytkownika, a sam laptop miał być tylko 16 w tabletach i telefonach. Nawet drobne, elektroniczne sprzęty, którymi jesteśmy otoczeni, bazują na fragmentach ich kodu. Dlatego też to oni grają pierwsze skrzypce, jeśli chodzi o synchronizację i organizery GTD (z ang. Getting Things Done). Google, nie licząc chmury związanej z Chromebookiem, oferuje xCloud, Apple iCloud, a Microsoft – najuboższą jak na razie usługę Windows Live, czyli pewien pakiet aplikacji ze wsparciem dla microsoftowej chmury. Każda z wymienionych chmur ma konkretne zadanie: najważniejsze czynności wykonywane przez użytkownika w systemie mają znaleźć swoje odzwierciedlenie w kopiach bezpieczeństwa, umiejscowionych na serwerach każdej z firm. Dodatkowo, część usług ma być dostępna jedynie online – czyli w chmurze (np. Windows Mail). Ale chmura nie byłaby prawdziwą chmurą, łatwym do wymiany urządzeniem umożgdyby wprowadzanych danych nie można liwiającym mu komunikację z systemem. było synchronizować ze wszystkimi podAle to sam sprzęt czy nawet system okapiętymi pod chmurę urządzeniami. Dla zał się kluczowy dla prezentacji Strikera. xCloud będą to Były to dwa zatem laptopy i tesłowa, które lefony z systemem sprawiły, że Android, dla Apple czołowym graosób będzie korzystało z chmury, a – pełna gama czom na rynku oferowanych przez – Microsoftowi firmę urządzeń i Apple – zapaliły będzie wart „pochmurny” rynek w 2015 r. i dla Microsoft się czerwone – urządzenia balampki. Słowa te zujące na architekturze PC i systemie Winbrzmiały: „chmura” i „synchronizacja”. dows. W ten sposób chroni się dane, pliki muzyczne czy zdjęcia. Jest to wszakże Wielka Trójka tylko jeszcze jedna forma przechowywania Wielka Trójka królującej nam obecnie ery danych, a nie pełne usprawnienie wykoinformatycznej to Microsoft, Apple i Google nywanej pracy. W tym mają pomóc już (ze swoim systemem Android). Ci cyfrowi „chmurowe” programy organizacyjne GTD. potentaci są wszędzie: na dysku twardym 180 000 000 5,5 mld USD komputera, w pamięciach kas fiskalnych, Marcin Podlewski Producteev Shuffle Wunderlist EssentialPIM EpicWin! Getting Things Done Programy typu GTD są dostępne na wszystkich wersjach systemów komputerowych i komórkowych: od Androida przez Windowsa na iOS kończąc. Przedstawiamy kilka przykładów. Dla Windows EssentialPIM to aplikacja umożliwiająca zarządzanie czasem, kontaktami, notatkami i zaplanowanymi zadaniami. Program posiada pełną synchronizację z MS Outlook, oferuje również import i eksport z plików HTML, RTF, CSV, TXT oraz aplikacji Outlook Express i TreePad. Wszystkie dane zapisane w EssentialPIM mogą zostać zabezpieczone hasłem, a plik z bazą zakodowany jednym z wielu dostępnych algorytmów szyfrowania, począwszy do standardowego AES (Rijndael). Dla Android Dla iOS i Mac OS Tu sprawa jest o tyle trudna, że Apple przoduje w programach typu GTD, głównie dzięki mnogości Multiplatforma Niezwykle interesującym rozwiązaniem jest multiplatformowy Wunderlist. Ten program, dostępny na każdą platformę sprzętową (i łączący wszystkie w trybie synchronizacji), jest programem darmowym, umożliwiającym tworzenie list zadań podpiętych pod określony terminarz. Dodatkowo, jest to wyjątkowo ładnie wyglądająca aplikacja. Jeśli korzystamy z wielu urządzeń, a każde z nich funkcjonuje pod innym systemem, Wunderlist wydaje się być najlepszym rozwiązaniem wspomagającym naszą organizację pracy. Foto: George Doyle / Thinkstock Shuffle – zaletą tego organizera jest bezproblemowa integracja z Kalendarzem Google (a więc z jego ustawieniami organizacyjnymi). Projekty, zadania – to wszystko można wstawić w Shuffle, a jego zaleta to przyjemny dla oka interfejs. oferowanych rozwiązań w AppleStore. Nie licząc programów funkcjonujących podobnie jak opisane powyżej dla Windowsa czy Androida, można natknąć się na mniej typowe rozwiązania: EpicWin! – to GTD udający grę typu RPG. Lista wykonywanych w nim zadań posiada określoną wartość punktową. Wykonanie każdego zadania wzmacnia stworzoną dla potrzeb programu wirtualną postać Producteev – to już poważna usługa sieciowa, pozwalająca na tworzenie list rzeczy do zrobienia i dostępna przez przeglądarkę oraz dedykowane aplikacje. Spis treści ▲ 17 Dobra moneta Pierwsza wojna patentowa Na pytanie, czym jest patent, można by powiedzieć ogólnie: „to narzędzie ochrony własności intelektualnej”. Zataczające coraz szersze kręgi wojny patentowe pokazują, że do tego należałoby dodać: „będące jednocześnie doskonałym instrumentem marketingowym, nowym źródłem dochodów oraz silną bronią wymierzoną w konkurencję”. Czy da się ustalić, kto wymyślił koło? W sensie prawnym tak. W 2001 r. australijski prawnik John Keogh bez większego problemu zgromadził komplet dokumentów, dzięki którym otrzymał oficjalny patent na koło, a tym samym pełnię praw do tego znanego od tysiącleci wynalazku. Chciał w ten sposób zdemaskować nieudolność i pułapki australijskiego prawa patentowego. Strach pomyśleć, co by się stało, gdyby teraz zechciał pozywać wszystkich tych, którzy w swoim produkcie skorzystali z jego „koncepcji”. Wydawałoby się, że sytuacja ta, choć zgodna z prawem, jest absurdalna 18 i oderwana od rzeczywistości. Nic bardziej mylnego. Apple`a… wszystko: zaokrąglenia, koncept ekranu znajdującego się na środku urządzenia, kolor ramek wokół ekranu, Pomysł na… czarny prostokąt sposób włączania urządzenia i odblokoW kwietniu 2011 r. wybuchła najwiękwania urządzenia, krzywizna kształtu ikosza wojna patentowa w historii, w której nek, a nawet kształt tableta. Firma Jobsa zarzekała się, że to oni wymyślili, iż tego kształt geometryczny znów odegrał typu urządzenie ważną rolę. ma być czarnym Apple poprostokątem. Na zwał do sądu swoją obronę reSamsunga, patentów mogą kryć smartfony, prezentanci Samoskarżając go jak obliczyli specjaliści z Google sunga przywołali o skopiowanie film „Odyseja kopomysłów smiczna 2001” z 1968, w którym w jednej zastosowanych w iProduktach. Co doze scen bohaterzy korzystają z tabletokładnie zostało „zmałpowane”? Zdaniem 250 000 podobnych urządzeń o prostokątnym kształcie, co miało dowieść, że to Apple skradł koncepcję… Stanleya Kubricka. Tak oto zaczęła się wojna, w której każdy pozywa każdego, a patent stał się cenionym towarem, za który firmy potrafią wyłożyć naprawdę wielkie pieniądze. Wyścig zbrojeń W sierpniu świat obiegła informacja: Google wsadziło rękę w najgłębsze partie swych kieszeni i położyło na stole skromne 12,5 mld USD. W ten sposób doszło do największej transakcji w historii firmy Larry`ego Page`a – zakupu Motoroli Mobillity. Nie jest tajemnicą, iż ojciec Androida wydał te pieniądze, aby zapisać na swoje konto 17 000 patentów należących dotychczas do Motoroli i kolejne 7500, o których uznanie firma złożyła wnioski. Co prawda transakcja została wstrzymana z powodu braku zgody Komisji Europejskiej, jednak jej finalizacja i tak pozostaje kwestią czasu. Kilka miesięcy wcześniej firma z Mountain View odkupiła też ponad 1000 patentów od IBM. Wszystko po to, aby zapewnić sobie ochronę prawną w obszarach, w których póki co działała nieco po omacku, narażając się na pozwy konkurentów. Obawy firmy nie są bezpodstawne. Wielu producentów znalazło w patencie nowe narzędzie umożliwiające usunięcie z rynku niewygodnych konkurentów. pozew pozwy wzajemne licencja Pozwy patentowe między producentami komponentów i urządzeń mobilnych Amazon Apple Barnes & Noble Ericsson Foxconn Qualcomm Google RIM HTC Samsung Huawei Sony Inventec ZTE Kodak używa Androida Google Microsoft sprawy zakończone Motorola Qualcomm/Nokia (2005-08) Apple/Nokia (2009-11) Nokia Oracle Kodak/Samsung (2008-09) Kodak/LG (2008-09) LG Apple/Kodak (2010-11) Źródło: Reuters, news report jest 500 tys. urządzeń z Androidem, na tym ruchu Steve Ballmer może zarabiać nawet 1 mld USD rocznie! Co ciekawe, w ten sposób Microsoft de facto na konkurencyjnym systemie zarabia więcej niż na własnym – Windows Mobile – i to nawet pięciokrotnie! Ty trollu patentowy! Wojny mają to do siebie, że niezależnie od tego, która ze stron wygrywa, każda ponosi straty; oczywiście nie licząc akcji z białą flagą. Inaczej ma się rzecz w przypadku wojen patentowych, na których niektórzy postanowili zarobić, mimo iż niczego nie produkują. Mowa tutaj o tzw. trollach patentowych, czyli firmach, które są zakładane tylko po to, aby wykupywać patenty innych, a następnie na lewo i prawo rozsyłać pozwy. Działają one na jeden z dwóch sposobów: albo udostępniają tzw. patenty defensywne, czyli pod- powiadają firmom, o co mogą oskarżyć inne, albo samemu skupują patenty, by wszczynać sprawy sądowe. Jedną z nich jest Implicit Networks, która odkupuje od innych pomysły lub patenty i pozywa – i to nie byle kogo, bo obecnie sądzi się m.in. z firmami Sun Microsystems, Real Networks i AMD. Taką samą działalność prowadzi Lodsys, mała firma z Teksasu, która pozwała już prawie 40 firm i organizacji – np. redakcję „New York Timesa”. Relacje wojenne mają to do siebie, że często zanim ukażą się w druku, już są nieaktualne. Wielce prawdopodobne więc, że gdzieś właśnie pada kolejny bastion herbu Nadgryzione Jabłko, Zielony Robocik, Okienka czy Trójgwiazda. Pewne jest natomiast, że wojna trwa i trwać będzie, bo w tym przypadku przegranym będzie ten, kto batalię zakończy. Foto: Gadgetoz.com Kupujesz u Bezosa, karmisz Ballmera Póki co największym wygranym wojny patentowej jest najpoważniejszy rywal Apple`a na rynku IT – Microsoft. Firma obrała zupełnie inną strategię i, jak czas pokazał, znacznie skuteczniejszą. Zamiast armii adwokatów, do klientów wysyła armię mediatorów. Efekt? Do skarbony Microsoftu wpływają obecnie udziały ze sprzedaży 55 proc. smartfonów z Androidem. Np. z każdego urządzenia marki HTC do Ballmera płynie 5 USD, dzięki czemu na tym jednym tylko producencie firma z Redmond zarobić mogła nawet 150 mln USD. Taki sam układ obowiązuje również Samsunga – wartość tej umowy nie została przedstawiona opinii publicznej, ale spekuluje się, że z każdego sprzedanego smartfona oddaje 15 USD. Biorąc pod uwagę fakt, iż codziennie aktywowanych POZWY O ROZWIĄZANIA MOBILNE Mateusz Wilk Spis treści ▲ 19 Krzysztof Kluska – dziennikarz ekonomiczny (m.in. TVN24, Puls Biznesu, Gazeta Giełdy Parkiet). Specjalizuje się w takich dziedzinach jak transport i logistyka, motoryzacja, infrastruktura. Bez komentarza Panie, dobrze to jest, jak wyjdziemy na zero... Krzysztof Kluska Kupić, nie kupić? Oto jest pytanie. Zarobimy czy stracimy? Co kupować, w co inwestować? Czy potrafimy pomnażać swój kapitał? Czy umie to tylko garstka najbogatszych umieszczana regularnie na liście Forbesa czy innym szacownym zestawieniu? Sylwester za nami, czyli czas wszelkich rachunków i rocznych bilansów także. Po świąteczno-noworocznym objadaniu się niektórzy mogą spojrzeć na swój mocno nadwyrężony portfel i złapać się za głowę. No właśnie, dlaczego jest tak co roku? Święta na kredyt, sylwester też. Dlaczego nie stać nas na to, żeby wydawać swoje? Ktoś mądry powiedział kiedyś, że nie jesteśmy biedni, bo mało zarabiamy, lecz dlatego, że zbyt dużo wydajemy. Coś w tym jest. Może nie potrafimy oszczędzać. Paradoksem PRL-u było to, że wszyscy pracowali, nikt nic nie robił i wszyscy mieli na wszystko, bo każdego było stać. Teraz większość pracuje, ci, co pracują, mają masę roboty, sporo zarabiamy i niewielu stać na cokolwiek. Dlaczego? Ostatnio usłyszałem od przeciętnego polskiego małżeństwa, że nie będą raczej inwestować, bo do tej pory ich sukcesy inwestycyjne oznaczały, że odzyskali to, co włożyli, więc nie wierzą już, że można na czymś zarobić, że można odłożyć pieniądze. Lepiej mieć coś w domu w skarpecie. Wiara czy wiedza Temat wiedzy i ślepej wiary w to, co nam mówią, poruszaliśmy już nieraz. Jak zatem wygląda to w kwestii inwestowania przez naszych rodaków? Niestety szału nie ma. Znakomita większość naszych małych inwestorów to pospolici ciułacze, którzy mają dość niezdrowe przywiązania do pieniądza, muszą go widzieć i czuć. Lokata bankowa to chyba nadal najpopularniejszy sposób pomnażania kapitału. Jak ją postrzegamy? Ano 20 dość naiwnie. Wkładamy do banku 100 tys. zł. Lokata oprocentowana jest na 7 proc. w skali roku czyli po 12 miesiącach wyciągamy 7 tys. zł. Niestety wielu się rozczaruje, bo okaże się, że nie wiedzieliśmy o podatku, o inflacji i jakiejś opłacie za likwidację lokaty. I tak z 7 tys. zostaje nam 4–5 tys. po opłatach i w rzeczywistości 2 tys. po odliczeniu średniorocznej inflacji. Cóż, niezły strzał, który na 99 proc. zniechęca klienta do ponownych tego typu inwestycji. Idziemy na giełdę. Dla większości jest to czarna magia. Kupują na górce. Jak widzą spadki kursów, to w celu uratowania czegokolwiek ze swoich oszczędności sprzedają ze stratą i tracą majątek. Ba, żeby tylko. Ostatnio poznałem pana, który przygodę z giełdą przypłacił zawałem. Co gorsza, stracił pieniądze na akcjach, które dzisiaj dałyby mu bardzo dobry zysk. Następna wtopa i następny powód do nieinwestowania. Niestety wielu naszych rodaków zniechęconych lokatami, giełdą czy funduszami, na których potracili pieniądze, woli trzymać je w przysłowiowej skarpecie, gdzie jak wiemy tracą one swoją wartość niemal każdego dnia. Przeciętny Kowalski chciałby dzisiaj wpłacić i już jutro widzieć zysk, a tak się nie da. Niewiele wiemy o pieniądzu, o tym, jak go pomnażać. Nieźle za to radzimy sobie w kwestiach kredytowych. Pożyczać potrafimy, oj, bardzo dobrze potrafimy. Kupić czy nie kupić Czy jest możliwe, żeby statystyczny Kowalski mógł zacząć inwestować i zarobić, pomnożyć swoje oszczędności? Moim zdaniem tak. Trzeba tylko pomyśleć, zastanowić się, ułożyć plan działania. Nie patrzeć wyłącznie na historyczne zyski. Nie bać się spadków. Wiem, zaszaleję z tym postulatem, ale proponuję właśnie kupować, jak coś tanieje. Przynajmniej na giełdzie. Uważam, że zanim ktoś weźmie się za inwestowanie, powinien udać się na kurs ćwiczenia cierpliwości. Zarabianie to proces długofalowy. Tu jak ulał pasuje stara prawda o budowaniu i o Rzymie. Oszczędzanie to naprawdę sztuka, a pomnażanie jeszcze większa. Ale nie dajmy się zwariować. To nie fizyka kwantowa. Przysłowiowi prości ludzie też mogą. Nie każdy musi znać się na analizach spółek, punktach oporu czy wsparcia. Na początek wystarczy chcieć, postanowić działać systematycznie i to już połowa sukcesu. Obecnie rynek oferuje naprawdę sporo możliwości odkładania pieniędzy i co najważniejsze pomnażania ich. Są fundusze, ubezpieczenia połączone z inwestycjami, lokaty surowcowe. Złoto to naprawdę dobra lokata kapitału. Na nieruchomościach trzeba się postarać, żeby stracić, więc można zarobić. Proponuję zmianę optyki. Popatrzmy na pieniądze jak na swoich pracowników. Dajmy im czas, niech wykonają swoją pracę. Czy od majstra na budowie oczekujemy, żeby w jeden dzień postawił dom? Nie. Musi mieć na to czas, pieniądz podobnie. Nie pozostaje mi nic innego jak życzyć wszystkim finansowej cierpliwości w nowym, miejmy nadzieję, bogatszym 2012 roku. As serwisowy Mondial Assistance dla seniorów Mondial Assistance rozszerzył w Polsce swoje usługi o teleopiekę. Jest to nowoczesny sposób na zapewnienie należytej ochrony w sytuacjach zagrażających zdrowiu bądź życiu osoby starszej, niepełnosprawnej czy też w innym stanie wymagającym nadzoru osób trzecich za pomocą specjalnego aparatu oraz opaski. Dzięki nowej usłudze klient ma dostęp do całodobowej pomocy, nawet w przypadku, kiedy nie jest w stanie rozmawiać przez telefon. Dlatego jest to idealne rozwiązanie dla wszystkich osób, które nie mogą liczyć na stały dogląd i opiekę przez osoby bliskie. Teleopiekę można swobodnie łączyć z innymi usługami assistance i produktami ubezpieczeniowymi, tworząc tym samym kompleksowy pakiet usług dopasowanych do indywidualnych potrzeb klienta. Polskie drogi coraz bardziej niebezpieczne Dane zbierane przez Centrum Operacyjne Mondial Assistance pokazują, że jazda po polskich drogach jest coraz bardziej ryzykowna. Podczas jednego weekendu listopadowego Foto: Alexander Raths / Thinkstock, Robert Bocian / Thinkstock w porównaniu rok do roku, odnotowano aż 31% więcej zdarzeń wymagających interwencji. Oznacza to, że jednocześnie wzrosła liczba stłuczek (wzrost o 35%), ale również awarii (wzrost o 24%). Pod względem interwencji w poszczególnych województwach najwięcej z nich przypadło na województwa mazowieckie, śląskie oraz łódzkie. Podobnie jak w zeszłych latach klienci Mondial Assistance potrzebowali pomocy holownika (ponad połowa przypadków), a także dokonania napraw w miejscu zdarzenia (co piąte zgłoszenie) oraz zapewnienia pojazdu zastępczego (17% spraw). Z danych wynika, że Polacy nie tylko jeżdżą mniej bezpiecznie, ale również nie dbają o swoje pojazdy, co doprowadza do powstawania usterek częściej niż w latach ubiegłych. Spis treści ▲ 21 Dialogi Nie jestem biznesmenem W czasach, gdy do kin tłumy ściągają „Transformers” czy „Wyjazd integracyjny”, on konsekwentnie woli iść pod prąd, wprowadzając filmy mniej kasowe, za to pozostawiające w głowie refleksję. O kinowych czarnych koniach i ambitnym filmie w publicznej telewizji rozmawiamy z Romanem Gutkiem, założycielem Gutek Film, organizatorem międzynarodowego festiwalu filmowego Nowe Horyzonty. Roman Gutek – twórca Warszawskiego Festiwalu Filmowego, którego był dyrektorem do 1992 r. Jeden z założycieli Fundacji Sztuki Filmowej, w której był dyrektorem dystrybucji w latach 1990–1994. Założyciel Gutek Film – firmy zajmującej się dystrybucją kina niezależnego. Wprowadził na polski rynek filmy takich twórców, jak Pedro Almodóvar, Peter Greenaway, Jim Jarmusch, Lars von Trier, Derek Jarman czy Mike Leigh. Od 2001 r. jest organizatorem festiwalu filmowego Nowe Horyzonty, a od 2010 r. również American Film Festiwal. 22 Wprowadzanie filmów takich reżyserów jak Almodóvar, Lynch, Allen czy Jarmusch jest chyba jednak dość przewidywalne – sprzedadzą się dobrze albo bardzo dobrze. Ten spokój ma też swoją cenę. Każdy kolejny film Almodóvara kosztuje więcej od poprzedniego. Teraz np. mieliśmy taką sytuację z obrazem „Skóra, w której żyję”. Wiedzieliśmy, że z każdym filmem opłata licencyjna jest coraz wyższa jest coraz wyższa, ale propozycja, którą usłyszeliśmy, ścięła nas z nóg. Była zdecydowanie za wysoka, więc powiedzieliśmy, Nowe Horyzonty że to jakieś szaleństwo i tym razem podziękujemy. Po konsultacjach agentka sama do nas zadzwoniła ze znacznie rozsądniejszą propozycją cenową, dużo niższą od poprzedniej. W jaki sposób można docierać do odbiorców z kinem ambitnym? Jak przyciągnąć filmem reżysera, którego nazwisko zbyt wiele nie mówi? W ciągu 17 lat firma Gutek Film wprowadziła do kin ponad 300 filmów, a obejrzało je ponad 10 milionów widzów. Staramy się układać nasz repertuar tak, żeby mieć dwa większe tytuły w ciągu roku, które by zgromadziły kilkusettysięczną publiczność. Są to filmy Almodóvara, Jarmuscha czy von Triera, którego „Antychrysta” czy „Melancholię” obejrzało ponad 100 tys. osób. Reszta to tytuły, które nie są drogie, ale za to bardzo ambitne. Czy podczas planowania Nowych Horyzontów obowiązują te same reguły? Podczas festiwalu wpływy ze sprzedaży biletów i karnetów stanowią jedynie 10 proc. dochodu, więc czy będzie o 1 proc. więcej czy mniej – to nie ma znaczenia. Rolą festiwalu Nowe Horyzonty jest odkrywanie talentów, pokazywanie zjawisk i rzeczy mniej znanych. A druga sprawa jest bardziej osobista. Dzięki Nowym Horyzontom mogę zapraszać tych, których zawsze chciałem spotkać. Spełniam własne marzenia i to jest frajda. Dystrybuowane przez Gutek Film i stowarzyszenie filmy można zoba- 111 000 czyć na „Horyzontach”, w warszawskim kinie „Muranów” lub na DVD. Dlaczego tak trudno je spotkać w telewizji – nawet publicznej, w której przecież ambitne kino mogłoby wypełniać funkcję misyjności? To jest taki dziwny trend trwający już od wielu lat, że telewizja publiczna woli wydać pieniądze na jakiś głupiutki film, a na ambitne kino nie ma środków. Miałem nawet taki okres, że przez dwa lata żadnego filmu nie sprzedałem. Przyszedłem z „Pachnidłem”, to usłyszałem, że to „arthouse” i zaproponowali mi za to niewielkie pieniądze. Wolałem więc zaczekać, bo wiedziałem, że gdy o filmie zrobi się głośno, wtedy sami będą chcieli kupić – mnie się nie śpieszy, licencję mam na kilka lat. Ostatnio jednak w TVP dużo zmienia się na lepsze. Jak się pan czuje widząc, że takie filmy jak „Erratum” czy „Chrzest” przechodzą bez echa, a ludzie walą drzwiami i oknami na „Ciacho”? Już dawno zrozumiałem, że tak po prostu jest skonstruowany ten świat. Jedni czytają mało ambitne romansidła, inni wybierają Stachurę, Wojaczka czy Szymborską. Trzeba robić swoje, próbować zmieniać rzeczywistość: z grupą przyjaciół organizuję festiwal, kupuję i wprowadzam ambitne filmy, programuję warszawskie kino „Muranów”, wydajemy też książki i prowadzimy warsztaty edukacyjne, w których w tym roku szkolnym udział bierze 60 tys. dzieci. Nie mam problemu z tym, aby trafiać do mniejszości. A nie miewał pan myśli, że gdyby trafiał pan do większości, firma miałaby mocniejszą pozycję i może wtedy udałoby się docierać do większej grupy? Wie pan, może i tak, ale nie czułbym się z tym dobrze. Pieniądze nie dawałyby mi szczęścia. Obecnie mamy jakieś 2 proc. udziału w rynku i to nam wystarczy. Za to cieszy mnie, że trafiam do kilku tysięcy ludzi, że udaje się w jakimś stopniu kształtować gust, zarażać ambitnym kinem, że filmy na Nowych Horyzontach ogląda 111 000 osób, że coraz więcej młodych widzów szuka mądrzejszego kina. Pod szyldem Gutek Film propagujemy wyższą kulturę, co daje mi frajdę i przez to nigdy nie czułem, że jestem biznesmenem. Foto: Maciej Zienkiewicz / Agencja Gazeta Czy wciąż przerażają Pana duże kwoty? Tak pan przyznał w jednym z wywiadów przed laty. To było dawno temu i dotyczyło sytuacji, w której musiałem postawić bardzo ważny dla mnie krok. Zajmowałem się wtedy pokazywaniem filmów w dyskusyjnych klubach filmowych na Uniwersytecie Warszawskim. W tzw. międzyczasie zorganizowałem też kilka edycji Warszawskiego Festiwalu Filmowego, a właściwie Warszawskiego Tygodnia Filmowego, bo festiwalem stał się później. Te działania, choć ciekawe, osób przyjeżdża na nie były obarczone specjalnie dużym ryzykiem, bo choć budżety spore – umówmy się, ryzyko fiaska finansowego niewielkie. Obawy pojawiły się, gdy byłem szefem działu dystrybucji Fundacji Sztuki Filmowej i miałem podjąć decyzję, czy wyłożyć kilkaset tysięcy dolarów na prawa do filmu czy nie. Tym filmem był „Tańczący z wilkami”. Opłacało się zaryzykować – podpisałem umowę z firmą Solopan i wprowadziłem do polskich kin „Tańczącego z wilkami”, co okazało się jednym z najbardziej spektakularnych sukcesów finansowych w mojej karierze. Dziś Gutek Film to firma z 17-letnim doświadczeniem. Czy to doświadczenie pomaga w oszacowaniu, który film się sprzeda, a który nie? Doświadczenie nauczyło mnie, że nie da się przewidzieć wszystkiego. Np. prawa do nowego filmu Almodóvara, Lyncha, Jarmuscha czy von Triera kupuje się na etapie scenariusza, czyli nie do końca wiedząc, co się kupuje. Z drugiej strony to musi być ciekawe uczucie, postawić na kogoś, na kogo nie stawiali inni, i wygrać. To prawda i zdarzają się takie fenomeny, a przykładem może być choćby „Pina”. Żaden inny polski dystrybutor nie był nim zainteresowany. Postanowiliśmy więc wyczekać i kupiło go Stowarzyszenie Nowe Horyzonty za minimalne pieniądze. Film okazał się sukcesem, jak na dokument sprzedaje się świetnie. Właśnie to jest fajne w kinie, nic nie jest do końca przewidywalne. Mateusz Wilk Spis treści ▲ 23 MA styl E.T., ty świnio! Franz Maurer tylko prosił, żeby nic nie mówić. 24 To może być szok! Czy to możliwe, że najbardziej kultowe cytaty filmowe zaistniały tylko w zbiorowej wyobraźni? Możliwe. Wiele z nich w prawdziwym, dość nudnym brzmieniu nie miałoby szans na przetrwanie w codziennym języku. Kto tworzy najlepsze filmowe kwestie? Widzowie! Wielu scenarzystów niesłusznie zyskało poklask za fantastyczne dialogi, których tak naprawdę nie napisali. Może i mieli niezły pomysł, może bardzo się starali, ale nic by z tego nie wyszło bez twórczej inwencji fanów kinematografii. Cytaty ze „Stawki większej niż życie” albo z „Misia” weszły do naszego codziennego języka i do dziś pozwalają zabłysnąć w towarzyskich pogawędkach. Problem pojawia się wtedy, gdy te pamiętne kwestie próbujemy odnaleźć w ulubionych filmach. Okazuje się bowiem, że niczym w zabawie w „głuchy telefon”, cytaty przekazywane z ust do ust nieco zmieniają swoją formę. Wychodzi im to na dobre, bo stają się lapidarne, dźwięczniejsze lub bardziej dosadne. Oto najbardziej znane kwestie, które wcale nie brzmiały w oryginale tak ciekawie. Kanalia podobna do świni Opowieść o przygodach Hansa Klossa ma w naszym kraju status narodowego dobra. Nieważne, ile razy „Stawka większa niż życie” będzie powtarzana w telewizji, zawsze znajdzie ogromne rzesze widzów. Doskonale sprzedają się też DVD i komiksy na bazie tej produkcji. Z pewnością nie byłoby tak wielkiej sławy tego serialu, gdyby nie E.T. nie miał ochoty na powrót do domu. Ryśki nie są fajne. porywające przepychanki słowne Hansa Klossa i Sturmbannführera Hermanna Brunnera. To właśnie one najbardziej zapadły widzom w pamięć i są chętnie cytowane nie tylko w codziennych rozmowach. Kwestie „Brunner, ty świnio” czy „Nie ze mną te numery, Brunner” inspirują scenarzystów i kabareciarzy. No właśnie, ale czy Hans Kloss rzeczywiście w ten sposób zwracał się do swego przeciwnika? Być może, ale raczej poza kamerą. Wprawdzie polski oficer wywiadu chętnie przyrównywał ludzi do świń, ale akurat Brunner bardziej skojarzył mu się z kanalią. Nie było też mowy o żadnych numerach. Kloss odnosił się raczej do świata magii, ostrzegając: „Te sztuczki to nie ze mną, Brunner”. Ryszard Porządny Jest upalne letnie popołudnie, mecz polityków z dziennikarzami. Na murawę wybiega Ryszard Kalisz, po kilku kopnięciach piłki zmęczony schodzi z boiska. Widzowie są oczarowani, ktoś z tylnych rzędów krzyczy: „wszystkie Ryśki to fajne chłopaki!”. To jeden z najchętniej powtarzanych cytatów z „Misia”. Ryszard Ochódzki w dość niekomfortowej sytuacji poznaje ministra, nowego narzeczonego swojej byłej żony. Gdy tylko się przedstawia, zostaje obdarowany komplementem. Czy minister nazywa go fajnym chłopakiem? O nie, tu nie ma miejsca na dziecinadę. Niech każdy Ryszard zapamięta, że: „wszystkie Ryśki to porządne chłopy”. O zabijaniu cicho sza Filmu „Psy” można nie znać, można nie orientować się w fabule ani nie kojarzyć nazwisk bohaterów. Ale każdy Polak kojarzy Bogusława Lindę, który z nonszalancją rzuca retoryczne pytanie: „Co ty, k***a, wiesz o zabijaniu?”. Z czym kojarzymy te scenę? Trudno powiedzieć. W „Psach” takiej nie znajdziemy. Zamiast pytać krótko i dosadnie, Bogusław Linda lekko przynudza. Z ust granego przez niego Franza Maurera pada jedynie: „Nie mów mi, k***a, nic o zabijaniu, bo coś o tym wiem”. Tekst, który z lubością powtarza cała Polska, to mieszanka właściwej kwestii z filmu oraz cytatu z „Kilera”. To tam Cezary Pazura pyta przed lustrem: „Co ty wiesz o zabijaniu?”. I tak parodia przerosła oryginał. Dzwoniący kosmita Każdy, komu dane było obejrzeć dzieło Stevena Spielberga „E.T.”, wyobraża Spis treści ▲ 25 Tak wygląda zabawa w stocking. Po lewej zdjęcie stockowe, po prawej zmałpowane. Sam nie grał jeszcze raz tego samego. sobie kosmitę jako paskudnego knypka, który wprawdzie mówi po angielsku, ale robi to na poziomie polskiego parlamentarzysty. Z jego niespójnego bełkotu dało się wyłowić jeden cytat, którego zdarza się używać ziemianom do wykręcenia się z nudnego towarzystwa. Kiedy nie masz argumentu, dlaczego chcesz się oddalić, wystarczy powiedzieć „E.T. go home”. Rozmówcy albo oglądali film, więc roześmieją się i wybaczą wszystko, albo go nie oglądali i po prostu będą zbyt zdezorientowani, by o cokolwiek pytać. Istnieje jednak pewne ryzyko, że jakiś fan filmu „E.T.” wda się w tym Brunner wiedział, że to wcale nie chodzi o numery z Klossem. Sam gra tylko raz Woody Allen to niezły żartowniś. Jego urok osobisty i inteligentny humor działają na widzów jak magnes. Nic dziw- Cytat „znany” powszechnie Cytat prawdziwy „Stawka większa niż życie” Nie ze mną te numery, Brunner! Te sztuczki to nie ze mną, Brunner! „Miś” Wszystkie Ryśki to fajne chłopaki! Wszystkie Ryśki to porządne chłopy! „Psy” Co ty, k***a, wiesz o zabijaniu? Nie mów mi, k***a, nic o zabijaniu, bo coś o tym wiem. „E.T.” E.T. go home. E.T., phone home. „Casablanca” Zagraj to jeszcze raz, Sam! Zagraj to raz, Sam, przez wzgląd na dawne czasy. nego, że jesteśmy w stanie uwierzyć mu we wszystko. Na przykład w to, że kultowa kwestia wypowiadana przez Ingrid Bergman w „Casablance” brzmi: „Zagraj to jeszcze raz, Sam”. Tymczasem Sam wcale nie grał wcześniej piosenki „As time goes by”, dlatego trudno, by mógł to powtórzyć. Właściwy cytat to: „Zagraj to raz Sam, przez wzgląd na dawne czasy”. Całemu zamieszaniu winny jest Woody Allen i jego spektakl „Zagraj to jeszcze raz, Sam”, który jest znany także w Polsce. To ten tytuł w świadomości widzów z całego świata funkcjonuje jako słowa Ingrid Bergman. Innym mylącym tropem jest film „Noc w Casablance” braci Marx. W tej parodii Sam również ma zagrać jeszcze raz. Najwyraźniej smutne historie miłosne to doskonałe źródło inspiracji dla komików. Pamiętajmy tylko, by nie uczyć się od nich kultowych cytatów. Beata Krowicka Foto: Roman Sumik / Filmoteka Narodowa, Filmoteka Narodowa Film momencie w dyskusję o używaniu błędnych cytatów. Niestety, E.T. choć swym wielkim palcem pokazywał niebo, wcale 26 nie mówił o powrocie do domu. On po prostu chciał zadzwonić do rodziny, dlatego niezbyt gramatycznie powtarzał: „E.T. phone home”. Kultowy cytat został więc wyssany z dużego, kosmicznego palca. Ekscentrum Czego do życia potrzebuje miliarder? Hotel – zastępuje mieszkanie, nie trzeba zatrudniać służby, można w nim nawet przechowywać ubrania Prywatny odrzutowiec – można żyć bez samochodu, ale dalsze podróże w tradycyjnych liniach lotniczych to katorga Muzeum – idealne miejsce do przechowywania kolekcji dzieł sztuki, nie trzeba się przejmować złodziejami Maskotki – łatwo spakować je do walizki i zabrać ze sobą wszędzie, a zawsze to coś własnego Nicolas Berggruen: bezdomny bogacz Mając ogromny majątek na koncie, większość bogaczy kupuje kolejne pałace, sportowe auta i jachty. Ale to nie w stylu Nicolasa Berggruena. Francuski miliarder nie posiada domu, samochodu ani nawet zegarka. Przestronny apartament, jasne ściany, łoże z bogato zdobionym wezgłowiem, śnieżnobiała pościel, a na poduszkach dwa pluszowe misie. Te maskotki to jedyny element wystroju, który należy do Nicolasa Berggruena, pochodzącego z Francji biznesmena. Cała reszta jest własnością nowojorskiego hotelu Carlyle, w którym od czasu do czasu mieszka ten miliarder. Jak sam przyznaje, zupełnie stracił zainteresowanie kupowaniem rzeczy. Bogactwo to jego zdaniem możliwość wywierania długotrwałego wpływu na rzeczywistość, a nie luksusowe przedmioty. – Nie chcę żyć po to, by pokazać innym, że mam dużo pieniędzy. Wszystko co mamy, jest tymczasowe, bo żyjemy krótko. Prawdziwą wartością są nasze czyny, które mają szanse przetrwać wieki – powiedział biznesmen w jednym z wywiadów. Na dowód, że nie przywiązuje wagi do dóbr materialnych, postanowił sprzedać apartament w Nowym Jorku i willę na Florydzie, a także swój jedyny samochód. Jego kolekcja dzieł sztuki trafiła do muzeów. Od tego czasu nocuje w hotelach, przy czym w tych najczęściej odwiedzanych przechowuje także swoje ubrania. To daje Berggruenowi olbrzymią niezależność. Tylko w lipcu i sierpniu tego roku miliarder zdążył prywatnym odrzutowcem odwiedzić 14 krajów. Własny samolot to jedyny pojazd, jaki posiada. – Jest mi zbyt potrzebny, bym mógł z niego zrezygnować – przyznaje bogacz. Sieć sklepów za 1 euro Powodów do podróży ma wiele. Jego imperium Berggruen Holdings prowa- dzi działalność niemal na wszystkich kontynentach. Rozpiętość branż jest ogromna. Firma zajmuje się budowaniem apartamentowców i osiedli willowych, posiada własne elektrownie wiatrowe, rozwija sieć tanich hoteli w Indiach, sprzedaje ubezpieczenia na życie, zarządza kopalniami w Turcji. W zeszłym roku do portfolio holdingu dołączyła znana sieć niemieckich domów towarowych Karstadt. Berggruen kupił ją za… 1 euro. Musiał jednak obiecać, że zainwestuje w podupadającą firmę 70 mln euro i ocali 25 tys. miejsc pracy. Po roku miliarder ogłosił, że przychody sieci wreszcie zaczęły rosnąć. Ten bogacz o aparycji hollywoodzkiego aktora jest bowiem nie tylko ekscentrykiem, ale też naprawdę sprawnym biznesmenem. Zaczynał od 250 tys. dol., które otrzymał od ojca, znanego kolekcjonera sztuki. Majątek pomnażał na giełdzie, by potem inwestować już w nieruchomości. Dziś magazyn Forbes szacuje zasoby Berggruena na 2,2 mld dol. Ale sukces biznesowy mu nie wystarcza. Miliarder tak bardzo przejął się kryzysem europejskich gospodarek, że uruchomił własny think tank. Skupieni wokół niego eksperci mają doradzać rządom, jak sprostać wyzwaniom XXI wieku. Porzucenie willi i drogich samochodów powinno być pierwszą pozycją na liście wytycznych dla polityków z całego świata. Beata Krowicka Spis treści ▲ 27 Gadżetomania redaguje Inspektor Gadżet Rok pełen bąbelków Skrobanie na gorąco Wprawdzie Nowy Rok już za nami, ale styczeń to ciągle jeszcze moment, w którym można zaopatrzyć się w kalendarz. To, co widzicie Państwo na zdjęciu, nie jest panelem windy do nieba, lecz kalendarzem właśnie. Kalendarzem bąbelkowym. Teraz zamiast wściekle wyciskać rano pryszcza, można zgnieść bąbla. Każdy dzień możemy tym sposobem rozpocząć wystrzałowo! Uwaga! Informacja dla snobów: projekt oparty jest na czcionce Helvetica Neue, używanej przez Mondial Assistance i „Magnes”. To świadczy o najwyższym możliwym poziomie. Cena: 20,12 USD. Ostatnio zajmowaliśmy się ciepłą stopą, w tym numerze przechodzimy do kończyn górnych, które tej zimy wyposażamy w Gorącą Skrobaczkę. Urządzenie to przeznaczone jest do usuwania lodu i szronu z szyb samochodu w technice na gorąco. Podgrzewanie zapewnia długi jak remont torów PKP kabel podłączany do wtyku na zapalniczkę. Wszędzie dosięgniemy, chyba że jesteśmy posiadaczami limuzyny wykonanej w stylu jamnika krótkowłosego. Do zestawu dołączona jest jakaś Blokada Rozmrażacza. Podobno potrzebne, jak twierdzi producent, choć my nie za bardzo kleimy, po co. Ciekawe, czy dla Gorącej Skrobaczki można znaleźć jakieś alternatywne zastosowanie... Cena: 24,99 USD. Spis treści ▲