WYDANIE SPECJALNE W życiu najważniejsza jest miłość
Transkrypt
WYDANIE SPECJALNE W życiu najważniejsza jest miłość
Nr 4(80)/2012 21. 02. 2012r. Gazetka szkolna Liceum Ogólnokształcącego im. Marii Sadzewiczowej w Łochowie WYDANIE SPECJALNE źródło: www.facebook.com W życiu najważniejsza jest miłość Czasami los stawia na naszej drodze ludzi, od których powinniśmy uczyć się, jak żyć. Napisałam ten tekst, kiedy przed oczyma miałam serdeczny uśmiech Michała, kolegi ze szkoły podstawowej, którego odwiedziłam kilka dni temu. Rozmowa z nim i jego rodzicami uświadomiła mi, jak wiele może znieść człowiek. Człowiek, który kocha życie... Michał Wiśniewski był zdrowym dzieckiem. Rozwijał się prawidłowo, uczył bardzo dobrze, był pogodny i pełen energii. 20 marca 2004 r. ok. godz. 16 zaczął odczuwać bardzo silne bóle głowy. Po niedługim czasie stracił przytomność. Rodzice chłopca, państwo Wiśniewscy, zadzwonili na pogotowie. Karetka zabrała ich syna do Szpitala Powiatowego w Węgrowie, gdzie pobrano mu krew i wykonano badanie EKG. Lekarze zaobserwowali prężenia zgięciowe prawej kończyny górnej oraz niedowład lewostronny. Po uzgodnieniu telefonicznym Michał został przewieziony karetką do szpitala przy ul. Niekłańskiej w Warszawie. Tam wykonano badanie głowy, które uwidoczniło ognisko krwotoczne w prawej półkuli móżdżku z przebiciem do układu komorowego. Lekarze postawili diagnozę: ostry krwiak tylnej jamy czaszki. Neurochirurg w trybie pilnym zakwalifikował Michała do operacji. Trwała kilka godzin i zakończyła się pomyślnie. Stan chłopca z dnia na dzień zaczął się poprawiać. W szóstej dobie wybudził się, sam oddychał, ruszał rękami i nogami, wykonywał polecenia. Między życiem a śmiercią Jednak na kolejne nieszczęście długo nie trzeba było czekać. Na horyzoncie pojawiła się następna przeszkoda. – Na oddziale intensywnej terapii Michaś został zarażony od innego dziecka sepsą. Dostał bardzo wysokiej gorączki 40 stopni i ciśnienia 190/120. Sepsa spowodowała zapalenie mózgu i opon rdzeniowomózgowych. Syn zapadł w głęboką śpiączkę i został podłączony do respiratora. Nieprawidłowo wykonana tracheotomia doprowadziła dwukrotnie do pęknięcia płuc – opowiada p. Wioletta, mama chłopca. Na domiar złego doszło do wodogłowia wtórnego, co spowodowało trzy kolejne operacje, mające na celu umieszczenie zastawki zbierającej płyn. Michał po raz kolejny musiał walczyć o życie. – Stan naszego syna był określony jako stan śpiączki wegetatywnej. Lekarze nie dawali szans, mówili, że będzie tylko roślinką. Jednak Bóg chciał inaczej i Michaś wybudził się ze śpiączki – mówi tata chłopca. W grudniu 2005 r. Centrum Zdrowia Dziecka wypożyczyło Michałowi respirator, umożliwiający realizację programu wentylacji domowej. Państwo Wiśniewscy zostali przeszkoleni w zakresie obsługi sprzętu, zabiegów pielęgnacyjno-rehabilitacyjnych, szczególnie w zakresie utrzymania drożności dróg oddechowych oraz wymiany rurki tracheotomijnej. – Oddech Michała musi być podtrzymywany przez respirator, ale najważniejsze jest to, że mamy z nim kontakt. Michaś rozumie, co się do niego mówi, sam też zaczął mówić, uśmiecha się. Powraca mu czucie w rękach i nogach, zaczyna siadać. Mimo bólu ćwiczy, uczy się z nauczycielami, odkrywa świat na nowo – wzruszała się mama chłopca. Michał to bardzo wrażliwy chłopak. – Gdy mówiliśmy o szkole, o jego znajomych, o nauczycielach, płakał, a my razem z nim. On tak bardzo kochał życie. Gdyby wrócił do zdrowia i między ludzi, mógłby dać bardzo wiele z siebie innym, podzielić się swoimi ciężkimi doświadczeniami i być może w ten sposób uczynić czyjeś cierpienie trochę lżejszym – oznajmia tata chłopca. „Jesteśmy z nim” Michał bardzo cieszył się z odwiedzin znajomych. – „Płaski”, bo tak nazywaliśmy Michasia w szkole, z dnia na dzień robił postępy. Byliśmy z nim – podkreśla jedna z koleżanek. Choroba spowodowała w organizmie chłopca ogromne spustoszenie. Do uzyskania pełnej sprawności potrzebna była codzienna rehabilitacja, która była bardzo kosztowna. – Michał miał jeszcze przed sobą długą i ciężką drogę. Dla niego każda pomocna dłoń, każdy życzliwy gest był szansą na normalne życie – mówi siostra chłopca, która wnosi wiele radości w życie brata. „Z nich zaś największa jest miłość” – Choroba Michałka nauczyła nas, że w życiu najważniejsza jest miłość. Widzimy szerzej, kochamy mocniej, cieszymy się każdą chwilą. Cierpienie syna wzmocniło naszą wiarę, sprawiło, że zaufaliśmy Bogu we wszystkim – wyznaje p. Wioletta. Michał był silnym chłopakiem, który mimo choroby był pogodnym, uśmiechniętym nastolatkiem. Swoim życiem pokazywał innym, jak żyć: wytrwale, heroicznie, odważnie. Państwo Wiśniewscy są przekonani, że czas trudny nie był czasem straconym. Bogactwem tej wspaniałej rodziny są wiara, nadzieja i miłość. Katarzyna Szkarpetowska str. 1 str. 2 CO O MICHALE MÓWIĄ NAUCZYCIELE, KOLEDZY I ZNAJOMI Myśląc dziś o Michale, czuję ogromny ból, a łzy same cisną mi się do oczu. To był chłopak, który w życiu doświadczył ogromnego cierpienia, który nie mógł, tak jak inni jego rówieśnicy, cieszyć się młodością. Spotkania z Michałem były dla mnie zawsze wielkim przeżyciem. Czasem, gdy jego samopoczucie było lepsze uważnie słuchał, próbował powtarzać, a niekiedy, gdy miał nieprzespaną noc, po prostu zasypiał. Pamiętam jego uśmiech na twarzy, gdy się z nim witałam i oczy, które pokazywały jakąś niepewność i lęk. Pamiętam jego ogromna radość, gdy wspominał o kolegach i koleżankach z klasy. Zawsze była przy nim mama – uśmiechnięta, życzliwa choć niekiedy bardzo zmęczona. Rodzina Michała to wspaniali ludzie, którzy są przykładem tych, którzy prawdziwie kochają. Ich poświecenie, zaangażowanie i niesamowita wiara sprawiły, że Michał żył pomimo różnych trudności. Przebywanie z Michałem i jego rodziną wpłynęły na moja osobowość. Uświadomiłam sobie, co w życiu jest najważniejsze… prof. Ewa Sulowska Kontakt z Michałem był bardzo słaby, często nie rozumiałem tego, co do mnie mówił, jednak jego mama potrafiła odczytać słowa z tych dźwięków, z ruchu jego warg. wa się rozwiązała, na pewno nie Miły, wesoły, otwarty chłopak, pojadę, bo pójdę na pogrzeb Mi- pomimo że był chory, chciał się uczyć chała. Podziwiam jego mamę i jej hero- Najbardziej rzucające się w oczy izm, poświęcenie się. Dla tego było zaangażowanie jego mamy chłopaka rzuciła pracę, bo trzeba i całej jego rodziny. Podziwiałam. Postęp choroby był znaczny, ale było być cały czas przy nim. jego rodzice twierdzili, że była Na początku było trochę probleogromna poprawa. Prof. Wojciech Laskowski mów z komunikacją, trudno było zrozumieć, co Michał do nas móJego śmierć to dla mnie ogromny wi, ale dawaliśmy radę szok. Miły, pogodny, zawsze uśmiechnięty. Przykro, że go już nie ma... Był jak każdy normalny, zdrowy Pomyślałem jeszcze, że w ten piąchłopak. Lubił żarty i muszę przytek jeszcze do Michała muszę po- Zawsze, kiedy mówiłam, że już znać, że był również podrywajechać… I już nie pojadę. I to jest robimy ostatnie zadanie z mate- czem. jak z naszym życiem… matyki, to on się wtedy najbardziej uśmiechał. Magdalena Pierzchanowska IIa Wszyscy odsuwamy od siebie myśl Agnieszka Reluga IIa o śmierci, a ona jest elementem Szkoda mi najbardziej jego mamy, Monika Pych IIa życia. Gdyby nie było śmierci, to która tak bardzo walczyła o jego też trudno by było mówić o życiu. życie. Złota kobieta, myślę, że pójdzie do nieba. Zastanawiałem się, czy nie pojechać do Częstochowy. Teraz spraProf. Reneta Jaczewska Carpe Diem (4/2012) Redaktor prowadzący: Aleksandra Nagiewicz, Adam Gąsior Zespół redakcyjny: Michał Stelmaszek, Katarzyna Szkarpetowska, Małgorzata Walczuk Opieka nad gazetką: p. prof. Małgorzata Szeja