Pobierz artykuł - Studia o Książce i Informacji

Transkrypt

Pobierz artykuł - Studia o Książce i Informacji
Acta Universitatis Wratislaviensis No 3024
Bibliotekoznawstwo XXVII
Wrocław 2008
ELŻBIETA JAMRÓZ-STOLARSKA
O książce ilustrowanej
– rozważania i refleksje Bohdana Butenki
Książka, będąca narzędziem komunikacji, oddziałuje na odbiorcę zarówno
poprzez warstwę słowną, jak i wizualną. Obie one muszą być traktowane z równą
starannością, aby komunikat był czytelny i spójny. Wśród twórców ilustracji czy
osób odpowiedzialnych za oprawę graficzną książek podejście do tego problemu
bywa różne. Grafika książki i ilustracja w latach powojennych służyła głównie
książce dziecięcej. Zbiegiem okoliczności – wynikającym z tragicznej historii najnowszej naszego narodu – objawił się po II wojnie światowej ogromny potencjał
twórczy w dziedzinie grafiki1. Wobec niedostatku kontaktów ze sztuką w okresie
powojennym książka stanowiła ważny element kształcenia kultury estetycznej.
Drugą połowę lat 50., do końca lat 60. nazwać by można „złotą dekadą” polskiej grafiki książkowej, określanej później mianem „polskiej szkoły ilustracji”2.
Czynnikami, które zadecydowały o wysokim poziomie i oryginalności polskiej
ilustracji, były: twórcze korzystanie z tradycji, a jednocześnie otwartość na nowoczesne kierunki w sztuce; fakt nieulegania masowym modom i zachowanie cech
charakterystycznych dla narodowego stylu; nowatorstwo formalne, wprowadzenie
nowych form wyrazu artystycznego3. Wśród artystów współtworzących tę grupę
wymienić można m.in.: Michała Bylinę, Jana Marcina Szancera, Janusz Stannego,
Olgę Siemaszko, Józefa Wilkonia, Wiesława Majchrzaka, Zbigniewa Rychlickiego, Bohdana Butenkę, Henryka Tomaszewskiego, Teresę Wilbik, Zdzisława Witwickiego, Adama Kiliana. Prace tych i innych artystów, którzy przyczynili się do
ówczesnego sukcesu polskiej grafiki książkowej, były licznie nagradzane w kraju
i za granicą (w Lipsku, Mediolanie, Bratysławie czy Bolonii).
W latach 80. osiągnięcia polskiej grafiki zaprzepaściła fatalna poligrafia, zły
papier i kiepskie farby4. Prawdziwą próbą dla ilustracji dziecięcej był rok 1989.
1 K. Iwanicka, Wpływ warszawskiej Akademii Sztuk Pięknych na kształtowanie się polskiej
szkoły ilustracji, „Guliwer” 1993, nr 4, s. 5.
2 Ibidem, s. 10.
3 Ibidem, s. 11–12.
4 Ibidem, s. 12.
Bibliotekoznawstwo 27, 2008
© for this edition by CNS
110
Elżbieta Jamróz-Stolarska
Nowe wydawnictwa wyrastały jak grzyby po deszczu. Obawiając się finansowego
ryzyka, bez dotacji ze strony państwa, zarzuciły rynek tanimi produktami kultury
masowej, powielającymi wzory z telewizyjnych kreskówek. W ostatnich kilku
latach zaobserwować można przełamanie dominacji literatury tłumaczonej nad
twórczością polską oraz ukształtowanie atrakcyjnej oferty edytorskiej będącej zasługą młodego pokolenia plastyków i dużej aktywności pokolenia starszego. Za
przełomowy uznaje się rok 2000, który zamyka okres kształtowania się nowoczesnego rynku książki dziecięcej w Polsce5. Ponownie współtwórcą sukcesu polskiej książki dla młodszych czytelników był Bohdan Butenko. W trudnym okresie
transformacji ustrojowej pozostał wierny własnemu stylowi i mimo niełatwej sytuacji na rynku wydawniczym po 1989 r., opracował graficznie około 40 tytułów.
Osiem z nich to obrazkowa książka autorska, której wciąż brakuje na polskim
rynku. Do prekursorów tego gatunku zaliczani są także Janusz Stanny czy Józef
Wilkoń. Obok Bohdana Butenki w ostatnim piętnastoleciu swoje książki autorskie
wydali: Paweł Pawlak, Ewa Kozyra-Pawlak i Joanna Jung. Podczas gdy na świecie od lat 70. autorska książka obrazkowa stanowi podstawę oferty wydawniczej
dla dzieci najmłodszych, polska twórczość częściej znajduje wydawcę za granicą
niż w kraju, a Polska bez takiej książki jest unikatem6.
Działalność Bohdana Butenki została doceniona przez Stowarzyszenie Przyjaciół Książki dla Młodych – Polską Sekcję IBBY, która w latach 1990–2005 nagrodziła dwudziestu dziewięciu ilustratorów książki dziecięcej (m.in. Marię Ekier,
Adama Kiliana, Olgę Siemaszko, Janusza Stannego, Józefa Wilkonia, Zdzisława
Witwickiego). Bohdan Butenko był dwukrotnie, w 2003 i 2005 r., nominowany
do szwedzkiej Nagrody Pamięci Astrid Lindgren (ALMA). W roku 2004 uhonorowany został Medalem Polskiej Sekcji IBBY za całokształt twórczości, a w 2006 r.
Doroczną Nagrodą Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego7.
Bardzo cennym źródłem do badań twórczości ilustratorów jest zarówno
to wszystko, co sami artyści stworzyli, jak i to, co na temat swej twórczości mówili
bądź pisali. Wiele ciekawych informacji zawierają też wywiady, recenzje ilustrowanych książek, które pokazują, jak dalece zamierzenia twórców zostały prawidłowo odczytane przez odbiorców. I właśnie tego typu źródła pozwalają w sposób
wszechstronny scharakteryzować działalność Bohdana Butenki, który niewątpliwie należy do ilustratorów bardzo płodnych artystycznie, a przy tym niebojących
się mówić i pisać o swojej działalności. Artysta ten od ponad pół wieku tworzy
książki, które oddziałują na czytelnika warstwą słowną i wizualną. Na ilustrowanych przez siebie książkach często umieszcza on łacińskie „Butenko pinxit”
(Butenko namalował), które stało się jego znakiem firmowym, gwarantującym
5 G. Leszczyński, Literatura dla młodych odbiorców 1990–2006, [w:] 1990–2005 Twórcy dzie-
ciom. Almanach Polskiej Sekcji IBBY, Warszawa 2006, s. 9.
6 K. Lipka-Sztarbałło, Co za nami, co przed nami?, [w:] 1990–2005 Twórcy dzieciom..., s. 16.
7 1990–2005 Twórcy dzieciom..., s. 68.
Bibliotekoznawstwo 27, 2008
© for this edition by CNS
O książce ilustrowanej – rozważania i refleksje B. Butenki
111
wysoką jakość. Ten niezwykle popularny ilustrator, uznawany za współtwórcę
„polskiej szkoły ilustracji”, znany jest głównie jako twórca oprawy graficznej bajek oraz powieści przygodowych dla młodzieży, a także komiksowych bohaterów,
których wykreował.
O swojej pracy Butenko wypowiada się na łamach czasopism fachowych,
takich jak „Wydawca”, „Nowe Książki” czy „Guliwer”, ale również w prasie codziennej, kierując swoje refleksje i uwagi do odbiorcy „mniej świadomego”, nieposiadającego wiedzy z zakresu edytorstwa czy sztuki książki.
Bohdan Butenko urodził się 8 lutego 1931 r. w Bydgoszczy. Pracę zawodową
zaczął niemal natychmiast po ukończeniu Akademii Sztuk Pięknych w Warszawie, w katedrze grafiki książki u Jana Marcina Szancera8. Bibliografia jego prac,
otwarta w 1956 r. opracowaniem znanej powieści Ericha Kästnera 35 Maja, a następnie w 1957 r. tego samego autora Emil i detektywi (obie wydane przez „Naszą Księgarnię”), liczy dziś ponad 200 pozycji. Krytycy podkreślają, że Butenko
stworzył oryginalny styl książki głównie dla dzieci i młodzieży, dążąc do integracji obrazu i słowa. Istotną cechą jego twórczości jest myślenie o książce jako
całości plastycznej. Nie mniej ważny w jego rysunkach jest dowcip9. Butenko jest
artystą niezwykle pracowitym, jego działalność ilustratorska objęła oprócz książek – czasopisma, plakaty, pocztówki, filmy animowane, programy telewizyjne.
Butenko współpracował z ponad 30 wydawnictwami polskimi i zagranicznymi (m.in. jako redaktor artystyczny „Naszej Księgarni” czy naczelny grafik zajmujący się literaturą dziecięcą i młodzieżową w Krajowej Agencji Wydawniczej),
był wielokrotnie nagradzany zarówno w kraju, jak i na świecie, a jego bogata
twórczość była prezentowana na wielu wystawach i targach, także międzynarodowych.
Dzięki konsekwencji, z jaką artysta wykreował swój świat, możemy zidentyfikować jego prace, nawet nie szukając napisu „Butenko pinxit”. Charakterystyczne
sylwetki ludzików, pełne dowcipu, uproszczone przedmioty, groteskowe, zabawne, często oparte na śmiesznych skojarzeniach i skrótach rysunki, które rozwijają
wyobraźnię czytelnika i zachęcają do przemyśleń – to wszystko pozwala nam już
na pierwszy rzut oka rozpoznać wyjątkowe prace Bohdana Butenki.
Jak bodaj żaden inny polski ilustrator, artysta ten pracuje nad obrazem książki
w sposób całościowy. Jest zdecydowanie reprezentantem koncepcji „budowania
książki”. Określany jest przez krytyków mianem „architekta książki”, projektuje ją od okładki i strony tytułowej, poprzez tekst, spis treści, z uwzględnieniem
wielkości kolumny i rozmiaru czcionki10. Butenko wyraźnie bawi się książką,
a zabawa ta obejmuje wszystkie elementy edytorskiego porządku.
8
G. Sroczyński, Kot Pana Butenki. Rozmowa z Bohdanem Butenką, „Życie” z dn. 24.12.1996, s. 8.
B. Petrozolin-Skowrońska, Ludzie polskiej książki, „Wydawca” 2000, nr 5, s. 46.
10 B. Wyrzykowska, Architekt książki, „Nowe Książki” 2000, nr 2, s. 76.
9
Bibliotekoznawstwo 27, 2008
© for this edition by CNS
112
Elżbieta Jamróz-Stolarska
W grafice książek z sygnaturą „Butenko pinxit” nie ma konwencjonalnego
podziału na obraz i słowo. Butenki nie można „wyrzucić” z książki bez naruszenia jej całości. Tkwi w niej w sposób immanentny, dopowiada jej treść, stymuluje
humor, eksponuje fragmenty tekstu. Staje się więc współtwórcą książki11. Bardzo
rzadko jest Butenko tylko ilustratorem. Najczęściej wkracza bardzo energicznie
w strukturę opowieści: zmienia niespodziewanie krój czcionki, zapisuje kawałki
tekstu własnoręcznie, rozbija monotonię kolumny druku własnymi uzupełnieniami graficznymi tak, że rozłożone karty książki tworzą za każdym razem inną kompozycję, ale też nieraz łączą się ze sobą, lekceważąc podział na strony, a nawet
zdarza się, że rysunek wybiega jeszcze na następną stronę, zachęcając, aby ją co
prędzej obrócić. Ilustracja nadbudowuje często jeszcze jakieś znaczenie nad słowem, wydobywając z niego dodatkowy, na ogół żartobliwy sens12.
Poetyka Butenki to dziecięca kreskówka, to odwaga w proponowaniu odbiorcy swej własnej wizji i śmiałość w spajaniu różnowartościowych elementów
plastycznych w harmonijne i znaczące całości. To wreszcie ogromna dbałość
o kompozycję z jednej, szczegół zaś z drugiej strony. Butenko świadom jest, że
książka dziecięca nie może być nudna, nawet w swej warstwie pozaliterackiej,
że nie może zawierać pęknięcia wewnętrznego, które czarną kreską oddziela słowo od obrazu, sprawiając, że możliwe jest kompletne zbagatelizowanie jednej
z tych płaszczyzn13. Każdy szczegół, każda plama ma swoje miejsce i doskonale
harmonizuje z tekstem, dzięki czemu poszczególne strony odbieramy jako jednolity obraz. Rysunki Butenki są dynamiczne i w prosty sposób wyrażają uczucia,
charakteryzują bohaterów. Są pełne iluzji i przenośni, często absurdu. Swoimi
rysunkami Butenko opowiada o świecie tak samo, jak malujące dzieci. Różnica
polega na „przymrużeniu oka”, wywołującym ze strony czytelnika reakcję – porozumiewawczy uśmiech14.
Artysta chętnie wypowiada się na temat swojej pracy, ulubionych autorów
i tekstów. Za bardzo cenne uważa bezpośrednie kontakty z czytelnikami, dlatego
stale obecny jest na wszelkiego rodzaju imprezach związanych z książką.
W wywiadzie zamieszczonym w numerze 3. „Guliwera” z 1996 r. Bohdan
Butenko powiedział, że świadomość, jak najlepiej „robić książkę”, jakie wybrać
czcionki czy kolory, przychodzi wraz z doświadczeniem. Jest to jednak tylko
wiedza techniczna, zawsze otwarta zostaje sprawa koncepcji. On sam stara się
ilustrować książkę nie tylko poprzez rysunki, lecz także poprzez układ całości.
Bardzo wyraźnie stwierdza, że gdyby był architektem, nie mógłby ograniczać się
do projektowania tylko okien czy fasady. Tak samo według Butenki jest z architekturą książki15.
11
G. Skotnicka, Butenko pinxit – znak jakości, „Guliwer” 1999, nr 4, s. 22.
jp, Bohdana Butenki zabawy z książką, „Guliwer” 2000, nr 1, s. 84.
13 A.Z., Bohdan Butenko, „Nowe Książki” 1980, nr 24, s. 4 okł.
14 B. Wyrzykowska, op. cit., s. 76.
15 Z. Gugulska, Ilustracja jest dialogiem z tekstem, „Guliwer” 1996, nr 3, s. 21.
12
Bibliotekoznawstwo 27, 2008
© for this edition by CNS
O książce ilustrowanej – rozważania i refleksje B. Butenki
113
W innym wywiadzie, na pytanie o różne formy obecności plastyka w książce, a zwłaszcza tej najwyraźniej dostrzeganej, do której Butenko zdradza wyraźne predylekcje – organizatora całego tomu, jakby architekta książki, powiedział:
„W odpowiedzi zacytuję samego siebie. Kiedyś zapytany o podobną sprawę użyłem takiej formułki: książka jest całością, powinna powstawać od pierwszej do
ostatniej strony, bez podziału na tekst i ilustrację. Książkę robi się jak sweter,
chwytając wszystkie oczka. Dopiero mając do dyspozycji tekst, wybiera się sposoby jego zakomponowania w ramach większej całości”16. Anegdota o swetrze
jest przez Bohdana Butenkę często i chętnie powtarzana. Podczas innej rozmowy
mówił: „Mam swoją teorię na temat książki – to jest całość, robi się ją jak sweter.
Jak się zaczyna z jednej strony i dalej ciągnie, to już nie można później ze środka
nic wyrwać. Są strony traktowane nieraz po macoszemu, na przykład część redakcyjna. A powinny być jakoś sensownie wtopione w książkę, a nie być ciałem
obcym, które trzeba było gdzieś wepchnąć17.
Bohdan Butenko postrzegany jest głównie jako ilustrator książek dla dzieci. Z ponad 200 pozycji przez niego zilustrowanych jedynie 10% to pozycje dla
dorosłych. Jak sam mówi, jest tak dlatego, że ilustrowana książka dla dorosłych
to już ewenement, podczas gdy niemal wszystkie książki dla dzieci mają ilustracje. A dziecko, według Butenki, jest szczególnie bystrym obserwatorem i odbiorcą18. Przy okazji wywiadu, którego udzielił „Gazecie Wyborczej” w 2004 r., artysta podkreślał: „Książkę dla dzieci trzeba robić lepiej niż książkę dla dorosłych,
najlepiej jak się potrafi. Trzeba coś z siebie dać. Trzeba umieć «popchnąć», żeby
stworzyć jakąś zachętę do fantazji, do własnego myślenia i wyobrażenia danego
tematu. Książka dla dzieci jest często pierwszym spotkaniem z czytaniem w ogóle,
więc trzeba uważać, by małego czytelnika nie przestraszyć. Po drugie – dziecko jest wyjątkowo wymagającym czytelnikiem. Zawsze sprawdzi i policzy, czy
rzeczywiście jest na ilustracji tyle guzików, ile jest napisane, czy płaszczyk ma
rzeczywiście kolor zielony. Dorosły przeczyta i nie zauważy nieścisłości”19.
Jednakże Butenko nie widzi różnicy w ilustracji dla dzieci czy dorosłych.
W cytowanym już wcześniej wywiadzie, opublikowanym w „Guliwerze” w 1996 r.,
twierdził: „Podział na ilustrację dla dzieci i dorosłych wydaje mi się sztuczny –
ilustracja musi być po prostu dobra. Dziś niektórzy krytycy wprowadzają podział
odmienny: próbują lansować termin «ilustracja komercyjna» (w odróżnieniu od
«artystycznej»). Taka linia podziału jest niebezpieczna. Ilustracja jest dobra albo
zła; termin «ilustracja komercyjna» nie może być usprawiedliwieniem dla całego
szmatławstwa, jakie widujemy na każdym kroku, nawet w książkach poważnych
wydawnictw. Dobra ilustracja powinna być związana z tekstem. «Związana» to nie
16 A.
Ziembicki, Butenko dixit et pinxit, „Nowe Książki” 1980, nr 24, s. 4.
17 A. Kozłowska, Szlafmyca Gapiszona i tłuczone szkło, „Gazeta Wyborcza” Trójmiasto (Gdańsk)
2003, nr 215, s. 9.
18 Z. Gugulska, op. cit., s. 22.
19 SW, Butenko pinxit, „Gazeta Wyborcza” [Poznań] 2004, nr 125, s. 2.
Bibliotekoznawstwo 27, 2008
© for this edition by CNS
114
Elżbieta Jamróz-Stolarska
znaczy «uwiązana». Ilustracja jest zawsze dialogiem z tekstem – to nie obraz,
który ja sobie maluję. Nie wolno zapomnieć, że ktoś napisał tekst, z którym ja –
grafik mam coś zrobić. Ilustracja może iść w zgodzie z tekstem, ale także czasem
przeciw niemu, wbrew niemu”20. Butenko często podkreśla, że ilustracje dzielą się
po prostu na dobre i złe. Bardzo krytycznie wypowiada się na temat tak modnych
w ostatnich latach tandetnych, masowych produkcji Disneya. Nie szczędzi także
słów krytyki wydawcom, którzy w celu obniżenia kosztów produkcji powierzają
wykonanie ilustracji książkowych osobom kompletnie do tego nieprzygotowanym i przypadkowym: „Rodzimy wydawca zachęcony kasowymi sukcesami zagranicznych przedruków, postanawia zrobić coś własnego na bardzo «zagraniczną
modłę», ale znacznie taniej. Wybiera więc kogoś z rodziny, np. ciocię, która przed
wojną miała w szkole dość dobre stopnie z rysunków, i dostarczywszy jej stertę
cudzoziemskich wzorów, zachęca do ilustrowania wybranego utworu. Efekt tej
pracy jest oczywiście oceniany wyłącznie przez właściciela firmy, a następnie
wydrukowywany na «wysoki połysk» stanowi wizytówkę wydawnictwa, eksponowaną w kioskach, na straganach, w niektórych księgarniach, a nawet czasem
i na targach”21.
Butenko do każdej opracowywanej przez siebie książki podchodzi bardzo indywidualnie. Istotną rolę odgrywa dla niego sam tekst. W wywiadzie zamieszczonym w 1980 r. na łamach „Nowych Książek” powiedział: „Jeśli jest porywający
– wszystko układa się wspaniale, ilustracja wyrasta zeń i do niego powraca jako
integralny czynnik. Jeżeli jest średni, to staram się mu pomóc, uatrakcyjnić go,
a czasem idę w poprzek tekstu, dając kontrpropozycję. Przy wybranych tekstach,
jak na przykład Brzechwy, nadmierna interpretacja mogłaby przedobrzyć sprawę.
Jest jeszcze jedna rzecz: utwory, które się czuje od początku i gdzie wiadomo
z góry, jak też będzie się je opracowywać. Tu jest miejsce na współtworzenie,
na team autorski. Taki team tworzymy chyba z Wandą Chotomską czy Krystyną
Boglar”22.
Butenko twierdzi, że tekst to materiał, do którego można się odnieść w różny sposób. W przytaczanym już wywiadzie dla „Guliwera” z 1996 r., tak odpowiedział na pytanie o różnicę w ilustrowaniu tekstu dobrego czy złego: „Muszę
powiedzieć, że opracowałem graficznie kilka tekstów, które może nie były najlepsze, ale stwarzały pewną możliwość ilustracyjną. Wolę tekst gorszy, który taką
możliwość stwarza, niż trochę lepszy, który nie pozwala mi na nic poza zdobieniem: tu prztyczek, tu znów kwiatek lub kropka. Ideałem są książki bardzo dobre
literacko i bardzo ilustracyjne. Takie na szczęście też mi się trafiały. Tekst, który
ilustruję, nie może być zły, nie może zejść poniżej poziomu, powiedzmy, trzy plus.
Chyba że np. bierzemy grafomanię i sprzedajemy ją, ale nie ukrywając tego”23.
20
Z. Gugulska, op. cit., s. 21.
B. Butenko, Kilka niekomercyjnych uwag, „Nowe Książki” 1996, nr 6, s. 7.
22 A. Ziembicki, op. cit., s. 2–3.
23 Z. Gugulska, op. cit., s. 22.
21
Bibliotekoznawstwo 27, 2008
© for this edition by CNS
O książce ilustrowanej – rozważania i refleksje B. Butenki
115
Ilustrowanie książek traktuje Butenko jak zabawę z czytelnikiem. Artysta
bardzo ceni spotkania z czytelnikami, zwracał na to uwagę, wypowiadając się
na łamach „Gazety Stołecznej” w 2003 r.: „Nigdy nie odgradzam się od młodej
miłej widowni, jesteśmy stale razem, wspólnie rysujemy. Mimo upływu lat dzieci,
z którymi mam kontakt, nie zmieniły się”24. „W «Misiu» rozpisałem wśród dzieci
konkurs na imię dla psa. Jak przychodziły odpowiedzi żałowałem, że Gapiszon nie
może mieć całej sfory. Były wspaniałe propozycje, wybrałem Korniszona. Imię
zaproponowała pięcioletnia wówczas dziewczynka z Wrocławia. Fantazja dzieci
jest nieograniczona”25.
Nad tym, co lubią dzieci, Bohdan Butenko zastanawia się przy każdej nowej
książce. O swoich spostrzeżeniach opowiadał w wywiadzie w 1996 r.: „Dzieci lubią inteligentną prowokację i przekorę. Na przykład jeśli mówię: «Teraz narysuję
wam na tablicy kota», a zaczynam rysować psa, to dzieci protestują i wciągają się
do zabawy. Prowokacje tego typu uprawiam w swoich książkach. Na przykład
w stopce redakcyjnej piszę: «wydanie osiemdziesiąte, trochę przejrzane i zupełnie
nie poprawione». Zamiast «opracowanie graficzne Bohdan Butenko» pojawia się
kilka przypadkowych nazwisk, które są przekreślone i dopiero pod nimi wpisane
jest moje – tak, jakby to był brudnopis. Kiedy Kwapiszon w książeczce mówi,
że zrobi to albo to, pojawia się, jak na urzędowym druczku, odnośnik – «niepotrzebne skreślić». Czasem też w środku książki zostawiam kilka kartek czystych
z prośbą «narysuj tu kota», albo «wpisz tu swój wierszyk». I dzieci to robią. Dzieci
uwielbiają inteligentny tekst”26.
Jednakże ta charakterystyczna kreska Butenki, na początku jego kariery w latach 50. wydawała się nazbyt śmiała i awangardowa. Redakcja „Naszej Księgarni”, w której rozpoczynał swoją karierę, nie była pewna, czy dzieci zrozumieją
i zaakceptują jego propozycje. Przy pierwszej książce wysłano jedną z redaktorek
do szkoły – czytała dzieciom tekst i pokazywała ilustracje. Kiedy się okazało,
że dzieci rozumieją pomysł autora, uznano, że obawy wydawnictwa były nieuzasadnione27. Butenko doświadczył też drobnych problemów z cenzurą: „Były
to problemy nieprzewidywalne. W latach 70. ilustrowałem książkę Brzechwy
pt. Pali się! Na okładce był strażak z otwartą buzią. Akurat Warszawa walczyła
z serią tajemniczych pożarów. Różne plotki o nich krążyły, a książka nie mogła
trafić do księgarń, bo pewnie wylądowałaby na wystawie. W magazynie przeleżała półtora roku”28.
Doświadczenia te nie zmieniły poglądów Bohdana Butenki, który uważa, że
należy być konsekwentnym i mieć zaufanie do swojej wizji: „Trzeba wierzyć, że
24
BET, Pan od Gapiszona, „Gazeta Stołeczna” 2003, nr 273, s. 10.
B. Kęczkowska, Zrzucił trampki, ma dżinsy, „Gazeta Stołeczna” 2003, nr 273, s. 10.
26 G. Sroczyński, Kot Pana Butenki, „Życie” z dn. 24.12.1996 r., s. 8.
27 E. Podgajna, Gapiszon narodził się w hałasie, „Gazeta Wyborcza” [Szczecin] 2003, nr 52, s. 12.
28 A. Woźniak, Każdy z nas jest trochę Gapiszonem, „Gazeta Wyborcza” Mazowsze (Płock)
2004, nr 246, s. 2.
25
Bibliotekoznawstwo 27, 2008
© for this edition by CNS
116
Elżbieta Jamróz-Stolarska
jest ona tak pojemna, by za pomocą drobnej zmiany akcentów można zinterpretować nią każdy tekst”29. Ilustartor twierdzi, że za każdym razem ma wrażenie,
że uczy się na nowo rysować. Niekiedy zdarza się też, że w połowie pracy robi
ilustrację, która wszystko zmienia. Okazuje się, że właśnie o to chodziło i trzeba
robić wszystko na nowo30.
Podczas jego wieloletniej pracy ilustratorskiej tylko jeden raz się zdarzyło, że
wydawnictwo zwróciło mu książkę, prosząc o inną szatę graficzną. Miało to miejsce podczas pracy nad Gwiazdozbiorami Zonna i Milewskiej: „Całe liternictwo na
obwolucie jest odręczne i robiłem je sam... Otóż trzy czy nawet cztery razy musiałem wypisywać nową cenę – pierwsza opiewała na sumę złotych sześćdziesięciu,
ostateczna – stu osiemdziesięciu... Podobno dlatego, że tom przeszedł z działu
dziecięcego do albumowego...”31.
Butenko twierdzi, że najtrudniejszy jest powrót do stylu sprzed lat. Artysta
przekonał się o tym, gdy podczas wznawiania Honorowego łobuza Mariana Brandysa poproszono go o uzupełnienie rysunków, dorysowanie nowych. Wówczas
artysta stwierdził, że jego kreska sprzed 15 lat i współczesna są tylko pozornie
do siebie podobne: „I ja musiałem podrabiać samego siebie sprzed lat. To była
straszna robota. Proponowałem nawet, że mogę zilustrować całość od początku,
ale Brandysowi tamte rysunki podobały się i nie chciał ich zmieniać”32.
Spytany o to, jak ocenia swą dawną, ale już profesjonalną twórczość i czy
chciałby czasem poprawić samego siebie, powiedział: „Zupełnie na nowo narysować to samo albo całkiem zmienić stare – to chyba nie. Ale oczywiście po tym, jak
już odda się książkę do druku, myśli się, że można było «zrobić» ją inaczej”33.
Mimo wielu wypowiedzi artysty, tak chętnie cytowanych przy różnych okazjach, Bohdan Butenko uchodzi za artystę owianego tajemnicą. Spytany, czy aby
nie chowa się za stworzonymi przez siebie postaciami, odpowiedział: „Moi profesorowie mawiali, że artysta nie jest w stanie schować się za swoją twórczością,
bo to, co stworzy, i tak go uzewnętrznia. Ze mną dzieje się tak samo. Wszystko,
co dotąd narysowałem, dokładnie mnie określa. Zawsze można powiedzieć, kim
jestem, na podstawie tego, co zrobiłem”34.
Bohdan Butenko to indywidualista, który nie lubi sztucznych podziałów, klasyfikacji i prób wtłaczania go w określone ramy i schematy. Nie bardzo podoba
mu się również określanie go mianem klasyka: „Mam, najkrócej mówiąc, uczucia
mieszane, bo klasyka to przecież książki, o których się mówi, że są znakomite, nie
czytając ich. Nie chciałbym, żeby mnie spotkał taki los... Zawsze proponowałem
bardzo subiektywną, własną wizję i może stało się tak, że niektórzy czytelnicy
29 A.
Ziembicki, op. cit., s. 2.
Z. Gugulska, op. cit., s. 23.
31 A. Ziembicki, op. cit., s. 8.
32 E. Podgajna, op. cit., s. 12.
33 Z. Gugulska, op. cit., s. 22.
34 E. Brzoza, Tajemniczy Pan Butenko, „Wychowanie w Przedszkolu” 2005, nr 9, s. 17.
30
Bibliotekoznawstwo 27, 2008
© for this edition by CNS
O książce ilustrowanej – rozważania i refleksje B. Butenki
117
przyjęli ją za własną. Cieszy mnie, że garść bohaterów, których wymyśliłem lub
rysowałem, zaczęła żyć własnym życiem...”35.
Ilustrator rozpoczął swą działalność artystyczną w czasach, gdy książka dla
dzieci przechodziła przyspieszony rozwój. Od „Szanuj książeczkę”; „Książeczka
uczy [...] Główki otwiera”, do „Pomaluj obrazki kredkami!..., Wytnij!..., Pozginaj
i posklejaj!”. Jak pisał jeden ze znawców literatury dziecięcej, w latach powojennych edycje dla dzieci zmieniały nieco swe funkcje. Można było zaobserwować
proces przechodzenia od sakralizacji do zabawy, od książeczki skończonej, przeznaczonej tylko do odbioru biernego, do książki otwartej na odbiór czynny, na
jej współrealizację36. I Bohdan Butenko doskonale wpisał się właśnie w ten nurt.
Artysta znacznie wcześniej niż inni ilustratorzy zaczął patrzeć na książkę jako całość. Stosowane przez niego rozwiązania graficzne dziś już nie dziwią, jednak pół
wieku temu były pomysłami nowatorskimi i nie zawsze spotykały się z aprobatą
wydawców. Ich realizacja często nie była łatwa, a także wymagała zwiększonych
nakładów finansowych.
Wydaje się, że w dzisiejszych realiach wolnego rynku, gdzie zbyt często chęć
wydania książki spełniającej podstawowe walory estetyczne przegrywa z chęcią
zysku, wypowiedzi Bohdana Butenki nabierają nowego znaczenia, nowej jakości.
Refleksje artysty, dotyczące fundamentalnych zasad ilustrowania książek, mogą
przyczyniać się do uwrażliwienia wydawców i odbiorców, a także zmieniać ich
spojrzenie na książkę ilustrowaną, która zacznie być postrzegana jako całość, jednolita kompozycja.
Książki w oprawie graficznej Bohdana Butenki bawią już trzecie pokolenie
czytelników. Jego poczucie humoru i charakterystyczna kreska wydają się ponadczasowe. Należy mieć nadzieję, że nie będą o tym zapominać wydawcy, i mimo
trudnej sytuacji na rynku wydawniczym znajdzie się w nim miejsce dla książek
ze znakiem „Butenko pinxit”.
On an Illustrated Book – Bohdan Butenko’s
Deliberations and Reflections
Summary
A book affects the reader through its verbal and visual strata. Bohdan Butenko is one of the
artists who always respect the unity of the text and picture. Himself a graduate from the Academy
of Fine Arts in Warsaw and a disciple of Marcin Szancer, a co-founder of the “Polish school of illustration”, he illustrated over 200 books mainly for children and teenagers, treating each of them
as a separate artistic composition. Research of contemporary illustrators relies on interviews and
reviews, which help to confront artists’ work with the opinions of the recipients of their creative ef35 A.
Ziembicki, op. cit., s. 8.
S. Frycie (red.), Kultura literacka w przedszkolu. Praca zbiorowa, cz. 1, Warszawa 1988,
s. 190–191.
36
Bibliotekoznawstwo 27, 2008
© for this edition by CNS
118
Elżbieta Jamróz-Stolarska
forts. Bohdan Butenko readily comments his work both in professional magazines and daily press.
An essential element of his work is being in touch with the reader. The artist gives many valuable
tips on illustrating books and their composition, emphasising the role of illustrator as a co-creator of
a book, who enjoys an equal status with its author. The artist’s reflections are so much more valuable
that books with a characteristic “Butenko pinxit” on the cover are always present on the publishing
market and receive numerous awards.
Translated by Bartłomiej Madejski
Bibliotekoznawstwo 27, 2008
© for this edition by CNS

Podobne dokumenty