Treść Rocznika - Instytut Europy Środkowo-Wschodniej
Transkrypt
Treść Rocznika - Instytut Europy Środkowo-Wschodniej
Rada Naukowa „Rocznika Instytutu Europy Środkowo-Wschodniej” Stanisław Bieleń (Warszawa), Teresa Chynczewska-Hennel (Warszawa), Mirosław Filipowicz (Lublin), Jarosław Isajewycz (Lwów), Adolf Juzwenko (Wrocław), Gerard Labuda (Poznań), Hubert Łaszkiewicz (Lublin), Jan Malicki (Warszawa), Andrzej Nowak (Kraków), Marek Pietraś (Lublin), Adam Daniel Rotfeld (Warszawa), Wojciech Sadurski (Florencja), Henryk Samsonowicz (Warszawa), Andrzej Sulima Kamiński (Georgetown–Warszawa), Henryk Szlajfer (Warszawa), Piotr S. Wandycz (New Haven), Jerzy Wyrozumski (Kraków), Jan Zielonka (Oxford) Kolegium Redakcyjne „Rocznika Instytutu Europy Środkowo-Wschodniej” Jerzy Kłoczowski (redaktor naczelny), Andrzej Gil (zastępca redaktora naczelnego), Tomasz Kapuśniak, Grzegorz Głuch, Anna Paprocka (sekretarz redakcji) Rocznik Instytutu Europy Środkowo-Wschodniej Rok (6) 2008 Redakcja Jerzy Kłoczowski Andrzej Gil Tomasz Kapuśniak Lublin 2008 Recenzent dr hab. Maciej Mróz, prof. Uniwersytetu Wrocławskiego Projekt graficzny i projekt okładki Agata Pieńkowska Korekta Agnieszka Zajdel Izabela Mazuś Redakcja techniczna i skład Maria Juran Wydanie publikacji zostało sfinansowane przez Ministerstwo Spraw Zagranicznych © Instytut Europy Środkowo-Wschodniej, Lublin 2008 ISSN 1732-1395 Instytut Europy Środkowo-Wschodniej ul. Niecała 5, 20-080 Lublin tel. (48) 81 534 63 95 e-mail: [email protected] www.iesw.lublin.pl Druk Petit Skład-Druk-Oprawa ul. Tokarska 13, 20-210 Lublin www.petit.lublin.pl Spis treści Jerzy Kłoczowski, Andrzej Gil, Tomasz Kapuśniak Od Redakcji . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .7 Artykuły . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .9 Krzysztof Fedorowicz Wybrane problemy w stosunkach polsko-białoruskich . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .11 Piotr Rudkouski Anatomia polskiego dyskursu narodowego na Białorusi . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .23 Andrij Portnow Ukraina postradziecka: pluralizm polityczny na tle personifikowanej polityki . . . . . . . . . . .43 Tomasz Kapuśniak, Jaropołk Tymkiw Potencjalne kierunki współpracy Ukrainy z Sojuszem Północnoatlantyckim . . . . . . . . . . . .53 Agata Włodkowska Problemy rosyjskiej dominacji na obszarze WNP . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .65 Michał Słowikowski Rosja wobec Europejskiej Polityki Sąsiedztwa Unii Europejskiej . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .85 Ireneusz Topolski Region Wspólnoty Niepodległych Państw w stosunkach rosyjsko-amerykańskich . . . . . . .103 Konrad Zasztowt Zmiany w polityce regionalnej Turcji, Armenii i Azerbejdżanu po konflikcie zbrojnym w Gruzji w sierpniu 2008 roku . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .113 Marcin Kosienkowski Pojęcie i determinanty stabilności quasi-państwa . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .121 Tomasz Olejarz Pozycja i rola Stolicy Apostolskiej w stosunkach międzynarodowych . . . . . . . . . . . . . . . . .131 Kamil Zajączkowski Stosunki Unii Europejskiej z państwami Afryki Subsaharyjskiej. Implikacje dla polityki zagranicznej Polski . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .159 Jakub Zajączkowski Indie i Europa u progu XXI wieku. Perspektywa środkowoeuropejska . . . . . . . . . . . . . . . .177 Mirosław Habowski Udział Sejmu w wypowiedzeniu w stosunkach między Rzecząpospolitą Polską a niektórymi państwami postkomunistycznymi konwencji w sprawie uregulowania podwójnego obywatelstwa . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .191 Recenzje ∙ Omówienia . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .205 Andrzej Nowak Recenzja książki: Mirosław Filipowicz, „Emigranci i Jankesi. O amerykańskich historykach Rosji”, Wydawnictwo KUL, Lublin 2007 . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .207 Andrzej Gil Recenzja książki: Maciej Mróz, „Z dziejów rosyjskiego katolicyzmu. Kościół greckokatolicki w Rosji w latach 1907-2007”, Wydawnictwo Adam Marszałek, Toruń 2008 . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .217 Łukasz Jasina Historia może być przydatna… Kilka współczesnych sposobów ukazania historii w kinie rosyjskim i ukraińskim na przykładzie filmów: „Bohdan Zenobi Chmielnicki” (2007) Mykoły Maszczenki, „1612” (2007) Władimira Chotinienki i „Modlitwa za hetmana Mazepę” (2001) Jurija Ilienki . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .225 Kronika ∙ Informacje . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .237 Kronika Instytutu Europy Środkowo-Wschodniej oraz Towarzystwa Instytutu Europy Środkowo-Wschodniej (lipiec-grudzień 2007) . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .239 Nota o autorach . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .243 In Memoriam . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .245 Rocznik Instytutu Europy Środkowo-Wschodniej Rok (6) 2008 Od Redakcji Najnowszy, szósty już tom „Rocznika Instytutu Europy Środkowo-Wschodniej” poświęcamy zagadnieniom powiązanym z szeroko rozumianą sytuacją polityczną regionu Europy Środkowo-Wschodniej, zarówno w relacjach wewnętrznych, jak i z innymi regionami Europy i świata. „Rocznik” otwierają zatem artykuły dotyczące Białorusi – jej relacji z Polską, jak i polskiej obecności w dziejach i teraźniejszości tego państwa, oraz Ukrainy, w odniesieniu do której zaprezentowano interesujące zjawisko personalizacji współczesnej polityki na przykładzie działań dwóch liderów politycznych: Julii Tymoszenko i Wiktora Janukowycza, a także przedstawiono kierunki ewentualnej współpracy Ukrainy z NATO. Oddzielny blok zagadnień poświęcony jest Rosji i Wspólnocie Niepodległych Państw, a w jego ramach zagadnieniu rosyjskiej dominacji na obszarze WNP, stosunkowi Rosji do Europejskiej Polityki Sąsiedztwa Unii Europejskiej i Wspólnocie Niepodległych Państw jako obiektowi wielofunkcyjnej gry między Rosją a Stanami Zjednoczonymi. Dynamicznie zachodzące zmiany w regionie Kaukazu znalazły swoje odbicie w artykule poświęconym polityce kilku państw – Turcji, Armenii i Azerbejdżanu, które nie będąc bezpośrednio zaangażowane w konflikt rosyjsko-gruziński, są liczącym się czynnikiem nie tylko w skali kaukaskiej, ale i w szerszym, ponadlokalnym wymiarze. Przy tej okazji poddano także pewnej systematyzacji zagadnienie tzw. quasi-państw (przede wszystkim Naddniestrza, Abchazji, Osetii Południowej), dokonując przeglądu najnowszych propozycji metodologicznych dotyczących tej kwestii. W dalszej części „Rocznika” podjęto tematykę międzynarodowej pozycji Stolicy Apostolskiej, której do- świadczenie dyplomatyczne i zaangażowanie w rozwiązywaniu istotnych problemów w skali całego globu pokazuje, że jest ona ważnym elementem światowego porządku. Kolejnym istotnym tematem podjętym w dwóch artykułach jest problematyka relacji Europy z Indiami – nieustannie budującymi swą ekonomiczną i polityczną potęgę, oraz państwami Afryki Subsaharyjskiej, których dzisiejsza sytuacja jest z jednej strony prawdziwym wyzwaniem dla bogatej Północy, z drugiej zaś zachodzące tam zmiany dają nadzieję na ich stabilizację. Tę część „Rocznika” zamyka artykuł dotyczący istotnej z punktu widzenia prawa międzynarodowego i stosunków bilateralnych sprawy podwójnego obywatelstwa widzianej z perspektywy prac Sejmu Rzeczypospolitej Polskiej. Obecne wydanie naszego czasopisma dopełnione jest działem Recenzje oraz Kroniką (za drugie półrocze roku 2007). Wspominamy także (w części In Memoriam) Tych, którzy odeszli, a byli związani z Instytutem swą aktywnością i szeregiem – częstokroć bardzo osobistych – więzi. Mamy zatem nadzieję, że proponowany Czytelnikom tom „Rocznika Instytutu Europy Środkowo-Wschodniej” za rok 2008 spotka się z dobrym przyjęciem nie tylko wśród specjalistów, ale i u szerszego grona jego odbiorców. Jerzy Kłoczowski, Andrzej Gil, Tomasz Kapuśniak Artykuły Rocznik Instytutu Europy Środkowo-Wschodniej Rok (6) 2008 Krzysztof Fedorowicz Wybrane problemy w stosunkach polsko-białoruskich ar ty ku ł Spoglądając na całokształt polskiej polityki wschodniej1 prowadzonej od 1989 r., łatwo można dostrzec, iż w porównaniu z kontaktami polsko-ukraińskimi2 czy polsko-rosyjskimi3, stosunki polsko-białoruskie miały i mają do tej pory charakter najmniej intensywny. Fakt konte1 S. Gerhardt, Polska polityka wschodnia. Die Aussenpolitik der polnischen Regierung von 1989 bis 2004 gegenuber den ostlichen Nachbarstaaten Polens (Russland, Litauen, Weissrussland, Ukraine), Marburg 2007; Polska polityka wschodnia, Fundacja „Międzynarodowe Centrum Rozwoju Demokracji”, Kraków 2000; Polityka zagraniczna RP 1989-2002, red. R. Kuźniar, K. Szczepanik, Warszawa 2002; Polska i jej sąsiedzi w latach dziewięćdziesiątych. Polityczne i ekonomiczne aspekty współpracy i integracji, red. B. Łomiński, M. Stolarczyk, Katowice 1998; M. J. Całka, Polska polityka wschodnia w latach 1989-1997. Próba oceny, nowe wyzwania i perspektywy, „Rocznik Polskiej Polityki Zagranicznej”, 1998, Warszawa 1998. 2 W. Gill, N. Gill, Stosunki Polski z Ukrainą w latach 1989-1993, Poznań–Toruń 1994; Ukraina w stosunkach międzynarodowych, red. M. Pietraś, T. Kapuśniak, Lublin 2007; K. Fedorowicz, Ukraina w polskiej polityce wschodniej w latach 1989-1999, Poznań 2004; B. Surmacz, Współczesne stosunki polsko-ukraińskie. Politologiczna analiza traktatu o dobrym sąsiedztwie, Lublin 2002; A. Z. Kamiński, J. Kozakiewicz, Stosunki polsko-ukraińskie. Raport, Warszawa 1997; R. Makarska, B. Kerski, Die Ukraine, Polen und Europa. Europäische Identität an der neuen EU-Ostgrenze, Osnabrück 2004. 3 Polska w Rosji – Rosja w Polsce. Stosunki polityczne, red. R. Paradowski, S. Ossowski, Poznań 2003; А. В. Торкунов, Десят лет внешней политики России: Материалы первого конвента российской ассоциации ar t yku ł stowania przez władze Polski rządów prezydenta Aleksandra Łukaszenki nie jest jedynym powodem tego stanu rzeczy. W pierwszej połowie lat 90. aktywność polskiej polityki wschodniej wobec białoruskiego państwa była zdecydowanie daleko mniejsza niż w stosunku do pozostałych wschodnich sąsiadów. Czy oznacza to, iż odzyskująca niepodległość Białoruś była traktowana przez stronę polską jako mniej wartościowy partner niż Ukraina czy Rosja? Wydaje się, że przyczyną tego stanu rzeczy jest fakt, iż historia nie odnotowała poważniejszych i tragicznych konfliktów polsko-białoruskich. Rozwój świadomości narodowej Białorusinów rozpoczął się dość późno. Jeszcze na przełomie XIX i XX w. proces kształtowania się narodu białoruskiego był słabo zaawansowany i dzięki temu nie nastąpiło radykalne zderzenie białoruskiego i polskiego nacjonalizmu czy też aspiracji narodowych4. W tym czasie dochodziło jednak do gwałtownych i krwawych konfliktów narodowościowych oraz granicznych polsko-ukraińskich i polskolitewskich. Konieczność budowania przez Polskę zupełnie nowych stosunków z niepodległą Ukrainą, Litwą czy Rosją – państwami i narodami, z którymi historia Polski wiązała się niejednokrotnie w sposób tragiczny – stanowiła dla polskiej dyplomacji znacznie większe i trudniejsze wyzwanie, niż układanie relacji z niepodległą Białorusią. Brak poważniejszych konfliktów z czasów historycznych dawał dobrą podstawę i nadzieję na szybkie oraz bezproblemowe nawiązanie stosunków dyplomatycznych między demokratyczną Polską i odzyskującą niepodległość Białorusią. Jednak nadzieje szybko okazały się nieaktualne i dyplomacje obu państw niespodziewanie musiały stawić czoła pierwszym konfliktom w stosunkach dwustronnych. Faktem zasługującym na szczególne podkreślenie jest to, iż pierwsze nieporozumienia między Warszawą i Mińskiem wystąpiły jeszcze w początkowej fazie budowy państwa białoruskiego, kiedy mieliśmy do czynienia z republiką parlamentarną (w latach 1991-1994). Obecnie polscy politycy i społeczeństwo są przyzwyczajeni do tezy, że za złe stosunki z Białorusią i pojawiające się problemy winę ponosi prezydent Aleksander Łukaszenka oraz specyficzny system polityczny panujący na Białorusi. W dużej mierze jest to teza prawdziwa, gdyż system autorytarny na Białorusi (przeciwny demokracji, prawom człowieka i gospodarce wolnorynkowej) jest często generatorem problemów. Należy jednak pamiętać, iż nie wszystkie sprawy sporne między Polską i Białorusią są wynikiem autorytarnego reżimu za naszą wschodnią granicą. Niektóre z nich mają swój początek w czasach, kiedy Białoruś była państwem demokratycznym. W grupie spraw spornych, które pojawiły się w pierwszej połowie lat 90. można wymienić problemy związane z uznaniem granicy, ekspansją i działalnością Kościoła katolickiego na Białorusi oraz powstaniem i funkcjonowaniem organizacji mniejszości polskiej. международных исследовании, Москва 2003; tenże, Внешнаяя политика Российской Федерациu 19921999, Москва 2000. 4 С. Дембскi, Польска-беларускiя адносiны: стан i перспектывы, w: Беларусь i Польшча, red. А. Эберхардт, У. Улаховiч, Варшава 2003, s. 113-114. 12 Krzysztof Fedorowicz 5 M. Menkiszak, M. A. Piotrowski, Polska polityka wschodnia, w: Polityka zagraniczna RP 1989-2002, s. 223-224. 6 Wspólny Komunikat, „Polska w Europie”, 1991, z. 4, s. 63. 7 У. Снапкоўскi, Беларуска-польскiя адносiны (1990-2003 гг.), w: Беларусь i Польшча, s. 120-121. Wybrane problemy w stosunkach polsko-białoruskich 13 ar t yku ł Pierwszym problemem, który dość niespodziewanie zaskoczył stronę polską, była sprawa uznania nienaruszalności istniejącej granicy polsko-białoruskiej. Było to na tyle poważne, że zakłóciło inaugurację stosunków polsko-białoruskich w roku 1990. Polska dyplomacja, kierowana przez ministra Krzysztofa Skubiszewskiego, już od początku lat 90. realizowała w polityce wschodniej koncepcję „dwutorowości”, która polegała na utrzymywaniu oficjalnych stosunków z jeszcze istniejącym ZSRR i władzami centralnymi przy równoczesnym nawiązywaniu i rozwijaniu stosunków dyplomatycznych z republikami związkowymi. Zakładano, że ich rola będzie rosła. Celem polskiej dyplomacji stało się stopniowe budowanie z republikami takich stosunków dwustronnych, jakie obowiązują między państwami w pełni niepodległymi. Realizacja polityki dwutorowości przybrała dynamiczny charakter w drugiej połowie 1990 r., po ogłoszeniu suwerenności państwowej przez Rosję (w czerwcu 1990 r.) oraz Ukrainę i Białoruś (w lipcu 1990 r.). Polska przekazała wówczas tym republikom projekty deklaracji politycznych o dobrym sąsiedztwie, które zamierzała podpisać w najbliższym czasie. Bez większych problemów podpisano deklaracje polityczne z Ukrainą i Rosją, jednak ku wielkiemu zaskoczeniu nie udało się podpisać takiej deklaracji z władzami Białoruskiej Socjalistycznej Republiki Radzieckiej (BSRR) ze względu na odmowę uznania przez władze Białorusi przebiegu istniejącej granicy polsko-białoruskiej. Dyplomatycznym nieporozumieniem okazała się pierwsza wizyta ministra spraw zagranicznych RP, Krzysztofa Skubiszewskiego, w Mińsku w październiku 1990 r. Szef białoruskiej dyplomacji, Piotr Krauczanka, odmówił podpisania przygotowanej wcześniej deklaracji politycznej o zasadach i podstawowych kierunkach rozwoju wzajemnych stosunków5. Efektem wizyty było jedynie podpisanie lakonicznego komunikatu, w którym wyrażono gotowość do umacniania podstaw przyjaznych kontaktów Polski i Białorusi oraz poszerzania wzajemnego zrozumienia między dwoma narodami6. Podczas spotkania strona białoruska poinformowała, że nie może potwierdzić obecnie istniejącej granicy polsko-białoruskiej. Białoruscy dyplomaci stali na stanowisku, iż Białoruska Socjalistyczna Republika Radziecka (BSRR) w 1945 r. nie wyraziła zgody na nowy przebieg granicy między Polską a ZSRR, która została ustanowiona na podstawie umowy między PRL i ZSRR. Argumentowali, iż Białoruś nie podpisywała polsko-radzieckiej umowy granicznej w 1945 r. i dlatego nie może ona obowiązywać Białorusi w chwili obecnej, a ponieważ nie była stroną traktatu ustalającego granicę, nie zgodziła się na podpisanie dokumentu określającego ją jako nienaruszalną7. Oprócz tego strona białoruska zażądała podpisania ar t yku ł wstępnej deklaracji, z której miało wynikać, że Białostocczyzna jest ziemią etnicznie białoruską. Wbrew pojawiającym się w Polsce po tej wizycie opiniom, strona białoruska nie mówiła wprost o rewizji granic, nie wysunęła żadnych roszczeń terytorialnych wobec Polski, ale odrzuciła proponowane przez Polskę sformułowanie o nienaruszalności istniejących obecnie granic. Wyraziła także zastrzeżenia co do traktowania mniejszości białoruskiej w Polsce, domagając się utworzenia etnicznego okręgu białoruskiego w naszym kraju8. Minister Krzysztof Skubiszewski odmówił dyskusji na temat granicy i wskazał, że podstawowym założeniem umów zawieranych przez Polskę z sąsiadami jest niezmienność granic i niepowracanie do konfliktów terytorialnych z przeszłości9. Dlaczego nie udało się podpisać deklaracji z Białorusią? Według polskich władz konsultacje nad deklaracją przebiegały pomyślnie już kilka tygodni przed wizytą i nie wiadomo dokładnie, dlaczego strona białoruska w ostatniej chwili postanowiła odłożyć podpisanie tej deklaracji, zmieniając wcześniejsze ustalenia i zaskakując stronę polską. Jednym z czynników fiaska wizyty ministra Krzysztofa Skubiszewskiego w Mińsku mogła być dość duża niechęć ówczesnych władz Białorusi do usamodzielnienia się i uniezależnienia od moskiewskiego centrum. Spośród europejskich republik ZSRR, Białoruś w roku 1990 była prawdopodobnie najmniej zainteresowana uzyskaniem niepodległości. Silnie zsowietyzowana, bez większych tradycji niezależnej państwowości, radziecka Białoruś nie była jeszcze gotowa do podejmowania suwerennych decyzji na szczeblu międzynarodowym10. Często pojawiały się też opinie, iż władze Białorusi odnosiły się niechętnie do nowych rządów w Polsce, co było wyrazem inspiracji i głębokiej obecności Moskwy w życiu politycznym Białorusi. Uważano, że inspirowani przez radzieckie władze białoruscy działacze komunistyczni uniemożliwili polsko-białoruskie zbliżenie, którego zaczynali się obawiać Rosjanie11. Sporna kwestia między Polską i Białorusią została uregulowana dopiero rok później. W październiku 1991 r., podczas wizyty białoruskiego premiera Wiaczesława Kiebicza w Warszawie, podpisano Deklarację o dobrym sąsiedztwie, wzajemnym zrozumieniu i współpracy12, która była pierwszym polsko-białoruskim dokumentem regulującym stosunki międzypaństwowe13. W tym dokumencie zawar8 S. R. Burant, Problematyka wschodnia. Studium porównawcze stosunków Polski z Litwą, Białorusią i Ukrainą, „Studia i Materiały PISM”, 1993, nr 58, s. 16-17. 9 K. Skubiszewski, Polityka zagraniczna i odzyskanie niepodległości. Przemówienia, oświadczenia, wywiady 1989-1993, Warszawa 1997, s. 124, 272. 10 W. Łuba, Próby oceny polskiej polityki wschodniej w latach 1988-1990, „Rocznik Wschodni”, 1997, nr 4, s. 35-36. 11 J. M. Nowakowski, Polska polityka wschodnia w 1991 roku, „Rocznik Polskiej Polityki Zagranicznej”, 1991, Warszawa 1992, s. 77-78. 12 „Zbiór Dokumentów”, 1992, s. 18-22. 13 M. Stolarczyk, Stosunki polsko-białoruskie w okresie pozimnowojennym (niektóre aspekty), w: Polska i jej sąsiedzi, s. 251. 14 Krzysztof Fedorowicz 14 M. Menkiszak, M. A. Piotrowski, Polska polityka, s. 224. E. Mironowicz, Białoruś, Warszawa 1999, s. 275. 16 A. Chodubski, Stosunki polsko-białoruskie w latach dziewięćdziesiątych, w: Polska polityka zagraniczna w procesie przemian po 1989 roku, red. A. Żukowski, Olsztyn 1999, s. 153. 17 М. Э. Часноўскi, Сiстэмныя пераутварэннi у Рэспублiцы Польшча (1989-1999), Мiнск 2000, s. 94. 18 Tamże, s. 254-255. 15 Wybrane problemy w stosunkach polsko-białoruskich 15 ar t yku ł to klauzulę o niezmienności granic ustanowionych w 1945 r., w brzmieniu proponowanym przez stronę polską podczas pierwszej próby podpisania deklaracji. Sporna kwestia została ostatecznie uregulowana w Traktacie o dobrym sąsiedztwie i przyjaznej współpracy z 23 czerwca 1992 r., w którym obie strony uznały istniejące między nimi granice14. Przy okazji warto jednak zaznaczyć, iż dopiero w czerwcu 1993 r. białoruski parlament uchwalił ustawę o granicach państwa, w której stwierdzono, że granice byłej BSRR są ostatecznie granicami Białorusi, i Mińsk nie ma pretensji terytorialnych do żadnego z sąsiadów15. Powyższe problemy stały się także tematem rozmów przywódców Polski i Białorusi podczas oficjalnej wizyty prezydenta Lecha Wałęsy na Białorusi w dniach 28-29 czerwca 1993 r. Prezydent stwierdził, że Polska nie ma żadnych roszczeń terytorialnych wobec Białorusi, natomiast w kwestii mniejszości narodowych zauważył, że Białorusini w Polsce dostaną tyle, ile rząd białoruski da Polakom w Białorusi – i nic więcej16. Pomimo traktatowego uregulowania sprawy nienaruszalności granicy polsko-białoruskiej, po obu stronach można było jeszcze usłyszeć głosy sprzeciwu. Niektóre grupy polskiego społeczeństwa, szczególnie te związane z mitem i tradycją tzw. Kresów Wschodnich, kwestionowały przebieg wspólnej granicy. Także na Białorusi część społeczeństwa, która wyraża głęboki niepokój o stan i położenie białoruskiej mniejszości narodowej w Polsce, kwestionowała przebieg granicy polsko-białoruskiej. Warto jednak podkreślić, iż w miarę rozwoju stosunków polsko-białoruskich głosy te traciły na sile aż stały się marginalne17 – zwłaszcza że w 1995 r. prezydent Białorusi podpisał dokument o prawomocności polskoradzieckiej umowy granicznej z 16 sierpnia 1945 r. Wydawało się, że problem granicy zniknął na dobre, jednak w miarę ochładzania i zaostrzania się stosunków polsko-białoruskich pojawił się ponownie w roku 1998. Zaniepokojenie wzbudziła białoruska propozycja weryfikacji umowy granicznej między Polską a Białorusią, wysunięta przez ówczesnego ministra spraw zagranicznych Białorusi, Iwana Antonowicza, według którego stara umowa, podpisana jeszcze w 1945 r. przez władze PRL i ZSRR, jest nieaktualna. Strona polska oficjalnie nie zareagowała na te postulaty, określiła je jedynie jako dolewanie oliwy do ognia w celu utrzymania napięcia w stosunkach polsko-białoruskich18. Ten zupełnie niezrozumiały i wręcz zaskakujący Polaków problem uznania istniejącej granicy, na jaki zwróciła uwagę strona białoruska już w 1990 r. podczas pierwszego spotkania, stanowił zapowiedź obecności w stosunkach polsko- ar t yku ł białoruskich konfliktów natury historycznej i był przykładem białoruskich obaw o powrót polskiej dominacji. Biorąc pod uwagę fakt, iż ważnym czynnikiem w podejściu Polski wobec Mińska była troska o prawa licznej mniejszości polskiej na Białorusi (szacowanej na około 400 tys.) i nienarażanie jej na ewentualne szykany czy represje ze strony władz, stanowiło to duże wyzwanie dla polskiej dyplomacji. Negatywne stereotypy i uprzedzenia części Białorusinów wobec Polski, zaszczepiona w czasach radzieckich podejrzliwość i obawa, że Polska wykorzysta każdą okazję do powiększenia swego terytorium kosztem Białorusi, oraz historyczne doświadczenia z polskim ziemiaństwem i katolicyzmem w czasach II Rzeczypospolitej, znalazły swój wyraz i ujście podczas pierwszej próby nawiązania wzajemnych kontaktów polsko-białoruskich i dość skutecznie wpływały na wzajemne relacje w latach późniejszych. Kolejny problem natury historycznej, który negatywnie wpłynął na wzajemne relacje, był związany z położeniem i prawami polskiej mniejszości narodowej na Białorusi oraz z kwestionowaną przez Cerkiew prawosławną i miejscowe władze silną aktywnością Kościoła katolickiego. Mińsk obarczał odpowiedzialnością polską stronę za upolitycznioną działalność polskich księży katolickich na Białorusi, którzy służyli głównie miejscowym Polakom. Z kolei polskie władze odpowiadały zarzutami o tworzenie przeszkód dla praktykowania religii katolickiej i używania języka polskiego19. Już na początku lat 90. ekspansja Kościoła katolickiego na Białorusi stała się zaczynem kolejnych konfliktów. Zdaniem władz Białorusi, Kościół katolicki na terenie tego państwa znajdował się pod wpływem trzech ośrodków: Watykanu, polskich biskupów i polskich organizacji. Po 1989 r. na Białoruś przybyło wielu księży katolickich, z których większość stanowili Polacy. Często bez odpowiednich zezwoleń, nielegalnie pozostawali na terenie Białorusi i prowadzili działalność duszpasterską. W Kościołach pojawiły się flagi narodowe, polska symbolika, język polski w liturgii, ostentacyjne obnoszenie się duchownych z polskością, korzyści materialne wynikające ze statusu Polaka i inne czynniki, które wywoływały niepokój władz białoruskich. W celu poszerzenia kręgu wiernych zachęcano do przyjmowania polskiego obywatelstwa. Czasem księża podejmowali również działalność inną niż religijna. Wraz z rozwojem struktur Kościoła katolickiego na Białorusi następował silny proces jego polonizacji. W związku z tym stał się on w krótkim czasie ostoją polskości. Przyczyniło się to także do wykształcenia stereotypu Polaka-katolika i jednoznacznego utożsamiania religii rzymskokatolickiej z polskością20. Białoruska inteligencja uważała wówczas, że Kościół katolicki nie może być narodowy. Nie chciano polskiego kościoła i polskich księży. Pojawiały się też głosy radykalne, mówiące, że na Białorusi nie ma Polaków, tylko spolonizowani Biało19 M. Menkiszak, M. A. Piotrowski, Polska polityka wschodnia, s. 224-225. В. И. Карбалевич, Место Польшы в политикие Беларуси, w: Национально-государственные интересы Республики Беларусь, red. Л. Ф. Заико, Минск 1999, s. 240-241. 20 16 Krzysztof Fedorowicz 21 C. Goliński, Duszpasterstwo na czarno, „Gazeta Wyborcza”, 28-29.10.1995, s. 6. S. Bieleń, Kierunki polityki wschodniej III RP, w: Patrząc na Wschód. Z problematyki polityki wschodniej III RP, red. S. Bieleń, Warszawa 1997, s. 35-36. 23 В. И. Карбалевич, Место Польшы в политикие Беларуси, s. 241-242. 22 Wybrane problemy w stosunkach polsko-białoruskich 17 ar t yku ł rusini. Szybko pojawiły się zarzuty, że polscy księża próbują polonizować Białorusinów i zmierzają do katolicyzacji w większości prawosławnego społeczeństwa białoruskiego. Problem był na tyle poważny, że stał się treścią listu do papieża Jana Pawła II, jaki wystosował pod koniec 1991 r. lider Białoruskiego Frontu Narodowego, Zenon Paźniak. W liście tym prosił papieża o przysłanie księży wszystko jedno skąd, byle nie z Polski, ponieważ oni zajmują się podcinaniem korzeni niepodległej Białorusi21. Nieumiejętność rozważnego i spokojnego potraktowania białoruskich zarzutów na temat repolonizacji prowadzonej początkowo przez Kościół katolicki, brak jasnej i wyraźnej regulacji prawnej o rozdziale odpowiedzialności państwa polskiego i Kościoła katolickiego za prowadzoną działalność zagraniczną stanowiły jedną z większych słabości polskiej polityki wschodniej wobec Białorusi22. Równolegle z problemem ekspansywnej działalności Kościoła katolickiego na Białorusi pojawiły się też obawy władz białoruskich związane z procesem postępującej polonizacji części społeczeństwa. W Polsce problem ten był raczej lekceważony bądź niedostrzegany, jednak dla władz białoruskich stanowił duże zagrożenie, szczególnie w pierwszej połowie lat 90. Wraz z postępującym rozpadem ZSRR, odradzający się białoruski ruch narodowy rozpoczął walkę z dwoma wrogami: rusyfikacją i polonizacją. Polityczne zmiany w Polsce zbiegły się z białoruskim odrodzeniem i obawami o polską dominację. Na Białorusi poważnie obawiano się niektórych kręgów polskiego społeczeństwa związanych z tradycją Kresów Wschodnich. Białorusini zorientowali się, że polskie odrodzenie narodowe na Białorusi rozwija się szybciej niż białoruskie. Tendencje polonizacji postępowały wraz z rozwojem polskich organizacji, które domagały się często np. uznania wszystkich kościołów katolickich na Białorusi jako pamiątek polskiej kultury, przyznania praw kombatanckich byłym żołnierzom Armii Krajowej. Powstające na Białorusi polskie organizacje głośno domagały się także polskich szkół, swobody używania języka polskiego czy stawiały pomniki polskim bohaterom narodowym (J. Piłsudski, A. Mickiewicz)23. Nie podobało się to nowym władzom białoruskim, które miały trudności z budową własnej tożsamości narodowej. Polacy na Białorusi byli traktowani często jako zagrożenie, ponieważ utożsamiano ich z komunistyczną nomenklaturą. Podawano przykład Litwy, gdzie Polacy byli zdecydowanymi przeciwnikami niepodległego państwa litewskiego i chcieli nadal utrzymania ZSRR. Wskazywano, że w walce białoruskich demokratów z komunistyczną nomenklaturą Polacy stanęli po stronie starej władzy. W związku ar t yku ł z tym białoruska prasa narodowa i demokratyczna w pierwszych latach niepodległości wzywała do walki z polskością. Władze białoruskie dość poważnie traktowały zagrożenie polską ekspansją. Dał temu wyraz w czerwcu 1992 r. przebywający w Polsce przewodniczący Rady Najwyższej Białorusi, Stanisław Szuszkiewicz. Podczas rozmów z polskimi politykami zaznaczył, że władze białoruskie nie dopuszczą do odrodzenia pojęcia „polskości” i „katolicyzmu” w swoim kraju. Z kolei podczas wystąpienia na Uniwersytecie Jagiellońskim zapowiedział, że białoruskie władze nie będą tolerować na swoim terytorium żadnej działalności antybiałoruskiej24. O powadze sytuacji świadczy także wystąpienie przedstawiciela białoruskiego KGB E. Szyrkowskiego na zamkniętym posiedzeniu parlamentu w 1992 r. Mówił on o realnym zagrożeniu procesem polonizacji w zachodnich regionach Białorusi. Jego zdaniem, Polska prowadzi na tych terenach masową politykę polonizacji obywateli Białorusi w duchu katolicyzmu. Powstają tam dobrze zorganizowane polskie organizacje, które skutecznie integrują polską diasporę, a w przyszłości mogą się stać narzędziem w rękach polskich władz i skutecznie zaszkodzić relacjom polsko-białoruskim. Taki rozwój sytuacji może doprowadzić do realnego zagrożenia białoruskiej suwerenności i integralności terytorialnej25. Podobne obawy wyrażano w momencie wejścia Polski do Unii Europejskiej w 2004 r. O tym, że władze w Mińsku obawiają się silnej polskiej mniejszości, mówił szef katedry dyplomacji i polityki zagranicznej Akademii Zarządzania przy Prezydencie Republiki Białoruś, W. Smirnow. Jego zdaniem, w dalszym ciągu trwa silny proces polonizacji zachodnich rejonów Białorusi, powstają kolejne propolskie struktury realizujące politykę Warszawy na terenie Białorusi. Takie działania zwiększają prawdopodobieństwo mieszania się Polski w wewnętrzne sprawy białoruskiego państwa. W celu odwrócenia tych tendencji konieczna jest radykalna zmiana polityki Polski wobec Białorusi26. Polska diaspora na Białorusi wymieniana była również jako potencjalny czynnik, który może w dalekiej przyszłości przyczynić się do konfliktu zbrojnego między Polską a Białorusią. Jako kolejne czynniki negatywnie wpływające na wzajemne relacje wymieniano nadal istniejące w Polsce środowiska kultywujące tradycje i mit tzw. Kresów Wschodnich oraz próby dzielenia obywateli Białorusi na lepszych i gorszych w związku z ich pochodzeniem narodowym27. Problemy związane z polską mniejszością na Białorusi i obawami o jej brak lojalności były obecne w stosunkach polsko-białoruskich nie tylko w pierwszych 24 Tamże, s. 243. Tamże. 26 А. Ф. Великий, Белорусско-польские отношения в контексте вступления Польши в ЕС, w: Расширение Европейского Союза и Беларусь: в поиске новой политики, Материалы международной научно-практической конференции, Минск 2003, s. 130. 27 А. Ф. Федоров, Военная безопасность Республики Беларусь: двустронние отношения, w: Национально-государственные интересы, s. 142. 25 18 Krzysztof Fedorowicz 28 Szerzej na temat konfliktu wokół Związku Polaków na Białorusi patrz: R. Foks, Konflikt białoruskopolski. 11 marca – 24 sierpnia 2005 r., w: Polska–Białoruś. Wybrane aspekty polityczne i gospodarcze, red. M. S. Wolański, G. Tokarz, Toruń 2007, s. 169-187. 29 „Standardowe” represje w tym przypadku to psychiczne nękanie niepokornych działaczy, zwalnianie z pracy, wielokrotne wzywanie na posterunki milicji, częste skazywanie na wysokie grzywny pod pretekstem łamania obowiązującego prawa (np. deptanie trawników, zaśmiecanie chodników, obrażanie milicjantów itp.). Najbardziej niepokorni byli po prostu aresztowani. 30 A. Eberhardt, Polska a konflikt wokół Związku Polaków na Białorusi, „Rocznik Polskiej Polityki Zagranicznej”, 2006, Warszawa 2006, s. 261-262. Wybrane problemy w stosunkach polsko-białoruskich 19 ar t yku ł latach po upadku ZSRR, ale także w okresie późniejszym: zarówno w czasach ustroju republikańskiego Białorusi w latach 1990-1994, jak i podczas republiki prezydenckiej o charakterze autorytarnym. Był to czynnik o tyle trwały, że w roku 2005 doprowadził do poważnego konfliktu dyplomatycznego między Polską i Białorusią, którego konsekwencje do dnia dzisiejszego mają duży wpływ na wzajemne relacje. Aktywny udział polskich polityków, organizacji pozarządowych i części społeczeństwa w wydarzeniach „pomarańczowej rewolucji” na Ukrainie w 2004 r. doprowadził do wykreowania na Białorusi obrazu Polski jako kraju niosącego demokrację i swobody obywatelskie na Wschód. Obawa „przeniesienia” na Białoruś „kolorowej rewolucji” przez „polskich misjonarzy” skłoniła białoruskie władze do wykorzystania konfliktu wokół Związku Polaków na Białorusi (ZPB)28 do zachowania dotychczasowego układu władzy w tym kraju. W tym celu potrzebny był jednoznaczny wróg zewnętrzny, który miał skonsolidować całe białoruskie społeczeństwo i umożliwić poddanie go wzmożonej kontroli. Naturalnym i najbardziej wiarygodnym wrogiem politycznym okazała się Polska, która postrzegana w Europie jako rzecznik interesów amerykańskich znakomicie nadawała do tego celu. Elementem „sprzyjającym” była trwająca w Polsce kampania wyborcza, która dawała gwarancję, iż podzielone elity polityczne nie będą się potrafiły skonsolidować i reakcja ze strony polskiej nie będzie dla Białorusi zbyt dotkliwa. Skonstruowany w ten sposób mechanizm eskalacji konfliktu doprowadził do wzrostu poczucia zagrożenia systemu bezpieczeństwa wewnętrznego i zewnętrznego Białorusi i zapewnił Aleksandrowi Łukaszence kolejną kadencję na stanowisku prezydenta. Wykorzystując pojawiające się od początku 2005 r. konflikty personalne w ZPB, białoruskie władze doprowadziły do siłowego przejęcia tej największej polskiej organizacji na Białorusi, przy względnej bierności polskich władz. Osoby niegodzące się na „nowy porządek” w ZPB zostały poddane brutalnym represjom29 i szykanom. W sprawie kilkakrotnie zabrał głos sam prezydent Łukaszenka, zarzucając publicznie polskim władzom, że próbują wykorzystywać Polaków mieszkających na Białorusi do celów politycznych oraz że na polecenie USA Polska przygotowuje powstanie na Białorusi30. Należy zwrócić uwagę, że w obliczu jawnego naruszania przez Białoruś podstawowych praw mniejszości narodowych i standardów demokratycznych, zawartych ar t yku ł w podpisanych wielostronnych i dwustronnych umowach międzynarodowych, działania odwetowe polskich władz były bardzo łagodne czy wręcz bliskie bierności. Reakcja polskiej dyplomacji i części elit politycznych i obrona podstawowych praw Polaków na Białorusi były zdecydowanie niewystarczające. Zastanawiające i niezrozumiałe było milczenie prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego, który – z jednym wyjątkiem31 – nie zabrał publicznie głosu w tej sprawie. Podczas całego konfliktu Ministerstwo Spraw Zagranicznych RP ograniczyło się do ogłaszania kolejnych protestów i ostrych sprzeciwów, wydalania w ramach retorsji białoruskich dyplomatów (procedura standardowa), wyrażania zdecydowanych żądań i przesyłania not dyplomatycznych, wyrażania solidarności z Polakami na Białorusi, żądania poszanowania zapisów traktatu polsko-białoruskiego i odwołania Tadeusza Pawlaka, polskiego ambasadora w Mińsku, na bezterminowe konsultacje. Zresztą, po pewnym czasie ambasador znalazł się w ogniu krytyki za doprowadzenie do sytuacji konfliktowej wśród Polaków na Białorusi i w konsekwencji podał się do dymisji. Z kolei parlament Polski w całej sprawie ograniczył się w zasadzie do przeprowadzenia w Sejmie debaty na temat stosunków polskobiałoruskich, której rezultatem była jedynie wymiana poglądów między partiami politycznymi. W konsekwencji, po siłowym przejęciu ZPB przez białoruskie władze, strona polska nie uznała nowych władz tej organizacji i zaprzestała pomocy finansowej. W efekcie na Białorusi funkcjonują obecnie dwie równoległe polskie organizacje: Związek Polaków na Białorusi „reżimowy” – wyłoniony przez władze białoruskie, z Józefem Łucznikiem jako prezesem, oraz ZPB „nielegalny” – ze zdelegalizowanym kierownictwem, na czele którego stoi Andżelika Borys. Podczas konfliktu strona polska próbowała także doprowadzić do umiędzynarodowienia polsko-białoruskiego konfliktu dyplomatycznego, jednak nie przyniosło to spodziewanych rezultatów32. Okazało się, że polska dyplomacja nie była przygotowana na taką sytuację, zawiódł brak dalekosiężnej koncepcji, a także rutynowe i schematyczne działania. Strona białoruska osiągnęła swój cel kosztem Polski i mniejszości polskiej. Tym samym doszło do dalszego pogłębienia izolacji Białorusi w świecie. Od tego czasu przez blisko trzy lata stosunki polityczne Polski i Białorusi znajdowały się w stanie głębokiego zamrożenia. Dopiero jesienią 2008 r. pojawiły się pierwsze możliwości ponownej dyskusji na temat różnicy interesów. Władze Białorusi uwolniły wszystkich więźniów politycznych i zezwoliły na udział między- 31 Prezydent tylko raz, podczas III Szczytu Rady Europy w Warszawie, w skromnej wypowiedzi stanął w obronie Polaków na Białorusi. Biorąc pod uwagę dość bogate doświadczenie prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego w sprawach polskiej polityki wschodniej, takie działania wobec poważnego konfliktu polsko-białoruskiego należy uznać za mocno niewystarczające i zastanawiające. Oczekiwania polskiej klasy politycznej, a także społeczeństwa, były w tym względzie zdecydowanie większe. 32 Trzeba jednak zaznaczyć, że problematyka białoruska od 2004 r. kilkakrotnie pojawiła się w publicznych wypowiedziach polskich posłów Parlamentu Europejskiego. 20 Krzysztof Fedorowicz 33 Które zresztą nie zostały uznane przez obserwatorów OBWE za wolne i demokratyczne. Patrz: P. Kościński, Wybory Łukaszenki, „Rzeczpospolita”, nr 228, 29.09.2008. 34 Tenże, Borys za lepsze stosunki?, tamże, nr 220, 19.09.2008. 35 Tenże, Nadal dwa związki, tamże, nr 222, 22.09.2008. Wybrane problemy w stosunkach polsko-białoruskich 21 ar t yku ł narodowych obserwatorów w wyborach parlamentarnych33. Względna atmosfera ocieplenia na linii Białoruś – Unia Europejska miała również swoje przełożenie na relacje polsko-białoruskie. W połowie września 2008 r. doszło do spotkania ministrów spraw zagranicznych Polski i Białorusi, Radosława Sikorskiego i Siarhieja Martynaua. Celem spotkania była próba sondowania możliwości ocieplenia wzajemnych relacji. Pojawiły się opinie, że ministerstwo spraw zagranicznych RP w imię racji geopolitycznych i poprawy relacji polsko-białoruskich próbowało zasugerować szefowej ZPB, Andżelice Borys, ustąpienie ze stanowiska prezesa nieuznawanego przez Mińsk Związku Polaków na Białorusi34. Strona białoruska zaproponowała jednocześnie zjednoczenie obu funkcjonujących Związków Polaków na Białorusi i wybór kompromisowego kandydata na prezesa. Jednak premier RP Donald Tusk po spotkaniu z Andżeliką Borys zapewnił o całkowitym i niezmiennym poparciu władz RP dla kierowanego przez nią Związku Polaków na Białorusi35. Po chwilowym ożywieniu i próbach sondowania możliwości zmian, sytuacja wróciła do stanu poprzedniego i do chwili obecnej (koniec 2008 r.) nic nie zapowiada większego przełomu w stosunkach polsko-białoruskich. Nadal jedynym warunkiem ich polepszenia jest uruchomienie i zwycięstwo na Białorusi procesów demokratyzacyjnych. Rocznik Instytutu Europy Środkowo-Wschodniej Rok (6) 2008 Piotr Rudkouski ar ty ku ł Anatomia polskiego dyskursu narodowego na Białorusi Polskość na terenie Białorusi liczy co najmniej siedem stuleci i jest niedłącznym elementem życia społecznego tego kraju. Wydźwięk mniejszości polskiej w życiu kulturowym oraz społeczno-politycznym Białorusi jest nawet większy niż wydźwięk mniejszości rosyjskiej, która, jakkolwiek liczebnie przewyższa mniejszość polską, nie tworzy jakiejś odrębnej niszy społeczno-kulturowej, ponieważ zrusyfikowana większość białoruska nie jest odczuwana przez białoruskich Rosjan jako przestrzeń swoistej kultury, różnej od kultury Rosjan. Polskość na Białorusi posiada też inną semantykę. Jest to chronologicznie pierwsza idea narodowa, jaka pojawiła się na terenie Białorusi w kontekście sprzeciwu wobec dominacji rosyjskiej. Białoruska idea narodowa wyłoniła się dopiero u schyłku XIX w.1, w czasie gdy polski projekt narodowy już zapuścił solidne korzenie, zdążył wydać kilka generacji bojowników o „sprawę polską” i pozyskał dla siebie szlachtę i duchowieństwo katolickie. Pojawienie się białoruskiej idei narodowej jako konkurencyjnego projektu narodowo-kulturowego stanowi1 Pierwszym, który explicite ją sformułował i położył podwaliny pod białoruski dyskurs narodowy, był Franciszak Bahuszewicz, zob. В. Булгакаў, Гісторыя беларускага нацыяналізму, Вільня: Інстытут Беларусістыкі 2007. ar t yku ł ło niemałe wyzwanie dla elit odradzającej się Polski. Nieco wcześniej podobne wyzwania zostały rzucone przez Litwinów i Ukraińców, których projekty odrodzeniowe przynajmniej częściowo kolidowały z ówczesnym projektem polskim. Polskie elity stanęły przed wyborem: albo kontestować i zwalczać konkurencyjne projekty narodowe, albo je zaakceptować i formułować własne ideały z uwzględnieniem emancypacyjnych dążeń Ukraińców, Litwinów i Białorusinów. W niniejszym artykule poddam refleksji specyfikę polskiego odrodzenia na Białorusi w okresie postsowieckim i spróbuję pokazać jego ambiwalentny stosunek do białoruskiej idei narodowej. Punktem oparcia będą głównie materiały trzech konferencji zorganizowanych przez Związek Polaków na Białorusi w latach 2001, 2003 i 2004 w Grodnie, które odbywały się pod tym samym tytułem: „Problemy świadomości narodowej ludności polskiej na Białorusi”2. W trakcie analizy materiałów będę korzystał z badań naukowych prof. Elżbiety Smułkowej, Anny Engelking oraz z własnych obserwacji. 1. Cztery znaczenia polskości „Przez wiele lat, ba, nawet stuleci, Kościół katolicki na Wschodzie stał się synonimem polskości. Nie raz i nie dwa zadawałem pytanie ludziom przypadkowo napotkanym na ulicach miast czy wsi w Rosji, na Ukrainie czy Białorusi: »Gdzie się znajduje w pobliżu katolicka świątynia?«. Napotykałem milczenie, wzruszenie ramion. Kiedy się jednak poprawiałem i pytałem: »To może chociaż wiecie, gdzie jest polski kościół?« – wtedy nie było problemu. Polskij kostioł szybko się odnajdywał, a ja po raz kolejny mogłem wejść w progi nielicznych uratowanych od zalewu ateizmu świątyń” – opowiada jeden z uczestników grodzieńskiej konferencji (2004), Adam Hlebowicz3. Obecność na terenach wschodnich stereotypu: Polak – katolik, polskość – katolickość, Kościół katolicki – Kościół polski, była niejednokrotnie sygnalizowana przez uczestników konferencji. „W odpowiedzi na pytanie: »Jakiej narodowości Pan(i) jest?« można było niejednokrotnie usłyszeć: »Jestem katolikiem (katoliczką)«. Podobnie w odpowiedzi na pytanie: »Z jakiej rodziny Pan(i) pochodzi?«, w pierwszej kolejności wymieniano wyznanie, potem narodowość (choć zdarzało się jednak, że wierni w ogóle nie wspominali o narodowości, operowali wyłącznie pojęciem przynależności do wiary katolickiej): »Nasza siamja usia katalickaja. My – kataliki, Palaki. U jakoj wiery naradzilisia, u takoj i pamrom. Ot tak«” – refe2 Materiały te były konsekwentnie wydawane w wersjach książkowych: Problemy świadomości narodowej ludności polskiej na Białorusi. Проблемы национального сознания польского населения на Беларуси: Материалы первой/второй/третьей Международной научной конференции, Гродно: Общественное объединение „Союз поляков на Беларуси”, 2003, 2004, 2005. 3 A. Hlebowicz, Czy można być Polakiem i katolikiem we współczesnej Białorusi?, w: Problemy świadomości, 2005, s. 261. 24 Piotr Rudkouski 4 H. Giebień, Język liturgii rzymskokatolickiej oraz język ojczysty Polaków w rejonie lidzkim, w: Problemy świadomości, 2004, s. 61. 5 M. Biespamiatnych, Polacy i Białorusini Grodzieńszczyzny: granice etniczne a typy stosunków międzykulturowych, w: Problemy świadomości, 2004, s. 106. 6 Ludność polska Grodzieńszczyzny w świetle badań Centrum Etnokonfesjonalnych i Socjokulturalnych Uniwersytetu Grodzieńskiego, w: Problemy świadomości, 2003, s. 121. Wadliwa stylistyka, nakładanie się gramatycznych struktur języka białoruskiego na wypowiedzi polskojęzyczne, które dają się zauważyć w wypowiedziach Biespamiatnego, są czymś częstym w tekstach pierwszych dwóch tomów cytowanej książki. 7 Propozycję traktowania pewnej części polsko-katolickiej populacji na Białorusi jako grupy o mentalności „przednarodowej” zgłosiłem w artykule Панская Польшча і бяспанская Беларусь („ARCHE”, 2005, nr 1), nie będąc świadom, iż kategorią „przednarodowej świadomości” już od dawna posługuje się prof. E. Smułkowa, zob. O stosunkach polsko-białoruskich, w: tejże, Białoruś i pogranicza. Studia o języku i społeczeństwie, Warszawa 2002, s. 543. 8 Nie znaczy to, że w przypadku populacji występujących pod innymi mianownikami, w szczególności „Białorusini”, nie występują analogiczne zjawiska. Jest to jednak przedmiot osobnych dociekań. Anatomia polskiego dyskursu narodowego na Białorusi 25 ar t yku ł ruje pani Helena Giebień wyniki ankietowania w Bielicy (miasteczko na Grodzieńszczyźnie)4. Kolejny z uczestników, Mikołaj Biespamiatnych, podobnie jak inni referenci idzie dalej i wskazuje na symboliczno-sakralny wymiar polskości na Białorusi (jak i w pozostałych dwóch krajach wschodniosłowiańskich): „[w przypadku polskiej kultury] odbyło się pojednanie elementów sakralnych i etnicznych w sferze językowej (polski język – to przede wszystkim język Kościoła), tradycji rodzinnych oraz identyfikacji kulturowej wcale” (nielogiczne „wcale” jest w oryginalnym tekście, autor chyba chciał powiedzieć „w ogóle”)5. We wcześniejszym referacie tegoż autora czytamy: „W którym by języku nie rozmawiał Polak, w jakim stopniu nie uległby akulturacji, do Boga zawsze będzie się zwracał po polsku”6. Fenomen sakralizacji języka polskiego oraz semantyczna fuzja polskości i katolickości świadczą najprawdopodobniej o trwałości premodernistycznej, przednarodowej7 mentalności w przypadku znacznej części populacji określanej jako „polska”8. Oznacza to konieczność krytycznego przemyślenia określeń „Polacy”, „polska ludność” – i dokonania pewnych uściśleń. Niezwykle ważne są w tym względzie kulturologiczno-semiotyczne badania prof. Elżbiety Smułkowej, byłej ambasador RP na Białorusi. Wyróżniła ona cztery konteksty semantyczne określeń: „Polak”, „polski”: 1. Przez „polskość” jest przede wszystkim konotowana przynależność wyznaniowa. Bycie Polakiem/Polką oznacza w wielu przypadkach (a być może i większości przypadków) bycie katolikiem, czego dobrą ilustracją są cytowane wyżej wypowiedzi. 2. „Drugi kontekst, w jakim jest spotykana nazwa »Polak« na Białorusi, to ciągle jeszcze żywy historyczny podział natury socjalnej na wsie mużyckie i okolice szlacheckie. Szlachta uważa się za Polaków i tak też jest odbierana przez innych” – pisze prof. Smułkowa. 3. Jako trzecią grupę, do której stosowana jest nazwa „Polak”, Smułkowa wymienia potomków chłopów z centralnej Polski, którzy na początku XX w., a ściślej podczas reform Stołypina, osiedlili się na Witebszczyźnie. ar t yku ł 4. Wreszcie czwartą grupą są indywidualne rodziny wtopione w środowiska niepolskie i w znacznym stopniu zasymilowane, jednak przechowujące pamięć o swym polskim pochodzeniu9. Należy tu jedynie dodać, że istnieje, rzecz jasna, grupa Polaków-katolików, którzy mają pełną świadomość różnicy między byciem katolikiem a byciem Polakiem, i w przypadku których samookreślenie się ich jako „Polaków” nie jest skutkiem fuzji przynależności wyznaniowej i przynależności narodowościowej. Aby nieco rozwinąć, a zarazem uschematyzować spostrzeżenia prof. Smułkowej, można by w sposób następujący przedstawić strukturę semantyczną określenia „Polak”, relewantną dla kontekstu białoruskiego: wierzący Ö niekomunista Ö Polak katolik Ö nieprawosławny Ö Polak szlachcic Ö niechłop Ö Polak świadomy członek wyobrażonej wspólnoty symbolicznej: narodu polskiego Ö POLAK Określenia po lewej stronie („wierzący”, „katolik”, „szlachcic”, „świadomy…”) wskazują na cztery możliwe punkty wyjściowe autoidentyfikacji interesującej nas populacji. Określenia pośrodku („niekomunista”, „nieprawosławny”, „niechłop”) wskazują na kontekst wyjściowej autoidentyfikacji. Określenia po prawej stronie („Polak” pisane minuskulą lub majuskulą) stanowią terminy końcowe autoidentyfikacji. Tak więc mamy przed sobą cztery możliwe kategorie polskości: 1. Polskość jako kategoria światopoglądowa. Ta kategoria nabrała szczególnego znaczenia po dojściu do władzy bolszewików i instytucjonalizacji „wojującego ateizmu”. Usiłowano wówczas stworzyć „naród sowiecki”, którego cechą konstytutywną miał być ateizm. Tak więc dla chrześcijan, należących do tradycji zachodniej (rzymskokatolickiej), bycie „Polakiem” oznaczało przede wszystkim przynależność do „narodu wierzących”, bycie „nieateistą”, „niekomunistą”. Polskość mogła więc oznaczać coś nawet bardziej podstawowego niż przynależność wyznaniową, a mianowicie – postawę światopoglądową, zaakcentowanie wierności tradycjom religijnym. 9 26 E. Smułkowa, O wieloznaczności pojęcia ‘polak’, ‘polski’ na Białorusi, w: tamże, s. 555-557. Piotr Rudkouski 3. Polskość jako kategoria stanowa. To znaczenie polskości (synonim szlacheckości) jest mniej powszechne niż poprzednie dwa, aczkolwiek bardzo trwałe. „Z badań grupy etnografów, kierowanej przez Annę Engelking, wynika, że istnieje żywa tradycja szlachty w okolicach Lidy (parafia wawiórska i pielaska) i znacznie słabsza na północnym zachodzie Republiki (na przykład w parafii nackiej)” – zaznacza prof. Smułkowa10. 4. Polskość jako kategoria narodowościowa. Trudno oszacować, jaki procent populacji polskiej (czy raczej: umownie polskiej) na Białorusi podpada pod tę kategorię. W każdym razie należy pamiętać, że mamy tu do czynienia z procesem, w którym granica między „narodową” a „przednarodową”, ewentualnie „paranarodową” świadomością jest bardzo płynna i nieuchwytna. Można jednak podać niektóre fundamentalne warunki, jakie muszą być spełnione, aby można było mówić o obecności świadomości narodowej: a) wyraźne odróżnianie identyfikacji narodowej od identyfikacji innego typu (światopoglądowej, wyznaniowej, stanowej itd.); b) świadomość istnienia wielości wspólnot narodowych i uświadamianie powodów, dla których należę do tej, a nie innej wspólnoty narodowej; c) przynajmniej minimalne przyswojenie symbolicznej kultury własnego narodu (języka, historii, literatury) i przeżywanie jej jako własnej. À propos (c): świadomość narodowa podlega rzecz jasna rozwojowi, charakteryzuje się – mówiąc językiem Antoniny Kłoskowskiej – wzrostem kompetencji kulturowej (intelektualnym przyswojeniem kulturowego dziedzictwa własnego narodu) oraz rozwijaniem się walencji narodowej (chodzi o zdobycie łatwości, swobody w posługiwaniu się elementami narodowej kultury)11. 10 11 O wieloznaczności, s. 559. Por. A. Kłoskowska, Skąd i po co naród?, „Znak”, 1997, 3 (502), s. 74-75. Anatomia polskiego dyskursu narodowego na Białorusi 27 ar t yku ł 2. Polskość jako kategoria wyznaniowa. Kategoria ta zakresowo raczej się pokrywa z „polskością światopoglądową”, jednakże pojawia się w nieco innym kontekście (posiada odmienną konotację). Wierzący człowiek nierzadko musi sobie uświadamiać, że są też inni wierzący (prawosławni, protestanci, żydzi itd.). Najczęściej tym „innym” jest prawosławny, czyli „ruski”, w związku z czym najzręczniejszym sposobem specyfikacji własnej wiary staje się słowo „polski”. A więc: wiara polska, czyli katolicka; wiara katolicka, czyli polska. Jesteśmy Polakami, bo wierzymy w Boga (czyli: niekomuniści) i chodzimy do kościoła (a nie do cerkwi). Wiara w Boga i chodzenie do kościoła – oto sedno polskości. ar t yku ł 2. Katolicyzm jako metodologiczne kryterium polskości Wróćmy do referatów, które były wygłaszane podczas konferencji grodzieńskich. Niestety, nikt z referentów nie uznał za potrzebne uwzględnienie semantycznego aspektu problemu tożsamości białoruskich Polaków. Mikoła Biespamiatnych, który zwrócił uwagę na sakralny charakter języka polskiego, ograniczył się jedynie do enigmatycznego stwierdzenia: „Być może w tym się kryje rozwiązanie »tajemnicy« jedności czynnika narodowego i wyznaniowego”12. Ta „jedność”, jak pokazują badania prof. Smułkowej i Engelking, jest rezultatem tego, że kategoria polskości jest częstokroć nasiąknięta „nienarodowościową” semantyką. Jednakże niektórzy dość reprezentatywni prelegenci grodzieńskich konferencji woleli tę „jedność” uczynić podstawowym kryterium identyfikacji „prawdziwej” ilości Polaków na Białorusi. Ksiądz prof. Roman Dzwonkowski w referacie mówi wprost: „W tej sytuacji można z pewnymi zastrzeżeniami przyjąć tzw. kryterium wyznaniowe”13. Niestety, ksiądz Dzwonkowski nie precyzuje, na czym mają polegać owe „pewne zastrzeżenia”, tak więc nie jest jasne, jaki procent należy tu odjąć, aby otrzymać „czyste” kryterium wyznaniowe, bez zastrzeżeń. Na podstawie kontekstu można się jednak domyślić, że te „pewne zastrzeżenia”, które ksiądz profesor pozostawił niedookreślonymi, nie kryją w sobie dużej ilości wyjątków z przyjętej implikacji: katolik Polak14. Ilość katolików na Białorusi prof. Dzwonkowski szacuje od 1,2 mln do 2 mln, co mniej więcej pokrywa się z wynikami badań socjologicznych przeprowadzanych przez niezależne instytuty15, w związku z czym „prawdziwa” ilość Polaków w tym kraju ma być mniej więcej taka sama, czyli – jak to należy domniemywać ze słów ks. Dzwonkowskiego – ok. 1,5 mln. Tadeusz Kruczkowski, były prezes ZBP, idzie jeszcze dalej: w jego mniemaniu ta liczba wynosi od 2,5 do 3 mln16. Liczby te drastycznie kolidują z danymi oficjalnego spisu ludności przeprowadzonego w 1999 r., zgodnie z którymi ilość Polaków na Białorusi wynosi 395 712 osób, czyli 3,94% wszystkich mieszkańców Białorusi17. Kruczkowski, choć ogólnie nastawiony bardzo lojalnie do władz białoruskich, tu zaczyna polemizować z oficjalnymi danymi i stanowczo twierdzić, że ilość Polaków została sfałszowana. 12 Polacy i Białorusini, s. 121. Polacy w Kościele katolickim na Wschodzie – czego oczekują?, w: Problemy świadomości, 2003, s. 22. 14 „Jest nas kilka razy więcej niż głoszą oficjalne statystyki” – aprobująco cytuje ksiądz profesor S. Slikowskiego, jednego z działaczy polonijnych na Białorusi, zob. Polacy w Kościele katolickim, s. 22. 15 Niezależny Instytut Badań Społecznych, Ekonomicznych i Politycznych w swoich badaniach przeprowadzonych 5 lat temu wykazał 15% katolików w całej populacji białoruskiej. Te dane cytuje w swoim artykule Waler Bułhakaŭ: Чаму Беларусь ня Аўстрыя, а эўразійская сатрапія?, „ARCHE”, 2004, nr 5, s. 32. 16 Por. T. Kruczkowski, Polacy jako mniejszość narodowa na Białorusi – warunki egzystencji i perspektywy, w: Problemy świadomości, 2004, s. 122. 17 Zob. Министерство статистики и анализа Республики Беларусь, Перепись населения, http:// belstat.gov.by/homep/ru/perepic 13 28 Piotr Rudkouski 18 Tamże. Zob. J. Gorbaniuk, O. Gorbaniuk, Co znaczy być Polakiem dla katolików na Białorusi?, w: Problemy świadomości, 2004, s. 47. 19 Anatomia polskiego dyskursu narodowego na Białorusi 29 ar t yku ł „Nawet wstępna analiza pierwszych wyników spisu pokazuje jego nierzetelność” – powiada były prezes ZPB18. Na czym polega owa nierzetelność? Procedura weryfikacji danych spisu ludności wygląda w wydaniu Kruczkowskiego następująco: wedle danych spisu ludności z 1989 r. liczba Polaków wynosiła 417 720 osób. Na terenach, gdzie są największe skupiska Polaków (obwód grodzieński), nie było dostrzegalnych emigracji, jak też nie było zbyt wielkiej śmiertelności. Ergo: wyniki sfałszowano. Weryfikacyjne zabiegi Kruczkowskiego wyglądają trochę niepoważnie. Różnica (ujemna) między ilością Polaków wedle spisu z 1989 r. i spisu z 1999 r. wynosi zaledwie 22 tys. (ogólna liczba mieszkańców Białorusi też trochę się zmniejszyła). Tymczasem ilość Rosjan zmniejszyła się aż o 200 tys., jednakże byłoby nonsensem twierdzić, że prorosyjskie i nastawione na rusyfikację władze białoruskie sfałszowały też liczbę Rosjan. Przypadek „zniknięcia” 22 tys. Polaków łatwiej jest wytłumaczyć innymi, bardziej prawdopodobnymi czynnikami, np. dzieci i nastolatki, których polskość w 1989 r. określili rodzice lub babcie, w 1999 r. określili siebie inaczej. Jak pokazują badania Olega i Julii Gorbaniuków, prowadzone wśród katolików z zachodniej Białorusi, Polakami częściej określały się dzieci przed 18 rokiem życia, a w wieku 18-30 lat ilość katolików określających się Polakami zauważalnie się zmniejszała19. Ponadto, należy też wziąć pod uwagę możliwość ewolucji świadomości. Ktoś, kto w 1989 r. uważał się za Białorusina, mógł po pewnym czasie dojść do wniosku, że jest Polakiem lub Rosjaninem, ale mogło też być odwrotnie: ktoś mógł odkryć swą białoruską tożsamość, choć wcześniej z tych czy innych powodów uważał się za Polaka lub Rosjanina. Jest to naturalne zjawisko, występujące jeszcze bardziej wyraziście w przypadku Białorusinów w Polsce, których liczba zmniejsza się o wiele szybciej niż liczba Polaków na Białorusi. Brak zaufania do działań władz białoruskich jest częściowo zrozumiały, jest bowiem rzeczą powszechnie znaną, że te władze potrafią „naginać” rzeczywistość do własnych potrzeb. Jednakże nie należy przesadzać w stosowaniu „metody podejrzeń”: trochę mniejsza lub trochę większa ilość Polaków w rzeczywistości nie ma wielkiego znaczenia dla białoruskiego reżimu. Poza tym, znaczną część białoruskich Polaków stanowią „prostojęzyczni” katolicy w starszym wieku, przywiązani z jednej strony do Kościoła, a z drugiej – do sowieckiego ancient regime’u (w szczególności kołchozów). Dla nich Łukaszenka jest gwarantem i ostoją porządku, do którego oni się przyzwyczaili, dla Łukaszenki zaś prostojęzyczni Polacy stanowią dość wierny elektorat. Ale nawet gdybyśmy zaakceptowali liczbę Polaków z 1989 r., czyli 417 720 jako taką, jaką spis ludności „musiał” wyłonić, to pozostaje pytanie, jak ona się ma do tych 1,5 mln, 2,5 mln czy 3 mln Polaków na Białorusi, o których mówią Dzwon- ar t yku ł kowski wraz z Kruczkowskim? Odpowiedź tu wydaje się być następująca: „istnieje ogromna masa Polaków »wynarodowionych«, takich, którzy już się nie przyznają do swojej polskości…”. 3. Vox populi i ideologemat wynarodowienia 3.1. „Wynarodowienie”, „utrata polskiej tożsamości”, „(metodyczne) niszczenie polskości”, „depolonizacja” – są to sformułowania dość często występujące w odczytach uczestników grodzieńskich konferencji. To, iż refleksje prelegentów krążą wokół problemu „utraty” tożsamości przez Polaków, jest rzeczą zrozumiałą, jako że nie da się zanegować, iż polityka bolszewicka obecna na terytorium Białorusi przez tyle dziesięcioleci była nastawiona na tłumienie życia kulturowego Polaków (podobnie zresztą rzecz się miała z życiem kulturowym Białorusinów). Związek Radziecki rozpadł się, jednakże elementy bolszewizmu pozostały obecne w polityce niektórych reżimów postsowieckich, spośród których reżim Aleksandra Łukaszenki, sprawującego od 1994 r. autorytarne rządy nad Białorusią, wyróżnia się maksymalną wiernością sowieckiej ideologii oraz bolszewickim metodom rządzenia. Zastanawiające jest jednak, iż niektórzy prelegenci grodzieńskich konferencji zagrożenia dla polskiego odrodzenia upatrują nie tyle w autorytarno-sowieckich rządach Łukaszenki, ile w emancypacji białoruskiego ruchu odrodzeniowego. W referatach nie znajdujemy analizy problemu polskiego odrodzenia na Białorusi w kontekście neosowieckiej polityki Łukaszenki, znajdujemy natomiast mnóstwo jawnych lub zakamuflowanych pretensji do białoruskiego ruchu narodowościowego. Tadeusz Kruczkowski w jednym ze swoich referatów posuwa się nawet do tego, iż demokratycznie nastawioną młodzieżówkę opozycyjną „Żubr” zalicza do wrogich Polakom „grup ekstremistycznych” i stawia ją w jednym szeregu z rosyjską neofaszystowską organizacją Russkoje Nacionalnoje Jedinstwo20. Białoruski Front Narodowy21 jawi się w rozważaniach Kruczkowskiego jako siła jednoznacznie wroga polskiemu odrodzeniu na Białorusi, a tendencje białorusizacyjne w Kościele katolickim są interpretowane przez niego przede wszystkim jako intryga białoruskich polityków prawicowych oraz znajdujących się pod ich wpływem niektórych księży. „Przejawy wrogości wobec miejscowych Polaków ujawniają się przeważnie na tle negatywnego stosunku do Polski lub są konse20 T. Kruczkowski, Polacy jako mniejszość narodowa na Białorusi, s. 135. Biełaruski Narodny Front (BNF) – ruch społeczno-polityczny powstały pod koniec lat 80. (analogiczny do polskiej Solidarności oraz litewskiego Sajudisu), który jako pierwszy na Białorusi rzucił wyzwanie komunistycznej nomenklaturze i stał się katalizatorem desowietyzacji białoruskiej przestrzeni politycznej, promując idee demokratyczne i odrodzeniowe. W 1999 r. doszło do rozłamu wewnątrz BNF, na skutek czego powstały dwie partie: Kansierwatyuna-Chryścijanskaja Partyja BNF oraz Partia Biełaruski Narodny Front. 21 30 Piotr Rudkouski 22 Polacy jako mniejszość, s. 135. Podkreśla to kilka razy w swej książce Tadeusz Gawin, założyciel i prezes ZPB w latach 90.; zob. Związek Polaków na Białorusi. Historia niszczenia niezależności: 1988-2005, Białystok 2006. 24 Związek Polaków, s. 246. 25 Заява Сойму БНФ: Патрабуем спыніць правакацыі супраць міжэтнічнага міру ў Беларусі, Менск 11 кастрычніка 2003 г. 23 Anatomia polskiego dyskursu narodowego na Białorusi 31 ar t yku ł kwencją dążenia do wzmocnienia poczucia białoruskości wśród ludności katolickiej. Ta antypolskość jest w zasadzie ograniczona do części środowisk politycznych” – powiada Kruczkowski22. Zwrócić chciałbym szczególną uwagę na przesłanie zawarte w pierwszym zdaniu cytowanej wypowiedzi: między tendencjami do wzmocnienia poczucia białoruskości (wśród ludności katolickiej) a wrogością do miejscowych Polaków jest faktycznie postawiony znak równości, lub, ujmując bardziej ściśle, wrogość wobec Polaków jest niejako funkcją wzmocnienia poczucia białoruskości w określonej przestrzeni społecznej. Afirmacja jednej aksjologii (białoruskiego odrodzenia) miałaby oznaczać negację innej aksjologii (polskiego odrodzenia) – takie oto ekskluzywistyczne myślenie zdaje się przyświecać panu Kruczkowskiemu. Gdy chodzi o wypowiedzi Kruczkowskiego odnoszące się do białoruskiego ruchu odrodzeniowego, to ograniczę się do bardzo krótkiego komentarza. Zwrócę mianowicie uwagę na to, iż to właśnie w czasach rządów Stanisłaua Szuszkiewicza – reprezentanta obozu białoruskich „odrodzeniowców” – polska mniejszość na Białorusi miała najwięcej wolności i możliwości rozwoju23. Kiedy 1999 r. – gdy autorytarne rządy Łukaszenki zostały już na dobre ustanowione – nad Związkiem Polaków na Białorusi zawisła groźba delegalizacji, to „jedynie białoruskie demokratyczne siły konsekwentnie nas wspierały” – pisze w swej książce były prezes ZPB Tadeusz Gawin24. Kiedy w 2003 r. po raz kolejny wzmogła się presja na ZPB ze strony reżimu łukaszenkowskiego, to nie kto inny, a właśnie tak bardzo nielubiany przez Kruczkowskiego Białoruski Front Narodowy wydał wówczas oświadczenie, w którym zdecydowanie potępiał dyskryminacyjną politykę reżimu wobec Polaków na Białorusi i żądał, by zaprzestano wywierania presji na społeczne organizacje mniejszości polskiej25. Tadeusz Kruczkowski nie jest jednak odosobniony w strategii dyskredytowania białoruskiego ruchu odrodzeniowego. Odczyty prelegentów takiego formatu jak Julia i Oleg Gorbaniukowie czy cytowany wyżej ks. prof. Dzwonkowski są w równym stopniu naznaczone demaskatorskim podejściem do „czynnika białoruskiego”, zwłaszcza gdy chodzi o kwestie językowe w Kościele katolickim na Białorusi. Ogólny ton owych odczytów jest alarmistyczny. „Czy słuszny postulat uniwersalizmu i katolickości Kościoła nie oznacza tu jednak w rzeczywistości, wbrew swojej treści, pomijania obecności w nim bardzo licznych społeczności polskich, które Kościół ten, na Białorusi i Ukrainie, zachowały i obroniły? […] Czy tak pojęty uniwersalizm nie służy jedynie ukrainizacji, a gdzie indziej białorusizacji Kościoła?” – retorycznie pyta ks. prof. Dzwonkowski i nieco później dodaje: „Dylemat wy- ar t yku ł boru między polskością a uniwersalizmem […] nie istnieje w rzeczywistości. […] Żądanie, aby Polacy zrezygnowali ze swojego języka w liturgii w imię fałszywie pojętego uniwersalizmu, jest w rzeczywistości żądaniem popełnienia przez nich samobójstwa etnicznego”26. Pytania i stwierdzenia ks. prof. Dzwonkowskiego wymagają nieco bardziej rozbudowanego komentarza, jako że jego krytycyzm (w odróżnieniu od krytycyzmu Kruczkowskiego) wobec białorusizacyjnych tendencji w katolickim Kościele nie pojawił się bez powodu. Stawiam w związku z tym dwa pytania: Jakie są powody zaniepokojenia perspektywą „wynarodowienia” („samobójstwa etnicznego”) Polaków w kontekście kościelnej polityki językowej na Białorusi? oraz: W jakim sensie ks. Dzwonkowski używa terminu „Polacy”, kiedy mówi o niebezpieczeństwie ich wynarodowienia („samobójstwa etnicznego”)? 3.2. Socjologiczne badania Julii i Olega Gorbaniuków, psychologów z Lublina, pokazują, że w 54% kościołów Białorusi liturgia odbywa się wyłącznie po polsku, w 30% kościołów obecne są oba języki (w różnym nasileniu: czasem przeważa polski, czasem białoruski) i tylko w 16% kościołów brak jest języka polskiego. W tym ostatnim przypadku – według stwierdzenia Gorbaniuków – zasadniczo nie ma problemu językowego: wierni nie odczuwają potrzeby polskojęzycznej liturgii (jakkolwiek lubelscy badacze dodają, iż dzieje się tak „ze względu na zbyt zaawansowany proces wynarodowienia” – „prawdziwa” narodowość ankietowanych jest już więc odgórnie przez badaczy założona)27. Na tle powyższych danych nie do końca jasne są powody zaniepokojenia sytuacją językową w Kościele na Białorusi, bowiem w 84% kościołów obecny jest język polski, przy czym w większości kościołów jest on jedynym językiem liturgii. Wydaje się więc, iż ks. prof. Dzwonkowski w swych wypowiedziach ustosunkowuje się nie tyle do rzeczywistego stanu, ile do krytycyzmu, jaki istnieje w białoruskich kręgach intelektualnych wobec kwestii językowej w Kościele katolickim28. Krytycyzm, jak wiadomo, posiada siłę oddziaływania, w związku z czym można zrozumieć sens alarmistycznych wypowiedzi ks. Dzwonkowskiego i innych obrońców praw polskiej mniejszości na Białorusi. Mamy więc tu do czynienia z dwoma krytycyzmami, posiadającymi właściwą sobie siłę oddziaływania: krytycyzmem polskim, skłonnym do dezawuowania 26 Polacy w Kościele katolickim, s. 29. Postrzegane przyczyny i konsekwencje wprowadzenia języka białoruskiego do liturgii Mszy św. w Kościele katolickim na Białorusi, w: Problemy świadomości, 2005, s. 9-10. 28 Siły owego krytycyzmu miałem możliwość osobiście doświadczyć podczas międzynarodowej konferencji pt. „Bialoruś i ‘wielka’ Europa”, zorganizowanej przez TACIS i Niezależny Instytut Badań Społeczno-Ekonomicznych i Politycznych w lutym 2006 r. Po moim odczycie „Religia jako czynnik geopolitycznego samookreślenia się Białorusi” największa ilość pytań dotyczyła polityki językowej Kościoła katolickiego, pytający zaś zgodnie dawali wyraz oburzeniu „polityką polonizacyjną” Kościoła katolickiego na Białorusi. 27 32 Piotr Rudkouski Wersja skrajna założeń wyjściowych: Zał. A: Wszyscy katolicy na Białorusi są Białorusinami. Zał. B: Wszyscy katolicy na Białorusi są Polakami. Imperatywy moralne oparte na skrajnych założeniach wyjściowych: Imp. A: Eliminować język polski z kościołów katolickich na Białorusi. Imp. B: Eliminować język białoruski z kościołów katolickich na Białorusi. Można tu postawić pytanie, czy jest ktokolwiek, kto głosi poglądy w przedstawionej wyżej wersji. Otóż należy tu wskazać na jedną charakterystyczną cechę polemik o silnym ładunku emocjonalnym (a taką w wielu przypadkach jest omawiana tutaj polemika polsko-białoruska) – nieokreśloność założeń wyjściowych. 29 Literalizacja – powiada Woleński – może przebiegać na różne sposoby: można literalizować: 1. za pomocą analizy logicznej; 2. przez wskazywanie na związek z rezultatami nauk; 3. poprzez konfrontację ze „zdrowym rozsądkiem”; 4. poprzez poszukiwanie konkretnych zastosowań abstrakcyjnie sformułowanych zasad, na przykład apeli moralnych lub politycznych. Profesor Woleński bynajmniej nie twierdzi, że prócz tych czterech sposobów literalizacji nie ma innych, ale te cztery są podstawowe. „Godne odnotowania jest to – powiada Woleński – że literalizacja prowadzi od ‘mniej znanego’ do ‘bardziej znanego’, ‘mniej dosłownego’ do ‘bardziej dosłownego’, dzięki czemu unika zarzutu, że popada w ignotum per ignotum”. J. Woleński, Sens i nonsens w filozofii, w: tegoż, W stronę logiki, Kraków 1996, s. 348. Anatomia polskiego dyskursu narodowego na Białorusi 33 ar t yku ł „poczynań wynaradawiających” zwolenników białorusizacji, oraz krytycyzmem białoruskim, operującym kategorią „polonizacji” lub nawet „polskiej agresji kulturowej” i domagającym się zwiększenia zasięgu języka białoruskiego w Kościele. Polemika ta ma szanse stać się czynnikiem dramatycznego podziału, jako że najbardziej podstawowe dla obu stron kategorie: „agresywna polonizacja” i „wynarodowienie” zdają się nie posiadać funkcji opisowych, a stanowią jedynie zawoalowany apel do działania: „Przeciwdziałać jakimkolwiek zakusom wynaradawiającym!” „Bronić swojego!” „Nie dopuścić do polonizacji!”. Te zawoalowane apele, prócz tego, że są emocjonalnie naładowane, są częstokroć sprzęgnięte z narodowościową metafizyką i stanowią element lacrimous story (co można oddać jako „uczulająca narracja”) własnego Narodu. Dopóki u podłoża polemiki obecne będą owe pseudoopisy typu „wynarodowienie”, „polska agresja kulturowa”, stanowiące w rzeczywistości zawoalowane apele o dużym ładunku emocjonalnym, dopóty owej polemice grozi impas, a być może i perspektywa przekształcenia się w otwartą wrogość. Jedynym wyjściem z sytuacji jest pozbawienie wspomnianych kategorii ładunku emocjonalnego, co można osiągnąć na drodze analizy literalizacyjnej, zgodnie z radą wybitnych polskich logików T. Nadel-Turońskiego oraz J. Woleńskiego29. Na początku proponuję rekonstrukcję założeń wyjściowych obu stron polemizujących. Owe założenia wyjściowe mogą się pojawić w dwu wersjach: skrajnej i umiarkowanej. ar t yku ł Ani ten, kto w sposób emocjonalny opowiada o „perfidnych Polakach”, którzy zdominowali „Kościół na naszej ziemi”, i wzywa do zmiany tego stanu, ani też ten, kto gniewnie rzuca wydaną po białorusku religijną książkę, traktując to jako obrazę jego uczuć narodowych i religijnych (oba przypadki obserwowałem naocznie), nie tematyzuje własnych założeń wyjściowych – jego założenia wyjściowe pozostają nieokreślone. Z zasad logiki wynika, iż nieokreśloność implikuje dowolne zdanie30, w tym też zdania (Zał. A) i (Zał. B). W związku z tym zachodzi potrzeba eksplikacji założeń skrajnych i zobowiązania polemizujących stron do jednoznacznego powiedzenia, czy wyznają owe założenia, czy też nie. Właściwa polemika toczy się jednak przy (milczącym) przyjęciu wyjściowych założeń w wersji umiarkowanej: Zał. A’: Większość katolików na Białorusi jest Białorusinami. Zał. B’: Większość katolików na Białorusi jest Polakami. W tym wypadku odpowiednie moralne imperatywy będą niesymetryczne: Imp. A’: Intensyfikować białorusizację Kościoła katolickiego na Białorusi. Imp. B’: Przeciwdziałać białorusizacji Kościoła katolickiego na Białorusi. Imperatywy moralne rekonstruuję tu za pomocą przeciwstawnych zwrotów: „intensyfikować” i „przeciwdziałać”, biorąc pod uwagę różną sytuację wyjściową obu stron: dla „polskiej opcji” bardziej charakterystyczne jest „przeciwdziałanie” czy też „powstrzymywanie” procesów białorusizacyjnych, jako że polskojęzyczność kościołów jest niejako „stanem zastanym”, a nawet język polski jest obecnie językiem dominującym. Dla „białoruskiej opcji” charakterystyczne jest „intensyfikowanie” poczynań białorusizacyjnych jako pewnego novum, z czym wiąże się dekonstrukcja status quo. W związku z tym zarysowują się dwie różne strategie argumentacji i działania: dla „opcji polskiej” bardziej naturalna jest strategia konserwatywna, podczas gdy dla „opcji białoruskiej” – strategia reformatorska. 3.3. Gdy chodzi o strategię konserwatywną, należy zauważyć, iż argumentacja odwołująca się do status quo („wierność tradycji”, o czym często mówi np. ordynariusz grodzieński bp Aleksander Kaszkiewicz) jest bardzo mocno sprzęgnięta z argumentacją odwołującą się do vox populi („ludzie chcą, by msza była po polsku”). Ponieważ ten drugi argument jest o wiele bardziej poważny, to poddajmy bardziej szczegółowemu rozpatrzeniu owe „voces”, do czego wykorzystamy empiryczne badania państwa Gobaniuków oraz Heleny Giebień. 30 Pozwoliłem tu sobie na drobną modyfikację: w logice mówi się o zdaniach kontradyktorycznych jako takich, z których wynika dowolne zdanie. Zdania kontradyktoryczne traktuję jako szczególny przypadek nieokreśloności, a nieokreśloność jako sytuację, w której działają te samy zasady, co w przypadku zdań kontradyktorycznych. 34 Piotr Rudkouski Są to wypowiedzi przytaczane w referacie przez Gorbaniuków31. Jeszcze bardziej barwne wypowiedzi możemy znaleźć w odczycie Heleny Giebień, która, w odróżnieniu od Gorbaniuków, przytacza wypowiedzi swych respondentów w oryginalnej wersji językowej: Respondentka z Porzecza (65 lat): „Biełaruskaha u kaściele nie chaczu, zusim nie chaczu. Nie chadziłaby ja da kaścioła, pamadliłabysia u chacie. Oj, u nas ludzi by zapratestawali! Pa-biełarusku jakaś dzika, chacia jano i toje samaje zdajecca…” [„Białoruskiego języka w kościele nie chcę, zupełnie nie chcę. Nie przychodziłabym do kościoła, pomodliłabym się w domu. Oj, ludzie by protestowali! Po białorusku jakoś dziko, choć i się wydaje, że to jest to samo”]32. A oto wypowiedź pewnego księdza z Lidy, który się oburza wprowadzaniem języka białoruskiego do kościoła: „Nie ma jakichniebądź dokumentów czy dekretów na temat, żeby tam język wprowadzać, to co wprowadzony język białoruski, że to tylko z racji jakiegości kapłana, na przykład, w Lidzie ksiądz Igor L. syn Stanisława, no, ojciec trudno powiedzieć, że jest Białorusinem, ale ot, przeszedł szybko na język białoruski, zaczął tu ludzi buntować i pisać podpisy, i przeszli, zrobili jedna msza, no i co dalej? […] Czemu tak te BNF teraz jakoś ucichł, bo nie widzą możliwości robienia kariery, a liczyli, że jak szybciej przejdą na język, będzie bardziej zrozumiały, to ludzi zacznie to nawracać”33. Zanim podejmę próbę interpretacji tych wypowiedzi, chciałbym przy okazji zaznaczyć jedną rzecz odnoszącą się do referatu państwa Gorbaniuków. Julia i Oleg Gorbaniukowie zgromadzili bardzo cenny materiał empiryczny, ale jeśli chodzi o prezentację tego materiału podczas konferencji, rodzą się pewne podejrzenia. Uderza mianowicie to, że spośród 64 wypowiedzi przytoczonych przez nich w referacie „Preferowany język liturgii…”, aż 92% stanowią wypowiedzi osób powyżej 40 roku życia. Gorbaniukowie przytaczają zaledwie 5 wypowiedzi osób w wieku poniżej 40 lat, wśród których jest tylko jedna wypowiedź osoby poniżej 30 roku życia! Można z tego wysnuć następujące wnioski: albo 1) przeprowadzone badania były niereprezentatywne, albo (co jest bardziej prawdopodobne) 2) lubelscy badacze w sposób tendencyjny spreparowali referat, celowo dobierając wypowiedzi 31 Postrzegane przyczyny, s. 18. Język liturgii, s. 65. 33 Tamże, s. 69. 32 Anatomia polskiego dyskursu narodowego na Białorusi 35 ar t yku ł Kobieta, 71 lat: „Mi nie podoba się po białorusku, ja w radiu słucham tylko polską mszę i wszystko rozumiem, bo język bliski wydaje się”; Kobieta, 82 lata: „Jak pomyślę o tym białoruskim w kościele, to spłaczę się w domu przy ołtarzyku, modlę się, żeby wróciło po polsku”; Kobieta, 75 lat: „Dzieci nasze zginą, nie będą swojego znać, uczą ich wszystkiego po białorusku w kościele, skąd będą wiedzieć, że są Polakami, jeżeli tu tłumaczy się im coś innego?” ar t yku ł krytyczne wobec białorusizacji, aby wzmocnić wrażenie, że polskość w kościołach jest oddolnym postulatem, i że białorusizacja jest raczej kaprysem hierarchii, a nie „wolą ludu”. Tak czy owak, faktem jest to, że niechęć wobec języka białoruskiego wśród katolików na Białorusi rzeczywiście ma miejsce, jakkolwiek nie jest ona tak powszechna, jak to usiłują zasugerować Gorbaniukowie lub Tadeusz Kruczkowski. Pytanie, jakie tu należy postawić, brzmi następująco: czy każdy przypadek optowania za językiem polskim w liturgii należy interpretować wedle schematu: Sch1: X opowiada się za językiem polskim w kościele X daje wyraz przynależności do narodowości polskiej X ma prawo do liturgii w języku polskim z tego tytułu, iż jest Polakiem (w sensie narodowościowym)? Otóż twierdzę, że nie każde opowiedzenie się za językiem polskim w kościele jest wyrazem przynależności do narodowości polskiej. Niezwykle informatywna jest tu wypowiedź respondentki z Porzecza, która wypowiada się w języku białoruskim (nie ulega wątpliwości, że jest język, jakiego używa na co dzień i prawdopodobnie jedyny, jaki zna), a przy tym nazywa go „dzikim” i istotowo nieodpowiednim dla religijnych obrzędów. Jak więc zinterpretować ten „kazus”? Czyżby ta pani z Porzecza łączyła w sobie cechy osoby „superunarodowionej” (bo tak gorliwie i bezkompromisowo zabiega o język polski w kościele) i osoby „superwynarodowionej” (bo przecież język „prosty”, czyli dialekt białoruski, zdaje się być jej naturalnym językiem)? Otóż kategorie narodowościowe są tu raczej nie na miejscu. Najprawdopodobniej mamy tu do czynienia z kimś o świadomości przednarodowej, dla kogo podstawową autoidentyfikacją jest identyfikacja światopoglądowo-wyznaniowa, a z kolei jednym z podstawowych atrybutów owej identyfikacji jest język polski jako język religijnych obrzędów. Potrzeba języka sakralnego (czyli języka obrzędów religijnych, który by był inny od języka codziennego użycia) jest dość silna w człowieku religijnym. Przez wiele wieków funkcję języka sakralnego pełnił w przypadku Kościoła rzymskokatolickiego język łaciński (który wciąż cieszy się silną pozycją w wielu środowiskach katolickich) oraz staro-cerkiewno-słowiański w przypadku Kościołów prawosławnych. W przypadku zaś Kościoła rzymskokatolickiego na Białorusi funkcję języka sakralnego pełni język polski34. Wobec tego automatyczne zaliczanie białoruskich katolików do narodowości polskiej na tej podstawie, że opowiadają się oni za polszczyzną w kościele, ma mniej więcej tyleż racji, co zaliczanie katolików optujących za łaciną w liturgii do narodowości łacińskiej, a prawosławnych optujących za językiem staro-cerkiewno-słowiańskim do narodowości macedońsko34 Co zresztą niejednokrotnie podkreśla prof. Smułkowa, zob. Rozwój Kościoła katolickiego na Białorusi – problemy społeczno-polityczne i językowe, w: tejże, Białoruś i pogranicza, s. 503; tejże, Tożsamość a tolerancja na Białorusi, w: tamże, s. 512. 36 Piotr Rudkouski Sch2: X opowiada się za językiem polskim w kościele X daje wyraz przynależności do narodowości polskiej lub X nie wyraża przynależności do narodowości polskiej Przejdźmy teraz do trzeciego członu implikacji (Sch1), który brzmi: „X ma prawo do liturgii w języku polskim z tego tytułu, iż jest Polakiem (w sensie narodowościowym)”. Czy ów etyczny postulat należy pozostawić niezmiennym, czy też należy go zrewidować z uwzględnieniem Sch2? Ponieważ zanegowaliśmy prawomocność implikacji: „X opowiada się za językiem polskim w kościele д X daje wyraz przynależności do narodowości polskiej”, i stwierdziliśmy, że następstwem owej implikacji jest alternatywa: „X daje wyraz przynależności do narodowości polskiej LUB X nie wyraża przynależności do narodowości polskiej”, to powyższy postulat etyczny („X ma prawo do liturgii w języku polskim z tego tytułu, iż jest Polakiem (w sensie narodowościowym)”) należałoby zarezerwować jedynie do przypadków opisywanych przez pierwszy człon alternatywy. W przypadkach zaś opisywanych przez drugi człon alternatywy (mieszczący się po prawej stronie), musi dojść do przeformułowania postulatu etycznego, którego brzmienie byłoby takie: „X ma prawo do języka polskiego w kościele, ale nie z tytułu bycia Polakiem (w sensie narodowościowym)”. Tak więc powstaje nowa wersja schematu implikacyjnego: Sch3: X opowiada się za językiem polskim w kościele X daje wyraz przynależności do narodowości polskiej X nie wyraża przynależności do narodowości polskiej Postulat etyczny (A): X ma prawo do liturgii w języku polskim z tego tytułu, iż jest Polakiem (w sensie narodowościowym) lub Postulat etyczny (B): X ma prawo do liturgii w języku polskim, ale nie z tytułu bycia Polakiem (w sensie narodowościowym) Dyferencjacja postulatów etycznych w odniesieniu do katolików optujących za językiem polskim, jak też potraktowanie na serio istnienia kategorii katolików o świadomości przednarodowej, pozwala zrozumieć, jak bardzo należy być ostrożnym, gdy się stosuje termin „wynarodowienie”. Prostojęzyczni katolicy-„tutejsi”, nazywający siebie Polakami – to przeważnie ludzie o mentalności premodernistycznej, w świadomości których jeszcze się nie Anatomia polskiego dyskursu narodowego na Białorusi 37 ar t yku ł bułgarskiej (jako że język staro-cerkiewno-słowiański powstał na bazie dialektów macedońskich i bułgarskich z VII-VIII w.). W związku z tym należałoby wnieść poprawkę do przedstawionego wyżej schematu implikacyjnego (Sch1) i dokonać następującego zabiegu: ar t yku ł ukształtowało wyobrażenie wspólnoty narodowej. Cechuje ich mocne przywiązanie do własnego wyznania, a szczególnie obrzędów wyznaniowych, czasem daje o sobie znać tożsamość stanowa (poczucie bycia szlachtą), a także przywiązanie do małych wspólnot (parafialność) oraz wzajemne identyfikowanie za pomocą postfeudalnych określeń, np. my szafranskija, jany ginielskija, tyja białunskija35. Żarliwe optowanie za językiem polskim w kościele, uważane przez wielu badaczy za szczytowy dowód przynależności do narodowości polskiej, jest częstokroć niczym innym jak walką o ortodoksję rytualną religijnych obrzędów, co posiada niezwykle ważne znaczenie dla osób starszych. Prostojęzyczni katolicy-„Polacy” są raczej nieokreśleni w planie narodowościowym. Ściślej rzecz ujmując, nie są oni ani Polakami, ani Białorusinami, ani Litwinami. Ich tożsamość narodowa być może dopiero w przyszłości się wyłoni. W przypadku ludzi starszych ukształtowanie się świadomości narodowej prawdopodobnie już nie nastąpi, natomiast gdy chodzi o młodsze pokolenie, to ten proces właśnie się odbywa. I tu nie ma predestynacji: czasem ten proces może iść w kierunku narodowości polskiej, ale równie dobrze może iść w kierunku narodowości białoruskiej czy też jeszcze innej. „Prostojęzyczność”/polskojęzyczność, katolicyzm, szlacheckość, środowisko itp. stanowią substrat dla świadomości narodowej, jednakże nie są absolutnym determinantem, gdy chodzi o wybór narodowości. Być może dla „prostojęzycznych” bardziej naturalną opcją jest białoruska narodowa identyczność, podobnie jak dla mówiących dialektami polskimi – identyczność polska, jednak ani pierwsze, ani drugie nie stanowi czynnika o absolutnej mocy determinującej. Nonsensem jest wobec tego stosowanie terminu „wynarodowienie” w odniesieniu do przypadków, kiedy „tutejsi” katolicy zaczynają się skłaniać ku narodowości białoruskiej i – podobnie – kiedy optują za narodowością polską. Przejście od świadomości przednarodowej ku świadomości narodowej z definicji nie może być wynarodowieniem. 4. Polonizacja czy symulacja polskości? Ideologemat „wynarodowienia”, który jak na razie stanowi dominantę polskiego dyskursu narodowego na Białorusi, ani nie ułatwia procesu narodowościowej polonizacji, ani tym bardziej nie sprzyja powstawaniu społeczeństwa obywatelskiego na Białorusi. Praktycznym ekwiwalentem ideologematu wynarodowienia jest strategia konserwacji mentalności premodernistycznej wewnątrz populacji prostojęzyczno-katolickiej. Niektórym bojownikom o polskość wydaje się, iż walcząc z językiem białoruskim w kościołach, walczą o tożsamość polską. W rzeczywistości 35 Por. A. Engelking, Tożsamość „tutejsza” na wielojęzycznym pograniczu, w: Język, a tożsamość na pograniczu kultur, red. E. Smułkowa i A. Engelking, Białystok 2000, s. 18-19. 38 Piotr Rudkouski Anatomia polskiego dyskursu narodowego na Białorusi 39 ar t yku ł konserwują oni tożsamość „tutejszościową”, utrwalając w umysłach ludzi wadliwą implikację „katolik Polak”. Przedstawiciele polskiej elity na Białorusi nierzadko z dumą podkreślają, iż są najliczniejszą mniejszością polską, biorąc pod uwagę wszystkie kraje postsowieckie. Otóż należy tę tezę skorygować i powiedzieć trochę inaczej: mniejszość polska na Białorusi jest liderem, gdy chodzi o quantum symulowanej polskości. Symulacja – to świadoma lub nieświadoma strategia stwarzania pozorów, sztucznego wywoływania symptomów jakiegoś zjawiska, które w rzeczywistości nie zachodzi. Najbardziej wymownym przykładem symulowania polskości jest tradycja produkowania książek po polsku pisanych cyrylicą. „Cyryliczna” polszczyzna jest na szeroką skalę praktykowana na Grodzieńszczyźnie w ramach nauki katechetycznej, a także w celu „ułatwienia” młodzieży nauczenia się katolickich (czyli polskich) piosenek i modlitw. I znowuż: dla elit polskich na Białorusi, a w szczególności dla duchownych katolickich, którzy w większości uchodzą za Polaków, taki zabieg wydaje się jedyną możliwością ratowania polskości. W rzeczywistości jednak jest to bardziej znęcanie się nad polskością, niż jej ratowanie. Cyryliczna polszczyzna, uparcie pielęgnowana aż do dnia dzisiejszego na Grodzieńszczyźnie, już wydała żałosne owoce w postaci pseudopolskiej subkultury religijnej, za sprawą której na porządku dziennym są takie tragikomiczne wpadki językowe, jak: „Bohu niech bendon dzieuki”, „Wierzen … w świentych łupcowanie”, lub też – bardziej już tragiczne niż komiczne – „Panie, nie jesteś godzien, abyś przyszedł do mnie…”. Wypada tutaj zauważyć, iż ta pseudopolska subkultura religijna wcale nie jest specyfiką „prostego” ludu. Cytowana powyżej (zob. 3.3.) wypowiedź lidzkiego księdza, który namiętnie zwalcza białorusizacyjne tendencje w Kościele i żarliwie broni polskości, jest wielce informatywna. „Nie ma jakichniebądź dokumentów… z racji jakiegości kapłana… Czemu tak te BNF teraz jakoś ucichł…” – słuchając tej wypowiedzi nie da się oprzeć wrażeniu, iż mamy do czynienia raczej z symulacją polskości, a nie z jej naturalną ekspresją. Dodać chciałbym, iż nie jest to jakaś wyjątkowa sytuacja, ale raczej coś, co jest na Białorusi nagminnym zjawiskiem wśród duchowieństwa katolickiego o polskiej orientacji. Z ideologematem wynarodowienia oraz symulacją polskości wiąże się wielce naganna w etycznym aspekcie praktyka blokowania języka białoruskiego w kościołach diecezji grodzieńskiej za pomocą „resursu administracyjnego”. Podczas grodzieńskich konferencji polscy prelegenci niemal jednogłośnie piętnowali kapłanów-Białorusinów za (rzekome lub rzeczywiste) narzucanie wiernym języka białoruskiego, dobierając fakty i wypowiedzi w ten sposób, iż można było odnieść wrażenie, że w Kościele katolickim na Białorusi ma miejsce antypolska polityka językowa. Rzeczywistość przedstawia się jednak nieco inaczej. Prawdą jest, iż ze strony narodowościowo nastrojonych białoruskich księży zdarzają się przypadki poniżania lub dyskryminowania wiernych optujących za polszczyzną w Kościele. Takie postawy należy, rzecz jasna, krytykować i zwalczać, jednakże trzeba zaznaczyć, iż są to raczej pojedyncze przypadki, a na pewno nie są sankcjonowane odgórnie. ar t yku ł Wiadomo jednak, iż ponad połowa katolików zamieszkuje diecezję grodzieńską, gdzie ordynariuszem jest bp Aleksander Kaszkiewicz, ideowy Polak, który skrzętnie dba, aby wszystkie kluczowe stanowiska kościelne – kanclerz, dziekani, władze seminaryjne, proboszczowie ważniejszych parafii – były obsadzone przez równie ideowych Polaków, których zadaniem jest między innymi dbanie o „wierność tradycji”, co w praktyce oznacza blokowanie jakichkolwiek inicjatyw białoruskojęzycznych. Jeśli dyskryminacja języka polskiego w Kościele na Białorusi pojawia się z inicjatywy jakiegoś pojedynczego księdza (częstokroć jako efekt postawy odwetowej), to dyskryminacja języka białoruskiego obecna na Grodzieńszczyźnie ma charakter instytucjonalny, jest sankcjonowana odgórnie i podniesiona do rangi „wierności tradycji”. Klerycy o nastawieniu probiałoruskim są w seminarium grodzieńskim poddawani odpowiednim „zabiegom wychowawczym”, ewentualnie wydalani z seminarium36. Czasem od duchownych można usłyszeć, iż język białoruski jest językiem „pogańskim”37 lub że jest to język, którym można posługiwać się „w chlewie”, ale na pewno nie w kościele38. Jeden z księży nazwał swych młodych parafian „debilami”, ponieważ chcieli jako pielgrzymi wchodzący do sanktuarium w Trokielach śpiewać pieśń maryjną po białorusku39. Blokowanie języka białoruskiego w kościołach na Grodzieńszczyźnie wbrew pozorom nie sprzyja polskości, a wyłącznie konserwowaniu owej pseudopolskiej subkultury religijnej. Jednym z czynników ukształtowania się świadomości narodowej jest zetknięcie się z kulturowym „Innym”. Takie zetknięcie się mogłoby się odbyć w przypadku pozwolenia na częściową białorusizację kościołów na Grodzieńszczyźnie, a dokładniej – pozwolenie na wprowadzenie w większości kościołów mszy po białorusku, oczywiście bez eliminowania mszy i nabożeństw polskich. 5. Rezygnacja z ideologematu wynarodowienia na rzecz programu unarodowienia Niektórzy białoruscy analitycy dla opisania kulturowej kondycji większości białoruskiego społeczeństwa stosują określenie „kultury kreolskiej”40. Kreolskość – uj36 Konstatacja ta jest oparta na swoistej „obserwacji uczestniczącej”, jako że przez cztery lata studiowałem w tym seminarium. 37 Takiego właśnie „argumentu” miał użyć – wedle opowiadania naocznych świadków – prefekt seminarium, kiedy klerycy domagali się przynajmniej raz w tygodniu mszy po białorusku w seminarium w Grodnie. 38 Ten z kolei „argument” słyszałem osobiście kilka razy od księży podczas odbywania praktyki duszpasterskiej w Wołkowysku. 39 Pozwolę sobie nie podawać nazwy miejscowości i nazwy parafii, aby nie przysparzać złej famy temu księdzu. 40 Kategorię „kreolskości” do opisania pewnych procesów transformacyjnych w społeczeństwie ukraińskim zaczął jako pierwszy stosować ukraiński intelektualista Mykoła Riabczuk. Do białoruskich nauk społeczno-kulturowych ta kategoria weszła głównie za sprawą Walera Bułhakaŭa, filozofa i redaktora cza- 40 Piotr Rudkouski sopisma „ARCHE” (zob. В. Булгакаў, Выбары прэзыдэнта крэолаў, „ARCHE”, 2001, nr 4). Zob. również: В. Абушенко, Креольство как ино-модерность Восточной Европы (возможные стратегии исследования), „Перекрестки”, 2004, nr 1-2; А. Казакевіч, Дэканцэптуалізацыя крэольства, „Палітычная сфера”, 2005, nr 4; tenże, Па той бок „крэольскай” праблематыкі, „ARCHE”, 2006, nr 9; G. Ioffe, Belarus: A State, Not Yet a Nation, w: The Geopolitical Place of Belarus in Europe and the World, red. Valer Bulhakau, Warsaw 2006. 41 Fenomenologia tutejszości zastała bardzo kompetentnie przedstawiona przez Hansa-Christiana Trepte: Między Polską a Białorusią – problem „tutejszych” i „tutejszości”, w: Tematy polsko-białoruskie, red. R. Traba, Olsztyn 2003. Anatomia polskiego dyskursu narodowego na Białorusi 41 ar t yku ł mując krótko – to państwowy patriotyzm połączony z brakiem (lub też atrofią) identyfikacji narodowo-kulturowej. Kreole białoruscy to rosyjsko- oraz trasiankojęzyczna większość, posiadająca świadomość odrębności od Rosjan, jednakże ujmująca tę odrębność w kategoriach raczej państwowościowych aniżeli narodowo-kulturowych. Kreolskość nie jest całkowicie tożsama z „tutejszością”, jednakże dziedziczy po epoce „tutejszości” co najmniej dwie cechy: społeczno-polityczną bierność i indyferentyzm narodowo-kulturowy. Podobnie jak kreole stanowią większość w skali ogólnokrajowej, tak też prostojęzyczni katolicy, mianujący siebie „Polakami”, stanowią większość wewnątrz populacji „polskiej” na Białorusi. Skłonny jestem twierdzić, iż nie tylko owe „milionowe” ilości Polaków na Białorusi, o których mówili niektórzy uczestnicy grodzieńskich konferencji, są literacką fikcją, ale nawet narodowość tych 400 tys. „oficjalnych” Polaków stoi pod znakiem zapytania. W przypadku większości nominalnych Polaków na Białorusi nie da się mówić o obecności świadomości narodowej, co usiłowałem wyżej pokazać, jakkolwiek należy przyznać, iż obecnie dokonuje się, choć powolny, ale nieuchronny proces transformacji mentalnościowej w kierunku wyrobienia się poczucia przynależności narodowej. Nie jest to jednak wcale oczywiste, iż prostojęzyczni katolicy mianujący się „Polakami” muszą ewoluować w kierunku polskiej świadomości narodowej, podobnie jak nie jest oczywiste, iż ich ewolucja musi zmierzać w kierunku białoruskości. Jedno jest jednak pewne: należy wyzbyć się ideologematu „wynarodowienia” jako kategorii pustej w sensie funkcji deskrypcyjnych, na rzecz wypracowania roztropnego programu „unarodowienia”. Może to się wydać na pierwszy rzut oka czymś paradoksalnym, ale jestem zwolennikiem i polonizacji, i białorusizacji zarazem. A mówiąc inaczej, uważam, iż jest rzeczą pożądaną transformacja „tutejszych” oraz „kreoli” we wspólnoty narodowe. A mówiąc jeszcze inaczej: lepsza jest „jakość” niż „nijakość”, a przecież „tutejszość” jako strategia izolacji wobec świata zewnętrznego41 jest tą „nijakością”, którą warto jak najszybciej przezwyciężyć na rzecz wyjścia ku światu, gdzie pomostem jest właśnie kultura narodowa. Zarówno polonizacja, tak też białorusizacja (oczywiście mogą tu wchodzić w grę również inne projekty narodowe) to zjawiska pożądane i niezwykle ważne zarówno dla kształtowania się społeczeństwa obywatelskiego na Białorusi, tak też dla powstawania przestrzeni dialogu międzykulturowego. Białoruskiej inteligencji ar t yku ł narodowej częstokroć brakuje czegoś, co się nazywa „kompetencją międzykulturową”, czyli postrzegania dobra własnej kultury narodowej przez pryzmat jej dialogu z innymi kulturami narodowymi. Białoruscy narodowcy muszą zrozumieć, iż polskie unarodowienie jakiejś części „tutejszych” lub „kreoli” wcale nie zagraża kulturze białoruskiej, a raczej odwrotnie, stanowi przesłankę dla stworzenia na Białorusi polifonicznej przestrzeni kulturowej i dialogu międzykulturowego. A przecież dialog i otwartość stanowią o żywotności danej kultury. Z kolei polskie elity na Białorusi powinny uświadomić sobie, iż proces polskiego unarodowienia wcale nie musi przebiegać wedle schematu, do którego oni się już mocno przyzwyczaili, a mianowicie, iż większość katolickiej populacji ma stanowić ową „polską społeczność”. Prostojęzyczni katolicy okazali się niezwykle „oporni”, gdy chodzi o polskie unarodowienie (nawet intensywna polonizacja w II Rzeczypospolitej, z której znaczna część prostojęzycznych katolików się wywodzi, nie potrafiła ich odpowiednio „unarodowić”). Polskość tkwi w nich jako identyfikacja wyznaniowa, ale gdy chodzi o identyfikację narodową, to najprawdopodobniej bardziej naturalną dla nich opcją jest unarodowienie białoruskie. Trzeba tu jednak od razu dodać, że nie ma jednoznacznej formuły, za pomocą której można by było określić, co dla kogo jest bardziej „naturalne”. Dlatego też program unarodowienia nie powinien być „bezwzględny”, ale roztropny i elastyczny. Na koniec wypada zaznaczyć, iż zarówno polskie, jak też białoruskie odrodzenie na Białorusi posiada też „geopolityczne znaczenie”. W sąsiedniej Rosji coraz większego rozmachu nabierają ruchy neoimperialistyczne oraz etno-nacjonalistyczne, zaprawione częstokroć neopogańską religią42. Otóż „kreolsko-tutejsza” masa na Białorusi może się stać „dziewiczą ziemią” dla tego typu ruchów, oferujących poczucie tożsamości i wspólnotowości, zaprawionej jednak nienawiścią i wojowniczością wobec wszystkiego, co jest rozpoznane jako przeszkoda w realizowaniu irracjonalno-mistycznej „russkoj missii”. Unarodowienie – czy to polskie, czy białoruskie, czy też inne – „kreolsko-tutejszej” masy, czyli implementacja europejskiego modelu kulturowo-społecznego, pozwoliłoby bardziej efektywnie przeciwdziałać ekspansji azjatyckich totalitarno-mistycznych tendencji, które już są instytucjonalnie obecne na Białorusi jako „prawicowe” Russkoje Nacionalnoje Jedinstwo czy też jako „lewicowa” Nacional-Bolszewickaja Partia. 42 Oto kilka wartościowych artykułów na ten temat: V. A. Shnirelman, Russian Neo-pagan Myths and Antisemitism, „Acta no. 13”, Analysis of current trends in antisemitism, 1998; A. Umland, Toward an uncivil society? Contextualizing the decline of post-Soviet Russian parties of the extreme right wing, „Demokratizatsiya”, Summer 2002; А. Верховский, Православие в русском национал-радикальном движении, http://www.panorama.ru/gazeta/p48prav.html; В. Прибыловский, Неоязыческое крыло в русском национализме, http://www.panorama.ru/gazeta/p49yaz.html 42 Piotr Rudkouski Rocznik Instytutu Europy Środkowo-Wschodniej Rok (6) 2008 Andrij Portnow ar ty ku ł Ukraina postradziecka: pluralizm polityczny na tle personifikowanej polityki Na początku lat 90. XX w. w naukach politologicznych i historycznych dominował optymizm, gdy chodzi o nowe postkomunistyczne państwa na wschodzie Europy. Według teorii transformacji zakładano, że demokratyzacja systemów politycznych, liberalizacja gospodarki oraz otwartość kulturowa na świat umożliwią byłym republikom radzieckim rychłe przyswojenie nowych (a w rzeczywistości jedynych możliwych) reguł gry. Teza Fukuyamy o „końcu historii” wydawała się wówczas całkiem zasadna. Złudzenia te jednak bardzo szybko pierzchły. Kraje postkomunistyczne ujawniły różne stopnie gotowości i zdolności do „transformacji”, a ich komunistyczne elity wykazały zdumiewającą zdolność do mimetyzmu ideowego, który zapewnił im zachowanie (a dość często i poszerzenie) narzędzi wpływu. Przeżyty zawód z powodu braku możliwości szybkiego wejścia w brave new world stworzył sprzyjający grunt dla upowszechnienia teorii o uzależnieniu współczesnego rozwoju od historii (path dependency), którą można streścić następująco: to, dokąd mamy dojść, zależy od tego, skąd wyszliśmy (czyli: do niektórych celów z wybranego punktu dostać się łatwo, a o niektórych nie ma co marzyć). Takie podejście słusznie akcentowało obecność (może i nieuświadomioną) historii we współczes- ar t yku ł nych procesach politycznych i kulturowych. Razem z tym jednak skrajne przejawy takich interpretacji wprost ocierały się o cywilizacyjno-kulturowy determinizm. Według słusznej uwagi Kerstin Zimmer, przezwyciężenie ograniczeń każdego z wymienionych wyżej schematów jest możliwe na drodze ich twórczego i pozbawionego dogmatyki połączenia1. Wyzwania ukraińskiego regionalizmu Swą niepodległość w 1991 r. Ukraina uzyskała nie tyle w wyniku „walki narodowowyzwoleńczej”, co na skutek ogólnoradzieckich procesów dezintegracyjnych oraz pragnienia przeważającej liczby ludności zmiany polityki społeczno-gospodarczej. Właśnie te nadzieje na zmiany gospodarcze i wiara w lepszą przyszłość stały się podstawowym bodźcem motywującym do poparcia niepodległości Ukrainy w referendum w grudniu 1991 r. Wówczas za niepodległością wypowiedziało się 90,92% wszystkich, którzy wzięli udział w głosowaniu (w referendum wzięło wówczas udział 84,18% wszystkich uprawnionych). Szybki zawód spowodowany postępującym pogarszaniem się wskaźników społeczno-gospodarczych, spotęgowany skomplikowaną sytuacją geopolityczną oraz brakiem zdecydowanych działań elit, zahamował w młodym niepodległym państwie wyraźną politykę desowietyzacji symbolicznej przestrzeni. Od początku niepodległości polityka państwa w dziedzinie historycznej i kulturowej nacechowana była znamieniem sytuacyjności i różnokierunkowości. W tym kontekście przesadne wydają się próby niektórych zachodnich badaczy, by używać wobec postradzieckiej Ukrainy kategorii państwa narodowego (nationalizing state). Władze postkomunistyczne dosłownie po omacku poszukiwały strategii umożliwiającej legitymizowanie Ukrainy, nie wywołując przy tym narodowych, językowych czy wyznaniowych konfliktów, a równocześnie spozierając ustawicznie na Rosję2. Jednym z tłumaczeń tej ambiwalentnej sytuacji stała się teza o rozbiciu cywilizacyjnym Ukrainy – o „dwóch Ukrainach”. Podstawowym kryterium podziału jest tu język – jako swoiste wcielenie narodu. Według tej logiki wzorcem jest ukraińskojęzyczna (czyli tym samym proeuropejska, prorynkowa i po prostu progresywna) część Ukrainy, do którego ma także dążyć i rosyjskojęzyczna („kreolska”, „sowiecka”) część kraju. Z kolei winą za problemy ukraińskiej „transformacji” obarczono rosyjskojęzyczną część społeczeństwa i państwa, która nie zgodziła się na dostosowanie się do standardów „ukraińskości”. Ta teza była propagowana pierwotnie w kręgach intelektualistów (w znacznej mierze jako reakcja na ciągłą dominację 1 Zob. Форум: Регіональні ідентичності в сучасній Україні та методи їх вивчення, „Україна Модерна. Спеціяльний випуск”, Львів-Донецьк: соціяльні ідентичності в сучасній Україні, Київ– Львів 2007, s. 21-23. 2 Więcej na ten temat zob. А. Портнов, Упражнения с историей по-украински (Заметки об исторических сюжетах общественно-политических дебатов в постсоветской Украине), „Ab Imperio”, 2007, nr 3, s. 94-110. 44 Andrij Portnow 3 Wymienię tylko niektóre z najbardziej interesujących prac: Я. Грицак, Двадцять дві України, w: tenże, Страсті за націоналізмом, Київ 2004, s. 216-228; tenże, National Identities in Post-Soviet Ukraine: The Case of L`viv and Doneck, w: Cultures and Nations in Central and Eastern Europe. Essays in Honor of Roman Szporluk, red. Z. Gitelman, L. Hajda, J.-P. Himka, R. Solchanyk, Camb. 2000; Т. Журженко, Миф о двух Украинах, „Перекрестки”, 2005, nr 3-4, s. 108-117; О. Михеева, Не все так просто з тими українцями…, „Отечественные записки”, 2007, nr 1, s. 97-106; „Україна Модерна. Спеціяльний випуск”, Львів-Донецьк: соціяльні ідентичності в сучасній Україні, Київ–Львів 2007. Reprezentatywny przegląd toku debaty intelektualnej o „dwóch Ukrainach” zob. O. Hnatiuk, Pożegnanie z Imperium: Ukraińskie dyskusje o tożsamości, Lublin 2003. 4 Tę tezę autor po raz pierwszy sformułował w: A. Портнов, Свобода та вибір на Донбасі, „Критика”, 2005, nr 4, s. 5-6. Poparł ją wywodzący się z Donbasu Iwan Dziuba w swym przemówieniu „Донецька складова української культури” na posiedzeniu panelowym Międzynarodowego Kongresu Ukrainistów w Doniecku: http://mova.dn.ua/index.php?option=com_content&task=view&id=83&Itemid=3&limit=1 &limitstart=4 Ukraina postradziecka: pluralizm polit yczny... 45 ar t yku ł rosyjskiego języka i produktu kulturowego w niepodległej politycznie Ukrainie), i po „pomarańczowej rewolucji” 2004 r. osiągnęła szerokie medialne i polityczne upowszechnienie. Zrozumiała jest przyczyna jej dyskursywnego tryumfu – przystępne wytłumaczenie prawie wszystkich ukraińskich bolączek zawierało w sobie potężne zasoby do eksploatacji politycznej. W warunkach, kiedy programy gospodarcze (a jeszcze bardziej gospodarcze interesy) wszystkich głównych sił politycznych są w rzeczywistości identyczne i zmierzają do populizmu społecznego, najbardziej rozpoznawalnymi metkami odróżniającymi partie polityczne stało się traktowanie istotnych wydarzeń historycznych (Wielki Głód 1932-1933 r., II wojna światowa, działalność UPA) oraz zagadnień regionalizmu. Interesujące jest to, że jawnie upolityczniona i obarczona dyskryminacyjnym potencjałem teza o „dwóch Ukrainach” nie stała się od razu persona non grata w publikacjach naukowych, aczkolwiek rozpoczęło się uświadomienie jej poznawczego ograniczenia i analitycznej stronniczości. Badacze zwrócili bowiem uwagę na to, że nie sposób wyznaczyć precyzyjnej granicy między „dwiema Ukrainami”; pokazali względność i sztuczną homogeniczność samych pojęć „Zachodnia Ukraina”, „Wschodnia Ukraina”; podkreślili dynamikę identyfikacji ludności Ukrainy (zwłaszcza upowszechnienie obywatelskiej tożsamości) i dynamikę elektoralnych preferencji; pisali o iluzorycznym lokowaniu „sowieckości” na „wschodzie” kraju3. W tym miejscu należy podkreślić, że krytyka analityczna koncepcji „dwóch Ukrain” nie neguje istotnego zróżnicowania regionalnego, chodzi tutaj o sposób ich przedstawienia i interpretacji. Moim zdaniem, pod względem naukowym żaden z regionów Ukrainy nie może być postrzegany jako wzorzec dla innych regionów. Utożsamianie się z Ukrainą nie koliduje z regionalną tożsamością mieszkańców Doniecka czy Bukowiny, a co więcej, posługiwanie się językiem rosyjskim na Ukrainie nie jest tożsame z polityczną prorosyjskością4. Przeciwstawianie się zaś różnych regionalnych ośrodków wpływu (z których każdy jest bardzo monogeniczny) tworzy właśnie ten polityczny pluralizm, który na razie odróżnia Ukrainę od Rosji czy Białorusi. ar t yku ł Wybory ukraińskie: z historii poszukiwań strategii elektoralnych W ramach krótkiego artykułu nie sposób szczegółowo, uwzględniając różne niuanse, przedstawić historię procesu politycznego na postradzieckiej Ukrainie. Dlatego podkreślimy to, co wydaje się najważniejsze: w ciągu 16 lat niepodległości kraj przeszedł przez trzy prezydenckie kampanie wyborcze (z których ostatnia zakończyła się „pomarańczową rewolucją”) oraz pięć kampanii parlamentarnych. Prawie we wszystkich kampaniach wyborczych strategie odwoływały się do uczucia zagrożenia, które miało zjednoczyć wyborców wokół „umiarkowanego kandydata” albo wprost „mniejszego zła”. Zwycięstwo w przedterminowych wyborach prezydenckich Leonida Kuczmy nad Leonidem Krawczukiem inteligencja narodowa odebrała jako klęskę. Nowy prezydent nie śpieszył się jednak, by wykonywać swe przedwyborcze obietnice o nadaniu językowi rosyjskiemu statusu drugiego języka państwowego, i generalnie kontynuował „wielowektorową” politykę swego poprzednika. W czasie wyborów 1999 r. to już ekipa Kuczmy przekonywała wyborców co do katastrofalnego zagrożenia w razie przyjścia do władzy komunistów na czele z Petrem Symonenką. W drugiej turze wyborów, w której zmagali się Kuczma i Symonenko, zdecydowaną większość głosów (gdzieniegdzie przekraczającą 90%) Kuczma zdobył w najbardziej nacjonalistycznie nastawionych zachodnich obwodach. W wyborach 2004 r. do końca snuto intrygi. Pogłoski o trzecim terminie prezydentury Kuczmy (znalazło się formalnoprawne uzasadnienie świadczące na jego korzyść: rzekomo po raz pierwszy został on wybrany na prezydenta na podstawie starej Konstytucji, dlatego może raz jeszcze startować w wyborach na podstawie nowej) znajdowały pozorne potwierdzenie w fakcie wyboru na „kandydata władzy” Wiktora Janukowycza – człowieka o niejednoznacznej przeszłości, z brakiem zdolności oratorskich oraz innych dobrych cech publicznych. Można snuć wiele domysłów o przyczynach i zamiarach taktycznych dokonanego przez Kuczmę wyboru, jednak po sfałszowaniu wyników drugiej tury wyborów i rozpoczęciu masowych akcji protestu nie było w zasadzie wątpliwości co do zwycięstwa kandydata opozycji – Wiktora Juszczenki. Z perspektywy kilku lat widać wyraźnie, że zwycięstwo Juszczenki w znacznej mierze było wynikiem tego, że jako jego oponent występował Janukowycz, a nie mniej jednoznaczna osoba. Wpływ na to miała także jednoznaczna identyfikacja regionalna Janukowycza. Nawet na Dniepropietrowszczyznie w czasie wyborów wykorzystywano antydonieckie hasła (np. „Zwyciężyliśmy niemieckich [najeźdźców] – zwyciężymy i donieckich”). W Zagłębiu Donieckim Janukowycz zdobył rekordową liczbę głosów – głosowanie na niego uchodziło za poparcie własnej, niezbyt określonej, tym niemniej dość silnej tożsamości, której dominantami – według Johna Paula Himki – były: słabe zainteresowanie kwestią narodową i zasadnicza opozycyjność wobec ekskluzywnego nacjonalizmu etnicznego5. 5 J.-P. Himka, The Basic Historical Identity Formations in Ukraine: A Typology, „Harvard Ukrainian Studies” (w druku). Cytuję za zgodą autora. 46 Andrij Portnow Ukraińska Joanna d’Arc Julia Tymoszenko (panieńskie nazwisko – Grygian) urodziła się 27 listopada 1960 r. w Dniepropietrowsku, ukończyła studia na Wydziale Ekonomicznym tamtejszej uczelni (na kierunku ekonomista-cybernetyk). Na fali gorbaczowskiej liberalizacji gospodarki Tymoszenko (nie bez pomocy kontaktów rodzinnych męża Ołeksandra) stała się jednym z pionierów w branży salonów video w Dniepropietrowsku. Takie salony zazwyczaj znajdowały się w skromnych pomieszczeniach klubów albo w salach rozrywkowych, gdzie ze zwykłego magnetowidu (który wówczas w ZSRR uchodził za przedmiot szczególnie luksusowy) można było obejrzeć filmy zagranicznej produkcji, oczywiście z pirackim tłumaczeniem i jakością pozostawiającą wiele do życzenia. Oficjalna strona internetowa Tymoszenko utrzymuje, że dla uruchomienia tego biznesu pani Julia pożyczyła 5 tys. karbowańców6. Już trzy lata później Tymoszeno przeniosła się na fotel dyrektora generalnego korporacji „Ukraińska benzyna”, zaś w 1995 r. stanęła na czele wielkiej kompanii „Jedyne systemy energetyczne Ukrainy” (JSEU), specjalizującej się w sprowadzaniu z Rosji nośników energii oraz sprzedaży produkcji przedsiębiorstw ukraińskich uzyskanej na wymianę za surowce energetyczne. Od wielkiego biznesu do wielkiej polityki jeden krok. W 1996 r. Tymoszenko została posłem do parlamentu ukraińskiego, w 1997 r. – pierwszym zastępcą prezesa partii „Hromada”, której dowodził wszechmogący wówczas dniepropietrowski polityk i biznesmen, premier Pawło Łazarenko (który niedługo potem, po starciu z prezydentem Kuczmą, uciekł do USA, gdzie trafił do więzienia oskarżony o machinacje finansowe). Tymoszenko zdążyła w porę rozejść się z Łazarenką, a w 1999 r. stanęła na czele własnej partii „Bat’kiwszczyna” [Ojczyzna]. Ciekawy jest fakt, że do 2000 r. linię polityczną Tymoszenko można było określić jako „prorosyjska”. W tym duchu działały zależne od niej media, zaś ona sama przemawiała w parlamencie wyłącznie po rosyjsku (jak sama oznajmiła, ukraińskiego nauczyła się dopiero w 2000 r.). Po wyborze Kuczmy na drugi termin i desygnowaniu przez niego Wiktora Juszczenkę na premier-ministra, Tymoszenko została wicepremierem do spraw kompleksu energetyczno-paliwowego. 19 stycz6 http://www.tymoshenko.com.ua/ukr/about Ukraina postradziecka: pluralizm polit yczny... 47 ar t yku ł Wydarzenia jesieni 2004 r. wyostrzyły wymiar regionalny polityki ukraińskiej. Wyostrzyły również problem jej personifikacji. Ukraińcy, zamiast programów czy ekip, wolą wybierać liderów. Imienne bloki wyborcze wyniosły na szczyt życia politycznego dwóch głównych graczy – bohaterkę pomarańczowego Majdanu Julię Tymoszenko oraz wcielenie wyboru Donbasu – Wiktora Janukowycza. Niżej przyjrzymy się ich politycznej strategii mobilizacyjnej na podstawie wyborów parlamentarnych 26 marca 2006 r. i 30 września 2007 r. ar t yku ł nia 2001 r. rząd Juszczenki został zdymisjonowany, a 19 lutego Tymoszenko trafiła do aresztu, oskarżona o machinacje gospodarcze związane z JSEU. Większość społeczeństwa areszt Julii Tymoszenko odebrała jako polityczną zemstę reżimu Kuczmy na jednym z potencjalnych konkurentów. W ten sposób władza w zasadzie podpowiedziała społeczeństwu, kogo uważa za najbardziej perspektywicznego i niebezpiecznego oponenta. Tymoszenko została zwolniona z aresztu po trzech miesiącach i zaraz rozpoczęła działalność opozycyjną. W listopadzie 2001 r. na bazie partii „Bat’kiwszczyna” powołano imienny blok Julii Tymoszenko (BJuT). Jesienią 2004 r. Tymoszenko została jednym z liderów „pomarańczowej rewolucji”, w pełni ujawniając swoje polityczne zdolności. Właśnie wtedy pojawił się słynny warkocz – rodzynek w jej nowym wizerunku. 4 lutego 2005 r. Juszczenko desygnował Tymoszenko na premiera i zdobyła rekordową liczbę głosów poparcia w Radzie Najwyższej. Prawdą jest jednak to, że napięcia w relacjach między prezydentem a premier Julią Tymoszenko wciąż narastały i już we wrześniu 2005 r. Juszczenko zdymisjonował rząd Tymoszenko. W grudniu 2007 r. po przedterminowych wyborach parlamentarnych Tymoszenko po raz drugi zajęła fotel premiera. Nikt prawie nie ma wątpliwości, że na następnych wyborach prezydenckich Tymoszenko będzie się ubiegać o najwyższe stanowisko w państwie. Wyniki dwóch poprzednich wyborów parlamentarnych przedstawiają znajdującą się w bezpośredniej zależności od osoby lidera dynamikę elektoralną BJuT. Tak więc w 2006 r. BJuT zdobył pierwsze miejsce w 13 obwodach (z 25), a na przedterminowych wyborach 2007 r. – w 15 obwodach. Polepszenie wyników było związane przede wszystkim z rozczarowaniem „pomarańczowych” wyborców polityką Juszczenki. Warto przy tym podkreślić, że BJuT zdobył drugie miejsce w wielu obwodach, gdzie zdecydowanie wygrywała Partia Regionów. Tak naprawdę jednoznacznie przeciwko Tymoszenko konsekwentnie wypowiadały się tylko Donbas i Krym. Innymi słowy, w czasie wyborów BJuT potrafił maksymalnie wyjść poza obręb określonych regionów. Skąd ten sukces? Prawdopodobnie udało się go osiągnąć dzięki konsekwentnemu akcentowaniu kwestii społecznych, przy czym pomijano bądź marginalizowano zagadnienia historyczne czy też ogólnie humanistyczne. Właśnie to pomijanie historii, neutralna pozycja w wojnie pomników toczonej przez narodową (inicjatywy prezydent Juszczenki i „Naszej Ukrainy”) i radziecką (inicjatywy Partii Regionów) wersję przeszłości, szczególnie ujawniona w ciągu lat 2006-2007, pomogły BJuT zwiększyć bazę społeczną, nie przywiązując wagi do regionu. Jednak, mimo strategii neutralizmu, przeciwnicy Tymoszenko konsekwentnie kreowali ją na polityka „antyrosyjskiego”7. Z drugiej zaś strony utrwalał się obraz kobiety, która ma uratować Ukrainę – prawdziwej „ukraińskiej Joanny 7 Chociaż ostatnio obraz ten został nieco zaburzony. Brak jednoznacznej, potępiającej Rosję deklaracji ze strony Julii Tymoszenko w związku z wojną rosyjsko-gruzińską stał się pretekstem dla obozu prezydenta Juszczenki do oskarżenia jej o „zdradę stanu” i ogłoszenia przedterminowych wyborów. 48 Andrij Portnow Wybory 26 marca 2006 r. Przedterminowe wybory 30 września 2007 r. ar t yku ł Obwód I miejsce kijowski wołyński czerkaski chmielnicki tarnopolski czernihowski sumski winnicki równieński czerniowiecki kirowogradzki połtawski żytomierski 44,54 43,93 38,25 35,57 34,49 33,90 33,25 33,25 31,30 30,34 30,13 26,81 24,93 53,38 57,59 47,03 48,16 51,57 41,92 44,45 49,97 50,97 41,92 37,57 37,00 37,00 33,04 30,39 20,29 17,43 15,03 12,68 11,98 10,94 9,86 50,38 (I miejsce) 50,67 (I miejsce) 28,85 23,00 20,93 16,36 16,60 14,66 13,72 6,54 3,71 2,47 6,93 5,10 3,92 22,29 (II miejsce) 30,71 (II miejsce) II miejsce lwowski iwano-frankowski zakarpacki chersoński dniepropietrowski charkowski mikołajowski zaporoski odeski najniższy wynik krymska RA ługański doniecki na Ukrainie d’Arc”. Podczas jednej ze pierwszych urzędowych wizyt zagranicznych w Paryżu Julia Tymoszenko powiedziała o swojej sympatii do Joanny d’Arc, nie zdając sobie sprawy, że we współczesnej Francji postać ta ma dość jednoznaczne konotacje, kojarzone z radykalną prawicą. Wybór Donbasu Wiktor Janukowycz urodził się 9 lipca 1950 r. w Jenakijewie. W wieku 17 lat po raz pierwszy wyrokiem sądu został skazany za rabunek na pozbawienie wolności w zakładzie karnym dla nieletnich. W 1970 r. był po raz drugi osądzony za okaleczenie średniego stopnia. Mimo że w trybie sądowym wyroki zostały unieważnione, Ukraina postradziecka: pluralizm polit yczny... 49 ar t yku ł fakt podwójnego odbycia kary był ważnym atutem jego przeciwników w kampanii przeciwko niemu w czasie „pomarańczowej rewolucji”. Po odbyciu kary Janukowycz pracował w hucie, był ślusarzem, samochodowym mechanikiem, następnie, mimo kryminalnej przeszłości, został dyrektorem generalnym firmy „Donbastransremont” i zajmował szereg innych stanowisk kierowniczych w Doniecku. W 1997 r. został mianowany na przewodniczącego donieckiej obwodowej administracji państwowej, a 21 listopada 2002 r. został premierem Ukrainy. W kwietniu 2003 r. Janukowycz stanął na czele Partii Regionów powołanej przez ukraiński wielki kapitał. „Zwycięstwo” Janukowycza w drugiej turze wyborów prezydenckich stało się wydarzeniem rozpoczynającym masowe protesty, które przerodziły się w „pomarańczową rewolucję”. Wbrew licznym prognozom, Janukowycz – mimo przegranej w wyborach oraz licznych skandali i ciemnych strony biografii – nie zszedł z areny politycznej, lecz przeciwnie – wzmacniał swe notowania (w znacznej mierze ze względu na liczne błędy i niedociągnięcia „pomarańczowej” władzy). 4 sierpnia 2006 r. zawzięty przeciwnik Janukowycza, Wiktor Juszczenko, desygnował go na stanowisko premiera, na którym pozostawał on do przedterminowych wyborów parlamentarnych w 2007 r. Wyniki Partii Regionów na dwóch ostatnich kampaniach wyborczych świadczą również o widocznej tendencji (chociaż znacznie słabszej w stosunku do BJuT) do wyjścia poza ramy regionów. Tak więc absolutne zwycięstwo odnosiła Partia Regionów tylko w obwodzie donieckim i ługańskim. Inna sytuacja występuje już w Charkowie, Odessie czy Dniepropietrowsku – obwodach również generalnie rosyjskojęzycznych i opornych wobec ekskluzywnego nacjonalizmu. Najniższe poparcie Partia Regionów ma na terenach o dominującym nacjonalizmie etnokulturowym, czyli w Galicji Wschodniej i na Wołyniu. Mobilizując swych zwolenników, zarówno Partia Regionów, jak i BJuT, odwołują się do populizmu społecznego, jednak z większą aktywnością przywołują argumenty językowe i historyczne. Można zakładać, że dla Wiktora Janukowycza, formalnie „doktora ekonomii” i „proffesora” (taką niepoprawną wersję swego tytułu naukowego podał on w jednej z ankiet), oraz większości jego kolegów partyjnych kwestie natury humanistyczne są co najmniej drugoplanowe. Jednak przed każdymi kolejnymi wyborami partia apeluje o nadanie językowi rosyjskiemu statusu drugiego języka państwowego. W 2006 r. Partia Regionów zainicjowała „wojnę pomników”, której szczyt, co ciekawe, pokrywał się w czasie z okresem przedwyborczym, a która po wyborach zaczęła być wyciszana. Można wspomnieć niektóre najbardziej dostrzegalne wydarzenia: w odpowiedzi na apel Juszczenki o pogodzenie się weteranów UPA i Armii Czerwonej charkowska rada obwodowa, kontrolowana przez Partię Regionów, w październiku 2006 r. podjęła decyzję o usunięciu wszystkich pomników UPA w obwodzie charkowskim (decyzja ta pozostała tylko deklaracją); w czerwcu 2007 r. rada miejska Symferopola wyraziła zgodę na budowę pomnika ofiar „narodu radzieckiego” poległych z rąk UPA; 50 Andrij Portnow Wybory 26 marca 2006 r. Przedterminowe wybory 30 września 2007 r. 74,33 73,63 58,01 51,70 51,23 50,34 47,51 44,98 39,14 73,53 72,05 60,98 49,61 55,45 54,40 52,22 48,15 43,23 20,39 20,10 17,98 15,60 24,75 26,75 22,41 20,72 4,49 3,01 2,02 1,94 6,72 4,19 3,01 2,95 32,14 (I miejsce) 34,47 (I miejsce) ar t yku ł Obwód I miejsce ługański doniecki krymska RA charkowski zaporoski mikołajowski odeski dniepropietrowski chersoński II miejsce połtawski kirowogradzki żytomierski czernihowski najniższy wynik wołyński lwowski tarnopolski iwano-frankowski na Ukrainie w tymże Symferopolu, jak i w Odessie, zostały podjęte decyzje w sprawie budowy pomników rosyjskiej cesarzowej Katarzyny II8; w lipcu 2007 r. Partia Regionów zawzięcie przeciwstawiła się budowie w Połtawie pomnika Symona Pelury (decyzja sądu w tej sprawie nie pozwoliła na odsłonięcie pomnika). Ukraina pluralistyczna Jak wspomnieliśmy wyżej, kwestie językowe i geopolityczne występują jako podstawowe kryterium odróżniające jedne siły polityczne od innych. Dzieje się to w sytuacji, kiedy zarówno Tymoszenko, jak i Janukowycz nie ujawniają autentycznego osobistego zainteresowania historią, co wyraźnie kontrastuje z pozycją Wiktora Juszczenki, który priorytetowo traktuje sprawę uczczenia ofiar Wielkiego Głodu lat 1932-1933; sprawę pogodzenia się weteranów oraz różnych wizji II wojny światowej; odbudowę zrujnowanego przez wojska rosyjskie na początku XVIII w. Baturyna – stolicy hetmana Iwana Mazepy; utworzenie „ukraińskiego 8 Decyzję tę Janukowycz skomentował w ten sposób: „Historię trzeba szanować”: http://www.otechestvo.org.ua/phpprint.php Ukraina postradziecka: pluralizm polit yczny... 51 ar t yku ł Luwru” – muzeum „Arsenał Sztuki”. Warto podkreślić, iż mimo dość ostrej krytyki wielu z tych inicjatyw, Juszczenko na razie z żadnej z nich nie zrezygnował. Mimo deklarowania prób unifikacji państwowej polityki pamięci (przede wszystkim przy pomocy powołania przed kilkoma laty Instytutu Pamięci Narodowej), nie ma podstaw na razie do tego, by mówić o konsekwentnej strategii państwowej, a tym bardziej o systemie przemyślanych decyzji. Współczesna Ukraina nadal cieszy się pluralizmem politycznym, kulturowym i historycznym. Jego rękojmią jest brak możliwości jakiejkolwiek z liczących się sił politycznych zdominowania Ukrainy i osiągnięcia absolutnej dominacji nad konkurentem. Mimo obaw co do słabej kondycji ukraińskiego pluralizmu, wykazał on, jak dotąd, spory zapas wytrwałości i kompromisowości. Budzące grozę prognozy „podziału” Ukrainy czy też „wojny domowej”, upowszechniane przez wewnętrzne i zagraniczne media w latach 1991, 2004 i 2007, nigdy się nie sprawdziły, dając tym samym świadectwo tego, jak nieadekwatne są katastrofalne oceny rzeczywistości zróżnicowania regionalnego. Z języka ukraińskiego przełożył Włodzimierz Osadczy 52 Andrij Portnow Rocznik Instytutu Europy Środkowo-Wschodniej Rok (6) 2008 Tomasz Kapuśniak, Jaropołk Tymkiw Potencjalne kierunki współpracy Ukrainy z Sojuszem Północnoatlantyckim ar ty ku ł Analizując dynamikę stosunków Ukrainy z Sojuszem Północnoatlantyckim (NATO), należy zauważyć, że można wyodrębnić trzy główne etapy: 1) lata 1991-1997; 2) lata 1997-2004; 3) okres po 2004 r., czyli po „pomarańczowej rewolucji”1. O ile w pierwszych dwóch etapach kładziono przede wszystkim nacisk na inicjowanie i instytucjonalizację relacji, o tyle w trzecim etapie strony dążą do zacieśniania współpracy oraz przybliżania Ukrainy do standardów i ewentualnie członkostwa w NATO. W niniejszej analizie podjęta zostanie próba ukazania zakresu przedmiotowego współpracy Ukrainy z NATO i możliwych kierunków ewolucji tych stosunków. Warto odnotować, że o ewentualnej jakościowej zmianie we wzajemnych relacjach – według stanowiska większości ukraińskich partii politycznych – ma zadecydować społeczeństwo w referendum, dlatego też podjęty zostanie wątek stosunku Ukraińców do problematyki wstąpienia ich państwa do NATO i poziomu informacji na temat Sojuszu. 1 Szerzej na temat instytucjonalizacji i ewolucji stosunków Ukrainy z NATO zob. M. Pietraś, Stosunki Ukrainy z Sojuszem Północnoatlantyckim, w: Ukraina w stosunkach międzynarodowych, red. M. Pietraś, T. Kapuśniak, Lublin 2007, s. 350 i n. ar t yku ł Obszary współpracy Ukraina–NATO Zakres przedmiotowy współpracy Ukrainy z NATO jest dość szeroki. Do najważniejszych kierunków współpracy należą: – współpraca w zakresie bezpieczeństwa i misji pokojowych; – współpraca wojskowa, w tym reforma systemu obronnego; – współpraca w zakresie reagowania kryzysowego; – współpraca w dziedzinie nauki i ekologii; – współpraca w zakresie informacyjnym2. Współpraca w zakresie bezpieczeństwa, w tym bezpieczeństwa euroatlantyckiego, przebiega głównie w ramach operacji i misji tzw. out of area. Przykładowo, w 2007 r. Ukraina jako jedyne państwo-partner uczestniczyła we wszystkich misjach i operacjach NATO. Ukraina odegrała ważną rolę w ramach działalności Sił Pokojowych – SFOR, utworzonych na terytorium Bośni i Hercegowiny, wnosząc do składu kontyngentu pokojowego NATO batalion piechoty, batalion zmechanizowanej piechoty i eskadrę helikopterów – łącznie 400 wojskowych i pilotów3. Natomiast do Kosowa Ukraińcy wysłali eskadrę helikopterów oraz 321 ukraińskich wojskowych wchodzących w skład ukraińsko-polskiego batalionu (UKRPOLBAT) utworzonego w lipcu 2000 r. w ramach operacji KFOR4. Ukraina użyła szeregu środków praktycznych, które miały na celu wspieranie międzynarodowych akcji antyterrorystycznych przez państwa członkowskie Sojuszu. Ukraina udostępniła flocie powietrznej Sojuszu, która bierze udział w operacji, swoją przestrzeń powietrzną oraz swoje samoloty transportowe w celu przewiezienia do Afganistanu wojsk państw-członków NATO5. W 2007 r. potwierdzono uczestnictwo ukraińskich lekarzy, pod przewodnictwem Litwy, w odbudowie prowincji na terytorium Afganistanu. Jeśli chodzi o kierunki współpracy wojskowej w ramach szczególnego partnerstwa najważniejsze są zagadnienia polityki obrony i bezpieczeństwa, rozmowy na temat podstawowych koncepcji strategicznych i doktryn wojennych, działalność pokojowa i zarządzania sytuacjami kryzysowymi6. 2 Zob. Key areas of NATO-Ukraine cooperation, North Atlantic Treaty Organization, http://www.nato. int/issues/nato-ukraine/cooperation.html 3 Por. О. Крамаревський, І плюси, і мінуси. Розширення НАТО і безпека України, „Політика і час”, 1996, nr 7, s. 19-21. 4 М. М. Микієвич, Інституційне право Європейського Союзу у сфері зовнішньої політики та безпеки, Львів 2005, s. 333. 5 Por. О. Крамаревський, І плюси, s. 19-21. 6 І. Руснак, У процесі воєнної реформи. Стратегічні завдання поступової інтеграції України в НАТО: практичний вимір, „Політика і час”, 2003, nr 11, s. 9-13. 54 To m a s z K a p u ś n i a k , J a r o p o ł k Ty m k i w 7 Por. http://www.niisp.gov.ua/vydanna/panorama/issue.php?s=gpgs2&issue=2003_3-4 Szerzej zob. Основні напрями співробітництва Збройних Сил України з НАТО, Міністерство Оборони України, http://www.mil.gov.ua/index.php?lang=ua&part=ua-nato&sub=osn_napr 9 Szerzej zob. Поглиблення співпраці Україна-НАТО: короткотермінові заходи, Міністерство Оборони України, http://www.mil.gov.ua/index.php?lang=ua&part=ua-nato&sub=pogl_spiv 10 В. Смолянюк, Фактор НАТО у формуванні військової могутності української держави, „Людина і політика”, 2000, nr 3, s. 24-33. 11 Szerzej zob. NATO–Ukraine Joint Working Group on Defence Reform, North Atlantic Treaty Organization, http://www.nato.int/issues/nato-ukraine/jwgdr.html 8 Potencjalne kierunki współpracy Ukrainy z Sojuszem Północnoatlantyckim 55 ar t yku ł Praktyczna współpraca wojskowa Ukrainy w ramach Programu „Partnerstwo dla Pokoju” (PdP) odnosi się do kilku obszarów: 1) wspólne uczestniczenie w operacjach pokojowych z NATO; 2) poszerzenie skali szkoleniowej NATO/PdP z uwzględnieniem nowych misji Sojuszu, a szczególnie operacji umacniających pokój; 3) przyłączenie się do planowania i realizowania działań PdP; 4) uczestniczenie w planowaniu i przeprowadzaniu operacji wielonarodowych; 5) poszerzenie współpracy w kontekście PdP7. Natomiast obecnie współpraca Ukrainy z NATO ulega stopniowemu poszerzeniu i można podzielić ją na: kierunki współpracy Sił Zbrojnych Ukrainy (SZU), częściowo określonych w harmonogramie działań Ukraina–NATO 2006 – 16 punktów8, oraz krótkoterminowe przedsięwzięcia, uchwalone na posiedzeniu Komisji Ukraina–NATO w 2003 r. w Wilnie – 25 punktów, podzielonych na 5 bloków9. W odniesieniu do założeń Sztabu Generalnego SZU, wielostronna współpraca wojskowa staje się jednym z ważniejszych czynników wzmacniających bezpieczeństwo Ukrainy, jak również całej Europy. Właśnie w sferze bezpieczeństwa Ministerstwo Obrony Ukrainy wyznaczyło następujące kierunki: kontrola uzbrojenia w ramach OBWE; współpraca z NATO w ramach programu PdP; uczestniczenie w działalności pokojowej ONZ i OBWE; obustronna współpraca wojskowa z państwami i ich resortami wojskowym zarówno na Zachodzie, jak i na Wschodzie10. Biorąc udział w szerokim spektrum działań i ćwiczeń wojskowych w ramach PdP, ukraińscy wojskowi zdobywają praktyczne doświadczenie we współdziałaniu z wojskami państw NATO (por. tabela 1). Praktyczną korzyść przynosi Ukrainie również uczestniczenie w procesie planowania i nadzoru sił zbrojnych, zgodnie z programem PdP. Jego mechanizm pozwala bowiem na wydzielenie takich aspektów w sferze planowania obrony, które umożliwiają doskonalenie wspólnego działania. Korzyści płynące ze współpracy wojsk widoczne są szczególnie na przykładzie stałego uczestniczenia ukraińskich pododdziałów w operacjach stabilizacyjnych. Głównymi mechanizmami instytucjonalizacji współpracy wojskowej są: Komisja Ukraina–NATO; Komitet Wojskowy Ukraina–NATO; Wojskowe Biuro Łącznikowe Ukraina–NATO; Wspólna Grupa Robocza Ukraina–NATO ds. Reformy Sektora Obrony11; Wspólna Grupa Robocza Ukraina–NATO ds. Zbrojeń; narodowi koordynatorzy współpracy Ukrainy z NATO – reprezentanci ministerstw oraz innych organów władzy wykonawczej Ukrainy współpracujących z NATO. ar t yku ł Tab. 1. Uczestnictwo SZU w przedsięwzięciach programu PdP Rok Ogólna liczba przedsięwzięć Liczba szkoleń wojskowych Liczba szkoleń wojskowych przeprowadzonych na Ukrainie 1994 2 2 – 1995 98 11 – 1996 53 18 3 1997 157 22 2 1998 100 17 2 1999 156 11 2 2000 113 10 3 2001 117 10 – 2002 118 9 1 2003 152 10 1 2004 220 11 – 2005 262 10 – 2006 237 5 – Źródło: Opracowano na podstawie danych Ministerstwa Obrony Ukrainy, www.mil.gov.ua Jednym z ważniejszych zadań NATO jest wspieranie Ukrainy w sferze reformowania jej struktur obrony, doskonalenie stanu kontroli cywilnej i demokratycznej nad siłami zbrojnymi, a także podniesienie poziomu współpracy z wojskami NATO, co ma usprawnić uczestniczenie Ukrainy w misjach pokojowych pod przewodnictwem NATO. Jednak przed Ukrainą stoi trudne zadanie – zakończenie reformowania otrzymanej po Związku Radzieckim ogromnej armii, która charakteryzuje się dużą ilością przestarzałego, ciężkiego sprzętu, i na jej podstawie stworzenie mniejszej, nowocześniejszej i efektywniejszej struktury sił zbrojnych, która będzie odpowiadać potrzebom bezpieczeństwa oraz odegra aktywną rolę w planie umocnienia europejskiego bezpieczeństwa i stabilizacji12. W tym też celu zaplanowano przeprowadzenie reformy struktur obrony w dwóch etapach. W ramach pierwszego etapu (lata 2004-2009) zaplanowano reformę sił zbrojnych oraz utworzenie warunków dla jej rozwoju. W grudniu 2005 r. Prezydent Ukrainy dekretem zatwierdził Państwowy program rozwoju Sił Zbrojnych Ukrainy w latach 2006-201113. W roku 2010 przewiduje się, że SZU całkowicie przejdą na armię zawodową14. 12 А. Тертичний, Розширення НАТО: військові аспекти, „Політика і час”, 1996, nr 8, s. 18-22. Указ Президента України „Про рішення Ради національної безпеки та оборони України від 9 грудня 2005 року Про Державну програму розвитку Збройних Сил України на 2006-2011 роки”, 2005, nr 1862, t. 25, 27.12.2005, http://portal.rada.gov.ua/control/uk/publish/article/news_left?art_ id=74495&cat_id=37486 14 M. Сунгуровський, Україна–НАТО: результати очікувань, „Національна безпека і оборона”, 2006, nr 9 (81), s. 2-8. 13 56 To m a s z K a p u ś n i a k , J a r o p o ł k Ty m k i w 15 В. П. Горбулін, Досвід України у реформуванні сектору безпеки та шляхи імплементації Стратегії національної безпеки України, Варшава, 01.06.2007, http://www.nceai.gov.ua/ 217.703.0.0.1.0.phtml 16 Е. Лисицин, Стратегічне партнерство – поняття сучасне, „Віче”, 1999, nr 2 (83), s. 37. 17 В. П. Горбулін, Досвід України у реформуванні. Potencjalne kierunki współpracy Ukrainy z Sojuszem Północnoatlantyckim 57 ar t yku ł W drugim etapie (lata 2010-2015) główny nacisk został położony na rozwój SZU, co zakłada przejście od ilościowego do jakościowego zarządzania wojskiem, wyposażeniem, szkoleniem oraz zaopatrzeniem. Podsumowaniem drugiego etapu ma być utworzenie w 2015 r. Sił Zbrojnych, zgodnych z operacyjnymi oraz wojskowo-technicznymi standardami państw członkowskich NATO. Należy podkreślić fakt, że 9 grudnia 2005 r. na posiedzeniu Wspólnej Grupy Roboczej Ukraina–NATO ds. Reformy Sektora Obrony, przyjęto decyzję o przeprowadzeniu w czterech etapach kompleksowej rewizji sektora bezpieczeństwa, za pośrednictwem ekspertów NATO15. Pierwszy etap (styczeń-marzec 2006) związany był z określeniem zasad konceptualnych reform oraz analizą zagrożeń dla bezpieczeństwa Ukrainy. Podczas drugiego (kwiecień-październik 2006) i trzeciego etapu (październik-listopad 2006) rewizji sektora bezpieczeństwa, oceniono stan oddzielnych instytucji oraz wypracowano akty: Analiza realnego stanu sektora bezpieczeństwa oraz Model sektora bezpieczeństwa Ukrainy – 2015. Podczas czwartego etapu (listopad 2006 – marzec 2007) wypracowano sposoby i metody wprowadzenia modelu sektora bezpieczeństwa Ukrainy do 2015 r. Rezultatem rewizji sektora bezpieczeństwa ma być uchwalenie, na najwyższym szczeblu państwowym, kompleksu normatywnych, prawnych, organizacyjnych oraz innych działań w sferze wzmacniania bezpieczeństwa Ukrainy. Ważnym etapem przekształcania struktur obronnych państwa będzie również wykształcenie i profesjonalne przygotowanie kadry. Starsi oficerowie ukraińscy, razem z kolegami z innych państw partnerskich, uczestniczą w kursach odbywających się we Włoszech oraz w Niemczech16. W 2000 r. około 440 oficerów uczestniczyło w 37 kursach językowych oraz w 15 szkoleniach dla przedsiębiorców. W 2005 r. NATO przeznaczyło 150 tys. euro na programy przekształcania struktur obronnych poszczególnych państw. Niezmienna jest tendencja zmierzająca do zastąpienia stanowisk oficerskich kadrą cywilną w najwyższych państwowych urzędach zarządzania, w instytucjach technicznych, w wojskowych instytucjach edukacyjnych. Obecnie udział osób cywilnych stanowi około 6% całkowitej liczby osób zatrudnionych w wojskowości17. Planowane działania w zakresie reagowania w sytuacjach kryzysowych oraz przygotowanie na wypadek katastrofy stanowią również bardzo istotny kierunek rozwoju współpracy międzynarodowej pomiędzy Ukrainą a NATO oraz temat, któremu są poświęcane regularnie organizowane treningi. Współpraca ma przygotować Ukrainę do efektywnego wprowadzania i koordynacji operacji związa- ar t yku ł nych z likwidowaniem następstw niespodziewanych katastrof, poprzez działanie jednostek państwowych. Dodatkowo, ma ona też sprzyjać rozwojowi potencjału regionalnego w sferze reakcji na wypadek katastrofy. Utworzenie na Ukrainie w 1998 r. Euroatlantyckiego Centrum ds. Reagowania na wypadek Katastrof umożliwiło otrzymanie pomocy od państw członkowskich NATO podczas likwidacji sytuacji nadzwyczajnych i klęsk żywiołowych, np. w walce ze skutkami powodzi na Zakarpaciu w latach 1998 i 2001, jak również stworzyło szansę na uczestnictwo ukraińskich ekip ratunkowych w powodziach w Albanii oraz w Czechach w 2002 r., w Azerbejdżanie w 2003 r., w Bułgarii, Gruzji, Rumunii oraz Kirgistanie w 2005 r. Centrum stanowiło również ważne ogniwo w procesie międzynarodowej humanitarnej akcji pomocy ofiarom trzęsienia ziemi w Pakistanie jesienią 2005 r. Praca Centrum nadal skupia się na wypracowaniu skoordynowanych działań przeciwdziałających sytuacjom kryzysowym (np. powódź) oraz natychmiastowego reagowania na wypadek katastrofy w ramach specjalnego Projektu Ukraina–NATO. W sferze naukowej pod egidą NATO przeprowadzono szereg programów w dziedzinie nauki i ekologii, w których uczestniczą też badacze ukraińscy. W 2002 r. jednym z trzech laureatów pierwszej nominacji do nagrody za współpracę naukową z NATO został ukraiński naukowiec A. Chałatow18. Pod egidą NATO w 2000 r. na Ukrainie swoją działalność rozpoczęła sieć informacyjna „URAN” (Ukrainian Research and Academic Network), dzięki której ukraińskie instytucje naukowe i uniwersytety zostały zinformatyzowane. Na początku 2004 r. NATO zapoczątkowało nowy naukowy program „Bezpieczeństwo przez naukę”. W tym samym roku w ramach tego projektu przyznano Ukrainie 1,5 mln euro w celu zrealizowania 46 projektów naukowych. W 2005 r. rozpoczęto realizację 36 nowych projektów badawczych w dziedzinie nauki i ekologii, a w 2006 r. NATO przydzieliło Ukrainie na rozwój nauki 2 mln euro. Z tej kwoty 0,5 mln euro przeznaczono na informatyzację ukraińskich uniwersytetów19. Jednym z najbardziej znanych przykładów współpracy naukowej jest projekt Ministerstwa Edukacji i Nauki Ukrainy dotyczący stworzenia aparatu do prześwietleń w Narodowym Centrum Naukowym „Charkowski Instytut Fizyki i Technologii”. Ten unikalny aparat ma być wykorzystywany w badaniach w sferze medycyny, ekspertyz sądowych, wykrywania materiałów wybuchowych, przy współudziale naukowców z innych państw świata20. 18 С. Дворник, О. Зарубінський, Україна і НАТО: від співробітництва до інтеграції, „Голос України”, nr 59 (3059), 27.03.2003, s. 6-7. 19 Науково-технічне співробітництво Україна–НАТО oraz Цивільний вимір діяльності НАТО в Україні, materiały ze strony internetowej: Ukraina–NATO, http://www.ukraine-nato.gov.ua/ 20 Tamże. 58 To m a s z K a p u ś n i a k , J a r o p o ł k Ty m k i w Analizując współpracę w zakresie informacyjnym, trzeba powiedzieć, że informacja nt. działalności i struktury Sojuszu od dawna dostępna jest wszystkim zainteresowanym poprzez stronę internetową NATO21 oraz różne wydania informacyjne NATO w kilku językach (np. informator NATO22 w języku ukraińskim był systematycznie wydawany i bezpłatnie rozpowszechniany). W Kijowie od 1997 r. działa Centrum Informacji i Dokumentacji NATO. Jednak głównymi inicjatorami oraz realizatorami przedsięwzięć informacyjnych o NATO są: Sekretariat Prezydenta Ukrainy, Ministerstwo Obrony, Ministerstwo Spraw Zagranicznych, Państwowy Komitet Radia i Telewizji Ukrainy. Organizacje pozarządowe również dość aktywnie uczestniczą w procesie informowania obywateli. Podejmowane inicjatywy jak dotąd nie wpłynęły istotnie na poziom doinformowania społeczności. Analizując stosunek ukraińskiego społeczeństwa do członkostwa w NATO, trzeba odnotować niski poziom wiedzy obywateli o Sojuszu oraz niedostateczną wiedzę o sprawach związanych z NATO. Istotny wpływ na ten stan rzeczy ma również brak informacji w mediach ukraińskich. Świadczą o tym rezultaty badań socjologicznych regularnie przeprowadzanych przez Centrum Razumkowa i publikowanych w ich magazynie „Nacionalna Bezpeka i Oborona” (por. tabela 2). Odnosząc się do danych z tabeli 2, należy wskazać, że wciąż większość na Ukrainie stanowią przeciwnicy akcesji tego państwa do Sojuszu Północnoatlantyckiego. Stanowią oni, według szacunków, od 50 do nawet 70% społeczeństwa. Ewolucję podejścia można najlepiej zaobserwować zestawiając rok 1999, kiedy to przeciwnicy NATO stanowili 19% ankietowanych, z rokiem 2005, kiedy ponad 50% społeczeństwa było przeciw, oraz z rokiem 2006, gdy liczba przeciwników osiągnęła pułap około 64%. W ostatnich dwóch latach zauważa się jednak spadek liczby przeciwników wstąpienia Ukrainy do NATO. Między 2007 a 2008 r. spadek ten wynosił około 10%23. Warto również zauważyć, że stosunek zwolenników do przeciwników wstąpienia Ukrainy do NATO pokazuje, że najwyższe wskaźniki przypadają przeważnie na czas aktywnych kampanii wyborczych, kiedy temat NATO jest instrumentalnie wykorzystywany przez siły polityczne. Oprócz tego negatywny wpływ na stosunek Ukraińców do NATO wywiera operacja wojskowa w Iraku. Paradoksalnie, wojna Rosji z Gruzją z sierpnia 2008 r. nie przyczyniła się do znacznej zmiany postrzegania Sojuszu przez społeczeństwo ukraińskie. 21 North Atlantic Treaty Organization, http://www.nato.int Довідник НАТО, Office of Information and Press NATO, Brussels 2003. 23 Szerzej zob. Тема НАТО в новинах і політичних програмах українського телебачення, „Національна безпека і оборона”, 2006, nr 9, s. 47-49. 22 Potencjalne kierunki współpracy Ukrainy z Sojuszem Północnoatlantyckim 59 ar t yku ł Stopień poinformowania społeczeństwa ukraińskiego na temat NATO ar t yku ł Tab. 2. Jeśli w następnym tygodniu odbyłoby się referendum odnośnie do wstąpienia Ukrainy do NATO, jak państwo by głosowali? (dynamika w latach 2002-2008) Miesiąc badania Za wstąpieniem do NATO Przeciw wstąpieniu do NATO Nie głosowałbym Trudno powiedzieć sierpień 2008 22,3 52,0 10,9 14,8 czerwiec 2008 20,9 60,0 5,9 13,3 kwiecień 2008 20,4 62,1 6,5 10,9 marzec 2008 17,7 55,2 8,4 18,8 luty 2008 20,9 53,1 9,4 16,7 grudzień 2007 21,0 58,9 15,3 4,8 luty 2007 16,2 59,2 8,0 16,6 październik 2006 17,2 54,1 12,4 16,3 wrzesień 2006 18,2 60,9 3,5 17,4 lipiec 2006 16,3 63,2 8,7 11,7 styczeń 2006 15,4 63,9 3,5 17,2 grudzień 2005 16,0 61,4 4,7 17,9 wrzesień 2005 15,3 60,3 8,5 15,9 czerwiec 2005 21,1 55,0 5,0 18,9 luty 2005 18,5 54,2 7,6 19,7 listopad 2004 15,1 55,5 8,6 20,9 wrzesień 2004 18,3 51,8 7,5 22,3 czerwiec 2004 21,4 49,2 6,6 22,8 marzec 2004 24,6 45,6 7,5 22,3 luty 2004 26,7 47,1 6,4 19,8 grudzień 2003 22,2 48,7 6,3 22,8 wrzesień 2003 24,9 40,0 12,2 22,9 sierpień 2003 25,0 35,4 17,7 21,9 czerwiec 2003 23,0 39,9 13,0 24,1 kwiecień 2003 19,2 43,3 19,5 18,0 marzec 2003 21,5 44,6 16,3 17,6 luty 2003 21,9 37,7 16,5 23,9 grudzień 2002 27,2 33,0 19,5 20,3 listopad 2002 31,5 32,0 14,3 22,2 październik 2002 29,8 35,0 11,4 23,8 czerwiec 2002 32,0 32,2 13,7 22,1 Źródło: Соціологічне опитування, Центр Разумкова, http://www.uceps.org.ua/poll.php?poll_id=46 60 To m a s z K a p u ś n i a k , J a r o p o ł k Ty m k i w 24 Por. М. Мішенко, Вплив геополітичних орієнтацій громадян України на їх ставлення до НАТО, „Національна безпека і оборона”, 2006, nr 9, s. 39-41. 25 Szerzej zob. Тема НАТО в новинах і політичних програмах українського телебачення, „Національна безпека і оборона”, 2006, nr 9, s. 47-49. 26 Szerzej zob. Альтернативні моделі забезпечення національної безпеки України: оцінки експертів, „Національна безпека і оборона”, 2006, nr 9, s. 42-46. 27 В. П. Горбулін, Україна – НАТО: стагнація чи повільна інтеграція, „Стратегічні пріоритети”, 2007, nr 2 (3), s. 12. 28 Na przykład В. В. Бадрак, С. Г. Згурець, М. М. Самусь, О. О. Набоченко, Шлях до НАТО: вимір безпеки. Лідери думок – про євроатлантичну інтеграцію України, Київ 2006; О. Палій, Навіщо Україні НАТО?, Київ 2006; Україна–НАТО в запитаннях і відповідях, ред. О. І. Пошедін, Черкаси 2006. Potencjalne kierunki współpracy Ukrainy z Sojuszem Północnoatlantyckim 61 ar t yku ł Stosunek obywateli Ukrainy do NATO jest na ogół związany również z ich stosunkiem do euroatlantyckiego i europejskiego kierunku międzynarodowej integracji Ukrainy. NATO jest traktowane jako alternatywa względem Rosji w sferze polityki zewnętrznej. Ważną rolę w kształtowaniu negatywnego wizerunku NATO w oczach ukraińskiej społeczności odgrywają stereotypy postrzegania organizacji jako „instrumentu zewnętrznej polityki USA” oraz łączenia Sojuszu głównie z tym państwem24. Z badań socjologicznych wynika również, że informacja o NATO w telewizji ukraińskiej jest fragmentaryczna, przedstawiana w kontekście innych wydarzeń na Ukrainie jako dodatkowa i drugorzędna. Źródłem informacji o NATO są przeważnie korespondenci ukraińskich i rosyjskich mediów oraz oficjalne instytucje państwowe. Natomiast stanowiska ekspertów i rzeczników NATO lub poszczególnych państw członkowskich nie są prezentowane szerokiemu gronu odbiorców na Ukrainie. Faktycznie więc telewizja publicznie pokazuje opinie ukraińskich sił politycznych nastawionych niechętnie bądź wrogo wobec członkostwa Ukrainy w NATO25. 87% ankietowanych ekspertów uważa, że „Państwowy program informowania społeczności w kwestiach integracji euroatlantyckiej” jest realizowany tylko częściowo, a w niektórych punktach wcale26. Według danych socjologicznych, około 70% obywateli Ukrainy nie posiada informacji na temat działalności organizacji pozarządowych w dziedzinie informowania o NATO, chociaż na dzień dzisiejszy na Ukrainie można doliczyć się prawie 150 organizacji pozarządowych, które zajmują się kwestiami integracji euroatlantyckiej27. Negatywnemu postrzeganiu NATO zapobiec ma kampania informacyjna zapowiedziana przez ministra spraw zagranicznych Ukrainy Wołodymyra Ohryzko, która przewidziana jest na okres 2-3 lat. Warto również odnotować, że w ramach materiałów informacyjnych poświęconych NATO ukazuje się magazyn „Ukraina– NATO”, publikuje się książki28, biuletyny oraz materiały informacyjne („Badania i opracowania w sferze euroatlantyckiej integracji Ukrainy”, „Euroatlantykinform”, „Ukraina w drodze do NATO”). Dość często są to materiały wydawane przez organizacje pozarządowe przy wsparciu grantowym – zwykle zagranicznym. Należy również wspomnieć o funkcjonujących stronach internetowych poświęconych tej ar t yku ł tematyce. Przykładem mogą być: Narodowe Centrum ds. Integracji Euroatlantyckiej Ukrainy (http://www.nceai.gov.ua); portal „Ukraina – NATO” (http://www. ukraine-nato.gov.ua); „Ukraina–NATO, kierunki współpracy” na stronie Ministerstwa Obrony Ukrainy; „Integracja euroatlantycka” na stronie Ministerstwa Spraw Zagranicznych Ukrainy. Jednocześnie większość obywateli i ekspertów podkreśla brak, niepełność oraz ograniczenie informacji na temat NATO w ukraińskich środkach masowego przekazu. Odnosząc się do poziomu wiedzy obywateli na temat NATO, można stwierdzić, że nadal on jest niski. Sojusz przez Ukraińców postrzegany jest w kategoriach zimnowojennego podziału Europy, czyli jako organizacja wrogo nastawiona, swego rodzaju mechanizm imperialnych działań USA. Inaczej mówiąc, społeczeństwo nie posiada rzetelnej informacji na temat NATO, a swoje poglądy opiera na stereotypach. Jak pokazują wyniki sondaży, wysokie poparcie dla integracji z Unią Europejską (ponad 55%, a w zachodnich regionach sięgające 80%) i negatywne nastawienie społeczne wobec NATO nie wyraża krytycznego stosunku Ukraińców do państw zachodnich. Umiejętnie przeprowadzona kampania społeczna, przekonująca o pozytywnej roli NATO jako sojuszu szerzącego pokój, a nie agresywnego, destabilizującego środowisko międzynarodowe, może próbować zmienić stanowisko społeczeństwa ukraińskiego. Jednak należy szczególnie podkreślić fakt, że powyżej przedstawiona sytuacja nie ulegnie zmianie w krótkim czasie. Polityka informacyjna, która mogłaby odnieść pozytywny skutek, odwracając obecne proporcje poparcia dla członkostwa Ukrainy w NATO, będzie wymagała wielkiego zaangażowania i spójności. Nie wystarczą tu również nawoływania kilku partii (dość często jest to instrumentalne traktowanie tematyki NATO) czy grup społecznych. Potrzebny będzie aktywny udział szerokiego frontu społeczno-politycznego o zakresie podobnym jak w czasie „pomarańczowej rewolucji”. *** Podsumowując, poziom wiedzy obywateli Ukrainy o NATO nadal pozostaje niski i pod względem jakości, i ilości. Jest to związane zarówno z ich własną oceną, jak i z małą wiarygodnością informacji i ograniczonym do niej dostępem. Obraz o Sojuszu w największym stopniu kształtowany jest poprzez stereotypy, które mają wpływ zarówno na przeciwników, jak i na zwolenników integracji euroatlantyckiej. Jak można zauważyć na podstawie zasad i kierunków współpracy Ukrainy z NATO, kwestia atlantyckiej integracji państwa należy już bardziej do płaszczyzny politycznej i informacyjnej, aniżeli wojskowej. Spekulacje polityczne na temat stanu gotowości, czy raczej jego braku, wydają się być wypowiedziami skierowanymi do wschodniego sąsiada – Rosji, i zaspokajającymi jego potrzeby, lub tym- 62 To m a s z K a p u ś n i a k , J a r o p o ł k Ty m k i w Potencjalne kierunki współpracy Ukrainy z Sojuszem Północnoatlantyckim 63 ar t yku ł czasowymi hasłami przedwyborczymi dla pewnej warstwy ukraińskiego elektoratu. Niestety owe spekulacje bardziej destabilizują aniżeli uzupełniają stabilną już i owocną współpracę Ukrainy z NATO. Sytuacja na obszarze poradzieckim jest bardzo dynamiczna, w szczególności w ostatnim czasie. Wojna Rosji z Gruzją w sierpniu 2008 r. oraz podejmowane działania celowe przez Rosję (tzw. polityka paszportowa na Krymie i prace nad „Kartą Rosjanina”, „wojna psychologiczna” odnośnie do Floty Czarnomorskiej) powodują, że sytuacja wewnętrzna na Ukrainie (w szczególności na Krymie) coraz bardziej się komplikuje, tym samym stawiając pod znakiem zapytania przyszłość tej części Ukrainy. Nie bez znaczenia jest możliwość zdestabilizowania sytuacji wewnętrznej na Ukrainie poprzez wykorzystanie sytuacji Krymu przez Rosję. Rozwiązanie parlamentu przez Wiktora Juszczenkę 9 października 2008 r. w sposób zdecydowany przyczyniło się do zwiększenia chaosu na scenie politycznej Ukrainy, a tym samym osłabiony został kurs proatlantycki. Dlatego też wydaje się wielce prawdopodobne, że sytuacja ta wpłynie negatywnie na stosunki Ukrainy z NATO. Paradoksalnie, wojna Rosji z Gruzją przyczyniła się do podniesienia świadomości decydentów NATO oraz unaoczniła niezwykle skomplikowaną sytuację tego państwa, szerzej państw regionu czarnomorsko-kaspijskiego. Rocznik Instytutu Europy Środkowo-Wschodniej Rok (6) 2008 Agata Włodkowska ar ty ku ł Problemy rosyjskiej dominacji na obszarze WNP Obszar Wspólnoty Niepodległych Państw (WNP), nazywany również „bliską zagranicą”, jest dla Federacji Rosyjskiej (FR) obszarem priorytetowym, strefą jej żywotnych interesów. Po upadku ZSRR stał się regionem, w którym Rosja była w stanie wciąż odgrywać rolę mocarstwową. To pozwoliło jej znaleźć się w grupie kilkunastu mocarstw regionalnych. W utrzymaniu tej pozycji pomagały jej i wciąż pomagają odziedziczone po ZSRR potencjały, m.in. ludnościowy, militarny (atomowy) i gospodarczy. Nie bez znaczenia jest również stałe miejsce w Radzie Bezpieczeństwa ONZ, będące jednak oznaką jedynie mocarstwowości formalnej, bez jej wymiaru faktycznego, jaki posiadał Związek Radziecki. Upadek ZSRR przez wielu Rosjan wciąż jest odbierany jako „największa geopolityczna katastrofa ubiegłego stulecia”1. Słaba politycznie i gospodarczo Rosja lat 90., dodatkowo osłabiona kryzysem finansowym z 1998 r., zdołała jednak podnieść się z kolan, głównie dzięki bogatym złożom ropy naftowej i gazu ziemnego oraz wzrosto1 Takiego określenia użył w kwietniu 2005 r. prezydent W. Putin w swym orędziu o stanie państwa. Posłanije Federalnomu Sobraniju Rossijskoj Federaciji, 25.04.2005, http://www.kremlin. ru/appears/2005/04/25/1223_type63372type63374type82634_87049.shtml, marzec 2008. ar t yku ł wi światowych cen tych surowców2. Sprzedaż gazu i ropy stanowiła w ostatnich kilku latach ponad 50% rosyjskich przychodów z eksportu, generowała wzrost gospodarczy i nadwyżki w budżecie. Niezwykłym atutem Moskwy jest również kontrola nad drogami przesyłu tych surowców. Wzrost siły ekonomicznej Rosji pociągnął za sobą większą asertywność Moskwy, usztywnienie stanowiska w wielu kwestiach międzynarodowych i silniejsze zorientowanie polityki zagranicznej na neoimperializm. Z drugiej strony, pomogło to wzmocnić prestiż Rosji i doprowadzić do wyraźniejszego jej uznania za ważnego gracza światowego, którego stanowisko trudno bagatelizować. Mimo wielu atrybutów umacniających rosyjską pozycję w świecie, a w szczególności na obszarze poradzieckim, FR niezmiennie boryka się z problemami, które wpływają na efektywność jej polityki zagranicznej, w tym również na utrzymanie dominacji na obszarze poradzieckim. 1.1. Sytuacja demograficzna Rosji Potencjał ludnościowy od lat jest jednym z poważniejszych problemów FR. Sytuacja demograficzna jest wręcz alarmująca, o czym świadczą: krótka średnia długość życia Rosjan3, spadek liczby ludności rosyjskiej (o blisko 800 tys. rocznie) i ujemny przyrost naturalny. Według prognoz demografów ludność Rosji w 2025 r. może liczyć zaledwie 70 mln. Rosyjskie władze mają świadomość skali problemu. W swym orędziu z lipca 2000 r. ówczesny prezydent sytuację demograficzną określił jako zatrważającą4. Do rozwiązania problemu władze problemu podchodzą jednak w sposób jednostronny, głównie poprzez promocję dzietności. Biorąc pod uwagę zły stan zdrowia, wczesną umieralność Rosjan oraz niewielką liczbę kobiet w wieku 20-29 lat (12 mln), działania te są zdecydowanie niewystarczające. Alarmująca wręcz sytuacja demograficzna wynika ze złej sytuacji ekonomicznej znacznej części społeczeństwa rosyjskiego (mimo wysokich dochodów państwa), alkoholizmu, szerzącej się narkomanii, gruźlicy oraz HIV/AIDS5. Według szacunków ONZ, w 2006 r. w Rosji mieszkało około 1 mln osób zakażonych HIV/ AIDS (prawie 1% społeczeństwa), co sprawiło, że kraj znalazł się na granicy epi2 W Rosji znajduje się 30,5% światowych zasobów gazu ziemnego oraz 5,7% światowych zasobów ropy naftowej. Zob. Kłopotliwe bogactwo – sytuacja i perspektywy sektorów ropy i gazu na obszarze byłego ZSRR, „Prace OSW”, grudzień 2003, s. 66. 3 Średnia długość życia kobiet w 2006 r. wynosiła 73,2 roku, a mężczyzn 60,4. 4 Posłanije Federalnomu Sobraniju Rossijskoj Federaciji, 08.07.2000, http://www. kremlin.ru/text/appears/2000/07/28782.shtml, październik 2008. 5 Na temat przyczyn dramatycznej sytuacji demograficznej FR zob. np.: W. A. Nikonow, Resursy i priorytety wnieszniej polityki Rossijskoj Federacii, w: Sowriemiennyje mieżdunarodnyje otnoszenija i mirowaja politika. Uczebnik, red. A. W. Torkunow, Moskwa 2004, s. 712-743; S. Bieleń, Tożsamość międzynarodowa Federacji Rosyjskiej, Warszawa 2006, s. 115-119. 66 Agata Włodkowska 6 Według zachodnich epidemiologów, 40% zakażeń HIV/AIDS dokonuje się na drodze stosunków heteroseksualnych, co zapowiada wzrost zachorowań. Zob. T. Bielecki, Rosja przegrywa walkę z AIDS, „Gazeta Wyborcza”, 30.05.2006. 7 Tamże. 8 Cyt. za: S. Bieleń, Tożsamość międzynarodowa, s. 117. Zob. również T. Serwetnyk, Syberia przyciąga Chińczyków, „Rzeczpospolita”, 16.04.2008; G. Ślubowski, Chinagorod, „Wprost”, 2007, nr 14. 9 Zob. E. Haliżak, Stosunki międzynarodowe w regionie Azji i Pacyfiku, Warszawa 1999, s. 188. 10 W 2005 r. liczba ludności Chin osiągnęła poziom 1,3 mld. Według prognoz, do 2050 r. może zwiększyć się o kolejne 200 mln. 11 E. Haliżak, Stosunki międzynarodowe w regionie, s. 142. Problemy rosyjskiej dominacji na obszarze WNP 67 ar t yku ł demii6. Niepokojące jest, że Rosja jako państwo o dochodzie wyższym niż średni, z gospodarką plasującą się na 12 miejscu w rankingu światowym, przeznacza na walkę z HIV/AIDS i innymi chorobami dziesiątkującymi Rosjan niewielki procent. Obecnie tylko co dziesiąty Rosjanin chory na AIDS otrzymuje leki ratujące życie7. Tych osób może być jeszcze mniej, ponieważ Rosja jako państwo o znacznych wpływach do budżetu straci wsparcie ze środków stowarzyszonego z Bankiem Światowym Funduszu do walki z AIDS, malarią i gruźlicą. Pozostawiając rozważania na temat przyczyn złej sytuacji demograficznej FR, warto zastanowić się nad jej konsekwencjami. Rosja to ogromne połacie terenu o nierównomiernej gęstości zaludnienia. Rzadko zaludnione regiony rosyjskiego Dalekiego Wschodu i Syberii są zagrożone napływem (często nielegalnym) ludności chińskiej, co grozi z kolei dekompozycją struktury etnicznej regionu. Według niektórych szacunków na terytorium Rosji przebywa od 300, 500 tys. do nawet 2,5 mln Chińczyków8. Chińscy migranci najczęściej pochodzą z obszarów przygranicznych i tych charakteryzujących się złą sytuacją ekonomiczną oraz wysoką gęstością zaludnienia. Na przykład w Kraju Nadmorskim na km2 przypada 13,5 osoby, a w północno-wschodnich Chinach 130 osób9. Na skutek wciąż rosnącej liczby ludności chińskiej10, gęstość zaludnienia w ChRL będzie wzrastać, co z kolei może wzmocnić tendencje migracyjne na tereny FR. W kontekście złej sytuacji demograficznej Rosji, w której mieszka zaledwie 142 mln ludzi, a przyrost naturalny od lat jest ujemny, zagrożenie chińską ekspansją demograficzną jest wielce prawdopodobne, szczególnie w regionie słabo zaludnionego rosyjskiego Dalekiego Wschodu i Syberii. Po drugiej stronie granicznej rzeki Amur rosną milionowe miasta takie jak Fujuan, które jeszcze do niedawna było przygraniczną wioską. Wzrost liczby wielkich chińskich miast na granicy z Rosją wspiera Pekin, tworząc, jak w przypadku Fujuanu, wolne strefy ekonomiczne zachęcające do inwestycji i osiedlania się ludności pochodzącej z głębi kraju. Coraz więcej Chińczyków mieszka również w europejskiej części FR. W związku z powyższym, w Rosji coraz wyraźniej słychać opinie sugerujące, że Chiny chcą przejąć rosyjską ziemię poprzez strategię cichej ekspansji, tj. zasiedlenie własnymi obywatelami wschodniej Rosji. Może to w dalszej perspektywie prowadzić do utraty przez Kreml kontroli nad tym terytorium11. Dostrzegając chińską presję demograficzną, szczególnie w odniesieniu do azjatyckiej części Ro- ar t yku ł sji, w ostatnim okresie Moskwa zdynamizowała politykę zorientowaną na zaludnienie tych obszarów. Zachętą mają być ulgi podatkowe, dodatki do zarobków i tanie mieszkania dla osób decydujących się na osiedlenie na dalekowschodnich i syberyjskich ziemiach FR. Również badania opinii publicznej wskazują zaniepokojenie społeczeństwa rosyjskiego wzrostem napływu ludności chińskiej do ich kraju. Zdaniem 62% badanych jest to zjawisko niebezpieczne dla Rosji, 16% pozytywne. 21% nie umie udzielić zdecydowanej odpowiedzi12. Żywiołowy napływ przybyszów zza Amuru może wywołać konflikty, prowadzić do destabilizacji i dalszego wzrostu nastrojów nacjonalistycznych w Rosji. W sytuacji nieefektywnej integracji ludności chińskiej ze społeczeństwem rosyjskim jest to wielce prawdopodobne. Niepokojący jest również fakt, że w Pekinie można kupić mapy, na których wschodnie ziemie FR zaznaczone są tym samym kolorem co ChRL13. Nie jest więc wykluczone, że wraz ze wzrostem potęgi Chin przedmiotem relacji rosyjsko-chińskich staną się rewindykacje terytorialne wielkiego sąsiada Rosji, które na razie nie są podnoszone. Spadająca liczba ludności Rosji nie pomaga również w odrodzeniu jej gospodarki. Kurczący się rosyjski rynek zbytu nie jest też tak atrakcyjny jak młody i utrzymujący tendencje wzrostowe rynek chiński czy indyjski. 1.2. Problemy rosyjskiej gospodarki Na pierwszy rzut oka rosyjska gospodarka niezmiennie od kilku lat wydaje się być w rozkwicie. Przyglądając się dokładniej, można jednak dostrzec niepokojące symptomy przyszłego kryzysu. Wysokie ceny ropy naftowej i gazu ziemnego na rynkach światowych sprawiły, że Rosja dzięki eksportowaniu tych surowców wydźwignęła się z kryzysu finansowego, a jej gospodarka awansowała, plasując się w pierwszej dwudziestce. Ropa i gaz przynoszą Rosji 56% dochodów budżetowych i stanowią 60% eksportu. Od 1999 r. obserwuje się stały wzrost rosyjskiego PKB. W 1999 r. wyniósł on 200 mld USD, w 2006 r. już 920 mld USD14. Również rezerwy walutowe w 2006 r., w porównaniu z rokiem 1999, zwiększyły się o 213,3 mld USD15. Dzięki temu Rosji udało się przed terminem spłacić dług Klubowi Paryskiemu, a obecnie – w sytua12 Zob. Ogólnorosyjskie badanie opinii publicznej przeprowadzone w dniach 7-8 kwietnia 2007 r. na próbie 1600 osób w 156 punktach FR, Rossijanie chotiat drużit s Kitajem, no na rasstojanii, http://wciom. com/archives/thematic-archive/info-material/single/4399.html?no_cache=1&cHash=f449ec5 302,październik 2008. 13 W. Milow, B. Niemcow, Chiński agent Putin, „Gazeta Wyborcza”, 30-31.08.2008. 14 W. Obolenskij, Wnieszniaja torgowlia Rossiji: tempy swierchwysokije, towarnoje napołnienie, „Memo”, 2006, nr 1. 15 Tamże. 68 Agata Włodkowska 16 J. Fiedorow, Rosyjskie supermocarstwo: mity i rzeczywistość, w: Sowriemiennyje mieżdunarodnyje otnoszenija, s. 126. 17 World Economic Outlook. Financial Stress, Downturns and Recoveries, October 2008, World Economic and Financial Surveys, International Monetary Fund, s. 264, http://www.imf.org/ external/pubs/ft/ weo/2008/02/pdf/text.pdf, październik 2008. Prognozy z kwietnia 2008 r. (sprzed kryzysu) przewidywały wzrost PKB FR na poziomie 6,3%. Zob. World Economic Outlook. Housing and the Business Cycle, April 2008, World Economic and Financial Surveys, International Monetary Fund, s. 93, http://www.imf.org/external/pubs/ft/weo/2008/01/pdf/text.pdf, październik 2008. 18 Za: M. Raś, Ewolucja polityki zagranicznej Rosji wobec Stanów Zjednoczonych i Europy zachodniej w latach 1991-2001, Warszawa 2005, s. 42. 19 T. Rynarzewski, A. Zielińska-Głębocka, Międzynarodowe stosunki gospodarcze. Teoria wymiany i polityki handlu międzynarodowego, Warszawa 2006, s. 60-61. Problemy rosyjskiej dominacji na obszarze WNP 69 ar t yku ł cji załamania na rynkach światowych, w tym i rosyjskim – stworzyć antykryzysowe pakiety wsparcia własnego rynku finansowego. Co się jednak stanie w sytuacji spadku cen ropy i gazu lub wyczerpania (co kiedyś z pewnością nastąpi) złóż tych surowców? Czy będzie tak, jak twierdzi Jurij Fiedorow z MGIMO, że wraz z zakończeniem ery ropy i gazu rola Rosji w międzynarodowej polityce i gospodarce gwałtownie spadnie, co sprawi, że państwo to znajdzie się na uboczu systemu światowego?16 W związku z niską dywersyfikacją eksportu (gaz i ropa) gospodarka FR jest uzależniona od koniunktury na rynkach światowych. Raptowny spadek cen może doprowadzić do załamania gospodarki. Być może przedsmak przyszłej sytuacji obserwowaliśmy we wrześniu 2008 r., kiedy to ceny ropy spadły o ponad 5 USD za baryłkę, a na początku października o kolejnych 5 USD. W ten sposób cena ropy osiągnęła poziom najniższy od siedmiu miesięcy, tj. poniżej 80 USD za baryłkę. Przewidywania dotyczące gospodarki rosyjskiej również nie uspokajają. Prognozy ekonomiczne wskazują, że wzrost rosyjskiego PKB w perspektywie czterech lat nie będzie już tak wyraźny. W 2007 r. wynosił on co prawda 8,1%, w 2008 r. 7,0%, ale według najnowszych prognoz MFW (skorygowanych w październiku 2008 r. i uwzględniających światowy kryzys finansowy) już w 2009 r. rosyjski PKB ma osiągnąć poziom 5,5% i utrzymać się na nim do 2013 r.17 Mimo ogromnych korzyści politycznych i gospodarczych, jakie Rosja czerpie z sektora energetyczno-paliwowego, nie są one w stu procentach wykorzystywane. Petrodolary napędzają gospodarkę, ale nie są przeznaczane na inne gałęzie przemysłu. Jedna trzecia wszystkich inwestycji na rynku rosyjskim była w ostatnich latach kierowana właśnie do sektorów związanych z eksploatacją i eksportem ropy naftowej oraz gazu ziemnego, co przekładało się na słabszy rozwój pozostałych gałęzi przemysłu18. Silne uzależnienie gospodarki rosyjskiej od surowców naturalnych i ich bezpośredni wpływ na rosyjski wzrost gospodarczy nie gwarantują utrzymania takiego stanu rzeczy i nie są korzystne na dłuższą metę dla Rosjan i rosyjskiej gospodarki. Co więcej, grozi to wystąpieniem tzw. choroby holenderskiej (Dutch disease), która jest efektem wzrostu ukierunkowanego i wzrostu akumulacji kapitału19. Przed niebezpieczeństwem rosyjskiej odmiany choroby holenderskiej ar t yku ł ostrzegał w swych raportach również Bank Światowy20. Ta ekonomiczna choroba prowadzi do szybkiego rozwoju tych gałęzi przemysłu, w których zapotrzebowanie na kapitał jest większe i zastopowania tych, w których zużycie kapitału pozostaje na niższym poziomie. „Zżera” ona zatem konkurencyjne gałęzie gospodarki, w tym przede wszystkim przemysł nowoczesnych technologii. Te ostatnie w rosyjskim eksporcie nie przekraczają jednego procenta. Główny udział stanowią towary nieprzetworzone, natomiast udział towarów przetworzonych w rosyjskim eksporcie od lat pozostaje niski, co pod tym względem upodabnia Rosję – jako surowcowe mocarstwo regionalne – do państw trzeciego świata21. Dla porównania, udział towarów przetworzonych w eksporcie Polski wyniósł w 2006 r. 63,7%, w tym wyroby o najwyższym stopniu przetworzenia, tj. aparatury i urządzenia elektroniczne, samochody oraz ich części i akcesoria – 14,7%22. Aktualne prosperity gospodarki rosyjskiej „rozleniwia” władzę, co przejawia się zahamowaniem reform, które mogłyby zniechęcić do niej część społeczeństwa. Jest to o tyle ważne, że władza na Kremlu nie ma pełnej prawnej legitymizacji. Jej źródło tkwi we względnej stabilności finansowej rosyjskiego społeczeństwa, które mimo ograniczeń praw obywatelskich otrzymuje regularnie i czasowo wypłacane wynagrodzenie. Z trudnych i w znacznym stopniu niedokończonych reform gospodarczych i ustrojowych lat 90. społeczeństwo rosyjskie wyszło zmęczone i rozczarowane własną sytuacją ekonomiczną, ale i pozycją państwa, które w 1991 r. z pozycji superpotęgi spadło do rangi mocarstwa regionalnego z ograniczoną strefą wpływów. Co gorsza, Rosja i jej interesy narodowe były lekceważone. Pierwsze rozszerzenie NATO na Wschód czy interwencja Sojuszu Północnoatlantyckiego w Kosowie w 1999 r. do dziś są postrzegane w Rosji jako policzek wymierzony jej przez Zachód i byłych sojuszników z bloku wschodniego. Wzrost gospodarczy niejako za „jednym zamachem” poprawił sytuację ekonomiczną przynajmniej części społeczeństwa rosyjskiego i pozwolił Rosji wrócić na arenę międzynarodową z podniesionym czołem. Brak reform przy znacznych wpływach do budżetu można uznać za „jazdę na gapę” i nierozsądne korzystanie przez rosyjskie władze z „łatwych” pieniędzy. Lekkomyślność polega na zaniechaniu inwestycji w naukę, infrastrukturę oraz przemysł inny niż paliwowo-energetyczny, czyli przede wszystkim w sektor informatyczny i nowoczesnych technologii. Zapóźnienie technologiczne Rosji, tylko w porównaniu z pozostałymi państwami G8, jest wyraźne. Warto mieć świadomość, że te braki dotyczą również sektora energetycznego, a więc tego, na którym Rosja zarabia. Braki te powodują niszczenie części złóż. Obecnie eksploatowanych jest 75% znanych rosyjskich pokładów ropy i gazu przy użyciu przestarzałego sprzętu, 20 Zob. np. Russian Economic Report, November 2005, World Bank Moscow Office, http://ns.worldbank. org.ru/files/rer/RER_11_eng.pdf, październik 2008. 21 Towarnaja struktura eksporta Rossijskoj Federacii, http://www.gks.ru/bgd/regl/b08_11/ IssWWW. exe/Stg/d03/26-08.htm, wrzesień 2008. 22 Polska 2007. Raport o stanie handlu zagranicznego, Ministerstwo Gospodarki, Warszawa 2007, s. 7. 70 Agata Włodkowska 1.3. Fiasko rosyjskich projektów integracji regionalnej Najsilniejsza pozycja Rosji wśród byłych republik radzieckich pomogła jej odgrywać główną rolę w utworzonej w grudniu 1991 r. WNP. Wspólnota miała stać 23 Niska przepustowość ropy naftowej sprawia, że jej część jest transportowana drogą kolejową lub morską. 24 L. Szewcowa, Rosja przed nowym cyklem politycznym: paradoksy stabilności i petro-state, w: Imperium Putina, Warszawa 2007, s. 25. 25 Tamże, s. 22. 26 Za pieniądze z ropy Rosja kupi papiery skarbowe w USA i Europie, http://gospodarka. gazeta.pl/gospodarka/1,33207,2322268.html, październik 2008. Problemy rosyjskiej dominacji na obszarze WNP 71 ar t yku ł a surowiec jest transportowany ponad 25-letnimi rurociągami23. Zdaniem ekspertów, niemal wszystkie wymagają wymiany. Pozostawanie Rosji w tyle pod względem naukowo-technicznym powoduje niebezpieczeństwo jej uzależnienia w tej materii od Zachodu. Bez nowinek technologicznych złoża mogą zostać wyczerpane w ciągu dziesięciu lat. Tym bardziej, że Rosja traci każdego roku około 70 mld mł gazu, zwłaszcza wskutek spalania na odwiertach24. Poza tym eksploatowane obecnie złoża szybko się wyczerpują, a zagospodarowanie nowych (na Półwyspie Jamał, na Syberii i Dalekim Wschodzie oraz w szelfie kontynentalnym) wymaga oprócz ogromnych finansowych nakładów, które Rosja może wyasygnować, także i nowoczesnych technologii, których jednak nie posiada. Postawienie na surowce sprawia, że FR niebezpiecznie dryfuje w kierunku „państwa paliwowego” (petro-state), które cechuje się m.in.: zrośnięciem aparatu władzy i biznesu, korupcją, uzależnieniem gospodarki od wstrząsów zewnętrznych, ingerencją państwa w życie gospodarcze, przepaścią między biednymi i bogatymi, panowaniem monopolów pod kontrolą biurokracji25. Typowymi „państwami paliwowymi” są np. Wenezuela i Algieria. Nie jest nim natomiast Norwegia, która umiała zrównoważyć rozwój wielu dziedzin gospodarki, w tym również przemysł nowoczesnych technologii. Oslo nie zapomniało również o interesach innych grup społecznych i zawodowych, niezwiązanych bezpośrednio z sektorem naftowym. W 1990 r. norweski parlament podjął decyzję, że znaczna część środków zarobionych na gazie i ropie będzie inwestowana za granicą. W tym samym roku utworzony został państwowy Fundusz Ropy (przemianowany w 2005 r. na Państwowy Norweski Fundusz Emerytalny), którego celem jest gromadzenie i zarządzanie dochodami finansowymi pochodzącymi z sektora paliwowo-energetycznego i wykorzystanie ich w przyszłości na sfinansowanie systemu emerytalnego. Dopiero w 2004 r. Rosja wybrała wariant norweski, tworząc Fundusz Stabilizacyjny, na konto którego wpływa część dochodów ze sprzedaży ropy naftowej. W 2006 r. Fundusz Stabilizacyjny wyniósł już 70 mld USD26. ar t yku ł się narzędziem reintegracji obszaru znajdującego się niegdyś w granicach ZSRR (z wyjątkiem Litwy, Łotwy i Estonii). Miała również, posłużyć za dźwignię powrotu Rosji na arenę międzynarodową w roli mocarstwa. W sytuacji utraty statusu superpotęgi, FR coraz częściej widziała się w roli mocarstwa eurazjatyckiego, tj. ośrodka jednego z biegunów w „multipolarnym” świecie. Można zatem stwierdzić, że integracja w ramach WNP z FR w centrum stała się szansą wzmocnienia Rosji we Wspólnocie (a zatem i w państwach członkowskich) i poprzez Wspólnotę. Żaden z tych celów nie został jednak w pełni zrealizowany. WNP przeżywa kryzys, kolejne państwa dystansują się wobec współpracy w jej ramach lub zapowiadają rychłe opuszczenie ugrupowania. Mimo ambitnych i dalekosiężnych planów wspartych blisko tysiącem porozumień, w ramach WNP nie funkcjonuje nawet strefa wolnego handlu, a ten nie odbywa się zgodnie z zasadą najwyższego uprzywilejowania. Według dziennika „Izwiestia”, spośród dokumentów Wspólnoty jedynie 130 podpisały wszystkie państwa członkowskie, a tylko pięć weszło w życie27. Mimo dziesiątków porozumień w zakresie współpracy wojskowej (w tym wojskowo-technicznej, wojskowo-ekonomicznej czy jednolitego systemu obrony powietrznej), w ramach WNP nie udało się również ustanowić skutecznie działającego mechanizmu bezpieczeństwa28. We wspólnym systemie obrony powietrznej nie uczestniczy Gruzja, Turkmenistan, Ukraina, co sprawia, że na południowo-zachodniej flance WNP powstała „czarna dziura”, której znaczenie wzrośnie w sytuacji przystąpienia któregoś z członków WNP do NATO29. Fiaskiem rosyjskiej polityki, który świadczy o spadku pozycji FR i kurczeniu się jej strefy wpływów, jest spadająca liczba państw sygnatariuszy Traktatu Taszkienckiego30 z dziewięciu w 1992 r. do sześciu w 1999 r. Sukcesem Rosji jest natomiast wstąpienie w 2006 r. Uzbekistanu do utworzonej w 2002 r. Organizacji Układu o Bezpieczeństwie Zbiorowym31. Członkami OUBZ są głównie państwa słabe, borykające się z wieloma problemami natury gospodarczej i społecznej, co stanowi znaczne obciążenie finansowe dla Rosji. Jeśli ceny surowców spadną lub kryzys na rynkach światowych pogłębi się, Rosji trudno będzie dalej utrzymywać również i tę organizację, co de facto czyni. Istniejące ugrupowania gospodarcze o okrojonym składzie (z wybranymi partnerami) takie jak Wspólna Przestrzeń Gospodarcza (Rosja, Białoruś, Ukraina, Kazachstan) także nie odznaczają się efektywnością. Również współpraca rosyjsko-białoruska w ramach Państwa Związkowego nie przynosi wymiernych efektów, a jego rozwój znalazł się w impasie. 27 Za: Wspólnota Niepodległych Państw: wirtualna Wspólnota, Rocznik Strategiczny 1998/1999, s. 151. M. Raś, A. Włodkowska, Bezpieczeństwo obszaru WNP, w: Bezpieczeństwo międzynarodowe po zimnej wojnie, red. R. Zięba, Warszawa 2008, s. 353. 29 M. Kaczmarski, Rosja na rozdrożu. Polityka zagraniczna Władimira Putina, Warszawa 2006, s. 102. 30 Traktat o bezpieczeństwie zbiorowym zawarty 15 maja 1992 r. 31 Obecnie oprócz Rosji członkami OUBZ są: Armenia, Białoruś, Kazachstan, Kirgistan, Tadżykistan, Uzbekistan. 28 72 Agata Włodkowska Fiasko integracji w ramach WNP wiąże się z rosnącym zaangażowaniem państw trzecich w regionie oraz umocnieniem kierunku zachodniego w polityce państw poradzieckich. Częste dystansowanie się tych krajów wobec współpracy z Rosją było dla niej zaskoczeniem. Było ono tym większe, że przez długi czas po upadku ZSRR rosyjscy decydenci i społeczeństwo wychodzili z błędnego założenia, zgodnie z którym długotrwałe współistnienie w jednym państwie, a zatem związki historyczne i kulturowe zapewnią wpływy w byłych republikach radzieckich. Okazało się jednak, że państwa Zachodu ze swymi strukturami integracyjnymi są często atrakcyjniejszymi partnerami w sferze gospodarczej, politycznej, a nawet wojskowej. Jest to widoczne w rozłamie WNP na dwa bloki – prozachodni (Ukraina, Gruzja, Mołdowa) i prorosyjski (Białoruś, Kirgistan, Uzbekistan, Turkmenistan i Tadżykistan). Azerbejdżan i Armenia wciąż się wahają, a Kazachstan umiejętnie prowadzi wyważoną politykę, starając się równocześnie utrzymać jak największą samodzielność. Warto zauważyć, że w ostatnich miesiącach również Aleksander Łukaszenko próbuje polepszyć relacje z UE. Odpowiedział m.in. na ofertę Unii, wypuszczając na wolność więźniów politycznych, a wśród nich kandydata na prezydenta Aleksandra Kazulina. Działania Łukaszenki nie są jednak podyktowane chęcią rozpoczęcia transformacji ustrojowej, a raczej korzyściami, jakie może mu dać zbliżenie z Zachodem. Istotny jest tu choćby dostęp do zachodnich kredytów, dzięki którym Łukaszenko może uniezależnić się od Moskwy i zrekompensować rosnące ceny na rosyjski gaz. Białoruś potrzebuje dużych ilości tego surowca z racji wysokiej energochłonności swego przemysłu. Zbliżenie z Zachodem może również stać się narzędziem presji w relacjach z Rosją. Przejawem silniejszego zwrócenia na Zachód były tzw. kolorowe rewolucje, w tym przede wszystkim gruzińska „rewolucja róż” (listopad 2003 r.) oraz „pomarańczowa rewolucja” na Ukrainie (listopad-grudzień 2004 r.), które wyniosły do władzy polityków zdecydowanie prozachodnich. Dążą oni do włączenia swych państw w struktury świata zachodniego – Unii Europejskiej i NATO. Warto odnotować, że w sierpniu 2008 r., krótko po zawarciu rozejmu gruzińsko-rosyjskiego, ukraiński MSZ oświadczył, że Kijów nie wyklucza integracji swojego systemu radiolokacyjnego z systemem zagranicznym (państw zachodnich). Stało się to niedługo po wypowiedzeniu Rosji umowy o wspólnym korzystaniu ze stacji radiolokacyjnej w okolicach Mukaczewa i Sewastopola. Przejawem kryzysu współpracy wielostronnej i zbliżenia części krajów WNP z Zachodem jest powstanie w jej granicach alternatywnych ugrupowań bez udziału Rosji – GUAM i Wspólnoty Demokratycznego Wyboru. Pierwsze z nich zostało powołane w 1997 r. przez Gruzję, Ukrainę, Azerbejdżan i Mołdowę, a zinstytucjonalizowane w maju 2006 r. Obecnie struktura ta funkcjonuje pod nazwą Organizacja na rzecz Rozwoju i Demokracji – GUAM i jest ugrupowaniem regionalnym Problemy rosyjskiej dominacji na obszarze WNP 73 ar t yku ł 1.4. Reorientacja polityki zagranicznej państw WNP ar t yku ł zajmującym się współpracą w wymiarze politycznym i gospodarczym32. Państwa członkowskie silnie akcentują swe związki z Zachodem i dążenie do zbliżenia z UE i NATO. Jest to przyczyną zdecydowanej niechęci Rosji wobec tego ugrupowania. Funkcjonowanie GUAM zwiększa bowiem prawdopodobieństwo spadku możliwości oddziaływania Rosji na państwa członkowskie WNP i ograniczenia jej znaczenia jako mediatora w konfliktach na obszarze „bliskiej zagranicy”. W kwietniu 2005 r. ukraiński prezydent Wiktor Juszczenko opowiedział się na przykład za większym zaangażowanie UE w rozwiązanie konfliktu o Naddniestrze (Mołdowa). Przedstawiona przez niego propozycja zakładała wprowadzenie w charakterze mediatorów UE i USA oraz zastąpienie zdominowanego przez Rosję kontyngentu sił pokojowych kontyngentem międzynarodowym pod egidą OBWE. Również Azerbejdżan coraz częściej, w kwestii uregulowania konfliktu karabachskiego, apeluje do NATO i USA, których postrzega jako bardziej obiektywnych i wpływowych niż Rosja33. 1.5. Wyzwania ze strony państw trzecich Na obszarze WNP, tj. w strefie żywotnych interesów Rosji, coraz aktywniej działają: Stany Zjednoczone, państwa Unii Europejskiej, Chiny (głównie w Azji Środkowej), a także Turcja i Iran (przede wszystkim na Zakaukaziu). W ostatnim okresie dostrzega się także coraz większą aktywność ekonomiczną Japonii np. w Uzbekistanie. Zaangażowanie państw trzecich w regionie jest wyzwaniem dla polityki zagranicznej FR, tym bardziej, że państwa Zachodu (UE i USA) posiadają większe możliwości finansowe i najczęściej współdziałają ze sobą. Pomijając kwestie kulturowo-religijne, wśród przyczyn zainteresowania obszarem WNP państw trzecich należy wymienić przede wszystkim dążenie do poszerzenia własnych stref interesów, co rodzi rywalizację we wszystkich płaszczyznach: polityczno-wojskowej, gospodarczej oraz kulturalnej. Ważnym czynnikiem wpływającym na wzrost zaangażowania państw UE, USA oraz Chin są również względy surowcowe. Stany Zjednoczone i ChRL, angażując się w przestrzeni poradzieckiej, próbują uniezależnić się od dostaw surowców bliskowschodnich. Państwa trzecie, w tym przede wszystkim Unia Europejska i USA, uczestniczą w rozwiązywaniu konfliktów na obszarze WNP. Ustabilizowanie sytuacji w tym wciąż niespokojnym regionie warunkuje bowiem stałe i stabilne dostawy surowców oraz stworzenie warunków dla budowy rurociągów alternatywnych wobec 32 Nazwa ugrupowania pochodzi od pierwszych liter państw członkowskich, tj. Gruzji, Ukrainy, Azerbejdżanu i Mołdawii. 24 kwietnia 1999 r. do GUAM dołączył Uzbekistan (GUUAM). W 2002 r. zawiesił jednak swój udział, a 5 maja 2005 r. wystąpił ze struktury. Współpraca tych państw otrzymuje wsparcie (także finansowe) ze strony Stanów Zjednoczonych. 33 Politika SSzA w mieniajuszczemsja mirie, red. P. T. Podliesnyj, Moskwa 2004, s. 202. 74 Agata Włodkowska 34 Szlak zachodni jest ważny również dla Polski. Z portu w Supsie azerska ropa miała trafiać tankowcami do Odessy, dalej przez Brody do Polski, a po planowanym przedłużeniu rurociągu do Gdańska także na zachód Europy. Problemy rosyjskiej dominacji na obszarze WNP 75 ar t yku ł rosyjskich. Pierwszy z nich to tzw. szlak zachodni (Baku–Supsa), który biegnie przez niestabilne terytoria Osetii Południowej i Abchazji, podobnie zresztą jak i drugi – tzw. szlak turecki (Baku–Tbilisi–Ceyhan), przeprowadzony przez Kurdystan i Górski Karabach. Oprócz wspomnianych ropociągów Baku–Supsa (otwarty w 1999 r.) i Baku– Tbilisi–Ceyhan (otwarty w 2005 r.) od 2007 r. działa gazociąg Baku–Tbilisi–Erzurum. Otwarcie tych tras zwiększyło m.in. niezależność Azerbejdżanu od Rosji, a tym samym zmniejszyło rosyjską kontrolę nad regionem. Rosję niepokoiło, że zakończenie budowy tych szlaków eksportowych spowoduje wzrost znaczenia Turcji w regionie, a poprzez nią również i jej zachodnich sojuszników. Obawy Rosji dotyczyły także wprowadzenia szkolonych przez Amerykanów oddziałów antyterrorystycznych na terytorium Gruzji, którzy mieliby bronić rurociągów przed działaniami południowoosetyjskich i abchaskich separatystów. Rozwój sytuacji w Gruzji w sierpniu 2008 r. podwyższył poziom zagrożenia dostaw, tym bardziej że wokół rurociągu spadło ponad 40 bomb. Rurociąg nie został uszkodzony, ale dostawy wstrzymano34. Oprócz Azerbejdżanu, który uzyskał większą swobodę w transporcie swego surowca, budowa omijających Rosję rurociągów pozwala czerpać korzyści finansowe także Gruzji, która pozbawiona złóż ropy czy gazu może zarabiać na tranzycie. Kolejną szansą na uniezależnienie państw poradzieckich od Rosji był projekt UE budowy gazociągu Nabucco (z Azerbejdżanu przez Turcję, Bałkany i Węgry do Austrii). W styczniu 2008 r. Rosja wygrała jednak z UE bitwę na gazociąg. Przekonała bowiem Bułgarię, Grecję i Serbię do włączenia się w budowę rosyjsko-włoskiego gazociągu South Stream. Ma on przez Morze Czarne i Bułgarię transportować do Europy Południowej i Środkowej surowiec z Rosji. Istotną przesłanką aktywności państw Zachodu na obszarze państw byłego ZSRR jest ich demokratyzacja. Na ten cel od początku lat 90. przeznaczono znaczne środki (m.in. w ramach amerykańskiego programu Freedom Support Act czy unijnego TACIS). Zdaniem decydentów europejskich i amerykańskich, wszelkie procesy związane z demokratyzacją stanowią podstawę stabilności i bezpieczeństwa. Są również sposobem na umacnianie własnych wpływów poprzez stosowanie tzw. miękkiej siły (soft power). Działalności Unii Europejskiej oraz USA sprzyja również to, że państwa takie jak Gruzja, Azerbejdżan, Mołdowa czy Ukraina deklarują chęć pogłębienia z nimi współpracy. Sposobem państw Europy Zachodniej i USA na umacnianie pozycji w regionie jest również angażowanie państw poradzieckich we współpracę z NATO i w ramach Partnerstwa dla Pokoju (PdP). Nie wszystkie państwa Sojuszu Północnoatlantyckiego opowiadają się za pełnym członkostwem tych krajów w Pakcie, ar t yku ł popierają jednak bliską kooperację. W sierpniu 2008 r. NATO, krytyczne wobec rosyjskiej aktywności w Gruzji, zdecydowało się podnieść poziom współpracy Tbilisi z Sojuszem, tworząc Komisję NATO–Gruzja. Dało również do zrozumienia, że Ukraina i Gruzja mają szansę na członkostwo w Sojuszu. Wobec integracji Kijowa i Tbilisi z NATO rozważane są również inne warianty35. Na przykład we wrześniu propozycję rezygnacji przez oba państwa z członkostwa w Sojuszu wysunęła Francja. W zamian Gruzja miałaby uzyskać status państwa stowarzyszonego z UE, pomoc w odbudowie kraju i utworzenie strefy wolnego handlu, natomiast Ukraina perspektywę integracji z Unią z członkostwem włącznie. Wszyscy członkowie Sojuszu popierają współpracę państw poradzieckich w ramach PdP. Partnerstwo obejmuje wszystkie państwa WNP. PdP ma na celu m.in.: podniesienie zdolności i możliwości prowadzenia operacji pokojowych pod egidą ONZ czy OBWE oraz zapewnienie demokratycznej kontroli nad siłami zbrojnymi państw uczestniczących w Programie. Pośrednio również zbliżenie państw poradzieckich z Sojuszem, a tym samym odciągnięcie ich od Rosji. Wzrost zainteresowania USA środkowoazjatycką częścią WNP poza względami ekonomicznych związany jest z jej położeniem w pobliżu Afganistanu. Od października 2001 r. są tam obecne Stany Zjednoczone razem ze swymi sojusznikami z NATO. Na podstawie porozumień dwustronnych w 2001 r. Amerykanie otworzyli bazy lotnicze w Kirgistanie i Uzbekistanie. Obecnie działa jedna z nich – baza w kirgiskim Manas36. Niewątpliwym sukcesem Rosji jest wyciągnięcie Uzbekistanu (po krótkim epizodzie z GUUAM, nieuczestniczeniu w Traktacie Taszkienckim i amerykańską bazą) spod wpływów Zachodu, m.in. poprzez podpisanie w czerwcu 2004 r. porozumienia o partnerstwie strategicznym37. Również Chiny umacniają swoją pozycję w środkowoazjatyckiej części WNP, włączając państwa regionu m.in. do współdziałania w ramach Szanghajskiej Organizacji Współpracy (SOW). Chiny i Rosję wiele łączy: idea świata „wielobiegunowego”, niechęć do unilateralnych działań USA, rozwiązań Zachodu w zakresie demokracji i praw człowieka. W stosunkach dwustronnych wciąż istnieje wiele spraw spornych, które na razie nie są jednak podnoszone. Są wśród nich chińska migracja do Rosji oraz kwestie graniczne, które mogą powrócić do problematyki stosunków dwustronnych w sytuacji stopniowego wzmacniania potęgi chińskiej38. Poza tym, Rosjanie winni mieć świadomość, że Chińczycy włączają ich do grona 35 Zdecydowane poparcie dla wstąpienia obu krajów do Sojuszu wyraża Wielka Brytania, Polska i państwa bałtyckie. 36 W październiku 2003 r. bazę lotniczą w Kirgistanie (w Kant) otworzyła również Rosja. Baza miała zagwarantować większą kontrolę nad działalnością bazy amerykańskiej oraz pomóc w utrzymaniu równowagi amerykańsko-rosyjskiej w regionie. 37 Tekst dokumentu zob. Dogowor o strategiczeskom parterstwie mieżdu Rossijskoj Federaciej i Respublikoj Uzbekistan, 16.06.2004, http://www.mid.ru/ns-rsng.nsf/6bc38aceada6e44 b432569e700419ef5/ 3cab171b5daef872c32570c100481194?OpenDocument, wrzesień 2008. 38 Proces delimitacji granicy chińsko-rosyjskiej udało się zakończyć dopiero w 2005 r. 76 Agata Włodkowska 1.6. Rosyjska hard power Parafrazując Roberta Kagana, można skonstatować, że „Rosja podobnie jak Ameryka jest z Marsa”42. FR od wieków tkwi w hobbesowskim świecie, w którym anarchia, a więc i stale obecne zagrożenie dla bezpieczeństwa państwa, wymaga posiadania i stosowania siły. Reguły, prawo i instytucje międzynarodowe oraz współpraca nie są w stanie zaspokoić potrzeb państwa i zapewnić bezpieczeństwa. Wsłuchując się w wypowiedzi czołowych polityków rosyjskich, można usłyszeć język typowy dla realistycznej szkoły stosunków międzynarodowych, w których znajdziemy odniesienie do roli siły, nacisku czy strefy wpływów. Języka takiego używał Władimir Putin, wcześniej niektórzy doradcy Borysa Jelcyna, jak np. Andranik Migranian, a obecnie i prezydent Dmitrij Miedwiediew. W wystąpieniu z 12 września 2008 r. na spotkaniu z członkami klubu dyskusyjnego „Wałdaj” w Moskwie stwierdził m.in., że „Rosja ma swoją strefę interesów zlokalizowaną na 39 S. Bieleń, Tożsamość międzynarodowa, s. 321. A. Bryc, Rosja w XXI wieku. Gracz światowy czy koniec gry?, Warszawa 2008, s. 70. 41 Zapis stenograficzny (794) z 48. posiedzenia Komisji Spraw Zagranicznych w dniu 15 czerwca 2007 r., Senat RP, http://www.senat.gov.pl/k6/kom/ksz/2007/048sz.htm, wrzesień 2008. 42 R. Kagan, Potęga i Raj. Ameryka i Europa w nowym porządku świata, Warszawa 2003, s. 9. 40 Problemy rosyjskiej dominacji na obszarze WNP 77 ar t yku ł europejskich imperialistów i pamiętają o nierównoprawnych traktatach granicznych, kolonizacji Mandżurii, stłumieniu powstania bokserów w Pekinie oraz próbie zdominowania ChRL przez ZSRR w okresie zimnej wojny39. Szczególnie bliskie stosunki Chiny utrzymują z Kazachstanem. W 2005 r. China National Petroleum Corporation stało się właścicielem kazachskiej kompani naftowej (Petro Kazakhstan). Chiny wspierają również projekt budowy sieci ropociągów łączących Azję Środkową z prowincją Xinijang oraz są zainteresowane udziałem w budowie rurociągu z Turkmenistanu przez Afganistan do Pakistanu40. Silne zaangażowanie państw trzecich w Azji Środkowej, w tym również Chin, powoduje stopniowe wycofywanie się Rosji, której pozycja była tam przez dłuższy okres ugruntowana. Wzrost aktywności mocarstw na tym obszarze jest dla państw poradzieckich szansą na lepsze rozgrywanie rywali i przynajmniej częściowe uniezależnienie od Rosji. Nie bez znaczenia jest tu również rosnąca pozycja Kazachstanu wybijającego się na lidera regionu i jego rywalizacja o prymat z Uzbekistanem. Wydaje się, że Astana prowadzi jednak bardziej przemyślaną politykę. „Elita kazachska wcale nie widzi się w roli wiecznego wasala Rosji. Ma własny projekt […] narodowo-emancypacyjny, który konsekwentnie i sprytnie realizuje, pilnując, by deklaracje nie pogarszały stosunków z Rosją. Kazachstan szuka jednak konsekwentnie możliwości dywersyfikacji swojej polityki zagranicznej i gospodarki”41. ar t yku ł obszarze WNP. Powinniśmy o tym głośno mówić. Jeśli się o tym wstydliwie milczy, to powstają sytuacje w rodzaju sierpniowego kryzysu” 43. Stawianie na hard power w polityce rosyjskiej po 1991 r. do pewnego stopnia wiąże się z niemożnością przezwyciężenia postimperialnego syndromu. Przez cały okres lat 90. ubiegłego wieku Rosja w swej zewnętrznej aktywności stosowała cały wachlarz środków, w tym i wojskowe. Przybierały one nie tylko formę współpracy, pomocy wojskowej czy zaangażowania wojsk rosyjskich w operacje pokojowe na obszarze Wspólnoty, ale były to również: obecność wojskowa w państwach WNP, wspieranie separatyzmów i udział w zamachach stanu. Groźby użycia siły są słyszalne także dziś. W marcu 2008 r. w odpowiedzi na ukraińskie dążenia do NATO Władimir Putin zagroził, że jeśli tak się stanie, Rosja rozważy wycelowanie w Ukrainę swoich systemów rakietowo-jądrowych. Od połowy lat 90., a w jeszcze większym stopniu po przezwyciężeniu kryzysu gospodarczego z 1998 r. przez kolejnych 10 lat, politykę wobec państw „bliskiej zagranicy” (i nie tylko) zaczęto opierać na instrumentach gospodarczych. Pewnym novum dla tego okresu było użycie przez Rosję siły przeciwko działaniom gruzińskim zorientowanym na podporządkowanie Tbilisi (również siłowe) zbuntowanych Osetii Południowej i Abchazji. Dla wielu państw na świecie, głównie dla Zachodu, takie zachowanie Rosji było zaskoczeniem. Pokazało bowiem, że Rosja wydźwignęła się ze słabości i pokazała, że o strefę swoich żywotnych interesów będzie walczyć wszelkimi dostępnymi środkami, wykorzystując również swe możliwości militarne. Fakt użycia przez Rosję siły wobec Tbilisi do pewnego stopnia świadczy również o tym, że zabrakło jej innych argumentów ekonomicznych, ale i moralnych. Okazuje się jednak, że wojna w Gruzji i siłowe zaangażowanie w niej Moskwy oraz kryzys na rynkach światowych pogorszyły klimat dla zagranicznych inwestycji w Rosji. Na początku października austriacki koncern budowlany Strabag zrezygnował z utworzenia za 3 mld USD holdingu cementowni w Rosji, a pod koniec września kanadyjski koncern Bombardier wycofał się z zakupu za ponad 2 mld USD jednej czwartej akcji Transmaszholdingu, największego w Rosji producenta sprzętu kolejowego. „Od tego czasu zagraniczni inwestorzy wycofali już z Rosji 30 do 50 mld USD. W tym roku napływ zagranicznych kapitałów może wynieść zero. Wcześniejsze prognozy mówiły, że w tym roku do Rosji napłynie 30-40 mld USD zagranicznych kapitałów”44. Również wartość najcenniejszej rosyjskiej spółki – Gazpromu, spadła do poziomu 182 mld USD (przed wojną w Gruzji 260 mld USD)45. Pod koniec września i w październiku władze Rosji z racji spadków kursu rodzimych spółek zawiesiły krajowe giełdy. Spadki na parkietach rosyjskich od 7 do 14% były większe niż 43 Stenograficzeskij otczet o wstriecze s uczastnikami mieżdunarodnogo kluba „Wałdaj”, Moskwa, 12.09.2008, http://www.kremlin.ru/appears/2008/09/12/1518_type63374type63376type633 81type82634_ 206408.shtml, październik 2008. 44 A. Kublik, Załamanie na rosyjskich giełdach, „Gazeta Wyborcza”, 06.10.2008. 45 A. Kublik, Miliardy dolarów wciąż odpływają z Rosji, tamże, 12.09.2008. 78 Agata Włodkowska 1.7. Brak efektywnej soft power Zgodnie z definicją Josepha Nye’a, soft power to zdolność otrzymania przez państwo tego, czego chce, dzięki atrakcyjności, a nie za pomocą przymusu lub zapłaty48. Atrakcyjność danego państwa to zdolność przyciągania i przekonywania 46 M. Samcik, R. Zasuń, Rosyjskie straty funduszy, tamże, 19.09.2008. I. Krastew, Polityka mocarstwowa spółka z o.o., tamże, 23-24.08.2008. 48 J. S. Nye jr, Soft Power. Jak osiągnąć sukces w polityce światowej, Warszawa 2007, s. 25. 47 Problemy rosyjskiej dominacji na obszarze WNP 79 ar t yku ł w przeważającej części państw europejskich. Ręczne sterowanie parkietami przez rosyjski rząd może wpłynąć na spadek ich wiarygodności. Zawirowania na moskiewskiej giełdzie doprowadziły również do spadku rezerw walutowych o blisko 40 mld USD (nadal sięgają ponad 500 mld USD)46. Poważne problemy finansowe już przeszkodziły Rosji w realizacji ambitnego planu przejmowania zagranicznych firm, których akcje gwałtownie staniały z powodu kryzysu. Mimo załamania finansowego Rosja nie rezygnuje z umacniania potencjału wojskowego. Premier W. Putin zapowiedział, że jeszcze w tym roku Rosja wyda dodatkowo na zbrojenia 3 mld USD ponad kwoty zapisane w budżecie. Otwarte użycie siły zbrojnej przeciwko Gruzji, a następnie uznanie niepodległości Południowej Osetii i Abchazji nie spotkało się z jednoznacznym poparciem nawet wśród bliskich sojuszników Rosji, co można uznać za jej dyplomatyczną porażkę. Żadne z państw WNP i OUBZ nie jest zainteresowane uznaniem niepodległości zbuntowanych gruzińskich republik, co wynika z silnych tendencji separatystycznych w tych krajach (Mołdowa, Azerbejdżan, Kazachstan czy Uzbekistan) i obawy przed precedensem. Rosja nie doczekała się również uznania państwowości Osetii i Abchazji ze strony SOW (Rosja, Chiny, Kazachstan, Kirgistan, Tadżykistan, Uzbekistan). Negatywne konsekwencje, w tym osłabienie i tak wciąż anemicznej (mimo potencjalnych możliwości) rosyjskiej soft power, może przynieść Rosji poparcie jej działań przez Hamas – organizację uznaną za terrorystyczną. Rosyjska akceptacja niepodległości separatystycznych prowincji gruzińskich dała argumenty wielu narodom zamieszkującym obszar WNP i samej Rosji, co w sytuacji osłabienia władzy na Kremlu czy pogorszenia sytuacji gospodarczej w kraju może ożywić ruchy separatystyczne w FR. Jak pisze Iwan Krastew z Uniwersytetu Środkowoeuropejskiego, po wojnie z Gruzją Rosji będzie trudno pogodzić dwie sprzeczne role – rewizjonistycznego mocarstwa z rolą gwaranta regionalnej stabilizacji, za jakiego się podawała47. Sierpniowe wydarzenia uruchomiły również Partnerstwo Wschodnie UE (polsko-szwedzką inicjatywę wspartą m.in. przez Niemcy), które ma polegać na pogłębionej współpracy UE z Ukrainą, Gruzją, Mołdową, Azerbejdżanem, Armenią i Białorusią. ar t yku ł do własnych rozwiązań, wyznawanych wartości i prezentowanej wizji świata. Jest ona związana z kulturą (gdzie jest atrakcyjna dla innych), politycznymi wartościami oraz prowadzoną polityką zagraniczną (gdy jest odbierana jako prawomocna i ma moralny autorytet)49. Rosja ma mocne zaplecze kulturowe, które może wykorzystywać w swej polityce wobec państw „bliskiej zagranicy”. Kultura rosyjska, literatura czy film wciąż są szeroko znane i szanowane na świecie, a tym bardziej na obszarze poradzieckim. Moskwa może również wykorzystywać swe wielowiekowe związki z narodami byłych republik radzieckich. Wykształcona na bazie wspólnych losów historycznych bliskość kulturowa, językowa czy religijna często ułatwia wzajemne relacje, co przekłada się na zdolność utrzymania danego państwa w swojej strefie wpływów lub przynajmniej w gronie sojuszników. W promocji języka rosyjskiego Moskwa wspiera się również liczną ludnością rosyjską i rosyjskojęzyczną mieszkającą w byłych republikach radzieckich. Ludność ta stanowi naturalny nośnik rosyjskich wartości, tradycji, obyczajów i języka. Kultura i język to jednak nie wszystko. Rosja próbuje konkurować z państwami Zachodu w sferze wartości. Pustkę ideologiczną, jaka powstała po klęsce ZSRR, rosyjscy decydenci wypełnili koncepcją suwerennej demokracji – odmiennej od tej proponowanej na Zachodzie. Została ona stworzona przede wszystkim na potrzeby wewnątrzrosyjskie, tj. niedopuszczenie do powtórzenia się scenariusza z Gruzji w 2003 r. czy z Ukrainy z roku 2004. Znajduje ona jednak zastosowanie także w wymiarze zewnętrznym. Polityczny technolog i szef Fundacji Efektywnej Polityki oraz były doradca W. Putina, Gleb Pawłowski, twierdzi, że Zachód na obszarze WNP prowadzi politykę miękkiej desuwerenizacji. Takim działaniom sprzeciwia się Rosja, która opiera swą politykę wobec tych państw, a szczególnie wobec Ukrainy i Kazachstanu, na idei suwerenności i demokracji suwerennej, która może różnić się w zależności od państwa i problemów, z którymi się boryka50. Demokracja suwerenna wskazuje również na odmienność, specyfikę rosyjską i jej nieprzystawanie do standardów zachodnich51. Zgodnie z nią, FR ma prawo rozwijać własną wersję praw człowieka na takich samych zasadach jak to czyniły państwa europejskie czy USA. Co więcej, owa suwerenność do pewnego stopnia rozciąga się na obszar „bliskiej zagranicy”, w której Rosja nie będzie walczyć 49 Tamże, s. 40. Zob. również: Ch. Frankel, Educational and Cultural Relations, w: International Communication and the New Diplomacy, Bloomingston–London 1968, s. 7; D. A. Zinnes, Research Frontiers in the Study of International Politics, w: F. I. Greenstein, N. W. Polsby, International Politics, Massachusetts– London–Amsterdam–Ontario–Sydney 1975, s. 88. 50 Wywiad z Glebem Pawłowskim, Strany Jewrowastoka – subiekty ‘Bolszoj Igry’, a nie jeje objekty, http://kreml.org/media/61409251, wrzesień 2008. 51 Zob. W. Surkow, Paragrafy pro suwerennuju demokratiju, http://www.edinros.ru/ news. html?id=116746, wrzesień 2008. 80 Agata Włodkowska 52 53 Zob. N. Popescu, Russia Soft Power Ambitions, „CEPS Policy Brief ”, nr 115, October 2006. Strona Kaukaskiego Instytutu na rzecz Demokracji, http://www.caucasusid.com/about/, wrzesień 2008. Problemy rosyjskiej dominacji na obszarze WNP 81 ar t yku ł (o wpływy), wykorzystując demokrację (jak to czyni Zachód), ale będzie walczyć o demokrację w tych państwach – swoją wersję tego ustroju52. Rosja intensyfikuje również prace nad budową własnej infrastruktury organizacji pozarządowych (wspieranych jednak przez Kreml). W regionie Południowego Kaukazu od maja 2005 r. działa np. Kaukaski Instytut na rzecz Demokracji mający swe filie w Armenii, Abchazji, Południowej Osetii i w Gruzji. Celem działalności Instytutu, jest promocja demokratycznych wartości i społeczeństwa obywatelskiego, w tym również organizowanie działalności na rzecz promocji języka rosyjskiego i rosyjskich środków masowego przekazu53. Odpowiedzią lojalnych wobec Kremla rosyjskich obrońców praw człowieka na coraz ostrzejszą krytykę Zachodu dotyczącą łamania tych praw w Rosji było podjęcie w maju 2007 r. działań na rzecz stworzenia rosyjskiej pozarządowej (ze wsparciem Kremla) organizacji zajmującej się łamaniem praw człowieka na Zachodzie. Oficjalnie Instytut Demokracji i Współpracy, bo taką nadano mu nazwę, zaczął działać w lutym 2008 r. Organizacja stawia sobie za cel publikację corocznych raportów dotyczących łamania praw człowieka na Zachodzie. Można uznać, że Instytut będzie starał się ukazać hipokryzję Zachodu w kwestii demokracji i praw człowieka. To z kolei może wpłynąć na osłabienie soft power państw Zachodu. Posiadanie dwóch składników soft power nie wystarcza do roztoczenia wokół państwa aury atrakcyjności. Do tego potrzebna jest forma i treść polityki zagranicznej. Podczas gdy dwa poprzednie elementy rosyjskiej soft power są w miarę sprawnie realizowane, element trzeci – istota i styl polityki zagranicznej – pozostawia wciąż wiele do życzenia. Groźby, brak konsekwencji oraz hipokryzja nadal pozostają obecne w rosyjskiej polityce zagranicznej. Ostre wypowiedzi i działania wciąż się zdarzają, choć podejmowane są starania na rzecz złagodzenie języka rosyjskich decydentów i kładzenie mniejszego nacisku na rosyjski interes narodowy. Ostre wypowiedzi pojawiają się głównie w sytuacjach gdzie rosyjski interes narodowy jest poważnie zagrożony, a możliwość innej reakcji Rosji mogłaby obniżyć jej prestiż. Obecnie odnosi się to przede wszystkim do kwestii ewentualnego rozszerzenia NATO o Ukrainę i Gruzję czy rozmieszczenia elementów amerykańskiej tarczy antyrakietowej w Polsce i Czechach. Jak twierdzi J. Nye, taktyka i styl mają znaczenie, podobnie jak skromność państwa w prowadzeniu polityki. Dla Rosji jest to o tyle trudne, że ową skromnością nie grzeszyła przez ostatnich kilkanaście lat, przedstawiając siebie jako mocarstwo, obszar WNP jako strefę swoich wpływów i własny interes narodowy jako priorytetowy element systemu na obszarze poradzieckim. ar t yku ł Rosji trudno jest „oczarować” państwa najbliższe jej pod względem geograficznym, które z racji dwulicowości działań rosyjskich coraz bardziej optują za silniejszym włączeniem UE i NATO w rozwiązanie ich problemów z separatyzmami. Rosji nie pomaga również wspieranie nieodpowiednich ludzi, jak np. Wiktora Janukowycza podczas ostatnich prezydenckich wyborów na Ukrainie, oraz podejmowanie działań zorientowanych na fizyczną eliminację przeciwników władzy, takich jak Anna Politkowska czy Aleksander Litwinienko. Moskwie wciąż nie wychodzi także ukazanie samej siebie jako atrakcyjnej, a nie tylko groźnej. Będzie to jeszcze trudniejsze po interwencji w Gruzji i uznaniu państwowości Osetii Południowej i Abchazji. Z sierpniowych sondaży przeprowadzonych na Ukrainie wynika, że jej obywatele boją się Rosji (47% uważa, że może dojść do konfliktu zbrojnego z Rosją, 56,4% jest za tym, by kraj zwiększył swój budżet obronny)54. Rosja ma niewielu prawdziwych przyjaciół. Często trwają przy niej ci, którzy się jej boją, lub ci, których kupiła. 1.8. Konkluzje Rosja jest największym i najsilniejszym państwem powstałym w efekcie upadku ZSRR. Stała się również jego prawną sukcesorką. Jej wpływy i echo dawnej wielkomocarstwowości sprawiają, że pozostałe państwa poradzieckie są przez Moskwę traktowane jako strefa jej żywotnych interesów. Współcześnie obszar „bliskiej zagranicy” stał się jednym z ważniejszych obszarów rywalizacji międzynarodowej. Wpływ na to miały m.in. złoża surowców energetycznych zlokalizowane w państwach poradzieckich oraz prowadzona od października 2001 r. operacja w Afganistanie. To sprawiło, że tradycyjna strefa rosyjskiego oddziaływania zaczęła się kurczyć. Również czynniki wewnątrzrosyjskie, takie jak zła sytuacja demograficzna czy mało efektywna soft power, sprawiają, że Rosja stoi przed wyzwaniem związanym z utrzymaniem swojej dominującej pozycji w przestrzeni poradzieckiej. Jak dotąd wciąż pozostaje głównym rozgrywającym, o czym może świadczyć rosyjska manifestacja siły wobec Gruzji w sierpniu 2008 r. Mimo aktualnej stosunkowo mocnej pozycji w regionie, dystans między FR a pozostałymi uczestnikami „nowej wielkiej gry” zmniejsza się. Może się jeszcze bardziej zmniejszyć m.in. na skutek wzrostu siły rywali, w tym przede wszystkim Chin, spadku cen surowców energetycznych lub załamania się rosyjskiego rynku. Rosji potrzeba zatem nowoczesnej gospodarki korzystającej z dobrodziejstwa surowcowej obfitości, ale również opartej na nowoczesnych technologiach. 54 82 Za: Juszczenko: Ukraina nie odda półwyspu, „Gazeta Wyborcza”, 25.08.2008. Agata Włodkowska Problemy rosyjskiej dominacji na obszarze WNP 83 ar t yku ł Niebezpieczeństwo spadku znaczenia Rosji w regionie kosztem pozostałych uczestników rywalizacji może nastąpić w sytuacji kurczowego trzymania się Rosji „polityki kija”, przy braku kształtowania i stosowania „miękkiej siły”. Rosji potrzeba zatem również efektywnej soft power, dzięki której będzie mogła wyciągnąć o wiele bardziej wymierne i długotrwałe korzyści niż te uzyskiwane drogą szantażu i nacisku czy to ekonomicznego, czy wojskowego. Rocznik Instytutu Europy Środkowo-Wschodniej Rok (6) 2008 Michał Słowikowski ar ty ku ł Rosja wobec Europejskiej Polityki Sąsiedztwa Unii Europejskiej Od samego początku debaty nad koncepcją budowy polityki sąsiedztwa Unii Europejskiej (UE) – pobudzonej przez zbliżające się kolejne rozszerzenie UE i prace nad europejską strategią bezpieczeństwa – Rosja zajmowała w niej ważne miejsce. Uporczywe poszukiwanie pomiędzy rokiem 2002 a 2004 godnego Rosji miejsca w ramach inicjatywy sąsiedztwa było podyktowane determinacją Unii Europejskiej w dziele kontynuowania procesu rozszerzania sfery politycznego oddziaływania o państwa regionu Europy Wschodniej, przy jednoczesnej budowie jakościowo nowej strefy bezpieczeństwa wokół „europejskiego jądra” w ramach europejskiej strategii bezpieczeństwa. Bez uczestnictwa Rosji w polityce sąsiedztwa szanse powodzenia realizacji projektów transgranicznych w regionie, a także rozwiązywania problemów endemicznych dla obszaru poradzieckiego, byłyby mocno ograniczone. Dyskusja nad stosunkiem Rosji wobec Europejskiej Polityki Sąsiedztwa (EPS) prędzej czy później prowadzi do oceny wpływu implementacji założeń tejże polityki – w jej „wschodnim wymiarze” – na stosunki UE–Rosja. „Obszar wspólnego sąsiedztwa”, obejmujący państwa będące równolegle adresatami polityki sąsiedztwa i sąsiadami Rosji na obszarze poradzieckim, miał stać się płasz- ar t yku ł czyzną współpracy wzajemnie korzystnej dla Unii Europejskiej i jej strategicznego partnera (Rosji) i sprzyjać wzrostowi bezpieczeństwa, stabilności i społeczno-gospodarczemu rozwojowi tej części kontynentu europejskiego. Nigdy jednak do tego nie doszło. „Obszar wspólnego sąsiedztwa” stał się przedmiotem sporu między UE i Rosją, i jednocześnie płaszczyzną, na której konsekwentne pogarszanie się stosunków dwustronnych daje o sobie szczególnie mocno znać1. Zrozumienie rosyjskiej reakcji na koncepcję polityki sąsiedztwa jako takiej i geopolitycznej strategii UE zorientowanej na zacieśnianie współpracy z państwami sąsiadującymi z nią i stawiającej sobie za cel wspólne rozwiązywanie ich problemów, zanim ich skutki nie zaczną negatywnie oddziaływać na bezpieczeństwo państw członkowskich, ułatwia przyjęcie założenia, że „Rosja jest szczególnie zainteresowana ograniczeniem autonomii (geopolitycznej podmiotowości) Unii Europejskiej w tych obszarach, w których realizacja pewnych procesów może mieć bezpośredni wpływ na poziom rosyjskiej autonomii i tendencji integracyjne w regionie WNP. Do obszarów tych należą: realizacja Wspólnej Polityki Zagranicznej i Bezpieczeństwa i Europejskiej Polityki Bezpieczeństwa i Obronnej; politycznogospodarcze relacje pomiędzy Unią i państwami należącymi do wschodniego wymiaru EPS; rozwój wspólnej polityki energetycznej UE”2. Miejsce Rosji w ramach (ewoluującej) Polityki Sąsiedztwa UE Koncepcja polityki sąsiedztwa ewoluowała, poszerzając krąg adresatów, a jednocześnie tracąc swój wstępny, ekskluzywny wschodnioeuropejski wymiar. Początkowo odbiorcami polityki sąsiedztwa – w pierwotnej postaci Inicjatywy Nowego Sąsiedztwa (New Neighbours Initiative) – mieli być bowiem wschodni sąsiedzi rozszerzonej Unii Europejskiej. Plan skierowany był do Ukrainy, Białorusi i Mołdawii i miał na celu zacieśnianie stosunków ze wschodnimi sąsiadami rozszerzonej UE, których nie obejmowało spodziewane rozszerzenie i którym nie zagwarantowano perspektywy członkostwa3. Rozważania na temat konieczności położenia większego akcentu w polityce zewnętrznej UE na rozwiązywanie problemów jej wschodnich sąsiadów – z inicjatywy państw Północy i pod wpływem kandydującej Polski4 – podjęli komisarz ds. 1 Por. D. Lynch, Shared Neighbourhood or New Frontline? The Crossroads in Moldova, „Russie.Nei.Visions”, 2005, nr 1, http://www.ifri.org/files/Russie/lynch_anglais.pdf, 24.10.2008. 2 L. Kasčiūnas, Ž. Vaičiūnas, Russia’s Policy towards the EU: The Search for the Best Model, „Lithuanian Foreign Policy Review”, 2006, nr 18, s. 39. 3 New Neighbours Initiative – Draft Council conclusions, Council of the European Union, Brussels, 12.11.2002, 14078/02, http://register.consilium.eu.int/pdf/en/02/st14/14078en2.pdf, 10.10.2008. 4 Non-paper z polskimi propozycjami w sprawie przyszłego kształtu polityki rozszerzonej UE wobec nowych wschodnich sąsiadów, Ministerstwo Spraw Zagranicznych Rzeczypospolitej Polskiej, styczeń 2003, w: olityka rozszerzonej Unii Europejskiej wobec nowych sąsiadów. Sprawozdanie z konferencji zorganizowanej przez Fundację im. Stefana Batorego we współpracy z Ministerstwem Spraw Zagranicznych RP w dniach 86 Michał Słowikowski 20-21 lutego 2003 r., w Warszawie, Warszawa 2003, http://www.batory.org.pl/doc/nowi_s.pdf, s. 93-108, 11.05.2007. 5 Joint Letter on Wider Europe by Commissioner Chris Patten and High representative Solana, 8 August 2002, http://ec.europa.eu/world/enp/pdf/_0130163334_001_en.pdf, 20.07.2007. 6 Por. R. Prodi, A Wider Europe – A Proximity Policy as the key to stability. Speech by Romano Prodi, President of the European Commision, „Peace, Security and Stability International Dialogue and the Role of the EU”. Sixth ECSA-World Conference. Jean Monnet Project, Brussels, 5-6.12.2002, SPEECH/02/619, http://ec.europa.eu/external_relations/news/prodi/sp02_619.htm, 10.05.2007. 7 European Council Conclusions, 12-13.12.2002, http://www.consilium.europa.eu/ueDocs/cms_Data/ docs/pressData/en/ec/73842.pdf, 20.07.2007. Rosja wobec Europejskiej Polityki Sąsiedztwa Unii Europejskiej 87 ar t yku ł stosunków zewnętrznych Chris Patten i Wysoki Przedstawiciel UE ds. Wspólnej Polityki Zagranicznej i Bezpieczeństwa – Javier Solana. W liście z sierpnia 2002 r., zatytułowanym Wider Europe, skierowanym do prezydencji duńskiej, obaj urzędnicy unijni, przewidywali, że rozwój współpracy politycznej i ekonomicznej z państwami otaczającymi UE doprowadzi do sytuacji, w której państwa partnerskie Unii zdołają się tak ściśle z nią zintegrować, jak to tylko możliwe bez uzyskania instytucjonalnego członkostwa czy też powoływania wspólnych instytucji5. W ciągu następnych miesięcy w państwach Unii zaczęły narastać obawy, czy rozwiązania, które zaprezentowali w dokumencie Wider Europe zwolennicy intensyfikacji stosunków z państwami Europy Wschodniej, nie są zbyt daleko idące, tj. nie stanowią zapowiedzi nieodległej obietnicy członkostwa. Pojawiły się naciski ze strony państw Południa, by państwa basenu Morza Śródziemnego nie były pokrzywdzone na skutek inicjatyw podejmowanych wobec wschodnioeuropejskich partnerów UE. W drugiej połowie roku 2002 ówczesny przewodniczący Komisji Europejskiej – Romano Prodi, zaproponował, by miejsce szczególnej polityki wobec wschodnich sąsiadów UE zajęła koncepcja pasa dobrosąsiedzkiego (rings of friends), który miał otaczać UE i rozciągać się od Maroka poprzez Rosję aż po Morze Czarne6. Geograficzny zakres oddziaływania nowej inicjatywy systematycznie zwiększał się. Na szczycie Rady Europejskiej w Kopenhadze – w grudniu 2002 r. – podjęto decyzję o konieczności rozszerzenia zasięgu inicjatywy sąsiedzkiej o państwa basenu Morza Śródziemnego i Rosję7. Wiosną 2003 r. polityka sąsiedztwa objęła swoim zasięgiem Rosję i śródziemnomorskich partnerów EU. W następnym roku w czerwcu zasięg oddziaływania polityki sąsiedzkiej poszerzono o trzy państwa Zakaukazia. Objęcie Armenii, Azerbejdżanu i Gruzji polityką zostało sprzęgnięte z ostatecznym zdefiniowaniem owej koncepcji jako Europejska Polityka Sąsiedztwa (EPS). Nakreślona w dwóch bazowych dokumentach (Szeroka Europa – sąsiedztwo: Nowe ramy współpracy ze wschodnimi i południowymi sąsiadami; Europejska Polityka Sąsiedztwa. Strategia) Europejska Polityka Sąsiedztwa stawiała sobie za cel działanie na rzecz stabilności, bezpieczeństwa i dobrobytu w sąsiedztwie rozszerzonej Unii Europejskiej; miała być zbiorem środków służących pogłębieniu i intensyfikacji stosunków pomiędzy Unią a sąsiedzkimi państwami ar t yku ł partnerskimi, przy jednoczesnym zapobieganiu pojawiania się w Europie nowej linii podziałów8. Tym samym polityka sąsiedztwa pozostawała w logicznym związku ze strategicznymi celami Unii Europejskiej w dziedzinie bezpieczeństwa, zawartymi w europejskiej strategii bezpieczeństwa przyjętej przez Radę Europejską 12 grudnia 2003 r.9 *** Patten i Solana w liście do prezydencji duńskiej z sierpnia 2002 r., podejmując problem przyszłości współpracy pomiędzy rozszerzoną UE a jej wschodnimi sąsiadami, z punktu widzenia których zbliżające się rozszerzenie miało mieć szczególne znaczenie, przyjęli, że Rosja – w ten czy inny sposób – powinna być włączona w proces realizacji nowej polityki sąsiedztwa – nawet uwzględniwszy fakt, że nie jest zainteresowana integracją z UE. Ich zdaniem dialog i współpraca z Rosją w celu rozwiązania problemów promieniujących z regionu są kluczowe; zacieśnianie współpracy regionalnej bez Rosji wydaje się niemożliwe; cele jakie stawia sobie Unia wobec wszystkich czterech państw regionu, do których adresowana będzie polityka (Białoruś, Mołdawia, Rosja, Ukraina), są tożsame: wspieranie stabilności i dobrobytu za pośrednictwem reform gospodarczych i politycznych10. Rada ds. Stosunków Ogólnych i Stosunków Zewnętrznych w listopadzie 2002 r. wskazała na konieczność dalszych prac nad koncepcją polityki sąsiedztwa skierowaną do państw Europy Wschodniej, przy jednoczesnym uwzględnieniu konieczności pogłębiania współpracy z Federacją Rosyjską – kluczowym partnerem Unii w omawianym regionie11. W komunikacie Komisji Europejskiej z roku 2003: Szersza Europa – sąsiedztwo: Nowe ramy współpracy ze wschodnimi i południowymi sąsiadami proponowano Rosji te same rozwiązania w ramach polityki sąsiedztwa, co pozostałym państwom 8 Communication from the Commission to the Council and the European Parliament. Wider Europe – Neighbourhood: A New framework for Relations with our Eastern and Southern Neighbours, 11.03.2003, Brussels, http://ec.europa.eu/world/enp/pdf/com03_104_en.pdf, 20.07.2007; Communication from the Commision. European Neighbourhood Policy. Strategy Papers, 12.05.2004, Brussels, COM (2004) 373 final, http://ec.europa.eu/world/enp/pdf/strategy/strategy_paper_en.pdf, 23.10.2008. 9 Przewidywała ona konieczność ukształtowania wzdłuż Unii Europejskiej od Europy Wschodniej i na wybrzeżu Morza Śródziemnego pasa państw dobrze rządzonych. Spodziewane rozszerzenie UE nie tylko zwiększało poziom jej bezpieczeństwa, ale także zbliżało ją do państw borykających się z poważnymi problemami w sferze ekonomicznej, społecznej, bezpieczeństwa, często uwikłanych w gwałtowne konflikty wewnętrzne. Bezpośrednie sąsiedztwo z takimi obszarami stanowiło wyzwanie dla europejskiego bezpieczeństwa. A Secure Europe in a Better World, European Security Strategy, Brussels, 12.12.2003, http:// consilium.europa.eu/uedocs/cmsUpload/78367.pdf, 10.10.2008. 10 Joint Letter on Wider Europe. 11 European Council Conclusions, 12-13.12.2002, http://www.consilium.europa.eu/ueDocs/cms_Data/ docs/pressData/en/ec/73842.pdf, 20.07.2007. 88 Michał Słowikowski 12 Communication from the Commission to the Council and the European Parliament. Wider Europe. J. Löwenhardt, The shared neighbourhood of the EU and Russia, 2000-2005, Clingendael European Paper 2, The Hague, Clingendael Institute, October 2005, http://www.clingendael.nl/publications/2005/20051000_cesp_european_paper_2.pdf, 13.10.2008. 14 Communication from the Commision. European Neighbourhood Policy. 13 Rosja wobec Europejskiej Polityki Sąsiedztwa Unii Europejskiej 89 ar t yku ł zachodniej części WNP (Western Newly Independent States – WNIS) i południa basenu Morza Śródziemnego (Algieria, Autonomia Palestyńska, Egipt, Izrael, Jordania, Liban, Libia, Maroko, Syria, Tunezja). Akceptując fakt, że państwa sąsiedzkie UE są różne i mają w związku z tym inne priorytety i interesy, przyjęto, że z unijnego punktu widzenia muszą być one w pierwszej kolejności stabilne i dobrze zarządzane. Jak podkreślano we wcześniejszych dokumentach podejmujących problem unijnego sąsiedztwa, zacieśnianie współpracy politycznej i gospodarczej pomiędzy Unią i państwami regionów przylegających do niej będzie środkiem promocji stabilności, bezpieczeństwa i stałego rozwoju w Unii i poza nią. Komisja Europejska proponowała, aby: „W zamian za namacalny postęp w implementacji reform ekonomicznych, politycznych i instytucjonalnych, włączając w to dostosowywania swojego ustawodawstwa narodowego do unijnego acquis communautauire i demonstrację rzeczywistego przywiązania do wspólnych wartości [unijnych – M.S.], państwa sąsiedzkie miały możliwość czerpania zysków z pogłębionej współpracy gospodarczej z UE. Rosji, państwom zachodniej części WNP i południa basenu Morza Śródziemnego powinna być zaoferowana możliwość partycypacji w unijnym rynku wewnętrznym, dalsza integracja i liberalizacja w celu rozwoju swobody przepływu osób, dóbr, usług i kapitału”12. 31 maja 2003 r. na szczycie Unia Europejska – Rosja w Sankt-Petersburgu dokonano „kalibracji” miejsca Rosji w ramach koncepcji Szerokiej Europy z uwzględnieniem szczególnych relacji, jakie łączą obydwu partnerów13. W toku negocjacji przyjęto, że relacje unijno-rosyjskie będą rozwijały się zgodnie z duchem strategicznego partnerstwa, którego celem jest stworzenie czterech wspólnych przestrzeni (gospodarczej; wolności, bezpieczeństwa i spraw wewnętrznych; bezpieczeństwa zewnętrznego, badań naukowych, edukacji i kultury) w ramach istniejącego formatu Umowy o partnerstwie i współpracy. W wyniku istotnej zmiany, która dokonała się w roku 2003 w relacjach pomiędzy Moskwą i Brukselą, polegającej na wzajemnym uzgodnieniu stanowisk co do przyszłości formatu współpracy i wzajemnych oczekiwań – w dokumencie strategicznym Europejskiej Polityki Sąsiedztwa autorstwa Komisji Europejskiej Rosja traktowana jest już jako partner kluczowy w regionie, partner strategiczny, nie zaś jako adresat nowej unijnej polityki, z którym Unia rozwija stosunki w oparciu o koncepcje czterech wspólnych przestrzeni14. ar t yku ł Stosunek Rosji wobec Polityki Sąsiedztwa. Oficjalna reakcja i obawy Kremla Prezentując oficjalne stanowisko Moskwy co do „zrębów” polityki sąsiedztwa ówczesny wiceminister spraw zagranicznych Rosji – Władimir Cziżow, w październiku 2003 r. podkreślał, że: „Sama koncepcja »Szerokiej Europy – nowego sąsiedztwa« nie budzi i nie może budzić zastrzeżeń Rosji. Postrzegamy ją obiektywnie, jako doktrynę determinującą politykę zewnętrzną Unii Europejskiej, stanowiącą odpowiedź na domykanie procesu rozszerzenia Unii i jej instytucjonalną konsolidację. Rozumiemy naturalne dążenie do wypracowania przez »nową« Unię Europejską perspektywicznej strategii na rzecz rozwoju stosunków z państwami sąsiedzkimi”15. Z drugiej jednak strony – według słów rosyjska ministra – wszelkie unijne inicjatywy w sferze polityki międzynarodowej powinny brać pod uwagę interesy innych państw i uwzględniać ich stanowisko. Mowa tu przede wszystkim o interesach Rosji na obszarze Wspólnoty Niepodległych Państw (WNP), gdzie realizuje ona – zgodnie ze swoją własną doktryną polityki zagranicznej – określone projekty integracyjne. W związku z tym: „Nowa unijna doktryna nie powinna być sprzeczna z naszymi [unijno-rosyjskimi – M.S.] dwustronnymi porozumieniami i umowami, a także procesami integracyjnymi na obszarze WNP”16. W wywiadzie dla „Rossijskoj gaziety” Cziżow odrzucił tezę, jakoby Rosja obawiała się międzynarodowej izolacji w związku z rozszerzaniem UE na Wschód i aktywizacją jej obecności na obszarze WNP. Rosji – ze względu na jej potencjał – nie grozi izolacja czy marginalizacja w stosunkach z Unią Europejską na korzyść innych państw czy regionów17. Co się zaś tyczy intensyfikacji współpracy pomiędzy Brukselą a Ukrainą czy Gruzją, to nie miała ona pogorszyć stosunków unijno-rosyjskich: „Nie widzimy groźby w tym, że niektóre państwa WNP deklarują chęć wstąpienia do UE w dłuższej perspektywie czasowej. Przeciwnie, uważamy, że takie działania zawierają w sobie określony potencjał dla pogłębienia naszej współpracy tak z UE, jak i z państwami WNP. Ważne jest jednak to, aby procesy integracyjne rozwijające się na Wschodzie i Zachodzie Europy, zorientowane na UE i toczące się na obszarze WNP, w tym Eurazjatycka Przestrzeń Gospodarcza, Jednolita Przestrzeń Gospodarcza, Związek Białorusi i Rosji, nie konkurowały ze sobą, a wzajemnie się uzupełniały”18. W oficjalnych komentarzach odnośnie do możliwych konsekwencji realizacji polityki sąsiedztwa pojawiła się także kwestia uregulowania tzw. „zamrożonych konfliktów” na obszarze postradzieckim, a szerzej – obecności konfliktu interesów 15 Wystuplenije zamiestitiela Ministra innostrannych dieł Rossii W. A. Cziżowa na mieżdunarodnoj konfieriencyi „Szyrokaja Jewropa: usilenije transgranicznogo sotrudniczestwa w Centralnoj i Wostocznoj Jewropie”, Kijew, 10 nojabria 2003 goda, http://www.ln.mid.ru/brp_4.nsf/6a5f93a96aa86373c3256f6d00540599/ 65aad64c4bbc6e3d43256ddb0035165f?OpenDocument, 27.10.2008. 16 Tamże. 17 N. Sorokina, Rossii nie grozit izolacyja, „Rossijskaja gazieta”, 20.05.2005. 18 Tamże. 90 Michał Słowikowski 19 Stronie unijnej zarzucano, że jej ingerencja w proces uregulowania zamrożonych konfliktów była dotychczas bezproduktywna, a wręcz szkodliwa – ignorowała interesy i uzasadnione obawy stron konfliktu, niszczyła osiągnięte stadium porozumienia i sprzyjała wzrostowi napięcia w regionie konfliktu; vide porażka rosyjskiego planu uregulowania konfliktu wokół statusu zbuntowanej mołdawskiej prowincji – Naddniestrza. 20 N. Sorokina, Rossii nie grozit izolacyja. 21 Tamże. 22 Posłanije Fiedieralnomu Sobraniju Rossijskoj Fiedieracyi, 25.04.2005, Moskwa, Krieml, http://president.kremlin.ru/text/appears/2005/04/87049.shtml, 26.10.2008. 23 Tamże. Rosja wobec Europejskiej Polityki Sąsiedztwa Unii Europejskiej 91 ar t yku ł pomiędzy Rosją a Unią Europejską w tej dziedzinie. Stanowisko rosyjskie było wyraźne: zaangażowanie Unii Europejskiej w proces uregulowania konfliktów etno-terytorialnych na obszarze postradzieckim – mające już wkrótce stać się jednym z elementów Planów Działania EPS zawieranych z państwami regionu – jest niemile widziane, bowiem dla interesów Rosji jest szkodliwe19. Kreml ostrzegał, że nie godzi się, by polityka sąsiedztwa przekształciła się w „Nowe wydanie powstałej sto lat temu koncepcji budowy państw buforowych [kordonu sanitarnego oddzielających Rosję od Europy – M.S.], która to skazana jest na niepowodzenie – doświadczenia wyniesione z podobnych prób już tego dowiodły”20. Co się tyczy konkurencji na obszarze postradzieckim, to „Obszar ten nie powinien stać się areną rywalizacji sił realizujących odmienne cele, ponieważ w grę wchodzi w tym przypadku zagwarantowanie bezpieczeństwa narodowego Rosji, ochrona jej politycznych i gospodarczych interesów, a w konsekwencji zagwarantowanie bezpieczeństwa europejskiego”21. Za tą pojemną wypowiedzią Cziżowa kryje się niezmiennie popularna w Rosji od początku lat 90. teza, według której obszar WNP jest regionem szczególnych interesów Rosji, ze względu na fakt, iż od kierunku rozwoju postępujących tam procesów społeczno-politycznych, gospodarczych i militarnych bezpośrednio zależy bezpieczeństwo narodowe Rosji. Wyjątkowość obszaru WNP, i co za tym idzie konieczności priorytetowego podejścia do niego rosyjskiej dyplomacji, wynika także z faktu historycznych, kulturalnych i gospodarczych więzów łączących byłą metropolię z peryferiami. Zapewnienie bezpieczeństwa rosyjskim granicom, a także stworzenie sprzyjających warunków zewnętrznych są kluczowe dla rozwiązania wewnętrznych problemów Rosji22. Rosja, zdaniem jej liderów, ma także do spełnienia na obszarze eurazjatyckim szczególną misję – cywilizacyjną – polegającą na promocji wartości demokratycznych23. Obydwie te kwestie splatają się ze sobą logicznie: wzięcie odpowiedzialności za utrzymywanie porządku i promocję demokracji na obszarze postradzieckim ma być warunkiem sine qua non rozwoju rosyjskiej państwowości. Jeśli Rosja jest w stanie utrzymać ład i porządek na tym obszarze i tym samym ochronić Zachód przed negatywnymi skutkami przemian społeczno-gospodarczych w regionie, Zachód nie musi aktywizować swej obecności na obszarze WNP, bowiem wszelkie zagrożenia dla jego bezpieczeństwa zneutralizuje Moskwa. ar t yku ł Odnośnie do zagospodarowywania przestrzeni postradzieckiej w środowiskach eksperckich Rosji pojawiały się i pojawiają opinie głoszące, iż Zachód powinien pozostawić Kremlowi wolną rękę na tym obszarze. Unia powinna wręcz wspierać rosyjskie wysiłki na rzecz reintegracji przestrzeni postradzieckiej. W oficjalnych komentarzach Moskwy do projektu unijnej koncepcji polityki sąsiedztwa dominował ton rozczarowania i zaniepokojenia24. Chłodne przyjęcie nowej unijnej polityki nie powinno dziwić, jeśli weźmie się pod uwagę, że narodzinom EPS towarzyszyły trzy istotne dla rozwoju stosunków unijno-rosyjskich procesy. Należy przyjąć, że wpłynęły one na jej odbiór. Mowa tu o „wschodnim rozszerzeniu” UE, podjęciu wysiłków na rzecz stworzenia ram prawnych unijnorosyjskiego partnerstwa strategicznego i zmianie dotychczasowego modelu unijnej polityki zewnętrznej z wykorzystaniem EPS25: 1. Obawy przed negatywnymi konsekwencjami „wschodniego rozszerzenia” UE, z punktu widzenia interesów Rosji nie zostały należycie uwzględnione, pomimo jasnych sygnałów, że Moskwa życzy sobie podjęcia przez Brukselę konkretnych działań w konkretnych sferach, na rzecz obrony jej interesów)26. 2. Działania na rzecz rozbudowy instytucjonalno-prawnych ram w celu realizacji idei strategicznego partnerstwa w stosunkach dwustronnych, przybrały ostatecznie postać czterech wspólnych przestrzeni – zasady współpracy w ramach wspólnych przestrzeni miały być doprecyzowane w tzw. „mapach drogowych”. Należało się więc spodziewać godnej strategicznego wymiaru współpracy reakcji Unii na oczekiwania i obawy Moskwy. 3. Wzrost unijnej obecności w regionie WNP, związany z realizacją koncepcji polityki sąsiedzkiej, stanowił nie tylko próbę rewizji dotychczasowej polityki zewnętrznej opartej na dychotomii: perspektywa członkostwa vs. brak perspektywy członkostwa, ale był także próbą uzyskania przez Unię Europejską wpływu na bieżące wydarzenia w regionie bezpośrednio przylegającym do jej granic. 24 Rosyjska prasa jeszcze w początkowym stadium kształtowania się unijnej polityki sąsiedztwa wieszczyła, że jest to początek końca rosyjskiej obecności w zachodniej części WNP i zapowiedź pogłębiającej się izolacji Rosji, której coraz częściej przychodzi stykać się z barierami celno-granicznymi w trakcie interakcji z państwami europejskimi, a stopień rosyjskiej integracji z Europą uzależniony jest od decyzji europejskich urzędników. Por. I. Pługatariew, JeS naceliłsia na Kijew, Kiszyniew i Minsk, „Niezawisimaja gazieta”, 20.11.2002. 25 Por. A. Sergounin, Russian Views on the Wider Europe Concept, w: Wider Europe. Nordic and Baltic Lessons to Post-Enlargement Europe, red. F. Tassinari, P. Joenniemi, U. Jakobsen, Danish Institute for International Studies, October 2006, s. 123 i n., http://www.diis.dk/graphics/Publications/Books2006/ Wider%20Europe/Wider%20Europe.pdf, 23.10.2008. 26 Widocznym dowodem rosyjskiego niezadowolenia była odmowa Federacji Rosyjskiej rozciągnięcia na nowe państwa UE zasad unijno-rosyjskiego Porozumienia o Partnerstwie i Współpracy PCA. Wschodniemu rozszerzeniu towarzyszyło także zjawisko przyjmowania do unijnego klubu państw utrudniających budowę „strategicznego partnerstwa” unijno-rosyjskiego. Środkowo-europejscy członkowie UE oskarżani byli przez Kreml o genetyczną nienawiść do Rosji i obarczani odpowiedzialnością za pogarszanie się stanu stosunków unijno-rosyjskich. 92 Michał Słowikowski 27 Umieszczenie Rosji w gronie sąsiadów UE obok takich państw, jak Mołdawia, Ukraina, Białoruś, i państw śródziemnomorskich odebrano jako próbę zanegowania wyjątkowości Rosji, pomniejszenia znaczenia jej roli w stosunkach z UE i dyskredytację wysiłków na rzecz budowy strategicznego partnerstwa w relacjach Rosja–Unia, a wręcz zdyskwalifikowanie globalnych ambicji Rosji. Strona rosyjska otwarcie wyrażała w związku z zainicjowaniem polityki sąsiedztwa zaniepokojenie przyszłością współpracy dwustronnej z UE w wymiarze gospodarczym (m.in. pod znakiem zapytania stała realizacja koncepcji Europejskiej Przestrzeni Gospodarczej przyjętej podczas unijno-rosyjskiego szczytu w Rzymie w listopadzie 2003 r.) i energetycznym, a także w całym rozwoju strategicznego partnerstwa. 28 W. A. Cziżow, Rossija-JeS. Stratiegija partniorstwa, „Mieżdunarodnaja żyzn’”, wrzesień 2004, nr 9. 29 A. Sergounin, Russian Views on the Wider Europe Concept, s. 123. Rosja wobec Europejskiej Polityki Sąsiedztwa Unii Europejskiej 93 ar t yku ł Kreml dokonał subiektywnej interpretacji tych zjawisk i sformułował w odniesieniu do EPS konkluzje skrajnie negatywne z punktu widzenia interesów Rosji, definiując koncepcję sąsiedztwa jako wymierzoną w uszczuplenie jej interesów i ograniczenie jej podmiotowości. Można przyjąć, że polityka sąsiedztwa była odbierana w Moskwie przez pryzmat konsekwentnego marginalizowania czy wręcz ignorowania rosyjskich interesów przez Unię, wbrew deklaracjom o konieczności rozwoju stosunków dwustronnych w oparciu o zasady partnerstwa strategicznego27. Z punktu widzenia Rosji, polityka sąsiedzka miała ograniczoną wartość i mogła być traktowana jedynie jako suplement w stosunku do dotychczasowych form współpracy dwustronnej. Rosja zamierzała kształtować swoje stosunki z Unią Europejską w oparciu o formułę strategicznego partnerstwa. Jedyną gwarancją powodzenia tego projektu mogła być realizacja koncepcji czterech wspólnych przestrzeni. W związku z tym w roku 2004 Kreml wyraził jasne désintéressement unijną polityką sąsiedztwa – „Rosja nie uznaje się ani za obiekt, ani za przedmiot tej polityki”28. Negatywna reakcja na propozycję uczestnictwa w polityce sąsiedztwa była także wynikiem świadomości braku możliwości jej współkształtowania przez Kreml, w przeciwieństwie do innych unijnych inicjatyw z udziałem Rosji (Północny Wymiar UE)29. Strona rosyjska nie zaniedbała sposobności, by zwrócić uwagę urzędnikom brukselskim, że Rosja po raz kolejny staje się obiektem polityki Unii Europejskiej i nie ma możliwości uczestnictwa w pracach nad projektem polityki, który dotyczy jej samej i zagraża jej żywotnym interesom. Logika EPS, czerpiąca garściami z procesu rozszerzeniowego, w rzeczywistości nie przewidywała bowiem dialogu z państwami-adresatami, a jedynie unijny „monolog” oparty o zasadę warunkowości. Godząc się na uczestnictwo w EPS, w tym na zawarcie Planu Działania, Rosja poddawałaby się dobrowolnie ocenie na „zgodność z normami europejskimi”. Nawet jeśli nie oznaczałoby to faktycznego ograniczenia jej suwerenności, to sam fakt poddawania się ocenie i stosowania się do zewnętrznych wytycznych – zasada warunkowości stanowi wszakże podstawę relacji pomiędzy UE a państwami objętymi EPS – uznaje się za upokarzający, zwłaszcza że Rosja nie jest zainteresowana członkostwem w UE, w przeciwieństwie do niektórych europejskich państw objętych EPS (szczególnie Ukrainy i Mołdawii). ar t yku ł Niechętny stosunek wobec polityki sąsiedztwa – w rozumieniu propozycji adresowanej do Rosji – staje się bardziej czytelny, jeśli weźmie się pod uwagę podejście Rosji do kwestii geopolityki we współczesnym systemie stosunków międzynarodowych. Rosji przypisuje się definicję tradycjonalistycznego aktora geopolitycznego, który jest niezwykle wrażliwy, jeśli chodzi o interferencję aktorów zewnętrznych w procesy polityczne i ekonomiczne zachodzące w ramach własnej domeny państwowej. Rosja kształtuje swoje relacje z innymi aktorami stosunków międzynarodowych (państwami narodowymi i organizacjami międzynarodowymi) w oparciu o przewidywania, co do ich konsekwencji dla suwerenności politycznej państwa30. Innymi słowy, akceptacja przez Rosję EPS oznaczałaby zgodę na jej „europeizację”, czyli konieczność wyrzeczenia się dorobku modernizacyjnego Władimira Putina – centralizacji systemu politycznego i gospodarki, na rzecz przyjęcia dorobku prawnego Wspólnot Europejskich31. Koncepcja Europejskiej Polityki Sąsiedztwa rodziła zdaniem Kremla także szereg problemów „natury ogólnej”, wynikających z próby umieszczenia w jednym koszyku pod nazwą „państwa sąsiedzkie UE” podmiotów o zróżnicowanym potencjale społeczno-gospodarczym i odmiennych ambicjach w sferze polityki międzynarodowej. Przede wszystkim dyskredytuje to samo w sobie założenia Europejskiej Polityki Sąsiedztwa proponującej jednolite i uniwersalne rozwiązania na potrzeby rozwoju współpracy z państwami-sąsiadami, często głęboko różniącymi się. Zdaniem rosyjskich polityków, strona unijna stawia przed sobą, w odniesieniu do państw partnerskich, cele w wielu przypadkach sprzeczne, stosując przy tym te same uniwersalne środki oddziaływania32. Unijna inicjatywa miała tak rozległy zasięg geograficzny, iż wątpliwe stawało się powodzenie realizacji projektów wielostronnych w ramach koncepcji polityki sąsiedztwa (czy wręcz całych obszarów współpracy), na skutek fatalnego uzależnienia szans ich powodzenia od zagrożeń gospodarczych i politycznych o charakterze regionalnych. Zaniepokojenie rosyjskich władz budziła także przyszłość 30 L. Kasčiūnas, Ž. Vaičiūnas, Russia’s Policy towards, s. 43. W szerszym rozumieniu oznaczałoby to odrzucenie koncepcji rosyjskiej wyjątkowości/unikalności na tle innych państw/narodów Eurazji i utratę tożsamości narodowej, której podstawą jest właśnie przeświadczenie o niepowtarzalności historii, doświadczeń i losu Rosji. Skrajnym i spłyconym na potrzeby budowy surogatu ideologii państwowej, mającej napędzać hybrydalny reżim autorytarno-demokratyczny w Rosji (lub nieskonsolidowany autorytaryzm) ucieleśnieniem wyobrażenia o rosyjskiej wyjątkowości jest koncepcja „suwerennej demokracji”, odrzucającej możliwość zastosowania mechanizmów demokracji liberalnej na potrzeby organizacji rosyjskiego systemu politycznego. 32 N. Arbatowa dowodziła, że Unia popełnia w ten sposób błąd, który uczynił Kreml w latach 90. w odniesieniu do państw „bliskiej zagranicy”, także traktowanych jako jednolita całość, nie dokonując właściwej oceny priorytetów Rosji w odniesieniu do regionu i kluczowych partnerów i nie doceniając wagi procesów regionalizacji następujących na obszarze postradzieckim. Por. N. Arbatowa, Europe: How wide? How deep? – A Russian View, „European Policy Centre”, nr 12, 27.09.2004, http://www.epc.eu/en/ ce.asp?TYP=CE&LV=177&see=y&t=42&PG=CE/EN/detail&l=4&AI=396, 23.10.2008. 31 94 Michał Słowikowski Rosyjskie interesy w regionie „wspólnego sąsiedztwa” Penetracja regionu postradzieckiego dokonywana przez UE ostrożnie, niezręcznie, a czasami wręcz niechętnie (miejscami ewidentnie pod wpływem nacisku poszczególnych państw członkowskich rozumiejących potrzebę zacieśniania współpracy z państwami regionu postradzieckiego), tradycyjnie uznawanego za obszar szczególnych interesów Rosji, nie mogła nie wywołać negatywnej reakcji Moskwy i nie doprowadzić do pogorszenia się stosunków dwustronnych. Jak mantrę, zarówno w rosyjskich dokumentach rządowych, jak i w opracowaniach naukowych i publicystycznych (rosyjskich i zagranicznych), powtarza się, że z punktu widzenia Rosji, „obszar wspólnego sąsiedztwa” będący integralną częścią obszaru postradzieckiego stanowi sferę jej szczególnych interesów. Z drugiej strony często nie precyzuje się, na czym polega ów „interes”. Najczęściej podkreśla się wymiar geopolityczny i geostrategiczny regionu, a także fakt, iż obejmuje państwa mogące stanowić podstawę odbudowy związku państw choć w części przypominającego Związek Radziecki. Istotnym zagrożeniem realizacji EPS, z punktu widzenia Rosji obok neutralizacji jej własnych koncepcji reintegracji obszaru WNP, jest równoległe dążenie części postradzieckich stolic państw objętych EPS do członkostwa w NATO. Członkostwo w NATO postrzegane jest przez takie państwa jak Ukrainy czy Gruzja nie tylko jako cel sam w sobie, ale także jako mechanizm pośredni – czyniący je bardziej wiarygodnymi w oczach UE. W Rosji często postrzega się dążenie takich państw jak Ukraina czy Gruzja do NATO jako naturalny i konieczny wymóg stawiany im przez UE w celu uzyskania perspektywy członkostwa. Członkostwo państw WNP w NATO czy utworzenie stref wolnego handlu w relacjach z Unią Europejską uniemożliwi reintegrację przestrzeni postradzieckiej w oparciu o proponowany przez Moskwę format współpracy polityczno-militarnej (Organizacja Układu o Bezpieczeństwie Zbiorowym) czy gospodarczej (Eurazjatycka Wspólnota Gospodarcza, Wspólna Przestrzeń Gospodarcza). 33 W. A. Cziżow, Rossijsa–JeS. Stratiegija partniorstwa. Rosja wobec Europejskiej Polityki Sąsiedztwa Unii Europejskiej 95 ar t yku ł istniejących form współpracy regionalnej z udziałem Unii Europejskiej, w ramach których Unia finansowała szereg przedsięwzięć. Mowa tu przede wszystkim o Północnym Wymiarze UE i Radzie Państw Morza Bałtyckiego. Za potencjalnie najpoważniejszy niedostatek implementacji koncepcji Szerokiej Europy uznano jednak w Moskwie groźbę zahamowania procesów integracyjnych na kontynencie europejskim. Realizacja przez Unię Europejską polityki sąsiedztwa przyczynić się miała do zbudowania na kontynencie europejskim fizycznej i psychologicznej granicy rozdzielającej państwa członkowskie UE i państwa na zawsze skategoryzowane jako „sąsiedzi”33. ar t yku ł Odnotowuje się, że Zachód stanowi dla Rosji konkurencję także z punktu widzenia rosyjskich elit gospodarczych, zainteresowanych maksymalną eksploatacją zasobów tych państw. Umożliwia to rosyjska penetracja środowiska elit politycznych poszczególnych państw (pośrednio ich ośrodków decyzyjnych), polegająca na obsadzaniu kluczowych stanowisk w państwach „obszaru wspólnego sąsiedztwa” politykami lojalnymi wobec rosyjskich państwowo-prywatnych gigantów kapitałowo-przemysłowych lub gotowymi w zamian za określone ustępstwa czerpać zyski ze współpracy ze stroną rosyjską. Postępująca integracja państw regionu z Unią Europejską, realizowana za pośrednictwem Planów Działania i obejmująca przyjęcie zasady rządów prawa, a w całym także wspólnotowego acquis communautauire, oznacza wprowadzenie przejrzystych, wolnorynkowych reguł gry, które utrudniają manipulacje gospodarcze z udziałem wspomnianych podmiotów polityczno-gospodarczych Rosji i polityków państw regionu. Okcydentalizacja reżimów politycznych to także demokratyzacja, która pociąga za sobą wiele niekorzystnych skutków dla Rosji. Skłania się ona ku konsekwentnemu wspieraniu reżimów niedemokratycznych w regionie, bowiem jest świadoma, że ich egzystencja jest uzależniona od wsparcia ze strony Moskwy. Tak długo, jak unikają liberalizacji, nie mogą liczyć na wsparcie Zachodu. Innymi słowy, reżim niedemokratyczny to reżim prorosyjski, lojalny wobec Rosji, bowiem bez jej pomocy skazany na wymarcie. Znacznie rzadziej w dyskusjach nad przesłankami rosyjskiej niechęci wobec unijnego zaangażowania się w sprawy regionu postradzieckiego wskazuje się na wewnątrzrosyjskie implikacje polityczne, jakie wywołać może realizowana z powodzeniem polityka sąsiedztwa w odniesieniu do takich państw jak Ukraina i Mołdawia, a w przyszłości także Białoruś. Demokratyczna modernizacja w regionie, połączona z rozwojem gospodarczym, zmniejszałaby aktualność rosyjskich rozwiązań ustrojowych tak na „rynku wewnętrznym”, jak i w oczach elit i społeczeństw byłych republik radzieckich. Z punktu widzenia Rosji (tj. rządzącego establishmentu), najpoważniejsze zagrożenie stanowi atrakcyjność w oczach elit i społeczeństw państw „obszaru wspólnego sąsiedztwa” współpracy z UE. Można dojść do wniosku, że unijne zaangażowanie na obszarze wspólnego sąsiedztwa stanowi śmiertelne zagrożenie dla pozycji obecnie rządzących Rosją elit i narzuconej wizji rozwoju rosyjskiej państwowości34. Tymczasem – jak zauważa Siergiej Karaganow – przed Rosją stoi ogromna szansa by: „Zademonstrować państwom postradzieckim i rozwijającym się, że mogą 34 Tłumaczy to kampanię nienawiści i dyskredytacji Ukrainy w rosyjskich środkach masowego przekazu, jako państwa najbardziej zaangażowanego w proces „europeizacji” i zarazem kulturowo pokrewnego Rosjanom. Ju. Rajchel, Naznaczenije wragom. Antiukrainskaja istierija wyzwana wnutriennimi problemami Rossii, „Dien’”, 27.05.2008. 96 Michał Słowikowski Perspektywy współpracy unijno-rosyjskiej w odniesieniu do państw obszaru wspólnego sąsiedztwa Strona rosyjska oficjalnie nie przeciwstawiała się zjawisku rozszerzania geograficznego zasięgu oddziaływania UE. Podkreślano istnienie pozytywnych zależności pomiędzy procesami integracyjnymi na Wschodzie i Zachodzie kontynentu, nie krytykowano faktu zacieśniania współpracy bilateralnej pomiędzy Unią a niektórymi krajami WNP (przede wszystkim Ukrainą i Mołdawią). Przedstawiciele obydwu stron często składali publiczne deklaracje, że projekty polityczne realizowane na obszarze postradzieckim nie są sprzeczne, a między Unią i Rosją nie istnieje konflikt interesów na „obszarze wspólnego sąsiedztwa”, więcej – obydwa podmioty mają wspólne cele w odniesieniu do państw regionu36. Podobne zachowanie należy traktować jako element dyplomatycznej retoryki, wykorzystywany w celu ukrycia pogłębiającego się konfliktu interesów i wartości pomiędzy stronami i utrzymania iluzji strategicznego partnerstwa. Wystarczy wspomnieć, że Rosja jest zainteresowana: „Kształtowaniem pasa dobrosąsiedzkiego wzdłuż swoich granic i likwidowaniem istniejących i zapobieganiem rodzącym się potencjalnym ogniskom napięć i konfliktów w regionach przylegających 35 S. Karaganov, A New Epoch of Confrontation, „Russia in Global Affairs”, październik-grudzień 2007, nr 4. 36 Najczęściej, mówiąc o istnieniu tzw. wspólnych unijno-rosyjskich celów na arenie międzynarodowej, przedstawiciele strony unijnej odwołują się do takich zjawisk, jak: promocja demokracji, wspieranie procesu stabilizacji, rozwiązywanie zamrożonych konfliktów i sporów w państwach należących do regionu „wspólnego sąsiedztwa”. Rosja wobec Europejskiej Polityki Sąsiedztwa Unii Europejskiej 97 ar t yku ł z powodzeniem zorganizować swoje gospodarki w inny sposób, niekoniecznie tak, jak dokonały tego państwa Europy Środkowo-Wschodniej, według modelu liberalno-demokratycznego, i odbudować, z całą pewnością nie od razu, zdolność do przyciągania zainteresowania państw i społeczeństw. Wiele sąsiadujących z Rosją społeczeństw, zmęczonych biedą, chaosem i niepewnością, jest chętnych do naśladownictwa suwerennego systemu [polityczno-gospodarczego – M.S.] Rosji, która odnotowuje wzrost [gospodarczy – M.S.] i jest lepiej rządzona”35. Wynika z tego jasno, że w regionie „wspólnego sąsiedztwa”, w szczególności na Ukrainie, która jest liderem w dziedzinie przemian proeuropejskich (wolnorynkowych i demokratycznych), nie tylko toczy się normalna rywalizacja o sferę wpływów między Zachodem a Rosją i decyduje się los przetrwania modelu społeczno-gospodarczego promowanego w Rosji, ale w wymiarze polityczno-gospodarczym i cywilizacyjnym dopełnia się los globalnej walki o „rząd dusz” pomiędzy modelem demokracji liberalnej i autorytarnym (quasi-demokratycznym) kapitalizmem. ar t yku ł do Federacji Rosyjskiej”37. Unia Europejska dąży natomiast do zbudowania wokół swoich granic pasa dobrosąsiedzkiego, złożonego z państw dobrze rządzonych38. Pytanie brzmi w związku z tym następująco – czy państwo dobrze rządzone to koniecznie państwo demokratyczne, czy państwo semiautorytarne nie może wywiązywać się z obowiązku dobrego zarządzania równie skutecznie co demokratyczne? Z rosyjskiego punktu widzenia, dla stabilności sytuacji politycznej w regionach przylegających do jej granic forma reżimu politycznego zdaje się mieć znaczenie drugorzędne. Unia, jak widać przez pryzmat Planów Działania zawieranych z państwami objętymi EPS, obstaje przy tezie, że tylko demokracje spełniają te wymogi. Zarówno Unia Europejska, jak i Rosja realizują wobec obszaru postradzieckiego odrębne, niezależne i konkurencyjne koncepcje społeczno-polityczne i gospodarcze, przewidujące zaangażowanie się w toczące się tam procesy społeczno-polityczne, gospodarcze i w sferze szeroko rozumianego bezpieczeństwa, zgodnie z wytycznymi, których realizacja miałaby najlepiej chronić interesy obydwu podmiotów. Często mechanizmy służące ochronie interesów UE i Rosją są sprzeczne – problem demokracji jest tutaj jednym, ale nie jedynym, przykładem. Oczywiste jest, że walka pomiędzy UE a Rosją o „rząd dusz” w regionie toczy się od dawna. Miejsce deklaratywnej współpracy zajęła rywalizacja w wymiarze gospodarczym (głównie w odniesieniu do zasobów energetycznych i sposobów ich dostarczania na rynki ostatecznych odbiorców), jak i w odniesieniu do perspektywy rozwoju politycznego państw regionu – Zachód skłania się ku (demokratycznej) modernizacji, Rosja – (autokratycznej) konserwacji. Wspólnych interesów nie ma praktycznie żadnych, co wynika ze sprzecznego kodeksu wartości. Trzy wydarzenia z 2008 r.: ogłoszenie polsko-szwedzkiej propozycji w sprawie wschodniego partnerstwa, która miała nadać nowy impuls unijnym wysiłkom na rzecz intensyfikacji współpracy z Europą Wschodnią39; próby podjęcia dialogu z Aleksandrem Łukaszenką na rzecz liberalizacji reżimu politycznego na Białorusi i „rozmrożenia” stosunków między Mińskiem i Brukselą40 i rosyjska interwencja humanitarna w Gruzji zdają się przesądzać o kierunku działań obydwu partnerów (?) „na obszarze wspólnego sąsiedztwa”. W ich świetle, wszelkie oczekiwania odnośnie do zgodnej i owocnej współpracy obydwu partnerów w regionie są trudne do wyobrażenia. 37 Koncepcyja wnieszniej politiki Rossijskoj Fiedieracyi (utwierżdiona Priezidientom Rossijskoj Fiedieracyi W. Putinym 28 ijunia 2000 g.), http://www.scrf.gov.ru/documents/25.html, 17.10.2008. 38 A Secure Europe in a Better World. 39 Polish-Swedish Proposal Eastern Partnership, June 2008, http://www.mfa.gov.pl/Polish-Swedish, Proposal,19911.html, 23.10.2008. 40 Por. Declaration by the Presidency on behalf of the European Union concerning the release of Mr Sergei Parsiukevich and Mr Andrei Kim, Council of the European Union, Brussels, 27.08.2008, 12489/2/08 REV 2 (Presse 239); K. Kłysiński, P. Wołowski (współpraca), Podwójna gra Aleksandra Łukaszenki, „Tydzień na Wschodzie OSW”, nr 28 (62), 10.09.2008. 98 Michał Słowikowski 41 The World around Russia: 2017. An Outlook for the Midterm Future, Moscow 2007, s. 119. Poland Was Right, The need is greater than ever for the EU to embrace Warsaw’s Eastern Partnership, 12.09.2008. 42 Rosja wobec Europejskiej Polityki Sąsiedztwa Unii Europejskiej 99 ar t yku ł Wpływowe rosyjskie środowiska opiniotwórcze (m.in. takie jak Rada ds. Polityki Zagranicznej i Obronnej, Instytut Gospodarki Rosyjskiej Akademii Nauk), jak i przedstawiciele Kremla „obwieścili” na początku XXI w. początek epoki ostrej i realnej konfrontacji pomiędzy Rosją a szeroko rozumianym Zachodem (w tym Unią Europejską), którego jednym z elementów jest dominacja na „obszarze wspólnego sąsiedztwa”. Przyjmowano, na długo przed konfliktem w Gruzji, że w perspektywie średnioterminowej konflikt pomiędzy Rosją a Unią Europejską z wykorzystaniem mechanizmów EPS lub innej bliżej nieokreślonej formuły współpracy przewidującej elementy integracji i harmonizacji ustawodawstwa państw narodowych regionu WNP i UE, będzie narastał. Przedmiotem rywalizacji między Rosją i Zachodem będą zasoby gospodarcze, siła robocza, potencjał tranzytowy państw regionu. Zachód ma utrzymać swą dotychczasową politykę zmierzającą do ograniczania gospodarczej ekspansji Rosji w regionie za pośrednictwem instrumentów politycznego nacisku. Przewiduje się także zdecydowaną kampanię informacyjno-medialną wymierzoną przeciwko próbom odbudowy pozycji Rosji w regionie (szczególnie na Białorusi i Ukrainie)41. Karaganow wpisał natomiast konflikt o „rząd dusz” pomiędzy Rosją i Zachodem w regionie postradzieckim, w szeroką koncepcję globalnej Nowej Epoki Konfrontacji – gorzkiej, wielowymiarowej rywalizacji w sferze ekonomii, geopolityki i ideologii pomiędzy światami „liberalno-demokratycznego i autorytarnego, semidemokratycznego kapitalizmu”, do którego należą m.in. Chiny i Rosja. Unia Europejska odpowiada na ewidentne niedostatki EPS w stosunku do Europy Wschodniej i próbuje dokonać korekty w swych relacjach z europejskimi sąsiadami UE. Sierpniowa interwencja Rosji w Gruzji utwierdziła wielu w przekonaniu, że polsko-szwedzka propozycja w sprawie budowy wschodniego wymiaru w ramach istniejącej struktury EPS była jak najbardziej słuszna i należy ją ze wszech miar wspierać, choć można mieć wątpliwości co do tego, czy wszyscy w Unii podzielają ten pogląd – polityka appeasementu wobec Rosji wciąż znajduje bowiem wielu zwolenników. Reaktywacja wschodniego wymiaru w ramach EPS z inicjatywy Polski i Szwecji: „Nie gwarantuje, że Moskwa zaprzestanie zamieniać w piekło życie swoich sąsiadów, którzy zdecydują się intensyfikować współpracę ze strukturami europejskimi. Polska ma jednak rację, kiedy domaga się zacieśniania wymiany gospodarczej, zwiększenia pomocy finansowej i liberalizacji polityki wizowej [w odniesieniu do państw „obszaru wspólnego sąsiedztwa” – M.S.], aby udowodnić, że UE może zaoferować obiecującą przyszłość. Nie mogąc przeciwstawić się rosyjskiej wojowniczości, jedyne co Unia może zrobić, to wykorzystać swój potencjał gospodarczy i moralny dać swoim wschodnim partnerom możliwości, których nie gwarantuje im Kreml”42. ar t yku ł Podsumowanie Uwzględnienie Rosji w tekście bazowych dokumentów europejskiej polityki sąsiedztwa uznawano w kręgach brukselskich za konieczny krok w stronę oddalenia groźby ukształtowania się geopolitycznej gry o sumie zerowej na obszarze Europy Wschodniej, tj. rywalizacji pomiędzy UE a Rosją o kontrolę nad regionem. Objęcie w ramach polityki sąsiedztwa obok Białorusi, Mołdawii i Ukrainy także Rosji miało rozwiać obawy tej ostatniej, że UE planuje skoordynowane działania, jednoznacznie zmierzające w stronę zagospodarowania części obszaru postradzieckiego. Intensyfikacja współpracy w ramach EPS z Białorusią, Ukrainą i Mołdawią – z pominięciem Rosji – mogłaby zostać odebrana negatywnie. Umocniłoby to i tak już silnie odczuwane w Rosji poczucie izolacji, a wręcz przeświadczenie o geopolitycznym spisku polegającym na wypychaniu Rosji w głąb Azji czy domykaniu tzw. łuku bałtycko-czarnomorskiego, za którym Zachód stara się zamknąć Rosję43. Zwracano także uwagę, że trudno sobie wyobrazić rozwój współpracy regionalnej w Europie Wschodniej – której konieczność aktywizacji akcentuje EPS – bez udziału Rosji. Swym zasięgiem polityka sąsiedztwa objęła Rosję, jednak zajęła ona w jej ramach miejsce dość niejednoznaczne. Z jednej strony została początkowo wyszczególniona jako państwo, do którego adresowana jest polityka sąsiedztwa, z drugiej zaś wkrótce zaczęto podkreślano jej specyfikę na tle innych państw regionu Europy Wschodniej, poprzez wskazanie, że jest ona jakościowo innym partnerem (kluczowym) z punktu widzenia UE. Europejski Instrument Sąsiedztwa i Partnerstwa (EISP), stanowiący rewolucyjny krok w uproszczeniu procedury finansowania projektów przygranicznych w ramach współpracy z państwami nie należącymi do UE, miał być jednak wykorzystywany także na potrzeby finansowania „strategicznego partnerstwa” z Rosją. Proponowany jej status państwa sąsiedzkiego istotnie odbiega od strategicznego charakteru współpracy z Rosją, do jakiego miała dążyć Unia zgodnie z wspólną strategią UE wobec Rosji z roku 199944. W sprzeczności z unijną troską o rosyjskie interesy i tezą o budowie partnerstwa strategicznego pozostawało natomiast włączenie w orbitę oddziaływania EPS w roku 2004 trzech państw Zakaukazia (Armenii, Azerbejdżanu i Gruzji), jako że zainteresowanie i zaangażowanie obydwu stron wobec państw tego regionu są nieporównywalne45. Rosja „zwolniona” została m.in. z procesu zawierania Planów Działania, a jej stosunki z Unią miały się rozwijać w ramach strategicznego partnerstwa i projektu wspólnych przestrzeni. Tym niemniej, w literaturze problemu wskazuje się, że instrumenty i cele realizacji EPS są zbieżne z tymi, które wpisano w strategicz43 Por. S. Bieleń, Tożsamość międzynarodowa Federacji Rosyjskiej, Warszawa 2006, s. 242. Por. T. de Wilde, G. Pellon, The implications of the European Neighborhood Policy (ENP) on the EURussian ‘Strategic Partnership’, „Helsinki Monitor”, 2006, nr 2, s. 119-120. 45 Tamże. s. 120. 44 100 Michał Słowikowski 46 Por. L. Delcour, Does the European Neighbourhood Policy Make a Difference? Policy Patterns and Reception in Ukraine and Russia, „European Political Economy Review”, 2007, nr 7, s. 140 i n. Rosja wobec Europejskiej Polityki Sąsiedztwa Unii Europejskiej 101 ar t yku ł ne partnerstwo z Rosją realizowane w ramach koncepcji wspólnych przestrzeni46. Stanowi to podstawę do przypuszczeń, że EPS został przez Rosję odrzucony – niezależnie od innych przesłanek analizowanych w tekście – także ze względów prestiżowych. Rosja odrzuciła EPS dwukrotnie, jako ofertę adresowaną wobec niej samej, w ramach której Bruksela zaproponowała Moskwie zamiast partnerstwa strategicznego erzac w postaci polityki sąsiedztwa, adresowanej także do takich państw jak Maroko, Ukraina czy Mołdawia o potencjale nieporównywalnym z potencjałem Rosji, oraz jako koncepcję mającą na celu zwiększenie aktywności UE na obszarze postradzieckim. Rosja nie będąc w stanie powstrzymać unijnej ekspansji w regionie, nie zamierzała i nie zamierza w żaden sposób ułatwiać Unii realizacji swych politycznych, gospodarczych i kulturowych ambicji na „obszarze wspólnego sąsiedztwa”. Rocznik Instytutu Europy Środkowo-Wschodniej Rok (6) 2008 Ireneusz Topolski Region Wspólnoty Niepodległych Państw w stosunkach rosyjsko-amerykańskich Stosunki rosyjsko-amerykańskie stanowią kontynuację relacji między Związkiem Socjalistycznych Republik Radzieckich (ZSRR) i Stanami Zjednoczonymi Ameryki (USA). Upadek Związku Sowieckiego spowodował powstanie geopolitycznej próżni. W konsekwencji, wzrosła rola USA, które zostały jedynym supermocarstwem w stosunkach międzynarodowych. Federacja Rosyjska (FR), jako kontynuatorka ZSRR, „odziedziczyła” tylko status mocarstwa, a o jej pozycji decydował potencjał nuklearny. W polityce zagranicznej USA znaczenie Rosji w porównaniu do ZSRR wyraźnie zmniejszyło się. Sytuacja ta wpłynęła na politykę FR, która uległa przewartościowaniu i ograniczeniu, co spowodowane było również posiadaniem mniejszych środków finansowych, rozpadem systemu dwubiegunowego i zanikiem konfrontacji międzyblokowej1. ar ty ku ł 1 P. Kennedy, Mocarstwa świata. Narodziny. Rozkwit. Upadek. Przemiany gospodarcze i konflikty zbrojne w latach 1500-2000, Warszawa 1994, s. 365-404, 475-515; D. Kondrakiewicz, Systemy równowagi sił w stosunkach międzynarodowych, Lublin 1999, s. 147-171; I. Topolski, Siła militarna w polityce zagranicznej Federacji Rosyjskiej, Lublin 2004, s. 211-212; S. Bieleń, Tożsamość międzynarodowa Federacji Rosyjskiej, Warszawa 2006, s. 229-231, 263-264; K. Łastawski, Koncepcje polityki zagranicznej i bezpieczeństwa Federacji Rosyjskiej, w: Federacja Rosyjska w stosunkach międzynarodowych, red. A. Czarnocki, I. Topolski, Lublin 2006, s. 55-57. ar t yku ł Zdaniem Z. Brzezińskiego, strategicznym celem polityki Stanów Zjednoczonych wobec Rosji była jej demokratyzacja i europeizacja. Jednakże do realizacji tego celu wymagane było wewnętrzne odrodzenie FR. Brzeziński podkreślał, że USA stały przed dylematem, który dotyczył z jednej strony udzielenia pomocy, w tym ekonomicznej, niezbędnej do przeprowadzenia procesów demokratycznej transformacji oraz odbudowy gospodarczej Rosji, z drugiej natomiast, powinny przeciwdziałać odzyskaniu przez FR potencjału, który umożliwiłby realizację polityki imperialnej i ponowne przejęcie kontroli nad utraconym terytorium. USA wspierały zarówno FR, jak też pomagały państwom posowieckim2, żeby zwiększyły one swoją niezależność i mogły ją skutecznie obronić – głównie przed Rosją. Jednocześnie działania podejmowane przez Stany Zjednoczone nie mogły prowadzić do izolacji FR w Europie lub wykreowania sytuacji, w której państwo to czułoby się izolowane na arenie międzynarodowej, gdyż groziło to możliwością powstania napięć i destabilizacją w regionie. Z. Brzeziński uważał, że: „dla USA Rosja jest stanowczo zbyt słaba, aby być partnerem, lecz ciągle za silna, by stać się po prostu klientem…”3. 1. Znaczenie regionu Wspólnoty Niepodległych Państw Państwa WNP wchodziły jako republiki związkowe w skład ZSRR – tworzyły jeden polityczny i gospodarczy organizm. W początkowym okresie po rozpadzie Związku Sowieckiego, Rosja w małym stopniu angażowała się na obszarze posowieckim. Wynikało to z przekonania elit rosyjskich, że byłe republiki pozostawione same sobie nie będą w stanie przystosować się do nowej sytuacji międzynarodowej i stopniowo powrócą pod „opiekę” FR. Rosja zmieniła swoje stanowisko wobec państw Wspólnoty w okresie 1993-1994 pod wpływem dwóch przyczyn. Pierwsza była związana z nieudanym przejściem do kapitalizmu i głębokim kryzysem finansowo-gospodarczym państwa. Druga wynikała z niestabilnej sytuacji na obszarze posowieckim i zagrażała „przelaniem się” konfliktów na terytorium FR. Rosja opowiedziała się za określeniem „szczególnych interesów” państwa i ochroną rodaków w byłych republikach. 28 lutego 1993 r. prezydent B. Jelcyn określił, że FR ma „żywotne interesy” w wygaszaniu wszelkich konfliktów zbrojnych na obszarze posowieckim, i zaapelował do ONZ o przyznanie jej specjalnych uprawnień jako gwaranta pokoju i stabilności w regionie. W dokumencie Strategiczny kurs Rosji wobec państw WNP z 14 września 1995 r., Wspólnota została określona jako strefa zainteresowania FR. Objęcie stanowiska ministra spraw zagranicznych 2 Stosowane są często zamiennie nazwy „region lub obszar Wspólnoty Niepodległych Państw” (WNP), „obszar posowiecki lub poradziecki”. 3 Zob. Z. Brzeziński, Wielka szachownica, Warszawa 1999, s. 50-52, 88, 119. 104 I r e n e u s z To p o l s k i 4 I. Topolski, Siła, s. 165-168; A. Arbatow, Nacyonalnaja idieja i nacyonalnaja biezopasnost’, „Mirowaja Ekonomika i Mieżdunarodnyje Otnoszenija”, 1998, nr 5, s. 19; tenże, Rossija: nacyonalnaja biezopasnos’t w 90-e gody, tamże, 1994, nr 8-9, s. 5-9; H. Timmiermann, Processy diezintiegracyi i rieorganizacyi SNG, tamże, 1998, nr 12, s. 42. 5 I. Topolski, Siła, s. 165-168, 196; tenże, Działania Federacji Rosyjskiej w regionie, w: Region Azji Centralnej jako obszar wpływów międzynarodowych, red. B. Bojarczyk, A. Ziętek, Lublin 2008, s. 87-92; tenże, Polityka Federacji Rosyjskiej wobec państw Zakaukazia, w: Region Kaukazu w stosunkach międzynarodowych, red. K. Iwańczuk, T. Kapuśniak, Lublin 2008, s. 251-252; S. Bieleń, Tożsamość, s. 232-237; M. Nizioł-Celewicz, Polityka Federacji Rosyjskiej wobec obszaru Wspólnoty Niepodległych Państw, w: Federacja Rosyjska w stosunkach międzynarodowych, Lublin 2006, s. 135-139. 6 R. Pipes, Żyłem. Wspomnienia niezależnego, Warszawa 2004, s. 236; D. Kondrakiewicz, Działania Stanów Zjednoczonych w regionie, w: Region Azji Centralnej, s. 131-131. Region Wspólnoty Niepodległych Państw... 105 ar t yku ł przez J. Primakowa w styczniu 1996 r. spowodowało, że relacje z państwami WNP stały się priorytetem w polityce zagranicznej Rosji4. Rosja określa obszar posowiecki jako wyłączną strefę wpływów, w której znajdują się żywotne dla bezpieczeństwa państwa interesy. Kraje WNP stanowią dla FR tzw. „strefę buforową”, która ma zapewnić ochronę jej terytorium przed potencjalnym zagrożeniem. Do najważniejszych interesów Rosji w relacjach z państwami Wspólnoty należy zaliczyć również kwestię przejęcia lub kontrolowania kluczowych gałęzi gospodarki, w tym przede wszystkim sektora naftowo-gazowego i sieci rurociągów, związane z dostawami energii elektrycznej, oraz przemysłu zbrojeniowego, przedsiębiorstw produkcyjnych i banków. Ponadto, w FR dużą uwagę przywiązuje się do tradycji historycznych i wspólnoty cywilizacyjno-kulturowej z państwami WNP, ochrony Rosjan i ludności rosyjskojęzycznej mieszkającej na ich terytorium. Polityka Rosji wobec Wspólnoty zakłada podejmowanie przedsięwzięć, które mają na celu reintegrację byłych republik pod jej przywództwem. W konsekwencji wszelkie działania i obecność innych państw budzą sprzeciw FR, która uważa, że jest także odpowiedzialna za utrzymanie porządku i pokoju na obszarze posowieckim. Zdaniem S. Bielenia, FR traktuje politykę wobec „bliskiej zagranicy” jako grę o sumie zerowej, w której wygrana jednej strony oznacza porażkę drugiej. Pojawienie się nowego państwa-gracza na obszarze WNP Rosja postrzega jako własną stratę5. Zainteresowanie Stanów Zjednoczonych obszarem posowieckim nastąpiło po zakończeniu zimnej wojny i rozpadzie ZSRR. Stanowisko USA wobec republik posowieckich ulegało stopniowej ewolucji. W 1991 r. USA były przeciwne próbom oderwania się narodów nierosyjskich od Związku Sowieckiego. Znamiennym tego przykładem była wypowiedź prezydenta G. Busha podczas wizyty w Kijowe w sierpniu 1991 r., w której przestrzegał Ukraińców, aby nie dążyli do niepodległości. Zdaniem R. Pipesa, USA obawiały się anarchii, wojny domowej i przejścia sowieckich arsenałów jądrowych w niepowołane ręce. Po rozpadzie ZSRR, państwa posowieckie były traktowane przez Stany Zjednoczone jako całość. Stopniowo Stany Zjednoczone zaczęły jednak rozwijać współpracę dwustronną z tymi państwami, a ich zaangażowanie i wpływy rosły od połowy lat 90. XX w.6 ar t yku ł Polityka Stanów Zjednoczonych wobec obszaru WNP na początku lat 90. XX w. wiązała się z próbami uregulowania konfliktów w tym regionie, podejmowanymi wspólnie z FR. USA pełniły także rolę mediatora w sporach między Rosją a innymi republikami dawnego ZSRR oraz w konfliktach wewnętrznych w poszczególnych państwach, m.in. w Nagornym Karabachu. Bardzo ważną kwestię odgrywało promowanie demokracji i wolnego rynku w republikach posowieckich. Demokratyzacja nowo powstałych państw na obszarze byłego ZSRR stanowiła jeden z istotnych punktów polityki zagranicznej USA w tym regionie. Stopniowo działania Stanów Zjednoczonych prowadziły do ustanowienia wpływów w republikach posowieckich i uzyskania możliwości oddziaływania na ich politykę. Zaangażowanie polityczne USA w państwach posowieckich zostało poszerzone również o współpracę gospodarczą. Pierwszoplanową rolę odgrywały w tej kwestii koncerny amerykańskie, które zajmowały się wydobyciem bogactw naturalnych w państwach Azji Środkowej i Zakaukazia. Największe zainteresowanie wiązało się z eksploatacją złóż ropy naftowej i gazu ziemnego oraz ich późniejszym transportem. USA starały się, aby działania koncernów energetycznych były powiązane ze strategią wobec tego regionu. Jednocześnie Stany Zjednoczone coraz wyraźniej wspierały inicjatywy zmierzające do zwiększenia niezależności państw posowieckich od FR7. 2. Pola rywalizacji W stosunkach rosyjsko-amerykańskich region WNP stanowi pole rywalizacji lub konfrontacji. Do najważniejszych problemów wywołujących sprzeciw Rosji należy zaliczyć działania podejmowane przez USA, które dążyły do: a) osiągnięcia wpływów politycznych w byłych republikach – związane z promowaniem demokracji i polityki prozachodniej; b) ustanowienia obecności wojskowej; c) złamania monopolu Rosji na tranzyt surowców energetycznych; d) przyjęcia państw Wspólnoty do integracyjnych struktur zachodnich – głównie Sojuszu Północnoatlantyckiego (NATO) i Unii Europejskiej (UE); e) „promowania” podejmowanych w regionie procesów integracyjnych, które prowadzą do zwiększenia niezależności od FR: Organizacji na rzecz Demokracji i Rozwoju Gospodarczego – GUAM (ODED – GUAM). Należy podkreślić, że wyżej wymienione kwestie przenikały się i wpływały na siebie, utrudniając ich wyraźne wyodrębnienie. 7 I. Topolski, Działania, s. 98-100; D. Kondrakiewicz, Działania, s. 141-143; Z. Brzeziński, Wielka, s. 141; O. Pliszczyńska, Polityka zagraniczna Stanów Zjednoczonych wobec regionu Kaukazu Południowego, w: Region Kaukazu, s. 287-292; M. Kaczmarki, Polityka Federacji Rosyjskiej wobec Stanów Zjednoczonych Ameryki, w: Polityka zagraniczna Rosji, red. S. Bieleń, M. Raś, Warszawa 2008, s. 63-64; M. Raś, A. Włodkowska, Bezpieczeństwo obszaru WNP, w: Bezpieczeństwo międzynarodowe po zimnej wojnie, red. R. Zięba, Warszawa 2008, s. 353-354. 106 I r e n e u s z To p o l s k i W polityce Stanów Zjednoczonych wobec WNP bardzo duże znaczenie ma Ukraina. Zdaniem Z. Brzezińskiego, początkowo USA zwlekały z uznaniem ważności geopolitycznej niezależnego państwa ukraińskiego. Dopiero w 1994 r. zaczęły przywiązywać szczególną wagę do stosunków dwustronnych z Ukrainą i pomagać jej umocnić samodzielność. Wyraźnie podkreślano znaczenie niepodległej Ukrainy dla bezpieczeństwa i stabilności całej Europy. Jednocześnie USA starały się wspierać i umacniać prozachodni kurs władz ukraińskich. Punktem zwrotnym były wybory prezydenckie na Ukrainie jesienią 2004 r., w których Stany Zjednoczone poparły kandydaturę W. Juszczenkę. „Pomarańczowa rewolucja” przyczyniła się do jego zwycięstwa, co w praktyce oznaczało „dotkliwą prestiżową porażkę” Rosji i znacząco wpłynęło na wybór przez Ukrainę opcji euroatlantyckiej. W późniejszym okresie stopniowo doszło do zmiany sytuacji politycznej na Ukrainie, skutkiem czego nastąpił podział „obozu pomarańczowej rewolucji”. Sytuacja ta została wykorzystana przez FR do prób odbudowy swoich wpływów i zachowania obecności na Ukrainie. Rosja wykorzystywała dostawy gazu ziemnego jako instrument wywierania nacisku na Ukrainę. USA starały się wzmacniać prozachodni kurs władz Ukrainy i deklarowały możliwość zaproszenia tego państwa do Sojuszu Północnoatlantyckiego. Niepokój administracji amerykańskiej wzbudzał rozpad „pomarańczowej koalicji” i próby powrotu orientacji prorosyjskiej8. W drugiej połowie lat 90. XX w. nastąpiło ożywienie kontaktów Stanów Zjednoczonych z państwami Azji Centralnej i Zakaukazia. USA przyczyniły się do podpisania w listopadzie 1999 r. w Stambule porozumień w sprawie budowy ropociągu Baku–Tbilisi–Ceyhan oraz gazociągu Baku–Tbilisi–Erzurum do Turcji. Działania Stanów Zjednoczonych koncentrowały się przede wszystkim na zwiększeniu stabilności Południowego Kaukazu i Azji Środkowej. Do 11 września 2001 r. pomoc USA dla tych państw była w znacznym stopniu ograniczona. Jako najważniejsze przyczyny przedstawiciele administracji amerykańskiej wymieniali powolny rozwój demokracji, w tym autorytarne systemy sprawowania władzy, oraz niewystarczający poziom reform wewnętrznych. Krytyka ta była źle przyjmowana przez przywódców państw Azji Centralnej9. Sytuacja diametralnie uległa zmianie po 11 września 2001 r. USA dostrzegły strategiczne położenie państw Azji Środkowej w pobliżu miejsc zapalnych, gdzie były prowadzone działania antyterrorystyczne. Mimo krytyki społeczności międzynarodowej, iż metody sprawowania władzy i kwestie poszanowania praw człowieka w tych państwach – szczególnie w Uzbekistanie i Turkmenistanie – nie uległy zmianie, Stany Zjednoczone przewartościowały swoje podejście. Podkreślano, 8 Z. Brzeziński, Wielka, s. 104, 113-114, 206-207; Rocznik Strategiczny 2000/2001, Warszawa 2001, s. 309; Rocznik Strategiczny 2004/2005, Warszawa 2005, s. 191-192, 211. 9 D. Kondrakiewicz, Działania, s. 142-147; Rocznik Strategiczny 1999/2000, Warszawa 2000, s. 269; Rocznik Strategiczny 2000/2001, Warszawa 2001, s. 309. Region Wspólnoty Niepodległych Państw... 107 ar t yku ł 2.1. Działania Stanów Zjednoczonych Ameryki ar t yku ł że problem przestrzegania praw człowieka w Uzbekistanie nie wpłynie na poziom współpracy z USA i NATO. W Stanach Zjednoczonych przywódców m.in. Azji Centralnej, a także Białorusi, Gruzji i Ukrainy określano „potworami”, których należało usunąć w imię wolności i demokracji. Wyjątek stanowił przez pewien okres I. Karimow. W USA nie nawoływano do przeprowadzenia wolnych wyborów w Uzbekistanie i obalenia dyktatora. Uzbekistan, jako jedyne państwo regionu, udzieliło w lutym 2003 r. bezwarunkowego poparcia dla interwencji zbrojnej USA w Iraku10. Wykorzystanie terytorium państw Azji Środkowej odegrało dużą rolę w operacji militarnej w Afganistanie. Uzbekistan, a także Kirgistan i Tadżykistan za „przyzwoleniem” FR zaproponowały udostępnienie armii USA baz wojskowych w celu prowadzenia działań zbrojnych przeciwko talibom. Wśród państw Azji Środkowej najważniejszym sojusznikiem Stanów Zjednoczonych był Uzbekistan. Państwo to, obok Turkmenistanu, starało się zmniejszać powiązania z Rosją. W dniu 7 października 2001 r. Uzbekistan podpisał porozumienie o współpracy wojskowej, które zawierało m.in. gwarancje bezpieczeństwa ze strony USA. Stany Zjednoczone przekazały również Uzbekistanowi środki finansowe na dalszą likwidację posowieckiej broni masowego rażenia. Ponadto Uzbekistan, Kirgistan i Tadżykistan otrzymały pomoc finansową. Państwa te deklarowały współpracę polityczną, gospodarczą i w kwestiach bezpieczeństwa. Krwawe stłumienie przez władze Uzbekistanu wystąpień ludności w Andiżanie w maju 2005 r. spowodowały krytykę ze strony USA i całego Zachodu. W jej wyniku prezydent I. Karimow zgodził się na zmianę sojuszu i współpracę z FR. Spowodowało to zamknięcie amerykańskiej bazy wojskowej i nawiązanie współpracy militarnej z Rosją, a także przystąpienie do Organizacji Układu o Bezpieczeństwie Zbiorowym11. Zaangażowanie militarne Stanów Zjednoczonych na obszarze WNP po 11 września 2001 r., zapoczątkowało kooperację z państwami regionu w dziedzinie bezpieczeństwa oraz przekazywanie im pomocy wojskowej. W największym stopniu amerykańska obecność wojskowa istniała w Gruzji. USA już w lutym 2002 r. podjęły decyzję o skierowaniu instruktorów i sprzętu wojskowego do tego państwa. Działania te miały na celu pomoc w budowie sił bezpieczeństwa Gruzji oraz powstrzymanie groźby prowokacji lub interwencji ze strony FR. Gruzja otrzymała także pomoc wojskową na przygotowanie struktur siłowych państwa do walki z terroryzmem i przestępczością zorganizowaną. W późniejszym okresie została ona zwiększona o dodatkowe środki. USA proponowały również sfinansowanie części nakładów związanych z likwidacją baz wojskowych FR w Gruzji. Objęcie władzy przez prezydenta M. Saakaszwilego, po „rewolucji róż” i odsunięciu E. Sze10 Nasz człowiek w Uzbekistanie, „Forum”, 2005, nr 21, s. 12; S. Bieleń, Tożsamość, s. 269-270; B. Szajkowski, Uzbekistan – problematyczny członek problematycznej koalicji, w: Region Azji Centralnej, s. 270-274; M. Kaczmarski, Polityka, s. 54-56. 11 I. Topolski, Działania, s. 91-93; D. Kondrakiewicz, Działania, s. 147-150; B. Szajkowski, Uzbekistan, s. 276-283. 108 I r e n e u s z To p o l s k i 2.2. Działania Federacji Rosyjskiej Rosja była bardzo zaniepokojona rosnącymi wpływami USA w republikach posowieckich, a zwłaszcza wydobyciem i transportem surowców energetycznych z państw Zakaukazia i Azji Środkowej, jak również obecnością militarną. Traktowała te działania jako naruszenie strefy swoich wpływów i zagrożenie żywotnych interesów państwa, które wpływały na bezpieczeństwo narodowe. Stany Zjednoczone oskarżano o próby hamowania procesów integracyjnych na obszarze Wspólnoty. Jednocześnie Rosja starała się utrzymać dominującą pozycję w tym regionie13. Obawy Rosji budził wzrost wpływów USA w państwach Zakaukazia i Azji Środkowej oraz na Ukrainie. Była zaniepokojona obecnością wojskową Stanów Zjednoczonych w Gruzji. Według władz Rosji, zaangażowanie USA, w tym m.in. wsparcie dla „rewolucji róż” jesienią 2003 r., miało na celu wyparcie jej wpływów z tego państwa. Niepokój Rosji wzbudzała także zwiększająca się obecność wojskowa Stanów Zjednoczonych w państwach Azji Środkowej. Szczególnie dotyczyło to współpracy militarnej USA z Uzbekistanem oraz Kirgistanem i Tadżykistanem. FR starała się, aby zaangażowanie Stanów Zjednoczonych w Azji Środkowej nie było trwałe i nie zagrażało jej pozycji w tym regionie. W 2002 r. USA zadeklarowały, że nie zamierzają budować stałych baz w tych państwach. Decyzja ta tylko w pewnym stopniu uspokoiła Rosję, która dalej zachowywała się bardzo nieufnie i sceptycznie wobec obecności amerykańskiej w państwach posowieckich. Wydarzenia na Ukrainie na jesieni 2004 r. wywołały ostre reakcje władz Rosji wobec USA i całego Zachodu. Działania Zachodu określono jako antyrosyjskie i naruszające żywotne interesy FR. Rosja starała się przez cały czas powstrzymać wpływy USA na obszarze WNP. W maju 2004 r. wiceminister spraw zagranicznych W. Trubnikow wyznaczył tzw. „czerwoną linię” dla Zachodu w tym regionie. Minister spraw zagranicznych S. Ławrow we wrześniu 2007 r. określił m.in. możliwość rozszerzenia Sojuszu Północnoatlantyckiego o byłe republiki posowieckie jako 12 S. Bieleń, Tożsamość, s. 269-270; I. Topolski, Polityka, s. 253-257; G. Strzeszewski, Próby odbudowy supremacji Rosji w sektorach energetycznych państw regionu Kaukazu Południowego, w: Region Kaukazu, s. 272-284. 13 I. Topolski, Działania, s. 92-93, 98-99, 103-108; B. Szajkowski, Uzbekistan, s. 275-276. Region Wspólnoty Niepodległych Państw... 109 ar t yku ł wardnadze, zintensyfikowało stosunki amerykańsko-gruzińskie. Nowy prezydent Gruzji był jednym z „ulubieńców” administracji amerykańskiej. Gruzja stała się państwem prozachodnim z aspiracjami do członkostwa w strukturach integracyjnych Zachodu przy jednoczesnym zachowaniu dystansu wobec Rosji. Istotnym problemem pozostawała kwestia uregulowania sytuacji dwóch quasi-państewek Abchazji i Osetii Południowej, co wpływało na integralność terytorialną państwa12. ar t yku ł przekroczenie „czerwonej linii” przez Zachód, które stworzy zagrożenie dla bezpieczeństwa narodowego. Rosja w takiej sytuacji „będzie zmuszona zareagować i bronić swoich pozycji do końca”. W praktyce działania podjęte przez USA, które miały doprowadzić do przyjęcia Gruzji i Ukrainy do NATO, wywołały sprzeciw FR. Jej przywódcy jasno dawali do zrozumienia, że nie zaakceptują członkostwa tych państw w Sojuszu Północnoatlantyckim14. W okresie drugiej kadencji prezydenta W. Putina Rosji stopniowo udało się „odzyskać” wpływy w państwach Azji Środkowej i w znacznym stopniu ograniczyć obecność Stanów Zjednoczonych. Działania podjęte przez FR wynikały z jednej strony ze wzmocnienia pozycji międzynarodowej, do czego przyczynił się głównie eksport ropy naftowej i gazu ziemnego, zaś z drugiej strony wiązały się z „osłabieniem” USA zaangażowanych militarnie w Iraku i Afganistanie. W końcowym okresie sprawowania władzy przez W. Putina ciężar rywalizacji między FR i USA w regionie Wspólnoty został przeniesiony na określenie przyszłego miejsca Ukrainy i Gruzji. Prozachodni kurs władz Ukrainy i Gruzji Rosja stara się zmienić i ponownie włączyć oba kraje do strefy swoich wpływów. Zdecydowany sprzeciw władz FR wywołuje przyjęcie tych państw do Sojuszu Północnoatlantyckiego, co w praktyce może oznaczać „wyprowadzenie” ich ze strefy oddziaływania Rosji. Prowadzone przez FR działania mają na celu utrudnienie przystąpienia obu państw do integracyjnych struktur zachodnich, a w perspektywie strategicznej trwałe uniemożliwienie członkostwa w nich. W swoich działaniach Rosja wykorzystuje m.in. instrumenty ekonomiczne – dostawy gazu ziemnego, jak również militarne – w tym groźbę użycia siły i samo jej użycie, czego przykładem był konflikt zbrojny w Gruzji w sierpniu 2008 r. oraz polityka wobec Ukrainy15. * * * W artykule zasygnalizowane zostały jedynie najważniejsze kwestie dotyczące znaczenia regionu WNP w relacjach rosyjsko-amerykańskich. Rosja traktuje republiki 14 I. Topolski, Działania, s. 91-93; tenże, Polityka, s. 255-257; Rocznik Strategiczny 2004/2005, Warszawa 2005, s. 191-192, 209-211; Obzor Wnieszniej Politiki Rossijskoj Fiedieracyi, http://www.mid.ru/ns-osndoc. nsf/0e9272befa34209743256c630042d1aa/d925d1dd235d3ec7c32573060039, 23.10.2008; Wystuplenije Ministra inostrannych dieł Rossii S. W. Ławrowa w MGIMO(U) po słuczaju naczała nowogo uczebnogo goda (03-09-2007), http://www.ln.mid.ru/brp_4.nsf/2fee282eb6df40e643256 999005 e6e8c/ db37503de27befd9 c325734b003176, 23.10.2008. 15 W. Bartuzi, K. Pełczyńska-Nałęcz, K. Strachota, Abchazja, Osetia Południowa, Górski Karabach: rozmrożone konflikty pomiędzy Rosją z Zachodem, „Raport Specjalny”, 09.07.2008, s. 1-7, http://www.osw.waw. pl/files/Raport_kKPd.pdf, 23.10.2008; K. Strachota, Kaukaz Południowy i Azja Centralna po wojnie rosyjsko-gruzińskiej – konsekwencje geopolityczne, „Komentarze OSW”, 2008, nr 10, s. 1-6, http://www.osw. waw.pl/files/komentarze_10.pdf, 23.10.2008; Rocznik Strategiczny 2007/08, Warszawa 2008, s. 174-176, 191-218. 110 I r e n e u s z To p o l s k i Region Wspólnoty Niepodległych Państw... 111 ar t yku ł posowieckie jako strefę swoich wpływów i obszar bardzo ważny dla bezpieczeństwa państwa. FR obecność USA postrzega jako ingerencję w regionie jej wyłącznych i żywotnych interesów. Stany Zjednoczone, angażując się w państwach Wspólnoty, starają się zapewnić ich niezależność od Rosji, a także ograniczyć możliwości odbudowy imperium rosyjskiego – bez Ukrainy FR nie odbuduje „prawdziwego imperium”. Działania podejmowane przez USA mają również na celu zapewnienie dostaw surowców energetycznych z Kaukazu Południowego i Azji Centralnej. Kwestia ta ma przyczynić się do dywersyfikacji źródeł dostaw ropy naftowej i gazu ziemnego wobec Bliskiego Wschodu. Rocznik Instytutu Europy Środkowo-Wschodniej Rok (6) 2008 Konrad Zasztowt ar ty ku ł Zmiany w polityce regionalnej Turcji, Armenii i Azerbejdżanu po konflikcie zbrojnym w Gruzji w sierpniu 2008 roku Wojna rosyjsko-gruzińska przyniosła negatywne następstwa nie tylko Gruzji, ale także pozostałym dwóm państwom kaukaskim i Turcji. Wpłynęła też na zwiększenie świadomości zagrożeń i słabości dotychczasowych koncepcji polityki regionalnej Armenii, Azerbejdżanu i Turcji. Dla Armenii konflikt rosyjsko-gruziński oznacza zamknięcie strategicznie ważnego korytarza transportowego łączącego ten kraj z Rosją. Z punktu widzenia Azerbejdżanu i Turcji interwencja rosyjska podważyła koncepcję bezpiecznego tranzytu kaspijskich węglowodorów przez Gruzję. Zagrożenia, które ujawniły się w rezultacie konfliktu, spowodowały aktywizację działań Turcji i państw kaukaskich mających na celu rozwiązanie fundamentalnych problemów Kaukazu Południowego: w tym kwestii otwarcia granicy między Turcją a Armenią oraz konfliktu o Karabach. Otwartym pytaniem pozostaje, czy państwa Kaukazu Południowego i Turcja są w stanie bez udziału Rosji, USA i UE doprowadzić do uregulowania konfliktów i stabilizacji w regionie. Dotychczasowe starania przedstawicieli Grupy Mińskiej OBWE – Rosji, Francji i USA, nie doprowadziły do rozwiązania kwestii karabaskiej. Wydaje się jednak, że bez zaangażowania międzynarodowego rozwiązanie konfliktów na Kaukazie, zarówno w Azerbejdżanie, jak i w Gruzji, nie będzie możliwe. Państwa kauka- ar t yku ł skie pozostają w dużej mierze przedmiotami, a nie podmiotami gry geopolitycznej w regionie. W przypadku Azerbejdżanu i Armenii rozwiązanie konfliktu w Karabachu hamują także uwarunkowania wewnętrzne. Rządy obu państw pozostają pod presją opozycji, która krytykuje wszelkie ustępstwa w procesie pokojowym. Turcja jest zainteresowana trwałą stabilizacją w Kaukazie Południowym, nie posiada jednak skutecznych instrumentów, które pozwalałyby jej osiągnąć ten cel. Wydaje się, że rzeczywisty postęp w uregulowaniu konfliktów kaukaskich jest możliwy tylko przy aprobacie i poparciu Rosji. Jak dotąd Moskwa była jednak zainteresowana utrzymaniem status quo, a nie osiągnięciem trwałego pokoju w regionie. Turcja a konflikt rosyjsko-gruziński Rząd turecki jeszcze w trakcie konfliktu zbrojnego w Gruzji wysunął propozycję „Kaukaskiej Platformy Stabilności i Współpracy”. Miałaby to być międzynarodowa inicjatywa z udziałem Turcji, Rosji, Gruzji, Armenii i Azerbejdżanu, zmierzająca do ustanowienia wspólnych mechanizmów bezpieczeństwa na Kaukazie. Pomimo braku konkretnych propozycji w tureckim projekcie i małych szans jego realizacji, była to najbardziej spektakularna inicjatywa Turcji na Kaukazie od czasów prezydentury Süleymana Demirela (1993-2000). Konflikt zbrojny w Gruzji zagroził interesom tureckim, uderzając w bezpieczeństwo transportu węglowodorów z Azerbejdżanu do Turcji, a także ważnego szlaku transportu towarów łączącego oba te państwa. Mimo że działania rosyjskie w Gruzji zagroziły bezpieczeństwu energetycznemu Turcji, Ankara była daleka od jednoznacznego potępienia Moskwy, która pozostaje jej najważniejszym partnerem gospodarczym. Ponadto, Turcja jest uzależniona od dostaw rosyjskich surowców energetycznych (65% gazu ziemnego jest importowane z Rosji). Już w pierwszych dniach konfliktu rosyjsko-gruzińskiego Turcja wyraziła gotowość wystąpienia w roli mediatora między stronami. Turecki premier Recep Tayyip Erdoğan wysunął propozycję stworzenia „Platformy Kaukaskiej”, której celem byłoby uregulowanie konfliktów w regionie. W celu realizacji tej inicjatywy już 13 sierpnia wyruszył do Moskwy, gdzie spotkał się z przychylną reakcją Kremla. Wizyta ta przypadła dzień po wizycie w Moskwie prezydenta Francji Sarkozy’ego. Z punktu widzenia strony rosyjskiej, była kolejnym elementem przełamującym międzynarodową izolację Rosji spowodowaną jej atakiem na Gruzję. Po wizycie w Moskwie Erdoğan udał się do Tbilisi, gdzie jego obecność również została pozytywnie odebrana. Premier Turcji potwierdził przywiązanie do zasady integralności terytorialnej Gruzji, jak również obiecał pomoc w odbudowie ze zniszczeń wojennych miasta Gori1. 1 Turkish PM Visits Tbilisi after Talks in Moscow, 14.08.2008, http://www.civil.ge/eng/article. php?id=19136&search 114 Konrad Zasztowt 2 N. Surkow, Ławrow obsudił w Turcii problemy Zakawkaz’ja, „Nezawisimaja Gazeta”, 03.09.2008, http:// www.ng.ru/world/2008-09-03/9_turkey.html 3 Tamże. 4 Abdułła Giul: „Nadejus’, czto problema Nagornogo Karabacha meżdu Azerbajdżanom i Armeniej najdet swoje reszeniе putem dialoga, wzaimoponimanija i wzaimnych wstrecz”, 11.09.2008, http://www.day.az/ news/politics/130128.html 5 Jako pierwszy w celu uzyskania poparcia Azerbejdżanu dla inicjatywy „Platformy Kaukaskiej” przybył do Baku 20 sierpnia premier Erdoğan. Po rozmowach z Aliyevem Erdoğan oświadczył, że Turcja i Azerbejdżan mają wspólne stanowisko w kwestii zabezpieczenia pokoju na Kaukazie Południowym. Podkreślił konieczność uregulowania konfliktu karabaskiego „w ramach integralności terytorialnej Azerbejdżanu”. Jednocześnie skrytykował działalność Grupy Mińskiej, która nie dała rezultatów w przeciągu szesnastu lat. Erdoğan stwierdził przy tym, że nową inicjatywą, która może wnieść wkład w ustanowienie pokoju i bezpieczeństwa w regionie, jest projekt „Platformy Kaukaskiej”. R. Mirkadyrow, Turcija prizywajet SSzA „delit’sja włastju” s Rossijej i dlja realizaciji etogo „projekta” pytajetsja zaruczitsja podderżkoj Azerbajdżana, „Zerkalo”, 21.08.2008, http://azeri.ru/papers/zerkalo_az/25181/ Z m i a ny w p o l i t yc e r e g i o n a l n e j Tu r c j i , A r m e n i i i A ze r b e j d ż a n u . . . 115 ar t yku ł 31 sierpnia do Turcji przybyła minister spraw zagranicznych Gruzji Eka Tkeszelaszwili, a 2 września szef rosyjskiej dyplomacji Sergiej Ławrow. Celem tych wizyt była kontynuacja dyskusji o tureckiej inicjatywie „Platformy Kaukaskiej”. Tkeszelaszwili oświadczyła jednak, że Gruzja rozważy udział w tureckiej inicjatywie dopiero wówczas, gdy siły rosyjskie opuszczą jej kraj. Natomiast Ławrow, po rozmowach z szefem tureckiej dyplomacji Alim Babacanem, poinformował, że Moskwa i Ankara będą kontynuować konsultacje, aby „napełnić inicjatywę Turcji konkretną treścią”. Stwierdził też, że „Rosja popiera dążenie do wypracowania mechanizmu ograniczenia konfliktowego potencjału regionu”. Dodał jednak, że „na obecnym etapie konieczne jest stworzenie odpowiednich warunków, w tym zlikwidowanie skutków agresji Gruzji przeciw Osetii Południowej”2. Rosyjska „Niezawisimaja Gazieta”, powołując się na źródła w rosyjskich kręgach dyplomatycznych, podkreśliła, że inicjatywa turecka może być atrakcyjna dla Rosji. Z rosyjskiego punktu widzenia jej zaletą jest zabezpieczenie współpracy państw kaukaskich bez ingerencji sił zewnętrznych3. Kolejnym etapem tureckiej ofensywy dyplomatycznej na Kaukazie była wizyta prezydenta Turcji, Abdullaha Güla, w Erewanie 6 września. Pretekstem dla tej przełomowej wizyty było zaproszenie ze strony prezydenta Armenii, Serża Sarkisjana, na mecz piłki nożnej reprezentacji Turcji i Armenii w Erewanie. Gül, mimo krytyki ze strony tureckiej opozycji, przyjął zaproszenie i jako pierwszy turecki przywódca w historii odwiedził Erewan. Jego decyzja o wizycie w Armenii nie była jednak całkiem zaskakująca. Turecki prezydent był jednym z pierwszych, którzy pogratulowali Sarkisjanowi zwycięstwa w wyborach prezydenckich w lutym, a od jakiegoś czasu strony turecka i ormiańska prowadziły rozmowy. W trakcie wizyty w Baku 10 sierpnia, Gül otrzymał poparcie prezydenta Ilhama Aliyeva dla koncepcji „Platformy Kaukaskiej”4. Tureckie wizyty w Erewanie i Baku5 doprowadziły do kolejnego etapu rozmów na temat „Platformy” – spotkania ministrów spraw zagranicznych Turcji, Armenii i Azerbejdżanu w Nowym Jorku 26 września, w trakcie dorocznej sesji Zgromadzenia Ogólnego ONZ. Jak ar t yku ł dotąd, rozmowy te, w rezultacie których Armenia poparła ideę „Platformy Kaukaskiej”, były największym sukcesem tureckiej ofensywy dyplomatycznej na Kaukazie. Mimo to nie oznaczają na razie żadnego realnego postępu w sprawie Karabachu. Przełom w negocjacjach, jeśli w ogóle jest możliwy, może mieć miejsce tylko w rezultacie rozmów na szczeblu prezydenckim między Aliyevem a Sarkisjanem. Wydaje się, że Turcja, wysuwając inicjatywę „Platformy Kaukaskiej”, nie była przeciwna udziałowi w niej państw UE, dążyła natomiast do ograniczenia wpływu USA na jej działalność. Taka polityka mogła wynikać z tureckich obaw co do destabilizującej roli USA w regionie. Ignorowała jednak fakt wzrastających wpływów rosyjskich. Zdaniem amerykańskiego analityka Vladimira Socora turecka polityka, zmierzająca do wykluczenia Zachodu z Kaukazu Południowej i rozdzielenia wpływów w regionie z Rosją, doprowadzi do sytuacji, w której Moskwa „otrzyma wszystko, Turcja nic”6. Wydaje się jednak, że stanowisko strony tureckiej w sprawie udziału w Platformie USA i państw UE ewoluowało. Świadczyć o tym może październikowa propozycja Erdoğana, aby USA i Francja przyłączyły się do „Platformy Kaukaskiej”7. Deklaracja ta mogła być odpowiedzią na rosyjską próbę przejęcia inicjatywy w sprawie Karabachu. 20 października prezydent Rosji Dmitrij Miedwiediew złożył wizytę w Erewanie i zaproponował spotkanie prezydentów Armenii i Azerbejdżanu w Moskwie. Aktywizacja działań Rosji w kwestii karabaskiej może oznaczać wykluczenie Turcji z procesu pokojowego. W tej sytuacji strona turecka, widząc swoją słabą pozycję i nie chcąc dopuścić do dominacji Rosji, może zrewidować swój stosunek do roli USA na Kaukazie. Z tureckiego punktu widzenia zaproponowanie inicjatywy pokojowej sprzyjało uniknięciu jednoznacznego wypowiedzenia się po stronie Gruzji i Zachodu lub Rosji. Proponowana inicjatywa miałaby obejmować obie skonfliktowane strony. Oczywiście Turcja dąży do rozwiązania kwestii Karabachu i faktycznej poprawy stosunków z Armenią. Oznaczałoby to bowiem uzyskanie alternatywnego wobec Gruzji korytarza transportowego do Azerbejdżanu oraz szansę na zmniejszenie rosyjskiej obecności militarnej w Armenii. Normalizacja stosunków z Erewanem spotkałaby się również z przychylnym przejęciem w UE – do członkostwa w której aspiruje Ankara. Niewykluczone jednak, że jedynym pozytywnym rezultatem inicjatywy „Platformy Kaukaskiej” będzie utrzymanie przez Turcję dobrych relacji z Azerbejdżanem, Gruzją i Rosją przy jednoczesnym braku realnej zmiany w stosunkach z Armenią. 6 Wywiad azerbejdżańskiego portalu 1news.az z amerykańskim politologiem z Fundacji Jamestown: Władimir Sokor, Politika Ankary idet wrazrez s amerikanskoj politikoj wo mnogich naprawlenijach, 06.09.2008, http://1news.az/interview/20080906121436586.html 7 R. Mirkadyrow, Moskwa pytajetsja postawit’ Waszington w położenije „wne” igry, 24.10.2008, http:// www.zerkalo.az/rubric.php?id=36945 116 Konrad Zasztowt Prezydent Armenii Serż Sarkisjan jeszcze przed wybuchem konfliktu w Gruzji zaprosił prezydenta Turcji Abdullaha Güla do Erewanu na mecz piłki nożnej reprezentacji Armenii i Turcji. Z pewnością jednak konflikt w Gruzji przyczynił się do intensyfikacji działań zmierzających do odwilży w relacjach dwustronnych zarówno po stronie tureckiej, jak i ormiańskiej. Dla Armenii kwestia otwarcia granicy z Turcją stała się znacznie bardziej paląca niż wcześniej. Wojna w Gruzji powiększyła negatywne skutki tureckiej blokady gospodarczej. Jedyne połączenie kolejowe z Rosją (przez terytorium Gruzji) zostało zamknięte i nie należy się spodziewać jego szybkiego otwarcia, biorąc pod uwagę sytuację w stosunkach rosyjsko-gruzińskich8. Poważnym problemem obecnego kierownictwa ormiańskiego jest brak legitymizacji społecznej po sfałszowanych wyborach prezydenckich 19 lutego i krwawym stłumieniu protestów opozycji 1-2 marca. Jest ono zdeterminowane, by osiągnąć znaczący sukces w polityce zagranicznej. Dąży też do, przynajmniej częściowego, uniezależnienia się od Moskwy. Rola tej ostatniej jako „patrona” Erewanu wzrosła po rozluźnieniu więzów z Zachodem w wyniku lutowo-marcowych wydarzeń. Z drugiej strony, możliwości rosyjsko-ormiańskiej współpracy gospodarczej i wojskowej zmalały w rezultacie faktycznego zamknięcia granicy rosyjsko-gruzińskiej. Jest to również czynnik skłaniający Erewan do poprawy stosunków z zachodnim i wschodnim sąsiadem. W trakcie spotkania z Gülem, Sarkisjan poruszył kwestię Karabachu, a także ocenił bardzo pozytywnie turecką propozycję stworzenia „Platformy Stabilności i Współpracy na Kaukazie”9. Jest mało prawdopodobne, aby Armenia zgodziła się na zmianę formatu negocjacji z Azerbejdżanem w kwestii Karabachu i zrezygnowała z korzystnego dla niej pośrednictwa Grupy Mińskiej OBWE. Jednak zbliżenie z Turcją jest dla niej korzystne, gdyż rokuje nadzieje na otwarcie granicy i zniesienie blokady gospodarczej przez zachodniego sąsiada. Konflikt w Gruzji osłabił wektor rosyjski polityki zagranicznej Armenii. Wbrew oczekiwaniom Moskwy Erewan nie uznał separatystycznych republik Abchazji i Osetii Południowej. Nie zrezygnował też ze współpracy ze strukturami zachodnimi, czego dowodem było przeprowadzenie w październiku w Armenii ćwiczeń wojskowych w ramach natowskiego „Partnerstwa dla Pokoju”. 30 września Sarkisjan odwiedził Tbilisi, gdzie poparł integralność terytorialną Gruzji. Wszystkie te posunięcia świadczące o rosnącej niezależności Erewanu musiały wzbudzić zaniepokojenie strony rosyjskiej. Jak się zdaje, „zdyscyplinowaniu” strony ormiańskiej miała służyć wizyta prezydenta Miedwiediewa w Armenii 20-21 października. 8 C. Bayramova, Rossija na grani poteri Armenii, „Zerkalo”, 09.09.2008, http://www.zerkalo.az/print. php?id=35831 9 Ju. Simonian, Nowaja geopoliticzeskaja igra na Jużnom Kawkaze, „Nezawisimaja Gazeta”, 08.08.2008, http://www.ng.ru/cis/2008-09-08/8_kavkaz.html Z m i a ny w p o l i t yc e r e g i o n a l n e j Tu r c j i , A r m e n i i i A ze r b e j d ż a n u . . . 117 ar t yku ł Zmiany w polityce regionalnej Armenii po konflikcie rosyjsko-gruzińskim ar t yku ł Propozycja rozmów w sprawie Karabachu pod egidą Moskwy może oznaczać konieczność ustępstw ze strony Armenii. Jakikolwiek konsensus ormiańsko-azerbejdżański w sprawie Karabachu musi obejmować zwrot Azerbejdżanowi terytoriów okupowanych, poza dawnym Nagorno-karabaskim okręgiem autonomicznym. Moskwa może być zainteresowana takim ustępstwem Erewanu, jeżeli wojska ormiańskie na tym terenie zostałyby zastąpione przez rosyjskie „siły pokojowe”. W takim wypadku, przy zgodzie Baku i pewnych jego ustępstwach na rzecz Moskwy, Erewan byłby zmuszony do podporządkowania się rosyjskiemu planowi. Konflikt rosyjsko-gruziński a Azerbejdżan Również Azerbejdżan został zmuszony przez rosyjską demonstrację siły w Gruzji do korekty dotychczasowej polityki regionalnej. Pokonfliktowa sytuacja spowodowała ochłodzenie entuzjazmu w azerbejdżańskich deklaracjach dotyczących projektów eksportu węglowodorów na Zachód. Mimo sojuszu łączącego Baku i Tbilisi jako członków GUAM – Organizacji na rzecz Demokracji i Rozwoju, Azerbejdżan pozostał neutralny wobec konfliktu rosyjsko-gruzińskiego. W rzeczywistości Azerbejdżan nie zmienił jednak swojej strategii polityki „wielowektorowej”. Demonstracyjne podkreślanie azerbejdżańsko-rosyjskiego „strategicznego partnerstwa” nie oznacza rezygnacji ze współpracy energetycznej z Gruzją, Turcją i państwami UE. 8 sierpnia 2008 r. po rozpoczęciu konfliktu zbrojnego w Gruzji rzecznik azerbejdżańskiego MSZ Xazar Ibrahim oświadczył, że Gruzja posiada wszelkie prawa, aby odtworzyć swoją integralność terytorialną w Osetii Południowej. Na następnych etapach trwania konfliktu, nie chcąc opowiadać się wyraźnie przeciwko którejś ze stron, Azerbejdżan nie określał swojego stanowiska wobec wydarzeń w sąsiedniej Gruzji. Prezydent Aliyev po raz pierwszy wypowiedział się w tej kwestii w trakcie wizyty premiera Turcji w Azerbejdżanie 20 sierpnia 2008 r. Po rozmowach z Erdoğanem Aliyev oświadczył, że „zarówno Rosja, jak i Gruzja są przyjaciółmi Azerbejdżanu”. Podkreślił też, że Azerbejdżan uznaje integralność terytorialną wszystkich państw i pragnie pokojowego uregulowania konfliktów. We wrześniu wiceszef azerbejdżańskiego państwowego koncernu SOCAR, Elhar Nasirov, odnosząc się do sytuacji w Gruzji, stwierdził, że „nie jest dobrze trzymać wszystkie jajka w jednym koszyku, zwłaszcza jeśli ten koszyk jest bardzo delikatny”10. Celem podobnych deklaracji jest uspokojenie Rosji, a także podkreślenie swojej niezależności w wyborze najlepszego kierunku tranzytu surowców. Ropociąg Baku–Tbilisi–Ceyhan (BTC) pozostaje jednak kluczową dla Azerbejdżanu trasą eksportu ropy, dla której nie ma poważnej alternatywy. Mimo sygnałów Baku wskazujących na dążenie do rozwoju współpracy energetycznej z Rosją i Iranem, 10 118 I. Gorst, Baku oil export switch likely to trouble west, „Financial Times”, 24.09.2008. Konrad Zasztowt Wnioski Dla Turcji udział w uregulowaniu konfliktów na Kaukazie, czemu może sprzyjać „Platforma Kaukaska”, byłby prestiżowym przedsięwzięciem mediacyjnym14. Zwiększona aktywność na Kaukazie wpisuje się w strategię budowania dobrych 11 Roczna przepustowość BTC wynosi 50 mln ton ropy, podczas gdy w przypadku ropociągu Baku– Noworosyjsk, który biegnie przez terytorium rosyjskie, jest to tylko 5 mln ton. Również ilości surowca eksportowane z bakińskiego terminalu Sangaczal do irańskiego portu Neka (5 do 10 tys. baryłek ropy dziennie) nie są porównywalne z eksportem trasą BTC (milion baryłek ropy dziennie) czy nawet potencjalnym eksportem – po wznowieniu dostaw – trasą Baku–Supsa (przepustowość – 145 tys. baryłek dziennie). Patrz: 5,000 to 10,000 b/d swap of Azeri oil through Iran, 30.08.2008; http://www.shana.ir/newsprint. aspx?lang=en&newsid=133639 12 SOCAR Georgia do konca 2008g. planirujet uweliczit’ ob’jem prodawajemogo na gruzinskom rynke topliwa, 01.08.2008, http://www.oilru.com/news/81289/ 13 Azerbajdżan możet uczastwowat’ w projekte Nabucco w kaczestwie inwestora, 05.09.2008, http://www. day.az/print/news/oilgas/129654.html 14 Turcja jest już obecnie zaangażowana w proces uregulowania konfliktu syryjsko-izraelskiego. Podejmuje też kroki dyplomatyczne mające na celu rozwiązanie konfliktu wokół irańskiego programu nuklearnego, starając się pełnić rolę pośrednika między USA i Iranem. Z m i a ny w p o l i t yc e r e g i o n a l n e j Tu r c j i , A r m e n i i i A ze r b e j d ż a n u . . . 119 ar t yku ł wzrost eksportu ropy azerbejdżańskiej do tych państw nie jest znaczący11. Gruzja pozostaje dla Azerbejdżanu nie tylko strategicznie ważnym krajem tranzytowym, ale także rynkiem zbytu. O stałym zainteresowaniu strony azerbejdżańskiej Gruzją mogą świadczyć m.in. plany rozbudowy sieci stacji benzynowych SOCAR-u w tym kraju12. Znaczenia dla Baku zachodniego kierunku eksportu gazu dowodzi azerbejdżańskie poparcie dla budowy gazociągu Nabucco. We wrześniu azerbejdżański minister przemysłu i energetyki Natik Aliyev nie wykluczył udziału Azerbejdżanu w projekcie Nabucco nie tylko jako dostawcy surowca, ale także jako inwestora13. Azerbejdżan nie posiada poważnej alternatywy eksportu węglowodorów wobec szlaku południowokaukaskiego. Tak więc, mimo że rosyjsko-gruziński konflikt zbrojny pokazał skalę zagrożenia dla infrastruktury przesyłowej, strona azerbejdżańska nie zrezygnuje z Gruzji jako szlaku tranzytu swoich surowców energetycznych. Inną, być może ważniejszą konsekwencją wojny w Gruzji dla Azerbejdżanu jest jej wpływ na kwestię Górskiego Karabachu. Projekt „Kaukaskiej Platformy Stabilności i Współpracy” oraz ocieplenie w relacjach turecko-ormiańskich, działania Grupy Mińskiej OBWE, a także inicjatywa Miedwiediewa w sprawie Karabachu są czynnikami, które mogą przyczynić się do pokojowego uregulowania konfliktu karabaskiego. Natomiast nieudana próba przywrócenia kontroli nad zbuntowanym regionem przez Gruzję uświadomiła Azerbejdżanowi ryzyko wiążące się z wyborem wariantu siłowego. ar t yku ł relacji z wszystkimi sąsiadującymi z Turcją regionami15. Doraźną korzyścią płynącą dla Turcji z samego faktu wysunięcia propozycji „Platformy Kaukaskiej” jest uniknięcie jednoznacznego określenia się wobec konfliktu w Gruzji i geopolitycznego sporu między Zachodem a Rosją. Uregulowanie konfliktów na Kaukazie Południowym pozostaje strategicznym celem Turcji. Nie wydaje się jednak, aby projekt „Platformy Kaukaskiej” bez udziału USA i UE mógł przyczynić się do rozwiązania fundamentalnych problemów, takich jak kwestia karabaska. Nie jest natomiast wykluczone, że inicjatywę w sprawie Górskiego Karabachu przejmie Rosja. W takim wypadku rola Turcji w procesie pokojowym zostałaby znacznie ograniczona. Elita rządząca w Erewanie dąży do wzmocnienia swojej pozycji wewnętrznej dzięki skutecznej polityce zagranicznej. Sukcesem dla Armenii byłoby nawiązanie stosunków dyplomatycznych z Turcją i otwarcie granicy ormiańsko-tureckiej. W rezultacie konfliktu w Gruzji Armenia utraciła strategicznie ważny korytarz transportowy łączący ją z Rosją. Mimo oczekiwań Moskwy, Erewan nie uznał separatystycznych regionów Gruzji – Abchazji i Osetii Południowej. Osłabienie relacji ormiańsko-rosyjskich idzie więc w parze z próbami usamodzielnienia się w polityce zagranicznej Erewanu. Jednym z elementów tej niezależnej polityki są wysiłki na rzecz zbliżenia z Turcją. Rzeczywista naprawa relacji Turcji i Armenii będzie jednak możliwa dopiero po uregulowaniu konfliktu karabaskiego. Dla Azerbejdżanu konflikt rosyjsko-gruziński przyniósł negatywne konsekwencje w postaci zagrożenia dla bezpieczeństwa przesyłu surowców energetycznych szlakiem południowokaukaskim. Mimo to Azerbejdżan nie wycofa się z tranzytu ropy i gazu przez Gruzję. Inne szlaki transportu (Iran, Rosja) nie stanowią poważnej alternatywy wobec tras przesyłu węglowodorów takich jak ropociąg Baku–Tbilisi–Ceyhan i gazociąg Baku–Tbilis–Erzurum. Jednocześnie Azerbejdżan nie zajął jednoznacznego stanowiska wobec konfliktu rosyjsko-gruzińskiego. Nie podejmuje też żadnych działań otwarcie świadczących o solidarności z Gruzją. W chwili obecnej Baku nie jest gotowe ryzykować pogorszenia stosunków z Moskwą, m.in. ze względu na jej znaczenie w procesie uregulowania konfliktu karabaskiego. Azerbejdżan szuka poparcia Rosji w kwestii Karabachu. Być może Baku liczy na ustępstwa Erewanu i zmianę status quo w rezultacie nacisku Rosji na Armenię. Realizacja takiego wariantu oznaczałaby jednak także konieczność ustępstw Azerbejdżanu wobec strony rosyjskiej (np. decyzji o eksporcie gazu przez terytorium Rosji). 15 Jest to zgodne z koncepcją tworzenia „strategicznej głębi” w polityce zagranicznej Turcji zaproponowaną przez doradcę tureckiego premiera, Ahmeta Davutoğlu. Polega ona na utrzymywaniu równowagi w relacjach z różnymi aktorami międzynarodowymi w sąsiadujących z Turcją regionach. Patrz: A. Davutoğlu, Stratejik Derinlik. Türkiye’nin Uluslararası Konumu, Istanbul 2001. 120 Konrad Zasztowt Rocznik Instytutu Europy Środkowo-Wschodniej Rok (6) 2008 Marcin Kosienkowski Pojęcie i determinanty stabilności quasi-państwa ar ty ku ł Przedmiotem niniejszej analizy są determinanty stabilności quasi-państwa, czyli czynniki gwarantujące jego funkcjonowanie – innymi słowy – zapewniające mu zdolność do przetrwania. Zagadnienie to jest interesujące i warte zbadania, ponieważ byt tej specyficznej jednostki geopolitycznej znajduje się w stałym zagrożeniu, a prawo międzynarodowe nie zapewnia jej nieprzerwanego istnienia, jak w przypadku państwa. W pierwszej części artykułu zostaną przedstawione: definicja quasi-państwa, problemy zagrażające jego istnieniu, a także będzie wprowadzone pojęcie stabilność, stanowiące tłumaczenie anglojęzycznych terminów sustainability oraz viability i jego rosyjskojęzycznego odpowienika żyzniesposobnost’. W drugiej zaś części zidentyfikowane będą determinanty stabilności poszczególnych quasi-państw, które zostaną poddane następnie uogólnieniu. 1. Pojęcie stabilności quasi-państwa Przyjmuje się, że quasi-państwo to jednostka geopolityczna, która, po pierwsze, faktycznie sprawuje wyłączną, pełną i samodzielną władzę na swym terytorium, a także ar t yku ł jest faktycznie niezależna od innych państw i podmiotów w stosunkach międzynarodowych, jeśli w nich występuje; po drugie, w świetle prawa międzynarodowego podlega jakiemuś państwu, stanowiąc jego integralną część, czego jednak nie uznaje; po trzecie, realizuje przynajmniej w wąskim zakresie podstawowe funkcje państwa1. Tak skonstruowana definicja pozwala na zaliczenie do grupy istniejących obecnie quasi-państw m.in.: Cypru Północnego na terytorium Cypru, Górskiego Karabachu w Azerbejdżanie, Naddniestrza w Mołdowie, Abchazji i Osetii Południowej w Gruzji, Somalilandu w Somalii czy Tamil Elam na obszarze Sri Lanki. Z perspektywy niniejszego artykułu najważniejsze jest to, iż quasi-państwo w sensie prawnomiędzynarodowym stanowi część innego państwa, nie ma więc uznania międzynarodowego jako państwo (jednostkowe uznanie nie wpływa istotnie na jego sytuację). Fakt ten niesie negatywne konsekwencje dla funkcjonowania i bytu tej specyficznej jednostki geopolitycznej. Zagrożenia mogą mieć charakter zewnętrzny lub wewnętrzny. Po pierwsze, quasi-państwo jest chronione przez prawo międzynarodowe tylko w ograniczonym zakresie w porównaniu z państwem, 1 Szerzej zob. M. Kosienkowski, Quasi-państwo w stosunkach międzynarodowych, „Stosunki Międzynarodowe – International Relations”, 2008, nr 3-4 (w druku). Przedstawiona koncepcja quasi-państwa w mniejszym lub większym stopniu odpowiada obecnym w literaturze koncepcjom państwa w państwie, państwa de facto, państwa de facto niepodległego, nieuznanego, separatystycznego, samozwańczego, pseudopaństwa, subpaństwa, parapaństwa czy jednostki podobnej do państwa (statelike entity). Zob. S. Pegg, International Society and the »De Facto« State, Aldershot 1998, s. 26 i n.; tenże, The ‘Taiwan of the Balkans’? The »De Facto« State Option for Kosova, „Southeast European Politics”, 2000, nr 2, s. 90-100; tenże, From De Facto States to States-Within-States: Progress, Problems, and Prospects, w: States Within States: Incipient Political Entities in the Post-Cold War Era, red. P. Kingston, I. S. Spears, New York 2004, s. 38-39; V. Kolossov, J. O’Loughlin, Pseudo-States as Harbingers of a New Geopolitics: The Example of the Trans-Dniester Moldovan Republic (TMR), w: Boundaries, Territory and Postmodernity, red. D. Newman, London 1999, s. 151-152, 155; Ch. King, The Benefits of Ethnic War: Understanding Eurasia’s Unrecognized States, „World Politics”, 2001, nr 53, s. 525; D. Lynch, Engaging Eurasia’s Separatist States. Unresolved Conflicts and De Facto States, Washington 2004, s. 15-16; tenże, Separatist states and post-Soviet conflicts, „International Affairs”, 2002, nr 4, s. 834-835. J. McGarry, Foreword. De facto states and the international order, w: De Facto States: The Quest For Sovereignty, red. T. Bahcheli, B. Bartmann, H. Srebrnik, Abingdon 2004, s. x; I. S. Spears, States-Within-States: An Introduction to Their Empirical Attributes, w: States Within States, s. 16-17; P. Kingston, Introduction. States-Within-States: Historical and Theoretical Perspectives, w: States Within States, s. 4, 6, 13; P. Kolstø, The Sustainability and Future of Unrecognized Quasi-States, „Journal of Peace Research”, 2006, nr 6, s. 725; M. Rywkin, The Phenomenon of Quasi-states, „Diogenes”, 2006, nr 53, s. 23, 27; M. Sobczyński, Państwa i terytoria zależne. Ujęcie geograficzno-polityczne, Toruń 2006, s. 475-481. Należy też zaznaczyć, iż pojęcia quasi-państwo, tłumaczonego na język polski jako „niby-państwo”, używa konsekwentnie od lat 80. XX w. R. Jackson, ale odnosząc je do państw, które charakteryzują się: słabymi lub nieskutecznymi instytucjami politycznymi, nierozwiniętą gospodarką oraz niewielką bądź żadną legitymacją społeczną i jednością narodową. Zob. R. Jackson, C. Rosberg, Why Africa’s Weak States Persist: The Empirical and Juridical in Statehood, „World Politics”, 1982, nr 1, s. 1-24; R. Jackson, Quasi-states: Sovereignty, International Relations, and the Third World, New York 1990, passim; R. Jackson, G. Sørensen, Wprowadzenie do stosunków międzynarodowych. Teorie i kierunki badawcze, tłum. A. Czwojdrak, Kraków 2006, s. 22-29, 298-304. Należy jednak zgodzić się z P. Kolst¸, że termin ten nie został powszechnie zaakceptowany – takie państwo określane jest bowiem najczęściej jako upadłe czy upadające. P. Kolstø, The Sustainability, s. 724-725. 122 Marcin Kosienkowski 2 D. Lynch, Engaging, s. 18-19. J; McGarry, Foreword, s. ix–xi; B. Bartmann, Political realities and legal anomalies: revisiting the politics of international recognition, w: De Facto States, s. 12-31; P. Kingston, Introduction, s. 8; S. Pegg, De Facto States in the International System, „Working Paper. Institute of International Relations. The University of British Columbia”, 1998, nr 21, s. 1-26; tenże, International Society, s. 173-203; tenże, From De Facto States, s. 42; R. Jackson, G. Sørensen, Wprowadzenie, s. 23. 3 S. Pegg, International Society, s. 50; D. Lynch, Engaging, s. 63–69; B. Bartmann, Political realities, s. 12, 29; P. Kolstø, The Sustainability, s. 729. 4 Zob. S. Pegg, From De Facto States, s. 40, 45; P. Kolstø, The Sustainability, s. 723. 5 Por. Wielki multimedialny słownik angielsko-polski, polsko-angielski PWN-Oxford, Warszawa 2007; Cambridge Advanced Learner’s Dictionary (wersja internetowa), http://www.cambridge.org/, 02.02.2008; Longman. Dictionary of Contemporary English (wersja multimedialna), Harlow 2003; Compact Oxford English Dictionary of Current English (wersja internetowa), http://www.askoxford.com/, 02.02.2008; Wielki multimedialny słownik rosyjsko-polski, polsko-rosyjski PWN, Warszawa 2007; S. I. Ożegow, N. Ju. Szwedowa, Tołkowyj słowar’ russkogo jazyka, Moskwa 2003, s. 194; Tołkowyj słowar’ russkogo jazyka (wersja internetowa), red. T. W. Jefriemowa, http://www.efremova.info/, 02.02.2008; Oxford Russian Dictionary, red. M. Wheeler, B. Unbegaun, P. Fall, Oxford 2000, s. 119, 1246, 1248. Pojęcie i determinanty stabilności quasi-państwa 123 ar t yku ł nie podlega więc na przykład zasadzie nieingerencji w jego sprawy wewnętrzne czy zakazowi użycia wobec niego siły lub groźby jej użycia, a jego nieprzerwane istnienie nie jest zagwarantowane. Ponadto spotyka się raczej z negatywną reakcją społeczności międzynarodowej – polegającą np. na nałożeniu sankcji ekonomicznych – destabilizuje bowiem, w jej opinii, porządek i bezpieczeństwo międzynarodowe, ponieważ łamie zasady integralności terytorialnej i nienaruszalności granic istniejącego państwa2. Po drugie, brak uznania międzynarodowego jest przyczyną problemów gospodarczych quasi-państwa, grożących jego upadkiem, a w efekcie definitywnym zniknięciem z mapy świata. Nieokreślony status prawny tej jednostki uniemożliwia lub ogranicza jej udział w organizacjach międzynarodowych, inicjatywach regionalnych i bilateralnych – a co za tym idzie czerpanie korzyści z uczestnictwa w nich – czy otrzymanie pomocy międzynarodowej, ponadto utrudnia przemieszczanie się ludności, hamuje napływ inwestycji zagranicznych oraz stwarza problemy w eksporcie własnej produkcji3. Pomimo to quasi-państwo może istnieć przez dłuższy czas. Erytrea, zanim uzyskała uznanie międzynarodowe jako państwo, funkcjonowała w takiej postaci w latach 1977-1993, Cypr Północny istnieje od 1975 roku, Tamil Elam od 1983 roku, Abchazja, Naddniestrze i Osetia Południowa od 1990 roku, zaś Górski Karabach i Somaliland od 1991 roku. Muszą więc występować określone czynniki gwarantujące funkcjonowanie i determinujące zdolność do przetrwania, innymi słowy stabilność quasi-państw przez dany okres4. Stabilność jest autorskim tłumaczeniem anglojęzycznych terminów sustainability oraz viability, któremu odpowiada rosyjskojęzyczne określenie żyzniesposobnost’. Pojęcia te używane w odniesieniu do quasi-państwa oznaczają „zdolność do istnienia, trwania, przetrwania” – dodatkowo w przypadku pierwszego – „przez dłuższy czas”. Należy również zaznaczyć, że terminy viability i żyzniesposobnost’ w odniesieniu do quasi-państwa rozumiane są także jako jego „zdolność do efektywnego funkcjonowania”5. Termin stabilność nie obejmuje jednak tego znaczenia. ar t yku ł Słowo stabilność nie jest doskonałym tłumaczeniem, jednak w dużym stopniu odpowiada przytoczonym wyżej obcojęzycznym określeniom. Rzeczownik ten pochodzi od przymiotnika stabilny. W Słowniku współczesnego języka polskiego rozumiany jest m.in. jako „charakteryzujący się trwałością”, a w Słowniku języka polskiego PWN podobnie – m.in. jako „trwały”, a więc „istniejący przez dłuższy czas”6. Natomiast internetowa wersja Słownika języka polskiego PWN określa przymiotnik stabilny m.in. jako „niezmieniający się przez dłuższy czas”7, co w odniesieniu do quasi-państw można rozumieć jako „zachowujący swą tożsamość w czasie” (a raczej przez dłuższy czas)8. Określenie stabilność, użyte w stosunku do quasipaństwa, odnosi się więc do faktu jego istnienia, zdolności przetrwania przez dany okres. 2. Determinanty stabilności quasi-państwa Poniżej zostanie dokonany przegląd czynników determinujących zdolność quasipaństwa do przetrwania przez dany okres. Determinanty stabilności dotyczyć będą całej grupy quasi-państw, jej części oraz poszczególnych jednostek – szczególna uwaga zostanie poświęcona Naddniestrzu. Przedstawione przy tym zostaną zapatrywania różnych badaczy i instytucji – zarówno przychylnych, bezstronnych, jak i nieprzychylnych quasi-państwom, o umiarkowanych i radykalnych poglądach. Pominięte zostaną natomiast opinie autorów i instytucji poszczególnych quasipaństw, ponieważ podmioty te skupiają się właściwie wyłącznie na opisie znacznej – ich zdaniem – zdolności własnej jednostki do efektywnego funkcjonowania, a więc odnoszą się do drugiego znaczenia terminów viability i żyzniesposobnost’, którego – jak zaznaczono – nie obejmuje pojęcie stabilność. P. Kolst, identyfikuje pięć głównych determinantów stabilności quasi-państw: wysokie poparcie ludności dla ich jednostek; oparcie się przez nie na sile militarnej; słabość państwa macierzystego w wymiarach politycznym, instytucjonalnym i militarnym; formalne i nieformalne wsparcie patrona, którym może być inne państwo lub organizacja międzynarodowa; cechujące się brakiem zdecydowania i konsekwencji zaangażowanie społeczności międzynarodowej w proces uregulowania konfliktów pomiędzy quasi-państwami i ich państwami macierzystymi9. Zdaniem S. Pegga, de facto państwo może upaść w wyniku działania czynników wewnętrznych: złego zarządzania, malejącego poparcia ludności, trudnych 6 Słownik współczesnego języka polskiego, t. 2, red. B. Dunaj, Warszawa 2001, s. 347; Słownik języka polskiego PWN, t. 3, red. M. Szymczak, Warszawa 1989, s. 313, 446, 539. 7 Słownik języka polskiego PWN (wersja internetowa), http://www.sjp.pwn.pl/, 02.02.2008. 8 Por. Z. J. Pietraś, Procesy adaptacji politycznej, Lublin 1990, s. 10-11; tenże, Teoria adaptacji politycznej państwa, w: Adaptacja wartości europejskich w państwach islamu, red. A. Ziętek, K. Stachurska, Lublin 2004, s. 14. 9 P. Kolstø, The Sustainability, s. 723, 729-734. 124 Marcin Kosienkowski 10 S. Pegg, International Society, s. 204-211. J. McGarry, Foreword, s. xi. 12 B. Bartmann, Political realities, s. 15. 13 I. S. Spears, States-Within-States, s. 24-26. 14 W.A. Kemp, The Business of Ethnic Conflict, „Security Dialogue”, 2004, nr 1, s. 46-47. 15 M. Rywkin, The Phenomenon, s. 27. 16 The European Court of Human Rights, Case of Cyprus v. Turkey (application no. 25781/94). Judgment, 10.05.2001, s. 21, http://www.echr.coe.int/, 15.02.2008. 11 Pojęcie i determinanty stabilności quasi-państwa 125 ar t yku ł warunków ekonomicznych, walk między grupami politycznymi itp., za najbardziej prawdopodobny uważa jednak upadek na skutek porażki militarnej. De facto państwa istnieją więc, ponieważ udaje im się uniknąć lub przezwyciężyć powyższe trudności. Dodatkowo – jak stwierdza badacz – na ich korzyść działa słabość państwa macierzystego pod względem militarnym i ekonomicznym, a także brak zainteresowania lub niepowodzenie społeczności międzynarodowej w wysiłkach na rzecz reintegracji danego państwa oraz przychylność tejże społeczności, włączając w to udzielanie przez poszczególne jej podmioty pomocy quasi-państwom10. J. McGarry pisze, iż niektóre de facto państwa mogą być zdolne do przetrwania przez znaczny czas, szczególnie jeśli mają wsparcie państwa pobratymczego11. B. Bartmann dodaje, iż bardzo ważną kwestią dla istnienia tych jednostek jest wyraźne poparcie ludności dla ich samodzielnego funkcjonowania12. I. S. Spears przekonuje, iż pozyskiwanie środków finansowych jest podstawowym aspektem przetrwania państw w państwach, choć zaznacza, iż jest to możliwe także przy niezwykle małych źródłach pieniężnych. Środki mogą być czerpane z podatków, opłat granicznych, dobrowolnych składek, działalności gospodarczej – zarówno legalnej, jak i nielegalnej, eksploatacji surowców naturalnych. Mogą również pochodzić od diaspory oraz innych państw i aktorów subpaństwowych13. Podobnie uważa W. A. Kemp, nie wymieniając jednak środków pozyskiwanych „z zewnątrz”14. M. Rywkin stwierdza, iż quasi-państwo istnieje na skutek napięć między protektorem – zawsze towarzyszącym i udzielającym wsparcia temu specyficznemu rodzajowi jednostek geopolitycznych – a państwem macierzystym15. Jeśli chodzi o konkretne przypadki, to na przykład Cyprowi Północnemu udaje się przetrwać – w opinii Europejskiego Trybunału Praw Człowieka – dzięki tureckiemu wsparciu, przede wszystkim o charakterze militarnym16. Z kolei dalsze istnienie Somalilandu, według A. Huliarasa, będzie w dużej mieze zależało od trzech czynników. Po pierwsze, od właściwego funkcjonowania gospodarki, przy tym główny problem stanowi zdolność pozyskiwania środków finansowych. Po drugie, od wewnętrznej stabilności politycznej, a więc od zgody między klanami tego quasi-państwa co do jego celu definitywnego odłączenia się od Somalii. Po trzecie, od stanu środowiska międzynarodowego, w tym perspektyw przywrócenia porządku politycznego w państwie macierzystym oraz nieprzychylności lub przychylności innych państw, a więc nakładania sankcji lub ar t yku ł współpracy i wsparcia, jak to czynią obecnie Wielka Brytania i – podobnie choć w mniejszym stopniu – Etiopia17. Biorąc pod uwagę zidentyfikowane przez S. Pegga czynniki, które mogą doprowadzić do upadku de facto państw, należy stwierdzić, iż Tamil Elam istnieje, ponieważ sprawnie zarządza własnym terytorium, cieszy się poparciem swej ludności, dysponuje całkiem dobrze rozwiniętym potencjałem militarnym i ma źródła dochodów finansowych – zarówno wewnętrzne (działalność gospodarcza, podatki, opłaty graniczne), jak i zewnętrzne (przekazy pieniężne od diaspory). Ponadto władza dąży do ostatecznego oddzielenia się od Sri Lanki i uznania swej jednostki przez społeczność międzynarodową za państwo, a przy tym wyeliminowała swych oponentów politycznych i eliminuje wszelkie odstępstwa od głoszonej ideologii w społeczeństwie i własnych szeregach18. Nieprzerwane istnienie Abchazji, Górskiego Karabachu, Naddniestrza i Osetii Południowej uzależnione jest, zdaniem D. Lyncha, od czynników wewnętrznych i zewnętrznych. W ramach determinantów wewnętrznych badacz identyfikuje: po pierwsze, dążenie przez te jednostki do uznania międzynarodowego za państwo, przy tym jest to cel całkowicie niepodlegający negocjacjom, choć dopuszczalne byłoby utworzenie konfederacji z państwem macierzystym, po drugie, silne poczucie strachu i braku bezpieczeństwa – państwa macierzyste postrzegane są przez ludność quasi-państw jako zagrożenie ich kultury a nawet życia i, po trzecie, determinację władz, by przetrwać za wszelką cenę, bez względu na poważne trudności gospodarcze, jakie dotykają quasi-państwa – dla osiągnięcia tego celu wytworzyły one odpowiednie struktury, jak gospodarka minimum, czyli taka, która umożliwia przetrwanie, nie stwarza jednak możliwości rozwoju, oraz mechanizmy polegające na włączeniu do struktur rządzących środowisk kryminalnego i wojskowego. Wśród czynników zewnętrznych D. Lynch wyróżnia, po pierwsze, te, które związane są z państwami macierzystymi – nieefektywność ich działań na rzecz przywrócenia ich integralności terytorialnej, wykorzystywanie faktu istnienia quasipaństw do celów wewnętrznych, np. rozgrywek politycznych, oraz „odpychanie” quasi-państw słabą sytuacją ekonomiczną, nieprzestrzeganiem praw człowieka czy radykalną postawą części sceny politycznej i, po drugie, wsparcie zewnętrzne quasi-państw – militarne, polityczne i ekonomiczne – przez Rosję, a także przez inne państwa, diasporę, narody pobratymcze i organizacje międzynarodowe niosące pomoc humanitarną19. Na dominującą rolę Rosji w przetrwaniu i ewolucji Naddniestrza, Abchazji i Osetii Południowej zwraca uwagę N. Popescu20. 17 A. Huliaras, The viability of Somaliland: Internal Constraints and Regional Geopolitics, „Journal of Contemporary African Studies”, 2002, nr 2, s. 157-182. 18 S. Pegg, International Society, s. 66-81. 19 D. Lynch, Engaging, s. 4189. 20 N. Popescu, ‘Outsourcing’ de facto Statehood. Russia and the Secessionist Entities in Georgia and Moldova, „Centre for European Policy Studies Policy Brief ”, 2006, nr 109, s. 8, http://www.ceps.be/, 10.04.2007. 126 Marcin Kosienkowski 21 V. Chirikba, Geopolitical Aspects of the Abkhazian Statehood: Some Results and Perspectives, „Iran and the Caucasus”, 2004, nr 2, s. 345-347. 22 Ch. King, The Benefits, s. 541-542. 23 The hazards of a long, hard freeze, „The Economist”, 19.08.2004, http://www.economist.com/, 22.02.2008. 24 Zob. szerzej: M. Menkiszak, Rosyjska inwazja na Gruzję: przebieg, cele i konsekwencje, „Tydzień na Wschodzie – biuletyn analityczny Ośrodka Studiów Wschodnich” [dalej – OSW], 20.08.2008, s. 8-13, http://www. osw.waw.pl/, 25.08.2008; K. Strachota, Gruzja na wojnie z Rosją, tamże, 20.08.2008, s. 13-18, http://www. osw.waw.pl/, 25.08.2008. 25 O. Nantoi, External Factors and Prospects of the Existence of the Moldovan State, w: Aspects of the Transnistrian Conflict, red. A. Barbarosie, O. Nantoi, Chişinău 2004, s. 178. 26 Wywiad z O. Nantoiem (dyrektorem programowym ds. zarządzania konfliktami w The Institute for Public Policy w Kiszyniowie), Kiszyniów, 03.07.2007. Pojęcie i determinanty stabilności quasi-państwa 127 ar t yku ł Pisząc o funkcjonowaniu Abchazji, V. Chirikba odwołuje się do przykładu Adżarii, nad którą Gruzja zdołała przywrócić pełnię kontroli. Badacz stwierdza, iż Adżaria „upadła” w konsekwencji braku jedności lokalnych elit co do politycznych losów regionu i przede wszystkim w rezultacie całkowitego braku pomocy zewnętrznego patrona. Autor zauważa, iż w przypadku Abchazji sytuacja wygląda jednak inaczej – jednostka ta ma być stabilna politycznie – nie istnieje w niej bowiem grupa o innych poglądach politycznych, niż tych zakładających definitywne oddzielenie się od Gruzji i – co ważne – może ona również liczyć na pomoc Rosji. Dodatkowo państwo macierzyste jest targane konfliktami wewnętrznymi i biedne, a przez to nieatrakcyjne dla mieszkańców Abchazji i niezdolne do reintegracji państwa ma drodze militarnej. Przy tym za czynnik powstrzymujący Gruzję przed takim krokiem V. Chirikba uznaje całkiem sprawne i zdeterminowane siły zbrojne oraz gotowość sił Kaukazu Północnego do zaangażowania się w ewentualnym konflikcie po stronie Abchazji21. W przypadku Górskiego Karabachu, zdaniem Ch. Kinga, Armenia i diaspora ormiańska stanowią sine qua non istnienia tego quasi-państwa22. Osetia Południowa zaś, jak stwierdza „The Economist”, funkcjonuje dzięki przemytowi między Gruzją a Rosją, obejmującemu głównie alkohol, broń i zboża, oraz dzięki dyplomatycznej i militarnej ochronie Rosji23, potwierdzonej w sierpniu 2008 r., kiedy wojska gruzińskie, wkrótce po próbie siłowego zajęcia Osetii Południowej, zostały wyparte z jej obszaru przez armię rosyjską24. Zdolność do przetrwania, jaką wykazuje separatystyczny reżim Naddniestrza, może być wytłumaczona, w opinii O. Nantoia, następującymi czynnikami: sprawowaniem kontroli nad ludnością regionu przy użyciu metod charakterystycznych dla reżimu totalitarnego; politycznym, logistycznym, militarnym, informacyjnym, ekonomicznym itd., wsparciem okazywanym temu quasi-państwu przez Rosję; taktycznym wsparciem świadczonym przez Ukrainę; korupcją i niekompetencją elity politycznej Mołdowy oraz brakiem zainteresowania innych ważnych graczy międzynarodowych przywróceniem integralności terytorialnej Mołdowy25. Później zaś O. Nantoi wyróżnił trzy czynniki–filary funkcjonowania Naddniestrza: obecność wojsk rosyjskich w tym quasi-państwie, jego kryminalizacja i funkcjonowanie reżimu autorytarnego26. ar t yku ł N. Popescu podobnie identyfikuje trzy podstawowe determinanty stabilności Naddniestrza: bezpieczeństwa, polityczny i ekonomiczny. Czynnik bezpieczeństwa jest związany z wojskami rosyjskimi stacjonującymi w tym regionie, pełniącymi faktycznie funkcję wojsk ochrony jego pogranicza. Czynnik polityczny odnosi się do autorytarnej natury władz Naddniestrza, umożliwiającej kontrolę informacji i tworzenie wyimaginowanej rzeczywistości. Natomiast czynnik ekonomiczny odnosi się do tanich usług komunalnych, niskich podatków i rozbudowanych świadczeń socjalnych dla ludności tej jednostki geopolitycznej dzięki rosyjskim subsydiom oraz pozyskiwaniu środków finansowych z przemytu i stosowania praktyk dumpingowych27. Do dodatkowych determinantów stabilności Naddniestrza N. Popescu zaliczył: dysfunkcjonalny mechanizm negocjacji, które mają doprowadzić do rozwiązania problemu tego quasi-państwa, nieatrakcyjność Mołdowy pod względem poziomu demokracji i życia dla ludności naddniestrzańskiej, jej poparcie dla niezależności ich jednostki od państwa macierzystego, a także znaczną pomoc okazywaną quasi-państwu przez Rosję i mniejszą przez Ukrainę28. W ocenie Europejskiego Trybunału Praw Człowieka Naddniestrze istnieje dzięki militarnej, ekonomicznej, finansowej i politycznej pomocy udzielanej mu przez Federację Rosyjską29. Zdaniem Izby Adwokackiej Stanu Nowy Jork, filarem funkcjonowania Naddniestrza są stacjonujące na jego obszarze wojska rosyjskie30. Powyższe opinie podziela R. Mihaes31. V. Andrievski za determinant stabilności Naddniestrza uznaje nie tylko wsparcie Rosji, ale też potencjał ekonomiczny tego quasi-państwa32. Podobnie uważają A. Flenchea i W. Korobow; ich zdaniem, najważniejszym czynnikiem warunkującym zdolność Naddniestrza do przetrwania jest gospodarka33. Według V. Cesluka głównym powodem istnienia Naddniestrza jest to, iż Mołdowa nie zachęca tego regionu do reintegracji, nie przyciąga go w wymiarze gospodarczym i politycznym. W pierwszym przypadku decydującym czynnikiem jest niski poziom życia, a w drugim – władza autorytarna, czyli brak prawdziwej 27 Wywiad z N. Popescu (analitykiem brukselskiego Centre for European Policy Studies, a następnie londyńskiego European Council on Foreign Relations), Kiszyniów, 24.07.2007. Zob. też: N. Popescu, The EU in Moldova – Settling conflicts in the neighbourhood, „Occasional Paper of the Institute for Security Studies”, 2005, nr 60, s. 17-20. 28 Tamże, s. 20-28. 29 The European Court of Human Rights, Case of Iliaşcu and Others v. Moldova and Russia (application no. 48787/99). Judgment, 08.07.2004, s. 92, http://www.echr.coe.int/, 15.02.2008. 30 The Association of the Bar of the City of New York, Thawing a Frozen Conflict: Legal Aspects of the Separatist Crisis in Moldova, New York 2006, s. 10, http://www.abcny.org/, 30.07.2006. 31 Wywiad z R. Mihaesem (dyrektorem organizacji The Association European United Moldova w Kiszyniowie). Kiszyniów, 05.07.2007. 32 Wywiad z V. Andrievskim (dyrektorem mołdawskiego portalu informacyjno-analitycznego Ava.md i analitykiem kiszyniowskiego Centra politologii i izbiratielnych tiechnologij), Kiszyniów, 14.08.2007. 33 Wywiad z A. Flenchea (naczelnikiem Departamentu Informacji i Analiz w Ministerstwie Reintegracji Republiki Mołdowy), Kiszyniów, 05.07.2007. Korespondencja e-mailowa z W. Korobowem (dyrektorem Centra issledowanij Jużno-ukrainskogo pograniczja w Chersoniu), 24.05.2008. 128 Marcin Kosienkowski 34 Wywiad z V. Ceslukiem (dyrektorem mołdawskiej niezależnej agencji informacyjnej „NIKA-Press”), Kiszyniów, 08.07.2007. 35 Wywiad z D. Trieninem (zastępcą dyrektora Moskowskogo Centra Karnegi w Moskwie), Moskwa, 07.11.2007. 36 Korespondencja e-mailowa z I. Chifu (dyrektorem The Centre for Conflict Prevention and Early Warning w Bukareszcie), 08.03.2008. Pojęcie i determinanty stabilności quasi-państwa 129 ar t yku ł demokracji, co skutkuje brakiem zaufania politycznego quasi-państwa do jego państwa macierzystego34. D. Trienin uważa, iż Naddniestrze funkcjonuje dzięki wsparciu Federacji Rosyjskiej, środkom pozyskiwanym z eksportu własnej produkcji, przychylności Ukrainy, braku wrogości między ludnością mołdawską i naddniestrzańską oraz oparciu się na sile militarnej35. W opinii I. Chifu, Naddniestrzu udaje się przetrwać ze względu na: brak woli politycznej wielu wysokich rangą polityków mołdawskich oraz władz naddniestrzańskich odnośnie do reintegracji Mołdowy; znaczne korzyści finansowe, jakie czerpią oni z funkcjonowania tego quasi-państwa; niechęć Federacji Rosyjskiej do rezygnacji z militarnej obecności w tej jednostce; lobbing polityków rosyjskich w strukturach władzy Rosji na rzecz pomocy w utrzymaniu niezależności Naddniestrza od państwa macierzystego; poparcie ludności quasi-państwa dla jego dalszego funkcjonowania, co szczególnie dotyczy osób młodych, urodzonych i wychowanych w Naddniestrzu, którzy zdecydowanie utożsamiają się z nim i gotowi są go bronić36. Dokonany powyżej przegląd pozwala – po uprzednim uporządkowaniu, stonowaniu i uproszczeniu przytoczonych opinii – na opracowanie katalogu determinantów stabilności quasi-państw, wspólnego dla całej grupy tych specyficznych jednostek geopolitycznych, choć danego quasi-państwa mogą nie dotyczyć wszystkie czynniki, różny może być także stopień ich oddziaływania. Generalnie determinanty mogą być podzielone na podstawie kryterium ich pozycji względem danego quasi-państwa, a więc na czynniki wewnętrzne, mające źródło w tej specyficznej jednostce geopolitycznej, i zewnętrzne, związane z otaczającym ją środowiskiem. Dodatkowo te ostatnie mogą być podzielone na podstawie kryterium stopnia zaangażowania poszczególnych podmiotów zewnętrznych w problem danego quasi-państwa, a więc czynniki z jego bliskiego i dalszego otoczenia. Do wewnętrznych determinantów stabilności quasi-państwa należałoby zakwalifikować: a) zgodę w strukturach władzy i elitach quasi-państwa co do realizacji celu politycznego danej jednostki (czynnik polityczny); b) wysokie poparcie jego ludności dla osiągnięcia powyższego celu (czynnik społeczny); c) pozyskiwane środki finansowe i materialne (czynnik ekonomiczny); d) relatywnie znaczną siłę militarną quasi-państwa (czynnik militarny). Do zewnętrznych determinantów stabilności quasi-państwa można by zaliczyć: w przypadku bliższego otoczenia – a) niski potencjał państwa macierzystego i nieudolność jego władz w działaniach na rzecz reintegracji państwa (czynnik państwa macierzystego); b) patronat podmiotu zewnętrznego nad danym qua- ar t yku ł si-państwem (czynnik pomocy strategicznej); c) pomoc taktyczna podmiotu zewnętrznego (czynnik pomocy taktycznej), a w przypadku dalszego otoczenia – a) niskie zaangażowanie innych podmiotów w reintegrację państwa, na którego obszarze istnieje quasi-państwo (czynnik społeczności międzynarodowej); b) dysfunkcjonalność formatu negocjacji, które nają doprowadzić do przywrócenia integralności terytorialnej danego państwa macierzystego (czynnik negocjacji reintegracyjnych) – determinant wyodrębniony osobno tylko przez jednego badacza, a przez innych umiejscawiany raczej w ramach poprzedniego czynnika społeczności międzynarodowej, zasługujący jednak na uwagę i wydzielenie. *** Determinanty stabilności quasi-państwa zostały w niniejszym artykule jedynie zidentyfikowane, bez szczegółowego omówienia. Tekst ten może być jednak inspiracją do dalszych krytycznych i pogłębionych badań nad tą tematyką – odnośnie do całej grupy lub poszczególnych jednostek. Wydaje się to celowe i interesujące w związku z tym, że quasi-państwa często stanowią źródło zagrożeń dla bezpieczeństwa międzynarodowego, znajdują się bowiem w stanie konfliktu z państwem macierzystym, a na ich obszarze ograniczone zastosowanie mają normy prawa międzynarodowego. Przy tym większość tych specyficznych jednostek geopolitycznych – a dokładniej Naddniestrze, Cypr Północny, Abchazja, Osetia Południowa i Górski Karabach – istnieje w przestrzeni europejskiej. Szczególnie istotne z punktu widzenia interesów i bezpieczeństwa Polski oraz Unii Europejskiej jest zagadnienie Naddniestrza, ponieważ region ten znajduje się w ich bezpośrednim sąsiedztwie – w odległości ok. 420 km od południowo-wschodnich granic naszego państwa i – od 1 stycznia 2007 r., kiedy do UE wstąpiła Rumunia – praktycznie na granicy Unii. Nie mniej ważny jest nierozwiązany problem Osetii Południowej, o czym świadczy konflikt zbrojny między tym quasi-państwem i Rosją a Gruzją w sierpniu 2008 r. 130 Marcin Kosienkowski Rocznik Instytutu Europy Środkowo-Wschodniej Rok (6) 2008 Tomasz Olejarz Pozycja i rola Stolicy Apostolskiej w stosunkach międzynarodowych 1. Pozycja Stolicy Apostolskiej w stosunkach międzynaro- ar ty ku ł dowych Udział Stolicy Apostolskiej w życiu międzynarodowym jest obecnie nie tylko akceptowany, ale także pożądany przez pozostałych uczestników środowiska międzynarodowego. Głównym walorem jej aktywności w tej sferze jest zdolność do zajmowania neutralnego stanowiska w oparciu o nadrzędne wartości właściwe wyznaniom konfesyjnym. W literaturze przedmiotu brak jest jednakże jednoznacznego zdefiniowania „polityki” prowadzonej przez Stolicę Apostolską. Dlatego też jej obecność w strukturze wspólnoty międzynarodowej opisywana jest przez następujące kwantyfikatory: neutralności, niezaangażowania lub ponadustrojowości. Specjalnego wyjaśnienia wymagają dwa pojęcia: neutralności oraz ponadustrojowości. W teorii stosunków międzynarodowych termin neutralności stosowany jest na określenie zasady prowadzenia polityki międzynarodowej lub traktowany jako instytucja prawna. Neutralność trwała (wieczna) polega na uzyskaniu w formie umowy międzynarodowej gwarancji niepodległości i nienaruszalności terytorialnej przez państwo, które w zamian zobowiązuje się nie brać udzia- ar t yku ł łu w konfliktach zbrojnych, nie przyczyniać się do ich powstawania i nie wspierać żadnej ze stron konfliktu. Wyjątkami od tych zobowiązań są użycie siły w obronie kraju i odparcie ataku na państwo neutralne. Niezbędnym elementem dla uzyskania statusu neutralnego jest deklaracja państwa nim zainteresowanego oraz uzyskanie gwarancji międzynarodowej w postaci umowy wielostronnej1. Dla odmiany, polityka neutralności zakłada postawę powstrzymywania się od udziału w ugrupowaniach politycznych i wojskowych, nawet o charakterze obronnym, i niedopuszczania do tworzenia na swym terytorium obcych baz wojskowych. Określenie aktywności Stolicy Apostolskiej w stosunkach międzynarodowych jako neutralnej nie jest do końca trafne. Bezsporne jest, iż w pragmatyce politycznej tego podmiotu występują pewne elementy neutralności, aczkolwiek wynika to z innych przesłanek aniżeli w przypadku klasycznych podmiotów państwowych prowadzących tego rodzaju politykę. Neutralna polityka międzynarodowa Stolicy Świętej opiera się przede wszystkim o tzw. imponderabilia, tj. wartości moralne i duchowe właściwe dla aksjologii religijnej, co z kolei daje sposobność antycypacji jej stanowiska wobec konkretnych problemów politycznych i wyznaniowych. Dodatkowo, neutralność ta posiada charakter trwały i nie podlega fluktuacji i zmianie pod wpływem presji i turbulencji środowiska międzynarodowego. W literaturze przedmiotu dominuje pogląd, iż status i pozycję Stolicy Apostolskiej w stosunkach międzynarodowych najpełniej oddaje termin ponadustrojowości2. Pojęcie to sformułował Jan XXIII w przemówieniu na uroczystości wręczenia nagrody im. Balzana w dniu 7 marca 1963 r. Powiedział wówczas: „Nagroda stanowi hołd oddany nieustannej akcji Kościoła i Papiestwa na rzecz pokoju, akcji, którą okoliczności czasów współczesnych jeszcze bardziej uwydatniły, nie umniejszając niczym wolnej i całkowitej suwerenności Papiestwa. Ukazały one na tle współzawodnictwa międzynarodowego – zbrojnego czy werbalnego – doskonałą ponadnarodową neutralność Kościoła i jego głowy widzialnej”3. Papież Jan XXIII zapoczątkował okres istotnych zmian i prób adaptacji Kościoła katolickiego do nowej rzeczywistości międzynarodowej, tzw. aggiornamento. Motywem tychże działań stało się przyjęcie przez Stolicę Apostolską paradygmatu pluralizmu ustrojów społecznych, polityczno-gospodarczych, religijnych i światopoglądowych. Zasadnicze kierunki myślenia w „polityce” Stolicy Świętej w okresie pontyfikatu Jana XXIII najpełniej oddają dwie encykliki tj.: Mater et magistra z 1961 r. oraz Pacem in terris z 1963 r. Nadrzędnym imperatywem ewolucji „polityki” kościelnej w tym okresie pozostawała tzw. „uniwersalizacja” doktryny społecznej katolicyzmu i jej adaptacja w środowisku międzynarodowym. 1 M. Bankowicz, Słownik polityki, Warszawa 1996, s. 166; R. Bierzanek, J. Symonides, Prawo międzynarodowe publiczne, Warszawa 1994, s. 421-422. 2 Por. I. R. Buchała, Stolica Apostolska w stosunkach międzynarodowych, „Chrześcijanin w świecie”, 1980, nr 11, s. 95 3 R. Rajecki, Stolica Apostolska wobec rozbrojenia, Warszawa 1989, s. 115. 132 To m a s z O l e j a r z 4 Por. Gaudium et spes, Konstytucja duszpasterska o Kościele w świecie współczesnym, Vaticanum Secundum, Wrocław 1992. Konstytucja Gaudium et spes omawia dialog katolików (świeckich i duchownych) ze wszystkimi ludźmi dobrej woli, bez względu na różnice rasowe i światopoglądowe, z ludźmi jakichkolwiek zapatrywań filozoficznych lub o odmiennych poglądach w sprawach społecznych, politycznych i religijnych. 5 J. Czaja, Prawnomiędzynarodowy status Watykanu, Warszawa 1983, s. 220. 6 R. Buchała, Stolica Apostolska, s. 101-102. Pozycja i rola Stolicy Apostolskiej w stosunkach międzynarodowych 133 ar t yku ł Na skutek rewizji stosunku Stolicy Apostolskiej do przemian środowiska międzynarodowego4 zmianie uległy także cele realizowane przez dyplomację watykańską. Nowe pola aktywności, służące szerszemu włączeniu tego podmiotu w płaszczyznę międzynarodową, objęły kilka priorytetowych kierunków. Po pierwsze, Stolica Apostolska zainicjowała czynny udział w procesie tzw. „odprężenia” między blokami Wschód–Zachód, później zaś nadrzędnym jej imperatywem stała się „walka” o utrzymanie filozofii pokoju w strukturze systemu światowego. Po drugie, Stolica Święta uznała za konieczne, wzmocnienie wysiłków na rzecz ochrony interesów samego Kościoła rzymskokatolickiego i przeciwdziałania sytuacjom potęgującym kryzysy w jego strukturach czy sprzyjającym ich powstawaniu. Ponadto, dyplomacja Stolicy Świętej nasiliła działania w kierunku zaznaczenia powszechnej i witalnej obecności katolicyzmu w wymiarze globalnym. Polegało to z jednej strony, na intensyfikacji działań ewangelizacyjnych na terenie tzw. Trzeciego Świata, z drugiej zaś, na nawiązywaniu i rozwijaniu stosunków dyplomatycznych z państwami, w których katolicy znajdowali się w zdecydowanej mniejszości, a nawet tam, gdzie byli prześladowani i rugowani5. Stolica Apostolska, co równie istotne, udzieliła także innym społecznościom kościelnym i międzynarodowym gwarancji pozostawania poza wszelkimi sporami politycznymi, skupiając się wyłącznie na własnej misji duchowej. Nie pozwala to rzecz jasna na jednoznaczne uznanie tego podmiotu za państwo neutralne, albowiem w oficjalnych dokumentach Stolicy Świętej termin „neutralności”, jak również jego desygnaty nie są w ogóle stosowane, zaś samookreślenie podmiotu w tej materii posiada, z reguły, zasadnicze znaczenie6. Niemniej jednak, wieloletni sekretarz stanu Stolicy Apostolskiej kardynał A. Casaroli, konstatował wielokrotnie, iż Stolica Apostolska jako członek wspólnoty międzynarodowej z uwagą obserwuje procesy zachodzące we współczesnym świecie, i co więcej, czuje się współodpowiedzialna za rozwiązywanie problemów obejmujących całą wspólnotę, również tych wykraczających poza sferę etyczną i moralną. Akcentował jednocześnie, iż Stolica Święta z dystansem traktuje kwestie o charakterze ściśle politycznym i militarnym i nie zamierza wkraczać w kompetencje żadnego z systemów społeczno-politycznych. Kardynał Casaroli wskazywał na konkretne formy pomocy, jakich udziela Stolica Apostolska wspólnocie międzynarodowej. Stwierdzał, iż solidaryzuje się ona z narodami i organizacjami międzynarodowymi w rozwiązywaniu ich problemów, jak również popiera ich upragnione aspiracje i angażuje się w realizację inicja- ar t yku ł tyw w dziedzinach najbardziej związanych z misją Kościoła, tj.: ochroną godności ludzkiej, wysiłkami na rzecz utrwalania pokoju, rozwoju oświaty, pomocy humanitarnej i sanitarnej. Głównymi zaletami obecności Stolicy Świętej w środowisku międzynarodowym, zdaniem kardynała, są bezstronność i obiektywizm w ocenie problemów rodzących się między uczestnikami stosunków międzynarodowych. Wykraczając poza bieżące spory i sprzeczności interesów, Stolica Święta pozostaje w kompetencji dokonywania jaśniejszej analizy kryzysów światowych. Co więcej, jako niezwiązana z żadną ze stron sporów i konfliktów międzynarodowych, może zaproponować swoje dyskretne i bezinteresowne pośrednictwo w nawiązywaniu dialogu i porozumienia7. Egzemplifikacją intencji pozostania jedynie „pomostem dialogu” pomiędzy stronami konfliktów międzynarodowych są zasady i kryteria, na podstawie których Stolica Apostolska także obecnie opiera swój czynny udział w środowisku międzynarodowym. Aktywność dwustronna i multilateralna tego podmiotu pozbawiona jest wszelkiej dozy automatyzmu. Regułę stanowi fakt, iż przy takich organizacjach wielostronnych, jak np. Narody Zjednoczone (United Nations), obecność Stolicy Świętej ogranicza się tylko do posiadania misji stałych obserwatorów8. Analizując główne formy obecności Stolicy Apostolskiej w środowisku międzynarodowym, Sobór Watykański II w Konstytucji duszpasterskiej Gaudium et spes mówi o: a) uniwersalnej wspólnocie ludzkiej, b) wspólnocie międzynarodowej, c) instytucjach międzynarodowych9. Warto zauważyć, iż w przytoczonych stwierdzeniach „wspólnota uniwersalna” nie jest pojęciem ściśle prawnym. Niewątpliwie termin ten obejmuje, nade wszystko, rzeczywistości: polityczną i interreligijną10. Gdy zaś mówimy o dialogu Stolicy Świętej ze światem, mamy przede wszystkim na myśli stosunki zachodzące między Stolicą Apostolską i wspólnotą międzynarodową oraz organizacjami międzynarodowymi. I tak, przy międzynarodowych organizacjach międzyrządowych Stolica Apostolska (Sancta Sedes) posiada stałe misje dyplomatyczne (missione permanente). Stałych obserwatorów (osservatori permanenti) posiada przy ONZ w Nowym Jorku11; Biurze Narodów Zjednoczonych i Instytucjach Wyspecjalizowanych w Ge7 A. Casaroli, Stolica Apostolska i Wspólnota międzynarodowa, „Chrześcijanin w świecie”, 1975, nr 4, s. 30-35; E. O. Hanson, The Catholic Church in World Politics, Princeton 1987, s. 237. 8 http://www.un.org/Overview/missions.htm 9 Por. M. Oliveri, Natura e funzioni dei legati pontifici nella storia e nel contesto ecclesiologico del Vaticano II, Forino 1979. 10 J. Bolonek, Konstytucja Gaudium et spes – 30 lat dialogu ze światem, „Łódzkie Studia Teologiczne”, 1996, nr 5. 11 W pragmatyce politycznej Stolicy Apostolskiej regułę stanowi fakt, iż przy organizacjach wielostronnych, jak np. Narody Zjednoczone, jej obecność ogranicza się tylko do posiadania misji stałych obserwatorów. Pozwala to Stolicy Świętej, na zachowanie dystansu i bezstronności w sporach, najczęściej o charakterze politycznym, powstających między członkami tychże organizacji. Por. R. Rajecki, Stolica Apostolska wobec rozbrojenia, s. 170-172; G. Weigel, Papacy and Power, http://www.firstthings.com/ftissues/ft0102/articles/weigel.html; M. Oliveri, Natura, http://www.un.org/Overview/missions.htm; Address 134 To m a s z O l e j a r z by Archbishop Giovanni Lajolo Secretary for The Holy See’s Relations with States at the General Debate of the 59th Session of the UN General Assembly, tp://www.un.org/webcast/ga/59/statements/holeng040929.pdf 12 J. Bolonek, Konstytucja, s. 18-20. 13 W 1970 r., wraz ze wzrostem dyplomatycznej aktywności Stolicy Apostolskiej w środowisku międzynarodowym, nastąpiła instytucjonalizacja stosunków Stolicy Świętej z Radą Europy przez ustanowienie stałego obserwatora w randze specjalnego wysłannika papieża przy Radzie Europy, a jednocześnie poprzez akredytację przedstawiciela dyplomatycznego Stolicy Apostolskiej, w randze nuncjusza apostolskiego (bpa I. Cardinale) przy Wspólnotach Europejskich w Brukseli. Instytucjonalizacja stosunków ze Wspólnotami Europejskimi nastąpiła 11 listopada 1970 r. i aż do 1996 r. funkcję tę pełnił każdorazowo nuncjusz apostolski akredytowany przy dworze belgijskim i luksemburskim. Od 1996 r. funkcje te zostały oddzielone i ustanowiono osobną nuncjaturę przy Unii Europejskiej. Posiada ona status misji dyplomatycznej. Por. J. Czaja, Stolica Apostolska wobec integracji europejskiej, Warszawa 2000, s. 133. 14 J. Bolonek, Konstytucja, s. 19-20. 15 Tamże. Pozycja i rola Stolicy Apostolskiej w stosunkach międzynarodowych 135 ar t yku ł newie, Międzynarodowej Agencji Energii Atomowej (AIEA) w Wiedniu; Biurze Narodów Zjednoczonych ds. Rozwoju Przemysłowego również w Wiedniu; Organizacji Narodów Zjednoczonych ds. Wyżywienia i Rolnictwa (FAO, IFAD, PAM, CMA) w Rzymie; Organizacji Narodów Zjednoczonych ds. Oświaty, Nauki i Kultury (UNESCO) w Paryżu; Radzie Europejskiej w Strasburgu; Organizacji ds. Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie (OSCE); Organizacji Państw Amerykańskich (OAS) w Waszyngtonie; Światowej Organizacji Turystyki (OMT) w Madrycie; Międzynarodowym Komitecie ds. Medycyny Wojskowej (w randze delegata); Międzynarodowym Instytucie ds. Unifikacji Prawa Prywatnego (UNIDRO IT; w charakterze delegata). Ponadto, Stolica Apostolska utrzymuje stałych przedstawicieli w randze delegatów przy międzynarodowych organizacjach pozarządowych. Należą tu: Międzynarodowy Komitet Nauk Historycznych, Międzynarodowy Komitet Paleografii, Międzynarodowy Komitet Historii Sztuki, Międzynarodowy Komitet Nauk Antropologicznych i Etnologicznych, Międzynarodowy Komitet ds. Neutralności Medycyny, Międzynarodowe Centrum Studiów nad Konserwacją i Odnową Dóbr Kulturalnych, Międzynarodowy Komitet Zabytków i Miejsc (ICOMOS), Międzynarodowy Sojusz Turystyki (AIT), Światowe Stowarzyszenie Prawników i Międzynarodowa Komisja Stanu Cywilnego (CIEC)12. Stolica Apostolska nie jest i nie może być członkiem Sojuszu Atlantyckiego (NATO), ale już od wielu lat utrzymuje stosunki dyplomatyczne z Unią Europejską13. Liczba państw, które nawiązały stosunki dyplomatyczne ze Stolicą Świętą do końca grudnia 2007 r., wynosiła 176 podmiotów państwowych. Obecność przedstawicieli państw wysyłających w Rzymie jest bardzo pożyteczna dla Stolicy Apostolskiej, jak i dla rządów, które reprezentują. Mogą w ten sposób zapoznawać się z codzienną działalnością papieża i Kurii Rzymskiej14. Stolica Apostolska dysponuje osobowością prawnomiędzynarodową, oczywiście w sensie analogicznym do podmiotowości prawnomiędzynarodowej państw i organizacji międzynarodowych15. Przejawem tejże osobowości prawnej Stolicy Świętej jest wykonywane ius foederum ac tractatuum oraz ius legationis activum ar t yku ł et passivum. Najwyższy autorytet Kościoła – Stolica Apostolska – zawiera konkordaty, układy, konwencje, umowy i utrzymuje stosunki dyplomatyczne. Chociaż dyplomacja papieska kieruje się również zwyczajami i przepisami prawa międzynarodowego, zwłaszcza zawartymi w Konwencji wiedeńskiej z 18 kwietnia 1961 r. o stosunkach dyplomatycznych, jednakże ze względu na swój charakter eklezjalnoreligijny zasadniczo opiera się na doktrynie Urzędu Nauczycielskiego Kościoła16. Przypadek Stolicy Apostolskiej w stosunkach międzynarodowych i w prawie międzynarodowym nosi w sobie wszelkie znamiona precedensu. Zjawisko to pozostaje ze wszech miar ciekawe, jako że Stolica Apostolska swoją podmiotowość prawnomiędzynarodową kontynuuje w zmieniające się systemy prawa międzynarodowego17 różnych epok i okresów historycznych. Podmiotowość ta zrodziła się na gruncie prawa międzynarodowego w starożytności, trwa zaś nieprzerwanie do chwili obecnej. Nie jest to bynajmniej precedens o pomniejszym znaczeniu. W ciągu swych długich dziejów Stolica Apostolska pozostawała czynnikiem kształtującym i twórczo rozwijającym szereg instytucji prawnomiędzynarodowych oraz bezpośrednio wpływała na proces organizowania się społeczności międzynarodowej, zwanej do niedawna i to wcale nie przypadkowo – społecznością państw chrześcijańskich18. Wobec powyższego należy stwierdzić, iż Stolica Apostolska posiada wszystkie atrybuty faktycznej i uznawanej przez wspólnotę międzynarodową podmiotowości prawnej. Jest to podmiotowość nietypowa, która wynika z niepaństwowej i niekonwencjonalnej – w ścisłym tego słowa znaczeniu – struktury wewnętrznej Stolicy Świętej. Przy akceptacji rozszerzonego pojęcia podmiotu w stosunkach międzynarodowych należy przyjąć za zasadne, iż Stolica Święta stanowi – w strukturze podmiotowej międzynarodowych stosunków politycznych – przypadek atypiczny19. Konkludując, należy stwierdzić, iż analiza prawnomiędzynarodowego statusu Stolicy Apostolskiej pozwala wykazać charakterystyczne differentia specifica: po pierwsze, Stolica Święta nie jest państwem, ale w porównaniu z innymi podmiotami prawnomiędzynarodowymi dysponuje znacznie większym zakresem zdolności prawnej i zdolności do działań prawnych w środowisku międzynarodowym (jej pozycja bliższa jest pozycji państw, nadto jest traktowana przez państwa na zasadzie równości i korzysta z instrumentów ius legationis i ius contrahendi); po drugie, przyjmując suwerenność jako kryterium klasyfikacji podmiotów prawa 16 Tamże, s. 15. E. Pałyga, Podmioty polityki zagranicznej i międzynarodowej: teoria polityczna, typologia i jej walory objaśniające, Warszawa 1982, s. 80-84. 18 H. Andrzejczak, Teoretyczne i praktyczne aspekty, s. 118. 19 Por. S. Lament, Church and State: Uneasy Alliances, London 1989; A. Manhattan, The Vatican In World Politics, New York 1949; F. X. Murphy, Vatican Politics: Structure and Function, „World Politics”, 1974, s. 542-549; C. Pichon, The Vatican and its Role in World Affairs, New York 1950; I. Vallier, The Roman Catholic Church: A Transnational Actor, w: R. Keohane, I. S. Rye, Transnational Relations and World Politics, Cambridge 1972. 17 136 To m a s z O l e j a r z 2. Stolica Apostolska jako moderator pokojowych stosunków międzynarodowych Stolica Apostolska traktuje zaangażowanie w działania na rzecz pokoju jako integralną część swojej misji konfesyjnej i tożsamości międzynarodowej. Stolica Święta aktywnie włącza się w sprawy eliminowania wojny i wszystkiego, co do niej prowadzi, oraz budowania pokojowych relacji między wszystkimi uczestnikami środowiska międzynarodowego. Formy opisywanej aktywności w poszczególnych okresach historycznych posiadały charakter bądź teoretyczny – w postaci wypowiedzi doktrynalnych, bądź też jednoznacznie praktyczny – w postaci czynnego zaangażowania w politykę międzynarodową Stolicy Świętej. W jednym i w drugim przypadku, wynikały z konkretnego zapotrzebowania na określony rodzaj aktywności, także ze strony innych uczestników systemu międzynarodowego21. Nowy stosunek Papiestwa do świata polityki dał się zauważyć w sporach, jakie już w połowie XIX w., papieże toczyli z europejskimi rządami w obronie miejscowych biskupów i kościołów partykularnych. Oznaczało to w praktyce, iż papiestwo zaczęło aktywnie reprezentować interesy kościołów i wspólnot wyznaniowych w ich sporach z rządami państw, tym razem w płaszczyźnie stosunków międzynarodowych. Z tego powodu katolicy w Niemczech, Francji, Wielkiej Brytanii zaczęli dostrzegać, iż władza papieska jawi się niezbędna także dla ich własnej wolności politycznej, jak również indywidualnej niezależności osobistej. Częste wizyty biskupów w Rzymie (ad limina apostolorum) stały się swoistą demonstracją emancypacji Kościoła wobec potęg europejskich, a także potwierdzeniem, iż Stolica Apostolska żyje własnym życiem, niezależnym od nowoczesnych państw, z ich charakterystyczną, negatywną tendencją do majoryzowania każdego zakamarka przestrzeni społecznej. Największa z owych „demonstracji”, Sobór Watykański I stał się dobitnym potwierdzeniem nowej formuły uczestnictwa Papiestwa w świecie władzy. Soborowa deklaracja, iż papież cieszy się powszechną władzą dusz- 20 H. Andrzejczak, Teoretyczne i praktyczne aspekty, s. 178; R. Graham, Vatican Diplomacy: A Study of Church and State on the International Plane, Princeton 1959. 21 Por. J. Kondziela, Pokój w doktrynie Kościoła, Lublin 1992, s. 69; A. Giovannetti, L’Action du Vatican pour la Paix, Paris 1963. Pozycja i rola Stolicy Apostolskiej w stosunkach międzynarodowych 137 ar t yku ł międzynarodowego, Stolica Święta powinna zostać umieszczona w grupie suwerennych, nieterytorialnych podmiotów prawnomiędzynarodowych (osobowość prawnomiędzynarodową nabyła w sposób pierwotny, niezależny od państw; chociaż jest powszechnie uznawana przez państwa, uznanie to nie miało znaczenia konstytutywnego dla kwalifikacji tejże podmiotowości); po trzecie, dokonując klasyfikacji podmiotów według ich zakresu zdolności prawnej, Stolica Apostolska powinna znaleźć się w następującej strukturze podmiotowej: państwa, Stolica Apostolska, inne podmioty prawa międzynarodowego20. ar t yku ł pasterską, zasadniczo odmawiała państwu świeckiemu jakiejkolwiek roli w wewnętrznych regulacjach Kościoła rzymskiego22. Upadek Państwa Kościelnego wygenerował z kolei odmienne warunki dla obecności Papiestwa w polityce światowej, tym razem za pośrednictwem instrumentów stricte ewangelicznych23. Egzemplifikację powyższego stanowił pontyfikat papieża Leona XIII, pierwszego od czasów Karola Wielkiego biskupa Rzymu, który nie odziedziczył własnego państwa. To właśnie ten papież zasugerował, iż Stolica Apostolska posiada swój szczególny i niezależny od państwa modus operandi, zarówno w środowisku międzynarodowym, jak i wewnątrzkościelnym. Tym samym, encyklika papieża Leona XIII – Rerum novarum – stawała się swoistym narzędziem w rękach Papiestwa, które tym razem bardziej chciało nauczać społeczności i narody, aniżeli nimi rządzić. Podczas gdy papieże odkrywali nowe sposoby uczestnictwa w środowisku międzynarodowym, dyplomacja watykańska, a przez to i Stolica Apostolska, usiłowała równolegle odbudowywać swoją pozycję jako podmiotu w stosunkach międzynarodowych. W tym kontekście Traktaty Laterańskie z 1929 r. rozwiązywały jeden zasadniczy problem: papież, jako suweren Państwa Miasta Watykańskiego (Citta del Vaticano), nie podlegał żadnej wyższej władzy świeckiej. I tak, w burzliwych okresach XX w. Stolica Apostolska rozbudowywała stosunki dyplomatyczne, nade wszystko w celu zabezpieczenia pozycji prawnej kościołów partykularnych w środowiskach wewnątrzpaństwowych, a także, aby przez takie właśnie działania zapewnić adekwatne dla siebie miejsce w strukturze systemu międzynarodowego. W pierwszej połowie lat 60., dążenie Stolicy Apostolskiej do uzyskania istotnej pozycji międzynarodowej zostało zrealizowane. W 1965 r. Stolica Święta nawiązała pełne stosunki dyplomatyczne z 52 państwami, zaś od roku 1964 cieszyła się statusem stałego obserwatora Narodów Zjednoczonych. Dalszym dopełnieniem ewolucji pozycji międzynarodowej papiestwa okazały się postanowienia Soboru Watykańskiego II, którego dekrety (Gaudium et spes) przyspieszyły redefinicję modelu uczestnictwa Stolicy Apostolskiej w środowisku międzynarodowym z tzw. „konstantyńskiego” na model „postkonstantyński”24. Wybuch II wojny światowej rozpoczyna nowy etap stosunków międzynarodowych, w którym możliwe staje się wyniszczanie całych społeczeństw, jak i poszczególnych jednostek. Papiestwo, dostrzegając szybki rozwój technik militarnych i analizując sytuację międzynarodową pełną sprzeczności i antagonizmów, w sposób autorytatywny wypowiada się na temat przesłanek leżących u podstaw istniejących konfliktów oraz a contrario proponuje własne sposoby budowy i utrzyma22 G. Weigel, Papacy and Power, http://www.firstthings.com/ftissues/ft0102/articles/weigel.html Por. I. Garzia, La Questione Romana durante la prima querra mondiale, Naples 1981. 24 H. E. Cardinale, The Holy See and International Order, Toronto 1984; J.-B. d’Onorio, Le Saint-Siege dans les relations internationales, Paris 1988; A. Dupny, Le diplomatie du Saint Siege, apres de II Councile du Vatican, Paris 1980; M. Falco, The Legal Position of the Holy See before and after the Lateran Agreements, Oxford 1936; G. Weigel, Papacy and Power. 23 138 To m a s z O l e j a r z 25 Stolica Apostolska wypracowała bardzo precyzyjną doktrynę o stosowaniu siły w stosunkach międzynarodowych. Warunki użycia siły zbrojnej określa się w niej bardzo szczegółowo. W dodatku są to tzw. warunki konieczne, a więc muszą wystąpić wszystkie jednocześnie, aby wolno było zdecydować o bezpośrednim użyciu siły. Po pierwsze – siły zbrojnej wolno użyć tylko przeciwko napastnikowi, który wyrządził szkodę długotrwałą, poważną i niezaprzeczalną. Po drugie – trzeba wykorzystać wszystkie pokojowe sposoby rozwiązania konfliktu. Po trzecie wreszcie – siły należy używać w taki sposób, aby w rezultacie nie spowodować jeszcze tragiczniejszej sytuacji niż ta, której się chciało zaradzić. Jan Paweł II w orędziu na Światowy Dzień Pokoju w 2000 r. nakreślił nowe warunki, w których możliwa byłaby tzw. „interwencja humanitarna”. Od lat bowiem w polityce międzynarodowej kwestia interwencji humanitarnej budzi wiele zastrzeżeń i niejednoznacznych konotacji. Papież Jan Paweł II jasno stwierdzał, iż realność takiej interwencji istnieje wówczas, gdy powstaje niebezpieczeństwo, iż ludność cywilna padnie ofiarą niesprawiedliwego napastnika, oraz kiedy spełzną na niczym próby działania politycznego i obrony bez użycia przemocy. Wtedy to uprawnione jest, a nawet konieczne, podjęcie kroków w celu rozbrojenia agresora. Cele takich działań powinny być ściśle określone, zaś same działania winny być ograniczone w czasie, przeprowadzone zgodnie z prawem międzynarodowym i pod odpowiednim nadzorem. M. Łuczak, Wojna z Irakiem a nauczanie Kościoła, „Gazeta Wyborcza”, 2003, nr 51, s. 25. 26 A. Solarz, Strategia Pojednania – propozycja Stolicy Apostolskiej dla stosunków Północ–Południe w XXI wieku, „Stosunki Międzynarodowe”, Warszawa 2003, nr 1-2, s. 168-169. Pozycja i rola Stolicy Apostolskiej w stosunkach międzynarodowych 139 ar t yku ł nia pokojowej metody współistnienia. W tym ujęciu, nauczanie papieskie na temat pokojowych stosunków międzynarodowych reprezentuje usystematyzowaną i logiczną całość doktrynalną i polityczną25. Współcześnie zatem problematyka wojny i pokoju w polityce międzynarodowej Stolicy Apostolskiej stanowi funkcję jej wielkiej „strategii pojednania”. W jej treści Stolica Święta proponuje wspólnocie międzynarodowej zasady, kryteria i sposoby rozwiązywania bieżących konfliktów i sporów międzynarodowych26. Co więcej, katolicka nauka społeczna na temat problematyki pokoju nie ogranicza się jedynie do zdawkowego potępienia wojny od enumeratywnego wskazywania na jej źródła czy też ukazania moralnej oceny istniejącego systemu bezpieczeństwa międzynarodowego. Prezentuje ona bowiem szeroki katalog działań umożliwiających konstruowanie pokojowych relacji międzynarodowych, postrzeganych nie tylko jako klasyczny stan braku wojny, ale jako rzeczywistość dynamiczna, w której możliwa byłaby realizacja takich wartości, jak: sprawiedliwość, prawda, wolność, poszanowanie godności człowieka oraz rozwój i respektowanie prawa międzynarodowego. Pokój – zgodnie z nauczaniem ostatniego Soboru – nie jest prostym brakiem wojny ani nie sprowadza się do równowagi sił. Wiąże się nieodłącznie z wartościami prawdy i sprawiedliwości. W nauczaniu społeczno-politycznym Stolicy Apostolskiej, w płaszczyźnie międzynarodowych stosunków politycznych w przedmiocie bezpieczeństwa międzynarodowego na uwagę zasługuje teza, iż na obecnym etapie rozwoju system międzynarodowy nie daje wystarczających gwarancji skutecznego eliminowania wojny oraz przestrzegania prawa międzynarodowego. Znamienne, iż już w okresie bipolarnego układu systemu międzynarodowego papież Jan XXIII w encyklice Pacem in terris postulował potrzebę wykreowania społeczności międzynarodowej nowego typu, tzw. familia humana – zdolnej do podejmowania nowych wyzwań ar t yku ł w środowisku międzynarodowym27. Obecnie, kiedy regułę stanowi postępująca współzależność uczestników wspólnoty międzynarodowej, problematyka bezpieczeństwa zbiorowego coraz bardziej przyjmuje charakter imperatywu politycznomoralnego o uniwersalnym charakterze dla wszystkich jej podmiotów28. Innym postulowanym w doktrynie społeczno-politycznej Stolicy Świętej działaniem na rzecz pokojowych stosunków międzynarodowych jest inicjatywa rozbrojenia międzynarodowego, podejmowana na wielu płaszczyznach dyplomatycznej aktywności papiestwa. Najbardziej rozbudowaną wizję roli Stolicy Apostolskiej w płaszczyźnie rozbrojenia przedstawił papież Paweł VI w swoim Orędziu na I Specjalną Sesję Rozbrojeniową Zgromadzenia Ogólnego ONZ z 24 maja 1978 r. Stwierdzał w nim, iż główną przyczyną wszelkich wyścigów zbrojeń jest, nade wszystko, brak wzajemnego zaufania wśród uczestników środowiska międzynarodowego, jak również proliferacja broni masowego rażenia. Dlatego też papież Paweł VI w pierwszym rzędzie opowiadał się za redukcją broni nuklearnej, i innych rodzajów broni masowej zagłady, tj. chemicznej, biologicznej, a w późniejszym okresie broni konwencjonalnej oraz jej międzynarodowego transferu. Kościół rzymskokatolicki, jak również Stolica Apostolska widzą swoje zadanie wobec rozbrojenia w głoszeniu zasad pokojowych i wychowaniu wspólnoty międzynarodowej do pokojowej egzystencji29. W doktrynie międzynarodowej Stolicy Apostolskiej, znamienny jest związek zachodzący między pokojem a potrzebą poszanowania fundamentalnych praw człowieka. Po raz pierwszy myśl taką wysunął papież Jan XXIII w encyklice Pacem in terris, Jan Paweł II w encyklice Redemptor hominis, a także Sobór Watykański II w deklaracji Gaudium et spes. Co istotniejsze, papiestwo „rozciąga” koncepcję niezbywalnych praw człowieka na społeczeństwa i narody, ich zaś prawo do istnienia, wolności, niezależności, promocji własnej kultury i integralnego rozwoju łączy z podstawowymi prawami jednostek. W tym kontekście istotna funkcja w edukacji na rzecz poszanowania praw człowieka przypada religiom, wspólnotom i denominacjom wyznaniowym różnych konfesji i tożsamości. Owa rola sprowadza się, nade wszystko, do promocji kultury dialogu i systemu wartości wspólnego wszystkim cywilizacjom i kulturom świata30. 27 W 1963 r. Jan XXIII w encyklice Pacem in terris postulował konieczność ustanowienia tzw. uniwersalnej „władzy międzynarodowej”, stanowiącej realny podmiot ograniczający suwerenność dotychczasowych podmiotów państwowych. Współczesne państwo nie może już bowiem zaspokoić wszystkich potrzeb obywateli, nie jest już więc w rozumieniu katolickiej nauki społecznej społecznością doskonałą w zakresie doczesnym. Ten charakter może dziś mieć tylko społeczność światowa. Przypomnijmy: przez społeczność doskonałą katolicka nauka rozumie taką społeczność, która dysponuje wystarczającymi środkami, aby realizować właściwe sobie cele. Na przykład Kościół jest społecznością doskonałą, ponieważ posiada środki służące zbawieniu. Społecznością doskonałą jest (było) państwo, gdy dysponowało wystarczającymi środkami, aby służyć dobru obywateli. Racją istnienia każdej władzy jest realizacja wspólnego dobra. W przypadku władzy światowej, trzeba by mówić o powszechnym dobru całej ludzkości. M. Łuczak, Wojna z Irakiem, s. 25. 28 J. Kondziela, Pokój w doktrynie Kościoła, s. 87-89 29 Tamże, s. 90-91. 30 G. Weigel, Papacy and Power. 140 To m a s z O l e j a r z Pozycja i rola Stolicy Apostolskiej w stosunkach międzynarodowych 141 ar t yku ł W tym ujęciu, postulowanym przez papieża Jana Pawła II, środkiem na rzecz budowy pokoju musi pozostawać autentyczny dialog, służący poszukiwaniu prawdy, dobra i sprawiedliwości dla każdego człowieka i wszystkich społeczności. Ów dialog wymaga gotowości do akceptacji stanowiska i różnicy charakteru drugiej strony, jak również poszukiwania wspólnych wartości, także w sytuacjach skrajnych sporów i nieporozumień. Dialog ten winien być podjęty, w pierwszej kolejności, w płaszczyźnie wewnątrzpaństwowej, później zaś również międzynarodowej. Niezbędnymi krokami w procesie budowania filozofii pokoju są także konkretne „gesty pokoju”. Jan Paweł II sygnalizował obszary, w których wydają się one niezbędne: rozbrojenie międzynarodowe, handel bronią, kreowanie nowych form współpracy regionalnej i ogólnoświatowej, pomoc w rozwoju krajów słabszych. O zachowanie pokoju światowego, jako jednej z nadrzędnych wartości uniwersalnych, Jan Paweł II zabiegał ze szczególną atencją i aktywnością, tj. w formach apeli o pokojowe rozwiązywanie sporów międzynarodowych i poprzez konkretne działania dyplomatyczne. Ponadto, Jan Paweł II był animatorem inicjatyw o charakterze interreligijnym. Na szczególną uwagę zasługuje inicjatywa papieża z 27 października 1986 r., kiedy to w Asyżu miał miejsce pierwszy Światowy Dzień Modlitwy o Pokój. Obok chrześcijan różnych konfesji, obecni byli także reprezentanci innych religii, np. buddyjskiej, hinduistycznej, szintoistycznej, religii afrykańskich, indiańskiej, żydowskiej, muzułmańskiej. W ten sposób przedstawiciele różnych denominacji religijnych zaświadczyli, iż pokój pozostaje nadal wartością cenną dla każdej społeczności, tym bardziej ze wzglądu na dzielące je różnice religijne czy ideologiczne. Kontynuacją spotkań w Asyżu stała się kolejna, analogiczna inicjatywa Jana Pawła II, tym razem 24 stycznia 2002 r., związana z narastającą radykalizacją sytuacji międzynarodowej wobec zbliżającego się konfliktu w Iraku. Innymi środkami „prewencji” na rzecz pokoju w polityce Stolicy Świętej są inicjatywy pojednania międzynarodowego i wspólnego „oczyszczania” pamięci i zaszłości historycznych między uczestnikami środowiska międzynarodowego. Zdaniem papiestwa, pojednanie międzynarodowe możliwe jest tylko wówczas, gdy poszczególni członkowie społeczności międzynarodowej, przedstawiciele rządów i religii będą w stanie wspólnie, szczerze i aktywnie optować za tzw. „kulturą pokoju”, wyrzekając się równolegle instrumentu wojny w stosunkach międzynarodowych. Ważna rola w tej delikatnej materii przypada również kościołom lokalnym. Zadaniem z kolei rządów i organizacji międzynarodowych – uniwersalnych i regionalnych – staje się tworzenie struktur i instytucji odpornych na zmienne fluktuacje polityczne, a przez to zdolnych do zapewnienia wolności i bezpieczeństwa wszystkim uczestnikom systemu międzynarodowego. Tym samym, według Stolicy Świętej, nieodzowne stają się: permanentne poparcie dla wszelkich możliwych form mediacji międzynarodowej i umacnianie istniejących instytucji międzynarodowych, zwłaszcza całego systemu Narodów Zjednoczonych, tak aby mogły one skutecznie dysponować środkami, które powierza im społeczność między- ar t yku ł narodowa w materii ochrony pokoju i rozwoju całej wspólnoty. Zdaniem Stolicy Apostolskiej, owe istniejące struktury nie są ostatecznie wystarczające dla procesu długotrwałej budowy pokoju międzynarodowego. Jedyną skuteczną drogą w tej materii wydają się być przebaczenie i pojednanie między uczestnikami środowiska międzynarodowego31. Najbardziej wyrazistym przykładem zaangażowania Stolicy Apostolskiej w proces odprężenia międzynarodowego i problematykę kreowania pokojowych stosunków międzynarodowych stał się udział Stolicy Świętej w Konferencji Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie. Podpisując Akt Końcowy KBWE, Stolica Apostolska wyraziła przekonanie, iż poprzez swoją czynną obecność w Konferencji wnosi „pewną przesłankę, bazę moralną i polityczną, podatną na dalszy płodny jej rozwój w stosunkach między państwami oraz między rządami i narodami”. Zaproszenie do udziału w procesie KBWE ze strony państw socjalistycznych, inicjatorów spotkania, Stolica Apostolska otrzymała w marcu 1969 r. za pośrednictwem ambasady węgierskiej. Papież Paweł VI odniósł się przychylnie do idei zwołania międzynarodowej konferencji, co też wyraził w swoich memorandach, skierowanych do krajów socjalistycznych i Finlandii oraz poprzez deklarację gotowości współpracy i pomocy w realizacji przebiegu inicjatywy32. Uczestnictwo Stolicy Apostolskiej w procesie KBWE nie było wszakże automatyczne, albowiem hierarchia kościelna zmuszona była przeanalizować, czy tego typu formalny udział w spotkaniu międzynarodowym nie będzie odejściem od zasady politycznego niezaangażowania w doczesne spory między państwami a Stolicą Świętą, wyrażonej w art. 24 Traktatu Laterańskiego. O udziale Stolicy Apostolskiej we wszystkich fazach KBWE zadecydowały następujące przesłanki: a) realistyczne spojrzenie na sytuację w ówczesnej Europie – Stolica Apostolska traktowała spotkanie w Helsinkach jako szansę zaznaczenia tych wartości, które pozostają wspólne dla całego kontynentu, niezależnie od różnicy ustrojów politycznych; b) realistyczny stosunek do krajów socjalistycznych; c) sprzyjająca sytuacja międzynarodowa zapoczątkowana procesem detente, co w konsekwencji doprowadziło do podpisania układu o nieproliferacji i rozpoczęcia rokowań SALT; d) potrzeba poszukiwania sposobów instytucjonalizacji pokoju w stosunkach międzynarodowych; e) postawa pastoralna samego Kościoła katolickiego, który podczas Soboru Watykańskiego II przyjął kierunki: dialogiczny i moderacyjny33. Uczestnictwo Stolicy Apostolskiej w procesie KBWE opierało się na trzech zasadach eklezjalno-politycznych: suwerenności duchowej, neutralności i ponadustrojowości. Od 1973 r. Stolica Święta brała czynny udział we wszystkich pracach przygotowawczych do Konferencji, a następnie w spotkaniach: belgradzkim, ma- 31 A. Solarz, Strategia Pojednania, s. 169. Por. B. J. Hehir, Papal Foreign Policy, „Foreign Policy”, no. 78, Spring 1990. 33 Por. R. Rajecki, Stolica Apostolska i proces KBWE, „Chrześcijanin w świecie”, 1985, nr 7, s. 11-12; L. Ring-Eifel, Światowa potęga Watykanu, Warszawa 2006, s. 141-144. 32 142 To m a s z O l e j a r z 2.1. Stolica Apostolska wobec konfliktu izraelsko-palestyńskiego Jak konstatuje kard. J. L. Tauran, najnowsza historia Ziemi Świętej, to znaczy okres od 2 kwietnia 1947 r. (koniec panowania brytyjskiego) aż po dzień dzisiejszy, naznaczona jest istniejącym i nieprzerwanie pogłębiającym się stanem konfliktu. 34 35 Tamże. Por. J. Czaja, Stolica Apostolska, s. 122-138. Pozycja i rola Stolicy Apostolskiej w stosunkach międzynarodowych 143 ar t yku ł dryckim, sztokholmskim i wiedeńskim oraz w tzw. seminariach ekspertów. Działając zgodnie ze swoją naturą, Stolica Apostolska skoncentrowała się w trakcie procesu KBWE na dwóch kwestiach: problematyce rozbrojeniowej, stawiając ją na płaszczyźnie moralnej, jak i na zagadnieniach przestrzegania praw człowieka i podstawowych swobód, w szczególności zaś prawa do wolności religijnej. Za podstawowy czynnik zapewniający rozwój współpracy międzynarodowej, Stolica Święta uznała przestrzeganie siódmej zasady KBWE dotyczącej praw człowieka i podstawowych wolności. Stolica Apostolska na wszystkich konferencjach i spotkaniach KBWE konsekwentnie podejmowała tematykę tzw. III koszyka, który obejmował współpracę w dziedzinie humanitarnej. Przyjęła również z zadowoleniem oznaki postępu i współdziałania w ramach II koszyka, dotyczącego kooperacji w dziedzinie gospodarczej, naukowo-technicznej oraz ochrony środowiska naturalnego. W tych przypadkach zwracała uwagę na zasady moralne właściwe dla tego typu działań. Stolica Apostolska podczas obrad KBWE, podkreślała swoją niekompetencję w zagadnieniach techniczno-wojskowych. Jednocześnie nieustannie apelowała o redukcję zbrojeń i negocjacje w tym zakresie. Przystąpiła do Układu o nierozprzestrzenianiu broni jądrowej w 1971 r. jako „moralny żyrant” podjętych wówczas ustaleń34. Obecnie, Stolica Apostolska wyraża ambicję aktywnego kreowania stosunków międzynarodowych. Swoją obecnością w środowisku międzynarodowym pragnie zaznaczyć i inkorporować wartości moralne w sferę stosunków między uczestnikami systemu międzynarodowego. Czynne uczestnictwo tego podmiotu wyraża się w różnych formach jego obecności. Stolica Apostolska, jako naczelny organ Kościoła katolickiego, pragnie służyć swoją bezstronną i bezinteresowną radą w każdym ważnym dla ludzkości momencie, ukazując przy tym pozytywne i negatywne skutki podejmowanych działań. Dąży do tego, aby być w polityce międzynarodowej swoistym „sumieniem narodów”. Stolica Apostolska cieszy się przy tym dużą rewerencją moralną wśród innych uczestników życia międzynarodowego. Jej wiarygodność dodatkowo potwierdza sposób, w jaki podchodzi do takich kwestii, jak problem biedy, pokoju międzynarodowego i pojednania między narodami35. Ponadto, Stolica Apostolska czynnie angażuje się w proces normalizacji sytuacji polityczno-religijnej w najbardziej zapalnych regionach globu, w tym także w Ziemi Świętej i regionie Bliskiego Wschodu. ar t yku ł Fiasko rezolucji nr 181 Zgromadzenia Generalnego ONZ, przewidującej utworzenie dwóch państw: arabskiego i żydowskiego, klęski poniesione przez wojska arabskie w 1948 r. oraz wynikające z tego faktu modyfikacje granic prowadzące z kolei do znacznych przemieszczeń ludności stanowią po dziś dzień przyczynę poważnych niesprawiedliwości istniejących na tym wyjątkowym obszarze. W takim właśnie pejzażu międzynarodowym Stolica Apostolska zmuszona jest pełnić swoją dyplomatyczno-religijną „służbę” na rzecz umacniania pokoju pośród żyjących tam narodów oraz godzenia różnych tradycji religijnych, nie zapominając przy tym o drażliwej kwestii statusu Jerozolimy oraz innych świętych miejsc, pozostających, siłą rzeczy, w epicentrum owego radykalizmu. Można zatem skonstatować, iż Ziemia Święta pozostaje tym miejscem, na którym koncentruje się nieprzerwanie uwaga wszystkich papieży, począwszy od wieków średnich (media tempora). Zaświadcza o tym również egzegeza dokumentów dyplomatycznych Stolicy Apostolskiej, opisujących działalność Stolicy Świętej w tym szczególnym miejscu i czasie, z których każdy posiada swoją własną specyfikę i koresponduje z wydarzeniami historycznymi następującymi kolejno po sobie tj.: a) od 1887 r. do 1947 r. – tzn. do pierwszej wojny między Arabami a Izraelczykami; b) od 1947 r. do 1964 r. – kiedy to odbyła się historyczna wizyta Pawła VI; c) od 1964 r. do dziś36. Jak zauważa kard. J. L. Tauran, do pierwszego okresu przynależą wypowiedzi papieży Leona XIII i Benedykta XV, oddające troskę o miejsca święte i zamieszkałe na tych terenach ludy i narody. Pius XI tylko raz zabrał głos w tej sprawie, krótko przed Bożym Narodzeniem 1922 r. W drugim okresie troska papieży oraz działalność Stolicy Apostolskiej koncentrowała się, przede wszystkim, na pomocy, do której świat katolicki był moralnie zobowiązany wobec świętych miejsc oraz żyjących tam wspólnot chrześcijańskich. Pius XII, który podczas swojego długiego pontyfikatu poświęcił Ziemi Świętej szczególną uwagę, wprowadził w debatę o Bliskim Wschodzie elementy natury pastoralnej i politycznej, zapewniając o bezstronności Stolicy Apostolskiej i potępiając wszelką obecną tam przemoc. W latach konfliktu arabsko-izraelskiego papież przynajmniej siedem razy poruszał w encyklikach, przemówieniach i przesłaniach problem Jerozolimy i dostępu do miejsc świętych. W wigilię wybuchu I wojny arabsko-izraelskiej Pius XII, zwracając się do delegatów Arabskiego Komitetu dla Palestyny, przypomniał, że „pokój można osiągnąć jedynie w oparciu o prawdę i sprawiedliwość”. Ta idea, która miała stać się od tego właśnie momentu trwałym elementem jego własnych dokumentów oraz nauczania jego następców, została powtórzona w encyklikach papieskich w latach: 1948 – Auspicia quaeda, 1949 – Redemptoris nostri, i 1956 – Laetamur ad36 J. L. Tauran, Stolica Apostolska i Ziemia Święta: sprawiedliwość i miłosierdzie, „L’Osservatore Romano”, 2000, nr 2, s. 49-51. 144 To m a s z O l e j a r z 37 Tamże, s. 52; S. I. Minerbi, The Vatican and Israel, w: P. C. Kent, J. F. Pollard, Papal Diplomacy in the Modern Age, London 1994, s. 189-203; A. Kreutz, The Vatican and the Palestinians: A Historical Overview, w: tamże, s. 167-181; G. Caprile, La Santa Sede e lo Stato d’Israele, „La Civilta Cattolica”, 3376 (16 February 1991), s. 352-360; M. Mendes, Le Vatican et Israel, Paris 1990, s. 146; E. Fischer, L. Klenicki, Pope John II and Jews and Judaism 1979-1986, Washington 1987, s. 35; J. B. Hehir, The Catholic Church and the Middle East, Policy and Diplomacy, Syracuse 1987, s. 123; L. Rokach, The Catholic Church and the Question of Palestine, London 1987; L. J. Ryan, The Catholic Faith and the Problem of Israel and Jerusalem, London 1980. 38 Por. C. Ferrari, The Holy See and the Post-War Palestine Issue: The Internationalisation of Jerusalem and the Protection of the Holy Places, „International Affaires”, 60, no. 2, 1987. 39 Por. T. McMahon, The Pope and the Palestine Tragedy, Beirut 1950; W. Murphy, The Holy See and the Current Situation In the Middle East, Boston 1983, s. 607; G. E. Irani, The Papacy and the Middle East: The Role of the Holy See In the Arab-Israeli Conflict 1962-1984, Notre Dame 1986, s. 11; M. A. Boissard, Le Saint Siege et le Palestine, „Relations Internationales”, no. 28, 1981; E. Fisher, The Holy See and the State of Israel, „Journal of Ecumenical Studies”, 24, no. 1, 1987; A. Kreutz, The Vatican and the Palestinian Question, „Social Compass”, 37, no. 2, 1990. Pozycja i rola Stolicy Apostolskiej w stosunkach międzynarodowych 145 ar t yku ł modum, określając tym samym warunki, na których pokój w tym miejscu miałby pozostawać jeszcze możliwy do osiągnięcia37. W trakcie trwania Soboru Watykańskiego II, Stolica Apostolska raz jeszcze skupiła uwagę na Świętym Mieście Jerozolimie i jego trzech wielkich atrybutach: ziemskim, ludzkim i duchowym. W tym także okresie Stolica Święta zachowała niezmienne i jednoznaczne stanowisko polityczne, domagające się trwałych gwarancji międzynarodowych dla statusu Jerozolimy38. Równocześnie, poprzez apele o sprawiedliwe i honorowe rozwiązanie sporu, postulowała zakończenie konfliktów i antagonizmów natury militarnej i politycznej, które istniały między stronami. Znamienne, iż oczekiwanego porozumienia międzynarodowego nie postrzegała jako aktu jedynie statycznego i tymczasowego, ale raczej jako nieustanną działalność dyplomatyczno-religijną, polegającą na metodycznym uczeniu i wdrażaniu pryncypiów pokoju, poszanowania praw i godności wszystkich ze stron. Papież Paweł VI, podczas swojej historycznej wizyty w Ziemi Świętej, świadomy problemów tego regionu, nie wahał się modlić o dobrodziejstwo pojednania oraz głęboką i szczerą zgodę między wszystkimi ludźmi. W ten sposób kontynuował wielki ruch jednoczenia rodzaju ludzkiego, który zaczął rozwijać się w dwóch kierunkach: jedności chrześcijan i jedności uniwersalnej wszystkich wierzących w tym regionie39. Niezwykle liczne i bogate są wystąpienia papieża Jana Pawła II, dla którego problemy i sytuacja w Ziemi Świętej pozostawały przedmiotem specjalnej troski duszpasterskiej i dyplomatycznej. Wypowiedzi papieża Jana Pawła II nie tylko ukazują znaczenie, jakie przypisywał temu regionowi, ale przede wszystkim pozostają świadectwem jego szczerego i zdecydowanego dążenia do pokoju, który – rodząc się w tych miejscach – mógłby stać się przykładem i inspiracją dla wielu innych analogicznych konfliktów na świecie. Co więcej, w okresie pontyfikatu Jana Pawła II działalność Stolicy Apostolskiej wychodziła poza bieżące okoliczności i zwracała się ku przyszłości, ku wzajemnej wymianie między narodami, kulturami i wszystkimi ludźmi. Począwszy od swych ar t yku ł pierwszych wystąpień, papież Polak starał się określić przyszłą działalność Stolicy Apostolskiej w kwestii konfliktu palestyńskiego jako opartą na pryncypiach sprawiedliwości, które mają być filarem i podstawą możliwego i wyczekiwanego pokoju. Owo dążenie do sprawiedliwego rozwiązania kryzysu zostało podkreślone w historycznym przemówieniu papieża Jana Pawła II wobec Zgromadzenia Ogólnego Narodów Zjednoczonych 2 października 1979 r. Wyrażając uznanie dla konkretnych wysiłków zmierzających do rozwiązania problemów na Bliskim Wschodzie, papież stwierdził, iż nie miałyby one żadnej wartości, gdyby nie pozostawały tylko pierwszym krokiem na drodze pokoju, który nieodzownie bazując na sprawiedliwym uznaniu praw wszystkich, musi także uwzględniać i właściwie rozwiązywać tzw. kwestię palestyńską. Papież po wielokroć wskazywał i uwypuklał skomplikowane czynniki i uwarunkowania bliskowschodniego konfliktu, wspominając o Żydach, którzy w rezultacie tragicznych doświadczeń stworzyli państwo Izrael; jak również o Palestyńczykach, którzy po dziś dzień pozostają masowo odcięci od swojej ziemi40. Jak zauważa B. Fastyn, do głównych założeń bliskowschodniej polityki Jana Pawła II zaliczyć należy: tworzenie płaszczyzny dialogu i współpracy między wyznawcami chrześcijaństwa, judaizmu i islamu, ze świadomością, że tylko przemiana serc, wzajemna otwartość i poszanowanie odmiennej tożsamości partnerów prowadzić mogą do trwałego i sprawiedliwego pokoju w tym regionie; motywowanie i wspieranie wszelkich inicjatyw pokojowych między stronami konfliktu izraelsko-palestyńskiego; troska o warunki życia i wolność religijną dla wszystkich chrześcijan na Bliskim Wschodzie, przy świadomości, iż są oni niejako zakładnikami stosunków Kościoła z Żydami i Palestyńczykami; zabiegi na rzecz nadania Jerozolimie specjalnego, zagwarantowanego przez wspólnotę międzynarodową statusu, który pozwoli na swobodę kultu religijnego i rozwój społeczny wyznawcom trzech wielkich religii monoteistycznych41. W tym kontekście warto zaznaczyć, iż również obecnie Stolica Apostolska uznaje oficjalnie prawo Palestyńczyków do ojczystej ziemi, a tym samym do posiadania statusu nie tylko uchodźców, ale obywateli mających określone i realne prawa polityczne. Stanowisko Stolicy Apostolskiej potwierdza także de facto et de iure istnienie państwa Izrael, i jego z kolei prawa do trwałych i bezpiecznych granic. Jasne i wyraźne wskazanie na kwestię sprawiedliwości jako wstępnego i nieodzownego warunku w procesie ustanowienia rzeczywistego pokoju, odzwierciedla jednoznacznie istotę nauczania papieskiego, a jednocześnie wśród różnych praw obu narodów podkreśla prawo do istnienia, bezpieczeństwa i zachowania tożsamości wszystkich ze stron (list apostolski Redemptionis Anno z 1984 r.). Bardzo liczne są także wypowiedzi, w których Stolica Święta, odnosząc się do sytuacji narodu palestyńskiego, zaznacza (i czyni to także obecnie), że tak jak 40 41 146 Por. J. Moskwa, Prorok i Polityk, Warszawa 2003, s. 347-397. B. Fastyn, Jan Paweł II wobec konfliktu izraelsko-palestyńskiego, Warszawa 2004, s. 152-153. To m a s z O l e j a r z 2.2. Stolica Apostolska wobec konfliktu w Iraku Wojna w Iraku jako pierwszy konflikt XXI w. posiadała niewątpliwie istotny wymiar globalny. Znamienna okazała się w tym trudnym czasie postawa społeczności międzynarodowej i jej w tej kwestii jaskrawa polaryzacja. Szczególne miejsce i rola przypadła na ten radykalny okres również Stolicy Apostolskiej. Papiestwo nie po raz pierwszy w historii przypomniało o sobie jako głównym uczestniku stosunków międzynarodowych, ale jeszcze bardziej jako o moderatorze o wyjątkowym autorytecie i uniwersalnym splendorze. Stolica Apostolska od początku konfliktu w Iraku wyrażała swoje obiekcje i wątpliwości natury moralnej i prawnej44. Stolica Święta odrzucała tezę, iż ta konkretnie akcja zbrojna posiada charakter nieunikniony i „sprawiedliwy”, uważając, iż ów konflikt w sposób nieuchronny pociągnie za sobą ofiary wśród ludności cywilnej. Analogicznie deklarował papież Jan Paweł II, który już podczas pierwszego kryzysu nad Zatoką Perską w 1990 r., kierując się identyczną oceną moralną sytuacji, nie poparł jednoznacznie akcji przeciwko Irakowi (mimo iż wówczas posiadała ona legitymację ONZ)45. Jan Paweł II i tym razem nie zaakceptował 42 Por. G. Weigel, Świadek nadziei, Kraków 2000, s. 860-941 A. Sodano, Pontyfikat Jana Pawła II w służbie pokoju, „L’Osservatore Romano”, 2004, nr 6, s. 38-39. 44 Por. W. Czapliński, Interwencja w Iraku z punktu widzenia prawa międzynarodowego, „Państwo i Prawo”, 2004, nr 1, s. 18-34; J. Zajadło, Legalność i legitymizacja humanitarnej interwencji, tamże, s. 3-18. 45 Znamiennym rozdziałem dyplomacji watykańskiej okazały się próby zażegnania inwazji Iraku na Kuwejt w 1990 r. oraz dalszej eskalacji tego konfliktu, już w czasie jego trwania. Podczas pierwszego „kryzysu irackiego” na początku bombardowań Bagdadu papież Jan Paweł II podjął wiele apeli i inicjatyw pokojowych, określając sam konflikt jako tzw. „podróż bez odwrotu” (określenie avventura sennza ritorno). 43 Pozycja i rola Stolicy Apostolskiej w stosunkach międzynarodowych 147 ar t yku ł każdy inny naród na świecie, także i ten palestyński musi dysponować własną ojczyzną. Pozostaje to – zdaniem Stolicy Apostolskiej – niezmiennym nakazem, istotnym i fundamentalnym w całym skomplikowanym procesie urzeczywistniania – uzasadnionego – poczucia sprawiedliwości wobec udręczonej społeczności palestyńskiej42. Konkludując, należy stwierdzić, iż stanowisko Stolicy Apostolskiej w kwestii konfliktu izraelsko-palestyńskiego obejmuje następujące uwarunkowania i pryncypia: 1. należy przestrzegać rezolucji ONZ, zwłaszcza rezolucji 242 z 22 listopada 1967 r., dotyczącej wycofania Izraela z „terytoriów okupowanych”; 2. oba narody, izraelski i palestyński, mają prawo do posiadania własnego państwa w jednoznacznie wytyczonych granicach; 3. święte miasto Jerozolima powinno otrzymać specjalny status, gwarantowany przez wspólnotę międzynarodową; 4. należy rozwiązać dramatyczną sytuację humanitarną uchodźców palestyńskich, zgodnie z zasadami międzynarodowej sprawiedliwości i solidarności43. ar t yku ł moralnego usprawiedliwienia ataku na Irak. Przedstawiciele Stolicy Apostolskiej przestrzegali przed możliwymi skutkami ewentualnej wojny i akcentowali niezastąpioną w takich sytuacjach rolę prawa międzynarodowego46. Papież zaangażował cały swój osobisty autorytet, aby zahamować erupcję konfliktu. Wystąpienia Jana Pawła II były częste i na czasie. Z odwagą godną politycznych „mężów stanu” próbował bezpośredniej mediacji dyplomatycznej, wysyłając jako swoich osobistych przedstawicieli kard. Rogera Etchegaraya do Bagdadu i kard. Pio Laghiego do Waszyngtonu, aby wręczyli orędzia pokoju prezydentom Saddamowi Husajnowi i George’owi W. Bushowi. Jan Paweł II wezwał przywódców obu państw, aby rozważyli przed Bogiem i we własnym sumieniu możliwości zażegnania konfliktu i ocalenia najwyższego dobra, jakim jest pokój, oparty na sprawiedliwości i prawie międzynarodowym47. Zdecydowane „nie” wobec wojny powtórzył papież w przemówieniu wygłoszonym na początku 2003 r. do przedstawicieli korpusu dyplomatycznego akredytowanego przy Stolicy Apostolskiej, którzy przybyli na audiencję do Sali Klementyńskiej (13 stycznia 2003 r.), aby zgodnie z tradycją złożyć mu życzenia noworoczne48. Innym powodem, dla którego Stolica Apostolska tak energicznie zabiegała o pokojowe rozwiązanie kryzysu bliskowschodniego, pozostawała całkiem odmienna aniżeli uczestników konfliktu perspektywa rozwoju wydarzeń po interwencji w Iraku. Jak zauważa A. Szostkiewicz, Stolica Apostolska obawiała się nie tylko cierpień i zniszczeń na terenie objętym wojną, ale także destabilizacji sytuacji polityczno-religijnej w skali całego regionu. W tym kontekście należy pamiętać, iż chodzi o miejsce o zupełnie wyjątkowym znaczeniu dla Kościoła rzymskokatolickiego i chrześcijaństwa w ogóle49. Pod względem georeligijnym jest to bowiem region stanowiący kolebkę chrześcijaństwa, a także pozostający swoistym matecznikiem religii żydowskiej – „starszych braci w wierze”. Współczesny Irak uważa się za ziemię rodzinną Abrahama, patriarchy czczonego przez wszystkie trzy reliDo samego końca konfliktu nieustannie nawoływał o przerwanie walk, zaś próby mediacji ze strony Stolicy Świętej kontynuowane były także podczas trwania operacji „Pustynna Burza”; na przykład, nuncjusz papieski, abp Marian Oleś, nie opuścił Bagdadu nawet w okresie najbardziej radykalnej erupcji konfliktu. Por. J. Poniewierski, Papieska wizja ładu międzynarodowego, „Polska w Europie”, 2004, nr 2 (46), s. 177. 46 Por. Statement by Archbishop Celestino Migliore, Permanent Observer of the Holy See to the United Nations, at the Meeting of the Security Council under agenda item: The Situation Between Iraq and Kuwait, New York, 19 February 2003, http://www.holyseemission.org/19feb2003.html; S. Magister, The Church and Iraq. How to Get Rid of Saddam Hussein without Making War on Him, http://213.92.16.98/ ESW_articolo/0,2393,40180,00.html 47 A. Sodano, Pontyfikat Jana Pawła II, s. 42-43. 48 Speeches of the Holy Father to the Diplomatic Corps accredited to the Holy See, January 13 2003; http:// www.vatican.va/holy_father/john_paul_ii/speeches/2003/january/documents/hf_jpii_spe_20030113_ diplomatic-corps_en.html 49 Por. S. P.Colbi, Christianity in the Holy Land – Past and Present, Tel Aviv 1969, s. 127; tenże, History of the Christians Presence in the Holy Land, Washington 1988. Por. B. Betts, Christians In the Arab East: A Political Study, Atlanta 1978; S. Magister, The Future of Iraq’s Christians Will Be Decided at the Tomb of Alì; http://213.92.16.98/ESW_articolo/0,2393,42219,00.html 148 To m a s z O l e j a r z 50 A. Szostkiewicz, Wojna w ojczyźnie Abrahama, „Gazeta Wyborcza”, 2003, nr 57, s. 26. Tamże; S. P. Colbi, Christianity in the Holy Land, s. 127. 52 S. Huntington, Zderzenie cywilizacji, Warszawa 2000. 51 Pozycja i rola Stolicy Apostolskiej w stosunkach międzynarodowych 149 ar t yku ł gie monoteistyczne – judaizm, chrześcijaństwo i islam. Najważniejsze denominacje chrześcijańskie (Kościoły) – katolicki, ewangelickie i prawosławny – mają tu swoich wyznawców, swoje świątynie, klasztory i misje oraz swoje cele i interesy. Inwazja, okupacja i transformacja Iraku musiałyby zatem skutkować destrukcją istniejącej tam równowagi politycznej, jak również zburzeniem intereligiijnego status quo50. I tak na przykład sami chrześcijanie w Iraku należą, także obecnie, do najstarszych obrządków tejże religii – syryjskiego i asyryjsko-chaldejskiego. Kościół syryjski posługuje się językiem historycznego Jezusa – aramejskim. Wyznawcy tychże Kościołów nie są etnicznymi Arabami (inaczej niż chrześcijanie Palestyńczycy), aczkolwiek poddawano ich odgórnej arabizacji. Ponadto, na tle takich państw jak Arabia Saudyjska, Irak może uchodzić za względnie tolerancyjny dla wyznawców innych religii, w tym także samych chrześcijan. Co więcej, w rękach tutejszych chrześcijan znalazła się spora część drobnego handlu i usług. W tym kontekście, nowa wojna groziła kolejną falą emigracji i pogorszeniem się sytuacji społecznej tamtejszych mniejszości wyznaniowych51. Kolejnym powodem, dla którego Stolica Święta z ogromnym niepokojem obserwowała przygotowania do wojny w Iraku, były przewidywane skutki konfliktu ujmowanego przez niektórych jego uczestników jako swoiste „zderzenie cywilizacji”. Innymi słowy, Stolica Apostolska zdecydowanie odmawiała jakiejkolwiek prawdy w myśleniu o konflikcie irackim w kategoriach teorii wyrażonej przez amerykańskiego politologa Samuela Huntingtona. Teoria ta zdobyła światowy rozgłos po upadku bloku sowieckiego, i co ważniejsze, przewidywała powrót podstawowych pytań o tożsamość etniczną, narodową, kulturową, religijną i gwałtowny wzrost napięcia na tym tle właśnie na obszarze Bliskiego Wschodu. Największe konflikty – wywodził Huntington – wybuchną nie między klasami społecznymi, między bogatymi i biednymi, lecz między ludami należącymi do różnych tradycji kulturowych, zaś najbardziej niebezpieczne będą w przyszłości te miejsca, gdzie stykają się odmienne tradycje cywilizacyjne i religijne52. Już taka właśnie intelektualna diagnoza rozwoju wypadków stawiała wielki znak zapytania nad dotychczasowymi wysiłkami i inicjatywami Stolicy Apostolskiej, które – choć nie raz istotnie padały ofiarą prześladowań na terenach cywilizacyjnie niechrześcijańskich – starały się nie oddzielać murem od innych kultur. W związku z powyższym, w odniesieniu zwłaszcza do Bliskiego Wschodu, dyplomacja papieska obawiała się nad wyraz najmniejszej nawet erupcji i eskalacji fanatyzmu religijno-etnicznego, do którego mogła doprowadzić jakakolwiek śladowa nawet polityka konfrontacji na tym obszarze. W ocenie Stolicy Świętej, taka właśnie sytuacja groziła również zrujnowaniem całego dorobku w dziedzi- ar t yku ł nie dialogu interreligijnego, odbywającego się strukturalnie między wyznawcami chrześcijaństwa, judaizmu i islamu (Nostra aetate – Sobór Watykański II)53. Z dzisiejszej perspektywy wydaje się zatem, iż częste, przemyślane i żarliwe wystąpienia Jana Pawła II przeciwko wojnie w Iraku sprawiły, iż nie była ona postrzegana, również w krajach arabskich i muzułmańskich, jako wojna chrześcijan przeciwko muzułmanom i że tym bardziej nie była to wojna religijna Zachodu ze światem muzułmańskim54. Wobec powyższego należy stwierdzić, iż do podstawowych zasad i pryncypiów deklarowanych przez Stolicę Święta w przedmiocie opisywanego kryzysu i finalnego jego przebiegu należały: 1. ochrona (a jeśli zaszłaby taka potrzeba – obrona) żyjących tam katolików i chrześcijan; 2. pomoc w dziedzinie poszanowania praw człowieka i prawa międzynarodowego w odniesieniu do narodów, które geografia i historia skazały na tym obszarze na współistnienie; 3. obrona prawa każdego narodu w tym regionie do samostanowienia; 4. obrona praw każdego państwa do funkcjonowania w wyraźnie wytyczonych granicach w normalnych warunkach, a nie w stanie ciągłego zagrożenia; 5. krzewienie wzajemnego zrozumienia i dialogu jednostek i społeczności wiernych55. W konkluzji należy stwierdzić, iż nie ulega wątpliwości, że los Ziemi Świętej i całego obszaru Bliskiego Wschodu zawsze był i nadal pozostaje priorytetem w polityce międzynarodowej Stolicy Apostolskiej. Wynika to nie tylko z woli zapewnienia pomocy i nadania szczególnej ochrony wspólnotom katolickim istniejącym w tym regionie, ale także z dążenia do wykreowania pokojowej koegzystencji wśród mieszkających tam ludów. Nadto, aktywność Stolicy Świętej na tym obszarze posiada cele uniwersalne i multireligijne, tj. uznania i respektowania, w takiej samej mierze i rozciągłości, ludzkich praw żydów, chrześcijan i muzułmanów, jak również popierania ich aspiracji do życia w pokoju i pełnej wolności religijnej. 3. Stolica Apostolska w międzynarodowych stosunkach ekumenicznych i interreligijnych W globalną misję polityczno-moralnego świadectwa Stolicy Apostolskiej w środowisku międzynarodowym wpisana jest jej aktywność ekumeniczna i interreligijna56. Specjalny obszar wyzwań dla Stolicy Apostolskiej stanowi dialog ekumeniczny 53 A. Szostkiewicz, Wojna w ojczyźnie, s. 26. Por. G. P. Fogarty, The United States and the Vatican 1939-1984, w: P. C. Kent, J. F. Pollard, Papal Diplomacy, s. 221-245; J. A. Coriden, Diplomatic relations between the United States and the Holy See, „Case Western Reserve Journal of International Law”, 1987, 19, s. 361-362; J. L. Tauran, The United States and the Holy See. The Long Road, http://www.30giorni.it/us/articolo.asp?id=3544 55 A. Sodano, Pontyfikat Jana Pawła II, s. 43. 56 We wczesnym okresie historii Kościoła rzymskokatolickiego przymiotnik „ekumeniczny” posiadał dwojaki sens: bezpośredni i pośredni. W węższym znaczeniu odnoszony był do instytucji soborów i ozna54 150 To m a s z O l e j a r z czał ich powszechny charakter oraz ogólnokościelny zasięg; w szerszym zaś – odnosił się bezpośrednio do Kościoła i oznaczał jego jedność, ekskluzywizm i ogólnoświatową powszechność. Przymiotnik „ekumeniczny” bywa też często identyfikowany z wysiłkami podejmowanymi na rzecz pojednania między wszystkimi religiami, także niechrześcijańskimi. Termin „ekumenizm” – zdaniem Z. Kijasa – w środowiskach katolickich funkcjonuje w znaczeniu raczej wąskim, dla oznaczenia specyficznej pracy, której celem jest przywrócenie utraconej jedności katolickiej. Tymczasem w kręgu Światowej Rady Kościołów (do której Kościół katolicki instytucjonalnie nie przynależy) używany jest w szerszej perspektywie i wskazuje na istniejącą już prowizoryczną wspólnotę, jakiej doświadczają niektóre wspólnoty kościelne tradycji protestanckiej. Por. Z. J. Kijas, Odpowiedzi na 101 pytań o ekumenizm, Warszawa 2004, cyt. za: „Tygodnik Powszechny”, http://tygodnik.onet.pl/1576,1154071,dzial.html 57 Sobór Watykański II określany jest niekiedy soborem ekumenicznym, na co wskazywał papież Jan XXIII. Chodziło z jednej strony o to, aby stał się wydarzeniem angażującym cały Kościół rzymskokatolicki na świecie, istniejący i funkcjonujący na wszystkich kontynentach i w różnych kulturach. Z drugiej strony wolą papieża stało się, aby do udziału w obradach soborowych w możliwie największym stopniu zaprosić i włączyć przedstawicieli Kościołów i wspólnot kościelnych chrześcijańskich niekatolickich. W takiej perspektywie ekumenizm zaczął być postrzegany nie jako li tylko swoisty dodatek i uzupełnienie tradycyjnego działania Kościoła w interreligijnym środowisku międzynarodowym, ale przeciwnie, jako należący w sposób organiczny i integralny do całości działania Kościoła i Stolicy Apostolskiej. Stąd też we współczesnej teologii katolickiej działalność ekumeniczną Stolicy Apostolskiej zaczęto ujmować jako tzw. christianus oecumenicus, samą zaś aksjologię katolicką jako fides oecumenica. Por. S. Tymosz, Recepcja Vaticanum II w prawie kanonicznym, Lublin 2005, s. 62; S. Nowosad, Ekumeniczny wymiar wiary, „Roczniki Teologiczne”, 41, 1994, z. 3, s. 95. 58 Por. Pontificio Consilio perla Promozione dell’Unita dei Cristiani, w: Annuario Pontificio 2003, s. 1708; Pontificio Consiglio per la Promozione dell’Unita dei Cristiani, w: MondoVaticano. Passato e presente, s. 389390; G. Vodopivec, Segretariato per 1’Unione dei Cristiani, „Mater Ecclesiae”, 7, 1971, s. 45-51; K. Wittstadt, Die Verdienste des Paderborner Erzbischofs Lorenz Jaeger um die Errichtungdes Einheitssekretariats, w: Communio Sanctorum. Einhaeit der Christen – Einheit der Kirche. Festschriftfiir Bischof Paul-Werner Scheele, Vurzburg 1988, s. 181-203. Pozycja i rola Stolicy Apostolskiej w stosunkach międzynarodowych 151 ar t yku ł w strukturze chrześcijaństwa i dialog międzyreligijny z religiami monoteistycznymi oraz innymi religiami lokalnymi. Ów dialog posiada również specyficzny kontekst międzynarodowy. Obecnie spojrzenie Stolicy Świętej na postawy społeczne i polityczne współczesnego człowieka, na jego osobowość moralno-etyczną, a w konsekwencji i wyznaniową, uległo jednoznacznej ewolucji. W szerokim znaczeniu ekumeniczna doktryna kościelna w drugiej połowie XX stulecia uległa interesującemu rozwojowi i wywierała wpływ nie tylko na postawy świata chrześcijańskiego, ale stała się także znaczącym czynnikiem kształtowania pokojowych i zhumanizowanych międzynarodowych stosunków politycznych i wyznaniowych. U progu swojego pontyfikatu papież Jan XXIII zainicjował proces głębokich zmian w postawie Stolicy Apostolskiej wobec innych konfesji chrześcijańskich i wyznań religijnych. W praktyce oznaczało to podjęcie filozofii w duchu „zaproszenia Kościołów oddzielonych do szukania utraconej jedności”57. Instytucjonalnym wyrazem tych tendencji stało się powołanie w 1960 r. w strukturze Kurii Rzymskiej Sekretariatu dla Jedności Chrześcijan58. Jeszcze w tym samym roku odbyła się pierwsza od czasów powstania Kościoła anglikańskiego oficjalna wizyta jego prymasa w Watykanie – co urosło do rangi historycznego symbolu. Przełomowym wydarzeniem w procesie redefinicji ekumenicznej „polityki” Stolicy Apostolskiej w środowisku interreligijnym, okazał się Sobór Watykański II ar t yku ł (11 października 1962 – 8 grudnia 1965 r.)59. Przyniósł on nowatorską jak na owe czasy interpretację współpracy religii chrześcijańskich w postaci Dekretu o ekumenizmie Unitatis redintegratio60, Dekretu o działalności misyjnej Dignitatis humanae, Dekretu o Kościołach Wschodnich katolickich Orientalium Ecclesiarium, Deklaracji o wolności religijnej Ad gentes divinitus, jak również zredefiniował postawę Kościoła katolickiego i Stolicy Apostolskiej wobec wyznań niechrześcijańskich – chodzi o deklarację Nostra aetate. Głównym założeniem myśli Vaticanum Secundum na temat ekumenizmu stała się świadomość funkcjonowania Kościoła rzymskokatolickiego i Stolicy Apostolskiej, w pluralistycznym środowisku polityczno-ideologicznym oraz religijnoetyczno-społecznym. Pluralizm wyznaniowy prowadził do pełniejszego zrozumienia konieczności poszukiwania wspólnego „dobra” przez Kościół rzymskokatolicki oraz przez inne wyznania, i w tym znaczeniu położono nacisk na możliwości teologicznego i instytucjonalnego zbliżenia, oddalając przez to różnice dzielące poszczególne religie. W rezultacie ustalono, iż zasadnicza linia podziału przebiega między wierzącymi a niewierzącymi, różnice natomiast wyznaniowe stają się w pewnym sensie drugoplanowe. Oznaczało to przewartościowanie tradycyjnych dotychczas postaw w dialogu interreligijnym, gdzie zasada podziału przebiegała między wyznawcami Kościoła rzymskokatolickiego a pozostałymi wyznaniami, w tym i niewierzącymi61. Sobór Watykański II potwierdził, iż prawda eschatologiczna istnieje także w innych tradycjach religijnych, przez co w konsekwencji uznał fundamentalne prawo do wolności religijnej62. Dyskusja teologiczna w trakcie trwania Vaticanum Secundum zwróciła uwagę na miejsce, które należało przyznać innym religiom świata w nowym, globalnym ładzie międzyreligijnym. Początkowo projekt soborowej deklaracji międzyreligijnej dotyczył wyłącznie judaizmu, aczkolwiek dość szybko pojawiły się zastrzeżenia, iż Sobór nie może stanowić tylko w przedmiocie jednej religii niechrześcijańskiej, nie wspominając o pozostałych tradycjach wyznaniowych. Według teologa Karola Rahnera taki zwrot oznaczał, iż Kościół katolicki zaczął jawić się od tego momentu jako Kościół w wymiarach całego świata – nie znaczy to, że wcześniej nie był obecny na wszystkich kontynentach, ale dotychczas stanowił tam „europejski eksport”, a od tego momentu jego korzenie sięgały najbardziej różnorodnych tradycji63. W tym kontekście kulminacyjna w swej treści deklaracja Nostra aetate,64 59 S. Tymosz, Recepcja Vaticanum II, s. 64-65. H. Küng, Sobór i zjednoczenie, Kraków 1964, s. 261; Relatio circa rationem qua schema elaboratum est, w: Acta Synodalia, Volumen III, pars 2, Typis Polyglottis Vaticanis, 1974 s. 338; W. Hryniewicz, J. S. Gajek, S. J. Koza, Ku chrześcijaństwu jutra. Wprowadzenie do ekumenizmu, Lublin 1996. 61 A. Sylwestrzak, Historia doktryn politycznych i prawnych, Warszawa 2007, s. 415. 62 Por. J. Allen, Papież Benedykt XVI. Biografia Josepha Ratzingera, Poznań 2005, s. 280. 63 Por. K. Rahner, The Church after the Council, New Yor 1966, s. 53-54; H. Vorgrimler, Understanding Karl Rahner, New York 1986; K. Wiśniewska, Prawdziwe jest światło, „W drodze”, 2005, nr 1 (377). 64 Kościół katolicki w soborowej Deklaracji o stosunku Kościoła do religii niechrześcijańskich Nostra aetate, nakreślił zasadniczą linię swoich relacji do innych religii. Sobór Watykański II zaproponował 60 152 To m a s z O l e j a r z nowatorski model rozumienia religii niechrześcijańskich – tzw. model „wypełnienia”. Kościół rozumiany jest w nim jako wspólnota, która dysponuje pełnią prawdy religijnej (extra Ecclesiam nulla sallus est), aczkolwiek inne religie uczestniczą w części tej pełni w sposób prawdziwy i rzeczywisty. W tym wymiarze głównym imperatywem Stolicy Apostolskiej w środowisku międzyreligijnym stała się postawa dialogiczna w stosunku do innych jego uczestników, tzw. dialog międzyreligijny (interreligious dialogue). Z uwagi na specjalny – uwarunkowany historycznie i teologicznie – związek chrześcijaństwa z dwiema pozostałymi religiami monoteistycznymi, specjalne rozwinięcie w Nostra aetate poświęcono judaizmowi i islamowi. Tym samym Ojcowie Soboru, uznając także to, co dzieli wyznawców religii monoteistycznych, postrzegając ich wzajemną wrogość w kategoriach historycznych, skonstatowali konieczność budowy zupełnie nowych relacji pomiędzy nimi, burząc przy tym utarte stereotypy. 10 września 2000 r. została ogłoszona deklaracja Dabru emet (Mówcie prawdę): żydowskie oświadczenie na temat chrześcijan i chrześcijaństwa. Stanowi ona zupełnie nową jakość pod względem teologicznej percepcji chrześcijaństwa, tym razem ze strony judaizmu: 170 rabinów i teologów żydowskich z USA, Wielkiej Brytanii, Kanady i Izraela ogłosiło list otwarty, który stanowi nawiązanie do Księgi Zachariasza. Deklaracja jest pierwszym tak wyraźnym gestem skierowanym do chrześcijan przez stronę żydowską i z tego powodu przypomina soborową deklarację Nostra aetate. Można nawet powiedzieć, iż tak jak kiedyś Nostra aetate ze strony katolickiej, tak tym razem Dabru emet staje się podstawą nowej, obiektywnej żydowskiej teologii chrześcijaństwa. Por. Deklaracja o stosunku Kościoła do religii niechrześcijańskich Nostra aetate, w: Islam w dokumentach Kościoła i nauczaniu Jana Pawła II (1965-1996), red. E. Sakowicz, Warszawa 1997, s. 21; B. Fastyn, Jan Paweł II, s. 7173; S. Krajewski, Teszuwa, „Więź” 2 (508), luty 2001, http://www.wiez.com.pl/index.php?s=miesiecznik_ opis&id=226&t=946 65 S. Tymosz, Recepcja Vaticanum II, s. 67-68. Pozycja i rola Stolicy Apostolskiej w stosunkach międzynarodowych 153 ar t yku ł nie zajmując się kulturami w ogólnym rozumieniu, lecz wyłącznie religiami, przypomniała o rozbieżnościach oddzielających je od wiary chrześcijańskiej. Równolegle stała się również wyznacznikiem nowego stosunku Stolicy Apostolskiej do innych konfesji, jak również wyrazem dążeń Kościoła rzymskokatolickiego w stosunkach z innymi denominacjami religijnymi i postawami światopoglądowymi w ich relacjach teologicznych i instytucjonalnych. Jak już wspomniano, nie ulega wątpliwości, iż cała problematyka ekumeniczna jako konieczne środowisko swego zaistnienia i wzrostu posiada wyraźną specyfikę eklezjologiczną, co oznacza, że nie można mówić o ekumenizmie bez uwzględnienia całej soborowej doktryny eklezjologicznej. W tym kontekście fundamentalnego znaczenia nabierają analizowane dokumenty soborowe tj. dekret Unitatis redintegratio i deklaracja Nostra aetate. Kluczowy dla „polityki” ekumenicznej Stolicy Apostolskiej Dekret o ekumenizmie został przyjęty podczas III sesji soborowej i podpisany przez papieża Pawła VI 21 listopada 1964 r. Jego strukturę stanowią trzy rozdziały poprzedzone wstępem. Rozdział I ma charakter doktrynalny i podaje katolickie zasady ekumenizmu (2-4); rozdział II posiada walor praktyczny i mówi o wprowadzeniu ekumenizmu w życie (5-12); rozdział III przyjmuje percepcję opisową i przedstawia kościoły i wspólnoty kościelne odłączone od Rzymskiej Stolicy Apostolskiej (13-24)65. W interpretacji eklezjalnej Soboru idea ekumenizmu oznaczała w praktyce podjęcie trzech wielkich przedsięwzięć. Po pierwsze, podjęcie koniecznych wysiłków nad przezwyciężaniem narosłych w ciągu wieków wzajemnych uprzedzeń i niesprawiedliwych stereotypów. Po wtóre, ekumenizm zaczęto postrzegać jako ar t yku ł proces cierpliwego budowania – przez kompetentnych przedstawicieli uczestniczących w dialogu kościołów i wspólnot wyznaniowych – wzajemnej życzliwości, uświadamiania sobie różnic oraz stawiania sobie pytań: Czy niektórych z tychże różnic nie dałoby się przezwyciężyć? Czy możliwe byłoby postrzeganie niektórych różnic jako wzajemnie uzupełniających się aspektów tej samej prawdy? I wreszcie po trzecie, ekumenizm zaczęto interpretować jako proces realizowania konkretnej duchowej wspólnoty między chrześcijanami różnych wyznań, która także współcześnie możliwa jest do osiągnięcia (przy założeniu, rzecz jasna, wzajemnego szacunku oraz skrupulatnego respektowania tożsamości każdej ze stron)66. Zgodnie z pewną typologią ekumenizmu według percepcji soborowej można wyróżnić następujące przejawy czy też główne drogi ku jedności, o których mówi się zresztą od czasów apostolskich: droga odnowy, droga przemiany i ekspiacji, droga prawdy, droga wspólnej służby, droga struktur. Obecnie wyróżnia się trzy zasadnicze rodzaje ekumenizmu: duchowy (oecumenismus spiritualis), naukowy (oecumenismus scientialis) i praktyczny (oecumenismus practicalis)67. W tym kontekście, Sobór Watykański II w sferze ekumenizmu przyniósł rewolucyjne i epokowe przemiany. Biorąc pod uwagę zarówno dekret Unitatis redintegratio, jak i inne dokumenty, wydaje się, iż na ów przełom składają się trzy kluczowe paradygmaty: nowe rozumienie misji Kościoła rzymskokatolickiego i Stolicy Apostolskiej w środowisku interreligijnym; rewizja w dotychczasowym postrzeganiu statusu i roli wspólnot chrześcijańskich niekatolickich; zmiana podejścia do problematyki chrześcijańskiej jedności. Istotny aspekt soborowego przełomu ekumenicznego dotyczy również, istoty rozumienia samego dążenia do zjednoczenia międzywyznaniowego. Niemal do samego Soboru Watykańskiego II dążenie do takiej jedności rozumiano jako powrót do jedności w Kościele rzymskim (unitas Ecclesiae). Tymczasem Dekret mówi o unitas christianorum, tj. jedności chrześcijan68. Ponieważ oba te pojęcia nie są synonimiczne, wydaje się, że w związku z tym należy mówić o dwóch fazach dążenia do jedności: pierwsza – to przygotowanie, czyli zbliżenie chrześcijan do siebie, jedność chrześcijan; druga – to właśnie pełna jedność Kościoła i w Kościele rzymskim. Celem ostatecznym pozostaje zatem unitas Ecclesiae69. Ekumeniczne otwarcie Soboru Watykańskiego II nie stanowiło jednakże zerwania z tradycją eklezjalną w teologicznym rozumieniu tego słowa; niewątpliwie jednak pozostało świadomą modyfikacją pewnych wybranych tradycji, w większości stosunkowo niedawnych. Z perspektywy eklezjologicznej Sobór świado66 Por. W. Kasper, Droga Kościoła ku jedności, „L’Osservatore Romano”, 2005, nr 3 (271), s. 20, Charakter teologicznie wiążący Dekretu Soboru Watykańskiego II o ekumenizmie, https://www.opoka.org.pl/biblioteka/W/WR/rady_pontyfikalne/r_jednosci_chrz/wiazacy_unitatis_29042004.html 67 S. Tymosz, Recepcja Vaticanum II, s. 68-71. 68 Tamże, s. 70-71; S. Nagy, Trwałe wartości Dekretu o ekumenizmie oraz ich wpływ na katolicką postawę ekumeniczną, w: Teologia w Dialogu, nr 5, Lublin 1988, s. 26-35. 69 S. Tymosz, Recepcja Vaticanum II, s. 74-75. 154 To m a s z O l e j a r z 70 Por. W. Kasper, Charakter teologicznie wiążący Dekretu. Por. D. Moisi, Israel-Vatican: Le nouveau dialogue, „Studia Diplomatica”, 34, no. 6, 1981; G. Caprile, La Santa Sede, s. 352-360. 72 The Holy See has relations of a special nature with the Russian Federation and with the Palestine Liberation Organization, http://www.vatican.va/roman_curia/secretariat_state/documents/rc_seg-st_ 20010123_holy-see-relations_en.html 73 Por. G. Vodopivec, Il Segretariato, s. 45-51; Pontificio Consilio per la Promozione dell’Unita dei Cristiani, w: Annuario Pontificio 2003, s. 1708; Pontificio Consilio peril Dialogo Inter-Religioso, w: Annuario Pontificio 2003, s. 1712-1713; P. Rossano, Il Segretariato per i non Cristiani dagli inzi ad oggi: storia, idee e problemi, „Bulletin”, 1979, 14, s. 110-129; H. Carrier, Il Pontificio Consilio per la Cultura, „La Civilta Cattolica”, 134, 1983, I, s. 235-246. 71 Pozycja i rola Stolicy Apostolskiej w stosunkach międzynarodowych 155 ar t yku ł mie wykraczał poza granice zachowawczych i restryktywnych wypowiedzi papieża Piusa XI na temat innowierców, zawartych w Mortalium animos (1928 rok), oraz dokonywał w tej materii jakościowego postępu. W takim rozumieniu tradycja i innowacja nie stawały się bynajmniej sprzeczne, czego dowodem okazał się Dekret o ekumenizmie. W tym sensie Unitatis redintegratio i Nostra aetate nie mogą być – także obecnie – odczytywane jako jedynie teksty historyczne oderwane od historycznych skutków ich recepcji w okresie posoborowym. Przyjmuje się, iż częścią tejże recepcji są liczne niedawne dokumenty Magisterium Stolicy Apostolskiej, zwłaszcza encyklika Jana Pawła II Ut unum sint (1995 r.), które potwierdziły i jeszcze bardziej pogłębiły ekumeniczne otwarcie Stolicy Świętej. Należy do tego wymiaru także historia recepcji Unitatis redintegratio i Nostra aetate w teologii, jak również w płaszczyźnie instytucjonalnego dialogu ekumenicznego i interreligijnego70. Co istotniejsze, aktywność Stolicy Apostolskiej w płaszczyźnie stosunków ekumenicznych i międzywyznaniowych posiada również wymiar konkretnych implikacji polityczno-dyplomatycznych. I tak, w płaszczyźnie dialogu interreligijnego Stolica Apostolska wstąpiła na drogę jakościowo nowych relacji z judaizmem i całym narodem żydowskim, co w środowisku międzynarodowym skutkowało rewitalizacją oficjalnych stosunków dyplomatycznych z Państwem Izrael (15 czerwca 1994 r.)71. Analogiczny skutek określał dialog ekumeniczny z prawosławiem (np. nawiązanie oficjalnych stosunków na poziomie misji dyplomatycznej z Federacją Rosyjską i Grecją) oraz interreligijny z przedstawicielami islamu (porozumienie pomiędzy Stolicą Apostolską a Organizacją Wyzwolenia Palestyny 25 października 1994 r., Islamską Republiką Iranu etc.)72. W tym kontekście warto zauważyć, iż instytucjonalną formę realizacji działań Stolicy Apostolskiej w środowisku międzyreligijnym stanowią, obok instrumentów dyplomatycznych, funkcjonujące w Kurii Rzymskiej struktury „ekumeniczne” i „międzywyznaniowe”, tj. Papieska Rada ds. Kultury, Papieska Rada ds. Dialogu Międzyreligijnego (w jej strukturze funkcjonuje Komisja ds. Kontaktów Religijnych z Islamem), Papieska Rada ds. Popierania Jedności Chrześcijan (w jej strukturze funkcjonuje Komisja ds. Kontaktów Religijnych z Judaizmem)73. Ponadto, płaszczyznę realizacji konkretnych celów i interesów Stolicy Świętej w kontaktach ar t yku ł interreligijnych stanowi jej aktywność z płaszczyźnie międzynarodowych kontaktów z innymi podmiotami i strukturami multireligijnymi, np.: Światową Radą Kościołów, Konferencją Kościołów Europejskich, Światową Federacją Luterańską, Światowym Kongresem Żydów, Międzynarodową Radą Chrześcijan i Żydów etc. Papieska Rada ds. Popierania Jedności Chrześcijan (dawniej Sekretariat ds. Jedności Chrześcijan) to główna struktura, jaka przed, w trakcie i po Soborze Watykańskim II kierowała działalnością ekumeniczną Kościoła katolickiego i Stolicy Apostolskiej. Funkcjonuje w szczególności na dwóch płaszczyznach: ad intra – koordynując działalność ekumeniczną w Kościele, oraz ad extra – nawiązując i prowadząc kontakty z kościołami i wspólnotami nie będącymi w łączności ze Stolicą Świętą. W sferze ad intra chodzi szczególnie o dwa zadania: przygotowywanie dokumentów i organizowanie zebrań, sesji i spotkań o charakterze i przeznaczeniu ekumenicznym. Pierwszym i szczególnie ważnym dokumentem, jaki Sekretariat przygotował, było Dyrektorium ekumeniczne wydane w dwóch częściach w 1967 i 1970 r. (część I daje konkretne wytyczne do organizowania działalności ekumenicznej w Kościele katolickim wraz ze wszystkimi implikacjami, jak np. communicatio in sacris; część II odnosi się do działalności i współpracy ekumenicznej na poziomie akademickim). Jego nowa wersja Dyrektorium w sprawie realizacji zasad i norm dotyczących ekumenizmu została wydana w 1993 r. Konieczna była aktualizacja i modyfikacja pewnych zapisów na skutek opracowania i wydania przez Kościół rzymski takich dokumentów, jak: Kodeks Prawa Kanonicznego (1983), Kodeks Kanonów Kościołów Wschodnich (1991) i Katechizm Kościoła Katolickiego (1992). Wśród innych dokumentów Sekretariatu należy wymienić np.: Wskazania odnośnie do wspólnych przekładów Biblii (1968, nowa wersja 1987); Instrukcja o dopuszczeniu do Eucharystii w Kościele katolickim chrześcijan niekatolików (1972); Współpraca ekumeniczna na płaszczyźnie regionalnej, krajowej i lokalnej (1975); Ekumeniczny wymiar formacji osób zaangażowanych w duszpasterstwo (1995). Obok tego, Papieska Rada ds. Popierania Jedności Chrześcijan organizuje spotkania i konferencje służące sprawie ekumenicznej, czuwa również nad przekazem informacji i doświadczeń między Kurią Rzymską a episkopatami z całego świata. Z kolei w sferze ad extra inicjuje i rozwija kontakty z Kościołami niekatolickimi, co zostało zapoczątkowane jeszcze w okresie przedsoborowym74. Na obecnym etapie rozwoju instytucjonalnego dialogu międzyreligijnego, nadzieja na uniwersalny interkonfesyjny consensus napotyka jednakże twarde realia doktrynalne. W obecnej fazie dialogu międzywyznaniowego i ekumenicznego, teologów chrześcijańskich niepokoi fakt, iż niepohamowane dążenie do jedności religijnej wyprzedza – w tej delikatnej materii – jakąkolwiek doktrynalną „jasność”. 74 S. Tymosz, Recepcja Vaticanum II, s. 66; Po roku: J. F. Arrighi, Dekret o ekumenizmie w myśli i działalności Sekretariatu do Spraw Jedności Chrześcijan, w: Święta tajemnica jedności. Dekret o ekumenizmie po dwudziestu latach, red. W. Hryniewicz, P. Jaskóła, Lublin 1988, s. 13-24; G. Vodopivec, Il Segretariato, s. 45-51; Pontificio Consilio per la Promozione dell’Unita dei Cristiani, w: Annuario Pontificio 2003, s. 1708. 156 To m a s z O l e j a r z 75 Por. J. Dupuis, Verso una teologia cristiana del pluralismo religioso, Brescia 1997, s. 22-23; Chrześcijaństwo i religie. Od konfrontacji do dialogu, Kraków 2003; J. Hick, Problem of Religious Pluralism, London 1985. 76 Na temat uwarunkowań dialogu ekumenicznego i interreligijnego piszą m.in.: S. C. Napiórkowski, Historia ruchu ekumenicznego, Lublin 1972; S. Nagy, Kościół na drogach jedności, Wrocław 1985; K. Karski, Dążenia ekumeniczne we współczesnym świecie, Warszawa 1986; tenże, Symbolika. Zarys wiedzy o Kościołach i Wspólnotach chrześcijańskich, Warszawa 1994; L. Górka, S. C. Napiórkowski, Kościoły czy Kościół? Wybrane zagadnienia z ekumenizmu, Warszawa 1995; Ku Chrześcijaństwu jutra. Wprowadzenie do ekumenizmu, red. W. Hryniewicz, J. S. Gajek, S. J. Koza, Lublin 1996, 1997; P. Jaskóła, Zagadnienia ekumeniczne, Opole 2001; B. L. Sherwin, H. Kasimow, Jan Paweł II i dialog międzyreligijny, Kraków 2001; J. Dupuis, Chrześcijaństwo i religie. Od konfrontacji do dialogu, Kraków 2003; C. Geffré, Jedyność chrześcijaństwa a pluralizm religijny, „Znak”, 1996, 8, s. 14-27; Z. Kubacki, Jedyność Jezusa Chrystusa, Warszawa 2005; P. F. Knitter, One Earth Many Religions. Multifaith Dialogue and Global Responsibility, New York 1995; tenże, No Other Name? A Critical Survey of Christian Attitudes Towards World Religions, New York, 1985; tenże, Intereligious Dialogue: What? Why? How?, w: Death or Dialogue? From the Age of Monologue to the Age of Dialogue, London 1990; A. Race, Christians and Religious Pluralism. Patterns in the Christian Theology of Religions, London 1983; H. Howard, Pluralism: Challenge to World Religions, New York, 1985; A. Toynbee, Christianity among Religions of the World, New York 1957; H. A. Netland, Dissonant Voices. Religious Pluralism and the Question of Truth, Michigan 1991; J. B. Cobb, Is There Only One True Religion or Are There Many?, Dallas 1992; J. Hick, Problems of Religious Pluralism, London 1985; L. Swindler, Toward a Universal Theology of Religion, New York 1987; M. Barnes, Theology of Religions In a Post-Modern World; tenże, Christian Identity and Religious Pluralism. Religions in Conversations, Nashville 1989; J. L. Fredericks, Faith among Faiths. Christian Theology and non-Christian Religions, New York 1999; F. Whaling, Christian Theology and World Religions. A Global Approach, London 1986; G. D’Costa, Theology of Religious Pluralism: The Challenge of Other Religions, London 1986; J. A. DiNoia, The Diversity of Religions: A Christian Perspective, Washington 1992; tenże, La teologia pluralista delle religioni: un mito? L’unicita Christiana riesamminata, Assimi 1994; E. Troeltsch, L’assolutezza del cristianesimo e la storia delle religioni, Napoli 1968; K. Rahner, Cristianesimo e le religioni non cristiane, w: Saggi di antropologia sopranaturale, Roma 1965; J. Hick, P. F. Knitter, L’unicita cristiana: un mito? Per una teologia pluralista delle religioni, Assimi 1994; R. Panikar, Il dialogo interreligioso, Assimi 1988; G. Thils, Religioni e cristianesimo, Assimi 1967; H. Van Straelen, L’Eglise et les religions non chretiennes au seuil du XXI siecle, Paris 1994; C. Geffre, Teologie Chretienne et dialogue interreligieux, Paris 1991; A. Gesche, Le christianisme et les autres religions, „Reveue theologique de Louvain”, 19, 1988/3; J. S. O’Leary, La verite chretienne a l’age du pluralisme religieux, Paris 1994. Pozycja i rola Stolicy Apostolskiej w stosunkach międzynarodowych 157 ar t yku ł W tym kontekście zwracają oni uwagę, iż teologia pluralizmu religijnego, jako próba znalezienia podstawy teologicznej pozwalającej uznać różnorodność religijną w wymiarze globalnym, stanowi coraz częściej sui generis nową „teologię polityczną”75. Nadto, warto zwrócić uwagę na specyfikę relacji łączących tenże dialog międzyreligijny z dialogiem w obrębie samych wyznań chrześcijańskich. Z jednej strony, słowo „ekumenizm” coraz częściej stosowane jest w stosunku do pierwszego z nich: zaczęto nawet używać semantyki tzw. „ekumenizmu międzyreligijnego”, a nawet uznano, iż staje się on obecnie zjawiskiem priorytetowym względem „klasycznego ekumenizmu”. Wobec powyższego, sformułowano nawet postulat rozszerzenia tego pojęcia i stworzenia ekumenizmu prawdziwie „ekumenicznego”, to znaczy rozciągającego się na wszystkie wymiary globalnych stosunków międzyreligijnych76. Dla odmiany skonstatowano, iż zastosowanie pojęcia „ekumenizm” na określenie dialogu między wierzącymi różnych religii nie oddaje wystarcza- ar t yku ł jąco zasadniczych różnic dzielących religie chrześcijańskie i niechrześcijańskie. W związku z tym zwrócono uwagę, iż nie należy spodziewać się, że tylko dlatego, iż ekumeniczne podejście pozwoliło uczynić wielki krok w dialogu chrześcijańskim minionego wieku, analogicznie to samo może nastąpić w spotkaniu między odmiennymi religiami świata77. Konkludując, należy stwierdzić, iż bogaty i nieodwołalny, choć w oczywisty sposób trudny dialog ekumeniczny i interreligijny stanowi jedną z najważniejszych płaszczyzn aktywności Stolicy Apostolskiej na początku XXI w., cztery dekady po zakończeniu Vaticanum Secundum. Z perspektywy egzegezy dokumentów soborowych, zwłaszcza Unitatis redintegratio i Nostra aetate, ekumenizm i dialog międzyreligijny stanowią w „polityce” kościelnej płaszczyznę, w której obecność Stolicy Apostolskiej wydaje się newralgiczna i nieunikniona. W obecnej fazie rozwoju dialogu międzykonfesyjnego zaangażowanie Stolicy Apostolskiej posiada charakter religijny i metapolityczny, zaś sam ekumenizm nie stanowi prostej funkcji jej międzyreligijnego programu, lecz pozostaje – co ważniejsze – kwestią jej konfesyjnej tożsamości i polityczno-dyplomatycznej aktywności. 77 158 Por. J. Moingt, Recontre des religions, „Etudes”, 1987, 1, s. 106. To m a s z O l e j a r z Rocznik Instytutu Europy Środkowo-Wschodniej Rok (6) 2008 Kamil Zajączkowski ar ty ku ł Stosunki Unii Europejskiej z państwami Afryki Subsaharyjskiej. Implikacje dla polityki zagranicznej Polski Zmiany, jakie od ponad półwiecza dokonują się w Europie i na kontynencie afrykańskim, wymagają poszukiwania nowych zasad i form prawnopolitycznych stosunków między regionami. Zaangażowanie Brukseli na Czarnym Lądzie wydaje się istotne z kilku powodów. Po pierwsze, stanowi ono ważny elementem budowania tożsamości międzynarodowej Unii Europejskiej. Po drugie, w krajach Afryki Subsaharyjskiej swoje źródło mają liczne wyzwania dla bezpieczeństwa europejskiego, wynikające z niestabilności i konfliktów charakteryzujących ten obszar. Ich konsekwencje – takie jak: fala uchodźców, presja migracyjna, rozwój przestępczości zorganizowanej i terroryzmu międzynarodowego czy też powstawanie napięć na tle różnic społeczno-cywilizacyjno-kulturowych oraz problem zadłużenia międzynarodowego – mogą w dłuższej perspektywie negatywnie wpływać na rozwój społeczno-gospodarczy i stabilizację polityczną Unii Europejskiej. Po trzecie, region subsaharyjski wydaje się ważny w kontekście toczącej się w Europie debaty na temat bezpieczeństwa energetycznego Unii. Najważniejszymi dla UE afrykańskimi producentami ropy i gazu są, jak dotychczas, państwa Afryki Północnej. Jednakże od kilku lat wzrasta znaczenie państw Afryki Subsaharyjskiej, takich jak: Nigeria (największy producent ropy ar t yku ł w Afryce), Angola, Gabon, Gwinea Równikowa, Demokratyczna Republika Konga, Czad i Kamerun. W szczególności planowana budowa gazociągu transsaharyjskiego – łączącego Nigerię, Algierię i basen Morza Śródziemnego – wzbudza zainteresowanie ze strony nie tylko UE, lecz także Chińskiej Republiki Ludowej i Rosji1. Po czwarte, aktywność międzynarodowa UE wobec państw Afryki Subsaharyjskiej powodowana jest konkretnymi interesami, częstokroć mającymi paralele z kolonialną przeszłością wielu tych państw. Po piąte, członkostwo Polski w UE, i związane z nim nowe mechanizmy oraz formy współpracy, wymuszają konsekwentne zaangażowanie się Warszawy w politykę UE wobec krajów rozwijających się, w tym wobec państw Afryki. Tym większa wydaje się potrzeba pogłębionej i rzetelnej analizy relacji między regionami. 1. Proces instytucjonalizacji – od Yaoundé do Cotonou Pierwsze instytucjonalne związki Wspólnot i krajów afrykańskich zostały ustalone już w Traktacie Rzymskim z 1957 r., w którym zawarto postanowienia (art. 131-136) o stowarzyszeniu krajów i terytoriów zamorskich ze Wspólnotą2. Państwa EWG zobowiązały się stosować w wymianie handlowej z tymi terytoriami zasady analogiczne do wprowadzonych we wzajemnych obrotach. Po uzyskaniu niepodległości przez większość państw kolonialnych, stosunki WE z krajami Afryki Subsaharyjskiej przekształcono w stosunki umowne, czego wyrazem były Konwencje podpisane w stolicy Kamerunu – Yaoundé – w 1963 r. i w 1969 r.3 1 K. Zajączkowski, ChRL wobec krajów Południa (na przykładzie Afryki Subsaharyjskiej). Szansa czy zagrożenie dla międzynarodowej pozycji UE, w: Chiny-Indie. Ekonomiczne skutki rozwoju, red. K. Kłosiński, Lublin 2008, s. 329-346. 2 Francja zagroziła, iż jeśli postanowienia o stowarzyszeniu nie zostaną włączone do Traktatu Rzymskiego, może to zaważyć na jej decyzji o niepodpisaniu tego dokumentu. Już w chwili zawierania Traktatu Berlińskiego z 1885 r. o podziale wpływów w Afryce, Francja uznała posiadanie imperium kolonialnego za fundament ubiegania się o status mocarstwa światowego, zaś jego utrzymanie (choć w odmiennej formie) za przesłankę odbudowy nadszarpniętej po II wojnie światowej pozycji Francji w stosunkach międzynarodowych. Jeden z założycieli EWG, Francuz Robert Schuman, w 1950 r. stwierdził: „Europa, mając rosnące zasoby, powinna być zdolna do spełnienia jednego z jej podstawowych zadań – wspierania rozwoju kontynentu afrykańskiego”. D. David, 40 years of Europe-ACP relationship, „The ACP-EU Courier”, September 2000, s. 11. 3 Konwencje z Yaoundé (z 1963 r. i 1969 r.) zawarto z osiemnastoma krajami afrykańskimi (włączając Madagaskar). Gwarantowały one państwom afrykańskim (które podpisały Konwencje) wolny dostęp do rynku Szóstki, ale te same preferencje nie mogły być stosowane przez kraje Afryki względem siebie. R. Zięba, Unia Europejska jako aktor stosunków międzynarodowych, Warszawa 2003, s. 204; K. Zajączkowski, The Relations Between the European Union and the Countries of Sub-Saharan Africa Following the End of the Cold War, „Hemispheres. Studies on Cultures and Societes”, 2005, nr 20, Polish Academy of Sciences, s. 93-99. 160 Kamil Zajączkowski 4 Jako zasadę przyjęto, że rozszerzone stowarzyszenie można rozciągać tylko na kraje, „których struktura ekonomiczna i produkcji” były porównywalne z istniejącymi u dotychczasowych członków reżimu Yaoundé. W rezultacie tacy członkowie Commonwealth’u jak Indie i Pakistan nie weszli do nowego systemu stowarzyszenia (zresztą Wielka Brytania na to nie nalegała). 5 Grupa państw AKP powstała na podstawie porozumienia z Georgetown w 1975 r. Dokument ten podpisali przedstawiciele 46 krajów. Obecnie grupa AKP liczy 78 krajów. Niektóre źródła podają liczbę 77 ze względu na wątpliwość co do statusu Kuby. Rada Ministrów AKP na spotkaniu w Brukseli 14 grudnia 2000 r. przyjęła rezolucję, w której zdecydowano o przyjęciu Kuby do grupy państw AKP. Rada zastrzegła jednak, iż Hawana nie podpisze nowego porozumienia z Cotonou. Zob. szerzej: K. Karl, From Georgetown to Cotonou, „The Courier”, September-October 2000, s. 21-22; D. David, 40 years of Europe-ACP relationship, s. 12. 6 Konwencje z Lomé, w odróżnieniu od konwencji z Yaoundé, przewidywały jednostronne (bez zasady wzajemności) zwolnienie z ceł, ograniczeń ilościowych i fiskalnych towarów eksportowanych przez państwa AKP – sygnatariuszy konwencji – na rynek Wspólnot Europejskich. Preferencje nie dotyczyły jednak części towarów objętych mechanizmami Wspólnej Polityki Rolnej. Ograniczało to korzyści dla państw rozwijających się, ponieważ w większości były one eksporterami produktów rolnych. Ponadto istotną barierą dla wzrostu eksportu wyrobów przemysłowych były rygorystyczne reguły pochodzenia towarów – stanowiące, że co najmniej 50% ich wartości musi pochodzić z procesów produkcyjnych realizowanych w AKP. Stosunki Unii Europejskiej z państwami Afryki Subsaharyjskiej 161 ar t yku ł Za zmianą Konwencji z Yaoundé, polegającą na rozszerzeniu liczby jej sygnatariuszy i wyjściu poza kwestie handlu i pomocy rozwojowej, przemawiało na początku lat 70. XX w. kilka czynników. Kryzys energetyczny i surowcowy spowodował wzrost znaczenia i aspiracji państw Trzeciego Świata w stosunkach międzynarodowych, w tym także państw afrykańskich. Ponadto, od 1 lipca 1971 r. Wspólnoty Europejskie zaczęły stosować System Preferencji Generalnych (GSP) w stosunkach handlowych z krajami rozwijającymi się. W ten sposób WE rozciągnęły koncesje handlowe – stosowane dotychczas jedynie wobec 18 państw afrykańskich (sygnatariuszy Konwencji z Yaoundé) – na szeroką grupę krajów, eliminując ostatnie korzyści ze stowarzyszenia na podstawie Konwencji z Yaoundé. Również akcesja Wielkiej Brytanii do Wspólnot Europejskich (1973 r.) wymagała decyzji dotyczących rozszerzenia specjalnych stosunków WE z krajami stowarzyszonymi na kraje Commonwealth’u4. W toku negocjacji ustalono, że nowa konwencja obejmie grupę 46 państw z Afryki Subsaharyjskiej, Karaibów i Pacyfiku (AKP)5. Konwencja, znana jako Lomé I, została podpisana w stolicy Togo 28 lutego 1975 r., a weszła w życie 1 kwietnia następnego roku. Obowiązywała przez pięć lat, po czym zastąpiły ją kolejne umowy: Lomé II (1980-1984), Lomé III (1985-1989) i Lomé IV (1990-1999)6. Zmiana międzynarodowego układu sił, zanik dwubiegunowego świata oraz przeobrażenia w międzynarodowych stosunkach ekonomicznych spowodowały, iż od połowy lat 90. XX w. podjęto działania mające na celu określenie na nowo modelu stosunków między UE a państwami Afryki Subsaharyjskiej. Krytyka konwencji z Lomé sprowadzała się do tezy, że nie zdynamizowały one rozwoju państw AKP i nie zahamowały procesu postępującej ich marginalizacji w globalizującej się gospodarce światowej, widocznej zwłaszcza na tle szybkie- ar t yku ł go rozwoju gospodarek państw azjatyckich. Konwencje z Lomé nie spowodowały zwiększenia udziału krajów AKP w obrotach handlowych z UE, a wręcz odwrotnie. Zmniejszył się on z 6,7% w 1976 r. do 3% w 1998 r. Także obowiązujący w ramach Konwencji z Lomé system preferencji WE/UE budził wiele kontrowersji w świetle postanowień Rundy Urugwajskiej GATT oraz zasad Światowej Organizacji Handlu. Kontrowersje te powstawały na tle zaskarżenia przez Stany Zjednoczone i szereg państw Ameryki Łacińskiej porozumienia bananowego UE–AKP, gwarantującego preferencyjny dostęp dla bananów z Afryki i Karaibów na rynki Unii. Rozpatrujący tę skargę panel WTO zakwestionował całokształt preferencji Konwencji z Lomé, uznając, że stanowią one dyskryminację innych krajów rozwijających się. Dodatkowo, koniec rywalizacji Wschód–Zachód sprawił, iż wsparcie z powodów ideologicznych dla państw Południa ze strony Wspólnot Europejskich zdezaktualizowało się. Nie mogły one liczyć na poparcie UE tylko z uwagi na względy polityczne. W 1996 r. Komisja Europejska opublikowała Zieloną Księgę na temat stosunków między UE a krajami AKP u progu XXI w. Po 18 miesiącach rokowań, 23 czerwca 2000 r., w Cotonou (Benin), doszło do podpisania Układu o partnerstwie między 77 członkami Grupy państw Afryki, Karaibów i Pacyfiku a Wspólnotą Europejską i jej państwami członkowskimi 7. Porozumienie zostało zawarte na 20 lat, z możliwością przedłużenia na kolejne pięć. Układ wszedł w życie 1 kwietnia 2003 r. Układ z Cotonou koncentruje się na trzech płaszczyznach: handlowej, rozwojowej oraz politycznej, przy uwzględnieniu wzajemnych współzależności między wymianą handlową, zapewnieniem zrównoważonego rozwoju oraz dialogiem politycznym. 2. Polityka handlowa i rozwojowa UE wobec Afryki Subsaharyjskiej W wymiarze handlowo-ekonomicznym stosunków między UE a państwami Afryki możemy zauważyć dwie tendencje. Unia Europejska jest najważniejszym i największym partnerem handlowym Afryki. W 2007 r. import i eksport do UE łącznie wyniósł 150 mld euro, co stanowiło 45% całości obrotów handlu zagranicznego Afryki (dla porównania handel wewnątrzafrykański osiągnął tylko 29 mld euro, tj. 9% całości obrotów). Z drugiej strony udział krajów Afryki w handlu z UE (unijnym) spada i wynosi obecnie około 3,39%; jeżeli w tych obliczeniach pominiemy jeszcze 5 najlepiej rozwiniętych państw Afryki (Algierię, Tunezję, Libię, Egipt i RPA), to udział państw Afryki w handlu z UE wynosi zaledwie 1,12%8. 7 Zob. szerzej: K. Zajączkowski, Unia Europejska – Afryka Subsaharyjska: stosunki u progu XXI w., „Studia Europejskie”, 2006, nr 4, s. 41-64; B. Martenczuk, From Lomé to Cotonou: The ACP-EC Partnership Agreement in Legal Perspective, „European Foreign Affairs Review”, 2000, nr 4, s. 25-39. 8 Wśród państw UE (27) największym eksporterem do Afryki jest Francja (21 mld euro, 23% całego eksportu UE). Największym importerem z Afryki są Włochy (31 mld euro, 25%). Wśród krajów Afry- 162 Kamil Zajączkowski ki głównym partnerem handlowym UE jest RPA. Przypada na nią 22% całego eksportu UE do Afryki (20 mld euro). Natomiast UE najwięcej importuje z Libii (26 mld euro, 21%), Algierii (24 mld euro, 19%) i RPA (19 mld euro, 15%). „Eurostat News Release”, 2008, 107, 24.06.2008. 9 The World Bank, Global Development Finance 2008, Washington 2008. 10 K. Zajączkowski, Ameryka Łacińska w polityce Unii Europejskiej, w: Ameryka Łacińska we współczesnym świecie, red. M. F. Gawrycki, Warszawa 2006, s. 269-287. 11 Negocjacje na temat EPA rozpoczęły się we wrześniu 2002 r. 12 Czynnikami zachęcającymi do podpisania przez kraje Afryki umów EPA są podejmowane przez UE działania zmierzające do szerszego otwarcia rynku dla produktów pochodzących z państw Południa, takie jak np. inicjatywa „Everything but Arms”. Zgodnie z zaaprobowaną 26 lutego 2001 r. przez Radę UE inicjatywą „Everything but Arms”, Unia od 5 marca 2001 r. zniosła cła i ograniczenia ilościowe na niemal wszystkie (oprócz broni) produkty pochodzące z 48 krajów najmniej rozwiniętych. Wyjątek stanowią: cukier, ryż i banany, wobec których liberalizacja ma następować stopniowo do 2009 r. Zob. Generalised System of Preferences. EU Approves „Everything but Arms” Trade Access for Least Developed Countries, „Press Release”, 26.02.2001. Stosunki Unii Europejskiej z państwami Afryki Subsaharyjskiej 163 ar t yku ł Dane te ukazują, że UE skupia swoją działalność handlową w państwach najbardziej rozwiniętych w Afryce. Jednocześnie większość państw Afryki obciążona jest zadłużeniem międzynarodowym (zadłużenie zagraniczne Afryki Subsaharyjskiej wynosiło w 2007 r. 215 mld USD)9. Nie stanowi to dobrego klimatu dla inwestycji na Czarnym Lądzie. Ponadto pojawiły się nowe obszary zainteresowań ekonomicznych UE, które stanowią konkurencję dla Afryki Subsaharyjskiej, np. w Ameryce Łacińskiej czy Azji10. W sferze handlowej zasadnicze jest pytanie, czy wejście w życie Układu z Cotonou przyczyni się – poprzez stosowanie mechanizmów i reguł WTO – do głębszego zintegrowania krajów Afryki Subsaharyjskiej z gospodarką światową i do zwiększenia dostępu dla ich towarów na rynki państw uprzemysłowionych. Układ z Cotonou przewiduje, że od 2008 r. najlepiej rozwinięte państwa AKP zliberalizują handel z UE, podpisując tzw. umowy o partnerstwie gospodarczym (EPA – Economic Partnership Agreements)11. Mają to być w praktyce umowy o wolnym handlu. Pytanie brzmi, czy te państwa z Afryki Subsaharyjskiej, które spełnią kryteria wymagane przez UE i podpiszą umowy ekonomiczne, będą należycie przygotowane na globalną konkurencję. Należy także pamiętać, że kraje te muszą liczyć się z poniesieniem ogromnych kosztów na restrukturyzację i modernizację wielu sektorów gospodarki – i tu pojawia się kolejne pytanie: czy stać je na tak duże koszta związane z restrukturyzacją? Żadne z państw afrykańskich, jak dotąd, nie podpisało takich umów (stan na październik 2008 r.). Nie wyjaśniono również dokładnie modelu współpracy handlowej między UE a tymi krajami AKP, z którymi od 2008 r. nie zaczną obowiązywać układy o partnerstwie gospodarczym12. Wiadomo jedynie, iż UE wypracuje z tymi krajami inne mechanizmy wymiany handlowej, zgodne z regułami WTO i oparte na systemie Powszechnych Preferencji Celnych (GSP). Dla państw Afryki Subsaharyjskiej istotną kwestią – nierozwiązaną w Układzie z Cotonou – pozostaje sprzedaż ich produktów rolnych na rynkach unijnych. Chodzi tu przede wszystkim o subsydia unijne dla sektora rolnego państw członkow- ar t yku ł skich, które w istotny sposób mogą ograniczyć wolny handel towarami rolnymi między UE a państwami Afryki. Wbrew oczekiwaniom państw biedniejszych, UE podjęła decyzję o utrzymaniu do 2013 r. subsydiów rolnych w ramach Wspólnej Polityki Rolnej. Wielu analityków zaznacza niszczący efekt dla gospodarek państw rozwijających się subsydiów rolnych, które wielokrotnie przewyższają wartość pomocy rozwojowej oferowanej tym krajom, również na mocy Porozumienia z Cotonou (według OECD w 2001 r. UE udzieliła, różnymi kanałami, wsparcia dla swojego sektora rolnego w wysokości 93 mld USD)13. W kontekście negocjacji w ramach WTO należy podkreślić, iż stosunki handlowe między UE i AKP są charakterystyczne dla relacji między krajami Północy i Południa. Państwa Czarnego Lądu mają w swojej ofercie eksportowej przede wszystkim dobra podstawowe, niezwykle „wrażliwe” dla unijnej gospodarki. Taki stan rzeczy powoduje, że prace nad liberalizacją handlu między tymi dwoma regionami napotykają wiele przeszkód. Unia Europejska i kraje Afryki nie mogą również osiągnąć porozumienia odnośnie do tzw. tematów singapurskich (Singapore Issues), sformułowanych pod naciskiem UE na Konferencji Ministerialnej w grudniu 1996 r. w Singapurze. Tematy te dotyczą ustalenia międzynarodowych standardów pracy i ochrony środowiska oraz reguł konkurencji, inwestycji zagranicznych, ochrony własności intelektualnej, regulacji procedur zamówień publicznych i ułatwień dla handlu transgranicznego. Kraje rozwijające się traktują takie żądania jako nowy przejaw protekcjonizmu i próbę ograniczenia swobody handlu, skierowaną przeciwko ich podstawowym interesom. Istotnym wyzwaniem zarówno dla państw Afryki, jak i UE jest celne i umiejętne wykorzystywanie unijnej pomocy rozwojowej przez kraje AKP. Unia jest największym na świecie donatorem pomocy rozwojowej i ma szanse zachować tę pozycję w najbliższej przyszłości, zwłaszcza jeśli weźmie się pod uwagę jej potencjał w stosunkach międzynarodowych. Unia Europejska (czyli WE i jej państwa członkowskie) łącznie przeznacza 0,51% swojego PKB na pomoc rozwojową w świecie (USA – 0,15%, Japonia 0,32%). W 2007 r. UE przeznaczyła na pomoc dla krajów rozwijających się ponad 27 mld euro, czyli 47% całości tego typu pomocy. Dla samej Afryki przewidziano 8,1 mld euro, tj. 67% całości międzynarodowej pomocy rozwojowej kierowanej na ten kontynent14. Głównymi źródłami wspólnotowej pomocy rozwojowej są budżet WE oraz Europejski Fundusz Rozwoju (ang. European Development Fund, 13 F. Bergsten, A Competitive Approach to Free Trade, „Financial Times”, 04.12.2002; A. Clapham, Africa and the International System: The Politics of State Survival, Cambridge 1996, s. 95. 14 Ze środków wspólnotowych finansuje się różnego rodzaju projekty i programy rozwojowe. W roku 2002 Komisja Europejska i Erytrea podpisały porozumienie (tzw. Country Strategy Paper), które przewiduje, że w latach 2002-2007 UE przeznaczy 88 mln euro dla Erytrei na pomoc w odbudowie kraju. M. Breuning, Foreign Aid, Development Assistance, or Development Cooperation: What’s in a Name?, „International Politics”, vol. 39, nr 3, September 2002, s. 369-377. 164 Kamil Zajączkowski 3. Wymiar polityczny stosunków UE – Afryka Subsaharyjska Stosunki Unii Europejskiej z państwami Czarnego Lądu są ważnym elementem budowania tożsamości międzynarodowej UE. Na początku trzeciego tysiąclecia powstały uwarunkowania ułatwiające realizację europejskiej polityki wobec Afryki. Utworzona w 2002 r. Unia Afrykańska (UA), której członkami są prawie wszystkie państwa afrykańskie, stała się partnerem, z którym Unia Europejska 15 Do wejścia w życie Traktatu z Maastricht, wspólnotowa działalność w dziedzinie pomocy rozwojowej nie miała wyraźnego umocowania w zapisach traktatowych, co w dużej mierze wynikało z niezgody państw członkowskich na pełne uwspólnotowienie tejże dziedziny. Por. K. Zajączkowski, Polityka rozwojowa i humanitarna jako instrument realizacji celów Unii Europejskiej w Ameryce Łacińskiej, w: Ameryka Łacińska wobec wyzwań globalizacji, red. M. F. Gawrycki, Toruń 2006, s. 237-258. Stosunki Unii Europejskiej z państwami Afryki Subsaharyjskiej 165 ar t yku ł EDF), z których pochodziło – odpowiednio (na początku XXI w.) – ok. 75% i ok. 20% wszystkich środków. Pozostałą część dostarcza Europejski Bank Inwestycyjny (ang. European Investment Bank, EBI). W latach 2002-2007 UE przekazała na pomoc rozwojową dla państw AKP 23 mld euro. Ponadto, EBI udzieliło preferencyjnych kredytów na sumę 1,7 mld euro. Unia Europejska jest również największym dostarczycielem pomocy humanitarnej na świecie. Udziela około 30% globalnej pomocy humanitarnej. Natomiast należące do niej państwa dodatkowo jeszcze świadczą około 25% takiej pomocy. Od 1992 r. głównym organem koordynującym unijną pomoc humanitarną jest Humanitarian Aid Office (ECHO). W 2000 ECHO dostarczyło do Afryki pomoc humanitarną o wartości 183 mln euro, co stanowiło 37% ogólnego budżetu ECHO (492 mln euro). W 2002 r. UE przeznaczyła około 50 mln euro na walkę z głodem na południu Afryki. W 2004 r. przekazała 72 mln euro na pomoc humanitarną dla ogarniętego wojną domową Darfuru, a wiosną 2005 r. 12 mln euro dla uchodźców w Czadzie. Państwa UE są jednak rozczarowane wynikami realizacji udzielanej krajom Afryki Subsaharyjskiej pomocy rozwojowej, której efekty są nieporównywalnie mniejsze niż efekty pomocy dla innych krajów rozwijających się. Nie bez winy pozostaje sama Unia. Państwa członkowskie – mimo odpowiednich zapisów w Traktacie z Maastricht15 – odnoszą się z dużym sceptycyzmem do ściślejszej koordynacji działalności w zakresie polityki rozwojowej. Widocznym tego przejawem jest chociażby duże zaangażowanie Francji w krajach Afryki Zachodniej, Hiszpanii w Ameryce Łacińskiej czy Wielkiej Brytanii w swoich byłych koloniach. Poszczególne państwa członkowskie chcą bowiem wykorzystać udział w polityce rozwojowej nie tylko do umacniania swojej pozycji politycznej w ramach UE, ale również w stosunkach bilateralnych z krajami Afryki i innymi państwami AKP, a przede wszystkim do zwiększenia kontaktów oraz powiązań gospodarczych z tymi państwami. ar t yku ł może prowadzić równorzędny dialog. Nastąpił również szybki rozwój Europejskiej Polityki Bezpieczeństwa i Obrony (EPBiO). UE zyskała zdolność prowadzenia operacji wojskowych i cywilnych, co pozwala na udział w rozwiązywaniu konfliktów lokalnych zagrażających stabilności i rozwojowi państw afrykańskich. Wydarzeniem świadczącym o aspiracjach Unii Europejskiej do odgrywania znaczącej roli w stosunkach międzynarodowych było wysłanie wiosną 2003 r. misji wojskowej do Afryki, do Demokratycznej Republiki Konga (DRK). Misja ta, o nazwie ARTEMIS, przeprowadzona była jako działanie krótkoterminowe (zakończone 1 września 2003 r.). Następnie Unia, w ramach kontynuacji działań na rzecz stabilizacji regionu Wielkich Jezior, 30 kwietnia 2005 r. rozpoczęła misję policyjną (EUPOL–KINSHASA) w DRK. Misje ARTEMIS i EUPOL były pierwszymi operacjami UE dotyczącymi zarządzania kryzysowego w ramach EPBiO na obszarze Afryki. W kwietniu 2006 r. Rada Europejska zatwierdziła kolejny plan operacji w DRK, o nazwie EUFOR RD CONGO. Zgodnie z jego założeniami, blisko dwutysięczny kontyngent sił UE wspierał siły ONZ (MONUC) przez cztery miesiące (począwszy od 29 lipca 2006 r.) w nadzorowaniu i zabezpieczeniu zaplanowanych na 30 lipca pierwszych od ponad 45 lat demokratycznych wyborów parlamentarnych i prezydenckich w DRK. Unia Europejska wspiera także proces zmian w DRK. 15 lutego 2007 r. Rada UE mianowała Specjalnego Przedstawiciela UE w regionie Wielkich Jezior – został nim R. van de Geer. Jako kontynuację wcześniejszych działań (EUPOL Kinszasa i EUFOR DR Congo) UE, na przełomie 2007/2008 UE rozpoczęła misję EUPOL DR Congo. UE prowadzi również cywilno-wojskowe działanie wspierające misję Unii Afrykańskiej (AMIS II) w regionie Darfuru. Zapewnia pomoc techniczną, finansową i logistyczną. Przedstawiciel UE pełni funkcję wiceprzewodniczącego komisji ds. zawieszenia broni w Darfurze. Natomiast funkcjonariusze policji z UE odgrywają kluczową rolę w budowie sił policyjnych AMIS, zapewniając doradztwo i szkolenia. W lutym 2008 r. Unia Europejska wysłała wojska do Czadu i Republiki Środkowoafrykańskiej. Poparta przez Radę Bezpieczeństwa ONZ inicjatywa europejska nosi nazwę EUFOR Tchad/RCA. Siły zostały rozmieszczone na obszarze czterech stref – trzech na terenie Czadu oraz jednej na terenie Republiki Środkowoafrykańskiej. Mają one wspierać największą w historii Narodów Zjednoczonych misję pokojową (26 tys. żołnierzy)16. Oceniając rolę i znaczenie unijnych misji wojskowych i policyjnych, podkreśla się ich istotną rolę w ograniczeniu wybuchu konfliktów. Problemem pozostaje jednak kwestia percepcji zaangażowania UE w Afryce. Zdaniem części polityków afrykańskich, decyzje podejmowane przez Brukselę odnośnie do Czarnego Lądu 16 Cele, jakie stawia się przed EUFOR TCHAD/RCA, to ochrona cywilów w niebezpieczeństwie, w szczególności uchodźców oraz wysiedleńców; ułatwianie dostawy pomocy humanitarnej i swobodnego przepływu personelu akcji humanitarnych, ochrona personelu ONZ, ich urządzeń, instalacji oraz wyposażenia. W misji biorą udział: Francja, Irlandia, Austria, Belgia, Grecja, Włochy, Holandia, Polska (400 żandarmów), Rumunia, Hiszpania i Szwecja. 166 Kamil Zajączkowski 17 W 2007 r. UE wysłała misje obserwacyjne do: Kenii, Togo, Sierra Leone, Nigerii, Mauretanii; w 2006 r. ponownie do: Mauretanii, Zambii, DRK (misja obserwacyjna UE była nie tylko najdłuższą, ale także największą podczas wyborów, wysłaną dotychczas przez UE – 300 obserwatorów w dniach wyborów), Ugandy; w 2005 r. do: DRK, Liberii, Burundi, Gwinei Bissau, Etiopii; w 2004 r. do: Malawi, Mozambiku; w 2003 r. do: Mozambiku, Rwandy, Nigerii; w 2002 r. do: Kenii, Madagaskaru, Sierra Leone, Kongo Brazzaville; w 2001 r. do Zambii; w 2000 r. do Zimbabwe. Podstawowym źródłem finansowania misji obserwacyjnych UE jest Europejski Instrument na rzecz Demokracji i Praw Człowieka – EIDHR (który od 1 stycznia 2007 r. zastąpił funkcjonującą od 1994 r. Europejską Inicjatywę na rzecz Demokracji i Praw Człowieka). Dysponuje on środkami wynoszącymi 1,104 mln euro na lata 2007-2013. Uzupełniają one pomoc udzielaną przez Wspólnotę za pośrednictwem dwustronnej współpracy na rzecz rozwoju. Stosunki Unii Europejskiej z państwami Afryki Subsaharyjskiej 167 ar t yku ł odzwierciedlają jedynie europejski punkt widzenia bezpieczeństwa w regionie, pomijając opinie państw regionu. Z perspektywy afrykańskiej budowanie partnerstwa powinno być procesem opartym na współpracy politycznej, przy respektowaniu zasady nieingerencji w sprawy wewnętrzne państwa. Perspektywa europejska jest natomiast bardziej kompleksowa. W UE istnieje ściślejsze powiązanie bezpieczeństwa z koniecznością transformacji państw niedemokratycznych. W tym kontekście trudności w dialogu politycznym między UE a Afryką Subsaharyjską mogą pojawić się podczas realizacji art. 96 Układu z Cotonou, który odnosi się do procedury konsultacji i tzw. „stosownych działań” podejmowanych wobec krajów nieprzestrzegających praw człowieka, zasad demokracji i państwa prawa, a więc w praktyce zezwalającego na sankcje dopuszczone przez prawo międzynarodowe. Sporną kwestią może być rozumienie zasad suwerenności i odrębności kulturowej przez strony Układu. Wyrazem dużej wagi, jaką UE w swojej polityce zagranicznej przywiązuje do współpracy z Afryką, był pierwszy szczyt UE–Afryka (członków Organizacji Jedności Afrykańskiej) w Kairze, w dniach 3-4 kwietnia 2000 r. Uzgodniono na nim budowanie globalnego dialogu – opartego na strategicznym, międzyregionalnym partnerstwie między Afryką a Europą – obejmującego wiele wymiarów ich wzajemnych stosunków. Natomiast w przyjętym na II szczycie UE–Afryka, w grudniu 2007 r., dokumencie o Strategicznym Partnerstwie Afryka – Unia Europejska uznano demokratyczne rządy „za integralną część współpracy i podzielanych wartości przez obie strony”. Ustalono również „Plan działania na lata 2008-2010”, przewidujący przedsięwzięcia dla realizacji celów przedstawionych w Strategicznym Partnerstwie. Dialog między UE a państwami Afryki prowadzony jest także w ramach tzw. Trojki UE i UA. Pierwsze spotkanie odbyło się w Rzymie w listopadzie 2003 r., kolejne w: Dublinie, kwiecień 2004 r., Addis Abebie, grudzień 2004 r., Luksemburgu, kwiecień 2005 r., Brazzaville, październik 2006 r., Brukseli, maj 2007 r., Akrze, październik 2007 r., Brukseli maj 2008 r. Unia Europejska, dążąc do wypełnienia politycznych ram dialogu z Afryką Subsaharyjską, podejmuje działania mające na celu wzmocnienie demokracji na Czarnym Lądzie. W latach 2000-2007 wysłano ogółem 57 misji obserwacyjnych UE, w tym do Afryki – kilkanaście17. ar t yku ł W wyniku Układu z Cotonou Unia Europejska zacieśniła współpracę z organizacjami subregionalnymi w Afryce, takimi jak ECOWAS, SADC, COMESA. Tym samym UE próbuje wzmocnić państwa Afryki Subsaharyjskiej poprzez instytucjonalizację ich wzajemnych relacji. W tym kontekście należy zauważyć, iż generalną cechą aktywności Unii Europejskiej na obszarach niestabilności i konfliktów w Afryce jest jej współpraca z różnymi organizacjami międzynarodowymi (ONZ, Unia Afrykańska) w działaniach na rzecz rozwiązywania konfliktów. Podkreślić też trzeba, iż dyplomacja prewencyjna UE w Afryce, nie mając wsparcia w postaci misji wojskowych, okazywała się nieskuteczna. Być może, rozwijając ESDP, Unia zdoła stworzyć nowe instrumenty skutecznego oddziaływania na tym niestabilnym kontynencie. Podejmowane przez UE i kraje Afryki Subsaharyjskiej działania mają na celu sprostać wyzwaniom i problemom XXI w. Jednak dopiero przyszłość pokaże, czy wspólny cel oznacza porozumienie i zgodność interesów. A to będzie zależało w dużym stopniu od woli partnerów. Historia relacji między Wspólnotami Europejskimi a Afryką Subsaharyjską pokazuje, iż z tym bywało w przeszłości różnie. 4. Polska polityka zagraniczna wobec państw Afryki, Karaibów i Pacyfiku a akcesja Polski do Unii Europejskiej Ostania dekada XX w. i początek XXI w. przyniosły zasadnicze przewartościowania w polityce zagranicznej Polski w zakresie celów, środków i kierunków działania, wynikające ze zmiany wewnętrznych i zewnętrznych jej uwarunkowań. Poprzez wejście do struktur europejskich oraz euroatlantyckich Polska stała się aktywnym podmiotem na arenie międzynarodowej. Jednocześnie otwartość i liberalizacja stosunków państwa z zagranicą we wszystkich dziedzinach spowodowała wzrost rywalizacji o zajęcie lepszej pozycji w stosunkach politycznych, gospodarczych i kulturalnych. Procesy internacjonalizacji (umiędzynarodowienia) sprawiły też, że sprawne funkcjonowanie i rozwój państwa zależą od współpracy z innymi państwami i podmiotami stosunków międzynarodowych. W tym kontekście wyróżnia się następujące priorytety polskiej polityki zagranicznej: – wzmocnienie pozycji i roli Polski w Unii Europejskiej, – budowanie przyjaznych stosunków ze wszystkimi sąsiadami i wspieranie procesów demokratyzacji, – dalsze uczestniczenie w rozbudowie wszystkich form współpracy regionalnej, – współpraca z organizacjami międzynarodowymi (w wymiarze politycznym jest to udział w pracach Narodów Zjednoczonych i OBWE; w wymiarze ekonomicznym istotne znaczenie ma udział w Międzynarodowym Funduszu Walutowym, Banku Światowym i Światowej Organizacji Handlu), – rozwój stosunków politycznych i gospodarczych z państwami rozwijającymi się. 168 Kamil Zajączkowski Na początku lat 90. XX w. nastąpiła reorientacja geograficznych kierunków wymiany handlowej Polski z zagranicą i jej stosunki z państwami pozaeuropejskimi zeszły na dalszy plan18. Jednakże wzrastające potrzeby ekonomiczne i polityczne wzmagane członkostwem w Unii Europejskiej i procesami globalizacyjnymi skłaniają Polskę do aktywizacji polityki zagranicznej poza strefą euroatlantycką u progu XXI w. Polska jako członek Unii Europejskiej będzie współdecydować o docelowym modelu współpracy między UE a krajami Afryki, Karaibów i Pacyfiku. Polska zobowiązała się do wdrożenia aquis communautaire w obszarze: „stosunki zewnętrzne”, z dniem przystąpienia jej do UE. Nie występowała o przyznanie jej okresów przejściowych w tym obszarze. Oznacza to z jednej strony obowiązek Polski przyjęcia przez nią legislacji UE dotyczącej umów z państwami trzecimi, w tym przede wszystkim umów handlowych. Jednocześnie z dniem wejścia Polski do UE jest ona zobligowana do stosowania wspólnej taryfy celnej UE. Polska zobowiązała się także do przyjęcia całego dorobku prawnego UE w obszarze: „polityka zagraniczna i bezpieczeństwo”, z chwilą przystąpienia do UE. Nie występowała ona w tym obszarze o żadne okresy przejściowe. Przyjęcie powyższych zobowiązań nie nastręczało Polsce większych trudności19. 4.1. Wymiar polityczny Od 2003 r. wyraźnie wzrasta częstotliwość kontaktów dyplomatycznych z krajami Azji, Afryki i Ameryki Łacińskiej. Polska, będąc członkiem UE, włączyła się do 18 Mimo niewielkiej skali wzajemnej współpracy w latach 70. i 80. XX w. Polska zyskała w krajach rozwijających się mocną pozycję jako wiarygodny partner w zakresie eksportu towarów i usług oraz realizacji szeregu znaczących inwestycji oraz dużych projektów przemysłowych i infrastrukturalnych. 19 Z. Doliwa-Klepacki, Integracja europejska (po zakończeniu negocjacji Polski z UE), Białystok 2003, s. 260. Stosunki Unii Europejskiej z państwami Afryki Subsaharyjskiej 169 ar t yku ł Powyższe priorytety są traktowane jako równorzędne i wzajemnie się wspierające. Chociaż Polska leży w Europie byłoby niesłuszne prowadzenie przez nią polityki europocentrycznej. Konieczność intensyfikacji polskiej polityki pozaeuropejskiej wynika z kilku przesłanek: – procesy globalizacji i integracji oraz niespotykana dotychczas dynamika i skala zmian w polityce oraz gospodarce światowej wymagają wytyczenia szerszego pola działania dla polityki zagranicznej i sprecyzowania jej nowych kierunków; – większość państw rozwijających się zaczyna odgrywać – również w wyniku regionalnych procesów integracyjnych – istotną rolę w polityce i międzynarodowych stosunkach gospodarczych, wykazując znaczną dynamikę modernizacji i istotny potencjał rozwojowy (zwiększony popyt na import, zasoby kapitałowe). Tendencje te stwarzają pozytywne przesłanki dla zintensyfikowania wzajemnej współpracy. ar t yku ł polityki zewnętrznej UE prowadzonej w ramach jej struktur dialogu i współpracy. Pierwszą okazję ku temu stworzyło III Spotkanie na Szczycie Szefów Państw i Rządów Ameryki Łacińskiej, Karaibów i Unii Europejskiej (poszerzonej o 10 nowych członków) zorganizowane 28 maja 2004 r. w Guadalajarze. Wziął w nim udział prezydent RP, Aleksander Kwaśniewski, który przy okazji odbył cykl spotkań bilateralnych. Natomiast w dniach 8-9 października 2004 r. premier, Marek Belka, uczestniczył w piątym spotkaniu Europa–Azja (ASEM) w Hanoi (Wietnam). Spotkania w Guadalajarze i Hanoi udowodniły, że Polska, będąc członkiem Unii Europejskiej, może współkształtować jej politykę zewnętrzną, co podważało zarzuty podnoszone przez przeciwników integracji europejskiej i eurosceptyków, wedle których Polska, przystępując do UE, miała stracić samodzielność w swojej polityce zewnętrznej. Pomimo zgłaszanych na Konferencji Międzyrządowej 2003/2004 zastrzeżeń, Polska bez problemów dopasowała się także do Wspólnej Polityki Zagranicznej i Bezpieczeństwa UE, w tym także stała się współtwórcą unijnej polityki obronnej (ESDP). Na spotkaniu ministrów obrony UE 6 kwietnia 2004 r. Warszawa wyraziła zainteresowanie udziałem w tworzeniu „grup bojowych” UE. Po katastrofie humanitarnej spowodowanej falami tsunami w Azji Południowo-Wschodniej (26 grudnia 2004 r.) Warszawa zaczęła się opowiadać także za przemodelowaniem koncepcji tych grup w taki sposób, aby mogły one nieść skuteczną pomoc międzynarodową w sytuacjach katastrof i wielkich klęsk żywiołowych. Jak uzasadniał minister spraw zagranicznych Adam Daniel Rotfeld w Sejmie RP w dniu 21 stycznia 2005 r., konieczność podjęcia takich działań stwarza również sytuacja w Sudanie, a to sprawia, że przed Polską stoi „zadanie wypracowania rozsądnej doktryny międzynarodowego zaangażowania naszych sił militarnych w podobnych operacjach”20. W listopadzie 2004 r. rząd RP przyjął dokument zatytułowany Strategia RP w odniesieniu do pozaeuropejskich krajów rozwijających się. Zawarto w nim kompleksowy program ożywienia współpracy z tą grupą krajów21. Głównym kierunkiem zaangażowania dyplomatycznego Polski, poza strefą euroatlantycką, jest kontynent azjatycki, w szczególności ChRL (Pekin wyraża rosnące zainteresowanie krajami Europy Środkowej i Wschodniej, traktując je jako pomost w dotarciu do najlepiej rozwiniętych państw spośród „27”), Korea Południowa i Japonia (początkowo stanowisko Tokio wobec Warszawy charakteryzowało się powściągliwością, wynikającą z anulowania przez Klub Londyński i Pary20 Informacja Rządu na temat polskiej polityki zagranicznej przedstawiona na posiedzeniu Sejmu 21 stycznia 2005 roku przez Ministra Spraw Zagranicznych RP prof. Adama Daniela Rotfelda. 21 Strategia… nie stanowi, jak zauważa we Wstępie do dokumentu Bogusław Zaleski, „uniwersalnego rozwiązania wszystkich, często trudnych, szczegółowych problemów merytorycznych i instytucjonalnych. Ma raczej charakter sygnału politycznego wytyczającego podstawowe kierunki i cele polskiej pozaeuropejskiej polityki zagranicznej […]”. Strategia RP w odniesieniu do pozaeuropejskich krajów rozwijających się, „Zeszyty Akademii Dyplomatycznej”, 2005, nr 22. 170 Kamil Zajączkowski 22 Dużym sukcesem dyplomatycznym Polski było doprowadzenie do pierwszej w historii stosunków dwustronnych z Chinami wizyty prezydenta ChRL Hu Jintao w Warszawie w dniach 8-10 czerwca 2004 r. Wizyta ta odbyła się w 7 lat po podróży prezydenta A. Kwaśniewskiego do Chin, a w 55. rocznicę nawiązania stosunków dyplomatycznych między Polską a Chinami. Potwierdzeniem dobrych relacji była wizyta pod koniec października 2008 r. premiera RP D. Tuska w ChRL, przy okazji szczytu UE–Azja. Zob. „Rocznik Strategiczny”, 2004/2005, Warszawa 2005, s. 380; „PAP”, 25.10.2008. 23 „PAP”, 25.10.2008. Stosunki Unii Europejskiej z państwami Afryki Subsaharyjskiej 171 ar t yku ł ski części polskiego zadłużenia)22. Jednocześnie, w ramach aktywizacji stosunków z krajami rozwijającymi się, Polska podtrzymuje żywe kontakty polityczne z krajami afrykańskimi. W dniach 7-14 marca 2004 r. minister spraw zagranicznych, Włodzimierz Cimoszewicz, złożył oficjalne wizyty w Nigerii, Angoli, Namibii i Kenii. Celem wizyt było ożywienie stosunków z wybranymi państwami Afryki Subsaharyjskiej, które zajmują na tym kontynencie istotną pozycję polityczną i gospodarczą oraz pozostają ważnymi partnerami Polski. W każdym z odwiedzanych państw dokonano – na szczeblu szefów dyplomacji – przeglądu stosunków dwustronnych, omawiano również problematykę międzynarodową i regionalną. Ministrowi W. Cimoszewiczowi towarzyszyła grupa polskich przedsiębiorców pod auspicjami Krajowej Izby Gospodarczej. W dniach 13-14 września 2004 r. odwiedził Polskę wiceprezydent Republiki Południowej Afryki, Jacob Zuma; było to pierwsze od 12 lat spotkanie między obu krajami na tak wysokim szczeblu. Również w połowie września przebywał z oficjalną wizytą w Polsce minister spraw zagranicznych i współpracy regionalnej Burkina Faso – Youssouf Ouédraogo. Porozumienie o Partnerstwie z Cotonou reguluje kwestie przystąpienia krajów Europy Środkowej i Wschodniej do Unii w art. 94 § 3. Przewiduje ono, że każde nowe państwo członkowskie Unii Europejskiej staje się stroną Porozumienia od chwili uzyskania członkostwa. Dokonuje się to albo poprzez odpowiedni zapis w układzie akcesyjnym, albo – jeśli układ ten takiej klauzuli nie zawiera – poprzez złożenie aktu akcesji w Sekretariacie Generalnym Rady UE (z poświadczoną kopią przekazaną do Sekretariatu AKP). Afryka od wielu dziesięcioleci stanowi symbol kontynentu pogrążonego w chronicznej nędzy i niezdolnego do wypracowania mechanizmów sprawnego rządzenia. Na jej terytorium koncentruje się większość poważnych sytuacji konfliktowych oraz problemów globalnych. Taki stan rzeczy skłania Polskę do aktywnego udziału w międzynarodowych programach działań na rzecz rozwiązywania systemowych problemów tego kontynentu (por. misje UE). Kwestię biedy i ubóstwa oraz pomocy rozwojowej dla Afryki poruszył w swoim wystąpieniu na 63. sesji Zgromadzenia Ogólnego ONZ, pod koniec września 2008 r., prezydent RP L. Kaczyński23. Ważnym punktem polskiej strategii wobec państw Czarnego Lądu jest propagowanie pozytywnych skutków procesu rozszerzenia Unii, poprzez akcentowanie komplementarności współpracy UE z krajami rozwijającymi się. Kraje AKP obawiają się bowiem, że przystąpienie państw Europy Środkowej i Wschodniej ar t yku ł do Unii Europejskiej spowoduje zmniejszenie pomocy Unii na rzecz ich rozwoju – czego wyrazem było m.in. przyjęcie przez część państw AKP Deklaracji z Nadi 19 lipca 2002 r., w której uznano za konieczność zwiększenie wydatków bogatej Północy na biedne Południe24. Będzie to zapewne czynnik skłaniający przywódców państw członkowskich UE oraz wysokich urzędników Komisji Europejskiej do wywierania nacisku na nowych członków, aby w większym stopniu zaangażowali się w pomoc dla państw Afryki, Karaibów i Pacyfiku. Porozumienie z Cotonou nie jest prostą umową gospodarczą lecz układem polityczno-gospodarczym. Ten motyw polityczny Porozumienia (rządy prawa, przestrzeganie praw człowieka, legalizacja opozycji, tworzenie społeczeństwa obywatelskiego) w szczególności powinien zainteresować Polskę – która swoim doświadczeniem w transformowaniu kraju mogłaby się podzielić z krajami Afryki i wnieść nową jakość w relacjach UE z państwami Południa. 4.2. Wymiar gospodarczy Obecność Polski w strukturach europejskich wiąże się z przyjęciem przez nią określonych zobowiązań i związanych z tym ograniczeń wynikających ze Wspólnej Polityki Handlowej. W konsekwencji polska polityka handlowa wobec państw z Azji, Afryki i Ameryki Łacińskiej utraciła swój charakter narodowy, a kompetencje w zakresie tworzenia jej instrumentów znajdują się w gestii odpowiednich instytucji Unii (poza pewnymi wyjątkami w zakresie wspierania eksportu). Stąd Polska, przed przystąpieniem do Wspólnot, wypowiedziała ponad 110 bilateralnych umów regulujących współpracę gospodarczą z poszczególnymi krajami rozwijającymi się (w związku z nieuregulowanymi rozliczeniami finansowymi Polska utrzymała w mocy umowy z następującymi krajami: Irak, Libia, Mongolia, Korea Północna, Syria). Ponadto, na mocy „Aktu o Przystąpieniu”, zobowiązała się przystąpić do umów międzynarodowych, w tym dotyczących stosunków z krajami rozwijającymi się, zawartych lub tymczasowo stosowanych przez państwa członkowskie i UE. W wymiarze ekonomicznym oznacza to m.in. obowiązek wprowadzenia preferencyjnych warunków dostępu do rynku polskiego jako części rynku unijnego, bardziej korzystnych od warunków dostępu do rynku polskiego w okresie przedakcesyjnym. Mimo powyższego stanu rzeczy, podkreśla się jednak, iż „istniejąca obecnie baza traktatowa regulująca stosunki handlowe Polski, członka UE, z krajami rozwijającymi się, w dużym stopniu zabezpiecza polskie interesy gospodarcze”25. Z dniem akcesji do Unii, Polska stała się automatycznie stroną Układu z Cotonou. Istnieją więc potencjalnie duże szanse na zwiększenie wymiany handlowej 24 Por. V. Michaux, L’élargissement de l’ Union: une menace pour le développement?, „Le Courier ACP– UE”, lipiec-sierpień 2002, s. 18-19. 25 Strategia RP, s. 26. 172 Kamil Zajączkowski 26 W polskim eksporcie do Afryki istotne pozycje w 2007 r. stanowiły: statki i pojazdy – 22%, produkty pochodzenia zwierzęcego – 17%, maszyny i urządzenia – 12%, produkty mineralne – 10%, wyroby metalowe – 9%, gotowe artykuły spożywcze – 7%, produkty pochodzenia roślinnego, papier, tworzywa sztuczne – 4%. W imporcie do Polski w 2007 r. występowały głównie: produkty pochodzenia roślinnego i gotowe artykuły spożywcze – ponad 30% (kauczuk naturalny, kakao, kawa, herbata, tytoń, owoce, alkohol), produkty mineralne (rudy żelaza, manganu i chromu) – ponad 30%, pojazdy i statki – 20%, wyroby tekstylne – 8%. „Eurostat News Release”, 2008, 107, 24.06.2008. 27 Pojęcie lobbingu wywodzi się z języka angielskiego. W swym pierwotnym, dosłownym znaczeniu słowo lobby oznaczało kuluary. Na początku XIX w. nadano mu nowe znaczenie. Coraz częściej termin ten był używany na określenie rozmów w kuluarach, a później do charakterystyki grup nacisku, których zamiarem było wywieranie wpływu na członków Izby Gmin i Izby Lordów. Z czasem termin lobbing uzyskał Stosunki Unii Europejskiej z państwami Afryki Subsaharyjskiej 173 ar t yku ł z krajami Afryki. Wartość polskiego eksportu do Afryki w 2007 r. wyniosła 767 mln euro (396 mln euro w 2000 r.); natomiast importu – 585 mln euro (342 mln euro w 2000 r.). W ostatnich latach większość obrotów handlowych Polski z Afryką, ponad 90%, przypadała na 5 krajów tworzących Afrykańską Strefę Śródziemnomorską (Maroko, Tunezja, Algieria, Egipt, Libia), RPA oraz Nigerię i Wybrzeże Kości Słoniowej26. Należy jednak zauważyć, że rzeczywista wymiana handlowa Polski z krajami Afryki jest wyższa, bowiem wiele transakcji handlowych jest zawieranych i realizowanych za pośrednictwem firm z krajów trzecich, głównie Niemiec, Szwajcarii, Austrii. Powoduje to w konsekwencji znaczne zniekształcenie danych. Jednocześnie, od 2006 r. Polska zobowiązana jest przekazywać środki na pomoc krajom afrykańskim, karaibskim i leżącym na Pacyfiku w ramach kolejnej edycji Europejskiego Funduszu Rozwoju. Ponadto, od połowy 2004 r., część polskiej składki do budżetu UE stanowi wkład finansowy do Europejskiego Banku Inwestycyjnego oraz jest przeznaczana na pomoc humanitarną UE dla państw rozwijających się. Na przykładzie pomocy Unii Europejskiej dla krajów AKP należy stwierdzić, że pomoc unijna może okazać się stymulatorem ekspansji eksportu nie tylko dóbr, lecz również różnorakich usług z krajów donatorów. Jednak warunkiem niezbędnym do wykorzystania tej możliwości jest obecność historyczna, polityczna, gospodarcza, kulturalna w krajach beneficjentach. Dla byłych metropolii (obecnie głównych donatorów, jak Francja, Belgia), uznanych potęg gospodarczych (jak Niemcy, Szwecja) jest to sprawa w miarę prosta. O wiele trudniejsze jest to dla nowych członków UE – niemających ani przeszłości kolonialnej i „obycia” kolonialnego, ani uznanej pozycji na gospodarczej mapie świata, ani autentycznych doświadczeń w handlu z Trzecim Światem. Doświadczenia państwowych central handlu zagranicznego w handlu z przyjaznymi krajom socjalistycznym reżimami politycznymi są dzisiaj bezużyteczne. Dlatego pierwszym zadaniem dla krajów nowoprzyjętych do UE jest zaistnienie na rynku zamówień publicznych w krajach AKP. Oceniając jednak dynamizm polskich przedsiębiorstw w walce o udział „w torcie” krojonym jako pomoc dla krajów AKP, należy podkreślić słabą pozycję lobbingową polskich firm w Brukseli27. A jeśli Warszawa jest mało widoczna w Brukseli, ar t yku ł to i zaistnienie na rynku zamówień publicznych w krajach Afryki będzie trudne. Ponadto kwestia lobbingu nie jest jeszcze doceniana przez środowiska biznesu, jak i instytucje, które powinny wspierać polską obecność w świecie. Układ z Cotonou i zawarte tam warunki handlowe nie stanowią zagrożenia dla polskiej gospodarki. Po pierwsze, towary pochodzące z AKP albo korzystają w Polsce z bezcłowego wwozu z tytułu natury tych towarów (większość stanowią surowce) lub wysoce preferencyjnego traktowania kraju pochodzenia na zasadzie GSP. Po drugie, w pozostałych przypadkach interesy Polski mieszczą się w obrębie interesów UE jako całości lub poszczególnych państw Unii i w negocjacjach w sprawie wprowadzenia zasad wolnego handlu będą bronione w postaci derogacji i wyłączeń. Po trzecie, w przypadku także Polski, margines preferencji dla AKP będzie malał w miarę liberalizacji stawek celnych w ramach porozumień Rundy Urugwajskiej i procesów inicjowanych przez WTO w ramach negocjacji na bazie porozumienia z Doha. Po czwarte, bardzo niski udział w handlu międzynarodowym (1,12%) oraz mało zdywersyfikowany eksport krajów AKP powodują, że podaż wyrobów przemysłowych z tych krajów nie stanowi większego zagrożenia dla polskiego rynku28. Jedynie regulacje dotyczące importu cukru i bananów, zawarte w Porozumieniu z Cotonou, mogą wpływać niekorzystnie na polski rynek. Po pierwsze, spowodują one pogorszenie jakości importowanych bananów – które dotąd sprowadzane były od cechujących się dobrą jakością i tańszych producentów z Ameryki Łacińskiej. Po drugie, podwyższą ich cenę. W obu przypadkach ofiarą będzie krajowy konsument. Import cukru wpłynie negatywnie natomiast na pozycję Polski jako producenta i eksportera netto tego artykułu, także do krajów UE. Według GUS, w 2001 r. Polska zaimportowała cukier za 19 tys. USD (w tym z UE za 12 tys. USD), a wyeksportowała za 82 tys. USD (w tym do UE za 17 tys. USD)29. Polski rząd przyjął jednoznaczne stanowisko dotyczące negocjacji w Światowej Organizacji Handlu o liberalizacji handlu, w szczególności tej części, która dotyczy rolnictwa. Na ochronie rolnictwa Polsce zależy z dwóch powodów. Po pierwsze, w ostatnich latach polski eksport rolno-spożywczy szybko rósł. Po drugie, unijne dopłaty bezpośrednie dla rolników są korzystne dla polskiego budżetu i rozliczeń z Brukselą. Polska przygotowała listę 35 wrażliwych produktów rolnych, takich jak masło, mleko w proszku, tytoń, wieprzowina, drób, owoce miękkie, koncentrat nowe treści. Współczesne znaczenie tego słowa jest szersze i pojemniejsze. Zob. M. Clamen, Le lobbying et ses secrets, Paris 2000, s. 22-23; por. także: J. Zajączkowski, K. Zajączkowski, Działalność polskiego lobby rolnego w procesie negocjacji Traktatu Akcesyjnego, w: Polityka zagraniczna i wewnętrzna państwa w procesie integracji europejskiej, red. E. Haliżak, Bydgoszcz–Warszawa 2004, s. 315-342; Lobbing w Unii Europejskiej, red. M. Molęda-Zdziech, U. Kurczewska, Warszawa 2002. 28 M. Paszyński, Od Traktatu Rzymskiego do Porozumienia w Cotonou, w: Pomoc Unii Europejskiej dla krajów Afryki, Karaibów i Pacyfiku. Szansa dla polskich przedsiębiorstw?, red. T. Koziej, Warszawa 2004, s. 43. 29 Główny Urząd Statystyczny, „Rocznik Statystyczny Handlu Zagranicznego”, 2002, Warszawa 2002. 174 Kamil Zajączkowski Wnioski – Podpisane przez Unię dwustronne i wielostronne porozumienia oraz programy z państwami trzecimi wzmacniają pozycję Polski w krajach rozwijających się. – Wyzwaniem dla Polski staje się wypracowanie optymalnej formuły uczestnictwa w tych przedsięwzięciach. Polska powinna więc, między innymi, zawierać porozumienia z innymi państwami członkowskimi UE, które umożliwią jej realny wpływ na kształtowanie polityki UE wobec krajów pozaeuropejskich, w szczególności Wspólnej Polityki Handlowej (np. Polska, jako członek UE, bierze udział w pracach Komitetu 133 – powstałego na mocy art. 133 TWE. Zadaniem Komitetu jest m.in. omawianie spraw związanych z polityką UE na forum Światowej Organizacji Handlu – WTO). – Znaczenie Polski w Unii Europejskiej zależy w dużym stopniu od poziomu rozwoju współpracy z poszczególnymi krajami i regionami oraz udziału Warszawy w światowej polityce i gospodarce, w tym wobec krajów Afryki. – Współpraca gospodarcza Polski z państwami rozwijającymi się podlega takim samym regułom rynkowym oraz zasadom rachunku ekonomicznego, jak współpraca z pozostałymi partnerami gospodarczymi. Duże znaczenie i wpływ na wzrost eksportu do krajów rozwijających się będzie mieć dalszy wzrost konkurencyjności polskiej oferty eksportowej kierowanej do państw Południa, w tym AKP30. – Polityka ekonomiczna Warszawy wobec państw pozaeuropejskich powinna, w większym niż dotychczas stopniu, wykorzystywać istniejące mechanizmy i instrumenty wspólnotowej polityki handlowej. – Istotnym instrumentem polityki zagranicznej Polski wobec państw rozwijających się będzie udział Warszawy w dialogu politycznym UE z państwami Afryki (należy przy tym uwzględnić występowanie trudności obiektywnych w rozwijaniu takiej współpracy – sytuacja na obszarach wielu państw rozwijających cechuje się możliwością nasilenia zjawisk niekorzystnych, takich jak wojny domowe, terroryzm). 30 Strategia RP, s. 133. Stosunki Unii Europejskiej z państwami Afryki Subsaharyjskiej 175 ar t yku ł soku jabłkowego czy cukier i słodycze. Polska chce chronić rodzime towary przez stosowanie wysokich stawek celnych bądź kontyngentów importowych. Polska dąży do tego, by redukcja cen interwencyjnych była rozciągnięta jak najdłużej w czasie. Polska podkreśla, że zobowiązania Komisji na forum WTO nie mogą naruszać zasad Wspólnej Polityki Rolnej. Rocznik Instytutu Europy Środkowo-Wschodniej Rok (6) 2008 Jakub Zajączkowski Indie i Europa u progu XXI wieku. Perspektywa środkowoeuropejska ar ty ku ł Po zakończeniu zimnej wojny Indie – dążąc do głównego celu swojej polityki zagranicznej, jakim było uznanie ich przez inne państwa za mocarstwo regionalne, a w przyszłości globalne – były aktywnym uczestnikiem stosunków międzynarodowych, zarówno w wymiarze politycznym, jak i gospodarczym. Mimo wielu słabości (głównie wewnętrznych, m.in. wysoki poziom ubóstwa, analfabetyzmu) New Delhi prowadziło politykę zagraniczną o zasięgu globalnym1. Jednym z przejawów międzynarodowej aktywności Indii były zacieśnienie i próba redefinicji stosunków z państwami europejskimi, głównie państwami członkowskimi UE, ale także z Rosją i państwami środkowoeuropejskimi. To z kolei przekładało się na stosunki Polski z Indiami. Ewolucji strategii międzynarodowej Indii towarzyszyły procesy transformacji ustrojowo-politycznej i gospodarczej w Europie. Nowa sytuacja geopolityczna, kwestie ekonomiczno-społeczne, procesy integracyjne w Europie determinowały relacje państw europejskich z Indiami. 1 Na temat roli i pozycji Indii w stosunkach międzynarodowych zob. szerzej: J. Zajączkowski, Indie w stosunkach międzynarodowych, Warszawa 2008; S. Tokarski, S. Bhutani, Nowoczesne Indie. Wyzwania rozwoju, Warszawa 2007. ar t yku ł 1. Indie i Europa – wymiar kulturowo-cywilizacyjny i historyczny Relacje Indii z Europą sięgają genezą do czasów starożytnych. Po raz pierwszy bezpośredni kontakt z Indiami Europa nawiązała podczas wyprawy Aleksandra Macedońskiego (327-324 p.n.e.). Od tego okresu następuje także proces wzajemnego przenikania kultur i cywilizacji. Stosunki z Europą zintensyfikowały się jednak zwłaszcza od końca XV w., kiedy Vasco da Gama przybył drogą morską do Indii. Czynnikami, które kształtowały relacje indyjsko-europejskie, były następnie: powstawanie portugalskich i francuskich faktorii handlowych na wybrzeżach subkontynentu indyjskiego od końca XV w. oraz dziedzictwo brytyjskiego kolonializmu w Indiach. Ponadto idee europejskie (nie tylko brytyjskie, ale również francuskie, niemieckie) wywierały wpływ na kształtowanie się koncepcji w indyjskim ruchu narodowowyzwoleńczym w XIX w. Część indyjskich filozofów i działaczy była zwolennikami poszukiwania punktów stycznych między doświadczeniami europejskimi a tradycją indyjską. Indie przejęły od Brytyjczyków wiele instytucji wewnętrznego życia politycznego, łącznie ze wzorcami parlamentaryzmu, demokracji, sądownictwa czy sił zbrojnych, tradycję związaną z biurokracją i służbą cywilną2 oraz nawiązywały do koncepcji brytyjskich w stosunkach dyplomatycznych3. Idee i koncepcje brytyjskie w tej dziedzinie, dostosowane przez liderów Indyjskiego Kongresu Narodowego do uwarunkowań indyjskich, wywarły znaczący wpływ na indyjską wizję świata. Oddziaływanie Europy na Indie nie miało jednak charakteru jednostronnego. Kultura i cywilizacja indyjska kształtowały bowiem kulturę europejską. J. W. Goethe zachwycał się już starożytną sztuką Śakuntala Kalidasy, podziw dla filozofii indyjskiej wyrażali G. W. F. Hegel oraz A. Schopenhauer. Fascynację subkontynentem indyjskim widać również w literaturze. Przykładem są chociażby dzieła R. Kiplinga, P. Scotta, O. Paza4. Od XVI w. datujemy kontakty polskich dygnitarzy, a następnie mnichów, głównie jezuitów. Pod koniec XVIII w. w Polsce oraz w innych państwach europejskich obserwuje się zamiłowanie do egzotyki indyjskiej. XVIII w. to początek studiów indologicznych we Francji i w Niemczech, w Polsce zaś – XIX5. Jednak do uzyskania przez Indie niepodległości w 1947 r. ich relacje z Europą cechował paternalizm oraz kolonializm. Stosunki nie były równoprawne. Uzyskanie niepodległości przez Indie nie oznaczało przełomu w stosunkach z Euro2 A. M. Wainwright, The Inheritance of Empire: Britain, India, and the Balance of Power in Asia, 1938-55, Westport 1994, s. 99. 3 N. Jayapalan, Foreign Policy of India, New Delhi 2001, s. 25; por. C. H. Heimsath, Indian Nationalism and Hindu Social Reform, Princeton 1964, s. 129. 4 M. D. Nalapat, Culture on Diplomacy: India Inc. Needs US-Style Chutzpah, „Times of India”, 19.03.2001. 5 Na temat relacji polsko-indyjskich w perspektywie historycznej zob. szerzej: J. Łupińska, Z historii kontaktów polsko-indyjskich (od XVI w. do 1945 r.), „Azja-Pacyfik”, t. 10, Toruń 2007, s. 25-36. 178 Jakub Zajączkowski 6 J. N. Dixit, India and Europe: Perceptions and Misperceptions, w: India and the European Union in the New Millennium, red. R. K. Jain, New Delhi 2000, s. 43. 7 B. Vivekanandan, India and Europe in the 1990s, w: Indian Foreign Policy in the 1990s, red. K. R. Pillali, New Delhi 1997, s. 61-70. Indie i Europa u progu XXI wieku. Perspektywa środkowoeuropejska 179 ar t yku ł pą, zwłaszcza Zachodnią. Po powstaniu Wspólnot Europejskich (WE) w latach 50. XX w. oraz ukształtowaniu się w latach 70. XX w. Europejskiej Współpracy Politycznej, Europa Zachodnia nie koncentrowała się na zagadnieniach dotyczących Indii ani subregionu Azji Południowej. Ponadto, wzajemne postrzeganie Indii i Wspólnot Europejskich wciąż nacechowane było nieufnością6. Idea niezaangażowania, sojusz ze ZSRR (oficjalne zawarcie sojuszu – 1971 r.) nie budziły aprobaty ze strony państw Zachodu. Indie były traktowane przez WE jako państwo należące de facto do bloku wschodniego. Ponadto do lat 70. WE uważały Indie za obszar wpływów Wielkiej Brytanii. Indie także nie dążyły do zacieśniania stosunków ze Wspólnotami Europejskimi, gdyż nie były one postrzegane jako jedność polityczna, znaczący aktor w międzynarodowych stosunkach gospodarczych i politycznych. Głównym partnerem w Europie Zachodniej była Wielka Brytania. New Delhi zacieśniało ponadto relacje z RFN, Francją i Włochami. Stosunki Indii ze Wspólnotami Europejskimi, nawiązane oficjalne w 1962 r., zacieśniły się w latach 70. XX w. Dotyczyły one głównie kwestii ekonomicznych. Podstawą były dwa dokumenty: z 1973 r. Commercial Cooperation Agreement (CCA), a następnie z 1980 r. – Commercial and Economic Cooperation Agreement (CECA). Porozumienia służyły przyspieszeniu wzrostu handlu między Wspólnotami a Indiami. WE pozostawały głównym partnerem handlowym dla Indii; w 1990 r. stanowiły odpowiednio 28% i 29% eksportu i importu Indii. Stosunki handlowe między Indiami a Wspólnotami cechował jednak wysoki deficyt handlowy po stronie New Delhi. Był on spowodowany głównie polityką protekcjonistyczną Wspólnot, która utrudniała dostęp tekstyliów i innych produktów indyjskich na rynki europejskie. Różnice pojawiły się także na forum GATT. Indie postrzegały międzynarodowy system handlowy jako niesprawiedliwy. Wraz z innymi państwami Południa opowiadały się za stworzeniem Nowego Międzynarodowego Ładu Ekonomicznego7. W okresie zimnej wojny stosunki Indii ze WE koncentrowały się na kwestiach ekonomicznych. Wymiar polityczny nie odgrywał znaczącej roli. WE nie opowiadały się jednak jednoznacznie po stronie Indii w konflikcie z Pakistanem. Subregion Azji Południowej był jednak postrzegany przez Europę Zachodnią w kontekście uwarunkowań zimnowojennych. Było to zaś jednym z powodów, dla których w okresie tym nie rozwinął się dialog polityczny między Indiami a WE. Jednocześnie, w okresie zimnej wojny rozwijały się stosunki Indii z Polską i innymi państwami Europy Środkowej. Oficjalne stosunki dyplomatyczne między Warszawą a New Delhi nawiązano w 1954 r. Relacje Polski z Indiami opierały się głównie na współpracy gospodarczej i kulturalnej. W 1959 r. podpisano umowę ar t yku ł dotyczącą handlu i sposobu płatności, którą następnie przedłużano w kolejnych latach aż do 1990 r. Stosunki polityczne w tym okresie także świadczyły o wzajemnym zrozumieniu. Dowodem tego były liczne wizyty na najwyższym szczeblu: w Polsce wizyty złożyli prezydenci V. V. Giri (1970) i Zail Singh (1986) oraz premierzy Jawaharlal Nehru (1955), Indira Gandhi (1967) oraz Morarji Desai (1979). W Indiach zaś wizyty złożyli m.in.: premierzy J. Cyrankiewicz (1957), P. Jaroszewicz (1973), E. Gierek (1977) oraz W. Jaruzelski (1985). Przez ponad 20 lat przedstawiciele Polski i Indii, wspólnie w ramach Międzynarodowej Komisji Kontroli i Nadzoru obserwowali realizację porozumień w Indochinach. Na początku lat 90. obserwatorzy z Polski i Indii brali udział w realizowanym pod auspicjami ONZ procesie przeprowadzania wyborów w Kambodży. W okresie 1954-1989 stosunki Polski i innych państw z Europy Środkowej z Indiami trzeba rozpatrywać w kontekście stosunków indyjsko-radzieckich, uwarunkowań zimnowojennych. Państwa Europy Środkowej rozwijały stosunki polityczne i kulturalne, popierały Indie na forum organizacji międzynarodowych, w konflikcie z Pakistanem opowiadały się po stronie New Delhi 2. Indie i Europa u progu XXI wieku – w kierunku partnerstwa politycznego Stosunki Indii z Unią Europejską u progu XXI w. kształtowane były przez procesy i zmiany zachodzące w Indiach, jak i w Europie. Upadek bloku wschodniego, proces integracji europejskiej, utworzenie UE, zacieśnienie współpracy politycznej w ramach UE, proces rozszerzania się UE o państwa z Europy Środkowej, stawiały nowe wyzwania dla Indii. Jednocześnie początek reform gospodarczych w 1991 r. w Indiach, otwarcie się na inwestycje zagraniczne, liberalizacja handlu, ekonomizacja polityki zagranicznej Indii odejście w strategii międzynarodowej Indii od moralizatorstwa na rzecz pragmatyzmu, podkreślanie przez New Delhi konieczności współpracy państw Północy i Południa miały głęboki wpływ na stosunki New Delhi z Europą. Ze względu na nową jakość środowiska międzynarodowego zmieniły się bowiem podstawy, na których oparte były stosunki indyjsko-europejskie w okresie zimnej wojny8. Indie i Europa nie stanowiły jednak głównych partnerów gospodarczych i politycznych w ostatniej dekadzie XX w. Indie skoncentrowały się na zacieśnianiu relacji z państwami Azji Południowej i Południowo-Wschodniej, nastąpiło nowe otwarcie w relacjach z USA (głównie pogłębienie stosunków ekonomicznych) i normalizacja relacji z Chinami. Kryzys przeżywały stosunki indyjsko-rosyjskie, które ograniczyły się głównie do tradycyjnej współpracy w dziedzinie wojskowej. Relacji ze Wspólnotami Europejskimi także nie cechował dynamizm. Mimo pod8 S. Baroowa, The Emerging Strategic Partnership between India and the EU: A Critical Appraisal, „European Law Journal”, 2007, nr 6, s. 733. 180 Jakub Zajączkowski 9 N. Joshi, India and Central and Eastern Europe, w: Indian Foreign Policy. Agenda for the 21st Century, red. L. Mansingh, M. Venkatraman, New Delhi 1998, s. 36-44. 10 R. Budania, The Emerging International Security System: Threats, Challenges and Opportunities for India, „Strategic Analysis”, 2004, nr 1, s. 56-57. Indie i Europa u progu XXI wieku. Perspektywa środkowoeuropejska 181 ar t yku ł pisania 20 grudnia 1993 r. Porozumienia o współpracy i rozwoju, ustanowienia na jego mocy Wspólnej Komisji UE i Indii oraz opracowania przez Komisję Europejską dokumentu pt. Ulepszone partnerstwo między UE i Indiami, Indie ograniczały stosunki z Unią Europejską głównie do współpracy gospodarczej. Jednocześnie brakowało im strategii wobec państw z Europy Środkowej, w tym Polski9. Stosunki polityczne znalazły się w impasie. Państwom środkowoeuropejskim zabrakło także determinacji w zacieśnianiu stosunków z New Delhi. Głównym problemem w relacjach z krajami regionu Azji i Pacyfiku, w tym Indiami, pozostawała współpraca gospodarcza. W latach 90. XX w. nastąpiła reorientacja geograficznych kierunków wymiany handlowej z zagranicą. Stosunki Europy Środkowej z większością państw Azji w wymiarze ekonomicznym zeszły na drugi plan. Przyczyniły się do tego także inne uwarunkowania i przesłanki, takie jak: brak spójnej koncepcji dotyczącej polityki wobec państw azjatyckich, problemy i trudności związane z ponownym wejściem Europy Środkowej na rynki azjatyckie. W latach 90. XX w. nastąpił spadek polskiego (i innych państw środkowoeuropejskich) eksportu do państw Azji, a jednocześnie – wzrost importu z nich. Przyczyniło się to do niekorzystnego dla Polski salda w obrotach handlowych z krajami regionu Azji i Pacyfiku, co charakteryzuje również stosunki handlowe Polski z Indiami. Aktywność państw Europy Środkowej w regionie Azji i Pacyfiku, zarówno w sferze gospodarczej, jak i politycznej była ograniczona. Głównym celem polityki zagranicznej tych państw (zwłaszcza z tzw. grupy wyszehradzkiej) w latach 90. XX w. było przystąpienie do NATO i Unii Europejskiej oraz stworzenie solidnych podstaw współpracy zarówno w wymiarze bilateralnym, jak i regionalnym oraz międzynarodowym z głównymi partnerami Warszawy w Europie i Ameryce Północnej. Pod koniec lat 90. XX w. pojawiły się jednak polityczne i ekonomiczne przesłanki, które wywarły znaczący wpływ na stosunki Indii z Europą. Indie zdały sobie sprawę, że o pozycji państwa w stosunkach międzynarodowych w coraz większym stopniu decydować będzie czynnik ekonomiczny. New Delhi zainteresowane było wzrostem bezpośrednich inwestycji zagranicznych w Indiach. UE była postrzegana jako znaczący inwestor zagraniczny. Jednocześnie jednak Indie obawiały się, iż proces rozszerzania Unii na Europę Środkowo-Wschodnią spowoduje spadek wartości handlu między Indiami a EU. Istotniejszym zagrożeniem dla Indii było jednak zacieśnianie się relacji między UE a Chinami10. Od 1994 r. UE rozwijała dialog polityczny z Chinami. W kwietniu 1998 r. w Londynie odbył się pierwszy szczyt UE–Chiny. Podczas 6. szczytu pod koniec października 2003 r. w Pekinie podkreślono znaczenie chińsko-unijnego dialogu politycznego. W tym samym czasie Komisja Europejska przyjęła do- ar t yku ł kument „Dojrzewające partnerstwo: wspólne interesy i wyzwania w stosunkach UE–Chiny”, w którym akcentowano konieczność pogłębiania wzajemnych relacji między Brukselą i Pekinem11. Indie wyrażały obawy, iż głównym partnerem Unii Europejskiej w Azji staną się Chiny. Ponadto fakt, że Indie, mimo starań, nie zostały zaproszone do forum dialogu Europy i Azji (tzw. Asia–Europe Meeting, ASEM), głównie z powodu sprzeciwu Malezji, powodował, że Indie obawiały się marginalizacji w strategii międzynarodowej Unii. Na ewolucję stosunków Indii z Europą wpłynęły także: integracja Azji Wschodniej, ewolucja indyjskiej myśli strategicznej, większa asertywność Indii w stosunkach międzynarodowych, zwiększenie atrybutów mocarstwowych Indii (zwiększenie wydatków na armię, jej modernizacja, wzrost gospodarczy) oraz dojście do władzy w 1998 r. Indyjskiej Partii Ludowej (BJP), która za cel postawiła sobie uzyskanie przez Indie statusu mocarstwa. Aktywniejsza polityka Indii wobec Unii Europejskiej powodowana była aspiracjami Indii do odgrywania pełnowymiarowego i znaczącego podmiotu stosunków międzynarodowych u progu XXI w. Politycy indyjscy (począwszy zwłaszcza od premiera Atala Bihari Vajpayee) zdali sobie sprawę, że chcąc odgrywać większą rolę w organizacjach międzynarodowych, muszą mieć poparcie nie tylko takich mocarstw jak USA i Chiny, ale także państw Unii Europejskiej. Najdobitniej pokazało to głosowanie w 1996 r. nad kandydaturami Japonii i Indii na niestałego członka Rady Bezpieczeństwa ONZ. Japonia uzyskała w nim ponad 3-krotnie więcej głosów niż Indie. New Delhi, wyciągając wnioski z tej przegranej, zrewidowało swoją politykę wobec Unii Europejskiej. Jednocześnie okazją do ożywienia wzajemnych relacji był m.in. szczyt milenijny ONZ i wrześniowy szczyt z 2005 r. z okazji 60-lecia ONZ oraz towarzysząca mu debata na temat reformy organizacji, zwłaszcza zaś Rady Bezpieczeństwa (Indie współpracowały z Niemcami, obok Brazylii i Japonii, w tzw. grupie G-4 dążącej do powiększenia Rady Bezpieczeństwa o te właśnie państwa oraz dwa państwa afrykańskie)12. Starania Indii o członkostwo w Radzie Bezpieczeństwa ONZ poparła także Polska i inne państwa środkowoeuropejskie. Trzeba zaznaczyć, że był to dowód ożywienia relacji Polski z New Delhi, które po okresie impasu zaczęły wchodzić w nową fazę (wizyta prezydenta L. Wałęsy w Indiach w 1994 r. i prezydenta A. Kwaśniewskiego w 1998 r. oraz prezydenta Indii w Polsce w 1996 r.). Czynnikiem determinującym obydwie strony były kwestie ekonomiczne. Indie wraz z rozwojem gospodarczym i wzrostem pozycji ekonomicznej zainteresowane były w swojej strategii międzynarodowej odnowieniem relacji gospodarczych z Polską. Na początku lat 90. XX w. Indie postrzegały Polskę i inne państwa Europy Środkowej jako rywala i konkurenta do unijnych funduszy i obawiały się, że więk11 http://europa.eu.int/comm/external_relations/china/com_03_533/com_533_en.pdf A. Nafey, Permanent Membership in the UN Security Council: India’s Diplomatic Initiatives and Strategies, „India Quarterly”, 2005, nr 4, s. 47-48. 12 182 Jakub Zajączkowski 13 H. S. Chopra, India and the European Union, w: India’s Foreign Policy. Challenges and Prospects, red. N. Jetly, New Delhi 1999, s. 177. 14 D. Mistry, A Theoretical and Empirical Assessment of India as an Emerging World Power, „India Review”, 2004, nr 1, s. 89-91. 15 S. Dutta, In Search of New Security Concepts, „Strategic Analysis”, 1997, april, s. 15. 16 R. M. Hathaway, India Transformed: Parsing India’s „New” Foreign Policy, „India Review”, 2003, nr 4, s. 76. 17 http://europa.eu.int/comm/external_relations/india/intro/summ_index.htm 18 http://commerce.nic.in/India-EU-jap.pdf; Political Declaration on the India-EU Strategic Partnership, 07/09/2005; The India-EU Strategic Partnership. Joint Plan, 08/09/2005, http://meaindia.nic.in/ Indie i Europa u progu XXI wieku. Perspektywa środkowoeuropejska 183 ar t yku ł szość inwestycji zamiast do Indii trafi do Polski. Jednak pod koniec lat 90. XX w. i na początku XXI w. zaczęły postrzegać Polskę i Europę Środkową jako państwo i region, będące cennym partnerem gospodarczym w tej części Europy, a także być może sojusznikiem w Unii Europejskiej i pomostem między Azją i Europą. Powyższe uwarunkowania zdynamizowały rozwój stosunków między Indiami a Europą. Od końca lat 90. XX w., obok dalszego zacieśniania relacji ekonomicznych, postanowiono poszerzyć stosunki Indii i UE o wymiar polityczny. Służyły temu podobieństwa w kwestii przyszłej wizji świata. Istotę i charakter wzajemnych relacji należy bowiem rozpatrywać w kontekście transformacji porządku międzynarodowego i wspólnej wizji świata13. Większość indyjskich polityków, jak i Europejczyków zaznaczało, iż świat będzie zmierzał od systemu jednobiegunowego w kierunku systemu policentrycznego. Najprawdopodobniej powstanie system heksagonalny. Będzie się on opierał na sześciu mocarstwach: USA, Rosji, UE, Chinach, Japonii i Indiach14. Powyższe państwa będą dysponowały różną siłą polityczną, ekonomiczną i militarną. W stosunkach międzynarodowych nastąpi wzrost znaczenia Azji, która będzie centrum politycznym i gospodarczym świata w XXI w.15 Koncepcja świata wielobiegunowego przedstawiana przez Indusów była zgodna z europejską wizją porządku międzynarodowego. Jednocześnie czynnik chiński (wzrost potęgi Chin) i kwestie ekonomiczne spowodowały, iż w latach 90. i u progu XXI w. mamy do czynienia z pogłębieniem się współpracy między Unią a Indiami16. 28 czerwca 2000 r. w Lizbonie odbyło się pierwsze spotkanie na szczycie UE–Indie. Podczas kolejnych szczytów (23 listopada 2001 r. w New Delhi, 10 października 2002 r. w Kopenhadze oraz 29 listopada 2003 r. w New Delhi) poruszano takie zagadnienia, jak: bezpieczeństwo w regionie Azji Południowej i PołudniowoWschodniej, walka z terroryzmem, zacieśnianie współpracy gospodarczej i kulturalnej17. W 2004 r. podczas szczytu w Hadze postanowiono ustanowić Strategiczne Partnerstwo między Indiami a UE. Podczas szóstego szczytu w 2005 r. w New Delhi podpisano tzw. Plan działania, który wytyczał plan i dziedziny współpracy w ramach strategicznego partnerstwa18. Kolejne szczyty – 7. z października 2006 r. i 8. z 30 listopada 2007 r. – potwierdziły, iż UE i Indie zamierzają zacieśniać współpracę, także w wymiarze strategicznym. Podkreślono konieczność rozwoju nie tylko stosunków ekonomicznych (od 1980 r. wartość handlu między Indiami a Wspólnotami wzrosła o ponad 50 mld EUR i w 2008 r. wynosiła ok. 55 mld USD; ar t yku ł handel z UE stanowi ponad 20% eksportu i importu Indii)19, ale także politycznych. Należy zaznaczyć, iż powyższe inicjatywy znajdowały poparcie strony Europy Środkowej, która aktywnie wspierała zacieśnianie się relacji indyjsko-unijnych. Odwoływała się przy tym nie tylko do czynnika ekonomicznego, kwestii zdynamizowania obrotów gospodarczych, ale również do przesłanek związanych z takimi wartościami jak demokracja, wolność. Stanowisko Europy Środkowej nie różni się w tej kwestii od strategii całej UE. Pogłębiając bowiem stosunki polityczne, Indie i Unia Europejska zwracały uwagę na wspólne wartości, co znalazło odzwierciedlenie w Deklaracji Lizbońskiej z 2000 r. Ponadto podkreślano konieczność stawienia czoła nowym wyzwaniom i zagrożeniom, takim jak terroryzm. Potwierdzeniem znaczenia, jakie UE przywiązywała do Indii, znajdujemy także w pierwszej w historii Strategii Bezpieczeństwa przyjętej przez UE 12 grudnia 2003 r., w której stwierdzono: „UE powinna rozwijać strategiczne partnerstwo z Indiami”20. W komunikacie UE pt. „EU–India Strategic Partnership” z czerwca 2004 r. zaznaczano, iż stosunki UE i Indii, oparte na wspólnych wartościach, powinny rozwijać się na czterech płaszczyznach: współpraca na forach międzynarodowych, zapobieganie konfliktom, walka z terroryzmem, przeciwdziałanie rozprzestrzenianiu się broni masowej zagłady; umacnianie więzi ekonomicznych poprzez rozwój dialogu sektorowego; współpraca rozwojowa i w dziedzinie kulturalnej i intelektualnej21. W odpowiedzi na ten komunikat Indie – w pierwszym w historii dokumencie będącym strategią Indii wobec UE – zwróciły uwagę, że „partnerstwo strategiczne powinno być oparte na wspólnych wartościach, wzajemnych korzyściach”, dotyczyć sytuacji w Azji Południowej i Afganistanie. Podkreślano, iż wspólnym zagrożeniem dla UE i Indii jest terroryzm i WMD22. Budowaniu świata wielobiegunowego i realizacji wspólnych aspiracji służyła także decyzja podjęta podczas 6. szczytu ASEM (The Asia–Europe Meeting) – forum politycznego, międzycywilizacyjnego dialogu między państwami UE i 13 państwami azjatyckimi – o włączeniu do ASEM także Indii. W tym kontekście trzeba zaznaczyć, że zarówno Indie, jak i UE wspierają proces integracji w Azji Wschodniej. Trzeba także podkreślić, iż według badań elity biznesowe w Indiach postrzegają Indie jako wzór integracji. Zaznaczają, iż UE przezwycięża liczne różnice dzięki instrumentom integracji ekonomicznej. Jako pozytywny element postrzegane są też prawo unijne i fundusze strukturalne23. 19 Trade Statistics, Ministry of Commerce and Industry, Government of India, New Delhi 2007. A Secure Europe in a Better World: The European Security Strategy, Council of the European Union, 12 December 2003. 21 European Commission, Communication from the Commission to the Council, the European Parliament and the European Economic and Social Committee, „An EU–India Strategic Partnership”, 16 June 2004, COM (2004) 430 Final. 22 Ministry of External Affairs, Government of India, „EC Communication titled ‘An EU–India Strategic Partnership’ – India’s Response”, 27 August 2004, www.meaindia.nic.in 23 L. Fioramonti, Different Facets of a Strategic Partnership: How the EU is Viewed by Political and Business Elites, Civil Society and the Press in India, „European Foreign Affairs Review”, 2007, nr 4, s. 349-362. 20 184 Jakub Zajączkowski 24 Joint Statement issued on the occasion of the visit of President Jacques Chirac to India, 20/02/2006, http://meaindia.nic.in/ 25 Cyt. za: J.-L. Racine, The Indo-French Strategic Dialogue: Bilateralism and World Politics, w: India as Emerging Power, red. S. Ganguly, London and Portland 2003, s. 181. 26 D. K. Giri, Indians in Europe, w: Contemporary Europe and South Asia, red. B. Vivekanandan, D. K Giri, New Delhi 2001, s. 179-191. 27 „The Hindu”, 14.05.2006. Indie i Europa u progu XXI wieku. Perspektywa środkowoeuropejska 185 ar t yku ł Indie – obok współpracy z UE – rozwijały dialog z poszczególnymi państwami Unii Europejskiej. Dialog strategiczny, wzrost wymiany handlowej, pogłębianie stosunków kulturalnych, walka z terroryzmem, współpraca wojskowa były instrumentami zacieśniania relacji z Francją i Wielką Brytanią (największym europejskim partnerem handlowym Indii, ponad 5 mld USD rocznie) oraz w ostatnich latach (2004-2007) z Niemcami. Dla Indii głównym partnerem w Unii Europejskiej jest Francja. New Delhi postrzegało Francję jako państwo, dzięki któremu Indie mogą zyskać poparcie dla swoich mocarstwowych ambicji wśród pozostałych członków UE. Podczas wizyty w New Delhi w lutym 2006 r. prezydent Francji Jacques Chirac potwierdził wsparcie dla indyjskich aspiracji mocarstwowych24. W tym kontekście trzeba zaznaczyć, iż Francja już od czasu nawiązania w 1998 r. z Indiami dialogu strategicznego popierała mocarstwowe aspiracje Indii25. Nie zmienia to faktu, że w stosunkach Indii z Unią Europejską najważniejszą płaszczyzną współpracy pozostaje współpraca ekonomiczna. Jednocześnie, w ostatnich latach coraz aktywniejszą rolę odgrywa diaspora hinduska w takich państwach, jak Wielka Brytania, Francja czy Holandia. Rząd w New Delhi od początku XXI w. próbuje w większym aniżeli dotychczas zakresie wykorzystać diasporę hinduską do promocji gospodarczej i kulturowej Indii za granicą. Indie, także dzięki poprawie swojej pozycji gospodarczej, od kilku lat są aktywniejsze w dziedzinie bezpośrednich inwestycji zagranicznych26. New Delhi w 2006 r. stało się trzecim pod względem wielkości inwestorem zagranicznym w Wielkiej Brytanii. W Europie Środkowej na głównego partnera dla Indii wyrasta Polska, która jest postrzegana – jak określił to minister handlu i gospodarki Indii, Kamal Nath, podczas wizyty w Warszawie w maju 2006 r. – jako „brama do Unii Europejskiej”, łącznik między Azją a Europą Zachodnią27. Dynamizm w stosunkach Polski z Indiami należy analizować w szerszym kontekście. Członkostwo Polski w Unii Europejskiej stworzyło nowe uwarunkowania i przesłanki dla wzrostu aktywności politycznej i gospodarczej w Azji. Dzięki mechanizmom Wspólnej Polityki Zagranicznej i Bezpieczeństwa, Wspólnej Polityki Handlowej oraz innym unijnym politykom Polska miała realne możliwości na włączenie się w całość unijnej polityki wobec regionu Azji i Pacyfiku. Dyplomacja Polska zdawała sobie jednocześnie sprawę, że zaangażowanie Polski w tym zakresie nie tylko wzmocni pozycję Polski w Azji, ale także w Unii Europejskiej. Po akcesji Polski do Unii wzrosła aktywność polskiej dyplomacji poza sferą euroatlantycką. Głównym kierunkiem zaangażowania Polski była Azja. W paździer- ar t yku ł niku 2004 r., podczas szczytu ASEM w Hanoi, Polska stała się członkiem ASEM. W czasie spotkania w Hanoi premier Polski odbył rozmowy z przywódcami krajów azjatyckich. Dotyczyły one zarówno spraw politycznych, jak i gospodarczych. Polska była zainteresowana zwłaszcza zmniejszeniem deficytu w obrotach handlowych z państwami Azji. Polska była także gorącym orędownikiem rozszerzenia ASEM o Indie, które były głównym partnerem politycznym Polski w Azji Południowej. Należy podkreślić, że od 2004 r. wzrósł eksport polskich towarów do krajów azjatyckich, w tym Indii. W ciągu pierwszych ośmiu miesięcy 2007 r. polsko-indyjskie obroty handlowe wzrosły o ponad 20% i wyniosły 538,6 mln USD28. Polska ma nadzieję na dalsze zacieśnianie współpracy gospodarczej, zwłaszcza w obszarach takich jak energetyka, górnictwo i przetwórstwo spożywcze. 10 stycznia 2007 r. z wizytą do Indii udał się A. Szejnfeld, sekretarz stanu w Ministerstwie Gospodarki. Z punktu widzenia zapotrzebowania rynku i polskich możliwości eksportowych, największe szanse pogłębienia współpracy rysują się w branży energetycznej, w górnictwie i przetwórstwie spożywczym oraz w przemyśle obronnym. W kontaktach gospodarczych z Indiami nadal jednak występuje duży deficyt w obrotach handlowych. Polski import w okresie styczeń-sierpień osiągnął 440,5 mln USD. Obok aktywnej polityki zagranicznej w regionie Azji i Pacyfiku, Polska próbowała także dokonać pewnej konceptualizacji tej polityki, co miało być wyrazem przywiązywania coraz większej uwagi do rozwoju relacji z krajami rozwijającymi się. Dowodem na to jest chociażby przyjęty w listopadzie 2004 r. przez rząd RP dokument pt. Strategia RP w odniesieniu do pozaeuropejskich krajów rozwijających się. Zawarto w nim kompleksowy program ożywienia współpracy z tą grupą krajów. W przypadku krajów azjatyckich zwrócono uwagę, że dynamiczny wzrost współpracy gospodarczej Unii Europejskiej z tymi krajami oraz pogłębianie z nimi (np. Indiami, Japonią i Chinami) dialogu politycznego będą czynnikami służącymi rozwojowi i zacieśnieniu stosunków politycznych i gospodarczych Polski z krajami Azji29. Dokument przyjęty przez rząd polski oraz działania podjęte w ostatnich latach wskazują, iż dla Polski, tak jak i całej Unii Europejskiej, sprawy gospodarcze wysuwają się na plan pierwszy. Jednocześnie zacieśnia się współpraca polityczna. 3. Indie i Europa – ograniczenia i wyzwania na przełomie wieków W stosunkach Indii z Europą, mimo zacieśniania w ostatnich latach relacji, występują ograniczenia i wyzwania. Mają one charakter polityczny i ekonomiczny. Po pierwsze, mimo deklaracji o strategicznym partnerstwie Indie nie traktują UE jako swojego głównego partnera politycznego. Przyjęte powyżej dokumen28 29 186 Ministerstwo Gospodarki RP, strony internetowe. Strategia RP w odniesieniu do pozaeuropejskich krajów rozwijających się, Warszawa 2005. Jakub Zajączkowski 30 S. Baroowa, The Emerging Strategic, s. 747. „The Hindu”, 11.10.2002. 32 J. Borrell, Giving Substance to EU–India Relations, „The EurAsia Bulletin”, 2006, September-Octo31 ber. 33 R. K. Jain, India and the European Union, s. 87. Tamże, s. 88. 35 C. Raja Mohan, India and the U.S.–European Divide, „The Hindu”, 26.09.2002. 36 A. Gupta, The U.S.–India Relationship: Strategic Partnership or Complementary Interests?, February 2005, s. 44-45, http://www.carlisle.army.mil/sei 37 C. Rice, Remarks at Sophia University, Tokyo, March 19, 2005, http://www.state.gov/secretary/ rm/2005/43655.htm 34 Indie i Europa u progu XXI wieku. Perspektywa środkowoeuropejska 187 ar t yku ł ty mają raczej charakter deklaratywny30. Indyjscy badacze i politycy wskazują, iż Indie z Unią Europejską więcej dzieli niż łączy. Chodzi m.in. o sposób walki z terroryzmem, kwestię Kaszmiru oraz inną percepcję porządku międzynarodowego, kwestię międzynarodowego reżimu nuklearnego31. UE i Indie różnią się też w podejściu do standardów socjalnych. Bruksela naciska na Indie w kwestii podpisania przez New Delhi m.in. konwencji dotyczących ochrony praw dzieci przyjętych przez Międzynarodową Organizację Pracy. Na fakt znacznych różnic między indyjską a europejską wizją porządku międzynarodowego zwracał uwagę przewodniczący Parlamentu Europejskiego, J. Borrell w artykule o wymownym tytule pt. Giving Substance to EU–India Relations32. Ograniczenia w stosunkach Indie–Europa wynikają głównie z faktu, iż Unia Europejska nie jest postrzegana jako jedność i całość. Percepcja UE przez elity polityczne i biznesowe wiąże się de facto z postrzeganiem poszczególnych państw Unii, a nie Unii jako jednego organizmu politycznego. Zwraca się uwagę na brak rzeczywiście wspólnej polityki zagranicznej, na problemy instytucjonalne Unii33. Towarzyszy temu dużo większe zainteresowanie Indii zacieśnieniem relacji politycznych z USA. Indie i Indusi ciągle postrzegają USA jako dużo istotniejszego i znaczącego partnera we wszystkich niemalże aspektach współpracy34. Kwestią zasadniczą jest proces upodabniania się indyjskiej wizji świata do wizji amerykańskiej. Przejawem tego było chociażby stanowisko Indii wobec konfliktu w Iraku wyrażane w latach 2002-2003, które bliższe było Stanom Zjednoczonym niż Europie Zachodniej. Unilateralizm, położenie nacisku na siłą militarną, koncepcja ataku wyprzedzającego powodowały, iż indyjska wizja porządku międzynarodowego i amerykańska „wydawały się coraz bardziej zbieżne”35. W tym kontekście należy postrzegać czynnik chiński36. Zarówno USA, jak i Indie przyglądają się prowadzonej od końca lat 90. XX w. modernizacji armii chińskiej i zwiększającym się wydatkom wojskowym Chin. C. Rice podkreślała, że zacieśniające się stosunki USA z Japonią, Koreą Południową i Indiami zmuszą Chiny do odgrywania bardziej koncyliacyjnej i pozytywnej roli w regionie Azji37. W przeciwieństwie do Amerykanów, Europejczycy nie postrzegają Indii jako potencjalnej przeciwwagi dla rosnącej potęgi chińskiej. Jednocześnie Indie uważają, że UE, mimo iż podkreśla znaczenie demokracji i praw człowieka, zacieśnia sto- ar t yku ł sunki z Chinami i traktuje Pekin poważniej niż New Delhi, a przyjęta przez nią strategia wobec Azji (z 1994 r. i z 2001 r.) kładzie nacisk na zacieśnianie relacji z Chinami, postrzega Pekin jako główne mocarstwo w Azji. Na tle stosunków Indie–UE w kontekście relacji z USA wydaje się, że jeśli czynnik amerykański stanowił pewne ograniczenia w stosunkach New Delhi–Bruksela, to w przypadku relacji z Europą Środkową kwestia amerykańska w większym stopniu zbliżała wizję przedstawianą przez rządy Indii i państw środkowoeuropejskich, w której podkreślano rolę USA w wojnie z terroryzmem i ich pozycję w Azji Południowo-Zachodniej. Dużo istotniejsze różnice w stosunkach Indii z Europą Środkową występowały w dziedzinie ekonomicznej. Główne wyzwanie nadal stanowią kwestie gospodarcze, bowiem mimo wzrostu obrotów handlowych w ostatnich latach ani Europa Środkowa dla Indii, ani też Indie dla Europy Środkowej nie są znaczącymi partnerami handlowymi. Towarzyszy temu wciąż mała znajomość rynku indyjskiego przez przedsiębiorców środkowoeuropejskich. W tym kontekście jednak należy brać pod uwagę percepcję Unii przez Indie w dziedzinie gospodarczej. UE podczas negocjacji na forum WTO krytykowana była przez władze i elity biznesowe Indii za Wspólną Politykę Rolną, subsydia rolne, politykę handlową, brak zrozumienia dla potrzeb i interesów państw rozwijających się. Omawiając stosunki handlowe między Indiami a UE, zwracano także uwagę, iż dla Unii istotniejszym partnerem handlowym w Azji są Chiny, czego dowodem jest wzrost wartości handlu między UE a ChRL o 150% w latach 2000-2006. Ponadto Chiny są dla Unii drugim partnerem handlowym38. 4. Indie – Europa: w kierunku partnerstwa? Implikacje dla Europy Środkowej Na przełomie XX i XXI w. stosunki Indii z Europą charakteryzowały się poszerzeniem współpracy z dziedzin ekonomicznych na sferę polityczną. Indie ujmowały relacje z Europą, zwłaszcza z Unią Europejską, w sposób wielowymiarowy, nie ograniczając się jedynie – jak w okresie zimnowojennym – do współpracy ekonomicznej. Jednocześnie następowała instytucjonalizacja współpracy między Unią a Indiami w sferze politycznej, czego dowodem było zainicjowanie szczytów UE–Indie. Podkreśleniem znaczenia stosunków indyjsko-unijnych był nie tylko fakt znacznego wzrostu handlu między obydwoma partnerami w ciągu ostatnich lat, ale także ustanowienie strategicznego partnerstwa w 2004 r. Indie nie traktowały jednak Unii Europejskiej w sposób priorytetowy. Różnice uwidaczniały się w podejściu do takich kwestii, jak zasady użycia siły w stosunkach międzynarodowych, kwestie unilateralizmu, międzynarodowe reżimy nuklearne. Napięcia i konflikty występowały także w sferze ekonomicznej w takich kwestiach, 38 188 N. Kurian, India–EU Economic Relations: Problems and Prospects, w: Contemporary Europe, s. 121-137. Jakub Zajączkowski 39 H. Kapur, The Uneasy India–EU Relationship, „The EurAsia Bulletin”, 2006, November-December. The Indian Prime Minister’s 2005 Independence Day Address, www.pmindia.nic.in/speeches.htm 41 Na temat stosunków Indie–UE zob. szerzej: K. Lisbonne de Vergeron, Contemporary Indian Views of the European Union, London 2006; R. K. Jain, India, the European Union and Asia Regionalism, Paper presented at the EUSA–AP Conference on Multilateralism and regionalism in Europe and Asia–Pacific, Tokyo, December, 8-10, 2005; M. Wysocka, Stosunki Indii z Unią Europejską na progu XXI w., „Azja–Pacyfik”, t. 10, Toruń 2007, s. 37-53. 42 The European Union and India: A Strategic Partnership for the 21st Century, The European Commission, Brussel 2007. 40 Indie i Europa u progu XXI wieku. Perspektywa środkowoeuropejska 189 ar t yku ł jak subsydia rolne czy ochrona własności intelektualnej. Powyższe uwarunkowania sprawiają, że stosunki Indii z Unią Europejską określane są „jako pełne różnic i napięć”39. Jednocześnie, u progu XXI w. mamy do czynienia z deficytem informacji na temat UE w Indiach. Unia, nie tylko przez społeczeństwo, ale także przez elity polityczne i biznesowe, jest postrzegana głównie przez pryzmat głównych jej państw, nie zaś jako całość. W konsekwencji, Indie skupiają się w dużo większym stopniu na zacieśnianiu stosunków z poszczególnymi państwami (zwłaszcza Francją, Niemcami, Wielką Brytanią), a nie Unią jako całością. Indie, choć zwracały uwagę na wspólne wartości, to u progu XXI w. nie postrzegały Unie Europejskiej jako strategicznego partnera. Świadczy o tym chociażby fakt, iż podczas uroczystości niepodległości Indii w 2005 r. (rok po zawarciu między UE a Indiami porozumienia o strategicznym partnerstwie), premier Indii w swoim przemówieniu wśród strategicznych partnerów Indii nie wymienił Unii Europejskiej40. Mimo tych problemów Indie i Unią kontynuują współpracę gospodarczą i polityczną. Jednocześnie obie strony mają świadomość, że powyższe uwarunkowania stanowią nie tylko wyzwania dla stosunków Indii z Unia Europejską, ale wskazują także na konieczność takiej redefinicji tych stosunków, która uwzględniałaby zarówno aspiracje polityczne Indii, jak i Unii Europejskiej41. Dowodem tego jest chociażby raport Komisji Europejskiej z 2007 r. pt. The European Union and India: A Strategic Partnership for the 21st Century (Indie i UE określa się mianem „strategicznych partnerów w globalnej wiosce”)42, w którym – obok wskazania na fakt znaczącej ewolucji w stosunkach indyjsko-unijnych po zakończeniu zimnej wojny – podkreślono potrzebę zdynamizowania relacji Indii i Unii Europejskiej. Nowa jakość w stosunkach UE–Azja, a dokładniej mówiąc UE–Indie, miała konsekwencje dla polityki państw Europy Środkowej wobec Azji, a także Indii. Po marginalizacji tego kierunku na początku lat 90. XX w., od połowy ostatniej dekady XX w. następowała jednak stopniowa, choć powolna zmiana w percepcji tego regionu przez elity polityczne w państwach środkowoeuropejskich. Przyspieszenie w pogłębianiu relacji z państwami Azji i Pacyfiku nastąpiło zwłaszcza u progu XXI w. Wiązało się to głównie z perspektywą akcesji państw środkowoeuropejskich do Unii Europejskiej. Członkostwo państw Europy Środkowej w Unii Europejskiej, a tym samym wykorzystywanie instrumentów polityki zagranicznej i handlowej Unii, przyczyniło się do intensyfikacji dwustronnych stosunków z państwami regionu Azji ar t yku ł i Pacyfiku, w tym z Indiami. Integracja z UE stała się bez wątpienia czynnikiem stymulującym aktywność Europy Środkowej w regionie Azji. Dowodem na to są chociażby liczne – w porównaniu do lat poprzednich – wizyty środkowoeuropejskich premierów i ministrów spraw zagranicznych w państwach azjatyckich i wzrost obrotów handlowych z tymi państwami. Podstawowym przedmiotem zintensyfikowanego dialogu były sprawy globalne oraz bezpieczeństwo międzynarodowe, w tym wojna z terroryzmem. Politykę państw Europy Środkowej wobec Indii charakteryzuje jednak przede wszystkim priorytet interesów gospodarczych. Rozszerzanie eksportu, przyciąganie inwestycji bezpośrednich, poszukiwanie źródeł niezbędnego importu w istotnym stopniu wyznacza treść i zakres polityki zagranicznej państw środkowoeuropejskich wobec państw tego regionu. Nastąpił rozwój współpracy w dziedzinie nauki, techniki, kultury, edukacji. Istotnym elementem było położenie nacisku na rozwijanie współpracy z organizacjami regionalnymi, takimi jak ASEAN, wykorzystywanie form dialogu, jakie rozwinęła Unia Europejska z państwami Azji (szczyty UE–ASEAN, ARF, ASEM). Z pewnością jednak głównym obszarem będzie płaszczyzna gospodarcza, co ma związek z ekonomizacją relacji Europy Środkowej z państwami azjatyckimi. Przed państwami Europy Środkowej stoi jeszcze jednak wiele wyzwań. Do czynników ograniczających współpracę państw środkowoeuropejskich z państwami azjatyckimi należą: rosnąca na ich niekorzyść dysproporcja w handlu z większością państw azjatyckich (np. z Chinami), skromna oferta eksportowa do państw azjatyckich, duża konkurencja międzynarodowa i niska aktywność środkowoeuropejskich eksporterów oraz inwestorów na rynku azjatyckim, różnice kulturowe i cywilizacyjne. Ograniczenia te dowodzą, że Europa Środkowa powinna pogłębiać wciąż dialog polityczny, gospodarczy i kulturalny z krajami azjatyckimi. Prognozując przyszłe relacje z krajami Indiami, można stwierdzić, iż w najbliższym okresie Europa Środkowa skoncentruje się głównie na poprawie bilansu w obrotach handlowych z New Delhi. Państwom środkowoeuropejskim służyć będzie fakt, że ze względu na członkostwo w Unii Europejskiej stanowić będą obszar szczególnego zainteresowania inwestorów azjatyckich. Należy jednak podkreślić, że to w dużej mierze od samych państw Europy Środkowej, od ich polityki, zależeć będzie pozycja i rola Europy Środkowej w regionie Azji i Pacyfiku, w tym relacje z Indiami. Państwa Europy Środkowej powinny w pełni wykorzystać instrumenty polityk wspólnotowych oraz WPZiB. Po akcesji państw środkowoeuropejskich do Unii stosunki z Indiami należy także analizować w kontekście relacji Indie – Unia Europejska. W interesie Europy Środkowej jest jednak zacieśnianie tych relacji, zwłaszcza gospodarczych i włączanie Indii do mechanizmów współpracy Azji i Unii Europejskiej. 190 Jakub Zajączkowski Rocznik Instytutu Europy Środkowo-Wschodniej Rok (6) 2008 Mirosław Habowski ar ty ku ł Udział Sejmu w wypowiedzeniu w stosunkach między Rzecząpospolitą Polską a niektórymi państwami postkomunistycznymi konwencji w sprawie uregulowania podwójnego obywatelstwa W przyjętej w 1997 r. Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej po raz pierwszy w dziejach naszego kraju osobny rozdział został poświęcony kwestii źródeł prawa. Z punktu widzenia badacza stosunków międzynarodowych szczególnie istotny jest fakt dość precyzyjnego uregulowania kwestii związanych z zawieraniem i wypowiadaniem umów międzynarodowych oraz ich miejsca w hierarchii źródeł prawa. W artykule 89 ustęp 1 znajdujemy następujący zapis: „Ratyfikacja przez Rzeczpospolitą Polską umowy międzynarodowej i jej wypowiedzenie wymaga uprzedniej zgody wyrażonej w ustawie, jeżeli umowa dotyczy: 1) pokoju, sojuszy, układów politycznych lub układów wojskowych, 2) wolności, praw lub obowiązków obywatelskich określonych w Konstytucji, 3) członkostwa Rzeczypospolitej Polskiej w organizacji międzynarodowej, 4) znacznego obciążenia państwa pod względem finansowym, 5) spraw uregulowanych w ustawie lub w których Konstytucja wymaga ustawy”. ar t yku ł Konstytucja wyraźnie przewiduje więc udział Sejmu zarówno w wyrażaniu zgody na ratyfikację umowy międzynarodowej w pięciu wymienionych powyżej dziedzinach, jak i w wyrażaniu zgody na wypowiedzenie takowych umów. O ile ta pierwsza kompetencja ma dość bogatą literaturę1, to udział Sejmu w wypowiadaniu umów międzynarodowych jest z reguły wspominany mimochodem2. Stan taki ma uzasadnienie w rzeczywistości życia politycznego – parlament znacznie częściej rozpatruje ustawy ratyfikacyjne upoważniające prezydenta do ratyfikowania umowy międzynarodowej niż do jej wypowiedzenia. Jednym z nielicznych przypadków tej drugiej sytuacji były prace Sejmu III kadencji nad rządowymi projektami ustaw: 1. o wypowiedzeniu, w stosunkach między Rzecząpospolitą Polską a Republiką Słowacką, Konwencji między Polską Rzecząpospolitą Ludową a Czechosłowacką Republiką Socjalistyczną o uregulowaniu zagadnień dotyczących podwójnego obywatelstwa, sporządzonej w Warszawie 17 maja 1965 r.; 2. o wypowiedzeniu, w stosunkach między Rzecząpospolitą Polską a Republiką Czeską, Konwencji między Polską Rzecząpospolitą Ludową a Czechosłowacką Republiką Socjalistyczną o uregulowaniu zagadnień dotyczących podwójnego obywatelstwa, sporządzonej w Warszawie 17 maja 1965 r.; 3. o wypowiedzeniu, w stosunkach między Rzecząpospolitą Polską a Ukrainą, Konwencji między Rządem Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej a Rządem Związku Socjalistycznych Republik Radzieckich w sprawie zapobiegania powstawaniu przypadków podwójnego obywatelstwa, podpisanej w Warszawie 31 marca 1965 r.; 4. o wypowiedzeniu, w stosunkach między Rzecząpospolitą Polską a Republiką Białorusi, Konwencji między Rządem Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej a Rządem Związku Socjalistycznych Republik Radzieckich w sprawie zapobiegania powstawaniu przypadków podwójnego obywatelstwa, podpisanej w Warszawie 31 marca 1965 r.; 5. o wypowiedzeniu Konwencji między Rządem Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej a Rządem Mongolskiej Republiki Ludowej w sprawie uregulowania zagadnień dotyczących podwójnego obywatelstwa i zapobiegania przypadkom jego powstania, podpisanej w Ułan Bator 23 maja 1975 r. W tym samym czasie Sejm podjął także prace nad rządowym projektem ustawy o ratyfikacji Protokołu między Rządem Rzeczypospolitej Polskiej a Rządem Federacji Rosyjskiej o uchyleniu w stosunkach między Rzecząpospolitą Polską 1 Należy tu szczególnie wyróżnić: M. Kijowski, Udział Sejmu i Senatu w ratyfikacji umów międzynarodowych (1919-2003), Rzeszów 2004. 2 Zob. A. Bałaban, Pozycja ustrojowa i funkcje Sejmu RP, Warszawa 2005, s. 93-94; J. Jaskiernia, Charakter prawny i funkcje Komisji Spraw Zagranicznych Sejmu RP, „Polski Przegląd Dyplomatyczny”, t. 4, nr 6 (22), listopad-grudzień 2004, s. 65-75. 192 Mirosław Habowski 3 Konwencję z ZSRR podpisano 31 marca 1965 r., wymiana dokumentów ratyfikacyjnych nastąpiła 30 grudnia 1965 r., a wejście w życie 30 stycznia 1966 r. Konwencja z Czechosłowacją została podpisana 17 maja 1965 r., wymiana dokumentów ratyfikacyjnych nastąpiła 20 kwietnia 1966 r., a wejście w życie 20 maja 1966 r. 4 Należy wskazać, że Konwencja polsko-radziecka z 31 marca 1965 r. pełniła rolę uzupełniającą wobec Konwencji między Rządem Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej a Rządem Związku Socjalistycznych Republik Radzieckich w sprawie uregulowania obywatelstwa osób o podwójnym obywatelstwie, podpisanej w Warszawie 21 stycznia 1958 r. 5 Konwencja między Rządem Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej a Rządem Związku Socjalistycznych Republik Radzieckich w sprawie zapobiegania powstawaniu przypadków podwójnego obywatelstwa, „Zbiór Umów Międzynarodowych Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej. 1965”, Warszawa 1969, s. 28-33. Udział Sejmu w wypowiedzeniu w stosunkach między Rzecząpospolitą... 193 ar t yku ł a Federacją Rosyjską Konwencji między Rządem Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej a Rządem Związku Socjalistycznych Republik Radzieckich w sprawie zapobiegania powstawaniu podwójnego obywatelstwa, podpisanej w Warszawie 31 marca 1965 r. Jak widać, przedmiotem prac Sejmu były trzy umowy międzynarodowe, w odniesieniu do których rząd polski dążył do ustania ich obowiązywania w stosunkach z sześcioma państwami. W niniejszym artykule skoncentruję się na wypowiedzeniu konwencji zawartych z ZSRR i z Czechosłowacją. Porównując obie umowy, należy zauważyć, że zostały one zawarte w tym samym czasie3, wykazują duże podobieństwo co do treści, jednak Konwencja polsko-czechosłowacka jest znacznie bardziej rozbudowana4 i została podpisana na znacznie wyższym szczeblu. Konwencję polsko-radziecką podpisali bowiem dyrektor Departamentu Prawno-Traktatowego MSZ PRL, Włodzimierz Zawadzki, i wicedyrektor Departamentu Prawno-Traktatowego MSZ ZSRR, Grigorij Jefimowicz Wilków. Konwencję polsko-czechosłowacką podpisali zaś podsekretarz stanu w MSZ PRL, Marian Naszkowski, i ambasador Czechosłowacji w Polsce, Oskar Jeleń. Konwencja polsko-radziecka liczy 11 artykułów, Konwencja polsko-czechosłowacka zaś artykułów 14, i to znacznie bardziej rozbudowanych. Jako pierwszą przedstawię Konwencję z ZSRR5. Art. 1 nakładał na rodziców dziecka, z których jedno posiadało obywatelstwo radzieckie, a drugie polskie, obowiązek wybrania (w drodze porozumienia) dla dziecka urodzonego po wejściu w życie Konwencji obywatelstwa jednej z umawiających się stron oraz regulował terminy i sposób, w jaki obowiązek ten miał być wykonany. Zakładał, że w przypadku braku zgodnego oświadczenia rodziców o wyborze obywatelstwa dla dziecka, będzie ono posiadać wyłącznie obywatelstwo tego państwa, na którego terytorium się urodziło (ustęp 4). Jeżeli zaś urodziło się na terytorium państwa trzeciego, a rodzice nie porozumieli się, wówczas miało ono mieć wyłącznie obywatelstwo tej umawiającej się strony, na której terytorium rodzice mieli wspólne miejsce zamieszkania przed wyjazdem do państwa trzeciego. Jeśli zaś nie mieli takiego miejsca zamieszkania, dziecko miało posiadać wyłącznie obywatelstwo matki (ustęp 5). ar t yku ł Art. 2 regulował sytuację dziecka posiadającego w dniu wejścia w życie Konwencji obywatelstwo obu umawiających się stron – i powtarzał co do istoty rozwiązania art. 1. Art. 3 składał się z trzech ustępów. W pierwszym znajdujemy zapis, iż małoletnie dziecko, posiadające w dniu wejścia w życie Konwencji jednocześnie obywatelstwo obu umawiających się państw, a pozostające pod władzą rodzicielską tylko jednego z rodziców, będzie posiadać od tego dnia wyłącznie jego obywatelstwo. Zgodnie z ustępem drugim, w przypadku, gdy wykonywanie władzy rodzicielskiej nad małoletnim dzieckiem zostało powierzone na mocy orzeczenia sądowego tylko jednemu z rodziców, dziecko miało posiadać wyłącznie jego obywatelstwo, chyba że rodzice w drodze porozumienia postanowią inaczej. Ustęp trzeci dotyczył dzieci osieroconych. Przyznawał im prawo do obywatelstwa wyłącznie państwa, na którego terytorium mieszkały. Art. 4 dotyczył osób pełnoletnich posiadających obywatelstwo obu umawiających się stron, zamieszkałych na terytorium państwa trzeciego, na które nie rozciągały się postanowienia Konwencji z 21 stycznia 1958 r. – także one miały złożyć oświadczenia o wyborze obywatelstwa, a jeżeli tego nie uczyniły w przewidzianym przez Konwencję terminie (w ciągu roku od wejścia w życie Konwencji), miały posiadać wyłącznie obywatelstwo tej z umawiających się stron, na terytorium której mieszkały przed wyjazdem do państwa trzeciego. Kluczowe znaczenie miał art. 5. Oba państwa zobowiązywały się w nim, że od dnia wejścia w życie Konwencji nie będą przyjmowały wniosków w sprawie nabycia jej obywatelstwa przez osoby posiadające obywatelstwo drugiej umawiającej się strony, bez uprzedniego przedłożenia przez zainteresowaną osobę dokumentu, wydanego przez właściwy organ państwa, którego obywatelstwo posiada, stwierdzającego brak przeszkód do zmiany obywatelstwa (ustęp 1). Jednocześnie art. 5 ust. 2 stanowił, że obywatele jednej z umawiających się stron, którzy przed wejściem w życie Konwencji nabyli obywatelstwo drugiej umawiającej się strony, nie tracąc dotychczasowego obywatelstwa, będą posiadać od tego dnia wyłącznie obywatelstwo tej strony, na której terytorium mieszkają. Jeżeli zaś osoby te mieszkają na terytorium państwa trzeciego, będą posiadać wyłącznie obywatelstwo tej z umawiających się stron, które nabyły później. Zgodnie z art. 8 wybór obywatelstwa powinien być dokonywany na zasadzie całkowitej dobrowolności, a art. 9 zwalniał od wszelkich opłat oświadczenia składane na podstawie tejże Konwencji oraz wydawane w związku z nimi dokumenty. Art. 10 przewidywał, że sprawy, które mogą wyniknąć w związku z interpretacją i stosowaniem Konwencji, będą regulowane w drodze dyplomatycznej. Z punktu widzenia tematu artykułu szczególnie istotny jest art. 11 ust. 3, zgodnie z którym Konwencja została zawarta na czas nieokreślony i miała zachować moc do upływu sześciu miesięcy od dnia jej wypowiedzenia przez jedną z umawiających się stron. 194 Mirosław Habowski 6 Konwencja między Polską Rzecząpospolitą Ludową a Czechosłowacką Republiką Socjalistyczną o uregulowaniu zagadnień dotyczących podwójnego obywatelstwa, „Zbiór Umów Międzynarodowych Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej. 1966”, Warszawa 1971, s. 19-24. Udział Sejmu w wypowiedzeniu w stosunkach między Rzecząpospolitą... 195 ar t yku ł W Preambule Konwencji polsko-czechosłowackiej6 znajdujemy deklarację, która jako powody zawarcia umowy wskazuje: istnienie pewnej ilości osób, które obie umawiające się strony uważają za swych obywateli (przesłanka obiektywna); zamiar zlikwidowania podwójnego obywatelstwa tych osób na zasadzie ich dobrowolnej decyzji oraz zapobiegania powstawaniu podwójnego obywatelstwa (przesłanka subiektywna). Na mocy art. 1 osoby, które w dniu wejścia w życie Konwencji posiadały jednocześnie obywatelstwo obu umawiających się stron, mogły wybrać obywatelstwo dowolnej strony – to, które pragnęły zachować. Art. 4 regulował sytuację dzieci mających w dniu wejścia w życie Konwencji jednocześnie obywatelstwo obu umawiających się stron. Miały one posiadać wyłącznie obywatelstwo rodziców, jeżeli rodzice już mieli lub zgodnie z postanowieniami Konwencji nabyli jednakowe obywatelstwo. Jeżeli zaś rodzice nadal posiadali różne obywatelstwa, to obywatelstwo ich małoletnich dzieci miało być określone stosownie do porozumienia rodziców. W przypadku braku porozumienia rodziców, o obywatelstwie decydował czynnik terytorialny – miejsce zamieszkania dziecka, a w przypadku mieszkania na terytorium państwa trzeciego – miejsce urodzenia dziecka. Rozwiązania zawarte w art. 4 Konwencji polsko-czechosłowackiej są jak widać zbliżone do regulacji zawartych w artykułach 1-3 Konwencji polsko-radzieckiej. Zgodnie z art. 6 osoby, które w terminie jednego roku od wejścia w życie Konwencji nie złożyły oświadczenia o wyborze obywatelstwa, zachowały wyłącznie obywatelstwo tej strony, na której terytorium miały stałe miejsce zamieszkania w dniu upływu wyżej wymienionego terminu (czyli 20 maja 1967 r.). Jeżeli osoby te miały tego dnia stałe miejsce zamieszkania na terytorium państwa trzeciego, zachowują wyłącznie obywatelstwo tej umawiającej się strony, na której terytorium miały stałe miejsce zamieszkania bezpośrednio przed wyjazdem za granicę. W przypadku, gdy nie miały takiego miejsca zamieszkania, zachowują wyłącznie obywatelstwo tego państwa-strony Konwencji, które nabyły później. Bardzo ważny był art. 7, na podstawie którego osoby zamieszkujące terytorium jednej z umawiających się stron, które wybrały obywatelstwo drugiej strony, mogły nadal pozostać w dotychczasowym miejscu zamieszkania. Art. 9 regulował sytuację dzieci urodzonych po wejściu w życie Konwencji, których rodzice posiadali różne obywatelstwa (jedno – polskie, drugie – czechosłowackie) – oczywiście tak, by uniemożliwić zaistnienie sytuacji podwójnego obywatelstwa nowo narodzonego dziecka. Art. 11 Konwencji polsko-czechosłowackiej był analogiczny do art. 5 ust. 1 Konwencji polsko-radzieckiej. Podobnie artykuły 12 i 13 odpowiadały artykułom 9 i 10 Konwencji polsko-radzieckiej. Różnicę zawierał natomiast art. 14 ust. 2. ar t yku ł Zgodnie z nim Konwencja polsko-czechosłowacka miała obowiązywać przez okres pięciu lat. Jej ważność miała ulec (i ulegała) przedłużaniu na kolejne pięć lat, jeżeli któraś z umawiających się stron jej nie wypowie co najmniej na sześć miesięcy przed upływem terminu jej ważności. Obie konwencje doczekały się upadku systemu komunistycznego i rozpadu ZSRR i Czechosłowacji. W myśl uchwały parlamentu Czeskiej i Słowackiej Republiki Federacyjnej z 15 grudnia 1992 r. oba państwa powstałe z rozpadu federacji stały się generalnymi sukcesorami traktatów zawartych przez CSRF. Podobne akty prawne przyjęły także już nowo powstałe państwa (np. Republika Czeska w Proklamacji skierowanej do parlamentów i narodów świata oraz w ustawie nr 4/1992 przyjętej przez Czeską Radę Narodową 31 grudnia 1992 r.7, a Republika Słowacka w uchwale Słowackiej Rady Narodowej z 3 grudnia 1992 r.8 W rezultacie polskoczechosłowacka Konwencja o uregulowaniu zagadnień podwójnego obywatelstwa zaczęła obowiązywać w stosunkach polsko-czeskich i polsko-słowackich. Dnia 8 lipca 1993 r. podpisano polsko-słowacki protokół dotyczący sukcesji umów polsko-czechosłowackich. W dodanym do niego załączniku wymieniono 15 umów, które miały przestać obowiązywać w stosunkach między obu państwami. Nie było wśród nich Konwencji o podwójnym obywatelstwie9. Podobny protokół w odniesieniu do stosunków polsko-czeskich podpisano 29 marca 1996 r. I on także nie zaliczył Konwencji o podwójnym obywatelstwie do tych umów, które miały przestać obowiązywać10. Jeśli chodzi natomiast o Konwencję polsko-radziecką to należy wskazać na art. 12 Układu o utworzeniu Wspólnoty Niepodległych Państw, w którym stwierdzono, że państwa w nim uczestniczące gwarantują wykonanie zobowiązań międzynarodowych wynikających dla nich z umów i porozumień zawartych przez ZSRR, oraz na decyzję Rady Głów Państw WNP z 20 marca 1992 r. zawierającą stwierdzenie, że państwa Wspólnoty są sukcesorami praw i obowiązków ZSRR. Wrocławski badacz problematyki zaznacza jednocześnie, że o uczestnictwie w po- 7 A. Banaszkiewicz, Traktaty i umowy polsko-czeskie zawarte w latach 1993-2004, w: B. J. Albin, W. Baluk, Europa Środkowa. Dekada transformacji. Republika Czeska, Wrocław 2005, s. 345. 8 Tenże, Traktaty i umowy polsko-słowackie zawarte w latach 1993-2004, http://www.ism.uni.wroc.pl/ publikacje/teksty/traktaty_i_umowy_polsko_slowackie_1993_2004.pdf 9 Protokół między Rządem Rzeczypospolitej Polskiej a Rządem Republiki Słowackiej dotyczący obowiązywania w stosunkach między Rzecząpospolitą Polską a Republiką Słowacką dwustronnych umów międzynarodowych zawartych między Polską (Rzecząpospolitą Polską, Polską Rzecząpospolitą Ludową) a Czechosłowacją (Republiką Czechosłowacką, Czechosłowacką Republiką Socjalistyczną, Czeską i Słowacką Republiką Federacyjną) w latach 1918-1992, podpisany w Bratysławie w dniu 8 lipca 1993 r., w: A. Przyborowska-Klimczak, W. Staszewski, Stosunki traktatowe Polski z państwami sąsiednimi. Wybór dokumentów, Lublin 1998, s. 117-119. Protokół wszedł w życie 6 czerwca 1994 r. 10 Protokół między Rządem Rzeczypospolitej Polskiej a Rządem Republiki Czeskiej o sukcesji umów dwustronnych i przeglądzie systemu traktatowego między Rzecząpospolitą Polską a Republiką Czeską, podpisany w Warszawie w dniu 29 marca 1996 r., w: A. Przyborowska-Klimczak, W. Staszewski, Stosunki traktatowe, s. 85-87. Protokół wszedł w życie 23 sierpnia 1996 r. 196 Mirosław Habowski 11 A. Banaszkiewicz, Regulacje traktatowe stosunków polsko-rosyjskich w latach 1991-2006, http://www. ism.uni.wroc.pl/publikacje/teksty/regulacje_traktatowe_stosunkow_polsko_rosyjskich_w_latach_1991_ 2006.pdf 12 Biuletyn nr 2371/III, posiedzenie Komisji Administracji i Spraw Wewnętrznych /nr 130/ i Komisji Spraw Zagranicznych /nr 84/ z dnia 5 stycznia 2000 r. 13 Sejm Rzeczypospolitej Polskiej, III kadencja, druk nr 1323. 14 Sejm Rzeczypospolitej Polskiej, III kadencja, druk nr 1325. 15 Druki sejmowe nr 1323 i 1325. 16 Stanowi on, iż „Inicjatywa ustawodawcza przysługuje posłom, Senatowi, Prezydentowi Rzeczypospolitej i Radzie Ministrów”. Udział Sejmu w wypowiedzeniu w stosunkach między Rzecząpospolitą... 197 ar t yku ł szczególnych umowach poszczególne państwa decydują samodzielnie11. Należy przypomnieć, że z państw postsowieckich do WNP nie przystąpiły Litwa, Łotwa i Estonia – i państwa te nie uznały sukcesji interesującej nas Konwencji. Wiceminister Radosław Sikorski poinformował członków sejmowej Komisji Spraw Zagranicznych, że podobnie jak państwa nadbałtyckie postąpiły Azerbejdżan, Uzbekistan i Armenia, a Gruzja, Kirgizja, Mołdawia i Tadżykistan nie wypowiedziały się w tej kwestii12. Uzasadnienia do rządowych projektów ustaw o wypowiedzeniu informują, że zagadnienie sukcesji przez Ukrainę zobowiązań byłego ZSRR zostało objęte regulacją ustawy z dnia 12 września 1991 r. o sukcesji prawnej Ukrainy. Z ustawy tej wynika, że Ukraina jest sukcesorem praw i obowiązków wynikających z umów międzynarodowych zawartych przez ZSRR, o ile nie są sprzeczne z konstytucją i interesami Ukrainy. Przedmiotem sukcesji stała się także będąca przedmiotem prac Sejmu konwencja dotycząca podwójnego obywatelstwa, którą Polska potwierdziła przez stosowanie jej postanowień w stosunkach z Ukrainą13. Na podobnej zasadzie Konwencja obowiązywała także w stosunkach polsko-białoruskich, z tym, że podstawą jej obowiązywania w prawie krajowym Białorusi były: Postanowienie Prezydium Rady Najwyższej Republiki Białorusi z dnia 3 czerwca 1992 o procedurze stwierdzenia sukcesji oraz Uchwała Rady Ministrów o procedurze stwierdzenia sukcesji Republiki Białorusi wobec umów międzynarodowych byłego ZSRR, zawartych przez Radę Ministrów, ministrów i inne organy ZSRR14. Zarówno w uzasadnieniu projektu ustawy o wypowiedzeniu konwencji w stosunkach z Białorusią, jak i z Ukrainą znajduje się identyczny fragment: „Wzajemne stosowanie w praktyce przez Polskę w stosunkach dwustronnych z Ukrainą [Republiką Białorusi] postanowień Konwencji stanowi, zgodnie z regułami prawa międzynarodowego, o obowiązywaniu w stosunkach między tymi państwami postanowień Konwencji, chociaż fakt ten nie ma pisemnego potwierdzenia”15. W drugiej połowie 1999 r. premier Jerzy Buzek, powołując się na art. 118 ust. 1 Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej16, przesłał do Marszałka Sejmu Macieja Płażyńskiego sześć projektów ustaw dotyczących przestania obowiązywania konwencji regulujących kwestie podwójnego obywatelstwa z byłymi państwami socjalistycznymi. Na 30 sierpnia 1999 r. datowane są projekty ustaw o wypowie- ar t yku ł dzeniu konwencji w stosunkach z Ukrainą17, Republiką Czeską18 i Republiką Białoruś19. Na 16 września datowany jest rządowy projekt ustawy o wypowiedzeniu konwencji w stosunkach z Republiką Słowacką20. Datę 4 października 1999 r. nosi rządowy projekt ustawy o wypowiedzeniu konwencji z Mongolią21. Datę 1 grudnia 1999 r. nosi rządowy projekt ustawy o ratyfikacji Protokołu między rządem polskim a rosyjskim o uchyleniu we wzajemnych stosunkach polsko-radzieckiej konwencji z 31 marca 1965 r.22 Zgodnie z zapowiedzią, skoncentruję uwagę na pierwszych czterech projektach ustaw, dwie pozostałe wykorzystując jedynie w celach komparatystycznych. Wszystkie wnioski rządu dotyczące ustawy o wypowiedzeniu konwencji mają identyczną formę. Na pierwszej stronie znajduje się pismo przewodnie podpisane przez prezesa Rady Ministrów, w którym informuje on Marszałka Sejmu o przedmiocie projektu ustawy, o przedstawieniu w załączniku opinii w sprawie zgodności proponowanych regulacji z prawem Unii Europejskiej oraz z informacją, że do reprezentowania stanowiska rządu w tej sprawie w toku prac parlamentarnych został upoważniony minister spraw zagranicznych. Na stronie drugiej znajduje się projekt ustawy, której art. 1 ust. 1 upoważnia prezydenta RP do wypowiedzenia danej konwencji, a ust. 2 stwierdza, że wypowiedzenie następuje z zachowaniem przepisów o wypowiedzeniu, zawartych w konwencji (w projektach dotyczących Czech i Słowacji dodane są słowa „nie później niż do dnia 19 listopada 2000 r.”). Art. 2 stwierdza, że ustawa wchodzi w życie po upływie 14 dni od dnia ogłoszenia”. Każdemu projektowi ustawy towarzyszy 3-4-stronicowe uzasadnienie, a także opinia podpisana przez pełniącego obowiązki sekretarza Komitetu Integracji Europejskiej, podsekretarza stanu Pawła Sameckiego. We wszystkich drukach ma ona identyczną treść: „W związku z przedstawionym projektem ustawy (nr pisma Rady Ministrów), pozwalam sobie wyrazić następującą opinię: Przedmiot projektowanej regulacji nie jest objęty zakresem prawa Unii Europejskiej”. Druk sejmowy zawierający projekt ustawy ratyfikującej Protokół z Rosją, oprócz merytorycznych różnic w treści projektu ustawy, różni się dodaniem między projektem ustawy a jej uzasadnieniem kopii podpisanego 27 lipca 1999 r. Protokołu. Uzasadnienia ustaw o wypowiedzeniu konwencji zawierają liczne fragmenty o jednakowej treści, umiejscowione w końcowej części dokumentu: „Zgodnie z treścią art. 133 ust. 1 pkt 1 Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej, Prezydent Rzeczypospolitej Polskiej ratyfikuje i wypowiada umowy międzynarodowe. W przypadku jednak, kiedy umowa dotyczy wolności, praw lub obowiązków 17 Druk nr 1323. Sejm Rzeczypospolitej Polskiej, III kadencja, druk nr 1324. 19 Druk nr 1325. 20 Sejm Rzeczypospolitej Polskiej, III kadencja, druk nr 1363. 21 Sejm Rzeczypospolitej Polskiej, III kadencja, druk nr 1410. 22 Sejm Rzeczypospolitej Polskiej, III kadencja, druk nr 1556. 18 198 Mirosław Habowski 23 Inaczej w uzasadnieniu wypowiedzenia konwencji z Mongolią: „Kwestia wypowiedzenia Konwencji nie była przedmiotem wcześniejszych rozważań, z racji braku jej stosowania w praktyce”. Druk nr 1410. 24 Argument o przywracaniu pełnej suwerenności brzmi dość humorystycznie, biorąc pod uwagę, że projekty analizowanych ustaw – jak wszystkie inne w tym okresie – były wstępnie sprawdzane pod kątem ich zgodności z prawem UE, na które Polska w tym czasie nie miała żadnego wpływu. Tym niemniej, występuje ów argument nie tylko w uzasadnieniach analizowanych projektów ustaw, ale także w licznych wystąpieniach wiceministra Sikorskiego, jak i występującego w debacie sejmowej dnia 17 listopada 1999 r. w imieniu AWS posła Krzysztofa Kamińskiego. Udział Sejmu w wypowiedzeniu w stosunkach między Rzecząpospolitą... 199 ar t yku ł obywatelskich, jej wypowiedzenie wymaga uprzedniej zgody wyrażonej w ustawie – art. 89 ust. 1 pkt 2 Konstytucji. Konwencję tę zawarto w ramach ówczesnego bloku państw socjalistycznych. Kwestia wypowiedzenia Konwencji była od kilku lat wielokrotnie przedmiotem dyskusji23. W Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej, która weszła w życie dnia 17 października 1997 r., nowy wymiar uzyskały prawa podmiotowe obywatela w kwestii zrzeczenia się obywatelstwa polskiego – „Obywatel polski nie może utracić obywatelstwa polskiego, chyba że sam się go zrzeknie” (art. 34 ust. 2). Konwencja, w przypadku braku opcji jednego z dwóch obywatelstw (polskiego lub ukraińskiego/białoruskiego/czeskiego/słowackiego) ze strony rodziców dla dziecka z małżeństwa mieszanego w ciągu trzech miesięcy od dnia urodzenia dziecka, rozstrzygała kwestię obywatelstwa (miejsce urodzenia) bez udziału rodziców. W powszechnej praktyce społeczności międzynarodowej, wobec dzieci z małżeństw mieszanych, obowiązuje zasada, że rodzice pozostawiają kwestię wyboru obywatelstwa dziecku z chwilą osiągnięcia pełnoletniości lub mają wpływ na wybór obywatelstwa dziecka. Tego rodzaju konwencje nie są stosowane w stosunkach między państwami europejskimi i nie stanowią ogólnie przyjętego standardu w stosunkach międzynarodowych. Należy przyjąć, że nie występują obecnie powody, dla których oba państwa zdecydowałyby się zawrzeć taką Konwencję. Odejście od uregulowań konwencyjnych pozwoli na stosowanie ogólnych zasad obowiązującego ustawodawstwa polskiego i przywrócenie pełnej suwerenności24 państwowej w zakresie obywatelstwa. Wypowiedzenie Konwencji nie wymaga dodatkowych prac ustawodawczych ani aktów wykonawczych. Uchwalenie proponowanej ustawy nie powoduje także powstania obciążeń budżetu państwa. Wszczęcie procedury wypowiedzenia, zgodnie z § 20 ust. 4 uchwały Rady Państwa i Rady Ministrów z dnia 28 grudnia 1968 r. w sprawie zawierania i wypowiadania umów międzynarodowych, poprzedza wniosek właściwego ministra, w tym przypadku Ministra Spraw Zagranicznych, ze względu na fakt, że przedmiotem wniosku jest umowa międzynarodowa. Początkowe fragmenty uzasadnień projektów różnią się co do treści – poruszają jednak identyczne kwestie – historii konkretnej konwencji, jej podstawowych ustaleń – zwłaszcza dotyczących sposobu wypowiedzenia. W konsekwencji wiele identycznie brzmiących fragmentów zawierają uzasadnienia ustaw dotyczących ar t yku ł wypowiedzenia konwencji w stosunkach z Ukrainą i Białorusią oraz w stosunkach z Czechami i Słowacją. W uzasadnieniach projektów ustaw o wypowiedzeniu konwencji z naszymi południowymi sąsiadami na szczególną uwagę zasługuje fragment, w którym projektodawca wskazał na ustalenia art. 14 konwencji polsko-czechosłowackiej. Zwrócił uwagę, że kolejny pięcioletni termin ważności konwencji rozpoczął się 20 maja 1996 r. i upływa 20 maja 2001 r. W konsekwencji, procedura wypowiedzenia musi zostać zakończona najpóźniej do 19 listopada 2000 r. Istotny jest także fragment uzasadnienia, w którym informuje się posłów o fakcie wielokrotnych dyskusji na temat wypowiedzenia konwencji: „Polska od 1993 r. wykazywała brak interesu w utrzymywaniu w mocy postanowień Konwencji. Strona czeska jednak, prowadząc ożywione rozmowy z Niemcami w sprawie tzw. Niemców Sudeckich, była zainteresowana utrzymaniem przepisów stanowiących o likwidacji stanów podwójnego obywatelstwa. Względy utrzymania dobrych wzajemnych stosunków z Czechami były przyczyną wstrzymania procedury wypowiedzenia Konwencji”. W uzasadnieniu ustawy wyrażającej zgodę na wypowiedzenie konwencji w stosunkach ze Słowacją, po powyższych zdaniach dodano jeszcze jedno: „Powyższe racje stanowiły także o utrzymywaniu w stosunkach z Republiką Słowacką postanowień Konwencji, jako że uznano konieczność zniesienia tych przepisów jednocześnie w obu państwach”. W uzasadnieniach projektów ustaw o wypowiedzeniu Konwencji w stosunkach z Ukrainą i Białorusią zwraca uwagę obszerne przedstawienie przebiegu konsultacji polsko-rosyjskich, które doprowadziły do podpisania 27 lipca 1999 r. Protokołu o uchyleniu we wzajemnych stosunkach Konwencji z 31 marca 1965 r. Projektodawca w uzasadnieniu przywołał art. 11 Konwencji polsko-radzieckiej, na mocy której konwencja była zawarta na czas nieokreślony i zachowywała moc do upływu sześciu miesięcy od dnia jej wypowiedzenia. Na uwagę zasługuje także jeszcze jeden fragment – występujący mutatis mutandis w obu tekstach: „Kwestia wypowiedzenia Konwencji była od kilku lat wielokrotnie przedmiotem dyskusji. W rozważaniach pojawiał się pogląd o braku interesu ze strony polskiej w uchyleniu Konwencji z racji możliwości uzyskania przez obywateli Ukrainy [Białorusi] jednocześnie obywatelstwa polskiego. Zmiana przepisów aktualnie obowiązującej ustawy z dnia 15 lutego 1962 r. o obywatelstwie polskim, szczególnie art. 10 znoszącego możliwość nabycia obywatelstwa polskiego przez cudzoziemkę, która zawarła związek małżeński z obywatelem polskim, przez złożenie stosownego oświadczenia, zmniejszył zagrożenie nabycia obywatelstwa polskiego w uproszczonej formie ze względów koniunkturalnych”. Zgodnie z Regulaminem Sejmu25, rozpatrywanie projektów ustaw odbywa się w trzech czytaniach (art. 33 ust. 1 – według stanu na dzień 1 października 1999 r., 25 Uchwała Sejmu Rzeczypospolitej Polskiej z dnia 30 lipca 1992 r. Regulamin Sejmu Rzeczypospolitej Polskiej (M.P. z 1998 r. Nr 44, poz. 618, zm.: M.P. z 1999 r. Nr 11, poz. 150 i Nr 23, poz. 331), w: Prawo konstytucyjne. Źródła, literatura, pytania kontrolne, red. A. Preisner, Wrocław 1999. 200 Mirosław Habowski 26 Uchwała Sejmu Rzeczypospolitej Polskiej z dnia 30 lipca 1992 r. Regulamin Sejmu Rzeczypospolitej Polskiej (M.P. z 2002 r. Nr 23, poz. 398). 27 „Pierwsze czytanie na posiedzeniu Sejmu przeprowadza się w odniesieniu do projektów ustaw: o zmianie Konstytucji, budżetowych, podatkowych, dotyczących wyboru Prezydenta, Sejmu i Senatu oraz organów samorządu terytorialnego, regulujących ustrój i właściwość władz publicznych, a także kodeksów”. 28 Biuletyn nr 1989/III, Komisja Administracji i Spraw Wewnętrznych /nr 111/, Komisja Spraw Zagranicznych /nr 74/ z dnia 6 października 1999 r. 29 Biuletyn nr 2039/III, Komisja Spraw Zagranicznych /nr 75/ z dnia 19 października 1999 r. 30 Biuletyn nr 2045/III, Komisja Administracji i Spraw Wewnętrznych /nr 115/, Komisja Spraw Zagranicznych /nr 76/ z dnia 20 października 1999 r. 31 „O tym, ile komisji zaangażowanych jest w rozpatrywanie projektu, przesądza jego treść, a decyzja należy do Marszałka Sejmu, gdy zaś powstają kontrowersje – do Sejmu” – stwierdza J. Jaskiernia, Charakter prawny, s. 69. 32 Miało to także konsekwencje w czasie II czytania. Problem ten poruszył poseł Tadeusz Iwiński, pytając marszałka Sejmu, „dlaczego w porządku dziennym obrad znalazły się jako trzy odrębne punkty sytuacje zupełnie analogiczne. Nie ma logiki w wyodrębnieniu punktów 4, 5 i 6, tym bardziej, że na przykład w punkcie 6 mamy wrzuconą do jednego worka sprawę konwencji między Polską a Republiką Czeską i konwencji z Białorusią, Ukrainą, Związkiem Radzieckim, a sprawa dotycząca Słowacji jest wyodrębniona. Więc o co tu w ogóle chodzi, bo to jest, przepraszam, bałagan prawno-organizacyjny”. Sejm Rzeczypospolitej Polskiej, III kadencja, 64 posiedzenie, 1 dzień (17 listopada 1999). 33 Na posiedzeniu 6 października 1999 r. był to wiceminister spraw zagranicznych Andrzej Ananicz, na posiedzeniach 19 października i 20 października 1999 r. wiceminister Radosław Sikorski. Udział Sejmu w wypowiedzeniu w stosunkach między Rzecząpospolitą... 201 ar t yku ł obecnie art. 3626), pierwsze czytanie ustawy przeprowadza się na posiedzeniu Sejmu lub komisji (art. 34 ust. 1; obecnie art. 37 ust. 1). Ponieważ ustawy ratyfikacyjne nie są wśród wymienionych w art. 34 (37) ust. 227 rozpatruje się je zasadniczo na forum komisji. Zgodnie z Regulaminem (w 1999 r. – art. 36, a obecnie art. 39) pierwsze czytanie projektu ustawy obejmuje uzasadnienie projektu przez wnioskodawcę, pytania posłów i odpowiedzi wnioskodawcy oraz debatę w sprawie ogólnych zasad projektu. Należy zaznaczyć, że w przypadku ustaw ratyfikacyjnych istnieje niewielka – albo wręcz żadna – możliwość zgłaszania poprawek do ustawy. Pierwsze czytania ustaw o wypowiedzeniu konwencji regulujących podwójne obywatelstwo odbywało się w następujących terminach: – 6 października 1999 r. – w stosunkach z Republiką Słowacką, na forum Komisji Spraw Zagranicznych i Komisji Administracji i Spraw Wewnętrznych28; – 19 października 1999 r. – w stosunkach z Ukrainą, Republiką Czeską i Republiką Białorusi, na forum Komisji Spraw Zagranicznych29; – 20 października 1999 r. – w stosunkach z Mongolią, na forum Komisji Spraw Zagranicznych i Komisji Administracji i Spraw Wewnętrznych30. Pierwszym faktem, który rzuca się w oczy, jest pewna niekonsekwencja31 – choć wszystkie pięć ustaw dotyczyło identycznego zagadnienia – trzy z nich zostały skierowane tylko do Komisji Spraw Zagranicznych, a dwie także do Komisji Administracji i Spraw Wewnętrznych32. Dodajmy, że także polsko-rosyjski Protokół z 27 lipca 1999 r. był skierowany do obydwu komisji. Na posiedzeniu komisji zarówno 6 października, jak i 20 października 1999 r. debata nad ustawą ograniczyła się tylko do wystąpienia przedstawiciela rządu33. Posło- ar t yku ł wie nie zadali żadnych pytań referującym sprawę przedstawicielom projektodawcy, w głosowaniu jednomyślnie przyjęli wniosek o przyjęcie sprawozdania, w którym komisja zawarła wniosek o przyjęcie bez poprawek przedłożonych projektów ustaw, i również jednomyślnie wybrali posła sprawozdawcę. W przypadku ustawy o wypowiedzeniu konwencji w stosunkach ze Słowacją został nim poseł Longin Pastusiak (SLD), a w przypadku pozostałych ustaw – poseł Marian Sołtysiewicz (AWS). Nieco inny przebieg miało posiedzenie komisji 19 października 1999 r. Co prawda, także i na tym posiedzeniu bez głosu sprzeciwu przyjęto rządowe projekty ustaw, jak i jednomyślnie udzielono poparcia kandydaturze na posła-sprawozdawcę, ale należy zwrócić uwagę na dyskusję, jaka się wywiązała za sprawą pytań posła Włodzimierza Cimoszewicza (SLD)34, w której głos zabrała także poseł Irena Lipowicz (UW). W trakcie posiedzeń komisji przedstawiciele MSZ uzupełnili uzasadnienie przyjęcia ustaw o wypowiedzeniu o pewne nowe elementy (albo ich sformułowanie w bardziej lakonicznej – uwypuklającej istotę – formie). Wiceminister Ananicz wymienił trzy argumenty za ich przyjęciem: 1. Umowy zawarte z tzw. państwami demokracji ludowej mają tę cechę, że warunkują kwestię nadania obywatelstwa w Polsce od zgody drugiej strony. Rząd RP chce odejść od tej zasady i pragnie, by o obywatelstwie polskim decydowano tylko w Polsce, aby te decyzje nie były uzależnione od decyzji państw partnerskich. 2. Postanowienia tego rodzaju umów stoją w sprzeczności z europejską konwencją ramową w sprawie obywatelstwa Rady Europy z 1997 r. – podpisana przez Polskę i będącą przedmiotem procesu ratyfikacji. 3. W Polsce trwają prace nad kompleksową regulacją kwestii obywatelstwa polskiego. Celem rządu jest stworzenie sytuacji, w której nowe rozstrzygnięcia nie byłyby warunkowane i wiązane umowami międzynarodowymi, które Polska zawarła w przeszłości z innymi państwami35. Wiceminister Sikorski zaś – omawiając obowiązywanie konwencji w stosunkach z tzw. państwami demokracji ludowej wyeksponował fakt jej krytyki ze strony 34 Biuletyn nr 2039/III. Poseł Cimoszewicz mówił: „Na ogół przyjmuje się międzynarodowe regulacje, których celem jest unikanie podwójnego obywatelstwa. Bardzo możliwe, że konkretne rozwiązania przyjęte w przeszłości obciążone są wadami, o których minister mówił. Należy jednak zastanowić się, czy wystarczy tylko i wyłącznie polskie ustawodawstwo do osiągnięcia celów, na jakich nam zależy lub powinno zależeć. Czy ograniczając się wyłącznie do regulacji prawa wewnętrznego, świadomie godzimy się z możliwymi, zapewne w większym stopniu niż pod uregulowaniami konwencyjnymi, przypadkami uzyskiwania podwójnego obywatelstwa przez polskich obywateli. Czy to jest w pełni świadoma zmiana stanowiska władz naszego państwa w odniesieniu do zasady jednego obywatelstwa, dotychczas uznawanej za jedyną?”. Wiceminister Sikorski uspokajał, że sprawa była wnikliwie analizowana i do projektu ustawy o obywatelstwie wprowadzono zabezpieczenia zapobiegające „w większości przypadków powstawaniu podwójnego obywatelstwa”. 35 Biuletyn nr 1989/III. 202 Mirosław Habowski 36 R. Sikorski: „Te konwencje są spuścizną po obozie socjalistycznym i uniemożliwiają wielu naszym rodakom staranie się o polskie obywatelstwo”. Biuletyn nr 2039/III. 37 Tamże. 38 Sejm Rzeczypospolitej Polskiej, III kadencja, 64 posiedzenie, 1 dzień (17 listopada 1999), punkty 4, 5 i 6 porządku dziennego. Zastrzeżenia SLD dotyczyły kolejności przedstawiania przez rząd ustaw. Zdaniem polityków lewicy, najpierw powinna być przyjęta nowa ustawa o obywatelstwie polskim, a dopiero potem umowy z poszczególnymi państwami. Należy też podkreślić, że w części debaty nad projektem ustawy poświęconej pytaniom do projektodawcy (rząd był reprezentowany przez wiceministra Radosława Sikorskiego) największą aktywność wykazali posłowie SLD. Obok nieco złośliwego, ale jednak istotnego pytania posła Iwińskiego, dotyczącego faktu posiadania przez R. Sikorskiego obywatelstwa brytyjskiego, Udział Sejmu w wypowiedzeniu w stosunkach między Rzecząpospolitą... 203 ar t yku ł Polaków zamieszkałych w tych państwach36 oraz wymuszanie przez konwencję powstawania stanów bezpaństwowości osób starających się o zmianę obywatelstwa37. Drugie czytanie projektów ustaw o wypowiedzeniu konwencji w sprawie podwójnego obywatelstwa odbyło się 17 listopada 1999 r. Po przedstawieniu sprawozdania komisji dokonanego przez posłów Pastusiaka i Sołtysiewicza odbyła się dyskusja, w której kluby poselskie dysponowały czasem 10 minut, a koła poselskie – 5 minut. Wszystkie kluby zapowiedziały głosowanie za przyjęciem ustaw i nie wniosły żadnych propozycji poprawek, chociaż pewne zastrzeżenia zgłosił w imieniu SLD poseł Andrzej Kobielusz. Istotną sprawę poruszył także poseł Marek Markiewicz (AWS), który w swym pytaniu poruszył problem statusu Polaków, których władze ZSRR pozbawiły obywatelstwa polskiego, przyznając im obywatelstwo radzieckie. W rezultacie są oni traktowani jako cudzoziemcy i obywatelstwa polskiego nie mogą odzyskać, a jedynie mogą je uzyskać. Przypomniał też swoje pytanie sprzed miesiąca: czy rząd nie dostrzega sprzeczności między tym stanem, a zapisem Konstytucji, zgodnie z którym obywatelstwo polskie nabywa się przez urodzenie z rodziców będących obywatelami polskimi? Podał wówczas konkretny przykład: „Czy gdyby dzieci obywateli polskich mieszkające w tej chwili w Wilnie, we Lwowie chciały uzyskać obywatelstwo polskie, miałyby prawo do jego odzyskania czy do nadania na takiej zasadzie, jaka przysługuje cudzoziemcom narodowości polskiej? I z tej trybuny przedstawiciel rządu powiedział mi, że na przeszkodzie w odzyskaniu obywatelstwa polskiego stoją konwencje podpisane przez Polską Rzeczpospolitą Ludową ze Związkiem Socjalistycznych Republik Radzieckich”. Trudno orzec, czy odpowiedź ministra Sikorskiego była dla posła Markiewicza satysfakcjonująca. Potwierdził on, że odejście od tych konwencji ułatwi Polakom na Wschodzie uzyskanie polskiego obywatelstwa, „ale to ułatwienie polegać będzie na tym, że już nie będą potrzebowali zgody na przykład Ukrainy na staranie się o obywatelstwo polskie. Jednak nadal, zgodnie z ustawą, obecnie obowiązującym prawem, a później zgodnie z nową ustawą, będą musieli otrzymywać polskie obywatelstwo, i nie będzie to proces łatwy”. Takie stwierdzenie przedstawiciela rządu oznaczało bowiem, że nie stało się zadość oczekiwaniu posła Markiewicza, iż inicjatywa wypowiedzenia owych konwencji oznacza taką zmianę stanowiska rządu, która będzie rzutować na „rządowy projekt ustawy o obywatelstwie, który jest tylko mutacją poprzedniej ustawy w tej części”38. Trzecie czytanie odbyło się 18 li- ar t yku ł stopada. W głosowaniach projekty ustaw przyjmowano zdecydowaną większością głosów. I tak, w głosowaniu w sprawie wypowiedzenia Konwencji w stosunkach ze Słowacją głosowało 419 posłów, z tego „za” – 418; w stosunkach z Mongolią – 423, w tym „za” – 416; z Ukrainą – 424, w tym „za” – 423; z Czechami – 419, w tym „za” – 414; z Białorusią – 418, w tym „za” – 41639. Senat nie wniósł poprawek do ustaw i zostały one opublikowane w „Dzienniku Ustaw”40. Podsumowując, należy zauważyć, że wypowiedzenie konwencji odbyło się bez poważniejszych sporów, sprawa nie wzbudziła większych emocji, nie była także wykorzystywana do partyjnych rozgrywek. Opozycja podeszła do zagadnienia w sposób merytoryczny. Pokazuje to, że wbrew medialnemu wizerunkowi parlamentu, w wielu sprawach logika współdziałania i pracy dla kraju wygrywa z logiką politycznej walki. Należy jednak zauważyć, że mogło to wynikać z braku możliwości oceny przez posłów skutków podejmowanych decyzji – posłowie w dużym stopniu dokonują oceny danego zjawiska na podstawie informacji udzielonych im przez władzę wykonawczą (widać to było m.in. w wystąpieniach przedstawicieli klubów – szczególnie w przypadku posłanki Olgi Krzyżanowskiej z Unii Wolności – w których powtarzały się obszerne fragmenty uzasadnień projektów ustaw opracowanych przez rząd). były to pytania bardzo ważne: np. zadane przez posła Grzegorza Woźnego: czy odejście od tych konwencji oznacza, że rząd polski odchodzi od zasady nieuznawania podwójnego obywatelstwa, albo – zadane przez posła Iwińskiego – czy Polska czuje się związana konwencją haską z 1930 r. 39 Sejm Rzeczypospolitej Polskiej, III kadencja, 64 posiedzenie, 2 dzień (18 listopada 1999). 40 Dz. U. z 1999 r., nr 109, poz. 1231, 1232, 1233, 1234, 1235. 204 Mirosław Habowski Recenzje Omówienia Rocznik Instytutu Europy Środkowo-Wschodniej Rok (6) 2008 Andrzej Nowak re ce nz je Recenzja książki: Mirosław Filipowicz, Emigranci i Jankesi. O amerykańskich historykach Rosji, Wydawnictwo KUL, Lublin 2007 Mirosław Filipowicz zyskał już sobie w ciągu kilkunastu lat swej pracy naukowej pozycję jednego z najlepszych w naszym kraju znawców myśli historycznej poświęconej Rosji. Zapracował na tę pozycję przede wszystkim swoją opublikowaną w roku 2000 monografią Wobec Rosji. Studia z dziejów historiografii polskiej od końca XIX wieku po II wojnę światową, będącą znakomitą analizą miejsca Rosji i jej dziejów, dorobku przede wszystkim Szymona Askenazego i kręgu jego uczniów. Ten nurt badawczych zainteresowań, który wytyczony został wyżej wymienioną rozprawą, a wiązał się z dziejami refleksji polskich historyków o Rosji, Filipowicz kontynuował w następnych latach w kilku interesujących studiach. Warto tu wymienić na pewno syntetyczne ujęcie Kłopotliwy temat. Rosja i Rosjanie w opiniach historyków polskich na przełomie XIX i XX wieku (praca opublikowana w Lublinie w 2004 r., a wcześniej – w nieco innej wersji – po rosyjsku w Moskwie w 2003r.). Autor, ukazując podstawowe elementy wizji Rosji w pracach nie tylko Askenazego i jego „szkoły”, ale także Korzona, Kraushara, Krzemińskiego, Kulczyckiego, a także Pawińskiego, Waliszewskiego, Hirschberga czy Brücknera, poddał wnikliwej refleksji problem relacji między postawami politycznymi historyków wobec Rosji a ich pracą naukową poświęconą tejże. Innym ważnym recenzje studium z kręgu tej tematyki jest na pewno tekst o Henryku Paszkiewiczu i wkładzie jego publikowanych w Londynie i USA studiów w dyskusję nad teorią normańską i badania nad genezą państwa moskiewskiego (tekst w „Rocznikach Humanistycznych” w roku 2000). Tekst ten, podobnie jak powstałe wcześniej studia poświęcone dziejom sporu o wpływ Mongołów na dzieje Rosji (1998) oraz koncepcjom Michaela Cherniavsky’ego (1999), zapowiadały już wyjście badawczych zainteresowań Autora poza obszar polskiej historiografii – w stronę „rosjoznawczych” studiów historycznych, jakie rozwijały się po II wojnie na Zachodzie. Ten też kierunek znalazł swoje podsumowanie w pracy, którą pragniemy obecnie przedstawić. Istotę podejścia Autora do badanej przez niego materii odsłania w naturalny sposób już sam tytuł, a ściślej podtytuł jego najnowszej monografii: O amerykańskich historykach Rosji. Rzecz traktuje o konkretnych ludziach, o ich rozmaicie układających się losach – i o temacie ich naukowej działalności, który ich połączył: studiach nad Rosją prowadzonych w USA. To nie jest studium tematów, wątków, ułożonych wedle strukturalistycznej metody czy „w duchu” komparatystyki ideowej. Punkt widzenia tematu jest, powiedzieć można, spersonalizowany. We wstępie do swej pracy Filipowicz ujmuje jej bodaj najistotniejszy element – i walor zarazem – w tych słowach: „starałem się pokazać autorów, konkretnych ludzi, którzy nie tylko reprezentowali jakieś poglądy naukowe, ale również mieli swoje pasje, czymś się rzeczywiście interesowali, coś lubili, a czegoś nie znosili” (s. 14). Życia nie da się wtłoczyć w od linijki narysowane ramy. Autor nie zakreśla więc ich zbyt precyzyjnie. I otwiera tym samym oczywiście pole do sporów. Stwierdza wyraźnie, że opisuje studia historyczne nad Rosją prowadzone w Ameryce od ich początków, nie wskazuje natomiast jednoznacznej granicy chronologicznej, na której jego uwaga by się kończyła. Uwagę swą koncentruje, jak pisze, na pokoleniu badaczy, którzy zdominowali te studia bezpośrednio po II wojnie światowej, i na ich uczniach. „O trzecim, obecnie aktywnym, najmłodszym pokoleniu badaczy pisałem jedynie wtedy, gdy wydawało mi się to z jakichś powodów istotne” (s. 13, podkreślenie – A.N.). Podobną arbitralność Autor rezerwuje sobie w innym, kluczowym dla selekcji materiału zagadnieniu: w jakim stopniu uwzględnić studia nad systemem sowieckim w swej pracy traktującej o „historykach Rosji”? Nie można na pewno tych dwóch obszarów badawczych – Rosji i ZSRR – utożsamić, ale też niełatwo je rozłączyć. Autor z góry tylko sygnalizuje swoją intencję: „starałem się skupić na historiografii dziejów Rosji do rewolucji, o pracach zaś nad dziejami Związku Sowieckiego pisałem jedynie tam, gdzie to było konieczne z racji związków owych badań z poznawaniem wcześniejszych dziejów Rosji” (s. 14). Te dwa, nieostro jednak przeprowadzone ograniczenia tematyczne, można kwestionować. Trudno jednak podważyć konieczność wprowadzenia ograniczeń w temacie tak obszernym i tak słabo zbadanym zarazem, jak ten, z którym Autor odważył się zmierzyć. 208 209 recenzje Szczególnie wypada podkreślić w tej recenzji właśnie już sam wybór tematu rozprawy habilitacyjnej. Choć tak, zdawałoby się, kuszący – opis dorobku największego poza samą Rosją ośrodka (jeśli uznać państwo za jeden ośrodek) badań nad dziejami Rusi, Moskwy, Imperium Rosyjskiego, ZSRR, dorobku amerykańskich studiów, rozwijających się w dodatku w okresie ich wielkiego znaczenia politycznego ze względu na czas najpierw krótkiego sojuszu (1941-1945), a potem zimnej wojny między supermocarstwami Rosji – nie znalazł do tej pory żadnego monograficznego opracowania ani w Rosji, ani w Ameryce, ani gdziekolwiek indziej. Owszem, pojawiły się ostatnio opracowania cząstkowe (na wyróżnienie zasługuje pod tym względem mała objętościowo, ale oparta na archiwalnych badaniach książka N. N. Bołochwitinowa, Russkije uczonyje-emigranty (G. W. Wiernadskij, M. M. Karpowicz, M. T. Florinskij) i stanowlienije rusistiki w SSzA, Moskwa 2005, Rosspen, ss. 142), oczywisty i uderzający pozostawał jednak brak opracowania całościowego. Podejmując jego próbę, Autor rozprawy zasłużył na wdzięczność historiografii nie tylko krajowej, ale przede wszystkim właśnie amerykańskiej i rosyjskiej i – z góry mogę ten sąd zaznaczyć – jego praca powinna zainteresować (w tłumaczeniu na te dwa języki) czytelnika zagranicznego. Baza źródłowa rozprawy, co przy jej charakterze – dzieła z historii historiografii – jest naturalne, to przede wszystkim książki, rozsiane po fachowych czasopismach artykuły i recenzje dzieł historycznych. W tak zakreślonych ramach sama już ilość istotnie wykorzystanych w pracy tytułów źródłowych (a więc właśnie prac historyków amerykańskich badających dzieje Rosji) – ponad 400 – jest imponująca. Czy mogłaby być większa? Oczywiście – i w kilku miejscach poniżej pozwolę sobie wskazać luki, których w takim dziele być nie powinno – jednak poruszamy się tu już w sferze dezyderatów, które dochodzą do granic ludzkich możliwości. Zdając sobie sprawę z tego, że badania nad archiwalnymi śladami życia i twórczości badanych historyków Rosji na pewno wzbogaciłyby jeszcze prezentowany obraz, Autor traktuje swoje dzieło jako „swoisty pierwszy krok”. Owszem, sięgałem kiedyś do zbiorów Archiwum Bachmietiewa w Butler’s Library na Uniwersytecie Columbia i zdaję sobie sprawę, jak kwerenda w przechowywanych tam papierach, np. Michaiła Karpowicza i jego korespondencji z uczniami, mogłaby wzbogacić podjęte przez dr. Filipowicza studium. Tylko wtedy trzeba byłoby jeszcze koniecznie popracować w Hoover Institution w Stanfordzie, w Widener Library w Harvardzie (Autor zresztą znakomicie wprowadza w historię tej fundamentalnej dla amerykańskiej „rusycystyki” kolekcji – s. 21-22) czy w Beinecke na Yale. Potrzebny byłby rok stypendium naukowego w USA... Stwierdzam jednak stanowczo, iż jednak ów „pierwszy krok”, jaki Mirosław Filipowicz wykonał, analizując drukowaną spuściznę swoich kilkudziesięciu „bohaterów” – to krok milowy na drodze do pełnego obrazu amerykańskich studiów nad historią Rosji, a nawet szerzej – XX-wiecznych studiów nad historią Rosji w ogóle. Autor, dla odtworzenia danych biograficznych, sięgnął także szeroko do materiału wspomnieniowego, dostępnych w publikacjach listów, nekrologów. Podobnie jak same teksty źródłowe – a więc studia badanych recenzje badaczy – materiał ten, naturalnie anglojęzyczny, jest w olbrzymiej większości nader trudno dostępny w Polsce i samo już jego zgromadzenie i umiejętne wykorzystanie przez Autora jest godną pochwały zasługą. Wspominałem już wyżej o ramach merytoryczno-chronologicznych, jakie wyznaczył sobie Filipowicz: interesują go przede wszystkim badacze, którzy pracę na niwie amerykańskiego „rosjoznawstwa” zaczęli nie później niż bezpośrednio po II wojnie, tworząc jego „złoty okres”, a zarazem te ich dzieła, które traktują o Rosji przedrewolucyjnej raczej niż o sowieckim imperium. Systematyczny wykład tak zakreślonej historii prezentuje w części I swej rozprawy w chronologicznym porządku. Od dość ekstrawaganckich początków amerykańskich zainteresowań rosyjską przeszłością (najmniej bodaj znanych i najsłabiej spenetrowanych przez badaczy – a przez to może szczególnie ciekawych), poprzez pojawienie się „fali” rosyjskich emigrantów po 1917 roku i stopniowe zdobywanie „przyczółków” przez historię Rosji w amerykańskim świecie akademickim przed II wojną, aż po „wojenny przełom i powojenną hossę”. Ten ostatni okres, przedstawiony w drugim, najobszerniejszym rozdziale pracy (s. 65-213), ma charakter najbardziej systematycznego wykładu. Tu recenzowana monografia staje się prawdziwą encyklopedią – o kapitalnym znaczeniu poznawczym. Analiza historii głównych czasopism fachowych, z „Russian Review” i „Slavic Review” na czele (może jednak warto było pokusić się także o sprawdzenie, w jakiej mierze tematyka rosyjska pojawiała się w nowych, po 1945 r., pismach, poświęconych problematyce sowietologicznej, takich jak „Problems of Communism” czy „Soviet Affairs”?), a dalej drobiazgowe odtworzenie genezy i rozwoju głównych amerykańskich ośrodków studiów nad dziejami Rosji – to część pracy Filipowicza, za którą każdy, kto interesuje się amerykańską slawistyką, winien jest wdzięczność Autorowi. Bardziej dyskusyjny charakter ma dołączenie w tymże rozdziale trzech jeszcze podrozdziałów – na równych prawach z wymienionymi powyżej dwoma. Może najłatwiej obronić decyzję o włączeniu tutaj podrozdziału o wkładzie badaczy polskiego i ukraińskiego pochodzenia w amerykańskie studia nad Rosją i jej imperium – to na pewno ważny kontrapunkt dla dominującego w rzeczywistości (i w interpretacji Autora) wpływu „emigrantów” rosyjskich oraz oczywiście samych „jankesów” na owe studia. Nieco bardziej sporne wydaje się wyodrębnienie podrozdziału o studiach nad dziejami Cerkwi i rosyjską myślą religijną – bo dlaczego tylko ten jeden wątek zasłużył na odrębne potraktowanie? Najbardziej dyskusyjne wydaje się wszakże włączenie podrozdziału o „lustracji”. Sprowadza się on praktycznie do omówienia jednej książki, a ściślej jej pięciu stron (S. Diamond, Compromised Campus…, NY 1992, s. 57-61) – z których w dodatku wynika, że makkartyzm akurat nie rzutował wogóle na karierę żadnego z amerykańskich historyków Rosji, o których pisze w tymże podrozdziale Filipowicz. Część druga pracy opiera się na innej konstrukcji niż pierwsza. Tworzą ją trzy rozdziały – w każdym z nich zestawione są dwie wybrane sylwetki spośród historyków-bohaterów tej książki. Sam pomysł takiej konstrukcji jest bardzo interesu- 210 211 recenzje jący, dopasowany dobrze do sposobu uprawiania historii przez Autora rozprawy, a zarazem pozwalający niejako w zbliżeniu, w konkrecie życia i dzieła, zobaczyć to, co zostało przedstawione w ogólnym, syntetycznym zarysie w części pierwszej. Dwie z zestawionych w ten sposób trzech par „żywotów równoległych” wydają się bezdyskusyjne: porównanie drogi życiowej i dorobku dwóch najbardziej wpływowych imigrantów w pokoleniu „ojców” amerykańskich studiów nad dziejami Rosji – Karpovicha i Vernadsky’ego, a na końcu dwóch głównych rywali w walce o schedę po tym pierwszym, a więc Pipesa i Malii. Bardziej ryzykowne – i Autor zdaje sobie z tego sprawę – jest zestawienie w drugiej „parze” Nicholasa Riasanovsky’ego z Michaelem Cherniavskym. Ten pierwszy to na pewno jeden z najbardziej do dziś wpływowych i najpłodniejszych (jak drobiazgowo wylicza sam Filipowicz, bibliografia jego prac przekroczyła już 250 pozycji) twórców amerykańskiej historiografii Rosji, drugi natomiast – może ze względu na swą przedwczesną śmierć – pozostaje autorem jednej monografii i kilkunastu artykułów, bez uczniów i kontynuatorów. Autor daje tu wyraźnie ujście swej „starej sympatii” do Cherniavsky’ego – zaznaczonej już wcześniejszymi swymi publikacjami. To mu oczywiście wolno. Pozostaje jednak otwarte pytanie, czy „faworyzując” tego akurat, raczej kontrowersyjnego i mniej, wolno chyba powiedzieć, znaczącego w kręgu „American Russian studies” badacza, nie pominął kogoś o wiele bardziej istotnego dla rozwoju i dorobku owych studiów, kogoś, czyj dorobek i życie nie mniej na pewno było warte przypomnienia w kontekście tematu całej monografii? Wydaje się, że takim może szczególnie „skrzywdzonym” przez Filipowicza autorem jest Adam Ulam. Uczony, któremu poświęcone są w recenzowanej monografii niecałe 3 strony (132-134) – w porównaniu z ponad 30, na których omawiana jest twórczość Cherniavsky’ego – był najdłużej, bo przez 15 lat, dyrektorem najważniejszego ośrodka amerykańskich studiów nad dziejami Rosji: harwardzkiego Russian Research Center, oraz autorem największej chyba liczby klasycznych już dzisiaj monografii z dziejów Rosji i ZSRR (Filipowicz wspomina akurat te, które dotyczą właśnie ZSRR, nie omawia zaś w ogóle ani nie wymienia nawet w bibliografii trzech wielkich monografii, które Ulam poświęcił dziejom Rosji przedsowieckiej: Ideologies and Illusions: Revolutionary Thought from Herzen to Solzhenitsyn (1976), In the Name of the People: Prophets and Conspirators in Prerevolutionary Russia (1977) oraz Russia’s Failed Revolutions: From the Decembrists to the Dissidents (1981)). Jakże ciekawe byłoby też zestawienie drogi życiowej i perspektywy rosyjskiego emigranta Riasanovsky’ego, który choć komunizmu nie wielbił, znajdował zawsze wiele zrozumienia dla rosyjskiego imperializmu (wystarczy dostrzec w syntezie dziejów Rosji pióra Riasanovsky’ego – szkoda zresztą, że Filipowicz tego nie zrobił – pominięcie paktu Ribbentrop-Mołotow i roli Stalina w sprowokowaniu wybuchu II wojny…) – z drogą życiową i perspektywą badawczo-interpretacyjną jego rówieśnika: Adama Ulama, polskiego Żyda ze Lwowa, dla którego pakt Ribbentrop-Mołotow był może najważniejszym doświadczeniem politycznym życia… recenzje Jeśli szukać innych porównań historyków Rosji o na pewno większym dorobku i pozycji w amerykańskiej historiografii Rosji niż Cherniavsky, to można by zresztą wymienić w tym samym pokoleniu na pewno jeszcze szereg nazwisk, choćby Jamesa Billingtona czy – bardzo po macoszemu potraktowanego przez Autora – Donalda Treadgolda. No cóż, wybierając Cherniavsky’ego, którego kontrowersyjną twórczość poddał zresztą fascynującej analizie, Filipowicz postąpił tak, jak jego żywi bohaterowie – dał po prostu wyraz swej sympatii. Jego praca, zasługująca na najwyższe uznanie za zgromadzony ogromny materiał i jego syntetyczne ujęcie (zwłaszcza w chwalonym już wyżej, „encyklopedycznym” rozdziale drugim części I), zawiera oczywiście także – co naturalne – wiele innych dyskusyjnych rozwiązań lub pominięć, na które pozwolę sobie jeszcze, z recenzenckiego obowiązku, zwrócić uwagę. We fragmencie przedstawiającym początki amerykańskich zainteresowań Rosją, Autor dotyka w kilku linijkach (s. 42) znaczenia politycznej inspiracji dla owych zainteresowań w końcowym okresie I wojny, kiedy USA miały współdecydować o losach Europy i Rosji. Wspomniana w tym miejscu komisja ekspertów powołana dla opracowania amerykańskiego stanowiska na konferencję pokojową, tzw. Inquiry (Autor błędnie podaje jej nazwę jako „Inquiery”), była jednym z najważniejszych miejsc, w których owa polityczna inspiracja dla amerykańskich studiów nad Rosją dała o sobie znać jeszcze przed II wojną. Szkoda może, że Autor nie sięgnął do dostępnych opracowań przedstawiających charakter historycznej ekspertyzy tej komisji: 1. L. E. Gelfand, The Inquiry. American Preparations for Peace 1917-1919 (New Haven 1963); 2. W. Sukiennicki, East Central Europe during World War I: From Foreign Domination to National Independence (t. 2, New York – Boulder 1984, s. 901-911). Przypominam tutaj z naciskiem nazwisko autora drugiej z tych monografii. Wiktor Sukiennicki, choć po II wojnie przebywał w USA i pracował w bibliotece Hoover Institution, nie zyskał jednak miejsca w kręgu akademickich specjalistów-rosjoznawców w tym kraju i publikował swoje prace przede wszystkim po polsku. Jego nazwisko przypomina jednak dorobek polskich studiów nad Rosją i sowietami w okresie II Rzeczypospolitej, dorobek wileńskiego Instytutu Naukowo-Badawczego Europy Wschodniej przede wszystkim (znakomitym wprowadzeniem do tego dorobku – a zatem i dobrym układem odniesienia dla tematu pracy dr. Filipowicza mogłyby być zwłaszcza monografie Marka Kornata, Grzegorza Zackiewicza, a już dla powojennego, emigracyjnego okresu polskiej refleksji nad Rosją – także Tadeusza Wolszy; trochę może szkoda, że Autor nie zdecydował się ich wykorzystać w najmniejszym nawet stopniu). Wydaje się, że przy podsumowaniu stanu badań (czy raczej ich braku) i (nie)wiedzy o Rosji w środowiskach akademickich USA na progu II wojny, warto może było dokonać próby porównania tego stanu, czy też specyfiki amerykańskich studiów nad Rosją w ogóle – z innymi ośrodkami refleksji historycznej nad Rosją. Polska, II Rzeczpospolita (obszar badawczy zresztą doskonale znany Filipowiczowi, jak wiemy o tym z innych jego stu- 212 213 recenzje diów) byłaby tutaj, powtórzmy, nader interesującym układem odniesienia. Tylko przez porównania – czy to z historiografią (i sowietologią) polską, czy francuską, czy niemiecką – moglibyśmy dostrzec cechy szczególne amerykańskich studiów nad Rosją. Żałuję, że Autor nie zdecydował się na takie, choćby najbardziej zwięźle wyrażone porównawcze spojrzenie, do którego pozostaje lepiej przygotowany niż jakikolwiek inny może badacz polski. Podobne wrażenie niewykorzystania pewnych możliwości, którymi Mirosław Filipowicz dysponował w trakcie przygotowywania swej monografii, miałem w trakcie lektury tych jej fragmentów, w których wspomina on o współpracy swoich „bohaterów” – np. Marka Raeffa (s. 112) czy Martina Malii (s. 314) – z polskimi historykami. Warto było może zapytać, czy w ogóle (albo w jaki sposób) ta współpraca mogła wpłynąć na ich refleksję o dziejach Rosji. Ale także o to, jakimi byli ludźmi, jaką pamięć po sobie w tej współpracy zostawili? Można było o to zapytać – polskich historyków, którzy z nimi właśnie współpracowali lub nawet przyjaźnili się z nimi: jak choćby Zbigniew Wójcik z Raeffem czy Wiktoria i René Śliwowscy – znajomi Malii, zbliżeni z nim wspólną sympatią do A. Hercena i studiami nad nim. Biorąc pod uwagę, że część „bohaterów” pracy Filipowicza żyje, a część ma wciąż bezpośrednich świadków swojego losu wśród nas – wyrażam tutaj mały, czytelniczy żal, że Autor nie zdecydował się uzupełnić swojej imponującej zresztą, jak już wspomniałem, bazy źródłowej – o źródła „wywołane”: o rozmowy, wywiady. Na liście nieobecności (lub zbyt „słabej” obecności) w książce Filipowicza, gdy chodzi już nie o typy źródeł, ale o jej „bohaterów” – historyków, pozwolę sobie wymienić np. Richarda Ullmanna, profesora Princeton University, z pokolenia Pipesa, Ulama, Riasanovsky’ego czy Cherniavsky’ego. Nie wspominając o innych jego drobniejszych studiach, jego trzytomowa, monumentalna praca o stosunkach brytyjsko-sowieckich (w istocie jeszcze także – rosyjskich) w latach 1917-1921 pozostaje jednym z najwybitniejszych osiągnięć amerykańskiej historiografii „politycznej” i na pewno nie mniej zasługuje na zaliczenie Ullmanna do kręgu ważnych postaci amerykańskich „Russian Studies” niż trzytomowa monografia stosunków amerykańsko-sowieckich w analogicznym okresie, jaką opublikował George Kennan (którego dr Filipowicz w swej książce jednak umieścił). Wspomniałem już o „zbytym” kilkoma ledwie linijkami Donaldzie Treadgoldzie, którego funkcja wieloletniego redaktora „Slavic Review”, a także wielki dorobek naukowy również zdawały się predestynować do bardziej „godnego” miejsca w pracy o amerykańskich historykach Rosji. W jednym przypisie tylko dr Filipowicz przypomniał postać M. K. Dziewanowskiego – to wydaje mi się stanowczo zbyt mało, jak na historyka aktywnego w amerykańskim środowisku akademickim przez ponad pół wieku, związanego z Boston College, Boston University, a w końcu z uniwersytetem stanowym Wisconsin, autora wielu uznanych w tymże środowisku monografii – nie tylko z historii ZSRR, KPP i polskiej myśli federacyjnej, ale także choćby biografii Aleksandra I (Alexander I, Russia’s Mysterious Tsar) czy wielokrotnie wznawianej syntezy Russia recenzje in the Twentieth Century. Wypadało chyba jemu i jego pracom poświęcić więcej uwagi… Nie zyskał również większego uznania w pracy Filipowicza Theodor von Laue. Choć pojawia się o nim wzmianka w kilku linijkach jednego przypisu (s. 129), to wydaje się zbyt mało – zwłaszcza jeśli wziąć pod uwagę znaczenie, jakie zyskały prace von Laue, przedstawiające genezę rewolucji w Rosji w świetle nowej, przez tego właśnie autora wprowadzonej do Russian Studies, teorii modernizacji (Problems of Modernization, w: Russian Foreign Policy, red. I. J. Lederer, 1962; Sergei Witte and the Industrialization of Russia, 1963; Why Lenin? Why Stalin? A Reappraisal of the Russian Revolution, 1964). Przypomnienie tego ostatniego, teoretycznego aspektu studiów na dziejami Rosji, pozwala mi raz jeszcze w tym miejscu wyrazić ubolewanie, że Autor zrezygnował niemal zupełnie z próby porównania teoretycznych właśnie czy „koncepcyjnych” odmienności w spojrzeniach poszczególnych pokoleń i „szkół” historyków Rosji w Ameryce. Ileż byłoby tutaj fascynującego materiału do analizy porównawczej: od tradycyjnej historii politycznej, poprzez „szkołę totalitarną”, dalej właśnie teorię modernizacji, aż po widziane „od dołu” dzieje społeczne, dzieje pisane przez „rewizjonistów”. A może jakiś zupełnie inny obraz koncepcji i teoretycznych interpretacji wyłoniłby się z próby tego rodzaju uporządkowania materiału, który wziął na warsztat badawczy Filipowicz? Nie wiem, ale odrobinę żałuję, że się nie dowiem. Przybrana przez Autora spersonalizowana, jak już zaobserwowaliśmy, perspektywa widzenia materiału – jakby każdy historyk z osobna, zanurzony w swojej biografii – pozwoliła mu także zrezygnować z innego pytania, na które odpowiedź mogłaby być niezmiernie interesująca w kontekście tematu, którego się podjął. Jak, mianowicie, wyglądają ustalenia, propozycje interpretacyjne, dorobek ostatecznie amerykańskich historyków Rosji (razem wziętych – jako pewna „wspólnota wyobrażona”, i z osobna – zwłaszcza w przypadku tych, którym Filipowicz poświęca osobne rozdziały) w zestawieniu z wynikami badań, z ustaleniami, z propozycjami interpretacyjnymi badaczy rosyjskich (w ZSRR i po jego likwidacji), polskich czy zachodnioeuropejskich podejmujących te same zagadnienia? Chciałbym np. dowiedzieć się, czy koncepcje Cherniavsky’ego, tak krytykowane przez Uspienskiego, Żywowa i wielu innych współczesnych badaczy kultury Rosji przedpiotrowej, wytrzymują tę próbę krytyki, czy też są raczej dowodem na słabość warsztatu amerykańskiego historyka? Filipowicz nie podejmuje w szerszym zakresie próby „sprawdzenia” swoich „bohaterów” testem krytyki zewnętrznej, testem porównawczym właśnie. Oczywiście – taka próba byłaby niezmiernie trudna i rozsadzałaby zapewne ramy i tak obszernej pracy, trudno jednak oprzeć się w tym miejscu swoistemu poczuciu czytelniczego niedosytu. Można wskazać jeszcze pojedyncze, raczej nieliczne, jak na tak obszerną właśnie monografię, błędy redakcyjne czy literowe (np. na s. 32 „Suzanin” zamiast Susanin; powtórzone kilkakrotnie te same lub niemal te same fragmenty – s. 253, 261, 271, 214 recenzje 282, 284); można pospierać się jeszcze, czy wolno nazwać np. Igora Strawińskiego reprezentantem „postawy ksenofobicznej” w kulturze rosyjskiej (s. 215 – moim skromnym zdaniem trudno o większego „kosmopolitę” w rosyjskiej muzyce niż autor „Pulcinelli”, „Symfonii Psalmów” czy nawet „Święta Wiosny”…, a zaliczenie go do grona zwolenników eurazjanizmu na podstawie popularnej syntezy Orlando Figesa nie wygląda przekonująco… – zob. s. 242). Można. Ale nie zmienia to oczywistego dla niżej podpisanego wniosku, że praca Filipowicza ma charakter pionierski tout court. Że przeciera szlaki w studiach na historią amerykańskiej historiografii Rosji – i czyni to z rozmachem. Że jej cel pisarski i badawczy, przedstawiony raz jeszcze w ostatnich jej słowach (s. 349) – utrwalić pamięć o autorach historycznych dzieł, odsłonić ich twarz, dojrzeć ją nad kartami ich książek – został w bardzo efektownym stylu osiągnięty. 215 Rocznik Instytutu Europy Środkowo-Wschodniej Rok (6) 2008 Andrzej Gil re ce nz je Recenzja książki: Maciej Mróz, Z dziejów rosyjskiego katolicyzmu. Kościół greckokatolicki w Rosji w latach 1907-2007, Wydawnictwo Adam Marszałek, Toruń 2008, ss. 437 Maciej Mróz jest znanym badaczem problematyki kościelnej w XX w. i autorem szeregu prac na ten temat, m.in. ostatnio wydanych: Katolicyzm na pograniczu: Kościół katolicki wobec kwestii ukraińskiej i białoruskiej w Polsce w latach 1918-1925, Toruń 2003 oraz W kręgu dyplomacji watykańskiej: Rosja, Polska i Ukraina w dyplomacji watykańskiej w latach 1917-1926, Toruń 2004. Jego najnowsza publikacja, poświęcona zagadnieniu Kościoła greckokatolickiego w Rosji w latach 1907-2007, stanowi swoiste podsumowanie jego dotychczasowych badań w tej dziedzinie. W polskiej optyce postrzeganie dziejów Kościoła katolickiego w XX-wiecznej Rosji, a później w Związku Radzieckim, koncentruje się na Kościele rzymskokatolickim. Jest to zresztą jak najbardziej zrozumiałe, z uwagi na przeważnie polski charakter tego Kościoła. Niemniej jednak katolicyzm reprezentowany był w Rosji także w jego wschodniej odsłonie. Warto w tym miejscu zauważyć, że katolicyzm pojawia się w dziejach Rosji dużo wcześniej – już w czasie konfliktów między Rzeczpospolitą a państwem moskiewskim w XVII w. Utrata przez państwo polsko-litewskie takich obszarów jak województwa smoleńskie czy czernihowskosiewierskie czy też moskiewska okupacja Wielkiego Księstwa Litewskiego spowodowały, że w granice księstwa mo- recenzje skiewskiego (później Rosji) czasowo bądź na stałe weszły tereny zamieszkane przez wyznawców katolicyzmu obu – zachodniego i wschodniego – obrządków. Problem ten narósł po rozbiorach Rzeczypospolitej, znajdując swe rozwiązanie w ograniczeniu i marginalizowaniu roli Kościoła łacińskiego i likwidacji – w 1839 r. w Cesarstwie Rosyjskim, a w 1875 r. w Królestwie Polskim – Kościoła unickiego. W Cesarstwie od lat 40. XIX w. katolicyzm był zatem reprezentowany tylko w jego łacińskiej wersji, ale – z uwagi na rolę Galicji w polityce rosyjskiej1 – świadomość bliskiej obecności Kościoła unickiego (greckokatolickiego) i jego potencjalnej atrakcyjności dla Rosjan była w państwie carów dobrze znana i właściwie rozumiana jako istotne zagrożenie dla jego podstaw ideologicznych. Zainteresowanie Rosjan katolicyzmem staje się dosyć wyraźne w wieku XIX, chociaż nie było to zjawisko o jakimś szerszym zasięgu i dotyczyło raczej elit społecznych. Należy zauważyć, że zainteresowanie to dotyczyło nie tylko obecnego w Rosji Kościoła łacińskiego, ale – z różnych przyczyn – także i Kościoła greckokatolickiego. Wynikało to zapewne z bliższej Rosjanom tradycji i obrzędowości wschodniej. Zauważmy jednak, że w rzeczywistości końca XIX w. rosyjscy wschodni katolicy nawiązywać mogli (i nawiązywali) raczej do greckokatolickiej tradycji galicyjskiej, niż do tradycji unicestwionej Cerkwi unickiej w zachodnich guberniach Cesarstwa, będącej w pewien sposób wytworem kultury znienawidzonej Rzeczypospolitej Wielu Narodów. Snując różne rozważania o rosyjskim greckim katolicyzmie, można było werbalnie podtrzymywać fikcję jego jedności z Cerkwią unicką istniejącą do 1839 r., ale tak naprawdę nic nie łączyło obu tych rzeczywistości. Pojawienie się katolicyzmu wschodniego w Rosji w początku XX w. oznaczało powstanie nowej jakości, czerpiącej inspirację raczej z Galicji (i może – paradoksalnie – z Zachodu Europy) niż z innych źródeł. Złożoność tej problematyki jest dla badacza swoistym wyzwaniem, którego – jak wynika ze Wstępu – Maciej Mróz jest w pełni świadomy. Pomija on co prawda całość kontekstu historycznego początków greckiego katolicyzmu w Rosji – co zresztą jest przy znacznej objętości jego pracy w pełni zrozumiałe – ale jak Czytelnik dostrzeże przy jej dalszej lekturze, świetnie się w tej skomplikowanej przeszłości orientuje i umiejętnie łączy wątki z przeszłości z bieżącym tokiem prezentowanej tu publikacji. Uzasadnienie podjęcia wysiłku badawczego, jego wielowątkowość oraz konieczność usytuowania na szerszym tle zarówno ówczesnych wydarzeń politycznych, jak i skomplikowanej gry wewnątrz samego Kościoła katolickiego wypełnia – bardzo efektywnie – resztę Wstępu. Dopełnia go prezentacja bazy źródłowej: wykorzystanych archiwaliów, źródeł drukowanych i literatury. Praca dzieli się na cztery rozdziały – dodajmy, że nierównomierne chronologicznie – których kryterium wydzielenia powiązane jest ze zjawiskami zachodzącymi 1 Na ten temat ukazało się ostatnio bardzo interesujące studium wzajemnej interakcji między prawosławiem a wschodnim katolicyzmem w Galicji: W. Osadczy, Święta Ruś. Rozwój i oddziaływanie idei prawosławia w Galicji, Lublin 2007. Por. także: B. Wójtowicz-Huber, „Ojcowie narodu”. Duchowieństwo greckokatolickie w ruchu narodowym Rusinów galicyjskich (1867-1918), Warszawa 2008. 218 219 recenzje w ramach rosyjskiej wspólnoty greckokatolickiej. Rozdział pierwszy, zatytułowany W imperialnej Rosji, przedstawia kilka pierwszych lat funkcjonowania katolików obrządku wschodniego w Cesarstwie. Otwierają go rozważania kreślące ogólne położenie Kościoła katolickiego w Imperium, po ukazie tolerancyjnym z kwietnia 1905 r. bardzo aktywnego i mającego nadzieję na pozytywne zmiany. Na marginesie dodajmy tu, że wspomniany ukaz zezwalał na przejście z prawosławia na dowolną religię (po wypełnieniu dosyć skomplikowanej procedury kanoniczno-prawnej), z wyjątkiem katolicyzmu w obrządku wschodnim, co było skierowane przede wszystkim właśnie w byłych unitów z byłej diecezji chełmskiej w Królestwie Polskim. Istotne jest też ukazanie przez Autora roli metropolity lwowsko-halickiego, Andrzeja Szeptyckiego – osoby, która przez najbliższe kilkadziesiąt lat (do śmierci w 1944 r.) zdominuje problematykę katolicyzmu wschodniego na terenach Rosji i później Związku Radzieckiego, zarówno w odniesieniu do wschodniej polityki Watykanu, jak i przez swe działania na miejscu. Działania Szeptyckiego z początku XX w. wpisywały się w ówczesne otwarcie Watykanu na sprawy katolickich rytów wschodnich, a pośrednio dotykały marzenia papiestwa o katolicyzacji Rosji (np. poprzez unię Cerkwi rosyjskiej z Kościołem katolickim). W czasie swego pobytu w Watykanie w lutym 1908 r. metropolita Szeptycki uzyskał od papieża Piusa X szereg uprawnień na rzecz pełnionej wśród rosyjskich greckich katolików misji, które sankcjonowały zarówno stan istniejący, jak i wybiegały w przyszłość. Dodajmy, że papież powierzył Szeptyckiemu administrację ośmiu diecezji unickich, istniejących niegdyś w ramach metropolii kijowskiej, co samo w sobie było swego rodzaju fikcją, ale mogło przynieść interesujące implikacje wraz z rozwojem wypadków. Konwersje Rosjan na katolicyzm przyniosły bardzo ciekawy rezultat. Otóż, pod wpływem idei Władmimira Sołowiowa (1853-1900), rosyjskiego teologa, głoszącego idee unii prawosławia z Rzymem, wielu Rosjan przyjmowało religię katolicką, chcąc jednak pozostać przy swym wschodnim obrządku. Dotyczyło to nie tylko ludzi świeckich, ale i prawosławnych kapłanów, którzy dokonując konwersji, pozostawali przy swym rycie (ks. Nikołaj Tołstoj, ks. Aleksiej Zierczaninow, ks. Iwan Dejbner – został wyświęcony przez metropolitę Szeptyckiego we Lwowie). Rychło ukonstytuowało się kilka wspólnot greckokatolickich w Rosji, z których dwie – w Petersburgu i Moskwie, stały się z różnych przyczyn wiodące. Wspólnota petersburska, wspierana przez szereg osobistości związanych z tamtejszą elitą społeczno-polityczną (m.in. księżnę Natalię Uszakową), rozwijała się jak na ówczesne warunki dosyć dynamicznie, w czym pomogła jej wizyta, jaką na jesieni 1908 r. złożył w stolicy Imperium sam metropolita Szeptycki. Ważną cechą tej wspólnoty była jej współpraca z miejscowym środowiskiem rzymskich katolików – z racji miejsca licznych i dobrze zorganizowanych. Aczkolwiek petersburska wspólnota greckokatolicka nie została prawnie uznana, to z uwagi na szerokie poparcie była w praktyce tolerowana. Wokół tej wspólnoty toczyła się szeroko zakrojona gra, w której udział brało wielu uczestników: rosyjski rząd, który postrzegał ją jako możliwy element nacisku recenzje i oddziaływania ze strony galicyjskich unitów (także w aspekcie narodowym, dostrzegając możliwość jej ukrainizacji), metropolita Szeptycki, widzący w niej zaczyn do uniatyzacji Rosji, Stolica Apostolska, z kolei zaabsorbowana ideą pozyskania ludności Cesarstwa dla swych idei religijnych, a także miejscowy Kościół katolicki, dla którego nowa wspólnota była w praktyce zagrożeniem jego pozycji. Mimo tego petersburscy greccy katolicy wzrastali liczebnie, dążąc do stworzenia zaplecza materialnego i dającej realne oparcie struktury organizacyjnej. W 1910 r. uzyskano jedno piętro w budynku przy ulicy Barmalejewej 48. Umieszczono tam świątynię pw. Świętego Ducha, wyposażoną według kanonów obrządku wschodniego, a także kancelarię parafialną oraz mieszkanie dla duchownego i księżnej Uszakowej. Krok ten, który miał być dla wspólnoty nowym początkiem, stał się okazją do dokonania bardzo głębokiego podziału według stosunku do problemu wierności tradycji wschodniej czy też przyjęcia łacińskiego kodu religijnego. Tak rozbita grupa petersburskich wschodnich katolików funkcjonowała aż do wybuchu wojny i obalenia caratu w lutym 1917 r. Ważnym elementem wspierającym jej działalność było czasopismo „Słowo Istiny”, stanowiące interesujące forum do wymiany poglądów i doświadczeń nie tylko samych greckich katolików, ale i prawosławnych oraz staroobrzędowców, dla których znajdowało się miejsce na jego łamach. Z tych środowisk wywodzili się też jego czytelnicy. Bardzo istotna dla rodzącego się obrządku była wspólnota moskiewska, skupiona wokół ks. Tołstoja i małżeństwa Abrikosowych – Anny i Władimira. Arbikosowowie, początkowo konwertyci na rzymski katolicyzm, z czasem zaczęli skłaniać się ku obrządkowi wschodniemu. Władimir Abrikosow przyjął święcenia i został kapłanem, zaś Anna przeszła do wschodniej gałęzi dominikanek (1913) i stworzyła silną wspólnotę tercjarską, której została ihumenią pod imieniem Jekaterina. Ich moskiewski dom stał się centrum tamtejszych greckich katolików. Istotnym zjawiskiem dotyczącym wszystkich wspólnot greckokatolickich w Imperium była niejednolita postawa, jaką przyjął wobec nich rosyjski Kościół rzymskokatolicki, w którym toczył się ciągły spór nie tylko o sposób działania, ale także o sam sens istnienia katolicyzmu wschodniego w Rosji. Rozdział drugi W okresie Rządu Tymczasowego dotyczy niezmiernie ważnego i rokującego świetnie na przyszłość okresu w dziejach rosyjskiej wspólnoty greckokatolickiej, a mianowicie czasu między obaleniem caratu w wyniku rewolucji lutowej 1917 r. a rewolucją październikową i objęciem władzy przez bolszewików. Oparta na wartościach demokratycznych władza Rządu Tymczasowego dawała gwarancję poszanowania praw wszystkich mniejszości etnicznych i wyznaniowych w Rosji, z czego też skwapliwie skorzystali tamtejsi wschodni katolicy. Najważniejszym wydarzeniem był dla niej Sobór (tzw. Piotrogrodzki), który został zorganizowany w stolicy – przemianowanej wówczas z Sankt Petersburga na Piotrogród – przy obecności uwolnionego z zesłania metropolity Szeptyckiego. Przygotowania do Soboru trwały już od marca 1917 r. pod przewodnictwem Leonida Fiedorowa. Sam Sobór odbył 220 221 recenzje się w dniach 29-31 maja tego roku. Jego owocem było stworzenie podwalin pod trwałą organizację wschodnich katolików w Rosji. Metropolita Szeptycki ustanowił bowiem egzarchat Rosyjskiego Kościoła Greckokatolickiego (z obszarem jurysdykcji pokrywającym się z całą Rosją, jednakże bez Ukrainy i Białorusi) z Fiedorowem jako egzarchą. Rezultatem obrad Soboru było uchwalenie postanowień zawartych w 68 punktach, regulujących wszystkie podstawowe kwestie z zakresu m.in. liturgii, prawa, dogmatyki oraz zagadnień pastoralnych. Istotne było tu przede wszystkim twarde opowiedzenie się za katolickością wspólnoty przy jednoczesnym podkreśleniu jej wschodniego oblicza. Omówienie zawartości owych 69 punktów, jako podstawy działalności nowopowstałego Kościoła, zajmuje w omawianej publikacji sporo miejsca (s. 145-152), ale jest to uzasadnione ich wagą nie tylko na poziomie lokalnym, ale także jako swoistego precedensu kształtującego – przy sprzyjających warunkach – kierunek postępowania Kościoła powszechnego w stosunku do ewentualnych dalszych prób budowy innych wschodnich Kościołów katolickich. Sprawy liturgiczne zawsze budziły szereg kontrowersji. Jak przedstawia Autor, w ramach wspólnoty istniało bowiem wiele propozycji rozwiązań w tej dziedzinie – od latynizacji do różnych form obrządku wschodniego: unickiego, staroobrzędowego oraz synodalnego. Dlatego też powołano specjalną komisję do prac nad przyjęciem stosownego statutu liturgicznego, który został opracowany w formie 49 punktów. Do ich przyjęcia doszło w ostatnim dniu Soboru. Punkty te regulowały sprawy liturgiczne w bardzo szczegółowy sposób, nie pozostawiając praktycznie żadnego miejsca na interpretację, i miały jednoznacznie wschodni wydźwięk w synodalnym sztafażu. W oparciu o postanowienia Soboru, w wyniku których powstał Rosyjski Kościół Greckokatolicki, metropolita Szeptycki i egzarcha Fiedorow podjęli starania o formalną jego rejestrację przez władze państwowe. We wrześniu 1917 r. Rząd Tymczasowy wydał rozporządzenie zrównujące pod względem prawnym Kościół katolicki obu obrządków z Cerkwią prawosławną. Jednakże całkowite uznanie katolików wschodnich nie było możliwe bez wyjaśnienia wszystkich wątpliwości ze strony Stolicy Apostolskiej. Dlatego też metropolita Szeptycki opuścił Petersburg i wyjechał do Rzymu, by przyśpieszyć wydanie ostatecznych decyzji do pełnej legalizacji Kościoła greckokatolickiego w Rosji. Wydawało się więc, że przed nową wspólnotą otwiera się jaśniejsza przyszłość, jako że ze strony czynników rządowych spotykało ją coraz większe zrozumienie i poparcie. Niestety, wybuch rewolucji bolszewickiej zakończył ten okres spokoju i przyniósł początkowo niespotykane dotychczas cierpienia, a w perspektywie praktyczną likwidację Rosyjskiego Kościoła Greckokatolickiego. Temat ten podejmuje Autor w rozdziale trzecim W państwie ateistycznym 19171991. W jego początkowych fragmentach zaprezentowano politykę bolszewików wobec Kościołów i związków wyznaniowych jako pewnej całości. W dalszej części ukazano ogrom strat Kościoła katolickiego – bez różnic obrządkowych, i na tym tle działalność egzarchatu greckokatolickiego z niestrudzonym egzarchą Fiedorowem na czele. Niezmiernie ważne dla tej wspólnoty było zalegalizowanie przez Watykan recenzje jej oficjalnego statusu w dniu 1 marca 1921 r. papieskim breve „Ex Amplissimo”. Był to na pewno ważny impuls dla rosyjskich greckich katolików, dający im podstawy do trwania w swym oporze przeciwko oficjalnej ateizacji i desakralizacji. Intensyfikacja bolszewickiej polityki antyreligijnej w początkach lat 20. sprowadziła na Rosyjski Kościół Greckokatolicki masowe prześladowania, które doprowadziły w połowie lat 30. do jego faktycznej likwidacji. Lokalne wspólnoty zostały zdezintegrowane, a ich członkowie wraz z kapłanami albo zostali zesłani do łagrów, albo otrzymali wyroki śmierci. Jak zauważa sam Autor, „schyłek lat 30. przyniósł całkowite rozbicie egzarchatu rosyjskiego Kościoła Greckokatolickiego w ZSRR, który […] praktycznie przestał istnieć” (s. 296-297). Włączenie w skład ZSRR wschodnich ziem Rzeczypospolitej, uzyskanych w wyniku agresji militarnej z dnia 17 września oraz postanowień granicznych (między ZSRR a III Rzeszą) z 28 września 1939 r., w sposób nieoczekiwany spowodowało aktualność zagadnienia rosyjskiego greckiego katolicyzmu. Metropolita Andrij Szeptycki 9 października 1939 r. podjął decyzję o podziale ZSRR na cztery egzarchaty, a egzarchą „Wielkiej Rosji i Syberii” mianował swego brata, studytę o. Klimentija Szeptyckiego (jako następcę egzarchy Fiedorowa). Działanie to zostało usankcjonowane postanowieniami Soborów z 18-19 września 1940 r. i 13-16 czerwca 1941 r. Nie mogło to jednak zmienić faktu, że w sensie fizycznym na terenie teoretycznej jurysdykcji egzarchy Szeptyckiego nie było praktycznie żadnej wspólnoty rosyjskich greckich katolików. Były to więc działania podjęte niejako na wyrost, nie uwzględniające realiów zastanych po sowieckiej polityce terroru oraz następstw niemieckiej okupacji. Na Soborze we Lwowie, który odbył się w dniach 9-15 czerwca 1942 r., metropolita Andrij Szeptycki sam sformułował zadania dla swego brata – egzarchy Klimentija Szeptyckiego: „odnalezienie miejsca wiecznego spoczynku egzarchy Leonida Fiedorowa i odszukanie pozostałych przy życiu wiernych rozbitego przez bolszewików Rosyjskiego Kościoła Greckokatolickiego” (s. 305). Był to program-minimum, ale nawet i w takiej formie nie był możliwy do realizacji. Po ponownym przejęciu terenów wschodnich Rzeczypospolitej przez władze sowieckie w lipcu 1944 r., nastąpiło przygotowanie do likwidacji miejscowej Cerkwi greckokatolickiej, co odbyło się na lwowskim pseudosoborze w dniach 8-10 marca 1946 r. W ten sposób formalnie katolicyzm w obrządku wschodnim na terenie ZSRR przestał istnieć. Jednakże, jak się okazało, resztki dawnych wspólnot rosyjskich greckich katolików przetrwały okres wojny, zesłania i łagry, i zaczęły się odradzać. Powstała – szybko rozbita przez władze – grupka w Małojarosławcu, złożona z dawnych moskiewskich dominikanek-tercjarek. Jej zlikwidowanie nie zakończyło procesu odrodzenia. Po kolejnych zsyłkach wspólnoty dominikanek odrodziły się – jedna w Moskwie, druga zaś w Wilnie. Co interesujące, ich działalność przyciągała nie tylko potomków dawnych grekokatolików, ale i poszukującą młodzież i intelektualistów. W takim stanie rosyjski grecki katolicyzm dotrwał do Gorbaczowowskiej pieriestrojki. 222 223 recenzje Przez cały ten czas Watykan nie zapomniał o Rosyjskim Kościele Greckokatolickim. W latach 60. egzarchą dla wschodnich katolików w Rosji został ks. Andriej Katkow, który w 1969 r. miał okazję odwiedzić ZSRR i spotkać wiernych swej wspólnoty. Jednakże, mimo stopniowej liberalizacji, samo istnienie ZSRR było dostateczną przeszkodą dla odrodzenia wschodniego katolicyzmu w Rosji. Dopiero jego rozpad i powstanie państw-sukcesorów, w tym przede wszystkim Federacji Rosyjskiej z jej ówczesnym kursem na demokratyzację i liberalizację, przyczyniło się do intensyfikacji działań na rzecz odnowienia tego Kościoła. Rozdział czwarty Odrodzenie w upadku. Rosyjski Kościół Greckokatolicki w Federacji Rosyjskiej 1991-2007 otwierają skomplikowane problemy umiejscowienia Kościoła katolickiego w porządku prawnym Rosji. Ostatecznie Duma Państwowa przyjęła w dniu 19 września 1997 r. ustawę O wolności sumienia i o zjednoczeniach religijnych, na mocy której Kościół katolicki miał możliwość uzyskania osobowości prawnej, chociaż w pewnym ograniczonym zakresie. Ustawodawca przyjął bowiem pewne kryteria dyskryminujące niektóre związki wyznaniowe jako „niehistoryczne”. Taki los spotkał też nowo powstałe wspólnoty katolików obrządku wschodniego w Moskwie, Petersburgu i innych miastach rosyjskich. Nie są to wspólnoty liczne, ale żywe i dynamiczne, zaznaczające swą obecność w rosyjskim krajobrazie wyznaniowym. Wyrazem tego było przyjęcie w grudniu 2003 r. Deklaracji Rosyjskich Prawosławnych Katolików Bizantyjskiej Tradycji, która z jednej strony formułuje ich status kościelno-prawny, z drugiej zaś jest manifestem skierowanym w przyszłość. Jak pisze Autor, „Władze Federacji Rosyjskiej konsekwentnie odmawiały grekokatolikom prawa do prowadzenia działalności religijnej, posiadania odrębnych struktur organizacyjnych i własnych duszpasterzy” (s. 346). Działania te wspiera Rosyjska Cerkiew Prawosławna, traktująca ich jak obce ciało „w tradycyjnie prawosławnym kraju” (s. 346). Wydaje się, że rosyjski katolicyzm wschodni stał się swego rodzaju zakładnikiem w relacjach Moskwy i Watykanu. W tej sytuacji przyszłość greckich katolików w Rosji – wobec w ogóle kontrowersji, jakie budzi problem Kościoła greckokatolickiego na terenach dawnego ZSRR – nie jest jasna, a jak dotąd pontyfikat Benedykta XVI nie przyniósł jej lepszego naświetlenia. Praca Macieja Mroza Z dziejów rosyjskiego katolicyzmu. Kościół greckokatolicki w Rosji w latach 1907-2007 jest tym rodzajem publikacji naukowej, który nie tylko prezentuje praktycznie zupełnie niezbadany dotychczas aspekt życia religijnego Rosji ostatniego stulecia, ale jest napisany piękną polszczyzną, zachęcającą wręcz do lektury. Co ważniejsze, jest nie tylko przedstawieniem pewnego problemu religijnego, ale ma wymiar szerszy – historyczny i politologiczny. Stanowi też bardzo dobry punkt wyjścia do dalszych, pogłębionych badań szczegółowych nad poszczególnymi wspólnotami czy postaciami, jak np. egzarchowie Leonid Fiedorow i Klimentij Szeptycki, małżeństwo Abrikosowych i szereg innych, których aktywność uczyniła Rosyjski Kościół Greckokatolicki ważnym elementem kształtującym – jak się okazuje, o wiele bardziej urozmaicone, niż dotychczas prezentowano – religijno-społeczne dzieje Rosji XX w. Rocznik Instytutu Europy Środkowo-Wschodniej Rok (6) 2008 Łukasz Jasina Historia może być przydatna… om ów ie ni a Kilka współczesnych sposobów ukazania historii w kinie rosyjskim i ukraińskim na przykładzie filmów: „Bohdan Zenobi Chmielnicki” (2007) Mykoły Maszczenki, „1612” (2007) Władimira Chotinienki i „Modlitwa za hetmana Mazepę” (2001) Jurija Ilienki Podobno Włodzimierz Iljicz Uljanow (Lenin) powiedział kiedyś: „Film jest najważniejszą ze sztuk”. Uważna lektura dzieł Lenina nie pozwala na odnalezienie rzeczonego cytatu. Niewykluczone, że autorem tego hasła był jego następca – Józef Stalin, o którego uwielbieniu dla kina sporo już napisano. Kwestia prawdziwości cytatu jest tu raczej drugorzędna. Istotne jest natomiast, że film stał się w ubiegłym stuleciu popularnym narzędziem legitymizacji władzy, zaś szczególnie wdzięcznym obiektem manipulacji okazała się historia. Pionierami w tym zakresie stali się filmowcy radzieccy. W tym kontekście przywoływane jest zazwyczaj nazwisko Siergieja Eisensteina. Już jego pierwsze filmy tworzyły zmitologizowaną wersję początków socjalistycznej rewolucji w późniejszym Związku Radzieckim: „Strajk” (1924) i „Pancernik Potiomkin” (1927) weszły nawet do kanonu kina światowego. W późniejszym okresie twórczym Eisenstein doszedł do wniosku, że również dzieje z dalszej przeszłości mogą okazać się użyteczne. „Aleksander Newski” (1938), choć opowiadał o bojach toczonych przez średniowiecznego księcia ruskiego z dynastii Rurykowiczów, tak naprawdę był aluzją do konfliktu z hitlerowskimi Niemcami. Późniejsze (i ostatnie) dzieło tego reżysera: „Iwan Groźny” (1944-1958) może być odczytywane jako o m ów i eni a gloryfikacja (względnie i do tego paradoksalnie również jako zakamuflowana krytyka) metod władzy stosowanych przez Józefa Wissarionowicza Stalina. W Związku Radzieckim pojawiały się też filmowe biografie Tarasa Szewczenki1 czy innych kontrowersyjnych i niekontrowersyjnych przywódców narodowych, kulturalnych i duchowych narodów zamieszkujących Związek Radziecki, którzy przedstawiani byli zgodnie z aktualnie obowiązującymi zasadami radzieckiej historiografii. Do historii sięgali również reżyserzy filmowi tworzący w III Rzeszy, w demokratycznych krajach Zachodu, jak również w Polsce. Wybitnymi przykładami nazistowskiego wykorzystania historii były dwa filmy Veita Harlana: „Żyd Suss” (1940) i „Kolberg” (1945). W Polsce filmy popierające aktualną politykę historyczną powstawały zarówno przed rokiem 1939 (choćby „Dziesięciu z Pawiaka” Ryszarda Ordyńskiego), jak i po zakończeniu II wojny światowej (szczególnie dobitnym przykładem jest tutaj „Podhale w ogniu” (1955) Jana Batorego, podnoszące do rangi mitu i narodowego powstania wątpliwego znaczenia chłopskie wystąpienia kierowane przez Aleksandra Kostkę-Napierskiego w XVII w.). Zmiany w podejściu do historii, jakie nastąpiły po historycznym przełomie roku 1989, początkowo wpłynęły też na inne pojmowanie roli filmów. Wiele zrealizowanych bezpośrednio po tej dacie produkcji w uczciwy sposób rozliczało przeszłość – choćby „Wszystko co najważniejsze” (1992) Roberta Glińskiego i „Jeszcze tylko ten Las” (1991) Jana Łomnickiego, powstałe w Polsce, czy też film Ołesia Janczuka „Głód ’33” (1991), zrealizowany na Ukrainie. Po kilku latach pojawiły się jednak filmy odwołujące się do wypróbowanych wzorców literackich i dramaturgicznych. Historia XVII-wiecznej Rzeczypospolitej, powoli tracącej swoją pozycję regionalnego mocarstwa, pojawiała się na ekranach już wielokrotnie. W roku 1999 nowy etap filmowych dziejów tej epoki rozpoczęła premiera „Ogniem i mieczem” Jerzego Hoffmana. Adaptacja pierwszego tomu Sienkiewiczowskiej trylogii spotkała się z wieloma pozytywnymi recenzjami. Docenione zostało zwłaszcza wyważone ukazanie stosunków polsko-ukraińskich. Postać Bohdana Chmielnickiego odtworzył na ekranie Bohdan Stupka (ur. 1933) – jeden z najwybitniejszych (żyjących) ukraińskich aktorów. Film, zrealizowany wyłącznie z polskich środków (choć przy udziale ukraińskich i rosyjskich aktorów, m.in. Aleksandra Domogarowa i Rusłany Pysanki), można uznać za przykład dzieła odpowiedzialnie traktującego historię, jak również udanego artystycznie. Zauważyć należy, że kontrowersje polsko-ukraińskie zostały w nim zaprezentowane wyjątkowo obiektywnie. „Ogniem i mieczem” stało się również elementem polskiej polityki historycznej. W 2000 r. Ministerstwo Spraw Zagranicznych RP zorganizowało specjalny pokaz filmu dla dyplomatów akredytowanych w Warszawie. 1 „Taras Szewczenko” (1951) w reżyserii Aleksandra Ałowa i Władimira Naumowa. W roli tytułowej wystąpił Siergiej Bondarczuk. 226 2 Należy zauważyć, że bez wątpienia jedna z najważniejszych stron filmowych na świecie: www.imdb. com nie wylicza filmów wyreżyserowanych przez Mykołę Maszcznkę, mimo że jest tam umieszczone jego nazwisko (choć w angielskojęzycznej formie Nikolai Maschenko). 227 om ów i eni a Dzieło Hoffmana prezentuje wizję dziejów XVII-wiecznej Rzeczypospolitej opierającą się na micie „niewykorzystanej szansy”. Kozacy są tu odtrąconymi potencjalnymi współtwórcami Rzeczypospolitej-mocarstwa. Trójczłonowa Rzeczpospolita – projekt niezrealizowany pomimo zawarcia układu unijnego w Hadziaczu – jawi się tu jako „raj utracony”. Jest to państwo wielonarodowe, w którym swoje miejsce znajdują przedstawiciele Kościoła wschodniego i zachodniego, Polacy, Ukraińcy i Żydzi. Wiśniowiecki i Chmielnicki są ofiarami historii. Żaden z nich nie jest postacią negatywną. W wypadku Wiśniowieckiego podkreślone zostały jego ruskie korzenie. Hoffman okazał się więc spadkobiercą tradycji wielonarodowej Rzeczypospolitej. W roku 2007 kijowskie studio filmowe im. Aleksandra Dowżenki zrealizowało film pt. „Bohdan Zenobi Chmielnicki” w reżyserii weterana tamtejszego przemysłu filmowego – Mykoły Maszczenki2. To znaczące, dość długie dzieło (trwające 117 minut) zrealizowane zostało w plenerach związanych z XVII-wiecznymi dziejami Ukrainy (w przeciwieństwie do „Ogniem i mieczem”, realizowanego na poligonie w podpoznańskim Biedrusku, sceny plenerowe do filmu Maszczenki nakręcono między innymi w Kamieńcu Podolskim). Określenie przedmiotu akcji filmu z pozoru jest łatwe: to próba opowiedzenia losów Bohdana Chmielnickiego. Zasadniczo jednak oglądamy tutaj kilka lat z życia hetmana – od momentu, kiedy stanął na czele powstania przeciwko polskim wielmożom na Ukrainie, aż do schyłku jego życia. W ciągu półtorej godziny przed oczyma widza przesuwa się szereg obrazów pozbawionych logiki. Chmielnicki od początku prezentowany jest jako narodowy bohater i przywódca Ukrainy i Ukraińców. Kozacy i Wojsko Zaporoskie ukazani są z kolei jako forma ukraińskiej państwowości. Jest to proste dyskontowanie wersji dziejów Ukrainy, w myśl której Zaporoscy Kozacy są ogniwem pośrednim pomiędzy Rusią Kijowska a nowoczesnymi formami ukraińskiej państwowości. Wojna na Kresach Rzeczypospolitej to wydarzenie w znacznej mierze ahistoryczne. Przeciwnikiem Chmielnickiego jest zmitologizowany książę Jeremi Wiśniowiecki, w filmie Maszczenki przedstawiony jako furiat i osobnik pozbawiony elementarnej uczciwości i godności. Chmielnicki jest przywódcą tolerancyjnym, ratuje przed śmiercią katolików zgromadzonych w kościele. Wypowiada przy tym znamienne słowa: „Kto nie szanuje obcej wiary, ten nie potrafi szanować swojej”. Chmielnicki, choć nosi się z ukraińska, jest prawdziwym Europejczykiem, swoim postępowaniem wręcz antycypuje wiek Oświecenia. Jeremi Wiśniowiecki jest jego przeciwieństwem. Odziany w europejskie stroje (co rzecz jasna jest niezgodne z żadnym zachowanym wizerunkiem księcia na Łubniach i Wiśniowcu), z psychopatyczną przyjemnością o m ów i eni a morduje członków ukraińskiej kapeli ludowej3 za to, że bronią ukraińskiego narodowego skarbu – muzyki. Świat przedstawiony w filmie Maszczenki wydaje się być zjawiskiem całkowicie odrealnionym. Choć ma to być dzieło historyczno-biograficzne opowiadające o „pierwszym hetmanie Ukrainy”, z rzeczywistością sprzed trzystu pięćdziesięciu lat ma raczej niewiele wspólnego. Bez wątpienia istnieli kiedyś Bohdan Chmielnicki, Jeremi Wiśniowiecki, król Jan Kazimierz czy Kozacy i husaria – niemniej zdecydowanie nie mieli oni wiele wspólnego z tym, co możemy obejrzeć na ekranie. Polska nie jest tutaj wrogiem jednoznacznym. Wiśniowiecki i inni arystokraci to wprawdzie mordercy i wiarołomcy, niemniej Rzeczpospolita wydaje się być tym organizmem państwowym, z którym Kozaków łączą naturalne więzy. Król zostaje wypuszczony przez Chmielnickiego z niewoli, jest bowiem Bożym pomazańcem. Chmielnicki bezustannie usiłuje dojść do kompromisu z przedstawicielami polskich elit. Przyjmuje z rąk króla Jana Kazimierza buławę hetmańską, a nawet tańczy kozacki taniec ludowy dla zgromadzonych przy stole przywódców Rzeczypospolitej. Słowo „Polska” w filmie się praktycznie nie pojawia, zastępuje go „Rzeczpospolita”, reprezentowana zarówno przez hetmana wielkiego koronnego, jak i hetmana wielkiego litewskiego. Jak to już było wspomniane, wiedzy historycznej przeciętnego widza film Maszczenki może raczej zaszkodzić. Wprawdzie potwierdza on istnienie Rzeczypospolitej, co w porównaniu z uprzednio panującą nacjonalistyczną wersją dziejów wydawać się może pewnym postępem – niemniej to i tak jedyna zaleta pośród wielu zwykłych niedoróbek i wad. Polacy i Ukraińcy według Maszczenki to zbiorowisko dziwnych ludzi, zwyrodnialców i nikczemników. Niewątpliwą zaletą filmu jest zebranie w nim w jednym miejscu wszelkiego rodzaju klisz i stereotypów wytworzonych przez kino radzieckie, amerykańskie i zachodnioeuropejskie. Przywódcy negatywni najczęściej są osobnikami zakompleksionymi i seksualnie niestabilnymi. Kobiety są zdrajczyniami. W filmie poprowadzono kilka melodramatycznych wątków o poziomie godnym „Trędowatej” Heleny Mniszkówny. Ponadto 117 minut wypełniają: pojedynki, zaaranżowane z rażącą nieznajomością szczegółów, rodzajów broni i zasad szermierki, tańce, jakich tańczyć nie mogli żyjący wtedy ludzie, oraz oderwane od ówczesnej rzeczywistości dialogi. Chmielnicki otrzymuje w Warszawie buławę od króla, którego nigdy nie spotkał, Polacy dokonują masakr, które nigdy nie nastąpiły, a husaria walczy na piechotę (Kozacy zresztą też)… Oczywiście oderwanie od prostych realiów historycznych jest w filmie dozwolone, po warunkiem jednak, że służy artystycznemu poziomowi filmu. Jest to 3 Autor używa tego dość sztucznego sformułowania z pełnym rozmysłem. Muzycy pokazani na ekranie nie przypominają bowiem siedemnastowiecznych artystów, a raczej współczesną grupę zajmującą się nawiązywaniem do tradycji. 228 4 W świetle polskich i ukraińskich publikacji pobyt Bohdana Chmielnickiego w Europie Zachodniej wydaje się mało prawdopodobny. Szerzej miedzy innymi: J. Kaczmarczyk, Bohdan Chmielnicki, Wrocław 1988, Я. Федорук, Miжнapoднa дuплoмaтiя i пoлiтuкa України 1654-1657, Львів 1996. 229 om ów i eni a jednak działanie naganne w wypadku filmu określanego jako „historyczny”. Zadaniem takiej produkcji jest prezentacja historii dla laików. Kłamstwo nie jest tu więc błędem, a wręcz przestępstwem przeciwko zasadom etycznym obowiązującym artystę filmowego. W wypadku filmu Maszczenki nie istnieją żadne usprawiedliwienia natury artystycznej. Gra aktorów wykazuje regres nawet w stosunku do kina niemego, przypominając raczej krótkie scenki aranżowane przez George’a Meliesa. Akcja filmu to wątpliwego efektu synkretyzm motywów właściwych dla komedii, dramatów i „filmu narodowego”. Jest to produkcja, która ewidentnie wymknęła się spod kontroli artystycznej, i mogłaby nawet śmieszyć, gdyby nie była szkodliwa. Polski badacz może się oburzać na kłamstwa i niedomówienia związane z obrazem polsko-ukraińskich (a właściwie polsko-kozackich) wojen w połowie XVII w. W opinii autora niniejszego tekstu nie jest to jednak największa wada filmu. Reżyser i scenarzyści, choć kłamią, wykonują (nie wiadomo, na ile szczerze i w sposób zamierzony) pewien gest w kierunku naszej wspólnej historii. Kozacy są w ich filmie częścią Rzeczypospolitej, buntują się przeciwko ciemiężącej, ale prawowitej władzy. Zauważyć jednak należy, że „Bohdan Zenobi Chmielnicki” jest szyderczym uśmiechem historii, a nawet próbą zdeptania tego, co udało się przez ostatnich kilkanaście lat pomiędzy naszymi (polskim i ukraińskim) narodami zbudować. Tym bardziej przykre jest, że dzieje się tak pomimo wielu gestów ze strony polskiego świata artystycznego. Wspomniane już „Ogniem i mieczem” (1999) czy zrealizowana przez tego samego reżysera monumentalna seria historyczna „Ukraina – Narodziny Narodu” (2007) świadczą o tym, że Polacy chcą i być może nawet potrafią zrozumieć specyfikę dziejów swojego wschodniego sąsiada, rozważyć pozytywy i negatywy, a nawet skrytykować siebie samych. Film Maszczenki udowadnia, że zapłatą za te gesty jest nawrót do z lekka zreformowanej antypolskiej wizji dziejów. Film historyczny ma do spełnienia dwa zadania wobec narodu, którego kinematografia go wyprodukowała i którego historia jest przedmiotem akcji. Ma jednoczyć naród wewnętrznie i dokonywać pozytywnej promocji na zewnątrz. W wypadku „Bohdana Zenobiego Chmielnickiego” takie wysiłki są widoczne. Chmielnicki ma być znawcą Europy4 i tamtejszych tajników dyplomatycznych. Utrzymuje bogatą korespondencję z dworem Francji i innych krajów. Wydarzenia całkowicie marginesowe z punktu widzenia dziejów Europy w XVII w. przedstawione są tu jako centralne. Jednak zamiast dzieła proeuropejskiego otrzymujemy katalog kompleksów i ksenofobii, które sytuują Ukrainę nie w gronie państw „większego formatu”, ale „na prowincji”. o m ów i eni a Cel wewnętrzny również nie został osiągnięty. Chmielnicki nie jest postacią atrakcyjną. Jego polityka jest niezrównoważona, regularnie ulega emocjom i polskim „podszeptom”. Masakra historii, jakiej dopuścił się Maszczenko, przypomina dzieła znanego polskiego reżysera Grzegorza Królikiewicza. W „Klejnocie wolnego sumienia” (1981), który opowiada o Konfederacji Warszawskiej (z 1573 r.), początkowo zgodny z prawdą historyczną sposób prowadzenia akcji filmu zmienia się w pozbawioną logiki, surrealistyczną opowieść. W filmie Królikiewicza uważny widz może jednak odnaleźć przyjemne doznania estetyczne. Takowych „Bohdan Zenobi Chmielnicki” nam nie ofiarowuje. Zdecydowanie szkodliwa jest za to wersja dziejów Ukrainy. Historiografia Mykoły Maszczenki jest zjawiskiem wyjątkowo prymitywnym i nieodpowiedzialnym. Kozacy i Ukraińcy posługujący się dwudziestowiecznym językiem ukraińskim przypominają bohaterów dziecięcych czytanek. Zajmują się śpiewem, tańcem i grą na narodowych instrumentach. Od czasu do czasu buntują się przeciwko Panom, walczą, miłują wolność i są całkowicie nieobliczalni. Ukrainiec według Maszczenki jest zwulgaryzowaną kopią bohatera poezji tworzonej przez narodowych poetów. Założyć można, że film Maszczenki szkodzi promocji ukraińskiej historii bardziej, niż wieloletnie starania wielu historyków nastawionych wobec Ukrainy nieprzyjaźnie (w tym polskich i rosyjskich). Film Maszczenki jest poważnym problemem również dla osoby, która podejmuje się jego analizy. Badacz dokonuje interpretacji tego filmu począwszy od tytułu, który winien mieć znaczenie, poprzez grę aktorów, muzykę, sposób układania scen batalistycznych, dobór postaci historycznych występujących w produkcji, jak również uwzględnionych w nim wydarzeń. Spore znaczenie ma użyta symbolika, muzyka i inne środki. W filmie Maszczenki to wszystko zdaje się być dziełem przypadku. Zastanawia tytuł: „Bohdan Zenobi Chmielnicki” – użyty nieco wbrew ukraińskiej tradycji. Może pojawił się on w czołówce z uwagi na dobitniejsze brzmienie. Podobnie zresztą można podsumować dobór wielu postaci. Autor pokusić się może o zestawienie dzieła Maszczenki z dziełami wybitnych pisarzy poprzedniego stulecia: Jamesa Joyce’a i Wirginii Woolf, którzy do perfekcji opanowali technikę zwaną „strumieniem świadomości”. W ich wykonaniu powstawały dzieła geniuszu literackiego. W wypadku analizowanego filmu jest to najprawdopodobniej projekcja estetycznych inspiracji reżysera i scenarzysty. Film przypomina czasem oniryczne filmy historyczne powstające w ZSRR, a zwyczajowe w filmie sceny ludyczno-erotyczne ocierają się wręcz o obsceniczność. Autor w każdym razie nie jest w stanie zrozumieć przyczyn, jakie legły u podstaw wyboru artystycznego reżysera. Na zupełnych antypodach intelektualno-artystycznych wobec filmu Maszczenki leży zrealizowany już przed siedmioma laty film Jurija Ilienki „Modlitwa za hetmana Mazepę” (2001). To również produkcja monumentalna i zrealizowana przez producentów ukraińskich. Jurij Ilienko to twórca wybitny i znany na 230 5 Oniryzm (gr. oneiros – marzenie senne) – konwencja literacka, polegająca na ukazaniu rzeczywistości na kształt snu, marzenia sennego, czasem koszmaru. Zwykle dzieło ma wtedy charakter irracjonalny, absurdalny, sprzeczny z zasadami prawdopodobieństwa. Zacierają się związki przyczynowo-skutkowe i logiczne następstwa wydarzeń. Za: http://pl.wikipedia.org/wiki/Oniryzm 231 om ów i eni a Ukrainie i w świecie nie od dziś. Poza współpracą z Siergiejem Paradżanowem przy realizacji „Cieni zapomnianych przodków” (1964), wpisał się do annałów ukraińskiego kina kilkoma ważnymi filmami, a w szczególności „Białym ptakiem z czarnym znamieniem” (1970) – gdzie w epicki sposób przedstawił ewolucję życia małej wioski na Huculszczyźnie w latach trzydziestych i czterdziestych poprzedniego stulecia. Film „Modlitwa za hetmana Mazepę” może być zaliczony do ciekawego nurtu filmów historycznych realizowanych w obszarze postradzieckim na początku nowego stulecia, z których najbardziej znany to „Rosyjska Arka” (2002) Aleksandra Sokurowa. Pokazują one historię, nie stroniąc od ironii i paradoksu. Duma z przeszłości nie oznacza braku rozliczenia z przeszłym złem – patos zostaje jedynie zastąpiony przez cynizm i ukazanie ludzkich cech postaci historycznych. O dziejach opowiada zazwyczaj wszechwiedzący narrator, którym jest jeden z bohaterów filmu lub obserwator zewnętrzny. Widz jest dokładnie informowany o wewnętrznym i międzynarodowym kontekście wydarzeń, a realia odtworzone są z dużą dbałością o prawdziwość szczegółu. W filmie Ilienki rolę narratora odgrywa sam Mazepa, dokonujący tego na zasadzie retrospekcji. Słowem kluczowym dla oceny wielu filmów radzieckich i postradzieckich jest „oniryzm”5. Konwencja ta użyta została w filmie Ilienki, ale korzystali z niej również realizatorzy analizowanego także w tym tekście filmu „1612”. Specyfiką sztuki filmowej ukształtowanej w kręgu wytwórni filmowych Moskwy, Leningradu, Kijowa, Mińska czy Erewania jest jednak pewne nadużywanie tego środka artystycznego. O ile w wypadku znanego filmu Leonida Gajdaja „Iwan Wasiliewicz zmienia zawód” (1973) wydaje się to jeszcze całkowicie uzasadnione, o tyle choćby w wypadku innego, klasycznego filmu „Jak tu cicho o zmierzchu” (1972) Stanisława Rostockiego uznać to można za pewną przesadę zaburzającą postrzeganie wartości dzieła. Ilience udaje się jednak zachowanie estetycznej równowagi dzieła. Iwan Mazepa jest jedną z najważniejszych postaci we współczesnej, oficjalnej wersji historii Ukrainy. Dzięki swojemu sprzeciwowi wobec Rosji i udziałowi w bitwie pod Połtawą po stronie Szwedów oraz wcześniejszym zasługom dla „hetmańskiego państwa” na Ukrainie wydaje się wprost wymarzonym kandydatem do panteonu narodowego. Również ta część jego życia, która jest związana z Rzeczpospolitą i Polakami, nie prowokuje konfliktów polsko-ukraińskich. Film Ilienki jest dziełem o przemyślanej konstrukcji, bezlitosnym rozliczeniem z historią Ukrainy i biografią Mazepy – człowieka niejednoznacznego. Mazepę w filmie poznajemy dzięki retrospekcjom. W początkowej sekwencji jego trup konfrontuje się z przypominającym psychopatę Piotrem Pierwszym (w swoim o m ów i eni a niezrównoważeniu bliskim bohaterowi powieści Aleksego Tołstoja6). Mazepa nie jest bohaterem bez skazy. Ilienko nie szczędzi nam nawet pokazania tych fragmentów jego życia, które pokazują go jako bezwzględnego karierowicza – sługę kolejnych carów, który tylko i wyłącznie dzięki ich łasce dochodzi do najwyższej na Ukrainie pozycji wojskowo-politycznej. Ukraina pod rządami Mazepy nie jest państwem idealnym. W dalszym ciągu pustoszą ją Tatarzy i Turcy oraz wszechobecni agenci centralnego ośrodka władzy w Moskwie. Hetman Iwan Samojłowicz – poprzednik Mazepy, za błahą w gruncie rzeczy próbę uniezależnienia się od carskich wielkorządców i obronę substancji Wojska Zaporoskiego trafia na Syberię. Na tle przywódców kozackich Mazepa jawi się jako człowiek o dużej kulturze i autentycznej koncepcji politycznej. Pomimo kompromisów zawieranych z carem, dba o rozwój kraju, funduje nowe cerkwie i monastery, wspiera artystów i pisarzy. Doprowadza do zakończenia okresu niepewności w życiu przeciętnego Ukraińca. W oparciu o awanse i rozdawnictwo majątków tworzy nową elitę kraju, która ma zastąpić wygnanych polskich (lub spolszczonych) arystokratów. Baturyn jest autentycznym ośrodkiem kulturalnym i politycznym. Ważnym elementem działań politycznych Mazepy jest dążenie do zjednoczenia całego ukraińskiego państwa. Pragnie on więc połączenia Lewobrzeża, Prawobrzeża, Ukrainy Słobodzkiej i Zaporoża. Nie stroni jednak od myślenia o jedności wszelkich ziem ukraińskich zajmowanych przez Rzeczpospolitą i Rosję. Jest pod tym względem wizjonerem i jako bohater filmowy spełnia doskonale rolę jednoczącą Ukraińców wewnętrznie i zewnętrznie. Mazepa – Europejczyk obyty w świecie i znający doskonale europejskie języki – jest doskonałym „produktem eksportowym”. Jego pomysły ustrojowe również (przynajmniej w wersji zaprezentowanej przez Ilienkę) sytuują Ukrainę w czołówce nieuchronnie nadchodzącego europejskiego Oświecenia. Dzięki prostemu zabiegowi Ilienki poznajemy dwoistą naturę hetmana. Grany przez Bohdana Stupkę stary Mazepa jest człowiekiem cynicznym i rozumiejącym zasady kierujące polityką. Młody Mazepa przechowuje w sobie pierwiastki dawnego idealisty. Dzięki nielinearnemu prowadzeniu akcji w filmie obydwaj Mazepowie pojawiają się na ekranie na przemian. Rzeczpospolita może być (z pewną dozą rezerwy) uznana za pozytywny układ odniesienia dla bohaterów filmu. Jest przywoływana w kontekście dawnych praw, które były bardziej korzystne dla Kozaków niż ukazy moskiewskiego cara. Sam Mazepa nie wstydzi się swojego polskiego wykształcenia. Mazepa ostatecznie przegrywa, ale pozostawia po sobie niezwykle ważny spadek – zasady prawne, jakimi ma kierować się jego następca, Filip Orłyk. Dziedzictwo pierwszej próby zbudowania społeczeństwa obywatelskiego na Ukrainie 6 A. Tołstoj, Piotr Pierwszy, t. I-II,Warszawa 1955. 232 7 Jest to premiera dość spóźniona. Film został po raz pierwszy pokazany w Rosji jesienią 2007 roku. W tym samym czasie jego kopia DVD została wprowadzona do dystrybucji – między innymi na terenie Rosji i Ukrainy. Jego polska prapremiera odbyła się w Instytucie Europy Środkowo-Wschodniej 23 stycznia 2008 roku. Film był również wyświetlany w Poznaniu 4 marca bieżącego roku. Polska kampania promocyjna filmu akcentuje udział aktora Michała Żebrowskiego i pomija wątki militarno-polityczne. 233 om ów i eni a ma zostać rozwinięte w pisanym akcie konstytucyjnym, wyprzedzającym ustawy zasadnicze Stanów Zjednoczonych, Francji i Rzeczypospolitej. Ilienko również nie ustrzegł się historycznych błędów czy też prób definiowania historii poprzez współczesność. Mazepa wydaje się być pierwowzorem idealnego przywódcy. Choć popełniał błędy i był uprzednio wiernym sługą cara, nigdy nie traci nadziei na odzyskanie niepodległości. Nawet w niesprzyjających warunkach pracuje nad rozwojem potencjału intelektualnego i gospodarczego kraju. W decydującym momencie wiąże się z Zachodem przeciwko Wschodowi. Jest zresztą częścią obydwu cywilizacji – umiłowanie wiary prawosławnej łączy z doskonałą znajomością języków zachodnich. Bohater narodowy według Ilienki jest autentyczniejszy niż ten przedstawiony przez Maszczenkę. Wady łączy z zaletami, nie śmieszy i nie obraża inteligencji potencjalnego widza, a zakomponowanie jego roli wydaje się być zrozumiałe w kontekście drugiej kadencji prezydenta Kuczmy, pozostającego w permanentnym zawieszeniu pomiędzy Rosją a krajami Europy Zachodniej (w tym Polską realizującą wtedy swój ambitny program akcesyjny z UE i NATO). Ilienko i Maszczenko zaprezentowali dwie odmienne wizje historii Ukrainy. Maszczenko ośmieszył ją, a jego nie do końca udane próby nadania jej patetycznych właściwości doprowadziły do przeciwstawnego efektu. Jego film winien być zestawiony z innymi tego typu dziełami, które odnotowane są jedynie w leksykonach kuriozów. Ilienko z kolei wyreżyserował film nie pozbawiony wad, niemniej stanowiący rzetelne wyjście do dalszych rozważań nad specyfiką ukraińskiej historii. Uczynił to zgodnie z zasadami wspólnymi dla sztuki filmowej na całym świecie. Trzeci film, o którym należy wspomnieć, to „1612” Władimira Chotinienki – już od roku będący w naszym kraju obiektem ożywionej dyskusji. Jesienią 2008 r. dzieło to weszło na ekrany polskich kin7. Z uwagi na udział znanego polskiego aktora – Michała Żebrowskiego, zestawieniem z „Katyniem” (2007) Andrzeja Wajdy i polsko-rosyjski konflikt polityczny, jaki miał miejsce latem 2008 r., premiera filmu cieszyła się znacznym zainteresowaniem polskich środków masowego przekazu. Opinie były dość jednoznaczne. Marek Sadowski w „Rzeczpospolitej” pisał: „Od filmu historycznego zwykło się żądać prawdy. Widzowie oczekują w kinie albo potwierdzenia własnych wyobrażeń o przeszłości, albo odkrycia nowej perspektywy dziejów, którą zaaprobują albo odrzucą. Filmowcy, mając świadomość trudności, bronią się, uciekają w przygodę. Gorzej, gdy podstawą projektu jest zamówienie propagandowe (…) Federalna Agencja ds. Kultury i Kinematografii złożyła, wykładając miliony dolarów, zamówienie na film u Nikity Michałkowa o m ów i eni a [który w tym samym czasie realizował swój film „12”, nominowany w roku 2008 do nagrody Amerykańskiej Akademii Filmowej w kategorii najlepszy film obcojęzyczny – przypis Ł.J.]. Ten powierzył reżyserię doświadczonemu Władimirowi Chotinience, który w wywiadach nie ukrywał, że jego zadaniem jest ukazanie w historycznym kostiumie sytuacji po rozpadzie ZSRR (…). Scenarzysta Arif Alijew, tam gdzie mu było wygodnie, opierał się na faktach, ale częściej puszczał wodze fantazji. Wykorzystał z jednej strony motywy z rosyjskich bajek i wierzeń prawosławnych, z drugiej zaś – odwołał się do poetyki zachodniego fantasty”8. Z kolei recenzent „Dziennika” wyraził się o walorach filmu w następujący sposób: „Kto zechce, zobaczy w tym filmie polskie wojsko bezwzględne i brutalne, ale imponujące, dumne i siejące postrach. Polskę silną i imperialną, która zajęła Kreml, a Rosję słabą, bezpańską i sprzedajną. Ktoś inny zapamięta tylko, że to naprędce sklecone pospolite ruszenie przegania Polaków z Kremla”9. Film Chotinienki, mimo że firmowany przez Nikitę Michałkowa (jako producenta), nie jest dziełem wybitnym. Wydaje się również obliczony bardziej na potrzeby rodzimego, rosyjskiego rynku. Pod estetyką przypominającą współczesne kino fantastyczne (pełne motywów wywodzących się z germańskiej, celtyckiej i słowiańskiej mitologii), skryta jest wersja historii przypominająca raczej o problemach współczesnej Rosji. Siedemnastowieczną smutę można łatwo skojarzyć z prezydenturą Borysa Jelcyna, pełną zachodnich wpływów i złych kompromisów. Znamienny jest wybór trzech głównych bohaterów filmu. Bohater negatywny jest oczywiście polskim hetmanem. Dwaj pozytywni protagoniści to rosyjski chłop i jego tatarski przyjaciel. Rosjanie pod przywództwem chłopa i muzułmanina wypędzają polskich interwentów – wszak współczesna Rosja boryka się z poważnym problemem, czyli definicją społecznej roli, jaką odgrywają tamtejsi wyznawcy Islamu, stanowiący z każdym rokiem coraz większą część obywateli Rosji. Może to zbyt ryzykowny wniosek, ale film Chotinienki stanowi próbę nowej kreacji rosyjskiej mitologii narodowej. „Rosyjski” nie musi bowiem oznaczać „prawosławnego”. Nowa Rosja może się odwoływać się nie tylko do Rurykowiczów, ale i do tatarskich chanów z Kazania, Astrachania, Kasimowa i wielu innych ośrodków rozsianych na obecnym terytorium Rosji. W związku z tym film Chotinienki jest prostym przykładem subsumcji i dostosowania historii do współczesnych rosyjskich lęków. Rosja według Chotinienki nie stroni od kontaktów z Zachodem, niemniej nie uznaje ich za jednoznacznie pozytywne. Potrafi jednak wyciągnąć z nich korzyści, czego przykładem jest hiszpański najemnik – swoisty mentor Andrzeja, głównego bohatera filmu. Ogólnie rzecz biorąc, Zachód przejawia się głównie poprzez najemników i płatnych zbrodniarzy. 8 9 M. Sadowski, Historia na pasku polityki, „Rzeczpospolita”, 11 września 2008 r., s. A18. J. Prus, „1612” – wielka afera wokół średniego kina, „Dziennik – Magazyn”, 13 września 2008 r., s. 12. 234 235 om ów i eni a Twierdzenie, że Polacy są negatywnymi postaciami w filmie Chotinienki, jest nie do końca prawdziwe. Hetman odtwarzany przez Michała Żebrowskiego jest człowiekiem złym, ale jego zachowanie nie odbiega od okrucieństwa przejawianego przez niektórych Rosjan. Rosjanie są sprzedajni, a jednostki zachowujące się bohatersko, są nieliczne. Polskie wojsko, a zwłaszcza husaria, prezentują się dość atrakcyjnie. Film Chotinienki można uplasować pomiędzy dziełem Ilienki a filmem Maszczenki. Jest bliższy wydarzeniom historycznym, a przez to bliższy prawdy niż biografia „pierwszego hetmana Ukrainy”. Niektóre sceny i sekwencje wydają się zapowiadać film lepszej klasy. W takich scenach, jak narada bojarów związana z wyborem cara w 1613 r. czy scena poszukiwań genealogicznych, drzemie wielka vis comica. Wiele fragmentów filmu pokazuje zresztą rosyjską rzeczywistość początków XVII w. w sposób prawdopodobny. Niestety, realizatorzy nie korzystają ze stwarzanych przez siebie możliwości. Film przegrywa, ale artystycznie, a nie historycznie. Omówione w tekście filmy nie są dziełami reprezentatywnymi dla rosyjskiej czy ukraińskiej kinematografii, omawiają jednak ważne wydarzenia historyczne, kryjące potencjalne konflikty. Filmy Maszczenki i Chotinienki stanowią poważny regres w stosunku do światowej kinematografii. Stosowane środki artystyczne są proste, a twórcy posługują się stereotypami (zwłaszcza w filmie ukraińskim, który urąga wielu stałym już kryteriom sztuki kinowej). Dzieło Władimira Chotinienki potrafi się jednak w ostateczności obronić, jako przykład nienajwyższych lotów kina rozrywkowego. Ocena filmu „Bohdan Zenobi Chmielnicki” musi być niestety ostra. Prowadzony tam dyskurs historyczny nie służy prawdzie ani sztuce. Prawdę mówiąc, nie służy niczemu poza niemożliwymi do zdefiniowania przez autora niniejszego artykułu prywatnymi celami realizatorów. Jest to wyzwanie rzucone uczciwości i rzetelności w każdej z ich istniejących odmian – i tym rozpowszechnionym nad Wisłą, i tym nad Dnieprem. Kronika Informacje Rocznik Instytutu Europy Środkowo-Wschodniej Rok (6) 2008 Kronika Instytutu Europy Środkowo-Wschodniej oraz Towarzystwa Instytutu Europy Środkowo-Wschodniej (lipiec-grudzień 2007) Lipiec lipca (Lublin) – dr Tomasz Kapuśniak podjął pracę w Instytucie Europy Środkowo-Wschodniej (Pracownia Naukowa). lipca (Lublin) – wizytę w IEŚW złożyła prof. Laura Engelstein z Uniwersytetu Yale (USA). lipca (Warszawa) – dr Tomasz Kapuśniak wygłosił referat pt. „The »Eastern Dimension« of the European Union: idea and reality” w czasie konferencji „Warsaw East European Conference, 4th Annual Session” na Uniwersytecie Warszawskim. lipca (Warszawa) – prof. Jerzy Kłoczowski uczestniczył w otwarciu wystawy „Warszawa Walczy”. kr on ik a Wrzesie - wrzenia (Lublin–Lwów) – Instytut był głównym organizatorem (obok CIHEC) międzynarodowej konferencji „Przestrzeń religijna Europy Środkowo-Wschod- kronika niej – otwarta na Wschód i Zachód” (Sprawozdanie z konferencji w: „Rocznik Instytutu Europy Środkowo-Wschodniej”, 2007, nr 5). wrzenia (Kazimierz Dolny) – dr Tomasz Kapuśniak wygłosił referat pt. „Specyfika organizacji pozarządowych (NGOs) w Europie Wschodniej: na przykładzie Rosji i Ukrainy” podczas konferencji „Transnarodowe organizacje społeczeństwa obywatelskiego w stosunkach międzynarodowych”. - wrzenia (Lublin) – w Instytucie Europy Środkowo-Wschodniej odbyły się spotkania w ramach Lubelskiego Festiwalu Nauki. Łukasz Jasina poprowadził zajęcia omawiające rolę historii w filmie oraz zaprezentował: „Europę” (1987) Larsa von Triera i „Idź i patrz” (1985) Elema Klimowa. Padziernik padziernika – grudnia (Lublin) – w Instytucie Europy Środkowo-Wschodniej odbył się przegląd filmów historycznych „Prawda i Nie-Prawda w historii” zorganizowany w ramach projektu „Spotkania z kulturą, społeczeństwem i polityką Białorusi i Ukrainy”. W jego ramach zaprezentowano kilka filmów w mniej lub bardziej udany sposób analizujących historię naszego regionu. Wsparcia finansowego na organizację cyklu spotkań udzielił Urząd Miasta Lublin. (Sprawozdanie w: „Rocznik Instytutu Europy Środkowo-Wschodniej”, 2007, nr 5). padziernika (Lublin) – w Instytucie Europy Środkowo-Wschodniej odbyła się projekcja klasycznego filmu Laryssy Szepitko: Wniebowstąpienie (1976) w ramach przeglądu filmów historycznych „Prawda i Nie-Prawda w historii”. Projekcja została uzupełniona wykładem dr Nadii Tkaczyk pt. „Film Żelazna sotnia i jego związki z polityką historyczną współczesnej Ukrainy”. padziernika – listopada (Paryż) – prof. Jerzy Kłoczowski przebywał we Francji, gdzie m.in. wziął udział w Konferencji Generalnej UNESCO, a także spotkał się z prof. Jean-Paulem Durandem i prof. Kazimierzem Piotrem Zaleskim oraz prof. Krzysztofem Pomiarem. padziernika (Lublin) – w Instytucie Europy Środkowo-Wschodniej odbyła się projekcja filmu Ołesia Jańczuka Żelazna sotnia (2004) w ramach przeglądu filmów historycznych „Prawda i Nie-Prawda w historii”. Film został poprzedzony wykładem dr. hab. A. Gila pt.: „Film Żelazna sotnia i jego związki z polityką historyczną współczesnej Ukrainy”. 240 padziernika (Lublin) – w Instytucie Europy Środkowo-Wschodniej można było obejrzeć jedną z części monumentalnego założenia filmowego Jurija Ozierowa Wyzwolenie. Historyk z KUL, Michał Chamczyk, podczas poprzedzającego film wykładu pt. „Obraz wyzwolenia Białorusi i Ukrainy spod okupacji niemieckiej w radzieckich filmach wojennych”, omówił radzieckie filmy wojenne i ich wpływ na percepcję historyczną społeczeństw: radzieckiego i postradzieckiego. Listopad listopada (Lublin) – w Instytucie Europy Środkowo-Wschodniej odbyła się promocja książki Aktualność przesłania paryskiej „Kultury” w dzisiejszej Europie (Sprawozdanie w: „Rocznik Instytutu Europy Środkowo-Wschodniej”, 2007, nr 5). - listopada (Lublin) – w Instytucie Europy Środkowo-Wschodniej odbyła się międzynarodowa konferencja „Skąd nasz ród – związki rodowe kwadratu Białoruś, Litwa, Ukraina a miejsce ich następców w dzisiejszym świecie” (Sprawozdanie z konferencji w: „Rocznik Instytutu Europy Środkowo-Wschodniej”, 2007, nr 5). listopada (Lublin) – prof. Jerzy Kłoczowski dokonał otwarcia międzynarodowej konferencji „Muzea wyznaniowe i sztuka sakralna jako przejaw wielokulturowej tradycji Polski i Ukrainy”. Instytut Europy Środkowo-Wschodniej był współorganizatorem sesji. listopada (Wrocław) – dr Tomasz Kapuśniak wygłosił referat pt. „Wpływ Stanów Zjednoczonych Ameryki na obszarze Wspólnoty Niepodległych Państw na przykładzie Ukrainy i Gruzji” w czasie konferencji „Polityka zagraniczna i bezpieczeństwa krajów Wspólnoty Niepodległych Państw. Region z perspektywy 15 lat po rozpadzie ZSRR”. listopada (Lublin) – w Instytucie Europy Środkowo-Wschodniej został wyświetlony, chronologicznie poprzedzający Żelazną sotnię, film Ołesia Jańczuka Neskorennyj (2000), będący fabularną biografią dowódcy UPA – Romana Szuchewycza. Badacz współczesnej Ukrainy, dr Tomasz Kapuśniak, zaprezentował wykład pt. „Wpływ historii na politykę i społeczeństwo współczesnej Ukrainy”. 241 kronika - padziernika (Poznań) – Łukasz Jasina wygłosił referaty: „Polityka historyczna w filmie w Europie Środkowo-Wschodniej” i „O Polsce w żydowskiej pamięci – wybrane zagadnienia” w trakcie konferencji poświęconych polityce historycznej, które odbyły się na Uniwersytecie Adama Mickiewicza w Poznaniu. kronika listopada (Warszawa) – Łukasz Jasina wygłosił referat: „Pojednanie i prawda. Paryska »Kultura« i jej stosunek do Kresów Wschodnich II Rzeczypospolitej” na Ogólnopolskiej Konferencji Historyków Zakonnych. listopada (Lublin) – dr Tomasz Kapuśniak wygłosił referat pt. „Europejska Polityka Sąsiedztwa a Ukraina” w czasie trwania konferencji: „Nasz Bug. Tworzenie warunków dla rozwoju obszarów przygranicznych Posili i Ukrainy poprzez waloryzację i ochronę dziedzictwa kulturalnego i naturalnego”. listopada (Lublin) – w Instytucie Europy Środkowo-Wschodniej odbyła się projekcja jednego z ważniejszych dzieł w dziejach światowej kinematografii – filmu Siergieja Paradżanowa Dzieje zapomnianych przodków (1964). Film został poprzedzony wykładem dr. Włodzimierza Osadczego poświęconym historii kultury huculskiej oraz jej specyfice. Grudzie grudnia (Lublin) – wizytę w Instytucie Europy Środkowo-Wschodniej złożył Zygmunt Berdychowski z Instytutu Studiów Wschodnich Warszawie. grudnia (Lublin) – projekcja filmu Jurija Ilienki Biały ptak z czarnym znamieniem (1970) zakończyła zorganizowany w Instytucie Europy Środkowo-Wschodniej jesienny przegląd filmów historycznych. grudnia (Warszawa) – prof. Jerzy Kłoczowski wygłosił w Trybunale Konstytucyjnym w Warszawie wykład pt. „Tradycje prawno-ustrojowe Rzeczypospolitej”. grudnia (Zamość) – prof. Jerzy Kłoczowski złożył wizytę w Zamościu z okazji 15. rocznicy wpisania tamtejszego Starego Miasta na listę Światowego Dziedzictwa Kultury UNESCO. grudnia (Warszawa) – prof. Jerzy Kłoczowski spotkał się z prof. Barbarą Kudrycką, minister nauki i szkolnictwa wyższego. Opracował Łukasz Jasina Kronika wydarzeń Instytutu Europy Środkowo-Wschodniej oraz Towarzystwa Instytutu Europy Środkowo-Wschodniej od 1 stycznia 2008 r. jest dostępna pod adresem: www.iesw.lublin.pl. 242 Rocznik Instytutu Europy Środkowo-Wschodniej Rok (6) 2008 Nota o autorach Krzysztof Fedorowicz – dr, adiunkt, Instytut Wschodni, Uniwersytet im. Adama Mickiewicza w Poznaniu Andrzej Gil – dr hab., zastępca dyrektora ds. naukowych, Instytut Europy Środkowo-Wschodniej; prof. Akademii Podlaskiej w Siedlcach Mirosław Habowski – dr, adiunkt, Instytut Studiów Międzynarodowych, Uniwersytet Wrocławski Łukasz Jasina – mgr, asystent, Instytut Europy Środkowo-Wschodniej; doktorant, Europejskie Kolegium Polskich i Ukraińskich Uniwersytetów oraz Instytut Sztuki Polskiej Akademii Nauk in fo rm ac je Tomasz Kapuniak – dr, adiunkt, Instytut Europy Środkowo-Wschodniej; wykładowca w Katedrze Politologii, Katolicki Uniwersytet Lubelski Jana Pawła II Jerzy Kłoczowski – prof., dyrektor Instytutu Europy Środkowo-Wschodniej Marcin Kosienkowski – mgr, doktorant, Zakład Stosunków Międzynarodowych, Uniwersytet Marii Curie-Skłodowskiej Andrzej Nowak – prof., kierownik Zakładu Historii Europy Wschodniej, Uniwersytet Jagielloński; redaktor naczelny dwumiesięcznika „Arcana” Tomasz Olejarz – doktorant, Zakład Stosunków Międzynarodowych, Uniwersytet Marii Curie-Skłodowskiej; wykładowca w Instytucie Politologii i Polityki Regionalnej, Państwowa Wyższa Szkoła Wschodnioeuropejska w Przemyślu Andrij Portnow – współredaktor czasopisma „Ukrajina Moderna” informacje Piotr Rudkouski – dominikanin, białoruski publicysta Michał Słowikowski – dr, adiunkt, Katedra Systemów Politycznych, Uniwersytet Łódzki Ireneusz Topolski – dr, adiunkt, Zakład Stosunków Międzynarodowych, Uniwersytet Marii Curie-Skłodowskiej Jaropołk Tymkiw – dr, wykładowca na Uniwersytecie „Politechnika Lwowska” Agata Włodkowska – dr, adiunkt, Instytut Stosunków Międzynarodowych, Uniwersytet Humanistyczno-Przyrodniczy im. Jana Kochanowskiego, Filia w Piotrkowie Trybunalskim Jakub Zajczkowski – dr, adiunkt, Instytut Stosunków Międzynarodowych, Uniwersytet Warszawski Kamil Zajczkowski – mgr, doktorant, Centrum Europejskie, Uniwersytet Warszawski Konrad Zasztowt – mgr, doktorant, Zakład Islamu Europejskiego, Uniwersytet Warszawski 244 In Memoriam Rocznik Instytutu Europy Środkowo-Wschodniej Rok (6) 2008 In Memoriam In Me mo ria m Bronisław Geremek (1932-2008) Nagła śmierć Bronisława Geremka jest wielką stratą zarówno dla Polski, jak i Europy, ale także dla wielu środowisk, z którymi śp. Zmarły miał bliskie kontakty. Do takiego środowiska, z którym nasz Zmarły blisko był związany, należą właśnie Instytut Europy Środkowo-Wschodniej i Towarzystwo Instytutu Europy Środkowo-Wschodniej. Dla mnie to także wielka strata Przyjaciela, z którym od 50 lat dobrze rozumieliśmy się i współpracowaliśmy na gruncie nauki oraz na polu służby publicznej w Polsce i w Europie. Stąd osobisty charakter tego tekstu wspomnienia, który poświęcam Drogiemu Bronkowi. Rozumieliśmy się jako mediewiści. Pamiętam wizytę Bronka w Lublinie zaraz po 1956 r. Przyjechał razem z Jacques’em Le Goffem – naszym wspólnym przyjacielem od tamtego czasu. Mówiliśmy o naszym uznaniu dla książki Marca Blocha o społeczeństwie feudalnym, która – jak wiadomo – miała odegrać kluczową rolę dla mediewistyki światowej. Pojmowaliśmy dobrze znaczenie historii, także dla zrozumienia współczesności, a zwłaszcza średniowiecznej Europy, dla dzisiejszej i jutrzejszej Europy i Unii Europejskiej. Na okładce mojej książki o chrześcijańskich In Memoriam wspólnotach religijnych jest tekst napisany właśnie przez Geremka: „w książce tej chodzi o »duchowe dziedzictwo Europy«”, i dalej – „to pasjonująca lektura dla wszystkich, którzy szukają w historii sposobu na zrozumienie dylematów współczesnego świata”. Pamiętam debatę w latach 70. dużego grona mediewistów polskich, na której Geremek, Samsonowicz i ja przedstawiliśmy pojęcie i problematykę Europy Środkowo-Wschodniej. Geremek od początku rozumiał znaczenie Europy Środkowo-Wschodniej. Wspierał naszą inicjatywę. Od 1989-1990 roku jako minister spraw zagranicznych podjął formalną decyzję o powołaniu Instytutu Europy Środkowo-Wschodniej pod patronatem MSZ, co ostatecznie wprowadził w życie jego następca – Władysław Bartoszewski. Osobną, niezwykle ważną kartą jest działalność publiczna Geremka. Zawsze ceniłem jego umiejętność współpracy z Lechem Wałęsą – niezwykle ważną z wielu powodów. Działał z dyskrecją i poszanowaniem dla zdania Wałęsy, ale jednocześnie potrafił szukać argumentów, które mogłyby przekonać rozmówcę o słuszności sprawy. Jego umiejętność odpowiedniego spojrzenia na polityczną rzeczywistość i szukania realnych rozwiązań były wręcz zdumiewające. Osobiście szczególnie ceniłem wystąpienia Geremka w małych grupach zaufanych ludzi, gdzie z precyzją potrafił przedstawić aktualną sytuację. Zapamiętałem spotkanie, które odbyło się w październiku 1981 roku w Watykanie, na kilka tygodni przed ogłoszeniem stanu wojennego w Polsce. Na zorganizowanym przeze mnie spotkaniu z Janem Pawłem II, Geremek, w obecności kilku polskich uczestników obecnych w Rzymie, przedstawił Ojcu Świętemu sytuację w Polsce. Odpowiadał na pytania, nie ukrywał niebezpieczeństw, które się tak jasno rysowały. Jego decydująca rola przy Komitecie Obywatelskim przy Lechu Wałęsie, a w szczególności w obradach Okrągłego Stołu, co mogłem obserwować z bliska jako członek Komitetu, była sprawą oczywistą. Liczne świadectwa przedstawicieli Kościoła biorących udział w obradach mówią o niezwykłej umiejętności Geremka do zajmowania bardzo twardego stanowiska, jak i o zdolności do kompromisu. Później mogłem obserwować rolę Geremka jako przewodniczącego Obywatelskiego Klubu Parlamentarnego, zwłaszcza na polu polityki zagranicznej, gdzie osiągnięto wówczas poważne sukcesy w niezwykle trudnej sytuacji międzynarodowej. Najnowsze badania historyczne ukazują to coraz pełniej. W ostatnich latach bardzo dużo uwagi poświęcił Unii Europejskiej i miejscu w niej Polski i całej Europy Środkowo-Wschodniej. Chciałbym wspomnieć dwie książki wydane w ostatnich miesiącach: Notre Europe (red. M. Rocard, N. Gnesotto, Paris 2008) i Vision d’Europe (red. B. Geremek, R. Picht, Paris 2007), w których był współautorem lub autorem bardzo ważnych tekstów. W książce poświęconej wizji Europy oraz naszej Europie powraca on do kwestii roli historii dla tożsamości europejskiej – absolutnie niezbędnej dla trwałości Unii. Przy całej wadze spraw politycznych i ekonomicznych niedocenianie historii w praktyce UE jest bardzo niebezpieczne: bez wspólnej pamięci nie stworzymy po prostu trwałej Unii. Europa potrzebuje świadomych Europejczyków, obywateli zachowujących jednocześnie swoją narodową przynależność, pozostających Polakami, Francuzami itd. Głęboki patriotyzm 248 Jerzy Kłoczowski Eugeniusz Wiśniowski (1929-2008) Gienka poznałem jako młodego studenta, kiedy rozpoczynałem w 1950-1951 roku pracę na KUL-u. Znalazł się w grupie mediewistycznej, z której w ciągu kilku lat wyrosło spore grono specjalistów, bardzo dobrze przygotowanych z zakresu mediewistyki światowej, co w okresie stalinizmu nie było częste ani łatwe. Wspólnie pracowaliśmy nad historią chrześcijaństwa w Europie wbrew tendencji reżimu do usuwania wszelkich śladów chrześcijaństwa z naszej historii. Był zapalonym uczestnikiem grupy, niezwykle pracowitym, odpowiedzialnym za tekst i za tezy, które stawiał w swych pracach. W czasie swojej kariery uniwersyteckiej na KUL pozostał wierny podjętej problematyce. W sposób szczególny skupił się na zaniedbanej tematyce sieci parafii w średniowieczu – dziedzinie, która zaczęła być też przedmiotem badań w mediewistyce zachodniej. Kładliśmy nacisk na współpracę międzynarodową. Eugeniusz Wiśniowski prezentował wyniki swoich badań w wielu krajach, pogłębiając przez to znajomość Polski na gruncie europejskim. Zostawił syntetyczne opracowanie dziejów parafii w Polsce średniowiecznej z szeregiem ustaleń dotyczących m.in. rozpowszechniania szkolnictwa parafialnego w Polsce u schyłku XV wieku. Były to osiągnięcia bardzo ważne dla docenienia znaczenia kultury polskiej w tradycyjnym średniowieczu – dotąd zbyt słabo zauważane w polskiej historiografii. Mogliśmy się z Gienkiem w ostatnich latach nie zgadzać w wielu sprawach dotyczących bieżących wydarzeń, ale na zawsze zachowały się między nami więzy przyjaźni i wzajemne zaufanie. Przedwczesna śmierć Gienka osłabiła nasze środowisko. Żal, że nie dokończył wielu zaplanowanych prac. To, co osiągnął, to trwały dorobek, który daje podstawę do dalszych prac podjętych w skali Polski i Europy Środkowo-Wschodniej. Jest to jeden z kluczowych odcinków dla całej problematyki, zwłaszcza historii chrześcijaństwa i kultury w Europie Środkowo-Wschodniej i dla kierunku działań naszego Instytutu. Eugeniusz Wiśniowski był członkiem Towarzystwa Instytutu Europy ŚrodkowoWschodniej i gorąco wspierał nasze inicjatywy. Jerzy Kłoczowski 249 In Memoriam Geremka, tak oczywisty zwłaszcza dla jego przyjaciół, także cudzoziemców, łączył się w sposób naturalny z jego europejskością. Bardzo często mówi się dziś o nim, jako o wielkim Polaku i Europejczyku zarazem. Bardzo nam go będzie brakowało. Pozostawił spuściznę tak pisaną, jak i widoczną w historii ostatnich dziesięcioleci, która może być inspirująca na dziś i jutro dla Polaków i Europejczyków. In Memoriam Mieczysław Albert Krąpiec (1921-2008) 8 maja 2008 r. zmarł w Lublinie ojciec prof. Mieczysław Albert Krąpiec – wybitny intelektualista, wieloletni rektor Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego, profesor filozofii i współtwórca Lubelskiej Szkoły Filozoficznej. Ojciec prof. Krąpiec był członkiem Towarzystwa Instytutu Europy ŚrodkowoWschodniej w Lublinie zaangażowanym w jego prace zwłaszcza w początkowym stadium działalności. Wywodził się z okolic Zbaraża i szczególnie ważne były dla niego sprawy związane z pojednaniem polsko-ukraińskim – szczególnie po 1991 r. uczynił wiele dla zbliżenia środowisk naukowych obu krajów. Łukasz Jasina 250 ANALIZY IEŚW Iwona Goral Francja wobec zjawiska imigracji z krajów muzułmańskich w latach 1968-2008 A N A L IZ Y IE Ś W Łukasz Jasina R Emigracja z ZSR eckich zi ad tr os p i krajów ch 1989-2008. ta la w a do Izrael ływanie Zakres i oddzia ANALIZY IEŚW Tomasz Kapuśniak Cicha kontrrewolucja w Rosji ANALI ZY IEŚW Marcin Kosienk ow ski Federac ja wobec N Rosyjska addnies trza ANALIZY IEŚW Piotr Rudkouski Białoruska idea narodowa w XXI wieku A N A L IZ Y IE Ś W Kazimierz Pio tr 2008 Zaleski Kryzys energet yczny Zmiany klimaty czne – wyczer pywanie zasobów – ekonom ia – polityka