19 stycznia tego roku 4-miesięczne dziecko z
Transkrypt
19 stycznia tego roku 4-miesięczne dziecko z
Tylko w ubiegłym roku odnotowano w Polsce ponad 30 tysięcy interwencji w sprawie przemocy w rodzinie. KOCHAM. REAGUJĘ 19 stycznia tego roku 4-miesięczne dziecko z połamanymi nóżkami trafiło do krakowskiego szpitala w Prokocimiu. Chłopca przywiozła matka i natychmiast uciekła. Policja zatrzymała kobietę i jej konkubenta. Postawiono zarzut znęcania się ze szczególnym okrucieństwem nad dzieckiem. 24 marca ze złamaną kością udową oraz licznymi sińcami na ciele trafił do zabrzańskiego szpitala 14-miesięczny chłopczyk. Policjanci ustalili, że sprawczynią obrażeń była jego matka. 9 kwietnia policjanci z Sekcji Kryminalnej Komendy Miejskiej Policji w Koszalinie zatrzymali małżeństwo sprawujące, w ramach rodziny zastępczej, opiekę nad 5-letnią dziewczynką. Ciężko pobite dziecko trafiło do szpitala. 15 czerwca do bełchatowskiego szpitala wojewódzkiego w stanie krytycznym trafiło 5,5- miesięczne dziecko. Liczne złamania kości czaszki, które były efektem pobicia, uniemożliwiły skuteczną akcję ratunkową. Chłopiec zmarł po pięciu godzinach walki o jego życie. Sprawcą pobicia okazał się 20-letni konkubent matki chłopca. 9 października wrocławska prokuratura oskarżyła mężczyznę, który przez osiem lat wykorzystywał seksualnie swoją 15 –letnią córkę. Dramat rozgrywał się na jednym z osiedli na Fabrycznej. W tym samym czasie trwała gehenna 11-letniej dziewczynki w powiecie kamieńskim w woj. zachodniopomorskim wykorzystywanej przez pięćdziesięciokilkuletniego ojca. Ten był już wcześniej karany za podobne czyny wobec starszej siostry skrzywdzonej dziewczynki. Tylko dzięki czujnemu oku i intuicji szkolnego pedagoga sprawa wyszła na jaw. Podane przykłady, to zaledwie kilka głośnych medialnie, ujawnionych dramatów bezbronnych noworodków, małych dzieci i nastoletniej młodzieży. Podobnych zdarzeń jest niewyobrażalnie wiele. Tylko w ubiegłym roku było ich w Polsce ponad 30 tysięcy. W większości przypadków nadal pozostają tajemnicą zamkniętą w czterech ścianach rodzinnego domu, grzechem skrywanym głęboko w okaleczonym sumieniu skrzywdzonego dziecka, tematem tabu w środowisku, które woli nic nie wiedzieć, żeby nie mieć kłopotów. Tymczasem taki brak reakcji to nic innego jak ciche przyzwolenie na brutalną przemoc psychiczną oraz, często kończącą się śmiercią, przemoc fizyczną, na seksualne wykorzystywanie dzieci przez silniejszych, przez dorosłych. Ilekroć uda się wykryć przestępstwo popełnione wobec dzieci, sprawcy takich czynów są potępiani przez otoczenie, w tym przede wszystkim przez osoby, które żyły obok, tuż za ścianą. Na pytanie, czy czegoś wcześniej nie zauważyły, zwykle odpowiadają, że coś tam od czasu do czasu słyszeli, ale nie chcieli się mieszać w nie swoje sprawy. Takie zobojętnienie pokutuje wśród Polaków. Towarzyszy mu przekonanie, że reakcja na podejrzane zachowanie sąsiadów czy niepokojące odgłosy dochodzące zza ściany, to wtrącanie się w czyjeś prywatne życie. Tymczasem to nic innego jak troska o to, by czyjeś życie nie było koszmarem z tragicznym finałem. Nie bądź więc obojętny wobec przemocy! Dobro dziecka zależy także od Ciebie! To główne hasła kampanii społecznej „Kocham. Reaguję” prowadzonej przez Ministerstwo Pracy i Polityki Społecznej oraz fundacje „Krajowe Centrum Kompetencji” i „Dzieci Niczyje”. Ma ona przekonać Polaków, że warto powiadamiać stosowne instytucje o przypadkach przemocy, nawet, jeśli tylko rodzą się w nas podejrzenia, że obok dzieje się komuś krzywda. Od tego, jak się zachowamy, może zależeć czyjeś życie. Wcale nie trzeba się narażać na zarzut wtykania nosa w nieswoje sprawy, psuć relacji między sąsiadami, wśród najbliższego otoczenia, kiedy próbujemy zareagować na niepokojące, podejrzane sytuacje w czyimś domu. Wystarczy zadzwonić pod numer infolinii Krajowego Centrum Kompetencji 0 801 109 801(Infolinia płatna w wysokości jednego impulsu, czyli 0,35 zł z VAT). Tam codziennie osoby kompetentne w udzielaniu pomocy potrzebującym reagują na wszelkie zgłoszenia, odpowiadają na pytania i wątpliwości, kierując sprawy tam, gdzie można znaleźć rozwiązanie. Można też spróbować zachęcić krzywdzone dzieci, młodzież, by o swoich problemach powiadomiły odpowiednie osoby, dzwoniąc pod bezpłatny Telefon Zaufania dla Dzieci i Młodzieży 116 111. - Kampania „Kocham. Reaguję” jest kontynuacją wcześniejszej akcji „Kocham. Nie biję” – wyjaśnia Konrad Wojterkowski, pomysłodawca i fundator Krajowego Centrum Kompetencji – fundacji zajmującej się najtrudniejszymi problemami społecznymi. W kampanii „Kocham. Nie biję”, poprzez znanych i lubianych, uśmiechniętych rodziców i ich szczęśliwe dzieci pokazaliśmy innym rodzicom, że można i warto wychowywać dzieci bez przemocy. Ważne było dla mnie również to, żeby była to kampania pozytywna. Wyszedłem z założenia, że kampania negatywna na pewno przyniosłaby szybki efekt, ale jej cele byłyby szybko zapomniane. Natomiast kampanią pozytywną dłużej będziemy dochodzić do tego, co chcemy osiągnąć, ale jej skutki będą trwalsze i na stałe mogą zmienić postawy wielu ludzi. Przez dwa miesiące, z 3300 bilbordów i 150 tysięcy plakatów, w całym kraju znani polscy aktorzy i dziennikarze mówili: „Kocham. Nie biję”. Wraz ze swoimi dziećmi zaangażowali się w kampanię, której celem było obudzenie wrażliwości rodziców i opiekunów, aktywne przeciwdziałanie przemocy w rodzinie i ograniczenie jej skutków. Największe polskie stacje telewizyjne i radiowe oddały do dyspozycji organizatorów akcji swoje anteny, emitując charytatywnie spoty. Natomiast kampania „Kocham. Reaguję” skierowana jest do nas, wszystkich świadków przemocy wobec dzieci. Chcemy przekonać Polaków, że warto powiadamiać stosowne instytucje o przypadkach przemocy, nawet, jeśli tylko rodzą się w nas podejrzenia, że obok dzieje się komuś krzywda. Od tego jak się zachowamy, może zależeć czyjeś życie.