wiersze Justyny_Sz_Joanny_S
Transkrypt
wiersze Justyny_Sz_Joanny_S
„Bella” Na niewielkim wzgórzu, Wśród pięknych, starych drzew, nieśmiało z mroku wyłania się Potockich pałacyk i mały Kościółek i piękny park Dawnymi czasy hrabiowski czar. Bywali tu dostojni o goście, sam król z królową i orszakiem. Z nimi pewna dwórka, co pieśni śpiewała. Był w Zatorze rycerz nie lada wysławiony w boju. Serce młodzieńca miłosną pieśń rozpoznało i wnet ich widziano wśród wierzb nad Skawą, gdzie wijąc się wśród zielonych pól, błękitną wstęgą przecina zieleń. Miłosny nastrój przyćmił zazdrosny kuzyn. Pojmał piękną pannę i nie wiedząc, gdzie ją ukryć, uśpił i ułożył w łódce na stawie. Panna się zbudziła mnóstwo wody zobaczyła strachem wielkim zdjęta, śpiewać swe pieśni zaczęła. Woda w stawie zadrżała i mnóstwo ryb ukazała. Rycerz pieśń usłyszał i pannę odnalazł, lecz to co zobaczył olśniło go zupełnie. Panna stojąc w łódce przepiękną pieśń śpiewała. Ptactwa wokół na krzewach i tataraku nieśmiało wtórowało. Po chwili dołączyły żaby, pięknie się prezentując w liściach żółcieni, ciekawski ślepowron przycupnął na brzegu, a za nim długi dziób bociana klekocze, jakby żab nie widział, czapla z pełnym wolem próbuje wydobyć głos. To wszystko jak wielka orkiestra, zmieniła to miejsce w wielką scenę. Rzucił rycerz zbroje, po pannę począł iść, lecz o dziwo łódka sama płynie. Karp wielki, złoty, ujęty śpiewem ze swoimi kamratami wiedzie łódkę do brzegu. Rycerz, co tchu chwyta swe szczęście w ramiona i oświadcza uroczyście, że będzie dbał i rozsławi to miejsce siarczyście. Ślub odbył się huczny i paradny. Goście dopisali, nie brakowało jadła, królował sam karp po Zatorsku, a złoty miód jął się, co nie miara w cieniu pachnących lip. Szeroką wstęgą płynął zapach pieczonego Karpia tak, że okoliczni ludzie zaciekawieni pytali o przepis na Królewskiego Karpia po Zatorsku. „Złoty karp” Między górami, między rzekami w niedużej kotlinie, leży miasteczko Zator. Ciche, spokojne w cieniu wieży, starego, pięknego kościoła i zamku, ptaki radośnie wspominają stare dzieje. Kruki opowiadają o wspaniałych łowach hrabiego Potockiego. Wróbelki chwalą hrabinę Potocką za Jej wspaniały gust w urządzeniu zamku. Czasami bocian na łące zaklekocze, jak pięknie dzieci rosły i w parku szukały uśmiechu. Stare drzewa pamiętaj ich dźwięczny śmiech poruszając ich liście, które dawały ochłonąć od upalnego słońca. I jest jedna ryba, co zna stare dzieje, lecz nie może głosu wydać, bo jej serce oszaleje. Stara opowieść brzmi; byli dwaj bracia jeden młynarz drugi rolnik. Kochali się i wzajemnie wspierali. Starszy prowadził młyn, młodszy orał ziemię, siał i zbierał plony. Gdy nastały chude lata i starszemu i młodszemu było ciężko. Młodszy chodził po roli i myślał, co zrobić, aby uratować gospodarstwo. Rozpytywał rolników, jak oni widzą wyjść z biedy, lecz sami nie wiedzieli. Natomiast starszy brat wylegiwał się nad strumieniem nic nie robiąc. Leniuchując. Wybrał się młodszy do brata po radę, lecz ten odprawił go zniecierpliwiony. Jak brzęczącą muchę nad głową odgonił. Smutny i zatroskany szedł przed siebie. Zatrzymał się przy młynówce, przysiadł i patrzył w nurt wartko płynącej wody. Co jakiś czas przemknęła srebrna rybka. Przypominała mu, że nie jadł drugi dzień. Złapał kij uwiązał chustkę i zrobił z tego podrywkę. Ostrożnie zarzucił ją w wodę i gdy zalśniły srebrne łuski, jak mógł najszybciej szarpnął ją do góry. Ucieszył się niepomiernie widząc rybkę na kolację na swoich dłoniach. Lecz radość szybko trysnęła, gdyż rybką się wygięła i tylko kropelki wody z srebrnej płetwy zostawiła na zdziwionej buzi chłopca. Z żalem odwrócił się od wody kierując do domu. Nagle usłyszał głos z oddali-wykop szeroki i nie głęboki dół obok rzeki, a nie braknie ci jedzenia. Chłopiec nie mniej zdziwiony zrobił tak jak usłyszał. Rano z bratem rozkopali kawałek grobli z młynówki i woda szybko zapełniła dół. Bracia czekali na spełnienie reszty usłyszanych słów. Lecz nic się nie działo. Długo przychodzili na brzeg stawu i patrzyli w wodę. Aż pewnego, zimowego dnia pojawiła się piękna, złota, wielka ryba. Z toni wody wygięła się w łuk i błysnęła swą pięknością. Obietnica się spełniła, a ich żony zadbały o wykwintne podanie ryby, która uratowała ich gospodarstwa. „Toń” Płynie nieustannie pomimo sztormu i przeszkód porywa w nieznaną drogę w wir przeznaczenia. Przypływy i odpływy pragnienia i słabości fale je unoszą ku skraju świadomości spójrz w nieznaną drogę rzuć się w wir potoku przeznaczenia płyń z nurtem czasu nie odwracaj się za siebie a czeka cię wspaniałe przeznaczenie… Justyna Szatanik Joanna Strug