Alicja Helman

Transkrypt

Alicja Helman
Alicja Helman
Madame Butterfly przed plutonem egzekucyjnym
Max Ophüls swoją renomę niedoścignionego mistrza kamery zawdzięcza filmom z ostatniego
okresu twórczości, takim jak Rondo (1950), Dom pani Tellier (1952), Madame de... (1953) i
przede wszystkim Lola Montès (1955). Niemniej już obrazy z lat 40., zrealizowane w Stanach
Zjednoczonych, miały wysokie notowania, a List od nieznajomej (1948) uchodzi do dziś za
najdoskonalszy wzór melodramatu. Z pierwszych filmów, które kręcił od lat 30., historycy
odnotowali Miłostki (1933) z racji fantastycznego travellingu, który to środek stał się z
czasem znakiem firmowym Ophülsa. Nawet jeśli nie wszystkie dzieła, które realizował w
kilku krajach europejskich, zatarły się w pamięci, to są wśród nich takie, dziś praktycznie
niedostępne i zapomniane, które zasługują na uwagę. Do nich niewątpliwie należy Yoshiwara
(1937) z uwagi na wyrafinowane rozwiązania techniczne i stylistyczne, które znajdujemy u
„późnego” Ophülsa. Wszystkie ewidentnie wypróbował wcześniej przed okresem
powszechnie uznawanych arcydzieł.
Oczywiście, jeśli rozpatrujemy Yoshiwarę na poziomie fabuły, otrzymamy naiwną i
sentymentalną mieszaninę motywów zaczerpniętych z Madame Butterfly – najbardziej
popularnej opery Pucciniego, oraz X-27 (1931) – dramatu Josefa von Sternberga z pamiętną
kreacją Marleny Dietrich, malującą usta przed plutonem egzekucyjnym. Film powstał jako
adaptacja powieści Maurice’a Dekobry, autora bestsellerów, popularnego w okresie
międzywojennym, ale dziś całkowicie zapomnianego. Sam napisał scenariusz, który
poprawiał sztab zawodowców z reżyserem na czele, ale nie pozbawiło to całości piętna kiczu
i scen rodem z wyciskaczy łez. Wszelako Ophüls był tym twórcą, który doprowadził formę
melodramatu do hipertrofii, ale uczynił to w taki sposób, że jego filmy zrealizowane w tej
właśnie formie osiągnęły szczyty artystycznej doskonałości.
Mamy tu zarówno historię miłosną, jak i szpiegowską intrygę. Rzecz dzieje się w
Tokio przed wybuchem wojny chińsko-japońskiej. Młody rosyjski oficer Serge Polenoff
otrzymuje od dowództwa marynarki misję specjalną: ma przekazać dokumenty, które
dostarczy mu chiński kurier. W czasie swego pobytu poznaje młodziutką gejszę, Kohanę, w
której zakochuje się od pierwszego wejrzenia. Kohana trafiła do Yoshiwary – słynnej
tokijskiej dzielnicy rozkoszy, gdy jej rodzice zbankrutowali i popełnili samobójstwo, a ona
musiała się zatroszczyć o przyszłość małego brata. Rola gejszy przeraża skromną i niewinną
dziewczynę. Gdy pierwszy w jej życiu klient próbuje egzekwować swoje prawa, dziewczyna
chwyta za sztylet, by się zabić. Z opresji ratuje ją Polenoff i tak zaczyna się ich platoniczny
romans. Oficer chciałby ją poślubić i zabrać z sobą do rodzinnego Sankt Petersburga. Plany
młodej pary krzyżuje szpiegowska misja i drugi wielbiciel Kohany, rikszarz Ysamo. On też
próbował ją ocalić przed losem gejszy, ale nie mając po temu środków, zdobył pieniądze
dzięki bandyckiemu napadowi. Schwytany przez policję odzyskuje wolność pod warunkiem,
że będzie śledzić Polenoffa, donosząc o każdym jego kroku. Próbując pogrążyć rywala,
niechcący naraża Kohanę, którą ranny w potyczce ze zbirami Polenoff prosi o przekazanie
dokumentów. Uznana za szpiega dziewczyna zostaje rozstrzelana, a spieszący jej z pomocą
Polenoff umiera.
Można zarzucać temu filmowi prymitywne „orientalizmy”, przesadne efekty
wynikające z demonicznej funkcji, jaką twórcy przypisali motywowi wiatru, kukiełkowy
charakter drugoplanowych postaci, nie wspominając już o naiwności szpiegowskiej intrygi,
ale Ophüls znalazł w scenariuszu szanse wygrania tego, co go zawsze najbardziej
fascynowało: motywu kobiecego oddania i poświęcenia. To dzięki temu Butterfly i Kohana
stały się ikonami męskiego fantazmatu kobiety idealnej, która nie cofnie się przed niczym dla
ukochanego mężczyzny.
W Yoshiwarze odnajdziemy już prototyp tych wirtuozerskich jazd kamery, które tak
olśniewają w Madame de... W burdelu, który nazywa się tutaj herbaciarnią, kamera
towarzyszy najpierw bohaterce przemierzającej liczne drogi i korytarze, a potem Polenoffowi
przebiegającemu tę samą trasę. Ale kulminacyjnym punktem filmu jest w tym wypadku scena
w domu Rosjanina, gdzie zaprosił Kohanę. Inscenizuje dla niej (a Ophüls dla widza) sceny z
ich przyszłego życia w Sankt Petersburgu – wieczór w operze, przejażdżkę saniami, kolację w
lokalu i powrót do domu, poprzedzający udanie się do sypialni. Kohana może odwołać się do
wyobraźni, widz kinowy otrzymuje zaś fragmentaryczną inscenizację operowej sceny, ulic
Sankt Petersburga i tańca kozaków.
Yoshiwara prowadzi nas kilkoma wyraźnymi tropami w kierunku, w którym podążył
„późny” Ophüls, i tym samym dla historyka jest bezcennym znaleziskiem jako brakujące
ogniwo jego twórczości.
Yoshiwara
Francja 1937, 88’
reż. Max Ophüls, scen. Maurice Dekobra wg własnej powieści, zdj. Eugen Schüfftan, prod.
Les Films Excelsior/Milo Film, wyst.: Pierre Richard-Willm, Sessue Hayakawa, Michiko
Tanaka, Roland Toutain