Egoistyczny konumpcjonizm przyczyną upadku

Transkrypt

Egoistyczny konumpcjonizm przyczyną upadku
Karol Wiśniewski
Egoistyczny konsumpcjonizm przyczyną upadku moralnego człowieka i degradacji
środowiska.
Już na wstępie mojej wypowiedzi należy się zastanowić czym jest tytułowy
konsumpcjonizm? Słownik języka polskiego definiuje to pojęcie jako nadmierne
przywiązywanie wagi do zdobywania dóbr materialnych. Od razu nasuwa nam to myśli
skierowane w stronę negatywnych działań, których podejmują się ludzie. Skierowuje nas to
do głębszej refleksji. Każdy z nas powinien się w tym momencie zastanowić czy nie został
wciągnięty w pewien schemat tego zjawiska, z którego trudno jest uciec. Problem pojawia się
w momencie gdy zdefiniujemy je i połączymy ze skutkami do jakich potrafią doprowadzić
nasze działania. O ile znajdujemy dużo pozytywnych elementów konsumpcjonizmu, jak
chociażby rola tego zjawiska w działaniu gospodarki czy ekonomii, o tyle ma negatywny
wpływ na nas samych i na to, co nas otacza.
Nie jest to pojęcie nowe, chociaż zdefiniowane dopiero w latach 60 XX. wieku.
Zjawisko to znane jest od zarania dziejów. Staje się ono dla nas quasi-religią. Przez użycie
tego zwrotu należy rozumieć cykl naszych zachowań, ich proceduralną kolejność oraz stałe
dążenie do idealności. Idealność ta jest niestety dla nas zgubna. Nie zwracamy uwagi na to co
jest nam potrzebne, ale tylko dlatego, że mamy potrzebę ułożenia sobie godnej przyszłości,
godnego, idealnego życia. Dochodzi do tego, że nigdy nie jesteśmy w stanie nasycić swojego
zapotrzebowania. Gubimy się w świecie rozwiniętym, który okazuje się być klatką bez
możliwości wyjścia. Stale się doskonalimy, rozwijamy. Jest to nasz cel. Rozwój, którego tak
pragniemy, stał się naszym fetyszem. Z biegiem lat mamy coraz więcej pieniędzy, które
zdobywamy coraz więcej pracując. Pieniądze są naszym środkiem, który gwarantuje większe
możliwości, zdobycie dóbr. Jednocześnie mamy coraz więcej napięć i stresów. Przenosimy
swoje frustracje na inne osoby. Stajemy się samolubni, przestajemy ufać innym ludziom.
Doprowadzamy się do stanu rozpaczy. Coś co teoretycznie powinno nas uszczęśliwić nagle
daje odmienne skutki. Zamykamy się w sobie. Ludzie, którzy niegdyś marzyli o tym, by
posiadać takie możliwości jakie daje nam świat, byliby bardzo zaskoczeni naszym
zachowaniem, ciągłym działaniem na własną szkodę. Należy jednak dodać, że to my jesteśmy
przyczyną tego mechanizmu. To my, ludzie dyktujemy warunki rynku. To właśnie my
doprowadzamy siebie do upadku społecznego. Przestajemy rozumieć słowo "moralność".
Ludzie stają się sobie obcy, a jednocześnie mają jedną wspólną cechę - chęć zdobycia dobra.
Czasami można by dojść do wniosku, że wszystkie nasze działania są grą. Jej zwycięzcą
1
będzie osoba, która posiądzie jak najwięcej produktów. Taka osoba ciągle podąża za
zmieniającymi się trendami i chce mieć to, co się pojawia. Niezależnie czy to potrzebuje czy
nie. Ważne jest by MIEĆ. Silną motywację dostarczają nam też duże koncerny, które poprzez
kampanie reklamowe napędzają nas. Wywierają na nas wpływ, oferują atrakcyjne produkty
w atrakcyjnych cenach, bo przecież taniej już nigdy nie będzie. Działają na naszą
podświadomość, a my to kupujemy. Rolę zaczyna odgrywać pewien rytuał, wynikający
z chęci zaspokojenia swojego ego. Stwierdzenia, że mogę coś mieć. Z chęci podwyższenia
swojego statusu, którego miernikiem jest posiadanie. Wszystkie wysiłki kierowane na
zdobycie nabierają charakteru czysto ekonomicznego, a miernikiem pozycji społecznej są
zakupy. Działania ludzkie mają niestety negatywny wpływ nie tylko na nas samych...
Nie jest tajemnicą, że koszty współczesności ponoszą nie tylko ludzie, ale
i środowisko. Nasze "luksusowe" życie przynosi duże straty ekologiczne. Wmawiamy sobie,
że jesteśmy "eko", bo nie używamy foliowych siatek lub służą nam wielokrotnie, bo
sortujemy śmieci, ale za moment kupujemy nowy sprzęt elektroniczny, wyrzucamy
przedmioty, które rozkładać się będę setki, a nawet tysiące lat. Zachowujemy się niczym
dzieci. Nie dbamy o to co nas otacza. Ma być tylko nam dobrze. Efektem jest zaśmiecona
Ziemia, której szanse na przetrwanie są coraz mniejsze. Marshall McLuhan stwierdził kiedyś,
że "Na statku kosmicznym Ziemia nie ma pasażerów, jest jedynie załoga". Prowadzimy naszą
planetę po torze stopniowej zagłady. To od nas zależy czy wyprowadzimy ją w kierunku
oczyszczenia, chociaż trudnymi drogami czy jednak zostawimy bezczynnie na autostradzie,
na końcu której nie znajdziemy już niczego co znamy. Nie potrafimy przejąć sterów naszego
pojazdu. Za każdym razem, gdy próbujemy to zrobić, coś działa na naszą niekorzyść.
Cokolwiek byśmy zrobili, kończy się fiaskiem i pozostawaniem w tym samym miejscu. Może
w takim razie nic nie robić?
Nic nie robienie jest jeszcze gorszą z możliwych dróg. Nasze konsumpcyjne życie
prowadzi do zachwiania równowagi ekologicznej. Tworzone są gigantyczne wysypiska.
Żyjemy by mieć. Każdą rzeczą cieszymy się krótko. Wymieniamy ją jak tylko wyjdzie
z mody, jak znajdzie się ciekawszy zamiennik. Przyzwyczailiśmy się, że zawsze dostaniemy
to, czego zapragniemy. Wszystkie nasze relacje z ludźmi wiążą się z konsumpcjonizmem.
Gdybyśmy w tym momencie cofnęli się o kilkaset lat wstecz z pewnością nie potrafilibyśmy
przeżyć i odnaleźć się w tamtych realiach. Życie w zgodzie z naturą jest nam obce. Możemy
się usprawiedliwiać w różnoraki sposób. Każdy będzie tylko zasłoną dla naszych
przyzwyczajeń. Bo przecież wygodniej jest nam żyć ze świadomością, że robimy coś, co
pomaga czemuś. Nie potrafilibyśmy zaakceptować naszych działań, które tylko szkodzą.
2
A tak przy okazji pomagamy. Ilu z nas potrafiłoby zmienić swoje przyzwyczajenia, by
zaprzestać tego śmiercionośnego procederu?
Od razu nasuwa się sytuacja z końca 2012 roku. W amerykańskim stanie
Massachusetts, rada miasta Concord debatowała nas wnioskiem o zakazie sprzedaży
plastikowych butelek z wodą o pojemności mniejszej niż litr. W końcu najwygodniej nam jest
kupić wódę małej pojemności, która po przeliczeniu jest zdecydowanie droższa niż ta
w standardowej pojemności. Wygodniej jest nam ją przenosić, jest lżejsza i mniejsza, więc
zawsze znajdzie się miejsce w plecaku czy torbie. Wniosek został przyjęty i już od 1. stycznia
wszedł w życie. Od tego momentu w mieście Concorde nie zakupimy małych pojemności
wód mineralnych. Za spotkanie kogoś z małą butelką wody grozi grzywna w wysokości
25 dolarów, a za recydywę 50 dolarów. Pytanie jednak czy w pewnym momencie takie
działanie nie będzie prowadzić do nadużyć i mimo oficjalnego działania na korzyść ekologii
nie dochodzi do nadużyć i próby, kolokwialnie mówiąc, zrobienia interesu z koncernami,
które produkują inne, słodkie napoje w małych pojemnością, bowiem one są dostępne
w sprzedaży cały czas. Pewne jest jednak, że korzystanie z większych butelek jest krokiem,
który zapewnia mniejszą ilość plastikowych pojemników na wysypiskach. Problem jednak
pozostaje. Wygodnych przyzwyczajeń człowieka nie da się ot tak zmienić. Na to potrzeba
czasu i wymyślenia ciekawszego zastosowania. W dzisiejszych czasach liczy się świeżość
pomysłu oraz nakierowanie ludzi na tę odpowiednią stronę. Bowiem człowiek, dla którego
religią są zakupy będzie poszukiwał coraz to nowszych i wygodniejszych rozwiązań. A może
jednak inne miasta powinny brać przykład z miasta Concorde i wprowadzić podobne zakazy?
Dla ukazania kontrastu we wrześniu 2012 roku w Nowym Jorku wprowadzono ustawę
o zakazie sprzedaży napojów w barach, restauracjach i innych lokalach słodkich napojów
gazowanych w butelkach większych niż półlitrowe. Ustawa weszła w życie w marcu.
Brzmienie ustawy było argumentowane jako historyczny krok w walce z otyłością
i związanymi z nią problemami zdrowotnymi. Ukazuje to całkowicie odmienny kierunek do
oczekiwanego. Znów postawiono tylko na człowieka, nie patrząc na możliwy finał tego
działania. Zatrzymajmy się na moment i pomyślmy: jaki kierunek naszych działań łączyłby
korzystne w skutkach działania zarówno dla człowieka jak i środowiska?
Konsumpcjonizm negatywnie wpływa na człowieka i środowisko - z tym nie da się
polemizować. Nie ma też pomysłów jak efektywnie działać by go ograniczyć. Człowiekowi
trudno jest odejść od wygodnych przyzwyczajeń, zawsze będzie dążył do ułatwienia sobie
życia. Mało kiedy będzie liczyło się dla niego dobro ogółu. Każdy z nas jest egoistyczny
w tym co robi. Tak zostaliśmy nauczeni przez społeczeństwo, taką drogą podążamy. Nie
3
rozmyślamy o skutkach swoich działań. Nie dbamy o to w jakich warunkach będą żyły nasze
dzieci, wnuki. Ważne co jest tutaj i teraz. Na zakończenie niech każdy z nas się zastanowi,
czy droga, którą idziemy jest tym co pragniemy czy może powinniśmy próbować zmienić
nasze przyzwyczajenia dla dobra ludzi i środowiska?
4