Rzecz o wolności

Transkrypt

Rzecz o wolności
Mateusz Nędza kl. 4 h
Zespół Szkół Elektronicznych
opiekun: Beata Kotelnicka
polonistka
Rzecz o wolności
Gdy stanęła przy furtce prowadzącej do domu, dopadły ją wyrzuty sumienia i
obezwładniający lęk. Nerwowo rozglądała się wkoło, mając nadzieję, że wróci
niepostrzeżenie. Chroniąca ją osłona nocy rozpływała się w eterze. Przeczesała ręką swe
bujne kruczoczarne włosy. Westchnęła nerwowo, niechętnie ruszyła przed siebie. Z każdym
krokiem nogi robiły się cięższe, jakby błagały o chwilę przerwy. Wysłuchała ich prośby,
przystając na werandzie i odwróciła się w stronę dopiero co wschodzącego słońca. Szarość
nieba powoli zapełniała się mnogością pastelowych barw. Patrzyła jak zaczarowana w żywe
złoto, które stopniowo otulało ciepłym dotykiem coraz większą powierzchnię jej twarzy. Było
to wyśmienite ukoronowanie wczorajszego wieczoru pełnego wolności i zabawy, których tak
bardzo jej brakowało. Mimo zakazów rodziców miała okazję spotkać się z ludźmi na których
jej zależy. Nigdy wcześniej nie była na dyskotece, a już na pewno nie tańczyła bez
opamiętania. Mogła choć raz w życiu w pełni oddać się radości i nie myśleć co wypada.
Jednak wieczór dobiegł końca, musiała wrócić do swojego ułożonego, pełnego sztywnych
zasad świata. Spojrzała przez ramię na masywne drzwi. Zawahała się. Wiedziała, że w końcu
będzie musiała wejść. Jednak czy już teraz? Czy na pewno jest na to gotowa? Była świadoma
swojego jakże nagannego wyglądu. Tak bardzo różnił się od narzuconego przez zaborczych
rodziców kostiumu grzecznej dziewczynki. Włosy, które nieustannie były spinane metalową
klamrą lub ściśnięte w perfekcyjny warkocz, teraz swobodnie powiewały na wietrze.
1
Koszulka i spódniczka, wyglądające jak z młodszej siostry, nie przykrywały zbyt wiele. I
makijaż. Delikatnie się uśmiechnęła. Nigdy wcześniej nie czuła się tak… piękna.
Lekko rozmarzona starała się choć trochę doprowadzić do ładu. Oscylowanie między
światem marzeń a jawą trwało zbyt długo. Zdecydowała się stawić czoła smutnej
rzeczywistości. Zaczerpnęła sporo powietrza jakby miał być to jej ostatni raz. Wypuszczając
je głośno wyciągnęła przed siebie drżącą dłoń. Łapiąc za mosiężną klamkę, ogarnął ją
niepokój, bezkresna czerń. Reakcje obronne organizmu mnożyły się niemiłosiernie. Serce
zaczęło bić w zawrotnym tempie, ręce pokryły się potem. Krew obficie napływała do głowy,
informując o tym donośnym szumem w uszach oraz piekącą na policzkach czerwienią. Czuła
jak głos więźnie jej w gardle, uniemożliwiając przełknięcie śliny, co odbijało się echem i
jeszcze bardziej ogłuszało. Nogi miała jak z waty. Trzęsły się niezauważalnie, mimo że
słońce bezustannie smagało jej ciało. Rozważała w myślach konsekwencje nocnego wypadu.
Mamrotała jak w transie: niech wszyscy śpią. Zebrała w sobie resztki odwagi i ostrożnie
nacisnęła klamkę, cichutko pchnęła drzwi… Jej oczom ukazała się ciemna, przeszywająca
duszę na wskroś, mara. Poruszała się stanowczo i nadzwyczaj sprawnie. Mama! W
przepastnych ślepiach demona zaczęły jawić się rozmaite uczucia: zdziwienie, gniew,
oburzenie, niesmak, zgorszenie… Była to jednak pestka w porównaniu z galopadą myśli
nastolatki. Chciała czym prędzej stamtąd uciec, ale nie mogła tego zrobić sparaliżowana
wyrazem twarzy matki. Surowe spojrzenie pełne pogardy, usta zaciśnięte w cienką linię i
regularnie rozszerzające się nozdrza… Było fatalnie! Przepastna ciemność zaczęła pochłaniać
dziewczynę, zupełnie spinając jej ciało. Opuściła głowę. Przesadnie mocno zacisnęła powieki
i pięści. Czekała na falę uderzeniową. Jednak… usłyszała jedynie przytłumione kroki.
Powściągliwie podniosła wzrok, usiłując dojrzeć przez zasłonę swych niesfornych pukli, co
się dzieje. Ojciec! Czyżby mogło być jeszcze gorzej? Czas w jakim mężczyzna schodził ze
schodów wydawał się wiecznością. Raptem wszystko jakby zaczęło się normować. Serce
2
zwolniło, krew ucichła, gardło otworzyło się. Siła dopiero co zdobytych wspomnień tak
owładnęła dziewczynę, że dzika awantura toczona przez rodziców zdawała się być jedynie
niemym filmem. Dopiero wymowne gesty opiekunów, zazwyczaj kończące kłótnie, skłoniły
nastolatkę do udania się w stronę pokoju, w którym snuła sen o wolności.
3