sobota, 08 marca 2008
Transkrypt
sobota, 08 marca 2008
Świat który istnieje od wczoraj Jeden z moich ulubionych konserwatywnych quasi-filiozficznych polityków Janusz Korwin Mikke, w ramach intelektualnych przebłysków częstokroć uracza czytelników swojego bloga egzystencjalnymi rozważaniami nad istotą rzeczywistości. Jak to mają w swej naturze co poniektórzy "wierzący", ubolewa on nad nędzą ateizmu i jego bezbronnością w starciu z "prawdziwym chrześcijaninem". W jednym ze swoich wpisów "List do PT Ateistów" serwuje nam oto takie logiczne kwiatki: "A jak udowodnić, że nikt nigdy nie udowodni, że Boga nie ma? Oh, to jasne: cokolwiek byście, Drodzy Ateiści, wymyślili, to spłynie po nas jak woda po kaczce. Być może Bóg stworzył świat wczoraj - z nami obdarzonymi (fałszywą) pamięcią dnia przedwczorajszego i wszystkich poprzednich. Jak udowodnić, że tak nie jest? Nie da się, Kochani - nie da się." Za ojca idei świata zrodzonego wczoraj uważa się w literaturze Phillipe Gosse, autora ksiązki "Omphalos". Słowo Omhalos pochodzi z języka greckiego i oznacza pępek – nawiązując do pępka Adama, którego mieć przecież nie powinien, gdyż nigdy nie był połączony pępowina z biologiczną matką. Zdaniem Gosse, Bóg stworzył świat tak jakby miał już wiele miliardów lat, już ze zjawiskami i dowodami świadczącymi o jego wieku. Czy rzeczywiście? Idea ta została odrzucona przez teologią ponieważ czyni z Boga oszusta. Wystarczy zastanowić się nad prostymi konsekwencjami takiego stworzenia. Jeśli obserwujemy dym wydobywający się z komina, a świat powstał sekundę temu, oznacza to że dym pochodzi z niczego. Nigdy nie było opału z którego pochodzi, Bóg stworzył od razu sam dym świadczący o jego istnieniu. Astronom obserwując gwiazdy, ogląda je takie jakie były setki, tysiące lat temu. Jeśli świat powstał wczoraj, astronom patrzy na coś czego nigdy nie było. Bóg który tworzy światło obiektów których nie było staje się Bogiem-Oszustem, wykorzystuje złudzenia optyczne aby utwierdzać nas w nieprawdziwym przekonaniu o otaczającej nasz rzeczywistości. Pogląd o świecie stworzonym wraz z materialnymi dowodami na temat jego długiej historii, należy do jednego z najprymitywniejszych odłamów kreacjonizmu - Kreacjonizmu Młodej Ziemi. Młodoziemcy traktują dosłownie słowa zawarte w Biblii, wedle których Ziemia powstała około 10 tysięcy lat temu, zaś geologiczne dowody temu przeczące są wynikiem "Noenowego Potopu". Problem boga-oszusta jest przez nich obchodzony w wyniku dodania jeszcze jednego aktora do całej tej zabawy. Jest nie kto inny jak szatan - to szatan jest twórcą tych iluzji na które wskazują przeciwnicy koncepcji "świata stworzonego wczoraj". Istnieją mniej lub bardziej absurdalne argumentacje na poparcie korwinowskiego poglądu dojrzałego stworzenia. Młodoziemcy kwestionują prędkość światła, która ma być wielokrotnie wyższa, zaś zwalnia do "normalnej" postrzegalnej przez nas prędkości, dopiero w chwili dotarcia do naszych oczu. W tą praktykę wpisuje się wykorzystywanie "paradoksu zegarów", które w pewnych warunkach dla postronnego obserwatora wydają się zwalniać, przy tym zupełnie wypaczając całe te zjawisko. Jest to dobry przykład na to jak parafilizofia, paranauka i parapolityka dobrze się uzupełniają. Na podstawie: Kazimierz Jodkowski, Spór ewolucjonizmu z kreacjonizmem – podstawowe pojęcia i poglądy, Warszawa 2007, s. 120 -128. http://czajniczek-pana-russella.blogspot.com/