Był kiedyś wilk i trzy małe świnki… - bajki-meli
Transkrypt
Był kiedyś wilk i trzy małe świnki… - bajki-meli
Był kiedyś wilk i trzy małe świnki… a dzisiaj poznamy trzy dziewczynki. Wszystkie mają włosy raczej czarne i po jednym kolorowym pasemku. Lu ma niebieskie jak niebo, Le żółte jak słońce, a Li czerwone. Mieszkają w domach, które same stworzyły. Lu zainwestowała w wiele nieustannie otwartych okien, by powietrze było wszechobecne. Otwierała też drzwi na oścież. Trzymała w szufladzie karabin na kulki z gąbki. Le stworzyła dom w stylu Zen. Był pełen dobrej energii i słonecznego spokoju. Było tam wiele pięknych i zwiewnych foteli, które miały przyssawki. Codziennie przyklejały się do pupci dziewczynki. Li miała trzy wanny: poranną, wieczorną i w razie totalnego marznięcia. Miała też pokaźną piwniczkę z czerwonym soczkiem. Dziewczynki lubiły siebie i wszystkich. Pewnego dnia pojawił się Wilk. Chciał zaprosić samodzielne pannice na imprezę z pieczonymi świnkami w pobliskiej leśniczówce. Wszedł z uśmiechem do domu Lu i … sru tu tu tu!!! Oberwał: słowem niecenzuralnym i wieloma nabojami. Podkulił ogon i zwiał do domu. Tam czekała na niego wkurzona Kapturka. - Chcę mieć koleżankę! Wracaj natychmiast! Wieprzkom już palą się tyłeczki! Do domu Le, całkiem niepotrzebnie, skradał się już ostrożnie. Dziewczynka powitała go białym uśmiechem. Zaparzyła herbatkę w spokojnej filiżance i trochę nawet flirtowała. Zaproszenie przyjęła. Nawet piec placki zaczęła. Wilk zapukał do drzwi domku Li. Usłyszał głośną muzykę, więc użył dzwonu gromkiego, stojącego przy drzwiach. Otworzyła mu panienka w ręczniku. Była zamyślona i skinieniem głowy przyjęła zaproszenie. Mokra dziewczynka zaintrygowała wilka. - Ignorantka taka… - pomyślał i pognał do domu. Le i Li poszły namówić Lu, ale była taka niezależna… - Nie, bo nie! Ble! Ble! Ble! Zatkały uszy i odziane w sukienki z odpowiednią ilością ćwieków w ulubionym kolorze, poszły się pobawić. Kapturka wyglądała jak panczenistka. Była taka obcisła. Miała zaciśnięte usta. Prosiaczki rozpalone kusiły dziewczynki. Skonsumowały wszystko szybko. Pociekły im ślinki. Potem się strasznie pokłóciły, bo Wilka wszystkie trzy już lubiły. Niech On wybierze, którą rozbierze, nieco podpiecze i zje. Przecież On także głodny, spragniony, ogonek ma taki przysmalony, więc… Dalej… wstyd mówić. Przykrość się stała. Lu wpadła znienacka i Wilka skopała, i uwolniła swe koleżanki. Potem kajdanki, kratki i bramki. - Tak, bo tak. Litości brak! - On taki miły, Kapturka też… - zaszlochała Le - Jest taki se… Lu lepiej wie! Jest starsza i ma broń! - niespodziewanie odrzekła Kapturka. W tym czasie Li uwolniła wilka i w wannie wieczornej poczęstowała czerwonym soczkiem. Gdy się napoił i pachniał cudnie, zerknął na Li. Dziewczynka już śni… Wyszedł i cicho zamknął drzwi. Lu zatargała Le do spania i popędziła do swego trwania.