PDF (CM)
Transkrypt
PDF (CM)
O DWRÓĆ W ZROK W K IERUNKU J EZUSA Kazanie wygłoszone przez Williama Branhama, w niedzielę wieczorem, 29. grudnia 1963 roku, w Kaplicy Branhama, Jeffersonville, IN, USA. 1. Amen. Dziękuję ci George, Becky i siostro Ungren za tę wspaniałą pieśń. To prawda: "Wszystko się zmienia, kiedy przychodzi Jezus". On po prostu rozprasza ciemność i rozlewa światło, a my jesteśmy za to wdzięczni. Becky zagrała tutaj w tym zborze po raz pierwszy, a była to stosowna pieśń − "Kiedy przyszedł Jezus". 2. Jesteśmy wdzięczni, że tego wieczoru możemy tu znowu być. Doceniamy też, że tak licznie przyszliście tego poranku. A na dzisiejszy wieczór mam przygotowany taki krótki temat, który chciałbym przez kilka chwil omówić. Przedtem jednak chciałbym jeszcze powiedzieć kilka ogłoszeń i innych spraw. 3. Poza tym mam trochę chrypkę. Wydaje mi się, że to przemęczenie głosu. Głosiłem przez długi czas. Ale kiedy nagrywam te taśmy przez godzinę czy dwie, kiedy tutaj powracam, czynię to z tego powodu, że nagrywam je dla całego świata. A więc dziękuję wam, że byliście w stosunku do mnie tacy cierpliwi dzisiaj rano. 4. Teraz mam kilka spraw, o których chcę tutaj wspomnieć. Chodzi o to, po pierwsze, że chciałbym zapytać zbór o coś, co zrobiłem. Chcę spytać, czy mogę to zmienić dziś wieczorem. 5. Nie składam ślubowań noworocznych. Zresztą musimy jutro wracać do domu, więc nie będzie nas tutaj na Nowy Rok. Ale będziemy o was pamiętać. Wierzę, że będzie tu zgromadzenie w noworoczną noc. Tak, prawda, będzie to nabożeństwo czuwania, tak jak zawsze w noworoczną noc. Chcielibyśmy zostać, ale nie zdążylibyśmy wrócić na czas, by posłać dzieci do szkoły. A moja żona musi im wyprać ubrania. Wiecie, jak to jest. 6. Chciałbym podziękować każdemu z was za te wspaniałe rzeczy, które uczyniliście dla nas w czasie świąt Bożego Narodzenia. I wam, kobietom, które przyszłyście i przyniosłyście nam jedzenie i inne rzeczy do domu tak, że kiedy tam przybyliśmy, wszystko było ugotowane 1/60 i gotowe do jedzenia. Naprawdę wam za to dziękuję. Niech was Bóg stale błogosławi. 7. A zborowi za ten mały czek, za który mogę iść i kupić trochę potrzebnych ubrań, garnitur. Oni co roku dają mi garnitur. A właśnie kilku z moich miłych przyjaciół dało mi garnitur. Myślę więc, że jeśli to jest w porządku . . . Potrzebuję trochę innych rzeczy, takich jak koszule i podkoszulki itd. Chciałbym więc na to przeznaczyć te pieniądze, o ile zbór się z tym zgodzi. Potrzebuję tego teraz bardziej niż garnituru. 8. Otóż, ten młody człowiek, który dla nas śpiewał, brat George Smith z Tucson . . . Poszliśmy do ich kościoła − Nowotestamentowego Kościoła Baptystycznego. Jego ojciec to misjonarz. Myślę, że on ma około siedmiu zborów w Starym Meksyku. A tam są naprawdę mili ludzie. Jego ojciec, matka i wszyscy pozostali, są mili. I George jest bardzo miłym, młodym człowiekiem. Szkoda, że nie powiedział nam, zanim usiadł, kilka słów świadectwa o zbawiennej łasce Chrystusa w jego życiu. 9. Jeśli chodzi o te poselstwa, to w tej sprawie nie tak dawno obiecałem (zanim wyjechałem stąd na zgromadzenia), że przybędę tutaj i najpierw je nagram, a dopiero potem odjadę. Chodziło o to, aby zabrać te taśmy dla ludzi. Zatem przybywam tutaj i nagrywam poselstwo na taśmy, a potem wyjeżdżam i głoszę. To by była okazja dla tych ludzi . . . dla tych, którzy nagrywają te taśmy, żeby mogli je zabrać, gdy wyruszamy. Teraz zamierzam wyjechać na wielką serię zgromadzeń ewangelizacyjnych i nie będę mógł się tym zająć. A ten, kto pobiera te taśmy, będzie mógł je otrzymać, podczas gdy będziemy się przemieszczać. 10. Sądzę, że przecież . . . Czy w tym tygodniu nie ma zgromadzenia w sprawie taśm? Albo coś w tym rodzaju, coś odnośnie tych taśm w tym tygodniu? Tak czy inaczej brat Sothmann jest tu, a on reprezentuje brata Maguire. Nie wiem, czy on jest tutaj, czy nie. Wydaje mi się, że brat Fred tu jest. Ktoś powiedział, że jest tutaj. Zdaje się, że będzie jakieś spotkanie w tym tygodniu, chyba jutro wieczorem, albo jakoś tak, dotyczące taśm. Rozmawialiśmy o tym pewnego wieczoru, tam w pokoju. Wydaje mi się, że nadszedł na coś czas, a oni czynią do tego przygotowania. 2/60 A więc od teraz prawdopodobnie będę głosił poselstwa, których dotąd tu w kaplicy nie poruszałem, będzie to w zgromadzeniach na zewnątrz. 12. Teraz chciałbym wyrazić Bogu wdzięczność za świadectwo brata Blaira. Są tutaj akurat brat i siostra Blair, siedzą tu tego wieczoru. Siedzą tu wprost przed nami − chodzi o tych, którzy mieli tego małego chłopca . . . Pamiętam, jak Pan mi powiedział, kiedy . . . Brat Blair był zupełnie rozbity, płakał. Jego synek miał czołowe zderzenie w samochodzie, który dachował i był w bardzo ciężkim stanie. Jednak zauważyłem podczas modlitwy, że sprawa tego malca została rozwiązana. A brat Blair, rzecz jasna, zapytał mnie: "Bracie Branham, czy to jest TAK MÓWI PAN?" Powiedziałem: "Bracie Blair, to jest TAK MÓWI PAN". 13. Brat Blair jest tego wieczoru tutaj i jesteśmy naprawdę wdzięczni, że mamy brata Blaira między nami. Cierpiał z powodu małych problemów z nerwami. Szatan niedawno dał mu porządnego klapsa, próbując skłonić go do tego, by mi nie wierzył. Podczas kiedy szatan to robił, Pan podszedł wprost tam i objawił mu to, powiedział mu, żeby skończył z tym, zanim coś się wydarzy. Brat Blair jest wspaniałym człowiekiem. Chcę, abyście o nim pamiętali. On się waha, jak ma postąpić. Po prostu nie wie, w którą stronę iść. Lecz ufam, bracie Blair, że Bóg . . . Jesteś wielkim sługą Chrystusowym, a On ma dla ciebie wiele do wykonania, ponieważ światła zaczynają się ściemniać. Czy byłeś tutaj dzisiaj rano? Aha. Tak, to bardzo dobrze. 14. Otóż, przypuszczam, że następnym razem, kiedy was zobaczę, to będzie jakoś wiosną. A myślę, że gdzieś w tym czasie będziemy już zorientowani, czy urządzać te zgromadzenia tutaj w Jeffersonville, czy nie, wówczas, gdy powinienem być w Norwegii i w krajach skandynawskich. Zanim jednak weźmiemy nasz tekst . . . 15. Będziemy mieć kolejkę modlitwy, a wielu z was stoi w pomieszczeniach i przy ścianach i tak dalej. Wiem, że wam ciężko. Sam wiele razy stałem. Przed chwilą tam przechodziłem, żeby wprowadzić żonę i zauważyłem tych ludzi stojących przy drzwiach. Pomyślałem: "Kto ośmieli się powiedzieć, że ta ewangelia nie jest dzisiaj ciągle najatrakcyjniejszą rzeczą na świecie?" Z pewnością jest. Ona przyciąga tych, którzy są nią zainteresowani. Ci, którzy się nią nie interesują, oczywi11. 3/60 ście ona ich nie przyciąga. Oni . . . To nie będzie. Lecz Jezus powiedział: "Kiedy Ja będę wywyższony ponad ziemię, to wszystkich pociągnę do Siebie". Jakie to prawdziwe! 16. Kiedy tu przyjechałem, miałem tak dużo do powiedzenia i dlatego musiałem sobie pewne rzeczy zanotować, to o czym chciałem tu przez chwilę mówić, bo . . . Jest tak wiele do powiedzenia, że po prostu zapominasz, co zamierzałeś powiedzieć. 17. Otóż dowiedziałem się, że ojciec brata Ungrena został dziś rano ochrzczony w Imieniu Jezusa Chrystusa. Jeśli siostra Ungren i oni są tutaj, to jestem pewien, że dla nich jest to wielkie wydarzenie, ponieważ to było ich ustawiczną modlitwą przez wiele lat. A ty, bracie Ungren, gdziekolwiek się znajdujesz, niech ci Bóg obficie błogosławi, mój bracie. 18. Jeśli to nie jest poprawne, Bóg pociągnie mnie za to do odpowiedzialności w Dniu Sądu. Rozumiecie? Wiem, że to jest poprawne. Odpowiedzialność za to biorę na siebie. To jest zupełnie w porządku, bo to jest prawda. Mówicie: "Czy to ma jakieś znaczenie?" 19. Dla Pawła miało. Zapytano ich, jak byli ochrzczeni, a oni powiedzieli, że są już ochrzczeni chrztem Jana, męża, który ochrzcił Jezusa. Paweł stwierdził, że muszą być ochrzczeni na nowo, w Imieniu Jezusa Chrystusa. Żadna osoba w Biblii nigdy nie została ochrzczona w imię Ojca, Syna i Ducha Świętego. 20. Żaden człowiek nigdy nie był w ten sposób ochrzczony, aż do czasu zorganizowania kościoła katolickiego, co stało się na nicejskim soborze w Nicei, w Rzymie. Tam ochrzczono pierwszą osobę w te tytuły. 21. Pewien gość powiedział mi kiedyś . . . Rzekłem: "No cóż, o ile . . . Pan Jezus − to jest Jego Imię. Powiedziałem: "Jeżeli przyjdzie do ciebie jakiś facet . . .". Odparł: "No dobra . . .". Odpowiedział: "Nie sądzę, żeby to miało jakieś znaczenie". 22. Złapałem go w jego własnej nauce. Spytałem: "Jeśli by przyszedł do ciebie człowiek i powiedział: Zostałem ochrzczony w imię Róży Sarońskiej, Lilii z Doliny i Gwiazdy Porannej, czy mógłbyś powiedzieć na to: Amen?" Odrzekł: "Pewnie, że nie". Spytałem: "Ochrzciłbyś go na nowo?" Odparł: "Oczywiście, że tak". Zapytałem: "Jak byś go ochrzcił?" 4/60 Rzekł: "Ochrzciłbym go w imię Ojca, Syna i Ducha Świętego". 23. Rzekłem: "W taki sposób ochrzciłbym go i ja: w imię Ojca, Syna i Ducha Świętego. Róża Sarońska, Lilia z Doliny i Gwiazda Poranna to nie imiona". Odpowiedział: "To prawda. To są tytuły". 24. Odparłem: "Tak samo jest z Ojcem, Synem i Duchem Świętym. Zatem ja bym go ochrzcił w imieniu Ojca, Syna i Ducha Świętego, a imieniem Ojca, Syna i Ducha Świętego jest Pan Jezus Chrystus. To się zgadza. Mówię więc . . .". I on to zobaczył. 25. To był brat Józef Mattsson-Boze z Chicago, najtwardszy facet, jakiego kiedykolwiek przekonałem. Myślę, że będę miał teraz około trzy albo cztery tysiące tubylców do ochrzczenia, gdy przyjadę z nim do Afryki. 26. Jesteśmy zatem wdzięczni za światło ewangelii. Otóż Jezus, kiedy był tu na ziemi, powiedział: "Co słyszę, to mówię". A zatem pragnę coś powiedzieć, tylko przez około dziesięć czy piętnaście minut, zanim przystąpię do mojego tematu. Będzie to bardzo krótki temat, a potem będziemy mieć kolejkę modlitwy. W mojej usłudze dotarłem do takiego punktu, kiedy muszę coś powiedzieć. 27. Jezus tak powiedział. To, co usłyszał, to mówił. Rzekł: "Nazywam was przyjaciółmi, a przyjaciel mówi przyjacielowi wszystko". 28. Paweł powiedział w Dziejach Apostolskich 20,27: "Nie uchylałem się od zwiastowania wam całej rady Bożej". 29. Pozwólcie mi dziś wieczorem dołączyć się do niego i powiedzieć to samo, co ten wielki święty dawnych czasów: "Zgodnie z moim najlepszym poznaniem nie uchylałem się, lecz zwiastowałem wam całą radę Bożą". 30. Pewnego dnia ktoś słuchał jednej z tych taśm, a tylko dlatego, że kogoś to złościło, strzelili do nich przez okno i zranili kobietę. 31. Więc może i ja pewnego dnia przypieczętuję moje świadectwo. Lecz gdy nadejdzie ten czas i . . . Jestem gotowy na odejście. A dopóki mój czas nie nadejdzie, nic nie jest w stanie mnie zranić. Widzicie? 32. Otóż, wierzymy tej samej ewangelii, dokładnie tak, jak Biblia została napisana. Ona jest wycelowana. A jeżeli strzelba jest wycelowana i nastawiona, trafi do celu za pierwszym razem, to trafi za drugim ra5/60 zem i za każdym razem. 33. Jeżeli jakieś drzewo albo konar, albo winorośl wypuści gałąź, a ta gałąź wyda pewien owoc, to następnym razem, kiedy ta winorośl wypuści gałąź, to wyda ten sam rodzaj owocu. 34. Jeżeli Jezus jest tym Krzewem Winnym, to my tymi gałęziami, a ta pierwsza gałąź − Kościół, którą wypuścił ten Krzew Winny, napisał ostatecznie Księgę Dziejów Apostolskich. Ta pierwsza gałąź − oni chrzcili w Imieniu Jezusa Chrystusa i posiadali pomiędzy sobą żywego Boga, który czynił wśród nich te same rzeczy, jakie czynił, gdy był tu na ziemi. Dlatego ludzie zauważyli, że chociaż tamci byli niepiśmienni i niewykształceni, jednak byli z Jezusem, bo Jego życie przejawiało się w nich. 35. Jak już mówiłem, gdybym miał ducha Beethovena, to bym układał pieśni. Gdyby Beethoven żył we mnie, byłbym Beethovenem. Widzicie? 36. Gdyby Shakespeare żył we mnie, byłbym Shakespeare'em. Pisałbym poematy i dramaty i tak dalej, gdyby Shakespeare żył we mnie. 37. A jeśli Chrystus żyje w was, będziecie czynić dzieła Chrystusowe. Prawda. Tak musi być. A czym jest Chrystus? Słowem. On powiedział: "Jeżeli pozostaniecie we Mnie, a Słowo Moje w was, proście, o cokolwiek chcecie, a stanie się wam", Słowo, które potrzebuje tylko Światła, a Światło Je ożywia. 38. Zatem, chciałbym wam teraz coś powiedzieć, coś, o czym jeszcze wam nie mówiłem. Chodzi o tę rzecz, której tak długo wypatrywaliśmy (przez wiele lat, co najmniej cztery czy pięć, albo i dłużej), to znaczy Trzecie Pociągnięcie, które zostało obecnie potwierdzone. Jestem pewien, że wszyscy wiecie, co to jest. 39. Zapamiętajcie sobie: To nigdy nie będzie miało żadnej podróbki, bo to jest niemożliwe. Rozumiecie? To niemożliwe. Ono już trwa. A ja o tym zostałem uprzedzony, że wkrótce . . . Dokładnie teraz w tym czasie się to wydarzyło, dlatego ono może zidentyfikować swoją obecność pomiędzy wami. Rozumiecie? Jednak to nie będzie używane na wielką skalę, dopóki ta Rada nie zacznie wprowadzać zaostrzeń. A kiedy się to stanie, kiedy to nadejdzie . . . Zielonoświątkowcy i tak dalej, 6/60 oni potrafią podrobić niemal wszystko, co tylko możliwe, lecz kiedy ten czas nadejdzie, kiedy przyjdzie ten nacisk, wtedy ujrzycie to, co widzieliście chwilowo, ale zamanifestowane w pełni swojej mocy. Rozumiecie? Rozumiecie? 40. Otóż, muszę nadal ewangelizować. Tak jak mi zostało polecone na początku, muszę to kontynuować. Dzięki temu otrzymaliście Słowo i wiecie, czego wypatrywać i jakie zająć stanowisko. Ja muszę kontynuować ewangelizację. A wy, przyjaciele, zachowajcie spokój i po prostu idźcie naprzód, bo szybko nadchodzi godzina, kiedy coś ma się wydarzyć. 41. Tak więc, możecie zauważyć pewne nieco dziwne rzeczy, które mi się przydarzają. Nic grzesznego, nie o to mi chodzi. Lecz mam na myśli odejście od ustalonych reguł, dlatego że dotarłem teraz w usłudze do takiego miejsca, że zostaję z tyłu, wypatruję tej chwili czekam na ten czas, aby się tym posłużyć. Lecz to będzie zastosowane! 42. A wszyscy dobrze wiedzą, że tak pewnie, jak to Pierwsze było zidentyfikowane, także to Drugie zostało zidentyfikowane. A jeżeli zastanowicie się naprawdę uważnie, wy, którzy jesteście duchowi (jak mówi Biblia, chodzi o tych, którzy mają mądrość), to Trzecie jest też dostatecznie zidentyfikowane. Widzicie? Wiemy, gdzie to jest. Zatem Trzecie Pociągnięcie jest tutaj. 43. Jest to tak święta rzecz, że nie mogę o tym wiele mówić. Tak jak On mi powiedział na początku: "To . . . Nic o tym nie mów". Pamiętacie to, lata temu? [Zgromadzenie mówi: "Amen" − wyd.] To mówi samo za siebie. Widzicie? Lecz wy . . . Próbowałem to wyjaśniać innym, ale popełniłem błąd. To będzie taka rzecz, moim zdaniem . . . Nie mówię, że Pan mi to powiedział. Ale to będzie coś, co zacznie wzbudzać wiarę do zachwycenia, do odejścia stąd. Rozumiecie? Rozumiecie? 44. Muszę leżeć cicho przez pewien czas. Zapamiętajcie sobie, także wy, którzy słuchacie tej taśmy, może już teraz zauważacie pewną zmianę w mojej usłudze, pewne cofanie się . . . Nie wspinanie się w górę, lecz cofanie. Teraz jesteśmy dokładnie w takim wieku, że nie możemy iść już dalej. Musimy przez chwilę zaczekać, dopóki to nie nastąpi, aby to uchwycić; wtedy nadejdzie ten czas. Lecz to jest w pełni zidentyfikowane. 7/60 Nadchodzi czas dla tego narodu, kiedy ten naród będzie używał tej całej mocy, jaką przedtem posiadała ta bestia, którą był pogański Rzym, który stał się potem papieskim Rzymem. Widzicie, że ten naród to zrobi. 46. Objawienie 13. rozdział jasno to wyjaśnia. Baranek wychodzący z ziemi. A inne zwierzę, wychodzące z morza, oznacza tłumy narodów. Ten baranek wystąpił z miejsca, gdzie nie było żadnych ludzi. A baranek reprezentuje religię. Boży Baranek . . . Pamiętajcie: mówił jak baranek, był barankiem. 47. A potem, po chwili, otrzymał moc i mówił jak smok i używał wszelką moc smoka, którą przedtem miał smok. Tym smokiem jest Rzym, zawsze. Nie widzicie tego? Rzymska denominacja, protestancka denominacja nosząca znamię, obraz bestii, które wytworzyły moc, która wepchnie wszystkich protestantów do tej unii. Będziecie musieli być w Radzie Kościołów, w przeciwnym razie nie będziecie mogli mieć społeczności, czy też . . . 48. Cóż, praktycznie już teraz tak jest. Nie możecie przyjść do jakiegoś kościoła i głosić, jeżeli nie posiadacie pewnej legitymacji uwierzytelniającej lub jakiegoś potwierdzenia. I wtedy ludzie tacy jak my będą całkowicie odcięci od tego wszystkiego. Dokładnie tak, bo nie będą w stanie nic zrobić. 49. To się zacieśnia. Kiedy ten czas nadejdzie i gdy ten nacisk dojdzie do miejsca, gdzie zostaniecie wypchnięci, wtedy wypatrujcie tego, o czym chcę przez następne kilka minut do was mówić. Wypatrujcie Trzeciego Pociągnięcia. To, absolutnie, będzie dla tych zupełnie zgubionych, oraz będzie to dla Oblubienicy i kościoła. 50. Jesteśmy teraz bliżej tego, niż by się mogło wydawać. Nie wiem kiedy, ale to jest naprawdę, naprawdę blisko. Może buduję platformę dla kogoś innego, kto na niej stanie. Mogę być zabrany do tego czasu. Nie wiem. Ten czas może nastać w nadchodzącym tygodniu, kiedy Duch Święty przyjdzie i sprowadzi Chrystusa Jezusa. On może przyjść w następnym tygodniu. Może przyjść jeszcze tego wieczoru. Nie wiem, kiedy On przyjdzie. On nam tego nie powiedział. 51. Ale naprawdę wierzę, że jesteśmy tak blisko, że nie umrę z powodu starości. Choć mam już pięćdziesiąt cztery lata, to nie umrę ze sta45. 8/60 rości, zanim On przyjdzie. Rozumiecie? Chyba że zostanę zastrzelony, zabity, czy w jakiś sposób pozbawiony życia, po prostu nie umrę ze starości, zanim On przyjdzie. Ja w to wierzę. 52. Chciałbym wam to powiedzieć; nigdy przedtem o tym nie mówiłem, ale zgodnie z Pismem, zgodnie z tym, co On powiedział trzydzieści lat temu tam nad rzeką, w 1933 roku − to wszystko, co powiedział, wypełniło się dokładnie. Może nie ja, ale to Poselstwo przedstawi światu Jezusa Chrystusa. "Albowiem jak Jan Chrzciciel był posłany, aby poprzedzić pierwsze przyjście, tak to Poselstwo poprzedzi drugie przyjście". Jan rzekł: "Oto Baranek Boży, który gładzi grzechy tego świata". Widzicie? Więc to pasuje do tego pod każdym względem. I wiem, że tak będzie, że Poselstwo pójdzie naprzód. 53. Otóż, ciągle miały miejsce jakieś wielkie rzeczy. Dziś rano miałem rozmowy tu w pokoju. Pewien młody jegomość, który nazywa się Autry (chyba jest jeszcze tutaj tego wieczoru) . . . On jest z San Antonio, z Texasu. Przyszedł zapytać się, czy gdybyśmy jadąc do Dallas, w drodze powrotnej z Kalifornii, czy nie moglibyśmy zatrzymać się w ich kaplicy na jeden wieczór, tylko na jedną noc. I oni będą czekać, dzień lub dwa, aż się okaże, czy możemy to zrobić. I on opowiadał mi o . . . Nie byłem jeszcze w San Antonio od tego pierwszego zgromadzenia. 54. Pierwsze zgromadzenie w San Antonio . . . Wydaje mi się, że byłem tam z bratem Cootem i Międzynarodową Szkołą Biblijną. Zapomniałem, jakie to było audytorium, gdzie mieliśmy nabożeństwo. To było pierwszego albo drugiego wieczoru . . . Myślę, że pierwszego wieczoru. Kiedy wchodziłem na podium, ktoś w budynku, daleko w tyle, powstał i zaczął mówić w językach, jakby strzelał z karabinu maszynowego. Ledwie usiadł, a zaraz potem ktoś powstał na podium i dał wykład. 55. Zastanawiałem się nad tym, co powiedział i odezwałem się: "Znasz tamtego człowieka?" Odparł: "Nie, proszę pana". Zapytałem: "Skąd się tu wziąłeś?" 56. Odpowiedział: "Ludzie, dla których pracuję, byli tu wieczorem i to oni mnie tutaj przyprowadzili". To był kowboj. Zapytałem: "A czym się zajmujesz? Znasz go?" 57. Odparł: "Nie, proszę pana. Nigdy go nie widziałem". 9/60 Spytałem: "Kim jesteś?" A on był kupcem w mieście. 59. A to, co oni tam powiedzieli . . . Otóż, zawsze byłem . . . Zanim się lepiej nie przekonałem, byłem trochę sceptykiem co do mówienia w językach. Myślałem, że jest w tym wiele cielesności i tak może być. Ale kiedy to zostało wypowiedziane, to ten wykład był dokładnie tym, co powiedział Anioł Pański tam nad rzeką jedenaście lat wcześniej: "Tak jak Jan Chrzciciel był posłany, aby poprzedzić pierwsze przyjście Chrystusa, tak ty jesteś posłany, aby poprzedzić to drugie". 60. I tam to było, kiedy ten Anioł, to Światło, było dokładnie zidentyfikowane, zarówno przez kościół, jak i przez Słowo oraz przez naukę i przez wszystko. To Światło po raz pierwszy pojawiło się publicznie i zatrzymało się dokładnie nade mną − a było około drugiej godziny po południu − dokładnie u podnóża mostu, wprost tutaj przy ulicy Spring, tam w wodzie. Otóż, to było przed wielu, wielu laty. A to, co Ono wypowiedziało, wypełniło się co do joty. 61. Ten brat tutaj opowiadał mi dzisiaj rano, że poślubił dziewczynę z tutejszego zboru, córkę siostry Noyes. Nie wiem, zgaduję, że ten młody człowiek . . . Jesteś tutaj, bracie Autry? Nie wiem. On jest z San Antonio. Nie wiem, czy on tutaj jest, czy też nie. Był tu dziś rano. Opowiadał mi . . . Chyba chodziło o jego dziadka, który cierpiał na padaczkę przez całe życie, a podczas tych zgromadzeń przyprowadzono go tam. 62. To był ten pierwszy raz, na początku tej usługi, kiedy On to powiedział. A rozeznawanie polegało na wkładaniu ich ręki do mojej, a to, co zostało powiedziane, było tym, o co chodziło. Powiedziałem wam − a jest tu wielu świadków tego, że stanie się to iż będzie mi dane poznać prawdziwe tajemnice ich serc. Pamiętacie to, zanim się to jeszcze kiedykolwiek stało? Jakieś pięć albo sześć lat później w Kanadzie wydarzyło się to po raz pierwszy. Wtedy On powiedział: "Jeżeli wciąż będziesz szczery, wtedy to posunie się do przodu". A teraz wydarzyło się to Trzecie. Otóż, to się ustawicznie posuwa naprzód. 63. Mówił mi, że jego ojca przyprowadzono do kolejki i było mu powiedziane o tej padaczce i tak dalej, a potem ja modliłem się za niego. Było to szesnaście, chyba szesnaście albo siedemnaście lat temu. A on mówi, że od tego czasu nie miał żadnego ataku. Ma teraz prawie osiemdziesiąt pięć lat, a od wtedy nie miał ani jednego ataku. Co to 58. 10/60 jest? To jest Jezus Chrystus ten sam wczoraj, dzisiaj i na wieki. 64. Czy Margie Morgan jest w tym budynku? Siostra Margie Morgan − ta pani, która była pożarta przez raka, pielęgniarka. Ilu z was pamięta siostrę Morgan? Chyba tutaj jest, lecz nie zmieściła się do środka. Była pielęgniarką, widzicie . . . znajdowała się na liście chorych na raka w Louisville, ta kobieta była uważana za martwą przez szesnaście albo siedemnaście lat − na liście chorych na raka w Louisville. 65. Kiedy Jimmy Tom Robertson, adwokat, chrześcijanin − adwokat, dowiedział się o tym, udał się do Baptystycznego Szpitala, aby sprawdzić i zobaczyć, czy to prawda. Jego ojciec był członkiem zarządu tego Baptystycznego Szpitala. Rozpatrzono tę sprawę, a ta kobieta miała już nie żyć od wielu lat. A tymczasem nadal jest pielęgniarką tutaj w Jeffersonville, w szpitalu. Kiedy stała wprost tutaj, kiedy musieli ją podtrzymać, to nawet nie przypuszczała, ale to było TAK MÓWI PAN i ona żyje. Wróciła do zawodu pielęgniarki w Louisville. 66. Pewien jegomość z cukierni Schimpffa . . . Jest tu dziś wieczorem pan Schimpff? Chciałbym, aby to powiedział − Sonny Schimpff, ten wielki, zdrowy mężczyzna. Kiedyś często . . . 67. Nie lubię o tym mówić, ale to prawda. Ojciec zwykle dawał mi dziesięć centów, kiedy cały tydzień pracowałem. Jechałem potem do miasta i zostawiałem rower w pobliżu miejsca, gdzie przebywał brat Mike Egan, jeden z tutejszych członków zarządu. 68. Razem z Jimmy Poolem (wydaje mi się, że jego syn jest tu dziś wieczorem), Jimmy, ja i Earnest Fisher − chodziliśmy do centrum miasta, do kina, na film za pięć centów, a zwykle oglądaliśmy te stare, nieme filmy. Byliśmy małymi dzieciakami w wieku ośmiu, może dziesięciu lat. Puszczali Williama S. Harta. Wielu z was go nie pamięta, tego starego aktora. Nieme filmy, a ja nie potrafiłem czytać. Patrzyłem tylko, co się działo. To trzeba było całe czytać, a ja tego nie umiałem, dlatego obserwowałem tylko, co on robił. 69. I zostawała mi jeszcze pięciocentówka. Ilu z was pamięta, co to były lody w rożku za centa? W porządku. Mogłem mieć trzy takie lody i jeszcze cukierki red hots za dwa centy. Nie mogłem utrzymać tych lodów w rożku, więc je zjadałem. I dostawałem cukierki red hots za dwa centy, a było tego prawie pół funta [1/4 kilograma − tł.] One były ro11/60 bione przez Shimpffa. Potem wchodziłem tam, siadałem z tyłu i oglądałem Williama S. Harta. 70. Ten młody facet, trochę starszy ode mnie, został zaatakowany przez chorobę tak, że pięciu znanych specjalistów z Louisville odłożyło jego sprawę na bok. Ważył zaledwie około czterdziestu pięciu funtów [21 kilogramów − tł.] i umierał. Panna Morgan była jego pielęgniarką. I on był w takim stanie! Dolegało mu tak wiele − miał wykończone płuca, wykończone gardło, a jego drobne ramiona miały w obwodzie nie więcej niż tyle. I leżał tam, umierając. 71. A panna Morgan była tam zatrudniona. Powiedziała: "Kiedyś byłam pacjentką chorą na raka" i zaczęła mu opowiadać. 72. Zapytał: "O kim mówisz, o Billym Branhamie? Ach!" − rzekł. „Sprzedałem mu mnóstwo cukierków „red hots” i lodów za centa" − powiedział. „Ciekawe, czy przyszedłby pomodlić się za mnie?" I poszedłem, aby modlić się za Juniego Schimpffa. 73. A teraz, gdybyście chcieli z nim porozmawiać, to niedaleko stąd jest cukiernia Schimpffa, zaraz następne drzwi albo drugie za teatrem Le Rose, tą ulicą w dół. Cukiernia Schimpffa − wszyscy wiecie, gdzie to jest. Och, ona jest jedną z najstarszych w Jeffersonville. 74. Kiedy leżał tam, umierając, a pięciu specjalistów dawało mu parę godzin życia, wtedy przyszło TAK MÓWI PAN: "Nie umrzesz, lecz jeszcze będziesz mi sprzedawać zza lady cukierki red hots". 75. Wiedziałem, że wyzdrowiał, ale dawno już o tym zapomniałem. Poszedłem z żoną kupić trochę słodyczy, kiedy byliśmy tutaj na Boże Narodzenie. I nie wiem skąd, ale pomyśleliśmy o Schimpffach. Zazwyczaj chodziliśmy po nie do którejś z tych drogerii, ale tym razem stanęliśmy przed wejściem do Schimpffów. 76. Kiedy wszedłem do środka, jego siostra spojrzała na mnie i rzekła: "O, bracie Branham, pamiętasz Juniego?" − powiedziała. 77. Odparłem: "Tak", a tam stał pewien wielki, potężny, silny, zdrowo wyglądający mężczyzna. 78. Podszedłem do lady, popatrzyłem na cukierki, spojrzałem w dół, o tak i rzekłem: "Proszę funt cukierków red hot" [około 1 / 2 kg − tł.] 79. Rzekł: "Oczywiście". A jego siostra czekała na moją żonę. Nałożył 12/60 je. Powiedziałem, mając pochyloną głowę: "Jadałem je, dawno temu, przychodząc tu na filmy". A on rzekł: "O tak, wiele dzieciaków kupuje te cukierki, ciągle je kupują". Dodał: "Mój ojciec je robił, on wymyślił ten przepis". Powiedziałem: "Naprawdę je lubię". 81. Potem, gdy je zapakował i podał mi, spytał: "Coś jeszcze?" Odparłem: "No, nie wiem" i podniosłem głowę . . . Och! On powiedział: "Bracie Branham!". 82. Rzekłem: "To są te cukierki red hot, o których ci powiedziałem TAK MÓWI PAN, jakieś pięć lat temu". 83. Odrzekł: "Bracie Branham, zostałem całkowicie uzdrowiony, tak że nie pozostało z tego ani śladu. Jestem tylko trochę głuchy na jedno ucho". Wydaje mi się, że on już ma po pięćdziesiątce. Powiedział: "Jestem trochę głuchy na jedno ucho, bo dawano mi tak dużo antybiotyków, kiedy tam byłem". Zdumiewająca łaska Jezusa Chrystusa. 84. Nie mam już tyle czasu, aby jeszcze o czymś mówić, ale chciałbym opowiedzieć następujące zdarzenie . . . 85. Ilu z was pamięta te wiewiórki? [Zgromadzeni mówią: "Amen" − wyd.] W porządku, to było takim zagadkowym miejscem Pisma przez całe moje życie. Nigdy nie mogłem go zrozumieć. 86. Było jeszcze inne, które mnie intrygowało. To było to, kiedy Mojżesz był w stanie przedłożyć Bogu lepszą drogę niż ta, którą przedłożył sam Bóg, gdy Mojżesz rzekł: "Ludzie powiedzą: Wasz Bóg potrafił was wyprowadzić, ale nie potrafił was zachować". I Mojżesz stanął w wyłomie. Lecz później zrozumiałem, że to był Chrystus w Mojżeszu, który wstawiał się za ludzi. Rozumiecie? 87. A potem ten fragment Pisma, na temat którego nigdy nie głosiłem: "Gdybyście powiedzieli do tej góry: . . .Rzuć się . . .". Znacie tę historię, więc to ominę. Nie zdawałem sobie sprawy z tego, do czego to prowadzi. Wydaje mi się, że brat Woods i brat Fred i inni, którzy są tutaj w tym budynku, oni byli tam obecni, kiedy się to wydarzyło albo zaraz po tym. 88. A brat Rodney i brat Charlie z Kentucky, brat siostry Woods i pozostali − byli tam obecni, kiedy się to stało w Kentucky, kiedy wyda- 80. 13/60 rzyło się to po raz drugi. Zostały po prostu powołane do istnienia rzeczy, których nie było. Widzicie? Zawsze przez wypowiadanie i potwierdzanie tymi zachęcającymi miejscami Pisma. 89. Za trzecim razem wydarzyło się to z Hattie Wright. Czy Hattie jest tutaj dziś wieczorem? To jest Edith . . . Ilu z was zna Hattie Wright? Brat Woods i ja siedzieliśmy tam, kiedy się to stało i kiedy Duch Święty powiedział: "Daj jej to, czego pragnie". Rozmawialiśmy o tym, jak powstały do istnienia te wiewiórki. 90. A ja powiedziałem: "To jest jedynie to, że On jest Jehowa-Jireh". Właśnie kiedy Abraham potrzebował barana, Bóg się o tego barana zatroszczył. Zatroszczył się też o te wiewiórki. Mógł powołać wiewiórki do istnienia, bo jest Stwórcą, tak samo jak mógł powołać do istnienia barana. Abraham wcale nie prosił o niego. On po prostu zamierzał to zrobić, ale okazało się, że Jehowa-Jireh tam był. 91. Kiedy to mówiłem, to pewna pokorna, niewielka kobieta . . . Po raz pierwszy, gdy to Trzecie Pociągnięcie miało miejsce przy ludzkiej istocie, stało się to przy skromnej, pokornej kobiecie. 92. Zarabiała na życie około dwieście dolarów na rok. To wszystko, co miała ze swej małej farmy. Jej mąż zmarł, dwoje dzieci zaczęło prowadzić nieco hulaszczy tryb życia, a ona jeszcze przyszła i dała dwadzieścia dolarów na budowę tej kaplicy. Meda dała mi pewną sumę pieniędzy, żebym poszedł po zakupy, dwadzieścia dolarów i chciałem oddać jej te pieniądze tego dnia, kiedy tam byłem, bo nie musiała tego płacić, lecz ona ich nie przyjęła. 93. Siedziała z tyłu w kącie, a kiedy powiedziałem: "Jedyne co wiem, to że On jest ciągle Jehowa-Jireh". 94. A drobna Hattie wypowiedziała właściwe słowo. Rzekła: "To jest zupełna Prawda". 95. Kiedy to powiedziała, brat Banks Woods, który był tam obecny, a który jest tutaj . . . Zdawało się, że ten pokój runie. Duch Święty powiedział, ten sam Głos, który przemówił w sprawie tych wiewiórek, powiedział: "Daj jej to, czego pragnie". 96. Rzekłem: "Siostro Hattie, jako świadek przed Bogiem, to jest to. Otóż, choćbyś miała jakiekolwiek zwątpienie w swoim umyśle, proś 14/60 jednak, o co chcesz, a jeżeli zaraz nie będziesz tego posiadała, to jestem fałszywym prorokiem". 97. Powiedziała: "Bracie Branham . . .", a wszyscy płakali. Rzekła: "O co mam prosić?" 98. Odparłem: "Jesteś biedna, mieszkasz na tym wzgórzu i nie masz pieniędzy; możesz prosić o to. Masz drobną, ułomną siostrę, która tu siedzi, Edith, za którą modliliśmy się latami; możesz prosić o jej uzdrowienie". − Mówiłem − "Twój ojciec i twoja matka są starzy i schorowani; możesz prosić o nich. O cokolwiek poprosisz, siostro Hattie, zobaczysz, czy to się natychmiast nie stanie". I rzekłem: "On mi właśnie powiedział − ten sam Głos − powiedział: Daj jej to, czego sobie życzy". 99. Rozejrzała się dookoła i spytała: "Co miałabym powiedzieć, bracie Branham?" 100. Rzekłem: "Powiedz, jakie masz pragnienie. Zastanów się, jakie jest twoje największe pragnienie i wypowiedz je". 101. A jej chłopcy chichotali się i śmiali. I ona rzekła: "Największym pragnieniem, jakie mam, jest zbawienie moich dwóch synów". 102. Odparłem: "Daję ci ich w Imieniu Jezusa Chrystusa" i tak się stało. 103. Zostali wiernymi członkami w tym zborze, biorą udział w łamaniu chleba, siadają przy umywaniu nóg z dorosłymi mężczyznami i tak dalej. Wszyscy jesteśmy tego świadkami. 104. Dokonała właściwego wyboru. Jej matka musi umrzeć, tak samo jak ona i wszyscy inni. Ale to, o co poprosiła, będzie wieczne. To jest zbawienie jej dzieci. To był ten trzeci raz, kiedy się to stało. 105. Kiedy się to wydarzyło po raz czwarty − wyjaśniałem to, kiedy byłem tutaj ostatnio − było to tam na górze, gdzie szalała ta burza. Ilu z was o tym słyszało? [Zgromadzeni mówią: "Amen" − wyd.] Ach, wszyscy. W porządku. Rozszalała się tam burza (a Bóg jest moim Sędzią stojącym tutaj), schodziliśmy z góry, gdy . . . 106. Dawid Woods, jak sądzę, on jest gdzieś tutaj − przygotował mi kanapkę, taką porządną. Chyba chciał się mi odwdzięczyć za pewną kanapkę, którą przed laty zrobiłem jego ojcu. Wziął mortadelę, mięso i zmieszał to razem, a ja włożyłem ją pod koszulę, jednak przyszedł deszcz i zrobiła mi się z tego taka mokra papka. 15/60 Schodziłem z tej góry. Szalała taka burza, że ledwie widziałem swoją rękę przed sobą. Wiedziałem tylko jedno, że trzeba wracać, ponieważ przyszła taka zawierucha. Otóż, są tutaj świadkowie tego. 108. Jednym z nich jest nasz wierny diakon, brat Wheeler. Jesteś tutaj, bracie Wheeler? Gdzie on jest? O, tam; brat Wheeler. 109. Brat Mann, kaznodzieja metodystyczny z New Albany. Czy brat Mann jest dzisiaj wieczorem? Nie wiem, czy on tu jest, czy nie. 110. Brat Banks Woods. Jesteś tu, bracie Banks? Jest w pokoju, gdzie się nagrywa. W porządku. A także Dawid Woods. 111. I brat Evans też tam był, jak sądzę. Czy to prawda, bracie Evans? Brat Evans, który stoi tu, przy ścianie, też tam był. 112. W radio zapowiadano od kilku dni, to znaczy dwa dni wcześniej, że nadchodzi burza śnieżna w tej okolicy. 113. Brat Tom Simpson jest tu dziś wieczorem. Kiedy wracał z Kanady, proszono go, by ominął tę okolicę z powodu nadchodzącej burzy śnieżnej. Bracie Tom, jesteś tu? Gdzie jesteś? Siedzi właśnie tutaj. Kiedy się zachmurzyło, powiedziałem: "Bracia . . .". 114. Wszyscy stamtąd uciekli. Nikt spośród około setki ludzi, którzy tam byli, nikt nie pozostał, oprócz naszej nielicznej grupy i kowboja, jeźdźca. Postanowiliśmy zostać. 115. Zadzwoniłem do siostry Evans, żeby powiedziała mojej żonie, a ona z kolei Tony'emu, że jeżeli nie wydostanę się stamtąd, to żeby ktoś inny zajął moje miejsce na śniadaniu u Biznesmenów. 116. Tamtego dnia na tej górze rzekłem: "Gdy pojawią się pierwsze krople deszczu, czy coś takiego, uciekajcie do obozu". Mówiłem: "W przeciągu dziesięciu czy piętnastu minut nie będzie już można widzieć nawet swej dłoni przed sobą, z powodu tej zawieruchy, a na górze, w przeciągu krótkiej chwili, może spaść dwadzieścia stóp śniegu [6 metrów − tł.]". 117. Tak właśnie ludzie . . . Czytacie w gazetach, jak wielu ludzi tam ginie i w ogóle. Ale my wiedzieliśmy, jak się stamtąd wydostać, a oni wiedzieli, gdzie się znajdujemy; więc czuliśmy prowadzenie, aby pozostać. 107. 16/60 Byłem na górze, gdy nadeszła ta nawałnica i zacząłem schodzić w dół. Znajdowałem się około pół mili [800 metrów − tł.] od miejsca, z którego wyszedłem, gdy głos Boży powiedział: "Zawróć i idź z powrotem". 119. Zawróciłem więc, jak mi kazał. Poczekałem chwilę i zjadłem tę kanapkę od Dawida. Potem poszedłem z powrotem na górę i usiadłem. 120. I gdy tak siedziałem, wiatr kręcił się wokoło i wiał w koronach drzew, pochylając je na jedną i na drugą stronę, a deszcz ze śniegiem latał w taki oto sposób. Nagle jakiś Głos powiedział: "Ja jestem Bogiem stworzenia!" 121. Spojrzałem w górę i pomyślałem: "Skąd się to wzięło? To chyba wiatr". 122. Powiedział: "Ja stworzyłem niebiosa i ziemię. Uciszałem potężne wiatry na morzach" − mówił dalej. Podskoczyłem i zdjąłem kapelusz. 123. A On rzekł: "Tylko przemów do tej burzy, a ona umilknie. Cokolwiek powiesz, tak się stanie". 124. Powiedziałem: "Burzo, ucisz się. Słońce, świeć normalnie przez cztery dni, dopóki stąd nie wyjedziemy". 125. I ledwie to wypowiedziałem, a ten deszcz ze śniegiem, śnieg i to wszystko − uciszyło się. W ciągu jednej czy dwóch chwil gorące słońce świeciło mi na plecy. Widziałem jak te wiatry wiejące z północy . . . Chciałem powiedzieć, że ze wschodu, przychodzące ze wschodu. To przyszło z zachodu. Te wiatry zmieniły kierunek i powróciły w ten sposób. A chmury, jak coś mistycznego, zaczęły unosić się do góry i w przeciągu kilku minut świeciło słońce. 126. Potem Pan Jezus mówił do mnie odnośnie mojej żony, jak wiecie. Jeszcze nigdy nie byłem w domu na rocznicę naszego ślubu, a jesteśmy po ślubie dwadzieścia dwa lata. Pierwsza rocznica ślubu, ta pierwsza . . . Zabrałem ją na polowanie, bo nie mogłem pozwolić sobie, by jechać i na polowanie i w podróż poślubną, więc połączyłem te dwie sprawy. Polowałem od kiedy pamiętam. Uświadomiłem sobie, że potraktowałem ją w taki sposób. To był ten czwarty raz, gdy się to stało. 118. 17/60 Otóż, jest coś, co chcę powiedzieć, ale muszę powiedzieć dokładną prawdę. Jakieś 16 lat temu byłem w Kalifornii z bratem Johnem Sharritem i mieliśmy tam zgromadzenia. Meda i ja oraz brat i siostra Sharrit i pozostali − byliśmy zakwaterowani w hotelu. A pewien mężczyzna, który nazywał się Paul Malicki, który wielokrotnie był obecny w tej kaplicy − on jest bogatym Armeńczykiem, a jego żona urodziła dziecko we Fresno, w Kalifornii, gdzie mieszkają − przyjechał i przyprowadził żonę. Zadzwonił do mnie do hotelu i spytał: "Mogę przyprowadzić moją żonę, bracie Branham?" Powiedziałem: "Możesz". A następnego dnia zamierzałem wyjechać do Kataliny. 128. Więc przyprowadził żonę, a ta drobna pani była tak schorowana. Popatrzyła . . . Rzekłem: "Połóż swoją rękę na moją, siostro Malicki". Powiedziałem: "Zobaczymy, co Pan nam powie". Jak tylko położyła swą rękę na mojej, rzekłem: "O, to jest popołogowe zapalenie żył w nodze". Odparła: "Ale nie odczuwam żadnych objawów". 129. Powiedziałem: "Obserwuj to". A za dwa dni leczyli ją na popołogowe zapalenie żył w nodze. 130. Podobnie jak mały Jimmy Pool tutaj. Jego małe dziecko, niedawno przyszedł, myśląc, że to atak serca, a to była astma. Położyłem na niego swoją rękę. Powiedziałem: "Obserwujcie go przez kilka dni, on ma odrę, ona się pojawi. To jest gorączka". Spotkałem go zeszłego wieczoru. Powiedział mi: "On się cały obsypał krostami". 131. Rozmawiałem z siostrą Malicki, posługując się ręką. Powiedziała: "To jest zdumiewająca rzecz, kiedy to obserwuję, bracie Branham". Zapytała: "Czy to się przejawia w każdej ręce?" 132. Odparłem: "Tak, o ile coś dolega temu pacjentowi". Rzekłem: "Otóż, położę teraz swoją rękę". Wielu z was stało i widziało to. I nic się nie wydarzyło. Rzekłem: "Mojej żonie nic nie dolega, kładę więc rękę . . .". 133. Powiedziałem: "Połóż tutaj rękę, kochanie, włóż ją do mojej ręki". Moja żona tam siedziała. Położyła swoją rękę na mojej, a z chwilą, kiedy to uczyniła, odezwałem się: "Masz cystę na lewym jajniku. Ty masz chorobę kobiecą". Powiedziała: "Nic nie odczuwam". 134. Stwierdziłem: "Ty to masz". Becky wtedy miała dwa latka − moja 127. 18/60 córka, która tutaj przed chwilą grała − ona wtedy miała dwa latka. 135. Dwa lata później przyszła na świat Sara. Miała cesarkę. Poprosiłem doktora Dillmana, naszego lekarza z Corydon: "Jak ją otworzysz, zbadaj ten lewy jajnik". Zrobił to. Rzekł: "Nie zauważyłem tam nic złego". Ale kiedy położyłem moją rękę − to tam ciągle było. 136. Cztery lata później urodził się Józef. Poprosiłem, aby znowu to obejrzał. Rzekł: "Nic złego nie zauważyłem". Lecz gdy położyłem moją rękę − ciągle się tam to znajdowało. W końcu o tym zapomnieliśmy. 137. Otóż, to jest coś, co muszę powiedzieć. Nie chcę o tym mówić, ale muszę powiedzieć prawdę, rozumiecie? I to jest to, czego wy pragniecie. Zawsze mówcie prawdę, bez względu na to, co się stanie. Lata mijały, a niczego nie zauważyliśmy. 138. Mówię o tym nie dlatego, że ona tu siedzi, bo mówię o tym też tam, gdzie jej nie ma. Wiecie o tym. Nie wierzę, by mogła być na świecie lepsza żona niż moja. I ufam, że taką pozostanie. Chcę być wiernym mężem i ufam, że każdy młody człowiek, który jest w tym budynku, gdy się ożeni, dostanie taką żonę jak ja. Nie wiem, jak długo będziemy tak żyć, ale mam nadzieję, że do końca naszych dni tutaj na ziemi. Byliśmy razem bardzo szczęśliwi. To Bóg powiedział mi, abym ją poślubił. 139. W tym czasie − ona o tym nie wiedziała − próbowałem powstrzymać się od małżeństwa z nią. Nie dlatego, że jej nie kochałem, ale dlatego iż sądziłem, że nie jestem w stanie jej utrzymać. A ona jest delikatną kobietą, po prostu nie zasługiwałem na taką. 140. Poszła się modlić, otworzyła Biblię i powiedziała: "Panie, nigdy tego przedtem nie czyniłam, ale daj mi jakieś miejsce Pisma, które mi pomoże. Jeśli mam o nim zapomnieć, muszę o nim zapomnieć". Otworzyła Biblię . . . 141. Zaszyła się w małej szopie i modliła się. A kiedy otworzyła Biblię, był to Malachiasz 4: "Oto posyłam wam proroka Eliasza zanim . . .". To było dwadzieścia kilka lat temu; nie wiedzieliśmy nic o obecnej usłudze. 142. Leżałem sobie tam nad rzeką. A On mnie obudził pewnej nocy i słyszałem Go stojącego tam przy drzwiach. Mówił: "Idź, ożeń się z nią, a wasze wesele odbędzie się 23. października". Zrobiłem dokładnie 19/60 tak. I żyliśmy szczęśliwie. Z łaski Bożej nigdy nie kłóciliśmy się. Była moją ukochaną. 143. Pewnego dnia wszedłem do domu . . . Ona musiała wychowywać dzieci sama, bo ja wyjeżdżałem z powodu usługi. Niewiele kobiet by to zniosło. Wiecie, one byłyby złe z tego powodu. I wtedy wszedłem, a ona coś powiedziała. Był tam Józef. A z niego był niezły chłopak. Przyczynił się do niejednego siwego włosa na głowie matki, podobnie jak ja. A więc to rzeczywiście był prawdziwy chłopak i zrobił faktycznie coś złego. Powiedziała mi: "Billy, spraw mu lanie". Odparłem: "Nie mam na to nerwów". Widzicie? 144. Rzekła: "Tak, gdybyś ty musiał to znosić!" i trzasnęła mi drzwiami przed nosem. 145. „No cóż w porządku" − pomyślałem. Biedna, ona tak nie myślała. 146. Wyszedłem z domu, aby myć samochód. Kiedy wyszedłem . . . Duchowi Świętemu się to nie spodobało. Rzekł: "Idź i powiedz jej . . .". Sądzę, że to jest II Księga Kronik 22. Z początku myślałem, że mi się to wydaje. Myłem dalej, ale On znów rzekł: "Idź i powiedz jej, by to przeczytała". 147. Poszedłem, wziąłem Biblię i przeczytałem to. To było miejsce, gdy prorokini Miriam śmiała się ze swego brata, Mojżesza, że poślubił dziewczynę z Etiopii, a Bogu się to nie spodobało. On rzekł: "Lepiej by było, gdyby ojciec splunął ci w twarz, niż że uczyniłaś coś takiego". 148. Otóż Miriam cała okryła się trądem. A Aaron przyszedł i powiedział swojej siostrze, a raczej swojemu bratu: "Ona umiera na trąd". 149. Więc Mojżesz pobiegł, aby interweniować w jej sprawie przy ołtarzu. A kiedy to uczynił, zstąpił Słup Ognia − Bóg. Rzekł: "Idź, zawołaj ją i Aarona i przyprowadź ich tutaj". Aaron też był w to zamieszany. Więc On powiedział: "Zawołaj ich, żeby tutaj przyszli". 150. Rzekł: „Jeżeli powstanie między wami jakiś” − teraz Bóg mówił do nich −„duchowy albo prorok, to Ja, Pan, dam mu się poznać. Będę do niego przemawiał w widzeniach, objawię mu samego Siebie przez sny, objawię mu sny" i tak dalej. Powiedział: "Lecz mój sługa Mojżesz − w całym kraju nie ma mu równego. Z nim rozmawiam twarzą w twarz". I spytał: "Czy się Boga nie boicie?" Patrzcie, Bogu się to nie podobało. 20/60 Kiedy to zobaczyłem, wbiegłem do środka. Ona była w drugim pokoju. Zapukałem do drzwi − ona się tam zamknęła − powiedziałem jej, że chcę z nią porozmawiać. Wszedłem tam i rozmawiałem z nią, próbowałem jej powiedzieć, o co chodzi. Powiedziałem: "Kochanie, wiesz, jak cię miłuję, ale Bogu się to nie podobało. Nie powinnaś była tego powiedzieć". Zaraz potem pojawiły się u niej te kłopoty w boku. 152. Wzięliśmy ją do lekarza tu w Louisville, do doktora Arthura Schoena. On znalazł tego guza na lewym jajniku, którego wykryłem piętnaście czy szesnaście lat wcześniej − guz na lewym jajniku, mniej więcej wielkości orzecha włoskiego. Zapytałem: "Co z tym zrobimy, doktorze?" 153. Powiedział: "Będziemy to obserwować. Proszę ją przyprowadzić za kilka miesięcy, może za dwa miesiące, czy coś w tym rodzaju". 154. Przyprowadziliśmy ją z powrotem. To urosło z wielkości orzecha włoskiego do wielkości cytryny. On powiedział: "Lepiej to usunąć, zanim zmięknie i stanie się złośliwe". 155. Rzekłem: "No, tak". Powiedziałem: "Udajemy się do Tucson. Pan wysłał mnie do Tucson". 156. Posłał ją do specjalisty chorób kobiecych. Nie chciał po prostu brać za to odpowiedzialności. I musiał mu mówić o mojej usłudze, ponieważ on, ten specjalista chorób kobiecych, powiedział: "To trzeba usunąć". Powiedzieliśmy mu, że zamierzamy pojechać do Tucson. Odparł: "Znam tam specjalistę, to mój drogi przyjaciel. Kiedyś mieszkałem w Tucson". Powiedział: "Skieruję was do niego". 157. Napisał do niego kilka słów, w których powiedział: "Pani Branham jest miłą kobietą" i tak dalej. Wysłał jej diagram z informacją jak wielki jest ten guz i tak dalej (wtedy z tego zrobił się guz) i opisał, jak wielki jest. Stwierdził: "Wiem . . .". Wiecie, on znał . . . Wydaje mi się, że nazwał mnie Boskim uzdrowicielem. Nie umiał tego inaczej nazwać. Rzekłem: "Zgadzam się, żeby to usunąć. Jeżeli to musi być usunięte, niech to będzie usunięte". 158. Ale to była próba naszej wiary. Ciągle się modliliśmy. A im więcej się modliliśmy, tym ten guz stawał się większy, aż w końcu był widoczny na ciele z zewnętrznej strony. Trzymaliśmy to w tajemnicy; tylko 151. 21/60 niewielu ludzi o tym wiedziało. Chcieliśmy zaczekać, co się stanie. Czas posuwał się naprzód. W końcu, kiedy wróciłem z Kanady, skąd . . . 159. Pan pozwolił mi tam przyprowadzić szczep Indian do Chrystusa. Chcę ich wiosną ochrzcić w Imieniu Jezusa Chrystusa, jak Pan pozwoli. 160. Wróciłem, a w tym czasie, kiedy ona miała się tam udać, byłem w Nowym Yorku, a ona miała być operowana, a właściwie po raz ostatni badana. Pojechałem do Nowego Yorku. A kiedy wracałem, zatrzymałem się tutaj i poszedłem . . . Po zgromadzeniu, po ostatnim zgromadzeniu, poszedłem i zadzwoniłem do niej od brata Woodsa. 161. Ona powiedziała: "Bill, nawet nie mogę wytrzymać, jak moja odzież dotyka się tego". To odstawało jej na boku w taki oto sposób. A jej noga z tej strony, ona na nią utykała. To był dla niej najgorszy tydzień. (Ona teraz tam siedzi, słuchając mnie). Najgorszy tydzień, jaki kiedykolwiek miała. Powiedziała: "Muszę pojutrze iść na to badanie". 162. Pomyślałem: "O, Boże, jeżeli oni to będą wycinać, to nie będziemy mogli pojechać do domu na Boże Narodzenie, a przecież powiedziałem ludziom, że tam będę". Rzekłem: "Och, co za czas!" 163. Pomyślałem: "Powiedz mu, że jeśli zamierza operować, to niech trochę zaczeka aż minie Boże Narodzenie". 164. Potem przyszło mi na myśl: "Ten nowotwór może stać się złośliwy". On mógłby się przenieść tutaj, a wiecie, to byłoby bardzo złe, gdyby on się przerzucił na nerki. Po prostu, jeśli to będzie postępowało i stanie się złosliwym, wtedy cię to zabije. Pomyślałem: "Co mam robić?" A Meda poprosiła: "Zadzwoń do mnie". 165. W dniu, kiedy przyjechałem do Shreveport . . . (to miało być następnego dnia), gdy przyjechałem do Shreveport, wtedy ona miała iść na to badanie. Więc poszła do pani Norman, do siostry Norman (znamy ją wszyscy; to ludzie, którzy uczęszczają tu do kaplicy). Poszła z nią do tego specjalisty. Powiedziała: "Czekaj do pierwszego wieczoru, gdy wrócisz" − ponieważ tam jest różnica dwóch godzin w czasie − "zadzwoń do mnie, gdy wrócisz po zgromadzeniu, a ja ci powiem, co z tym trzeba zrobić". Powiedziałem: "W porządku". I poszedłem. 166. A następnego poranku, zanim odjechałem, zatrzymałem się, aby zabrać Billy'ego i Loyce. Oboje są tutaj obecni. 22/60 Mamy taką starą leżankę (na której niedawno brat Palmer zmienił nam tapicerkę), przy której zawsze zbieramy się i modlimy. Taki tapczan, wiecie, stołeczek pod nogi, gdzie zawsze zgromadzamy się razem, aby się modlić, kiedy wyjeżdżam na zgromadzenia; prosimy Boga, aby nam dopomógł. 168. Byłem tam kilka dni i czułem się samotny. Nie było dzieci, nie było jej . . . Wiecie, wielu z was wie, przez co musiałem już raz w życiu przechodzić: wracać do pustego domu. Tylko, że wtedy pochowałem żonę − Hope. A teraz wszystko powróciło. Zszedłem w dół i pomyślałem: "No cóż, będę się modlił, a potem wezmę Billy'ego i Loyce i pojedziemy". 169. A więc pochyliłem się, by się modlić. Rzekłem: "Panie, tak bardzo mi ich tu brakuje dziś rano". Powiedziałem: "Proszę Cię, abyś im pomógł i błogosławił im, żebyśmy mogli jeszcze powrócić tutaj na to miejsce. A teraz − mówiłem − jestem bez nich, bo Ty mnie posłałeś na podstawie widzenia i Ty to wypełniłeś. Teraz pragnę czekać na to, by zobaczyć, co mi każesz następnie zrobić". Powiedziałem: "Modlę się . . . Bądź jej miłościw". Mówiłem: "Proszę, pomóż mi tam, na tym nabożeństwie". A potem powiedziałem: "Panie, nie pozwól, by z tego zrobił się złośliwy nowotwór. Niech ten lekarz zaczeka na początek roku, aby to usunąć. Nie chciałbym jej zobaczyć . . .". 170. Rzekłem: "Panie, ona nie myślała tak, jak to uczyniła wtedy rano. Ona tak nie myślała". Powiedziałem: "Panie, ani razu się nie skarżyła, że wyjeżdżałem na zgromadzenia i jestem tam miesiącami, czy cokolwiek to było. Nigdy nie otworzyła przeciwko temu swoich ust. Zawsze oddawała moje ubrania do pralni i prała koszule, bym wszystko miał gotowe na zgromadzenia. Jeszcze się zastanawiała, jak może służyć Bogu". 171. Kobiety, kiedy służycie waszym mężom, służycie Bogu. Oczywiście. 172. Kiedy wracałem taki zmęczony i wyczerpany, ludzie przychodzili ze wszystkich stron. Musiałem znowu gdzieś wyjeżdżać na ryby albo na polowanie. Ach, wiele kobiet wściekałoby się z tego powodu. A co ona robiła? Szykowała mi odzież na polowanie, żebym jechał. Pozwalała mi jechać. Powiedziałem: "Panie, ona tak nie myślała". 167. 23/60 Rzekłem: "Ona już trzy razy była operowana, miała cesarskie cięcie. Panie, nie chciałbym, aby się to jeszcze raz powtórzyło". 173. Nagle usłyszałem coś w pokoju. Spojrzałem w górę, a jakiś Głos powiedział: "Powstań, cokolwiek teraz powiesz, to się stanie". 174. Zaczekałem chwilę i powiedziałem: "Zanim ręka lekarza ją dotknie, niech ręka Boża usunie nowotwór, tak by nie można było go znaleźć". 175. Sprawa była dla mnie załatwiona. Nawet do niej nie dzwoniłem. Pojechaliśmy. Zabrałem Billy'ego i Loyce i udaliśmy się do Shreveport. 176. Następnego wieczoru zadzwoniłem do niej. Była szczęśliwa. Rzekła: "Billy, chcę ci coś powiedzieć!". 177. Otóż, ona jest tutaj i może to potwierdzić. Musiała utykać na nogę, aby tam dojść. Kiedy weszli do pokoju z pielęgniarką i z panią Norman, ona ubrała się w fartuch na badanie. Przyszedł lekarz, a ona z trudem weszła na stół; ten guz tam zwisał, taki wielki. Przyszedł ten lekarz i zaczął z nią rozmawiać. Podszedł, aby usunąć z niej prześcieradło i właśnie zanim się jej dotknął, to zniknęło. 178. Lekarz nie wiedział, na którym boku to było. Rzekł: "Chwileczkę!". Mając w ręce narysowany wykres i zdjęcie Rentgena i całą resztę, nie mógł znaleźć po tym ani śladu. Badał ją znowu i znowu. Powiedział: "Nie potrafię tego wytłumaczyć, ale, pani Branham, tego guza tam nie ma." I odtąd ona nigdy nie miała żadnego symptomu tego. 179. Co to było? Zauważcie, to działo się dokładnie tak, jak było powiedziane: "Zanim dotknie to ręka lekarza". Ułamek sekundy, a jego ręka by to dotknęła. Jak doskonałe jest Słowo Pana! 180. Otóż, tutaj jest moja żona i my oboje stoimy przed Bogiem. Ale zanim ręka lekarza mogła choćby dotknąć jej ciała (właśnie chciał ją dotknąć), coś się stało. Ten guz zniknął. Wydaje mi się, że tak to było, prawda, kochanie? "Mogę panią zapewnić, pani Branham, że tego guza tam nie ma. Pani tam nie ma żadnego nowotworu". Czy dokładnie tak to wypowiedział? Tak jest. 181. Co to było? Dokładnie zgodnie ze Słowem Pańskim, które było . . . Amen. To był ten piąty raz. Pięć to jest liczba łaski. A także liczba wia24/60 ry. Nie mam żadnych wątpliwości w swoich myślach. Wiem, na czym polega Trzecie Pociągnięcie i czego dokonuje. Bądźcie pełni szacunku i zachowajcie spokój. Wkrótce nadejdzie godzina, w której Bóg dokona dla nas wielkich rzeczy. Skłońmy teraz nasze głowy do modlitwy. 183. Panie Jezu, widziałem to na innych ludziach, ale kiedy to przyszło do mojej własnej drogiej żony, wtedy to przyszło do mojego domu, Panie. Spoglądałem na to swoimi własnymi oczyma, dotykałem tego moimi własnymi rękoma. A szesnaście lat wcześniej Ty, Panie, także dałeś nam to poznać i było nam to przez Ciebie objawione. Kiedy coś zostaje wypowiedziane, musi się tak stać. Ty mi to pokazywałeś, Panie, a ja ufałem Tobie w tym, czego dokonywałeś dla ludzi i pozwoliłeś mi poznać, jak mogę im pomagać. Ty urzeczywistniłeś to w moim własnym domu. Wówczas to było Pierwsze Pociągnięcie, a teraz to Trzecie Pociągnięcie potwierdziło to Pierwsze Pociągnięcie. 184. Jesteśmy wdzięczni, Ojcze. Wybacz nasze uchybienia. Jesteśmy tylko ludźmi. Jesteśmy niewykształceni, w większym czy mniejszym stopniu, analfabetami. Lecz jesteśmy tak wdzięczni za to, że mamy wielkiego, wszechmocnego Boga, który czuwa i troszczy się o nas, bowiem my nie wiemy, jak troszczyć się o siebie. Powierzamy się Tobie. 185. Ojcze, proszę, byś mi dopomógł, także w tym Trzecim Pociągnięciu, abyś, o Panie, tak jak o tym mówiłeś przez kilka ostatnich lat, pokazując to w wierzchołkach gór i tak dalej, doprowadzając to aż dotąd. Obserwowałem to, dopóki to nie zostało całkowicie potwierdzone. Teraz proszę, Ojcze, abyś mi pomógł, żebym mógł mieć wobec tego jeszcze większy szacunek niż dotąd. I przyjmij chwałę. Zza tej kazalnicy, z której zostało wypowiedziane to Pierwsze i to Drugie, a teraz to Trzecie Pociągnięcie. A to, co Ty wypowiedziałeś, stało się, dokładnie tak, jak mówiłeś. Wierzymy Ci, Panie Boże. 186. Pomóż każdemu z nas odrzucić niewiarę i swoje przesądy, byśmy mogli stanąć w obecności żywego Boga, wiedząc, że ten sam Bóg, który usunął guza z mojej żony, ona jest tu obecna, a zostało to potwierdzone przez niektóre z największych autorytetów w nauce medycyny w tym kraju, którzy to zbadali, obejrzeli, sfotografowali, a teraz tego nie ma. Jesteś Bogiem i nie ma innego oprócz Ciebie. 182. 25/60 Miłujemy Cię, bo dałeś nam stać się Twymi sługami. Pozwól nam służyć Ci z szacunkiem i czcią do końca dni naszego życia. Spraw to, Panie. Spraw, byśmy byli zdolni, ja i moja rodzina i wszyscy ci ludzie, byśmy potrafili być jaśniejącymi światłami, słoną solą, która stworzy w innych pragnienie, by miłować Jezusa, który tak wiele dla nas uczynił. 188. A teraz, kiedy otwieram Słowo, by przeczytać krótki tekst i potem, gdy będę modlić się za chorych, pomóż mi, Panie. Przemów do nas i uzdrów chorych. Prosimy o to w Imieniu Jezusa. Amen. 189. Czy zechcecie . . . Czy mam czas na . . . [Zgromadzeni mówią: "Amen" − wyd.] Jeśli się naprawdę pośpieszę . . . Pewien tekst tutaj, chcę, żebyście go przeczytali albo zanotowali, lub jak chcecie. Pierwszy tekst znajduje się w Księdze Liczb [IV Księga Mojżeszowa − tł.], 21. rozdział, od 5. do 19. wiersza. Pragniemy to przeczytać: 5. I zaczął lud mówić przeciw Bogu i przeciw Mojżeszowi: Po co wyprowadziliście nas z Egiptu, czy po to, abyśmy pomarli na pustyni? Gdyż nie mamy chleba ani wody i zbrzydł nam ten nędzny pokarm (pokarm anielski). 6. Wtedy zesłał Pan na lud jadowite węże, które kąsały lud i wielu z Izraela pomarło. 7. Przyszedł więc lud do Mojżesza i rzekli . . . 190. Wyznanie! Uważajcie: "Zgrzeszyliśmy"! Widzicie, to jest pierwsza rzecz potrzebna do uzdrowienia: najpierw wyznanie. Zgrzeszyliśmy, bo mówiliśmy przeciwko Panu i przeciwko tobie; módl się do Pana, żeby oddalił od nas te węże. I modlił się Mojżesz za lud. 8. I rzekł Pan do Mojżesza: Zrób sobie węża i osadź go na drzewcu. I stanie się, że każdy ukąszony, który spojrzy na niego, będzie żył. 9. I zrobił Mojżesz miedzianego węża i osadził go na drzewcu. A jeśli wąż ukąsił człowieka, a ten spojrzał na miedzianego węża, pozostawał przy życiu. 191. Chcę też przeczytać miejsce Pisma z Księgi Zachariasza, 12. rozdział, 10. wiersz: 10. Lecz na dom Dawida i na mieszkańców Jeruzalemu wyleję ducha 187. 26/60 łaski i błagania. Wtedy spojrzą na Mnie, na Tego, którego przebodli i będą Go opłakiwać, jak opłakuje się jedynaka i będą gorzko biadać nad Nim, jak gorzko biadają nad pierworodnym. 192. By nadać temu temat, pragnę posłużyć się słowami: "Odwróć swój wzrok w kierunku Jezusa", odwróć swój wzrok od tego świata na Jezusa. Mojżesz zrobił węża, a tutaj ten prorok później mówi o tym, co miało nastać − odwrócenie wzroku w kierunku Jezusa. 193. Biblia mówi w Księdze Izajasza 45; 22 . . . Widzimy, że Bóg powiedział: "Do mnie się zwróćcie, wszystkie krańce ziemi". A teraz, gdy ta ziemia doszła do swojego końca, a raczej system tego świata dobiegł końca, niech wszyscy ludzie patrzą na Niego. 194. Może powiecie: "Słuchaliśmy tego z pokolenia na pokolenie. Słuchaliśmy tego tak długo". Prawda, to było głoszone przez długi czas. Wielu kaznodziejów posługiwało się tym samym tekstem, całe tysiące. 195. Ale jest tu jedno, o co chcę was spytać tego wieczoru, podczas następnych kilku minut. Pytanie brzmi: Co widzisz, kiedy patrzysz? Co widzisz, kiedy naprawdę patrzysz? Zależy tylko, czego wypatrujesz. On rzekł: "Spójrzcie na mnie wszystkie krańce ziemi". Mojżesz wywyższył węża i każdy, kto na niego spojrzał, został uzdrowiony. Otóż, zależy, czego wypatrujesz. 196. Widziałem ludzi przychodzących na zgromadzenia, w tych ostatnich dniach, którzy potrafili wysiedzieć w zgromadzeniu zaledwie jedną czy dwie minuty. To wszystko. Widzicie, nie potrafili tego znieść. 197. Nigdy nie zapomnę tego − mam nadzieję, że to nie rzuca złego światła na nikogo ze stanu Iowa − jak miałem zgromadzenie w Waterloo. 198. Brat Lee Vayle był tu dziś rano. Ale nie wiem, czy jest tu dzisiaj wieczorem, czy nie. Jesteś tutaj, Lee? Był tu dzisiaj rano. Tak, jest w tym pokoju do nagrywania, tam w tyle. W porządku. 199. Brat Lee i ja zrobiliśmy wszystko, co tylko możliwe. Zrobiliśmy śniadanie dla stowarzyszenia kaznodziejów, za darmo, tylko po to, aby przyszli i żebyśmy mogli do nich mówić. Brat Lee Vayle, rzecz jasna, to naukowiec, jest doktorem teologii. Naprawdę zasługuje na ten tytuł. Więc chciałem go przekonać, by mówił do tych luteran, prezbiterian i 27/60 innych, ale powiedział: "Nie, oni spodziewają się, że ty to zrobisz". 200. Poszedłem więc tam i przedstawiłem po śniadaniu mój tekst przed tymi kaznodziejami. Jako temat wziąłem: "Nie byłem nieposłuszny temu niebiańskiemu widzeniu". Ledwie przeczytałem z Pisma, dwóch ludzi spojrzało na siebie i wyszło za drzwi. Gdy zacząłem mówić o tym, jak Paweł w swoim czasie posiadał tę dziwną usługę, a potem stał przed Agrypą i mówił, że nie był temu nieposłuszny, to wstało następnych dwóch albo trzech. Do tego momentu, gdy miałem powiedzieć coś na temat tego tekstu, zostało tam tylko trzech czy czterech siedzących. Wszyscy inni wstali i odeszli. 201. Przyczyną tego jest to, że niektórzy przychodzą na zgromadzenie wtedy, gdy usłyszą o jakimś ewangeliście. Sposób, w jaki on się ubiera, ma dla tych ludzi pewne znaczenie. Jeżeli nie jest właściwie ubrany, to niektórzy z nich . . . 202. Słyszałem niedawno pewnego psychologa, który powiedział (to był doktor Narramore, świetny człowiek, chrześcijanin, on ma swój program w radio Kair) . . . Stwierdził: "Można powiedzieć, że gdy człowiek nie ubiera się odpowiednio do swej pozycji, to znaczy, że zwariował". Wiecie, sposób w jaki prezentuje się przed publicznością, może być oznaką, że utracił zmysły. 203. W takim razie byłem wariatem przez całe życie, ponieważ nosiłem kombinezon roboczy i tym podobnie. Więc, odpowiednio do mojej pozycji musiałbym się ubierać jak kleryk, to znaczy, aby być klerykiem. 204. Nie sądzę, by Jezus ubierał się jak kleryk. Ubierał się jak zwykły człowiek. Szedł między ludzi i wcale nie chodziło o ubranie. 205. Ale to jest po prostu . . . Patrzcie, jakie są ludzkie idee, one nie . . . Co z takim człowiekiem . . . Zastanawiam się, co by lekarz pomyślał o tym, kiedy pewien prorok w Biblii otrzymał polecenie, aby zdjąć swoją odzież i chodzić nago przed ludźmi. Musiałby być wariatem, prawda? Lecz to Bóg mu powiedział, żeby tak zrobił. 206. Inny z kolei musiał leżeć na boku przez 340 dni. Wydaje mi się, że tak było; leżał na boku, na jednym boku, potem przewrócił się na drugi bok i jadł z garnka soczewicę, którą sobie zrobił; musiał wziąć łajno 28/60 i na tym przygotować posiłek, a potem sięgnąć, nabrać garść i spożywać to, leżąc przy tym na boku jako znak. Widzicie? 207. O, jak daleko ludzie mogą oddalić się od Słowa Bożego! Stają się tak wykształceni, aż to wykształcenie oddala ich od Boga. Kiedy człowiek zaczyna mówić o swoim wykształceniu, to wiem, jak daleko oddalił się od Boga. Rozumiecie; stopień doktora. Nie mówię przeciw doktorowi Lee Vayle, bo on taki nie jest. Ale zwykle, gdy człowiek uzyska stopień doktora, to według mnie oznacza, że on jest znacznie dalej od Boga, rozumiecie, chyba że potrafi trzymać się Słowa i Boga. 208. Otóż, widzimy, że niektórzy przychodzą, aby usłyszeć twój sposób mówienia, przychodzą, aby popatrzeć. Mówisz o Boskim uzdrowieniu i o Panu, a jeśli człowiek nie jest typowym, wykształconym geniuszem, to ludzie nie mogą znieść jego niepoprawnej wymowy niektórych słów. Uważają, że taki sposób jest daleki od podobania się Bogu. 209. A przecież Jezus mówił takim prostym językiem, co aż do dziś wprawia profesorów w zamieszanie, bo próbują to wyjaśnić zgodnie z nauką i językiem tamtego dnia, podczas gdy to był język ulicy. 210. Stąd tyle różnic nawet tu, w samych Stanach Zjednoczonych. Dzwoniłem z Florydy do Nowego Yorku, a musieli wziąć jakąś kobietę z Saint Louis, aby była tłumaczką pomiędzy tą dziewczyną z południa a dziewczyną z północy. Taka była różnica. Widzicie? Naprawdę. 211. Chodzi o to, że ludzie oczekują właśnie takich rzeczy − przemówień zamiast Słowa. Słowo, które jest zamanifestowane, jest dowodem tego, że Ono jest prawdziwe. Widzicie; Słowo, które jest zamanifestowane. Jednak oni nigdy nie będą na to patrzeć. Musisz mieć jakąś intelektualną koncepcję, aby wiedzieć iść do seminarium i uczyć się jak się kłaniać, jak stać na jednym miejscu i inne rzeczy. To by na śmierć udusiło usługującego, który jest naprawdę napełniony Duchem Świętym. Rozumiecie, to jest intelektualne. 212. Chodzi o cały naród. Oni mają intelektualne pojęcie o Chrystusie. Tego oczekują − "Jeśli Chrystus jest w tobie, musisz być uczonym, musisz być intelektualistą", bo takie pojęcie mają ludzie o Chrystusie. 213. Następną rzeczą, to że tworzą własną opinię o tym, czym On powinien być; własną opinię, zamiast brać to, co mówi Słowo. W taki 29/60 sposób oni patrzą; nawet gdy widzą samego Jezusa, nie dopisują w tym, by Go rozpoznać. Tak postąpili w Dzień Pięćdziesiąty. Tak postąpili, kiedy On był w ciele. Tak postąpili, kiedy był w żłobie. Tak postą pili, kiedy chodził po ulicach Jeruzalem. Tak postąpili, kiedy był na krzyżu. A On był wypełnieniem się tego Słowa. Mimo to oni mieli Mesjasza zstępującego korytarzem nieba i całą resztę, lecz to było błędne, bo to była ich intelektualna koncepcja. Zawiedli w tym, aby Go zobaczyć, patrząc wprost na Niego. Tak samo jest dziś. 214. Co widzisz, gdy patrzysz? Niektórzy, patrząc na Niego, chcą widzieć jakiegoś wielkiego intelektualnego założyciela kościoła, kogoś, kto potrafi naprawdę wypracować takie wyznanie wiary, że wszyscy ludzie pójdą za tym wyznaniem, czy coś takiego. Oto co widzą, patrząc na Niego. 215. Niektórzy chcą zobaczyć jakiś mit, coś w rodzaju świętego Mikołaja. Czytają Biblię i mówią: "O, to jest mistyczna sprawa. To jest coś, co napisał człowiek. To jest coś, co . . .". W taki sposób, w jaki traktujesz Biblię, w taki sposób traktujesz Jego. Rozumiecie? 216. Niektórzy chcą widzieć niemowlę. Niektórzy patrzą i widzą zajączka czy świętego Mikołaja. Niektórzy pragną widzieć jakąś historyczną książkę, która była na wczoraj, a nie na dzisiaj. Ale pytanie brzmi: Co ty widzisz, kiedy patrzysz? 217. Wielu z was, którzy twierdzicie, że posiadacie Ducha Świętego, patrzycie i widzicie drugą osobę trójcy, chociaż o tym nie ma nawet wzmianki w Biblii. Nie ma czegoś takiego. Słowo trójca nie występuje nawet w Biblii. A jednak, kiedy patrzycie na Jezusa, uważacie Go za trzecią albo drugą osobę trójcy. Dlatego do niczego nie dochodzicie. 218. Wiecie, co On rzekł?: "Jam jest Bóg i nie ma innego oprócz Mnie". 219. Zależy, na co patrzysz. Jeśli chcesz postawić tam jakiegoś małego chłopca − maskotkę, albo jakiegoś starego mężczyznę z brodą i tak dalej, jeżeli w taki sposób patrzysz na Jezusa, jako kogoś innego niż Bóg, to patrzysz źle. Nie zobaczysz Tego. 220. Niedawno miałem tu lornetkę. Próbowałem obserwować antylopę, to znaczy antylopę w polu. Mój syn starał się mi ją pokazać; on jest dużo młodszy. Rzekł: "Weź tę lornetkę, tato! Tam stoi antylopa!". Od30/60 parłem: "Widzę ją nawet gołym okiem". Powiedział: "Weź lornetkę". 221. Kiedy spojrzałem, zobaczyłem około dziesięciu antylop, bo ta lornetka była źle zogniskowana. Ale kiedy ją zogniskowałem, wtedy wszystkie dziesięć antylop stało się jedną. 222. Jeżeli zogniskujesz swój umysł na Słowo Boże, tych trzech staje się Jednym. Widzicie? Twoje kościelne lornetki są źle zogniskowane, kiedy próbujesz uczynić z Niego trzech. On jest jeden. Rozumiecie? 223. Zależy, na co patrzysz. Co widzisz, gdy patrzysz? Pamiętaj, możesz Go ujrzeć tylko, kiedy patrzysz na Niego przez Słowo. Nie możesz na Niego patrzeć przez jakiś podręcznik. Nie możesz patrzeć na Niego przez wyznanie wiary. Zobaczysz w tych wyznaniach wiary dwóch albo trzech bogów i wszystko inne. Lecz patrz na Niego przez Słowo, a zobaczysz, że On jest Emanuelem, Bogiem, który stał się ciałem pomiędzy nami. On powiedział: "Jam jest Bóg i nie ma innego oprócz Mnie". On jest Bogiem. 224. Prorok Izajasz spojrzał pewnego razu, a kiedy zobaczył Jezusa . . . Moim tematem jest: "Patrzeć na Jezusa", "Odwróć swój wzrok w kierunku Jezusa". Kiedy Izajasz odwrócił swój wzrok od tego świata, zobaczył Jego. Powiedział: "Widzę Doradcę, Księcia Pokoju, Mocnego Boga, Wiecznego Ojca". To zobaczył Izajasz, kiedy odwrócił wzrok. 225. Daniel, pewnego razu, stał i oglądał koniec pogańskich królestw. Widział we śnie posąg Nabuchodonozora. Oglądał, jak jedno królestwo będzie następowało po drugim, aż one upadną. A kiedy spojrzał na to, co miało się wydarzyć w czasie końca, to ujrzał Jezusa, jako kamień odcięty z góry bez udziału rąk ludzkich, który skruszył pogańskie królestwa. 226. Nabuchodonozor wrzucił do pieca ognistego trzech hebrajskich młodzieńców, którzy wierzyli w Boga i stali na Jego Słowie. Nawet gdyby mieli przez to umrzeć, byli gotowi stać mimo wszystko, nawet za taką małą rzecz, jak skłonienie kolan przed czymś innym. Lecz, kiedy odwrócił wzrok i zobaczył Jezusa, On był tym czwartym Mężem, który był w ognistym piecu i który zatrzymał to ciepło przed Swymi posłusznymi sługami. Oto co ujrzał Nabuchodonozor. 227. Pewnego dnia Ezechiel odwrócił wzrok, by Go ujrzeć, a On był Ko31/60 łem w środku koła, tam wysoko w powietrzu. On był tą Piastą, która przez szprychy połączyła to razem. Amen! To wielkie koło było poruszane wiarą, ale to małe Koło poruszało się mocą Pana. Oto co ujrzał Ezechiel, gdy odwrócił wzrok. 228. Jan Chrzciciel odwrócił swój wzrok pewnego dnia i ujrzał Gołębicę i Głos mówiący: "To jest Mój Syn umiłowany, w którym Mi się upodobało przebywać". Oto co zobaczył. Potem zobaczył Jezusa i Boga jako tę samą Osobę, ponieważ Duch zstąpił z nieba w postaci Gołębicy i przemówił: "To jest Mój Syn umiłowany, w którym Mi się upodobało przebywać". Oto co widział. Zauważcie, On identyfikuje samego Siebie w ten właśnie sposób. 229. Noe, kiedy odwrócił swój wzrok, by zobaczyć Jego, ujrzał sądy Boże nadchodzące na ludzi tego świata, którzy odrzucili Jego Słowo. Oto co zobaczył Noe, kiedy odwrócił swój wzrok. 230. Mojżesz, kiedy odwrócił wzrok, zobaczył płonący krzak. Słup Ognia wszedł do krzaka, a kiedy Mojżesz zbliżył się do niego, On rzekł: "Zdejmij obuwie z nóg swoich, ponieważ Jam Jest". O, gdybyście rozważyli to Słowo Jam Jest. Ono oznacza czas przeszły, czas teraźniejszy i czas przyszły. Jam Jest − wieczny! Rozumiecie? Jam Jest − On ujrzał Jam Jest. Oto co zobaczył w płonącym krzaku. 231. Izraelici, patrząc na miedzianego węża, sporządzonego przez Mojżesza, widzieli cierpiącego Chrystusa, jako sąd za tę chorobę, ponieważ wiemy, że ten miedziany wąż mówił o pojednaniu. 232. Jezus był tym pojednaniem. "Jak Mojżesz wywyższył węża na pustyni, tak musi być wywyższony Syn Człowieczy", w tym samym celu. Rozumiecie? Dlaczego? Oni zgrzeszyli i zachorowali. To było w tym celu, aby usunąć ich grzech, a także z powodu ich choroby. Z tego też powodu Jezus „był zraniony za nasze przestępstwa; Jego ranami zostaliśmy uzdrowieni". Zabierzcie Boże uzdrowienie od Chrystusa, a rozetniecie pojednanie na dwie części. Rozumiecie? 233. Co w Nim widzisz, gdy patrzysz? Czy to widzisz? Czy widzisz, że "On był zraniony za nasze przestępstwa; Jego ranami zostaliśmy uzdrowieni"? Gdy odwracasz swój wzrok, czy to widzisz, czy raczej widzisz tylko jedną stronę odkupienia? Czy też widzisz obie strony, gdy na to patrzysz? Jeśli patrzysz na to przez wyznanie wiary, powie32/60 dzą ci: "Dni cudów przeminęły". Ale jeśli patrzysz przez Słowo, zobaczysz, że On jest tym samym wczoraj, dzisiaj i na wieki. Rozumiecie? 234. Uczniowie spojrzeli na Niego, kiedy mieli kłopoty na morzu i zobaczyli nadchodzącą pomoc, jedyną, która mogła im pomóc. 235. Marta spojrzała na Niego w chwili śmierci i zobaczyła, że On jest Zmartwychwstaniem i Życiem. Amen! W godzinie śmierci Marta ujrzała, kiedy spojrzała na Niego . . . On był odrzucony przez jej lud; był odtrącony. Chociaż posłała po Niego, nie przyszedł do jej brata. Lecz gdy w końcu przyszedł, wyszła, upadła przed Nim, spojrzała na Niego i stwierdziła, że On był zarówno Zmartwychwstaniem jak i Życiem. Amen! 236. Jair uczynił to samo − ten potajemnie wierzący, mały prezbiterianin, metodysta, baptysta, który naprawdę wierzył, ale nie mógł poruszać się w tych sferach; nie pozwalała mu na to denominacja, bo by go wykluczyli. Ale jego jedyna córeczka była na progu śmierci, więc musiał iść. A gdy Go znalazł, stwierdził, że On był Zmartwychwstaniem i Życiem. 237. Kiedy posłał po Niego, przybiegł posłaniec i powiedział: "Nie trudź Mistrza, bo dziewczynka już umarła", a jego słabe serce niemal zamarło. 238. Lecz On rzekł: "Czy ci nie mówiłem: Jeżeli będziesz wierzył, ujrzysz chwałę Bożą?" Jair stwierdził, kiedy spojrzał na Jezusa, że On potrafi wzbudzić umarłego. 239. Głodni patrzyli na Niego i znaleźli krzepiący pokarm życia. To było w tym naturalnym zakresie. A głodny duchowo może spojrzeć na Niego i stwierdzić, że On jest Chlebem Życia. 240. Umierający na krzyżu łotr spojrzał na to, co było w zasięgu jego wzroku i znalazł w Jezusie swoje ułaskawienie. "Wspomnij na mnie, Panie, kiedy przyjdziesz do Swego Królestwa". Jezus rzekł: "Dzisiaj będziesz ze mną w raju". Oto co ujrzał w godzinie swojej śmierci. 241. Chory spojrzał na Niego i zobaczył Uzdrowiciela. Ślepy spojrzał i otrzymał wzrok. Zależy, czego teraz oczekujesz. Czego wypatrujesz? 242. Piotr i Natanael spojrzeli i ujrzeli zamanifestowane Słowo obietnicy swojego proroka Mojżesza. "Pan, wasz Bóg, wzbudzi wam proro33/60 ka jak Ja i do Niego ludzie będą lgnąć. A każdy, kto Mu nie uwierzy i nie będzie słuchać tego proroka, będzie wycięty spośród ludu". 243. A gdy Piotr przyszedł do Jego obecności, Jezus rzekł: "Nazywasz się Szymon, jesteś synem Jonasza". Kiedy za pierwszym razem spojrzał na Jezusa, zaraz wiedział, że On był wypełnieniem tego, co o Nim zapowiedziało Słowo Boże. Amen. 244. Zastanawiam się, czy odkryłeś tę samą rzecz, kiedy za pierwszym razem spojrzałeś na Niego. Zastanawiam się, czy obiecane Słowo zamanifestowało się dla ciebie, kiedy na nie spojrzałeś. 245. Natanael, gdy tylko znalazł się w obecności Jezusa, był trochę niepewny . . . Widzimy, że Filip podszedł do niego i powiedział: "Chodź i zobacz, kogo znaleźliśmy". Natanael poszedł i powiedział: "Który to jest?" Odpowiedział: "Być może Ten, który modli się właśnie za chorych". 246. Przeciskał się przez tłum, dopóki Go nie zobaczył. A gdy Jezus na niego spojrzał, rzekł: "Oto Izraelita, w którym nie ma zdrady". Powiedział: "Rabbi, skąd mnie znasz?" 247. Odparł: "Zanim cię Filip zawołał, gdy byłeś pod drzewem, widziałem cię". 248. Więc, co stwierdził Natanael? Stwierdził, że to był Król Izraela. Rzekł: "Ty jesteś Synem Bożym. Ty jesteś Królem Izraela". Oto, co zobaczył, gdy spojrzał. Otrzymał wykład Pisma, który przyniósł mu światło. Zobaczył to samo Pismo, które było wypowiedziane przez namaszczonego proroka Mojżesza: "On będzie prorokiem podobnym do Mnie". 249. Kobieta przy studni spojrzała pewnego razu i co zobaczyła? Wyraziła to w mieście w następujących słowach: "Chodźcie, zobaczcie Człowieka, który mi powiedział, co czyniłam. Czy to nie sam Mesjasz?" Gdy pierwszy raz spojrzała na Jezusa Chrystusa, zobaczyła Mesjasza. 250. Dziś ludzie mogą patrzyć na to samo, a nazywają to umysłową telepatią. Nazywają to spirytyzmem; nazywają to różnymi diabelskimi określeniami, jakie potrafią wymyśleć, bo nie wiedzą, na co patrzą. Amen. Nie rozumieją. Szukają jakiegoś wyznania wiary. Wyglądają jakiegoś geniusza, który by uporządkował ich kościół. Oczekują więcej 34/60 członków, a zaniedbują to, by zobaczyć błogosławionego Pana Jezusa Chrystusa w Jego potwierdzonym Słowie. Tak jest. 251. Zależy czego oczekujesz. Jeżeli wypatrujesz wypełnienia się obietnicy dzisiejszego dnia, zobaczysz to. Ale jeśli wypatrujesz czegoś intelektualnego, czy czegoś, czego zawsze wypatrywano − jakiegoś wielkiego założyciela, jakiegoś historyka albo innej osoby, czy czegoś jeszcze, to nie dopiszesz pod tym względem, by to zobaczyć. Ale kiedy popatrzysz na Niego przez Słowo, to Słowo oznajmia, kim On jest! 252. On wezwał ludzi w Swoim czasie do tego samego. Oni nie mogli Go zobaczyć. Rzekł: "Ślepi przewodnicy ślepych. Twierdzicie, że Mojżesz jest waszym prorokiem. Gdybyście znali Mojżesza, znalibyście i Mnie. Mojżesz pisał o Mnie". Byli zbyt ślepi, aby to zobaczyć. Patrząc wprost na To, a jednak zbyt ślepi, aby To zobaczyć. 253. Chciałbym to ściśle połączyć w ciągu kilku następnych minut z tym lśniącym Światłem dzisiejszego poranku. Patrzą, a nie wiedzą, na co patrzą, bo mają błędne pojęcie odnośnie tego, co pragną znaleźć. Skąd możesz wiedzieć, co chciałeś znaleźć, jeśli nie wiesz, czego szukałeś? 254. Jak możesz szukać dyni, skoro jej nigdy nie widziałeś i o niej nie słyszałeś? Jak możesz iść szukać arbuza, jeżeli nigdy nie słyszałeś, że coś takiego istnieje i nie wiesz, jak on wygląda? Przecież mógłbyś znaleźć miskę i pomyśleć, że to arbuz. Mógłbyś znaleźć jeszcze coś innego, mógłbyś znaleźć pień i pomyśleć, że to arbuz. 255. Musisz wiedzieć, czego wyglądasz. A jedynym sposobem, jak możesz poznać, co zamierzasz i czego wyglądasz − jeżeli wypatrujesz Jezusa, to patrzeć do Słowa, bo On jest Słowem. „Te Pisma świadczą o Mnie. Badajcie Pisma". 256. „Mówicie, że wierzycie prorokom, lecz wy jesteście z waszego ojca diabła. Wasi ojcowie, którzy tak twierdzili, to gdy Bóg posyłał do nich proroków, wrzucali ich do grobów. Mordowali proroków, każdego, który się pojawił". Jezus rzekł: "Którego z tych, którzy przyszli, nie ukamienowali wasi ojcowie? Wy spełniacie uczynki swego ojca". Amen! Sprawiedliwi, święci mężowie, mężowie, na których nie można było wskazać palcem, a jednak nazwał ich wężami i diabłami. Widzicie? 35/60 Czego wyglądacie? Czy wypatrujecie jakiejś pobożnej osoby? Niektórzy ludzie sądzą, że skoro Duch Święty działa przez ciebie, to musisz być smutnym, pobożnym facetem, chodzącym w kółko, który nawet nie . . . To nie jest Duch Święty. Bóg nie posługuje się aniołami w taki sposób, przynajmniej nie zamierza. Bóg działa przez ludzi. Biblia mówi: "Eliasz był człowiekiem poddanym tym samym namiętnościom, co i my", ale nie moglibyście z nim być, jeżeli nie zobaczylibyście Jezusa. 258. Piotr i Jan, przy bramie zwanej Piękną . . . A kiedy przyprowadzono ich tam z powodu uzdrowienia tego człowieka, ci ludzie zauważyli, że oni byli prości, nieuczeni, ale zauważyli też, że oni byli z Jezusem, ponieważ Jego życie odzwierciedlało się w nich. A więc zależy, czego wypatrujesz. 259. Ta kobieta czytała Biblię. Wiedziała, że nadchodzi Mesjasz, wiedziała także, czego ten Mesjasz dokona. A kiedy Jezus powiedział jej: "Przynieś mi coś do picia", odpowiedziała: "To nie jest w zwyczaju". On był po prostu zwykłym człowiekiem. 260. Otóż, gdyby On tam siedział w jakimś wielkim turbanie i z różnymi ornamentami jakiejś świętej osoby, no cóż, ta kobieta musiałaby powiedzieć: "No, to jest jakiś kapłan" poszłaby sobie dalej, albo: "To jest jakiś rabbi" − i poszłaby sobie dalej. 261. Kaznodzieja taki lub owaki . . . Widziałem pewnego człowieka, który przyszedł dzisiaj jeść, tam gdzie ja chodzę. Ten facet wszedł, a wisiało na nim tyle krzyży i innych rzeczy . . . Czasami jest to dobre, że ci jegomoście to mają. Uważam, że powinniśmy przede wszystkim żyć. Nie musisz mieć tych wszystkich kapłańskich szat, aby udowodnić, kim jesteś. Czasami piją, zachowują się niewłaściwie, palą papierosy i wszystko inne, a potem noszą kapłańskie ubrania, aby w ogóle można było poznać, że to duchowni. To prawda. 262. Mówię ci, kapłańskim odzieniem dla człowieka jest chrzest Duchem Świętym. To zidentyfikuje cię jako osobę, która jest z Jezusem. 263. Stwierdzamy więc, że zależy, czego wypatrujemy. Czy dobrze ubranego człowieka, bardzo zadbanego, z jakimś turbanem na głowie? Wtedy nigdy Go nie zobaczycie, bo On był zwykłym człowiekiem. Bóg posługuje się ludźmi. Jezus był Człowiekiem. Bóg był w tym Człowie257. 36/60 ku, a On był Bogiem. 264. Widzimy więc, że ta kobieta, kiedy ujrzała ten tajemniczy znak, który mógł jej powiedzieć, co złego popełniła albo, co leży jej na sercu, natychmiast poznała, że ma do czynienia z Mesjaszem. A więc, kiedy popatrzyła na Jezusa, zobaczyła Mesjasza. 265. Mesjasz. Co to były dzieła Mesjasza? Mógł rozpoznać tajemnicę serca. Uchwyciliście to właściwie? Zastanawiam się, czy zrozumiecie to. Jeżeli dziś wieczorem będziecie Go wyglądać, to kogo chcecie zobaczyć? On będzie taki sam. Mesjasz jest Słowem, Słowem! A Biblia mówi w Liście do Hebrajczyków, w 4. rozdziale, że "Słowo Boże jest mocniejsze niż obosieczny miecz, rozcinające aż do rozdzielenia kości i rozpoznania myśli znajdujących się w sercu". 266. Kiedy ona rozpoznała, że Mesjasz miał być zamanifestowanym Słowem − a On mógł jej powiedzieć, co było z nią nie w porządku − ona poznała, że to Mesjasz. Nie po tym, jak był ubrany, nie po tym, jak bardzo był wykształcony, ale na podstawie znaku, który przed nią okazał. To był Mesjasz. Gdy zobaczyła Jezusa, zobaczyła Mesjasza, Boga w człowieku, jak było obiecane dla tego namaszczonego wieku. 267. Ale wiecie co? Wielu z nich, w tych wiekach, o których mówiłem, nigdy tego nie zobaczyło. Wielu z nich tego nie zobaczyło. Tak samo jest dzisiaj. Wielu nie rozpoznało Mojżesza, wielu nie rozpoznało Eliasza. Nigdy ich nie rozpoznawano, dopóki nie umarli. Potem ich rozpoznawano. 268. Niewierzący w dniach Noego widzieli tylko to, na co patrzy niewiara. Powiedziałem wam, co zobaczyli wierzący, a teraz spójrzmy, co widzieli niewierzący. W dniach Noego − co ci niewierzący widzieli? Co zobaczyli, kiedy patrzyli? Zobaczyli jakiegoś fanatyka, który mówił same bzdury o jakiejś łodzi. To było wszystko, co zobaczyli: jakiegoś zwariowanego, starego człowieka z długą, białą brodą, który postradał zmysły i wbrew badaniom naukowym i ich dowodom, mówił: "Tam w górze jest woda". "Cóż, biedny, stary facet" − było im go żal. "Omijajcie go, wkrótce uznają go za wariata. On postradał zmysły". 269. Ale on miał Słowo Pańskie. Budował dalej, a Bóg okazywał dowody nadchodzącej powodzi. To był znak dla nich. Ci, którzy nie uwierzyli opowiadaniu Noego, błądzili w ciemności i skończyli śmiercią w wo37/60 dzie i w grobie piekła. 270. Faraon pewnego razu spojrzał. Co zobaczył? Co zobaczył Faraon? Zobaczył jakiegoś fanatyka, tak zwanego proroka z wieloma tak zwanymi roszczeniami dotyczącymi wyzwolenia. To wszystko, co zobaczył: zabłoconego brudasa, niewolnika, stojącego wśród ludzi i mówiącego o sobie, że jest posłany od Boga, aby dokonywać cudów. No cóż, myślano, że ten facet stracił . . . Mówiono: "Niech sobie bredzi. Wkrótce zostanie ogłoszony za wariata". 271. Ale on miał TAK MÓWI PAN. Wierzący: Aaron, Jozue i wielu innych, oni oglądali w Mojżeszu Boga. A dzieła Boże, które Mojżesz czynił, sprawiły, że wiedzieli iż Bóg był w nim. Patrzyli i widzieli Boga w Mojżeszu. 272. Bogaty młodzieniec spojrzał i zobaczył dokładnie, kim On był. Widzicie? Ale nie chciał Go naśladować, bo za bardzo miłował rzeczy tego świata, aby pójść za Jezusem. 273. Ilu takich bogatych młodzieńców będzie słuchać tej taśmy? Nie zawsze musicie być bogaci w pieniądze, o nie. Możecie być bogaci w pożądliwości, bogaci w rozkosze życia. Ilu ludzi ile młodych dziewczyn ilu młodych chłopców nie sprzeda swej popularności jakiejś królowej seksu albo jakiegoś Ricky'ego z banjo czy gitarą, wychodząc i tańcząc rockandrolla czy inny taniec, który znają? Ilu z nich odrzuci bogactwo popularności, a usiądzie w takich zgromadzeniach, obserwując rękę Bożą, działającą i ogłaszającą Jego Słowo! Ilu z nich to zrobi? 274. On wybrał swoją denominację. On chciał przez nią żyć. Jezus był fanatykiem dla jego denominacji. Zatem albo musiał przyjąć to, co powiedział Jezus, albo musiał przyjąć . . . 275. Czemu nie poszedł do swojego kapłana i nie zapytał: "Co mam czynić, aby otrzymać żywot wieczny?" Wiedział, że kapłan nic o tym nie wie. Więc przyszedł do Jezusa i spytał: "Co mam czynić?" 276. Jezus rzekł: "Przestrzegaj przykazań" − zrzucił to na jego barki. Ten odparł: "Tak czyniłem". 277. Powiedział: "Przestrzegam przykazań". Ciągle jednak nie miał życia wiecznego i wiedział o tym. Możesz przestrzegać wszystkich przykazań, a ciągle nie mieć życia wiecznego. 38/60 Więc Jezus rzekł: "Jeżeli chcesz czynić to, co sprawiedliwe idź, sprzedaj, co masz i rozdaj ubogim. Potem przyjdź i naśladuj Mnie". 279. Lecz to było dla niego zbyt wiele. Rozumiecie? Widzimy, że spojrzał i zobaczył, kim On jest, ale nie chciał tego przyjąć. A następny raz, kiedy spojrzał, było to już w piekle; spojrzał w górę i zobaczył Łazarza na łonie Abrahama. 280. Piłat spojrzał pewnego razu, kiedy Go przyprowadzili. Nigdy przedtem Go nie widział. Jego ręce były związane, krew spływała Mu po plecach, a na głowie cierniowa korona. Piłat spojrzał i przekonał się. 281. Ulicą galopował koń, a jeździec zeskoczył z niego, przybiegł do Piłata i powiedział: "Oto twoja żona posyła ci list". 282. Spojrzał na to, a ona tam napisała: "Piłacie, mój kochany mężu, nie miej nic do czynienia z tym sprawiedliwym Mężem, bo dzisiejszej nocy we śnie wiele z powodu Niego wycierpiałam". 283. Zadrżał, jego kolana zaczęły się trząść. Powiedział: "Jeśli jesteś Synem Bożym, jeśli jesteś Królem, to czemu nie przemówisz? Czy jesteś Królem Izraela?" Rzekł: "Ty tak powiedziałeś". Odparł: "Powiedz nam prawdę". 284. Odrzekł: "Z tego powodu się narodziłem". A Piłat był zdumiony. 285. Wszyscy błagali i krzyczeli u jego stóp. Powiedział: "Mam moc Cię zabić i mam moc Cię uwolnić". 286. On odrzekł: "Ty nie masz żadnej mocy, chyba żeby ci była dana przez mojego Ojca". Fiuu! 287. Tak jest, on się przekonał, że to był ktoś więcej niż człowiek. Był całkowicie przekonany, że to był ktoś więcej niż człowiek. Oczywiście, że tak. Ale wiecie co? Jego polityka i popularność były zbyt wielkie. On Go nie przyjął. Polityka, jego pozycja społeczna była zbyt wielka, aby zaakceptować tego fanatyka. 288. Zastanawiam się ilu Piłatów będzie tego słuchać, tych, których pozycja w jakiejś denominacji będzie zbyt poważna, by przyjąć prawdziwego Pana Jezusa, stojącego na takiej pozycji, w jakiej jest dzisiaj. Rzymski żołnierz, tam pod krzyżem, patrzył na Jezusa. 278. 39/60 Potem ziemia przeżywała załamanie nerwowe. Skały trzęsły się i spadały, słońce zaszło w połowie dnia i nastała ciemność. Gwiazdy nie wydały swojego blasku. Ziemia i skały pękały z powodu trzęsienia ziemi. Błyskawica w kształcie zygzaka przeleciała po niebie i rozdarła zasłonę świątyni z góry na dół. A ludzie biegali i krzyczeli; nie wiedzieli, co się dzieje. 290. Rzymski żołnierz, który pomagał Go przybijać, a później przebił Mu mieczem serce, potem on spojrzał, ale było za późno. Spojrzał i uwierzył, ale było dla niego za późno, by uwierzyć. To, co zrobił, zapieczętowało jego los. Przebił włócznią serce Zbawiciela. Za późno. 291. Zastanawiam się ilu takich Rzymian dzisiaj postępuje w taki sam sposób, albo jeszcze tak postąpi. Może pewnego dnia spojrzycie, ale będzie już za późno. Wielu obecnie żyjących przyjdzie tego dnia i będzie tak samo. Oni wiedzieli. 292. Brat Woods opowiadał mi wczoraj (pasuje to do tego poselstwa), że był w firmie Slaider, a siedział tam pewien katolik. Poszedł tam zamówić beton dla tutejszego zboru, a gdy to zrobił, powiedział, na co to potrzebuje. Wtedy ten katolik rzekł: "Czy chodzi o brata Branhama?" "Tak". 293. Rzekł: "Powiem tylko jedno − kiedy on się modli, Bóg odpowiada". 294. Zastanawiam się, że oni wiedząc, widząc potwierdzenie, że to jest prawdziwa ewangelia . . . Nie chodzi o mnie, przecież każdy człowiek może reprezentować Chrystusa. Chodzi o Słowo, o którym mówimy, nie o człowieka. 295. Co próbuję powiedzieć? To, że tamci jasno widzieli potwierdzone Słowo, tak samo jak Piłat i pozostali, tak jak ten rzymski żołnierz. Czy chcecie zwlekać, aż będzie za późno, by coś z tym zrobić? On powinien był użyć tej włóczni w inny sposób. Drzwi zostaną zamknięte, tak jak w dniach Noego, a potem będzie za późno. Może obudzisz się kiedyś rankiem i powiesz: "Mam zamiar wydostać się z tej matni". Nie czekaj zbyt długo. Lepiej teraz spójrz i żyj. 296. Luther odwrócił wzrok od katolickiej denominacji. Co zobaczył? Słup Ognia. On zobaczył niezależny kościół. 289. 40/60 Wesley odwrócił wzrok od anglikańskiej denominacji i ujrzał to samo. 298. Zielonoświątkowcy odwrócili wzrok od wszystkich denominacji. Czym się stali? Wielkim, potężnym ludem. 299. Co każdy z nich uczynił? Kiedy ci założyciele − Luther i Wesley i pozostali − kiedy odwrócili wzrok, zobaczyli, co zrobili i wystartowali, ale ich dzieci, które przyszły po nich, spojrzały, skąd wyszły, denominacji i zaprowadziły tę grupę ludzi z powrotem do tego samego zamieszania, z którego wyszli! 300. Na co więc patrzycie? Założyciele patrzyli we właściwy sposób, ale ludzie, którzy ich naśladowali, patrzyli wstecz na to, skąd ci założyciele wyszli i postąpili wprost na przekór tego, jak postąpili ich założyciele, pomazańcy Boży. 301. Wiecie co, muszę się śpieszyć, bo mam jeszcze kolejkę modlitwy; wiem też, że wielu ludzi będzie musiało jechać. 302. Pewnego dnia ja spojrzałem. Ujrzałem Słowo, które stało się Ciałem. Ujrzałem Alfę i Omegę. Nigdy nie widziałem trzech, czterech czy pięciu; widziałem Jednego. Widziałem Go jako mojego Zbawcę. Widziałem Go, to Słowo. Widziałem Go, to Życie. Widziałem Go, tego Mocnego Boga. Zobaczyłem w Nim Boga. Zobaczyłem Słup Ognia. Zobaczyłem w Nim dokładnie to, co o Nim mówiła Biblia. Zobaczyłem, że był Alfą i Omegą, że był Słupem Ognia. On był tym samym wczoraj dzisiaj i na wieki. Widziałem Słup Ognia, który mówił do Jana: "Jego niezawodna obecność". Tak jak Jan to tam powiedział: "Jego niezawodna obecność nigdy was nie opuści". Bracie, to co myślę dziś wieczorem, wyraża się w słowach tej pieśni: Spójrz i żyj, mój bracie, żyj. Spójrz na Jezusa i żyj; Bo tak jest zapisane w Jego Słowie, alleluja! Tylko spójrz i żyj. 303. Patrz! Co widzisz? Widzisz wyzwolenie? Widzisz kim On jest? Spójrz do Słowa i zobacz, kim On był. Potem spójrz przez to samo Słowo i zobacz, że On jest dzisiaj taki sam jak wtedy. Jest przedobrazem tego miedzianego węża na pustyni, z tego samego powodu: z powodu grzechu i choroby. 297. 41/60 Judasz spojrzał pewnego dnia. A kiedy spojrzał, potem, kiedy Mu się dobrze przyjrzał . . . Bowiem przedtem patrzył tylko na skarbonkę, na kupę forsy, którą mieli tamci. Ale pewnego dnia, gdy spojrzał i ujrzał Jezusa, to wiecie, co zobaczył? Zobaczył, że był winny. Zobaczył, że nie był wart tego, aby żyć i powiesił się. 305. Pewnego ranka, jednego z największych poranków w historii (mówię to na zakończenie) coś się działo w Jeruzalem. Nagle pojawił się oddział żołnierzy zdążających do więzienia. Słyszę brzęk łańcuchów i szczęk włóczni na ulicy. 306. Kto to jest tam z tyłu? Barabasz − czeka na stracenie. To złodziej, zły człowiek, rabuś, morderca. Poniesie śmierć. 307. Wiecie, najpierw stwierdził: "Cóż, koniec ze mną. Dziś rano będę stracony". 308. 308. Najpierw, wiecie, strażnik otworzył drzwi: "Wyjdź, Barabaszu". Wyszedł i odparł: "No cóż, to chyba mój koniec". Rzekł: "Barabaszu, jesteś zupełnie wolny". "Co, ja? Ja jestem . . . ?" "Tak, powiedziałem, że jesteś zupełnie wolny. Zupełnie wolny". Rzekł: "Jak mogę być wolny?" 309. Powiedział: "Podejdź tutaj, Barabaszu. Spójrz tam. Widzisz tam tego umierającego Człowieka? On zajął twoje miejsce". 310. Zastanawiam się, czy my wszyscy, tego wieczoru, moglibyśmy spojrzeć i ujrzeć to, co ujrzał Barabasz: Kogoś, kto zajął nasze miejsce. On był zraniony za nasze występki, starty za winy nasze, kaźń pokoju naszego była na Nim, a Jego sińcami zostałem uzdrowiony, wy zostaliście uzdrowieni. Zastanawiam się, czy my, którzy jesteśmy winni i powinniśmy być chorzy, czy możemy w Nim zobaczyć nasze wyzwolenie? Powinniście iść do piekła. Zobaczcie w Nim waszą wolność, waszą przepustkę do Nieba. Zastanawiam się, czy widzicie to, co wtedy zobaczył Barabasz. 311. On powiedział: "Jeszcze chwilę, a świat mnie więcej nie ujrzy, lecz wy Mnie ujrzycie". O, kościele! Skoro rzekł: "Wy Mnie ujrzycie", jest to dowód na to, że możesz znowu spojrzeć. "Ujrzycie Mnie, bowiem Ja będę z wami, nawet w was, aż do skończenia świata". Kiedy? Jak możesz Go zobaczyć? W Słowie. On jest Słowem. Spójrz do Słowa i patrz, 304. 42/60 czym jest obietnica, bo On jest ten sam wczoraj dzisiaj i na wieki. 312. Tym, Kim był, kiedy chodził po Galilei, tym samym jest dziś wieczorem w Jeffersonville, tym samym jest tu w Kaplicy Branhama. Czego wypatrujesz? Jakiegoś założyciela? Jakiegoś denominacyjnego człowieka? Nigdy tego nie ujrzysz w Jezusie. Czy widzisz jakiegoś wielkiego kapłana? Tego nigdy nie zobaczysz w Jezusie. Nie. Jak możesz widzieć Jezusa? Przez Słowo Boże, które jest manifestowane, bo On był zamanifestowanym Słowem Boga. Czym On był wtedy, tym jest i dziś wieczorem i pozostanie na wieki. 313. Skłońmy na chwilę nasze głowy. Skrócę trochę to przemówienie. 314. Panie Jezu, jest to moją modlitwą, pozwól mi odwrócić wzrok od trosk tego życia. Panie, wiem, że jesteśmy zwykłymi, niewykształconymi ludźmi. Nie mamy wielu dóbr tego świata, ale miłujemy Ciebie, Panie. 315. Mówię w imieniu tych ludzi. Nie siedzieliby w takim miejscu jak to, ściśnięci, zgnieceni w tłumie. Nie siedzieliby w palącym cieple, ani nie marzliby na mrozie i nie staliby . . . Nie przynosiliby tu swych dzieci i chorych i cierpiących. Nie przychodziliby tutaj, gdyby przyszli oglądać tu coś innego niż Ciebie. Ci ludzie, Panie, nigdy nie przyszliby oglądać człowieka. Na ulicy jest wielu ludzi, a wszyscy wyglądają podobnie. 316. Lecz oni przychodzą zobaczyć tego Męża, tego Męża Bożego, Jezusa z Nazaretu, to ciało, będące Bogiem. Ojcze, powiedziałeś nam: "Jeszcze chwilę, a świat Mnie więcej nie będzie oglądać". Nieważne, jak bardzo wytężają wzrok, nigdy tego nie zobaczą. Powiedziałeś: "Wy Mnie ujrzycie − ci prawdziwi wierzący − bo będę z wami, a nawet w was, aż do skończenia świata". Obiecałeś nam, że gdy spojrzymy, to zobaczymy. Modlę się tego wieczoru, abyś znowu wypełnił przed nami to miejsce Pisma tego wieczoru, abyśmy mogli spojrzeć i zobaczyć Jezusa, który sam daje nam się poznać w taki sam sposób, jak to zawsze czynił: przez wypełnienie się Jego Słowa. Od tej chwili, Panie . . . 317. Oświadczyłem przedtem i naprawdę mówiłem te rzeczy z głębi serca odnośnie tych Pociągnięć, tak jak mi powiedziałeś. A teraz, bez 43/60 względu na to, jak tajemniczo może to wyglądać, gdybyśmy jednak mogli uszczypnąć nasze wewnętrzne sumienie i zobaczyć, że te rzeczy nie mogłyby być tak doskonale przepowiedziane, jak zostały, gdyby to nie pochodziło od Boga. 318. Jak moglibyśmy zobaczyć, że to Pierwsze ma miejsce? Jak mogłoby to Drugie mieć miejsce? Jak mogłoby mieć miejsce to Trzecie? Jak moglibyśmy stać tu miesiące przed tym, zanim się to wydarzyło i mówić, co się wydarzy w Tucson? I że zostanie otwarte te Siedem Pieczęci i przyniesiona będzie z powrotem ta tajemnica i objawione będą te ukryte sprawy Boże, które były zakryte od początku. I że to zobaczymy, zarazem poświadczone, potwierdzone i naukowo udowodnione. 319. Panie, jesteś naszym schronieniem i siłą. Jesteś wszystkim, co mamy. I ja Ci dziękuję, Panie, że jestem częścią Twej wielkiej ekonomii. Dziękuję Ci, że jestem członkiem Twego Ciała wraz z tymi tutaj, którzy są członkami tego Ciała, z tymi wszystkimi na całym świecie w różnych kościołach, którzy są członkami tego mistycznego Ciała Chrystusa. 320. Zawsze, gdy spojrzymy, widzimy Go. Widzimy Go, kiedy śpiewają ptaki. Widzimy, gdy słońce wschodzi czy zachodzi. Słyszymy Go w pieśniach. Obserwujemy Go w Jego ludzie. Widzimy Go, jak potwierdza Swe Słowo. 321. Panie, jesteś naszym Bogiem. O poranku będziemy Cię wzywać. Jesteś naszym Miłosiernym Ojcem. Wybacz nam nasze uchybienia. 322. Panie, jesteśmy w czasie końca. Widzę, że drzwi wkrótce będą zamknięte, drzwi okazji. A póki jeszcze jest światło dzienne i póki jeszcze mogę udać się na niektóre miejsca, Panie, pomóż mi tam pójść. Starzeję się; dodaj mi siły. Odnów moją młodość, Panie. Pomóż mi, abym tam mógł coś wykonać, podczas gdy czekam na ten wielki czas, który nastanie, który tutaj będzie. Pomóż mi, Panie, gdy wyruszę, abym był w stanie w jakiś sposób uchwycić to ostatnie predestynowane nasienie, a to sprowadzi z powrotem Pana Jezusa. Pomóż, o Boże! 323. A jeśli kładę fundament, na którym ma stanąć ktoś inny, to spraw Panie, by to się wkrótce stało. Niechby Twe Słowo mogło się wypełnić. 324. Pragnieniem naszych serc jest oglądać wypełnienie się Twojego 44/60 Słowa. Miłujemy Cię. Wierzymy Ci. Pośród niewiary, pośród wątpiących ludzi, w tym pokoleniu, które dziś mamy, Panie Boże, my ciągle wierzymy, że Twoje Słowo nie zawiedzie. Wierzymy, że niebo i ziemia przeminą, ale ono nigdy nie zawiedzie. Mężnie na tym stoimy. 325. Teraz, Ojcze, do tej małej grupy, która czeka. Jest tu wielu chorych. Może są tu niezbawieni, albo ludzie, którzy zostali zbawieni, a nie zostali jeszcze napełnieni Duchem Świętym. Panie Boże, obyś przyszedł na scenę przez Słowo Swojej obietnicy, aby ci ludzie mogli spojrzeć i zobaczyć Jezusa, a potem pochylić się i wydać Mu swoje serca. Niechby chorzy spojrzeli i zobaczyli, że nikt inny tego nie potrafi, tylko sam Bóg, ponieważ to jest Słowo Jego obietnicy. 326. To, co powiedzieliśmy w obu poselstwach dzisiaj, niechby zostało teraz potwierdzone. Wszystko w Twoich rękach, Panie. Ja też jestem w Twoich rękach. Także to zgromadzenie jest w Twoich rękach. Działaj przez nas, Panie, aby uczcić Swoje wielkie Imię. O, Ty Wieczny, spraw to ku Chwale Bożej. Amen. 327. Wiem, że jest gorąco. Chcę teraz spróbować modlić się za chorych, o ile dacie mi jakieś piętnaście, dwadzieścia minut. Nie wiem ile kart modlitewnych rozdano, ale chcemy zacząć modlić się za chorych. 328. Otóż Billy mi powiedział, że rozdał . . . Ile to było? [Ktoś mówi: "Od 1 do 100" − wyd.] Co? [Ktoś odpowiada − wyd.] W porządku. Więc zacznijmy. On powiedział, że rozdał numery od 1 do 100. Ilu z was ma karty modlitewne? Podnieście ręce. Karty modlitewne. No, to spora liczba. Będziemy się starać zrobić wszystko, na co nas stać. Otóż, nie możemy zastosować dla nich wszystkich rozpoznawania, więc wiecie, będziemy się po prostu modlić. Ilu z was nie ma karty do modlitwy, a jesteście chorzy? Podnieście ręce. Wielu. 329. Więc spójrzcie. Co to jest? Wiem, że jesteśmy już nieco spóźnieni w stosunku do programu, około 15 minut, ale chcę powiedzieć taką rzecz: To może oznaczać różnicę pomiędzy spędzaniem wieczności w niebie albo w piekle. Rozumiecie? Patrzcie, bądźcie skupieni i obserwujcie przez minutę, słuchajcie tego Słowa i obserwujcie, czy On ciągle nie jest Chrystusem. 330. Chyba każda osoba tutaj mnie zna. A ja wielu z was nie, bo nie jestem tu wystarczająco długo, by was poznać. Wielu z was jest spoza 45/60 miasta. Ilu z was jest spoza miasta? Podnieście ręce. Widzicie? 331. Niedawno zapytałem kogoś w mieście: "Czy kiedykolwiek tam poszedłeś?" 332. Odparł: "Tam nie ma po co chodzić". Rzekł: "Tam przyjeżdża tylu gości spoza miasta, że my nie możemy się dostać do środka". 333. Ale to jest w porządku. Postaramy się o to, by się tu mogli dostać. Przyjeżdżajcie, tak czy inaczej. Zauważcie, że oni mieli szansę przed wami. 334. Otóż, pamiętajcie, jestem tylko waszym bratem. Wiem, że to rozumiecie. Ja jestem człowiekiem, On jest Bogiem. Ale Bóg może działać i zawsze działał i może działać jedynie przez człowieka. Patrzcie tego wieczoru nie na mnie, nie na jakąś inną osobę, ale patrzcie na Jezusa Chrystusa. 335. Spójrzcie tego wieczoru na Pismo, na to, co ono nam obiecało. Ilu z was . . . Mogę wam podać miejsca Pisma wszelkiego rodzaju, ale ilu z was wierzy po prostu w Hebrajczyków 13,8, że Jezus Chrystus jest tym samym wczoraj . . . ? [Zgromadzeni mówią: "Amen" − wyd.] Ilu z was wierzy w Jana 14,12: "Uczynki, które Ja czynię i wy czynić będziecie"? [Zgromadzeni mówią: "Amen" − wyd.] Widzicie? Ilu z was wierzy, że On obiecał, że te rzeczy, których dokonał na drodze rozpoznawania myśli serca, powrócą znowu do nas w tych ostatecznych dniach tuż przed Jego Przyjściem? [Zgromadzeni mówią: "Amen" − wyd.] Pewnie. Wszyscy to wiecie. W porządku. Och, o ileż więcej, setki i setki miejsc Pisma; my je znamy. 336. Słuchajcie. Nie chciejcie widzieć kaznodziei, nie chciejcie widzieć pastora. Chciejcie zobaczyć Jezusa. Nie patrzcie na człowieka, patrzcie na Jezusa. Kiedy patrzycie, widzicie Jego. Gdybym mógł wam pomóc, na pewno bym to zrobił, ale nie potrafię. Nie potrafię wam pomóc. Jestem tylko waszym bratem. Lecz On jest waszym Panem. Spójrzcie na Niego i wierzcie. W porządku. 337. A więc rozpocznijmy od karty modlitwy nr . . . Zacznijmy od numeru 1? Ilu z was . . . Nr 1, kto ma kartę modlitwy nr 1? Podnieś rękę. Gdzie to jest? [Ktoś mówi: "Tam z tyłu" − wyd.] Myślisz, że twoja . . . ["Ona stoi"−wyd.] Czy to . . .? O, przepraszam. W porządku. Nr 1, niech 46/60 pani tu podejdzie, dobrze . . . Którędy chcecie ich prowadzić? Tędy? W porządku, podchodźcie tutaj, o ile potraficie chodzić. Jeśli jest wezwany ktoś niepełnosprawny, niech ktoś z nas pomoże mu tu się dostać. Nr 1. 338. Nr 2. Kto ma kartę modlitewną nr 2? Podnieś rękę, tak szybko jak możesz. Nr 2, gdzie to jest? Nie widzę. Gdzie? O, przepraszam. Nie widzę . . . O, tutaj ta pani. 339. Nr 3. Czy powstaniesz, lub coś takiego? Tak, nr 3. 340. Nr 4. Karta modlitewna nr 4, zechcesz podnieść rękę? Gdzie ona jest? Nie widzę. Karta modlitewna nr 4. Co mówisz? Nr 4. 341. Nr 5. Kto ma nr 5, czy zechcesz podnieść rękę? Nie widzę cię. Nr 5. 342. Nr 6. Nr 6. Szybko, bardzo szybko, nr 6.W porządku. Nr 7, ty masz nr 7? W porządku. To się zgadza. 343. Nr 8, szybko. Powstańcie szybko. W porządku, 8. Dobrze, proszę pana. Nr 9, gdzie on jest? W porządku. Nr 10? W porządku, nr 10, o tam w tyle. 10, 11, 12, 13, 14, 15. 344. Nie chcemy wzywać zbyt wielu, żebyście mogli . . . Patrzcie, robimy to dlatego . . . To jest tylko kartka z numerem (rozumiecie?), a wy przychodźcie tylko zgodnie z tym numerem. To tylko porządkuje kolejkę. Nr 15, karta modlitewna nr 15. W porządku. 345. 16, 17, 18, 19, 20, 21, 22, 23, 24, 25. 346. Niech przychodzą teraz tu do kolejki . . . 25 . . . Dopóki nie utworzy się kolejka. Po prostu przychodźcie zgodnie z tymi numerami. Tak jest. Nie przychodźcie wszyscy naraz. Przychodźcie tamtędy dookoła, jeśli możecie, jeśli nie możecie iść tędy. Teraz nr . . . 347. Który wołaliśmy? Nr 25? [Ktoś mówi: "Nr 25" − wyd.] W porządku. Zatrzymajmy się na chwilę przy numerze 25. W porządku. 348. Jeżeli nie chcecie stać zbyt długo, to kiedy widzicie, że posuwają się naprzód, możecie ustawić się za nimi. 25, 26, 27. Otóż, poczekajcie, aż ta kolejka trochę się zmniejszy; wtedy nie będziecie musieli zbyt długo stać. Skłońmy teraz nasze głowy. 349. O, przyjaciele, co teraz? Gdzie my się znajdujemy? Jesteśmy na 47/60 końcu. Jesteśmy w czasie, gdzie coś musi być zrobione, gdzie trzeba powiedzieć: "Tak" albo: "Nie". Musi się okazać, czy Bóg ma rację, czy nie. 350. Dziś wygłosiłem dwa trudne poselstwa, próbując wam powiedzieć, kim On jest, powiedzieć, że czas dobiega swojego kresu; kim On jest i kim On był. A zatem, gdy patrzymy dziś wieczorem, patrzmy na Niego. 351. Każda osoba, w Imieniu Pana Jezusa, niech pozostanie na swoim miejscu. Nie róbcie zamieszania. Siedźcie naprawdę spokojnie, dopóki nie zostaniecie wezwani. Niech małe dzieci . . . 352. Otóż, gdybym przypadkowo powiedział: "Skłońcie wasze głowy", uczyńcie to niezwłocznie, kochani, bo złe rzeczy wychodzą, takie jak raki i choroby, a one rozchodzą się pomiędzy ludzi i pragną wejść do innych. Wszyscy, którzy temu wierzą i wiedzą, że to jest zgodne z Pismem, powiedzcie: "Amen!". [Zgromadzeni mówią: "Amen" − wyd.] Wiemy z Biblii, że złe duchy przechodziły z jednego na drugiego, kiedy były wypędzone. I one próbują znaleźć sobie miejsce. 353. Ile razy widzieliśmy to w zgromadzeniach! Ludzie przychodzili do zgromadzenia zupełnie zdrowi i siedzieli tam, krytykując, a za dzień lub dwa stwierdzali, że byli całkowicie ślepi albo dotknięci przez raka, sparaliżowani. Widzicie, bo byli niewierzący. Nie jestem za nich odpowiedzialny, tylko za tych wierzących. Wielu z nich dostało się do zakładu i to przed wielu laty i nadal tam są. Niektórzy są w grobie, tylko z tego powodu, że byli aroganccy, niewierzący. 354. Nie ma tu teraz miejsca dla niewierzącego. To jest miejsce dla wierzących. Miejcie wiarę w Boga! 355. Ojcze Niebieski, teraz to zgromadzenie jest Twoje. Ono było Twoje cały czas. Mogę wypowiadać Twoje Słowo, ale od tej chwili ja nie mogę mówić. Ty jesteś tym, który teraz mówi, Panie. Niech to będzie wiadome, że Twój sługa powiedział im Prawdę. Może ludzie tutaj, może jest tu wielu chorych, którzy nie będą nawet w tej kolejce modlitewnej, lecz Ty ciągle tu jesteś, Panie. Możesz uzdrowić tam tak samo, jak możesz uzdrowić gdziekolwiek. Niechby poznali Twoje Słowo. Modlę się o to w Imieniu Jezusa. Amen. 48/60 Otóż, gdybym mógł zyskać waszą niepodzielną uwagę, tylko przez chwilę. Chcę spojrzeć tutaj na tę kolejkę modlitwy. Naprawdę nie sądzę, żebym znał kogoś. Czy wszyscy, którzy znajdujecie się w tej kolejce modlitwy, jesteście mi obcy? Wiecie, że was nie znam? Podnieście ręce, jeśli tak. Tak jest! Ilu z was wie, że o was nie wiem niczego? Podnieście ręce, również na zewnątrz. Oczywiście, nie znam tutaj 95% ludzi. To prawda. 357. O, tutaj jest pewna niepozorna kobieta. Nigdy w życiu jej nie widziałem. Jest mi całkiem obca. Otóż, może jest tu z powodu choroby, może dlatego, że coś zrobiła. Może jest tu z powodów finansowych. Może to domowe problemy. Może jest tu z jeszcze innego powodu. Nie wiem, nie mam pojęcia. 358. Lecz tutaj jest dokładnie obraz z 4. rozdziału Ew. Jana: Pewien mężczyzna i pewna kobieta pierwszy raz się spotkali. I niewątpliwie ta młoda kobieta, która spotkała Jezusa . . . On był od niej dużo starszy, bo mówiono, że wyglądał na człowieka w wieku pięćdziesięciu lat albo nawet po pięćdziesiątce, a być może ona była młodą, piękną kobietą, kiedy stała tam przy studni. Była po prostu młodą dziewczyną. A tutaj znów, tego wieczoru, spotkało się dwoje ludzi, młody i stary, nie znający się. 359. A oto ona tu stoi. Stoi tu z pewnego powodu. Nie wiem, może stoi tutaj jako oszustka. Może stoi tutaj, by coś powiedzieć. Po prostu patrzcie, co się wydarzy. Kiedy to się dzieje, to tylko obserwujcie, co się dalej wydarzy. Rozumiecie? Rozumiecie? 360. Otóż, nie znam tej pani, nigdy jej nie widziałem. Przed chwilą podniosła rękę na znak, że jestem dla niej obcy. Ja też podniosłem rękę na znak, że jej nie znam. Nigdy jej nie widziałem. 361. Jako człowiek mógłbym powiedzieć: "Proszę pani, co pani dolega? Po co tutaj przyszłaś, czego sobie życzysz?" 362. A ona mogłaby odpowiedzieć: "Panie Branham, jestem tutaj, bo cierpię na raka. Cierpię na gruźlicę. Cierpię z powodu guza", albo: "Zabrakło mi pieniędzy. Opuścił mnie mąż. Nie jestem mężatką, a mój chłopak uczynił to . . . ". Musiałaby mi to powiedzieć. 363. A ja powiedziałbym: "No cóż, w porządku, pomodlę się za ciebie, 356. 49/60 położę ręce na ciebie i powiem: Panie Boże, daj tej kobiecie to, czego pragnie. Amen. Jezu, uczyń to." Potem pozwoliłbym jej odejść. Cóż, sądzę, że gdyby w to wierzyła, zostałaby uzdrowiona. To jest w porządku. Taka była usługa przez wiele, wiele lat. 364. Ale zostało nam obiecane w tych ostatecznych dniach, że będzie tak jak z tym Aniołem, Bogiem, który przebywał w ludzkim ciele, które przyszło na krótko przedtem, zanim została spalona Sodoma, a On usiadł obrócony tyłem do namiotu, gdzie była Sara i powiedział Abrahamowi o tym, co ona myślała tam w namiocie. Bóg w ludzkim ciele, ubrany w ludzkie odzienie. 365. A jest to jedyny sposób, jak Bóg może to czynić dzisiaj, mianowicie, kiedy znajdzie się w twoim ciele. Widzicie? To wskazuje na to, że Bóg jest zamanifestowany w ludzkim ciele. 366. Jezus rzekł: "Jak było w dniach Sodomy, tak będzie w czasie przyjścia Syna Człowieczego". Mamy posłańca Billy Grahama i resztę, którzy są tam w Sodomie, ale wybrany Kościół otrzymał Poselstwo i posłańca. 367. Otóż, jeżeli ta drobna kobieta . . . Gdyby Duch Święty . . . Nie mówię, że On to uczyni, ale jeżeli On przyjdzie i powie mi, dlaczego tutaj stoisz albo czego pragniesz, lub coś na ten temat, albo coś, co uczyniłaś, czy coś, co dopiero chcesz zrobić . . . No cóż, musiałabyś zrozumieć, że to pochodzi z jakiegoś nadnaturalnego źródła, ponieważ my po prostu stoimy tutaj. Byłoby to w porządku, czyż nie? Wtedy byś poznała, że to musiało pochodzić od jakiejś nadnaturalnej siły. A skoro Biblia mówi, że Jezus uczynił tę samą rzecz i obiecał nam, że to samo uczyni w dniach ostatecznych, wtedy powinnaś Mu uwierzyć. Ilu z was też by w to uwierzyło? [Zgromadzeni mówią: "Amen" − wyd.] Wtedy ujrzelibyście Jezusa. Ujrzelibyście Jego Słowo. Może mówicie: "Czy On rzeczywiście jest Słowem?" 368. Biblia mówi, że On jest Słowem. Biblia mówi, że Słowo rozpoznaje myśli znajdujące się w sercu. Czy to się zgadza? [Zgromadzeni mówią: "Amen" − wyd.] Zatem to będzie Słowo wypowiadane przez usta człowieka, rozpoznające myśli. 369. Otóż, ja nie potrafię, nie mam żadnej możliwości, aby coś takiego uczynić, widzicie, ponieważ jej nie znam, ale On tak, a On jest Słowem. 50/60 On jest Tym, który może wziąć nasze dwa duchy (tak jak w przypadku tej kobiety przy studni) i Jego i połączyć je, a potem iść i pokazać mi, po co tu przyszła i co zrobiła, albo czego pragnie, czy coś takiego. Wtedy mogę to wypowiedzieć, a reszta zależy od niej. 371. Może powiesz: "Bracie Branham, potrafisz ją uzdrowić?" Nie, nie. Ja nie potrafię, On to już uczynił. Jego sińcami zostaliśmy uzdrowieni. 372. To jest tylko po to, by podnieść jej wiarę, aby sobie uświadomiła, że On wie, co z nią było i czego pragnie, że On wie, jak jej to dać i co się z nią potem stanie. Zgadza się? [Zgromadzeni mówią: "Amen" − wyd.] Zatem, wszyscy wierzą? [Zgromadzeni mówią: "Amen" − wyd.] 373. Teraz bądźcie naprawdę skupieni, a ci z was, którzy nie posiadają kart modlitewnych, trwajcie w modlitwie. 374. Pamiętacie, jak Jezus pewnego dnia przechodził przez tłum, a jakaś niewielka kobieta dotknęła się Jego szaty. Obrócił się i spytał: "Kto się mnie dotknął?" Rozglądał się po zgromadzonych, dopóki jej nie znalazł. I powiedział jej, że ma krwotok. A wtedy jej krwotok się zatrzymał. Widzicie? 375. Otóż, Biblia mówi, że teraz On jest Najwyższym Kapłanem, który współczuje z naszymi słabościami. Zgadza się? 376. Teraz patrzę tam na brata Way'a, siedzącego obok swej żony. Właśnie niedawno ten człowiek stał tutaj, podczas gdy głosiłem. Jak Paweł, który głosił raz przez całą noc, a tamten człowiek upadł martwy w zgromadzeniu, a Duch Święty ożywił go na nowo. On jest świadkiem tego, widzicie, że Jezus Chrystus jest ten sam wczoraj, dzisiaj i na wieki. 377. Ilu z was nigdy nie widziało brata Way'a, a chciałoby go zobaczyć? Podnieście ręce ci, którzy nigdy go nie widzieliście. Bracie Way, zechciałbyś wstać? Oto ten człowiek − upadł martwy mniej więcej tam, gdzie teraz siedzi. A to jego żona, dyplomowana pielęgniarka, stoi tam. Nie miał pulsu, oczy miał wywrócone, pociemniały na twarzy. Był to atak serca. 378. Lekarz mówił mu, że ma jakąś dolegliwość serca. Przedtem ja odkryłem tę samą rzecz przez dar rozpoznawania. Krótko przed tym, powiedziałem mu, że ma coś z sercem. A potem, w jednej chwili, jego 370. 51/60 serce zatrzymało się i upadł. I leżał tam; umarł. 379. Po raz szósty albo ósmy widziałem Pana Jezusa, jak przywracał martwego do życia. Widziałem Go, jak tego dokonuje, a On może to uczynić i dzisiaj wieczorem. 380. Teraz biorę każdego ducha tutaj pod swoją kontrolę ku Chwale Bożej w Imieniu Jezusa Chrystusa. Trwajcie w skupieniu, obserwujcie. 381. Chcę do pani przemówić. Teraz głosiłem, rozumiesz? Mówiłem to tylko po to, by uchwycić twego ducha. O to mi chodziło, rozumiesz? 382. Masz w sobie coś, co żyje inaczej byś tu nie stała. Byłabyś tylko pewną martwą formą i nie miałabyś w sobie żadnego życia. Lecz skoro w tym ciele znajduje się życie, ono tobą kieruje. Rozumiesz? A teraz nawet twoje myśli, to co myślisz i słowa, które wypowiadasz i wszystko − to jest to, czym żyjesz. Rozumiesz? Jesteś tym, czym są twoje słowa i twoje myśli; tym właśnie jesteś. Otóż, jesteśmy tu i wierzymy. Teraz Duch Święty . . . Tak jak Jezus powiedział tej kobiecie: "Daj mi się napić". 383. A kiedy przyniosła, powiedziała: "Nie powinieneś mnie prosić o coś takiego. Jestem Samarytanką, a Ty jesteś Żydem. Nie mamy ze sobą nic do czynienia, nie mamy ze sobą o czym rozmawiać". 384. A, rzecz jasna, my oboje jesteśmy poganami. Stoimy tu po prostu, wierząc Bogu. Otóż, jeśli Jego Duch przechodzi przeze mnie jako dar i może powiedzieć ci coś tak, abyś mogła przekonać się, czy to prawda czy nie (ponieważ ty to przeżyłaś) i ty także masz dar, aby temu uwierzyć, to jeśli temu uwierzysz i On ci o tym powie, wtedy wszystko minie. A to samo zadziała w stosunku do każdego tutaj. A teraz niech wszyscy pozostaną w całkowitym skupieniu. 385. Ta pani cierpi na jakąś dolegliwość gardła. To jest choroba gardła. Jeśli to prawda, podnieś rękę. Nigdy w życiu jej nie widziałem. Tak jest. Dlatego ona tu przyszła – abym się modlił w sprawie jej gardła. 386. Zaraz jak tylko to powiedziałem, albo tuż przed tym, wiedziała, że było Coś blisko niej. Coś podeszło do niej blisko. Widzicie chyba to podniecenie, które ją ogarnęło, to bardzo miłe uczucie. 387. To jest to Światło, które widzicie na tym zdjęciu. Gdzie jesteś, George? To Światło, które było na tym zdjęciu, znajduje się teraz 52/60 wprost nad tą kobietą. Widzicie, to jest inny wymiar. Ona jest wierząca, nie pozornie wierząca. Ona jest wierząca. 388. Skoro jesteś wierząca, to czy wierzysz, że jestem Jego sługą i prorokiem? Tak musi być, żebym to poznał. [Siostra odpowiada: "Tak, oczywiście" − wyd.] Wierzysz, że On może ci powiedzieć o innych rzeczach, które masz na sercu? ["Oczywiście, tak" − wyd.] W porządku. 389. Coś masz na sercu. To ktoś, za kogo się modlisz, dziecko. Wierzysz, że On może mi powiedzieć, co mu dolega? Ma wirusa, prawda? [Siostra odpowiada: "To prawda. Tak" − wyd.] Wierzysz, że Bóg może mi powiedzieć, kim jesteś? [Siostra odpowiada: "Tak" − wyd.] Ty jesteś pani Walker. [Siostra odpowiada: "To prawda" − wyd.] Nie jesteś z tych okolic. [Siostra odpowiada: "Nie" − wyd.] Jesteś z Południa [Siostra odpowiada: "Tak" − wyd.] Z Georgii. [Siostra odpowiada: "Tak" − wyd.] Wracasz do domu uzdrowiona. Jezus Chrystus uzdrowił ciebie i twoje dziecko. Nie martw się o to. To przeminęło. Niech cię Bóg błogosławi, siostro. 390. Jak się masz? Jest tu następna kobieta. Nie znam jej, nigdy jej nie widziałem. Po prostu kobieta, która tu stoi. Patrzcie, przemawiam mniej więcej od godziny ósmej, a teraz jest dziesiąta. Stoję tutaj dwie godziny. To jedno rozpoznanie osłabiło mnie bardziej niż dwie godziny głoszenia. Rozumiecie? Rozumiecie? Mówicie: "Tak myślisz?" O, tak. 391. Ta kobieta, która dotknęła podołka Jego szaty . . . Powiedział: "Odczułem, że wyszła ze mnie moc". Siła. Zgadza się? Ona to powoduje. Otóż, jest tutaj kobieta, której nigdy nie widziałem. 392. Billy poszedł tam, jeżeli coś zauważyliście i przyprowadził tego chłopca, który był tu z nami. George. Ten chłopiec to baptysta. Chcę, aby rozumiał, że to, o czym mówimy, to Bóg. Jego ojciec, jego rodzina to mili ludzie. Są z Meksyku. On jest misjonarzem; znakomity człowiek. Jego ojciec też jest chory. Czekam, aż przyjdzie. Obserwuj uważnie, George. 393. Otóż ta pani, nie znam jej. Nigdy jej nie widziałem. Wydaje mi się, że jesteśmy sobie obcy. [Siostra mówi: "To prawda" − wyd.] Nie znamy się. 53/60 Ale teraz Duch Święty, ta słodycz Jezusa jest obecna. Wszyscy jesteśmy tego świadkami. Jeśli Pan Jezus objawi mi coś o tobie . . . 395. Gdybym mógł cię uzdrowić, uczyniłbym to, ale nie mogę zrobić tego, co On już uczynił. Nawet gdyby On tu stał tego wieczoru w tym garniturze, który mi podarował − cóż, On by cię nie mógł uzdrowić, bo już to uczynił. Jego sińcami zostaliśmy uzdrowieni. Rozumiesz? Jedyne, co by zrobił, to oznajmiłby przez Słowo to, co obiecał i sprawiłby, żebyś zobaczyła, że On jest tym samym wczoraj, dzisiaj i na wieki. On obiecał to czynić. 396. Otóż, jeżeli On użyje mnie do tego, aby ci powiedzieć, czemu tutaj przyszłaś, to czy użyjesz wiary, którą masz wobec Niego, by uwierzyć, że przyjmujesz to, po co tu przyszłaś? Z całego serca? [Siostra mówi: "Tak" − wyd.] W porządku. Niech Pan to sprawi. 397. Widzę, że tej kobiecie coś dolega. Badania wykazały, że to pęknięcie żołądka. [Siostra mówi: "To prawda" − wyd.] To prawda, oczywiście; pęknięcie żołądka. [Siostra mówi: "Tak" – wyd.] Wierzysz, że Bóg może uzdrowić to pęknięcie? [Siostra mówi: "Oczywiście, że tak. Wierzę tak bardzo, jak tylko potrafię" − wyd.] Tak bardzo . . . [Siostra mówi: "Tak bardzo, jak tylko potrafię" Niech ci Bóg błogosławi. [Siostra mówi: "Bóg może uzdrowić mój żołądek" − wyd.] 398. A teraz . . . Nie jesteś stąd. [Siostra mówi: "Nie" − wyd.] To było poświęcenie, aby tu przybyć. [Siostra mówi: "Tak" − wyd.] Tak. [Siostra mówi: "Chwała Panu!" – wyd.] No, tak. Jesteś z Tennessee. [Siostra mówi: "Oczywiście" − wyd.] Zgadza się. Pani Hart. [Siostra mówi: "To prawda" − wyd.] Wracaj; nie wątp. Będziesz uzdrowiona, jeśli będziesz wierzyć. 399. Jak się pani ma? Jesteśmy sobie obcy. [Siostra mówi: "To prawda" − wyd.] O ile wiem, nie widzieliśmy się nigdy w życiu. Być może mogłaś mnie widzieć gdzieś w zgromadzeniu, ale ja cię nie znam. Bóg Cię zna. Wierzysz, że jestem Jego sługą, a Słowo, które wygłosiłem jest prawdą? Zatem nie znamy się, ale uwierzyłaś Słowu, które wygłosiłem. 400. Po prostu ktoś z nich dał ci kartę. Byli to albo porządkowi, albo mój syn, czy ktoś, kto dał ci kartę. Twój nr został wywołany i oto je394. 54/60 steś. To wszystko, co wiem. 401. Ale jesteś tu; cierpisz z powodu nerwicy. To ci bardzo dokucza. Ktoś jest z tobą. Masz kogoś, za kogo się modlisz. To twój mąż. On ma duchowy problem, którego nie może przezwyciężyć. Masz też chore dziecko. Nie jesteś stąd, lecz pochodzisz z Północy. Jesteś z Kanady, z Alberty. To prawda. Czy wierzysz, że jestem Bożym prorokiem i, że to co ci mówię, jest prawdą? Idź do domu i przyjmij to, co otrzymałaś. Tak. Wierz. Niech panią Bóg błogosławi. 402. Ja jestem ci obcy. Ty jesteś mi obca. Nie znam cię. Lecz Bóg naprawdę cię zna. Wierzysz, że jestem Jego sługą? [Siostra mówi: "Tak" − wyd.] Z całego serca? Nie znam cię, nic o tobie nie wiem. Gdybym mógł cię uzdrowić, zrobiłbym to, ale nie mogę. [Siostra mówi: "Amen" − wyd.] Nie jestem uzdrowicielem, jestem tylko człowiekiem. Lecz On jest Bogiem. Jestem trochę zdezorientowany, bo między mną i tobą stoi jakaś starsza kobieta. To ktoś, za kogo się modlisz. [Siostra mówi: "Tak"− wyd.] Tak. To twoja matka. [Siostra mówi: "Tak jest. Tak" − wyd.] Ona cierpi na wysokie ciśnienie krwi. [Siostra mówi: "Tak" − wyd.] A ty masz infekcję nerek. [Siostra mówi: "Tak jest" − wyd.] To prawda. [Siostra mówi: "To się zgadza" − wyd.] Czy temu wierzysz? [Siostra mówi: "Tak" − wyd.] 403. Twojej matki tu nie ma. [Siostra mówi: "Nie" − wyd.] Jak pójdziesz do niej, to zdejmij tę chustkę, którą masz zawiązaną wokół szyi i połóż na swoją matkę. Nie wątp, a to wysokie ciśnienie krwi opuści ją. Twoja infekcja odejdzie również. Idź i wierz. 404. Wierzycie teraz? [Zgromadzeni mówią: "Tak" − wyd.] Z całego serca? [Zgromadzeni mówią: "Amen"−wyd.] Widzicie, patrzę teraz ponad to zgromadzenie i widzę, jak gdyby tam w tyle było trochę mglisto. 405. Rzeczy, które Ja czynię i wy czynić będziecie". On uczynił tu tego wieczoru więcej, niż w całej pielgrzymce Swego życia. To prawda. A teraz, ta pani tutaj, młoda kobieta. Nie znam jej, jest mi obca. Wierzysz, że jestem Jego sługą? [Siostra mówi: "Tak" − wyd.] Chwileczkę . . . 406. Pojawił się przede mną jakiś mężczyzna, ktoś w tym zgromadzeniu. Chwileczkę, to ktoś w zgromadzeniu. To opuściło to miejsce, to Światło oddaliło się stąd. A tam przy Tym stał jakiś mężczyzna, gdzieś 55/60 pośród zgromadzonych. Tylko nie martw się. Bądź dobrej myśli. 407. Wróćmy znowu i przyjrzyjmy się tej kobiecie. Otóż jeśli Pan Bóg . . . To jest szósta albo siódma osoba, czy coś takiego, która przechodzi przez tę kolejkę rozpoznawania. Jeśli Pan Jezus mi objawi, odnośnie tej kobiety, co jej dolega, to czy sprawi to, że reszta z was uwierzy z całego serca? Czy będziecie mogli przyjąć Chrystusa na takiej podstawie? [Zgromadzeni mówią: "Amen" − wyd.] Widzicie? Jeden taki przypadek powinien wystarczyć, aby to udowodnić. Dla potwierdzenia wystarczy trzy razy, a to się stało dziesiątki tysięcy razy bez żadnej pomyłki. 408. Nie jesteś tu ze swojego powodu. Jesteś tu przez jakiegoś mężczyznę. Widzę go siedzącego z pochyloną głową. Pali papierosy, a ty się modlisz, aby te papierosy od niego odeszły. Niech Pan Bóg zaspokoi twoją prośbę, siostro. Idź i wierz z całego serca, a niech ten diabelski nawyk opuści twojego męża, w Imieniu Pana Jezusa. 409. Twoim problemem są plecy. Wierzysz, że Bóg cię uzdrowi? Tak? [Siostra mówi: "Tak" − wyd.] W porządku idź i mów: "Dzięki Ci, Panie". 410. Znam tę kobietę, zdaje się, że to córka pani Neece. Czy to prawda? [Siostra mówi: "Tak" − wyd.] Tak myślałem. Niech cię Bóg błogosławi. Twoja dolegliwość pleców opuści cię teraz. Możesz iść i być zdrowa. 411. Wierzysz, że Bóg może uzdrowić ten artretyzm i dać ci zdrowie? Idź i powiedz Mu, że Mu wierzysz. Po prostu wierz z całego serca. 412. Jak się pan ma? Wierzysz, że Bóg może uzdrowić tę chorobę żołądka i dać Ci zdrowie? [Brat mówi: "Amen" − wyd.] W porządku, zatem idź i mów: "Dzięki Panu, będę zdrowy" i bądź zdrowy. 413. Następny przypadek artretyzmu, a także dolegliwości starości. Wierzysz, że Bóg może cię uzdrowić, kiedy położę na ciebie ręce? [Siostra mówi: "Wiele razy kładłeś na mnie ręce, bracie" − wyd.] Słyszycie to? [Zgromadzeni mówią: "Tak"−wyd.] Niech cię Pan pobłogosławi, moja siostro i niech cię uwolni dzisiaj wieczorem. Amen. Tylko Mu wierz. 414. Choroba serca, choroba żołądka. [Siostra mówi: "Tak" − wyd.] Wierzysz, że Bóg może cię uzdrowić? W porządku idź w Imieniu Pana 56/60 Jezusa. Niech cię uzdrowi. 415. Jak się czujesz, młody przyjacielu? To astma. Wierzysz, że Bóg może uzdrowić z astmy? [Brat mówi: "Tak" − wyd.] Idź i wierz; On to uczyni. W porządku. 416. To jest cukrzyca. Wierzysz, że Bóg może uzdrowić twoją krew i przywrócić cię do zdrowia? Idź i wierz Mu, a On tego dokona. Wierzysz w to całym sercem? 417. Co, gdybym ci nic nie powiedział, a tylko położył na ciebie ręce? Wierzysz, że Duch Święty jest tutaj, by cię uzdrowić? [Pacjent mówi: "Tak" − wyd.] Tak powinno to być. Podejdź tutaj. W Imieniu Jezusa Chrystusa, odejdź i bądź uzdrowiony. Amen. 418. Niech pani podejdzie. Gdybym nic ci nie powiedział, to czy byś wierzyła, że Bóg uzdrowi cię z tej kobiecej dolegliwości? No nie, wybacz, On to już wypowiedział. Idź. Niech ci Bóg błogosławi. Idź i wierz, a będziesz zdrowa. 419. Wierzy pan z całego serca? Bóg uzdrawia dolegliwości serca, nieprawdaż? [Brat mówi: "Oczywiście, że tak" − wyd.] On uzdrawia człowieka. Jestem pewny, że tak. 420. On jest Bogiem. Wierzycie w to? [Zgromadzeni mówią: "Amen" − wyd.] Wierzycie z całego serca? [Zgromadzeni mówią: "Amen" – wyd.] Miejcie wiarę w Boga! 421. Pewien mężczyzna tutaj na zewnątrz zrobił coś . . . Jakieś kilka minut temu. Chcę się o tym dowiedzieć. To krew . . . Ktoś, coś jak gdyby wypadek, jak gdyby coś się wydarzyło. On krwawił. To się gdzieś wydarzyło. Ten mężczyzna tu stał. Właśnie się pomodliłem. Tak, mam to. To jest ten mężczyzna, to jest J. T. Parnell. Znam tego chłopca. Masz wewnętrzne krwawienie, J. T. Wierzysz, że Bóg może cię uzdrowić? W porządku, zatem to się zatrzyma. Wierz z całego serca. 422. Ta drobna pani siedząca tutaj, patrzy wprost na mnie, siedzi obok brata Grimsley'a. Obok niej znajduje się Światło. Ty, z małym, białym kołnierzem. Mary, nie znam cię, ale tak się nazywasz. Masz duchowe dolegliwości, a także jesteś bardzo nerwowa. Zapomnij o tym, wszystko będzie w porządku. Wierz z całego serca. Miej wiarę w Boga. Jeżeli tylko możesz wierzyć. 57/60 Ta niewielka kobieta siedząca tam w tylnym rzędzie, tu po tej stronie, ona pochodzi z Michigan, ma dolegliwości kobiece. Wierzysz, że Bóg może cię uzdrowić? Zatem możesz otrzymać to, o co prosisz. Wierzysz? Amen. Podnieś rękę i powiedz: "Przyjmuję to". W porządku, możesz iść do domu i być zdrowa. Nie znam tej pani, ale Bóg naprawdę ją zna. 424. A co z tobą, ty tutaj na tych noszach? Jesteś tylko kaleką, czy jesteś zupełnie leżącym? Jestem obcy dla ciebie. Nie znam cię. Bóg cię zna. Lecz ja ci mówię, że jesteś zacieniony przez śmierć. Masz raka. Przybyłeś z daleka, jesteś ze Cincinnati. Nazywasz się pan Hawk. Wierz z całego serca. Jeśli pozostaniesz w tym stanie − umrzesz. Przyjmij Jezusa Chrystusa i bądź uzdrowiony. Wierzysz Mu? Powstań więc na nogi i przyjmij Jezusa Chrystusa. 425. Ilu z was tutaj wierzy Mu w tej chwili? [Zgromadzeni mówią: "Amen" − wyd.] Wierzycie Mu z całych serc? [Zgromadzeni mówią: "Amen" − wyd.] Więc powstańcie teraz wszyscy. Powstańcie. Módlcie się teraz, każdy po swojemu. Połóżcie ręce na kogoś obok was. 426. Gdzie jest siostra Brown? Siedziała tu, cierpiąc. Któregoś dnia dzwoniła do mnie, nie mogła podnieść rąk w górę. Widziałem, to coś złego z krwią. Kiedy pewnego dnia ją spotkałem, miała cukrzycę. Gdzie ona jest? Była tu przed chwilą z panią Dauch. W porządku, siostro Brown. Dziś wieczorem pragnę, byś wierzyła z całego serca. Wiem, że wiesz, co ci dolega, ale chcę, byś wierzyła. Wyszłaś ze szpitala, żebym się za ciebie modlił. Modlę się teraz za ciebie. Wierz. Będziesz zdrowa. 427. Margie, miej wiarę w Boga. To zaraz przejdzie. To się zaraz skończy. On może uzdrowić z cukrzycy, On może cię uzdrowić z twoich dolegliwości żołądka. 428. A teraz niech każdy położy rękę na kogoś drugiego i trzymajcie tak swoje ręce przez chwilę. Po prostu połóżcie ręce jeden na drugiego; trzymajcie . . . Patrzcie, dochodzi już godzina jedenasta, a wielu z was musi jechać do Tennessee i na inne miejsca. 429. Pan Bóg to potwierdził, na pewno. Co widzieliście dziś wieczorem? Widzieliście człowieka czy Jezusa, który potwierdza Swe Słowo? 423. 58/60 Te chusteczki leżące tutaj, podczas gdy to namaszczenie spoczywa nade mną, kładę moje ręce na te chusteczki i modlę się o to, aby Bóg Wszechmogący . . . Było powiedziane: "Oni brali chusteczki i przepaski, które dotknęły się ciała Pawła". 431. Są tutaj ci, którzy byli martwi, a zostali wzbudzeni. Są tu ci, którzy mieli wypadki i byli poturbowani, a zostali uzdrowieni. 432. Widzę panią Wilson stojącą tutaj, która niedawno niemal wykrwawiła się na śmierć z powodu gruźlicy, właściwie przed laty. Jest tu dziś wieczorem. Lekarze dawali jej jedynie kilka godzin życia. Dziś wieczorem ona tu jest. 433. Wszędzie wokół są tu chromi, ślepi, ułomni, na wózkach inwalidzkich i tak dalej. Stoją tu dzisiaj wieczorem jako żywe trofea. Jak to się stało? Jezus Chrystus żyje; On jest ten sam wczoraj dzisiaj i na wieki. 434. Ten mężczyzna, który właśnie przed chwilą złożył świadectwo, że miał epilepsję, że miał ją przez wiele lat i tak dalej, a tylko raz był na zgromadzeniu, przed prawie dwudziestu laty, a od tego czasu nie miał już nigdy ataku. To jest ten jeden z dziesięciu tysięcy. 435. On jest Uzdrowicielem. Amen. On leczy. Nie bądźcie podnieceni. Po prostu z dziecinną wiarą odwróćcie swój wzrok na Golgotę. Zamknijcie oczy i zapomnijcie, że jesteście w kaplicy. Zamknijcie oczy i zapomnijcie, że ktoś stoi obok. Spójrzcie na Jezusa i zobaczcie. Spójrzcie teraz na Jezusa i żyjcie. Bo tak jest zapisane w Jego Słowie, alleluja! Tylko spójrz i żyj. Spójrz i żyj, mój bracie, żyj. Spójrz na Jezusa i żyj. Bo tak jest zapisane w Jego Słowie, alleluja! Tylko spójrz i żyj. 436. Zamknijcie oczy na człowieka. Zamknijcie oczy na rzeczy otaczające was. Patrzcie przez wiarę na Jezusa Chrystusa, wiedząc, że On był zraniony za wasze przestępstwa, a Jego sińcami zostaliście uzdrowieni. 437. Panie Jezu, w czasie gdy ci ludzie modlą się i kładą ręce jeden na drugiego, uświadamiamy sobie, że stoimy w obecności żywego, zmar430. 59/60 twychwstałego Jezusa Chrystusa, w formie Ducha Świętego, który objawia nam tajemnice serc i ujawnia nasze pragnienia i daje obietnicę, że zaspokoi nasze pragnienia, jeśli tylko będziemy wierzyć. 438. Mężczyźni i kobiety trzymają ręce jeden na drugim. Modlą się, bo jesteśmy współobywatelami Królestwa Bożego. Jesteśmy współbraćmi i siostrami Jezusa Chrystusa. 439. Szatanie, przychodzimy do ciebie i rzucamy ci wyzwanie w Imieniu Jezusa Chrystusa. On jest Mieczem. On jest Tym, który odcina choroby. Jest Tym, który odcina zwątpienie. Jest Zwycięzcą. Rzucamy ci teraz wyzwanie w Imieniu Jezusa Chrystusa, byś wyszedł z tych ludzi, szatanie. 440. Słowo Boże jest zamanifestowane. Ono dokonuje obrzezki, usuwa zwątpienia, usuwa choroby i przynosi doskonałe wyzwolenie. Modlimy się, by Duch Święty spadł na tych ludzi i dał im moc wiary, by wie rzyli, że obecność Wszechmogącego Chrystusa jest teraz tutaj. Spraw to, Panie. 441. Potępiam każdą chorobę. Potępiam wszystkie niemoce, potępiam każdą niewiarę w Imieniu Jezusa Chrystusa. Niechby Duch Święty uhonorował to, co powiedziałem i ogarnął ten budynek i wyzwolił każdą osobę w Bożej obecności. 442. Podnieście teraz wasze ręce i oddajcie Mu chwałę. Ogłaszam was wszystkich za uzdrowionych w Imieniu Jezusa Chrystusa! 60/60