Rządowe in vitro pełne niedoróbek: Rodzice wybiorą kolor oczu i

Transkrypt

Rządowe in vitro pełne niedoróbek: Rodzice wybiorą kolor oczu i
Rządowe in vitro pełne niedoróbek: Rodzice
wybiorą kolor oczu i kształt nosa dziecka
Projekt przepisów regulujących leczenie niepłodności znalazł się pod lupą ekspertów.
Wytykają błędy i apelują do Ministerstwa Zdrowia o zmiany. Jeśli wejdzie w życie, będzie
można wybierać cechy potomka.
Na razie wspomniany projekt – w opinii specjalistów – zawiera zdecydowanie więcej
kontrowersyjnych pomysłów niż plusów. Ich zdaniem należy niezwłocznie wprowadzić do
niego wiele zmian:
Dziecko na życzenie. Jeżeli resort zdrowia nie zmieni przepisów, przyszli rodzice mogliby
wybierać m.in. kolor oczu, długość rzęs czy kształt nosa dziecka. Choć nie jest to intencją
autorów ustawy, to nieumiejętnie sformułowane zapisy zostawiają taką lukę.
Kontrowersje wokół anonimowości dawcy. Do tej pory dawcą materiału genetycznego
mogła zostać osoba, którą dopuściła klinika zgodnie z jej wewnętrznymi regulacjami. Teraz
dawca ma być niejawny, co oznacza, że już nie będzie można realizować dawstwa
rodzinnego. Osoba ubiegająca się o potomstwo nie będzie mogła wskazać dawcy (np. ze
swojej rodziny). Część ekspertów uważa, że to błąd.
Sposób przechowywania zarodków. Ministerstwo chce wprowadzić absolutny zakaz handlu
zarodkami i ich niszczenia. Do tej pory zdarzało się, że nawet w internecie można było je
kupić, a ich utylizacja nie była karalna. Teraz będzie. Sęk w tym, że jak przekonuje Sławomir
Sobkiewicz, przewodniczący Związku Polskich Ośrodków Leczenia Niepłodności i
Wspomaganego Rozrodu, ominięto kwestie płatności. Nie wiadomo, kto ma finansować
utrzymywanie zarodków: państwo, klinika czy rodzic? Trzeba to doprecyzować.
Sposób nadawania statusu kliniki leczenia niepłodności. Zdaniem Polskiego Towarzystwa
Ginekologicznego wymogi są nieprecyzyjne, co może prowadzić do nadużyć. Z drugiej
strony projekt ogranicza działalność już istniejących placówek: mogą nie dostać pozwolenia
na działalność. Konieczne jest stworzenie czytelnych kryteriów.
Nad ustawą politycy pracowali od 10 lat. Ostatecznie powstała wskutek nacisków Komisji
Europejskiej, która groziła sankcjami finansowymi. Wciąż, mimo tylu lat, projekt jest daleki
od ideału.
Kto zapłaci za zarodki, czyli cerowanie in vitro
Specjaliści uważają, że niedoróbki to efekt braku konsultacji z nimi na etapie przygotowań
projektu ustawy. Protestują nie tylko lekarze, ale i przedstawiciele środowisk skupiających
pacjentów oraz przedstawiciele klinik.
Kontrowersje wzbudza m.in. kwestia upolitycznienia problematyki leczenia niepłodności.
Resort zdrowia – jak wynika z projektu ustawy – zamierza powołać radę do spraw leczenia
niepłodności, która ma doradzać ministerstwu. Eksperci przekonują jednak, że jeżeli minister
zdrowia wybiera kandydatów do rady i wskazuje, kto ma być jej przewodniczącym, to będzie
ona ciałem fikcyjnym i zależnym od woli ministra, który akurat będzie powoływał członków.
Polskie Towarzystwo Ginekologiczne podkreśla, że kłopot może stanowić również to, iż nie
wymaga się od członków rady żadnego wykształcenia przedmiotowego.
W opiniach wysłanych do resortu wskazywane są także zapisy niekorzystne dla placówek
leczenia niepłodności. M.in. przyznawanie „koncesji”, czyli zgody na prowadzenie kliniki na
okres 5 lat, i konieczność odnawiania takiej zgody. Tymczasem żaden podmiot medyczny
zarejestrowany w urzędzie wojewódzkim i legitymujący się zaświadczeniem z sanepidu nie
musi czegoś takiego robić.
Sławomir Sobkiewicz, przedstawiciel klinik leczenia niepłodności, podkreśla, że jeżeli
ministerstwo będzie mogło nagle zamknąć klinikę po pięciu latach, może wprowadzić
zamieszanie m.in. ze względu na przechowywane tam zarodki. I zadaje pytania: który dawca
będzie chciał co 5 lat przyjeżdżać do kliniki, aby podpisać nową umowę? I co się stanie, jeśli
bank utraci z nim kontakt?
Specjaliści wykazują również, że nawet drobne nieścisłości mogą prowadzić do zgubnych
skutków. Oto przykład nieprecyzyjnych zapisów, który mógłby dopuścić do wybierania cech
dziecka. Autorzy ustawy piszą, że jest niedopuszczalne „stosowanie wyboru płci dziecka, z
wyjątkiem sytuacji, gdy wybór taki pozwala uniknąć ciężkiej, nieuleczalnej choroby
dziedzicznej”. To jedyne wyłączenie, więc możliwa jest selekcja innych cech poza płcią z
dowolnych powodów pozamedycznych. Jednak, jak twierdzi Anna Krawczak ze
Stowarzyszenia Nasz Bocian, zapewne urzędnicy akurat te przepisy uszczelnią.
Jest jednak wiele innych, których resort może nie zmienić. Jak ten dotyczący anonimowości
dawcy. Zgodnie z projektem resortu osoba, która przekazuje swój materiał genetyczny, ma
pozostać niejawna. A jedyne dane, które otrzymają rodzice korzystający z jej materiału, to
data i miejsce urodzenia dawcy. Z jednej strony przepisy nie chronią w pełni anonimowości:
w przypadku małej miejscowości mogą ułatwić wyśledzenie danej osoby. Z drugiej –
zdaniem Krawczak – ignorują to, że coraz częściej dzieci poczęte dzięki dawstwu chcą się
dowiedzieć o swoich rodzicach genetycznych, a europejskie sądy stają po ich stronie. Choćby
zeszłoroczny wyrok niemieckiego wymiaru sprawiedliwości, w którym uzasadniano, że
prawa dziecka stoją ponad zobowiązaniami ośrodków leczniczych do zachowania
anonimowości.
Ponadto wprowadzanie anonimowości uniemożliwia korzystanie z komórek czy nasienia od
osób spokrewnionych. Dlatego Stowarzyszenie Nasz Bocian apeluje, by wprowadzić
dawstwo dwuścieżkowe: anonimowe i takie, w którym po uzyskaniu pełnoletności dziecko
miałoby prawo poznać swoje pochodzenie. To zaś by oznaczało, że osoba oddająca materiał
genetyczny podpisywałaby zgodę na to, że jej dane mogą zostać odtajnione. Tak już jest m.in.
w Wielkiej Brytanii. Jednak – jak wynika z rozmów ekspertów z ministerstwem – resort
akurat tego nie będzie chciał zmienić.
Przepisy ministerstwa nie rozwiązują również kwestii tego, co się dzieje z niewykorzystanymi
zarodkami. Niby rodzice są ich właścicielami, lecz nie mają prawa ich zabrać z kliniki (chyba
że okażą dokument, iż przenoszą je do innej placówki). Nie jest także jasne, kto ma
finansować ich przechowywanie. Tak sformułowane przepisy, zdaniem Krawczak, mogą
nakłaniać rodziców, którym pozostały niewykorzystane zarodki, do oddania ich do adopcji ze
względów finansowych. I choć wiele osób robi to chętnie, to nie dla każdego jest to prosta
decyzja. Jedna z matek opowiada, że kiedy zastanawiała się nad oddaniem zarodka, przyszło
jej do głowy, że równie dobrze za kilka lat mogłaby spotkać na ulicy „swoje” dziecko. Nie
każdy więc wybiera tę opcję. Czy za przechowywanie zarodków będzie płacił do końca życia,
a potem jego dzieci – resort zdrowia już nie precyzuje.
Dorota Białobrzeska-Łukaszuk, prezes zarządu Invicta, podkreśla, że jedno przynajmniej
będzie pewne: standardy, które zapewnią bezpieczne przechowywanie i wykorzystanie
komórek oraz zarodków, bo ośrodki w tej kwestii będą musiały postępować zgodnie ze
standardami jakościowymi.
Sobkiewicz pokazuje jeszcze jeden problem: autorzy projektu nie określają wysokości
rekompensaty dla dawców. Tymczasem dyrektywa unijna na temat leczenia niepłodności oraz
dokumenty europejskiego towarzystwa leczenia niepłodności ESHRE wskazują, że dawstwo
powinno być rekompensowane. Jak wylicza, w Europie jest to 70–80 euro za jedną porcję
nasienia i około 800 euro dla dawczyni komórek jajowych.
Niejasne są przepisy dotyczące relacji dawców materiału genetycznego z urodzonymi
dziećmi. Proponowane przepisy z jednej strony wprowadzają regulacje nakazujące zrzec się
dawcy materiału genetycznego jakichkolwiek roszczeń. Jednak nie zapewniają już
bezpieczeństwa w drugą stronę. Np. gdy umrą rodzice dziecka, a jego opiekunowie prawni
pozwą o alimenty dawcę materiału. Zdaniem ekspertów to on powinien być zabezpieczony
przed ewentualnymi roszczeniami.
Źródło: Dziennik Gazeta Prawna
Artykuł z dnia: 2014-09-23, ostatnia aktualizacja: 2014-09-23 09:01
Autor: Klara Klinger
Żadna część jak i całość utworów zawartych w dzienniku nie może być powielana i rozpowszechniania lub dalej rozpowszechniana
w jakiejkolwiek formie i w jakikolwiek sposób (w tym także elektroniczny lub mechaniczny lub inny albo na wszelkich polach
eksploatacji) włącznie z kopiowaniem, szeroko pojętą digitalizacją, fotokopiowaniem lub kopiowaniem, w tym także
zamieszczaniem w Internecie - bez pisemnej zgody Infor Biznes Sp. z o.o.
Jakiekolwiek użycie lub wykorzystanie utworów w całości lub w części bez zgody Infor Biznes Sp. z o.o. lub autorów z naruszeniem
prawa jest zabronione pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.