Czytaj Test w Estrada i Studio
Transkrypt
Czytaj Test w Estrada i Studio
Access Virus TI TEST Access Virus TI syntezator Dane techniczne Przetworniki A/C/A: 192kHz, 24 bity. Wyjœcia: 6 wyjœæ symetrycznych +4dB, wyjœcie s³uchawkowe. Wejœcia: 2 wejœcia, 24 bity, 4 tryby czu³oœci. Porty cyfrowe: USB 2.0 (12Mb), wejœcie/wyjœcie S/PDIF. Wymiary: 8×47×18,8cm (w×s×g). Waga: 3,6kg Cena TI Desktop – 6.990 z³ TI Polar – 9.190 z³ TI Keyboard – 9.190 z³ Dostarczy³ Audiostacja, Warszawa, tel. 022-616-13-86, www.audiostacja.pl Dariusz Mazurowski Przed kilkunastu laty w pewnym sklepie ogl¹da³em sprzêtowe kontrolery s³u¿¹ce do programowania syntezatorów Waldorf Microwave (pierwsza generacja) oraz Oberheim Matrix 1000. Tak wygl¹da³ mój pierwszy kontakt z mark¹ Access. Dziœ to ju¿ oczywiœcie odleg³a historia, bo swoj¹ pozycjê firma zawdziêcza innemu produktowi... ma właściwie tylko jeden produkt. Za to jaki! Okazuje się, że sukces gwarantuje konsekwentne doskonalenie jednego, dobrego pomysłu. Z tą myślą przystępowałem do testowania najnowszej generacji – modelu TI. lacyjnych (pojawiły się nowe sekcje) i poprawiono szereg detali, co podniosło komfort pracy. Dotyczy to przede wszystkim wyświetlacza, który teraz pozwala na bardzo czytelną prezentację danych. Wbrew pozorom bowiem wiele Fizycznoœæ Na pierwszy rzut oka Virus TI zewnętrznie niewiele różni się od swojego poprzednika, modelu C. W istocie jednak zmieniono układ elementów regu- Można dyskutować czy kolejne generacje Virusa to zupełnie odrębne urządzenia, czy jedno – wciąż ulepszane – ale nie zmienia to postaci rzeczy. Nie jest to co prawda przypadek odosobniony, jednak trudno byłoby znaleźć rynkowego potentata (Access chyba już zasłużył sobie na ten tytuł), który w ofercie Œcie¿ka nr 3 40 Estrada i Studio • czerwiec 2006 parametrów pozostaje jakby nieco w ukryciu i nie można ich ustawiać wyłącznie za pomocą baterii potencjometrów i przełączników. W porównaniu z pierwszym Virusem nie zmieniły się rozmiary panelu, za to w istotny sposób wzrósł potencjał urządzenia. Obsługa stała się więc nieco trudniejsza, ale z korzyścią dla potencjału brzmieniowego. Virus zawsze uchodził za jeden z najsolidniej wykonanych instrumentów w swojej klasie (made in Germany...) i doprawdy nie wiem co od strony mechanicznej można mu zarzucić. Znakomite potencjometry, przełączniki, trwała obudowa – czego chcieć więcej. No i wygląd, w sumie rzecz drugorzędna, choć nie do pogardzenia. Wrażenie psuje tylko zewnętrzny zasilacz sieciowy, w tej klasie (a mówimy o naprawdę wysokiej półce) kompromis trudny do zaakceptowania. Producent za to umiejętnie nawiązał do najlepszych tradycji – nie tylko poprzez zastosowanie licznych elementów regulacyjnych, ale także drewnianych boków obudowy. W przypadku wersji desktop (taką testowałem) po ich zdjęciu można dokręcić rakowe uszy (w zestawie) i zamontować instrument jako moduł o wysokości 4U. Producent zastosował tutaj bardzo oryginalne rozwiązanie gniazd – normalnie znajdują się z tyłu obudowy, ale całą szynę można odwrócić o 90 stopni, tak by ulokować je pod spodem – czyli z tyłu w przypadku montażu w obudowie. W ten sposób nie musimy już zostawiać miejsca na wystające nad modułem wtyczki i kable. Producent zastrzega jednak, że takiej zmiany powinien dokonać autoryzowany serwis. Kupując Virusa TI w tej wersji lepiej więc od razu zażyczyć sobie właściwą orientację gniazd (oryginalnie instrument jest dostarczany jako desktop). Inna sprawa, że chyba nie zdecydowałbym się na montaż w ramie i to nie tylko ze względu na eleganckie boki z drewna. Totalna integracja Jak dotąd pomiędzy światem instrumentów sprzętowych i programowych biegła dość wyraźna granica. Testowany syntezator skutecznie ją zaciera. Korzystając z gniazda USB możemy zintegrować urządzenie z komputerowym studiem (odpowiednie oprogramowanie znajduje się na załączonej płycie CD-ROM). Virus będzie funkcjonował jako wtyczka VST lub AU, a jego wyjścia audio przypiszemy do odpowiednich kanałów sekwencera. Z punktu widzenia użytkownika nie będzie żadnej różnicy, wirtualne panele kontrolne pozwolą na programowanie instrumentu z poziomu komputera (choć większość i tak woli prawdziwe potencjometry). Przygotowując utwór, aranżację zawsze będzie można zapisać barwy wraz z samą sekwencją i przywołać podczas odtworzenia. Virus TI będzie także wysokiej jakości konwerterem (na pewno o niebo lepszym niż wiele kart dźwiękowych), czy wreszcie sprzętowym sterownikiem, który pozwoli na kontrolowanie różnych aplikacji muzycznych. Warto wspomnieć, że w pamięci zapisano wiele szablonów pozwalających na zdalne sterowanie innymi instrumentami (sprzętem i oprogramowaniem). Można także zaprogramować własne. W tym trybie każda zmiana wprowadzana potencjometrem spowoduje pojawienie się na wyświetlaczu nazwy odpowiedniego parametru docelowego urządzenia. Z punktu widzenia użytkownika bardzo ważną cechą Virusa TI jako elementu komputerowego studia jest to, że wyjątkowo prosta instalacja i konfigurowanie oprogramowania odbywa się automatycznie. W ten sposób opisywane urządzenie będzie doskonałym uzupełnieniem arsenału muzyka dotąd poruszającego się w świecie wirtualnym, ale chcącego skorzystać z zalet sprzętu. I na odwrót – osoby preferujące Estrada i Studio • czerwiec 2006 TEST Access Virus TI hardware dzięki niemu wykonają pierwszy i do tego duży krok w kierunku studia komputerowego. Oczywiście są twórcy, których narzędzia wirtualne po prostu nie interesują i mogą nabrać pewnych wątpliwości czy Virus TI będzie im dobrze służył. Czy rezygnując z „totalnej integracji” nie stracą części potencjału brzmieniowego? I wreszcie czy zwyczajnie nie zapłacą astronomicz- Totalna integracja Jedn¹ z najwa¿niejszych cech Virusa TI jest pe³na integracja ze œrodowiskiem komputerowym. Po³¹czenie poprzez USB pozwala na jednoczesn¹, dwukierunkow¹ transmisjê danych MIDI oraz czterech submiksów mono (lub dwóch stereo). Dziêki temu spe³nia on funkcjê instrumentu sterowanego z poziomu sekwencera, reaguj¹cego na wszystkie polecenia MIDI (zmiany parametrów w czasie rzeczywistym itp.) i wysy³aj¹cego sygna³ na szyny miksera sekwencera z dok³adnoœci¹ do pojedynczego sampla (zegar instrumentu sterowany jest z poziomu programu). Wirtualne interfejsy Virusa mo¿na uruchamiaæ jako kolejne wtyczki VST/AU, dziêki czemu mo¿na pracowaæ wielobrzmieniowo. Sam Virus mo¿e równie¿ s³u¿yæ jako sterownik MIDI, co umo¿liwia nagrywanie ruchu ga³ek w trybie rzeczywistym albo sterowanie innymi urz¹dzeniami MIDI w naszym studiu. Rysunek prezentuj¹cy integracjê Virusa TI z sekwencerem uruchomionym na komputerze, z którym instrument jest po³¹czony przez port USB. 42 nej kwoty za niepotrzebną im funkcję? Zapewniam, że nie ma obaw. Opisane w tym punkcie właściwości powinni potraktować jako bonus, którego w ogóle nie muszą zauważyć. Nie stracą ani odrobiny potencjału urządzenia, ani też nie będą płacić za zbędne gadżety. Samo oprogramowanie bardzo ułatwia orientację w pamięci (przeglądanie barw), pozwala także na bardzo obrazową prezentację wielu parametrów i funkcji. Na ekranie komputera możemy zobaczyć konfigurację filtrów, kształt obwiedni, krzywą przebiegu oscylatora itp. Bez wątpienia jest to znacznie bardziej czytelna forma niż zaoferowałby nam wyświetlacz instrumentu. Synteza Instrument kontynuuje tradycje swoich poprzedników, zatem ma wszystko co wcześniejsze modele, plus mnóstwo nowych elementów. Układ panelu jednoznacznie wskazuje, że punktem wyjścia twórców urządzenia jest klasyczna synteza subtraktywna. Innymi słowy – oscylatory, filtry i wzmacniacz. Producent jednak wyposażył instrument w wiele innych narzędzi, w tym także syntezę wavetable. Porównując z modelem C wszystkiego jest więcej (polifonii, efektów, barw w pamięci), a pod pewnymi względami poprawiono wiele elementów (m.in. procesor FX, modulację parametrów). Z drugiej strony nie zmieniły się fundamentalne zasady działania, czy sposób obsługi. Muzycy mający Virusa C w małym palcu bez problemu opanują nowy sprzęt w ciągu jednego dnia. Choć będzie to dość pracowity dzień... Programowanie barwy jest stosunkowo proste – najważniejsze parametry (w domyśle także te, które najczęściej modulujemy podczas gry na żywo) ustawiamy za pomocą potencjometrów – ich aktualna wartość zawsze pojawia się na wyświetlaczu. Kilka funkcji aktywuje się przełącznikami (np. synchronizację oscylatorów), choć większość z nich służy do określenia, który oscylator czy LFO edytujemy. Wiele sekcji będących połączeniem kilku podobnych, czy wręcz identycznych elementów ma bowiem wspólne dla nich regulatory. Także część potencjometrów spełnia podwójną rolę – wówczas należy skorzystać z przycisku SHIFT. Na marginesie odnotowuję jeszcze jedno spostrzeżenie. Otóż potencjometry testowanego modelu charakteryzuje pewna osobliwa właściwość – zmiana wartości parametru rozpoczyna się i kończy na graficznej skali. Ale zakres obrotu jest nieco większy i na obu krańcach występuje coś w rodzaju „jałowego biegu”. Warto także zwrócić uwagę na niektóre parametry, zwłaszcza gdy konieczne jest bardzo precyzyjne ustawienie. Dobrym przykładem jest choćby strojenie oscylatorów w półtonach. Potencjometrem można ustawić konkretną wartość, ale nie jest to łatwe (bo też zakres waha się od -48 do +48, czyli po cztery oktawy). Niekiedy zatem trzeba doprecyzować wartość parametru przyciskami „+” lub „–”. Mimo istotnych zmian w układzie panelu syntezatora wciąż jest on w zasadzie kolejną modyfikacją rozwiązania zastosowanego w pierwszym modelu. Jak wspomniałem wcześniej, od strony funkcjonalnej nastąpił jednak znaczny postęp. Siłą rzeczy coraz więcej parametrów dostępnych jest jedynie po aktywowaniu stosownego menu edycyjnego. Użytkownik musi opanować specyficzny dla Virusa styl pracy, który niekiedy bywa nieco kłopotliwy. Weźmy na przykład oscylatory. Znajdując się w menu edycyjnym musimy kolejnym przełącznikiem określić, który oscylator chcemy programować. Jednak część parametrów jest wspólna dla całej sekcji i aby się do nich dostać musimy ponownie nacisnąć przycisk EDIT. Być może pewne procedury dałoby się uprościć, jednak testowany model jest generalnie w miarę prosty w obsłudze. Z drugiej strony powinniśmy pamiętać, że to bardzo zaawansowane Estrada i Studio • czerwiec 2006 narzędzie o ogromnym potencjale i jego opanowanie wymaga jednak sporej wiedzy i umiejętności. Do niedawna częstym problemem wielu instrumentów tego typu był wyraźny efekt schodkowy, szczególnie irytujący, gdy chcieliśmy modulować na żywo istotne parametry – jak choćby częstotliwość odcięcia itp. Standard MIDI jest już dość leciwy i opracowano go w czasach, gdy technologia cyfrowa miała dość ograniczone możliwości (głównie chodzi o niską szybkość przesyłu danych). Access był jednym z pierwszych producentów, którzy skutecznie rozwiązali problem. Obracając potencjometry nie usłyszymy żadnego schodkowania, ale płynną zmianę. Jednak Virus TI oferuje też funkcję kwantyzacji potencjometrów, co pozwala na uzyskanie zmian skokowych – o ile ma to dla nas jakiś sens muzyczny. Kolejne modele były dokładnie opisane na łamach EiS, tym niemniej postanowiłem po raz kolejny omówić istotne składniki toru syntezy. Przy okazji zresztą okaże się jakie zaszły zmiany, a co jest absolutną nowością. Oscylatory Syntezator pozwala na wykorzystanie trzech oscylatorów na głos oraz suboscylatora, który zawsze będzie nastrojony o oktawę niżej niż pierwszy. Trzeci należy aktywować specjalnym przyciskiem (podobnie jak w poprzednich modelach). Jego użycie wiąże się z redukcją polifonii, więc gdy wystarczą nam tylko dwa, ostatni po prostu wyłączamy. Generalnie elementy regulacyjne są dla wszystkich wspólne i o tym, który aktualnie ustawiamy, decyduje wybór dokonany za pomocą przełącznika. Efektem pewnych kompromisów jest także ukrycie niektórych parametrów w menu edycyjnym. Powiedzmy sobie otwarcie – z reguły ustawianych raz, podczas budowy Parê s³ów o technologii Ka¿dy instrument cyfrowy jest po prostu wyspecjalizowanym komputerem, w naszym wypadku wyposa¿onym w dwa ultraszybkie DSP. Dziêki temu oferuje niespotykan¹ w tej klasie polifoniê – œrednio jest to 80 g³osów, ale w pewnych wypadkach mo¿e byæ nawet ponad 100. Instrument opracowano tak, by inteligentnie gospodarowa³ w³asnymi zasobami. Sporo zale¿y oczywiœcie od samego u¿ytkownika i tego jakie barwy, czy efekty wykorzystuje. Innymi s³owy – faktyczna polifonia mo¿e te¿ byæ znacznie mniejsza. U¿ycie trzeciego oscylatora, pog³osu, a nade wszystko tryb unison redukuj¹ liczbê dostêpnych g³osów. Virus TI w trybie multi pozwala na jednoczesn¹ grê 16. barwami. Warto zwróciæ uwagê na zastosowane przez producenta nowe podejœcie do tego trybu pracy. Syntezator oferuje tradycyjne rozwi¹zanie, w którym multi budujemy z zapisanych w pamiêci barw. Jeœli któr¹œ z nich zmienimy, zast¹pimy inn¹ – znajdzie to tak¿e odbicie w multi. Jest te¿ drugi sposób – multi mo¿e przechowywaæ komplet danych definiuj¹cych wszystkie barwy i zupe³nie nie trzeba pamiêtaæ o wspomnianych wczeœniej zastrze¿eniach. Testowany model dysponuje bardzo pojemn¹ pamiêci¹ (2.048 programy ROM, 512 RAM, 16 multi z zapisanymi barwami). Producent zadba³ o to, by dostarczyæ syntezator z pakietem bardzo dobrych brzmieñ, co zdarza siê niezwykle rzadko. Nie da siê jednak ukryæ, ¿e co w³asne, to w³asne... Virus TI posiada trzy stereofoniczne pary wyjœæ audio (konwersja 24-bitowa z czêstotliwoœci¹ 192kHz), w tym g³ówne, a ponadto stereofoniczne wejœcie, gniazda S/PDIF, wyjœcie s³uchawkowe i z³¹cze USB. Nie zapomniano o niczym i praktycznie ka¿da konfiguracja po³¹czeñ bêdzie mo¿liwa. Testowany model wykorzystamy wiêc jako samodzielny syntezator, konwerter, wtyczkê, czy te¿ procesor efektów. Estrada i Studio • czerwiec 2006 barwy i potem już niezmienianych. Należy do nich m.in. tryb pracy, czy raczej rodzaj oscylatora. Rzut oka na listę dostępnych opcji uświadamia nam jedno – nazwanie testowanego instrumentu wirtualnym analogiem mówi o nim zaledwie ułamek prawdy. W paru zdaniach postaram się wyjaśnić dlaczego. Pierwszy rodzaj to klasyczny (tak zresztą brzmi nazwa: Classic) oscylator, który generuje przebiegi piłokształtne lub impulsowe. Standardową piłę otrzymujemy w położeniu centralnym potencjometru, obracając go w lewo tłumimy składowe aż do uzyskania czystej sinusoidy. W skrajnym położeniu znajduje się jednak kolekcja przebiegów spektralnych zapisanych w ROM – wyboru dokonujemy potencjometrem WAVE SELECT/PW, którego drugim przeznaczeniem jest określanie szerokości impulsu. Wróćmy do położenia centralnego gałki SHAPE – obracając w prawo dodajemy puls i stopniowo tłumimy piłę. W skrajnie prawym położeniu słychać już tylko pierwszy z wymienionych. Zatem w przeciwieństwie do typowych analogów nie musimy przełączać między pojedynczymi przebiegami, ale możemy je stosować w dowolnych proporcjach. Dodam, że modulacja szerokości impulsu (PWM) jest w tym wydaniu bardzo udana, choć zakres parametru zaczyna się dopiero od 50%. „Klasyczne” oscylatory Virusa oferują także funkcję synchronizacji drugiego z pierwszym. Kolejnym rodzajem przebiegu jest tzw. HyperSaw – nic innego jak zmiksowane piły (maksymalnie 9), które można odstrajać względem siebie. Ten przebieg doskonale nadaje się do budowy barw typu string, padów, czy efektów specjalnych. Warto przy tym zwrócić uwagę na nieco inne działanie funkcji synchronizacji. W tym wypadku rolę master spełnia wirtualny oscylator (którego po prostu nie słychać), zaś użytkownik określa jaki interwał dzieli go od synchronizowanego DCO. Testowany instrument oferuje także przebiegi wavetable (w omawianym przypadku oczywiście nie ma już zastosowania funkcja synchronizacji) i choć nie jest to najbogatsza kolekcja tego typu, trudno traktować ją wyłącznie jako okolicznościowy bonus. Przede wszystkim pozwala na tworzenie wielu ciekawych barw, które wykraczają daleko poza „analogowe” standardy, choć mogą także nawiązywać do klasycznych modeli, np. marki PPG. Efekty specjalne, perkusyjne itp. – wszystko mamy w zasięgu ręki. Synteza wavetable wydaje się pomysłem starym jak świat, ale producenci jakoś niezbyt chętnie wykorzystują ją w swoich instrumentach – tym większe uznanie należy się twórcom najnowszego Virusa. Można jedynie żałować, że nie pomyślano o dodatkowym parametrze, który pozwalałby na wprowadzenie bardzo wyraźnego aliasingu w wysokich rejestrach. Ktoś zapyta – po co nam element uchodzący za podstawową wadę starszych urządzeń cyfrowych? Właśnie po to, by je wiernie naśladować. Czasy mamy takie, że bycie retro jest w modzie, nawet gdy ma oznaczać chodzenie w przeżartym przez mole płaszczu... TEST Access Virus TI niezbędny jest przede wszystkim dobry surowiec. Na szczęście mamy go pod dostatkiem. Mikser Interfejs graficzny aplikacji Virus Control. Z chwil¹ jej uruchomienia pod kontrol¹ sekwencera VST/AU Virus przechodzi w tryb pracy Sequencer i przestaje funkcjonowaæ jako samodzielny syntezator, staj¹c siê kontrolerem MIDI i silnikiem dla Virusa jako wtyczki. Tutaj widzimy ekran z manipulatorami odpowiedzialnymi za obs³ugê filtrów. Tylny panel instrumentu zawiera wyjœcie s³uchawkowe, trzy pary wyjœæ audio, parê wejœæ audio oraz wejœcie i wyjœcie S/PDIF – po raz pierwszy mo¿emy Virusa pod³¹czyæ cyfrowo do naszego systemu. Port USB pracuje w szybkim standardzie USB 2.0, zatem nasz Virus pod³¹czony do komputera to nie tylko syntezator, ale i wysokiej jakoœci interfejs audio, z którego wejœæ i wyjœæ mo¿emy korzystaæ w komunikacji ze œwiatem zewnêtrznym. 44 Na osobną wzmiankę zasługuje działanie trzeciego oscylatora, który nieco różni się od poprzednich. Jeśli wybierzemy tryb Slave, staje się on kopią drugiego, zatem przejmuje wszystkie jego ustawienia. W ten sposób możemy wzmocnić brzmienie, przydając nieco „masywności”. Chcąc indywidualizować ustawienia trzeciego oscylatora musimy wybrać jeden z dostępnych przebiegów spektralnych z ROM lub piłę, sinusoidę, trójkąt, czy wreszcie puls. W ostatnim wypadku szerokość impulsu będzie zawsze taka sama jaką ustawiliśmy dla drugiego oscylatora. Producent zastosował więc rozwiązanie kompromisowe, ale pozwalające na tworzenie wielu interesujących barw. W końcu wiele klasycznych syntezatorów (w tym Minimoog) dysponuje trzema VCO i trudno się oprzeć pokusie stworzenia ich cyfrowego odpowiednika. Nawiasem mówiąc barwę można wzmocnić stosując jeszcze suboscylator. Jak już wspomniałem, jest on nastrojony o oktawę niżej niż pierwszy oscylator i oferuje przebiegi trójkątne lub prostokątne (gwoli ścisłości – w przypadku stosowania HyperSaw tylko drugi z wymienionych). W tym miejscu warto wspomnieć, że każda barwa ma indywidualne ustawie- nie trybu klawiatury. Może być np. monofoniczna z pojedynczym wyzwalaniem obwiedni (jak w przypadku wielu starych analogów), polifoniczna, z legato itp. Testowany model pozwala nawet na określenie fazy startowej przebiegów – jeśli jest inna niż 0 stopni, a czas obwiedni wzmacniacza ustawimy na minimum – pojawi się charakterystyczny klik. Chcąc emulować zachowanie instrumentu analogowego powinniśmy wybrać losowe ustawianie fazy (przy każdym zagranym dźwięku będzie więc inna). W istocie bowiem VCO stale generuje przebieg, a o tym czy go słyszymy decyduje otwarcie obwiedni wzmacniacza. Na marginesie dodam, że częstym problemem wielu starych urządzeń jest tzw. „przeciekanie” wzmacniacza (VCA leakage), gdy amplituda sygnału wyjściowego nie zawsze spada do zera przy całkowitym zamknięciu obwiedni. Temat dobrze znany, zwłaszcza posiadaczom organów Hammonda. O oscylatorach najnowszego Virusa można mówić długo i wyłącznie dobrze. W moim odczuciu są jedną z jego najmocniejszych stron. Nie należy bagatelizować znaczenia filtrów, ale aby wynikowa barw miała odpowiedni ładunek, Sekcja miksera zawiera przede wszystkim cztery potencjometry, które spełniają podwójne funkcje (w połączeniu z klawiszem SHIFT). Ustawiamy zatem balans oscylatorów 1 i 2, poziomy trzeciego, suboscylatora oraz szumu. Dodatkowe parametry to poziom sygnału z modulatora kołowego (mnoży sygnały pierwszego i drugiego oscylatora), panorama i wreszcie sumaryczny poziom sygnału oscylatorów trafiający do sekcji filtrów. W tym miejscu po raz kolejny odwołam się do przeszłości. Analogowy filtr można przesterować, uzyskując przy tym interesujące rezultaty brzmieniowe. Producent zadbał o to, by emulować występujące w takim wypadku zjawisko saturacji dźwięku. I tak przy wartościach poziomu od -64 do 0 nic szczególnego się nie dzieje, jednak powyżej (czyli w drugiej połówce obrotu potencjometru) pojawia się coraz wyraźniejszy overdrive. Choć na dobrą sprawę nie powiedziałem przed chwilą całej prawdy. Użytkownik sam decyduje jaką funkcję umieścić. Zamiast przesterowania może dochodzić np. do redukcji częstotliwości próbkowania, długości słowa, czy też dodatkowego filtrowania. I jeszcze jedna uwaga dotycząca struktury toru syntezy. Blok saturacji umieszczono za pierwszym filtrem, nieco mylące jest zatem przypisanie go do sekcji miksera. Nie jest to może najwierniejsze odwzorowanie tradycyjnych rozwiązań, ale pozwala na modyfikowanie sygnału przechodzącego przez pierwszy filtr i jednoczesne doprecyzowanie barwy za pomocą drugiego. Dodam, że saturacja ma jeszcze jeden, szczególny tryb działania, o czym już za chwilę. Filtry Jaki jest najprostszy przepis na dobry syntezator? Solidnie brzmiący bank oscylatorów, wysokiej klasy filtr (ew. filtry) oraz kilka modulatorów. Jak Estrada i Studio • czerwiec 2006 w przypadku testowanego modelu prezentuje się drugi z wymienionych elementów? Virus TI dysponuje dwoma filtrami, których konfigurację możemy określać na różne sposoby – jako szeregową lub równoległą, przy czym w zależności od wyboru wariantu dostępne są różne tłumienia. Do wyboru mamy dwa szeregowo połączone filtry o tłumieniu 12dB/oktawę, albo identyczny wariant lecz z pierwszym filtrem o tłumieniu 24dB/oktawę, równoległe 12dB/oktawę i wreszcie Split Mode. Ostatni z wymienionych pozwala na rozdzielenie sygnałów do obu filtrów (12dB/oktawę) – do pierwszego trafi oscylator 1 i suboscylator, do drugiego reszta (w tym wariancie modulator kołowy nie jest dostępny). Czytelnicy znający poprzednie generacje Virusa od razu zauważą, że model TI rozwiązanie tej sekcji odziedziczył po swoich przodkach. Oznacza to także, że wciąż jest tylko jedna obwiednia dedykowana filtrom, co niewątpliwie jest jakimś ograniczeniem. Na szczęście najważniejszym kryterium oceny będzie jakość dźwięku, a tej trudno coś zarzucić. Nie widać istotnego postępu w stosunku do modelu C – muszę zresztą zastrzec, iż nie miałem okazji dokonać bezpośredniego porównania i siłą rzeczy bazowałem na dokonanych wcześniej nagraniach testowych. Ale też powiedzmy sobie szczerze – co jeszcze można było poprawić? W najlepszym razie dodać nowe typy filtrów, ale przecież i tak jest w czym wybierać. Charakterystyki dolnoprzepustowe, górnoprzepustowe, środkowoprzepustowe i środkowozaporowe zaspokoją oczekiwania nawet najbardziej wymagających użytkowników. Tym bardziej, że testowany instrument ma w zanadrzu jeszcze jedną niespodziankę. A właściwie cztery, bo tyle dodatkowych typów oferuje pierwszy filtr. Nie są one bezpośrednio do- Estrada i Studio • czerwiec 2006 stępne z panelu i aktywacja jednego z nich wymaga wejścia do menu edycyjnego. Wszystkie mają w nazwie „analog”, co oczywiście należy rozumieć jako cyfrową emulację pewnych właściwości klasycznych rozwiązań. Ostatni zwrot nie pojawia się tu przypadkiem – wariant o tłumieniu 24dB/oktawę (dolnoprzepustowy) ma odwzorowywać charakterystykę filtru Mooga, nawet w bloku saturacji wszystkie opcje zostają zastąpione algorytmem naśladującym zachowanie legendarnego instrumentu. Pozostałe trzy typy oferują tłumienia 6, 12 lub 18dB/oktawę. Pierwszy był raczej rzadko stosowany w syntezatorach, głównie z racji stosunkowo łagodnego działania. Z drugim spotkamy się w sprzęcie marki Oberheim czy Korg. Trzeci jednoznacznie kojarzy się z Rolandem TB303. Oczywiście wciąż mam na myśli klasyczne analogi z coraz odleglejszej przeszłości. Wybór jest więc znakomity, ale czy rzeczywiście pozwoli na budowę barw wiernie naśladujących pierwowzory? Cóż, zależy jakich barw. W wielu wypadkach tak, w innych nie. Proszę nie zapominać, że na indywidualny charakter syntezatora wpływa wiele czynników i filtr jest tylko jednym z nich. Moim zdaniem Virus generalnie brzmi jak... Virus. I to chyba jego największa zaleta, o czym zresztą szerzej w podsumowaniu. W tym miejscu winien jednak jestem Czytelnikom jedną uwagę praktyczną – pod wieloma względami warianty „analogowe” brzmią inaczej niż pozostałe typy. Niekiedy lepiej, niekiedy tylko inaczej. Szczególnie przejawia się to w działaniu funkcji rezonansu. W ich wypadku wysokie wartości brzmią bardziej naturalnie, nie tak ostro i sterylnie. Tym niemniej ich nazwę traktuję umownie, a szczęśliwych posiadaczy namawiam do eksperymentów – warto wypróbować jak dana TEST Access Virus TI barwa wypadnie z zastosowaniem różnych typów filtrów. I jeszcze jedno – stanowią dość poważne obciążenie dla procesorów i mogą wpływać na ograniczenie polifonii. Wzmacniacz, procesor efektów Nowy Virus w najdro¿szej i najbardziej ekstrawaganckiej wersji – Virus TI Polar. Poza kolorem œwie¿ego œniegu model ten wyró¿nia siê wbudowanym zasilaczem, dwoma gniazdami do pod³¹czenia kontrolerów no¿nych oraz podœwietlanym logo na tylnym panelu, które miga zgodnie z ustawionym w syntezatorze tempem... 46 Wzmacniacz w Virusie jest elementem pozostającym jakby w ukryciu. Użytkownik określa parametry jego obwiedni oraz poziom barwy. Szkoda tylko, że producent nie przewidział większej ilości wejść modulacyjnych. Sterowanie amplitudą sygnału za pomocą LFO czy sygnału audio pozwala przecież na uzyskanie wielu ciekawych rezultatów. W sumie więc w ramach tej sekcji właściwie nic się nie zmieniło w porównaniu do poprzednika. Zupełnie inaczej rzecz się ma z efektami. Virus TI pozwala na indywidualne określenie ustawień dla każdej barwy w ramach Multi, zatem użytkownik nie musi się przejmować żadnymi ograniczeniami. Innymi słowy – wyobraźmy sobie mikser z szesnastoma szynami efektowymi, przy czym każda z nich pozwala na obróbkę sygnału przez kilka procesorów. Z drugiej strony jednak stosowanie pogłosów, zwłaszcza w przypadku wielu części Multi, jest jeszcze jednym czynnikiem wpływającym na zmniejszenie dostępnej polifonii instrumentu. Podczas testów nie zauważyłem jednak, by stanowiło to istotny problem. Syntezator dysponuje naprawdę ogromną mocą, co w pełni uświadamia nam jak długą drogę przebyła technologia cyfrowa w ciągu ostatnich 10 lat... Pokładowy procesor pozwala na wykorzystanie opóźnienia, pogłosu, trzypa- smowego korektora, przesterowania, „analogowego” boostera, chorusa i fazera. O ile w przypadku modelu C i wcześniejszych widziałem potrzebę stosowania w wielu wypadkach zewnętrznego efektu, tym razem staje się to praktycznie zbędne. TI jest w pełni autonomicznym studiem muzyki elektronicznej – zaawansowanym syntezatorem oraz wielokanałowym procesorem efektów. Szczególnie do gustu przypadł mi delay, który oferuje szereg istotnych parametrów, w tym możliwość określenia tłumienia (filtrowania) kolejnych powtórzeń, co pozwala na odtworzenie charakterystyki urządzeń analogowych (np. taśmowych). Jedynym minusem jest dość ograniczony czas – maksymalnie 700ms. Także pogłosy są niezłe, choć nie oferują zbyt wielu typów. Szczególnie odczuwam brak emulacji płyty pogłosowej. Z drugiej strony także ten efekt pozwala na dobarwienie za pomocą filtru. Bardzo cennym dodatkiem jest korektor częstotliwości oraz tzw. analog boost, znane już z poprzedniej generacji. Działanie drugiego z wymienionych algorytmów zawsze budzi mój podziw, szczególnie gdy chcemy podkreślić dolne pasmo. Barwa staje się znacznie masywniejsza i ma w sobie naprawdę ogromną moc. W ten sposób łatwiej będzie zbudować np. wyraziste linie basowe. Na uwagę zasługują zresztą wszystkie efekty, bo choć nie znajdziemy tu żadnych egzotycznych kombinacji, to jednak doskonałe połączenie jakości z ilością (dotąd zwykle trzeba było wybrać jedno, albo drugie...) musi budzić szacunek. Od strony organizacyjnej elementem procesora jest także wokoder, choć jak wiemy jest on w istocie połączeniem dwóch banków filtrów (sekcji analizy i syntezy). Pokładowy wokoder Virusa TI oferuje aż 32 pasma w obu bankach, a ponadto szereg istotnych parametrów pozwalających na budowę wielu ciekawych brzmień. Warto jednak pamiętać o pewnych ograniczeniach. Aktywowany wokoder zastępuje filtry, a wiele z jego parametrów ustawia się za pomocą potencjometrów tej sekcji. Szkoda, że producent nie pomyślał o umieszczeniu dodatkowych opisów na panelu, choćby innym kolorem czcionki albo w ramce, itp. Niby drobiazg, a jak ułatwia obsługę. Nie wiem czy tylko mnie wydaje się to tak oczywiste, w każdym razie zwracałem na ten fakt uwagę przy okazji Virusa B, C i obecnie robię to po raz trzeci. Jakby na to nie patrzeć to mało istotny mankament, który nie powinien przysłonić faktu, że pokładowy wokoder Virusa TI to jeden z najlepiej brzmiących efektów tego typu jaki umieszczono w syntezatorze cyfrowym. Modulacja Już od pierwszych modeli Virusa producent stosuje dość proste rozwiązania, które są co prawda stale udoskonalane, ale generalna zasada pozostaje bez zmian. Wzmacniacz i filtry dysponują dedykowanymi obwiedniami typu ADSR, przy czym dodano jeszcze jeden parametr pozwalający na modyfikację fazy podtrzymania (sustain). Poziom może być stały, opadać do zera lub wzrastać do maksimum. W przypadku obwiedni wzmacniacza spotkamy się jeszcze z funkcją Punch (novum w wersji TI) – znaną skądinąd z niektórych syntezatorów analogowych (choćby Moog). Podkreśla ona krótki atak, sprawiając że dźwięk nabiera perkusyjnego charakteru. W praktyce odbieramy to jako pewne opóźnienie fazy opadania, coś w rodzaju krótkiego uderzenia na początku zagranej nuty. W przypadku trzech LFO zwraca uwagę niebywała ilość dostępnych przebiegów – obok sinusoidy, piły, itp. mamy też kilkadziesiąt najróżniejszych kształtów. Jeśli dodamy do tego szeroki zakres częstotliwości (także audio), okaże się, że mamy do dyspozycji naprawdę znakomite narzędzie. Pewnym ograniczeniem jest, tradycyjna zresztą dla Virusa, stosunkowo mało elastyczna lista dostępnych parametrów modulowanych. W praktyce każdy LFO ma kilka przypisanych celów i użytkownik po prostu określa intensywność działania. Jednak ostatnia pozycja na liście pozwala na Estrada i Studio • czerwiec 2006 Access Virus TI dowolne ustalenie jaki parametr ma być modulowany. Nic nie stoi na przeszkodzie, by jeden LFO sterował częstotliwością drugiego, czasami obwiedni itp. Nowością w przypadku opisywanego instrumentu jest rozbudowany blok Matrix (matryca modulacji), który umożliwia powiązanie sześciu dowolnych modulatorów z wybranymi parametrami barwy (po trzy na każdy modulator). W stosunku do poprzednich generacji jest to znaczący postęp, który znacznie podnosi walory urządzenia. Model C był dość konserwatywny jeśli chodzi o kwestię modulacji, ale obecnie dostaliśmy chyba wszystko czego potrzeba. Dodam jeszcze, że potencjometry wysyłają komunikaty MIDI, zatem wszelkie zmiany parametrów można zapisać w sekwencerze, a następnie odtworzyć. Cenne dodatki Elementem, na który warto zwrócić uwagę, jest generator losowy (Random PG). Pozwala na zupełnie przypadkowe ustawianie wartości parametrów barwy, przy czym zakres tej ingerencji użytkownik określa sam. W ten sposób można losowo tworzyć zupełnie nowe dźwięki, często z kategorii całkiem zwariowanych. Nie są to w żadnym razie barwy producenta, ale wygenerowane przez in- strument. Prawdopodobieństwo, że ktoś inny, korzystający z tej samej funkcji uzyska identyczny efekt jest bliskie zeru, więc warto spróbować. Virus TI wyposażono w arpeggiator, który generalnie przypomina zastosowany już w poprzednich modelach – z jednym wszak wyjątkiem. Użytkownik tym razem może już tworzyć własne paterny, choć do tego celu trzeba wykorzystać dostarczone oprogramowanie. Parê s³ów o innych wersjach Model TI – obok wersji desktop – dostępny jest także z klawiaturą (61 klawiszy) oraz w wydaniu Polar (z trzyoktawową klawiaturą). W ostatniej z wymienionych wersji zastosowano iście „lodowatą” kolorystykę i wykończenie. Zważywszy, że kosztuje dokładnie tyle samo ile większa klawiatura, adresowany jest chyba do dość specyficznej klienteli. Jeśli ktoś koniecznie chce się wyróżnić – niech sobie kupi Polara. Pozostali będą raczej woleli bardziej tradycyjną kolorystykę i drewniane boki. Oczywiście funkcjonalnie (zatem i brzmieniowo) wszystkie wersje są identyczne. Podsumowanie To już trzeci Virus, którego mam okazję testować. I nie ukrywam, że także wielką przyjemność. To instrument, na którym po prostu chce się grać, a gdy się raz zacznie – trudno się oderwać. Nie dziwię się, że tak wielu fachowców uznało go nawet za najlepszy sprzętowy syntezator roku. Rzeczą absolutnie bezdyskusyjną jest bardzo wysoka jakość wykonania. Obok estetycznego wyglądu i funkcjonalności producent gwarantuje także trwałość. Jako instrument muzyczny łączy w sobie jakość i ilość. O dziwo bez jakichkolwiek kompromisów. Pierwsze wirtualne analogi oferowały bardzo ograniczoną polifonię, ale to już historia. Dostajemy praktycznie 16 syntezatorów, każdy z własną baterią efektów. No i to brzmienie... Jest niesamowite, dynamiczne i potężne. Podczas testów odruchowo sięgałem cały czas do potencjometru głośności – w obawie o sprzęt i własne uszy. Virus TI daje to, co technologia cyfrowa ma najlepszego. Jego brzmienie jest bardzo wyraziste, ostre i czyste. Chyba nie ma wątpliwości, że pozostaje liderem w swojej klasie. Trzeba przy tym zauważyć, że cena wersji desktop jest naprawdę bardzo atrakcyjna. Jeśli ktoś poszukuje doskonałego syntezatora, który będzie w stanie wystąpić w roli głównego instrumentu w studiu lub na scenie – trudno o lepiej wydane pieniądze. E i S TEST Wnioski z testów + znakomite, potê¿ne brzmienie + indywidualne efekty dla ka¿dej barwy w ramach multi + wysoka jakoœæ wykonania + bardzo dobre elementy regulacyjne (zw³aszcza potencjometry) + bardzo dobry stosunek ceny do mo¿liwoœci – pojedyncza obwiednia sekcji filtrów – nieco skomplikowana obs³uga wokodera – zewnêtrzny zasilacz