Wojciech Tochman %ÐJ ]DS DÃ

Transkrypt

Wojciech Tochman %ÐJ ]DS DÃ
5(3257$Œ
Wojciech Tochman
%ÐJ]DSDÃ
nt
mepl
g
ra .
y f artek
w
o k
rm.bez
a
D ww
w
Seria REPORTAŻ
Paweł Smoleński Izrael już nie frunie
Mariusz Szczygieł Gottland
Włodzimierz Nowak Obwód głowy
Maciej Zaremba Polski hydraulik i inne opowieści ze Szwecji
Renata Radłowska Nowohucka telenowelaent
m l
e
t
y
Jacek Hugo­‑Bader Biała gorączka
ow zkar
m
e
r
Klaus Brinkbäumer Afrykańska
Daww.b odyseja
Jean Hatzfeld Strategiawantylop
g .p
Martin Pollack Dlaczego rozstrzelali
k
fraStanisławów
Włodzimierz Nowak Serce narodu koło przystanku
20. 20 lat nowej Polski w reportażach według Mariusza Szczygła
Jacek Hugo­‑Bader W rajskiej dolinie wśród zielska
W serii ukażą się m.in.:
Wojciech Górecki Toast za przodków
Witold Szabłowski Zabójca z miasta moreli
Peter Fröberg Idling Uśmiech Pol Pota
Wojciech Górecki Planeta Kaukaz
Chloe Hooper Wysoki
Swietłana Aleksijewicz Wojna nie ma twarzy kobiety
Wojciech Tochman
Bóg zapłać
nt
mepl
g
ra .
y f artek
w
o k
rm.bez
a
D ww
w
Projekt okładki AGNIESZKA PASIERSKA / PRACOWNIA PAPIERÓWKA
Fotografia na okładce © by ALFREDO JAAR
Fotografia Autora © by MICHAŁ PRAWDA
Copyright © by Wojciech Tochman, 2010
nt
e
Teksty zawarte w tym tomie – z wyjątkiemmreportażu
Bóg zapłać –
g
a
.plnie pali, Kraków 2000
­zostały opublikowane w książkach Schodów
r eksię
f
y art
i 2006, oraz Wściekły pies, Kraków
ow 2007.
k
rm.bez
a
Redakcja magdalenaDpetryńska
ww
Korekta małgorzata w
uzarowicz / d2d.pl
zuzanna szatanik / d2d.pl
Projekt typograficzny i redakcja techniczna ROBERT OLEŚ / d2d.pl
Skład zuzanna szatanik / d2d.pl
ISBN 978-83-7536-387-6
Cena 30 zł
Bóg zapłać
On: Już kiedy miałem sześć lat, wiedziałem, że istnieje rzeczy‑
wistość mistyczna i że tutaj świata nie ma sensu sobie układać.
Tam czeka na mnie inna rzeczywistość, tam się spełniają ma‑
rzenia. Kiedy miałem trzynaście, postanowiłem zostać księ‑
t
dzem. Rozmyślałem o tym, jak to będzie
en być misjonarzem
m
l
g
p
w Afryce. Tam chciałem służyć Panu.
szes­­naście
ra ek.Skończyłem
t
y f ardrugiego
lat i dostrzegłem niepowtarzalność
człowieka.
Piękno
w
o zk
m
e
r
objawione. Miałem dwadzieścia
kilka
i
poznałem
ją,
urodziło
Daww.b
się nam pierwsze dziecko,
w wzięliśmy ślub. Moja żona? Zawsze
żyła w kłamstwie.
Ona: Przyznam się panu, prosiłam Matkę Boską Dobrego
Macierzyństwa, ocal mnie od dzieci, których jeszcze nie mam,
oszczędź mi tego, co mnie zabija, powiem panu, jak jest, mam
trzy­dzieści pięć lat, wykształcenie wyższe humanistyczne, żad‑
nych relacji z ludźmi ze studiów, kontaktuję się raczej tylko
z mężem, ślub kościelny wzięliśmy jeszcze przed konkordatem,
cywilnego nie, mąż mówił, że nie chce przed urzęd­nikiem, dziś
dla władzy jestem samotną matką, mąż pracuje na czarno, bez
ubezpieczenia.
Kontaktuję się również z lekarzami, męża to denerwuje, bo
mówią mi, że każda kolejna ciąża to samobójstwo, może i mają
rację, mój mózg powoli umiera, najpierw zaczęła umierać ta
jego strona, która odpowiada za nogi i ręce, nie chodzę, nie
naleję sobie herbaty, umiera i ta odpowiedzialna za oczy, mam
oczopląs, niczego już nie przeczytam, będzie umierać i ta,
która włada mową, więc powiem, jak jest, póki mogę.
Ta część mojego mózgu, która odpowiada za płodność –
działa bez zastrzeżeń.
Jestem codziennie w naszym kościele, ksiądz ogłosił, żeby
mnie parafianie zabierali z domu i zawozili na mszę, dużo jest
chętnych, obcy ludzie, codziennie punkt szósta piętnaście
ktoś puka gotowy do pomocy, w naszym kościele mam mnó‑
stwo przyjaciół, jak mi spod klatki ukradli elektryczny wózek,
ksiądz ogłosił, parafianie się złożyli, mąż nie chodzi do para‑
fii, woli do bardziej profesjonalnego kościoła, do jezuitów, do‑
minikanów, tam się lepiej czuje, tam są kazania na jego miarę.
nt i prosiła, żebym
On: W akademiku przychodziła do emnie
m
l
g
zagrał coś na gitarze. Chciała słuchać,
fra tek.pspędzała ze mną czas,
y
r specjalnej fascynacji, ale
to było miłe. Była to znajomość
ow zkabez
m
e
r
nie fascynacja jest ważna,
tylko
spokój.
Pojechaliśmy na jakieś
Daww.b
wesele, choć wciąż nie
byliśmy
parą.
Znajomość
na dystans.
w
Za jakiś czas zastałem ją w łóżku z moim współlokatorem.
Po kilku miesiącach okazało się, że jest w ciąży. Nie miałem
oczywiście wątpliwości, że dziecko jest moje. Pojechaliśmy do
jej rodziców, by powiedzieć im, co się stało. Wyjaśniliśmy, że
ślub będzie po narodzinach, bo welon i tak byłby kłamstwem,
więc nie ma co się spieszyć. Na to jej matka położyła mi rękę
na ramieniu i powiedziała: – Ty już jesteś nasz.
Przeszyło mnie to do szpiku kości.
Postawiła butelkę: – Ty się możesz napić – pozwoliła mi.
Swojemu mężowi przykazała: – Ty, Zenek, tylko kieliszek!
Nie byłem pewny, czy chcę brać ślub z ich córką. Mówiłem
do niej: – Ja się ciebie boję, będziesz taka jak matka. Nie zga‑
dzamy się w najprostszych rzeczach. Ja śpię przy otwartym
oknie, ty lubisz nastawić kaloryfer na trzydzieści stopni. Ja
nie lubię telewizji, ty nie możesz bez niej żyć.
Zaczął się poród. Powiedziała: – Pojadę na rowerze, przypnę
go pod szpitalem, potem go odbierzesz.
Pomyślałem, jakie to piękne. Tak niewiele jej trzeba. I wąt‑
pliwości mnie opuściły. Ale postawiłem dwa warunki: albo
pięcioro dzieci i mieszkanie na wsi, albo nic z tego.
Zgodziła się, choć planowała inaczej. Wzięliśmy ślub koś‑
cielny. Załatwiłem z księdzem, żeby nam dał bez cywilnego,
choć wtedy był wymagany. Chciałem, żeby nigdy nie mogła
się ze mną rozwieść. W żaden sposób. Zamieszkaliśmy pod
miastem, na wynajętym poddaszu nad rzeką. Ona pracowała
w szkole, ja zajmowałem się dzieckiem, potem drugim, ona
wracała z pracy, ja jechałem do miasta i tam w domach ucz‑
niów dawałem korepetycje. Wszystko szło zgodnie z planem.
Aż do momentu, kiedy jej rodzice oświadczyli, że dość tego
t
naszego mieszkania na wsi. Sami urodzili
en się na wsi, wpro‑
m
l
g
wadzili się do bloku w powiecie,rata nasza
k.p wieś była dla nich
y f azartegranicę
degradacją. Teściowa wyjechała
dorobić na zakup
w
o zk
m
e
r
naszego mieszkania. Nikt
mnie
o
zdanie
nie
pytał. Kupili nam
Daww.b
dwa pokoje w wielkim
mieście.
Żona
oświadczyła,
że się wy‑
w
prowadza, zabiera dzieci i że mogę do nich dołączyć.
Nastąpił we mnie efekt zamknięcia.
Ona: Ostatnio modliliśmy się o uzdrowienie, do Jana Pawła,
ksiądz mnie zapytał, o jakie uzdrowienie mi chodzi, pomy‑
ślałam, te moje nogi to małe piwo, niech będą, jakie są, niech
raczej uzdrowi się moja rodzina, chodzi o to, że mój mąż to
dobry człowiek, tylko ta sytuacja go przerasta, on daje kore‑
petycje od rana do nocy, i sam mi o tym powiedział przy świe‑
cach, mam kogoś, mówił do mnie, kto docenił to, czego ty nie
chciałaś, powiedziałam kiedyś w nerwach, jesteś obleśny, to
były tylko słowa, mąż wie, że to nie miało znaczenia, że ja tak
nie myślę, jest przecież moim mężem.
To nowe uczucie, mówił mi potem przy świecach, jest pięk­
­ e, nie mogę takiej miłości odrzucić, to było jakieś dwa lata
n
temu.
W drugą ciążę zaszłam dwanaście lat temu, jeszcze jak kar‑
miłam po pierwszej, urodziłam, karmiłam znowu i wtedy
mnie sparaliżowało, postawili diagnozę bez żadnych wątpli‑
wości, dali sterydy i kazali prowadzić oszczędny tryb życia,
tak napisali w wypisie, lekarz dodał, ma pani już dwoje dzieci,
niejeden by chciał mieć dwoje, proszę pani, żadnej ciąży więcej.
Wróciłam do sił, poszłam z pielgrzymką do Częstochowy,
mąż mnie namówił, sam ze mną nie poszedł, miał jakieś inne
sprawy, trzy razy po diagnozie jeszcze zdążyłam pójść do
Czarnej Madonny, zawsze sama, zawsze wdzięczna, bo ży‑
łam wtedy w przeświadczeniu, że nic mi nie jest, żadnego
oszczędnego trybu życia nie prowadziłam, zaszłam w trzecią
ciążę, rozpłakałam się, mąż nie widział powodu, by mnie po‑
t
cieszać, skakał z radości, zawsze chciałem
en mieć dużą rodzinę,
m
l
g
Panie Boże, Bóg zapłać.
fra tek.p
yzaszłam
Karmiłam trzecie dziecko,
w
o zkar po raz czwarty, znowu
m
e urodziłam syna, nastąpił ostry
r
płakałam, on znowu się
cieszył,
Daww.b
rzut choroby, lewa noga,
ręka
bez władzy, łatwiej mi było jeź‑
w
dzić na rowerze, niż chodzić, przyszły kolejne kłopoty, naj‑
młodszy syn stracił oddech, stracił przytomność, Panie Boże,
weź sobie te moje nogi, zabierz mi wszystko, co mam, ale moje
dziecko musi żyć, powiedzieli, że epilepsja, dali lekarstwa, EEG
głowy wyszło OK, powiedzieli, że wygląda na wyleczone.
Zapisałam starszą córkę do szkoły baletowej, niech tańczy,
pomyślałam, mąż zapytał, czy balet jest jej potrzebny do zba‑
wienia, uznaliśmy, że nie.
Mąż nie skończył studiów, ale jest zdolny, daje korepetycje
z matematyki, od rana do nocy, jak powiedziałam wcześniej, ja
też uczyłam, w szkole, coraz gorzej się czułam, wybrałam nie‑
znajomego księdza, żeby nie było, że po znajomości coś z Pa‑
nem Bogiem załatwiam, przyklękłam z trudem, ­spowiadam
się po raz ostatni, nie mogę być po raz piąty w ciąży, proszę
księdza, będę brała tabletki, mężowi słowa nie powiem, on
nigdy by się na to nie zgodził, on by mówił, Bogu nie ufasz,
ale ksiądz się zgodził, nie dla swojej wygody chce pani brać te
środki, nie dla przyjemności, tylko ze wskazania lekarskiego,
ja pani rozgrzeszenie dam.
Wzięłam tabletki, paliły mnie od środka, którejś niedzieli
nie przystąpiłam do komunii świętej, mąż się zdziwił, wtedy
jeszcze chodziliśmy razem do jezuitów, pokazał księdza w kon‑
fesjonale, spowiadaj się natychmiast, ksiądz w konfesjonale
powiedział choroba chorobą, pani musi wrócić do metod na‑
turalnych, poszłam się spowiadać jeszcze raz do naszej parafii,
wybrałam proboszcza, a niech tam, zna mnie, może będzie
bardziej wyrozumiały, posłuchał, wstał i zaprosił mnie do za‑
krystii, by tam o moim życiu intymnym porozmawiać, nie chcę,
by wiązała mnie tajemnica spowiedzi, tłumaczył mi, będę się
t
chciał poradzić, pani sprawa jest skomplikowana.
en
m
l
g
Moi rodzice nie są gorliwymirkatolikami,
niedzielna msza
a k.p
te to mąż mnie uczył, jak
y fi atyle,
r
święta, spowiedź wielkanocna
w
o zk
rm.bemoją
wierzyć, jemu zawdzięczam
miłość do Pana Boga, od
a
D ww
męża wiem, co dobre,
co
złe,
no
i
od
księży.
w
Przed Bożym Narodzeniem wezwał mnie proboszcz, zgłę‑
biłem pani problem, radziłem się, nie może pani brać tych
tabletek, choroba pani nie usprawiedliwia, no dobra, pomy‑
ślałam, ma proboszcz rację, pacierz poranny, termometr, trzy
podwyższone temperatury, kończą się dni płodne, mąż już
czekał gotowy, ja czekałam na okres, nie przychodził, poszłam
do Matki Boskiej Dobrego Macierzyństwa, mamy ją tutaj nie‑
daleko, modliłam się żarliwie, spraw, żeby to nie było to, boję
się, zrozum, pięcioro dzieci to nie to samo co jedno, i to na
dodatek niepokalanie poczęte, no postaw się na moim miej‑
scu, przepraszam, wiem, wybacz, ale miej litość, w Twoich
czasach nie było takich chorób, tabletek też nie było, takich
dylematów nie było.
Ale jak mi każesz wypić ten kielich, ja go wypiję.
Byłam pyszna, przekonana, że Pan Bóg mi tego oszczędzi,
że Matka Boska Dobrego Macierzyństwa jakoś mi to u Niego
załatwi, powiedziała do mnie, wracaj do domu i okres zaraz
do ciebie wróci, zadzwoniła koleżanka, zapytała, i jak, powie‑
działam, słuchaj, nie będę kupowała tego testu, skoro Matka
Boska mi oświadczyła, że nie jestem w ciąży, to nie ma sensu
pieniędzy w aptece wydawać.
Mijał kolejny dzień, Panie Boże, ufam Ci, ale test muszę
zrobić, wyszły dwie kreseczki, akurat któreś dziecko wróciło
ze szkoły, a ja chodziłam po domu, wtedy jeszcze chodziłam,
płakałam, dwie kreseczki, powtarzałam, dwie kreseczki, na
drugi dzień zadzwoniła koleżanka, są już teraz takie metody,
dziwiła się, że z testu wiesz, czy urodzisz bliźniaki, naprawdę
super, gratuluję, co ty mówisz, skąd ci to przyszło do głowy,
twój starszy syn przyszedł do szkoły i opowiadał kolegom, że
t
mama urodzi bliźniaki, słuchaj, krzyczałam
en na syna, nie opo‑
m
l
g
wiada się w szkole takich głupot,
.p jest sprawa dla two‑
ra toeknie
t nie znaczą bliźniaków,
y f awcale
r
ich kolegów, no i dwie kreseczki
w
o zk
e
rm.bchciałem
mąż był szczęśliwy, zawsze
mięć piątkę dzieci, mój
a
D ww
plan się spełni, w piątym
miesiącu
zrobiłam
USG, doktor był
w
niepocieszony, ta pani choroba, będzie pani miała bliźniaki,
cudownie, mąż na to, szóste dostałem gratis!
Urodziłam i przestałam chodzić, niczego nie żałuję, za
każde dziecko oddałabym życie, nie będę się zastanawiać, co
by było, gdybym się oszczędzała, gdybym brała te przeklęte
tabletki, znów zaczęłam je brać, jaki on jest beztroski, my‑
ślałam sobie, kiedy byliśmy blisko, na co on liczy, czego się
spodziewa, nie zawsze byłam dyspozycyjna, udawałam, że pro‑
wadzę kalendarzyk, żeby się nie domyślił, on tych przerw nie
lubił, zresztą to było ponad moje siły, wiem, jakie są obowiązki
żony, chorowałam coraz bardziej, nie chcę już, nie mogę ciąg­
­le rodzić, gdyby to od ciebie zależało, krzyczał, mielibyśmy
jedno dziecko, tak, ty każdą ciążę opłakiwałaś, nie dotykaj
10