Anna Giza-Poleszczuk Instytut Socjologii UW Pracownia Badao i
Transkrypt
Anna Giza-Poleszczuk Instytut Socjologii UW Pracownia Badao i
Anna Giza-Poleszczuk Instytut Socjologii UW Pracownia Badao i Innowacji Społecznych „Stocznia” Potencjał wolontariatu i zagrożenia dla jego rozwoju Dobrowolne, bezinteresowne działanie na rzecz innych – indywidualnych osób, grup, społeczności, środowiska – czyli „wolontariat”, jest, i zawsze było, fundamentem naszego życia. Wbrew obiegowym opiniom, tego rodzaju działania nie są zarezerwowane dla osób o szczególnych rysach charakteru: skłonnych do wyrzeczeo, cierpienia, poświęcania się. Wyrastają one z naturalnych dla nas wszystkich odruchów życzliwości, poczucia solidarności i więzi z innymi ludźmi, dostrzegania własnej współodpowiedzialności za świat, który nas otocza. Wolontariat jest naszym naturalnym stanem ducha, i należy raczej pytad o bariery, które utrudniają ludziom realizację ich naturalnych skłonności, niż biadad nad upadkiem wartości. Dobrowolne, bezinteresowne działania rodzą się z naturalnych i powszechnych ludzkich potrzeb: potrzeby przynależności, chęci bycia użytecznym, czy sprawczym. Szczególnie ważne we współczesnym świecie, w którym rwą się dawne więzi i obumierają tradycyjne wspólnoty – nawet rodzina – jest dążenie do tego, żeby byd potrzebnym, dostrzegalnym, ważnym dla kogoś; żeby mied swoją rolę w świecie. Wolontariat jest więc wartościowy i przynosi korzyści nie tylko „odbiorcom”, ale też i „dawcom”. Móc komuś coś dad – nic nie sprawia więcej radości. Dobrą ilustracją tej konkluzji może byd wypowiedź wolontariuszki zaangażowanej w działalnośd Stowarzyszenia Mali Bracia Ubogich: „Teoretycznie wolontariat polega na dawaniu czegoś od siebie, ale po pewnym czasie każdy z nas dochodzi do wniosku, że właściwie znacznie więcej dostajemy, niż kiedykolwiek bylibyśmy w stanie dad”. Kiedy rozmawialiśmy, w ramach badao przeprowadzonych dla projektu "Values and activities of volunteering and e-volunteering" przez Fundację „Stocznia”, z najróżniejszymi wolontariuszami, od specjalistów IT angażujących się w walkę z wykluczeniem cyfrowym osób starszych, poprzez młodych aktywistów walczących o swoje miejsce w mieście, aż po wolontariuszy liczących kozice w Tatrzaoskim Parku Narodowym, nie znaleźliśmy nawet śladu „poświęcenia”, „pochylania się”, paternalizmu, litości. Dla wszystkich naszych 180 rozmówców wolontariat to radośd, rozwój, bycie z ludźmi, uczenie się od innych, poczucie sprawstwa: „Myślę, że można wiele rzeczy mówid, ile wolontariat daje, że to jest pomoc komuś, że to jest taka ideologia i piękne ideały, ale to też pomaga mi samej uwierzyd, że ja jestem coś warta. Bo to nie tylko ta osoba dostaje, ale myślę, że ja też czerpię wiele z tej pomocy – dla siebie.” „Poczułem potrzebę działania na rzecz innych od momentu stania się zuchem. Potrzeba dawania z siebie, satysfakcja, spełnienie. Jestem dziś spełnionym człowiekiem w pełnym tego słowa znaczeniu. Daje mi to ogromną przyjemnośd.” „Niezależnie od zadao, to pierwsze co czuję jak już zakładam tą zieloną koszulkę i zaczynamy działad to jest radośd.” „Mnie najbardziej urzeka to, że między nami, wolontariuszami festiwalu, jest jakaś taka serdecznośd, chęd pomagania sobie. Z niektórymi ludźmi znam się tylko z widzenia, czy zamieniliśmy parę słów, ale jest między nami taka wewnętrzna serdecznośd.” „Ja lubię pomagad! Ja pomagałam w szkołach, komitetach rodzicielskich, ale nigdy nie wiązałam tego z tym słowem ‘wolontariat’ To taka zwykła życzliwośd.” Cieo Judyma, który wciąż unosi się nad naszym pojmowaniem wolontariatu, nie pozwala nam mówid o płynących z niego korzyściach i radościach: i to jest właśnie jedna z barier rozwoju wolontariatu. Wszyscy bowiem mają powołanie do życzliwości, a niewielu tylko – do cierpienia. Gdybyśmy dobrze się rozejrzeli, z łatwością dostrzeglibyśmy wokół siebie masę drobnych odruchów życzliwości i solidarności: starsza pani dokarmia dzikie koty, a ktoś inny sprząta śmieci z trawnika obok swego domu; ktoś kupuje nieznanej osobie bilet autobusowy, bo zapomniała z domu portfela; młodzi ludzie wspólnymi siłami instalują na podwórku kosz do gry w piłkę, sąsiadka na emeryturze pomaga „łatad dziury” w opiece nad dziedmi pracującym rodzicom. Nie należy utożsamiad „wolontariatu” wyłącznie z wielkimi, trwałymi, zorganizowanymi działaniami. Pomijanie i niedocenianie owych drobnych zachowao to lekceważenie potencjału i fundamentu, na którym można coś zbudowad. To kolejna bariera w rozwoju wolontariatu. Starsza pani może wspólnie z sąsiadami stworzyd kolejne inicjatywy; młodzi ludzie mogą pomyśled o placu zabaw dla dzieci lub stworzyd drużynę trenerów podwórkowych, a uczynna sąsiadka to już w ogóle niezwykły potencjał dla takich akcji, jak czytanie książek dzieciom w szpitalach lub ekipy „zastępczych babd”. W raporcie z badania „Stoczni” możemy trafid na przytoczone wypowiedzi Pana Władka – który jako osoba bezrobotna, a potem także bezdomna, poczuł, że chciałby zrobid coś dla innych, Pani Jadwigi, która wykorzystuje swoje odkryte w późnym wieku zdolności sceniczne, aby z pobytem w szpitalu kojarzyły się nie tylko przykre chwile. Także historia Czarka, grafficiarza z Lublina, który poprzez street-art uczy dzieciaki obcowania ze sztuką, pokazuje, że każdą pasję czy umiejętnośd można przekud w wartościowe społecznie działanie. Badania przeprowadzone przez Fundację „Stocznia” w ramach projektu „Kluczowe wartości wolontariatu” pokazują, że osoby chcące działad prospołecznie nie zawsze i nie od razu znajdują sposobnośd podejmowania tego rodzaju aktywności w zakresie odpowiadającym sile motywacji, dyspozycyjności, wewnętrznemu potencjałowi. Znalezienie placówki, organizacji, działającej nieformalnie grupy, otwartej, zapraszającej, przejrzystej, w której działania można włączyd się inaczej niż tylko poprzez (zawsze cenne) wsparcie charytatywne stanowi jedną z kluczowych barier popularyzacji wolontariatu. Przeszkodę tą wskazują zwykle osoby starsze, mniej sprawnie lub w ogóle nie korzystające z zasobów Internetu, dysponujące za to – deficytowym w naszym świecie – dobrem, w postaci wolnego czasu, ponadto posiadające unikalne, życiowe doświadczenie , a nade wszystko odznaczające się silnym dążeniem do ochrony swojej godności, które może się spełnid poprzez odnalezienie się w nowej, wartościowej społecznie roli „osoby, która jest potrzebna innym”. Niedostateczna komunikacja i ograniczona dostępnośd informacji o różnorodności form i rodzajów aktywności wolontariackiej jest kolejną z szeregu barier, które można wskazad analizując wypowiedzi wolontariuszy, do których dotarli badacze „Stoczni”. Ważnym problemem jest też komunikacja istoty i wartości wolontariatu, który w powszechnej opinii kojarzy się z jednej strony niemalże wyłącznie z poświęceniem, wyjątkową wrażliwością i często z cierpieniem. Z drugiej zaś strony, pojęcie „wolontariatu” identyfikowane jest często jako niepolskie, obce i w związku z tym budzące poczucie pewnego dystansu, niepewności. Wolontariusz, w przeciwieostwie do „ochotnika”, „działacza”, „aktywisty”, jest słowem ciągle nowym, nie wypełnionym znaczeniowo w takim stopniu, by w pełni oddad różnorodnośd i całe bogactwo odmian dobrowolnej i dobroczynnej działalności ludzkiej. Jednakże, nietrudno zauważyd, że pozostałe z wymienionych tu słów, posiadają bagaż znaczeniowy, który nie zawsze będzie budził pozytywne emocje. Dlatego też, najważniejszym wyzwaniem na drodze do upowszechniania działalności wolontaryjnej w Polsce jest napełnianie wolontariatu treściami, które po pierwsze uczynią to pojęcie bliższym, a nawet „swojskim”, po drugie zaś podkreślą radosną stronę pojęcia, a po trzecie uczynią je pełniejszym, ukazującym całą jego różnorodnośd. We współczesnych społeczeostwach coraz bardziej potrzebujemy wolontariatu. Z wieloma problemami – wykluczeniem, nierównością szans, rosnącym odsetkiem osób w podeszłym wieku itp. – nie poradzą sobie ani rynek, ani instytucje publiczne. W miarę tego, jak narasta rozczarowanie światem konsumpcji, czasem też polityką i „macpracą1”, zwiększa się liczba osób, które potrzebują przestrzeni wartościowego działania. Wielka kariera pojęcia „kapitału społecznego”, oznaczającego 1 Terminu „mac praca” używa się na określenie pracy zrutynizowanej, pozbawionej możliwości samorealizacji, na ogół też marnie płatnej i niestabilnej wartośd dodaną wynikającą z dobrowolnego, opartego na zaufaniu współdziałania, wynika właśnie z dostrzeżenia, że dobrego społeczeostwa nie da się zbudowad wyłącznie na zimnej racjonalności i kalkulacji. Jeśli jednak mamy wykorzystad potencjał naturalnej ludzkiej potrzeby dawania i dzielenia się, tworzenia i przynależności, niezbędna jest przyjazna komunikacja istoty i treści wolontariatu, budowanie na pozytywnych i prostych motywacjach, dobra organizacja i zarządzanie pracą wolontariuszy, zagospodarowywanie działao, które przy odpowiednim wsparciu mogą przekształcid się w trwały wolontariat. Musimy też unikad zagrożeo, takich jak nade wszystko wprowadzanie wolontariatu „na siłę” (np. obowiązek odbycia wolontariatu) – bo przecież istotą wolontariatu jest dobrowolnośd i bezinteresownośd. Barierą dla rozwoju wolontariatu jest jego wąskie pojmowanie zarówno w sensie działao, jak potencjalnej grupy wolontariuszy. Każde działanie, a nie jedynie działania pomocowe, potencjalnie jest przestrzenią wolontariatu. Nie jest też prawdą, że na wolontariusza najlepiej nadają się młodzi, „aktywni” , energiczni, czy skłonni do poświęceo. Każdy może byd wolontariuszem.