kwestia doboru - Informator kierunku Biologia
Transkrypt
kwestia doboru - Informator kierunku Biologia
Problemy Nr 3 (559): 12-20 (1993) KWESTIA DOBORU Wraz z rozwojem wiedzy paleontologicznej w XVIII i na pocz¹tku XIX w. oczywistym siê staùo dla przyrodników, ¿e w odlegùych epokach Ziemiê zamieszkiwaùy odmienne formy zwierz¹t i roœlin. Zaczêto dostrzegaã tak¿e i to, ¿e komplikacja budowy organizmów ¿ywych nastêpowaùa z czasem. Zapis kopalny sugerowaù du¿e zmiany, i to w okreœlonym kierunku - od form prostszych, do coraz bardziej zùo¿onych. Idea stopniowego rozwoju form ¿ywych zamieszkuj¹cych Ziemiê kieùkowaùa wiêc w umysùach wielu przyrodników i znajdowaùa wyraz w hipotezach i teoriach maj¹cych wyjaœniã przyczyny "doskonalenia siê" form, oraz mechanizmy to doskonalenie umo¿liwiaj¹ce. Miaùy one charakter wysoce spekulatywny, powoùywaùy siê na trudne do przyjêcia, a co dopiero do naukowego zweryfikowania zjawiska typu "czucia wewnêtrznego" czy te¿ "przystosowania na skutek powoli dziaùaj¹cej myœli zwierzêcia", jak w najbardziej znanej teorii Lamarcka. Bùyskawiczny, jak na teoriê o tak wielkim znaczeniu œwiatopogl¹dowym sukces darwinizmu wynikaù z faktu, ¿e Karol Darwin jako pierwszy zaproponowaù mo¿liwy do przyjêcia mechanizm ewolucji, wspieraj¹cy siê na koncepcji doboru naturalnego. Dziêki tej wùaœnie idei, dobrze osadzonej w dostêpnych przyrodnikom owego czasu obserwacjach, teoria Darwina staùa siê pierwsz¹ inspiruj¹c¹ badawczo i pùodn¹ poznawczo teori¹ ewolucji. Jej sukces nie byùby jednak tak ùatwy, gdyby nie odpowiadaùa ona oczekiwaniom przyrodników, nie posiadaj¹cych ¿adnego teoretycznego narzêdzia, umo¿liwiaj¹cego sensown¹ interpretacjê tysiêcy obserwacji szczegóùowych i wytyczaj¹cego kierunki przyszùych badañ. Miar¹ tego sukcesu niech bêdzie fakt, ¿e ju¿ w latach osiemdziesi tych XIX w., a wiêc w 20 lat po opublikowaniu "O pochodzeniu gatunków", pogl¹dy ewolucyjne staùy siê wœród przyrodników powszechne. Mimo, ¿e podstawowe tezy, sformuùowane przez Darwina utorowaùy drogê ewolucyjnemu myœleniu wiêkszoœci przyrodników, nie uzyskaùy wcale wœród nich powszechnej akceptacji. Mo¿e to brzmieã paradoksalnie, ale kluczowa dla darwinizmu koncepcja doboru naturalnego, jako gùównej siùy napêdowej ewolucji, wystarczaj¹co dobra, by upowszechniã myœlenie kategoriami ewolucyjnymi, okazaùa siê dla wielu z nich niewystarczaj¹ca, a nawet nieistotna w wyjaœnianiu mechanizmów rozwoju œwiata organicznego ! Ju¿ w 1878 roku Seidlitz opublikowaù artykuù nawi¹zuj¹cy bezpoœrednio do lamarkowskich interpretacji czynników ewolucji. Zapocz¹tkowaù on spór, nie zakoñczony do dziœ, dotycz¹cy gùównie bezpoœrednich przyczyn procesu ewolucyjnego. W latach osiemdziesi¹tych ubiegùego stulecia ukazaùy siê prace Naegelego, Eimera i Cope`a, ograniczaj¹ce lub nawet odrzucaj¹ce mechanizm doboru naturalnego jako efektywnego czynnika ewolucji i proponuj¹ce w jego miejsce niektóre, zmodyfikowane wprawdzie, idee zawarte w dziele Lamarcka. Kierunek zapocz¹tkowany przez tych badaczy uzyskaù miano neolamarkizmu. Drug¹ stronê w sporze stanowili zwolennicy pogl¹du, ¿e mechanizm doboru naturalnego, zaproponowany przez Darwina, stanowi jedyny klucz do wyjaœnienia zjawiska ewolucji. Gùównie za spraw¹ wybitnego niemieckiego zoologa, Augusta Weismanna, niektóre pogl¹dy Darwina zostaùy odrzucone (gùównie te, które mówiùy o dziedziczeniu zmiennoœci nabytej w trakcie ontogenezy, a wiêc nawi¹zuj¹ce w jakiœ sposób do lamarkowskiej wizji czynników ewolucji), a rola doboru jako najwa¿niejszego, wrêcz jedynego istotnego czynnika ewolucji zostaùa uwypuklona. W ten sposób wyùoniù siê kierunek, nazywany neodarwinizmem, który zdobyù sobie z czasem najwiêcej zwolenników wœród biologów. Bezpoœredni¹ kontynuacjê tego kierunku stanowi tzw. syntetyczna teoria ewolucji, sformuùowana w latach 40-50 naszego stulecia, nieustannie doskonalona i uwa¿ana za naczeln¹, jednocz¹c¹ teoriê w biologii. Jest ona niezwykle skomplikowanym, kolektywnym dzieùem kilku badaczy, ró¿ni¹cych siê jednak w pogl¹dach na niektóre kwestie szczegóùowe. Zùo¿onoœã i zró¿nicowanie podejœã do ró¿nych kwestii stanowi wiêc immanentn¹ cechê wspóùczesnej wersji darwinizmu. Ró¿ni go to od innych, fundamentalnych teorii przyrodniczych, co w opinii niektórych, rygorystycznie ustalaj¹cych kryteria naukowoœci teoretyków nara¿a j¹ na zarzut, i¿ jest nie w peùni naukowa. Tezê tego typu postawiù swojego czasu Karl Popper w "Nêdzy historycyzmu". Chocia¿ póêniej zmieniù swoje stanowisko w tej sprawie, wielu do tej pory powoùuje siê na jego krytykê. Nie zmienia to faktu, ¿e teoria ewolucji znacznie odbiega swoim charakterem od teorii naukowych w fizyce, któr¹ uznaje siê powszechnie za wzór dla wszelkich innych nauk, nie tylko przyrodniczych. Olbrzymia liczba obserwowanych i analizowanych faktów, a tak¿e historyczny charakter procesu ewolucyjnego powodowaùy, ¿e biologia ewolucyjna znajdowaùa siê pocz¹tkowo, jak zauwa¿yù Ernst Mayr, jeden ze wspóùtwórców syntetycznej teorii ewolucji, "w takiej sytuacji, w jakiej niektóre nauki, np. socjologia lub psychologia, tkwi¹ do dzisiaj". Postêpy, jakich dokonano od tego czasu w zrozumieniu ewolucji s¹ imponuj¹ce, a rozwój niektórych dziedzin biologii spowodowaù, ¿e zbli¿yùa siê znacznie do ideaùu, jakim dla wielu pozostaj¹ nauki œcisùe. Nie oznacza to jednak, ¿e osi¹gniêto wreszcie zgodê co do wielu kwestii metodologicznych i szczegóùowych, a biologia ewolucyjna potrafi ju¿ dostarczaã jednoznacznych odpowiedzi na fundamentalne pytania dotycz¹ce przyczyn procesów historycznego ró¿nicowania siê organizmów ¿ywych. Skoro nie ma ¿adnego "kanonu prawd powszechnie uznanych" w ewolucjoniêmie wspóùczesnym, rozumianym jako syntetyczna teoria ewolucji, skoro ró¿ni badacze ró¿nie rozkùadaj¹ akcenty, analizuj¹c np. czynniki ewolucji, skoro wreszcie mamy do czynienia z dzieùem kolektywnym, otwartym, zmieniaj¹cym siê w miarê przybywania nowych danych, nale¿y postawiã pytanie: co ù¹czy, poza bezwzglêdnym uznaniem faktu ewolucji wszystkie nurty wspóùtworz¹ce ow¹ teoriê ? Odpowiedê na to pytanie nie jest wcale trudna. Kluczowym dla wspóùczesnego ewolucjonizmu zaùo¿eniem jest twórcza rola doboru naturalnego. "Koncepcja doboru naturalnego stanowi a trzon teorii ewolucji Darwina - pisze Mayr - tote¿ ka¿dy, kto mówi dzisiaj o darwiniêmie, ma na myœli teoriê ewolucji, w której decyduj¹c¹ rolê gra dobór naturalny". Rola tego czynnika uwypuklona zostaùa w koncepcji Weismanna, twórcy neodarwinizmu i przejêta przez syntetyczn¹ teoriê ewolucji. Zakùada ona, ¿e mechanizm doboru, naùo¿ony na naturaln¹ i przypadkow¹ zmiennoœã genetyczn¹ gatunku wyjaœnia w zasadzie zagadkê powstawania nowych form zwierz¹t i roœlin. Znaczna czêœã dzieù autorów i kontynuatorów syntetetycznej teorii ewolucji poœwiêcona jest uzasadnieniu tej tezy. Ju¿ to jedno uzmysùawia nam fakt, ¿e twórcza rola doboru nie jest wcale oczywista. Gdyby byùa, nie zajmowaùo by siê jej dowodzeniem na tysi¹cach stron swoich prac tak wielu m¹drych, posiadaj¹cych rozlegù¹ wiedzê biologiczn¹ ludzi. Dobór dziaùaã mo¿e efektywnie jedynie przy zaùo¿eniu pewnego zakresu zmiennoœci. Musi mieã z czego wybieraã. Tak wiêc kluczowym zagadnieniem jest okreœlenie roli zmiennoœci genetycznej w ewolucji, szczególnie zaœ w powstawaniu nowych gatunków. Je¿eli zmiennoœã ta jest rzeczywiœcie bezkierunkowa, dotyczy drobnych modyfikacji istniej¹cego materiaùu genetycznego i utrzymuje siê na mniej wiêcej staùym poziomie, czynnikiem decyduj¹cym w ewolucji bêdzie dziaùanie doboru. Stanowiã on bêdzie twórcz¹ siùê, dziêki której, pod wpùywem zmieniaj¹cych siê warunków, gatunki ulegaj¹ z czasem daleko id¹cym przeksztaùceniom uzyskuj¹c wystarczaj¹ce przynajmniej dla prze¿ycia i wydania potomstwa dostosowanie. Rozumienie doboru zmieniaùo siê z czasem. Czym innym byù on dla klasycznych darwinistów, czym innym jest dzisiaj dla zwolenników syntetycznej teorii ewolucji, opartej w znacznej mierze na wynikach badañ genetyki populacyjnej. W pocz¹tkach dobór rozumiano deterministycznie, a efektem jego dziaùania miaùy byã "osobniki najlepiej przystosowane" do œrodowiska. Obecnie zdajemy sobie sprawê, ¿e dobór nale¿y traktowaã w sensie statystycznym, a obiektywn¹ miar¹ przystosowania jest zdolnoœã do wyprodukowania jak najwiêkszej liczby potomstwa. Niezdolnoœã wielu osób do pogodzenia siê z myœl¹, ¿e dobór coœ tworzy, a wiêc peùni nie tylko negatywn¹, ale i pozytywn¹ rolê, wynika z konfliktu miêdzy potocznym rozumieniem sùowa "tworzyã" a sposobem dziaùania doboru naturalnego, który polega wyù¹cznie na eliminacji wiêkszoœci "surowego materiaùu" dostarczanego przez generatory zmiennoœci dziedzicznej, takie jak niezliczone naturalne czynniki mutagenne, czy rekombinacja nierozù¹cznie zwi¹zana z rozrodem pùciowym. Wszystkie wyidealizowane, matematyczne modele biologii populacyjnej, uzasadniaj¹ce dominuj¹c¹, twórcz¹ rolê doboru naturalnego w procesie ewolucji opieraj¹ siê na zaùo¿eniu, ¿e zmiennoœã materiaùu genetycznego stanowi czynnik w jakiœ sposób drugorzêdny w stosunku do mechanizmów selekcyjnych, dziaùaj¹cych bezpoœrednio na osobniki, a poœrednio na pulê genow¹ populacji. Istnienie zmiennoœci jest oczywiœcie warunkiem podstawowym, ale bez dziaùania doboru ewolucja nie byùa by w ogóle mo¿liwa. Wynikaã ma to z wymienionego wy¿ej charakteru zmiennoœci genetycznej, bazuj¹cej gùównie na drobnych, bezkierunkowych zmianach materiaùu genetycznego (mutacjach genowych) oraz rekombinacji istniej¹cych genów w wyniku procesu rozmna¿ania pùciowego (zmiennoœã rekombinacyjna). Mutacje, zmieniaj¹ce funkcjonowanie koduj¹cych genów s¹ nie tylko przypadkowe (bezkierunkowe), ale i stosunkowo rzadkie. Ponadto towarzysz¹ im mutacje zwrotne, tak wiêc wydajnoœã mutowania jakiegoœ koduj¹cego genu stanowi wypadkow¹ dwóch przeciwstawnych procesów. Wyniki badañ genetycznych wskazuj¹ wyraênie, ¿e jest ona zbyt niska, by sam proces mutowania koduj¹cych genów mógù, poza wyj¹tkowymi sytuacjami, spowodowaã znacz¹ce, jakoœ ukierunkowane zmiany w puli genowej populacji. Zmiany takie mog¹ jednak nastêpowaã w wyniku dziaùania doboru naturalnego, który potêguje ich tempo i sprawia, ¿e populacje mog¹ zmieniaã siê w realnym, zbli¿onym do przewidywanego teori¹ czasie. Uzasadnione wieloma obserwacjami spostrze¿enie, ¿e wiêkszoœã mutacji genów nie wywoùuje polepszenia ich funkcjonowania, a wiêc nie stanowi podstawy dla wydatnego zwiêkszenia wartoœci przystosowawczej u ich nosicieli, doprowadziùo wielu badaczy do wniosku, ¿e dwa gùówne czynniki ewolucji to rekombinacja i dobór. Wedùug tej koncepcji gùówne êródùa inowacji genetycznych tkwi¹ w rekombinacji genów, a wiêc tworzeniu ró¿nych ich zestawów, testowanych nastêpnie przez dobór pod wzglêdem przydatnoœci w konkretnych warunkach. Osobniki wyposa¿one w najbardziej efektywne w danym œrodowisku kombinacje genowe maj¹ najwiêksze szanse rozrodu i przekazania swoich genów nastêpnemu pokoleniu. Nale¿y jednak zauwa¿yã, ¿e przekazywane s¹ geny, a nie konkretne, wystêpuj¹ce u rodziców ich zestawy, choã wùaœnie te ostatnie decydowaùy o mo¿liwoœci prze¿ycia i wydania potomstwa (!). Wynika to z faktu wystêpowania rekombinacji genetycznej, stanowi¹cej istotê rozrodu pùciowego. Powoduje ona rozerwanie (crossing-over ) oraz wymieszanie (przypadkowe ù¹czenie chromosomów i gamet) elementów wystêpuj¹cych u rodziców, a wiêc pojawienie siê nowych kombinacji genowych u potomstwa. Poniewa¿ najbardziej nawet efektywne zestawy nie maj¹ zwykle szansy na utrwalenie, zmiany ewolucyjne polegaj¹ ostatecznie, zgodnie z t¹ koncepcj¹, na zmianach we frekwencji poszczególnych genów w populacjach. Okreœlona frekwencja genów i ich alleli w populacji zale¿y zaœ bezpoœrednio od nacisków selekcyjnych, a wiêc od œrodowiska. W ten sposób zmiany w szeroko rozumianym œrodowisku "steruj¹" ewolucj¹ organizmów ¿ywych. Koronnym przykùadem takiego podejœcia do problemu ewolucji jest prawo Hardy-Weinberga, które nie mówi nam nic innego ponad to, ¿e w wyidealizowanej (a wiêc nie istniej¹cej nigdzie na kuli ziemskiej) populacji zjawiska ewolucyjne, rozumiane jako zmiana puli genowej, zajœã mog¹ jedynie wtedy, gdy nast¹pi zmiana nacisków selekcyjnych, a wiêc zmiana œrodowiska. Sugeruje ono, ¿e nawet w przypadku braku wiêkszych mutacji w zasadzie mo¿liwa jest przebudowa puli genowej populacji, zmiana frekwencji poszczególnych genów, a wiêc zgodnie z powy¿szym ujêciem - ewolucja. Warunki œrodowiska nale¿y rozumieã tu bardzo szeroko, a zmiana nacisków selekcyjnych wi¹¿e siê czêsto bezpoœrednio lub poœrednio z samymi organizmami. Ju¿ samo pojawienie siê osobników w jakiœ sposób sprawniejszych powoduje, i¿ pozostaùe musz¹ im dorównaã lub utrac¹ szanse ewolucyjne. Uzupeùnieniem tej koncepcji jest potwierdzony wieloma obserwacjami pomysù, ¿e populacje potomne, wywodz¹ce siê z du¿ej i zró¿nicowanej populacji macierzystej mog¹ drastycznie nawet ró¿niã siê od niej frekwencj¹ genów, pod warunkiem jednak, ¿e wywodz¹ siê od niewielkiej liczby migruj¹cych lub w jakiœ inny sposób oderwanych osobników. W skrajnym przypadku mogùa by to byã np. jedna kotna samica lub jedno nasiono. W tym wypadku ogólna frekwencja genów w nowo powstaùej populacji zale¿eã bêdzie gùównie od skùadu genetycznego osobników j¹ zakùadaj¹cych. Stanowiã mo¿e on, siù¹ rzeczy, jedynie drobny wycinek puli genowej du¿ej i zró¿nicowanej populacji macierzystej. Je¿eli wyjœciowy osobnik (osobniki) posiadaù jakiœ rzadki zestaw genów, populacja od niego wywodz¹ca siê bêdzie znacznie ró¿niùa siê od populacji wyjœciowej (tzw. efekt zaùo¿yciela). Jeœli np. biaùe kruki s¹ rzadkoœci¹ w populacji wyjœciowej, izolowana populacja wywodz¹ca siê od albinotycznego osobnika (osobników), charakteryzowaã siê mo¿e wysok¹ czêstoœci¹ genów warunkuj¹cych brak czarnego barwnika w piórach. W tym przypadku ró¿nice pomiêdzy pulami genowymi populacji zale¿¹ od konkretnego, jednostkowego, najczêœciej zupeùnie przypadkowego zdarzenia w przeszùoœci i utrzymuj¹ siê dziêki istnieniu barier blokuj¹cych skutecznie przepùyw genów pomiêdzy populacjami. Nie wynikaj¹ wiêc wcale z odmiennych warunków œrodowiskowych. Úrodowisko nie miaùo bowiem decyduj¹cego wpùywu na ich powstanie. Niew¹tpliw¹ zalet¹ nowszych koncepcji ewolucyjnych, stanowi¹cych zr¹b syntetycznej teorii ewolucji jest przyjêcie kilku, wcale nieoczywistych zaùo¿eñ, uùatwiaj¹cych precyzyjniejsze okreœlenie znaczenia doœã dowolnie wczeœniej traktowanych terminów. Jednym z takich terminów jest "wartoœã przystosowawcza", ró¿nie, najczêœciej intuicyjnie oceniana przez bezpoœrednich nastêpców Darwina. Obecnie za obiektywn¹ miarê przystosowania przyjêto zdolnoœã do wyprodukowania potomstwa. W ten sposób wartoœã (przewaga) selekcyjna jakiejœ cechy mo¿e byã okreœlona w sposób doœã œcisùy, co umo¿liwia rachunki, a wiêc konstruowanie modeli matematycznych. Z obliczeñ J.B.S. Haldane`a i S. Wrighta wynika, ¿e dobór potrafi wychwytywaã nawet najdrobniejsze, zupeùnie dla nas niedostrzegalne zmiany. Inaczej mówi¹c, korzyœã pùyn¹ca z jakiœ zmian, niezauwa¿alna dla nas, mo¿e byã zauwa¿ona przez dobór i wystarczaj¹ca, by zasadniczo zmieniã czêstoœã wystêpowania danej cechy (allelu, genu) w populacji. Minimalna (wyra¿aj¹ca siê na przykùad wartoœci¹ 0.001 lub 0.0001) przewaga selekcyjna jakiejœ cechy wystarcza, by jej czêstoœã z uùamka procentu z czasem wzrosùa do 99% w populacji. Dziêki doborowi nast¹pi to znacznie szybciej, ni¿ wynikaùo by to z samego nacisku mutacyjnego, wynikaj¹cego z czêstoœci pojawiania siê mutacji i stopnia jej odwracalnoœci. Nadaje on ponadto zmianom czêstoœci wystêpowania jakiejœ cechy (zespoùu cech) okreœlony kierunek. Nastêpnym zagadnieniem, niezwykle istotnym dla zrozumienia procesów ewolucyjnych a niedocenianym poprzednio jest pewna wzglêdnoœã wartoœci selekcyjnej konkretnych genów lub ich alleli. Zale¿y ona nie tylko od samego genu, ale i od "genetycznego kontekstu" (tùa), w jakim jest on osadzony. Uwypukla to rolê harmonijnej wspóùpracy wielu genów, tworz¹cych genotyp osobnika. Poniewa¿ selekcja dziaùa na osobniki (fenotypy), nie zaœ na poszczególne geny, nie mo¿na oceniaã prawidùowo wartoœci konkretnego genu abstrachuj¹c od tego, ¿e fenotyp osobnika stanowi wypadkowy efekt dziaùania du¿ych grup (zespoùów) genów. W skrajnych przypadkach mo¿e siê zdarzyã, ¿e wartoœã selekcyjna danego allelu jest dodatnia w jednych ukùadach genów, a ujemna w innych. Innymi sùowy, jakaœ bezwzglêdna wartoœã selekcyjna genu, nawet przy zaùo¿eniu staùoœci œrodowiska, jest fikcj¹. Dlatego lepiej operowaã pojêciem wartoœci przystosowawczej jakiejœ cechy, pamiêtaj¹c, ¿e to, czy i w jakim stopniu bêdzie ona wyra¿ona, zale¿y zwykle od wspóùdziaùania wielu genów, buduj¹cych konkretny genotyp. Nie oznacza to oczywiœcie, ¿e konkretny gen nie mo¿e byã uznany za czynnik j¹ warunkuj¹cy. Zrozumienie sposobu, w jaki dziaùa dobór, nastrêcza wielu trudnoœci, ale wiadomo, ¿e nie nale¿y dziaùania doboru kojarzyã z "prze¿ywaniem najstosowniejszego". Oznaczaùo by to eleminacjê "mniej stosownego", czyli operuj¹c jêzykiem zwulgaryzowanego darwinizmu, prze¿ywanie "silnych", a bezpoœredni¹, fizyczn¹ eliminacjê "sùabszych". Takie rozumienie dziaùania doboru bliskie jest wprawdzie pierwotnemu darwinizmowi, ale dzisiaj nie odgrywa zbyt wielkiej roli. Dobór zachodziã mo¿e bowiem z powodzeniem tak¿e i w tych licznych przypadkach, gdy niektóre osobniki wyeliminowane zostan¹ jedynie z rozrodu, a nawet wtedy, gdy bior¹c udziaù w rozrodzie pozostawiaj¹ relatywnie mniejsz¹ iloœã potomstwa. Nieporozumienia, jakie narosùy wokóù pojêcia walki o byt wynikaj¹ z osobniczego pojmowania tej walki. Nie musi to byã sùuszne, jeœli przyjmiemy, ¿e podstawow¹ jednostk¹ ewolucji jest populacja, a walka o byt jest zjawiskiem, które lepiej ujmowaã statystycznie. Ró¿ne osobniki maj¹ po prostu zró¿nicowane szanse przekazania swych genów potomstwu. Utrata lub ograniczenie mo¿liwoœci rozrodu nie s¹ jednak jednoznaczne z utrat¹ zdolnoœci do prze¿ycia w konkretnych warunkach œrodowiskowych. Úmiertelnoœã odgrywa oczywiœcie wielk¹ rolê w ewolucji, ale czasem mo¿e to byã "œmiertelnoœã rozùo¿ona na raty", wyra¿aj¹ca siê wzglêdnym obni¿eniem skutecznoœci miêdzypokoleniowego transferu genów. Argumenty zwolenników syntetycznej teorii ewolucji s¹ wiêc bardzo mocne, dobrze udokumentowane obserwacjami oraz odpowiednio opracowanymi modelami matematycznymi. Wynika z nich, ¿e gùówn¹, twórcz¹ siùa ewolucji jest dobór naturalny, wykorzystuj¹cy naturaln¹ zmiennoœã genetyczn¹, a podstawow¹ jednostk¹ ewolucji jest populacja. Nie oznacza to jednak, ¿e musimy siê z nimi do koñca godziã, a rozwi¹zania proponowane przez syntetyczn¹ teoriê ewolucji s¹ jedynym mo¿liwym do przyjêcia modelem ewolucji biologicznej. W gruncie rzeczy, przed ich ostatecznym uznaniem piêtrz¹ siê coraz wiêksze trudnoœci, poniewa¿ pozostaj¹ one nadal nieskuteczne i maùo przekonywuj¹ce w wyjaœnianiu makroewolucji, a wiêc przyczyn wiêkszych zmian ewolucyjnych, choãby takich, jak powstawanie zupeùnie nowych planów budowy, nowych poziomów organizacji, a wiêc zjawisk kluczowych dla zrozumienia ewolucji organizmów ¿ywych na Ziemi. Na to, ¿e zjawiska takie odegraùy decyduj¹c¹ rolê w ewolucji posiadamy wiele dowodów, najbardziej zaœ przekonywuj¹cym jest stwierdzana na ka¿dym kroku ró¿norodnoœã planów budowy zarówno zwierz¹t, jak i roœlin. Innymi sùowy, mechanizmy proponowane przez syntetyczn¹ teoriê ewolucji przekonywuj¹co wyjaœniaj¹ jak mogùo dojœã do obserwowanego zró¿nicowania biedronek lub muchomorów, ale pozostaj¹ niezadowalaj¹ce dla wyjaœnienia, jak powstaùy grzyby lub owady. Szczególnie model sugeruj¹cy, i¿ du¿e, obserwowane zmiany jakoœciowe w ewolucji wyprowadziã mo¿na z akumulacji licznych, drobnych i przypadkowych mutacji oraz z uwarunkowanych naciskami œrodowiskowymi zmian we frekwencji alleli w populacjach, wydaje siê niewystarczaj¹cy. Jeszcze wiêcej mo¿na mieã w¹tpliwoœci co do istotnego znaczenia rekombinacji genetycznej jako gùównego êródùa zmiennoœci dla procesów ewolucyjnych na wiêksz¹ skalê. To, ¿e na tej drodze mo¿e ulec przeksztaùceniu noga lub oko dajmy na to aligatora, nie zmienia faktu, ¿e zmiana dotyczyã bêdzie nogi i oka aligatora wùaœnie, a wiêc dotyczyã bêdzie ci¹gle modyfikacji konkretnego planu budowy. Nie wyjaœnia nam wcale, jak ten plan mógù powstaã w przeszùoœci. Wszystkie konkretne obserwacje, przytaczane na poparcie tezy, i¿ koncepcja doboru naturalnego wystarczaj¹co dobrze tùumaczy istotê zjawisk ewolucyjnych, dotycz¹ drobnych modyfikacji istniej¹cych ju¿ w przyrodzie planów budowy, dotycz¹ mikroewolucji i specjacji, a wiêc zjawisk o innej skali i znaczeniu ni¿ powstawanie zupeùnie nowych, nie istniej¹cych wczeœniej planów budowy, a wiêc ewolucji w skali makro (makroewolucji). Na problem ten zwracano ju¿ wielokrotnie uwagê. Próbowano tak¿e sformuùowaã, na gruncie neodarwinizmu, lub poza nim, dodatkowe, a nawet konkurencyjne hipotezy, wyjaœniaj¹ce mechanizmy makroewolucji. Postuluj¹ one mo¿liwoœã zachodzenia du¿ych, wrêcz skokowych zmian ewolucyjnych w stosunkowo krótkim czasie. Hipoteza "obiecuj¹cego potwora" ("hopeful monster") Richarda Goldschmidta przedstawiona przez niego w 1940 roku ("Material Basis of Evolution") postuluje wystêpowanie bardzo rzadkich, makromutacji, zmieniaj¹cych dotychczasowy plan budowy organizmu. Wynikiem ich miaùy by byã organizmy nie tyle lepiej przystosowane, co bardziej "obiecuj¹ce" pod wzglêdem ewolucyjnym. Jeœli zdoùaùyby prze¿yã i wydaã potomstwo, mogùyby daã pocz¹tek nowym liniom ewolucyjnym, których dalsze doskonalenie zachodziùoby na tradycyjnej drodze. Nowsza hipoteza nieci¹gùych stanów równowagi Stephena J. Goulda i Nilesa Eldredge`a sugeruje zaœ, ¿e niektóre maùe, oderwane, peryferyjne populacje mog¹ podlegaã gwaùtownym, wrêcz skokowym zmianom. Zmiany te doprowadzaj¹ do powstania nowych form (gatunków), które uzyskuj¹ wzglêdn¹ stabilnoœã morfologiczn¹ i nie zmieniaj¹ siê ju¿ przez dùu¿szy czas (pozostaj¹ w stanie równowagi). Takie dùugie okresy wzglêdnej stabilnoœci, jedynie z rzadka przeplatane krótkimi okresami przebudowy morfologicznej tùumaczyã mog¹ powszechnie obserwowany przez paleontologów, kùopotliwy brak ci¹gùoœci zapisu kopalnego. Obydwie koncepcje, bardzo ró¿ni¹ce siê w szczegóùach, sugeruj¹, i¿ gùównym êródùem zupeùnie nowych planów budowy s¹ same mechanizmy zmiennoœci, które w okreœlonych warunkach doprowadzaj¹ do szybkich, kompleksowych zmian mog¹cych mieã du¿e znaczenie w ewolucji. Generatory zmiennoœci tego rodzaju nie s¹ jeszcze poznane, ale z pewnoœci¹ to one, a nie powoli, kumulatywnie dziaùaj¹cy mechanizm doboru odpowiadaj¹ za ewolucjê w skali makro. Nie oznacza to nic innego, jak przyznanie, ¿e przynajmniej w niektórych (ale za to kluczowych) momentach ewolucji organizmów ¿ywych nie dobór naturalny, a inne mechanizmy odgrywaj¹ gùówn¹, twórcz¹ rolê. W gruncie rzeczy godzi to w fundament koncepcji nawi¹zuj¹cych do podstawowej idei Darwina. Dolegliwym mankamentem wspóùczesnego neodarwinizmu jest tak¿e i to, ¿e operuje on gùównie na poziomie uniemo¿liwiaj¹cym postawienie pytania o pierwotne przyczyny zjawisk ewolucyjnych. Istotê tego zagadnienia dobrze ujmuje Wùadysùaw Kunicki-Goldfinger, pisz¹c: "...przyczynowe wyjaœnienie procesu ewolucyjnego zawê¿a siê czêsto do szukania odpowiedzi na pytanie, dlaczego "coœ" (cecha, gatunek, linia rozwojowa) zosta o wyselekcjonowane, zapominaj¹c, ¿e równie istotne, o ile nie donioœlejsze pytanie dotyczy .... dlaczego to "coœ" (cecha, gatunek, linia rozwojowa) w ogóle powstaùo. Selekcja dziaùa bowiem na to, co ju¿ istnieje, a wiêc powstaùo poprzednio. Milcz¹ce zaùo¿enie, przyjmowane przez wielu, sugeruje, ¿e to "coœ" powstaùo wyù¹cznie przez przypadek. Liczba mo¿liwych genomów ukùadów organizmalnych, których DNA zawiera 109 par nukleotydów, siêga jednak 210, co wielokrotnie przekracza liczbê cz¹stek we wszechœwiecie: przypadkowe ci¹gnienie w loterii 210 biletów, z których tylko nieliczne oznaczaj¹ wygran¹, nie mogùoby doprowadziã do sukcesu nawet w trzy i póù miliarda lat trwaj¹cej próbie. Na losowanie nakùadane s¹ pewne reguùy, zwiêkszaj¹ce prawdopodobieñstwo trafienia wygranej." Próby wyjaœniania wszystkiego dziaùaniem doboru powoduj¹ powstawanie wielu "naci¹ganych" hipotez ewolucyjnych, jak choãby ta, szeroko znana, o decyduj¹cym znaczeniu zmiany trybu ¿ycia naszych odlegùych przodków na proces uczùowieczenia. Obfituje ona w szczegóùowe wyjaœnienia, jak to opuszczenie koron drzew wpùynêùo na przyjêcie wyprostowanej postawy, uwolniùo sprawne koñczyny przednie od zbêdnego czepiania siê gaùêzi i uruchomiùo dalsze procesy, które w efekcie daùy myœl¹ce istoty znane obecnie pod nazw¹ Homo sapiens. A¿ dziw bierze, ¿e inne naziemne gatunki maùp nie poszùy t¹ sam¹, tak konsekwentnie wytyczon¹ przez naciski selekcyjne drog¹. Wedùug podobnego schematu wyjaœniã mo¿na w zasadzie powstanie i upowszechnienie siê ka¿dej cechy ka¿dego ¿ywego organizmu. Pomysù, ¿e dla ka¿dej, nawet najbardziej zdumiewaj¹cej cechy znaleêã mo¿na wytùumaczenie w naciskach œrodowiska jest niemiùosiernie eksploatowany przez biologów ewolucyjnych. Owocuje co roku tysi¹cami publikacji szczegóùowych, których autorzy s¹ w stanie wyjaœniã wszystko, co wa¿ne w ewolucji naciskami selekcyjnymi, a wiêc wpùywem œrodowiska. Wierzê, ¿e wiêkszoœã tych wyjaœnieñ nie rozmija siê z prawd¹ i w jakiœ sposób tùumaczy ewolucyjne ró¿nicowanie siê konkretnych form. Dwie kwestie budziã musz¹ mimo to pewien niepokój. Pierwsz¹ z nich jest to, ¿e wyjaœnienia tego typu niewiele wnosz¹ do poznania ewolucji ponad to, co ju¿ od dawna wiemy. Stanowi¹ raczej mniej lub bardziej przekonywuj¹ce próby dowiedzenia, ¿e ewolucja jakiejœ cechy mo¿e zachodziã wedùug wskazanego przez autora schematu. Na pytanie bardziej zasadnicze, dlaczego zachodzi, odpowiedê jest raczej ogólnikowa: bo zaistniaùy kiedyœ jakieœ konkretne, wskazane przez autora naciski œrodowiska. Nawet jeœli wskazane warunki oka¿¹ siê na skutek nowych danych/odkryã nieistniej¹ce b¹dê nieistotne dla wyksztaùcenia danej cechy, to zawsze znajd¹ siê pod rêk¹ jakieœ inne, którym bêdzie mo¿na spokojnie przypisaã decyduj¹ce znaczenie. Sprawia to, ¿e hipotezy ewolucyjne budowane w ten sposób s¹ w zasadzie niewywracalne. Druga kwestia wi¹¿e siê nierozù¹cznie z pierwsz¹. Jeœli bowiem ró¿ne nowe cechy organizmów pojawiaj¹ siê pod wpùywem nacisków selekcyjnych, to nie oznacza to nic innego, jak to, ¿e konkretne naciski staùy siê przyczyn¹ ich pojawienia. Inaczej mówi¹c, jeœli jakaœ cecha jest dla organizmu przydatna, to musi siê w koñcu pojawiã. Do tego w koñcu sprowadza siê caùa selekcjonistyczna ideologia. W efekcie, coraz wiêcej konkretnych faktów znajduje wytùumaczenie na tej drodze, a nasze zrozumienie przyczyn ewolucji wcale siê nie pogùêbia. Tak wiêc wbrew rozpowszechnionej opinii, fakt ewolucji organizmów ¿ywych na Ziemi pozostaje dla nas w znacznej czêœci zagadk¹. Koncepcja wskazuj¹ca na dominuj¹c¹ rolê doboru naturalnego w ewolucji zakùada kumulatywny mechanizm powstawania zarówno mniejszych jak i wiêkszych zmian ewolucyjnych oraz zupeùnie przypadkowy charakter mutacji. Dalsz¹ konsekwencj¹ przyjêcia wy¿ej wymienionych zaùo¿eñ jest niemo¿noœã wytùumaczenia utrzymywania siê okreœlonego trendu ewolucyjnego (rozwojowego), jeœli nie towarzyszy mu okreœlona, utrzymuj¹ca siê przez bardzo dùugie okresy czasu presja selekcyjna. Wystarcza to do wyjaœnienia przyczyn wystêpowania konkretnego ubarwienia skrzydeù motyla lub dùugoœci zêbów hipopotama, nie mówi nam nic jednak o przyczynach powstawania nowych, bardziej zùo¿onych poziomów organizacji. Innymi sùowy, koncepcja doboru naturalnego nie jest w stanie odpowiedzieã nam na podstawowe pytanie, jak to siê staùo, ¿e w trakcie ewolucji ¿ycia na Ziemi niektóre organizmy osi¹gnêùy tak wysoki stopieñ komplikacji. Komplikacja taka jest jednak absolutnie niepotrzebna z punktu widzenia przetrwania i zabezpieczenia miêdzypokoleniowego transferu genów. Nie istnieje bowiem, o ile mi wiadomo, ¿adna presja selekcyjna dziaùaj¹ca na rzecz zwiêkszenia poziomu zùo¿onoœci. Tak wiêc, pozostaj¹c na gruncie neodarwinizmu nie sposób dowieœã, i¿ wzrostowi komplikacji budowy i funkcji towarzyszy jakikolwiek, zauwa¿alny przez dobór wzrost wartoœci przystosowawczej, okreœlonej zdolnoœci¹ do wyprodukowania zwiêkszonej liczby potomstwa. Gdyby byùo inaczej, bakterie byùy by gorzej przystosowane do œrodowiska ni¿ pierwotniaki, a bezkrêgowce ustêpowaùy by pod tym wzglêdem krêgowcom. Najwidoczniej jednak ani sùoñ, ani czùowiek nie góruj¹ pod wzglêdem mo¿liwoœci przystosowawczych nad wymoczkiem, a przynajmniej biolodzy nic o tym nie wiedz¹. Coraz wiêcej danych wskazuje natomiast na to, ¿e du¿e zmiany ewolucyjne miaùy jednak charakter skokowy, mutacje nie maj¹ zupeùnie przypadkowego charakteru, a modyfikacje materiaùu genetycznego zachodziã mog¹ w okreœlonym kierunku ze wzglêdu na dziaùanie mechanizmów wewnêtrznych, nieuwarunkowanych dziaùaniem doboru, a wiêc nie wynikaj¹cych z presji selekcyjnej œrodowiska. Dane te, jakkolwiek dostêpne ogóùowi biologów nie wydaj¹ siê wspóùczesnym ewolucjonistom niepokoj¹ce. Ci¹gle bowiem mo¿liwe pozostaje ich uzgodnienie z podstawowymi zaùo¿eniami syntetetycznej teorii ewolucji, która wielokrotnie wychodziùa zwyciêsko z wiêkszych opresji. Pojemnoœã "obowi¹zuj¹cej" dziœ wersji darwinizmu jest jednak ograniczona. Teoria ta, ci¹gle uzupeùniana i poprawiana, ci¹gle uzgadniana z nowymi danymi staje siê stopniowo tak zawikùana, ¿e traci moc wyjaœniaj¹c¹. Co wiêcej, modele teoretyczne, tworzone na bazie jej podstawowych zaùo¿eñ wydaj¹ siê nieskuteczne w wyjaœnianiu istotnych zagadnieñ ewolucyjnych. Przykùadem mo¿e byã socjobiologia Edwarda Wilsona, sprowadzaj¹ca wszelkie, tak¿e socjalne wzory zachowañ czùowieka i zwierz¹t do wyselekcjonowanych przez dobór strategii, czy te¿ koncepcja samolubnych genów Dowkinsa. Mimo godnej podziwu konsekwencji i poprawnoœci logicznej koncepcje te wydaj¹ siê trudne do przyjêcia, poniewa¿ prowadz¹ niejednokrotnie do absurdalnych wniosków. Nie mo¿na bowiem powa¿nie przyj¹ã tezy, ¿e kanibalistyczne praktyki religijne poùudniowoamerykañskich indian stanowi¹ wynik braku wystarczaj¹cej iloœci biaùka w ich pokarmie, wojny miêdzy ludêmi stanowi¹ jedynie wyraz konkurencji genów, a organizmy ¿ywe, z caù¹ ich zùo¿on¹ struktur¹ stanowi¹ wyù¹cznie opakowanie dla steruj¹cego nimi materiaùu dziedzicznego. Nie mo¿na zaakceptowaã tezy, ¿e jedynym mechanizmem wyjaœniaj¹cym przebieg ewolucji i caù¹ zùo¿onoœã œwiata istot ¿ywych jest mechanizm selekcji skuteczniej powielaj¹cych siê zestawów genowych, które to zestawy, nota bene, ulegaj¹ nieustannemu przemieszaniu i reorganizacji w trakcie procesu rozmna¿ania. Istnieje wiele przekonywuj¹cych, niespekulatywnych danych, ¿e wielopoziomowa struktura organizmu, wraz z caù¹ jej maszyneri¹ komórkow¹, struktur¹ molekularn¹ i zró¿nicowaniem fizykochemicznym nie w caùoœci i bez reszty stanowi wynik twórczego dziaùania doboru naturalnego. Nawet bez siêgania do nich tych danych, trudno sobie wyobraziã, ¿e wszystkie bez wyj¹tku struktury buduj¹ce organizm ¿ywy uksztaùtowane zostaùy przez dobór. Poci¹gaã by to musiaùo za sob¹ przekonanie, ¿e wszystkie cechy organizmu "dostrzegane" s¹ przez dobór naturalny. Inaczej mówi¹c, ¿e wszystkie one wpùywaj¹ na szanse przetrwania i wydania potomstwa. Nie wydaje siê to bardziej prawdopodobne ni¿ to, ¿e piegi na nosie stanowi¹ cechê o istotnym znaczeniu przystosowawczym dla osobników ¿yj¹cych w klimacie umiarkowanym. Zarówno syntetyczna teoria ewolucji, jak i genetyka molekularna, narzuciùy biologom genocentryczn¹ perspektywê. W efekcie, zjawiska ewolucyjne rozpatrywane s¹ gùównie pod k¹tem ewolucji materiaùu genetycznego, gùównie DNA. Czy podejœcie takie jest w peùni sùuszne, czy te¿ nie, trudno w tej chwili przes¹dzaã. Nie dysponujemy bowiem wystarczaj¹c¹ wiedz¹, by rozstrzygn¹ã t¹ kwestiê. Sprowadzenie ewolucji organizmów ¿ywych gùównie do ewolucji ich zasobów genetycznych stwarza jednak szereg problemów, z którymi wspóùczesna nauka o ewolucji powinna siê jak najszybciej uporaã. Najwa¿niejszym z nich jest wyjaœnienie, czy rzeczywiœcie dobór naturalny stanowi ten czynnik, który wpùywa w sposób decyduj¹cy na genotyp, a wiêc odpowiada za strukturê i skùad materialnego podùo¿a dziedzicznoœci, czyli strukturê i skùad egzystuj¹cego w komórkach DNA. Odpowiedê na to pytanie nie jest, wbrew pozorom, wcale prosta. Gùówna trudnoœã polega na tym, ¿e dobór naturalny dziaùa na zupeùnie innym poziomie ni¿ geny. Nie dziaùa on na DNA, ale na osobniki, dostrzega nie poszczególne geny, ale cechy przez nie warunkowane. Jeœli jednak ewolucja organizmów ¿ywych sprowadza siê w ostatecznoœci do ewolucji ich materiaùu genetycznego, a dobór naturalny stanowi gùówn¹ siùê twórcz¹ tego procesu, musi istnieã œcisùa zale¿noœã struktury genotypu (genomu) od kierunku dziaùania doboru naturalnego. W tym wùaœnie tkwi gùówne êródùo nie za¿egnanego do tej pory kryzysu syntetycznej teorii ewolucji. Wzrasta bowiem liczba obserwacji, sugeruj¹cych, ¿e istnieje szereg mechanizmów, ksztaùtuj¹cych genotyp w sposób zupeùnie niezale¿ny od dziaùania doboru naturalnego. Na fakt, i¿ istnieje szereg modyfikacji materiaùu dziedzicznego, nie poci¹gaj¹cych za sob¹ zmian o charakterze przystosowawczym (dostrzeganych przez dobór), zwracano ju¿ uwagê wielokrotnie. Najczêœciej cytowanym przykùadem jest teoria mutacji neutralnych Motoo Kimury z National Institute of Genetics w Japonii. Teoria ta mówi, ¿e znaczna czêœã obserwowanych w materiale roœlinnym i zwierzêcym ró¿nic genetycznych wynika z faktu istnienia "cichych" mutacji DNA, zmieniaj¹cych wprawdzie sekwencjê nukleotydów w jego obrêbie, ale nie zmieniaj¹cych sekwencji aminokwasów w obrêbie kodowanego biaùka. Do takich mutacji zaliczyã mo¿na np. zmiany trzeciego nukleotydu w kodonie. Jak wiadomo, w wiêkszoœci przypadków nie poci¹gaj¹ one za sob¹ zmiany kodowanego przez triplet aminokwasu. Ponadto, powszechnie znanym dziœ faktem jest udziaù niekoduj¹cych, œrednio- i wysokorepetytywnych sekwencji nukleotydów w budowie genomu organizmów eukariotycznych. Ich ewolucyjna rola, oraz wpùyw na cechy fenotypu pozostaj¹ w najwy¿szym stopniu niejasne. Wiele wskazuje jednak na to, ¿e przynajmniej czêœã tego materiaùu nie jest transkrybowana. Hutchinson i wspóùpracownicy sugeruj¹ nawet, ¿e eliminacja lub akumulacja tych sekwencji w genomie pozostaje bez jakiegokolwiek efektu na poziomie fenotypu. Z drugiej zaœ strony wiadomo, ¿e zmiany w obrêbie tej frakcji niejednokrotnie towarzysz¹ zmianom o charakterze ewolucyjnym. Wedùug niektórych autorów (Orgel & Crick, Doolittle & Sapienza), ta wùaœnie klasa sekwencji stanowi tzw. "samolubny DNA" (selfish DNA ). Za jego powstawanie, rozprzestrzenianie siê w genomie, eliminacjê b¹dê akumulacjê, a tak¿e budowê odpowiadaj¹ specyficzne, czêœciowo poznane ju¿, wewn¹trzj¹drowe mechanizmy molekularne. Udziaù niekoduj¹cych sekwencji w budowie genomu organizmów eukaryotycznych jest znaczny, siêga zwykle kilkudziesiêciu procent caùego DNA zawartego w j¹drze. Wedùug Waltera Nagla z Uniwersytetu w Kaiserslautern, u bogatych w DNA gatunków roœlin jednoliœciennych jedynie 1% chromatyny j¹drowej zawiera koduj¹ce geny. Resztê stanowi¹ sekwencje niekoduj¹ce. Tak wiêc do 99% materiaùu genetycznego zawartego w j¹drach komórek eukaryotycznych pozostawaùo do niedawna poza sfer¹ zainteresowañ neodarwinistów. Genetyka populacyjna, stanowi¹ca trzon syntetycznej teorii ewolucji analizuje bowiem gùównie frekwencjê, ewolucjê, transfer oraz efekty fenotypowe klasycznie pojêtych, koduj¹cych, dziedziczonych na mendlowskiej drodze genów. Istnienie czêœciowo niezale¿nych od doboru mechanizmów molekularnych, ksztaùtuj¹cych strukturê genomu sprawia coraz wiêkszy kùopot zwolennikom syntetycznej teorii ewolucji. Znajduje to wyraz w wielu publikacjach i wskazuje, ¿e badania nad mechanizmami ewolucji musz¹ wspieraã siê w coraz wiêkszym stopniu na danych dostarczanych przez genetykê molekularn¹. Zarówno jednak teoria mutacji neutralnych, jak i istnienie "samolubnego DNA" nie podwa¿aj¹ zasadniczej, odziedziczonej po neodarwiniêmie tezy, ¿e dobór naturalny stanowi gùówn¹, twórcz¹ siùê ewolucji. Dlatego mo¿liwe staje siê, jak do tej pory, uzgodnienie tych danych z podstawowymi zaùo¿eniami teorii, bez koniecznoœci wprowadzania zasadniczych zmian w jej obrêbie. Istnieje jednak caùa grupa niezale¿nych, pochodz¹cych z wielu wyspecjalizowanych dziedzin doniesieñ, sugeruj¹cych, ¿e mechanizmy dziaùaj¹ce na poziomie komórki mog¹ wywieraã istotny wpùyw nie tylko na tempo, ale i na kierunek ewolucji organizmów ¿ywych. Hipotezy napêdu molekularnego, równolegùej ewolucji sekwencji (evolution in concert ), horyzontalnego transferu genów, nacisków wewn¹trzgenomowych (genomic constraints) i wiele innych wskazuj¹, ¿e niektóre zmiany materiaùu genetycznego nie s¹ ani przypadkowe, ani bezkierunkowe. Jeœli oka¿¹ siê sùuszne, miejsce i rola doboru naturalnego w ewolucji bêd¹ musiaùy byã od nowa przemyœlane. Nie oznacza to wcale, ¿e syntetyczna teoria ewolucji zostanie w caùoœci odrzucona, jako bùêdna i zast¹piona jak¹œ now¹, zupeùnie inn¹ teori¹. Ulegnie jednak zapewne uzupeùnieniu i znacznemu poszerzeniu. Temu wùaœnie sùu¿¹ toczone ostatnio ze wzmo¿on¹ siù¹ dyskusje i spory wokóù ewolucji, zapocz¹tkowane omawianymi wczeœniej hipotezami makroewolucyjnymi i niektórymi ustaleniami genetyki molekularnej. Te pierwsze wskazuj¹ bowiem wyraênie na zachodzenie du¿ych, skokowych i zarazem w jakiœ sposób ukierunkowanych zmian, te drugie zaœ podpowiadaj¹, ¿e istniej¹ mechanizmy wewn¹trzkomórkowe, które mog¹ takie zmiany wywoùywaã. Andrzej Joachimiak