14 Media Art Biennale WRO 2011 ALTERNATIVE NOW wro2011
Transkrypt
14 Media Art Biennale WRO 2011 ALTERNATIVE NOW wro2011
WRO 2011 Reader 14 Media Art Biennale WRO 2011 ALTERNATIVE NOW wro2011.wrocenter.pl Geoff Cox NIE MA ALTERNATYWY Jakie alternatywy są możliwe w czasach, gdy efekty neoliberalnej homogenizacji stały się dominującą siłą? Pytanie to dotyczy awangardy i jej ewidentnej bezsilności w wypełnianiu obietnic, oraz wobec niemożności jej integracji z kanonem historii sztuki i kulturą. O tym, jak wraz z postępującym zanikaniem różnic pomiędzy znaczącym a znaczonym aspiracje awangardy stały się naszą codzienna rzeczywistością pisze Franco Berardi. Runęły zarówno postulaty awangardy, jak i obowiązujący porządek, który miała ona nadzieję zburzyć. W konsekwencji, według Berardiego, sztuka nie reprezentuje już ani autonomii, ani potencjalnej wolności od dominujących wpływów, lecz jest częścią estetyzacji codzienności i neutralizacją alternatyw. Obecnie to właśnie neoliberalizm dąży do połączenia sztuki i życia (w to, co stało się znane jako przemysły kreatywne, zinstrumentalizowane formy kreatywności, ekonomia kreatywna itd). Wydaje się, że radykalna sztuka to kolejne pole dla uprawiania marketingu, czego potwierdzeniem mogą być choćby wielkie, głośne wystawy w najważniejszych światowych muzeach. Czy w przypadku sztuki mediów możemy po prostu założyć występowanie tych samych neutralizujących [alternatywy] efektów? Z pewnością tej dziedzinie przesłanki zostały wyeksplikowane bardziej dobitnie. W 1999 roku Lev Manovich opisał sposób, w jaki taktyka modernistycznej awangardy została unormowana na podobieństwo ujednoliconych algorytmów komercyjnych aplikacji software'owych. Przykładem niech będzie, niegdyś radykalna, a dzisiaj jest powszechnia i oczywista, technika montażu sprawiająca, że rzeczywistość staje się przezroczysta i potencjalnie rekonfigurowalna. (Manovich cytuje koncepcję "defamiliarizacji” Szkłowskiego, by pokazać, jak dziwnie bliskie stały się rzeczy). Jego twierdzenie, że “awangarda jest softwarem“, wskazywało, w jaki sposób software zajmując miejsce awangardy oswoił i zmienił jej sprawdzone techniki, wprowadzając nowe paradygmaty wynikające z faktu manipulacjji, generowania i przekształcania danych. Zgodnie z tym poglądem awangarda pozostaje niedokończonym projektem, którego nowe możliwości są ściśle powiązane z technologicznymi innowacjami. Tak więc, zamiast unieważniania starych alternatyw, następuje produkcja nowych alternatywnych wizji i nowej technologicznej wirtuozerii. Czy nie jest to więc powtórka z ideologii postępu, logika ciągłego ulepszania, kojarzonego z konsumpcyjnym kapitalizmem? Jeśli awangarda faktycznie jest softwarem, to prezentuje się jako byt na wskroś skomercjalizowany, o prawnie zastrzeżonej formie. Czy w tym sensie awangarda stała się dobrym środkiem marketingowym? W powstałej w mniej więcej w tym samym czasie koncepcji remediacji Jay'a Davida Boltera i Richarda Grusina pobrzmiewa ogólna idea opisująca, jak nowe media osiągnęły kulturowe znaczenie przez remediację wcześniejszych medialnych form. W swoich ostatnich tekstach Grusin omawia zauważalną zmianę w logice kultury, polegającą na przejściu z mediacji przeszłych form do pre-mediacji przyszłych możliwości i zdarzeń. Jakkolwiek na pierwszy rzut oka teza ta brzmi raczej awangardowo, to jej intencją jest wywołanie dyskusji o ideologicznej i bardzo rozdmuchanej promocji nowości „nowych” mediów. Dalej przywoływany jest argument, że po 9/11 premediacja próbuje skorygować przyszłość, zanim ta osadzi się w teraźniejszości, produkując tym samym powszechnie akceptowaną halucynację, polegającą na przewidywaniu przyszłych wydarzeń, zanim staną się rzeczywistością (przypominając egzystencję w popularnonaukowej dystopii filmu obsesyjnie skupionego na sprawach bezpieczeństwa). W rzeczy samej, zasada premediacji to uprzedzający cios w kulturową wyobraźnię, podważający sens jakiejkolwiek próby kontroli nad przyszłymi wydarzeniami i ograniczający możliwości społecznej odnowy do programu kulturalnej regeneracji (innymi słowy, do sytuacji, w której kapitał dąży do odnowienia samego siebie). Jakie są zatem szanse na społeczną odnowę, jeśli wstrząsowa taktyka awangardy przekształciła się w pre-mediacyjną komunikację? Na zasadzie logiki pre-mediacji działają również media społecznościowe. Do tego właśnie odnosi się Grusin mówiąc o utowarowionych technologiach pre-mediacji, opierających się na afektywnych stanach antycypacji i możliwości wymiany informacji za pomocą elektronicznych środków komunikacji [oryg. connectivity]. Być może zatem możemy twierdzić, że awangarda przybrała postać mediów społecznościowych? Media społecznościowe są doskonałym przykładem na to, w jak znacznym stopniu neoliberalizm opiera się na zasadzie otwartej społecznej wymiany, a człowieka coraz bardziej definiuje w odniesieniu do rynku (już nie, centralnie i poprzez państwo, jak odbywało się to w modelach proponowanych przez liberalizm czy komunizm). Ta efektywna technika biopolitycznej kontroli, jest o tyle skuteczniejsza, że angażuje subiektywność użytkownika, dobrowolnie uczestniczącą w tym procesie poprzez uaktualnianie profilu i dostarczanie intymnych danych o sobie w zamian za darmowe (rynkowe) usługi. Innymi słowy, rynek przeniósł produkcję na swoich klientów, którzy pracują za darmo zarówno produkując, jak i konsumując swoje podmiotowości. Kreatywność została skradziona, oddzielona od źródła i skomercjalizowana. Zagadnienia te były poruszane w ostatnich latach przez wielu praktyków sztuki mediów, którzy starają się rzucić wyzwanie prawnie zastrzeżonej [licencjonowanej?] logice leżącej u podstaw popularnych platform społecznościowych, takich jak Facebook czy Twitter. Ale czy takie praktyki możemy określić za skutecznie alternatywne? Jednym z przykładów jest praca Thimbl (2010-11) grupy Telekommunisten darmowa, open source'owa, platforma mikroblogingowa. Używa ona popularnego oprogramowania serwerowego Finger, które jest adaptowane do reguł otwartej sieci [open web]. Według hasła reklamowego: „Najważniejsze wyzwanie jakiemu będzia musiała sprostać otwarta sieć, nie jest technicznej, tylko politycznej natury”. Owo polityczne wyzwanie, proponując powrót do najlepszych zasad dzielenia się w domenie publicznej, skierowane jest przeciwko prywatnym interesom i idei czerpania zysków ze stron społecznościowych (Dmytri Kleiner ironicznie nazywa to ryzykownym komunizmem [venture commusim], gdzie kontrola nad środkami niematerialnymi obejmuje całe społeczeństwo). W Thimbl zasadniczą różnicą jest fakt, że to klient jest właścicielem swojego webhosta i nie korzysta z usług autorytarnej konstrukcji klient-serwer, jak to ma miejsce choćby w przypadku takiej platformy jak Twitter. Analogicznie ujmując, działanie serwera można porównać do kontroli państwa, w odróżnieniu od kontroli sprawowanej przez pracowników nad środkami produkcji (Kleiner określa tę opozycję jako „komunizm Peer-to-Peer kontra kapitalistyczne państwo klientserwer”). Precyzyjniej mówiąc, wyjątkowość produkcji peer leży w stosunkowo dużej niezależności pracowników w zakresie kontrolowania wspólnych aktywów produkcyjnych i dzielenia się korzyściami. Tak więc Thimbl jest socjotechniczną krytyką wyrastającą z zasad ustanowionych w odniesieniu do spuścizny społecznościowego projektu, jakim była wczesna Sieć i rozmaite formy organizacyjne strategii P2P. Intensywny rozwój społecznego networkingu, z jego partycypacyjną etyką, zostały w dużej mierze zagarnięte z idei ruchu free software development, co Dmytr Kleiner zinterpretował jako „prewencyjny atak kapitalizmu na systemy P2P”. Innymi słowy, to, co kiedyś uznawane było za kulturę alternatywną teraz zostało doszczętnie wywłaszczone. Serwis petycji online Repetitionr (2010) samodzielnie stworzony przez grupę Les Liens Invisibles jest wyrazem uznania dla takich odświeżających sił i przykład odrzucenia idei używania radykalnej alternatywy jako taktyki “over-identification” (“ponad-identyfikacji”). Sukces każdej petycji przeprowadzonej za jego pomocą jest gwarantowany, ponieważ wystarczy jedno kliknięcie, by wygenerować kampanię z miliona automatycznie generowanych fałszywych podpisów. Jest to platforma dla aktywizmu uprawianego z bezpiecznego zacisza własnego fotela, kwestionująca efekty oddziaływania podobnych serwisów, czy demokracji partycypacyjnej w ogóle. Beradi, twierdząc, że ”Demokracja coraz bardziej staje się pustym rytuałem pozbawionym możliwości dostarczania prawdziwych alternatyw i prawdziwych wyborów” wskazuje na coś w rodzaju inspiracji. Czy możemy zatem wnioskować, że także aktywizm medialny jest wyeksploatowaną siłą, w takim sensie, że ciągle powiela nieskuteczne strategie łączenia sztuki i komunikacji, żeby ponownie nawiązać do Berardiego? Nowszy projekt Les Liens Invisibles, Tweet4Action.com (2011), wychodzi z tych samych założeń i wykorzystuje Twittera oraz aplikację rozszerzonej rzeczywistości dla telefonów typu smart phone, by kreować “twitterową rewolucję” siedząc w wygodnym fotelu (na przykład na tle zdjęć z rozruchów na Bliskim Wschodzie). Ale czy ta krytyka jest efektywna? By w ogóle zacząć rozważać te kwestie, trzeba zrozumieć, iż częściowo to właśnie przez krytykę, kapitał jest w stanie sam się regenerować. Wydaje się, że po 1989 i zakończeniu zimnej wojny, projekt neoliberalizmu triumfuje właśnie przez odnowienie swej własnej krytyki (tak zwany koniec historii). Lecz cóż następnego nas czeka po porażkach socjalizmu i bankructwie kapitalizmu? Zamiast myśleć o alternatywach jako takich, należałoby ustanowić coś leżącego poza (zimnowojenną) logiką przeciwieństw,swego rodzaju alternatywną alternatywę, która dostrzeże, że krytyka jest niezbędna do napędzania należącego do kapitału motoru postępu. Oczywiście, ogólnie rzecz biorąc, to chciała od zawsze osiągnąć awangarda poprzez swoją krytykę krytyki, odrzucając instytucję i autonomię sztuki na korzyść codziennej praktyki. W tym sensie awangarda zawsze była negacją. Trudność tkwi jednak w tym, że “awangarda ma na celu zakończenie stanu odseparowania sztuki, jako wyspecjalizowanej funkcji stającej się specjalizacją tylko w kontekście instytucji sztuki.” Innym słowy, jakiekolwiek odniesienie się do awangardy staje się równocześnie sposobem zneutralizowania krytyki. Krytyka sama się unieważnia. To trochę przewrotne, ale jedna z możliwych alternatywnych “alternatyw” może wynikać z kolejnej, pozornie przestarzałej, koncepcji, którą jest negacja negacji, równie zniesławiona, co opacznie zrozumiała idea. Co interesujące, ostatnio koncepcja ta zyskała trochę świeżego zainteresowania, chociażby z powodu Paolo Virno, który rozwija krytykę kapitalistycznej produkcji, jako negatywnego warunku wymagającego dalszej negacji. Mówiąc o roli samej negacji oraz negacji tej negacji ważnym jest zrozumienie mechanizmów, dzięki którym dominującym ideom udaje się reprodukować, nawet wówczas, gdy przeciwne stanowisko jest już zajęte. Tylko w ten sposób jest możliwe przejście z “w-sobie” do “dla-siebie' (stanu samoświadomości warunków). Tradycyjny (marksistowski) pogląd mówi, że producenci przejmują środki produkcji, które na tym wstępnym etapie wciąż pozostają prywatną własnością, co musi być negowane, aż do obalenia całej idei prywatnej własności środków produkcji, czyli - jak kiedyś to określano - wywłaszczenia wywłaszczających [albo uwłaszczonych]. Lecz sens negacji Virno nie jest “negatywą dialektyką” jako taką, gdyż jest on zainteresowany rozwojem niedialektycznego zrozumienia- przez ambiwalencję i oscylację– przez, jak sam to nazywa, ochronę możliwości wzajemnego nierozpoznania. Dla Virno kładzenie podwalin pod akcję polityczną oznacza ludzką zdolność do modyfikowania własnego życia, do tworzenia strategii, które oscylują pomiędzy innowacją a negacją oraz do możliwości stawiania “nie” przed słowem “nie człowiek”. Czy nie powinniśmy zrobić tego samego w odniesieniu do figury artysty (ale znów, w sposób niedialektyczny i nieawangardowy) i praktyki artystycznej w ogóle, nie myśląc już w kategoriach samych alternatyw, lecz dalszej negacji alternatyw? Co można jeszcze przedsięwziąć, jeśli wszystko co awangarda mogła osiągnąć w dążeniu do zniszczenia podziału pomiędzy sztuką i codziennym życiem, już zostało – w zniekształconej formie – osiągnięte przez neoliberalizm? W jaki sposób możemy urzeczywistnić ideę kreatywnej autonomii ponad sztuką i życiem? Dla Berardiego to zmaganie zachodzi pomiędzy maszynami uwalniającymi pragnienia a mechanizmami kontroli nad wyobrażeniowością. Tylko niezależność pracy intelektualnej może nas wybawić od zasad ekonomii. Przywołuje on siły masowego intelektu i społeczną funkcję pracy umysłowej, już nieoddzielną od pracy fizycznej, oraz sytuacje, w której artysta, i artysta medialny staje się paradygmatem. Jeśli sztuka ma w ogóle mieć jakąś użyteczną społeczną funkcję, to jest to możliwe wyłącznie poprzez jej oddzielenie od neoliberalnego rynku. Nie ma innej alternatywy, kilku artystów domaga się tego kontynuując swoje starania. Marzec 2011 Podziękowania: Tekst powstał dzięki pomocy Digital Urban Research Center, częściowo finansowanego przez Danish Council for Strategic Research z grantu numer 2128-07-0011. Geoff Cox* (UK/DK) prowadzi obecnie badania w Digital Aesthetics, części Digital Urban Living Research Center na Uniwersytecie w Aarhus (DK). Okazjonalnie bywa także artystą, jest jednym z kuratorów projektów online realizowanych w centrum sztuki współczesnej Arnolfini, Bristol (UK), oraz adiunktem wydziału Transart Institute, Berlin/New York (DE/US). Geoff Cox jest także redaktorem serii książek DATA Browser (publikowanych przez Autonomedia, New York) i ostatnio współredaktorem ///Creating Insecurity/ (2009).