SPUŚCIZNA LITERACKA MAZEPY
Transkrypt
SPUŚCIZNA LITERACKA MAZEPY
SPUŚCIZNA LITERACKA MAZEPY I W A N M A Z E P A W i e r s z e , u m e n t y l i s t y i d o k /Spuścizna piśmiennicza Iwana Mazepy obejmuje utwory poetyckie, prywatną korespondencję z Motrią Koczubejówną i jej ojcem Wasylem, wreszcie pisma polityczne. Na te ostatnie składają się listy do osób z życia publicznego (króla Stanisława Leszczyńskiego, cara Piotra I, posła moskiewskiego przy polskim dworze, pułkownika starodubowskiego Iwana Skoropadskiego, późniejszego ostatniego hetmana, referendarza koronnego Stanisława Mateusza Rzewuskiego, starosty ułanowskiego Jana Piasoczyńskiego) oraz hetmańskie rozporządzenia zw. Uniwersałami. „Dumę z ok. 1698 r. dołączył Koczubej do swych zeznań przeciw Mazepie jako swoisty literacki corpus delicti antymoskiewskich przekonań hetmana, a wydał Dmitrij Bantysz-Kamienski w „Istocznikach Małorossijskoj istorii”, cz. II, Moskwa 1859, ss. 109-110. „Pieśń o czajce” z końca XVII wieku przypisał Mazepie anonimowy autor „Istorii Rusow” z przełomu stuleci XVIII i XIX. W przetworzonej formie, z dodanym motywem wędrownych handlarzy solą zw. Czumakami, weszła ona do miejscowego folkloru. W przypadku „Psalmu”, zachowanego w śpiewniku tymczasowego hetmana Pawła Połubotoka, autorstwo Mazepy nie jest bezsporne, ale wskazywałyby na nie pewne cechy stylistyczne. Wiersz o Iwanie Samojłowiczu przytoczył w swej kronice „Letopis sobytij w JugoZapadnoj Rossii”Samojło Wełyczko, podając, że powstał on po obaleniu hetmana, a więc w roku 1687, w kręgu jego najbliższych współpracowników. A jedyną osobą z tego grona piszącą wiersze był Mazepa. Przekłady trech pierwszuch utworów dokonałem w oparciu o: Iwan Mazepa „Pysannja”, Krakiw-Lwiw 1943, a czwartego na podstawie publikacji „Iwan Mazepa”, Kyjiw 1992. Również listy miłosne do Motrii wykorzystane zostały jako załą cznik do donosu jej ojca, a wydał je wspomniany Dmitrij BantyszKamienski. Ja tłumaczę je za podaną wyżej edycją pism Mazepy. List do Stanisława Leszczyńskiego oraz korespondencję z Wasylem Koczubejem przytaczam za Aleksandrem Przeździeckim (Atenaeum, t. I, Wilno 1842, ss. 37-40), a listy pomiędzy Mazepą a carem Piotrem I za Janem Nepomucenem Czarnowskim „Ukraina i Zaporoże czyli Historia Kozaków”, t. II, Warszawa 1854, ss. 214-217. Tłumaczenie listu do Iwana Skoropadskiego dokonane zostało na podstawie wzmiankowanej publikacji „Iwan Mazepa”./ D U M A Choć pokoju wszyscy pragną, To w rzędzie jednym nie staną! Ten na prawo, ów na lewo, A braćmi się ponoć zowią! Brak morale, brak i zgody Już od Żółtej wszakże Wody. Wiele przez to straciliśmy, Samych siebie zgubiliśmy. Ej, bracia, czas się przekonać, Że nie wszem dano panować. Nie wszyscy mogą mędrkować I tym światem zawiadywać. Gdy na okręt popatrzymy Wielu ludzi zobaczymy, Lecz wszystkim sternik kieruje I okrętem nawiguje. Pszczoły też swą matkę mają I jej to jednej słuchają. Boże, użal się nad nami, Że jedności wciąż nie znamy! Jeden lgnie do bisurmanów I przyzywa Tomanów! Na ratunek przybywajmy Zginąć Matce swej nie dajmy! Drugi Lachom nadskakuje, Choć ojczyzny swej żałuje. Matko moja uwielbiona! Czemuś taka osłabiona? W różne strony Cię szarpali Turkom po Dniepr darowali. W tym fortelu stawka cała, Byś w końcu bez tchu ostała! Trzeci Moskwie już hołduje I jej wiernie usługuje. Ten na Matkę swą się skarży, Że niewolą synów darzy: Lepiej było nie urodzić Niźli w takiej biedzie płodzić! Zewsząd przeciw nam coś knują, Ogniem, mieczem wciąż rujnują. Znikąd nie ma życzliwości, Ni zwykłej sprawiedliwości. Kmiotkami nas nazywają, A takich wszak za nic mają. Czemuś nas nie uprzedziła, Czemuś braci porzuciła? Lepiej było nam spróbować Wspólnie całe zło pokonać! Ja sam przecież nie podołam, Chyba tylko tak zawołam: Hej, panowie atamani, Czemuście tacy niemrawi? Wy panowie pułkownicy Dajcie spokój polityce, Razem chwyćcie się za ręce, Nie dozwólcie srogiej męce Matki Waszej dalej gnębić! Idźcie więc z wrogami się bić! Samopały nabijajcie, Ostrych szabel dobywajcie! A choć za wiarę zginiecie, To swobodę zdobędziecie: Niechaj wieczna będzie chwała, Że nam szabla prawa dała!… Pieśń o czajce – niebodze Oj, biada, biada Czajce – niebodze, Że uwiła sobie gniazdo Przy samej drodze!… Stęku!…Stęku!… Lecąc w przestworzu, Runie jak kamień, Utonie w morzu!… Stęku!… Żyto dojrzało, Lato nastało, Wnet żeńcy przyjdą żąć Co ma z dziećmi począć… Stęku!…Stęku!… Lecąc w przestworzu, Runie jak kamień, Utonie w morzu!… Stęku!… Czajka się miota, Skrzydłem trzepota! Na próżno jej latać, Na próżno jej płakać! Stęku!…Stęku!… Lecąc w przestworzu, Runie jak kamień, Utonie w morzu! Stęku!… Jakże nie ma płakać? Jakże nie ma latać? Małe pisklątka, To jej dzieciątka! Stęku!…Stęku!… Lecąc w przestworzu, Runie jak kamień, Utonie w morzu!… Stęku!… Oj, dzieci, dzieci, Gdzie się schronicie? Czy mam się utopić, Czy z rozpaczy zabić? Stęku!…Stęku!… Lecąc w przestworzu, Runie jak kamień, Utonie w morzu! Stęku!… P S A L M Bieda moja głowę gniecie, Bom sierota na tym świecie; Nie mam mamy, nie mam taty, W pieszczoty jam niebogaty. Przytulę się do Jezusa, On mi ociec i mamusia. To mi radość i pociecha, Że się zbędę wszego licha. Ale licha dola wszędzie, Bo nienawiść żywią ludzie. Ni spokoju, ni radości, Jeno smutki i żałości. Jeden drugiego upomina, A sam o czci zapomina. Ja o to jednak nie staję, Bo na Jezusa się zdaję; Ten w niedoli mi doradzi, Z wrogami sobie poradzi. On mi nie dozwoli polec, Ani smutkom w pełni ulec. Teraz prawda za nic stoi, Za to fałsz się w cnotę stroi; Teraz jest miłości mało, Bo na świecie zło nastało. Boże, spraw, by nas kochano, A Twe imię wysławiano, Aż na Ostatecznym Sądzie Światłość Twa ujrzaną będzie… I czegóż więcej na trzeba Poza dostąpieniem nieba. A tam racz Wielki Boże dać Przed Twym obliczem trwać… * * * Ej, Iwanie, z syna popa – hetmanie! Czym zasłużyłeś sobie na infamię? A przecież byłeś całkiem dobrym panem, Zanim się nie skłóciłeś z wszelkim stanem. Samowładnie zacząłeś nam panować, Chcąc urząd na swych potomków scedować. Z dawna już wolność wojska naruszałeś, Godności różnych stanów uchybiałeś. W dumę urosłeś i tak się pyszniłeś, Że nawet ród swój świetnym uczyniłeś. Pomnij, że z podziękiśmy Cię wybrali, Lecz i głosu starszych zawsze słuchali. Żadnej już rady nie było Ci trzeba, Bo sądziłeś, żeś zesłany wprost z nieba. Wśród ludzi nie znajdowałeś miłości, Skoro wszędzie szukałeś skrytej złości. Aby nikt Twej władzy nie mógł ukrócić Starałeś się nas między sobą skłócić. Gdyś słowom naszym przestał dawać wiary, Wzięły się z tego rozmaite swary. Bóg wśród ludzi miłości zgody pragnie, Tyś zaś na władzę tylko baczył snadnie. Nie chciałeś ręki do tego przyłożyć, Aby w przyjaźni umiano z sobą żyć. Wszak zaporoskim wojskiem z dawien dawna Włada rada czynami swymi sławna. Ty zaś czcigodnych ludzi za nic miałeś, Do stóp swych naginałeś i deptałeś. Synowie Twoi nazbyt byli hardzi Cierpienia innych mieli w pełnej wzgardzie. A kto braci dręczy i szykanuje, Nędzny los sam sobie w końcu zgotuje. Dobrego wszyscy miłują serdecznie, Wiek cały może on przetrwać bezpiecznie. Złemu zaś jakże ciężko przychodzi żyć, Gdy nikt go miłością nie chce obdarzyć. Kto za stwórcę się uważa, na Boga Niech zważa, aby nie zdjęła go trwoga. A Tyś Iwanie zapragnął nas dzierżyć W strachu i cieniem nad nami zaciążyć. Sam Bóg wolał więc na Ciebie sprowadzić Twych podkomendnych, aby złu zaradzić. I tak hetmańską godność utraciłeś, A w jej miejsce wzgardy się dorobiłeś. Na nic zdała się hetmańska buława, Nie ostała się Twoja dawna sława. Oj, źle się to skończyło i okrutnie, A pamięć o tym nadal jeszcze kwitnie. Otóż, kto nie pragnie posiąść wszystkiego, i Nie doczeka się też końca nędznego . L i s t y d o M o t r i i K o c z u b e j ó w n y Moje ukochanie, mój Ty kwiecie różany! Szczerze nad tym ubolewam, że udajesz się w odległe strony, a ja nie mogę zobaczyć Twoich ocząt i liczka białego, więc za pośrednictwem listu składam uszanowanie i całą uniżenie całuję. Moje ukochanie! Zasmuciłem się, usłyszawszy od służebnej wiadomość, że Waćpanna ma mi za złe, że nie zatrzymałem Waćpanny przy sobie, lecz odesłałem do domu. Zważ jednak sama, co by z tego wynikło. Po pierwsze: Twoi rodzice po całym świecie by rozpowiadali, że porwałem nocą ich córkę i trzymam u siebie niczym nałożnicę. Drugi powód: zatrzymawszy Waćpannę u siebie, żadną miarą nie potrafiłbym się powstrzymać, podobnie jak Waćpanna, by nie zachowywać się względem siebie tak, jak przystoi małżeństwu, a to wywołałoby potępienie ze strony cerkwi i żądanie rozstania się. Gdzie miałbym wtedy podziać Waćpannę? I mnie jest z tego powodu żal Waćpanny, ale nie chciałbym, żeby Waćpanna miała potem przeze mnie płakać. Moja szczerze umiłowana! Proszę, wielce proszę, zechciej łaskawie się ze mną zobaczyć, aby osobiście porozmawiać. Jeśli mnie kochasz, to nie zapominaj, jeśli nie kochasz, wspomnij chociaż. Zważ na moje słowa, że obiecałaś kochać, na znak czego ofiarowałaś mi bielutką rączkę. I jeszcze raz i po stokroć proszę, zechciej wyznaczyć choć małą chwilę, abyśmy mogli się zobaczyć dla naszego wspólnego dobra, na co już wcześniej wyraziłaś zgodę. Na znak tego przyślij, proszę, korale ze swojej szyi. Moje ukochanie! Już mnie ukoiłaś swym ślicznym liczkiem oraz obietnicami. Wysyłam teraz do Waćpanny Mełaszkę, aby się o wszystkim z Waćpanną rozmówiła. Niczego się z jej strony nie obawiaj, bo jest mnie i Waćpannie całkowicie oddana. Proszę i mocno Waćpannę za nóżki ująwszy, kochanie moje, proszę, nie zapominaj o swojej obietnicy. Moje ukochane serce! Sama wiesz jak szczerze, szalenie kocham Waćpannę; jeszcze nikogo na świecie tak nie kochałem. Byłbym niesłychanie rad i szczęśliwy, gdybyś przyjechała i zamieszkała u mnie, ale zdajesz sobie sprawę jak mogłoby się to skończyć, zwłaszcza ze względu na gniew i zawziętość Twoich rodziców. Proszę, kochanie moje, niczego już nie zmieniaj, skoroś niejednokrotnie dawała słowo i rączkę, a ja ze wzajemnością, dopóki żyć będę, nie zapomnę Ciebie. Moje ukochanie! Nie mając wiadomości o położeniu Waćpanny – czy już zaprzestali zadręczać Waćpannę i znęcać się – teraz, gdy na tydzień wyjeżdżam w pewne miejsca, za pośrednictwem Karpa przesyłam Waćpannie na odjezdnym pamiątkę, którą proszę łaskawie przyjąć, a mnie zachować w niezmiennej miłości. Moje ukochanie! Ciężko nad tym boleję, że nie mogę osobiście z Waćpanną szerzej porozmawiać i dostarczyć Waćpannie pociechy w obecnym strapieniu. Przekaż tej służebnej, czego Waćpanna ode mnie potrzebujesz. W ostateczności, gdy oni, Twoi przeklęci rodzice, wyrzekają się Ciebie, idź do klasztoru, a ja juz będę wiedział, co mam z Waćpanną w takiej sytuacji uczynić. Jeszcze raz, proszę, powiadom mnie, czego Ci trzeba. Moja szczerze ukochana! Bardzo się zmartwiłem, ze ta gnębicielka nie przestaje Waćpanny zadręczać i wczoraj sobie na to pozwoliła. Sam nie wiem, co z nią, gadziną, zrobić. na swoje nieszczęście nie mam sposobności, aby o wszystkim z Waćpanna porozmawiać. Z przejęcia nie jestem w stanie pisać, nie tylko, że cokolwiek by się stało, póki żyć będę, nie przestanę szczerze Cię kochać i życzyć wszelkiego dobra, powtarzam, nie przestanę na przekor moim i Twoim wrogom. Moja szczerze ukochana! Widzę, że Waćpanna we wszystkim odmieniłaś swą dawną do mnie miłość. Sama wiesz najlepiej, Twoja wola, rób, co chcesz! Będziesz potem tego żałowała. Wspomnij tylko swoje słowa, dane mi pod przysięgą wówczas, kiedy wychodziłaś ode mnie z murowanego pokoju, gdy dałem Tobie diamentowy pierścień, najwspanialszy i najdroższy jaki posiadałem: „cokolwiek miałoby się stać, miłość między nami się nie zmieni”. Moje ukochanie! Niech Bóg z duszą rozłączy tego, kto nas rozdziela. Wiedziałbym jak zemścić się na wrogach, ale Tyś mi ręce związała. Z prawdziwie szczerym wytęsknieniem oczekuję wiadomości od Waćpanny, a w jakiej sprawie, sama wiesz najlepiej. Dlatego bardzo proszę, serduszko moje, przekaż mi jak najszybciej odpowiedź na te moje listy. Moja szczerze ukochana, najlepsza, najłaskawsza Motreńko! Prędzej śmierci bym się spodziewał niźli takiej odmiany w Pani sercu. Wspomnij tylko swoje słowa, wspomnij swoją przysięgę, wspomnij swoje rączęta, które nieraz do mnie wyciągałaś: „że mnie – czy wyjdziesz za mnie, czy nie – kochać do śmierci obiecałaś”. Wspomnij wreszcie naszą serdeczną rozmowę, gdy bywałaś u mnie w pokoju: „Niech Bóg skarze krzywoprzysiężcę, a ja – czy mnie kochasz, czy nie – do śmierci, stosownie do swego słowa, miłować i szczerze kochać Ciebie nie przestanę, na przekór swoim wrogom”. Proszę usilnie, moje ukochanie, w jakiś sposób się ze mną zobaczyć: jak mam dalej z Waćpanną postępować. Już dłużej nie będę pobłażać wrogom, zgotuję im w końcu pomstę, a jaką, sama zobaczysz. Moja szczerze ukochana Motreńko! Pokłon mój składam Waćpannie, ukochanej mojej, a wraz z ukłonem przesyłam podarunek – książeczkę i diamentową obrączkę, proszę je łaskawie przyjąć, a mnie w swej niezmiennej miłości zachować, zanim – da Bóg – z czymś lepszym nie zawitam. Całuję koralowe usta, bielutkie rączęta i całe Twoje białe ciało, moja Ty wielce ukochana! List Wasyla Koczubeja do Iwana Mazepy Jaśnie Wielmożny Panie Hetmanie, mój miłościwy Panie i wielki Dobrodzieju! wielcy Lepsza jest śmierć niż gorzki żywot, wolałbym wcześniej umrzeć niż być wśród żywych, kiedy przyszło mi zaznać takiej zniewagi! O! biadaż mi nieszczęsnemu, czy mogłem się spodziewać wobec moich niemałych zasług wojskowych pod chwalebnym dowództwem Waszej Wielmożności oraz bogobojności, że zaznam takiego upokorzenia; czy zasłużyłem na hańbę, okrywającą mnie tak bolesnymi ranami? O! biada mi nędznemu i przez wszystkich opluwanemu, że tak niepomyślne zakończenie w zgryzotę obróciło wszelkie nadzieje, co do mojej córki! W tej przytłaczającej mnie zgryzocie cierpiąc cały czas z moją biedną żoną i zaznawszy znacznego uszczerbku na swoim zdrowiu, nie mogę bywać u Waszej Wielmożności, za co do stóp i nóg Waszej Wielmożności uniżenie się pochylając, najpokorniej proszę o miłościwe wybaczenie. List do Wasyla Koczubeja Panie Koczubej, Piszesz nam o serdecznym żalu, a należałoby raczej skarżyć się na dumną i gadatliwą żonę, której jak widzę nie umiesz, lub nie możesz okiełznać i wytłumaczyć, że munsztuk jednako na konia jak i na kobyłę nakładają, ona to, a nie kto inny, przyczyną Twojej zgryzoty, jeśli takowa panuje w Twoim domu. Święta męczennica Barbara uciekała przed swym ojcem Dioskurem nie do domu hetmańskiego, ale w gorsze miejsce, pomiędzy owczarzy pośród skalnych rozpadlin, żywiąc śmiertelny strach.. Nie powinieneś na nikogo innego narzekać i płakać, ale na swoją i kobiecą pychę przeklętą, dumę i wyniosłość; przez szesnaście lat wybaczałem Wasze wszelkie i po wielokroć śmierci godne występki, ale jak widzę moja dobrotliwość i cierpliwość niczego dobrego nie mogły wskórać. A Waszego paszkwilanckiego listu nie rozumiem, chyba że żony słuchasz, bo jak powiadają: „Gdzie ogon rządzi, tam pewnie głowa błądzi”. Listy do cara Piotra I Najjaśniejszy samowładny najmiłościwszy! Monarcho i Panie mój ii Już to czwarte dla mnie pokuszenie przez czas pozostawania mego na hetmaństwie, nie od szatana, ale od zawistnych, nieżyczliwych Waszej Wysokości, zamierzających swoimi chytrymi obietnicami skusić, a bardziej zmienić moją zawsze niezmienną dla Waszej Cesarskiej Wysokości poddańczą wierność i oderwać mnie z wojskiem zaporoskim od wszechwładnej Waszej Cesarskiej prawicy. Pierwsze, od nieboszczyka króla polskiego Jana III Sobieskiego, który przysłał do mnie niejakiego szlachcica zwanego Domoryckim z pięknymi swoimi listami, którego natychmiast z tymi listami odesłałem do Moskwy. Drugie od chana krymskiego, który wtenczas , gdym wracał z Perekopu z księciem Golicynem i już przeprawiłem się przez Końskie Wody, przysłał do mnie pewnego niewolnika kozaka z pułku połtawskiego ze zdradliwym listem, pobudzając do tego, bym albo połączył sią z nim, o dziesięć tylko wiorst od obozów naszych znajdującym się i dopomagał mu związkiem przeciwko Waszej Cesarskiej Mości uzbroić się i walczyć, albo od wojsk naszych odstąpił, nie dając im żadnej pomocy, by on tym sposobem swobodniej mógł te hufce Waszej Cesarskiej Mości pokonać i w zamiarach swych pogańskich zupełnie uśpić. To i wiele innych rzeczy w tym liście swoim przedstawiał mi, co ja wtedy doręczyłem wspomnianemu księciu Golicynowi. Trzecie od dońskich powstańców, mianujących się kapitanami, od których przybył do mnie do Baturyna asauł tameczny doński, skłaniając do swego nieprzyjaznego zamysłu, abym z nim połączył się wspólnym węzłem, uzbroiwszy się na nasze państwo wielkorosyjskie, przyrzekając i czyniąc ułudzie nadzieje, że chan krymski z wszelkimi hordami stanie nam na pomoc, którego to asauła dońskiego odesłałem na wybadanie do Moskwy, co wszystko ma być w wydziale spraw Małej Rosji zapisane. Dziś zaś to czwarte, od króla szwedzkiego i króla polskiego bezprawnie w Warszawie ukoronowanego Leszczyńskiego, zawzięło się na moją duszę i niezłomną wierność, pokuszenie, które kusząc mnie swoimi fakcjami i zdradliwymi pochlebstwami przysłali z Warszawy w tych dniach do obozu mego niejakiego szlachcica nazywającego się Wolskim, któregom rozkazał badać torturą; posyłam jego zeznania do dworu Waszej Cesarskiej Wysokości, z których dokładniej będzie Wasza Cesarska Mość świadomy, po co ów Wolski i od kogo został posłany i co mu dla ujęcia mojej niezłomnej ku Wam wierności powierzono tajemnie mi zaproponować: samego Wolskiego dlatego nie posyłam, że obecnie podróż jest bardzo trudna i niebezpieczny przejazd, boję się, by go ktoś z przeciwnej partii posłańcom moim niespodziewanie nie odbił. I jako hetman i wierny Waszej Cesarskiej Mości poddany z powinności mojej i iii iv przyrzeczenia, Ojcu Waszemu i Bratu Waszemu przez cały wiek przeszłego życia mego wiernie i we wszystkim nieskazitelnie służyłem, tak i dziś Wam z powinności mej hetmańskiej i wierności szczerze działam i jak dotychczas we wszystkich tych pokuszeniach i nieprzyjacielskich manewrach jako filar niewzruszony i skała nieskruszona trwam, tak i tę małą usługę i poddańczą wierność, której zdrada i wieczne przekupstwa nie zdołały ugiąć, skruszyć, skłonić i pokonać, z sobą samym rzucam pod Najjaśniejszego Waszej Cesarskiej Mości Majestatu , monarsze stopy, pod których cieniem zyskawszy dobre dla siebie schronienie do ostatniego tchnienia, trwając niezachwianie. v Najjaśniejszemu Piotrowi I, z Bożej Łaski Carowi! Chociaż już z przyczyny wieku, słabości i zmartwień, przybliżającemu się do bramy wieczności, nie należałoby tak gorąco domagać się oczyszczenia honoru i niepokoić Was, mojego monarchę, obciążonego sprawami narodu, państwa i wojennymi, ale jednak starając się całą duszą, wszystkimi siłami, nie o dobro obecne, ale i o to, by po śmierci nie pozostawała w ustach narodu pamięć o mnie jako zdrajcy, bym i po śmierci mojej dla moich następców hetmanów służył za przykład niezachwianej wierności ku Waszej Cesarskiej Mości, dziś ośmielam się przystąpić do tronu na prawdzie i prawości ugruntowanego, przed nim z gorzkimi łzami i pokorą, pokłonem do stóp Waszych schylając skołataną głowę, ze ścieśnionym smutkiem sercem użalam się przed Tobą na moje ostatnie nieszczęście. Od początku mego ciężkiego urzędu, do dzisiaj szkaradna złość nienawistnych mych nieprzyjaciół nie ustaje, ale wzrasta i odnawia się. Otrzymałem z Połtawy pewną wiadomość, że mieszkaniec tameczny nikczemnego pochodzenia, ochrzczony Żyd Piotr Jaceńko, posiadający w Połtawie dom, żonę i dzieci i trudniący się w pułku achtyrskim według żydowskiego zwyczaju arendami, nie sam z siebie, ale nauczony od kogoś z mych podwładnych, został wyprawiony do Moskwy z nowymi kłamstwami i potwarzami, podał własnoręczną jakąś powiastkę, przechodzącą wszelkie kłamstwa, jakobym był Waszej Cesarskiej Mości niewierny. Ale nie dosyć było dla mych zawistnych jednego kłamcy, oni drugiego jakiegoś mnicha do Moskwy wpierw jeszcze wysłali. I mnich ten naprzód rozsiewał szalone rzeczy o mym honorze, pragnąc moją sławę w proch obrócić, a potem widząc, że wszyscy szydzą z niego, podał na mnie denuncjację więcej śmiechu jak wiary godną. Ja, który Ojcu i Bratu Waszej Cesarskiej Mości nieskazitelną, poddańczą wierność dokazując, byłem niezachwiany pochlebnymi obietnicami, ale jako pomazańcom Bożym dochowywałem wiary, służyłem i służę wiernie i szczerze, i do końca dni moich, póki nie okryje mnie cień śmierci, służyć winienem. Lecz, aby nie mnożyły się te potwarze, psujące wierne sługi Wasze jak dobrą rodzinę; dla udowodnienia kłamstw potwarców, dla udowodnienia mej niewinności i wiernej służby, w której pozostaję, nie szczędząc życia, ani zdrowia, i pragnąc umrzeć bez skazy trzydziestu ośmiu lat; posyłam do Waszej Cesarskiej Mości pułkownika vi starodubowskiego Iwana Skoropadskiego , sędziego tegoż pułku Iwana Romanowskiego, sędziego perejesławskiego Iwana Byrła, kancelistę wojskowego Daniela Bołbotę, i żebrzę dla siebie u Waszych najmiłosierniejszych stóp decyzji na tego potwarcę Jaceńka, i ze łzami błagam Waszą Cesarską Mość byś raczyła o tych potworach i denuncjacjach przeciwko mnie zaniesionych, wojewodzie Waszemu w Kijowie, księciu Dymitrowi Golicynowi, lub komuś innemu, wyprowadzić śledztwo i do tego śledztwa innych poczwarców przysłać do Baturyna na sąd jak niegdyś mnicha Salomona. Nie dla czego innego proszę o śledztwo, sąd i świętą sprawiedliwość na Jaceńka i mnicha, jak dla tego, że tutaj, w kraju przeze mnie rządzonym, muszą ukrywać się podburzający przeciwko mnie ludzie, którzy zazdroszcząc łaskawej dobroci ku mnie Waszej Cesarskiej Mości i pragnąc zaspokoić swą pychę, namówili och do tych kłamstw, potwarzy wyuczyli i do carskiego grodu Moskwy posłali. O taką łaskę i dobrodziejstwo z najgłębszym uszanowaniem i gorzkimi w mym umartwieniu łzami nieskończenie błagam, całując wszechwładną prawicę, dzierżącą sprawiedliwość i władzę. List cara Piotra I do Iwana Mazepy Panie Hetmanie! vii Przed przybyciem moim do Moskwy przyszedł mnich z podobna skargą jak niegdyś Salomon. Pragnąłem ściśle dochodzić od kogo ona pochodzi, lecz odjazd mój do Polski przeszkodził temu i odłożyłem sprawę do swobodniejszego czasu. Ale że złe nigdy nie może leżeć spokojnie, przeto dzisiaj znów i już nie przez mnicha, ale przez umyślnych posłańców ujawnili się, nie kryjąc Koczubej i Iskra. Sądzę, że ich viii wspólnikiem jest Apostoł . Widząc to, obawiam się już dłużej odkładać sprawę i dlatego jako człowiekowi wiernemu oznajmiam Wam jak tych łotrów pojmać, albowiem sżdzę, że w tej sprawie kryje się wielki zamach i szkaradny spisek. Względem ich pojmania objawiam Wam swoje zdanie. Odprawimy ich posłańców jak gdybyśmy im wierzyli i polecimy, by Koczubej i inni dla lepszego objaśnienia sprawy przyjechali do nas sami. Gdyby jawnie posłano po nich, to niechybnie by uszli, a tym podejściem spodziewamy się ściągnąć dwóch, Apostoła zaś złowimy podobnym sposobem. Posyłam przez tegoż posłańca jawny do Was list, w którym napisano, byś posłał od siebie do Baturyna nieco kozaków z dobrym dowódcą; tym komendantem uczyń Apostoła, a wtedy będziemy mieli w ręku trzech. Jeżeli możesz innym sposobem ich pojmać, to nie tracąc czasu okuj ich i dostaw do nas, lecz jeżeli się obawiasz, żeby nie uciekli, wtedy lepiej uczyń jak piszę; a dopóki nie zostaną pojmani, milcz o sprawie jakbyś nic nie wiedział. Dwa pułki zatrzymane w Smoleńsku, dzisiaj odsyłam do Was, przy czym proszę, nie miej w tym przedmiocie żadnego smutku ani zmartwienia. List do króla Stanisława Leszczyńskiego ix Najjaśniejszy Miłościwy Królu, Panie mój miłościwy! Już to powtórny list cum expressione (z wyrażeniem) poddańskiej mojej subiekcji dla Waszej Królewskiej Mości adresuję, wątpiąc jeśli mógł pierwszy in hoc turbido rerum statu suum adire Corinthum (w obecnym niespokojnym stanie rzeczy osiągnąć swój cel). A jakom w tamtym effuso corde et publico (wylewie serca i wspólnym) całej Ukrainy voto (życzeniu0, pokornie prosił Waszą Królewską Mość, abyś ad salvandam hoereditatem suam, victricem (dla ocalenia dziedzictwa swego, zwycięską) raczył movere manum (poruszyć dłonią), tak i teraz geminala prece (ponawiając prośbę) toż samo powtarzam i expectans expecto (oczekuję) szczęśliwego i prędkiego Waszej Królewskiej Mości przybycia, żebyśmy mogli unitis armis et animis (zjednoczeni orężęm i duchem) nieprzyjacielskiej Moskiewskiej imprezy in herba sopire draconem (uśpiwszy smoka ziołami) teraz najbardziej, kiedy Moskwa zaczęłą Hramotami swemi fomentować naród, i civile (domową) wyrabiać bellum (wojnę), i lubo go jeszcze żadnej nie mamy aparencji, jednak te iskierki suppositas cineri dolose (podstępnie tlące popiół), zawczasu by trzeba gasić, żeby stąd in publicum damnum (na szkodę publiczną) jakowe nie wybuchnęły incendia (pożary), dlatego tanquam Patres in Lymbo (niczym Ojca do Lymbo) oczekiwamy przyjścia Waszej Królewskiej Mości jako Salvatora (Zbawcy) naszego i suplikując o to pokornie całuję mille basijs (tysięcznymi pocałunki) waleczną Jego rękę. Waszej Królewskiej Mości Pana wierny poddany i sługa najniższy – Iwan Mazepa, Hetman. List do pułkownika Skoropadskiego Mój łaskawy starodubowski! starodubowskiego przyjacielu, panie Iwana pułkowniku x Niech będzie wiadome Waszej Miłości to, co nam, hetmanowi, widzącym, iż Ojczyzna nasza Małorosyjska zmierza do ostatecznej zguby, gdy od dawna wroga nam siła moskiewska wraz z likwidacją ostatnich naszych praw i swobód spełniać zaczyna to, z czym od wielu lat nosiła się w swych niecnych zamiarach, gdy bez żadnego z nami porozumienia zaczyna brać w swoje posiadanie małorosyjskie miasta i osadzać w nich swe wojska, wypędziwszy naszych ludzi, ograbionych i doszczętnie zrujnowanych. I niechby tak postępowali w garnizonach starodubowskim, czernihowskim czy niżyńskim , uwzględniając, lub z właściwą sobie przebiegłością wymyślając kłamliwe powody jakoby czynili tak w obronie przed atakiem szwedzkich wojsk, ale przecież opanowali i odleglejsze miasta, których szwedzkie wojska w ogóle nie zamierzaja atakować, a mimo to skierowano do Połtawy dwa pułki z Biełgorodu. Dotknęłoby to i innych miast, gdybyśmy, powodowani przywiązaniem do Małorosyjskiej Ojczyzny, nie zapobiegli temu ich podłemu zamiarowi. A ponadto nie tylko od życzliwych przyjaciół otrzymujemy poufne ostrzeżenia, ale mamy jawne dowody na to, że chcą nas: hetmana, generalną starszyznę, pułkowników i cały zwierzchni stan Zaporoskiego wojska, z pomocą właściwych sobie podstępów podporządkować i poddać tyrańskiej niewoli, pozbawić Zaporoskie wojsko jego miana, kozaków obrócić w dragonów i żołnierzy, a małorosyjski naród w niewolników. I gdyby Bóg nie dopomógł wyratować się z ich tyrańskich rąk, to zapewne i ten wrogi zamiar doszedłby do skutku, przecież nie w innym celu Aleksandr Mieńszykow i książę Dmitrij Michajłowicz Golicyn zmierzali do nas ze swoimi wojskami, nie w innym celu podstępam i swymi naprzód wojsko, a potem także starszyznę do swych moskiewskich obozów zwabiali, jak w tym, aby nas wszystkich pogrążyć w niewoli i nie daj Boże tyrańskich prześladowaniach. Widząc ponadto, że moskiewska potęga jest bezsilna i nieuzbrojona, salwująca się wciąż ucieczką prxzed niepokonanymi wojskami szwedzkimi, i że nie przybyła tu, aby bronić nas przed natarciem tychże wojsk szwedzkich, ale przyszła pustoszyć ogniem, grabieżami i bezlitosnymi mordami, a miasta przejmować w swoje posiadanie; zatem za zgodą i na mocy wspólnej decyzji razem z panami generalnymi urzędnikami, pułkownikami i starszyzna całego wojska Zaporoskiego, zwróciliśmy się do niezwyciężonej potęgi najjaśniejszej miłości króla szwedzkiego, mając nieprzepartą ufność we wszechmogącym Bogu, jedynym obrońcy uciśnionych, który miłuje prawdę a nienawidzi kłamstwo, że jego królewska wysokość swym cudownym orężem wybawi naszą Małorosyjską Ojczyznę z tego tyrańskiego jarzma i wyzwoli Zaporoskie wojsko, a odebrane nam prawa i swobody nie tylko przywróci, ale z ogólnym pożytkiem i dla nieśmiertelnej chwały Zaporoskiego wojska w przyszłości pomnoży i rozszerzy, w czym nas utwierdził i upewnił swym niewzruszonym królewskim słowem i danym na piśmie zapewnieniem. Zatem i Wasza Miłość, na ile jest prawdziwym synem swej Ojczyzny, nie życząc jej ostatecznej zatraty, zniszczenia i ruiny, przyłączy się do naszego porozumienia i wspólnej obrony Ojczyzny, jak i wszelkimi sposobami, dzięki danemu przez Boga rozumowi i zdolnościom, zatroszczy się, aby przepędzić moskiewskie wojsko ze Staroduba, porozumiewawszy się w tym względzie z panami pułkownikami: perejesławskim i niżyńskim i będąc pewnym, że moskiewska potęga nie będzie w stanie zaszkodzić Waszej Miłości Ani miastu Starodubowi, albowiem zostanie ona orężem Wysokości króla szwedzkiego w swoje granice zapędzona. Gdyby jednak Wasza Miłośćnie posiadał wystarczających sił i zdolności, aby wypędzić stacjonującą w Starodubie moskiewska załogę, to radzimy Waszej Miłości odejść stamtąd i wraz z towarzyszami stanąć u naszego boku w Baturynie, abyś ku naszemu niepocieszonemu żalowi nie wpadł w moskiewskie ręce. Ponownie i pilnie tego żądając od Waszej Miłości, w imię przywiązania i miłości do Ojczyzny zobowiązując i nakazując, życzymy jednocześnie zachowania przez Pana Boga w zdrowiu. Waszej Miłości życzliwy przyjaciel, Iwan Mazepa, hetman i kawaler. i Iwan Samojłowicz, poprzednik Mazepy, po złożeniu z hetmańskiego urzędu, wraz z najmłodszym synem Jakowem (typowanym na następcę po przedwczesnej śmierci najstarszego Semena) został jesienią 1687 roku wywieziony do Rosji, a następnie zesłany na Syberię. Średni syn – Hryhorij – skonfliktowany z ojcem, został po jego odsunięciu oskarżony o spiskowanie z krymskimi Tatarami i stracony 11 listopada 1687. ii List z 1705 roku, przesłany spod Zamościa. iii Carowi Aleksemu Michajłowiczowi. iv Carowi Fiodorowi III Aleksiejewiczowi. v List wysłany 24 lutego 1708 roku z Chwastowa. vi Po przejściu Mazepy na szwedzką stronę, pod presją Moskwy wybranego 11 listopada 1708 roku w Głuchowie na nowego hetmana. vii List datowany w Moskwie na 1 marca 1708 roku. viii Danyło Apostoł, pułkownik mirgorodzki, rywal Mazepy pochodzenia mołdawskiego. Należał do grona dowódców, towarzyszących hetmanowi podczas jego przejścia na szwedzką stronę, choć wkrótce powrócił na służbę do Piotra I. ix List datowany w Romnach na 5 grudnia 1708 roku. x List datowany w Dyhtyrówce na 30 października 1708 roku.