2. Maciej Urbaniak ze Zgierza

Transkrypt

2. Maciej Urbaniak ze Zgierza
1
„Magiczny dzień z życia trzynastolatki”
Laura Leander była na pozór normalną dziewczyną, jednak tak naprawdę jej życie nie było łatwe. Matka nie żyła,
ojciec zaginął, przemądrzały brat zachowywał się jakby zawsze miał rację. Wychowywała ich macocha, która z dnia na dzień
stawała się coraz gorsza.
Do tego, w dzień swych 13. urodzin dowiedziała się, iż została wybrana do kręgu Strażników, pradawnej grupy
pilnującej, aby zło nie zatriumfowało w ludzkim świecie. Dowiedziała się również, iż nie istnieje tylko jeden świat, jest jeszcze
inny – Aventerra, kraina w której walka dobra ze złem jest znacznie bardziej wyraźna, niż na ziemi. Gdzie ich siły ścierają się w
odwiecznej walce. Ostatnio wojskom zła udało się zranić śmiertelnie przywódcę dobra – Piastuna Światła,
i zyskało w ten
sposób znaczną przewagę, tym bardziej że wyleczyć go mogła jedynie woda życia, znajdująca się w Kielichu Jasności, który
został ukryty gdzieś na Ziemi. Misją Laury i innych Strażników jest go odnaleźć i dostarczyć do Aventerry. Rzecz jasna, nic nie
proste, gdyż siły zła również mają swe odziały na Ziemi, które zamierzają im przeszkodzić. Jednakże po ciężkich
poszukiwaniach i długiej walce z wrogiem, udaje się Kielich dostarczyć i uratować Piastuna Światła. Wszystko kończy się
dobrze, a zło utraciło swą przewagę. Teraz Laura i jej towarzysze zbierają siły, na wyprawę w poszukiwaniu jej ojca, który
został porwany przez przeciwników.
Laura siedziała przy biurku i pisała pracę domową z matematyki, gdy ją skończyła, zamknęła zeszyt i podniosła się
od biurka. Po kilku godzinach pracy była bardzo zmęczona, ale zadowolona z siebie, chyba w końcu zrozumiała o co chodzi w
tym temacie. Przysiadła na skraju łóżka, zastanawiając się co zrobić, aby się rozluźnić. Nagle oczy zaczęły jej się kleić
i
Laura zdecydowała się jednak pójść spać. Położyła się i już po chwili spała w najlepsze
Obudziły ją dziwne dźwięki dochodzące z radia, spiker niespokojnym głosem oznajmiał:
- Dzień dobry państwu! Jest godzina jedenasta i czas na fakty. Zaczniemy je od ważnej i niepokojącej wiadomości. W kilku
miejscach na całym świecie dostrzeżono dziwne anomalie pogodowe, przypominające wielkie tarcze, w najprzeróżniejszych
kolorach. Meteorolodzy sądzą iż jest to dziwna odmiana zorzy polarnej.
- Dziwne – wyszeptała Laura i podniosła się z łóżka. W tym samym momencie zadzwonił telefon, wzięła go do ręki
i stwierdziła iż dzwoni do niej Percy, nauczyciel w-fu i również jeden ze Strażników.
- Halo?
-Cześć Laurro. Słuchaj jest prroblem. – Percy był francuzem i mimo lat spędzonych w Niemczech nadal akcent zdradzał jego
pochodzenie.
- Co się stało? Chodzi o te dziwne rzeczy na niebie?
- Cóż… tak, lecz to nie jest takie prrroste. Aurrreliusz uważa, iż to coś ma związek z Aventerrrrą.
- Jesteś pewien? I czy to coś złego?
- Obawiam się, że tak. Aurreliusz twierrdzi że to chyba coś w rrrodzaju porrtali do drrrugiego świata.
- Ale jak to możliwe? Przecież portale otwierają się tylko cztery razy do roku, w święta solarne.
- Niby tak. Ale to chyba coś innego. Dlatego uważam, iż lepiej by było, gdybyśmy się spotkali, i to szybko!
- Mojej macochy nie ma w domu, zamówię taksówkę.
- Dobrze Laurro! Tylko prroszę pośpiesz się!
- Ok, już dzwonię. Pa!
Laura szybko wezwała taksówkę, poprosiła brata, aby opowiedział ich opiekunce, iż musiała wcześniej jechać do
szkoły i wyruszyła. Droga nie trwała zbyt długo, i po krótkim czasie, dziewczyna biegła do tajnego miejsca spotkań, domku
Aureliusza Morgensterna, dyrektora szkoły i najstarszego ze Strażników. Przybyła jako ostatnia i kilka osób już na nią czekało.
Zobaczyła dyrektora, Percy’ego, miss Mary – nauczycielkę angielskiego oraz jakiegoś mężczyznę, którego nie znała. Osobnik
ten był wysokim, potężnie zbudowanym osobnikiem. Gęste kruczoczarne włosy miał krótko przycięte. Twarz przecinała mu
wielka blizna, zaczynająca się nad prawym okiem i idąca na ukos przez twarz i kończąca się poniżej ust. Był ubrany w długi
czarny płaszcz, wysokie buty i spodnie tego samego koloru.
- Witaj Lauro! – zawołał do niej profesor Morgenstern – Jak się czujesz? Wszystko w porządku?
- Tak, tak, wszystko dobrze – zapewniła go dziewczyna – Czy zaczęliście beze mnie?
- Nie, skądże. Ale zaczekaj chwilę. Chciałbym ci przedstawić Stefana,
2
również należy do strażników, pochodzi z południowej części Niemiec.
- Miło mi pana poznać – powiedziała Laura
- Cała przyjemność po mojej stronie, mów mi Stefan– rzekł mężczyzna.
- Dobrze, możemy zaczynać? – Laura była niezwykle niecierpliwa, gdy chodziło o różne dziwne zdarzenia, gdyż takowe nigdy
nie zapowiadały nic dobrego.
Cała grupka zasiadła do stołu, a dyrektor nalał wszystkim gorącej herbaty z dużego mosiężnego dzbanka.
- A więc, przyjaciele. Jak zapewne wiecie, obawiam się, iż owe dziwne zjawiska na niebie, są swego rodzaju magicznymi
portalami do Aventerry. Problem w tym, że nie wiemy, co może przez nie przejść. Uważam, iż powinniśmy być gotowi na
najgorsze.
- Ale czy te portale są już otwarte? – zapytała miss Mary
- Chyba nie, skoro nic przez nie nie przelazło – odezwał się Stefan
- Masz racje – przyznał profesor Aureliusz – w takim razie, kiedy zostaną otwarte?
Wtedy właśnie z telewizora w drugim pokoju dobiegł glos spikera: „ Uwaga, uwaga. Wiadomość z ostatniej chwili!
Owe dziwne anomalie pogodowe, które tak męczyły naszych meteorologów nagle zmieniły barwę i znacznie się powiększyły.
Zaczęły się z nich wydobywać różne dziwne istoty rodem z bajek dla dzieci: wielkie skrzydlate jaszczury, uskrzydlone konie i
potężne włochate dwunożne stwory o łbach podobnych do wilków. Stworzenia rozbiegły się na wszystkie strony. Zaleca się
zachowanie bardzo daleko posuniętej ostrożności. Armie wszystkich krajów szykują się do działania, gdyż nie wiadomo, co
uczynią te stwory.”
- Nie dobrze - wyszeptał Percy – Chyba jest źle, bardzo źle.
- Tak, niestety, nie możemy nic zrobić. Radzę czekać na rozwój wypadków – rzekł prof. Morgenstern.
Wszyscy zgromadzili się w pobliżu telewizora. Po parunastu minutach znów dało się słyszeć głos spikera, tym razem
był on zdenerwowany i jąkliwy: „ Uwaga! Owe stwory okazały się bardzo agresywne! I skrajnie niebezpieczne! Dwa wielkie
uskrzydlone jaszczury zmiotły w pył całą flotę powietrzną Wielkiej Brytanii! Radzimy schować się w domach i czekać na
połączone siły wszystkich narodów.”
- To nie brzmi dobrze, wręcz przeciwnie! Brzmi bardzo, bardzo źle! Zaczekajcie tu, udam się do biblioteki i spróbuję znaleźć coś
o tych portalach! – zawołał prof. Morgenstern i wybiegł z pokoju.
- A więc czekamy? – wyszeptała miss Mary?
- A masz inny pomysł? – zapytał Percy. Czekali więc i słuchali dalszych przerażających wieści: stado wilkołaków napadło na
jakąś wieś w Austrii, po centrum Paryża biegają obślizgłe, kulejące istoty, a jakieś dziwne potwory z głowami kałamarnic krążą
po pewnym oceanarium w Polsce. Były to nieliczne z wielu wypadków, o których bez przerwy informowano
w
telewizji.
Po kilku godzinach zjawił się profesor i podekscytowanym głosem zawołał – Już wiem! Otóż te potwory rzeczywiście
pochodzą z Aventerry, przechodzą przez portale, które pojawiły się tu za sprawą przypadku! Otóż pewien magiczny przedmiot
znalazł się w jakiś sposób u nas. Ci zaś, którzy go szukali, nie wiedząc o tym otworzyli normalne portale, jakich często używa
się do podróży. Niestety, nakierowali je na ten przedmiot i dopóki nie wróci on do Aventerry, to portale nie zamkną się.
- Ale dlaczego jest ich aż tak dużo? I dlaczego nie prowadzą do tego przedmiotu – zapytała Laura
- Otóż na Ziemię nie można się tak po prostu teleportować, a więc kiedy ci magowie otworzyli portale musiało się coś wydarzyć,
co je pomnożyło, zarówno u nas, jaki i w Aventerze.
- Więc, co możemy zrobić? – zapytała miss Mary
- Jedynym wyjściem jest odnaleźć ten przedmiot i przerzucić go przez portal do Aventerry.
- No dobrze, ale skąd mamy wiedzieć, gdzie on się znajduje, i jak wygląda?
- Otóż na drugie pytanie odpowiedź znam: ta rzecz to mała, świecąca kulka, ustawicznie zmieniająca barwę. Jest to czymś w
rodzaju baterii, tyle że naładowanej magią. Rozumiecie?
- Nie, ale to jest teraz nieważne. Najważniejsze: gdzie jest kulka?
3
- Otóż mam pewien pomysł, kulka powinna być tam, gdzie znajduje się najwięcej portali.
- Najwięcej ich jest nad Nowym Jorkiem, Moskwą i nad Półwyspem Iberyjskim.
- Hmm… A więc musimy się rozdzielić. Ja udam się do Moskwy, Percy i Miss Mary do Hiszpanii, a Laura i Stefan do Nowego
Jorku!
Pożegnali się, wsiedli do samochodów i udali się w drogę, część na lotnisko, reszta do portu lub prosto do celu. Gdy
Laura i Stefan dojechali do lotniska, udało im się złapać ostatni samolot do Nowego Jorku. Dopiero w mieście zaczęły się
kłopoty. Kiedy dotarli do miasta weszli do jednej z nielicznych otwartych kawiarenek, aby omówić dalsze działania.
Niestety, ledwo zdążyli usiąść do stolika, usłyszeli ogłuszający ryk, a potem urywane krzyki ludzi. Natychmiast
wybiegli, by zobaczyć co się stało. Wtedy ujrzeli dwa ogromne smoki. Jeden z nich stał na dachu hali sportowej, zaś drugi
przysiadł na skrzyżowaniu dwóch ulic, teraz prawie zupełnie wyludnionych. Jaszczury patrzyły się na siebie spode łba. Ten na
dachu był cały czarny, wielki jak trzy słonie, a z ogromnego najeżonego długimi zębiskami pyska ściekało mu coś na kształt
śliny, tyle że zielonej. Ciecz była żrąca, co można było zauważyć po rosnącej i syczącej dziurze w dachu hali. Drugi był nieco
mniejszy, o łuskach koloru krwistoczerwonego. Emanował od niego dziwny blask.
Nagle czarny smok rozpostarł skrzydła i rzucił się na mniejszego, potwory zwarły się w śmiertelnym uścisku, rycząc i
okładając wielkimi łapami. Po kilku chwilach zaciekłej walki, czarny smok rzucił mniejszym w stojący nieopodal wieżowiec.
Jaszczur masą swego ciała zniszczył budynek i stracił kontrolę nad przeciwnikiem. Z trudem łapał oddech. Nie zdążył
przygotować się do ponownego ataku, bo czarna bestia znów przystąpiła do działania. Podbiła w górę, czerwonego jaszczura,
który upadł ledwo zipiąc. Wtedy jego przeciwnik wyrzucił go w powietrze, i gdy ten spadał, staranował jeszcze kilka innych
budynków. Teraz leżał przez jakiś czas w bezruchu, czarny smok zaś zajmował się próbującym uciec samochodem. Był tym tak
zaaferowany, iż nie zauważył atakującego przeciwnika, który w końcu się podniósł. Wtedy większy smok zionął ogniem,
doprowadziło to do wybuchu pobliskich samochodów, wśród których była również cysterna. Walczące jaszczury na chwilę
przysłoniła mgła, gdy się podniosła, czerwony smok leżał na resztkach ulicy wydając z siebie przeciągły jęk, czarny smok,
również nieco nadwęglony, uniósł się i dobił przeciwnika potężnym uderzeniem w głowę. Wydał z siebie triumfalny ryk,
rozpostarł skrzydła i odleciał w kierunku najwyższego budynku w mieście, na którym spokojnie zwinął się w kłębek,
najwidoczniej pewien swego sukcesu.
- To było straszne! – zawołała Laura
- Rzeczywiście. Aby zakończyć to piekło musimy znaleźć tę kulkę.
- Tak, profesor mówił, że uda nam się jak bardzo się skupimy, możemy wtedy wyczuć magiczną aurę tej rzeczy.
- No dobrze, zaczynajmy. – Zamknęli oczy i pozwolili swobodnie płynąć myślom. I udało się! Po chwili wyczuli delikatne
pulsowanie, które dochodziło z niedaleka.
- Tędy! – powiedział Stefan – Chodźmy!
Ruszyli wzdłuż ulicy, bacznie rozglądając się na boki, a pulsowanie stawało się coraz silniejsze. Kilka minut później
ujrzeli budynek Biblioteki Kongresu.
- To na pewno tam – zawołała podekscytowana Laura, niestety, nad budyniem krążyło stado dziwnych ptaków. Po
dokładniejszym przyjrzeniu się, można było stwierdzić iż mają one ciała kobiet i 3 pary rąk, nogi, duże pazurzaste łapy
ogromne opierzone skrzydła.
i
- To harpie! Czytałem gdzieś o nich. – zawołał Stefan – Uważaj, są bardzo niebezpieczne! Co robimy?
- Nie wiem, przez chwilę myślałam, iż będzie to łatwe
- Mam pomysł, ja odciągnę ich uwagę, a ty biegnij i znajdź tą kulkę. Tylko nie daj się złapać
- Ale, to przecież…
- … Nie ma na to czasu! Biegnę.
- Powodzenia!
- Żegnaj Lauro, i pamiętaj – nie daj się złapać, a teraz się schowaj – Stefan pobiegł wydając z siebie dzikie wrzaski, harpie
szybko go spostrzegły, i ruszyły w pościg. Laura wyszła z kryjówki i pobiegła do biblioteki. Gdy była w holu usłyszała
przerażający krzyk, zdała sobie sprawę, iż to Stefan. Przyśpieszyła kroku, aura przybrała wyraźny kolor już teraz bardzo
wyraźna i doprowadziła ją szybko do celu. Gdy weszła do sali, ujrzała na ziemi poszukiwany przedmiot, był dokładnie taki, jaki
opisał go profesor Morgenstern. Podniosła go i wyczuła mrowienie.
4
- Tak! To na pewno to! Teraz tylko muszę wrzucić to do portalu! – pomyślała i skierowała się w stronę wyjścia. Gdy wybiegła z
biblioteki, nie oglądając się na powracające harpie , pędziła dalej, aż ujrzała jeden z portali, wzięła głęboki zamach, wycelowała
i… nie trafiła. Kulka przeleciała kilka metrów obok celu i odbiła się od ściany. Laura podbiegła do niej, i wtedy usłyszała skrzeki
swych prześladowczyń. Złapała kulkę i rzuciła, tym razem celniej. Kamień wpadł do magicznego przejścia.
- Udało się! - pomyślała Laura, i wtedy dopadła ją harpia. Dziewczyna wyczuła straszny, przeszywający ból, pomyślała: „Jak
bardzo chciałabym być w domu”. Straciła przytomność.
Obudziła ją cicha muzyka dochodząca z radia i głos spikera, który spokojnym głosem oznajmiał:
- Dzień dobry państwu! Jest godzina 11 i czas na fakty. - Laura podniosła się i wyłączyła radio. – Dziwne, czyżbym wszystko
sobie wyśniła? Przecież to niemożliwe.
Wtedy zadzwonił telefon, dziewczyna zaniepokojona odebrała, w słuchawce rozebrzmiał głos Percy’ego.
- Cześć Laurro. Słuchaj mam ważne wieści, czy możemy się spotkać całą naszą grupą?
- Tak, ale stało się coś? – Laura była bardzo zdenerwowana
- Nie, ale chcemy ci przedstawić nowego członka, nazywa się Stefan,
i pochodzi z południowych Niemiec.
- Dobrze, niedługo przyjadę. Cześć! – Odłożyła słuchawkę i zamyśliła się – dziwne, bardzo dziwne. Wygląda na to, że
rzeczywiście wszystko wyśniłam – to dobrze – nic nikomu się nie stało.
Laura zadzwoniła po taksówkę, powiedziała bratu, aby powiedział ich opiekunce, iż musi być wcześniej w szkole.
Maciej Urbaniak
Katolickie Gimnazjum im. Jana Pawła II w Łodzi
IIG

Podobne dokumenty