tutaj
Transkrypt
tutaj
1 Projekt przemówienia Prezydenta RP Pana Bronisława Komorowskiego w Kolegium Europy, w Brugii, 14 listopada 2012 r. Ku Europie odważnej i solidarnej Jej Magnificencjo, Dostojni Goście, Szanowni Profesorowie, Szanowni Słuchacze Kolegium, To duża satysfakcja, że mogę być dzisiaj tutaj w Brugii, pięknym mieście, jednej z pereł europejskiej cywilizacji oraz spotkać się ze społecznością Kolegium Europejskiego. Ta najstarsza instytucja post-uniwersyteckich studiów europejskich jest od momentu jej założenia w 1949 roku miejscem debaty europejskiej. Jest też kuźnią kadr dla instytucji europejskich i kadr dyplomatycznych krajów naszego kontynentu. To miejsce, w którym o Europie mówi się z powagą i odwagą, o jej problemach, sposobach pokonywania trudności oraz o jej przyszłości. Dziękując za możliwość spotkania się ze słuchaczami i nauczycielami Kolegium w Brugii, pragnę podzielić się polską refleksją o dzisiejszej kondycji Europy oraz kondycji jej integracyjnego projektu. Chcę się także podzielić naszą polską wiarą, że kryzys w środku którego się znajdujemy, owszem, najcięższy od początku procesu jednoczenia, od 1950 roku, jest do przezwyciężenia. Europa na pewno nie powiedziała ostatniego słowa w swojej własnej historii, ani w historii świata, której przecież bez Europy nie ma. Szanowni Państwo, Nie lekceważymy obecnych problemów Europy, które są częścią kryzysu całego Zachodu. One istotnie są większe niż kiedykolwiek w historii projektu jedności. Trudniej jest w tej sytuacji kreślić śmiałe wizje przyszłości. Trzeba się skoncentrować na przezwyciężeniu kryzysu strefy euro. Należy się także zastanawiać, jak to się stało, że zlekceważyliśmy sygnały ostrzegawcze, że 2 nie potrafiliśmy rozpoznać symptomów nadchodzącego załamania. Problemem są być może nie tylko instytucje europejskie, ale i nasz sposób myślenia, zbyt mało krytyczny, bojaźliwy w stosunku do zachowań politycznych i społecznych lub trendów kulturowych czy ekonomicznych, które prowadzą do katastrofy. Zabrakło odwagi, aby tej katastrofie zapobiec. Być może sami sobie narzucamy takie ograniczenia w naszym publicznym dyskursie, które uniemożliwiają otwartą debatę o zjawiskach, które dzisiaj tylko niepokoją, ale jutro będą źródłem poważnych kłopotów? Dzisiejszy kryzys i nasza niedawna niezdolność do reakcji we właściwym momencie nie mogą przesłaniać potencjału nadal aktywnych źródeł dynamiki Europy. Wysiłek podjęty na rzecz ratowania Unii Gospodarczej i Walutowej, na rzecz ratowania strefy euro, budzi uznanie. Krytycy chętnie ganili niewystarczające tempo podejmowanych działań, ale nadzwyczajna złożoność tej kryzysowej sytuacji pozostawiała mało miejsca na szybkie rozwiązania, na rozcinanie węzłów gordyjskich. Jednak często to raczej ich żmudne – czasem mało efektowne – rozplątywanie przynosi trwalsze rezultaty. Od czasów Roberta Schumana i prac nad projektem wspólnoty węgla i stali, wiemy, że proces integracji, proces przełamywania pojawiających się problemów, jest „wspólnym poszukiwaniem” rozwiązania możliwego do zaakceptowania dla wszystkich. Należy docenić wysiłek państw ratujących oraz państw ratowanych. Dzisiaj możemy z większą pewnością niż pół roku czy rok temu stwierdzić, że strefa euro zostanie uratowana, że uzgodniono warunki jej stabilności, bezpieczeństwa i wiarygodności na przyszłość. To ważne dla całej Unii Europejskiej, ważne dla jej międzynarodowych partnerów oraz dla światowych finansów. Polacy, choć Polska uczestniczy w europejskim projekcie na pełnych prawach członkowskich dopiero od niedawna, są tym narodem Unii Europejskiej, który szczególnie docenia wartość i urodę procesu integracji. Jest tak przede wszystkim ze względu na tragiczne wydarzenia naszej długiej historii. Polska, Polacy płacili wysoką cenę za swoje przywiązanie do Europy, 3 za gotowość do jej obrony, gotowość ponoszenia ofiar w obronie własnego kraju i naszej szerszej ojczyzny, jaką jest Europa. Nie brakowało zatem Polaków w szeregach tych, którzy marzyli o zjednoczonej, pokojowej i sprawiedliwej Europie, którzy opracowywali dobre projekty, brali udział w ruchach na rzecz jedności Europy, już od pierwszej Wiosny Ludów w połowie XIX wieku. Miałem kilka tygodni temu okazję podarować Valery’emu Giscardowi d’Estaing egzemplarz projektu Konstytucji dla Europy napisany przez polskiego badacza-przyrodnika Wojciecha Bogumiła Jastrzębowskiego. Projekt został napisany w kwietniu 1831 roku, zaledwie dwa miesiące po najbardziej krwawej bitwie powstania Polaków przeciwko carskiemu absolutyzmowi. W projekcie jest mowa o wspólnym europejskim prawie, europejskich organach przedstawicielskich, o zniesieniu granic wewnętrznych, wspólnej armii, a nawet zakazie kary śmierci. Czy to wszystko, to nie Unia Europejska? Jakież było zdziwienie Giscarda d’Estaing, przewodniczącego Konwentu Europejskiego, który w 2003 roku opracował traktat – Konstytucję dla Europy, gdy się dowiedział, że 172 lata wcześniej pewien polski marzyciel opracował taki projekt w pojedynkę! Ale oczywiście Konstytucja Jastrzębowskiego to były tylko marzenia, a nie dokonania. Szanowni Państwo, Hasłem polityki polskiej po 1989 roku, po obaleniu komunizmu przez „Solidarność”, stał się „powrót do Europy”. Dzisiaj, ponad osiem lat od wejścia Polski do Unii, ponad 70% Polaków bardzo dobrze ocenia przynależność swego kraju do Unii. Polacy cenią Unię Europejską, cenią możliwość podróżowania, zwiedzania, studiowania – bardzo dużo polskich studentów korzysta z programu Erasmus. Właśnie ze względu na własne doświadczenia historyczne, w Polsce doskonale wiemy, jak ważne jest utrzymywanie otwartości projektu europejskiego. Myślę tu w szczególności o Ukrainie. W polskim postrzeganiu Unii ważna jest także jej zdolność do reprezentowania nas wszystkich na 4 scenie międzynarodowej, bardziej skutecznego niż moglibyśmy to czynić każdy z osobna, jej zdolność do zapewniania bezpieczeństwa. Nie bez znaczenia jest polskie poczucie sukcesu. Polacy własną, ciężką pracą potwierdzają pożytki płynące z europejskiego modelu gospodarczego, z szans rozwoju, jakie daje przynależność do europejskiego rynku, który powinien być jeszcze bardziej otwarty niż do tej pory. Po 1989 roku, kiedy Polska obrała „kurs na Europę” polski dochód per capita zwiększył się niemal siedmiokrotnie, polski eksport wzrósł około dwunastokrotnie, a pod względem ogólnej wielkości polska gospodarką stała się szóstą w Unii Europejskiej, mierząc wedle parytetu siły nabywczej. Ponad połowa naszych obrotów handlowych, zarówno w eksporcie, jak w imporcie, przypada na kraje Unii Europejskiej. Kryzysowi z 2008 roku Polska oparła się lepiej niż wszystkie inne kraje Unii. Byliśmy i pozostajemy jedynym krajem Unii o dodatniej przez ostatnie lata stopie wzrostu gospodarczego. To efekt nie tylko ciężkiej pracy Polaków, ich zdolności do adaptacji, ich przedsiębiorczości i optymizmu, ale także zrównoważonej polityki makroekonomicznej, zdrowych finansów publicznych, solidnego systemu bankowego, który spełnia najbardziej wygórowane standardy w Europie. Początkiem tych pozytywnych tendencji były trudne, społecznie bolesne reformy prorynkowe przeprowadzone w Polsce w pierwszych latach transformacji ustrojowej. My w Polsce mamy świadomość, że w niemałym stopniu nasz sukces ma swoje źródła również w pomocy Unii Europejskiej, tej przedakcesyjnej, a zwłaszcza pomocy w ramach unijnej polityki solidarności, funduszów spójnościowych, strukturalnych, regionalnych. W ramach kończącej się perspektywy finansowej otrzymaliśmy z Unii niemal 70 mld euro netto. Ta pomoc odegrała znaczną rolę w modernizacji infrastruktury produkcyjnej, w przemyśle, w usługach i w rolnictwie, w rozwoju edukacji i ochrony zdrowia, w podnoszeniu poziomu życia ludności. Ale też jesteśmy tym krajem biorcą unijnej pomocy, który najlepiej wykorzystuje te fundusze. Co więcej, jak pokazują badania, polityka spójności generuje korzyści dla wszystkich, także dla gospodarek państw „starej Unii”. Ich wartość to w okresie 2004-2015 blisko 75 miliardów euro. Każde euro netto 5 zainwestowane w Polsce, Czechach, na Słowacji i Węgrzech, przynosi krajom „starej” Unii (UE 15) 61 centów w postaci dodatkowego eksportu. Polityka spójności odgrywa niezastąpioną, wybitną rolę w procesie integracji europejskiej. Jest tak już od czasu, gdy jej beneficjentami były kraje południa kontynentu. Z jednej strony wyrównuje poziom rozwoju na obszarze całej Unii, czyniąc ją bardziej wspólnotą, a z drugiej jest potężnym czynnikiem wzrostu poprzez inwestycje, które są dzięki niej możliwe. Dlatego tak ważne jest, aby nie osłabiać jej siły sprawczej także dzisiaj, gdy niektórzy pod wpływem przejściowo niekorzystnej koniunktury chcieliby ją zdemontować lub zmienić jej przeznaczenie. W tym kontekście zapowiedzi posłużenia się bronią ostateczną – wetem – dla zablokowania przyjęcia nowych Wieloletnich Ram Finansowych powinny pozostać ostatecznością. Trzeba bowiem pamiętać, że jego użycie jest sprzeczne nie tylko z zasadą solidarności, będąca jednym z kluczowych składników projektu Europa, ale także jest przejawem krótkowzroczności, z punktu widzenia utrzymania integralności Unii Europejskiej, której istnienie leży w interesie wszystkich jej członków i całej Europy. Takie weto byłoby też dla wszystkich bardzo kosztowne, gdyż dowodziłoby niezdolności Europy do wspólnego działania. Trzeba w tej sytuacji wznieść się ponad doraźne impulsy i presje politycznych partykularyzmów. Stanowisko Polski we wchodzących w rozstrzygająca fazę negocjacjach nad Wieloletnimi Ramami Finansowymi jest jasne i znane: w gronie większości, bo piętnastu państw Unii, opowiadamy się za możliwie dużym budżetem, budżetem rozumianym jako narzędzie wzrostu gospodarczego w całej Europie. Mamy świadomość, że fiasko nowej perspektywy finansowej wprawiłoby w ruch zasadę niepożądanych konsekwencji, niepożądanych także dla tych, którzy uruchomiliby tę reakcję łańcuchową. Jeśli nie osiągniemy porozumienia w tym miesiącu, to przecież nie będzie także łatwiejsze na wiosnę. To byłaby droga do niestabilności, której rezultatem będzie pękanie ścian gmachu europejskiej jedności. Dlatego stąd, z tego uznanego źródła poważnego myślenia o Europie, wzywam naszych 6 przyjaciół, którzy straszą użyciem negocjacyjnej broni nuklearnej, aby zechcieli się wznieść ponad horyzont najbliższych miesięcy czy lat. Wszak już wkrótce, jak na to wskazują wiarygodne prognozy, gospodarka Unii jako całości wejdzie w fazę wzrostu, który zapewni nowe środki. Warto pamiętać, że przyjęcie perspektyw finansowej z jej polityką spójności w obecnym kształcie dokona się być może po raz ostatni. To być może ostatnia szansa, aby przy użyciu tego instrumentu dać Europie, zwłaszcza jej słabiej rozwiniętym krajom i regionom, szansę na ugruntowanie jej wspólnotowego charakteru. Szanowni Państwo, Polska jest świadoma odpowiedzialności, jaką wszyscy ponosimy za zjednoczoną Europę. Polska wnosi w ten dziejowy projekt coraz więcej, na miarę swych ambicji i rosnących możliwości. Polska ma szansę w nieodległej perspektywie stać się płatnikiem netto do budżetu wspólnotowego. Polska nie jest źródłem problemów Unii, lecz szansą na ich rozwiązanie. Sądzę, że także tutaj, w Belgii, w Brugii, nasze poczucie odpowiedzialności za Unię Europejską, było widoczne w czasie polskiego ubiegłorocznego przewodnictwa w Radzie. Obserwatorzy zagraniczni byli zgodni - było ono profesjonalne i optymistyczne. Już jednak w czasie polskiej prezydencji doszło do przyspieszenia procesu mutacji polityczno-instytucjonalnej konstrukcji Unii Europejskiej. Mówiło się o tym od dawna, przynajmniej od połowy lat 90., a teraz powoli staje się to trudną rzeczywistością. Chodzi o powstawanie Europy kilku prędkości, o formowanie się w łonie Unii Europejskiej „twardego rdzenia”. To stawało się nieuchronne w miarę, jak przybywało państw członkowskich, w miarę jak rosła liczba ludności Unii. W gronie już niedługo 28 państw mają prawo się ujawniać różne postawy wobec tempa i kierunku procesu integracji, wobec jego instytucjonalnego kształtu, wobec miejsca poszczególnych państw w tym procesie. To wynika z uwarunkowań geopolitycznych i historycznych, z potrzeb i aspiracji narodów tworzących europejską rodzinę. To się ujawnia w toku demokratycznej debaty i demokratycznie podejmowanych decyzji. Tutaj nikomu niczego nie wolno narzucać. Jeśli niektórzy uważają, że ich interesy państwowe mogą być 7 sprzeczne z interesem całości zgromadzonej w Unii Europejskiej, powinni wyciągać z tego wnioski. My w Polsce tak nie uważamy, ponieważ wiemy, że jeśli w Unii ważne rozstrzygnięcia kształtuje się długo, wielokrotnie narzekamy, że zbyt długo, to właśnie dlatego, że wszyscy starają się znaleźć optymalny w danych warunkach kompromis, że starają się wziąć pod uwagę interes najmniejszego, najsłabszego członka rodziny. Z drugiej strony, nie powinno być tak, że jeden kraj czy zdecydowana mniejszość może bez końca powstrzymywać większość od rozwijania integracji w jakiejś ważnej dziedzinie w sposób, który uznają za konieczny w danej sytuacji, za służący interesom całości i zdecydowanej większości państw członkowskich. My w Polsce wiemy, jak zgubną była praktyka liberum veto, sprzeciwu jednego tylko członka sejmu w czasach nowożytnej Rzeczypospolitej Obojga Narodów. Wiemy, że służyło to rozwojowi postaw partykularnych, że było jednym ze źródeł jej upadku. Dzisiaj odwaga podejmowania poważnych decyzji polega także na proponowaniu nowych rozwiązań, które początkowo też nie będą przez wszystkich akceptowane, tak jak kiedyś wspólnota węgla i stali czy Europejska Wspólnota Gospodarcza. Wiemy, że obecnie dotyczy to strefy euro. Pewne ważne decyzje już zostały podjęte – mam na myśli zawarcie Traktatu o stabilności, koordynacji i zarządzaniu w Unii Gospodarczej i Walutowej (tak zwany pakt fiskalny). Wiemy, że niektórzy chcą pójść dalej i budować na tej podstawie unię polityczną, a być może w przyszłości obronną. Tego nikt rozsądny nie będzie próbował zatrzymywać. My w Polsce to rozumiemy i zamierzamy aktywnie uczestniczyć w tym przedsięwzięciu. Polska należy do tej grupy państw, które chcą głębszej integracji w sferze politycznej i obrony. Pragniemy tego nie tylko ze względu na brzegowe położenie naszego kraju na obszarze Unii, ale również dlatego, że tylko w ten sposób głos Europy będzie w świecie lepiej słyszalny a jej interesy i stanowisko bardziej respektowane. Dzisiaj Polski nie ma jeszcze w strefie euro, ale nasza polityczna intencja jest jasna: chcemy się w niej znaleźć tak szybko, jak to będzie możliwe. Dlatego 8 dążymy do możliwie najszybszego uzdrowienia sytuacji w strefie euro. Potwierdza to nasz zamiar szybkiego przystąpienia paktu fiskalnego oraz podejmowanie działań nakierowanych na spełnienie kryteriów członkostwa w Unii Gospodarczej i Walutowej. Chcemy, aby polityczno-instytucjonalne umacnianie Unii Gospodarczej i Walutowej spełniało warunki przejrzystości, otwartości, inkluzyjności. To nie może być zamknięty i nieprzejrzysty krąg. Głębsza integracja musi pozostać możliwa dla wszystkich tych, którzy – jak Polska – zechcą niedługo się przyłączyć do strefy euro i do innowacji instytucjonalnych, które powstaną na jej bazie. Wierzę, że wszyscy w Unii Europejskiej zaakceptują takie modyfikacje instytucjonalne w jej łonie o ile one będą lepiej wyrażać interesy państw członkowskich, o ile będą sprzyjać rozwiązywaniu trudnych problemów i stawianiu czoła wyzwaniom zewnętrznym. Polska chce być w centrum europejskiej integracji i jest gotowa współtworzyć Europę odważną i wolną, solidarną i otwartą.