nr 6 - Społeczeństwo
Transkrypt
nr 6 - Społeczeństwo
STUDIA • PRACE BADAWCZE • DOKUMENTY Z ZAKRESU NAUKI SPOŁECZNEJ KOŚCIOŁA 46 ROK XI 2001 nr 6 SPIS TREŚCI 683 OD REDAKCJI Przemyśleć na nowo sprawę pokoju STUDIA 685 Bp Giampaolo Crepaldi Jedność wspólnoty ludzkiej w nauczaniu społecznym Kościoła 701 Aldo Civico Przywódcy religijni mediatorami na rzecz pokoju 717 Ks. Andrzej F. Dziuba Chrześcijańska odpowiedzialność społeczna początku tysiąclecia PRACE BADAWCZE 753 Vincenzo Buonomo Globalny Pakt: ONZ i prawa społeczno-gospodarcze 773 Anna Bono Afryka: rozwój, który nie nadchodzi NOTY I OMÓWIENIA 797 Stefano Fontana Czy praca jest nadal kluczem do kwestii społecznej? 809 Walentin Piesenko „Podstawy koncepcji społecznej Rosyjskiego Kościoła Prawosławnego”. Omówienie 827 Juan Manuel Diaz Sànchez – Juan Pablo S. Aguado Wyzwania społeczne i kierunki działania w dzisiejszej Hiszpanii 831 Karl-Georg Michel Wiara, polityka i demokracja w Europie 835 Co to jest pomocniczość? Wymiana poglądów między Stefano Fontaną a Lorenzo Ornaghim DOKUMENTY 851 Ojciec Święty Jan Paweł II Należy wprowadzić w życie nowe formy solidarności. Przesłanie do uczestników międzynarodowej konferencji nt. „Praca jako klucz do kwestii społecznej” 855 Konferencja Episkopatu Polski W trosce o nową kulturę życia i pracy. List społeczny KSIĄŻKI 873 Edward Balawajder Rec.: J. Mariański, Kryzys moralny czy transformacja wartości? Studium socjologiczne, RW KUL, Lublin 2001 878 Krzysztof Wroczyński Rec.: F. J. Mazurek, Godność osoby ludzkiej podstawą praw człowieka, RW KUL, Lublin 2001 ––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––– 679 S U M M A R I E S 46 (2001 nr 6), listopad-grudzień 2001 Bp G. Crepaldi, Jedność wspólnoty ludzkiej w nauczaniu społecznym Kościoła Autor wychodzi od zasygnalizowania pewnych dzisiejszych trudności w określeniu stosunków między jednostką a wspólnotą i między mniejszymi, pośrednimi wspólnotami a wspólnotą powszechną. Pokazuje, że specyficzne dla chrześcijaństwa jest głoszenie jedności rodzaju ludzkiego, a zatem i przynależności wszystkich do jednej ludzkiej wspólnoty. Nauka społeczna Kościoła przynosi dzisiejszej ludzkości pewne zasady i orientacje, które mogą pomóc w przezwyciężeniu pewnego pata, którego wyrazem jest opozycja między liberalizmem a komunitaryzmem. Uznaje też ona istnienie jednej wspólnej natury ludzkiej ponad różnymi kulturami i upatruje we wspólnocie czynnik rozwoju i humanizacji społeczeństwa. The Unity of the Human Community in the Social Teaching of the Catholic Church The Author points out some difficulties of the contemporary thought in setting up relationships between an individual and the community as well as between intermediate communities and the universal one. He illustrates the specific role of Christianity in announcing the unity of the human kind and, therefore, everybody’s membership in one human community. The social doctrine of the Church gives the humankind some principles and directions which can help us overcome the contraposition between liberalists and communitarians. The SDC states that there is a common human nature beyond the particular cultures and points out the community as a source for the development and the humanization of the society. A. Civico, Przywódcy religijni mediatorami na rzecz pokoju. Rozwiązywanie konfliktów zbrojnych Tragiczne wydarzenia z 11 września 2001 roku i posłużenie się przez Osamę bin Ladena retoryką religijną dla usprawiedliwienia ataku terrorystycznego na World Trade Center i na Pentagon są jedynie najnowszymi i najbardziej oczywistymi przykładami rosnącego wpływu religii na stosunki międzynarodowe. Religia jest często podstawowym wyznacznikiem wspólnot będących w konflikcie, jak w przypadku Chorwatów, Serbów i muzułmanów w Bośni, czy narodów Armenii i Azerbejdżanu na Kaukazie, hindusów i muzułmanów w Indiach, katolików i protestantów w Irlandii Północnej. Nie tylko bin Laden, ale także prezydent Bush odwoływał się do symboli religijnych, kiedy mówił o krucjacie, mając na myśli walkę z międzynarodowym terroryzmem. Używa się często retoryki religijnej dla podsycania, usprawiedliwienia i podtrzymywania powodów konfliktu. Niemniej jest też prawdą, że wszystkie wielkie religie wyraziły, poprzez swoich przywódców i teologów, zaangażowanie dla pokoju. Działacze religijni spełniają coraz ważniejszą rolę jako mediatorzy w konfliktach. SPOŁECZEŃSTWO 11 (2001) nr 6 ––––––––––––––––––––––––––––––––––––––– 680 Religious Leaders as Peace Mediators. Resolving Armed Conflicts The tragic events of the 11th September and the religious rhetoric used by Osama bin Laden to justify the terroristic attack on World Trade Center and the Penthagon, are only the most recent and evident manifestations of the increasing influence of religion on the international relationships. Religious affiliation is often the basic feature of communities which are in conflict, like Croatians, Serbians and Muslims in Bosnia; Armenians and Azerbaigians in the Caucasian region; Indu and Muslims in India; Catholic and Protestants in North Ireland. Not only bin Laden, but also President Bush had a recourse to religious symbols, when talking about „a crusade” in reference to the fight against international terrorism. Religious rhetoric is frequently used to foment and justify the motivation of a conflict. But it is also true that each great religion has declared an engagement for peace through its leaders and theologians. Religiously active persons are gaining an increasing role as mediators in conflicts. ks. Andrzej Dziuba, Chrześcijańska odpowiedzialność społeczna początku tysiąclecia Początek nowego tysiąclecia rodzi wiele nadziei, ale też obaw i pytań. Pytania dotyczą również Kościoła, w tym jego stanowiska wobec newralgicznych problemów współczesności. Jest to ważne, gdyż nauka Kościoła wyznacza kierunek procesowi kształtowania moralnej świadomości wierzących w świecie, a więc sposób traktowania problemów społeczności ludzkiej. Autor omawia szeroko – odwołując się do dokumentów – naukę Kościoła w odniesieniu do trzech sfer: gospodarczo-społecznej, politycznej i kulturowej. Akcentuje zasadę personalizmu i wymogi moralności osobowej, które muszą być spełnione w kształtowaniu demokratycznego ładu w życiu publicznym. Christian social responsibility at the beginnning of the millenium The beginning of a new millenium not only arouses new hopes but also kindles fears and brings up questions. Those questions regard the Church too, and its view on the most pressing contemporary problems. It is important, as the teaching of the Church gives direction to the process of forming the moral consciousness of the believers in the world, and thus the mode of dealing with the problems of the human community. The Author thoroughly treats, in reference to the relevant documents, the teaching of the Church belonging to three spheres: socio-economic, political and cultural. He brings out the principle of personalism and the requirements of personal morality which are to be fullfiled in course of establishing a democratic order in public life. V. Buonomo, Globalny Pakt: ONZ i prawa społeczno-gospodarcze ONZ wypracowała strategię mającą na celu ochronę podstawowych praw człowieka w dobie globalizacji. Strategia, nazwana Global Compact, obejmuje dwa kierunki: czuwanie nad przestrzeganiem praw człowieka od strony zagrażających im procesów gospodarczych i społecznych oraz wiązanie z ONZ wszystkich możliwych partnerów na –––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––– SUMMARIES 681 poziomie międzynarodowej governance. Zaproponowany w Davos w 1999 roku Global Compact nie jest „delegacją” do prywatnego sektora ani ceną, jaką miałby płacić za globalizację. Jest próbą połączenia działań różnych podmiotów stosunków międzynarodowych. Jest czynnikiem korygującym proces deregulacji, a zatem i nadzieją na przyszłość. Global Compact: the UN and Socio-economic Rights The UN have recently worked out a new strategy in order to protect fundamental human rights in the age of globalisation. This strategy, named Global Compact, is focused on two points: the first one is the vigilance of the protection of fundamental human rights, threatened by economic and social processes; the second one regards integrating all the possible partners with UN at the level of international governance. The Global Compact, proposed in Davos in 1999, is not a transfer to the private sector nor a price to pay for the globalisation. It is an attempt at uniting the activities of various subjects of the international relationships. Thus, it is a correcting factor in the deregulation process and a hope for the future. A. Bono, Afryka: rozwój, który nie nadchodzi Wobec rozlicznych świadectw gwałcenia praw dzieci w Afryce, uprawnione jest zadanie pytania, czy to prawda, jak zwykło się sądzić, że afrykańskie dzieci są źle chronione i chowane z powodu ubóstwa, które przeszkadza rodzicom i społeczeństwu zatroszczyć się o nie, czy raczej nie powinno się odwrócić związku przyczynowo-skutkowego: może Afryka jest biedna i nie potrafi przezwyciężyć swojego niedorozwoju także dlatego, że nie chroni dostatecznie własnych dzieci i zbyt mało się o nie troszczy. Skuteczność najbliższych strategii przeciwko ubóstwo w Afryce, które zostaną zastosowane przez państwa i organizacje regionalne i międzynarodowe, zależy, tak jak w przeszłości, od poprawnego zrozumienia przyczyn samego ubóstwa i bogactwa. Jeżeli chodzi o Afrykę, polityka ekonomiczna i społeczna będzie musiała koniecznie uwzględnić sytuację kulturową tego kontynentu i jasno ocenić rozmiary jego upośledzenia – większego niż jakikolwiek dług zagraniczny. Africa: the development which does not arrive In the presence of a great deal of evidence of violating children’s rights in Africa, we must ask whether it is true – as it is commonly believed – that African children are protected and brought up badly because of the poverty which impedes parents and the society from taking care of them; or rather, should we not reverse the cause and effect: Africa is poor and unable to overcome its underdevelopment because it does not protect its own children enough and takes too little care of them. SPOŁECZEŃSTWO 11 (2001) nr 6 ––––––––––––––––––––––––––––––––––––––– 682 The effectiveness of strategies against the poverty in Africa, which are to be employed by States as well as by international and regional organisations, depends – as it did in the past – upon understanding correctly the causes of the poverty and well-being themselves. The social and economic policy concerning Africa inevitably has to take into consideration the cultural context of the continent as well as to make a right evaluation of its underdevelopment, which is far more bigger than any foreign debts. W. Piesenko, Podstawy koncepcji społecznej Rosyjskiego Kościoła Prawosławnego W roku 2000 rosyjski Kościół prawosławny po raz pierwszy w dziejach ogłosił dokument, który dotyczy podstawowych zagadnień z zakresu stosunków między Kościołem a państwem oraz problemów współczesnego społeczeństwa. Autor, odwołując się także do wystąpienia metropolity Smoleńska i Kaliningradu Cyryla, przedstawia zawartość i historyczną doniosłość tego dokumentu, który warto porównać z treściami społecznej nauki Kościoła katolickiego. The Foundations of the Russian-orthodox Church’s Social View In the year 2000 the Russian-orthodox Church published, for the first time in its history, a document which touches on the fundamental matters regarding the relationships between the Church and the State as well as the problems of modern society. The Author presents – in reference to the statements of Cyrill, the metropolitan of Smolensk and Kaliningrad – the contents and the historic importance of the document, which is worth confronting with the social doctrine of the Roman-Catholic Church. Co to jest pomocniczość? Wymiana poglądów między Stefano Fontaną a Lorenzo Ornaghim Dnia 18 maja 2001 odbyła się w Turynie między Lorenzo Ornaghim z Uniwersytetu Katolickiego w Mediolanie a Stefano Fontaną, dyrektorem czasopisma „La Società”, debata na temat zasady pomocniczości, prowadzona przez Giovanniego Santambrogia, dziennikarza „Il Sole 24 Ore”. Publikujemy zapis tej dyskusji, która jest bardzo inspirująca, ponieważ zarówno ukazuje antropologiczne podstawy pomocniczości, jak i naświetla pewne aktualne problemy polityczne. What Is Subsidiarity? Stefano Fontana and Lorenzo Ornaghi confronting their ideas On the 18th of May 2001 in Turin a discussion on the principle of subsidiarity was held between Lorenzo Ornaghi from the Catholic Univeristy of Milan and Stefano Fontana, the director of „La Società”. The discussion was coordinated by Giovanni Santambrogio, a journalist of „Il Sole 24 Ore”. We publish the text of the discussion, which is highly inspiring, since it shows the anthropological foundations of subsidiarity and casts light on some of the current political problems. ––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––– 683 O D R E D A K C J I PRZEMYŚLEĆ NA NOWO SPRAWĘ POKOJU Redakcja A rtykuły w tym numerze w większości oscylują wokół problemów międzynarodowych. Po wydarzeniach z 11 września ten horyzont narzuca się nam w sposób szczególny. Jeśli przedtem ktoś miał jeszcze jakieś wątpliwości, to po tym dniu i następujących po nim wydarzeniach, wszyscy musieli zrozumieć, że świat może się na nas zwalić w jednym miejscu. Napięcia międzynarodowe mogą skoncentrować się w jednym zlokalizowanym punkcie i naprawdę granice już nie istnieją. Mówi się, że po tym wydarzeniu nic już nie będzie tak jak przedtem i obawiamy się, że to prawda. Terroryzm i wojna wytworzyły nowe układy międzynarodowe, wysunęły w Europie jedne państwa przed drugie, uaktywniły przeciwników i zwolenników globalizacji, doprowadziły do redefinicji tematu wojny jako słusznej obrony ludzkości, wciągnęły religie w rozmaite dwuznaczności dotyczące ich roli publicznej, zmusiły do zmiany przyzwyczajeń uważanych dotychczas za nienaruszalne, przywróciły siłę państwom i patriotyzmowi, a równocześnie osłabiły państwo stawiając nas wszystkich w obliczu „światowej wojny domowej”, toczonej bez wypowiedzenia i mobilizacji sił zbrojnych, osłabiły także ONZ, gdy tymczasem projektowanie na okres „po wojnie” wymaga jej aktywności, uruchomiły – pod różnymi hasłami – energie międzynarodowego społeczeństwa cywilnego, odsunęły na dalszy plan światowe problemy i sprawę ubóstwa całych kontynentów, koncentrując natomiast uwagę opinii publicznej na doniesieniach z Afganistanu. To nastąpiło po 11 września, a nastąpią jeszcze inne rzeczy. Artykuły w tym numerze wyrażają świadomość tej sytuacji. Chcemy, poprzez artykuł Aldo Civico, zaakcentować pozytywną rolę religii i przywódców religijnych w budowaniu pokoju. Nie może przejść taka interpretacja aktualnych konfliktów, że są to jakoby wojny religijne. Sądzimy, że Papież, zapraszając ponownie wszystkie religie do Asyżu na modlitwę o pokój, chciał oddalić takie niebezpieczeństwo. Postanowiliśmy także SPOŁECZEŃSTWO 11 (2001) nr 6 ––––––––––––––––––––––––––––––––––––––– 684 zamieścić tekst J.E. Mons. Giampaolo Crepaldi, sekretarza Papieskiej Rady „Iustitia et Pax”, na temat jedności rodzaju ludzkiego. Nauka społeczna Kościoła stawia wysoko sens jedności rodziny ludzkiej, przede wszystkim zaś w tych momentach niebezpieczeństwa, nienawiści, sporu. Chcieliśmy także przypomnieć ideę ONZ jako podmiotu polityki pokoju. Traktuje o tym artykuł Vincezo Buonomo. Działania ONZ są, poza wszystkim, mało znane, gdy natomiast Organizacja może odgrywać fundamentalną rolę także w zapobieganiu konfliktom, które mają zawsze wielorakie przyczyny, co wymaga interwencji nie sektorowych, ale globalnych. Wreszcie uważaliśmy za stosowne podkreślić, że słuszne zresztą koncentrowanie uwagi na terroryzmie i wojnie nie powinno przesłaniać przed ludzkością – Papież mówił o tym wielokrotnie – innych dramatycznych problemów ciążących nad naszą planetą. Z tego powodu zamieściliśmy artykuł Anny Bono o Afryce, która jawi się naszej świadomości jako kontynent zapomniany. Te artykuły podejmują temat pokoju, naświetlają jego różne aspekty. Sądzimy wszelako, że w związku z tym problemem potrzebne są dalsze refleksje i propozycje, czym powinni być zainteresowani wszyscy, którzy zajmują się nauką społeczną Kościoła. Czy encyklika Jana XXIII Pacem in terris dziś jeszcze wystarcza? Dialog religijny, wyzwania terroryzmu, nowe powiązanie pokoju ze sprawiedliwością ze względu na globalizację, istnienie nowych podmiotów w międzynarodowym społeczeństwie cywilnym, reforma organizacji międzynarodowych, nowe strategie rozwoju i walki z ubóstwem, nowe oblicze ponowoczesnej wojny, wymogi ingerencji humanitarnej, narastająca świadomość jedności i współzależności w ramach rodzaju ludzkiego, fundamentalizmy w proteście przeciwko zachodniemu ubóstwu pod względem wartości – to wszystko są całkiem nowe elementy sytuacji mające związek z pokojem. Po 11 września zmienił się scenariusz związany z hasłem „pokój” i dotyczący dróg jego realizacji. Nasze pismo idzie w tym kierunku, ale potrzebne jest naszym zdaniem o wiele szersze zaangażowanie. Na tym odcinku cała nauka społeczna Kościoła powinna uczynić krok naprzód. Tłum. Tadeusz Żeleźnik ––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––– Uniwersytet w Rostowie nad Donem Rosja W Roku Świętym 2000 Rosyjski Kościół Prawosławny przeżywał wielkie wydarzenie. Jak podkreślił to w swoim wywiadzie metropolita Smoleńska i Kaliningradu – Kirył, zarazem kierownik sekcji do spraw kościelnych stosunków zewnętrznych rosyjskiej Cerkwi i przewodniczący synodalnej grupy roboczej do przygotowania projektu Podstaw koncepcji społecznej Rosyjskiego Kościoła Prawosławnego, po raz pierwszy w historii nie tylko Rosyjskiego Kościoła Prawosławnego, lecz również całego ekumenicznego prawosławia Święty Sobór Jubileuszowy 15 sierpnia 2000 roku przyjął koncepcję społeczną, która ujmuje podstawowe kwestie stosunków Cerkiew-państwo i problemy współczesnego społeczeństwa (1). Metropolita Kirył powiedział w wywiadzie, że grupa robocza wykorzystała bogate historyczne doświadczenia Kościoła chrześcijańskiego. Stwierdzono przy tym, że chodzi tutaj nie tylko o doświadczenie Kościoła prawosławnego w innych krajach, lecz także innych Kościołów chrześcijańskich (2). (Można sądzić, że odnosi się to również do katolickiej nauki społecznej, która, jak wiadomo, częściej jest określana jako chrześcijańska nauka społeczna). W swoim referacie podczas Soboru metropolita Kirył wyłożył naczelne zasady tej koncepcji. Dokument ten nie porusza wielu ważnych i konkretnych kwestii aktualnych, jak np. problemy poszczególnych diecezji. Zostały one celowo pominięte. Zdaniem metropolity Kiryła, synodalna komisja robocza widziałaby swój cel w tym, aby przygotować dokument nie na kilka lat, ale przynajmniej na następne dziesięciolecia. Tytuł Podstawy koncepcji społecznej należy rozumieć w szerokim znaczeniu. Z treści można dowiedzieć się, że są tam poruszone różne sprawy, które dotyczą życia chrześcijanina w społeczeństwie świeckim. Zadanie to, które komisja otrzymała w roku O M Ó Walentin Piesenko I Omówienie N O T Y Podstawy koncepcji społecznej Rosyjskiego Kościoła Prawosławnego. W I E N I A 809 SPOŁECZEŃSTWO 11 (2001) nr 6 ––––––––––––––––––––––––––––––––––––––– N O T Y I O M Ó W I E N I A 810 1994 od Soboru Rosyjskiego Kościoła Prawosławnego, wymagało, aby świadomie potraktować wszystkie te problemy jako jedną całość. „Uwzględniając wielkie historyczne zmiany, które zachodzą zarówno w naszym społeczeństwie, jak i na całym świecie, nie możemy ograniczać się do poszczególnych wyjaśnień aktualnych kwestii. Potrzebny jest długofalowy program służby Kościoła społeczeństwu, program, u którego podstaw leży teologiczna świadomość sytuacji Kościoła w pluralistycznym społeczeństwie świeckim. Społeczeństwo, do którego należy większość naszego Kościoła, nie jest już określane przez ideologię państwowego ateizmu, jak w ubiegłych dziesięcioleciach (w czasie rządów sowieckich – W. P.), ale bynajmniej nie jest też jednorodnie prawosławne, jak było to w przeciągu wielu stuleci, w większej części drugiego tysiąclecia (przed Rewolucją Październikową 1917 roku – W. P.)” – podkreślał metropolita Kirył (3). Istnieje wiele problemów współczesnych, wobec których Cerkiew nie zajęła jeszcze oficjalnego stanowiska. Jest oczywiście wiele prywatnych opinii, wyrażanych przez kapłanów, teologów, filozofów, opinii często diametralnie odmiennych, a brakuje jednolitego stanowiska Cerkwi. „Dlatego też jest konieczne, abyśmy sformułowali ogólnokościelną koncepcję społeczną” (4). Koncepcja ta stanie się podstawą do rozwiązania kwestii cząstkowych. Koncepcja ustala szereg konkretnych norm i zasad, musi ona być miarodajną, praktyczną instrukcją dla biskupów, kapłanów i laikatu. Pozwoli to członkom Cerkwi zająć wspólne stanowisko w dialogu z państwem i społeczeństwem i przyczyni się do zjednoczenia sił kościelnych. Dla społeczeństwa świeckiego dokument ten będzie jasnym przedstawieniem stanowiska Cerkwi wobec problemów współczesności (5). Po dokonanych już zmianach w życiu państwowym i społecznym i pojawieniu się nowych problemów z tej dziedziny – co wymaga oceny ze strony Cerkwi – nauka społeczna z całą pewnością będzie się rozwijać i udoskonalać. Dlatego też nasz dokument nazywa się Podstawy (6) – podkreślono w komunikacie. Nauka społeczna Rosyjskiego Kościoła Prawosławnego obejmuje szeroką paletę różnorodnych problemów współczesności. Pełen treści tekst liczy 83 strony (7). Dlatego też mogę tylko spróbować naszkicować tu niektóre ważne problemy. W pierwszym rozdziale Podstawowe zasady teologiczne omawia się rozumienie – z punktu widzenia prawosławia – stosunków między Cerkwią a społeczeństwem świeckim, udział wierzących ––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––– O M Ó I N O T Y w Chrystusowym zbawieniu świata. Kościół wypełnia swoją misję wyzwolenia człowieka po grzechu pierworodnym. „Kościół czyni to nie tylko poprzez bezpośrednie przepowiadanie, lecz również przez dobre działania, które są skierowane na poprawianie duchowo-moralnego i materialnego stanu świata. Dlatego utrzymuje kontakt z państwem, nawet gdy nie ma ono chrześcijańskiego charakteru, jak również z różnymi organizacjami społecznymi i poszczególnymi ludźmi, nawet gdy nie identyfikują się oni z wiarą chrześcijańską. Kościół ma nadzieję, że doprowadzi tych ludzi do pokoju, jedności i dobrobytu, w których to warunkach może najlepiej wypełniać swoje zbawcze dzieło” (8). Jest wiele sporów wokół problemu narodu. Metropolita Kirył opisuje dwie skrajności. Jedni akcentują ekumeniczny charakter prawosławia i próbują nawet zanegować pojęcie chrześcijańskiego patriotyzmu, prawa chrześcijan do narodowej tożsamości. Druga skrajność polega na tym, że sprowadza się prawosławie do atrybutu tradycyjnej świadomości narodowej. W istocie rzeczy, Bóg zastępowany jest przez naród. To rodzi takie grzeszne postawy, jak agresywny nacjonalizm, ksenofobia, dzielenie narodów na lepsze i gorsze, pretensje do wyjątkowości narodów, wrogość między narodowościami (9). Dlatego też w Podstawach... idzie zarówno o ekumeniczny charakter Kościoła Chrystusowego (§ II, p. 1), jak też o prawosławne pojmowanie patriotyzmu. W Podstawach... wskazuje się również, że patriotyzm wyznawcy prawosławia musi być skuteczny (§ II, p. 3). Wyraża się on również poprzez udział w życiu państwowym. Gdybyśmy powtórzyli te, przez niektórych ulubione słowa – podkreślał metropolita Kirył – że polityka jest dla nas sprawą zbyt brudną i niechrześcijańską, złożylibyśmy dobrowolnie życie państwa w ręce tych, którzy są przeciwni chrześcijańskim wartościom etycznym, a w najlepszym razie – obojętni wobec nich (10). W § II, p. 4 zawiera się obowiązkowa dla wszystkich wyznawców prawosławia norma: podczas konfliktów narodowościowych Cerkiew nie może stawać po żadnej ze stron, z wyjątkiem przypadków jawnej agresji lub niesprawiedliwości wyrządzonej przez jednego z uczestników. Trzeci rozdział nosi tytuł Cerkiew a państwo. W Podstawach... jest napisane: „Państwo jako konieczna część składowa życia w zepsutym przez grzech świecie, w którym zarówno jednostki, jak i społeczeństwo wymagają ochrony przed niebezpiecznymi W I E N I A 811 SPOŁECZEŃSTWO 11 (2001) nr 6 ––––––––––––––––––––––––––––––––––––––– N O T Y I O M Ó W I E N I A 812 skutkami grzechu, jest błogosławione przez Boga” (§ III, p. 3) (12). Jednak dla Cerkwi jest bardzo ważne, aby określić granice kompetencji państwa, zauważa metropolita Kirył. W Podstawach... stwierdza się: „Chrześcijanie muszą unikać absolutyzacji władzy i uznać jej znaczenie czysto ziemskie, nietrwałe i przemijające, które zależy od istnienia grzechu i konieczności jego zmniejszania. Państwo w żadnym wypadku nie może stać się instytucją samowystarczalną. Wiemy, że taka tendencja pojawiała się wielokrotnie w historii i wiemy również, jakie niebezpieczne skutki przynosiła” (13). U podstaw stosunków Cerkiew-państwo leży zasada „wzajemnego niemieszania się” w sprawy właściwe dla każdej ze stron. Lecz Cerkiew nie może zgodzić się z taką wizją świeckiego charakteru państwa, kiedy „wypieranie religii ze wszystkich obszarów życia, odmawianie udziału w rozwiązywaniu znaczących dla społeczeństwa zadań, pozbawianie związków religijnych prawa do oceniania działalności władz” staje się normą (14). W Podstawach... są też jasno określone granice lojalności Cerkwi wobec władzy państwowej (§ III, p. 5). Gdy władza zmusza wyznawców prawosławia do grzesznych działań, Cerkiew musi odmówić państwu posłuszeństwa. Gdy zostają wyczerpane możliwości dialogu Cerkwi z państwem, Cerkiew ma prawo zwrócić się do czynników międzynarodowych, jak również do międzynarodowej opinii publicznej i wezwać swoje dzieci do pokojowego nieposłuszeństwa obywatelskiego (15). Ważną rolę oczywiście odgrywa w tym dokumencie analiza stosunku Cerkwi do wolności sumienia (§ III, p. 6). Jest on ambiwalentny. Z jednej strony jej konieczność świadczy o tym, że społeczeństwo utraciło religijne cele i wartości i oznacza masową apostazję, obojętność wobec Cerkwi. Jednak z drugiej strony, jeśli ocenia się realistycznie stan współczesnego społeczeństwa, trzeba uznać, że ta zasada daje możliwość egzystencji Cerkwi w świecie bez religii i zapewnia jej legalny status oraz niezależność od inaczej wierzących albo niewierzących warstw społeczeństwa (16). Religijna neutralność światopoglądowa państwa nie zaprzecza chrześcijańskiemu poglądowi na temat roli Cerkwi w społeczeństwie, podkreśla się w Podstawach... Jednakże Cerkiew musi wskazywać państwu na niedopuszczalność totalnej kontroli życia jednostki, jej przekonań, jej relacji z innymi ludźmi, również ––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––– O M Ó I N O T Y niedopuszczalność obrażania uczuć religijnych itd. Cerkiew może opierać się na pomocy i udziale państwa w realizowaniu swoich programów formacyjnych w zakresie spraw społecznych, charytatywnych i innych, ważnych dla społeczeństwa. Oczekuje ona także, iż państwo będzie uwzględniało w swych stosunkach ze stowarzyszeniami religijnymi ich liczebność, ich miejsce w kształtowaniu historycznego, kulturowego i duchowego oblicza narodu, a także ich obywatelski punkt widzenia – stwierdza się w Podstawach... Moim zdaniem to stanowisko nie wymaga komentarza. Metropolita Kirył uważa, że w Cerkwi wiele jest dyskusji, często bardzo gwałtownych, nad tym, jaka forma zarządzania państwem najbardziej odpowiadałaby życzeniom Cerkwi. Najważniejsze jest i pozostaje pytanie – czy zgodnie z tradycją monarchia jest najkorzystniejsza dla Rosyjskiego Kościoła Prawosławnego, czy też monarchia – zależna od przejściowych uwarunkowań historycznych – w żaden sposób nie powinna być przenoszona na grunt dzisiejszej rzeczywistości politycznej (18). W Podstawach... stwierdza się: „forma i działania rządu są w wysokim stopniu określone przez duchowy i moralny stan społeczeństwa. Świadoma tego Cerkiew akceptuje obecny wybór ludzi lub przynajmniej mu się nie sprzeciwia” (19). W Podstawach... poruszona jest również kwestia zmiany formy rządu. Główną uwagę Cerkiew powinna poświęcać nie zewnętrznemu ustrojowi państwa, lecz stanowi serc jego członków. Dlatego też Cerkiew nie uważa za możliwe inspirowanie zmian formy rządów. Sobór Rosyjskiego Kościoła Prawosławnego zaakcentował w 1994 roku, że Cerkiew nie powinna faworyzować żadnego ustroju państwowego ani istniejącej doktryny politycznej (20). W § III, p. 8 zostały wymienione praktyczne obszary wzajemnego oddziaływania Cerkwi i państwa dla dobra narodu: – działania służące pojednaniu zwaśnionych stron, prowadzone na płaszczyźnie międzynarodowej, międzynarodowościowej i obywatelskiej, popieranie porozumienia i współpracy między ludźmi, narodami i państwami; – starania o zachowanie moralności w społeczeństwie. – duchowe, kulturalne, moralne i patriotyczne kształcenie i wychowanie; – wspieranie działalności charytatywnej, postaw miłosierdzia, rozwoju wspólnych programów społecznych; W I E N I A 813 SPOŁECZEŃSTWO 11 (2001) nr 6 ––––––––––––––––––––––––––––––––––––––– N O T Y I O M Ó W I E N I A 814 – ochrona, odtwarzanie i rozwijanie dziedzictwa historycznego i kulturowego, włącznie z opieką nad pomnikami kultury i historii; – dialog z władzami państwowymi wszystkich szczebli na temat programów znaczących dla Cerkwi i społeczeństwa, w tym przy przygotowywaniu różnych ustaw, przepisów itd. – piecza nad wojskowymi i pracownikami organów ochrony prawa, nad ich duchowym i moralnym wychowaniem; – zapobieganie naruszeniom prawa, opieka nad więźniami; – nauka, włącznie z naukami humanistycznymi; – służba zdrowia; – kultura i twórczość; – kościelne i świeckie środki masowego przekazu; – ochrona środowiska; – działalność gospodarcza na rzecz Cerkwi, państwa i społeczeństwa; – wspieranie rodziny, ochrona matki i dziecka; – sprzeciw wobec działalności struktur pseudoreligijnych (przede wszystkim sekt), które są niebezpieczne dla jednostki i społeczeństwa (21). W Podstawach... są również określone te obszary działania, w których klerowi nie wolno współpracować z państwem: – walka polityczna, walka wyborcza, akcje na rzecz popierania jakichkolwiek partii politycznych czy przywódców państwowych i politycznych; – udział w wojnie domowej lub wojnie najeźdźczej; – bezpośredni udział w działaniach śledczych, rozpoznawczych i innych, gdzie ustawowo wymagane jest zachowanie tajemnicy, przy spowiedzi lub w sprawozdaniu dla zwierzchności kościelnej (22). Wszystkie te sprawy są dalej rozpatrywane w rozdziale V pt. Cerkiew i polityka. W ramach tego artykułu wystarczy tylko powiedzieć, że świeccy, którzy uczestniczą w działalności państwowej lub politycznej, czynią to samodzielnie i nie mogą identyfikować swoich działań politycznych ze stanowiskiem Cerkwi ani występować w jej imieniu (§ V, p. 4) (23). W rozdziale Etyka chrześcijańska a prawo świeckie (§ IV, p. 1) poruszony jest temat relacji między moralnością a prawem. Zadanie prawa świeckiego polega nie na tym, aby grzeszny świat stał się królestwem Bożym, ale na tym, by nie stał się piekłem (§ IV, p. 2) (23). ––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––– O M Ó I N O T Y W dokumencie tym oceniane są również, z punktu widzenia prawosławia, stanowiska odnośnie do nienaruszalnych praw człowieka, które leżą u podstaw dzisiejszej świeckiej świadomości prawnej. (Moim zdaniem chodzi tutaj o prawo naturalne). U podstaw idei takich praw leży biblijna nauka o człowieku jako odbiciu i wiernym obrazie Boga, „jako istocie pod względem ontologicznym wolnej”. Bóg strzeże wolności człowieka, nie zmuszając jego woli do czegokolwiek. Przeciwnie, to szatan dąży do tego, aby wziąć w posiadanie wolę człowieka, aby go ujarzmić. Jeżeli prawo jest w zgodzie z prawdą objawioną przez Jezusa Chrystusa, stoi na straży wolności człowieka: „gdzie jest duch Pański – tam wolność” (2 Kor 3, 17) (25). W § IV, p. 7 zauważa się jednak, że wraz z sekularyzacją te szczytne zasady nienaruszalnych praw człowieka przeobraziły się w pojęcie praw jednostki bez jej związku z Bogiem. Ale bez Boga egzystuje tylko człowiek upadły. Chrześcijanin potrzebuje swoich praw przede wszystkim po to, aby urzeczywistnić swoje powołanie do stania się wiernym obrazem Boga, aby wypełnić swój obowiązek wobec Boga, Kościoła, innych ludzi, rodziny, państwa, narodu oraz innych wspólnot ludzkich (26). W § IV, p. 9 jest określona granica posłuszeństwa dzieci Cerkwi: we wszystkim, co dotyczy wyłącznie ziemskiego porządku, prawowierny chrześcijanin musi podlegać przepisom, niezależnie od tego, czy są one doskonałe, czy chybione. Ale gdy posłuszeństwo zakłada popełnienie grzechu wobec Boga i bliźniego, chrześcijanin musi otwarcie na drodze legalnej przeciw temu wystąpić, a jeśli takie legalne wystąpienie jest niemożliwe lub nieskuteczne, musi zająć postawę obywatelskiego nieposłuszeństwa (27). W mojej ocenie trudno jest powiedzieć, jak wspomniane działania mogłyby przybierać kształt w dzisiejszej Rosji, należy jednak podkreślić, że w okresie sowieckim takie wskazania Cerkwi byłyby całkowicie niemożliwe. W rozdziale Praca i jej owoce (§ VI) mówi się o sprawach religijnego sensu pracy. Praca jest cnotą, jeżeli jest współdziałaniem z Bogiem i przyczynia się do urzeczywistniania jego planu wobec świata i człowieka (§ VI, p. 4). „Praca nie jest jednak miła Bogu, gdy służy egoistycznym interesom, jak też zaspokajaniu grzesznych potrzeb ciała i ducha” (pijaństwo, narkomania, cudzołóstwo, nierząd). Dlatego Cerkiew błogosławi każdą pracę, która służy dobru człowieka i odpowiada chrześcijańskim normom moralnym” (28). W I E N I A 815 SPOŁECZEŃSTWO 11 (2001) nr 6 ––––––––––––––––––––––––––––––––––––––– N O T Y I O M Ó W I E N I A 816 W § VI, p. 6 napisano, że „nieopłacanie uczciwej pracy jest nie tylko przestępstwem wobec człowieka, lecz także grzechem wobec Boga. Zarazem przykazanie Boże nakazuje pracującym troszczyć się o ludzi, którzy z różnych powodów nie mogą sami się utrzymać – jak uchodźcy, żebracy, sieroty, wdowy – i dzielić z nimi owoce pracy. Cerkiew wzywa społeczeństwo do sprawiedliwego podziału owoców pracy, przy którym bogaty wspiera biednego, zdrowy – chorego, zdolny do pracy – sędziwego. Dobro duchowe i utrzymanie się samodzielne są możliwe tylko w tym przypadku, gdy zabezpieczenie życia, zdrowie i minimum egzystencji wszystkich obywateli uważane jest za bezwzględny priorytet przy podziale dóbr materialnych” (29). Według mnie należy podkreślić, że te myśli zawarte w Podstawach... są szczególnie ważne i aktualne dla szerokich warstw społeczeństwa w dzisiejszej Rosji. Naturalnie, nie oznacza to, że inne myśli tego dokumentu nie są aktualne. Główna sprawa moim zdaniem polega na tym, aby je możliwie najszybciej urzeczywistnić. Stosunek Rosyjskiego Kościoła Prawosławnego do dóbr materialnych wyczerpująco przedstawiony został w rozdziale Własność (§ VII). „Ludzie otrzymują wszystkie ziemskie dobra od Boga, do którego należy absolutne prawo ich posiadania” (30). Są różne formy własności: państwowa, społeczna, spółdzielcza, prywatna. „Cerkiew nie wyróżnia żadnej z tych form. Każda z nich umożliwia zarówno zjawiska grzeszne – rabunek, chciwość, niesprawiedliwy podział owoców pracy – jak też godziwe, moralne wykorzystanie dóbr materialnych” (31). Cerkiew nie ignoruje materialnych (egzystencjalnych) potrzeb i zarazem nie aprobuje dążenia ludzi, aby zdobywać dobra materialne i uznawać to za najwyższy cel i wartość swojego istnienia (§ VII, p. 1). Cerkiew uznaje prawo człowieka do własności, chociaż prawo to jest względne. Dlatego Cerkiew nie może pochwalać wywłaszczania i podziału własności, jeżeli jest naruszone prawo legalnych posiadaczy (32). W § VII, p. 4 mowa jest również o własności organizacji religijnych. Główną jej część stanowią dobrowolne składki wiernych. Dlatego nie powinny tutaj panować zasady finansów i gospodarki państwa, w szczególności nie może być automatycznie stosowanego opodatkowania. Z punktu widzenia Cerkwi „roszczenia w stosunku do składek wiernych są przestępstwem wobec człowieka i Boga” (33). ––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––– O M Ó I N O T Y Aktualne problemy współczesności poruszone są w rozdziale Wojna i pokój. W komunikacie metropolity Kiryła tylko wspomniany jest chrześcijański pogląd na temat sprawiedliwej wojny (§ VIII, p. 1-2) (34), w Podstawach... przedstawiona jest definicja sprawiedliwej wojny według zachodniej tradycji chrześcijańskiej, która wychodzi od św. Augustyna (35). Rosyjski Kościół Prawosławny uważa wojnę za zło, nie zabrania jednak swoim dzieciom brać w niej udziału, gdy chodzi o obronę bliźniego i przywrócenie naruszonej sprawiedliwości. W tym przypadku wojna jest wprawdzie niepożądanym, ale nieuniknionym środkiem (36). „Z chrześcijańskiego punktu widzenia, pojęcie moralnej prawdy opierać się powinno na następujących głównych zasadach: miłość do bliźniego, swojego narodu i ojczyzny; zrozumienie dla potrzeb innych narodów; przekonanie o tym, że dobru własnego narodu nie można służyć przy użyciu niemoralnych środków” (37). Ale w dzisiejszym systemie stosunków międzynarodowych jest czasami trudno rozróżnić między wojną obronną a napastniczą. Dlatego Kościół w każdym przypadku dokonać powinien konkretnego osądu. Jedną z głównych cech wyróżniających, czy wojna jest sprawiedliwa, czy niesprawiedliwa, jest sposób jej prowadzenia, jak również stosunek wojska do jeńców wojennych i cywilów, w szczególności do kobiet, dzieci i ludzi starych. Tylko na podstawie analizy postawy moralnej uczestników wojny można w sposób najbardziej prawidłowy ocenić wojnę (38). Poprzez to ujawnia się dla Cerkwi konieczność troski zwłaszcza o wojskowych, aby wychowywać ich w duchu wierności wysokim moralnym ideałom. Ale najważniejszym zadaniem Cerkwi jest służenie na rzecz stanowienia pokoju (39). Rozdział Przestępczość, kara, poprawa odsłania duchowe źródła przestępczości, która bierze się z dotkniętej grzechem duszy (§ XI, p. 1). W dokumencie przedstawia się podstawy działań Cerkwi na rzecz zapobiegania przestępczości. Są to przede wszystkim starania o to, aby umacniać prawdziwe duchowe i moralne wartości, jak również duszpasterska troska o więźniów i pracowników organów zajmujących się ochroną prawa (40). Cerkiew ukazuje również konieczność ludzkiego traktowania więźniów i osób poddanych śledztwu, odrzuca tortury i inne formy poniżania występujące w procedurze śledczej. Zadanie Cerkwi polega na moralnym uleczeniu więźniów i okazywaniu im W I E N I A 817 SPOŁECZEŃSTWO 11 (2001) nr 6 ––––––––––––––––––––––––––––––––––––––– N O T Y I O M Ó W I E N I A 818 miłosierdzia. W Podstawach... przedstawione są zalecenia co do konkretnych metod działania Cerkwi w więzieniach (41). Trzeba tu ponownie podkreślić, że te tezy, a szczególnie te praktyki, są dla Rosyjskiego Kościoła Prawosławnego, po długim okresie rządów sowieckich, całkowicie nowe. W § IX poddaje się wyczerpującej analizie zagadnienie kary śmierci. W zasadzie Rosyjski Kościół Prawosławny opowiada się przeciwko karze śmierci, a jego argumenty podobne są do tych, którymi posługuje się Kościół katolicki (42). Podstawy... stwierdzają, że chrześcijański wpływ moralny (chodzi o wpływ Kościoła prawosławnego – V. P.) wykształcił w ludzkiej świadomości negatywny stosunek do kary śmierci. Zarazem Cerkiew uznaje, że „o rezygnacji z kary śmierci decyduje społeczeństwo przy uwzględnieniu stanu przestępczości, zachowania prawa i funkcjonowania wymiaru sprawiedliwości, przede wszystkim jednak z uwagi na ochronę życia uczciwych członków społeczeństwa” (43). Centralnym problemem rozdziału Kwestie etyki osobistej, rodzinnej i społecznej są wartości rodziny chrześcijańskiej (§ X). W naszym wielonarodowym państwie ważną rolę odgrywa kwestia małżeństw mieszanych pod względem wyznaniowym. Również dzisiaj Rosyjski Kościół Prawosławny zgodnie z tradycją nie udziela ślubów prawosławnym z niechrześcijanami, uważa jednak takie małżeństwa za zgodne z prawem (w sensie świeckim), a nie za konkubinaty. Tak jak do tej pory Cerkiew pozwala na zawarcie małżeństwa kobietom wyznania prawosławnego, katolickiego i protestanckiego, które wierzą w Boga Trójjedynego, jeżeli małżeństwo jest pobłogosławione przez Kościół prawosławny, a dzieci wychowywane są w prawosławiu (44). W § X, p. 3 poświęca się szczególną uwagę dozwolonym podstawom rozwodu. Nie będę tu wymieniał wszystkich (45). Należy podkreślić, że Cerkiew bierze pod uwagę wzrost rozwodów w dzisiejszej Rosji i Podstawy... nawołują kapłanów, aby wyczerpująco wyjaśnili narzeczonym, podczas rozmowy przedślubnej, ideę nierozwiązywalności małżeństwa. Rozwód może być przez Cerkiew dopuszczony jedynie w wyjątkowych, szczególnych przypadkach (46). Cerkiew nie aprobuje powtórnego małżeństwa, ale też go nie zakazuje. W wyjątkowym przypadku zawarcie trzeciego małżeństwa jest przez Cerkiew dozwolone, ale po długiej pokucie i zadośćuczynieniu. Zawarcie małżeństwa po raz czwarty, nawet po śmierci współmałżonka, w żadnym przypadku nie jest dozwolone. ––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––– O M Ó I N O T Y W § X, p. 4 akcentuje się decydujące znaczenie rodziny w kształtowaniu osobowości. Wielkiej troski przysparza Cerkwi niszczenie więzi między rodzicami a dziećmi. Cerkiew wysoko ceni społeczną rolę kobiety, jej równouprawnienie w polityce, kulturze, socjalne, a zarazem występuje przeciwko tendencji do dyskredytowania jej jako żony i matki (§ X, p. 5). W § X, p. 6 wyrażony jest negatywny stosunek Cerkwi do takich chorób społeczeństwa, jak pornografia, prostytucja i propagowanie nierządu. Cerkiew nie popiera tych programów szkolnych „wychowania seksualnego” („pedagogiki seksualnej”), które uznają za normę stosunki przedmałżeńskie, a co więcej – różne perwersje (48). Rozdział XI pt. Zdrowie jednostki i narodu wyraża stosunek Rosyjskiego Kościoła Prawosławnego do chorób i zdrowia, które przez Kościół uważane jest za całościową, harmonijną jedność ciała i duszy. Niektóre główne punkty tego rozdziału zostaną tutaj wymienione. Z punktu widzenia Cerkwi powiązanie pomocy medycznej i troski o duszę jest bardzo ważne. Wyraża się to poprzez tworzenie kaplic w szpitalach, tworzenie wspólnot prawosławnych, które opiekują się chorymi (w Rosji istnieją odrębne wspólnoty braci i sióstr). Wszystko to jest oczywiście dla postsowieckiego kraju całkiem nowe. W § XI, p. 3 podkreśla się konieczność współpracy Cerkwi z państwem i społeczeństwem w zakresie ochrony zdrowia. W tym przypadku szczególnie ważne są zasady dotyczące relacji między lekarzem i pacjentem, u podstaw których leży respekt dla integralności, wolnego wyboru i godności osoby. Rosyjski Kościół Prawosławny nie wyróżnia tutaj żadnego z modeli kształtowania pomocy medycznej. Uważa jednak, że powinna ona być dostępna dla wszystkich członków społeczeństwa – i to na najwyższym poziomie – niezależnie od ich pozycji materialnej i społecznej, również gdy chodzi o rozdzielanie skąpych zasobów medycznych (49). W § XI, p. 4 wyraża się troskę Cerkwi z powodu kryzysu demograficznego w Rosji, podkreśla się konieczność stałego dialogu Cerkwi z państwem i z mediami na temat związanych z tym problemów. W § XI, p. 5 poświęca się szczególną uwagę chorobom psychicznym. Moralnie niedopuszczalna jest psychoterapia, u podstaw której leży tłamszenie osobowości pacjenta i poniżanie jego W I E N I A 819 SPOŁECZEŃSTWO 11 (2001) nr 6 ––––––––––––––––––––––––––––––––––––––– N O T Y I O M Ó W I E N I A 820 godności. Kościół prawosławny kategorycznie sprzeciwia się także metodom okultystycznym (50). Paragraf XI, p. 6 poświęcony jest problemom alkoholizmu i narkomanii, których rozprzestrzenianie się świadczy o upadku moralnym wielu członków społeczeństwa, utracie przez nich sensu życia i duchowych punktów orientacji (51). Nie kwestionując pomocy medycznej, Cerkiew szczególną uwagę kieruje na zapobieganie i rehabilitację, które są najskuteczniejsze przy świadomym włączeniu się cierpiących w życie eucharystyczne i wspólnotowe. W rozdziale Problemy bioetyki (§ XII) przedstawione jest oficjalne stanowisko Rosyjskiego Kościoła Prawosławnego wobec szeregu kwestii, które coraz częściej poruszają społeczeństwo. Jak podkreśla w swoim komunikacie metropolita Kirył, występują liczne problemy, takie jak przerywanie ciąży, homoseksualizm, wobec których można tylko potwierdzić tradycyjne nauczanie Cerkwi. Jest jednak wiele innych problemów wywołanych przez dynamiczny rozwój biomedycznych technologii w drugiej połowie XX wieku, na które nie ma gotowych odpowiedzi. W czasie Soborów Ekumenicznych nie można było sobie tych problemów wyobrazić i zadanie dzisiejszej teologii prawosławnej polega na tym, aby te nowe kwestie od nowa przemyśleć w świetle pojęć o życiu ludzkim, godności osoby ludzkiej, które zakotwiczone są w Bożym objawieniu (53). Cerkiew, tak jak do tej pory, ma negatywny stosunek do takich, powszechnych dziś grzechów, jak przerywanie ciąży (§ XII, p. 2). Są jednak różne konkretne przypadki, gdy np. rozwój ciąży zagraża życiu matki. W dokumencie pisze się: „Aby nie odrzucać kobiet, które dokonały aborcji, Cerkiew nawołuje je do pokuty i przezwyciężenia zgubnych skutków grzechu, poprzez modlitwę i pokutę” (54). W § XII, p. 6 Rosyjski Kościół Prawosławny zajmuje stanowisko wobec najbardziej niebezpiecznych zamiarów klonowania ludzkich istot. „Idea ta jest bezsprzecznie zagrożeniem dla samej natury ludzkiej, u podstaw której leży obraz Boga, którego niepomijalną częścią składową są wolność i niepowtarzalność osoby” (55). W związku z coraz powszechniejszym transplantowaniem ludzkich tkanek i organów, w § XII, p. 7 ustalone są ważne – ze stanowiska Cerkwi – warunki moralnej dopuszczalności takich operacji: dobrowolna zgoda dawcy w czasie jego życia oraz ––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––– O M Ó I N O T Y wykluczenie skracania życia jednego człowieka, aby przedłużyć życie innego. Całkowicie niedopuszczalne jest używanie tkanek i organów od embrionów ludzkich, uzyskanych w drodze aborcji (56). Tutaj, moim zdaniem, stanowisko Cerkwi jest zbliżone do stanowiska Kościoła katolickiego (57). Zarazem Cerkiew uważa eutanazję (w tekście jest ona określana jako „tak zwana”) za niedopuszczalną, także wtedy, gdy prosi o nią umierający (58). W § XII, p. 9 wyrażony jest niezmiennie negatywny stosunek Cerkwi do grzesznego homoseksualizmu. Cerkiew jest przekonana, że „osoby, które propagują homoseksualny sposób życia, nie powinny być dopuszczane do działalności wychowawczej, oświatowej i innej wśród dzieci i młodzieży, jak również do sprawowania przełożeństwa w wojsku i w więzieniach”. Cerkiew nie uznaje także sztucznej zmiany płci. Może ona mieć tylko negatywne następstwa dla dalszego rozwoju osobowości (59). W rozdziale Cerkiew i problemy ekologii (§ XII) wyraża się stanowisko prawosławia wobec dzisiejszego kryzysu wzajemnych oddziaływań człowieka z naturą. Wśród jego bezpośrednich przyczyn najważniejszą rolę odgrywa „niespotykany dotąd i nieuzasadniony wzrost konsumpcji w krajach wysoko rozwiniętych, gdzie dążenie do zbytku i luksusu stała się normą życia” (§ XII, p. 1). Ale głównym powodem kryzysu jest „grzeszność człowieka i jego odejście od Boga”. Ludzie zapomnieli, że słowa „zaludniajcie ziemię... czyńcie ją sobie poddaną... i panujcie nad wszystkimi zwierzętami” (Rdz 1, 28) nie oznaczają, że wszystko jest dozwolone (§ XII, p. 2). Ludzkość coraz bardziej pojmuje wadliwość koncepcji panowania człowieka nad naturą (§ XII, p. 3). Cerkiew ocenia starania o przezwyciężenie kryzysu ekologicznego po owocach i nawołuje do aktywnej współpracy w akcjach społecznych na rzecz ochrony tego, co stworzył Bóg. Zarazem Cerkiew zauważa, że starania te stałyby się bardziej owocne, gdyby podstawy relacji człowieka z naturą miały charakter nie tylko wyraźnie humanistyczny, ale i chrześcijański (§ XII, p. 4). W § XII, p. 5 wyraża się przekonanie, że odpowiedzi na liczne pytania wywołane przez kryzys środowiska można znaleźć nie w obszarach gospodarki, biologii, technologii czy polityki, lecz w ludzkich duszach. Przezwyciężenie kryzysu ekologicznego W I E N I A 821 SPOŁECZEŃSTWO 11 (2001) nr 6 ––––––––––––––––––––––––––––––––––––––– N O T Y I O M Ó W I E N I A 822 mogłoby mieć u podstaw tylko duchową przemianą człowieka (60). Teologiczne ukazanie sensu rozwoju nowoczesnej cywilizacji ukazane jest w rozdziale Świecka nauka, kultura, oświata (§ XIV). Cerkiew musi negować fałszywe wyobrażenie, jakoby działalność naukowa i technologiczna nie mogła być ograniczona przez jakiekolwiek etyczne lub religijne wymagania (§ XIV, p. 1). Dzisiaj, jak nigdy dotąd, konieczne jest przywrócenie związku nauki z religijnymi, duchowymi i moralnymi wartościami. Paragraf XIV, p. 2 poświęcony jest wzajemnym powiązaniom między Cerkwią a kulturą. „Jeśli twórczość przyczynia się do moralnej i duchowej przemiany, Cerkiew to błogosławi. Gdy jednak kultura przeciwstawia się Bogu, staje się antyreligijna i wroga człowiekowi, przekształca się w antykulturę, wtedy Cerkiew występuje przeciw niej” (62). Chrześcijańska tradycja ma stały szacunek dla świeckiej oświaty. Jednocześnie Cerkiew musi uznawać za niedopuszczalne narzucanie uczniom poglądów antyreligijnych i antychrześcijańskich i forsowanie materialistycznego poglądu na świat. Cerkiew uważa naukę religii, także w szkołach świeckich na życzenie dzieci lub rodziców, za ważną i pożyteczną. Cerkiew tworzy również szkoły kościelne i oczekuje dla nich państwowego poparcia (§ XIV, p. 3). Duże znaczenie ma dzisiaj temat Cerkiew i świeckie mass media (§ XV). Cerkwi przysparza troski fakt, że wielu dziennikarzom i szefom mediów brakuje moralnej odpowiedzialności, co wyraża się w propagowaniu nałogów i wyzysku ludzkiego popędu (§ XV, p. 1). Ale odizolowanie się Cerkwi od mediów mogłoby przynieść pożytek tylko jej wrogom. Cerkiew musi mieć kontakty z dziennikarzami zależnie od nastawienia konkretnych mediów do wiary i Kościoła (§ XV, p. 2). W przypadku konfliktu z którymś z mediów, na przykład w razie zniesławienia Kościoła i jej sług, Cerkwi wolno zerwać z nim stosunki, jak też zwrócić się do władz państwowych (§ XV, p. 3). Rozdział Stosunki międzynarodowe. Problemy globalizacji i sekularyzacji (§ XVI) porusza cały kompleks najważniejszych problemów świata. Etyka chrześcijańska rozciąga się nie tylko na obszar prywatnego życia człowieka. Chrześcijański ideał zachowania się narodu i rządów w stosunkach międzynarodowych podlega złotej regule: „Wszystko, co byście chcieli, żeby wam ludzie czynili, i wy im czyńcie!” (Mt 7, 12). ––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––– O M Ó I N O T Y Tutaj Cerkiew ocenia zasady suwerenności i terytorialnej integralności jako podstawowe zasady obrony przez naród jego słusznych interesów oraz jako fundament układów międzypaństwowych, a więc i prawa międzynarodowego. Wszystkie rozstrzygnięcia, które wiąże się z najważniejszymi uregulowaniami traktatowymi, powinny odpowiadać woli narodów, która opiera się na pełnej i obiektywnej informacji o istocie i skutkach odnośnej decyzji (§ XVI, p. 2). W § XVI wyczerpująco omówiona jest globalizacja, która ma nie tylko wymiary polityczne i prawne, ale również gospodarcze i kulturowe (§ XVI, p. 3). W gospodarce jest ona związana z powstawaniem ponadnarodowych korporacji. Osoby, które stoją na czele międzynarodowych struktur gospodarczych i finansowych, skupiają w swoich rękach ogromną władzę, która jest poza kontrolą narodów, a nawet rządów, i która nie uznaje granic, także państwowych, tożsamości etniczno-kulturowej ani konieczności ekologicznej i demograficznej stabilności. Czasami osoby te nie chcą uwzględniać tradycji i religijnych zasad poszczególnych narodów. Troski przysparzają Cerkwi również spekulacje finansowe. Wszystko razem wziąwszy, te zmiany pociągają za sobą zanik prymatu pracy i człowieka przed kapitałem i środkami produkcji. Cerkiew uznaje nieuchronność i naturalność procesów globalizacyjnych, które często przyczyniają się do mobilności ludzi, rozpowszechniania informacji, bardziej wydajnej działalności przedsiębiorców. Zarazem Cerkiew zwraca uwagę na wewnętrzne sprzeczności tych procesów i związane z tym niebezpieczeństwa. Po pierwsze, globalizacja zaczyna zmieniać konwencjonalne sposoby kształtowania organizacji gospodarki i sprawowania władzy. Po drugie, pozytywne owoce globalizacji dostępne są tylko tym narodom, które stanowią mniejszą część ludzkości. Inne narody, które stanowią 5/6 ludności ziemi, są odgrodzone od światowej cywilizacji. Te narody są niezadowolone i zrezygnowane. Cerkiew podkreśla konieczność wielostronnej kontroli nad ponadnarodowymi organizacjami, jak również nad procesami w dziedzinie finansów. Cel tej kontroli polega na podporządkowaniu działalności gospodarczej i finansowej interesom ludzi i narodów; powinna ona być realizowana przy użyciu wszelkich dostępnych państwu i społeczeństwu mechanizmów. Duchowej i kulturowej ekspansji, która grozi całkowitą unifikacją, powinny zostać przeciwstawione wspólne starania Cerkwi, W I E N I A 823 SPOŁECZEŃSTWO 11 (2001) nr 6 ––––––––––––––––––––––––––––––––––––––– N O T Y I O M Ó W I E N I A 824 państwa, społeczeństwa cywilnego i międzynarodowych organizacji o zapewnienie rzeczywiście równoprawnej wymiany kultury i informacji w powiązaniu z ochroną tożsamości narodów i innych wspólnot ludzkich. Cerkiew przypomina, że liczne kultury narodowe mają chrześcijańskie korzenie i że chrześcijanie powołani są do tego, aby przyczyniać się do wzmacniania wzajemnych powiązań między wiarą i dziedzictwem kulturowym narodów (63). W swoim komunikacie metropolita Kirył szczególnie podkreśla następujący fragment Podstaw... (§ XVI, p. 4), który można tak streścić: „Podczas gdy Cerkiew uznaje wybór światopoglądu przez osoby areligijne i ich prawo do wywierania wpływu na procesy społeczne, jednocześnie nie może postrzegać jako pozytywnego takiego porządku świata, w którego centrum postawiona zostaje dotknięta grzechem osoba ludzka. Właśnie dlatego Cerkiew usiłuje, zachowując stale otwartą możliwość współpracy z osobami areligijnymi, potwierdzać chrześcijańskie wartości w najważniejszych społecznych rozstrzygnięciach, zarówno na płaszczyźnie narodowej, jak międzynarodowej” (64). Na zakończenie mojego krótkiego przeglądu tego bogatego w treść dokumentu chciałbym przytoczyć słowa metropolity Kiryła, które w moim przekonaniu są bardzo ważne dla zrozumienia dzisiejszej pozycji Rosyjskiego Kościoła Prawosławnego: „Może wydaje się komuś, że sekularyzacja, globalizacja, światowa gospodarka i polityka nie są naszą sprawą, że Cerkiew nie powinna się mieszać do tych procesów, aby zachować swoją «świętość». Jednakże właśnie Kościół jest odpowiedzialny za los całej ludzkości, właśnie jego głos musi brzmieć, jako proroczy głos Bożej Prawdy, inaczej nie byłby wierny swojemu powołaniu”(65). Tłum. z niemieckiego Mieczysław Sokołowski Przypisy (1) Zob. Co oznacza społeczna nauka Kościoła?, wywiad Maksyma Szewczenki z metropolitą Smoleńska i Kaliningradu Kiryłem, przewodniczącym synodalnej grupy roboczej do przygotowania projektu dokumentu, „NG-Religii”, 09.08.2000, s. 4. (2) Zob. tamże, s. 4. (3) Zob. Komunikat metropolity Smoleńska i Kalininigradu Kiryła, kierownika sekcji do spraw kościelnych stosunków zewnętrznych Patriarchatu ––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––– Moskwy, na temat Podstaw koncepcji społecznej Rosyjskiego Kościoła Prawosławnego, „Żurnal Moskowskoj Patriarchii”, 10/2000, ss. 37-38. (4) Tamże, s. 38. (5) Zob. tamże, s. 38. (6) Tamże, s. 38. (7) Zob. www.russian-orthodox-church.org.rus/sd00r.htm – strona w jęz. rosyjskim; tłum. na angielski: www.russian-orthodox-church.org.rus/ sd00e.htm. W I E N I A 825 (11) Zob. także: tamże, s. 39. (12) Zob. także: tamże, s. 39. (13) Tamże, s. 39. I (9) Zob. Komunikat..., art. cyt., ss. 38-39. (10) Zob. tamże, s. 39. O M Ó (8) Podstawy... (rosyjska strona internetowa). (15) Zob. tamże, s. 42. (16) Zob. tamże, s. 42. (17) Zob. tamże, s. 42. (18) Zob. tamże, s. 43. (19) Tamże, s. 43. (20) Zob. tamże, s. 43. (21) Zob. tamże, s. 43. (22) Zob. tamże, s. 44. (23) Zob. tamże, s. 46. (24) Zob. tamże, ss. 44-45. (25) Zob. tamże, s. 45. (26) Zob. tamże, s. 45. (27) Zob. tamże, s. 45. (28) Zob. tamże, s. 46. (29) Tamże, ss. 46-47. (30) Tamże, s. 47. (31) Zob. tamże, s. 47. (32) Zob. tamże, s. 47. (33) Tamże, s. 47. (34) Zob. tamże, s. 47. (35) Zob. tamże, ss. 37-38. N O T Y (14) Zob. tamże, s. 42. SPOŁECZEŃSTWO 11 (2001) nr 6 ––––––––––––––––––––––––––––––––––––––– 826 W I E N I A (37) Podstawy... (w internecie), s. 37. O M Ó (36) Zob. tamże, s. 47; Podstawy... (w internecie). (43) Komunikat, art. cyt., s. 48. (38) Zob. tamże, s. 39; Komunikat..., art. cyt., s. 47. (39) Zob. Komunikat..., art. cyt., s. 47. (40) Zob. tamże, s. 48. (41) Zob. tamże, s. 48. (42) Por. J. Höffner, Chrześcijańska nauka społeczna, tłum. S. Pyszka SJ, WAM, Kraków, b. r., ss. 221-223. (44) Zob. tamże, s. 48. (45) Zob. tamże, s. 48. (46) Zob. tamże, s. 49. I (47) Zob. Podstawy... (w internecie), ss. 48-49. (48) Zob. Komunikat, art. cyt., s. 49. N O T Y (49) Zob. Podstawy... (w internecie), s. 62; Komunikat, art. cyt., s. 49. (50) Zob. Komunikat, art. cyt., s. 50. (51) Zob. tamże, s. 50. (52) Zob. Podstawy... (w internecie), s. 58. (53) Zob. Komunikat, art. cyt., s. 50. (54) Tamże, s. 50. (55) Tamże, s. 51. (56) Zob. tamże, s. 51. (57) Por. np.: Bischofe: Menschliches Leben darf niemals zum Verbrauchsgut werden; Papst: Nein zum Klonon, aber Ja zur Organspende, BKUJournal 3/2000, s. 19. (58) Zob. Komunikat..., art. cyt., s. 51. (59) Zob. Podstawy... (w internecie), ss. 67-68. (60) Zob. Komunikat..., art. cyt., s. 52. (61) Zob. tamże, s. 52. (62) Tamże, s. 52. (63) Zob. Podstawy... (w internecie), ss. 81-82. (64) Komunikat..., art. cyt., s. 54. (65) Tamże, s. 54. ––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––– Santambrogio: Dzień dobry Państwu, zaczynamy. Tematem jest pomocniczość, a przedyskutujemy go z dwoma wybitnymi autorytetami z włoskiego świata akademickiego i kulturalnego. Profesor Ornaghi jest wykładowcą politologii i historii doktryn politycznych na Uniwersytecie Katolickim oraz autorem tomu przygotowanego ostatnio dla wydawnictwa Laterza pod tytułem „Lo sguardo corto” [„Krótkowzroczne spojrzenie”] (1). W książce tej rozważa problem klasy politycznej i jej przemiany – temat nadzwyczaj aktualny, który, jakkolwiek pośrednio, wiąże się z pomocniczością, stanowiącą sedno dzisiejszej debaty. Drugim dyskutantem obecnym tu przy mnie jest doktor Stefano Fontana, który kieruje czasopismem „La Società”, dotyczącym studiów, prac badawczych i dokumentów na temat nauki społecznej Kościoła, a wydawanym przez Fundację „Giuseppe Toniolo” z Werony. Fundacja „Toniolo” działa w Weronie, gdzie jest silnie zakorzeniona dzięki swym inicjatywom kulturalnym i formacyjnym, jednak jej aktywność ma zasięg o wiele rozleglejszy. Świadczy o tym pismo Ośrodka, które jest wydawane także w Polsce i stanowi jedno z narzędzi pracy międzynarodowej, oraz fakt, że niedawno Fundacja stała się jednym z 13 ośrodków kulturalnych działających na rzecz rozwoju Uniwersytetu Katolickiego. O M Ó W dniu 18 maja 2001 w turyńskim Salonie Książki odbyła się między Lorenzo Ornaghim z Uniwersytetu Katolickiego w Mediolanie i Stefano Fontaną, dyrektorem „La Società”, debata na temat pomocniczości, prowadzona przez Giovanniego Santambrogia, dziennikarza „Il Sole 24 Ore”. Debata znalazła swoje miejsce pośród licznych inicjatyw w ramach projektu kulturalnego włoskiego Kościoła, jakie Stowarzyszenie Świętego Anzelma dla promocji teologicznej i religijnej kultury Mediolanu mądrze zorganizowało podczas Targów Książki: od obszernego stoiska wydawnictw katolickich po konferencje i spotkania kulturalne. Za uprzejmym pozwoleniem Towarzystwa Świętego Anzelma publikujemy zapis tej dyskusji. I Wymiana poglądów między Stefano Fontaną a Lorenzo Ornaghim N O T Y Co to jest pomocniczość? W I E N I A 835 SPOŁECZEŃSTWO 11 (2001) nr 6 ––––––––––––––––––––––––––––––––––––––– N O T Y I O M Ó W I E N I A 836 Po tej prezentacji naszych dyskutantów zaaranżujemy spotkanie w sposób bardzo dialogowy, gdyż temat pomocniczości jest szeroki i powinien zostać ujęty także w swoich rozmaitych odcieniach. Pomyśleliśmy więc, że może swobodniejszą formułą będzie podjęcie go w toku rozmowy. Temat pomocniczości – powiem kilka słów przed postawieniem pytań – jest bardzo aktualny, chociaż sam termin jest mało znany i w niewielkim stopniu wszedł do powszechnego użytku. Powiadam, że temat jest bardzo aktualny, ponieważ dokładnie 8 marca tego roku [tj. 2001] Senat po raz drugi zatwierdził reformę konstytucyjną dotyczącą ustroju federacyjnego i po raz pierwszy w tej ustawie zmieniono jeden z artykułów właśnie poprzez wprowadzenie pojęcia pomocniczości. A zatem termin „pomocniczość” od marca tego roku znajduje się w Konstytucji, dokładnie w artykule 118, gdzie czytamy następującą formułę: „funkcje administracyjne są przypisane gminom, chyba że w celu zapewnienia ich jednolitego wykonywania zostaną powierzone prowincjom, miastom stołecznym, regionom i państwu; funkcje te są przypisane w oparciu o zasady pomocniczości, zróżnicowania i odpowiedniości”. Jest to zasada i jako taka zostaje tutaj wyrażona. Dzisiaj chcemy tę zasadę omówić. Mowa o zasadzie, która w tradycji świata katolickiego sięga daleko wstecz. Po raz pierwszy była bowiem przywołana w encyklice Quadragesimo anno z maja 1931 roku, w której Pius XI apeluje właśnie do odpowiedzialności jednostek w przedsiębiorczości prywatnej i zaangażowaniu społecznym. Została ona później pogłębiona w Mater et Magistra, a następnie, za obecnego pontyfikatu Jana Pawła II, występuje w Centesimus annus i jest wielokrotnie przywoływana w innych miejscach i przy innych okazjach. Ale co to właściwie jest pomocniczość? Z tym pytaniem – co to jest pomocniczość, czy chcemy nadać jej jakąś treść? – pragnę zwrócić się najpierw do profesora Ornaghiego. Ornaghi: Jako pierwsze pytanie w rozmowie, zwłaszcza między osobami, które się znają, wydaje się to dobrym pytaniem. Jednakże również w prostym sformułowaniu pozostaje pytaniem kłopotliwym dla tego, kto musi odpowiedzieć. Chodzi bowiem o to, by uczynić nie tylko jasnym, ale i konkretnym wyraz mało znany, a nadmiernie używany; „pomocniczość” staje się rodzajem słowa-wytrycha. Prawda, że jest to zasada zawarta już w arty- ––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––– Santambrogio: Ja zatem postawię to samo pytanie doktorowi Fontanie. W swoim artykule wstępnym do pierwszego tegorocznego numeru „La Società”, zatytułowanym „Przyszłość Europy a zasada pomocniczości” (2), mówi Pan o pomocniczości w sensie humanistycznym, a potem w sensie instytucjonalnym i społe- O M Ó I N O T Y kule 3. Traktatu z Maastricht, zasada, którą chce się umieścić we włoskich nowelizacjach Konstytucji, ale czym ona jest konkretnie? Aby odpowiedzieć na pytanie redaktora Santambrogio o to, czym jest pomocniczość w swej najprostszej postaci, trzeba zrobić wysiłek wyobraźni: wyobraźmy sobie wspólnotę polityczną (jak to czynił już Arystoteles) złożoną ze społeczności, organizacji władzy, a także relacji gospodarczych, społecznych, politycznych. Wyobraźmy ją sobie, począwszy od samego dołu: wyobrażenie piramidy niesie zawsze jakąś trudność, ale jest jedynym, które umożliwia, czy raczej: jedynym, za pomocą którego potrafię udzielić prostej odpowiedzi. Jeżeli zaczniemy od podstawy, tej ilościowo najliczniejszej i prawdopodobnie jakościowo najbogatszej, nie najbardziej kompetentnej pod względem specjalizacyjnym, zobaczymy wtedy, że podstawa musi w pełnej wolności i odpowiedzialności wykonywać jakieś funkcje. Co oznacza pomocniczość? Oznacza, że poziom wyższy zaczyna realizować pewne funkcje zastępcze lub integracyjne względem tych należących do podstawy piramidy, w tej mierze, w jakiej podstawa nie jest w stanie ich wykonywać, z ważnym jednak zastrzeżeniem – o ile postawa została umieszczona w warunkach, w których może wykonywać owe funkcje. Powiedziałbym, że mechanizm pomocniczości jest tą formą wsparcia, pomocy, która wkracza do działania, uznając wszakże pierwszeństwo podstawy do wolnego wykonywania tych funkcji: oto najprostsze, aczkolwiek trochę niedokładne sformułowanie, jakie przychodzi mi na myśl. Do tego dwie uwagi, które możemy podjąć później. Jedna dotyczy przejścia od głoszenia zasady do jej rzeczywistego stosowania, co wydaje się krokiem niełatwym. Druga uwaga odnosi się do faktu, że tę bardzo dawną zasadę, w ostatnich latach podniesioną na nowo, poddaje się również interpretacjom bardzo wąskim, nawet zbyt wąskim, stąd w pewnych przypadkach niespójnych z historią tejże zasady. W tym miejscu chciałbym się na razie zatrzymać. W I E N I A 837 SPOŁECZEŃSTWO 11 (2001) nr 6 ––––––––––––––––––––––––––––––––––––––– N O T Y I O M Ó W I E N I A 838 cznym. Czy może pan wyjaśnić związek między tymi aspektami: wymiarem humanistycznym, instytucjonalnym i społecznym pomocniczości? Fontana: Ja również uważam, że zasada pomocniczości jest z jednej strony prosta, zarazem jednak złożona, jak mówił profesor Ornaghi, trudna do sprecyzowania. Tym bardziej, że wydaje mi się ona zasadą jeszcze nie bardzo przyswojoną, w tym sensie, iż jest istotnie w pewnych elementach bardziej narzucona przez sytuację złożoności naszego społeczeństwa niż przyjęta świadomie. Profesor Ornaghi podał przykład piramidy: oprócz tak zwanej pionowej koncepcji pomocniczości narzuca się również jej koncepcja pozioma, to znaczy relacja, jaką trzeba stworzyć między instytucjami publicznymi a społeczeństwem cywilnym, stowarzyszeniami i licznymi podmiotami obecnymi w sferze społecznej. Dlaczego jest to dzisiaj w pewnym sensie narzucone? Jest narzucone przez złożoność, przez odrzucenie ideału centralnego planowania – to kryzys wywołany przez współczesne społeczeństwo, które, jak wszyscy wiedzą, jest społeczeństwem złożonym i, powiemy także, coraz bardziej poziomym. Zachodzi więc ryzyko, że zasada pomocniczości będzie częściowo narzucona przez sytuację społeczną i nie zostanie dostatecznie pogłębiona w swoich aspektach humanistycznych. Uważam, że pomocniczość nie jest tylko technicznym środkiem przemieszczania kompetencji z centrum na obrzeża, ale niesie ze sobą koncepcję humanistyczną, jak mówiliśmy, to znaczy jakąś wizję człowieka, wizję człowieka jako podmiotu, jako głównej postaci, jako zdolnego do bezpośredniego przyjęcia odpowiedzialności za siebie samego, jako osoby i jako grup oczywiście, ponieważ życie społeczne pochodzi od osoby, chociaż rozszerza się później na rodziny, stowarzyszenia itd. Mowa jest więc w sumie o optymistycznej i pozytywnej koncepcji człowieka: człowiek jest dłużnikiem, potrzebuje społeczności, ale może też dawać, jest przeto także mecenasem. Ta optymistyczna koncepcja uzupełnia się następnie o jeszcze jeden aspekt, cały czas z antropologicznego punktu widzenia. Ostatecznie pojmuję pomocniczość również jako społeczny rezonans licznych wymiarów samej osoby. Osoba ma wiele wymiarów, które są we wzajemnym związku pomocniczości. Będziemy ––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––– Fontana: Zaraz odpowiem na pytanie, ale najpierw zrobię wstęp. Wyłącznie pionowa koncepcja pomocniczości jest dzisiaj w oczywisty sposób niewystarczająca. Dam przykład: między szkołą a światem pracy kto jest powyżej, a kto poniżej? Kto powinien wspomagać drugiego? Oczywiście pomocniczość jest tutaj wzajemna. Świat pracy musi wspomagać kształcenie, kształcenie musi pomagać światu pracy. Między rodziną a szkołą, między rodziną a światem produkcji, kto stoi wyżej, a kto niżej? Oczywiście zachodzi wzajemność działań pomocowych. Te przykłady pokazują, że koncepcja pionowa pomocniczości może mieć wartość z punktu widzenia, powiedzmy, instytucjonalnego, kiedy zaś dyskurs rozszerza się na rozleglejszą płaszczyznę społeczną, O M Ó I Santambrogio: Chciałbym poprosić jeszcze doktora Fontanę o uszczegółowienie tego, co powiedział. Z jego odpowiedzi nauczyliśmy się rozróżnienia pojęciowego: istnieje wymiar pionowy pomocniczości i istnieje wymiar poziomy. Na gruncie polityki mówi o tym w niejednym wystąpieniu pan Bassanini (3). Przez pomocniczość pionową, jak wskazywał doktor Fontana, rozumie się decyzje, które ze strony instytucji muszą być podejmowane jak najbliżej obywatela; przez pomocniczość poziomą rozumie się, że sektor publiczny nie może robić tego, co jednostka jest w stanie zrobić bezpośrednio. Tak więc w płaszczyźnie poziomej istnieje wolność przedsięwzięć ze strony podmiotów. Chciałbym, żeby doktor Fontana wyartykułował te pojęcia nieco dokładniej, mając na uwadze pewien szczegół: pomocniczość, poza tym, że jest zasadą, jest realizowana przez główne postacie, przez podmioty. Kim są te postacie? Kim są podmioty, które wprawiają w ruch pomocniczość? N O T Y mieli sposobność powrócić do tego zagadnienia, ale wydaje mi się, że przy przesadnej interpretacji technicznej czy technicystycznej zachodzi ryzyko wadliwego stosowania, wadliwej realizacji zasad pomocniczości, z niebezpiecznymi nawrotami do centralizacji. Istnieje niebezpieczeństwo – później zobaczymy konkretne tego przypadki – że decentralizowanie przy braku u podstaw szerokiej kulturowej koncepcji pomocniczości rodzi dysfunkcje, które później uzasadniają ponowne przejęcie przez centrum tego, co oddelegowano do lokalnej placówki albo do podstawy – powiedzmy w ten sposób, by na nowo przywołać wyobrażenie piramidy. W I E N I A 839 SPOŁECZEŃSTWO 11 (2001) nr 6 ––––––––––––––––––––––––––––––––––––––– N O T Y I O M Ó W I E N I A 840 wymiar pionowy musi zostać połączony i scalony z wymiarem poziomym. Przechodząc teraz bardziej szczegółowo do pytania – kim są podmioty pomocniczości – możemy przypomnieć nową ustawę 328 o pomocy zintegrowanej. Ustawa ta zleca pomoc gminom, ale także idzie w kierunku uznania wartości stowarzyszeń rodzinnych na polu pomocy. Kto powinien nieść pomoc? Według mnie wchodzą tu w grę dwie zasady, które są ściśle związane z pomocniczością. Pierwszą jest zasada bliskości wobec potrzebującego, co znaczy, że na potrzebę ma odpowiedzieć ten, który jest najbliżej potrzebującego, ponieważ jest w stanie lepiej rozeznać sytuację i wkroczyć z działaniami bardziej spersonalizowanymi, jak mówi się dzisiaj, o większej wartości ludzkiej. Drugą zasadą jest zasada społecznej autonomii gmin. Przyzwyczailiśmy się mówić o autonomii administracyjnej wspólnot lokalnych, natomiast pojęcie autonomii społecznej słabiej zaznaczą swą obecność w naszym wyposażeniu pojęciowym. W rzeczywistości zaś gmina ma od początku również uprawnienie-obowiązek bycia pierwszym podmiotem, który stara się rozwiązywać problemy społeczne, jakie się w niej rodzą. Kim są zatem podmioty? Kto może być podmiotem pomocniczości poziomej? Ci, o których mówiłem: wspólnoty lokalne, stowarzyszenia, zrzeszenia rodzin, rodziny duchowe, religijne, kulturowe obecne w samej społeczności. Santambrogio: To samo pytanie o wymiar pionowy i poziomy chciałbym postawić profesorowi Ornaghiemu, badającemu właśnie dynamizmy polityczne, aby dowiedzieć się od niego, gdzie na płaszczyźnie politycznej występują owe tarcia w realizacji pomocniczości. Ornaghi: Raczej trudno mi uznać za bardzo użyteczne rozróżnienie między wymiarem pionowym a poziomym; wolę jednolite pojęcie pomocniczości i dążę do rozróżnienia między pojęciem zawężonym, które niestety się stale narzuca, a pojęciem szerszym i bardziej właściwym. W zawężonym pojęciu dostrzega się pomocniczość jako połączenie między poziomami władzy, jako pomocniczość przyjętą w Maastricht lub jako tę, która, podobnie do decentralizacji, usiłuje poruszyć niektóre włoskie obszary kulturalne i polityczne. Natomiast szersze pojęcie uwzględnia tę pomocniczość, którą ––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––– O M Ó I N O T Y określa się jako poziomą, ponieważ jest bardziej istotna; ale właściwie jaki jest rzeczywisty odróżnik pojęcia bardziej zawężonego i pojęcia szerszego? W pierwszym przypadku – a znaczące tutaj jest stanowisko polityczne zajęte przez wielu, począwszy od tak zwanych ustaw Bassaniniego – pojmuje się pomocniczość jako narzędzie do zapobiegania cięższym niewydolnościom i niedostatkom państwa, a zatem jako rodzaj odpowiedzi na kryzys państwa, poprzez wypełnianie i poprawianie. Natomiast w szerszym rozumieniu pomocniczość jest architrawem zupełnie odmiennej architektury, a więc nie jest tylko odpowiedzią na kryzys państwa. Ale – nowej architektury, która odpowiada czemu? Przekształceniom bardziej rozległym niż kryzys państwa. Są to przekształcenia narzucone przez globalizację, lecz zarazem przez proces lokalnej fragmentacji, są to przekształcenia narzucone przez coraz bardziej międzynarodowy wymiar procesów politycznych, przez samą integrację europejską. W tym więc znaczeniu pomocniczość jest, oczywiście w swych aspektach bardziej utopijnych, odmiennym modelem współżycia, nie tylko politycznego, ale gospodarczo-społecznego – w swych aspektach utopijnych, które mogą jednak wyznaczać projekt, do jakiego trzeba dążyć, a nie tylko wewnętrzną reorganizację państwa. W tym ujęciu zatem głównymi postaciami są nowe formy stowarzyszeń, od bardziej tradycyjnych do najnowszych typu non-profit, które realizują formy społeczne odmienne niż w przeszłości; stowarzyszenia są zjawiskiem nadzwyczaj istotnym na przyszłym horyzoncie dzisiejszych systemów. Wśród głównych postaci są podmioty, które wskazywał redaktor Santambrogio, to znaczy sektor publiczny i prywatny. Być może również w tych dziedzinach skokiem kulturowym jest dojście do nowej definicji sfery publicznej. Oczywiście cały czas mówimy tradycyjnie „publiczny”, ale „publiczny” nie znaczy „państwowy”. Publicznym jest pierwotnie to, co należy do ludu, populus, a to niekoniecznie zbiega się z tym, co państwowe. Pomocniczość widziałbym właśnie w tej formie współzawodnictwa między instytucjami państwowymi i formami instytucjonalnymi w sensie właściwym a stowarzyszeniami typowymi dla społeczeństwa, jednakże w perspektywie, która obejmuje nie tylko to, co najbliższe, jako lokalne, ale to, co najbliższe w tym szerszym pojęciu. W I E N I A 841 SPOŁECZEŃSTWO 11 (2001) nr 6 ––––––––––––––––––––––––––––––––––––––– N O T Y I O M Ó W I E N I A 842 Santambrogio: Chciałbym jeszcze prosić profesora Ornaghiego o wyjaśnienie: doszedł pan do poziomu polityki i delegacji władzy, potwierdzając, że pomocniczość nie jest tylko odpowiedzią na kryzys państwa. Mnie wydaje się, że od strony politycznej drogi dla pomocniczości otwiera się tylko i wyłącznie w tym kierunku: zatykania dziur, jakie się utworzyły. Ale ta klasa polityczna – zwłaszcza według Pana, który ją badał i w swej książce mówi o „krótkowzrocznym spojrzeniu” klasy politycznej i w ogóle klasy kierowniczej – ile przestrzeni może udostępnić podmiotom obecnym w społeczności w celu realizowania pomocniczości? Ornaghi: Ja także jestem raczej pesymistą, ale nie całkowicie. Klasa polityczna, jakiegokolwiek typu klasa polityczna albo większa część jakiegokolwiek typu klasy politycznej, będzie się starała zachować swoje pozycje, ponieważ postrzega aktywnych uczestników życia społecznego jako rywali. Błędnie, ponieważ projekt dotyczy całego społeczeństwa, a nie dynamiki politycznej w wąskim sensie, będzie ona starała się utrzymać swoje pozycje i przeforsować zawężone rozumienie pomocniczości jako sposobu, o czym mówił redaktor Santambrogio, na zatkanie jakichś dziur, jako aparatu do reagowania na pewne niedostatki. Jednakże to siła rzeczy, by tak powiedzieć, popycha w kierunku szerszego rozumienia, a tę siłę rzeczy dają nie tylko procesy, które niedawno wymieniłem – globalizacja i fragmentacja, ale i nowa rola głównych uczestników społecznych. Innowacja bierze się z szerszego rozumienia, więc w pewnym punkcie nieuniknione stanie się tarcie między obydwoma rozumieniami albo między klasą polityczną, która broni węższego rozumienia, a tymi, którzy walczą o szersze i bardziej płodne rozumienie pomocniczości. Sposób zniwelowania tego napięcia będzie zależeć od tego, o ile wzrośnie w naszym kraju rola przedstawicielstw ściślej biorąc społecznych, ale i tutaj nie byłbym całkowitym pesymistą. Fontana: Może wolno powiedzieć, że promocja pomocniczości będzie musiała odbywać się na sposób pomocniczy, to znaczy, że sama pomocniczość będzie zasilana, wprowadzana, będzie wzrastała subsydiarnie, nie tyle przez projekty idące z góry, ile dzięki praktycznemu dowartościowaniu aktywności społecznej i samej formacji. Chciałbym przypomnieć, że Jan Paweł II w ubiegłorocz- ––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––– Fontana: Sądzę, że powodem jest zasadniczo to: jak powiada Gaudium et spes, Kościół uważa, że osoba ludzka jest zasadą, podmiotem i celem życia społecznego. Podstawowym motywem pomocniczości jest to: osoba ludzka jest zasadą i celem, ale musi być również podmiotem, który rzeczywiście inicjuje, działa, jest obecny, ukierunkowuje społeczność. Zasada pomocniczości rodzi się z tej konieczności pojmowania społeczeństwa i systemu politycznego jako będących w służbie osoby, jako subsidium dla osoby, ale nie w taki sposób, by odsuwać osobę na dalszy plan, ponieważ musi ona być także podmiotem, nie tylko zasadą i celem. Tak więc moim zdaniem pomocniczość opiera się na zasadzie personalistycznej. Druga podstawowa zasada: według chrześcijańskiej koncepcji osoby wszyscy jesteśmy pożytecznie różni. Oczywiście jesteśmy też wszyscy równi, ale jesteśmy także wszyscy pożytecznie różni, stąd tego, co społeczeństwu może dać jedna osoba, nie może dać nikt inny. To rozumowanie zachowuje moc również w odniesieniu do rzeczywistości społecznych, w których działa osoba: to, co może dać jakieś zrzeszenie społeczne, kooperatywa, grupa wolontariatu, może dać tylko ono – tak że jeśli społeczeństwo pozbawi się tego wkładu, pozbawi się go nieodwołalnie, ponieważ nikt nie zdoła zastąpić tych wyjątkowych podmiotów. Stąd pochodzi, że pojęcie dobra wspólnego zawarte w nauce społecznej Kościoła jest pojęciem pluralistycznym, nie niwelującym, które dopuszcza – a raczej go wymaga – różnoraki wkład ze strony rozmaitych osób, grup, społeczności. O M Ó I Santambrogio: Chciałbym zapytać doktora Fontanę, z jakiego powodu w tradycji Kościoła tak akcentuje się pojęcie pomocniczości i jak doszło do sformułowania przez Papieża tego stanowiska, które właśnie zostało przypomniane, oraz, jak mówiliśmy, do umieszczenia owej zasady w encyklice Centesimus annus. N O T Y nym przemówieniu w Papieskiej Akademii Nauk Społecznych powiedział to właśnie: „Pomocniczości potrzeba formacji” (4). Tym samym wracamy w dyskursie do spostrzeżenia już uczynionego wcześniej, że pomocniczość nie jest techniką, ale jest także kulturą, w której trzeba coraz bardziej uczestniczyć, a im bardziej się w niej uczestniczy, tym bardziej zakorzenia się sama pomocniczość. W I E N I A 843 SPOŁECZEŃSTWO 11 (2001) nr 6 ––––––––––––––––––––––––––––––––––––––– N O T Y I O M Ó W I E N I A 844 Wreszcie mówi nam to również, iż pomocniczość jest głównym instrumentem realizacji solidarności, która powinna być realizowana nie przez jeden podmiot, czy to państwo, czy kogoś innego, ale subsydiarnie przez wiele podmiotów, które sytuują się na różnych poziomach. Powiedziałbym więc, że początkiem jest osoba ludzka, a później dochodzą te inne pojęcia, które niejako służą za zwieńczenie: pojęcie odmienności-równości osób, pojęcie dobra wspólnego, które nie oznacza niwelacji oraz pojęcie solidarności. W naszym czasopiśmie kładziemy duży nacisk na to, że pomocniczość nie może być wyrywana z tego większego uniwersum pojęć, z którego czerpie światło. Santambrogio: Wobec tego, jeżeli przyjmiemy tę definicję i te pojęcia wprowadzone przez doktora Fontanę, muszę wnosić, iż myśl katolicka jest mocno ukształtowana w kwestii pomocniczości. Jak jest to postrzegane w ogólnym kontekście wspólnoty politycznej? Wydaje mi się bowiem, że dla funkcjonowania tego typu inicjatyw – ponieważ ostatecznie pomocniczość przekłada się na inicjatywy, dzieła, przedsięwzięcia – istnieje jeszcze wiele przeszkód ze strony prawodawstwa, ze strony pewnej klasy politycznej. Ornaghi: Myśl katolicka w tej kwestii jest mocno ukształtowana, nawet bardzo mocno, ale jest uzewnętrzniana i praktykowana w sposób słaby, może bardzo słaby, z wyjątkiem paru głównych działaczy. Ale pytanie redaktora Santambrogio jest znowu trochę przewrotne. Powiedział on: przeszkody. Sądzę, że trzeba być dostatecznym realistą i nie widzę świetlanej przyszłości zaraz na dzień jutrzejszy, w tym sensie, że kto jest u władzy, stara się jej nie utracić, skoro pomocniczość, jeżeli jest stosowana, pociąga za sobą przemieszczenie zasobów, właśnie władzy, a nie tylko zastosowanie dobrych zasad. Co robić? Z jednej strony, aby przystosować się do siły rzeczy i z nią uzgodnić, potrzeba odmiennej klasy kierowniczej, ale trzeba również, by te sprawy przyswajać i w nie wierzyć. Kiedy klasa kierownicza – a więc nie tylko polityczna, lecz także gospodarcza – zaczyna poruszać się w kierunku, który wskazywał doktor Fontana, jasne jest, że sprawy, które się realizuje, są bardziej zgodne z pomocniczością. Z tego, co mówił doktor Fontana, przywołam tutaj dwa punkty, które wydają mi się bardzo ważne. Pomocniczość nie jest działaniem ––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––– Santambrogio: Przywołaliśmy opiekę zdrowotną, szkolnictwo, non-profit; przychodzi mi na myśl tocząca się polemika na temat bonów oświatowych. Czy również to należy do polityki pomocniczości, czy nie? Fontana: Tak, uważam, że temat szkolnictwa pełnoprawnie wchodzi w ten krąg pomocniczości. Dlaczego? Ponieważ pomocniczość zakłada, że społeczności bardziej odległe od osoby powinny kierować się ku służbie społeczności bliższych osobie oraz ku służbie samej osobie. Społecznością najbliższą osobie jest rodzina, w tym sensie, że jest społecznością naturalną, miejscem, gdzie osoba wzrasta, nabywa swą tożsamość, czuje się kochana i odbywa swój staż społeczny, to znaczy, że stajemy się obywatelami przede wszystkim w rodzinie, zdobywamy cnoty obywatelskie przede wszystkim w rodzinie. W efekcie na rodzinie spoczywa pierwotna odpowiedzialność wychowawcza i jest nie do pomyślenia, by rodzina in toto odesłała do innej rzeczywistości zadanie ukształtowania i wychowania dzieci. O M Ó I N O T Y „na nie”, ale jest działaniem „na tak”, to znaczy działaniem po linii innowacji, a nie konserwacji; pozwala na uznanie jednocześnie równości i odmienności, odmienności zasobów i talentów, ale przede wszystkim pozwala jak najlepiej wykorzystać rozmaitość, to znaczy pozwala na dynamizm, a nie statyczność: wydaje mi się, że jest to właśnie punkt, na który kładzie nacisk również nowsza nauka społeczna Kościoła, ponieważ zachodzi ryzyko stagnacji w społecznościach europejskich, nie tylko włoskich. W tym ujęciu pomocniczość nie jest powierzana zamysłom jednostki nadrzędnej, ale naszej wolności: nie można odczytywać pomocniczości w oderwaniu od wolności, a jednocześnie nasza odpowiedzialność zachęca do tworzenia, produkowania, dopełniania rzeczy. Wydaje mi się, że bodźcem do działania, i to do działania pozytywnego, są sposoby na przezwyciężenie tych oporów i bezwładności, które nieuchronnie wystąpią, i jest to też sposób na to, by nie spełniać utopijnie – odkładając na nie wiadomo kiedy – wymagania, które jest konkretne teraz, ponieważ właśnie myślimy o tym, co już się dzieje – powtórzę: w dziedzinie opieki zdrowotnej, szkolnictwa, non-profit i innych – problemy są problemami dzisiejszymi, a nie problemami dotyczącymi tylko tego, co pojutrze. W I E N I A 845 SPOŁECZEŃSTWO 11 (2001) nr 6 ––––––––––––––––––––––––––––––––––––––– N O T Y I O M Ó W I E N I A 846 Powracamy tutaj do rozważań o związku między rodziną a innymi rzeczywistościami, które są zarówno pionowe, jak poziome. Rodzina jest na przykład pomocnicza względem państwa, w tym sensie, że kształtując świadomych obywateli, pomaga również państwu, świadczy usługę społeczną i publiczną. Formacja rodzinna ma zatem wartość publiczną, ma wartość polityczną w szerokim tego słowa znaczeniu. Dlatego również państwo musi być pomocnicze względem rodziny, pomagając jej w pełni urzeczywistnić tę jej wartość publiczną. Niestety, pochodzimy z kultury, która dąży do sprywatyzowania rodziny, a stąd do sprywatyzowania także wychowania, kształcenia, formowania, w tym sensie, że rodzina jest często pojmowana jako zupełnie prywatny wybór bez żadnego oddźwięku publicznego, podczas gdy szkoła i formacja w oczywisty sposób umieszczają na pierwszym planie specyficznie publiczną rolę rodziny. Nie wchodzę w istotę sprawy na poziomie realizacji technicznej – bon oświatowy czy inne narzędzie – ale oczywista wydaje mi się konieczność, z punktu widzenia pomocniczości, uzdolnienia rodzin do pełnego odgrywania pierwszej roli na polu wychowawczo-formacyjnym, która do nich należy. Santambrogio: Z tym samym pytaniem chcę się zwrócić do profesora Ornaghiego, który obserwuje politykę i klasę kierowniczą. Ornaghi: Dam odpowiedź, która łączy się z tym, co mówił Fontana. Pierwszoplanowa rola rodziny zależy od innego faktu, na który trzeba zacząć zwracać uwagę. Także rodzina nie jest elementem statycznym, więc prawdopodobnie z pojęciem rodziny trzeba zestawić pojęcie łańcucha pokoleń, jeżeli chcemy, aby w przyszłości społeczeństwo nie doznało stwardnień i zamknięć w swoim łonie. Jeżeli zacznie się pojmować rodzinę jako podstawowe, niezastępowalne ogniwo tego łańcucha pokoleń, to znaczy, że funkcje rodziny na polu społecznym, na polu gospodarczym, na polu szkolnictwa będą pojmowane w nowy sposób – nie tak, że ulga podatkowa dla jakiejś rodziny służy tylko tej rodzinie albo pewnej warstwie społecznej, służy globalnej przyszłości społeczeństwa. Bon oświatowy nie jest czymś, co zostaje dane, a co może być dane albo nie, lecz jest uznaniem koniecznym na to, by pewna funkcja mogła rozciągnąć się na przyszłość. Dlatego postuluję, ––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––– Fontana: Rzeczą, o którą bym je poprosił, chociaż może wydawać się to czymś drugorzędnej wagi, jest kontrolowanie stosowania pomocniczości. Z pewnością konieczne jest pobudzenie do realizowania pomocniczości, ale jest też inna funkcja, którą często w małym stopniu się wykonuje, a która polega na kontrolowaniu sposobów, w jakie pomocniczość jest realizowana. Wyjaśnię to na przykładzie: w sytuacji chaotycznego niszczenia państwa opiekuńczego w naszym kraju często obarczano rodzinę jakimiś funkcjami bez sprawdzenia przede wszystkim, czy jest ona w stanie je spełniać. To jest na przykład zasada, która wydaje mi się podstawowa w stosowaniu pomocniczości: w chwili gdy przenoszę, ponieważ jest moim obowiązkiem przenieść, jakieś kompetencje na niższy poziom, muszę się też upewnić, że ten niższy poziom jest w stanie udźwignąć ciężar, który na niego kładę. Kiedy gmina powierza kooperatywie społecznej jakąś usługę, musi też sprawdzić, czy dana kooperatywa jest w stanie tę usługę realizować, a nie po prostu zawrzeć umowę na wykonanie pracy, na przykład po najniższej cenie, bez najmniejszego spraw- O M Ó I Santambrogio: W swojej odpowiedzi profesor Ornaghi wystosował zaproszenie, w szczególności do świata katolickiego, aby odejść od pewnych wahań i nadmiernych niepokojów, a wyjść bardziej na powierzchnię i promować, właśnie za pomocą narzędzi własnej kultury, konkretne inicjatywy i gesty. Pan, doktorze Fontana, o co się zwraca, do czego zaprosiłby pan podmioty świata katolickiego – i nie tylko – zaangażowane w pomocniczość? Co poleciłby im pan robić? N O T Y żebyśmy również wewnątrz świata katolickiego pozwolili odejść rodzinie od zespołu zasad czasami legalistycznych czy od koncepcji statycznej i umieścili ją w granicach w rozsądnym stopniu bardziej świeckich, w tej istotnej strukturze, którą jest łańcuch pokoleń, którą jest drugie oblicze dobrej tradycji czy użyteczności; czystości, a zarazem świętości tradycji nadalibyśmy interpretację bardziej dynamiczną i według mnie bardziej zgodną z tą pomocniczością jako elementem – powtórzę – innowacyjnym. Sądzę, że podstawowym punktem jest praktyka, jak przypominał także Fontana, działania, które konkretyzują tę nowość. Dlatego dobrze byśmy zrobili, odchodząc od sporów politycznych, które, chociaż uzasadnione, w końcu powtarzają stare schematyzmy, nawet odnośnie do bonu. W I E N I A 847 SPOŁECZEŃSTWO 11 (2001) nr 6 ––––––––––––––––––––––––––––––––––––––– N O T Y I O M Ó W I E N I A 848 dzenia zdolności kooperatywy do realizowania tej konkretnej usługi. Przykładowo, miejscowy zakład opieki zdrowotnej, który powierza CEOD [Centro Operativo Diurno – dzienny ośrodek terapii zajęciowej] kooperatywie, nie może traktować go po prostu jako przechowalni dla upośledzonych, ale musi sprawdzić, czy kooperatywa wykonuje swoją pracę, czy jest w stanie wykonywać ją według określonych kryteriów itd. Kryteriami jednak nie mogą być kryteria sfery publicznej pojętej jako instytucje państwowe, ale trzeba wypracować kryteria powszechne, nadrzędne zarówno wobec sfery społecznej, publicznej i prywatnej. Jest do zrobienia ogromna praca, polegająca na kontroli i sprawdzaniu, czy pomocniczość nie jest wypaczana, mimo oficjalnych deklaracji, właśnie w konkretnych sposobach, w jakie ma się ją realizować. Na przykład są gminy, które rezygnują z jakichś działań, na przykład w zakresie dostarczania energii elektrycznej, gazu czy wody, ale przekazują je społecznościom pozornie sprywatyzowanym, w których posiadają jeszcze formy kontroli. Są zakłady opieki zdrowotnej, które powierzają jakąś usługę kooperatywie, jednak wywierają naciski, aby ta przyjmowała do pracy wyznaczone osoby. Nie mówiąc już o formach nowej prywaty, której także trzeci sektor, a więc te podmioty, które powinny mieć kompetencje subsydiarne, jest niestety ofiarą. Istnieje według mnie znaczna potrzeba obserwacji i dozorowania samego stosowania pomocniczości. Santambrogio: Doktor Fontana zachęca więc podmioty pomocniczości do dozoru i czuwania. A Pan, profesorze Ornaghi, co radzi głównym podmiotom pomocniczości? Ornaghi: Trudno jest radzić. W tej chwili powiedziałbym światu katolickiemu, żeby wyrzucił idee i próbował je realizować: jak najnowsze idee, realizowane jak najefektywniej, oraz by przestał grać na zwłokę. Santambrogio: Kończymy nasze spotkanie. Powiedziałbym, że wyłoniły się rozmaite wątki. Kto śledził dyskusję, może, jak sądzę, być usatysfakcjonowany praktycznymi sugestiami, a także rozważaniami o charakterze kulturowym do dalszego rozwinięcia. Dziękuję wszystkim. Na zakończenie przypomnę tylko zdanie z Centesimus annus, które brzmi: „Ani państwo, ani żadna ––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––– (1) Zob. S. Fontana, rec.: L. Ornaghi – V. E. Parsi, Lo sguardo corto. Critica della classe dirigente italiana, Laterza, Roma-Bari 2001, „La Società” 2001, 5, ss. 711-712. (2) Zob. Przyszłość Europy a zasada pomocniczości, „Społeczeństwo” 2001, 1, ss. 11-16. (3) Franco Bassanini – minister administracji w centrolewicowym rządzie d’Alemy. Opracował ustawy, przyjęte później przez parlament, które delegowały wiele funkcji administracyjnych państwa do regionów i gmin. Była to forma decentralizacji, aczkolwiek nie stanowiła jeszcze pełnego regionalizmu. (4) Zob. Jan Paweł II, Przesłanie do uczestników VI sesji plenarnej Papieskiej Akademii Nauk Społecznych – Watykan, 23 lutego 2000, „Społeczeństwo” 2000, 2, ss. 391-393, przedr. z: „L’Osservatore Romano” wyd. polskie, 2000 nr 6 (224), ss. 4-5. (5) Zob. Centesimus annus, nn. 11; 48. O M Ó Przypisy I Tłum. Paweł Borkowski N O T Y większa społeczność nie może zastępować inicjatywy i odpowiedzialności osób i ciał pośrednich” (5). Jest to zaproszenie do odpowiedzialności za każdego, do przyjęcia pierwszoplanowej roli, do słusznego przyjęcia pierwszoplanowej roli i do przedsięwzięcia, jak sugerował doktor Fontana, dozoru tam, gdzie już rozpoczęto dzieła, gdzie inicjatywy są w toku. W I E N I A 849 –––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––– KSIĄŻKI 873 Janusz Mariański Kryzys moralny czy transformacja wartości? Studium socjologiczne Towarzystwo Naukowe KUL, Lublin 2001, ss. 500 W jakim kierunku zmierzają przemiany w kondycji moralnej Polaków? Próbą odpowiedzi na to ważne i zasadne pytanie, zwłaszcza w kontekście znaczących i wielorakich przemian, jakim podlegają współczesne społeczeństwa, jest najnowsza książka znanego polskiego socjologa moralności prof. Janusza Mariańskiego. Dyscyplina, którą zajmuje się autor, jako nauka empiryczna bada moralność od strony jej społecznego tworzenia się i funkcjonowania. Moralność, rozumiana jako zewnętrznie funkcjonujący zespół wartości, norm i wzorów zachowań oraz wewnętrzny składnik indywidualnej świadomości, jest empirycznie dostępna jako właściwy przedmiot szeregu dyscyplin opisowych, w tym socjologii. Społeczeństwo nie jest – zauważył to już Emil Durkheim – zjawiskiem obcym moralności lub czymś, co wywiera na nią wpływ jedynie drugorzędny. Przeciwnie, jest jej warunkiem koniecznym. Człowiek jest istotą moralną także dlatego, że żyje w społeczeństwie. Analogiczne stanowisko zajmuje autor, który prezentowaną publikacją zwraca uwagę polskiego czytelnika na całokształt sytuacji determinującej naszą transformację moralną. Podjęty problem jest częścią większej całości, wszak proces społecznej modernizacji wiąże się nie tylko ze zmianami instytucjonalnymi, ale i z przekształceniami w orientacjach życiowych po- szczególnych jednostek. Moralne skutki transformacji ustrojowej są rzadko przedmiotem badań socjologicznych, tym bardziej więc publikacja kierownika Katedry Socjologii Moralności KUL nie może zostać niezauważona. Niezależnie od tego, jak nazwiemy społeczeństwo polskie lat 90-ych (autor przytacza 52 określenia), to uznać trzeba, że przemiany w obszarze społecznym, kulturowym, gospodarczym i politycznym są nie tylko wyraźne, ale wręcz rewolucyjne. Jesteśmy świadkami gwałtownego załamania się dawnego ładu społecznego i zastąpienia go innym. Procesy społeczne prowadzą do fundamentalnych zmian wartości i zachowań ludzkich, także w sferze moralnej. Religijnie ukształtowana i przekazywana przez Kościoły moralność, zmniejszająca się lub tracąca swą społeczną nośność, w przekonaniu autora nie musi pociągać za sobą upadku wartości czy swoistej amoralności. „Wolny rynek” wartości moralnych stwarza niezmiennie nowe problemy i wyzwania dla społeczeństwa. Książka, którą otrzymujemy, jest ich wieloaspektową prezentacją, ukazaniem różnorodności dylematów rozwojowych i wyzwań. Wydaje się, że jednoznaczna odpowiedź na tytułowe pytanie jest trudna, wręcz niemożliwa, gdyż społeczeństwo polskie pozostające w fazie przemian społecznych żywo odczuwa ich niejednoznaczność. Takiej odpowiedzi autor nie udziela, choć z publikacji tchnie mimo wszystko optymizmem. Przemiany podtrzymują zastaną strukturę wartości, a z drugiej strony nasilają się procesy indywidualizacji i pluralizacji religii, niosące ze sobą niebezpieczeństwo głębokiego rozpadu wartości, norm i więzi międzyludzkich. SPOŁECZEŃSTWO 10 (2000) nr 1 ––––––––––––––––––––––––––––––––––––––– 874 Janusz Mariański nie uważa, że moralność jest zamkniętym uniwersum, nieczułym na przekształcenia w kontekście społeczno-kulturowym. Im bardziej różnicuje się i komplikuje ów kontekst, tym zmiany w moralności są bardziej zauważalne. Przebiegają one kompleksowo, często noszą na sobie znamię konfliktowości. Trudno więc nie zgodzić się z jego opinią, że procesy makrospołeczne znajdują swoje odbicie w postawach i zachowaniach moralnych, co więcej: współokreślają ich dynamikę. Nie bez znaczenia jest czasowa perspektywa przyjęta w analizach prof. Mariańskiego. Jego zdaniem już lata 90-te były etapem długotrwałej ewolucji społecznej, a przemiany w moralności zmierzające w kierunku sekularyzacji (dechrystianizacji) dokonywały się stopniowo przez cały okres powojenny. Wielu socjologów określa ten stan jako kryzys moralny. Po roku 1989, jak twierdzą niektórzy z nich, urzeczywistniają się podstawowe cechy zachodnioeuropejskiego ładu społecznego, a moralność motywowana religijnie traci na znaczeniu. Ów kryzys utożsamiany jest z załamaniem się dotychczasowej hierarchii aksjologicznej, dotąd uznawanej i mniej lub bardziej konsekwentnie przestrzeganej. Wartości i normy ulegają gwałtownym i dynamicznym zmianom, połączonym z próbami wykreowania wartości nowych i nowej ich hierarchizacji. Społeczeństwo „zwrotu historycznego” nie tylko sprzyja takim tendencjom, ale też pozwala lepiej przystosować się jego zwolennikom do zmieniającego się kontekstu społeczno-kulturowego. Zastanawiająca jest teza autora, że owe przemiany zagrażają już nie tylko tradycyjnym wartościom moralnym, ale i tym o charakterze bardziej fundamentalnym. W postrzeganiu wartości życia codziennego odchodzi się bowiem od tego, co słuszne (wartości), w kierunku tego, co korzystne (interesy). Moralność tradycyjna jest w odwrocie: to, co dawniej uznawano za odstępstwo od normy, przeobraża się w niemal powszechną regułę. Kondycja moralna społeczeństwa staje się coraz bardziej ambiwalentna i wieloznaczna. Współczesność jest utożsamiana ze stanem kryzysu, anomii, rozpadu wartości i ideałów, zaś wolność stała się głównym wyznacznikiem nowoczesnej mentalności moralnej. Funkcjonujące kwalifikacje moralne nie sprzyjają wyraźnemu rozgraniczeniu interesu prywatnego i publicznego, pogłębia się różnica na przykład między oczekiwaniami zwykłych obywateli a odczuciami elit politycznych. Najnowsza publikacja lubelskiego intelektualisty ma charakter studium socjologicznego. Podejmuje on badania nad transformacją systemową w społeczeństwie polskim w kontekście zmiennych „miękkich” związanych z kulturą, mentalnością i świadomością moralną. Jest to pierwsze tak znaczące i systematyczne opracowanie opisujące preferencje, postawy, oczekiwania i wybory aksjologiczne Polaków. Choć autor zaznacza skromnie, że jest to jedynie wstępna analiza, trzeba dostrzec, że zrealizował postawiony sobie cel komunikatywnie, prezentując dynamikę zmian wartości moralnych w zbiorowej świadomości w jej wielorakich uwarunkowaniach i zróżnicowaniach. Odwołuje się do wyników badań empirycznych pochodzących z różnych źródeł, odnoszących się też do różnych okresów (głównie z lat 90-ych). Dotyczą one bardziej środo- –––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––– KSIĄŻKI 875 wisk młodzieżowych niż ludzi dorosłych. W sytuacji szybkich zmian socjolog musi nieustannie konceptualizować i adaptować swoje wnioski do tempa i charakteru przemian, aby wyjaśnić ich mechanizm, „logikę”, kierunek i złożoność. Całość składa się z pięciu rozdziałów. Pierwszy, zatytułowany Scenariusze przemian wartości moralnych w społeczeństwie, ukazuje społeczno-kulturowy kontekst przemian w wartościach moralnych, ze szczególnym uwzględnieniem nurtów postmodernistycznych. Omówione też zostały w nim cztery modele wyjaśniające przemiany w obszarze życia moralnego: 1) sekularyzacja moralności rozumiana jako odchodzenie od modelu moralności chrześcijańskiej (kryzys moralny); 2) indywidualizacja moralności powiązana z postmodernistycznym rozpadem wartości; 3) przemiana wartości, rozpad i tworzenie się nowych, dopasowanych do społeczeństwa pluralistycznego; 4) reorientacja wartości moralnych w duchu chrześcijańskim, niekiedy o charakterze fundamentalistycznym, lub ożywienie moralne bez zabarwienia religijnego. Autor nie podziela stanowiska głoszącego, że odwołując się w niektórych interpretacjach zjawisk do perspektywy postmodernistycznej, trzeba koniecznie przyjąć postmodernizm. Ten nurt jest przecież jedynie częścią szerszego kontekstu przemian w moralności, fragmentem paradygmatu transformacji czy też procesu modernizacji społecznej. W rozdziale drugim autor omówił główne orientacje moralne Polaków, ich stosunek do norm moralnych, religijnych, społecznych, kryteria dobra i zła moralnego, relatywizm moralny, a także wzajemne związki religii i moralności. Wartościom prospołecznym poświęcony został rozdział trzeci, natomiast czwarty zawiera rozważania na temat wartości prorodzinnych. Kwestie związane z bardzo cenioną przez Polaków wartością, jaką jest wolność oraz z przemianami autorytetu w świadomości zbiorowej, autor omawia w rozdziale ostatnim. J. Mariański zwraca uwagę na występującą w naszym kraju tendencję – także wśród socjologów – do przedstawiania społeczeństwa w czarnych, ponurych barwach. Nie podziela tej oceny, wskazując, że socjolog moralności nie jest ani wizjonerem, ani specjalistą od prognoz, które z reguły się nie sprawdzają. Jego zdaniem mechanizm prostego przenoszenia aktualnych trendów w perspektywę przyszłości jest ryzykowny i wielce zawodny. Aktualne tendencje zmian mogą w przyszłości nasilać się, ale nie muszą. Polska nie reprezentuje jakiejś wyjątkowości w dziedzinie aktywności religijnej na tle innych krajów europejskich, lepiej więc mówić o jej odmienności. Sekularyzacja u nas nie dokonuje się w szybkim tempie, religijność się jej nie poddaje, a jedynie zmienia swoje miejsce. J. Mariański wyraźnie wskazuje, że procesy sekularyzacyjne nie są ani nieuniknione, ani nieodwracalne. Poza tym istnieją różne teorie sekularyzacji mówiące o niej w kontekście globalnym i jako o zmieniającej świat w kierunku bezreligijności. W umiarkowanej interpretacji tego zjawiska zapowiada się nadejście świata świeckiego, ale religia w nim nie tyle miałaby zanikać, ile zmieniałaby swoje miejsce. Autor polemizuje z wszystkimi wersjami teorii sekularyzacyjnej, ale, jak się wydaje, odrzuca pesymis- SPOŁECZEŃSTWO 10 (2000) nr 1 ––––––––––––––––––––––––––––––––––––––– 876 tyczną wizję świata do końca zeświecczonego. Mariański zdaje się optować za interpretacją instytucjonalnej zmiany pozycji religii, swoistej indywidualizacji i pluralizacji religijności. Ponowoczesność nie jest więc dla niej zagrożeniem, wprost przeciwnie, jest inspiracją do nowej eksplozji religijnej. W tym kontekście zmienia się spojrzenie na kwestię, czy wejście do Unii Europejskiej spowoduje u nas jakąś katastrofę religijną. W przekonaniu Profesora zmiany związane z szeroko pojętą modernizacją społeczną nie będą w Polsce nieuchronnie pociągały za sobą upadku religijności, choć mogą sprzyjać stopniowej sekularyzacji. To prawda, że wielu Polaków popada w moralną niepewność, a nawet chaos, tracąc orientację w zakresie odróżniania dobra i zła, tego co moralne od tego co niemoralne. Ich uniwersum moralne nie tyle wskazuje na „upadek” wartości tradycyjnych, ile raczej stanowi swoistą syntezę wartości dotychczasowych i nowoczesnych. Autor konstatuje: „W obecnej fazie przemian moralnych w Polsce mamy jednak do czynienia bardziej z procesem rozkładu wartości moralnych (kryzys moralny) niż z procesem transformacji wartości, rozumianym jako umacnianie się obiektywnego porządku (ładu moralnego)”. Istotnie, zmiany społeczne i gospodarcze tworzą tylko zewnętrzne ramy dla rozwoju albo regresu postaw i zachowań religijnych. W świetle dostępnych danych trudno jest bliżej określić stan i dynamikę procesów przemian. Ze społecznego punktu widzenia najbardziej korzystny – sugeruje autor – jest typ przemian określany jako „synteza wartości”, następuje bowiem wówczas wzmocnienie obydwu typów wartości, dochodzi do integracji wartości powinnościowych i wartości samorealizacyjnych. W świadomości moralnej Polaków dokonuje się wyraźny proces indywidualizacji, co nie oznacza „odmoralnienia” codziennego życia czy też zaniku moralności w życiu społecznym. Autor nie wyklucza jednakże sytuacji, w której w miejsce jednolitego i ściśle zobowiązującego systemu oceniania działań według wyraźnych kryteriów dobra i zła, pojawią się różnorodne (pluralne) formy moralności. Dzisiaj nie jedna, a wiele moralności funkcjonuje w nowoczesnych, zróżnicowanych i racjonalnie zorganizowanych społeczeństwach. Byłoby jednostronne, a tym samym nieusprawiedliwione, określenie dokonujących się przemian moralnych mianem „upadku” wartości moralnych. Autor zgadza się z wypowiedzią P. Pouparda, że „problem wartości moralnych jest zasadniczy dla każdego człowieka i dla całego społeczeństwa, które chce być prawdziwie ludzkie. Teraz i zawsze problem moralny stanowi zagadnienie bardzo żywotne dla całego społeczeństwa, kwestię jego życia lub śmierci”. Zwraca uwagę, że Kościół katolicki, choć nie wpływa dzisiaj na całokształt życia społeczeństwa, to nadal wnosi niezastąpiony wkład w odbudowę integralnej wizji człowieka, społeczeństwa, przeciwstawia się niszczeniu wartości moralnych, promowaniu zwątpienia i „kultury śmierci”. Problem w tym, aby akceptacja wartości i norm etyki chrześcijańskiej była bardziej faktyczna, mniej zaś postulatywna i deklaratywna. Kondycja moralna społeczeństw zależy dziś ostatecznie od samych ludzi wywołujących kierunkowe zmiany i kształtujących procesy społeczne. Trudno nie zgodzić się z konkluzją –––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––– KSIĄŻKI 877 Mariańskiego, że istota sprawy tkwi w nas samych, w każdym z nas. Jeżeli nawet przyjmiemy, że ostateczny, przyszły kształt życia moralnego (a więc i wartości moralnych) w społeczeństwie zależy od ludzi i ich działań, to nie można już dzisiaj przeoczyć tego, że moralność jest zbyt poważną sferą myślenia i działania, by pozostawić ją w wyłącznej gestii jednostek. Potrzebne jest oddziaływanie różnorodnych struktur i instancji wychowawczych, komplementarnie współdziałających ze sobą. W tym przesłanie prezentowanej książki może być cenną inspiracją zorientowaną ku przyszłości. Nie wystarczy przecież jedynie obserwować i opisywać, trzeba szukać sensu tego wszystkiego, co dzieje się wokół nas. Książka wzbogaca znacząco dorobek polskiej socjologii moralności, wyznacza jej nową, szerszą perspektywę. W konfrontacji bowiem z nowymi wyzwaniami epoki ponowoczesnej Kościół winien odważniej wychodzić naprzeciw duchowym i moralnym po- trzebom ludzi, musi prowadzić dialog o nowej jakości z całym społeczeństwem, broniąc wartości moralnych i je promując. Bez nich nie ma stabilnego i uprawnionego pluralistycznie społeczeństwa, a zwłaszcza społeczeństwa sprawiedliwego, wolnego i solidarnego. Jan Paweł II wzywa wszystkich, a zwłaszcza ludzi Kościoła, do wyzbycia się lęku o przyszłość, do większej troski o dobrobyt materialny i duchowy ludzkości oraz o prawdziwy postęp. Ważnym zadaniem jest także wychowanie społeczeństwa, a zwłaszcza młodego pokolenia, do właściwego odbioru tego wszystkiego, co jest owocem kultury moralnej. Odważna, twórcza i aktywna obecność w miejscach, gdzie tę kulturę się tworzy, rozwija i ubogaca, jest powinnością każdego i wszystkich: chodzi o to, aby treścią i wartościami Ewangelii przepojone zostały kategorie myślenia, kryteria ocen i normy działania człowieka. Edward Balawajder SPOŁECZEŃSTWO 10 (2000) nr 1 ––––––––––––––––––––––––––––––––––––––– 878 Franciszek J. Mazurek Godność osoby ludzkiej podstawą praw człowieka RW KUL, Lublin 2001, ss. 464 Znamiennym rysem współczesnych dokumentów dotyczących ochrony praw człowieka (czy to je kodyfikujących, czy wyjaśniających) jak i samej funkcjonującej doktryny praw człowieka, jest nieustanne wskazywanie na godność osoby ludzkiej jako na normatywną podstawę tych praw. Jednocześnie to właśnie godność osoby ludzkiej ma być w życiu społecznym chroniona poprzez prawa człowieka; akcent położony jest zatem na pojęcie godności. Takie uzasadnienie dla praw człowieka znajdujemy zarówno w dokumentach międzynarodowych, począwszy od Powszechnej Deklaracji Praw Człowieka z 1948 roku i wcześniejszych projektach, jak i w dokumentach kościelnych (encyklikach, licznych deklaracjach, dokumentach II Soboru Watykańskiego i in.). Prawa człowieka, w myśl powszechnego dziś poglądu społeczności międzynarodowej, należy nie tylko kodyfikować (co usiłowano już czynić dawniej), ale też objąć ochroną w ustawodawstwach i praktyce państw, chroniąc tym samym „przyrodzoną” godność człowieka. Powodów natomiast wzmożonego zainteresowania prawami człowieka w XX i XXI wieku jest wiele. Najogólniej mówiąc, sprowadzają się one do racji filozoficzno-doktrynalnych, które mają długą historię, a źródło w doktrynach prawa naturalnego oraz praktycznych, związanych ze smutnymi doświadczeniami społeczeństw i państw minionego wieku. Na te powody oraz na godność osobową człowieka, którą należy chronić poprzez gwarantowanie praw podstawowych, wskazuje ks. Franciszek J. Mazurek we wstępie do swej najnowszej obszernej monografii pt. Godność osoby ludzkiej podstawą praw człowieka. Autor od wielu już lat jest orędownikiem idei wyprowadzania praw człowieka (wyjaśniania ich treści, znaczenia i konieczności ochrony) z przyrodzonej godności osoby ludzkiej. Uzasadnieniu tego poglądu poświęcił większość swego obszernego dorobku naukowego. Obecną monografię można więc chyba uznać za zwieńczenie wieloletnich studiów i rozpraw na ten temat. Stanowi ona bardzo obszerne i niezwykle erudycyjne kompendium wiedzy na temat praw człowieka – różnych aspektów ich doktryny i ochrony. Wszystkie rozważania ogniskują się jednak w tezie naczelnej wyrażonej trafnie w tytule dzieła – tezie o godności osoby ludzkiej jako podstawie praw człowieka. Obszerność tematu, wieloaspektowość i szczegółowość analiz przeprowadzanych przez Autora oraz mnogość prezentowanych stanowisk uniemożliwiają, rzecz jasna, choćby pobieżne ich omówienie w krótkiej recenzji. Pragniemy zatem ograniczyć się do rozważenia niektórych aspektów owej tezy naczelnej, odsyłając zainteresowanych sprawami bardziej szczegółowymi do lektury tej bardzo ciekawej monografii. Jest to tym ważniejsze, że niezależnie od przedstawienia bogatego i wyczerpującego materiału faktograficznego opisującego współczesny stan badań nad godnością jako podstawą praw człowieka, F. Mazurek wyjaśnia swój własny pogląd na podstawowe kwestie dotyczące godności –––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––– KSIĄŻKI 879 człowieka i jej nierozerwalnego związku z prawami człowieka – zwłaszcza w punktach, które mogą być kontrowersyjne lub zrazu niedostrzegane. Pogląd ów rozsiany jest we wszystkich rozdziałach pracy i formułowany na kanwie omawianych poglądów różnych autorów. Wymaga więc pewnej rekonstrukcji i kondensacji (nawet nieco schematycznej) w ramach recenzji. Sprawa pierwsza dotyczy samego pojęcia godności. Otóż, jak wiadomo, godność osobowa jako wartość przyrodzona i pierwotna, obecna w każdym człowieku, jest trwała, ale nie poddaje się klasycznemu definiowaniu per genus proximum et differentiam specificam. Jest poznawana intuicyjnie, a dopiero później uzasadniana w teorii. Stąd przekonanie o istnieniu owej godności (bez względu na ścisłość czy poprawność jej wyjaśniania w jakiejś teorii czy doktrynie) obecne było zawsze w świadomości ludzi w różnych czasach, miejscach czy sytuacjach społecznych. Stąd też F. Mazurek dużo miejsca poświęca w swej pracy (część I) historycznym przykładom pojawiania się tego pojęcia i jego różnym kontekstom: religijnemu, społecznemu, filozoficznemu. Konkluzją ogólną z tych rozważań jest przestroga, uzasadniona merytorycznie i historycznie, iż gdyby ten oczywisty fakt (przyrodzonej godności osoby ludzkiej jako czegoś podstawowego) umknął współcześnie uwagi, a ochronę praw człowieka chciano by oprzeć na jakichś innych przesłankach, to zanikłby istotny sens praw człowieka. A pokusa taka oczywiście istnieje. Przyrodzona godność każdego człowieka była pomijana zarówno w działaniach praktycznych państw, jak i negowana w teorii. Niekiedy bowiem do- godniejsze wydaje się oparcie zarówno źródeł obowiązywania samych praw, jak i ich treści konkretnej na jakimś elemencie pozaosobowym – socjologicznym, prawnym, kulturowym, prakseologicznym itd. Przykładowo mogłoby chodzić o ochronę istniejących standardów społecznych, pokoju społecznego, uprawnień nabytych (prawo stanowione), wolności jako absolutnej niezależności, wartości określonej religii, zdobyczy cywilizacyjnych itd. Niezbywalność praw człowieka stawałaby się wówczas iluzoryczna. Zdaniem Autora wszystkie te racje mogą być ważne w praktyce i de facto są uwzględniane, ale nie decydujące. W istocie chodzi zatem o ochronę godności podstawowej (ontycznej) i niezbywalnej. Wychodząc z tego klasycznego dziś stanowiska, autor stwierdza, że wszystkie koncepcje godności można sprowadzić „do koncepcji, według której jest ona wartością wrodzoną i nieutracalną oraz do koncepcji, w której uznaje się, że jest ona nabywana, ale można też ją utracić” (s.14). Ta pierwsza jest podstawą ochrony praw człowieka. To stanowisko F. Mazurka jest oczywiście zgodne z doktryną katolicką i większością współczesnych uzasadnień filozoficznych chrześcijańskich. Istotnym zatem wkładem, jaki Autor wnosi przez swoje analizy, jest nie tyle samo zaakcentowanie godności osobowej, ile fakt, że z tego właśnie punktu widzenia – jasno określonego pojęcia godności przyrodzonej – dokonuje spójnej prezentacji nawet najbardziej skomplikowanych i szczegółowych problemów z tej dziedziny. W II i III części monografii F. Mazurek dokonuje bardzo informującej i wszechstronnej prezentacji dokumentów Kościoła katolickiego i ONZ. SPOŁECZEŃSTWO 10 (2000) nr 1 ––––––––––––––––––––––––––––––––––––––– 880 Przy okazji precyzuje swoje własne stanowisko. Warto w tym miejscu przypomnieć, iż Międzynarodowa Komisja Teologiczna w znanym dokumencie zatytułowanym Godność i prawa osoby ludzkiej z 1984 roku przypomina, pisząc o naturze ludzkiej, iż „(...) nie powinna być uważana – nawet w odniesieniu do najbardziej niegodziwych jednostek – za pozbawioną wszelkich praw i godności, za niezdolną do jakiegokolwiek pozytywnego działania w życiu społecznym” (F. Compagnoni, Prawa człowieka, tłum. S. Bielański, WAM, Kraków 2000, s. 308). Wyrażony tu pogląd nie tylko podkreśla niezbywalną godność człowieka, ale ujmuje dynamiczny aspekt natury ludzkiej zawsze zdolnej do czynienia dobra. Jedynie tak pojęta godność daje podstawy do prawdziwie uniwersalnego ujęcia praw człowieka. Nikt, jako osoba, nie może być wyłączony z ochrony jego godności ani z prawa do czynienia dobra. Być może dlatego różne definicje godności u filozofów odległych w czasie i o różnych orientacjach teoretycznych w tym względzie okazują się zbieżne przy głębszej analizie (św. Tomasz, I. Kant, personaliści współcześni). Taki pogląd sugeruje F. Mazurek (ss. 31, 38, 51). Trzeba zauważyć, iż takie ujęcie godności jako podstawy dla praw człowieka (powszechnie akceptowane) ma, niezależnie od swej prawdziwości, wiele zalet praktycznych. Przede wszystkim jest uniwersalne. Ale również takie rozumienie godności jest otwarte na interpretację teologiczną (człowiek jako imago Dei), a nie tylko historyczną, filozoficzną czy etyczną. F. Mazurek omawia te różne tropy wyjaśniania źródeł godności osoby ludzkiej w ujęciu doktrynalnym i teologicznym. Istnieje wszak pewna trudność teoretyczna przy wyjaśnianiu praw człowieka przez odwołanie do godności wrodzonej, ontycznej. O ile bowiem godność jest bez wątpienia podstawą normatywną dla uprawnień (a zatem źródłem powinności), o tyle trudno jest z niej wywodzić wprost jakiekolwiek treści uprawnień konkretnych. Aby te treści poznać, trzeba uwzględnić cały kontekst sposobów ludzkiego działania, jego uwarunkowań i celów, słowem – trzeba ująć conditio humana (włączając w to uwarunkowania duchowo-cielesnej struktury człowieka). Koncepcje tradycyjne, akcentujące bardziej prawo naturalne (nie pomijając zresztą godności) miały w tym względzie ułatwione zadanie. Odwoływały się bowiem wprost do owej conditio humana – racjonalności człowieka, wolności, celowości działań, wymogów natury materialnej itd. oraz do tzw. inklinacji naturalnych, a więc dóbr naczelnych człowieka (jak życie, prokreacja, uspołecznienie, poznawanie prawdy). Z rozważań F. Mazurka wynika jednak, że taka nieco abstrakcyjna metoda specyfikacji treści praw człowieka prowadzi do schematyzmu. Należy szukać bardziej „empirycznej” drogi, wychodząc z analizy działań w kontekście ochrony godności. Pozwala to uchwycić dynamiczne aspekty treści praw człowieka. Jeszcze lepiej, rzecz jasna, unikały tej trudności koncepcje historyczno-socjologiczne i materialistyczne, w których prawa człowieka, tracąc walor niezbywalności, stawały się standardami kulturowymi określonego czasu. Treść praw człowieka okazywała się zmienna. Tego rodzaju stanowiska F. Mazurek oczywiście odrzuca w warstwie filozoficznej, nie negując jednak –––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––– KSIĄŻKI 881 ich przydatności w dopełnianiu obrazu conditio humana. Gdy chodzi zaś o różne teorie prawa naturalnego, to poświęca im bardzo wiele miejsca i nie widzi sprzeczności z ujęciami godnościowymi, zwłaszcza w wersjach chrześcijańskich, personalistycznych (J. Maritain, J. Messner i in.). Rozważania nad godnością osoby, różnymi jej typami i wyjaśnieniami filozoficznymi prowadzą ostatecznie autora monografii do poglądu o konieczności integralnego ujęcia godności osobowej (wrodzonej) i osobowościowej (nabytej) oraz ścisłego związku ich obu z prawem naturalnym. Integralność ujęć jest znamiennym rysem postawy filozoficznej autora i tezą szczególnie przez niego wyjaśnianą. Nie tylko więc chodzi o integralne ujęcie godności osoby (jako podstawy), ale następnie samych praw człowieka w aspekcie ich treści. Integralność wszystkich praw człowieka wiąże więc ściśle problem ich podstawy (godności) i treści. Istnieje tu, zdaniem ks. F. Mazurka, konieczność oparcia się na jedności natury ludzkiej oraz niepodzielności samej godności osoby. Pisze na ten temat: „Wciąż istnieje spór o treść praw człowieka. Sporu tego nie da się rozwiązać bez uznania integralnie rozumianego bytu ludzkiego, będącego jednością duchowo-cielesną” (s. 283). Stanowisko to jest zrozumiałe i zgodne zarówno z tradycyjnymi tezami filozofii chrześcijańskiej, jak i współczesnymi kierunkami personalistycznymi, w których stwierdza się, że w osobie ludzkiej „integrują” się różne płaszczyzny bytowania człowieka. Podstawa zatem jedności (integralności) znajduje się w elementach osobowych, a tą jest przede wszystkim godność; podstawą integralności treści jest jedność natury człowieka. Stąd ks. F. Mazurek stwierdza: „Prawa człowieka stanowią integralną całość, są one niepodzielne. Istotnym argumentem przemawiającym za ich integralnością jest podstawa – godność osoby ludzkiej, z której są one odczytywane” (s. 286). Pozostaje wszakże problemem sposób, w jaki treść praw człowieka odczytywana jest z godności. Ten punkt rozważań autora nie jest jednoznacznie przedstawiony (są różne sformułowania). Należy chyba przyjąć następujące wyjaśnienie. Tradycyjnie, jak wspominaliśmy, wiązano treść z inklinacjami natury rozumnej. Ks. F. Mazurek uwzględnia ten aspekt, ale współcześnie wydaje się on nieco abstrakcyjny, a sposób dochodzenia do treści jest bardziej „socjologiczny”. Tak chyba należy rozumieć słowa autora: „Wiążąc prawa człowieka z potrzebami i wartościami, uwalniamy je od abstrakcyjnego ujmowania i wszelkiego rodzaju ideologizacji. Ten sam zabieg metodologiczny należy stosować przy analizie ich hierarchii. Biorąc pod uwagę z jednej strony różne potrzeby, z drugiej różne wartości ustala się trzy grupy praw człowieka: wolnościowe, społeczne i solidarnościowe. Treść praw człowieka ma więc charakter dynamiczny” (s. 284). Mówiąc o dynamicznym charakterze treści praw człowieka, ks. F. Mazurek nawiązuje do dynamicznych koncepcji prawa naturalnego A. Verdrossa i J. Maritaina (a również T. de Chardin), które wraz z „socjologiczną” koncepcją dochodzenia do wspólnych różnym kulturom norm moralnych są osnową poglądów autora. Szczegółowo on omawia dynamiczne koncepcje prawa naturalnego w II części monografii, a treść podstawową praw człowieka SPOŁECZEŃSTWO 10 (2000) nr 1 ––––––––––––––––––––––––––––––––––––––– 882 w częściach V i VII. W każdym razie dynamiczny charakter prawa naturalnego nie oznacza jego idealistycznego ujęcia (I. Kant), a „socjologiczny” sposób dochodzenia do ich treści – relatywizmu. Myśl ks. F. Mazurka w kwestiach antropologicznych obraca się w kręgu realizmu; pisze on bowiem: „Prawo naturalne, czyli zespół elementarnych i bezwzględnych wymogów godności osobowej, jako wartości zapodmiotowanej w jednakowym bycie, nie jest uwarunkowane kulturowo w samym swoim istnieniu, natomiast jest uwarunkowane w swoim teoretycznym poznaniu i formułowaniu” (s. 131). Podsumowując stanowisko Autora w kwestii dochodzenia do treści praw człowieka, warto również przytoczyć jego słowa: „Dialektyka między ontologicznym i historycznym charakterem praw człowieka jest jednym z najbardziej znaczących elementów ich adekwatnego rozumienia. Pozwala ona uniknąć dwu ekstremalnych ujęć: całkowitego «innatyzmu» lub też uznawania ich za całkowity produkt kultury i historii” (s. 211). W tym drugim wypadku groziłby oczywiście relatywizm. Części VIII i IX monografii ks. F. Mazurka można potraktować jako (bardzo oryginalne) zastosowanie w konkretnych rozważaniach filozoficzno-społecznych jego naczelnej tezy o konieczności integralnego ujmowania praw człowieka. Przedmiotem analizy jest najpierw humanistyczny porządek gospodarczy, a następnie ład międzynarodowy. O tym, że prawdziwie ludzki świat wymaga poszanowania praw człowieka, nie musi oczywiście Autor przekonywać, gdyż prawda ta ugruntowana jest w świadomości społeczeństw cywi- lizowanych od dawna, a on sam wcześniej obszernie to wyjaśnia. W omawianych rozdziałach ujawniają się natomiast bardziej naocznie szczegóły poglądu Autora. F. Mazurek stosuje bowiem wcześniej sprecyzowane kryterium poszanowania godności człowieka (źródło praw człowieka) oraz analizy podstawowej treści praw człowieka do opisu najbardziej dyskutowanych współcześnie problemów praktycznych. Rozważa klasyczne opozycje, np.: gospodarka kapitalistyczna czy socjalistyczna? wolność gospodarowania czy sprawiedliwość? własność prywatna czy wielość form własności? praca ludzka czy kapitał naczelną wartością? W tych i innych kwestiach (dostępu do pracy, wykształcenia itd.) pojawiło się, jak wiadomo, wiele różnych stanowisk i rozwiązań. Wszystkie one zmierzają do eliminacji zła, jakie niosą ze sobą rozwiązania skrajne. Autor omawia główne stanowiska i ocenia rozwiązania z punktu widzenia integralnie rozumianych praw człowieka. Analiza tych problemów i polemik pokazuje, że nie można w konkretnej rzeczywistości społeczno-gospodarczej stosować praw człowieka wybiórczo czy parcjalnie. Dla prawidłowego zrozumienia i znalezienia najlepszych rozwiązań konkretnych trzeba uwzględnić cały zespół praw podstawowych, np. do wolności politycznej, społecznej, gospodarczej, dostępu do informacji (prawdy), równości szans, pomocniczości, współdziałania itd. Trzeba więc realizować wiele praw człowieka jakby jednocześnie, a rezygnacja z jednego prowadzi do zagrożenia dla innych. Na takie przykłady Autor wskazuje. Podsumowuje swe rozważania pisząc: „W prawach gospodarczych, społecznych i kulturalnych za- –––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––––– KSIĄŻKI 883 warte są prawa wolnościowe i odwrotnie” (s. 287). Erudycyjne i rozbudowane analizy i prezentacje klasycznych dyskusji w kwestiach społeczno-gospodarczych przeprowadzone przez F. Mazurka są dobrą ilustracją jego wcześniejszych rozważań teoretycznych. Część IX pt. Nowy ład światowy i jego podstawy podejmuje kilka wątków interesujących z punktu widzenia doktryny praw człowieka preferowanej przez autora. Przede wszystkim chodzi o dwie sprawy – o uznanie jednostki (osoby ludzkiej) za podmiot w relacjach pomiędzy państwami oraz o szanse, jakie daje współcześnie globalizm. W kwestii pierwszej chodzi o przełamanie opartej na poglądach H. Grocjusza zasady, iż podmiotami w prawie międzynarodowym są wyłącznie państwa. Skądinąd wiadomo, jak wielką przeszkodą dla ochrony praw człowieka przed II wojną światową była rygorystycznie traktowana zasada suwerenności (w odniesieniu do obywatela). Próby uczynienia człowieka podmiotem w relacjach międzynarodowych mają swoje antecedencje zarówno w myśli filozoficznej (św. Augustyn, B. de Las Casas), jak i w ramach współczesnych prób praktycznych, które wyraźnie zmierzają w tym kierunku. F. Mazurek pisze (komentując myśl G. del Vecchia): „przed zasadą pacta sunt servanda należy postawić zasadę godności i wartości osoby ludzkiej (s. 373). Stara koncepcja familia humana w świetle doktryny preferowanej przez autora nabrałaby na nowo blasku jako communio personarum. Drugi problem bardzo ciekawie i wielostronnie rozważany przez autora to proces globalizacji świata, stwarzający nowe możliwości nie tylko poszerzenia ochrony praw człowieka, ale też budowy zjednoczonej rodziny ludzkiej w oparciu o zasady personalizmu, który jest wyraźnie preferowany w tym miejscu przez autora (główna zasada persona est affirmanda per seipsam). Globalizacja w ujęciu F. Mazurka to proces bardzo trudny i bynajmniej nieautomatyczny. Entuzjazm byłby tu przedwczesny. Przede wszystkim globalizacja może naruszyć inne naturalne nisze życia człowieka, takie jak rodzina, społeczność lokalna, naród. W tej sytuacji trzeba ten proces analizować i oceniać również z punktu widzenia integralnie ujętych praw człowieka. Na zakończenie prezentacji głównych treści doktrynalnych książki ks. F. Mazurka należy podkreślić, iż jest to najobszerniejsza rozprawa w języku polskim poświęcona prawom człowieka analizowanym z perspektywy ochrony godności człowieka, a więc z wyraźnym akcentem na filozofię praw człowieka. Ma charakter monografii i jednocześnie swoistej encyklopedii wiedzy o prawach człowieka. Jako taka jest cennym źródłem informacji, może więc posłużyć zarówno studentom jako podręcznik, jak i wszystkim, którzy pragną pogłębić swą wiedzę o prawach człowieka w aspekcie filozoficznym. Nie jest to jednak książka łatwa. Wymaga pewnego przygotowania w zakresie przede wszystkim filozofii. Krzysztof Wroczyński