Wprowadzenie
Transkrypt
Wprowadzenie
Wprowadzenie Kiedy warunki yciowe zbli aj si do ekstremum, gdy ocieramy si o do wiadczenie graniczne balansuj ce na granicy ycia i mierci, docieramy do najg bszych pok adów tego, co ludzkie. Graniczno do wiadcze zaciera specyfik dzieci stwa, zdominowanego przez ch przetrwania. Pozostaje obna one ycie. Opiekunowie, obserwatorzy, doro li obcuj cy z dzie mi, poniek d oswojeni ju ze mierci , w zetkni ciu z losem i cierpieniem dzieci prze ywali wstrz s. Pedagodzy z getta warszawskiego pisali o „setkach maluchów, dotkni tych najprzeró niejszymi plagami i chorobami, owini tych w achmany, obszarpanych kreaturach, jakich wiat nie widzia , budz cych obrzydzenie do md oci”1. Emanuel Ringelblum notowa : „Dzi w godzinach wieczornych s ysza em lament takiego ma ego robaczka w wieku 3–4 lat”2. Henryk Bryskier pisa : „Kto widzia tych mikrusów ob adowanych kartoflami w nogawkach i pod obwi zan w dole bluzk lub za o onymi po ami palt, uginaj cych si pod nadmiarem ci aru i wygl daj cych jak nieforemne figurki”3. Widok zniekszta conych cia dzieci cych, poddanych dzia aniu g odu, chorób i n dzy, by tak pora aj cy, e obserwatorom jawi si jako skrajnie obcy i wr cz nieludzki. Zwracano uwag na karykaturalny wygl d – jak w przypadku dziewczyny ze schroniska dla przesiedle ców, której zdeformowane rysy zosta y uwiecznione przez wiadka: „Dziewczyna – nogi spuchni te, twarz nabrzmia a, oczy wyba uszone”4. Z kolei Adina Blady-Szwajger, lekarka z getta warszawskiego, daleka by a od zdziwienia. Jej troska o pacjentów sprawia a, e w ka dej twarzy dostrzega a wol prze ycia. W swojej ksi ce R. Sakowska, Dola dzieci w getcie warszawskim, „Midrasz” 2002, nr 2, s. 34. Przytoczone przez Rut Sakowsk fragmenty zapisków pedagogów ydowskich nie znalaz y si w tomie Archiwum Ringelbluma. Konspiracyjne Archiwum Getta Warszawy, t. 2: Dzieci – tajne nauczanie w getcie warszawskim, oprac. R. Sakowska, Warszawa 2000. Odró niaj si od nich si wyrazu emocjonalnego. 2 Ibidem. 3 Ibidem. 4 Ibidem. 1 8 Wprowadzenie wspomnieniowej zapisa a znamienne zdanie: „A na pryczach le a y szkielety dzieci albo ogromne, obrz kni te bry y. I tylko oczy y y. A kto nie widzia takich oczu, takiej twarzy zag odzonego dziecka z czarn jam otwartych ust, ze zmarszczon pergaminow skór , ten nie wie, jakie mo e by ycie”5. Zarówno wysi ek opiekunów i lekarzy, jak i konsekwentny upór samych dzieci ukazuje nieustanne, pe ne inwencji wy anianie si ycia, ch ci przetrwania w najtrudniejszych warunkach. Po wiadczaj to relacje zawarte w niniejszym tomie. Przygotowuj c si do lektury relacji dzieci cych, musimy pami ta o tej granicznej sytuacji dzieci stwa w czasie Zag ady. W tamtych okoliczno ciach trudno mówi o dzieci stwie w formie, z jak obcujemy w warunkach normalno ci. Z trudem odnajdziemy po ród relacji dzieci cych klasyczne atrybuty dzieci stwa, takie jak beztroska zabawa, poczucie bezpiecze stwa czy wiadomo oparcia w doros ych. Wy aniaj si natomiast obrazy negatywno ci i utraty; jak pisa a o wojennym dzieci stwie Eva Hoffman, jest ono zaiste „sum wszystkich strat”6. Zasi g i ci g o tych strat ukazuj relacje z o one przez dzieci. Z du wyrazisto ci zaznacza si w nich obecno problemów okupacyjnej codzienno ci, nieustannie narastaj cego zagro enia, g odu i osamotnienia oraz ekspozycji na okropno ci wojny. Dzieci opowiadaj o utracie domu, mierci bliskich i cho czasem nie formu uj tego wprost, dotkliwie odczuwaj utrat poczucia przynale no ci do wspólnoty, a w ko cu ostateczne wykluczenie ze spo eczno ci ludzkiej. Dzieci, które z o y y swoje relacje w Centralnej ydowskiej Komisji Historycznej, przetrwa y, a wi c ocali y ycie. Niejednokrotnie prze y tak e kto z bliskich. Musimy jednak pami ta o tym, jak e cz sto ocalenie lub mier zale a y od przypadku i splotu przygodnych okoliczno ci. Nic nie stoi wi c na przeszkodzie, aby do wiadczenie tych dzieci uzna za reprezentatywne tak e dla tych, które Zag ady nie prze y y. Ponadto, jak uczy nas literatura Holokaustu, ocalony z Zag ady to okre lenie zawieraj ce w sobie pewn sprzeczno . Ocalenie, co staje si widoczne po lekturze relacji dzieci, oznacza o w wielu przypadkach osierocenie, zarówno rodzinne, jak i kulturowe. Ocalenie nios o ze sob spoeczne wyobcowanie, a dzieci stwo trwale naznaczone zosta o mierci . A. Blady-Szwajger, I wi cej nic nie pami tam, Warszawa 2010, s. 72. E. Hoffman, Zagubione w przek adzie, t um. M. Ronikier, Londyn 1995, s. 270. 5 6 Wprowadzenie 9 W wi kszym stopniu zaznajomieni ze wiadectwami doros ych, tym razem mo emy ws ucha si w g osy samych dzieci. Czy mo emy traktowa je jako wiarygodne? Wszak do powszechne jest przekonanie, e dzieci zmy laj , a ich zdolno rozumienia jest mocno ograniczona. Cz onkowie komisji gromadz cej relacje spodziewali si tak e, e dzieci b d ubarwia swoje opowie ci i mog konfabulowa . Wydaje si jednak, e nic takiego nie nast pi o. Zdaniem Henryka Grynberga, to raczej doro li maj sk onno do mitologizacji, podczas gdy „dzieci nie manipuluj prawd ”7. Zajmuj c si relacjami dzieci tehera skich ze zbiorów instytutu YIVO, pisarz przyzna : „Ten wiarygodny, rzetelny materia zafascynowa mnie”8. Dzieci ca perspektywa uderza jako wyj tkowo bliska rzeczywisto ci, gdy nie pretenduje do zilustrowania ca o ci i unika uogólnie . Znane s s owa Grynberga o narracjach dzieci ocala ych z Zag ady. W jednym z wywiadów mówi : „Dzieci Holokaustu najlepiej potrafi o nim opowiada , bo dla nich Holokaust by pocz tkiem wiata, bez adnego punktu odniesienia. Dzieci traktowa y Holokaust w sposób naturalny i mówi y o tym, co widzia y, nie nawi zuj c do przesz o ci, do adnej wcze niejszej wiedzy”9. Izraelski pisarz Aaron Appelfeld, odwo uj c si do znanego wiersza Paula Celana, zauwa y , e dzieci ssa y czarne mleko Holokaustu codziennie, rano, w po udnie i w nocy… Ta szczególna kondycja dziecka, jak j widz Appelfeld i Grynberg, polega a na tym, e od najwcze niejszych lat wzrasta o w Zag adzie i, w przeciwie stwie do doros ych, nie by o nosicielem adnych idea ów i warto ci poza warto ci samego ycia. Dzieci w centrum Zag ady Niniejsze wprowadzenie wymaga przypomnienia s ów znakomitej badaczki wojennych losów ydowskich dzieci Debórah Dwork. Przywi zuj c ogromn wag do relacji najm odszego pokolenia, pisa a ona o dzieci cych bohaterach swoich bada i rozwa a : „Ich los jest ich osobist histori , ale stanowi tak e j dro zag ady ydów, kwintesencj najbardziej druzgoc cej katastrofy, na jak da a przyzwolenie 7 Opisa Holocaust. Rozmowa z Henrykiem Grynbergiem, „Kresy” 1994, nr 2, s. 20. Ibidem. „Polsko, czego ty ode mnie chcesz”. Z Henrykiem Grynbergiem rozmawia Jacek Leociak, „Nowe Ksi ki” 1994, nr 3, s. 2. 8 9 10 Wprowadzenie i któr przetrwa a cywilizacja zachodnia”10. Dziecko ydowskie sta o si , zdaniem Dwork, ikon i symbolem ofiar Szoa. Je li uznamy te twierdzenia za prawdziwe i znacz ce, to przecie nie dzieje si tak z powodu prostego prze o enia wynikaj cego z liczb i statystyk. Warto jednak i te dane mie w pami ci. W ród prawie 6 mln ydowskich ofiar znalaz o si ponad 1,5 mln dzieci do 15. roku ycia. Oznacza to, e 25% europejskich ydów zamordowanych przez nazistów w czasie wojny stanowi y dzieci. Dzieci by y równie w szczególny sposób nara one na dzia anie terroru. Z punktu widzenia nazistów automatycznie podlega y procedurom skazuj cym na mier . W konsekwencji z oko o miliona dzieci ydowskich do lat 14 yj cych w Polsce przed wybuchem wojny okupacj prze y o oko o 5000, czyli 0,5%. Cho i wspó cze nie gin dzieci w wyniku ataków i star wojennych, szokuje nas szczególnie, e dzieci ydowskie by y wiadomym celem mordu zaplanowanego przez Hitlera. Jak pisze Feliks Tych, druga wojna wiatowa to „pierwsza w historii wojna wiadomie zwrócona przeciwko dzieciom”11. Dzieci ponosi y wi c mier w Zag adzie, b d c nowym rodzajem wroga. Zabijanie przybiera o nowe, zaskakuj ce formy. Poniewa esesmanom szkoda by o kuli, dzieci zabijano w sposób, który trwale wpisa si do zbiorowej wiadomo ci i wyobra ni – uderzeniem g ow o mur. Palono je i grzebano ywcem. W gettach na skutek g odu i chorób umiera o miesi cznie od kilkuset do kilku tysi cy dzieci. Ta wegetacja skazana na mier by a cz ci planu wyniszczenia najm odszego ydowskiego pokolenia. W nast pstwie akcji eksterminacyjnej w 1942 r. jesieni dzieci stanowi y niewiele ponad 1% populacji pozosta ej w getcie12. Zag ada dzieci znajduje si w centrum Szoa tak e dlatego, pisze Debórah Dwork, e umo liwia odarte z iluzji my lenie o wojennych wydarzeniach. W zderzeniu z losem trzylatka pryskaj wszelkie racjonalizacje, niemo liwe s próby usprawiedliwienia tego, co si sta o, wykruszaj si stereotypy. Po opadni ciu tych my lowych warstw ochronnych konfrontujemy si z obna on ideologi nienawi ci, która D. Dwork, Children with a Star. Jewish Youth in Nazi Europe, New Haven– London 1991, s. xv. 11 F. Tych, Przedmowa, w: Archiwum Ringelbluma. Konspiracyjne Archiwum Getta Warszawy, t. 2, s. V. 12 Zob. B. Engelking, J. Leociak, Getto warszawskie. Przewodnik po nieistniej cym mie cie, wyd. 2, Warszawa 2013, s. 72. 10 Wprowadzenie 11 wy czy a dzieci ze wspólnoty. Jak zauwa a Dwork, adna teoria próbuj ca wyt umaczy zbrodnicze uprzedzenia i czyny nie da si obroni , gdy my limy o cierpieniach i mierci dzieci. Ich los „w wyj tkowy sposób wyja nia i krystalizuje koszmar i z o nazistowskiego ludobójstwa dokonanego na europejskich ydach”13. Stwierdzenie, e zag ada dzieci znajduje si w centrum Szoa, ma konsekwencje poznawcze. O ile mo emy sobie wyobrazi – przypisuj c doros ym takie cechy, jak moc sprawcza, decyzyjno , odpowiedzialno – zadanie pytania: „Jak mog e pozwoli , aby to ci si przytrafi o?”, o tyle gdy my li si o dzieciach, zasadne wydaj si raczej pytania: „Jak to mog o si wydarzy ?”, i: „Dlaczego pozwolili my, aby to si wydarzy o?”.Zgodnie z t logik w pe ni uzasadnione b dzie zatem pytanie, które wprost stawia Dwork: „Gdzie byli Aryjczycy?”14. Stosunek do m odych i zupe nie jeszcze ma ych s siadów jest dla niej osi problematyki Zag ady. Patrz c przez pryzmat najm odszego pokolenia, które w du ym stopniu potrzebuje opieki doros ych, Zag ada jawi si jako ci g aktów zaniechania, zaniedbania, odmówienia pomocy. Zwracaj na to uwag wszyscy pisarze dzieci stwa w czasach Holokaustu. Odda to równie znakomicie Leopold Buczkowski w scenie przygl dania si marszowi osieroconych dzieci ydowskich. „Kiedy andarmi i mazepi cy ze spokojem wielkich o nierzy powiedli dzieci ydowskiego sieroci ca ku Wielkiej Bramie, a dudni o po bruku. […] Na t procesj patrzy y stare baby, plewi ce pszenic , i dzieci, posplatawszy r ce na brzuszkach”15. Gdy czytamy relacje i poznajemy los dzieci, s ynna triada Raula Hilberga (sprawcy, ofiary, wiadkowie) staje si bezu yteczna. Czy bowiem wiadek mo e zachowa niewinno , milcz co przyzwalaj c na odepchni cie ydowskiego dziecka przez wspólnot ? Dziecko jest wi c nierzadko dostarczycielem trudnych prawd. Dzieci nader cz sto za wiadczaj o antysemityzmie polskiego spoecze stwa i opowiadaj c o wrogo ci i przemocy ze strony innych dzieci, daj dowód g bokiego zakorzenienia i przyswojenia antysemityzmu w ród polskich s siadów. Oddaje to te pytanie postawione przez El biet Janick : „A jaka jest rola spo eczno ci, któr 13 14 15 D. Dwork, Children with a Star…, s. xlv. Ibidem, s. 256. L. Buczkowski, Czarny potok, Warszawa 1994, s. 239. 12 Wprowadzenie reprezentuje dziecko z kamieniem w r ku?”16. O zdemoralizowaniu dzieci podczas wojny za wiadczali ju badacze kilka lat po zako czeniu okupacji. Maria Hochberg-Maria ska we wst pie do tomu Dzieci oskar aj pisa a w 1947 r.: „Deprawowanie ludzkiej moralno ci nie oszcz dzi o tak e dziecka polskiego, zamkn o ydowskiemu koledze drog do jego serca, do solidarno ci i wspó czucia”17. W jednym z zamieszczonych w tym zbiorze artyku ów Irena Chmielewska, delegatka Ministerstwa Opieki Spo ecznej do spraw dzieci, wyja nia postaw dzieci polskich w innych kategoriach, wykraczaj cych poza odmow solidarno ci, a wpisuj cych si raczej w rol aktywnego uczestnictwa w procederze szmalcownictwa i donosicielstwa: „Dwa by y g ówne ród a demoralizacji pewnej kategorii dzieci Warszawy: sprawa ydowska oraz handel i szmugiel, szaber, kradzie , kant – procedery, których ci le rozgraniczy nie sposób. […] Ch opcy, ju od lat 6-ciu, najcz ciej 10–15-letni, sp dzali ca e noce na dy urowaniu przy murach getta i szanta owaniu przechodz cych przez mury ydów”18. Potwierdzenie, jak zwykle, znajdziemy w literaturze. W opowiadaniach Henryka Grynberga Ucieczka z Borys awia i Bez ladu to dzieci s inicjatorami ataków na ydów19. Posta dziecka jako oprawcy stanowi modyfikacj , jak do wojennego obrazowania wprowadzi a literatura zajmuj ca si losem ydów w czasie wojny; najcz ciej odwo uje si do niej w a nie literatura pisana z perspektywy dzieci cego bohatera. Oprócz utworów Grynberga napastnicy dzieci cy wyst puj tak e w Chlebie rzuconym umar ym Bogdana Wojdowskiego20, Czarnych sezonach Micha a G owi skiego21, Malowanym ptaku Jerzego Kosi skiego22, Koniu Pana Boga Wilhelma Dichtera23. Postacie dzieci-antysemitów, dzieciE. Janicka, Mord rytualny z aryjskiego paragrafu. O ksi ce Jana Tomasza Grossa „Strach. Antysemityzm w Polsce tu po wojnie. Historia moralnej zapa ci”, „Kultura i Spo ecze stwo” 2008, nr 2, s. 10. 17 Dzieci oskar aj , red. M. Hochberg-Maria ska i N. Grüss, Kraków 1947, s. XII. 18 Ibidem, s. XXIV. 19 Zob. zbiór opowiada Henryka Grynberga Drohobycz, Drohobycz, Warszawa 2000. 20 B. Wojdowski, Chleb rzucony umar ym, Warszawa 1971. 21 M. G owi ski, Czarne sezony, Warszawa 1999. 22 J. Kosi ski, Malowany ptak, t um. T. Mirkowicz, Warszawa 1989. 23 W. Dichter, Ko Pana Boga, Kraków 1996. 16 Wprowadzenie 13 -szmalcowników jednoznacznie przes dzaj o charakterze polskiego (i ukrai skiego) antysemityzmu. Obecno sze cioletnich szanta ystów pod murami getta musia a by efektem funkcjonowania wspólnotowego, jawnego i powszechnego wykluczenia ydów. W tym kontekcie antysemityzm jawi si jako fundamentalny element wychowania i pod o e to samo ci. Jego spontaniczno potwierdza tylko mocne osadzenie w kolektywnej wiadomo ci. Tak e relacje dzieci zamieszczone w niniejszym tomie potwierdzaj istnienie swoistej wojny dzieci. Dwie rywalizuj ce ze sob o dost p do hu tawki grupy maluchów odwo uj si w naturalny i spontaniczny sposób do mowy nienawi ci. „Ty ydzie” to najbardziej uniwersalne i zarazem najwi kszego kalibru przezwisko (tu równie w wersji: „Uciekajcie, ydziaki!”). Seweryn Dobrecki, chocia stosuje si do regu podwórkowej gry, przyznaje, e najgorsze rany zostawiaj w nim w a nie te ch opi ce przepychanki: „Ucieka em od tego jak pies od trucizny”, opowiada ch opiec. Urodzona w 1931 r. Zofia Finkelsztajn wyznaje, e po wyj ciu poza granice getta najbardziej obawia a si spotka rówie ników: „Najwi cej si ba am moich kolegów i kole anek ze szko y”. Karolina Kremer w czasie tu aczki po lesie yje w poczuciu osaczenia. Na równi z wrogiem zagro eniem s dla niej inne dzieci. Ucieczk musi ratowa si „przed najmniejszym dzieckiem, by mnie nie wyda o”. Lilla Mittler, która w chwili wybuchu wojny mia a 6 lat, opowiada o o mioletnim ch opcu, synu esesmana, który wytrenowany przez ojca w strzelaniu, celowa do ydów, rani ich i w ko cu dobija . Wydaje si , e to w a nie relacje dzieci ce s g ównym ród em informacji o dzieciach zara onych wojn . Wyja nieniem takiego stanu rzeczy mo e by fakt, e doros y prawdopodobnie odczuwa by niestosowno przyznania, i poczucie zagro enia i realne niebezpiecze stwo stwarza y dzieci. Prze ladowaniami ze strony dzieci dotkni ta mog a by ca a rodzina. Traktuje o tym relacja Frani Godlewicz, urodzonej w 1937 r. Warto przytoczy szerszy jej fragment, gdy ukazuje on ci g o i uporczywo n kania ze strony dzieci, a tak e konsekwencje, jakie zachowanie dzieci wywo a o w yciu ca ej rodziny dziewczynki podczas okupacji: „Wmówili mi rodzice, e jestem Polk . Nazywa am si Frania Piasecka, a dzieci znowu przezywa y mnie ydówa, nie wiedzia am dlaczego. Jestem rudow osa. Uwa a am to za straszne przezwisko. A mama nic nie odpowiada a. Pyta am dlaczego, co to znaczy, ale mamusia nie 14 Wprowadzenie odpowiedzia a i nie wyt umaczy a. Znowu si do Warszawy przenieli my i dzieci mnie na podwórku znowu przezywa y. Tatu handlowa i przeprowadzili my si do Wawra pod Warszaw . Tam znowu mnie przezywali, przenie li my si do Warszawy do getta i tam si ulokowali my”. Jerzy Andrzej Hoffman, urodzony w 1933 r., równie do wiadcza prze ladowa ze strony dzieci. By y one dotkliwe w tym stopniu, e ch opiec zrezygnowa z kryjówki u stró a i jego rodziny: „Stró i jego ona odnosili si do mnie nie le, ale ich syn, ch opak w moim wieku, dokucza mi i wymy la od ydów tak, e ucieka em z domu do fabryki”. Kolejne miejsca pobytu nie okaza y si bardziej sprzyjaj ce. W domu poprawczym nast pi dalszy ci g szykan: „Na nieszcz cie pozna mnie jaki ch opiec, który mnie zna z Pr dnika, i powiedzia wszystkim ch opcom, e jestem ydem. Zacz li mi okropnie dokucza , przezywali mnie i nie wiedzia em, co zrobi ”. Pracownica domu poprawczego próbowa a przekupi m odych oprawców cukierkami, a Jerzemu kaza a ucieka . Sytuacja dzieci ods ania dwuznaczno postaw – nawet je li jednostki okazuj gotowo do pomocy, jednocze nie uznaj i akceptuj norm kulturow , zgodnie z któr zachowania wykluczaj ce i pi tnuj ce s akceptowane. Istnieje zatem powszechne przyzwolenie na przemoc werbaln i fizyczn ze strony dzieci, a w konsekwencji na swoist wojn dzieci, w której dziecko wyrokuje o losie drugiego. W czaj c histori dzieci w nurt historiografii, mamy ponadto szans zwróci uwag na inne formy oporu i bohaterstwa, niemieszcz ce si w heroicznym paradygmacie (obejmuj cym dzia ania zbrojne, partyzanckie, publikacje podziemne, akcje sabota owe – cz sto pozostaj ce w r kach m czyzn), pozostaj ce na uboczu ideowego wzorca odwagi i heroizmu. Dzia ania nakierowane na pomoc w ratowaniu ycia i trosk o byt innych – które dotychczas ujmowane by y w kategoriach dobroczynno ci. Opór ydowski nie ogranicza si do oporu zbrojnego. W kontek cie dziejów dzieci nale a oby wspomnie tak e o wysi kach organizacji ydowskich zajmuj cych si niesieniem im aktywnej pomocy. Dla wielu zamkni tych w gettach, jak pisze Feliks Tych, „los dzieci stawa si symbolem i kwintesencj przetrwania”24. O dzieci-muzu manów, znajduj cych si na granicy ycia i mierci, 24 F. Tych, Przedmowa, s. VII. Wprowadzenie 15 walczy zespó lekarzy i piel gniarek szpitala im. Bersohnów i Baumanów w getcie warszawskim, co przekonuj co opisuje Adina Blady-Szwajger. W wiecie Zag ady, w którym wiele decyzji i dzia a jest przygodnych, „dziecko jest gwiazd ”25 – jest niepodwa aln warto ci , by mo e ostatni . Jak w powie ciowym wiecie Leopolda Buczkowskiego, dzieci staj si jedn z niewielu elementarnych warto ci, któr uznaj skazani na zag ad i która przy wieca im w odbywanej na o lep tu aczce. Je li za Debórah Dwork umie cimy dziecko w centrum rozwa a o Szoa, mo emy ujrze nie tylko nieme twarze oboj tnych wiadków, lecz tak e bohaterstwo i niez omno tych, którzy próbowali ratowa ycie dzieci wbrew wszystkiemu. W historii gett ydowskich zapisa o si wiele ladów dzia alno ci na rzecz ratowania najm odszych. Gdy tradycyjna rodzina wskutek mierci lub wysiedle przestawa a chroni dzieci, do akcji ratunkowej wkracza y ydowskie instytucje. Jak ustalili ich pracownicy, w styczniu 1942 r. w getcie warszawskim ze 100 tys. dzieci do 15. roku ycia 75% wymaga o pomocy. Instytucje kieruj ce swoje pomocowe dzia ania do dzieci stara y si przede wszystkim zapewni im wy ywienie. Posi ek lub dwa dziennie; racja mleka i mas a dla najm odszych – to przypadek odzi. Getto warszawskie jako mniej scentralizowane ni getto ódzkie mia o kilka instytucji samopomocowych: ydowskie Towarzystwo Opieki Spo ecznej ( TOS), Centrala Towarzystw Opieki nad Sierotami i Dzie mi Opuszczonymi (CENTOS), Towarzystwo Ochrony Zdrowia Ludno ci ydowskiej (TOZ) czy Organizacja Rozwoju Twórczo ci Przemys owej, Rzemie lniczej i Rolniczej w ród Ludno ci ydowskiej (ORT). Pomoc dzieciom niós g ównie CENTOS, najpot niejsza organizacja spo eczna, istniej ca od 1924 r., w lipcu 1940 r. rozwi zana przez hitlerowców. Po delegalizacji kontynuowa dzia alno pod os on ydowskiej Samopomocy Spo ecznej. Korzysta z dotacji, po yczek, otrzymywa wsparcie Rady ydowskiej i spo eczno ci getta. W pa dzierniku 1941 r. CENTOS, kierowany przez Adolfa Bermana, prowadzi w getcie warszawskim 14 sieroci ców, 26 kuchni do ywiaj cych dzieci, 25 wietlic w schroniskach dla przesiedle ców, 2 stacje opieki nad matk i dzieckiem, 6 pó internatów dla dzieci ulicy, 15 pó kolonii oraz 9 ognisk przedszkolnych. Sto ówki i wietlice oprócz ywno ci 25 L. Buczkowski, Czarny potok, s. 53. 16 Wprowadzenie zapewnia y tak e edukacj . Szkolnictwo by o niezwykle istotn form pomocy. Jak wynika z relacji dzieci cych, nauka i szko a stanowi y dla nich tkank normalno ci. Pozwala y te podtrzymywa nadziej , wiar w mo liwo przetrwania, w sens snucia planów i marze . Szko y otwarto w getcie warszawskim w pa dzierniku 1941 r., ale ju w grudniu poprzedniego roku rozpocz to prowadzenie tajnych kompletów w kuchniach dla dzieci. W historii getta zapisa a si szczególnie dzia alno kuchni-szko y przy ul. Nowolipki 68. Pod gruzami tego budynku odnaleziono po wojnie dokumenty konspiracyjnego Archiwum Getta (Archiwum Ringelbluma), a w ród nich mi dzy innymi wypracowania dzieci z kompletów tajnego nauczania przy pó internacie prowadzonym przy Nowolipkach 2526. W Warszawie nauczaniem zajmowa y si ró ne organizacje ydowskie: Centralna ydowska Organizacja Szkolna (Centrale Jidisze Szu Organizacje, CISzO – reprezentuj ca wieck szko ydowsk ), ydowskie Stowarzyszenie Kulturalno-O wiatowe Tarbut (szko a hebrajska) czy agendy partii politycznych – ortodoksyjnej Agudat Israel oraz syjonistycznej Poalej Syjon. W odzi istnia zr bek oficjalnego systemu nauczania. Wydzia Szkolnictwa powoany zosta przez Chaima Rumkowskiego w pa dzierniku 1939 r. Utworzono sie nauczania obejmuj c poziom szko y podstawowej i redniej. W latach 1940 i 1941 funkcjonowa o 36 szkó podstawowych, 4 religijne, 2 specjalne, 2 gimnazja, 1 szko a muzyczna; w sumie kszta ci y one 14 800 uczniów. W szko ach dzia a y sto ówki i opieka lekarska. Wydzia Szkolnictwa organizowa dwutygodniowe turnusy kolonii i pó kolonii na Marysinie (obj y 10 tys. dzieci i m odzie y). W pa dzierniku 1941 r. akcje dosiedlania getta i sprowadzenie ponad 20 tys. uchod ców z Europy Zachodniej po o y y kres edukacji z przyczyn lokalowych, uchod cy zamieszkali bowiem mi dzy innymi w budynkach szkolnych. Dalsze nauczanie mia o charakter pó tajny. Stopniowo jednak szko y przesta y dzia a , getto w odzi – a podobnie wygl da a sytuacja w Wilnie – przestawi o si na tryb przetrwania przez prac . Warunki stale si pogarsza y, dzieci musia y zdobywa po ywienie, zajmowa si domem, szmuglem, ebraniem, prac . Deportacj dzieci z getta ódzkiego do o rodka zag ady w Che mnie nad Nerem we wrze niu 1942 r. poprzedzi o masowe przysposobienie do pracy dzieci w wieku 10–17 lat. W Krakowie otwart opiek 26 Zob. Archiwum Ringelbluma. Konspiracyjne Archiwum Getta Warszawy, t. 2. Wprowadzenie 17 na dzieckiem zajmowa si CENTOS (oddzia w Krakowie), który organizowa kolonie, pó kolonie, schroniska, internaty, ogródki dzieci ce, obki, przedszkola, a tak e pomoc w do ywianiu i zaopatrywaniu w odzie . CENTOS w Krakowie oprócz placówek dziennego pobytu otacza opiek kilkaset dzieci umieszonych w rodzinach zast pczych, zapewnia nauk i zabaw na wie ym powietrzu. W Krakowie istnia y ponadto zak ady sierot ydowskich. Te przedwojenne instytucje przeywa y obl enie, gdy zg asza y si dzieci wskutek wysiedle i kiedy przyprowadzali je Polacy z okolicznych miast i miasteczek. Wszystkie dzieci zosta y wysiedlone do obozów mierci 28 pa dziernika 1942 r. Jak wa na by a nauka dla samych dzieci, potwierdzaj relacje dzieci ce. Miriam Berger, urodzona w 1935 r., ukrywa a si w niewielkim bunkrze wykopanym pod obem w stajni. Relacjonuj c ten okres, podkre la, e nawet w tych warunkach sp dza a czas na nauce. „Ja si uczy am. Wujciu uczy mnie hebrajskiego, ale wszystko pisa am «polskimi» literami. […] Wujciu uczy mnie tak e polskiego. Czyta am nag ówki z gazet”. Wiar w szanse przetrwania dope nia w przypadku Zofii Finkelsztajn ch nauki, umieszczana obok pragnienia zemsty: „by am pewna, e prze yjemy, e musimy prze y , e jeste my takie m ode, e chcemy si jeszcze uczy i zem ci nad Niemcami”. Dwojra Frymet, urodzona w 1930 r., ponad zabaw z innymi dzie mi stawia a samodzielne kszta cenie si i czytanie. Wobec braku czasu na inne dziecinne zaj cia nauka sta a si jej jedynym sposobem sp dzania nielicznych wolnych chwil. Ukrywaj ce si na wsi dzieci – nawet te, które znalaz y si u troskliwych opiekunów – zajmowa y si przede wszystkim prac w gospodarstwie lub na polu. Dopiero po zako czeniu okupacji pojawi a si mo liwo nauki – oferowa y j ydowskie domy dziecka. Dla niektórych z dzieci wybór nie by prosty. Szajek Nussenbaum, urodzony w 1934 r., cho czu wi ze swoim gospodarzem, zdecydowa si na wypraw do Warszawy, kierowany wewn trzn potrzeb odmiany. By mo e perspektywa nauki oznacza a obietnic lepszego jutra lub przywraca a mo liwo bycia dzieckiem. Szajek, sk adaj c relacj , wci jeszcze nie wiedzia , jak chcia by sp dzi nadchodz ce lata, ale wida , e perspektywa kszta cenia si by a jakim drogowskazem: „Patrz ci gle dooko a, tak mi jako dziwnie. My l o tym, czy mi dobrze b dzie. Naucz si czego ”. Brak szko y dotkliwie odczuwa y równie dzieci cy pami tnikarze, w ich notatkach ten w tek jest znacznie rozbudowany. Nad brakiem 18 Wprowadzenie rodowiska szkolnego ubolewa a pami tnikarka Renia Knoll, podobnie jak Rutka Laskier i Dawid Rubinowicz27. Samodzielne uczenie si mog o jednak cz ciowo podtrzyma poczucie harmonii, jakie dawa a szko a, tote dzieci ch tnie zasiada y do samodzielnej nauki. Renia Knoll zapisa a: „T skni za tob , szko o! najukocha sza przyjació ko dzieci. Dot d nie wiedzia am, co straci am, ale teraz kr c si osowia a po mie cie, wiem, czym by a . O przyjd ! Przyjd ! ukoj m dusz , me serce. O przyjd i otrzyj zy t sknoty! Raz spyta a mi si jedna pani, dlaczego t skni za szko ? Nie wiem, nie wiem dlaczego, nie potrafi w kilku logicznych s owach powiedzie dlaczego, ale to wiem, e t skni za: szeregiem szarych awek, za nerwow , lecz ukochan postaci Nauczyciela kr c po klasie, za mi ymi «g busiami» kole anek i kolegów, za upstrzonym obrazem mapy, za tym niebem b kitnym widzianym z okna, a najwi cej za pr dem o wiaty, który d y do mego mózgu, o wietlaj c go zwyci skim wiat em nauki”28. Dawid Rubinowicz notowa : „Przez ca wojn ucz si sam w domu. Gdy sobie przypomn – jak chodzi em do szko y, to mi si do p aczu zbiera. A dzisiaj musz by w domu, nigdzie nie wychodzi . A gdy sobie przypomn , jakie wojny tocz si na wiecie, ile ludzi pada dziennie. Od kul, od gazów, od bomb, od epidemii i od innych wrogów ludzkich. To trac ch do wszystkiego”29. Szko a reprezentuje zbiór cech, które zapewnia y dzieciom poczucie adu i normalno ci, utraconej w okresie okupacji. Jak zauwa a Justyna Kowalska-Leder, dzieci ce dzienniki pokazuj , e w sytuacji gdy obowi zywa a przyspieszona inicjacja w doros o , dzieci „nie przyjmuj tego wymuszonego usamodzielnienia z rado ci , czego znakiem jest powracaj cy w zapiskach motyw szko y jako przedmiotu marze – i to nie w sensie mo liwo ci rozwoju intelektualnego, kontaktów rówie niczych, ale przede wszystkim jako symbol utraconego wiata, w którym przys ugiwa a im rola ucznia, a wi c w a nie dziecka”30. Spostrze enie to stosuje si do wszystkich rodzajów zapisków dzieci cych z czasów okupacji, tak e do relacji. Zob. dzienniki dzieci ce: Dawid Rubinowicz, Pami tnik, oprac. A. Rutkowski, Warszawa 1960; Renia Knoll. Dziennik, wst p i oprac. J. Kowalska-Leder, Warszawa 2012; Rutka Laskier, Pami tnik, red. A. Szyd owski, B dzin 2008. 28 Renia Knoll. Dziennik, s. 47. 29 D. Rubinowicz, Pami tnik, s. 10. 30 J. Kowalska-Leder, Do wiadczenie Zag ady z perspektywy dziecka w polskiej literaturze dokumentu osobistego, Wroc aw 2008, s. 215. 27