Dziewczyna z talią

Transkrypt

Dziewczyna z talią
54 MODA
WITTCHEN/wiosna–lato 2011
Dziewczyna z talią
NIEMAL KAŻDEGO ROKU JEDNA Z MŁODYCH GWIAZD
HOLLYWOOD ZOSTAJE OKRZYKNIĘTA NOWĄ AUDREY HEPBURN.
NIE MA CHYBA WIĘKSZEGO WYRÓŻNIENIA NIŻ PORÓWNANIE
Z NIEŚMIERTELNĄ GWIAZDĄ KINA.
I NIE CHODZI TYLKO O JEJ TALENT I URODĘ
FILIGRANOWA
AUDREY JEST POSTRZEGANA RÓWNIEŻ JAKO IKONA MODY.
Tekst: Marcin Pacho
K
rytyk filmowy Zygmunt Kałużyński stwierdził, że męż
czyźni nie lubią takich kobiet jak Hepburn. Mówił,
że była zbyt eteryczna i za wysoka. Trudno odmówić
mu racji. Brakowało jej biustu i bioder charakterystycznych dla Ma
rilyn Monroe, nie emanowała seksualnością jak Rita Hayworth czy
Anita Ekberg, ale miała coś więcej niż to, czym mogły się szczycić
zmysłowe boginie ekranu złotych lat Hollywoodu. Jej siłą był spokój
niewinne spojrzenie i słodki uśmiech na niezwykle pięknej twarzy
kontrastowały z chłopięcą sylwetką. Ten dualizm intrygował, a jedno
cześnie pomagał aktorce być przekonującą zarówno w roli mniszki
w „Historii zakonnicy” Freda Zinnemanna, jak i księżniczki w „Rzym
skich wakacjach” Williama Wylera czy luksusowej call girl Holly
Golightly w słynnym „Śniadaniu u Tiffany’ego” Blake’a Edwardsa.
Charakter każdej postaci zawsze podkreślał odpowiedni kostium.
Kreacje aktorki nie epatowały ekstrawaganckimi liniami. Diabeł, a wła
ściwie anioł (bo tak mówiło się i do dziś mawia o Hepburn) tkwił
w szczegółach. Paradoksalnie, piękna twarz Audrey potrafiła być
całkowicie bezbarwna, czysta niczym płótno, na którym aktorka
malowała rolę i wizerunek bohaterki. Hepburn zdawała sobie sprawę
z uniwersalności swojej fizis. Wiedziała, że strój podkreśli jej walory,
a dobrze dobrany kostium będzie lśnił podwójnym blaskiem,
bo ona nie przyćmi go swoją osobą. Jej uroda nie była jednak
nijaka, a raczej nienachalna, uwagę zwracały przede wszystkim
wielkie oczy i szeroki uśmiech.
Podobnie było z kreacjami tworzonymi przez projektanta Huberta
de Givenchy. Zachwycały prostotą i wyjątkowym dopasowaniem
do figury noszącej je kobiety. Audrey ceniła taki styl jedynie tego
typu stroje wydobywały jej wąską talię. Po raz pierwszy spotkała się
z projektantem w 1953 roku, przy pracy nad „Sabriną” Billy’ego
Wildera. Audrey wybrała z kolekcji młodego twórcy kilka ubrań,
Każdy z bogatej kolekcji klipsów do butów firmy Absolutely
Audrey nawiązuje do stylu aktorki. Biżuteria połyskuje
diamentami i perłami, dominującym kształtem jest koło,
a kolorami czerń i biel.
które ten, z jej pomocą, nieco zmodyfikował. I tak powstał jeden
z najbardziej znanych kostiumów filmowych na świecie czarna kok
tajlowa sukienka z odkrytymi ramionami i wysoko postawionym
dekoltem (nazwanym przez samego projektanta „décolleté Sabrina”),
który ukrywał wystające obojczyki aktorki.
Od czasu „Sabriny” Audrey i Givenchy stali się niemal nierozłącz
ni. Francuski mistrz stworzył dla swojej muzy stroje do takich filmów,
jak „Zabawna buzia” (1957) czy „Jak ukraść milion dolarów” (1966).
Najsłynniejsza była jednak kreacja, w której Audrey wystąpiła
w kultowej adaptacji powieści Trumana Capote „Śniadanie u Tiffa
ny’ego”. Givenchy sięgnął do tradycji wysoka linia dekoltu czarnej,
sięgającej kostek sukni przechodziła na plecach w szeroki pas,
przywodzący na myśl naszyjnik, jakby nałożony na pozbawioną
ramiączek kreację. Poszerzone w ten sposób ramiona jeszcze
bardziej podkreślały talię aktorki.
„Śniadanie u Tiffany’ego” jest zresztą skarbnicą akcesoriów,
którymi do dziś pragną otaczać się wszystkie miłośniczki stylu
aktorki. I nie chodzi tylko o sznury pereł (to zresztą Coco Chanel
starała się wprowadzić je na salony wiele lat wcześniej) czy sięgają
ce ramienia rękawiczki (najsłynniejsza scena filmowa z ich udziałem
należy do Rity Hayworth). Od filmu Edwardsa datuje się wyjątkowa
popularność wśród amerykańskich kobiet ogromnych okularów
przeciwsłonecznych. Wraz ze spinającą włosy gustowną tiarą
to symbole klasycznego i zawsze modnego wizerunku Hepburn.
Od śmierci aktorki minęło już ponad 15 lat, a od czasu powsta
nia najsłynniejszych filmów z jej udziałem prawie pół wieku, jednak
styl Audrey wciąż inspiruje wielkich projektantów. W minionym,
jesienno zimowym sezonie takie nawiązanie stanowił trend „nowego
minimalizmu”. Monochromatyczność, proste linie cięć, lekko rozklo
szowane, pozbawione falban sukienki do kolan, dekolty z golfem
i trencze z szerokimi kołnierzami
obecne były chociażby w kolek
cjach Calvina Kleina, Lanvin czy
Narciso Rodrigueza. Natomiast
oryginalne, słynne kreacje filmowe
można obejrzeć na fotografiach
autorstwa Boba Willoughby’ego,
zaprezentowanych w albumie „Au
drey Hepburn. Photographs 1953
1966” (wydawnictwo TASCHEN).
To pozycja obowiązkowa nie tylko
dla miłośników aktorki, ale przede
wszystkim dla entuzjastów mody.
To zresztą oni szukają podobieństw między Audrey i współ
czesnymi gwiazdami. Od czasu premiery serialu „Ally McBeal”
do Hepburn porównywano grającą w nim główną rolę Calistę
Flockhart
miała szeroki uśmiech, była równie skromna
i dziewczęca. W 2000 roku, gdy został wydany album „Face
Forward” Kevyna Aucoina, który zawierał zdjęcia słynnych
kobiet stylizowanych na dawne gwiazdy muzyki i filmu, wielu
z niedowierzaniem spoglądało na fotografię serialowej Ally. Jej
podobieństwo do Hepburn było uderzające. Makijaż podkreślił
głębokie spojrzenie, wysokie czoło i wydatne kości policzkowe.
Na miano nowej Audrey zdaniem krytyków zasługują również
Carey Mulligan i Audrey Tautou. Co ważne, obie doczekały się
tego wyróżnienia po swoich przełomowych filmach. Angielka
po dramacie „Była sobie dziewczyna”, a Francuzka po roli
w „Amelii”. Fakt, że dzisiaj równie wnikliwie oceania się kreacje,
jakie aktorki wybierają, świadczy o tym, że styl ubierania wciąż
determinuje wspomnienie o boskiej Audrey.
Fot TASCHEN Abso ute y Audrey
„Cristobal Balenciaga twierdził, że sekret elegancji tkwi w eliminacji.
Zgadzam się z tym i dlatego tak lubię Huberta de Givenchy. Jego ubrania
są proste, pozbawione zbędnych ornamentów…”. Audrey Hepburn

Podobne dokumenty