Document 254411

Transkrypt

Document 254411
Nr 3 2012
Nowinka
Przychodzi baba do
lekarza.
- Co pani najbardziej
dokucza? - pyta doktor.
- Mąż, ale do pana przyszłam z powodu mojej
wątroby.
GAZETKA LICEUM OGÓLNOKSZTAŁCĄCEGO W CENTRUM
EDUKACYJNYM „RADOSNA NOWINA 2000’
- Jasiu, kto zbudował
arkę? - pyta ksiądz.
- Nooo...eee...
Nauczycielka do Jasia:
- Obawiam się, że nie postawię Ci czwórki z matematyki
Jasiu.
- Nie szkodzi proszę pani,
piątka też może być.
Spotyka się dwóch znajomych:
- Gdzie pracujesz? - pyta jeden.
- Nigdzie - odpowiada drugi.
- A co robisz?
- Nic.
- No to masz fajne zajęcie...
- Tak, fajne to ono jest, tylko konkurencja ogromna.
Nr 3 2012
Jadą dwie blondynki maluchem. Nagle maluch
zgasł. Jedna z nich wysiada i otwiera przednią
maskę i mówi:
- Ty silnik nam ukradli.
Na co druga otwiera tylną maskę i mówi:
- Nie martw się, mamy zapasowy z tyłu.
Do Nowaków przychodzi sąsiad:
- Czy mama jest w domu?
- Nie ma - odpowiada Jaś.
Do Kowalskiego w nocy dzwoni telefon:
- A tato?
- Przepraszam tu apteka. Nastąpiła wielka
- Nie ma.
pomyłka, zamiast rumianku pańskiej teściowej
- A może jest babcia?
dostarczono cyjanek.
- Babcia też zdążyła się
- A co to za różnica?
schować.
- No... 2,50zł.
- To ja dopłacę
Dwaj mężczyźni przechodzą koło sejmu.
Nagle w sejmie rozlega się głos:
- Sto lat! Sto lat!
Jeden z mężczyzn mówi:
- Patrz, chyba ktoś tam ma urodziny.
- Nie, wiek emerytalny ustawiają.
Kumpel do kumpla:
- Wygrałem milion złotych w totolotka!
- Gratuluję! A co na to Twoja żona?
- Odebrało Jej mowę.
- Zazdroszczę Ci. Tyle szczęścia naraz.
20
...tak jakbyśmy żegnali
część siebie...
Nr 3 2012
Nowinka
Nr 3 2012
Nowinka
RADOSNA TWÓRCZOŚĆ
SPIS TREŚCI
ZESPÓŁ REDAKCYJNY
Tablica ogłoszeń…………………..… ……3
P. Marta Rua…...…………..……….... ..….4
Festiwal…….…...………..…….…… …...9
SKB…..…..………….……….……… …..11
Mama….…………………………… .…..13
To już jest koniec…………… …………..14
The Max Brothers………… ……………..17
Radosna twórczość……..…. .…………….19
BECZKA ŚMIECHU…………… .……...20
I co z tego, że oczy Twe jak gwiazdy świecące
siłą niewysłowioną serca przyciągają bezbronne
Jak w kosmosie zimnym zamknięte,
zbyt dalekie, niedostępne, uwięzione w niebycie.
Dominika Wojna
Natalia Zych
Elżbieta Czamara
Małgorzata Kielar
Tomasz Gałek
Dariusz Nawara
I co z tego, że serce Twe czerwone na miłość
jak studnia wysunięta na wodę, czeka
jak w lodowatym pancerzu, od diamentu
twardszym, odrzuca każdego człowieka.
Opiekun:
P. Renata Grzyb
I co z tego, że wzrokiem nieruchomym szukasz,
jak zapalniczka swojego płomienia,
w otoczeniu wybrańca jedynego, chowasz
w skorupie obawy, swoje pragnienia.
KONTAKT Z NAMI!
[email protected]
Nadszedł ten dzień, by powiedzieć „Do widzenia”, a więc i my
żegnamy się z Wami. To już ostatni numer NOWINKI
(przynajmniej w tym składzie redakcyjnym). Dziękujemy, że
z takim zainteresowaniem czytaliście gazetkę szkolną.
Przepraszamy za wszystkie niedociągnięcia, pomyłki.
Korzystając z okazji bardzo, bardzo serdecznie dziękujemy
p. Renacie Grzyb, która nad całym przedsięwzięciem czuwała.
Nie znajdzie serce swojej namiętności,
bo jak każdy dobry zamek, co skarb zawiera,
wewnątrz targany pragnieniem miłości,
nie inaczej, tylko od środka się otwiera
Lukę w skorupie każdy znaleźć może,
lecz uciekając twe serce nie pomoże,
szans i zaufania ofiary miłość wymaga,
lecz strach Twój i zamknięcie w niczym nie pomaga.
Zachęcamy Was do kontynuowania tego projektu. Jest to
naprawdę świetna zabawa i możliwość rozwinięcia swoich
zdolności. Informacje w bibliotece.
Pozdrawiamy,
REDAKCJA
P.S. Trzymajcie kciuki za naszą maturę!
2
Anonim
19
Nr 3 2012
Nowinka
Nr 3 2012
'Żony to osoby, które uważają, że za mało tańczą.'
'Zwykle nie zapominam twarzy, w pańskim przypadku zrobię jednak wyjątek.'
'Panie i panowie! Ten człowiek mówi jak idiota i zachowuje się, jak idiota. Ale nie dajcie się
zwieść, on jest idiotą!'
'Spędziłem doprawdy upojny wieczór. Ale nie tym razem.'
'Room service. Proszę przynieść większy pokój' (w hotelu)
TABLICA OGŁOSZEŃ

Za nami finał Festiwalu Siemaszkowskiego.
Więcej informacji w środku numeru.

27 kwietnia naszą szkołę oficjalnie
zacni trzecioklasiści. Nagrodźmy ich
ciszy…

9, 8, 7… rozpoczęło się ostateczne odliczanie
do MATURY…. Przypominamy, że egzaminy zaczynają się 4 maja maturą z j. polskiego. Życzymy wytrwałości i połamania długopisów, nie
tylko na polskim, ale na wszystkich przedmiotach.

25 maja 2012 odbędą się uroczyste obchody
X-lecia naszego liceum. Jubileusz rozpocznie
Msza św. o godz. 9 pod przewodnictwem
arc. Stanisława Dziwisz. Serdecznie zapraszamy.

Przed nami weekend majowy. Bawcie się dobrze,
ale w granicach rozsądku.

„To był maj…”. A skoro maj, to nabożeństwa
majowe. Tradycyjnie w naszym kościele będzie
można uczestniczyć w majówkach.

Maj to także miesiąc, w którym szczególnie
myślimy o naszych mamach. W prawdzie jeszcze
miesiąc do ich święta, ale żeby powiedzieć
„Kocham” nie potrzebujemy przecież specjalnego dnia.

Kolejne konkurencje w konkursie o tytuł
SUPERKLASY za nami. Do rozstrzygnięcia coraz
bliżej. Powodzenia w kolejnych rozgrywkach.
GUMMO
...czyli Milton Marx. Zbyt krótko działał, aby móc napisać o nim cokolwiek.
ZEPPO
...czyli Herbert Marx, najmłodszy z braci, szybko został nazwany Zeppo, a początkowo Mr. Zippo The Chimpanzee, od typowych dla siebie
akrobacji i gimnastykowania się. Wystąpił zaledwie w kilku filmach.
Jeżeli ktoś chciałby cokolwiek wiedzieć o braciach Marx, należy zapamiętać cztery najważniejsze cechy ich twórczości. Numer jeden to absurd. Niektórzy porównują ich wyczyny do późniejszej grupy Monty
Python, zwłaszcza, że Brytyjczycy odwoływali się w swojej twórczości
do grupy Amerykanów. Numer dwa to humor sytuacyjny. W filmach
braci Marx jest go pełno, a dotyczy on przede wszystkim niemowy Harpo i Chico, którzy wielokrotnie wplątują się w ogromne tarapaty, aby
później, w banalny i zabawny sposób się z nich wyplątać. Humor słowny, to numer trzy. Stosowany głównie w czasie gier słownych Groucho i dialogów tego ostatniego z Chico. Numer
cztery: agresywność polityczna i społeczna. Filmy braci Marx to nie tylko zabawne historyjki,
ale także głęboko idąca i konstruktywna krytyka amerykańskiego
społeczeństwa czasów, w których bracia działają. Żaden z problemów nie ucieka przed ich oczami, a w ten sposób świat zachodni
zawdzięcza im wiele likwidacji wielorakich afer życia publicznego.
Gdyby ktoś chciał zacząć poznawać ich twórczość, poniżej napisano, od których filmów warto tę przygodę zacząć.
Noc w operze (A Night at the Opera), 1935
Kacza zupa (Duck Soup), 1933
W cyrku (At the Circus), 1939
Małpi interes (Monkey Businnes), 1931
...oraz wiele, wiele innych, których także warto spróbować.
Nowinka
kończą
minutą
T. G.
18
3
Nr 3 2012
Nowinka
Nr 3 2012
Nowinka
HARPO
NIEZWYKŁA OSOBOWOŚĆ
Nie pytać, tylko brać i całować!
- o szkolnych miłostkach, pracy
wychowawcy, marzeniach i
planach opowiada p. Marta Rua.
Rozważna, czy romantyczna –
jaka jest nasza pani sekretarz?
Jakim dorobkiem naukowym, tudzież ukończonymi studiami, może się
pani pochwalić?
Resocjalizacja – nie ma się czym chwalić. Zaczęło się w momencie,
kiedy jako nastoletnie dziewczę z niewielkiego podkarpackiego
miasteczka, wylądowałam przelotem w Krakowie, Szłam sobie Floriańską z plecakiem na plecach i z koleżanką u boku i tą Floriańską idzie mężczyzna około trzydziestki, ubrany w kawowy prochowiec i ma na sobie bordowe sztruksy. Dziś może to nie robić żadnego wrażenia, natomiast wtedy świat był inny, nie było tylu kolorów, takiego wyboru w każdej dziedzinie. I ten gość w bordowych
spodniach to był powiew zupełnie innego świata. Ten mężczyzna,
ulica Floriańska i cały Kraków tak mi się spodobały, że pomyślałam, że cokolwiek miałabym studiować z pewnością w Krakowie.
Więc „z pewnością w Krakowie” to był dobry pomysł, natomiast
„cokolwiek”… No i tak wylądowałam na resocjalizacji - akademicka wiedza, bez żadnego przełożenia na życie. Z zajęć interesowały
mnie jedynie psychologia i filozofia.
A potem?
A potem to były epizody. Przez chwilę studiowałam na teatrologii,
co było bardzo ciekawym doświadczeniem. Zupełnie inni studenci
4
...czyli Adolph Arthur Marx, brat młodszy od Leonarda, ale starszy od wszystkich pozostałych. On swój pseudonim zawdzięcza ulubionemu przez siebie instrumentowi, harfie (ang. harp), na której to grywał praktycznie w każdym filmie, co było już drugą znaczącą przerwą w większości Marksowskich produkcji.
Harpo nie byłby może najciekawszym z braci, gdyby nie fakt, że
przyjął on rolę głuchoniemego. Jako Harpo Marx nie powiedział na
ekranie ani jednego słowa, nie wydał też z siebie żadnego dźwięku,
no może z wyjątkiem nieodłącznych mu rekwizytów: harfy, a także
zabawkowej trąbki, w którą dął (nie bezpośrednio), by zwrócić na
siebie uwagę.
Jego cechą charakterystyczną jest z jednej strony miła, a także raczej
wyrażająca sympatię, niźli antypatię, a z drugiej jednak dosyć znacząca złośliwość. Wyrazi się ona chyba najlepiej w opisie sceny, gdy
zwabia on nielubianego przez siebie dyrektora opery, zachodzi go od tyłu, uderza go młotkiem w głowę, po czym cuci go i doprowadza do normalnego stanu, by chwilę później na
nowo doprowadzić go do nieprzytomności, ponownym uderzeniem w głowę.
GROUCHO
...czyli Julius Henry Marx, brat ani nie najmłodszy, ani nie najstarszy, za to prawdopodobnie
najbardziej rozpoznawalny i chyba najważniejszy dla twórczości braci Marx, dlatego należy
poświęcić mu najwięcej miejsca. Swój pseudonim zawdzięcza tytułowi zrzędy, gaduły, a także od torby,
którą zawsze nosił przy sobie, trzymając w niej pieniądze (ang. Grouch-bag). Charakterystyczny jest dla niego wygląd: domalowane wąsy, okulary i wszechobecne
cygaro (nawet w stajni, podczas badania konia), o którym chętnie mówił, gdy Harpo zrobił mu z nim kanapkę: 'Nie, nie. Dziękuję. Wystarczy, że palę to świństwo,
nie będę tego jadł.'
Twórczość Groucho Marxa to nieustannie prawie wygłaszane absurdalne monologi, w stylu
Monty Python Flying Circus (czy raczej to MPFC głosi monologi w stylu Groucho), a także
wciąganie wszelakich osób w krótkie dialogi, które zazwyczaj kończą się absurdalną puentą,
np. w czasie balu na statku Groucho zapytał siedzącej obok kobiety, jak gdyby chciał poprosić ją do tańca: 'Zatańczysz rumbę', na co ona odpowiedziała 'Tak', na co on rzekł 'To tańcz,
ja się przypatrzę'.
Był on, jak sadzę, mistrzem cytatów, które weszły w kanon amerykańskiej i światowej kultury. Poniżej przytaczam kilka kwestii, które osobiście bardzo przypadły mi do gustu.
'Nie chciałbym być członkiem klubu, który miałby za członka kogoś takiego, jak ja.'
'Takie są moje zasady. A jak się panu nie podobają, to mam też inne.'
17
Nr 3 2012
Nowinka
Nr 3 2012
THE MAX BROTHERS
Jest taki reżyser, Woody Allen.
Ale nie o nim chciałbym tutaj opowiedzieć.
Tenże Woody Allen, pośród niezliczonej ilości swoich filmowych i literackich inspiracji,
począwszy od Szekspira, przez Bustera Keatona, Charliego Chaplina i Ingmara Bergmana,
a kończąc na Bogu ducha winnym Dostojewskim, którego tak uwielbiał, a z którego tak
bardzo kpił, wyodrębnił grupkę postaci, znanych pod wspólnym pseudonimem Braci
Marx. I to o nich chciałbym powiedzieć parę słów.
Bracia Marx to bardzo odległa historia amerykańskiej i światowej kinematografii. Większość ich filmów powstaje w latach 30, kilka w czasie i po wojnie. Jest to rzeczywiste,
artystyczne rodzeństwo, które podbiło w tym czasie amerykańskie kino i teatr komediowy.
Zaczynają oni swoją działalność już na początku wieku, wraz z całą rodziną, na którą składał się ojciec, matka, ciotka, wuj, a także znajomi. Dość szybko ich występy, z klasycznych wodewili przerodziły się w komediowe, a Amerykanów zaczął pociągać absurdalny
humor rodziny Marx. Grupa jednak dosyć szybko rozpadła się, z występów zaczęli rezygnować kolejno ciotka, wuj i znajomi, aż na scenie (a potem w filmie) pozostali tylko
bracia.
Pora zatem, aby przedstawić każdego z nich po trosze.
CHICO
...czyli Leonard Marx, najstarszy z braci. Swój artystyczny
pseudonim zawdzięcza charakterystycznemu sposobowi
bycia we wszystkich występach; pierwotnie brzmiał on
Chick-o i pochodził od klasycznego dla niego uganiania się
we wszystkich filmach za kobietami. Zmuszała go do tego
zresztą aparycja, dzięki której mógł wcielać się w filmach
w rolę Włochów, bądź włoskich imigrantów.
Szczególny rys jego twórczości nadawały dwie najpopularniejsze typy scen, w których się
pokazywał; z jednej strony często wdawał się w przekomarzania ze swoim bratem
Groucho ( o którym parę, a pewnie więcej słów za chwilę), a z drugiej gra na fortepianie.
Zastanawiam się jak dziś reagowałby producent filmowy, gdyby dowiedział się, że aktor,
w samym środku filmu komediowego, o niezwykle wartkiej akcji pełnej płynnych dialogów i żartów nagle zapragnął przerwać to wszystko dla pięciominutowej przerwy związanej z grą na pianinie. Chico żył jednak w takich czasach, iż to aktor (szczególnie znany
i ceniony) miał na planie więcej do powiedzenia. Na szczęście, bo człowiek w humorze
braci odgrywanym bez przerwy może się pogubić.
16
Nowinka
i wykładowcy niż na pedagogice. Wtedy jednak łączyła się ona z
polonistyką i S. Orzechowski wykończył mnie swoim Quincunxem.
Literatura staropolska przerosła mnie swoim ogromem. Teatrologię do studiowania jednak bardzo polecam. Potem był wyjazd do
Włoch i koniec studiów. Aplikowałam o pracę jedynie w Piekarach.
Plan był taki, że gdy jej nie dostanę, wyjeżdżamy z przyjaciółką do
Irlandii. Ja dostałam pracę a ona wyjechała do Irlandii. Po czterech latach ja do niej dołączyłam, rok mieszkałyśmy razem w Belfaście i 2008 roku wróciłyśmy razem do Polski.
Powiedziała Pani, że albo praca tutaj, albo Pani wyjeżdża. Żadnych innych opcji nie było? Czemu akurat Radosna?
Był piękny, majowy dzień, kiedy tutaj po raz pierwszy przyjechałam. Gdyby było to jesienną szarugą (wtedy jeszcze nie było malbusów – taki luksus nie istniał), to wtedy zrezygnowałabym. Ale ja
przyjechałam wiosną, a w Piekarach było tak pięknie, tak zielono,
ptaki śpiewały. Pomyślałam sobie: Arkadia, chcę tu pracować. Albo tu, albo nigdzie. Pamiętam, że gdy dotarłam do domu administracyjnego otworzyła mi pani Teresa, ale ja bardzo chciałam rozmawiać z ks. Dyrektorem. Próbowałam za wszelką cenę nakłonić
ją żeby mnie do księdza wpuściła, ale pani Teresa wykazała się
jedną z najważniejszych cech dobrej sekretarki: za wszelką cenę
nie dopuścić do szefa. Była dla mnie bardzo miła, wzięła moje
podanie, ale księdza wtedy nie zobaczyłam. Na rozmowę z ks. Dyrektorem przyszedł czas później.
Zaczynała pani jako wychowawca internatu, do tego doszła biblioteka.
Teraz jest pani sekretarzem szkoły. Czy Marta Rua zostanie kiedyś dyrektorem?
Chyba nie ma takiego przejścia z sekretariatu do gabinetu. Wydaje
się, że to już bardzo blisko, ale to jest takie miejsce, z którego na
Dyrektora awansować się nie da. Przynajmniej tak z drzwi do
drzwi. Muszę to sprawdzić ☺
A chciałaby Pani?
Tak naprawdę nie mam zielonego pojęcia, czy bym chciała. Za to
wiem, że moja wymarzona praca to podróżowanie wiosną i latem,
a tłumaczenie, a może i pisanie książek zimą. Kubek ciepłej
5
Nr 3 2012
Nowinka
Nr 3 2012
herbaty, laptop i biszkoptowy Golden Retriever pod stopami. A za
oknami niech szaleje zawierucha. Dodam, że ten golden wydaje się
warunkiem koniecznym do dobrego tłumaczenia. Taka praca mi
się marzy.
Jakimi językami pani włada?
Włoskim i angielskim. Myślę, że w sytuacji zagrożenia życia, poradziłabym sobie po rosyjsku, ale musiałabym mieć nóż na szyi. ☺
Irlandia, Włochy. Jakie jeszcze inne kraje?
Jeszcze Ukraina z Krymem. To były trzy takie miejsca, które bardzo chciałam zobaczyć. I udało się. Teraz czeka na mnie Sycylia i
Argentyna. Ale to na razie w sferze marzeń.
To może wrócimy do realiów piekarskich. Wspomniała pani, że idealna
sekretarka, powinna bronić dostępu do szefa. A jakieś inne cechy idealnej
sekretarki?
Myślę, że powinna robić dobrą kawę ☺, a mnie się to udaje.
A oprócz robienia dobrej kawy, jakie inne dobre cechy?
Dobrze gotuję. Lubię kuchnię włoską i francuską, generalnie śródziemnomorską. Cecha, z której się cieszę to umiejętność rozwiązywania konfliktów. Nie jest to łatwe, ale nie boję się wchodzić w
trudne sytuacje, żeby je wyczyścić. W środku jestem taką troszkę
artystyczną duszą. Gdybym miała czas chętnie zajęłabym się rękodziełem.
Co pani sprawia największą przyjemność w życiu? Np. niektórzy lubią
jeść nutelle palcami…
Ja lubię kawę, bardzo lubię kawę. Lubię taniec - tango argentyńskie (stąd Argentyna). Kiedyś nawet próbowałam, ale gdy się już
pracuje nie wystarcza czasu na więcej niż jedno hobby. Moim
„hobby” jest teraz angielski, ale do tańca myślę, że jeszcze wrócę.
Najlepsi tancerze argentyńscy są po 70-tce, więc mam jeszcze
szansę na mistrzostwo. ☺ Uwielbiam morze, nie wyobrażam sobie
wakacji bez morza.
Nowinka
Ponadto ludzie Ci są bardzo utalentowani, od sportu zaczynając,
kończąc na muzyce. Każdy jest indywidualny, niepowtarzalny, lecz
wszyscy razem tworzą wspaniałą całość. Dzięki temu powstaje
wiele dobrych inicjatyw, w których aktywnie uczestniczymy, m.in.
Bieg o Puchar ks. Dyrektora, wolontariat czy Festiwal
Siemaszkowski.
Radosna to również Dyrekcja, nauczyciele, wychowawcy internatowi, panie sprzątające czy panowie portierzy. Nadają oni pewien
kształt i atmosferę całemu miejscu.
Trudno zapomnieć o dżemie Sorella, paście jajecznej, pasztecie, Polonei oraz jabłkach :) Zapewne młodsze roczniki nie do
końca pamiętają o takich smakołykach
naszej stołówki, ale my będziemy!
Kolejna rzecz to „Ryboki”. Ileż razy zapomniało się ich wyprać albo i ubrać w nie
do szkoły. Są wyjątkowe, a dlaczego? Dlatego, że my je dumnie nosiliśmy przez
trzy lata!
Tak minęły trzy lata. Lata pełne nauki,
sprawdzianów, kartkówek, wyrywania trawek i generalek w internacie.
Również są to lata dyskotek, wyjść do teatru, Summer English
Camp'ów, a przede wszystkim lata spędzone ze wspaniałymi ludźmi!
Jesteśmy wolni, ale o Radosnej zawsze będziemy pamiętać...
Skąd pomysł naklejania na drzwiach do sekretariatu „niesamowitych ludzi w naszym dniu powszednim”?
Kolega znalazł w sieci, a mnie rozśmieszyła ich prostota i naiwność i pomyślałam, że warto się tym podzielić. Chodziło mi o to,
Szynszyl
6
15
Nr 3 2012
Nowinka
Nr 3 2012
Nowinka
żeby Was trochę sprowokować, żebyście i Wy zaczęli robić rysunki.
Jedyna IIIE podniosła rękawicę i pewnego dnia zrobiła obrazek,
który przez dłuższy czas wisiał na moich drzwiach. Nikt inny nie
podjął wyzwania, a szkoda. Myślę, że przeniesienie tego w nasze
realia i pisanie o ludziach, którzy są wokół nas, byłoby jeszcze
bardziej zabawne.
To już jest koniec...
...nie ma już nic, jesteśmy wolni, możemy iść!
Jak wspomina Pani pracę wychowawcy?
Czy naprawdę jesteśmy wolni? Czy jesteśmy wolni od wspomnień?
Każdy spędzając trzy lata w jednym miejscu, doświadczył chwil pełnych radości
lub smutku. Dla maturzystów takim miejscem jest Radosna.
Zapewne większość z nas pamięta pierwsze
dni w tej szkole. Strach, niepokój albo podekscytowanie. Brak
orientacji na szkolnych korytarzach, nieznajomość zasad na stołówce czy pierwsza jazda mal busem sprawiały, że chciało się uciekać do domu, do dawnego porządku własnego świata. Ale „szkoła
przetrwania”, zwana Radosną, nauczyła jak się nie bać, jak dać
sobie radę i stać się dorosłą, odpowiedzialną za siebie i innych,
osobą.
Lecz z czym kojarzy nam się słowo Radosna? Zapewne ilu jest
uczniów, tyle padłoby odpowiedzi :)
Myślę, że dla większości Radosna to trzy niezapomniane lata życia. Życia w internacie lub mal
busie ;) A co się z tym wiąże, życie
z innymi ludźmi. Na tym polega
fenomen szkoły w Piekarach.
Przyjeżdżamy z różnych stron Polski, zawiązujemy nowe przyjaźnie, które, mam nadzieję, przetrwają do końca studiów albo i
życia.
14
Było dużo sympatycznych momentów, które wspominam do dziś
jak praca z grupą chłopców. Plan wychowawczy był taki: na początku „ustawię” sobie chłopaków odpowiednio, a potem oni chodzą jak w zegarku, a ja będę leżeć na sofie i pachnieć. Podział ról
jaki się wykrystalizował nie do końca był spełnieniem moich marzeń: ja pachniałam, ale to oni leżeli. Ale słodcy byli. Przygotowywali dla mnie performance w sombrerrach i śpiewali pieśni, graliśmy w scrabble, piekliśmy ciasteczka i chłopcy niesamowicie się w
to angażowali! Pewnej zimy znaleźliśmy sanki w pralni ( wiecie jak
to z pralniami bywa ☺) i chłopcy wozili mnie na sankami na kolację – krótko, bo prędkość jaką rozwijali między „8” a stołówką
zmusiła mnie do zrezygnowania z ich oferty przewozowej
(oczywiście już po pierwszym wylocie z sań ☺)
Na pewno kontakt z młodzieżą w internacie jest inny niż w sekretariacie, ale najlepszy kontakt z uczniami miałam, kiedy pracowałam w bibliotece. Wtedy spotykałam się z tymi, którzy chcieli
przyjść, w internacie nie było takiego wyboru. Był pewnego rodzaju przymus. Do dziś wspominam poniedziałkowe „generalki” – to
było coś strasznego. To nie jest tak, że wychowawca otwiera szafki
i jest w siódmym niebie, bo może sobie pooglądać cudze rzeczy.
Praca wychowawcy jest czasami naprawdę trudna. To jest cały
czas praca z emocjami.
Jak już jesteśmy przy emocjach... Może opowie coś Pani o miłosnych uniesieniach w Pani życiu?
Muszę wyznać, że kochałam się w moim biologu. Prawie poszłam
na studia biologiczne. To był cudowny człowiek... miał ksywkę
„Misiek”. Uczyłam się tej biologii jak szalona i nagle, tuż przed
maturą, uświadomiłam sobie, że ja kocham „Miśka” a nie biologię!
7
Nr 3 2012
Nowinka
Nr 3 2012
Powiedziałam mu o tym. Na co on: „Marto, miód lejesz na moje
serce!”. To było bardzo urocze... Uważam, że kochanie się w nauczycielach jest rzeczą bardzo przydatną w ciężkim szkolnym życiu. Wtedy uczymy się chętniej przedmiotu, nie zawracamy sobie
głowy innymi miłościami, które odsuwają od nauki, pędzimy na
ową lekcję jak na skrzydłach a jaki poziom wiedzy już wkrótce zaczynamy reprezentować. Doskonała sprawa!
A inne zauroczenia?
To jeszcze jedna historia, na dowód, że: „Littera nocet, littera docet” („Słowo uczy, słowo szkodzi” przyp. red.). Miałam lat 15, koniec szkoły podstawowej. On jest ode mnie 6 lat straszy. Uwielbiałam go od dziecka: zawsze się z nami bawił, podkradał nam lalki,
zakładał sobie spruty żółty sweterek na głowę udając, że ma loki...
był cudny. I w okolicach tych moich lat 15 coś zaczęło iskrzyć
między nami.
Wracamy z romantycznego, późnojesiennego spaceru. Stoimy już
pod płotem ( takim prawdziwym ze sztachetami) tuż przy domu
i wtedy Wojtek pyta czy możemy się pocałować.
Grom z jasnego nieba! Czarł prysł bezpowrotnie. Ja byłam tuż po
„Przeminęło z wiatrem”. Rhett Butler nie pytał – brał kobietę przechylał i całował. Jak Wojtka uwielbiałam tak w tym jednym momencie wszystko przepadło. Byłam na niego tak oburzona, że powiedziałam ”nie”, trzasnęłam furtką i poszłam. Gdyby nie Rhett
Butler to pewnie byłabym w zupełnie innym miejscu dziś. Oto
przykład na szkodliwość literatury☺ Panowie! Nigdy nie pytajcie!
Naraźcie się nawet na policzek! Pytać to błąd kardynalny! Nie pytać, tylko brać i całować!
Rozmawiały E. Cz. I D. W.
Nowinka
„Najlepszy przyjaciel, z którego się
nigdy nie wyrasta – MAMA”
Kochała Cię zanim zdążyła rozpoznać kolor twoich oczu,
kształt twoich ust, dźwięk twojego głosu. I wbrew pozorom, Ty już
wtedy kochałeś ją. Od samego początku podnosiła Cię, gdy upadałeś, wytykała błąd tam, gdzie go popełniłeś. Nie bała się powiedzieć „Nie” gdy zaczynałeś przekraczać pewną granicę. Mówiła do
Ciebie, śpiewała, czytała na dobranoc, przytulała, gdy płakałeś.
Zachowywała pogodę ducha, by móc jakoś cię pocieszyć, choć jej
własne serce krwawiło Twoimi łzami. Gdy bawiłeś się z innymi
dziećmi, drżała w domu o Twoje zdrowie, ale wiedziała, że musi
zostawić cię samego, byś mógł powoli uczyć się życia. Otwierała Ci
oczy na zło i niebezpieczeństwo, choć pragnęła byś dalej żył w bajkowym świecie, w którym nic nie jest w stanie Cię zranić. Niejednokrotnie działała wbrew sobie, bo wiedziała, że to będzie dla Ciebie najlepsze. I choć często widziała ból, gniew i strach w Twoich
oczach, zawsze odnajdywała w sobie
siłę, by się nie poddać. Teraz patrząc
na Ciebie jest dumna, bo jesteś jej
szczęściem. Choć niejednokrotnie
ranisz ją, Ona zawsze kocha. Czasem
traci siły, cierpliwość, nerwy, ale
zawsze kocha. I choć ta miłość nie
oczekuje odpłaty, to na nią zasługuje. Często brakuje nam odwagi, by
powiedzieć: „Dziękuję Ci za to, kim
jestem.” Zbliża się jednak ten jedyny
dzień w roku: Dzień Matki, w którym
bez konsternacji możemy podejść,
dać się przytulić i pogłaskać po głowie. Zachować się po raz kolejny jak dziecko i pokazać nasze zaufanie i naszą miłość – miłość
dziecka do Matki.
M.K.
8
13
Nr 3 2012
Nowinka
Nr 3 2012
Wieczorem ma również miejsce Adoracja Najświętszego Sakramentu,
w czasie której możesz porozmawiać ze swoim Panem o tym, co się
w czasie danego dnia wydarzyło, co się zmieniło w Twoim życiu, możesz
Mu podziękować, przeprosić Go za swe grzechy... Jest to po prostu czas
na spotkanie z Jezusem będącym twoim osobistym Przyjacielem.
Czym jest medytacja ignacjańska?
Jest to jedna z metod modlitwy, nie lepsza ani nie gorsza od innych. Nie
będę Ci tu dokładnie opowiadał, o co chodzi, pojedziesz to zobaczysz…
W każdym razie warto powiedzieć, że ma ona ściśle określony czas (na
rekolekcjach jest to 45 minut), które poświęcasz na rozmyślanie nad fragmentem Pisma Świętego i odnoszenie go do
swojego własnego życia. Nie martw się,
bo jezuici dokładnie wprowadzą Cię w jej
tajniki w czasie pierwszej konferencji i
powiedzą Ci czemu 45 minut, a nie na
przykład 43 czy 47, powiedzą Ci również , o co możesz prosić w trakcie tej
modlitwy i czemu ona ma w ogóle służyć…
Co jest najważniejsze?
Najważniejsze jest, żebyś miał pragnienie spotkania z Panem. Pamiętaj o tym,
że On cię zaprasza, że On chce, żebyś
przyjechał i spróbował go odnaleźć
w milczeniu w swoim własnym,
młodym życiu. Ten czas może być szansą na pomyślenie o swojej wierze,
może naprawdę wnieść WIELE
DOBREGO. Jeśli miałbyś chęć wzięcia
udziału w takich rekolekcjach zapraszam na stronę internetową
www.skb.vel.pl, gdzie możesz przeczytać świadectwa uczestników,
możesz dowiedzieć się jeszcze więcej o rekolekcjach i na nie się zapisać.
Decyzja należy tylko i wyłącznie do Ciebie!
Nowinka
Tu jest CZAKRAM...
… czyli krótka relacja z Festiwalu
Chciałam zacząć niezwykle patetycznie. Powiedzieć coś
o Januszu Korczaku, przytoczyć jego niezwykły biogram i jeszcze
bardziej niezwykłą śmierć. Płynnie przeszłabym do tegorocznego
finału Festiwalu Siemaszki. I w tym wysokim tonie wspomniałabym o laudacji ks. Bronisława Sieńczaka. Ale całą moją wizję
„zepsuł” telefon…
Wchodząc na aulę, mój narząd wzroku został zbombardowany mnóstwem różnych kolorów. Gdy w końcu doszłam do siebie, zaczynam przyglądać się dekoracji. Jest słodka - chyba nie
mogłabym znaleźć lepszego epitetu. W wyobraźni powróciłam do
najpiękniejszym lat mojego dzieciństwa, gdzie fantazja nie miała
ograniczeń, a świat był malowany barwami tęczy. Gratulację składam przede wszystkim na ręce p. Doroty Brewczyńskiej, która za
wystrój była odpowiedzialna.
Zajęłam zatem miejsce
i spojrzałam na zegarek. Niewielkie
opóźnienie. Ale już po chwili na
scenie pojawia się Paweł Szafraniec
i Tomasz Szczurek, którzy byli gospodarzami niedzielnego wieczoru.
Oficjalnie przywitani zostali przybyli goście: przedstawiciel Rady Powiatu - pan Piotr Gorej z małżonką, z Urzędy Gminy Liszki - Paweł
Lipowczan, pracownicy Fundacji, szkoły oraz wszyscy pozostali.
Poleca Szczur
Tradycją stało się przyznawanie nagrody specjalnej dla niezwykle zasłużonej postaci. Na scenie pojawia się ks. Bronisław
Sieńczak, przedstawiciel Wielkiej Dostojnej Kapituły. Rozpoczyna
12
9
Nr 3 2012
Nowinka
Nr 3 2012
swoją przemowę na temat p. Urszuli Sieńczak, tegorocznej laureatki. Podniosłość tej chwili sięga już w tej chwili sufitu (jesteśmy
na auli, czyli bardzo wysoko) i… w tym momencie dzwoni telefon
ks. Prezesa. „To już jest skandal”skomentował ksiądz. „Przepraszam,
to zdarzyło się ostatni raz.” Zdarzyło,
zdarzyło i chwała za to. Atmosfera natychmiast się oczyściła i napięcie,
które towarzyszyło od samego początku od razu opadło. I ta świadomość,
że przecież jesteśmy tu po to, żeby dobrze się bawić, wspierać tych, którzy
pojawią się na scenie.
Nie chciałabym tutaj z matematyczną dokładnością, minuta
po minucie, przybliżać co na piekarskiej auli się działo. Kto był –
wie, kogo nie było, niech żałuje lub nie. Połowa zwycięzców to
uczniowie naszej szkoły. PLASTYKA: Marcin Laskowski, LITERATURA: Marta Mazik, MUZYKA: Claudia Kuczaj (wyniki na stronie
lo.fund.pl). Wszystkim laureatom, ale też uczestnikom gratulujemy
(myślę, że oprócz mnie dużo osób się pod tym podpisuje) za odwagę zmierzenia się z tym wyzwaniem.
Na koniec pozwolę sobie na krótki komentarz całej imprezy.
Finał przebiegł bardzo sprawnie, co
z pewnością jest zasługą organizatorów. Postarali się, by ten wieczór jak
najbardziej nam umilić. Niezwykle
ciekawe było połączenie poszczególnych punktów programu osobą pana prof. Dominika Karcza, który
przybliżył nam postać Janusza
Korczaka.
No właśnie, o co chodzi z tym Korczakiem? „Nie wolno zostawiać świata takim jakim jest”, czyli motto tegorocznej edycji Festiwalu, to słowa wyżej wymienionego pana. Cytat piękny, oby
miał przełożenie na nasze życie.
dooska
10
Nowinka
Mowa jest srebrem, a milczenie złotem...
… czyli o spotkaniu z Bogiem
Dzisiejszy świat to świat hałasu, huku i zabiegania, czyli czegoś noszącego powszechną nazwę „wyścigu szczurów”. Cały czas jesteśmy czymś zajęci, cały czas mamy coś do roboty: zadania domowe, nauka, sprzątanie,
wykłady, konferencje, spotkania z kolegami, wyjścia na miasto, spanie…
Tak mija dzień przeciętnego ucznia gimnazjum i liceum. Nie mamy czasu
na Boga i na prawdziwe spotkanie z Nim jako naszym Przyjacielem. No
ale dobrze, nie mam zamiaru prawić tutaj kazań, ale chcę zachęcić do
ciekawej i ponadprzeciętnej formy wypoczynku duchowego, jakim może
stać się Twój wyjazd na Szkołę Kontaktu z Bogiem.
Co to takiego?
Rekolekcje, które w całości oparte są
na metodzie medytacji ignacjańskiej.
Bardzo istotne jest nadmienić już
teraz, że w czasie ich trwania obowiązuje całkowite MILCZENIE. Przez 3,5 dnia nie wolno Ci używać telefonu komórkowego, nie wolno się do nikogo odzywać, robić głupich min
i gestów, które mogłyby rozpraszać. Ale nie martw się – nie zapomnisz
polskich słówek, bo każdego dnia masz jedyne i niepowtarzalne 20 minut, które możesz wykorzystać na rozmowę z Twoim kierownikiem duchowym (jest nim jezuita, bo są to rekolekcje organizowane przez tenże
zakon). Teraz może Ci się to wydawać trudne i w ogóle nie do przejścia,
ale uwierz, że może Ci bardzo pomóc w spotkaniu i rozmowie z Jezusem,
który cały czas do Ciebie przemawia, a Ty rzadko cokolwiek słyszysz, bo
skupiasz się na zupełnie innych rzeczach, niekoniecznie związanych
Nim.
Co się dzieje w czasie SKB?
W czasie tych rekolekcji każdego dnia masz czas na 3 medytacje ignacjańskie (o których więcej powiem za chwilkę), odbywa się konferencja
i oczywiście Msza Święta, na której wolno głośno odpowiadać na wezwania kapłana (!), jest również czas na czytanie lektury (TYLKO Pismo
Święte), spacer i drzemkę.
11

Podobne dokumenty