Document 254411
Transkrypt
Document 254411
Nr 3 2012 Nowinka Przychodzi baba do lekarza. - Co pani najbardziej dokucza? - pyta doktor. - Mąż, ale do pana przyszłam z powodu mojej wątroby. GAZETKA LICEUM OGÓLNOKSZTAŁCĄCEGO W CENTRUM EDUKACYJNYM „RADOSNA NOWINA 2000’ - Jasiu, kto zbudował arkę? - pyta ksiądz. - Nooo...eee... Nauczycielka do Jasia: - Obawiam się, że nie postawię Ci czwórki z matematyki Jasiu. - Nie szkodzi proszę pani, piątka też może być. Spotyka się dwóch znajomych: - Gdzie pracujesz? - pyta jeden. - Nigdzie - odpowiada drugi. - A co robisz? - Nic. - No to masz fajne zajęcie... - Tak, fajne to ono jest, tylko konkurencja ogromna. Nr 3 2012 Jadą dwie blondynki maluchem. Nagle maluch zgasł. Jedna z nich wysiada i otwiera przednią maskę i mówi: - Ty silnik nam ukradli. Na co druga otwiera tylną maskę i mówi: - Nie martw się, mamy zapasowy z tyłu. Do Nowaków przychodzi sąsiad: - Czy mama jest w domu? - Nie ma - odpowiada Jaś. Do Kowalskiego w nocy dzwoni telefon: - A tato? - Przepraszam tu apteka. Nastąpiła wielka - Nie ma. pomyłka, zamiast rumianku pańskiej teściowej - A może jest babcia? dostarczono cyjanek. - Babcia też zdążyła się - A co to za różnica? schować. - No... 2,50zł. - To ja dopłacę Dwaj mężczyźni przechodzą koło sejmu. Nagle w sejmie rozlega się głos: - Sto lat! Sto lat! Jeden z mężczyzn mówi: - Patrz, chyba ktoś tam ma urodziny. - Nie, wiek emerytalny ustawiają. Kumpel do kumpla: - Wygrałem milion złotych w totolotka! - Gratuluję! A co na to Twoja żona? - Odebrało Jej mowę. - Zazdroszczę Ci. Tyle szczęścia naraz. 20 ...tak jakbyśmy żegnali część siebie... Nr 3 2012 Nowinka Nr 3 2012 Nowinka RADOSNA TWÓRCZOŚĆ SPIS TREŚCI ZESPÓŁ REDAKCYJNY Tablica ogłoszeń…………………..… ……3 P. Marta Rua…...…………..……….... ..….4 Festiwal…….…...………..…….…… …...9 SKB…..…..………….……….……… …..11 Mama….…………………………… .…..13 To już jest koniec…………… …………..14 The Max Brothers………… ……………..17 Radosna twórczość……..…. .…………….19 BECZKA ŚMIECHU…………… .……...20 I co z tego, że oczy Twe jak gwiazdy świecące siłą niewysłowioną serca przyciągają bezbronne Jak w kosmosie zimnym zamknięte, zbyt dalekie, niedostępne, uwięzione w niebycie. Dominika Wojna Natalia Zych Elżbieta Czamara Małgorzata Kielar Tomasz Gałek Dariusz Nawara I co z tego, że serce Twe czerwone na miłość jak studnia wysunięta na wodę, czeka jak w lodowatym pancerzu, od diamentu twardszym, odrzuca każdego człowieka. Opiekun: P. Renata Grzyb I co z tego, że wzrokiem nieruchomym szukasz, jak zapalniczka swojego płomienia, w otoczeniu wybrańca jedynego, chowasz w skorupie obawy, swoje pragnienia. KONTAKT Z NAMI! [email protected] Nadszedł ten dzień, by powiedzieć „Do widzenia”, a więc i my żegnamy się z Wami. To już ostatni numer NOWINKI (przynajmniej w tym składzie redakcyjnym). Dziękujemy, że z takim zainteresowaniem czytaliście gazetkę szkolną. Przepraszamy za wszystkie niedociągnięcia, pomyłki. Korzystając z okazji bardzo, bardzo serdecznie dziękujemy p. Renacie Grzyb, która nad całym przedsięwzięciem czuwała. Nie znajdzie serce swojej namiętności, bo jak każdy dobry zamek, co skarb zawiera, wewnątrz targany pragnieniem miłości, nie inaczej, tylko od środka się otwiera Lukę w skorupie każdy znaleźć może, lecz uciekając twe serce nie pomoże, szans i zaufania ofiary miłość wymaga, lecz strach Twój i zamknięcie w niczym nie pomaga. Zachęcamy Was do kontynuowania tego projektu. Jest to naprawdę świetna zabawa i możliwość rozwinięcia swoich zdolności. Informacje w bibliotece. Pozdrawiamy, REDAKCJA P.S. Trzymajcie kciuki za naszą maturę! 2 Anonim 19 Nr 3 2012 Nowinka Nr 3 2012 'Żony to osoby, które uważają, że za mało tańczą.' 'Zwykle nie zapominam twarzy, w pańskim przypadku zrobię jednak wyjątek.' 'Panie i panowie! Ten człowiek mówi jak idiota i zachowuje się, jak idiota. Ale nie dajcie się zwieść, on jest idiotą!' 'Spędziłem doprawdy upojny wieczór. Ale nie tym razem.' 'Room service. Proszę przynieść większy pokój' (w hotelu) TABLICA OGŁOSZEŃ Za nami finał Festiwalu Siemaszkowskiego. Więcej informacji w środku numeru. 27 kwietnia naszą szkołę oficjalnie zacni trzecioklasiści. Nagrodźmy ich ciszy… 9, 8, 7… rozpoczęło się ostateczne odliczanie do MATURY…. Przypominamy, że egzaminy zaczynają się 4 maja maturą z j. polskiego. Życzymy wytrwałości i połamania długopisów, nie tylko na polskim, ale na wszystkich przedmiotach. 25 maja 2012 odbędą się uroczyste obchody X-lecia naszego liceum. Jubileusz rozpocznie Msza św. o godz. 9 pod przewodnictwem arc. Stanisława Dziwisz. Serdecznie zapraszamy. Przed nami weekend majowy. Bawcie się dobrze, ale w granicach rozsądku. „To był maj…”. A skoro maj, to nabożeństwa majowe. Tradycyjnie w naszym kościele będzie można uczestniczyć w majówkach. Maj to także miesiąc, w którym szczególnie myślimy o naszych mamach. W prawdzie jeszcze miesiąc do ich święta, ale żeby powiedzieć „Kocham” nie potrzebujemy przecież specjalnego dnia. Kolejne konkurencje w konkursie o tytuł SUPERKLASY za nami. Do rozstrzygnięcia coraz bliżej. Powodzenia w kolejnych rozgrywkach. GUMMO ...czyli Milton Marx. Zbyt krótko działał, aby móc napisać o nim cokolwiek. ZEPPO ...czyli Herbert Marx, najmłodszy z braci, szybko został nazwany Zeppo, a początkowo Mr. Zippo The Chimpanzee, od typowych dla siebie akrobacji i gimnastykowania się. Wystąpił zaledwie w kilku filmach. Jeżeli ktoś chciałby cokolwiek wiedzieć o braciach Marx, należy zapamiętać cztery najważniejsze cechy ich twórczości. Numer jeden to absurd. Niektórzy porównują ich wyczyny do późniejszej grupy Monty Python, zwłaszcza, że Brytyjczycy odwoływali się w swojej twórczości do grupy Amerykanów. Numer dwa to humor sytuacyjny. W filmach braci Marx jest go pełno, a dotyczy on przede wszystkim niemowy Harpo i Chico, którzy wielokrotnie wplątują się w ogromne tarapaty, aby później, w banalny i zabawny sposób się z nich wyplątać. Humor słowny, to numer trzy. Stosowany głównie w czasie gier słownych Groucho i dialogów tego ostatniego z Chico. Numer cztery: agresywność polityczna i społeczna. Filmy braci Marx to nie tylko zabawne historyjki, ale także głęboko idąca i konstruktywna krytyka amerykańskiego społeczeństwa czasów, w których bracia działają. Żaden z problemów nie ucieka przed ich oczami, a w ten sposób świat zachodni zawdzięcza im wiele likwidacji wielorakich afer życia publicznego. Gdyby ktoś chciał zacząć poznawać ich twórczość, poniżej napisano, od których filmów warto tę przygodę zacząć. Noc w operze (A Night at the Opera), 1935 Kacza zupa (Duck Soup), 1933 W cyrku (At the Circus), 1939 Małpi interes (Monkey Businnes), 1931 ...oraz wiele, wiele innych, których także warto spróbować. Nowinka kończą minutą T. G. 18 3 Nr 3 2012 Nowinka Nr 3 2012 Nowinka HARPO NIEZWYKŁA OSOBOWOŚĆ Nie pytać, tylko brać i całować! - o szkolnych miłostkach, pracy wychowawcy, marzeniach i planach opowiada p. Marta Rua. Rozważna, czy romantyczna – jaka jest nasza pani sekretarz? Jakim dorobkiem naukowym, tudzież ukończonymi studiami, może się pani pochwalić? Resocjalizacja – nie ma się czym chwalić. Zaczęło się w momencie, kiedy jako nastoletnie dziewczę z niewielkiego podkarpackiego miasteczka, wylądowałam przelotem w Krakowie, Szłam sobie Floriańską z plecakiem na plecach i z koleżanką u boku i tą Floriańską idzie mężczyzna około trzydziestki, ubrany w kawowy prochowiec i ma na sobie bordowe sztruksy. Dziś może to nie robić żadnego wrażenia, natomiast wtedy świat był inny, nie było tylu kolorów, takiego wyboru w każdej dziedzinie. I ten gość w bordowych spodniach to był powiew zupełnie innego świata. Ten mężczyzna, ulica Floriańska i cały Kraków tak mi się spodobały, że pomyślałam, że cokolwiek miałabym studiować z pewnością w Krakowie. Więc „z pewnością w Krakowie” to był dobry pomysł, natomiast „cokolwiek”… No i tak wylądowałam na resocjalizacji - akademicka wiedza, bez żadnego przełożenia na życie. Z zajęć interesowały mnie jedynie psychologia i filozofia. A potem? A potem to były epizody. Przez chwilę studiowałam na teatrologii, co było bardzo ciekawym doświadczeniem. Zupełnie inni studenci 4 ...czyli Adolph Arthur Marx, brat młodszy od Leonarda, ale starszy od wszystkich pozostałych. On swój pseudonim zawdzięcza ulubionemu przez siebie instrumentowi, harfie (ang. harp), na której to grywał praktycznie w każdym filmie, co było już drugą znaczącą przerwą w większości Marksowskich produkcji. Harpo nie byłby może najciekawszym z braci, gdyby nie fakt, że przyjął on rolę głuchoniemego. Jako Harpo Marx nie powiedział na ekranie ani jednego słowa, nie wydał też z siebie żadnego dźwięku, no może z wyjątkiem nieodłącznych mu rekwizytów: harfy, a także zabawkowej trąbki, w którą dął (nie bezpośrednio), by zwrócić na siebie uwagę. Jego cechą charakterystyczną jest z jednej strony miła, a także raczej wyrażająca sympatię, niźli antypatię, a z drugiej jednak dosyć znacząca złośliwość. Wyrazi się ona chyba najlepiej w opisie sceny, gdy zwabia on nielubianego przez siebie dyrektora opery, zachodzi go od tyłu, uderza go młotkiem w głowę, po czym cuci go i doprowadza do normalnego stanu, by chwilę później na nowo doprowadzić go do nieprzytomności, ponownym uderzeniem w głowę. GROUCHO ...czyli Julius Henry Marx, brat ani nie najmłodszy, ani nie najstarszy, za to prawdopodobnie najbardziej rozpoznawalny i chyba najważniejszy dla twórczości braci Marx, dlatego należy poświęcić mu najwięcej miejsca. Swój pseudonim zawdzięcza tytułowi zrzędy, gaduły, a także od torby, którą zawsze nosił przy sobie, trzymając w niej pieniądze (ang. Grouch-bag). Charakterystyczny jest dla niego wygląd: domalowane wąsy, okulary i wszechobecne cygaro (nawet w stajni, podczas badania konia), o którym chętnie mówił, gdy Harpo zrobił mu z nim kanapkę: 'Nie, nie. Dziękuję. Wystarczy, że palę to świństwo, nie będę tego jadł.' Twórczość Groucho Marxa to nieustannie prawie wygłaszane absurdalne monologi, w stylu Monty Python Flying Circus (czy raczej to MPFC głosi monologi w stylu Groucho), a także wciąganie wszelakich osób w krótkie dialogi, które zazwyczaj kończą się absurdalną puentą, np. w czasie balu na statku Groucho zapytał siedzącej obok kobiety, jak gdyby chciał poprosić ją do tańca: 'Zatańczysz rumbę', na co ona odpowiedziała 'Tak', na co on rzekł 'To tańcz, ja się przypatrzę'. Był on, jak sadzę, mistrzem cytatów, które weszły w kanon amerykańskiej i światowej kultury. Poniżej przytaczam kilka kwestii, które osobiście bardzo przypadły mi do gustu. 'Nie chciałbym być członkiem klubu, który miałby za członka kogoś takiego, jak ja.' 'Takie są moje zasady. A jak się panu nie podobają, to mam też inne.' 17 Nr 3 2012 Nowinka Nr 3 2012 THE MAX BROTHERS Jest taki reżyser, Woody Allen. Ale nie o nim chciałbym tutaj opowiedzieć. Tenże Woody Allen, pośród niezliczonej ilości swoich filmowych i literackich inspiracji, począwszy od Szekspira, przez Bustera Keatona, Charliego Chaplina i Ingmara Bergmana, a kończąc na Bogu ducha winnym Dostojewskim, którego tak uwielbiał, a z którego tak bardzo kpił, wyodrębnił grupkę postaci, znanych pod wspólnym pseudonimem Braci Marx. I to o nich chciałbym powiedzieć parę słów. Bracia Marx to bardzo odległa historia amerykańskiej i światowej kinematografii. Większość ich filmów powstaje w latach 30, kilka w czasie i po wojnie. Jest to rzeczywiste, artystyczne rodzeństwo, które podbiło w tym czasie amerykańskie kino i teatr komediowy. Zaczynają oni swoją działalność już na początku wieku, wraz z całą rodziną, na którą składał się ojciec, matka, ciotka, wuj, a także znajomi. Dość szybko ich występy, z klasycznych wodewili przerodziły się w komediowe, a Amerykanów zaczął pociągać absurdalny humor rodziny Marx. Grupa jednak dosyć szybko rozpadła się, z występów zaczęli rezygnować kolejno ciotka, wuj i znajomi, aż na scenie (a potem w filmie) pozostali tylko bracia. Pora zatem, aby przedstawić każdego z nich po trosze. CHICO ...czyli Leonard Marx, najstarszy z braci. Swój artystyczny pseudonim zawdzięcza charakterystycznemu sposobowi bycia we wszystkich występach; pierwotnie brzmiał on Chick-o i pochodził od klasycznego dla niego uganiania się we wszystkich filmach za kobietami. Zmuszała go do tego zresztą aparycja, dzięki której mógł wcielać się w filmach w rolę Włochów, bądź włoskich imigrantów. Szczególny rys jego twórczości nadawały dwie najpopularniejsze typy scen, w których się pokazywał; z jednej strony często wdawał się w przekomarzania ze swoim bratem Groucho ( o którym parę, a pewnie więcej słów za chwilę), a z drugiej gra na fortepianie. Zastanawiam się jak dziś reagowałby producent filmowy, gdyby dowiedział się, że aktor, w samym środku filmu komediowego, o niezwykle wartkiej akcji pełnej płynnych dialogów i żartów nagle zapragnął przerwać to wszystko dla pięciominutowej przerwy związanej z grą na pianinie. Chico żył jednak w takich czasach, iż to aktor (szczególnie znany i ceniony) miał na planie więcej do powiedzenia. Na szczęście, bo człowiek w humorze braci odgrywanym bez przerwy może się pogubić. 16 Nowinka i wykładowcy niż na pedagogice. Wtedy jednak łączyła się ona z polonistyką i S. Orzechowski wykończył mnie swoim Quincunxem. Literatura staropolska przerosła mnie swoim ogromem. Teatrologię do studiowania jednak bardzo polecam. Potem był wyjazd do Włoch i koniec studiów. Aplikowałam o pracę jedynie w Piekarach. Plan był taki, że gdy jej nie dostanę, wyjeżdżamy z przyjaciółką do Irlandii. Ja dostałam pracę a ona wyjechała do Irlandii. Po czterech latach ja do niej dołączyłam, rok mieszkałyśmy razem w Belfaście i 2008 roku wróciłyśmy razem do Polski. Powiedziała Pani, że albo praca tutaj, albo Pani wyjeżdża. Żadnych innych opcji nie było? Czemu akurat Radosna? Był piękny, majowy dzień, kiedy tutaj po raz pierwszy przyjechałam. Gdyby było to jesienną szarugą (wtedy jeszcze nie było malbusów – taki luksus nie istniał), to wtedy zrezygnowałabym. Ale ja przyjechałam wiosną, a w Piekarach było tak pięknie, tak zielono, ptaki śpiewały. Pomyślałam sobie: Arkadia, chcę tu pracować. Albo tu, albo nigdzie. Pamiętam, że gdy dotarłam do domu administracyjnego otworzyła mi pani Teresa, ale ja bardzo chciałam rozmawiać z ks. Dyrektorem. Próbowałam za wszelką cenę nakłonić ją żeby mnie do księdza wpuściła, ale pani Teresa wykazała się jedną z najważniejszych cech dobrej sekretarki: za wszelką cenę nie dopuścić do szefa. Była dla mnie bardzo miła, wzięła moje podanie, ale księdza wtedy nie zobaczyłam. Na rozmowę z ks. Dyrektorem przyszedł czas później. Zaczynała pani jako wychowawca internatu, do tego doszła biblioteka. Teraz jest pani sekretarzem szkoły. Czy Marta Rua zostanie kiedyś dyrektorem? Chyba nie ma takiego przejścia z sekretariatu do gabinetu. Wydaje się, że to już bardzo blisko, ale to jest takie miejsce, z którego na Dyrektora awansować się nie da. Przynajmniej tak z drzwi do drzwi. Muszę to sprawdzić ☺ A chciałaby Pani? Tak naprawdę nie mam zielonego pojęcia, czy bym chciała. Za to wiem, że moja wymarzona praca to podróżowanie wiosną i latem, a tłumaczenie, a może i pisanie książek zimą. Kubek ciepłej 5 Nr 3 2012 Nowinka Nr 3 2012 herbaty, laptop i biszkoptowy Golden Retriever pod stopami. A za oknami niech szaleje zawierucha. Dodam, że ten golden wydaje się warunkiem koniecznym do dobrego tłumaczenia. Taka praca mi się marzy. Jakimi językami pani włada? Włoskim i angielskim. Myślę, że w sytuacji zagrożenia życia, poradziłabym sobie po rosyjsku, ale musiałabym mieć nóż na szyi. ☺ Irlandia, Włochy. Jakie jeszcze inne kraje? Jeszcze Ukraina z Krymem. To były trzy takie miejsca, które bardzo chciałam zobaczyć. I udało się. Teraz czeka na mnie Sycylia i Argentyna. Ale to na razie w sferze marzeń. To może wrócimy do realiów piekarskich. Wspomniała pani, że idealna sekretarka, powinna bronić dostępu do szefa. A jakieś inne cechy idealnej sekretarki? Myślę, że powinna robić dobrą kawę ☺, a mnie się to udaje. A oprócz robienia dobrej kawy, jakie inne dobre cechy? Dobrze gotuję. Lubię kuchnię włoską i francuską, generalnie śródziemnomorską. Cecha, z której się cieszę to umiejętność rozwiązywania konfliktów. Nie jest to łatwe, ale nie boję się wchodzić w trudne sytuacje, żeby je wyczyścić. W środku jestem taką troszkę artystyczną duszą. Gdybym miała czas chętnie zajęłabym się rękodziełem. Co pani sprawia największą przyjemność w życiu? Np. niektórzy lubią jeść nutelle palcami… Ja lubię kawę, bardzo lubię kawę. Lubię taniec - tango argentyńskie (stąd Argentyna). Kiedyś nawet próbowałam, ale gdy się już pracuje nie wystarcza czasu na więcej niż jedno hobby. Moim „hobby” jest teraz angielski, ale do tańca myślę, że jeszcze wrócę. Najlepsi tancerze argentyńscy są po 70-tce, więc mam jeszcze szansę na mistrzostwo. ☺ Uwielbiam morze, nie wyobrażam sobie wakacji bez morza. Nowinka Ponadto ludzie Ci są bardzo utalentowani, od sportu zaczynając, kończąc na muzyce. Każdy jest indywidualny, niepowtarzalny, lecz wszyscy razem tworzą wspaniałą całość. Dzięki temu powstaje wiele dobrych inicjatyw, w których aktywnie uczestniczymy, m.in. Bieg o Puchar ks. Dyrektora, wolontariat czy Festiwal Siemaszkowski. Radosna to również Dyrekcja, nauczyciele, wychowawcy internatowi, panie sprzątające czy panowie portierzy. Nadają oni pewien kształt i atmosferę całemu miejscu. Trudno zapomnieć o dżemie Sorella, paście jajecznej, pasztecie, Polonei oraz jabłkach :) Zapewne młodsze roczniki nie do końca pamiętają o takich smakołykach naszej stołówki, ale my będziemy! Kolejna rzecz to „Ryboki”. Ileż razy zapomniało się ich wyprać albo i ubrać w nie do szkoły. Są wyjątkowe, a dlaczego? Dlatego, że my je dumnie nosiliśmy przez trzy lata! Tak minęły trzy lata. Lata pełne nauki, sprawdzianów, kartkówek, wyrywania trawek i generalek w internacie. Również są to lata dyskotek, wyjść do teatru, Summer English Camp'ów, a przede wszystkim lata spędzone ze wspaniałymi ludźmi! Jesteśmy wolni, ale o Radosnej zawsze będziemy pamiętać... Skąd pomysł naklejania na drzwiach do sekretariatu „niesamowitych ludzi w naszym dniu powszednim”? Kolega znalazł w sieci, a mnie rozśmieszyła ich prostota i naiwność i pomyślałam, że warto się tym podzielić. Chodziło mi o to, Szynszyl 6 15 Nr 3 2012 Nowinka Nr 3 2012 Nowinka żeby Was trochę sprowokować, żebyście i Wy zaczęli robić rysunki. Jedyna IIIE podniosła rękawicę i pewnego dnia zrobiła obrazek, który przez dłuższy czas wisiał na moich drzwiach. Nikt inny nie podjął wyzwania, a szkoda. Myślę, że przeniesienie tego w nasze realia i pisanie o ludziach, którzy są wokół nas, byłoby jeszcze bardziej zabawne. To już jest koniec... ...nie ma już nic, jesteśmy wolni, możemy iść! Jak wspomina Pani pracę wychowawcy? Czy naprawdę jesteśmy wolni? Czy jesteśmy wolni od wspomnień? Każdy spędzając trzy lata w jednym miejscu, doświadczył chwil pełnych radości lub smutku. Dla maturzystów takim miejscem jest Radosna. Zapewne większość z nas pamięta pierwsze dni w tej szkole. Strach, niepokój albo podekscytowanie. Brak orientacji na szkolnych korytarzach, nieznajomość zasad na stołówce czy pierwsza jazda mal busem sprawiały, że chciało się uciekać do domu, do dawnego porządku własnego świata. Ale „szkoła przetrwania”, zwana Radosną, nauczyła jak się nie bać, jak dać sobie radę i stać się dorosłą, odpowiedzialną za siebie i innych, osobą. Lecz z czym kojarzy nam się słowo Radosna? Zapewne ilu jest uczniów, tyle padłoby odpowiedzi :) Myślę, że dla większości Radosna to trzy niezapomniane lata życia. Życia w internacie lub mal busie ;) A co się z tym wiąże, życie z innymi ludźmi. Na tym polega fenomen szkoły w Piekarach. Przyjeżdżamy z różnych stron Polski, zawiązujemy nowe przyjaźnie, które, mam nadzieję, przetrwają do końca studiów albo i życia. 14 Było dużo sympatycznych momentów, które wspominam do dziś jak praca z grupą chłopców. Plan wychowawczy był taki: na początku „ustawię” sobie chłopaków odpowiednio, a potem oni chodzą jak w zegarku, a ja będę leżeć na sofie i pachnieć. Podział ról jaki się wykrystalizował nie do końca był spełnieniem moich marzeń: ja pachniałam, ale to oni leżeli. Ale słodcy byli. Przygotowywali dla mnie performance w sombrerrach i śpiewali pieśni, graliśmy w scrabble, piekliśmy ciasteczka i chłopcy niesamowicie się w to angażowali! Pewnej zimy znaleźliśmy sanki w pralni ( wiecie jak to z pralniami bywa ☺) i chłopcy wozili mnie na sankami na kolację – krótko, bo prędkość jaką rozwijali między „8” a stołówką zmusiła mnie do zrezygnowania z ich oferty przewozowej (oczywiście już po pierwszym wylocie z sań ☺) Na pewno kontakt z młodzieżą w internacie jest inny niż w sekretariacie, ale najlepszy kontakt z uczniami miałam, kiedy pracowałam w bibliotece. Wtedy spotykałam się z tymi, którzy chcieli przyjść, w internacie nie było takiego wyboru. Był pewnego rodzaju przymus. Do dziś wspominam poniedziałkowe „generalki” – to było coś strasznego. To nie jest tak, że wychowawca otwiera szafki i jest w siódmym niebie, bo może sobie pooglądać cudze rzeczy. Praca wychowawcy jest czasami naprawdę trudna. To jest cały czas praca z emocjami. Jak już jesteśmy przy emocjach... Może opowie coś Pani o miłosnych uniesieniach w Pani życiu? Muszę wyznać, że kochałam się w moim biologu. Prawie poszłam na studia biologiczne. To był cudowny człowiek... miał ksywkę „Misiek”. Uczyłam się tej biologii jak szalona i nagle, tuż przed maturą, uświadomiłam sobie, że ja kocham „Miśka” a nie biologię! 7 Nr 3 2012 Nowinka Nr 3 2012 Powiedziałam mu o tym. Na co on: „Marto, miód lejesz na moje serce!”. To było bardzo urocze... Uważam, że kochanie się w nauczycielach jest rzeczą bardzo przydatną w ciężkim szkolnym życiu. Wtedy uczymy się chętniej przedmiotu, nie zawracamy sobie głowy innymi miłościami, które odsuwają od nauki, pędzimy na ową lekcję jak na skrzydłach a jaki poziom wiedzy już wkrótce zaczynamy reprezentować. Doskonała sprawa! A inne zauroczenia? To jeszcze jedna historia, na dowód, że: „Littera nocet, littera docet” („Słowo uczy, słowo szkodzi” przyp. red.). Miałam lat 15, koniec szkoły podstawowej. On jest ode mnie 6 lat straszy. Uwielbiałam go od dziecka: zawsze się z nami bawił, podkradał nam lalki, zakładał sobie spruty żółty sweterek na głowę udając, że ma loki... był cudny. I w okolicach tych moich lat 15 coś zaczęło iskrzyć między nami. Wracamy z romantycznego, późnojesiennego spaceru. Stoimy już pod płotem ( takim prawdziwym ze sztachetami) tuż przy domu i wtedy Wojtek pyta czy możemy się pocałować. Grom z jasnego nieba! Czarł prysł bezpowrotnie. Ja byłam tuż po „Przeminęło z wiatrem”. Rhett Butler nie pytał – brał kobietę przechylał i całował. Jak Wojtka uwielbiałam tak w tym jednym momencie wszystko przepadło. Byłam na niego tak oburzona, że powiedziałam ”nie”, trzasnęłam furtką i poszłam. Gdyby nie Rhett Butler to pewnie byłabym w zupełnie innym miejscu dziś. Oto przykład na szkodliwość literatury☺ Panowie! Nigdy nie pytajcie! Naraźcie się nawet na policzek! Pytać to błąd kardynalny! Nie pytać, tylko brać i całować! Rozmawiały E. Cz. I D. W. Nowinka „Najlepszy przyjaciel, z którego się nigdy nie wyrasta – MAMA” Kochała Cię zanim zdążyła rozpoznać kolor twoich oczu, kształt twoich ust, dźwięk twojego głosu. I wbrew pozorom, Ty już wtedy kochałeś ją. Od samego początku podnosiła Cię, gdy upadałeś, wytykała błąd tam, gdzie go popełniłeś. Nie bała się powiedzieć „Nie” gdy zaczynałeś przekraczać pewną granicę. Mówiła do Ciebie, śpiewała, czytała na dobranoc, przytulała, gdy płakałeś. Zachowywała pogodę ducha, by móc jakoś cię pocieszyć, choć jej własne serce krwawiło Twoimi łzami. Gdy bawiłeś się z innymi dziećmi, drżała w domu o Twoje zdrowie, ale wiedziała, że musi zostawić cię samego, byś mógł powoli uczyć się życia. Otwierała Ci oczy na zło i niebezpieczeństwo, choć pragnęła byś dalej żył w bajkowym świecie, w którym nic nie jest w stanie Cię zranić. Niejednokrotnie działała wbrew sobie, bo wiedziała, że to będzie dla Ciebie najlepsze. I choć często widziała ból, gniew i strach w Twoich oczach, zawsze odnajdywała w sobie siłę, by się nie poddać. Teraz patrząc na Ciebie jest dumna, bo jesteś jej szczęściem. Choć niejednokrotnie ranisz ją, Ona zawsze kocha. Czasem traci siły, cierpliwość, nerwy, ale zawsze kocha. I choć ta miłość nie oczekuje odpłaty, to na nią zasługuje. Często brakuje nam odwagi, by powiedzieć: „Dziękuję Ci za to, kim jestem.” Zbliża się jednak ten jedyny dzień w roku: Dzień Matki, w którym bez konsternacji możemy podejść, dać się przytulić i pogłaskać po głowie. Zachować się po raz kolejny jak dziecko i pokazać nasze zaufanie i naszą miłość – miłość dziecka do Matki. M.K. 8 13 Nr 3 2012 Nowinka Nr 3 2012 Wieczorem ma również miejsce Adoracja Najświętszego Sakramentu, w czasie której możesz porozmawiać ze swoim Panem o tym, co się w czasie danego dnia wydarzyło, co się zmieniło w Twoim życiu, możesz Mu podziękować, przeprosić Go za swe grzechy... Jest to po prostu czas na spotkanie z Jezusem będącym twoim osobistym Przyjacielem. Czym jest medytacja ignacjańska? Jest to jedna z metod modlitwy, nie lepsza ani nie gorsza od innych. Nie będę Ci tu dokładnie opowiadał, o co chodzi, pojedziesz to zobaczysz… W każdym razie warto powiedzieć, że ma ona ściśle określony czas (na rekolekcjach jest to 45 minut), które poświęcasz na rozmyślanie nad fragmentem Pisma Świętego i odnoszenie go do swojego własnego życia. Nie martw się, bo jezuici dokładnie wprowadzą Cię w jej tajniki w czasie pierwszej konferencji i powiedzą Ci czemu 45 minut, a nie na przykład 43 czy 47, powiedzą Ci również , o co możesz prosić w trakcie tej modlitwy i czemu ona ma w ogóle służyć… Co jest najważniejsze? Najważniejsze jest, żebyś miał pragnienie spotkania z Panem. Pamiętaj o tym, że On cię zaprasza, że On chce, żebyś przyjechał i spróbował go odnaleźć w milczeniu w swoim własnym, młodym życiu. Ten czas może być szansą na pomyślenie o swojej wierze, może naprawdę wnieść WIELE DOBREGO. Jeśli miałbyś chęć wzięcia udziału w takich rekolekcjach zapraszam na stronę internetową www.skb.vel.pl, gdzie możesz przeczytać świadectwa uczestników, możesz dowiedzieć się jeszcze więcej o rekolekcjach i na nie się zapisać. Decyzja należy tylko i wyłącznie do Ciebie! Nowinka Tu jest CZAKRAM... … czyli krótka relacja z Festiwalu Chciałam zacząć niezwykle patetycznie. Powiedzieć coś o Januszu Korczaku, przytoczyć jego niezwykły biogram i jeszcze bardziej niezwykłą śmierć. Płynnie przeszłabym do tegorocznego finału Festiwalu Siemaszki. I w tym wysokim tonie wspomniałabym o laudacji ks. Bronisława Sieńczaka. Ale całą moją wizję „zepsuł” telefon… Wchodząc na aulę, mój narząd wzroku został zbombardowany mnóstwem różnych kolorów. Gdy w końcu doszłam do siebie, zaczynam przyglądać się dekoracji. Jest słodka - chyba nie mogłabym znaleźć lepszego epitetu. W wyobraźni powróciłam do najpiękniejszym lat mojego dzieciństwa, gdzie fantazja nie miała ograniczeń, a świat był malowany barwami tęczy. Gratulację składam przede wszystkim na ręce p. Doroty Brewczyńskiej, która za wystrój była odpowiedzialna. Zajęłam zatem miejsce i spojrzałam na zegarek. Niewielkie opóźnienie. Ale już po chwili na scenie pojawia się Paweł Szafraniec i Tomasz Szczurek, którzy byli gospodarzami niedzielnego wieczoru. Oficjalnie przywitani zostali przybyli goście: przedstawiciel Rady Powiatu - pan Piotr Gorej z małżonką, z Urzędy Gminy Liszki - Paweł Lipowczan, pracownicy Fundacji, szkoły oraz wszyscy pozostali. Poleca Szczur Tradycją stało się przyznawanie nagrody specjalnej dla niezwykle zasłużonej postaci. Na scenie pojawia się ks. Bronisław Sieńczak, przedstawiciel Wielkiej Dostojnej Kapituły. Rozpoczyna 12 9 Nr 3 2012 Nowinka Nr 3 2012 swoją przemowę na temat p. Urszuli Sieńczak, tegorocznej laureatki. Podniosłość tej chwili sięga już w tej chwili sufitu (jesteśmy na auli, czyli bardzo wysoko) i… w tym momencie dzwoni telefon ks. Prezesa. „To już jest skandal”skomentował ksiądz. „Przepraszam, to zdarzyło się ostatni raz.” Zdarzyło, zdarzyło i chwała za to. Atmosfera natychmiast się oczyściła i napięcie, które towarzyszyło od samego początku od razu opadło. I ta świadomość, że przecież jesteśmy tu po to, żeby dobrze się bawić, wspierać tych, którzy pojawią się na scenie. Nie chciałabym tutaj z matematyczną dokładnością, minuta po minucie, przybliżać co na piekarskiej auli się działo. Kto był – wie, kogo nie było, niech żałuje lub nie. Połowa zwycięzców to uczniowie naszej szkoły. PLASTYKA: Marcin Laskowski, LITERATURA: Marta Mazik, MUZYKA: Claudia Kuczaj (wyniki na stronie lo.fund.pl). Wszystkim laureatom, ale też uczestnikom gratulujemy (myślę, że oprócz mnie dużo osób się pod tym podpisuje) za odwagę zmierzenia się z tym wyzwaniem. Na koniec pozwolę sobie na krótki komentarz całej imprezy. Finał przebiegł bardzo sprawnie, co z pewnością jest zasługą organizatorów. Postarali się, by ten wieczór jak najbardziej nam umilić. Niezwykle ciekawe było połączenie poszczególnych punktów programu osobą pana prof. Dominika Karcza, który przybliżył nam postać Janusza Korczaka. No właśnie, o co chodzi z tym Korczakiem? „Nie wolno zostawiać świata takim jakim jest”, czyli motto tegorocznej edycji Festiwalu, to słowa wyżej wymienionego pana. Cytat piękny, oby miał przełożenie na nasze życie. dooska 10 Nowinka Mowa jest srebrem, a milczenie złotem... … czyli o spotkaniu z Bogiem Dzisiejszy świat to świat hałasu, huku i zabiegania, czyli czegoś noszącego powszechną nazwę „wyścigu szczurów”. Cały czas jesteśmy czymś zajęci, cały czas mamy coś do roboty: zadania domowe, nauka, sprzątanie, wykłady, konferencje, spotkania z kolegami, wyjścia na miasto, spanie… Tak mija dzień przeciętnego ucznia gimnazjum i liceum. Nie mamy czasu na Boga i na prawdziwe spotkanie z Nim jako naszym Przyjacielem. No ale dobrze, nie mam zamiaru prawić tutaj kazań, ale chcę zachęcić do ciekawej i ponadprzeciętnej formy wypoczynku duchowego, jakim może stać się Twój wyjazd na Szkołę Kontaktu z Bogiem. Co to takiego? Rekolekcje, które w całości oparte są na metodzie medytacji ignacjańskiej. Bardzo istotne jest nadmienić już teraz, że w czasie ich trwania obowiązuje całkowite MILCZENIE. Przez 3,5 dnia nie wolno Ci używać telefonu komórkowego, nie wolno się do nikogo odzywać, robić głupich min i gestów, które mogłyby rozpraszać. Ale nie martw się – nie zapomnisz polskich słówek, bo każdego dnia masz jedyne i niepowtarzalne 20 minut, które możesz wykorzystać na rozmowę z Twoim kierownikiem duchowym (jest nim jezuita, bo są to rekolekcje organizowane przez tenże zakon). Teraz może Ci się to wydawać trudne i w ogóle nie do przejścia, ale uwierz, że może Ci bardzo pomóc w spotkaniu i rozmowie z Jezusem, który cały czas do Ciebie przemawia, a Ty rzadko cokolwiek słyszysz, bo skupiasz się na zupełnie innych rzeczach, niekoniecznie związanych Nim. Co się dzieje w czasie SKB? W czasie tych rekolekcji każdego dnia masz czas na 3 medytacje ignacjańskie (o których więcej powiem za chwilkę), odbywa się konferencja i oczywiście Msza Święta, na której wolno głośno odpowiadać na wezwania kapłana (!), jest również czas na czytanie lektury (TYLKO Pismo Święte), spacer i drzemkę. 11